naTemat.pl

Zapraszamy do odsłuchu naszych programów:
- MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE
- ALLEGRO MA NON TROPPO, CZYLI GODZINA Z JACKIEM
- poliTyka
- HALLO HALLER
- REKLAMIARA
- TALK SLOW
- ZDROWIE BEZ CENZURY
- TYPIARA OD TYPÓW


Odcinki od najnowszych:

ROZMOWA DNIA #29 | Dr Robert Sobiech: "Prawo i Sprawiedliwość chciałoby postawić Tuska w buty generała Jaruzelskiego"
2023-11-24 10:14:39

W programie "Rozmowa dnia" gościem Anny Dryjańskiej był dr Robert Sobiech, socjolog z Collegium Civitas, z którym podsumowaliśmy mijający tydzień w polskiej polityce. Zapytaliśmy go m.in. o to czy współczuje Mateuszowi Morawieckiemu, tego, że pomimo jego zaproszeń skierowanych do niektórych partii opozycyjnych dotyczących tworzenia rządu, jego "dobra wola" nie spotyka się z należytym zrozumieniem. – W solidnych demokracjach, po tylu sygnałach, które dostał premier, nie czekałby na kolejne posiedzenie, tylko powiedział: rezygnuje. Ta misja jest niemożliwa do zrealizowania. I przyspieszyłby tę zmianę. Wygląda na to, ze premier dostał misję od swojej partii wypełnienia swojej funkcji od początku do końca i wygląda to na szukanie jednoosobowej odpowiedzialności – mówi nasz gość. Prezydencki minister Andrzej Dera w TVN24 powiedział, że realną datą zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska jest 13 grudnia, czyli rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Czy ten symboliczny dzień, to świadomy zabieg ze strony PiS? – Rozumiem powody, dla których Prawo i Sprawiedliwość chciałoby postawić Tuska  w buty generała Jaruzelskiego. To jest ich taktyka utrzymywania elektoratu – mówi socjolog i dodaje – PiS będzie chciało pokazać, że to nie jest patriotyczny rząd i może to być taktyka skuteczna. Na giełdzie dziennikarskiej pojawia się coraz więcej nazwisk ministrów demokratycznej koalicji, którzy mieliby znaleźć się w gabinecie Donalda Tuska. Wśród nich nie ma nazwisk polityków Partii Razem, która świadomie zdecydowała się nie wchodzić do rządu. – Zastanawiałem się skąd taka nazwa dla partii, która jest bardzo zamknięta. To "razem" oznacza, że my się integrujemy w obrębie własnej partii - uśmiecha się dr Sobiech i dodaje – Chodzi tu o komfort intelektualny. Nie będziemy brali odpowiedzialności i po raz kolejny będziemy krytykami władzy. Ale w konsekwencji jest tak, że ta partia świadomie sobie ogranicza poparcie społeczne. Jeśli oni świadomie ustępują, to czy warto na nich głosować skoro będąc w opozycji i teraz formalnie w koalicji nie chcą brać na siebie odpowiedzialności. Więcej w "Rozmowie dnia".

W programie "Rozmowa dnia" gościem Anny Dryjańskiej był dr Robert Sobiech, socjolog z Collegium Civitas, z którym podsumowaliśmy mijający tydzień w polskiej polityce.
Zapytaliśmy go m.in. o to czy współczuje Mateuszowi Morawieckiemu, tego, że pomimo jego zaproszeń skierowanych do niektórych partii opozycyjnych dotyczących tworzenia rządu, jego "dobra wola" nie spotyka się z należytym zrozumieniem.
– W solidnych demokracjach, po tylu sygnałach, które dostał premier, nie czekałby na kolejne posiedzenie, tylko powiedział: rezygnuje. Ta misja jest niemożliwa do zrealizowania. I przyspieszyłby tę zmianę. Wygląda na to, ze premier dostał misję od swojej partii wypełnienia swojej funkcji od początku do końca i wygląda to na szukanie jednoosobowej odpowiedzialności – mówi nasz gość.
Prezydencki minister Andrzej Dera w TVN24 powiedział, że realną datą zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska jest 13 grudnia, czyli rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Czy ten symboliczny dzień, to świadomy zabieg ze strony PiS?
– Rozumiem powody, dla których Prawo i Sprawiedliwość chciałoby postawić Tuska  w buty generała Jaruzelskiego. To jest ich taktyka utrzymywania elektoratu – mówi socjolog i dodaje – PiS będzie chciało pokazać, że to nie jest patriotyczny rząd i może to być taktyka skuteczna.
Na giełdzie dziennikarskiej pojawia się coraz więcej nazwisk ministrów demokratycznej koalicji, którzy mieliby znaleźć się w gabinecie Donalda Tuska. Wśród nich nie ma nazwisk polityków Partii Razem, która świadomie zdecydowała się nie wchodzić do rządu.
– Zastanawiałem się skąd taka nazwa dla partii, która jest bardzo zamknięta. To "razem" oznacza, że my się integrujemy w obrębie własnej partii - uśmiecha się dr Sobiech i dodaje – Chodzi tu o komfort intelektualny. Nie będziemy brali odpowiedzialności i po raz kolejny będziemy krytykami władzy. Ale w konsekwencji jest tak, że ta partia świadomie sobie ogranicza poparcie społeczne. Jeśli oni świadomie ustępują, to czy warto na nich głosować skoro będąc w opozycji i teraz formalnie w koalicji nie chcą brać na siebie odpowiedzialności.
Więcej w "Rozmowie dnia".

Rozmowa tygodnia INNPoland #50 | "MORAWIECKI DZIAŁA JAK ZEPSUTY ZEGAR". DWIE DOBRE DECYZJE PREMIERA | PIOTR KUCZYŃSKI
2023-11-24 10:12:36

– Premier Morawiecki usiłuje złamać zasadę kulawej kaczki. Nie obrażamy tu nikogo, "lame duck" z angielskiego to kulawa kaczka, to powiedzenie, które określa osobę, która pełni jeszcze swoją funkcję, ale tak naprawdę wiadomo, że przegrała wybory i na 100 proc. odejdzie – mówi w "Rozmowie tygodnia" analityk DI Xelion Piotr Kuczyński. Ekspert odnosi się do działań pełniącego obowiązki premiera Mateusza Morawieckiego, który na odchodne podejmuje istotne decyzje. Pytany o wybór szefa KNF na kolejną kadencję, Kuczyński twierdzi, że Jacek Jastrzębski jest dobrym wyborem. Przy okazji jednak zaznacza, że to jedna z niewielu dobrych decyzji obecnego premiera. – On działa jak zepsuty zegar, ten dwa razy w ciągu doby pokazuje dobrą godzinę. Pan Morawiecki w czasie swojego urzędowania jako wicepremier i premier też dwa razy na pewno pokazał dobrą godzinę, czyli podjął dobrą decyzję, nominując Pawła Borysa na szefa PFR oraz Jacka Jastrzębskiego na szefa KNF – podkreśla Kuczyński.

– Premier Morawiecki usiłuje złamać zasadę kulawej kaczki. Nie obrażamy tu nikogo, "lame duck" z angielskiego to kulawa kaczka, to powiedzenie, które określa osobę, która pełni jeszcze swoją funkcję, ale tak naprawdę wiadomo, że przegrała wybory i na 100 proc. odejdzie – mówi w "Rozmowie tygodnia" analityk DI Xelion Piotr Kuczyński. Ekspert odnosi się do działań pełniącego obowiązki premiera Mateusza Morawieckiego, który na odchodne podejmuje istotne decyzje. Pytany o wybór szefa KNF na kolejną kadencję, Kuczyński twierdzi, że Jacek Jastrzębski jest dobrym wyborem. Przy okazji jednak zaznacza, że to jedna z niewielu dobrych decyzji obecnego premiera. – On działa jak zepsuty zegar, ten dwa razy w ciągu doby pokazuje dobrą godzinę. Pan Morawiecki w czasie swojego urzędowania jako wicepremier i premier też dwa razy na pewno pokazał dobrą godzinę, czyli podjął dobrą decyzję, nominując Pawła Borysa na szefa PFR oraz Jacka Jastrzębskiego na szefa KNF – podkreśla Kuczyński.

Leszczyna, Mucha, Arłukowicz. Kto będzie ministrem zdrowia w rządzie Donalda Tuska?
2023-11-23 17:07:59

Ministerstwo Zdrowia jest bardzo trudnym resortem. Jak mówią nieoficjalnie politycy, ten kto podejmie się kierowaniem nim, podejmuje misję samobójczą. Obecnie p.o. ministra zdrowia jest Katarzyna Sójka, ale nie wiadomo czy nadal będzie stała na czele ministerstwa w gabinecie Mateusza Morawieckiego, który ten próbuje stworzyć po desygnowaniu go na premiera. Tymczasem ruszyła giełda nazwisk tych, którzy mieliby objąć ten urząd w rządzie Donalda Tuska. Jedno jest pewne: wiemy, że nic nie wiemy. W podcaście "Zdrowie bez cenzury" gościem Anny Kaczmarek była Paulina Gumowska, redaktorka naczelna portalu "Rynek Zdrowia", z którą rozmawialiśmy m.in. dlaczego politycy jak ognia unikają objęcia tej funkcji i kto jest typowany na ro stanowisko. – Nazwiska są trzy: Izabela Leszczyna, Joanna Mucha i Bartosz Arłukowicz, który został właśnie przewodniczącym sejmowej komisji zdrowia, czyli wydawałoby się, że wypadł z tej giełdy, ale zapytałam wczoraj pana przewodniczącego po głosowaniu w sejmowej komisji zdrowia, czy to oznacza, że do Ministerstwa Zdrowia nie idzie, na co pan Arłukowicz odpowiedział, ze to będą decyzje pana premiera Donalda Tuska – mówi dziennikarka, a na pytanie, jaki powinien być przyszły minister zdrowia, bez wahania odpowiada. – Ktoś, kto nie używa wielkich słów. Mam wrażenie, ze w ochronie zdrowia my lubimy używać dużych słów. Każdy chce ją reformować, zmieniać. A tu nie chodzi o duże reformy. To słowo "reforma" odstrasza wszystkich potencjalnych kandydatów. To musi być osoba, która twardo stąpa po ziemi. Która rozumie procesy, które zachodzą w ochronie zdrowia. Ktoś, kto umie godzić interesy różnych grup – mówi Paulina Gumowska. Więcej w podcaście "Zdrowie bez cenzury".

Ministerstwo Zdrowia jest bardzo trudnym resortem. Jak mówią nieoficjalnie politycy, ten kto podejmie się kierowaniem nim, podejmuje misję samobójczą. Obecnie p.o. ministra zdrowia jest Katarzyna Sójka, ale nie wiadomo czy nadal będzie stała na czele ministerstwa w gabinecie Mateusza Morawieckiego, który ten próbuje stworzyć po desygnowaniu go na premiera. Tymczasem ruszyła giełda nazwisk tych, którzy mieliby objąć ten urząd w rządzie Donalda Tuska. Jedno jest pewne: wiemy, że nic nie wiemy. W podcaście "Zdrowie bez cenzury" gościem Anny Kaczmarek była Paulina Gumowska, redaktorka naczelna portalu "Rynek Zdrowia", z którą rozmawialiśmy m.in. dlaczego politycy jak ognia unikają objęcia tej funkcji i kto jest typowany na ro stanowisko. – Nazwiska są trzy: Izabela Leszczyna, Joanna Mucha i Bartosz Arłukowicz, który został właśnie przewodniczącym sejmowej komisji zdrowia, czyli wydawałoby się, że wypadł z tej giełdy, ale zapytałam wczoraj pana przewodniczącego po głosowaniu w sejmowej komisji zdrowia, czy to oznacza, że do Ministerstwa Zdrowia nie idzie, na co pan Arłukowicz odpowiedział, ze to będą decyzje pana premiera Donalda Tuska – mówi dziennikarka, a na pytanie, jaki powinien być przyszły minister zdrowia, bez wahania odpowiada. – Ktoś, kto nie używa wielkich słów. Mam wrażenie, ze w ochronie zdrowia my lubimy używać dużych słów. Każdy chce ją reformować, zmieniać. A tu nie chodzi o duże reformy. To słowo "reforma" odstrasza wszystkich potencjalnych kandydatów. To musi być osoba, która twardo stąpa po ziemi. Która rozumie procesy, które zachodzą w ochronie zdrowia. Ktoś, kto umie godzić interesy różnych grup – mówi Paulina Gumowska. Więcej w podcaście "Zdrowie bez cenzury".

Antybiotyk nie działa na wirusy. Nie wyleczy cię z infekcji, a może zaszkodzić
2023-11-22 12:34:01

Infekcji wirusowej górnych dróg oddechowych nie leczymy antybiotykiem. On zwyczajnie nie działa na wirusy. Tu potrzebny jest odpoczynek, nawodnienie, leki przeciwgorączkowe, przeciwbólowe i leki działające miejscowo np. na ból gardła – mówią w podcaście Zdrowie bez cenzury dr Michał Sutkowski, lekarz rodzinny, prodziekan Wydziału Medycznego Uczelni Łazarskiego oraz dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 9 na 10 infekcji w tzw. sezonie przeziębieniowym to zakażenia wirusowe. Tymczasem Polacy chcą je leczyć antybiotykami, które zupełnie nie działają na wirusy. Jak tłumaczy dr Michał Sutkowski, pokutuje mit, że koniecznie trzeba wziąć antybiotyk, bo za infekcje odpowiedzialne są bakterie. Mamy w Polsce zupełnie niepotrzebną „chorobę” żarłoczności na antybiotyki. – Przed pandemią jeśli zapytano przeciętnego Europejczyka czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy przyjmował antybiotyk - ok. 30 proc. odpowiadało, że brało w ciągu ostatniego roku. Po pandemii tych osób było już ok. 40 proc. A przecież COVID-19 to infekcja wirusowa. Ten odsetek nie powinien być taki wysoki. Natomiast jeśli zapytamy Polaków, ilu z nich brało antybiotyk w ciągu ostatniego roku, to twierdząco odpowie nam 75 proc. Niestety były to antybiotyki przepisywane przez lekarza albo z tzw. własnych zapasów antybiotykowych. Trzeba walczyć z nadużywaniem antybiotyków, ale jest to niezwykle trudne. Żeby ta walka była skuteczna, potrzebujemy nie tylko działań ze strony środowiska lekarskiego czy naukowego, ale również pomocy mediów – mówi dr Sutkowski. Dr Dzieciątkowski dodaje natomiast: – Trzeba powiedzieć jasno: antybiotyk nie działa na wirusy. Wirus ma tak prostą budowę, że antybiotyk nie ma tu tzw. punktu uchwytu. Nie jest w stanie zniszczyć wirusa. W większości przypadków, przy podejrzeniu zakażenia wirusowego, podanie antybiotyku jest błędem. Tymczasem zakażenia górnych dróg oddechowych w 90 proc. spowodowane są przez wirusy. Antybiotyk w tych przypadkach zwyczajnie nie zadziała. Specjaliści zwracają uwagę, że nasz organizm, w dużej mierze, jest w stanie sam poradzić sobie z wieloma infekcjami - musimy mu jedynie pomóc. Ta pomoc to choćby odpoczynek i nawodnienie. – Objawy takie jak gorączka, bóle mięśniowo-stawowe czy zmęczenie właśnie świadczą o tym, że nasz organizm walczy z infekcją – wyjaśnia dr Dzieciątkowski.

Infekcji wirusowej górnych dróg oddechowych nie leczymy antybiotykiem. On zwyczajnie nie działa na wirusy. Tu potrzebny jest odpoczynek, nawodnienie, leki przeciwgorączkowe, przeciwbólowe i leki działające miejscowo np. na ból gardła – mówią w podcaście Zdrowie bez cenzury dr Michał Sutkowski, lekarz rodzinny, prodziekan Wydziału Medycznego Uczelni Łazarskiego oraz dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

9 na 10 infekcji w tzw. sezonie przeziębieniowym to zakażenia wirusowe. Tymczasem Polacy chcą je leczyć antybiotykami, które zupełnie nie działają na wirusy. Jak tłumaczy dr Michał Sutkowski, pokutuje mit, że koniecznie trzeba wziąć antybiotyk, bo za infekcje odpowiedzialne są bakterie. Mamy w Polsce zupełnie niepotrzebną „chorobę” żarłoczności na antybiotyki.

– Przed pandemią jeśli zapytano przeciętnego Europejczyka czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy przyjmował antybiotyk - ok. 30 proc. odpowiadało, że brało w ciągu ostatniego roku. Po pandemii tych osób było już ok. 40 proc. A przecież COVID-19 to infekcja wirusowa. Ten odsetek nie powinien być taki wysoki.

Natomiast jeśli zapytamy Polaków, ilu z nich brało antybiotyk w ciągu ostatniego roku, to twierdząco odpowie nam 75 proc. Niestety były to antybiotyki przepisywane przez lekarza albo z tzw. własnych zapasów antybiotykowych. Trzeba walczyć z nadużywaniem antybiotyków, ale jest to niezwykle trudne. Żeby ta walka była skuteczna, potrzebujemy nie tylko działań ze strony środowiska lekarskiego czy naukowego, ale również pomocy mediów – mówi dr Sutkowski.

Dr Dzieciątkowski dodaje natomiast: – Trzeba powiedzieć jasno: antybiotyk nie działa na wirusy. Wirus ma tak prostą budowę, że antybiotyk nie ma tu tzw. punktu uchwytu. Nie jest w stanie zniszczyć wirusa. W większości przypadków, przy podejrzeniu zakażenia wirusowego, podanie antybiotyku jest błędem. Tymczasem zakażenia górnych dróg oddechowych w 90 proc. spowodowane są przez wirusy. Antybiotyk w tych przypadkach zwyczajnie nie zadziała.


Specjaliści zwracają uwagę, że nasz organizm, w dużej mierze, jest w stanie sam poradzić sobie z wieloma infekcjami - musimy mu jedynie pomóc. Ta pomoc to choćby odpoczynek i nawodnienie.

– Objawy takie jak gorączka, bóle mięśniowo-stawowe czy zmęczenie właśnie świadczą o tym, że nasz organizm walczy z infekcją – wyjaśnia dr Dzieciątkowski.

ROZMOWA DNIA #28 | Poseł Józefaciuk o swoim wyznaniu: "Chrześcijaństwo i neopoganizm mają podobne wartości etyczne"
2023-11-22 10:24:05

Gościem Anny Dryjańskiej w programie "Rozmowa Dnia" był Marcin Józefaciuk, poseł Koalicji Obywatelskiej, który wśród wielu osób wzbudza wiele emocji.Świeżo upieczonego polityka zapytaliśmy m.in. o niektóre jego kontrowersyjne wypowiedzi, które pojawiły się w przestrzeni publicznej, a także o jego wyznanie religijne.– Niektóre osoby podśmiechiwały się lekko, czy starały się hejtować mówiąc, że są chrześcijanami i są jedynym właściwym wyznaniem. Dla mnie religia chrześcijańska i religia neopogańska ma podobne wartości etyczne – mówi poseł i dodaje – Nepogaństwo jest sposobem wiary bardzo zakorzenionym w naturze, czyli wierzymy w energie boga i boginie, wierzymy również w pomniejsze energie: drzew, korzystamy z energii rzek, żywioły, natura itd. Najważniejsze w religii neopogańskiej jest: "Rób co chcesz, ale żeby nie krzywdziło to ciebie i kogoś innego.Anna Dryjańska zapytała również posła Józefaciuka o jego pomysł na polską szkołę.– Czy trzeba ją "odjaniepawlić", czyli uczynić ją świecką? Uważam, że tak, bo tego uczniowie i rodzice chcą i potrzebują w wielu szkołach. Natomiast jeśli rodzice chcą i potrzebują, żeby dana szkoła była "zajaniepawlona", to powinno zależeć od lokalnego środowiska bardziej niż odgórnie. Powinniśmy dać możliwość pójścia zarówno w jedną jak i w drugą stronę – mówi Józefaciuk.Na pytanie, czy nie wyklucza współpracy z Przemysławem Czarnkiem w sejmowej komisji edukacji, gdy ten przestanie być ministrem i zechce być jej Maciej Józefaciuk jest bardzo koncyliacyjny.– Leży mu na sercu edukacja młodzieży. I to jest punkt wspólny, nad którym mam nadzieję, będziemy w stanie pracować, ale o tym jak ta edukacja ma przebiegać to już będziemy w komisji rozmawiać. Każda osoba , która pracuje w tej komisji chce, żeby to była edukacja XXI wieku.

Gościem Anny Dryjańskiej w programie "Rozmowa Dnia" był Marcin Józefaciuk, poseł Koalicji Obywatelskiej, który wśród wielu osób wzbudza wiele emocji.Świeżo upieczonego polityka zapytaliśmy m.in. o niektóre jego kontrowersyjne wypowiedzi, które pojawiły się w przestrzeni publicznej, a także o jego wyznanie religijne.– Niektóre osoby podśmiechiwały się lekko, czy starały się hejtować mówiąc, że są chrześcijanami i są jedynym właściwym wyznaniem. Dla mnie religia chrześcijańska i religia neopogańska ma podobne wartości etyczne – mówi poseł i dodaje – Nepogaństwo jest sposobem wiary bardzo zakorzenionym w naturze, czyli wierzymy w energie boga i boginie, wierzymy również w pomniejsze energie: drzew, korzystamy z energii rzek, żywioły, natura itd. Najważniejsze w religii neopogańskiej jest: "Rób co chcesz, ale żeby nie krzywdziło to ciebie i kogoś innego.Anna Dryjańska zapytała również posła Józefaciuka o jego pomysł na polską szkołę.– Czy trzeba ją "odjaniepawlić", czyli uczynić ją świecką? Uważam, że tak, bo tego uczniowie i rodzice chcą i potrzebują w wielu szkołach. Natomiast jeśli rodzice chcą i potrzebują, żeby dana szkoła była "zajaniepawlona", to powinno zależeć od lokalnego środowiska bardziej niż odgórnie. Powinniśmy dać możliwość pójścia zarówno w jedną jak i w drugą stronę – mówi Józefaciuk.Na pytanie, czy nie wyklucza współpracy z Przemysławem Czarnkiem w sejmowej komisji edukacji, gdy ten przestanie być ministrem i zechce być jej Maciej Józefaciuk jest bardzo koncyliacyjny.– Leży mu na sercu edukacja młodzieży. I to jest punkt wspólny, nad którym mam nadzieję, będziemy w stanie pracować, ale o tym jak ta edukacja ma przebiegać to już będziemy w komisji rozmawiać. Każda osoba , która pracuje w tej komisji chce, żeby to była edukacja XXI wieku.

Hallo Haller #90 | Olga Legosz: "Najistotniejszym tematem jakim trzeba się zająć jest przemoc wobec kobiet"
2023-11-20 17:00:00

W najnowszym odcinku "Hallo Haller" gościnią była Olga Legosz, przedsiębiorczyni, aktywistka społeczna inicjatorka akcji profrekwencyjnej Wspieram Sukces Kobiet, która okazała się dużym sukcesem. – To, co było najważniejsze dla mnie w tej kampanii, poza tym, ze namawialiśmy kobiety do pójścia na wybory, to pytanie się co jest dla nich ważne. Mam poczucie, że zaangażowanie tak ogromnego kapitału społecznego kobiet i też fakt, że kobiety namawiały potem mężczyzn na to, żeby głosowali, to na mnie kładzie to taką odpowiedzialność, żeby po prostu nie powiedzieć: "To ja już wam dziękuję dziewczyny. Osiągnęłam swój cel. Mamy te 75%" (frekwencji – red.), tylko żeby jednak wpływać na nasze życie polityczne, żeby zmiany, o których kobiety powiedziały, że są istotne, np. przemoc domowa wskutek której ginie 400–500 kobiet rocznie. I chciałabym, jak już ten rząd się ukonstytuuje, żeby ten temat pociągnąć - mówi Legosz. Na pytanie Doroty Haller jak zaangażować jak najwięcej ludzi w walce o swoje prawa, aktywistka mówi. – Latem przeszła przez sejm ustawa pozwalająca rodzicom dzieci z niepełnosprawnością pracować, bo do tej pory był zakaz pracy, jeśli pobiera się świadczenie. Powstała prawdopodobnie inicjatywa, żeby tę ustawę zawetować, żeby nie doszło możliwości tej pracy. Ja dosłownie w ciągu kilku dni zebrałam 50 tysięcy podpisów osób popierających podpisanie tej ustawy. I ta ustawa została podpisana, co pokazuje, że w kilka dni można zaangażować ogrom ludzi i uświadomić im dlaczego ten temat jest ważny Więcej w podcaście "Hallo Haller".

W najnowszym odcinku "Hallo Haller" gościnią była Olga Legosz, przedsiębiorczyni, aktywistka społeczna inicjatorka akcji profrekwencyjnej Wspieram Sukces Kobiet, która okazała się dużym sukcesem.
– To, co było najważniejsze dla mnie w tej kampanii, poza tym, ze namawialiśmy kobiety do pójścia na wybory, to pytanie się co jest dla nich ważne. Mam poczucie, że zaangażowanie tak ogromnego kapitału społecznego kobiet i też fakt, że kobiety namawiały potem mężczyzn na to, żeby głosowali, to na mnie kładzie to taką odpowiedzialność, żeby po prostu nie powiedzieć: "To ja już wam dziękuję dziewczyny. Osiągnęłam swój cel. Mamy te 75%" (frekwencji – red.), tylko żeby jednak wpływać na nasze życie polityczne, żeby zmiany, o których kobiety powiedziały, że są istotne, np. przemoc domowa wskutek której ginie 400–500 kobiet rocznie. I chciałabym, jak już ten rząd się ukonstytuuje, żeby ten temat pociągnąć - mówi Legosz.
Na pytanie Doroty Haller jak zaangażować jak najwięcej ludzi w walce o swoje prawa, aktywistka mówi.
– Latem przeszła przez sejm ustawa pozwalająca rodzicom dzieci z niepełnosprawnością pracować, bo do tej pory był zakaz pracy, jeśli pobiera się świadczenie. Powstała prawdopodobnie inicjatywa, żeby tę ustawę zawetować, żeby nie doszło możliwości tej pracy. Ja dosłownie w ciągu kilku dni zebrałam 50 tysięcy podpisów osób popierających podpisanie tej ustawy. I ta ustawa została podpisana, co pokazuje, że w kilka dni można zaangażować ogrom ludzi i uświadomić im dlaczego ten temat jest ważny
Więcej w podcaście "Hallo Haller".

ROZMOWA DNIA #27 | Tytuł wywiadu z Dudą wyrwany z kontekstu? Slezak:"Wyszło dość karykaturalnie"
2023-11-20 10:57:28

W programie "Rozmowa dnia" gościem Pawła Orlikowskiego był Klaudiusz Slezak, dziennikarz Radia Nowy Świat, którego zapytaliśmy m.in. o głośny wywiad Andrzeja Dudy dla tygodnika "Sieci", w którym miał powiedzieć, że Tusk nie będzie jego premierem. – Marcin Mastalerek, nowy szef gabinetu prezydenta tłumaczy, że ten tytuł jest wyrwany z kontekstu rozmowy, czyli tak bardzo szefowie tego tytułu, czyli bracia Karnowscy chcieli tak dobrze zrobić prezydentowi i tak chcieli ten wywiad wypromować, że aż przekręcili to co prezydent mówił, co wyszło dość karykaturalnie – mówi Slezak. Klaudiusz Slezak odniósł się również do dzisiejszych informacji "Gazety Wyborczej" jakoby były agent CBA Tomasz Kaczmarek  zwany "Agentem Tomkiem", zgłosił się do olsztyńskiej prokuratury i miał zeznać, że jego byli szefowie: ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński (dzisiaj szef MSWiA), a także Maciej Wąsik (wiceszef MSWiA) i Ernest Bejda kazali mu przekazywać tajne materiały dziennikarzom sympatyzującym z Prawem i Sprawiedliwością. – Pytasz mnie o wiarygodność Agenta Tomka? Przez lata z nimi współpracował, potem był posłem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. To nie jest postać kryształowa. Ale jeżeli mamy kogoś traktować jako świadka koronnego, to świadek koronny pochodzi z mafii i to on przeciw swoim kolegom zeznaje – uśmiecha się dziennikarz. W rozmowie również skomentowaliśmy spekulacje medialne dotyczące składu przyszłego rządu Donalda Tuska. – Te nazwiska, o których się mówi, to mają być tacy "ministrowie zderzaki", zresztą to określenie wymyślił sam Donald Tusk. Chociażby prawdopodobnie przyszły minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, który ma zrobić porządek w ministerstwie, w którym Piotr Gliński rozdawał pieniądze różnym fundacjom, teraz otwarty konflikt w Zachęcie. I po to jest tam Sienkiewicz, żeby ze wszystkimi problemami się twardą ręką rozprawić – mówi Slezak.

W programie "Rozmowa dnia" gościem Pawła Orlikowskiego był Klaudiusz Slezak, dziennikarz Radia Nowy Świat, którego zapytaliśmy m.in. o głośny wywiad Andrzeja Dudy dla tygodnika "Sieci", w którym miał powiedzieć, że Tusk nie będzie jego premierem.
– Marcin Mastalerek, nowy szef gabinetu prezydenta tłumaczy, że ten tytuł jest wyrwany z kontekstu rozmowy, czyli tak bardzo szefowie tego tytułu, czyli bracia Karnowscy chcieli tak dobrze zrobić prezydentowi i tak chcieli ten wywiad wypromować, że aż przekręcili to co prezydent mówił, co wyszło dość karykaturalnie – mówi Slezak.
Klaudiusz Slezak odniósł się również do dzisiejszych informacji "Gazety Wyborczej" jakoby były agent CBA Tomasz Kaczmarek  zwany "Agentem Tomkiem", zgłosił się do olsztyńskiej prokuratury i miał zeznać, że jego byli szefowie: ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński (dzisiaj szef MSWiA), a także Maciej Wąsik (wiceszef MSWiA) i Ernest Bejda kazali mu przekazywać tajne materiały dziennikarzom sympatyzującym z Prawem i Sprawiedliwością.
– Pytasz mnie o wiarygodność Agenta Tomka? Przez lata z nimi współpracował, potem był posłem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. To nie jest postać kryształowa. Ale jeżeli mamy kogoś traktować jako świadka koronnego, to świadek koronny pochodzi z mafii i to on przeciw swoim kolegom zeznaje – uśmiecha się dziennikarz.
W rozmowie również skomentowaliśmy spekulacje medialne dotyczące składu przyszłego rządu Donalda Tuska.
– Te nazwiska, o których się mówi, to mają być tacy "ministrowie zderzaki", zresztą to określenie wymyślił sam Donald Tusk. Chociażby prawdopodobnie przyszły minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, który ma zrobić porządek w ministerstwie, w którym Piotr Gliński rozdawał pieniądze różnym fundacjom, teraz otwarty konflikt w Zachęcie. I po to jest tam Sienkiewicz, żeby ze wszystkimi problemami się twardą ręką rozprawić – mówi Slezak.

Zdrowie Bez Cenzury #83 | Czy rzeczywiście sprawia, że twarz wygląda jak maska? Najczęstsze mity na temat botoksu
2023-11-15 17:00:00

Botoks, czyli toksyna botulinowa, stosowany jest w medycynie od ponad czterdziestu lat. Przez ten czas powstało na jego temat wiele błędnych przekonań. Czy botoks jest szkodliwy? Czy rzeczywiście sprawia, że twarz wygląda jak maska? Czy można się od niego uzależnić?W najnowszym odcinku podcastu "Zdrowie bez cenzury" gościem Anny Kaczmarek jest dr Barbara Walkiewicz – Cyrańska, dermatolog estetyczny, z którą postanowiliśmy wyjaśnić wszelkie wątpliwości.– Toksyna botulinowa jest lekiem, to jest bardzo ważne, bo w produktach i technikach używanych w medycynie estetycznej, mamy wiele substancji, które nie są lekami. Jest używana przez lekarzy. Żeby ją nabyć trzeba wypełnić sto tysięcy formularzy i ona ma działanie leku – mówi pani doktor i dodaje – Toksyna botulinowa, bez znaczenia, w jakiej jest stosowana dziedzinie medycyny, działa na przewodnictwo nerwowo - mięśniowe. Czyli tam, gdzie zmarszczki są mimiczne, na czole, w okolicach kurzych łapek to jest to numer jeden.Czy botoks jest odpowiedzialny na wielkie "napompowane" usta i przerysowane rysy twarzy?- Usta są wielkie, bo tam jest wstrzykiwany kwas hialuronowy, czyli wypełniacz. Dlaczego są wielkie? Bo albo się to robi bardzo często, albo produkt stosuje się w dużych ilościach, albo nie dobiera się rysunku ust do tego jak wygląda twarz. Tak nas rodzice stworzyli, że wszystko pasuje do siebie i takie dążenie do tego, żeby rysunek ust wyglądał jak u Afroamerykanów, czyli wielka warga górna, wielka dolna (mija się z celem – red.). A my jesteśmy rasą kaukaską. U nas naturalnie warga górna jest o jedną trzecią mniejsza niż warga dolna. I taki usta są naturalne - mówi dr Barbara Walkiewicz - Cyrańska.Więcej w podcaście "Zdrowie bez cenzury".

Botoks, czyli toksyna botulinowa, stosowany jest w medycynie od ponad czterdziestu lat. Przez ten czas powstało na jego temat wiele błędnych przekonań. Czy botoks jest szkodliwy? Czy rzeczywiście sprawia, że twarz wygląda jak maska? Czy można się od niego uzależnić?W najnowszym odcinku podcastu "Zdrowie bez cenzury" gościem Anny Kaczmarek jest dr Barbara Walkiewicz – Cyrańska, dermatolog estetyczny, z którą postanowiliśmy wyjaśnić wszelkie wątpliwości.– Toksyna botulinowa jest lekiem, to jest bardzo ważne, bo w produktach i technikach używanych w medycynie estetycznej, mamy wiele substancji, które nie są lekami. Jest używana przez lekarzy. Żeby ją nabyć trzeba wypełnić sto tysięcy formularzy i ona ma działanie leku – mówi pani doktor i dodaje – Toksyna botulinowa, bez znaczenia, w jakiej jest stosowana dziedzinie medycyny, działa na przewodnictwo nerwowo - mięśniowe. Czyli tam, gdzie zmarszczki są mimiczne, na czole, w okolicach kurzych łapek to jest to numer jeden.Czy botoks jest odpowiedzialny na wielkie "napompowane" usta i przerysowane rysy twarzy?- Usta są wielkie, bo tam jest wstrzykiwany kwas hialuronowy, czyli wypełniacz. Dlaczego są wielkie? Bo albo się to robi bardzo często, albo produkt stosuje się w dużych ilościach, albo nie dobiera się rysunku ust do tego jak wygląda twarz. Tak nas rodzice stworzyli, że wszystko pasuje do siebie i takie dążenie do tego, żeby rysunek ust wyglądał jak u Afroamerykanów, czyli wielka warga górna, wielka dolna (mija się z celem – red.). A my jesteśmy rasą kaukaską. U nas naturalnie warga górna jest o jedną trzecią mniejsza niż warga dolna. I taki usta są naturalne - mówi dr Barbara Walkiewicz - Cyrańska.Więcej w podcaście "Zdrowie bez cenzury".

PoliTYka #138 | Czy jest ryzyko, że PiS wróci do władzy? "Rywalizacja miedzy partiami może zagrozić koalicji"
2023-11-14 17:00:00

Gościem Anny Dryjańskiej w podcaście "poliTYka" był dr Przemysław Sadura, socjolog polityki z Uniwersytetu Warszawskiego, którego zapytaliśmy m.in. o to czy niewybranie przez większość sejmową Elżbiety Witek na wicemarszałkinię Sejmu, nie było zemstą i czy, pomimo tego, że uchodzi za postać kontrowersyjną, wielokrotnie łamiącą regulamin, nie powinna zasiadać w prezydium.– To nosi znamiona zemsty i część elektoratu tego oczekuje, ale tak naprawdę Polki i Polacy oczekują i zasługują na to, by rozliczyć prawnie, tych, którzy łamali konstytucje, łamali prawo, są winni korupcji, by nie zająć się tym szybko, nie po to, żeby wykonać jakieś ruchy, które mają bardziej odciągnąć uwagę od rozliczenia sprawców łamania prawa, którzy poniosą odpowiedzialność polityczną - mówi dr Sadura i dodaje – Może za kilka lat a może za parę miesięcy, może się okazać, że PiS wraca do władzy i nie będzie ciągłości dobrego obyczaju, żeby do prezydium sejmu zapraszać przedstawicieli opozycji. I będziemy obserwować ciągnącą się przez lata degradację polskiej demokracji.Na pytanie co może doprowadzić do tego, że Prawo i Sprawiedliwość za parę miesięcy wróci do władzy, dr Sadura odpowiada.- Rywalizacja między partiami wchodzącymi w skład nowej koalicji może ją rozsadzić. Udało się pomimo jednej listy uzyskać tę większość, ale ryzyko nie znika, bo nie minie kilka miesięcy i ta koalicja wejdzie w fazę kampanii przed wyborami samorządowymi, chwilę później będą wybory do europarlamentu. Ta konfrontacja pomiędzy ugrupowaniami może się wymknąć spod kontroli i utrudnić współrządzenie czy wręcz zagrozić koalicji.Dziennikarka naTemat zapytała również gościa o to, jak ocenia przemówienia polityków, które miały miejsce pierwszego dnia posiedzenia sejmu.– To był dzień pobożnych życzeń i zaklinania rzeczywistości - mówi socjolog – Pan prezydent wysłał sygnał, że będzie raczej psujem polskiej polityki. Politykiem, który będzie za wszelką cenę utrudniał nowemu rządowi sprawne zarządzanie państwem – nie ma złudzeń Przemysław Sadura.

Gościem Anny Dryjańskiej w podcaście "poliTYka" był dr Przemysław Sadura, socjolog polityki z Uniwersytetu Warszawskiego, którego zapytaliśmy m.in. o to czy niewybranie przez większość sejmową Elżbiety Witek na wicemarszałkinię Sejmu, nie było zemstą i czy, pomimo tego, że uchodzi za postać kontrowersyjną, wielokrotnie łamiącą regulamin, nie powinna zasiadać w prezydium.– To nosi znamiona zemsty i część elektoratu tego oczekuje, ale tak naprawdę Polki i Polacy oczekują i zasługują na to, by rozliczyć prawnie, tych, którzy łamali konstytucje, łamali prawo, są winni korupcji, by nie zająć się tym szybko, nie po to, żeby wykonać jakieś ruchy, które mają bardziej odciągnąć uwagę od rozliczenia sprawców łamania prawa, którzy poniosą odpowiedzialność polityczną - mówi dr Sadura i dodaje – Może za kilka lat a może za parę miesięcy, może się okazać, że PiS wraca do władzy i nie będzie ciągłości dobrego obyczaju, żeby do prezydium sejmu zapraszać przedstawicieli opozycji. I będziemy obserwować ciągnącą się przez lata degradację polskiej demokracji.Na pytanie co może doprowadzić do tego, że Prawo i Sprawiedliwość za parę miesięcy wróci do władzy, dr Sadura odpowiada.- Rywalizacja między partiami wchodzącymi w skład nowej koalicji może ją rozsadzić. Udało się pomimo jednej listy uzyskać tę większość, ale ryzyko nie znika, bo nie minie kilka miesięcy i ta koalicja wejdzie w fazę kampanii przed wyborami samorządowymi, chwilę później będą wybory do europarlamentu. Ta konfrontacja pomiędzy ugrupowaniami może się wymknąć spod kontroli i utrudnić współrządzenie czy wręcz zagrozić koalicji.Dziennikarka naTemat zapytała również gościa o to, jak ocenia przemówienia polityków, które miały miejsce pierwszego dnia posiedzenia sejmu.– To był dzień pobożnych życzeń i zaklinania rzeczywistości - mówi socjolog – Pan prezydent wysłał sygnał, że będzie raczej psujem polskiej polityki. Politykiem, który będzie za wszelką cenę utrudniał nowemu rządowi sprawne zarządzanie państwem – nie ma złudzeń Przemysław Sadura.

ROZMOWA DNIA #26 | Kulisy nowego sejmu: "Hołownia jeszcze przed głosowaniem dostał obstawę Straży Marszałkowskiej"
2023-11-14 09:55:57

W programie "Rozmowa dnia" dziennikarze naTemat Anna Dryjańska, Paweł Orlikowski i Dominika Długosz z Newsweeka, podsumowali pierwszy dzień obrad nowego Sejmu, a także zdradzili, co działo się w jego kuluarach. – Hołownia wiedział, że uda się go przegłosować na marszałka Sejmu, więc miał czas, żeby przygotować się do tej roli, którą świetnie zagrał – mówi Paweł Orlikowski, a Dominika Długosz uśmiechając się, dodaje: – On do tego stopnia wiedział, że zostanie przegłosowany na marszałka, że jeszcze przed głosowaniem dostał obstawę Straży Marszałkowskiej i po Sejmie chodziła i marszałek Witek ze Strażą Marszałkowską i marszałek Hołownia ze Strażą Marszałkowską. Dziennikarze rozmawiali również o tym, dlaczego Elżbieta Witek nie została przegłosowana nawet na wicemarszałka Sejmu. – Pani marszałek Witek przez ponad cztery lata robiła wszystko, żeby pokazać, że jest marszałkiem Prawa i Sprawiedliwości, a nie marszałkiem polskiego Sejmu. Wystarczy prześledzić to, co działo się w sprawie zmian kodeksowych w czasie, gdy PiS próbowało przeprowadzić kopertowe wybory. Marszałek Witek dopuściła na sali plenarnej Sejmu do złamania regulaminu Sejmu, do nadwyrężenia konstytucji i złamania innych przepisów pobocznych. Wystarczy wyjąć te trzy dni z tych czterech lat i od razu widać, że marszałek Witek była osobą, która z powodów politycznych nadwyrężyła powagę i statut polskiego Sejmu – mówi dziennikarka Newsweeka. A na pytanie, czy rozumie powody, dla których senator Marek Pęk z PiS nie został wicemarszałkiem Senatu, odpowiada: – Nie uznaję, że to jest ok. Marek Pęk jako wicemarszałek Senatu nie złamał prawa (w poprzednich kadencjach - red.). To, że mówi głupoty i bzdury albo rzeczy kontrowersyjne, to zupełnie inna kwestia. Moim zdaniem błąd popełniła większość senacka nie wybierając Pęka na wicemarszałka. To tylko podbija tę narrację bycia ofiarą budowaną przez Prawo i Sprawiedliwość. Więcej w programie "Rozmowie dnia".

W programie "Rozmowa dnia" dziennikarze naTemat Anna Dryjańska, Paweł Orlikowski i Dominika Długosz z Newsweeka, podsumowali pierwszy dzień obrad nowego Sejmu, a także zdradzili, co działo się w jego kuluarach. – Hołownia wiedział, że uda się go przegłosować na marszałka Sejmu, więc miał czas, żeby przygotować się do tej roli, którą świetnie zagrał – mówi Paweł Orlikowski, a Dominika Długosz uśmiechając się, dodaje: – On do tego stopnia wiedział, że zostanie przegłosowany na marszałka, że jeszcze przed głosowaniem dostał obstawę Straży Marszałkowskiej i po Sejmie chodziła i marszałek Witek ze Strażą Marszałkowską i marszałek Hołownia ze Strażą Marszałkowską. Dziennikarze rozmawiali również o tym, dlaczego Elżbieta Witek nie została przegłosowana nawet na wicemarszałka Sejmu. – Pani marszałek Witek przez ponad cztery lata robiła wszystko, żeby pokazać, że jest marszałkiem Prawa i Sprawiedliwości, a nie marszałkiem polskiego Sejmu. Wystarczy prześledzić to, co działo się w sprawie zmian kodeksowych w czasie, gdy PiS próbowało przeprowadzić kopertowe wybory. Marszałek Witek dopuściła na sali plenarnej Sejmu do złamania regulaminu Sejmu, do nadwyrężenia konstytucji i złamania innych przepisów pobocznych. Wystarczy wyjąć te trzy dni z tych czterech lat i od razu widać, że marszałek Witek była osobą, która z powodów politycznych nadwyrężyła powagę i statut polskiego Sejmu – mówi dziennikarka Newsweeka. A na pytanie, czy rozumie powody, dla których senator Marek Pęk z PiS nie został wicemarszałkiem Senatu, odpowiada: – Nie uznaję, że to jest ok. Marek Pęk jako wicemarszałek Senatu nie złamał prawa (w poprzednich kadencjach - red.). To, że mówi głupoty i bzdury albo rzeczy kontrowersyjne, to zupełnie inna kwestia. Moim zdaniem błąd popełniła większość senacka nie wybierając Pęka na wicemarszałka. To tylko podbija tę narrację bycia ofiarą budowaną przez Prawo i Sprawiedliwość. Więcej w programie "Rozmowie dnia".

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie