Rafał Hetman o książkach

Książki, głównie literatura faktu, przede wszystkim reportaże.


Odcinki od najnowszych:

#59: Gdzie my żyjemy? Kto właściwie "wynalazł" Europę Wschodnią?
2020-12-01 17:08:15

O książce z tej serii jeszcze tu nie rozmawiałem. Łukasz Galusek z MCK w Krakowie opowiada o książce "Wynalezienie Europy Wschodniej" Larrego Wolffa, która ukazała się niedawno w serii Biblioteka Europy Środka wydawanej przez Międzynarodowe Centrum Kultury. To esej o tym, jak i kiedy powstało pojęcie "Europy Wschodniej" i jakie miało ono konsekwencje dla świata i Polski.  Więcej o książce znajdziecie na stronie MCK . Oto fragment rozmowy: - Już Milan Kundera zwrócił uwagę, że jak to jest możliwe, że Praga mentalnie jest kojarzona ze Wschodem, a Wiedeń z Zachodem. A przecież geograficznie to Praga jest bardziej na zachód od Wiednia. Więc mamy coś takiego, że mentalnie przesuwamy ten mur, który nas rozdziela, na wschód. A tak naprawdę powinniśmy chcieć ten mur zburzyć. Zastanawia mnie to, że nie potrafimy się wymknąć z tego schematu myślowego, bo nawet jak znajdziemy się po drugiej stronie, to po prostu wypychamy tę granicę jak najdalej. Ona na przykład po Majdanie już nie jest pomiędzy Polską a Ukrainą, tylko już wydaje się nam, że ona jest za Ukrainą, ale oddziela nas od autorytarnej, dzikiej, azjatyckiej Rosji. A tak naprawdę my powinniśmy chcieć ten mur unieważnić i wymyślić, wynaleźć jakiś nowy sposób opowiadania, a co za tym idzie, widzenia naszego kawałka świata. Partnerem odcinka jest Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie.

O książce z tej serii jeszcze tu nie rozmawiałem. Łukasz Galusek z MCK w Krakowie opowiada o książce "Wynalezienie Europy Wschodniej" Larrego Wolffa, która ukazała się niedawno w serii Biblioteka Europy Środka wydawanej przez Międzynarodowe Centrum Kultury. To esej o tym, jak i kiedy powstało pojęcie "Europy Wschodniej" i jakie miało ono konsekwencje dla świata i Polski. 

Więcej o książce znajdziecie na stronie MCK.

Oto fragment rozmowy:
- Już Milan Kundera zwrócił uwagę, że jak to jest możliwe, że Praga mentalnie jest kojarzona ze Wschodem, a Wiedeń z Zachodem. A przecież geograficznie to Praga jest bardziej na zachód od Wiednia. Więc mamy coś takiego, że mentalnie przesuwamy ten mur, który nas rozdziela, na wschód. A tak naprawdę powinniśmy chcieć ten mur zburzyć. Zastanawia mnie to, że nie potrafimy się wymknąć z tego schematu myślowego, bo nawet jak znajdziemy się po drugiej stronie, to po prostu wypychamy tę granicę jak najdalej. Ona na przykład po Majdanie już nie jest pomiędzy Polską a Ukrainą, tylko już wydaje się nam, że ona jest za Ukrainą, ale oddziela nas od autorytarnej, dzikiej, azjatyckiej Rosji. A tak naprawdę my powinniśmy chcieć ten mur unieważnić i wymyślić, wynaleźć jakiś nowy sposób opowiadania, a co za tym idzie, widzenia naszego kawałka świata.


Partnerem odcinka jest Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie.

#58: Skutki uboczne himalaizmu. Jak pasja kształtuje życie całej rodziny
2020-11-27 15:26:58

To książka o skutkach ubocznych himalaizmu, tak czytamy o niej na okładce. A także o tym, jak pasja partnera albo rodzica kształtuje życie całej rodziny. Moimi rozmówczyniami są Joanna Sokolińska i Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, autorki książki „Rodziny himalaistów”. Fragment rozmowy: - Kiedy rozpoczynałam rozmowy do książki, byłam ciekawa, co tak naprawdę myślą partnerki, wdowy, dzieci himalaistów. Czy mają żal? Czy czują wściekłość? Czy mają wrażenie, że je okradziono z czegoś? Czy czują dumę? Jak to jest widzieć nagłówki gazet „Wow, wszedł na szczy!”, „Zdobył koronę!”, kiedy samemu się stoi w kolejce do sklepu, pierze śpioszki – powiedziała Joanna Sokolińska. - Gdybym nie miała okazji dłużej rozmawiać z dziećmi himalaistów, to nie umiałaby przyjąć do siebie postawy „tak, rozumiem, nie mam żalu”. Próba zrozumienia, sama w sobie, też była dużym wyzwaniem, ale trzeba było to jeszcze napisać tak, żeby czytelnik zrozumiał – powiedziała Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin.

To książka o skutkach ubocznych himalaizmu, tak czytamy o niej na okładce. A także o tym, jak pasja partnera albo rodzica kształtuje życie całej rodziny. Moimi rozmówczyniami są Joanna Sokolińska i Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, autorki książki „Rodziny himalaistów”.


Fragment rozmowy:

- Kiedy rozpoczynałam rozmowy do książki, byłam ciekawa, co tak naprawdę myślą partnerki, wdowy, dzieci himalaistów. Czy mają żal? Czy czują wściekłość? Czy mają wrażenie, że je okradziono z czegoś? Czy czują dumę? Jak to jest widzieć nagłówki gazet „Wow, wszedł na szczy!”, „Zdobył koronę!”, kiedy samemu się stoi w kolejce do sklepu, pierze śpioszki – powiedziała Joanna Sokolińska.

- Gdybym nie miała okazji dłużej rozmawiać z dziećmi himalaistów, to nie umiałaby przyjąć do siebie postawy „tak, rozumiem, nie mam żalu”. Próba zrozumienia, sama w sobie, też była dużym wyzwaniem, ale trzeba było to jeszcze napisać tak, żeby czytelnik zrozumiał – powiedziała Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin.

#57: Kim jest "Ten Inny" w 2020 roku? Z Magdaleną Kicińską rozmawiam o książce Ryszarda Kapuścińskiego
2020-10-19 18:49:14

Z Magdaleną Kicińską, reporterką i redaktorką naczelną magazynu "Pismo", rozmawiam o nowym wydaniu książki "Ten Inny" Ryszarda Kapuścińskiego. Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w 2006 roku, w 2020 roku pojawia się kolejne. Czy po niemal 15 latach to, o czym mówi nam Kapuściński, jest aktualne? W jakich kontekstach dziś warto czytać "Tego innego"? Oto fragment rozmowy: - To jest taki rok, w którym się zamknęliśmy, tzn. nas zamknięto, sytuacja nas zamknęła, w obrębie kraju w obrębie domu, więc bardziej zanurzamy w naszą wspólnotę – mówi Magdalena Kicińska. - Dzisiaj dużo jesteśmy tu i teraz. W tej przestrzeni. I myślę sobie, (…) ta polaryzacja, która się dzieje nie tylko w Polsce, także w krajach tzw. Zachodu, też siłą rzeczy wyznacza innego. Dla mnie inny jest ten, kto uważa, że LGBT to zło, a dla niego z kolei ja mogę być inną, odmienną, różną w tym negatywnym kontekście, bo nie uważam, że osoby o innej orientacji nie powinny mieć praw. Dlatego też chyba z większą uwagą się rozglądam dookoła siebie, a nie gdzieś dalej, tak jak w tekstach Ryszarda Kapuścińskiego, kiedy ta ciekawa inność, w sensie budzącej zainteresowanie reportera czy reporterki nie jest daleko, tylko jest tutaj.

Z Magdaleną Kicińską, reporterką i redaktorką naczelną magazynu "Pismo", rozmawiam o nowym wydaniu książki "Ten Inny" Ryszarda Kapuścińskiego. Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w 2006 roku, w 2020 roku pojawia się kolejne. Czy po niemal 15 latach to, o czym mówi nam Kapuściński, jest aktualne? W jakich kontekstach dziś warto czytać "Tego innego"?

Oto fragment rozmowy:
- To jest taki rok, w którym się zamknęliśmy, tzn. nas zamknięto, sytuacja nas zamknęła, w obrębie kraju w obrębie domu, więc bardziej zanurzamy w naszą wspólnotę – mówi Magdalena Kicińska. - Dzisiaj dużo jesteśmy tu i teraz. W tej przestrzeni. I myślę sobie, (…) ta polaryzacja, która się dzieje nie tylko w Polsce, także w krajach tzw. Zachodu, też siłą rzeczy wyznacza innego. Dla mnie inny jest ten, kto uważa, że LGBT to zło, a dla niego z kolei ja mogę być inną, odmienną, różną w tym negatywnym kontekście, bo nie uważam, że osoby o innej orientacji nie powinny mieć praw. Dlatego też chyba z większą uwagą się rozglądam dookoła siebie, a nie gdzieś dalej, tak jak w tekstach Ryszarda Kapuścińskiego, kiedy ta ciekawa inność, w sensie budzącej zainteresowanie reportera czy reporterki nie jest daleko, tylko jest tutaj.

#56: Czego nie wiesz o księgarzach i księgarkach? Odcinek specjalny na Noc Księgarń
2020-10-13 16:56:43

Już 14 października rusza kolejna Noc Księgarń. Czyli ogólnopolski festiwal księgarń i czytelników i czytelniczek organizowany przez dystrybutora książek OSDW Azymut. Z tej okazji mam dla was odcinek specjalny. W którym możecie posłuchać, co do powiedzenia o książkach i swojej pracy mają księgarze i księgarki. Na potrzeby tego odcinka rozmawiałem z kilkorgiem księgarzy i księgarek. Pytałem o to, co w pracy księgarni jest najciekawsze, najlepsze, ale też dziwne i niespodziewane. Ze wszystkich odpowiedzi stworzyłem taki miks, który układa się w małą opowieść o pracy w księgarni.  A jeśli chodzi o Noc księgarń, to w tym roku potrwa ona 4 wieczory - od 14 do 17 października. Z powodu koronawirusa wszystkie wydarzenia odbywają się online. Będą one transmitowane w internecie. Szczegóły wydarzeń znajdziecie na stronie www.nocksiegarn.pl Mimo obostrzeń będzie też można zrobić zakupy książkowe po zmroku - zdalnie (przez telefon, internet) oraz podczas nocnych rabatów w księgarniach (przy zachowaniu odstępów i zasłanianiu nosa i ust). Wśród autorów i autorek, które wezmą udział w Nocy Księgarń, są m.in. Zygmunt Miłoszewski, Dorota Masłowska, Zyta Rudzka,  Mikołaj Grynberg, Agata Passent, czy np Marcin Świetlicki. Partnerem odcinka jest OSDW Azymut.

Już 14 października rusza kolejna Noc Księgarń. Czyli ogólnopolski festiwal księgarń i czytelników i czytelniczek organizowany przez dystrybutora książek OSDW Azymut. Z tej okazji mam dla was odcinek specjalny. W którym możecie posłuchać, co do powiedzenia o książkach i swojej pracy mają księgarze i księgarki. Na potrzeby tego odcinka rozmawiałem z kilkorgiem księgarzy i księgarek. Pytałem o to, co w pracy księgarni jest najciekawsze, najlepsze, ale też dziwne i niespodziewane. Ze wszystkich odpowiedzi stworzyłem taki miks, który układa się w małą opowieść o pracy w księgarni. 

A jeśli chodzi o Noc księgarń, to w tym roku potrwa ona 4 wieczory - od 14 do 17 października. Z powodu koronawirusa wszystkie wydarzenia odbywają się online. Będą one transmitowane w internecie. Szczegóły wydarzeń znajdziecie na stronie www.nocksiegarn.pl

Mimo obostrzeń będzie też można zrobić zakupy książkowe po zmroku - zdalnie (przez telefon, internet) oraz podczas nocnych rabatów w księgarniach (przy zachowaniu odstępów i zasłanianiu nosa i ust).

Wśród autorów i autorek, które wezmą udział w Nocy Księgarń, są m.in. Zygmunt Miłoszewski, Dorota Masłowska, Zyta Rudzka,  Mikołaj Grynberg, Agata Passent, czy np Marcin Świetlicki.

Partnerem odcinka jest OSDW Azymut.

#55: Jak wrze współczesna Francja? Anna Pamuła opowiada o swoim nowym reportażu
2020-09-16 18:15:27

- Bardzo starałam się, żeby mówić w książce o uniwersalnych kwestiach - wyjaśnia Anna Pamuła, autorka reportażu o współczesnej Francji "Wrzenie". Francja na krawędzi". W rozmowie autorka opowiada nie tylko o kraju, w którym żyje od ośmiu lat, ale odsłania kulisy długiego powstawania reportażu, zdradza, jak radziła sobie z trudnymi bohaterami oraz dlaczego tak ważni są redaktorzy i redaktorki książek oraz osoby, z którymi można o pisanej książce porozmawiać. Oto fragment rozmowy: -Jak opisuję historię matki terrorysty, która jest białą katoliczką, to tak naprawdę to, co mnie najbardziej interesowało, to jest pytanie, czy jesteśmy odpowiedzialni za błędy naszych dzieci. Ja jako matka ciągle zadawałam sobie to pytanie. Co by było gdyby? Jak nie doprowadzić do tego, żeby moje dziecko nie zbłądziło? A czy jeżeli zbłądzi to będzie moja wina? Na ile jesteśmy odpowiedzialni za to wszystko, co się wydarza naszemu dziecku? Tak samo z poligamią. To był właściwie temat o przemocy domowej. Po prostu. Czy to jest mąż poligamista, czy to jest mąż, który nie jest poligamistą, ale po prostu leje swoją żonę, to historia o kobiecie, która się z tego wyzwala, jest dla mnie historią bardzo uniwersalną. Porównywałyśmy sobie mojej babci i jej babci i to, że to było Mail i Polska, to nie miało znaczenia. (…) W zasadzie większość tekstów pisałam, myśląc o tym drugim dnie, które jest dla mnie najważniejsze, bo ono mnie najbardziej buduje jako człowieka.

- Bardzo starałam się, żeby mówić w książce o uniwersalnych kwestiach - wyjaśnia Anna Pamuła, autorka reportażu o współczesnej Francji "Wrzenie". Francja na krawędzi". W rozmowie autorka opowiada nie tylko o kraju, w którym żyje od ośmiu lat, ale odsłania kulisy długiego powstawania reportażu, zdradza, jak radziła sobie z trudnymi bohaterami oraz dlaczego tak ważni są redaktorzy i redaktorki książek oraz osoby, z którymi można o pisanej książce porozmawiać.

Oto fragment rozmowy:

-Jak opisuję historię matki terrorysty, która jest białą katoliczką, to tak naprawdę to, co mnie najbardziej interesowało, to jest pytanie, czy jesteśmy odpowiedzialni za błędy naszych dzieci. Ja jako matka ciągle zadawałam sobie to pytanie. Co by było gdyby? Jak nie doprowadzić do tego, żeby moje dziecko nie zbłądziło? A czy jeżeli zbłądzi to będzie moja wina? Na ile jesteśmy odpowiedzialni za to wszystko, co się wydarza naszemu dziecku? Tak samo z poligamią. To był właściwie temat o przemocy domowej. Po prostu. Czy to jest mąż poligamista, czy to jest mąż, który nie jest poligamistą, ale po prostu leje swoją żonę, to historia o kobiecie, która się z tego wyzwala, jest dla mnie historią bardzo uniwersalną. Porównywałyśmy sobie mojej babci i jej babci i to, że to było Mail i Polska, to nie miało znaczenia. (…) W zasadzie większość tekstów pisałam, myśląc o tym drugim dnie, które jest dla mnie najważniejsze, bo ono mnie najbardziej buduje jako człowieka.

#54: Bruno Schulz znany i nieznany. Rozmowa z Anną Kaszubą-Dębską o nowej biografii Schulza
2020-09-09 13:01:21

O tym, jakim był pisarzem, ale też jakim był rysownikiem i twórcą budzących ciekawość grafik, o tym, czy biografka musi lubić swoją postać i czy opisywany bohater może zniechęcić, czy wręcz wywołać obrzydzenie rozmawiam z Anną Kaszubą-Dębską, autorką nowej biografii Brunona Szulca „Bruno. Epoka genialna”.  Partnerem tego odcinka jest Wydawnictw Znak, wydawca biografii Schulza. Oto fragment rozmowy: - Myślę, że teraz przyszedł czas, że można więcej opowiedzieć o Schulzu – mówi Anna Kaszuba-Dębska. - Jako kobieta pomyślałam, o tym, jaką rolę pełniła matka. Kim była postać matki, którą do tej pory traktowano w publikacjach nieco po macoszemu. A już zupełnie pomijano postać siostry. To nie jest taka siostra z którą mały Brunio się bawił. To jest siostra niemal dwadzieścia lat starsza. Więc można powiedzieć, że jest to jak gdyby jego druga, obok matki opiekunka. I postanowiłam te dwie postacie, matki i siostry, wyłonić z ciemności, niepamięci i trochę więcej o nich opowiedzieć. Bo wydaje mi się, że matka jest tą postacią, która potrafiła Bruna trzymać w pionie. Potem tę rolę przejął brat Izydor. (…) Jeśli weźmiemy pod uwagę motyw fetyszystyczny czy masochistyczny w twórczości Schulza, to wydaje mi się też, że postać Adeli może mieć coś z postaci siostry. Ponieważ w jednym z artykułów pisanych przez psychiatrę Węgrockiego Schulz dopisuje, że w jego procesie kształtowania się wrazliwosci psychicznej i różnych upodobań, siostra miała duże znaczenie.

O tym, jakim był pisarzem, ale też jakim był rysownikiem i twórcą budzących ciekawość grafik, o tym, czy biografka musi lubić swoją postać i czy opisywany bohater może zniechęcić, czy wręcz wywołać obrzydzenie rozmawiam z Anną Kaszubą-Dębską, autorką nowej biografii Brunona Szulca „Bruno. Epoka genialna”. 

Partnerem tego odcinka jest Wydawnictw Znak, wydawca biografii Schulza.

Oto fragment rozmowy:

- Myślę, że teraz przyszedł czas, że można więcej opowiedzieć o Schulzu – mówi Anna Kaszuba-Dębska. - Jako kobieta pomyślałam, o tym, jaką rolę pełniła matka. Kim była postać matki, którą do tej pory traktowano w publikacjach nieco po macoszemu. A już zupełnie pomijano postać siostry. To nie jest taka siostra z którą mały Brunio się bawił. To jest siostra niemal dwadzieścia lat starsza. Więc można powiedzieć, że jest to jak gdyby jego druga, obok matki opiekunka. I postanowiłam te dwie postacie, matki i siostry, wyłonić z ciemności, niepamięci i trochę więcej o nich opowiedzieć. Bo wydaje mi się, że matka jest tą postacią, która potrafiła Bruna trzymać w pionie. Potem tę rolę przejął brat Izydor. (…) Jeśli weźmiemy pod uwagę motyw fetyszystyczny czy masochistyczny w twórczości Schulza, to wydaje mi się też, że postać Adeli może mieć coś z postaci siostry. Ponieważ w jednym z artykułów pisanych przez psychiatrę Węgrockiego Schulz dopisuje, że w jego procesie kształtowania się wrazliwosci psychicznej i różnych upodobań, siostra miała duże znaczenie.

#53: Za kulisami magazynu "Non-fiction". Rozmowa z Dorotą Groyecką
2020-06-23 13:33:33

Magazyn "Non-fiction" wystartował ze swoim podcastem. Nazywa się "Na ucho" i możecie go znaleźć na Spotify, iTunes i w wielu innych aplikacjach podcastowych. W najnowszym odcinku mojego podcastu rozmawiam z Dorotą Groyecką, redaktorką naczelną magazynu "Non-fiction", która opowiada o tym, co znajdziecie w audycji "Na ucho", ale również zdradza kulisy powstawania samego magazynu. Ten odciek przygotowałem we współpracy z magazynem "Non-fiction". Chcemy w nim przede wszystkim zachęcić was do sprawdzenia podcastu "Na ucho", w którym posłuchacie między innymi o kulisach powstawania poszczególnych tekstów do magazynu, ale jednocześnie chcemy wam też opowiedzieć o samym magazynie. Mam nadzieję, że odcinek będzie dla was interesujący! A tutaj fragment rozmowy: Rafał Hetman: Wchodziliście na rynek z Magazynem „Non-fiction” z ambitnymi hasłami dotyczącymi tworzenia magazynu i tworzenia nowoczesnych mediów. Czy rzeczywistość zweryfikowała wasze plany, założenia, które mieliście na samym początku? Dorota Groyecka: Pierwsze, co przychodzi mi do głowy to to, że nie ukazujemy się tak często, jakie były pierwsze założenia. (…) Natomiast realia są takie, że przy małym projekcie, niezależnym z czegoś trzeba zrezygnować. (…) To był taki kompromis, żeby nie rezygnować z jakości tych treści, żeby nie tworzyć ich na szybko, żeby nie rezygnować z porządnej redakcji i korekty. (…) Myśmy założyły magazyn, będąc młodymi dziennikarkami po szkole reportażu. A często jest tak, że media tworzą osoby z dużym doświadczeniem i większym zapleczem. Dużo pracy włożyłyśmy w to, żeby pokazać, że młodzi ludzie też mogą stworzyć fajny projekt. Nawet bez zaplecza, jakim są znane nazwiska czy bardzo duże finanse. Rafał Hetman: A czy trudne było rozpychanie się w niszy magazynów, która jest jednak niewielka? Dorota Groyecka: Mam takie poczucie, że jeśli chodzi o rynek magazynów, to to nie było trudne. Bo po prostu jest ich tam mało, że pojawienie się nowego tytułu wzbudziło zainteresowanie ludzi, którzy lubią magazyny, którzy je kolekcjonują. Miałyśmy też takie poczucie, że inne niezależne magazyny nas wspierają. Powstawały artykuły o nas, czy też na Facebooku i Instagramie niezależne media też nas promowały i podobnie było z wydawnictwami, które wydają reportaże. (…) Natomiast miałam takie poczucie, że nie do końca ten projekt został zaaprobowany przez taki reporterski trzon, tzn. bardziej doświadczonych reporterów, i środowisko związane z mediami, które są już na rynku od dawna. (…) Mam wrażanie, że takie niszowe inicjatywy czasami mają pod górkę i ciężko jest im z takimi bardzo dużymi podmiotami, nawet nie konkurować, ale może stawać sobie obok nich. Chociaż może to zrobiłyśmy?

Magazyn "Non-fiction" wystartował ze swoim podcastem. Nazywa się "Na ucho" i możecie go znaleźć na Spotify, iTunes i w wielu innych aplikacjach podcastowych. W najnowszym odcinku mojego podcastu rozmawiam z Dorotą Groyecką, redaktorką naczelną magazynu "Non-fiction", która opowiada o tym, co znajdziecie w audycji "Na ucho", ale również zdradza kulisy powstawania samego magazynu.

Ten odciek przygotowałem we współpracy z magazynem "Non-fiction". Chcemy w nim przede wszystkim zachęcić was do sprawdzenia podcastu "Na ucho", w którym posłuchacie między innymi o kulisach powstawania poszczególnych tekstów do magazynu, ale jednocześnie chcemy wam też opowiedzieć o samym magazynie. Mam nadzieję, że odcinek będzie dla was interesujący!


A tutaj fragment rozmowy:

Rafał Hetman: Wchodziliście na rynek z Magazynem „Non-fiction” z ambitnymi hasłami dotyczącymi tworzenia magazynu i tworzenia nowoczesnych mediów. Czy rzeczywistość zweryfikowała wasze plany, założenia, które mieliście na samym początku?

Dorota Groyecka: Pierwsze, co przychodzi mi do głowy to to, że nie ukazujemy się tak często, jakie były pierwsze założenia. (…) Natomiast realia są takie, że przy małym projekcie, niezależnym z czegoś trzeba zrezygnować. (…) To był taki kompromis, żeby nie rezygnować z jakości tych treści, żeby nie tworzyć ich na szybko, żeby nie rezygnować z porządnej redakcji i korekty. (…) Myśmy założyły magazyn, będąc młodymi dziennikarkami po szkole reportażu. A często jest tak, że media tworzą osoby z dużym doświadczeniem i większym zapleczem. Dużo pracy włożyłyśmy w to, żeby pokazać, że młodzi ludzie też mogą stworzyć fajny projekt. Nawet bez zaplecza, jakim są znane nazwiska czy bardzo duże finanse.

Rafał Hetman: A czy trudne było rozpychanie się w niszy magazynów, która jest jednak niewielka?

Dorota Groyecka: Mam takie poczucie, że jeśli chodzi o rynek magazynów, to to nie było trudne. Bo po prostu jest ich tam mało, że pojawienie się nowego tytułu wzbudziło zainteresowanie ludzi, którzy lubią magazyny, którzy je kolekcjonują. Miałyśmy też takie poczucie, że inne niezależne magazyny nas wspierają. Powstawały artykuły o nas, czy też na Facebooku i Instagramie niezależne media też nas promowały i podobnie było z wydawnictwami, które wydają reportaże. (…) Natomiast miałam takie poczucie, że nie do końca ten projekt został zaaprobowany przez taki reporterski trzon, tzn. bardziej doświadczonych reporterów, i środowisko związane z mediami, które są już na rynku od dawna. (…) Mam wrażanie, że takie niszowe inicjatywy czasami mają pod górkę i ciężko jest im z takimi bardzo dużymi podmiotami, nawet nie konkurować, ale może stawać sobie obok nich. Chociaż może to zrobiłyśmy?

#52: Po tej książce inaczej spojrzysz na więźniów i więzienie. "Pudło" Niny Olszewskiej
2020-05-20 11:56:59

O tym, jakie przeszkody czekały na reporterkę, kiedy pisała „Pudło. Opowieści z polskich więzień” i o tym, dlaczego więźniowie to trudni bohaterowie, opowiada Nina Olszewska, której debiutancka książka ukazała się właśnie w Wydawnictwie Poznańskim. Fragment rozmowy: - Nie umiem sobie w tej chwili wyobrazić trudniejszego tematu do realizacji. Być może dlatego, że jeszcze bardzo dobrze pamiętam, co przeszłam. (…) W momencie, w którym wiedziałam, że wchodzę do więzienia, że o 8:00 zadzwonię do bramy i zostanę stamtąd wyproszona uprzejmie w momencie kiedy skończy się dzień pracy oddziału penitencjarnego i najprawdopodobniej nie uda mi się dostać tam drugi raz, dlatego że więzienia mają bardzo niewiele cierpliwości, to wiedziałam, że drugiej szansy może nie być. (…) Kiedy przyjeżdżałam do więzienie i dzwoniła do jego bramy, zawsze czułam bardzo wszechstronną presję, że musze maksymalnie wykorzystać te godziny, które mi są dane, że muszę dać z siebie wszystko. Prawdopodobnie nigdy w życiu nie denerwowałam się tak przed żadną reporterską rozmową. Chociaż to nie było zdenerwowanie negatywne, ale raczej podekscytowanie rozmową i świadomość, że jestem trochę jakby na olimpiadzie i od tego występu wszystko zależy. Kończył się to tym, że kiedy wychodziłem po sześciu, ośmiu godzinach, odkrywałam, że nawet się nie napiłam albo że nie byłam w toalecie. (…) Więźniowie są trudnymi bohaterami. Jeżeli informuję czytelnika, że mój bohater jest osobą w więzieniu, to on na starcie dostaje niewiele punktów. I moim obowiązkiem jest to, żeby tak o nim opowiedzieć, żeby czytelnik mógł dostrzec coś więcej niż karę, niż przestępstwo i poczuł coś więcej niż potępienie. Odcinek przygotowany we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.

O tym, jakie przeszkody czekały na reporterkę, kiedy pisała „Pudło. Opowieści z polskich więzień” i o tym, dlaczego więźniowie to trudni bohaterowie, opowiada Nina Olszewska, której debiutancka książka ukazała się właśnie w Wydawnictwie Poznańskim.

Fragment rozmowy:

- Nie umiem sobie w tej chwili wyobrazić trudniejszego tematu do realizacji. Być może dlatego, że jeszcze bardzo dobrze pamiętam, co przeszłam. (…) W momencie, w którym wiedziałam, że wchodzę do więzienia, że o 8:00 zadzwonię do bramy i zostanę stamtąd wyproszona uprzejmie w momencie kiedy skończy się dzień pracy oddziału penitencjarnego i najprawdopodobniej nie uda mi się dostać tam drugi raz, dlatego że więzienia mają bardzo niewiele cierpliwości, to wiedziałam, że drugiej szansy może nie być. (…) Kiedy przyjeżdżałam do więzienie i dzwoniła do jego bramy, zawsze czułam bardzo wszechstronną presję, że musze maksymalnie wykorzystać te godziny, które mi są dane, że muszę dać z siebie wszystko. Prawdopodobnie nigdy w życiu nie denerwowałam się tak przed żadną reporterską rozmową. Chociaż to nie było zdenerwowanie negatywne, ale raczej podekscytowanie rozmową i świadomość, że jestem trochę jakby na olimpiadzie i od tego występu wszystko zależy. Kończył się to tym, że kiedy wychodziłem po sześciu, ośmiu godzinach, odkrywałam, że nawet się nie napiłam albo że nie byłam w toalecie. (…) Więźniowie są trudnymi bohaterami. Jeżeli informuję czytelnika, że mój bohater jest osobą w więzieniu, to on na starcie dostaje niewiele punktów. I moim obowiązkiem jest to, żeby tak o nim opowiedzieć, żeby czytelnik mógł dostrzec coś więcej niż karę, niż przestępstwo i poczuł coś więcej niż potępienie.


Odcinek przygotowany we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.

#51: Jak działają epidemie? Rozmowa o książce "Prawa epidemii" Adama Kucharskiego
2020-04-06 20:21:51

- Ta książka uzbraja nas w narzędzie do lepszego zrozumienia świat i lepszego odczytywania informacji, które do nas docierają. Bo zrozumienie epidemii jest szalenie trudne i tak jak pisze Kucharski, nie mam idealnej bazy danych, do której możemy przyłożyć model matematyczny. (…) To o czym Kucharski bardzo dobrze pisze, to jest fakt, że znając przebieg jednej epidemii, znamy… przebieg jednej epidemii – tłumaczy Anna Zdrojewska-Żywiecka, prezes Grupy Wydawniczej Relacja. - Jeżeli prognozowanie jest dobre i odpowiednio wystraszy ludzi i ci ludzie zareagują w sposób właściwi, to prognozowanie się nie spełni – dodaje Zdrojewska-Żywiecka. - Ale też, jak pokazują przykłady, które Kucharski opisuje w sowiej książce, jest szalenie trudne wywołać tę właściwą reakcję. Tutaj bardzo interesująca jest historia walki z malarią. Pomimo tego, że już bardzo długo wiedziano, że do zakażeń malarią dochodzi  a pośrednictwem komarów, to przekonanie rządów do walki, polegającej na tym, żeby eliminować komary, zajęło naukowcom kilkadziesiąt lat.
- Ta książka uzbraja nas w narzędzie do lepszego zrozumienia świat i lepszego odczytywania informacji, które do nas docierają. Bo zrozumienie epidemii jest szalenie trudne i tak jak pisze Kucharski, nie mam idealnej bazy danych, do której możemy przyłożyć model matematyczny. (…) To o czym Kucharski bardzo dobrze pisze, to jest fakt, że znając przebieg jednej epidemii, znamy… przebieg jednej epidemii – tłumaczy Anna Zdrojewska-Żywiecka, prezes Grupy Wydawniczej Relacja. - Jeżeli prognozowanie jest dobre i odpowiednio wystraszy ludzi i ci ludzie zareagują w sposób właściwi, to prognozowanie się nie spełni – dodaje Zdrojewska-Żywiecka. - Ale też, jak pokazują przykłady, które Kucharski opisuje w sowiej książce, jest szalenie trudne wywołać tę właściwą reakcję. Tutaj bardzo interesująca jest historia walki z malarią. Pomimo tego, że już bardzo długo wiedziano, że do zakażeń malarią dochodzi  a pośrednictwem komarów, to przekonanie rządów do walki, polegającej na tym, żeby eliminować komary, zajęło naukowcom kilkadziesiąt lat.

#50: Ceny starych książek was zadziwią. Rozmowa o antykwarycznym biznesie
2020-03-11 09:29:58

O tym, ile mogą kosztować stare książki, za jaką cenę można kupić pierwsze wydania „Pana Tadeusza” lub „Sklepów cynamonowych” i jak wygląda antykwaryczny biznes opowiadają Marcin Gałązka i Artur Jastrzębski z antykwariatu Kwadryga z Warszawy. Fragment rozmowy: Artur Jastrzębski: Zdarzają nam się sytuacje w antykwariacie, kiedy klient przychodzi z jakimiś pozycjami do sprzedaży, my przeglądając je, pytamy czy ma jakieś inne pozycje do sprzedania, między innymi pocztówki, i klient wtedy zawiesza głos i mówi: o, przepraszam, ale pocztówki właśnie wyrzuciłem. Pytamy wtedy: jakie miał pan pocztówki? On odpowiada: przedwojenne, zapisane, z miejscowościami polskimi… My wtedy mówimy: właśnie pan wyrzucił samochód do kosza. I dopiero wtedy do klientów dociera, że może warto przed wyrzuceniem czegoś do kosza zadzwonić do antykwariatu i dowiedzieć się, ile dana rzecz jest warta. Ostatnio często słyszymy o książkach wyrzucanych z mieszkań, które lądują od razu w kontenerach na śmieci. Ludziom nie chce się sprawdzić, czy np. wyrzucają jakieś cenne dokumenty. A wystarczy jeden telefon i może ktoś przyjechać i określić wartość danej pozycji.

O tym, ile mogą kosztować stare książki, za jaką cenę można kupić pierwsze wydania „Pana Tadeusza” lub „Sklepów cynamonowych” i jak wygląda antykwaryczny biznes opowiadają Marcin Gałązka i Artur Jastrzębski z antykwariatu Kwadryga z Warszawy.

Fragment rozmowy:

Artur Jastrzębski: Zdarzają nam się sytuacje w antykwariacie, kiedy klient przychodzi z jakimiś pozycjami do sprzedaży, my przeglądając je, pytamy czy ma jakieś inne pozycje do sprzedania, między innymi pocztówki, i klient wtedy zawiesza głos i mówi: o, przepraszam, ale pocztówki właśnie wyrzuciłem. Pytamy wtedy: jakie miał pan pocztówki? On odpowiada: przedwojenne, zapisane, z miejscowościami polskimi… My wtedy mówimy: właśnie pan wyrzucił samochód do kosza. I dopiero wtedy do klientów dociera, że może warto przed wyrzuceniem czegoś do kosza zadzwonić do antykwariatu i dowiedzieć się, ile dana rzecz jest warta. Ostatnio często słyszymy o książkach wyrzucanych z mieszkań, które lądują od razu w kontenerach na śmieci. Ludziom nie chce się sprawdzić, czy np. wyrzucają jakieś cenne dokumenty. A wystarczy jeden telefon i może ktoś przyjechać i określić wartość danej pozycji.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie