:: ::

Polacy jako pierwsi zekranizowali przygody ponurego, ale w głębi duszy dobrego, Geralta z Rivii. W podcaście "Po Co Ja To Oglądam?" rozmawiamy o "Wiedźminie" z 2001 roku.

Zanim 20 grudnia zakochamy się w serialowym "Wiedźminie" od Netfliksa i podziwiać będziemy aktorski kunszt oraz ciało Henry'ego Cavilla, wróćmy na chwilę do pamiętnej, polskiej ekranizacji opowiadań i powieści o przygodach Białego Wilka, Geralta z Rivii. W 2001 roku postanowiono, że świat stworzony przez Andrzeja Sapkowskiego zostanie przeniesiony do telewizji przez polskich twórców. A w rolę tytułową wcieli się Michał Żebrowski. Za jednym zamachem wyprodukowano film i serial, które na wiele lat okryły się niechwałą.

Sceny ciachane w montowni, niczym ostrzem Geralta, dialogi jakby pisane podczas oblężenia Cintry i historia, która powinna ukryć swe oblicze pod maską, niczym Jeż z Erlenwaldu. Tak, to nie mogło się udać. I wiemy to od wielu lat - śmiejemy się przy każdego okazji. Jednak teraz, na tydzień przed premierą wysokobudżetowego, imponującego projektu od "czerwonej enki", wracamy na moment do początku XX wieku, by poddać ekshumacji oraz ponownej sekcji tego cuchnącego trupa, jakim jest adaptacja sagi o Wiedźminie autorstwa Marka Brodzkiego.

To był najdłuższy seans w historii serii. Powstał z tego najdłuższy odcinek podcastu "Po Co Ja To Oglądam?". A teraz zapraszamy Was do posłuchania.


Jest to odcinek podkastu:
Po Co Ja To Oglądam?

"Po Co Ja To Oglądam?" to podcast, w którym oglądamy filmy złe, gorsze oraz te najgorsze, a później dzielimy się z Wami przemyśleniami na ich temat. Omawiamy kinematografię klasy b, nieudane spin-offy klasyków gatunku i produkcje, które nigdy nie powinny powstać.

Kategorie:
TV & Film

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie