:: ::

#SherlockJunioribezgłowygoniecrecenzja #książkidladzieci #książkisherlockjunior #aktywneczytanieksiazkidladzieci #recenzjasherlockjunior

Pamiętanie pierwszą część Sherlock Junior? To seria wydana przez Media Rodzina z logo DUDEN, świetna do samodzielnego czytania i nauki angielskiego. Druga część to „Sherlock Junior i bezgłowy goniec”.

Aktywne Czytanie z przyjemnością objęło ja patronatem, bo zawiera wszystko, czego potrzeba, by zachęcić dzieci do czytania. Jest zagadką detektywistyczną, podział na rozdziały, są ilustracje i wciągnięcie dzieci do samodzielnego kombinowania. Do tego niektóre wyrazy i zdania po angielsku, co sprawia, że poznajemy język w praktyce.

O pierwszej części opowiedziałam w recenzji: Sherlock Junior i niedźwiedź z Londynu.

Nie trzeba ich czytać w kolejności, choć właśnie w pierwszej dowiadujemy się, jak poznali się dwaj młodzi detektywi. Junior jest dalekim krewnym tego sławnego Sherlocka Holmesa. A Watson to kolega w podobnym wieku. Chłopcy wspólnie prowadzą biuro detektywistyczne.

W tej części akcja zaczyna gęstnieć, gdy podczas wizyty w Muzeum, nasze bystrzaki zauważają, że słynny goniec szachowy w gablocie różnie się od tego, co przedstawia zdjęcie w katalogu. Już węszą sprawę, gdzie podziała się słynna głowa?

Sherlock i Watson czym prędzej sprowadzają strażnika i ważnych ludzi odpowiedzialnych za głowę gońca. Faktycznie, sprawa jest ważna, figurka została zniszczona.

Całe zamieszanie w muzeum sprawia, że w pewnym momencie także nasi bohaterowie są podejrzani. To tylko motywuje chłopców do wciągnięcia się w śledztwo. Chcą oczyścić się z zarzutów i rozwikłać sprawę.

Wspomniałam, że tu także czytelnicy rozwiązują zagadkę i faktycznie tak jest. Na końcu każdego rozdziału mamy pytanie, na które szukamy odpowiedzi. Te pytania są bezpośrednio związane z ilustracjami np. Trzeba się skupić i odszukać w tłumie strażnika. Wcale nie jest to proste, a przecież bez strażnika nie pchniemy śledztwa do przodu.

Gdyby ktoś się martwił, że niezbyt dobrze zna angielski, to uspokajam. Przecież właśnie na tym polega nauka, żeby doskonalić, a nie wiedzieć wszystko do razu. Zdania po angielsku zaznaczone są w tekście innym kolorem, przypisanym do danego tomu. W tym wypadku to zielony, w poprzedniej części był niebieski.

Zresztą wszystkie ilustracje są właśnie związane z kolorem części, zauważcie, że nie ma tu wielu barw, tylko najprostsze: zielony, czarny (szary) i biały. Same obrazki Nikolai Renger bardzo kojarzą się z komiksami.

W każdym razie, teksty po angielsku są proste i ich zrozumienie wynika z kontekstu opowieści. Zresztą każde zdanie jest też objaśnione po polsku, tylko nie na zasadzie tłumaczenia w nawiasie. Raczej na zasadzie wyjaśnienia, co dany bohater miał na myśli, o co mu chodzić tego potrzebuje. Nie ma możliwości, żeby ktoś się zgubił lub czegoś nie zrozumiał.

------------------------

Nazywam się Anna Jankowska, jestem pedagożką.
Moje miejsca w sieci:

Jest to odcinek podkastu:
Aktywne Czytanie - książki dla dzieci i młodzieży

Nazywam się Anna Jankowska, jestem pedagogiem, tworzę blogi: Aktywne Czytanie i Nie Tylko dla Mam.

Zapisz się na NEWSLETTER, nie przegapisz wieści żadnych wieści: https://aktywneczytanie.pl/newsletter

#książki #książkidladzieci #books #childrenbooks #aktywneczytanie

Kategorie:
Książki Kultura

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie