Chłopiec był pogodny, bardzo zdolny i odważny. Wkrótce zapytał, czy może do nowej cioci i wujka mówić „mamo” i „tato”, tak jak Renia i Mirek. Szybko uczył się wierszy i piosenek, które chętnie śpiewał partyzantom, którzy latem zatrzymywali się na odpoczynek przy figurze św. Floriana, stojącej obok domu Kowalików. Aurelia Rudyk wspomina, że Jurek z prawdziwą pasją deklamował partyzantom patriotyczne wiersze, np.: Jam Jurek mały, ale chłopiec dzielny, stanę do raportu przed wodzem naczelnym! Melduję marszałku, że, gdy będę duży, zawsze będę śmiały w wojsku będę służył. Dasz mi wodzu wtedy, prawdziwą szabelkę i będziemy bronić naszej Polski wielkiej!
Jurek potrafił zjednywać sobie ludzi. Kobiety płakały na jego widok, patrząc, jak osierocone dziecko żarliwie modliło się w kościele. Ja się nie raz modliłam, żeby nikt z jego rodziny nie wrócił, żeby on był nasz – wspomina ze wzruszeniem Aurelia Rudyk. Kiedy w 1945 roku po chłopca wróciła matka, która przeżyła wojnę, dla rodziny Kowalików był to bardzo trudny moment. Wychowywali Jurka jak własnego syna i brata. Aurelia dopiero wtedy poznała prawdę o pochodzeniu chłopca, kiedy zobaczyła wyraźnie semickie rysy twarzy jego matki Sylwii Kaiser. Chłopiec nie chciał wyjeżdżać, nie rozpoznawał matki. Mówił: ja tu mam swoją mamusię i nie potrzebuję żadnej obcej - wzrusza się Aurelia. Teofila Kowalik wspólnie z Sylwią Kaiser przekonywały chłopca, że wróciła po niego prawdziwa, biologiczna mama i powinien być przy niej, i razem z nią wyjechać.
Po ich wyjeździe kontakt urwał się na długie lata. Aurelia martwiła się i wiele razy zastanawiała się, jak potoczyły się dalsze losy Jureczka, jej wojennego braciszka.
W 1975 roku Kowalikowie otrzymali list od Jurka, który odszukał kontakt do polskiej rodziny, dzięki pomocy swojej ciotki. 10 lat później po raz pierwszy przyjechał do Polski. Niewiele pamiętał z dziecięcych lat spędzonych w Przyłęku i Węgleszynie. Do dziś utrzymuje kontakt z rodzinami Włodków i Kowalików, których członkowie zostali odznaczeni medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
Opowiadamy o Polakach:
- Teofila Kowalik
- Franciszek Kowalik
- Aurelia Rudyk (z domu Kowalik), córka
Ukrywane osoby:
- Gerald Kaiser (Jurek Staszewski)
Opowiada:
- Aurelia Rudyk (z domu Kowalik)
Jest to odcinek podkastu:
POLACY RATUJĄCY ŻYDÓW
Kiedy podczas II wojny światowej naziści rozpoczęli masową eksterminację ludności żydowskiej wielu polskich sąsiadów i przyjaciół pośpieszyło Żydom z pomocą. Zwykli ludzie pomagali im, np. przewożąc do bezpiecznego miejsca, przekazując żywność lub udzielając schronienia. Udzieloną pomoc ukrywali w trakcie wojny, kiedy groziła im za to kara śmierci, oraz przez kilkadziesiąt kolejnych lat, w czasach komunizmu. Według historyka Szymona Datnera, głównie dzięki pomocy Polaków, Holocaust przeżyło ok. 100 tysięcy Żydów. W pomoc dla jednej osoby zwykle zaangażowanych było od kilku do kilkunastu osób. Instytut Yad Vashem przyznał medal „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” ok. 280 mieszkańcom województwa świętokrzyskiego, zaangażowanym w pomoc Żydom. To jednak niewielka część wszystkich osób, które udzielały pomocy. „Polacy ratujący Żydów” to audycja poświęcona lokalnym bohaterom, którzy pomagali innym z narażeniem życia własnego i swoich rodzin. W każdym odcinku przybliżamy wybrane historie rodzin, które udzielały pomocy. Każda z nich jest opatrzona komentarzem historyków, m. in.: Ewy Kołomańskiej z Muzeum Wsi Kieleckiej i dr Tomasza Domańskiego z Delegatury IPN w Kielcach.
CYKL AUDYCJI RADIA KIELCE „POLACY RATUJĄCY ŻYDÓW” MOŻESZ RÓWNIEŻ OBEJRZEĆ NA STRONIE: HTTPS://POLACYRATUJACYZYDOW.COM.PL/
[podcast archiwalny - nie będzie kolejnych odcinków]
Historia