:: ::

W Muzeum Warszawskiej Pragi działa wystawa czasowa „Rzeczy do zabawy. Rdward Manitius i jego wytwórnia”. A w naszym podkaście opowiadamy dziś o Panu Edwardzie i o tym, jak powstawała nasza wystawa. Na początek posłuchajcie, jak Pani Renata Kozłowska zapamiętała ojca…

Renata Kozłowska: Tata robił rysunek techniczny i pamiętam, wielokrotnie wyciągał taką olbrzymią deskę kreślarską, rozstawiał ją na stołach i przeważnie wieczorami rysował na niej. To z koncepcji wstępnej trzeba było to dalej opracować, opracować technologię produkcji i tak dalej, czym się tata zajmował. Był świetnym organizatorem, a w ogóle to pracował przy ogromnym biurku, na tym biurku było wiele dla nas, córek, ciekawych gadżetów, takich jak duża temperówka na przykład z korbą, pieczątki, figurki piesków z brązu zdobiące jeszcze biurko jego taty, stare zabawki taty różnych… niektóre zepsute, niektóre jeszcze pra… znaczy działające. To były takie zabawki z początku chyba wieku, bo pamiętam, oprawione w drewnie były takie szklane kolorowe kółeczka, które obracane korbką wywoływały iluzję ruchu, no i to nas tak frapowało. Poza tym były to jakieś stare jeszcze taty semafory, armatki, żołnierzyki metalowe, tak wszystko w takich pudełkach było w szufladach poukładane, ale nie sądzę, że to jakoś tatę inspirowało, może to jakoś tacie dawało to takie dobre nawiązanie do przeszłości, do tego, co minęło, może miał do tego jakiś sentyment. I pod nieobecność taty lubiłyśmy zasiadać do jego biurka, no i tam w tym jego świat oglądać.
Ta cała wytwórnia, łącznie z gabinetem, tak jak gdyby dusza zarządzania tą firmą, to się znajdowało od strony ulicy, na drugim piętrze, wejście na lewo z bramy. Na drugim piętrze to były kiedyś najbardziej reprezentacyjne pomieszczenia w całej tej kamienicy, do tego się zaliczały wspaniale intarsjowane podłogi, stiuki na sufitach z różnymi plafonami, fantastyczny kominek, ale jak tata zdecydował się to zaadoptować na pomieszczenie, oczywiście to wszystko było super zaopatrzone i zabezpieczone przed jakimkolwiek uszkodzeniem.
Tata wszystko stracił i tata często wspominał, że musiał zaczynać od nowa, że został zniszczony kompletnie, okradziony przede wszystkim z maszyn, okradziony ze swoich rysunków, ze swoich projektów, to wszystko w ciągu jednego dnia zostało wyniesione z domu przez… pod taty nieobecność. Tata po powrocie z urlopu, który zresztą był zgłoszony oficjalnie do odpowiednich władz, zastał drzwi opieczętowane i zaklejone, miał zakazany wstęp do tego pomieszczenia. To było pomieszczenie firmowe, które było kiedyś mieszkaniem, tata sobie to mieszkanie zaadoptował do celów produkcji.
Anna Mizikowska: Te wspomnienia uzupełnia kuratorka wystawy, Jolanta Wiśniewska. Jola od lat bada historię prawobrzeżnych rodów…
Jolanta Wiśniewska: Edward Manitius to był bardzo pomysłowy i utalentowany człowiek. Urodził się w 1902 roku na warszawskiej Pradze i tu w rodzinnej kamienicy przy ulicy Kępnej 15 spędził niemal całe życie. Tu mieszkał, tu pracował, tu założył swoją wytwórnię zabawek i wyrobów zdobniczych. Ta wytwórnia założona w 1926 roku była swego rodzaju fenomenem, produkowała drewniane drążone zabawki, które jednocześnie były ozdobnymi gadżetami, reklamowymi przedmiotami. Te zabawki były również opakowaniami, na przykład na słodycze albo na różne drobiazgi i Edward Manitius sprzedawał je różnym znanym markom, takim jak Wedel, Fuchs, Goplana, Zalewski, Waleria Patek z Poznania, miał odbiorców w całym kraju i za granicą. W czasie organizacji Muzeum Warszawskiej Pragi, kiedy otworzyliśmy biuro tymczasowe przy ulicy Targowej, trafiła do nas córka Edwarda Manitiusa i jednocześnie też, niezależnie, trafiły do nas różne dokumenty, w tym księga obstalunków, szkicownik Edwarda Manitiusa, księga meldunkowa kamienicy przy ulicy Kępnej 15. Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy wiele ani o samym Edwardzie Manitiusie, ani o samej rodzinie Manitiusów, która też ma bardzo ciekawą historię. To jest rodzina ewangelicka, dziadek Edwarda Manitiusa był osobą bardzo zasłużoną, bardzo poważaną w Warszawie, to był na przełomie XIX i XX wieku superintendent generalny, czyli odpowiednik takiego zwierzchnika Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Królestwie Polskim. Był też osobą zaangażowaną społecznie, bardzo lubianą w Warszawie. Z kolei ojciec Edwarda Manitiusa był inżynierem chemikiem, który pracował w praskich fabrykach Wulkan i Labor, fabrykach naczyń emaliowanych i między innymi z tego powodu, jak podejrzewamy, cała rodzina przeniosła się z lewego brzegu na prawy, na Pragę, aby ojciec, Ludwik Manitius, miał blisko do pracy.
Anna Mizikowska: Współkuratorka wystawy, Lena Wicherkiewicz, opowiada o tym, jak powstawała najnowsza praska wystawa…
Lena Wicherkiewicz: Prace nad wystawą trwały kilka lat i zintensyfikowały się w momencie pozyskania dużego zbioru zabawek Edwarda Manitiusa i dokumentów związanych z rodziną Manitiusa od jego córki, pani Renaty Manitius-Kozłowskiej. Wtedy zorientowałyśmy się, że te wcześniejsze nabytki związane zarówno z Edwardem, jak i z jego wytwórnią, no uzyskały takie, powiedzmy, zwieńczenie, tak? Zobaczyłyśmy właśnie wytwory Edwarda Manitiusa, tak? Miałyśmy je po prostu bezpośrednio w rękach, no i to nas zainspirowało do tego, żeby podjąć, zgłębić ten temat. Natomiast nie byłyśmy pierwsze w poszukiwaniach jakby Manitiusa. Pierwszą wystawę, na której pojawiły się zabawki, opakowania Edwarda Manitiusa, przygotowała pani Katarzyna Hodurek-Kiek z Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach. W 2009 roku przygotowała wystawę „Czekoladowa mieszanka Wedla” i tam między innymi wśród innych eksponatów znalazły się te zabawki. I tak naprawdę takim bardzo dużym odkryciem było zajrzenie do księgi obstalunków, która… właśnie to był jeden z pierwszych eksponatów, który trafił do muzeum, natomiast jakoś początkowo nie interesowałyśmy się bardzo tym dokumentem i kiedy zaczęłyśmy tą księgę wertować, no to ona nam rzeczywiście otworzyła oczy i pokazała, jak ta wytwórnia tak naprawdę pracowała, tak? Jacy byli klienci, że Manitius nie sprzedawał tych zabawek, opakowań jako zabawki w sklepach z zabawkami, on po prostu sprzedawał je do firm, które produkowały przede wszystkim słodycze. Więc to był taki rzeczywiście milowy krok w naszych poszukiwaniach. Potem zaczęłyśmy się zastanawiać nad tropami, co mogło zainspirować Manitiusa, jak pracował. No i tutaj znowu z pomocą przyszedł nam kolejny eksponat, który już był w zbiorach muzeum, mianowicie szkicownik Edwarda Manitiusa, w którym zobaczyłyśmy, że poza figurkami, których takie wstępne szkice też się znajdowały, była tam też duża grupa rysunków przedstawiających różnego rodzaju ekspozytory do wystaw sklepowych, do różnego rodzaju produktów, więc wiedziałyśmy też, że to była też duża część produkcji Manitiusa, po prostu związana bezpośrednio z reklamą. I to w zasadzie tak po nitce do kłębka ten temat się rozwijał. No, pewną trudnością były okoliczności zewnętrzne, mianowicie pandemia, która rzeczywiście… zaczęłyśmy pracować nad wystawą w zasadzie tuż przed pandemią, więc jakby nasze podróże były mocno ograniczone, ale udało nam się pojechać do Muzeum Zabawek w Kielcach, to był w zasadzie taki pierwszy trop, no bo wiedziałyśmy, że to było to miejsce, które pierwszy raz pokazało Manitiusa. Potem interesowałyśmy się też innymi muzeami, które zbierają zabawki, przede wszystkim muzeami etnograficznymi, przeprowadziłyśmy po prostu taką kwerendę zdalną. No i tutaj taką w zasadzie bardzo… miejscem, które nam też otworzyło oczy na takie tropy formalne i jakby na taki w ogóle kontekst drewnianej zabawki, to było Muzeum Etnograficzne imienia Seweryna Udzieli w Krakowie i tutaj dużą pomocą posłużyły nam panie Małgorzata Oleszkiewicz i pani Karolina Pachla-Wojciechowska, które zajmują się właśnie zbiorem zabawek. No i tutaj pojawiły się dwa tropy – zabawka tworzona przez artystów, przede wszystkim warsztaty krakowskie, ale także okazało się, że Muzeum Etnograficzne w Krakowie, jako jedyne w kraju, posiada zbiór zabawek z firmy Gnom, która była po sąsiedzku tutaj na warszawskiej Pradze, która powstała kilka lat wcześniej niż Manitius, ale podobnie jak on wytwarzała zabawki drewniane, w pewnym sensie inspirowane, znaczy inspirowane zabawką ludową. To u Manitiusa też widać, tylko że Manitius poszedł jakby bardziej w taką stronę być może takiego, nie wiem, art déco i modernizmu.
Jeszcze był jeden ciekawy trop, który podsunęła nam też pani Katarzyna Hodurek-Kiek, był to trop prowadzący nas za ocean, znaczy do Nowego Jorku, a potem jeszcze do Chicago bezpośrednio, a pośrednio do Nowego Jorku, związany z Wystawą Światową w 39 roku, na której Edward Manitius… w której brał udział. Była to wystawa otworzona w zasadzie tuż przed wybuchem wojny, była otwarta przez kolejny rok, natomiast Edward Manitius nie pojechał do Nowego Jorku, no z wiadomych przyczyn, już tutaj trwała wojna, natomiast no pojechały jego zabawki. Wiemy, jakie zabawki były, ponieważ zachował się katalog Wystawy Światowej, Edward Manitius wystawiał swoje zabawki w dziale „Zabawki i sprzęt sportowy”. Natomiast docierając do książek, które jakby… i artykułów dotyczących wystawy, no tam w zasadzie nic o zabawkach nie było wspomniane, dopiero trop do Muzeum Polskiego w Ameryce, gdzie okazało się, że przebywa homar, jeden z właśnie… jedna z zabawek, która wtedy była pokazana. Ale droga do muzeum była, mimo że muzeum ma dużą gru… duży zbiór pamiątek i eksponatów z tej wystawy nowojorskiej, natomiast droga homara do tego muzeum była dosyć zawiła, ponieważ on został kupiony, jak wystawa się zakończyła, była przeprowadzona aukcja i on po prostu został zakupiony przez kogoś, natomiast teraz, niedawno jakby się odnalazł, ponieważ osoba ze stanu Main, który zresztą jest bardzo związany z homarami, zakupiła w lombardzie właśnie tego homara. Okazało się, że w środku jest dokument, który mówił o tym, że właśnie ten homar był na wystawie i został sprzedany na aukcji, no i miał trafić do dziecka tej osoby, która go kupiła, natomiast no trafił finalnie do muzeum, bo stwierdzono, że

Jest to odcinek podkastu:
Praskie Audiohistorie

Praskie Audiohistorie.
Podcast Archiwum Historii Mówionej Muzeum Warszawskiej Pragi.

Przez cały rok, w każdy wtorek, nadamy nowy odcinek podcastu “Praskie Audiohistorie”.
Będziemy mówić o historii i współczesności prawobrzeżnej Warszawy.
Posłuchasz wspomnień najstarszych prażan, z nagrań zgromadzonych w naszym muzealnym archiwum, dowiesz się, o czym i jak robimy wystawy.
Zdradzimy, czego kuratorzy nie pokazali na wystawie - do jakich materiałów dotarliśmy opracowując wybrany temat.
Czasem coś przeczytamy, coś dopowiemy, coś przypomnimy…
Żyj z nami dawnym i dzisiejszym życiem warszawskiej Pragi. Szukaj nas na muzeumpragi.pl, na kanałach Spotify, Google Podcasts i Apple Podcasts oraz na muzealnym Facebooku.

Podcast nagrywa Anna Mizikowska, kustosz Muzeum Warszawskiej Pragi

Partnerem Projektu jest Totalizator Sportowy. Jubileusz 65 Lat Totalizatora Sportowego.

Kategorie:
Historia

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie