Opowieści z regionu miedziowego i nie tylko

Słyszysz: „historia”, myślisz: „dawne dzieje”. Słyszysz: „region miedziowy”, myślisz: „kilka dekad”. Podcast o historii jednego z najmłodszych okręgów przemysłowych w Polsce? Naprawdę jest tu o czym opowiadać? Jest! Przekonasz się o tym, słuchając naszego podcastu. Opowiemy Ci o najnowszej historii Lubina i całego regionu. O tym, jak powstawały i rozwijały się kopalnie, huty i jak rosło miasto. Ale to nie wszystko – u nas usłyszysz też historie o dawnych, a także bardzo dawnych dziejach regionu. Czy wiesz na przykład, że pierwszą osadę na terenie Lubina datuje się na cztery tysiące lat temu? Ponieważ jednak działalność Muzeum Historycznego nie ogranicza się tylko do Lubina, możesz też liczyć na wątki światowe. Opowiadamy o Wielkiej Wojnie, o II wojnie światowej, o okupacji sowieckiej w Polsce, o walce z komunizmem i wielu, wielu innych momentach z historii regionu miedziowego i nie tylko. Zapraszamy!

Kategorie:
Historia

Odcinki od najnowszych:

Turystyczne eldorado, czyli wypoczynek na Dolnym Śląsku
2020-12-31 07:25:09

Streszczenie Dolny Śląsk, a ściślej Sudety to turystyczne zagłębie, najpierw dla Niemców, a po 1945 roku dla Polaków. Tradycje związane z aktywnym wypoczynkiem w rejonie Gór Stołowych i Karkonoszy sięgają nawet XVII wieku, ich rozkwit nastąpił pod koniec XIX wieku. W PRL było to centrum wczasów pracowniczych. Opis odcinka W okresie międzywojennym bardzo popularnym obszarem turystycznym stały się Góry Sowie. W czasie pierwszej i drugiej wojny światowej Dolny Śląsk był terenem rekonwalescencji dla żołnierzy niemieckich. Po 1945 roku schroniska – praktycznie nietknięte przez wojenną zawieruchę – padły ofiarą szabrowników. Szybko jednak stały się atrakcją turystyczną, gdzie przyjeżdżali ludzie z całej Polski. Organizacją wypoczynku w dolnośląskich górach najpierw zajęło się Polskie Towarzystwo Tatrzańskie (do 1950 roku Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajwnawcze), a wkrótce potem Fundusz Wczasów Pracowniczych. Zakładowa baza wczasowa intensywnie rozwijała się w latach 70., kiedy to bogate sektory przemysłu (w tym górnictwo miedziowe) zaczęły budować nowoczesne ośrodki wczasowe. Indywidualny ruch turystyczny, mocno hamowany w pierwszych latach PRL-u, już od lat 60. rozwijał się równolegle do zorganizowanych form wypoczynku. Co drugi wczasowicz w Polsce wypoczywał na terenie Karkonoszy i Sudetów. Występują: dr Marek Zawadka, historyk, dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie, dr Piotr Sroka, historyk, Muzeum Historyczne w Lubinie.
Streszczenie
Dolny Śląsk, a ściślej Sudety to turystyczne zagłębie, najpierw dla Niemców, a po 1945
roku dla Polaków. Tradycje związane z aktywnym wypoczynkiem w rejonie Gór Stołowych
i Karkonoszy sięgają nawet XVII wieku, ich rozkwit nastąpił pod koniec XIX wieku. W PRL
było to centrum wczasów pracowniczych.

Opis odcinka
W okresie międzywojennym bardzo popularnym obszarem turystycznym stały się Góry
Sowie. W czasie pierwszej i drugiej wojny światowej Dolny Śląsk był terenem
rekonwalescencji dla żołnierzy niemieckich. Po 1945 roku schroniska – praktycznie
nietknięte przez wojenną zawieruchę – padły ofiarą szabrowników. Szybko jednak stały się
atrakcją turystyczną, gdzie przyjeżdżali ludzie z całej Polski.
Organizacją wypoczynku w dolnośląskich górach najpierw zajęło się Polskie Towarzystwo
Tatrzańskie (do 1950 roku Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajwnawcze), a wkrótce
potem Fundusz Wczasów Pracowniczych. Zakładowa baza wczasowa intensywnie
rozwijała się w latach 70., kiedy to bogate sektory przemysłu (w tym górnictwo miedziowe)
zaczęły budować nowoczesne ośrodki wczasowe.
Indywidualny ruch turystyczny, mocno hamowany w pierwszych latach PRL-u, już od lat
60. rozwijał się równolegle do zorganizowanych form wypoczynku. Co drugi wczasowicz w
Polsce wypoczywał na terenie Karkonoszy i Sudetów.

Występują:
dr Marek Zawadka, historyk, dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie,
dr Piotr Sroka, historyk, Muzeum Historyczne w Lubinie.

Zwyczaje i obyczaje Ziem Zachodnich
2020-12-24 07:30:06

Streszczenie: Kwasówka ze struclą, pierogi ze słodkiej kapusty, z czasem także ryba w warzywach i zupa owocowa z kluskami z makiem. Panna zielona ze świeczkami na uchwytach i wójt... rozdzielający podarki. To tylko niektóre zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem. Ważne, by tego dnia do drzwi pierwszy zapukał mężczyzna. I by zobaczyć Gwiazdę Betlejemską, czyli koniunkcję Saturna i Jowisza, która pojawia się raz na… kilkaset lat, albo Wegę lub Kapellę. Opis odcinka: Wigilia Bożego Narodzenia w 1945 roku na Ziemiach Zachodnich pierwszy raz od sześciu lat znów była czasem radości. W niewielkiej wsi Górzyn, w gminie Rudna, trwały ostatnie przygotowania do pierwszej tak spokojnej Wigilii. Było skromnie, ale smacznie. Na stole pojawiła się kapusta z grochem, kwasówka ze struclą, pierogi ruskie, z kaszą gryczaną, kapustą i grzybami, ale też te ze słodkiej kapusty, kluski z makiem i kompot z suszu. Choinka udekorowana cukierkami, jabłkami i orzechami. Były też modlitwa, opłatek i słodkie podarki dla dzieci, które wydzielał… wójt. Oczywiście śpiewało się też kolędy. W Lubinie lat 60. uroczyście choinkę ozdabiano świeczkami, przy stole czekało puste miejsce dla niespodziewanego gościa i opłatek, który rozdawał ojciec po kolei wszystkim domownikom. Na stole pojawiała się zupa owocowa z kluskami z makiem, ryba w warzywach, barszcz, kilka rodzajów pierogów i uszka, wśród których było jedno z pieniążkiem na szczęście. Podczas kolacji wigilijnej blisko stołu stał też snopek, który po uroczystej kolacji gospodarz zanosił zwierzętom gospodarskim. Do domów przychodzili kolędnicy. Wyczekiwana przed Wigilią pierwsza gwiazdka, czyli Gwiazda Betlejemska to tak naprawdę nie gwiazda, ale… koniunkcja planet: Saturna i Jowisza. W czasie, gdy na świat przyszedł Zbawiciel, podobno zdarzyła się koniunkcja (moment, kiedy ciała niebieskie ustawiają się w jednej linii) aż trzech planet: Saturna, Jowisza i Marsa. To ona prowadziła Trzech Króli do Dzieciątka Jezus. Podobno ostatni raz widziana była 800 lat temu. Rok 2020 jest szczególny, bo od 21 grudnia przez kilka dni, a raczej nocy można obserwować to rzadko spotykane niezwykłe zjawisko. Będą też widoczne gwiazdy Wega i Kapella. Występują: Stefania Mikuła, zespół ludowy Hosadyna od Lubina, Zofia Biernat, zespół ludowy Hosadyna od Lubina, Karol Wójcicki, popularyzator nauki, blog „Z głową w gwiazdach”.
Streszczenie:
Kwasówka ze struclą, pierogi ze słodkiej kapusty, z czasem także ryba w warzywach i zupa
owocowa z kluskami z makiem. Panna zielona ze świeczkami na uchwytach i wójt... rozdzielający
podarki. To tylko niektóre zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem. Ważne, by tego dnia do
drzwi pierwszy zapukał mężczyzna. I by zobaczyć Gwiazdę Betlejemską, czyli koniunkcję Saturna
i Jowisza, która pojawia się raz na… kilkaset lat, albo Wegę lub Kapellę.

Opis odcinka:
Wigilia Bożego Narodzenia w 1945 roku na Ziemiach Zachodnich pierwszy raz od sześciu lat znów
była czasem radości. W niewielkiej wsi Górzyn, w gminie Rudna, trwały ostatnie przygotowania
do pierwszej tak spokojnej Wigilii. Było skromnie, ale smacznie. Na stole pojawiła się kapusta z
grochem, kwasówka ze struclą, pierogi ruskie, z kaszą gryczaną, kapustą i grzybami, ale też te ze
słodkiej kapusty, kluski z makiem i kompot z suszu. Choinka udekorowana cukierkami, jabłkami i
orzechami. Były też modlitwa, opłatek i słodkie podarki dla dzieci, które wydzielał… wójt.
Oczywiście śpiewało się też kolędy.
W Lubinie lat 60. uroczyście choinkę ozdabiano świeczkami, przy stole czekało puste miejsce dla
niespodziewanego gościa i opłatek, który rozdawał ojciec po kolei wszystkim domownikom. Na
stole pojawiała się zupa owocowa z kluskami z makiem, ryba w warzywach, barszcz, kilka
rodzajów pierogów i uszka, wśród których było jedno z pieniążkiem na szczęście. Podczas kolacji
wigilijnej blisko stołu stał też snopek, który po uroczystej kolacji gospodarz zanosił zwierzętom
gospodarskim. Do domów przychodzili kolędnicy.
Wyczekiwana przed Wigilią pierwsza gwiazdka, czyli Gwiazda Betlejemska to tak naprawdę nie
gwiazda, ale… koniunkcja planet: Saturna i Jowisza. W czasie, gdy na świat przyszedł Zbawiciel,
podobno zdarzyła się koniunkcja (moment, kiedy ciała niebieskie ustawiają się w jednej linii) aż
trzech planet: Saturna, Jowisza i Marsa. To ona prowadziła Trzech Króli do Dzieciątka Jezus.
Podobno ostatni raz widziana była 800 lat temu. Rok 2020 jest szczególny, bo od 21 grudnia przez
kilka dni, a raczej nocy można obserwować to rzadko spotykane niezwykłe zjawisko. Będą też
widoczne gwiazdy Wega i Kapella.

Występują:
Stefania Mikuła, zespół ludowy Hosadyna od Lubina,
Zofia Biernat, zespół ludowy Hosadyna od Lubina,
Karol Wójcicki, popularyzator nauki, blog „Z głową w gwiazdach”.

UB i SB – niewidzialna ręka władzy
2020-12-17 07:16:11

Streszczenie Bezpieka, czyli tajna służba PRL, to mroczny element historii Polski w czasach komunistycznych. Urząd Bezpieczeństwa, działający w latach 1944–1956, siał terror i masowe represje wobec ogromnej części społeczeństwa polskiego. Jej następczyni – Służba Bezpieczeństwa stosowała działała bardziej wysublimowane metody, chociaż nie zawsze. Zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki to przykład zbrodniczego oblicza SB. Opis odcinka Przez cały czas trwania PRL postrach wśród Polaków siały najpierw Urząd Bezpieczeństwa (w latach 1944–1956), a potem Służba Bezpieczeństwa (w latach 1956–1990). W pierwszej fazie wprowadzania komunizmu funkcjonariusze UB torturowali, katowali, a nawet zabijali ludzi nie tylko za działalność przeciwko nowej władzy, ale za takie „zbrodnie” jak inteligenckie pochodzenie. Po odwilży, kiedy zmieniono nazwę bezpieki, złagodzono też jej metody działania. Więcej było inwigilacji niż brutalnej przemocy. Co nie znaczy, że SB zawsze działała łagodnie. Patrz: zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki. Jak mówi znawca tematu, historyk prof. Robert Klementowski, ukryta za Milicją Obywatelską Służba Bezpieczeństwa najczęściej jednak posługiwała się miękkimi metodami wpływu na ludzi, jak szantaż, naciski czy kontrola ekonomiczna. Wystarczyło kogoś nieprawomyślnie myślącego zwolnić z pracy i uniemożliwić mu zatrudnienie w jakimkolwiek innym miejscu. Terenem intensywnie inwigilowanym przez SB było m.in. Zagłębie Miedziowe. Początkowo chodziło nie tyle o opozycję, ile o kontrolę wielkich inicjatyw gospodarczych. Władza chciała wiedzieć, co myślą rzesze górników i robotników, którzy osiedlali się w Lubinie. Pilnowano, by nie dochodziło np. do sabotażu. SB potrzebowała więc coraz bardziej ludzi z wyższym wykształceniem, którzy orientowaliby się w procesie technologicznym i potrafili odróżnić celowe działanie od zwykłej awarii. Pod lupę brano wszelkie kontakty zagraniczne, w tym obcokrajowców, którzy przyjeżdżali m.in. po to, by instalować nowe maszyny w kopalni. Z czasem esbecy coraz bardziej obawiali się ostracyzmu ze strony społeczeństwa i wielu z nich uciekało w alkohol albo innymi sposobami usiłowało się wymówić od dalszej służby. Momentem przełomowym w działalności SB w Zagłębiu Miedziowym, zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę funkcjonariuszy, okazał się dzień 31 sierpnia 1982 roku. Po zbrodni lubińskiej 60 procent tajnych współpracowników odmówiło dalszej działalności. Występują prof. Robert Klementowski, Uniwersytet Wrocławski, Instytut Pamięci narodowej we Wrocławiu, Karolina Lis, dziennikarka.
Streszczenie
Bezpieka, czyli tajna służba PRL, to mroczny element historii Polski w czasach komunistycznych. Urząd Bezpieczeństwa, działający w latach 1944–1956, siał terror i masowe represje wobec ogromnej części społeczeństwa polskiego. Jej następczyni – Służba Bezpieczeństwa stosowała działała bardziej wysublimowane metody, chociaż nie zawsze. Zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki to przykład zbrodniczego oblicza SB.

Opis odcinka
Przez cały czas trwania PRL postrach wśród Polaków siały najpierw Urząd Bezpieczeństwa (w latach 1944–1956), a potem Służba Bezpieczeństwa (w latach 1956–1990). W pierwszej fazie wprowadzania komunizmu funkcjonariusze UB torturowali, katowali, a nawet zabijali ludzi nie tylko za działalność przeciwko nowej władzy, ale za takie „zbrodnie” jak inteligenckie pochodzenie. Po odwilży, kiedy zmieniono nazwę bezpieki, złagodzono też jej metody działania. Więcej było inwigilacji niż brutalnej przemocy. Co nie znaczy, że SB zawsze działała łagodnie. Patrz: zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki. Jak mówi znawca tematu, historyk prof. Robert Klementowski, ukryta za Milicją Obywatelską Służba Bezpieczeństwa najczęściej jednak posługiwała się miękkimi metodami wpływu na ludzi, jak szantaż, naciski czy kontrola ekonomiczna. Wystarczyło kogoś nieprawomyślnie myślącego zwolnić z pracy i uniemożliwić mu zatrudnienie w jakimkolwiek innym miejscu.

Terenem intensywnie inwigilowanym przez SB było m.in. Zagłębie Miedziowe. Początkowo chodziło nie tyle o opozycję, ile o kontrolę wielkich inicjatyw gospodarczych. Władza chciała wiedzieć, co myślą rzesze górników i robotników, którzy osiedlali się w Lubinie. Pilnowano, by nie dochodziło np. do sabotażu. SB potrzebowała więc coraz bardziej ludzi z wyższym wykształceniem, którzy orientowaliby się w procesie technologicznym i potrafili odróżnić celowe działanie od zwykłej awarii. Pod lupę brano wszelkie kontakty zagraniczne, w tym obcokrajowców, którzy przyjeżdżali m.in. po to, by instalować nowe maszyny w kopalni.

Z czasem esbecy coraz bardziej obawiali się ostracyzmu ze strony społeczeństwa i wielu z nich uciekało w alkohol albo innymi sposobami usiłowało się wymówić od dalszej służby. Momentem przełomowym w działalności SB w Zagłębiu Miedziowym, zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę funkcjonariuszy, okazał się dzień 31 sierpnia 1982 roku. Po zbrodni lubińskiej 60 procent tajnych współpracowników odmówiło dalszej działalności.

Występują
prof. Robert Klementowski, Uniwersytet Wrocławski, Instytut Pamięci narodowej we Wrocławiu,
Karolina Lis, dziennikarka.

Bitwa o Anglię w Parku Leśnym
2020-12-10 07:15:05

Streszczenie Bitwa o Anglię to przełomowy moment II wojny światowej – Hitler po raz pierwszy poniósł porażkę. Brytyjczycy pamiętają o bohaterskich Polakach, bez których nie byłoby tego zwycięstwa. Muzeum Historyczne postanowiło zadbać o pamięć o polskich asach lotnictwa, organizując wystawę plenerową poświęcona tamtym wydarzeniom. Opis odcinka Bitwa o Anglię odwróciła losy wojny, a Polacy mieli bardzo duży udział w tym zwycięstwie. Większość z nich nie znała języka angielskiego (władali przeważnie francuskim lub niemieckim), a mimo to nie tylko walczyli w strukturach Królewskich Sił Powietrznych, ale odegrali w nich znaczącą rolę. Brytyjczycy pamiętają mimo o nich, mimo że od walk nad Wyspami minęło już 80 lat. Rewelacyjnie wyszkoleni bohaterowie po klęsce wrześniowej trafili do Wielkiej Brytanii. Odważni, zdeterminowani, niemający nic do stracenia, szybko stali się celebrytami, o których pisały gazety. Nic dziwnego – bez tych ponad 140 świetnie wyszkolonych Polaków losy wojny mogły się potoczyć inaczej. Latając na maszynach typu Supermarine Spitfire czy Hawker Hurricane, którego replika w skali 1:1 znajduje się w Parku Leśnym, odnosili spektakularne sukcesy. Np. Antoni Głowacki jednego dnia zestrzelił 5 niemieckich maszyn. Na wystawie Bitwa o Anglię – za wolność waszą i tylko waszą można było zobaczyć m.in. mundury i wyposażenie polskich i brytyjskich lotników, mapy, modele samolotów, zdjęcia polskich pilotów z dywizjonów 303, 302 i z dywizjonów brytyjskich. A także dokumenty, takie jak pochodzące z londyńskiego Instytutu Polskiego i Muzeum gen. Sikorskiego rozkazy dzienne wydawane przez dowództwo RAF w 1940 roku czy multimedialną prezentację z fragmentami filmu Bitwa o Anglię z muzyką z filmu Dunkierka. Występują dr Piotr Sroka – Muzeum Historyczne w Lubinie Olga Spiak – Muzeum Historyczne w Lubinie dr Marek Zawadka – dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie
Streszczenie
Bitwa o Anglię to przełomowy moment II wojny światowej – Hitler po raz pierwszy poniósł porażkę. Brytyjczycy pamiętają o bohaterskich Polakach, bez których nie byłoby tego zwycięstwa. Muzeum Historyczne postanowiło zadbać o pamięć o polskich asach lotnictwa, organizując wystawę plenerową poświęcona tamtym wydarzeniom.

Opis odcinka
Bitwa o Anglię odwróciła losy wojny, a Polacy mieli bardzo duży udział w tym zwycięstwie. Większość z nich nie znała języka angielskiego (władali przeważnie francuskim lub niemieckim), a mimo to nie tylko walczyli w strukturach Królewskich Sił Powietrznych, ale odegrali w nich znaczącą rolę. Brytyjczycy pamiętają mimo o nich, mimo że od walk nad Wyspami minęło już 80 lat.

Rewelacyjnie wyszkoleni bohaterowie po klęsce wrześniowej trafili do Wielkiej Brytanii. Odważni, zdeterminowani, niemający nic do stracenia, szybko stali się celebrytami, o których pisały gazety. Nic dziwnego – bez tych ponad 140 świetnie wyszkolonych Polaków losy wojny mogły się potoczyć inaczej. Latając na maszynach typu Supermarine Spitfire czy Hawker Hurricane, którego replika w skali 1:1 znajduje się w Parku Leśnym, odnosili spektakularne sukcesy. Np. Antoni Głowacki jednego dnia zestrzelił 5 niemieckich maszyn.

Na wystawie Bitwa o Anglię – za wolność waszą i tylko waszą można było zobaczyć m.in. mundury i wyposażenie polskich i brytyjskich lotników, mapy, modele samolotów, zdjęcia polskich pilotów z dywizjonów 303, 302 i z dywizjonów brytyjskich. A także dokumenty, takie jak pochodzące z londyńskiego Instytutu Polskiego i Muzeum gen. Sikorskiego rozkazy dzienne wydawane przez dowództwo RAF w 1940 roku czy multimedialną prezentację z fragmentami filmu Bitwa o Anglię z muzyką z filmu Dunkierka.

Występują
dr Piotr Sroka – Muzeum Historyczne w Lubinie
Olga Spiak – Muzeum Historyczne w Lubinie
dr Marek Zawadka – dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie

Górnicze tradycje w krainie miedzi
2020-12-03 12:38:27

Streszczenie Pierwsza Barbórka po odzyskaniu niepodzielności odbyła się w grudniu 1919 roku w Grand Hotelu w Krakowie. Do Lubina górnicze tradycje zaczęły napływać wraz za absolwentami AGH i górnikami na początku lat 60., kiedy zaczęto budować Zakłady Górnicze Lubin. Zaprzysiężenie młodych lisów, skok przez skórę, karczmy i combry to tylko kilka elementów bogatej i wielowiekowej tradycji związanej z tym niebezpiecznym zawodem. Opis odcinka Niech żyje nam górniczy stan! Początek grudnia to w miastach takich jak Lubin czas świętowania Barbórki. Górnicy hucznie obchodzą dzień św. Barbary, patronki górników i wykonujących inne zawody związane z wybuchami, eksplozjami, obarczone zagrożeniem nagłą śmiercią. Święta męczennica z III wieku czuwa nad bezpieczeństwem górników, ma też w kopalnianych sztolniach pomocnika. Jest nim mitologiczny Skarbek (zwany też Skarbnikiem) – legendarny strażnik podziemnych skarbów i opiekun braci górniczej. W PRL władze chciały zlaicyzować kult św. Barbary, jednak bezskutecznie. Pracownicy kopalń wciąż pod ziemią pozdrawiają się tradycyjnym „Szczęść Boże”. Górniczy mundur w Polsce został wprowadzony w 1949 roku. Nawiązuje on do koloru węgla i… stroju roboczego. Na przykład pióropusz na czako (czapce galowej) przypomina miotełkę do czyszczenia otworów strzałowych, którą kopacz trzymał zatkniętą za wstążkę na kapeluszu. Wyhaftowane na mundurze pyrlik i żelozko, czyli młotek i żelazko (tak, tak!) to niegdyś podstawowe narzędzia służące do wydobywania ze skał cennych kruszców i minerałów. Świętowanie Barbórki zaczyna się już w październiku, gdy dyrektorzy i przedstawiciele kopalń odwiedzają m.in. emerytowanych kolegów i matki górników. W grudniu natomiast odbywają się karczmy, combry, akademie, pochody Lisa Majora i skoki przez skórę. Dlaczego przez skórę? Bo była ona ważnym elementem wyposażenia każdego, kto pracował pod ziemią. Chroniła przed wodą, służyła do zjeżdżania, do podłożenia pod kolana, to na niej kopacze jedli śniadanie, odpoczywali i dzielili wypłatę. Występują: Piotr Bieruta, kustosz Muzeum Historycznego w Lubinie, Magdalena Janiczak, Muzeum Historyczne w Lubinie, Andrzej Kukliński, prezes Górniczego Chóru Męskiego w Lubinie, pracownik ZG Rudna w Polkowicach.
Streszczenie
Pierwsza Barbórka po odzyskaniu niepodzielności odbyła się w grudniu 1919 roku w Grand Hotelu w Krakowie. Do Lubina górnicze tradycje zaczęły napływać wraz za absolwentami AGH i górnikami na początku lat 60., kiedy zaczęto budować Zakłady Górnicze Lubin. Zaprzysiężenie młodych lisów, skok przez skórę, karczmy i combry to tylko kilka elementów bogatej i wielowiekowej tradycji związanej z tym niebezpiecznym zawodem.


Opis odcinka
Niech żyje nam górniczy stan! Początek grudnia to w miastach takich jak Lubin czas świętowania Barbórki. Górnicy hucznie obchodzą dzień św. Barbary, patronki górników i wykonujących inne zawody związane z wybuchami, eksplozjami, obarczone zagrożeniem nagłą śmiercią. Święta męczennica z III wieku czuwa nad bezpieczeństwem górników, ma też w kopalnianych sztolniach pomocnika. Jest nim mitologiczny Skarbek (zwany też Skarbnikiem) – legendarny strażnik podziemnych skarbów i opiekun braci górniczej. W PRL władze chciały zlaicyzować kult św. Barbary, jednak bezskutecznie. Pracownicy kopalń wciąż pod ziemią pozdrawiają się tradycyjnym „Szczęść Boże”.

Górniczy mundur w Polsce został wprowadzony w 1949 roku. Nawiązuje on do koloru węgla i… stroju roboczego. Na przykład pióropusz na czako (czapce galowej) przypomina miotełkę do czyszczenia otworów strzałowych, którą kopacz trzymał zatkniętą za wstążkę na kapeluszu. Wyhaftowane na mundurze pyrlik i żelozko, czyli młotek i żelazko (tak, tak!) to niegdyś podstawowe narzędzia służące do wydobywania ze skał cennych kruszców i minerałów.

Świętowanie Barbórki zaczyna się już w październiku, gdy dyrektorzy i przedstawiciele kopalń odwiedzają m.in. emerytowanych kolegów i matki górników. W grudniu natomiast odbywają się karczmy, combry, akademie, pochody Lisa Majora i skoki przez skórę. Dlaczego przez skórę? Bo była ona ważnym elementem wyposażenia każdego, kto pracował pod ziemią. Chroniła przed wodą, służyła do zjeżdżania, do podłożenia pod kolana, to na niej kopacze jedli śniadanie, odpoczywali i dzielili wypłatę.

Występują:
Piotr Bieruta, kustosz Muzeum Historycznego w Lubinie,
Magdalena Janiczak, Muzeum Historyczne w Lubinie,
Andrzej Kukliński, prezes Górniczego Chóru Męskiego w Lubinie, pracownik ZG Rudna w Polkowicach.

Ruda uranu w domowej kuchni
2020-11-26 08:51:52

Streszczenie Pierwsze sto ton rudy miedzi z Lubina wywieziono do Związku Radzieckiego. Zachodnią granicę Polski wyznaczono na Nysie Łużyckiej, bo Stalin chciał sobie zapewnić dostęp do złóż uranu. Kowary przez kilka dekad były miastem z pilnie strzeżoną tajemnicą. Opis odcinka W latach 20. na terenie Związku Radzieckiego działało aż pięć instytutów, które prowadziły badania nad bronią nuklearną. W czasie II wojny światowej Sowieci dowiedzieli się, że Niemcy wykryli w Sudetach złoża uranu. Jedna z koncepcji głosi, że Stalinowi zależało na ustaleniu polskiej granicy zachodnie na Nysie Łużyckiej z powodu złoża tego metalu zlokalizowanego w Kowarach. Chciał w ten sposób zapewnić Związkowi Radzieckiemu materiał niezbędny do konstruowania broni jądrowej. O budowie kopalni uranu w Sudetach, hojnie finansowanej przez Rosjan, opowiada wybitny znawca tematu dr hab. Robert Klementowski, prof. UWr, autor książki W cieniu sudeckiego uranu. Do 1953 roku warunki pracy w kopalni w Kowarach były koszmarne, w sztolniach bez wentylacji górnicy wdychali szkodliwy radon, a w sortowni kobiety rękami pakowały uran do puszek. Rosjanie, którzy nie szczędzili pieniędzy na budowę i wyposażenie zakładu, a także przysłali do Kowar fachową kadrę fizyków, chemików i inżynierów, byli przekonani o bogactwie tamtejszych złóż. Gdy okazało się, że kowarskie rudy mają niską zawartość radioaktywnego pierwiastka, starali się wycofać z wydobywczego przedsięwzięcia. Tymczasem wokół tajnej eksploatacji rodziły się kolejne mity. Jedni wierzyli, że ruda położna blisko radioodbiornika poprawi jakość odbioru fal radiowych. Inni trzymali wyniesiony z kopalni urobek w domowej kuchni, czekając na okazję, by go sprzedać z zyskiem. Władza tymczasem pilnie strzegła danych na temat jakości, ilości wydobywanego uranu i jego dalszych losów. Występują dr Marek Zawadka, Muzeum Historyczne w Lubinie dr hab. Robert Klementowski, prof. UWr, Uniwersytet Wrocławski, Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu
Streszczenie
Pierwsze sto ton rudy miedzi z Lubina wywieziono do Związku Radzieckiego. Zachodnią granicę Polski wyznaczono na Nysie Łużyckiej, bo Stalin chciał sobie zapewnić dostęp do złóż uranu. Kowary przez kilka dekad były miastem z pilnie strzeżoną tajemnicą.

Opis odcinka
W latach 20. na terenie Związku Radzieckiego działało aż pięć instytutów, które prowadziły badania nad bronią nuklearną. W czasie II wojny światowej Sowieci dowiedzieli się, że Niemcy wykryli w Sudetach złoża uranu. Jedna z koncepcji głosi, że Stalinowi zależało na ustaleniu polskiej granicy zachodnie na Nysie Łużyckiej z powodu złoża tego metalu zlokalizowanego w Kowarach. Chciał w ten sposób zapewnić Związkowi Radzieckiemu materiał niezbędny do konstruowania broni jądrowej. O budowie kopalni uranu w Sudetach, hojnie finansowanej przez Rosjan, opowiada wybitny znawca tematu dr hab. Robert Klementowski, prof. UWr, autor książki W cieniu sudeckiego uranu.

Do 1953 roku warunki pracy w kopalni w Kowarach były koszmarne, w sztolniach bez wentylacji górnicy wdychali szkodliwy radon, a w sortowni kobiety rękami pakowały uran do puszek. Rosjanie, którzy nie szczędzili pieniędzy na budowę i wyposażenie zakładu, a także przysłali do Kowar fachową kadrę fizyków, chemików i inżynierów, byli przekonani o bogactwie tamtejszych złóż. Gdy okazało się, że kowarskie rudy mają niską zawartość radioaktywnego pierwiastka, starali się wycofać z wydobywczego przedsięwzięcia.

Tymczasem wokół tajnej eksploatacji rodziły się kolejne mity. Jedni wierzyli, że ruda położna blisko radioodbiornika poprawi jakość odbioru fal radiowych. Inni trzymali wyniesiony z kopalni urobek w domowej kuchni, czekając na okazję, by go sprzedać z zyskiem. Władza tymczasem pilnie strzegła danych na temat jakości, ilości wydobywanego uranu i jego dalszych losów.

Występują
dr Marek Zawadka, Muzeum Historyczne w Lubinie
dr hab. Robert Klementowski, prof. UWr, Uniwersytet Wrocławski, Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu

Co się kryje w Parku Leśnym
2020-11-19 09:42:03

Streszczenie Muzeum Historyczne w Lubinie podsumowuje 2020 rok jednym słowem: sukces! Mimo pandemii COVID-19 i kilkumiesięcznego zamknięcia wystawy i atrakcje muzeum odwiedziło 127 tysięcy osób. Opis odcinka Rok 2020 mimo trudności spowodowanych pandemią okazał się wyjątkowo udany. Plenerowe atrakcje w Parku Leśnym jak: trzydniowa Noc Muzeów, 100. rocznica obrony Europy przed komunizmem, Europejskie Dni Dziedzictwa czy Lubiński Zlot Zabytkowych Pojazdów przyciągnęły tysiące ludzi. Średnio 12 700 osób miesięcznie odwiedzało park linowy i zwiedzało wystawy plenerowe o bitwie o Anglię, Wielkiej Wojnie czy okupacji sowieckiej w Polsce. Największym wydarzeniem roku 2020 w Parku Leśnym bez wątpienia była inscenizacja Bitwy Warszawskiej. Bezpieczny i pełen atrakcji w dodatku dostępny bezpłatnie park linowy, a także krokodyl, interaktywna piaskownica i balance park przyciągały do Parku Leśnego rodziny z Dolnego Śląska i całej Polski. W grodzie słowiańskim można było pograć w zabawy z czasów Bolesława Chrobrego. Muzeum już przygotowuje się do tysięcznej rocznicy koronacji pierwszego króla Polski, którą będziemy świętować w roku 2025. Park Leśny to zielony kompleks z atrakcjami historycznymi. Jednym z nich jest licząca ponad sto lat i świetnie zachowana strzelnica artyleryjska, w 2020 roku wpisana do rejestru zabytków. W sierpniu, podczas 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej, jej alejami przejeżdżała replika czołgu Renault FT-17. Kilkaset metrów dalej można było podziwiać replikę samolotu Hawker Hurricane znanego z bitwy o Anglię, od której minęło 80 lat. Samolot i wystawa przypominały o tym ważnym etapie II wojny światowej i roli polskich pilotów, którzy przesądzili o wygranej aliantów. Wystawę oglądał ówczesny ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce pan Jonathan Knott. W efekcie Muzeum Historyczne stworzyło kolejną wystawę o bitwie o Anglię w… Warszawie, w ambasadzie brytyjskiej. Poradzieckie bunkry skrywają opowieść o okupacji sowieckiej 1939–1993. W jednym z nich można zobaczyć drastyczną scenę rozstrzeliwania polskich oficerów przez NKWD w katyńskim lesie. Park Leśny to także okopy Wielkiej Wojny 1914–1918. Wchodząc na tę wystawę, można się poczuć jak rekrut wstępujący do Legionów Polskich i przejść przez fronty I wojny światowej. Występują pracownicy Muzeum Historycznego w Lubinie:
 Marek Zawadka, dyrektor, 
 Olga Spiak,
 Magdalena Gębarowska,
 Magdalena Janiczak,
 Piotr Sroka,
 Agata Grzelińska,
 Karol Machi.
Streszczenie
Muzeum Historyczne w Lubinie podsumowuje 2020 rok jednym słowem: sukces! Mimo pandemii COVID-19 i kilkumiesięcznego zamknięcia wystawy i atrakcje muzeum odwiedziło 127 tysięcy osób.

Opis odcinka
Rok 2020 mimo trudności spowodowanych pandemią okazał się wyjątkowo udany. Plenerowe atrakcje w Parku Leśnym jak: trzydniowa Noc Muzeów, 100. rocznica obrony Europy przed komunizmem, Europejskie Dni Dziedzictwa czy Lubiński Zlot Zabytkowych Pojazdów przyciągnęły tysiące ludzi. Średnio 12 700 osób miesięcznie odwiedzało park linowy i zwiedzało wystawy plenerowe o bitwie o Anglię, Wielkiej Wojnie czy okupacji sowieckiej w Polsce. Największym wydarzeniem roku 2020 w Parku Leśnym bez wątpienia była inscenizacja Bitwy Warszawskiej.
Bezpieczny i pełen atrakcji w dodatku dostępny bezpłatnie park linowy, a także krokodyl, interaktywna piaskownica i balance park przyciągały do Parku Leśnego rodziny z Dolnego Śląska i całej Polski.
W grodzie słowiańskim można było pograć w zabawy z czasów Bolesława Chrobrego. Muzeum już przygotowuje się do tysięcznej rocznicy koronacji pierwszego króla Polski, którą będziemy świętować w roku 2025.
Park Leśny to zielony kompleks z atrakcjami historycznymi. Jednym z nich jest licząca ponad sto lat i świetnie zachowana strzelnica artyleryjska, w 2020 roku wpisana do rejestru zabytków. W sierpniu, podczas 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej, jej alejami przejeżdżała replika czołgu Renault FT-17.
Kilkaset metrów dalej można było podziwiać replikę samolotu Hawker Hurricane znanego z bitwy o Anglię, od której minęło 80 lat. Samolot i wystawa przypominały o tym ważnym etapie II wojny światowej i roli polskich pilotów, którzy przesądzili o wygranej aliantów. Wystawę oglądał ówczesny ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce pan Jonathan Knott. W efekcie Muzeum Historyczne stworzyło kolejną wystawę o bitwie o Anglię w… Warszawie, w ambasadzie brytyjskiej.
Poradzieckie bunkry skrywają opowieść o okupacji sowieckiej 1939–1993. W jednym z nich można zobaczyć drastyczną scenę rozstrzeliwania polskich oficerów przez NKWD w katyńskim lesie.
Park Leśny to także okopy Wielkiej Wojny 1914–1918. Wchodząc na tę wystawę, można się poczuć jak rekrut wstępujący do Legionów Polskich i przejść przez fronty I wojny światowej.

Występują pracownicy Muzeum Historycznego w Lubinie:

Marek Zawadka, dyrektor, 

Olga Spiak,

Magdalena Gębarowska,

Magdalena Janiczak,

Piotr Sroka,

Agata Grzelińska,

Karol Machi.

Fenomen Niepodległej
2020-11-12 10:05:42

Streszczenie Żadnego Cudu nad Wisłą nie było. Był polski fenomen, a potem fałszowanie dokumentów. Bitwa Warszawska uratowała Europę przed komunizmem. Historycy Daniel Koreś i Marek Zawadka tłumaczą, dlaczego jest to historia wciąż mało znana. Opis odcinka Rok 1918 to początek odzyskiwania wolności, którą Polacy musieli wywalczyć. Teoretycznie w 1920 roku nie mieli żadnych szans, a jednak wygrali z potężną bolszewicką Rosją. Zwycięstwo to efekt planowania i przemyślanych działań według myśli Naczelnego Wodza, potrafiącego wykorzystać wojsko zlepione ze strzępków pozaborczych formacji, nowoczesny sprzęt, jak czołgi Renault FT17 i pomoc… kobiet. Bitwa Warszawska to zapomniany w Polsce mit założycielski i zmarnowana okazja do promocji Polski w Europie i na świecie. Występują: dr Marek Zawadka, historyk, dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie, dr Daniel Koreś, historyk, Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu, Krzysztof Zbrożyna, rekonstruktor, Grupa Rekonstrukcji Historycznej Bellum, Tomisław Kalembka, Fundacja Historii Polskiej Broni Pancernej, Michał Woźniakowski, rekonstruktor, Ochotnicza Kompania Wielkopolska, Grzegorz Niski, rekonstruktor, GRH Bellum, Zuzanna Snoch, rekonstruktorka, GRH Bellum.
Streszczenie
Żadnego Cudu nad Wisłą nie było. Był polski fenomen, a potem fałszowanie dokumentów. Bitwa Warszawska uratowała Europę przed komunizmem. Historycy Daniel Koreś i Marek Zawadka tłumaczą, dlaczego jest to historia wciąż mało znana.

Opis odcinka
Rok 1918 to początek odzyskiwania wolności, którą Polacy musieli wywalczyć. Teoretycznie w 1920 roku nie mieli żadnych szans, a jednak wygrali z potężną bolszewicką Rosją. Zwycięstwo to efekt planowania i przemyślanych działań według myśli Naczelnego Wodza, potrafiącego wykorzystać wojsko zlepione ze strzępków pozaborczych formacji, nowoczesny sprzęt, jak czołgi Renault FT17 i pomoc… kobiet.
Bitwa Warszawska to zapomniany w Polsce mit założycielski i zmarnowana okazja do promocji Polski w Europie i na świecie.

Występują:
dr Marek Zawadka, historyk, dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie,
dr Daniel Koreś, historyk, Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu,
Krzysztof Zbrożyna, rekonstruktor, Grupa Rekonstrukcji Historycznej Bellum,
Tomisław Kalembka, Fundacja Historii Polskiej Broni Pancernej,
Michał Woźniakowski, rekonstruktor, Ochotnicza Kompania Wielkopolska,
Grzegorz Niski, rekonstruktor, GRH Bellum,
Zuzanna Snoch, rekonstruktorka, GRH Bellum.

Zamki, dwory i pałace Dolnego Śląska - Zamek w Jędrzychowie
2020-11-05 10:58:47

Streszczenie Warownia książąt piastowskich. Potem protestancki zbór. Po II wojnie światowej opuszczony obiekt, w którym szabrownicy nie oszczędzili nawet szczątków spoczywających w kryptach. Czy Niemcy schowali w Jędrzychowie cenny skarb? Opis odcinka Dolny Śląsk to zamkowe zagłębie. Znajduje się tutaj wiele cennych obiektów tego typu, ponad 400. Niestety, część z nich popada w ruinę. Jedną z budowli, które mają szalenie ciekawą historię i właśnie są poddawane renowacji, jest zamek w Jędrzychowie koło Polkowic. Dawna warownia, a potem protestancki zbór kryje w sobie wiele tajemnic. Przez lala niszczejący zabytek był rozkradany i dewastowany. Obecnie przejęło go Stowarzyszenie „Rodowody”, które postanowiło uratować zamek i dać mu nowe życie. Trwa renowacja obiektu, który będzie pełnił m.in. rolę sali koncertowej i galerii sztuki lokalnego rękodzieła. Remont to duże wyzwanie, ponieważ nie wiadomo, co skrywają podziemia zamku, czy budowla, której mury przetrwały od przełomu XII i XIII wieku, stoi na stabilnym podłożu. Występują: Roman Tomczak, historyk regionalista z Polkowic, Ewa Halbryt, prezes stowarzyszenia, Paweł Szymonek, właściciel firmy, która wykonuje renowację.
Streszczenie
Warownia książąt piastowskich. Potem protestancki zbór. Po II wojnie światowej opuszczony obiekt, w którym szabrownicy nie oszczędzili nawet szczątków spoczywających w kryptach. Czy Niemcy schowali w Jędrzychowie cenny skarb?

Opis odcinka
Dolny Śląsk to zamkowe zagłębie. Znajduje się tutaj wiele cennych obiektów tego typu, ponad 400. Niestety, część z nich popada w ruinę. Jedną z budowli, które mają szalenie ciekawą historię i właśnie są poddawane renowacji, jest zamek w Jędrzychowie koło Polkowic. Dawna warownia, a potem protestancki zbór kryje w sobie wiele tajemnic.
Przez lala niszczejący zabytek był rozkradany i dewastowany. Obecnie przejęło go Stowarzyszenie „Rodowody”, które postanowiło uratować zamek i dać mu nowe życie. Trwa renowacja obiektu, który będzie pełnił m.in. rolę sali koncertowej i galerii sztuki lokalnego rękodzieła. Remont to duże wyzwanie, ponieważ nie wiadomo, co skrywają podziemia zamku, czy budowla, której mury przetrwały od przełomu XII i XIII wieku, stoi na stabilnym podłożu.

Występują:
Roman Tomczak, historyk regionalista z Polkowic,
Ewa Halbryt, prezes stowarzyszenia,
Paweł Szymonek, właściciel firmy, która wykonuje renowację.

Zaproszeni na strzał w tył głowy - Katyń 1940
2020-10-29 08:41:43

Streszczenie O tej zbrodni ludobójstwa świat miał się nie dowiedzieć. Zbrodnię katyńską poprzedzały zaginięcia podoficerów Korpusu Obrony Pogranicza. Represje wobec polskich oficerów zaczęły się już we wrześniu 1939 roku. Opis odcinka W tym roku minęło 80 lat od jednej z najstraszliwszych zbrodni w dziejach ludzkości. Sowieci podstępnie zwabili, uwięzili, a następnie bestialsko rozstrzelali ponad 22 tysiące Polaków. Pogrzebali ich ciała w masowych grobach w lasach pewni, że świat nigdy się nie dowie o tym, co zrobili. Tak się nie stało. Prawda wyszła na jaw już trzy lata później, choć pozostało jeszcze wiele niewiadomych. Serię mordów w Katyniu, Twerze, Miednoje, Charkowie nazywanych zbrodnią katyńską poprzedziło podburzanie Ukraińców i Białorusinów do nienawiści wobec Polaków. Jak przebiegała inwigilacja uwięzionych polskich oficerów, by wyłuskać tych, którzy mogliby budować komunistyczną Polskę. W sumie z ponad 15 tysięcy uwięzionych oficerów przeżyło 395 osób, które Sowieci uznali za przydatne dla ZSRR. Reszta uznana została za zdecydowanie niechętnych Związkowi Radzieckiemu, czyli nieprzydatnych, czyli zasługujących na śmierć. Co do reszty jeńców Sowieci od początku łamali prawo międzynarodowe. Po pierwsze, żołnierzy zgromadzono w obozach, którymi kierowało NKWD, czyli cywilny organ represji, a nie struktura wojskowa. Po drugie, rozstrzelano ich bestialsko bez procesu sądowego, bez dania im prawa do obrony. Występują: Piotr Bieruta, kustosz Muzeum Historycznego w Lubinie, dr Marek Zawadka, historyk, dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie, prof. dr hab. Tomasz Głowiński, historyk, Uniwersytet Wrocławski, Jadwiga Słomińska, lubinianka, której teść został zamordowany w Katyniu, Krystyna Mikina, lubinianka, której ojciec został zabity w Katyniu.
Streszczenie
O tej zbrodni ludobójstwa świat miał się nie dowiedzieć. Zbrodnię katyńską poprzedzały zaginięcia podoficerów Korpusu Obrony Pogranicza. Represje wobec polskich oficerów zaczęły się już we wrześniu 1939 roku.

Opis odcinka
W tym roku minęło 80 lat od jednej z najstraszliwszych zbrodni w dziejach ludzkości. Sowieci podstępnie zwabili, uwięzili, a następnie bestialsko rozstrzelali ponad 22 tysiące Polaków. Pogrzebali ich ciała w masowych grobach w lasach pewni, że świat nigdy się nie dowie o tym, co zrobili. Tak się nie stało. Prawda wyszła na jaw już trzy lata później, choć pozostało jeszcze wiele niewiadomych.
Serię mordów w Katyniu, Twerze, Miednoje, Charkowie nazywanych zbrodnią katyńską poprzedziło podburzanie Ukraińców i Białorusinów do nienawiści wobec Polaków.
Jak przebiegała inwigilacja uwięzionych polskich oficerów, by wyłuskać tych, którzy mogliby budować komunistyczną Polskę. W sumie z ponad 15 tysięcy uwięzionych oficerów przeżyło 395 osób, które Sowieci uznali za przydatne dla ZSRR. Reszta uznana została za zdecydowanie niechętnych Związkowi Radzieckiemu, czyli nieprzydatnych, czyli zasługujących na śmierć.
Co do reszty jeńców Sowieci od początku łamali prawo międzynarodowe. Po pierwsze, żołnierzy zgromadzono w obozach, którymi kierowało NKWD, czyli cywilny organ represji, a nie struktura wojskowa. Po drugie, rozstrzelano ich bestialsko bez procesu sądowego, bez dania im prawa do obrony.

Występują:
Piotr Bieruta, kustosz Muzeum Historycznego w Lubinie,
dr Marek Zawadka, historyk, dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie,
prof. dr hab. Tomasz Głowiński, historyk, Uniwersytet Wrocławski,
Jadwiga Słomińska, lubinianka, której teść został zamordowany w Katyniu,
Krystyna Mikina, lubinianka, której ojciec został zabity w Katyniu.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie