:: ::

Władek był człowiekiem, który podczas okupacji w podejrzanych i nielegalnych kasynach robił interesy z Niemcami, podczas likwidacji żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej handlował wszystkim, co głodni Żydzi sprzedawali, zwłaszcza rzeczami rzadkimi i drogocennymi, aż wreszcie w 1943 roku, wchodząc w posiadanie soli potasowej kwasu cyjanowodorowego, postanowił ją wykorzystać w najbardziej popularny dla miłośników historii kryminalnych sposób, aby w wyniku tego pozbawić ofiarę wszelkich oszczędności.

Niemcy odeszli i nadchodzili radzieccy okupanci, więc Władek poczuł się zmuszony wrócić do tego procederu. Zmienił jednak narzędzie. Po pierwsze było mu trochę wstyd, że używa soli kwasu cyjanowodorowego, bo to podobno broń istot słabych, a po wtóre wraz z wycofywaniem się wojsk niemieckich, Władek wszedł w posiadanie Walter Modelu 9. Rozwiązywanie problemów miało być szybsze i bardziej efektywne, co przecież przez lata praktykowali niemieccy okupanci.

Los postawił na drodze Władka niejakiego Brylskiego; faceta, który handlował walutami i drogocennym kruszcem. Brylski chciał kupić dolary, więc Władek od razu zaoferował mu swoje usługi.

– A ile masz tych dolarów? – zapytał Brylski?

– A ile ci trzeba? – odparł Władek.

Brylski pokiwał głową, przyglądając się chwilę Władkowi, próbując odgadnąć jego intencje, ale ostatecznie się przyznał.

– No ja mam 160 tysięcy złotych – powiedział. Władek miał renomę w półświatku, handlował walutą i cennymi artefaktami od lat i ludzie mu ufali.

– 160 tysięcy nowych złotych? – zapytał Władek. – Czy 160 tysięcy młynerek.

– Nowych, oczywiście, że nowych.

Władek zagwizdał i zrobił duże oczy.

– Aż tylu dolarów, to ja akurat nie mam – powiedział. – Ale znam księdza, który szukał kupca. Jak chcesz, możemy się zaraz do niego zabrać.

Brylski zgodził się natychmiast.

Wsiedli do samochodu Władka i ruszyli ku bielańskiemu klasztorowi. Było lato, 26 lipca 1945 roku. Mimo wszechobecnego pobojowiska, w sercach tliła się nadzieja, świat wyglądał pięknie, Polska budowała się na nowo. Rozmowa panów kleiła się całkiem nieźle, opowiadali sobie o swoich planach, rysowali pogodną, pełną nadziei przyszłość.

W odruchu tego natchnienia, Władek pokazał gestem ręki południowe widoki.

– Spójrz w prawo – zwrócił się do Brylskiego. – Widzisz? Stąd przy tak ładnej pogodzie jak dziś, widać nawet szczyty naszych polskich Tatr.

Brylski odwrócił się i spojrzał na Tatry, których białe szczyty złociły się w lipcowym słońcu na tle błękitnego, czystego nieba.

– Piękne – powiedział Brylski, tyłem do Władka. I były to jego ostatnie słowa.


Jest to odcinek podkastu:
Podcast Kryminalny

W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych.
Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią.
Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie.
Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj

Kategorie:
Kryminalne

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie