Podcast Kryminalny

W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych.
Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią.
Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie.
Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj

Kategorie:
Kryminalne

Odcinki od najnowszych:

Grzech pokoleniowy i babcia, która zgotowało dzieciakom piekło
2023-05-28 16:35:39

„11 października, kilka minut przed godziną 14:00, dyspozytorka pogotowia ratunkowego w Stargardzie Szczecińskim odebrała telefoniczne zgłoszenie o omdleniu dziecka. Kobieta, która wzywała pogotowie, była bardzo zdenerwowana i mówiła niezrozumiale. Dyspozytorka nie potrafiła pojąć, o co chodzi, ale wysłała na miejsce karetkę. Lekarz pogotowia ratunkowego, który zjawił się w kilkanaście minut po wezwaniu, znalazł w mieszkaniu dziecko leżące na podłodze.” Natychmiast przystąpił do resuscytacji, bo nie potrafił wyczuć oddechu, ani bicia serca. Później miał zeznawać, że dziecko było zaniedbane, że było brudne, miał nawet użyć sformułowania, że cuchnęło. Dzisiaj udamy się na północny-zachód od Lachna, do niewielkiego miasta o długiej i barwnej historii, sięgającej wczesnych lat średniowiecza, zanim jeszcze w ogóle powstało państwo Piastów. Choć my aż tak daleko nie będziemy się zagłębiać. Miasto to nazywa się dzisiaj Stargardem, tuż po wojnie było Starogrodem, a później, aż do 2015 roku Stargardem Szczecińskim. I narażając się wszystkim mieszkańcom tegoż pięknego miasta, muszę Wam wyznać, że od zawsze myli mi się ono ze Starogardem Gdańskim.Tzn. wiem, który gdzie na mapie, ale nie potrafię zapamiętać, który jest Stargardem, a który Starogardem. Zatem mieszkańcy tych okolic, komentarze są Wasze – przyjmę każdą krytykę i każdy hejt.No ale nie o mnie przecież jest ta historia. Opowiemy sobie dzisiaj o pewnej babci Jadzi, która miała bardzo poprzestawiane swoje priorytety i chyba rozumienie świata jako takiego. Miała poważne problemy z wyrażaniem emocji, z wymaganiem i egzekwowaniem pewnych zachowań, wreszcie ze zrozumieniem potrzeb innej istoty ludzkiej. A to wszystko doprowadziło do tragedii, jaka stopiła serca najzimniejszych kryminalnych. Najbardziej dotknięci patologicznym sposobem myślenia i postępowania babci Jadzi zostały jej wnuki, ale najprawdopodobniej także ich matka, a córka pani Jadwigi, Nadia też przeżyła gehennę, nie tylko jako dziecko, ale także jako nastolatka i najpewniej, kiedy była już dorosłą kobietą, ale tych szczegółów raczej nigdy nie poznamy. Opowiadanie to powstało na podstawie rozdziału „Babcia de Sade” z książki o prawdziwych zbrodniach „Bestie – zbrodnie i kary” autorstwa Janusza Macieja Jastrzębskiego

„11 października, kilka minut przed godziną 14:00, dyspozytorka pogotowia ratunkowego w Stargardzie Szczecińskim odebrała telefoniczne zgłoszenie o omdleniu dziecka. Kobieta, która wzywała pogotowie, była bardzo zdenerwowana i mówiła niezrozumiale. Dyspozytorka nie potrafiła pojąć, o co chodzi, ale wysłała na miejsce karetkę. Lekarz pogotowia ratunkowego, który zjawił się w kilkanaście minut po wezwaniu, znalazł w mieszkaniu dziecko leżące na podłodze.”

Natychmiast przystąpił do resuscytacji, bo nie potrafił wyczuć oddechu, ani bicia serca. Później miał zeznawać, że dziecko było zaniedbane, że było brudne, miał nawet użyć sformułowania, że cuchnęło.

Dzisiaj udamy się na północny-zachód od Lachna, do niewielkiego miasta o długiej i barwnej historii, sięgającej wczesnych lat średniowiecza, zanim jeszcze w ogóle powstało państwo Piastów. Choć my aż tak daleko nie będziemy się zagłębiać. Miasto to nazywa się dzisiaj Stargardem, tuż po wojnie było Starogrodem, a później, aż do 2015 roku Stargardem Szczecińskim. I narażając się wszystkim mieszkańcom tegoż pięknego miasta, muszę Wam wyznać, że od zawsze myli mi się ono ze Starogardem Gdańskim.Tzn. wiem, który gdzie na mapie, ale nie potrafię zapamiętać, który jest Stargardem, a który Starogardem. Zatem mieszkańcy tych okolic, komentarze są Wasze – przyjmę każdą krytykę i każdy hejt.No ale nie o mnie przecież jest ta historia. Opowiemy sobie dzisiaj o pewnej babci Jadzi, która miała bardzo poprzestawiane swoje priorytety i chyba rozumienie świata jako takiego. Miała poważne problemy z wyrażaniem emocji, z wymaganiem i egzekwowaniem pewnych zachowań, wreszcie ze zrozumieniem potrzeb innej istoty ludzkiej. A to wszystko doprowadziło do tragedii, jaka stopiła serca najzimniejszych kryminalnych.

Najbardziej dotknięci patologicznym sposobem myślenia i postępowania babci Jadzi zostały jej wnuki, ale najprawdopodobniej także ich matka, a córka pani Jadwigi, Nadia też przeżyła gehennę, nie tylko jako dziecko, ale także jako nastolatka i najpewniej, kiedy była już dorosłą kobietą, ale tych szczegółów raczej nigdy nie poznamy.

Opowiadanie to powstało na podstawie rozdziału „Babcia de Sade” z książki o prawdziwych zbrodniach „Bestie – zbrodnie i kary” autorstwa Janusza Macieja Jastrzębskiego

Ostatnie chwile Dziada || podcast kryminalny
2023-05-14 08:22:52

Henryk Niewiadomski, o czym wspominałem już wielokrotnie, był człowiekiem, mającym się za osobę niezwykle inteligentną. I w zasadzie odmówić mu tego nie można. Jeśli weźmiemy choćby pod uwagę encyklopedyczną, czy też słownikową definicję inteligencji, która mówi, że to „zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych”, to Henryk wpisuje się tu idealnie. Na pewno też był sprytny i cwany. Choć nie tak bardzo, jak jemu samemu się wydawało. Słuchając wywiadów z nim, czy czytając jego autobiografię, widzę ogromnego megalomana, przekonanego o swoim geniuszu zbrodni. W jego przekonaniu wodził za nos policję, służby, polityków, ale także bossów konkurencyjnych grup. A zarazem próbował się kreować na szeregowego posła, tzn. szeregowego rzezimieszka. Coś tam tylko oszukał, tylko coś zachachmęcił: – Panie, jaki gangster? Jaki szef grupy? A ci uzbrojeni po zęby w długie lufy napakowani sterydami kolesie, którzy siedzą w mojej werandzie? A to tylko ochrona. - - - W materiale cytuję fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena oraz „Alfabet Mafii” odc. 6. "Dziad".

Henryk Niewiadomski, o czym wspominałem już wielokrotnie, był człowiekiem, mającym się za osobę niezwykle inteligentną. I w zasadzie odmówić mu tego nie można. Jeśli weźmiemy choćby pod uwagę encyklopedyczną, czy też słownikową definicję inteligencji, która mówi, że to „zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych”, to Henryk wpisuje się tu idealnie. Na pewno też był sprytny i cwany. Choć nie tak bardzo, jak jemu samemu się wydawało. Słuchając wywiadów z nim, czy czytając jego autobiografię, widzę ogromnego megalomana, przekonanego o swoim geniuszu zbrodni. W jego przekonaniu wodził za nos policję, służby, polityków, ale także bossów konkurencyjnych grup. A zarazem próbował się kreować na szeregowego posła, tzn. szeregowego rzezimieszka. Coś tam tylko oszukał, tylko coś zachachmęcił: – Panie, jaki gangster? Jaki szef grupy? A ci uzbrojeni po zęby w długie lufy napakowani sterydami kolesie, którzy siedzą w mojej werandzie? A to tylko ochrona. - - - W materiale cytuję fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena oraz „Alfabet Mafii” odc. 6. "Dziad".

Paweł vel Mrówa, czyli młody Dziad, Czarek Dreszcz syn Jacka i młody Ceber || Podcast Kryminalny
2023-05-04 16:05:40

Na tym odcinku chciałem zakończyć ten specyficzny tryptyk o Niewiadomskich, ale zostało jeszcze kilka rzeczy do opowiedzenia, a ten odcinek i tak się już srogo przeciągnął. Dogram więc jeszcze jeden, krótszy odcinek, który zamknie całą tę historię. Więc zasubujcie, aby Wam nie uciekł, zwłaszcza że, jak się okazuje zaledwie 10% słuchaczy subsrkrybuje. No i ponawiam pytanie o kolejny temat podcastu kryminalnego. Chciałem o mutantach, ale ubiegły mnie już dwa kanały, więc do tego wrócę za kilka miesięcy. Rzucajcie pomysłami, może coś się z tego ciekawego wyłowi. - - Pierwsza, udokumentowana próba zarobienia przez Mrówę pieniędzy miała miejsce 28 grudnia 1994 r. Trzech mężczyzn ukradło mieszkańcowi Legionowa vw passata wartego blisko ćwierć miliarda[!] starych złotych, więc dzisiejszych 25 tysięcy. Biorąc jednak pod uwagę zarobki i inflację, to myślę, że na dzisiaj byłoby to równowartość stu pięćdziesięciu, może nawet dwustu tysięcy złotych. - - - Niemniej panowie nie zamierzali przerobić auta na części zamienne czy też opchnąć go gdzieś na wschodzie, ale kulturalnie zaproponowali właścicielowi, że je oddadzą i to za śmieszne 4 tys. dolarów. - - - 23 sierpnia ad 2007 w Areszcie śledczym przy ul. Wolanowskiej 120 w Radomiu, w jednej z cel przebywał Henryk Niewiadomski. Odliczał dni do wyjścia na wolność, aż pewna informacja od jednego z klawiszy, zwaliła go dosłownie z nóg. Jego syn, Paweł, został postrzelony. - - - Jarosław S., czyli sławny Masa wspomina, że Czarek był bokserem, a poza tym prawdziwym ulicznym wojownikiem. Twierdzi nawet, że Czarek, cytuję, „wychlastał po pysku Gołotę”. Możemy sobie zatem wyobrazić, że był to naprawdę silny i odważny chłop. A jednak, przynajmniej ze wspomnień Dziada, wyłania się człowiek zagubiony, zahukany, zastraszony przez własnego ojca Jacka Dreszcza, który potrzebuje opieki, jakiegoś drogowskazu, mentora. I tym wszystkim miał się właśnie stać Henryk. - - - Był 30 listopada 1997 roku, impreza andrzejkowa w dyskotece Acapulco w 20-tysięcznym wówczas miasteczku Wesoła, dziś dzielnica Warszawy. Tutaj przyjechało sześcioro znajomych, trzech młodych, dwudziestokilkuletnich mężczyzn oraz ich partnerki, aby sobie podensić na parkiecie. W pewnym momencie zaczęło się robić nieprzyjemnie. Ktoś kogoś potrącił, ktoś kogoś popchnął, nawiązała się ostra wymiana zdań, padły jakieś obraźliwe wyzwiska. Oczywiście jedna strona będzie się upierała przy tym, że to ją sprowokowano, druga będzie utrzymywać to samo, a przecież w istocie nie ma to żadnego znaczenia. Istotny w tej historii jest dalszy rozwój wypadków. W materiale cytuję fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena, „Alfabet Mafii” odc. 7. "Wołomin" oraz odcinki serialu dokumentalnego "Miasto gniewu" z 10.10.2017 i 24.10,2017, no i naturalnie książkę Henryka Niewiadomskiego "Świat według Dziada". Pozostałe źródła: https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... https://dziennikpolski24.pl/wojna-gan... https://vod.tvp.pl/informacje-i-publi... https://vod.tvp.pl/informacje-i-publi...

Na tym odcinku chciałem zakończyć ten specyficzny tryptyk o Niewiadomskich, ale zostało jeszcze kilka rzeczy do opowiedzenia, a ten odcinek i tak się już srogo przeciągnął. Dogram więc jeszcze jeden, krótszy odcinek, który zamknie całą tę historię. Więc zasubujcie, aby Wam nie uciekł, zwłaszcza że, jak się okazuje zaledwie 10% słuchaczy subsrkrybuje. No i ponawiam pytanie o kolejny temat podcastu kryminalnego. Chciałem o mutantach, ale ubiegły mnie już dwa kanały, więc do tego wrócę za kilka miesięcy. Rzucajcie pomysłami, może coś się z tego ciekawego wyłowi. - - Pierwsza, udokumentowana próba zarobienia przez Mrówę pieniędzy miała miejsce 28 grudnia 1994 r. Trzech mężczyzn ukradło mieszkańcowi Legionowa vw passata wartego blisko ćwierć miliarda[!] starych złotych, więc dzisiejszych 25 tysięcy. Biorąc jednak pod uwagę zarobki i inflację, to myślę, że na dzisiaj byłoby to równowartość stu pięćdziesięciu, może nawet dwustu tysięcy złotych. - - - Niemniej panowie nie zamierzali przerobić auta na części zamienne czy też opchnąć go gdzieś na wschodzie, ale kulturalnie zaproponowali właścicielowi, że je oddadzą i to za śmieszne 4 tys. dolarów. - - - 23 sierpnia ad 2007 w Areszcie śledczym przy ul. Wolanowskiej 120 w Radomiu, w jednej z cel przebywał Henryk Niewiadomski. Odliczał dni do wyjścia na wolność, aż pewna informacja od jednego z klawiszy, zwaliła go dosłownie z nóg. Jego syn, Paweł, został postrzelony. - - - Jarosław S., czyli sławny Masa wspomina, że Czarek był bokserem, a poza tym prawdziwym ulicznym wojownikiem. Twierdzi nawet, że Czarek, cytuję, „wychlastał po pysku Gołotę”. Możemy sobie zatem wyobrazić, że był to naprawdę silny i odważny chłop. A jednak, przynajmniej ze wspomnień Dziada, wyłania się człowiek zagubiony, zahukany, zastraszony przez własnego ojca Jacka Dreszcza, który potrzebuje opieki, jakiegoś drogowskazu, mentora. I tym wszystkim miał się właśnie stać Henryk. - - - Był 30 listopada 1997 roku, impreza andrzejkowa w dyskotece Acapulco w 20-tysięcznym wówczas miasteczku Wesoła, dziś dzielnica Warszawy. Tutaj przyjechało sześcioro znajomych, trzech młodych, dwudziestokilkuletnich mężczyzn oraz ich partnerki, aby sobie podensić na parkiecie. W pewnym momencie zaczęło się robić nieprzyjemnie. Ktoś kogoś potrącił, ktoś kogoś popchnął, nawiązała się ostra wymiana zdań, padły jakieś obraźliwe wyzwiska. Oczywiście jedna strona będzie się upierała przy tym, że to ją sprowokowano, druga będzie utrzymywać to samo, a przecież w istocie nie ma to żadnego znaczenia. Istotny w tej historii jest dalszy rozwój wypadków. W materiale cytuję fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena, „Alfabet Mafii” odc. 7. "Wołomin" oraz odcinki serialu dokumentalnego "Miasto gniewu" z 10.10.2017 i 24.10,2017, no i naturalnie książkę Henryka Niewiadomskiego "Świat według Dziada". Pozostałe źródła: https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://dziennikpolski24.pl/wojna-gan...https://vod.tvp.pl/informacje-i-publi...https://vod.tvp.pl/informacje-i-publi...

WARIAT - Wróg publiczny Nr 1 AKA Dziad AKA Wiesław Niewiadomski || Podcast Kryminalny
2023-04-17 07:10:02

#true #crime #podcast Dziś opowiemy sobie o człowieku, który choć nie pojawiał się zbyt często w prasie, był de facto najbardziej niebezpiecznym i znienawidzonym człowiekiem Warszawy lat 90. To on w dużej mierze odpowiadał za atmosferę lęku, jaka panowała w stolicy. Szalał po mieście prując w swoich wrogów ze skorpiona, nie zważając na ludzi postronnych. W zemście podkładał ładunki pod samochody, restauracje i domy konkurencji. Być może to on, swoją bezwzględnością, wymazał wszelkie reguły, jakie dotychczas obowiązywały gangusów. Ponadto w jego ciriculum vitea znajduje się największa w Europie fabryka fety, która biła na łeb wszelkie inne produkty eksportowe kraju, zalewając zachodni rynek tą białą śmiercią, zbierającą wielkie żniwo wśród kwiatu młodzieży. Wyprodukował też papier, na którym można było drukować ruble. I gdyby tylko udało mu się wprowadzić te podróbki na rosyjski rynek, podkopałby znacznie gospodarkę tego wielkiego molocha, doprowadzając go być może do bankructwa. W materiale cytuję następujące źródła: https://www.youtube.com/watch?v=h810Kpk905k&t=1098shttps://online-mafia.pl/mafijne-porachunki-04-zamach-na-pershinga-w-multi-pubie/https://kultura.onet.pl/wiadomosci/dziadowskie-interesy/k7803my oraz fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena, „Alfabet Mafii” odc. 6 „Dziad” i 7 "Wołomin". no i naturalnie książkę Henryka Niewiadomskiego "Świat według Dziada".

#true #crime #podcast Dziś opowiemy sobie o człowieku, który choć nie pojawiał się zbyt często w prasie, był de facto najbardziej niebezpiecznym i znienawidzonym człowiekiem Warszawy lat 90. To on w dużej mierze odpowiadał za atmosferę lęku, jaka panowała w stolicy. Szalał po mieście prując w swoich wrogów ze skorpiona, nie zważając na ludzi postronnych. W zemście podkładał ładunki pod samochody, restauracje i domy konkurencji. Być może to on, swoją bezwzględnością, wymazał wszelkie reguły, jakie dotychczas obowiązywały gangusów. Ponadto w jego ciriculum vitea znajduje się największa w Europie fabryka fety, która biła na łeb wszelkie inne produkty eksportowe kraju, zalewając zachodni rynek tą białą śmiercią, zbierającą wielkie żniwo wśród kwiatu młodzieży. Wyprodukował też papier, na którym można było drukować ruble. I gdyby tylko udało mu się wprowadzić te podróbki na rosyjski rynek, podkopałby znacznie gospodarkę tego wielkiego molocha, doprowadzając go być może do bankructwa. W materiale cytuję następujące źródła: https://www.youtube.com/watch?v=h810Kpk905k&t=1098shttps://online-mafia.pl/mafijne-porachunki-04-zamach-na-pershinga-w-multi-pubie/https://kultura.onet.pl/wiadomosci/dziadowskie-interesy/k7803my oraz fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena, „Alfabet Mafii” odc. 6 „Dziad” i 7 "Wołomin". no i naturalnie książkę Henryka Niewiadomskiego "Świat według Dziada".

Dziad i wariat – Wiesław i Henryk Niewiadomski
2023-04-02 12:56:13

Na warszawskiej Pradze przy ulicy Płowieckiej panował już mrok. Pojedyncze i słabe latarnie rzucały brudne pomarańczowe światło na rozmiękły śnieg zmieszany z błotem. Mżyło. Było mokro i ślisko. Z pobliskich delikatesów wyszedł niepozorny mężczyzna z reklamówką, w której brzęczały dwie butelki. Mężczyzna zacisnął swój kaszkiet niżej na oczy, osłaniając się przed siąpiącym deszczem ze śniegiem, i podszedł do swojego auta, zaparkowanego nieopodal. Z kieszeni swojej kufajki wyciągnął klucze i włożył je go zamka białego, nowego Chevroleta, który na pierwszy rzut oka nie pasował do niego, do faceta w gumofilcach, drelichowych portkach i tureckim swetrze w brzydkie wzorki. Kiedy przekręcił klucz i pociągnął klamkę, usłyszał za sobą pisk opon i zanim zdążył się odwrócić, seria wystrzałów zmiotła go z nóg. Poczuł jakby dwa silne uderzenia, jedno w ramię, drugie w żebro, a wtedy nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Zgięły się pod nim jak scyzoryk, a mężczyzna padł na zimny, brudny asfalt, w rozmiękły śnieg z błotem. Oczami powiódł za samochodem, z którego padły strzały. Rozpoznał kierowcę. Rozpoznał też tego, który strzelał i poprzysiągł im zemstę, podnosząc ściśniętą pięść do góry. Potem stracił przytomność. Już nigdy jej nie odzyskał. Nigdy też nie dowiedziano się, kto jechał samochodem, z którego padły strzały. Kto trzymał karabin i kto strzelał.

Na warszawskiej Pradze przy ulicy Płowieckiej panował już mrok. Pojedyncze i słabe latarnie rzucały brudne pomarańczowe światło na rozmiękły śnieg zmieszany z błotem. Mżyło. Było mokro i ślisko. Z pobliskich delikatesów wyszedł niepozorny mężczyzna z reklamówką, w której brzęczały dwie butelki. Mężczyzna zacisnął swój kaszkiet niżej na oczy, osłaniając się przed siąpiącym deszczem ze śniegiem, i podszedł do swojego auta, zaparkowanego nieopodal. Z kieszeni swojej kufajki wyciągnął klucze i włożył je go zamka białego, nowego Chevroleta, który na pierwszy rzut oka nie pasował do niego, do faceta w gumofilcach, drelichowych portkach i tureckim swetrze w brzydkie wzorki.

Kiedy przekręcił klucz i pociągnął klamkę, usłyszał za sobą pisk opon i zanim zdążył się odwrócić, seria wystrzałów zmiotła go z nóg. Poczuł jakby dwa silne uderzenia, jedno w ramię, drugie w żebro, a wtedy nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Zgięły się pod nim jak scyzoryk, a mężczyzna padł na zimny, brudny asfalt, w rozmiękły śnieg z błotem.

Oczami powiódł za samochodem, z którego padły strzały. Rozpoznał kierowcę. Rozpoznał też tego, który strzelał i poprzysiągł im zemstę, podnosząc ściśniętą pięść do góry. Potem stracił przytomność.

Już nigdy jej nie odzyskał.

Nigdy też nie dowiedziano się, kto jechał samochodem, z którego padły strzały. Kto trzymał karabin i kto strzelał.

Pierwszy taki wyrok w Polsce. Ksiądz Woźnicki skazany za antysemityzm
2023-02-08 17:34:35

Kochani,  wybaczcie cenzurę, którą wprowadziłem w tym nagraniu. Jest jej dużo. Spowodowana jest ona jednak tym, że język księdza Woźnickiego, który jest niechlubnym bohaterem tego podcastu, nadaje się do rynsztoku i nie potrafiłbym sobie spojrzeć w twarz, gdybym opublikował to bez cenzury.  Zrozumiem jednak, jeśli komuś się to nie spodoba.  Wszystkich innych zapraszam do wysłuchania.

Kochani, 

wybaczcie cenzurę, którą wprowadziłem w tym nagraniu. Jest jej dużo. Spowodowana jest ona jednak tym, że język księdza Woźnickiego, który jest niechlubnym bohaterem tego podcastu, nadaje się do rynsztoku i nie potrafiłbym sobie spojrzeć w twarz, gdybym opublikował to bez cenzury. 

Zrozumiem jednak, jeśli komuś się to nie spodoba. 

Wszystkich innych zapraszam do wysłuchania.

Zatrzymanie bezdomnego Marycha || Audiopowieść Lilith, rozdział 9.
2023-01-29 11:12:33

Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej, Jeśli czujecie taką potrzebę serca, dorzućcie się do wirtualnej skarbonki WOŚP

Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,

Jeśli czujecie taką potrzebę serca, dorzućcie się do wirtualnej skarbonki WOŚP

37 lat bezkarności – Bieszczadzka zmowa milczenia – śledztwo Marka Pomykały część 2.
2023-01-22 15:13:27

22 listopada 2022 roku, 37 lat i jeden dzień od wypadku w Łączkach policja zatrzymała Tadeusza P. na ulicy w Zabrzu. Trzy dni później szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie Rafał Babiński poinformował o postawieniu podejrzanemu trzech zarzutów: zab*jstwa milicjanta Krzysztofa Pyki, zab*jstwa dziennikarza Marka Pomykały oraz usiłowania zab*jstwa byłej żony Ewy, którą, jak wynika z ustaleń śledczych, były milicjant próbować otruć. Dodatkowy zarzut to posiadanie nark*tyków. „W nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku w Polańczyku, Tadeusz P., pozbawił życia milicjanta posiadającego wiedzę o prawdziwym przebiegu i okolicznościach wypadku drogowego. Zepchnął go z pomostu do cumowania łodzi, w wyniku czego pokrzywdzony zmarł na skutek utonięcia” – poinformowała prokuratura. Jedną z poszlak, wskazującą na Tadeusza P. było choćby jego przyznanie się do winy. Raz w liście od wydawnictwa Ruthenus w 2016, drugi raz podczas wywiadu dla Telekuriera we wrześniu 2020 roku. – Miałem na myśli fikcję literacką – tłumaczył się potem. – Znaczy fikcję, jeśli chodzi o mnie, ale cała reszta: wypadek Krajnika, śmierć Pyki, zaginięcie Pomykały to już historie, które wydarzyły się naprawdę. Pierwszy na tę sprawę po 27 latach natknął się Jan Joniak, kiedy przeglądał zasoby IPN w poszukiwaniu materiałów dotyczących lokalnych spraw. W pewnym momencie natrafił na teczkę podpisaną „Zajazd”, w której znajdowały się materiały dotyczące wypadku z 1985 roku w Łączkach. Na podstawie tych materiałów Jan Joniak popełnił tekst pt: „Sierżant Pyka, co nikogo nie zamyka”, który ukazał się na łamach miesięcznika „Puls Bieszczadów”. We wrześniu 2020 roku do sprawy powrócili redaktorzy poznańskiego Telekuriera oraz Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 1992 roku zajmuje się prawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary. W listopadzie 2020 roku pojawiły się dwa reportaże telewizyjne w cyklu Magazyn Śledczy Anity Gardas. W 2021 sprawą zajęła się Martyna Sokołowska, redaktorka rzeszowskiej gazety Super Nowości i 4 maja 2021 roku opublikowała artykuł To miała być zbrodnia doskonała, opisując szczegółowo tajemnice trzech zabójstw. 11 maja 2021 pojawił się kolejny telewizyjny reportaż w Magazynie Ekspresu Reporterów, autorstwa Katarzyny Handerek. 19 października tegoż roku Tomasz Ławnicki opublikował w swoim podcaście Morderstwo (nie)doskonałe pierwszy z trzech odcinków w tym temacie, a 22 listopada sprawą zajął się także Dawid Serafin, współtwórca podcastu Polskie Archiwum X, publikując także pierwszy z trzech odcinków.

22 listopada 2022 roku, 37 lat i jeden dzień od wypadku w Łączkach policja zatrzymała Tadeusza P. na ulicy w Zabrzu. Trzy dni później szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie Rafał Babiński poinformował o postawieniu podejrzanemu trzech zarzutów: zab*jstwa milicjanta Krzysztofa Pyki, zab*jstwa dziennikarza Marka Pomykały oraz usiłowania zab*jstwa byłej żony Ewy, którą, jak wynika z ustaleń śledczych, były milicjant próbować otruć. Dodatkowy zarzut to posiadanie nark*tyków.

„W nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku w Polańczyku, Tadeusz P., pozbawił życia milicjanta posiadającego wiedzę o prawdziwym przebiegu i okolicznościach wypadku drogowego. Zepchnął go z pomostu do cumowania łodzi, w wyniku czego pokrzywdzony zmarł na skutek utonięcia” – poinformowała prokuratura.

Jedną z poszlak, wskazującą na Tadeusza P. było choćby jego przyznanie się do winy. Raz w liście od wydawnictwa Ruthenus w 2016, drugi raz podczas wywiadu dla Telekuriera we wrześniu 2020 roku.

– Miałem na myśli fikcję literacką – tłumaczył się potem. – Znaczy fikcję, jeśli chodzi o mnie, ale cała reszta: wypadek Krajnika, śmierć Pyki, zaginięcie Pomykały to już historie, które wydarzyły się naprawdę.

Pierwszy na tę sprawę po 27 latach natknął się Jan Joniak, kiedy przeglądał zasoby IPN w poszukiwaniu materiałów dotyczących lokalnych spraw. W pewnym momencie natrafił na teczkę podpisaną „Zajazd”, w której znajdowały się materiały dotyczące wypadku z 1985 roku w Łączkach. Na podstawie tych materiałów Jan Joniak popełnił tekst pt: „Sierżant Pyka, co nikogo nie zamyka”, który ukazał się na łamach miesięcznika „Puls Bieszczadów”.

We wrześniu 2020 roku do sprawy powrócili redaktorzy poznańskiego Telekuriera oraz Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 1992 roku zajmuje się prawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary.

W listopadzie 2020 roku pojawiły się dwa reportaże telewizyjne w cyklu Magazyn Śledczy Anity Gardas.

W 2021 sprawą zajęła się Martyna Sokołowska, redaktorka rzeszowskiej gazety Super Nowości i 4 maja 2021 roku opublikowała artykuł To miała być zbrodnia doskonała, opisując szczegółowo tajemnice trzech zabójstw.

11 maja 2021 pojawił się kolejny telewizyjny reportaż w Magazynie Ekspresu Reporterów, autorstwa Katarzyny Handerek.

19 października tegoż roku Tomasz Ławnicki opublikował w swoim podcaście Morderstwo (nie)doskonałe pierwszy z trzech odcinków w tym temacie, a 22 listopada sprawą zajął się także Dawid Serafin, współtwórca podcastu Polskie Archiwum X, publikując także pierwszy z trzech odcinków.

Bieszczadzka zmowa milczenia – śledztwo Marka Pomykały w sprawie Krzysztofa Pyki i Edwarda Krajnika || Kronika Kryminalna Podcast
2023-01-15 14:58:53

"Składam propozycję współtworzenia książki będącej moimi autentycznymi wspomnieniami o czynach przestępczych, jakich się dopuściłem, pracując w resorcie MSW. Jestem emerytowanym oficerem policji. Pracowałem w Bieszczadach. Historia tych spraw jest do dnia dzisiejszego żywa i bulwersująca w tym regionie. Nastąpiło przedawnienie, więc może ujrzeć światło dzienne". "W 1985 r. byłem zastępcą komendanta ówczesnego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych [...]. Będąc w stanie silnego upojenia alkoholowego, potrąciłem pieszego ze skutkiem ostatecznym. Jechałem również z pasażerem — również zastępcą komendanta. Pomimo tego na miejscu wypadku został przywieziony mój ojciec. Jako sprawca wypadku. Liczne postępowania procesowe w tej sprawie zostały umorzone. Całe skręcenie zostało wykonane przy wybitnej pomocy resortu MSW. Dysponuje i podam nazwiska osób związanych z tym. Z opisem roli prokuratora, późniejszego szefa prokuratury, milicjantów oraz przełożonych, ówczesnego aplikanta prokuratorskiego, a późniejszego prezesa sądu". "Właśnie z uwagi na przedawnienie w dniu dzisiejszym bez obaw o pociągnięcie do odpowiedzialności można opowiedzieć i zrzucić z siebie jarzmo tych czynów i 30 lat jarzma życia w oczekiwaniu na karę lub przedawnienie. Mogę bez obaw podać nazwiska wszystkich osób związanych [z tą sprawą] i żyjących do dnia dzisiejszego.” Przetoczone przed chwilą słowa to fragmenty mejla, jaki otrzymało krośnieńskie wydawnictwo Ruthenus w 2016 roku. Autorem mejla jest emerytowany dzisiaj milicjant Tadeusz P. O jakich przestępstwach mówi ten milicjant? Aby się tego dowiedzieć i poznać historię o władzy, bezwzględności i cynizmie, cofnijmy się do połowy lat 90. i zacznijmy tę historię od środka… Pierwszy na tę sprawę po 27 latach natknął się Jan Joniak, kiedy przeglądał zasoby IPN w poszukiwaniu materiałów dotyczących lokalnych spraw. W pewnym momencie natrafił na teczkę podpisaną „Zajazd”, w której znajdowały się materiały dotyczące wypadku z 1985 roku w Łączkach. Na podstawie tych materiałów Jan Joniak popełnił tekst pt: „Sierżant Pyka, co nikogo nie zamyka”, który ukazał się na łamach miesięcznika „Puls Bieszczadów”. We wrześniu 2020 roku do sprawy powrócili redaktorzy poznańskiego Telekuriera oraz Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 1992 roku zajmuje się prawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary. W listopadzie 2020 roku pojawiły się dwa reportaże telewizyjne w cyklu Magazyn Śledczy Anity Gardas. W 2021 sprawą zajęła się Martyna Sokołowska, redaktorka rzeszowskiej gazety Super Nowości i 4 maja 2021 roku opublikowała artykuł To miała być zbrodnia doskonała, opisując szczegółowo tajemnice trzech zabójstw. 11 maja 2021 pojawił się kolejny telewizyjny reportaż w Magazynie Ekspresu Reporterów, autorstwa Katarzyny Handerek. 19 października tegoż roku Tomasz Ławnicki opublikował w swoim podcaście Morderstwo (nie)doskonałe pierwszy z trzech odcinków w tym temacie, a 22 listopada sprawą zajął się także Dawid Serafin, współtwórca podcastu Polskie Archiwum X, publikując także pierwszy z trzech odcinków.

"Składam propozycję współtworzenia książki będącej moimi autentycznymi wspomnieniami o czynach przestępczych, jakich się dopuściłem, pracując w resorcie MSW. Jestem emerytowanym oficerem policji. Pracowałem w Bieszczadach. Historia tych spraw jest do dnia dzisiejszego żywa i bulwersująca w tym regionie. Nastąpiło przedawnienie, więc może ujrzeć światło dzienne".

"W 1985 r. byłem zastępcą komendanta ówczesnego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych [...]. Będąc w stanie silnego upojenia alkoholowego, potrąciłem pieszego ze skutkiem ostatecznym. Jechałem również z pasażerem — również zastępcą komendanta. Pomimo tego na miejscu wypadku został przywieziony mój ojciec. Jako sprawca wypadku. Liczne postępowania procesowe w tej sprawie zostały umorzone. Całe skręcenie zostało wykonane przy wybitnej pomocy resortu MSW. Dysponuje i podam nazwiska osób związanych z tym. Z opisem roli prokuratora, późniejszego szefa prokuratury, milicjantów oraz przełożonych, ówczesnego aplikanta prokuratorskiego, a późniejszego prezesa sądu".

"Właśnie z uwagi na przedawnienie w dniu dzisiejszym bez obaw o pociągnięcie do odpowiedzialności można opowiedzieć i zrzucić z siebie jarzmo tych czynów i 30 lat jarzma życia w oczekiwaniu na karę lub przedawnienie. Mogę bez obaw podać nazwiska wszystkich osób związanych [z tą sprawą] i żyjących do dnia dzisiejszego.”

Przetoczone przed chwilą słowa to fragmenty mejla, jaki otrzymało krośnieńskie wydawnictwo Ruthenus w 2016 roku. Autorem mejla jest emerytowany dzisiaj milicjant Tadeusz P.

O jakich przestępstwach mówi ten milicjant?

Aby się tego dowiedzieć i poznać historię o władzy, bezwzględności i cynizmie, cofnijmy się do połowy lat 90. i zacznijmy tę historię od środka…

Pierwszy na tę sprawę po 27 latach natknął się Jan Joniak, kiedy przeglądał zasoby IPN w poszukiwaniu materiałów dotyczących lokalnych spraw. W pewnym momencie natrafił na teczkę podpisaną „Zajazd”, w której znajdowały się materiały dotyczące wypadku z 1985 roku w Łączkach. Na podstawie tych materiałów Jan Joniak popełnił tekst pt: „Sierżant Pyka, co nikogo nie zamyka”, który ukazał się na łamach miesięcznika „Puls Bieszczadów”.

We wrześniu 2020 roku do sprawy powrócili redaktorzy poznańskiego Telekuriera oraz Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 1992 roku zajmuje się prawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary.

W listopadzie 2020 roku pojawiły się dwa reportaże telewizyjne w cyklu Magazyn Śledczy Anity Gardas.

W 2021 sprawą zajęła się Martyna Sokołowska, redaktorka rzeszowskiej gazety Super Nowości i 4 maja 2021 roku opublikowała artykuł To miała być zbrodnia doskonała, opisując szczegółowo tajemnice trzech zabójstw.

11 maja 2021 pojawił się kolejny telewizyjny reportaż w Magazynie Ekspresu Reporterów, autorstwa Katarzyny Handerek.

19 października tegoż roku Tomasz Ławnicki opublikował w swoim podcaście Morderstwo (nie)doskonałe pierwszy z trzech odcinków w tym temacie, a 22 listopada sprawą zajął się także Dawid Serafin, współtwórca podcastu Polskie Archiwum X, publikując także pierwszy z trzech odcinków.

Pozbyła się męża i najbliższych
2022-12-28 18:00:39

Dzisiaj opowiemy sobie historię, jaka miała miejsce w końcówce lat 90. – a przynajmniej wtedy wydarzyła się pierwsza zbrodnia, która spowodowała lawinę kolejnych, z pozoru nie tak niezwykłych wydarzeń.   I gdyby nie portal plotkarski, w którym rozpoznałem na zdjęciu jedną z osób, mających z tą sprawą związek, może w ogóle bym o tej sprawie nie pamiętał.  Pozwólcie zatem, że przemilczę nazwę miejscowości, w której doszło do tej tragedii, zwłaszcza że to niewielkie miasteczko i wszyscy się tam znają. Nie chcę też ani rozgrzebywać ich ran, ani tym bardziej ich piętnować, bo, jak się z czasem miało okazać, oni też mają się czego wstydzić.   Zapraszam więc na opowieść o czarnej wdowie, która dla własnej wygody nie wahała się pozbyć najbliższych.   #true #crime #podcast

Dzisiaj opowiemy sobie historię, jaka miała miejsce w końcówce lat 90. – a przynajmniej wtedy wydarzyła się pierwsza zbrodnia, która spowodowała lawinę kolejnych, z pozoru nie tak niezwykłych wydarzeń.  

I gdyby nie portal plotkarski, w którym rozpoznałem na zdjęciu jedną z osób, mających z tą sprawą związek, może w ogóle bym o tej sprawie nie pamiętał.  Pozwólcie zatem, że przemilczę nazwę miejscowości, w której doszło do tej tragedii, zwłaszcza że to niewielkie miasteczko i wszyscy się tam znają. Nie chcę też ani rozgrzebywać ich ran, ani tym bardziej ich piętnować, bo, jak się z czasem miało okazać, oni też mają się czego wstydzić.  

Zapraszam więc na opowieść o czarnej wdowie, która dla własnej wygody nie wahała się pozbyć najbliższych.  

#true #crime #podcast

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie