Podcast Kryminalny

W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych.
Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią.
Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie.
Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj

Kategorie:
Kryminalne

Odcinki od najnowszych:

W dole z wapnem – Zgorzelecka wojna spirytusowa cz. 2. || Podcast Kryminalny
2024-03-12 07:04:32

0:00 Wstęp 11:07 Azja w Görlitz i Ali Yosuf Ilerina 22:51 Azja poszukiwany listem gończym 36:26 Jarosław J. czyli Jakubek 49:14 Jakubek mecenasem nauki 55:53 Azja i Jakubek znowu razem Dzisiaj pozostaniemy przy temacie zgorzeleckich bandytów lat 90, jednak tym razem nie będziemy skupiać się na liderach, ale wejdziemy trochę głębiej w dalsze szeregi, chociaż przyznać trzeba – będziemy trzymać się wierchuszki. Znowu jednak zmuszeni jesteśmy mówić o socjopatii a nawet bestialstwie mężczyzn, którzy zatrzymani przez policję uwielbiają złorzeczyć na niesprawiedliwy wymiar sprawiedliwości, narzekać na złe traktowanie i powtarzają w kółko frazesy o sześćdziesiatkach i konfidentach. Dzisiaj skupimy się, w porządku alfabetycznym, na Azji – rodzonym bracie i wspólniku Carringtona, oraz na Jakubku, któremu udało się uniknąć wrzucenia do studni, co spotkało jego kolegę Pomyka, i który ma duży wpływ w Polską naukę jako jej mecenas i nie mówię tego ironicznie. Pomówimy sobie o ter***rystycznej działalności Azji po zachodniej stronie Nysy Łużyckiej, będzie też o grubej pomyłce, kiedy to na zlecenie Azji bandyci napadli na nie tego gościa, bo komuś pomyliły się strony. Wspomnimy też inną pomyłkę, która uratowała życie niejakiemu Pedro, synowi Grubego Janka. Powiemy sobie też o rewolucyjnym wynalazku, tzw. „zderzaku Łągiewki”, którego mecenasem był Jakubek i czym zajmował się Jakubek po wyjściu na wolność. No i na czym polegały przekopki oraz co znaleźli policjanci w zeszłym roku, kiedy zaczęli kopać w lesie pod Jędrzychowicami nieopodal Zgorzelca. Źródła: Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski, Nowy alfabet mafii, Poznań 2013 Zuzanna i Patryk Szulcowie, Świadek Koronny, Warszawa 2019 https://elka.pl/content/view/80417/80/ https://gazetawroclawska.pl/gdzie-sa-gangsterzy-z-tamtych-lat/ar/80361 https://gloswielkopolski.pl/bili-mlotkiem-i-przypalali-grozili-ze-utna-palce/ar/10381579 https://jbc.jelenia-gora.pl/Content/15419/nj_2011_43.pdf https://jeleniagora.naszemiasto.pl/czeka-na-wyrok/ar/c1-6347043 https://tudolnyslask.info/wojny-gangow-na-dolnym-slasku-policja-prowadzi-sledztwo-i-poszukuje-zwlok/ https://wiadomosci.wp.pl/azja-bedzie-sadzony-w-jeleniej-gorze-6109079386244225a https://wroclaw.naszemiasto.pl/szantazowal-i-zagrazal/ar/c1-5217195 https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,1227781.html https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,29967398,wyborcza-ujawnia-rozwiazana-zagadka-zabojstwa-z-lipca-1997.html https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,29979588,ciezki-sprzet-i-haldy-ziemi-tak-cbsp-szukalo-ciala-pod-zgorzelcem.html https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,30680259,po-samobojstwie-lelka-prokuratura-i-cbsp-rozwiazaly-sprawe.html https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1597960%2Csledczy-wyjasnili-sprawe-zabojstwa-mezczyzny-sprzed-26-lat-byl-ofiara https://www.youtube.com/watch?v=1hyL_OOcsa0 https://www.zgorzelec.info/news/25116 https://www.berliner-zeitung.de/archiv/nach-drei-anschlaegen-auf-einen-unternehmer-drohen-taeter-nun-mit-weiteren-attentaten-bombenserie-versetzt-goerlitz-in-angst-li.493161 https://www.saechsische.de/zweiter-goerlitzer-bombenleger-gefasst-364020.html https://www.saechsische.de/strafe-wird-neu-verhandelt-410736.html https://www.saechsische.de/ali-yusuf-laesst-goerlitz-zittern-71724.html https://taz.de/Bomben-und-Milchschnitten/!1361477/ #mafia #podcast #true #crime

0:00 Wstęp

11:07 Azja w Görlitz i Ali Yosuf Ilerina

22:51 Azja poszukiwany listem gończym

36:26 Jarosław J. czyli Jakubek

49:14 Jakubek mecenasem nauki

55:53 Azja i Jakubek znowu razem


Dzisiaj pozostaniemy przy temacie zgorzeleckich bandytów lat 90, jednak tym razem nie będziemy skupiać się na liderach, ale wejdziemy trochę głębiej w dalsze szeregi, chociaż przyznać trzeba – będziemy trzymać się wierchuszki.

Znowu jednak zmuszeni jesteśmy mówić o socjopatii a nawet bestialstwie mężczyzn, którzy zatrzymani przez policję uwielbiają złorzeczyć na niesprawiedliwy wymiar sprawiedliwości, narzekać na złe traktowanie i powtarzają w kółko frazesy o sześćdziesiatkach i konfidentach.

Dzisiaj skupimy się, w porządku alfabetycznym, na Azji – rodzonym bracie i wspólniku Carringtona, oraz na Jakubku, któremu udało się uniknąć wrzucenia do studni, co spotkało jego kolegę Pomyka, i który ma duży wpływ w Polską naukę jako jej mecenas i nie mówię tego ironicznie.

Pomówimy sobie o ter***rystycznej działalności Azji po zachodniej stronie Nysy Łużyckiej, będzie też o grubej pomyłce, kiedy to na zlecenie Azji bandyci napadli na nie tego gościa, bo komuś pomyliły się strony. Wspomnimy też inną pomyłkę, która uratowała życie niejakiemu Pedro, synowi Grubego Janka.

Powiemy sobie też o rewolucyjnym wynalazku, tzw. „zderzaku Łągiewki”, którego mecenasem był Jakubek i czym zajmował się Jakubek po wyjściu na wolność. No i na czym polegały przekopki oraz co znaleźli policjanci w zeszłym roku, kiedy zaczęli kopać w lesie pod Jędrzychowicami nieopodal Zgorzelca.


Źródła:

Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski, Nowy alfabet mafii, Poznań 2013

Zuzanna i Patryk Szulcowie, Świadek Koronny, Warszawa 2019


https://elka.pl/content/view/80417/80/

https://gazetawroclawska.pl/gdzie-sa-gangsterzy-z-tamtych-lat/ar/80361

https://gloswielkopolski.pl/bili-mlotkiem-i-przypalali-grozili-ze-utna-palce/ar/10381579

https://jbc.jelenia-gora.pl/Content/15419/nj_2011_43.pdf

https://jeleniagora.naszemiasto.pl/czeka-na-wyrok/ar/c1-6347043

https://tudolnyslask.info/wojny-gangow-na-dolnym-slasku-policja-prowadzi-sledztwo-i-poszukuje-zwlok/

https://wiadomosci.wp.pl/azja-bedzie-sadzony-w-jeleniej-gorze-6109079386244225a

https://wroclaw.naszemiasto.pl/szantazowal-i-zagrazal/ar/c1-5217195

https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,1227781.html

https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,29967398,wyborcza-ujawnia-rozwiazana-zagadka-zabojstwa-z-lipca-1997.html

https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,29979588,ciezki-sprzet-i-haldy-ziemi-tak-cbsp-szukalo-ciala-pod-zgorzelcem.html

https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,30680259,po-samobojstwie-lelka-prokuratura-i-cbsp-rozwiazaly-sprawe.html

https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1597960%2Csledczy-wyjasnili-sprawe-zabojstwa-mezczyzny-sprzed-26-lat-byl-ofiara

https://www.youtube.com/watch?v=1hyL_OOcsa0

https://www.zgorzelec.info/news/25116


https://www.berliner-zeitung.de/archiv/nach-drei-anschlaegen-auf-einen-unternehmer-drohen-taeter-nun-mit-weiteren-attentaten-bombenserie-versetzt-goerlitz-in-angst-li.493161

https://www.saechsische.de/zweiter-goerlitzer-bombenleger-gefasst-364020.html

https://www.saechsische.de/strafe-wird-neu-verhandelt-410736.html

https://www.saechsische.de/ali-yusuf-laesst-goerlitz-zittern-71724.html

https://taz.de/Bomben-und-Milchschnitten/!1361477/


#mafia #podcast #true #crime

Krótka piłka i do piachu – Zgorzelecka wojna spirytusowa – Carrington vs Lelek
2024-02-26 06:00:48

0:00 Wstęp 4:17 dziki zachód przy granicy 13:31 początki grupy zgorzeleckiej 28:32 konflikt Carringtona z Lelkiem 46:09 koniec Carringtona 58:44 Pasza i pierwszy koniec Lelka Źródła: Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski, Nowy alfabet mafii Zuzanna i Patryk Szulc, Świadek koronny https://www.youtube.com/watch?v=w5tNQOX4fCQ&t=839s https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/1002514/Areszt-Albo-Sad https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/1114866/Smiertelne-pomylki https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/496189/Kilka-Hipotez https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/543107/Kolejne-Ofiary-wojny-Gangow https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/814977/Kosz-Za-Zycie https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/9250535/Zatrzymani-gangsterzy https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/trup-scielil-sie-w-polsce-gesto-nieznani-zabojcy-polskiej-mafii/tnmyp38 https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,30676984,historia-gangstera-lelka-przezyl-zamach-za-skrzywdzonych.html https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1809524,1,wojna-o-granice.read https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1824252,1,onbspjeden-most-za-duzo.read https://www.rmf24.pl/fakty/news-sadowa-nieudolnosc-czyli-carrington-na-wolnosci,nId,225576#crp_state=1 https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-proces-carringtona-bez-glownego-oskarzonego,nId,790942 https://zgorzelec.naszemiasto.pl/jeden-z-najgrozniejszych-gangsterow-w-polsce-zostal-skazany/ar/c1-6617009 #podcast #mafia #true

0:00 Wstęp 4:17 dziki zachód przy granicy 13:31 początki grupy zgorzeleckiej 28:32 konflikt Carringtona z Lelkiem 46:09 koniec Carringtona 58:44 Pasza i pierwszy koniec Lelka Źródła: Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski, Nowy alfabet mafii Zuzanna i Patryk Szulc, Świadek koronny https://www.youtube.com/watch?v=w5tNQOX4fCQ&t=839s https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/1002514/Areszt-Albo-Sad https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/1114866/Smiertelne-pomylki https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/496189/Kilka-Hipotez https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/543107/Kolejne-Ofiary-wojny-Gangow https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/814977/Kosz-Za-Zycie https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/9250535/Zatrzymani-gangsterzy https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/trup-scielil-sie-w-polsce-gesto-nieznani-zabojcy-polskiej-mafii/tnmyp38 https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,30676984,historia-gangstera-lelka-przezyl-zamach-za-skrzywdzonych.html https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1809524,1,wojna-o-granice.read https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1824252,1,onbspjeden-most-za-duzo.read https://www.rmf24.pl/fakty/news-sadowa-nieudolnosc-czyli-carrington-na-wolnosci,nId,225576#crp_state=1 https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-proces-carringtona-bez-glownego-oskarzonego,nId,790942 https://zgorzelec.naszemiasto.pl/jeden-z-najgrozniejszych-gangsterow-w-polsce-zostal-skazany/ar/c1-6617009 #podcast #mafia #true

NIEWINNY – czyli to inny Mariusz Trynkiewicz – historia wyparcia || cz. 3/3
2024-01-07 15:00:00

Cytuję: https://www.youtube.com/watch?v=mz6e52MvaYg Radio Naukowe - https://www.youtube.com/watch?v=S_Sjr2IaOcA Cichy, spokojny, reportaż Magdaleny Majewskiej z 1989 roku Eugeniusz Iwanicki, Proces szatana, Łódź 1990 Justyna Kopińska, Polska odwraca oczy, 2016 Ewa Żarska, Łowca: sprawa Trynkiewicza, Kraków 2018 #true #crime #podcast

Cytuję: https://www.youtube.com/watch?v=mz6e52MvaYg Radio Naukowe - https://www.youtube.com/watch?v=S_Sjr2IaOcA Cichy, spokojny, reportaż Magdaleny Majewskiej z 1989 roku Eugeniusz Iwanicki, Proces szatana, Łódź 1990 Justyna Kopińska, Polska odwraca oczy, 2016 Ewa Żarska, Łowca: sprawa Trynkiewicza, Kraków 2018 #true #crime #podcast

Czy spisek wokół zbrodni połanieckiej?
2023-12-31 16:10:00

0:00 Wstęp 11:45 Dochodzenie 31:56 Proces 52:31 Rewizja 1:04:15 Podsumowanie Źródła: Paragraf 148 – Odcinek 11. Wśród nocnej ciszy, 2002 (film dokumentalny) Janusz Maciej Jastrzębski, Bestie. Zbrodnie i kary, Nowy Sącz 2020 Wiesław Łuka, Nie oświadczam się, Warszawa 2014

0:00 Wstęp 11:45 Dochodzenie 31:56 Proces 52:31 Rewizja 1:04:15 Podsumowanie Źródła: Paragraf 148 – Odcinek 11. Wśród nocnej ciszy, 2002 (film dokumentalny) Janusz Maciej Jastrzębski, Bestie. Zbrodnie i kary, Nowy Sącz 2020 Wiesław Łuka, Nie oświadczam się, Warszawa 2014

Czy NAPRAWDĘ było tak, jak nam się wydaje? NIE OŚWIADCZAM SIĘ–zbrodnia połaniecka wśród nocnej ciszy
2023-12-30 21:36:23

Jestem przekonany, iż się Państwu wydaje, że znają doskonale tę zbrodnię z 24 grudnia 1976. Pozwólcie jednak, że zakwestionuję Państwa wiedzę i pokażę Wam tę historię w innym świetle i z nieco innej perspektywy. Bo jak się okazuje, nie wszystko jest takie jednoznaczne, jak próbuje się nam to przez lata wmówić. Kiedy pierwszy raz zapoznałem się z historią zbrodni połanieckiej pomyślałem, że to najciekawsza sprawa jeśli nie w historii kryminalistyki w Polsce, to na pewno w PRL. I zadałem sobie słuszne pytanie: Cóż Ty, Tomaszu, masz tu jeszcze do powiedzenia? Zwłaszcza, kiedy zobaczyłem mnogość artykułów i podcastów w tym temacie, bo znalazłem je także na portalach dla kobiet czy nawet w Auto Świecie. Ale wtedy zobaczyłem wywiad ze Zbigniewem Dyką, adwokatem oskarżonych, a potem wpadła mi w ręce książka Wiesława Łuki „Nie oświadczam się” – monografia tej zbrodni, a zarazem główne źródło, do którego będę się odwoływać inni autorzy. I kiedy ją czytałem, coraz bardziej uświadamiałem sobie, że jest ona pełna luk, zaprzeczeń i niespójności. I coraz bardziej podzielałem zdanie wypowiedziane przez Władysław Siłę-Nowickiego, wybitnego prawnika, byłego żołnierza AK, sędziego Trybunału Stanu w postpeerelowskiej Polsce: „Najbardziej ponure zabójstwo[pies] w powojennej Polsce dokonało się wyłącznie w wyobraźni milicji, prokuratora i świadków, którzy składali zeznania, bo ich bito.” A zaczniemy od faktów. W nocy z 24 na 25 grudnia, choć już było po północy, więc można by powiedzieć, że w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia z Mszy Pasterskiej, zwanej powszechnie Pasterką, kościół św. Marcina w Połańcu opuściła 18-letnia Krystyna Łukaszek, z domu Kalita, jej maż, 25-letni Stanisław Łukaszek oraz jej brat, 12-letni Mieciu Kalita. Z kościoła do wsi Zrębin, w którym cała trójka mieszkała i do której zmierzała, jest około 3,5 kilometra. Krystyna była przy nadziei, podobno w piątym miesiącu. Zima w 1976 nie przypominała listopadowej pogody, jaką my doświadczamy od lat, przekonując samych siebie, że globalne ocieplenie to mit. Wtedy śniegu było po kolana, cały horyzont przykryty był białą pierzyną, a z nieba nieustannie prószyło. Pługarki w tamtych czasach nie śmigały po ulicach tak często jak dzisiaj, a zwłaszcza w zapomnianej gminie Połaniec w połowie drogi między Tarnobrzegiem a Pacanowem. Droga ta, którą w lato zdrowa osiemnastolatka przebyłaby w nieco ponad 30 minut, musiała tej trójce zająć więcej czasu. A przeszli ją prawie całą, bo znaleziono ich, zgodnie z aktem oskarżenia, 120 metrów przed Zrębinem. Pod kościołem stały zaparkowane dwa autobusy, którymi mieszkańcy Zrębina przyjechali na pasterkę i którymi mieli wrócić do domu – niemiecki san i czerwony autosan.

Jestem przekonany, iż się Państwu wydaje, że znają doskonale tę zbrodnię z 24 grudnia 1976. Pozwólcie jednak, że zakwestionuję Państwa wiedzę i pokażę Wam tę historię w innym świetle i z nieco innej perspektywy. Bo jak się okazuje, nie wszystko jest takie jednoznaczne, jak próbuje się nam to przez lata wmówić. Kiedy pierwszy raz zapoznałem się z historią zbrodni połanieckiej pomyślałem, że to najciekawsza sprawa jeśli nie w historii kryminalistyki w Polsce, to na pewno w PRL. I zadałem sobie słuszne pytanie: Cóż Ty, Tomaszu, masz tu jeszcze do powiedzenia? Zwłaszcza, kiedy zobaczyłem mnogość artykułów i podcastów w tym temacie, bo znalazłem je także na portalach dla kobiet czy nawet w Auto Świecie. Ale wtedy zobaczyłem wywiad ze Zbigniewem Dyką, adwokatem oskarżonych, a potem wpadła mi w ręce książka Wiesława Łuki „Nie oświadczam się” – monografia tej zbrodni, a zarazem główne źródło, do którego będę się odwoływać inni autorzy. I kiedy ją czytałem, coraz bardziej uświadamiałem sobie, że jest ona pełna luk, zaprzeczeń i niespójności. I coraz bardziej podzielałem zdanie wypowiedziane przez Władysław Siłę-Nowickiego, wybitnego prawnika, byłego żołnierza AK, sędziego Trybunału Stanu w postpeerelowskiej Polsce: „Najbardziej ponure zabójstwo[pies] w powojennej Polsce dokonało się wyłącznie w wyobraźni milicji, prokuratora i świadków, którzy składali zeznania, bo ich bito.” A zaczniemy od faktów. W nocy z 24 na 25 grudnia, choć już było po północy, więc można by powiedzieć, że w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia z Mszy Pasterskiej, zwanej powszechnie Pasterką, kościół św. Marcina w Połańcu opuściła 18-letnia Krystyna Łukaszek, z domu Kalita, jej maż, 25-letni Stanisław Łukaszek oraz jej brat, 12-letni Mieciu Kalita. Z kościoła do wsi Zrębin, w którym cała trójka mieszkała i do której zmierzała, jest około 3,5 kilometra. Krystyna była przy nadziei, podobno w piątym miesiącu. Zima w 1976 nie przypominała listopadowej pogody, jaką my doświadczamy od lat, przekonując samych siebie, że globalne ocieplenie to mit. Wtedy śniegu było po kolana, cały horyzont przykryty był białą pierzyną, a z nieba nieustannie prószyło. Pługarki w tamtych czasach nie śmigały po ulicach tak często jak dzisiaj, a zwłaszcza w zapomnianej gminie Połaniec w połowie drogi między Tarnobrzegiem a Pacanowem. Droga ta, którą w lato zdrowa osiemnastolatka przebyłaby w nieco ponad 30 minut, musiała tej trójce zająć więcej czasu. A przeszli ją prawie całą, bo znaleziono ich, zgodnie z aktem oskarżenia, 120 metrów przed Zrębinem. Pod kościołem stały zaparkowane dwa autobusy, którymi mieszkańcy Zrębina przyjechali na pasterkę i którymi mieli wrócić do domu – niemiecki san i czerwony autosan.

Samozwańczy KRÓL ŻYCIA - Pershing i grupa ożarowska
2023-12-13 04:15:26

10 sierpnia 1994 roku. Gorąca letnia noc. Na granatowym niebie, upstrzonym migotliwymi gwiazdami, świeci srebrzyście sierp księżyca. Fale nieprzenikliwie czarnego morza rozbijają z głuchym łoskotem o pale, na których trzyma się sopockie molo. Z oddali dochodzą stłumione dźwięki nocnych uciech, radosny gwar rozmów, taneczna muzyka disco polo, śmiechy młodzieży i elektroniczne dźwięki maszyn do gier. Na molo nie ma zakochanych par, które chciały popatrzeć w nieodgadnioną toń czarnej wody, nie ma spacerujących emerytów, nie ma też bawiącej się młodzieży. Wszystkich ich przegonili chłopaki z miasta, bo chcą tu ubić interes. Co ciekawe nie są to chłopaki z Wybrzeża, to chłopaki ze stolicy. Jest ich ze dwudziestu. Każdy z nich przypomina tura ogolonego na łyso, choć na niektórych głowach lśni żel, wklepany we włosy. Lśnią też łańcuchy na szyjach i na nadgarstkach. W niektórych pięściach lśnią klingi, na innych kastety, za pasem jednego tkwi ukryta giwera. W grupie są też sportowcy, którzy zabrali ze sobą swoje kije bejsbolowe. Wśród tej wesołej ekipy, przynajmniej jeśli wierzyć mediom, znajdują się takie postaci jak Ryszard zwany Kajtkiem, Wojtek Budzik, Darek Bysio i ten najważniejszy – Andrzej Kolikowski czyli Pershing. Chłopaki, ewidentnie, przyjechali tutaj na jakąś konfrontację. Ale czas mija, a ziomów z Trójmiasta nie widać. A zbliża się już wpół do drugiej. Aż tu nagle, znikąd jak w amerykańskim filmie, pojawiły się światła, koguty i grupa uzbrojonych kominiarzy, którzy w mgnieniu oka zakuli turystów z Warszawy. Bandyci nie zdążyli się nawet bronić, tak bardzo byli zaskoczeni tą zasadzką. Przecież nikt poza Nikosiem nie wiedział, że przyjeżdżają jacyś kozacy ze stolicy.

10 sierpnia 1994 roku. Gorąca letnia noc. Na granatowym niebie, upstrzonym migotliwymi gwiazdami, świeci srebrzyście sierp księżyca. Fale nieprzenikliwie czarnego morza rozbijają z głuchym łoskotem o pale, na których trzyma się sopockie molo. Z oddali dochodzą stłumione dźwięki nocnych uciech, radosny gwar rozmów, taneczna muzyka disco polo, śmiechy młodzieży i elektroniczne dźwięki maszyn do gier. Na molo nie ma zakochanych par, które chciały popatrzeć w nieodgadnioną toń czarnej wody, nie ma spacerujących emerytów, nie ma też bawiącej się młodzieży. Wszystkich ich przegonili chłopaki z miasta, bo chcą tu ubić interes. Co ciekawe nie są to chłopaki z Wybrzeża, to chłopaki ze stolicy. Jest ich ze dwudziestu. Każdy z nich przypomina tura ogolonego na łyso, choć na niektórych głowach lśni żel, wklepany we włosy. Lśnią też łańcuchy na szyjach i na nadgarstkach. W niektórych pięściach lśnią klingi, na innych kastety, za pasem jednego tkwi ukryta giwera. W grupie są też sportowcy, którzy zabrali ze sobą swoje kije bejsbolowe. Wśród tej wesołej ekipy, przynajmniej jeśli wierzyć mediom, znajdują się takie postaci jak Ryszard zwany Kajtkiem, Wojtek Budzik, Darek Bysio i ten najważniejszy – Andrzej Kolikowski czyli Pershing. Chłopaki, ewidentnie, przyjechali tutaj na jakąś konfrontację. Ale czas mija, a ziomów z Trójmiasta nie widać. A zbliża się już wpół do drugiej. Aż tu nagle, znikąd jak w amerykańskim filmie, pojawiły się światła, koguty i grupa uzbrojonych kominiarzy, którzy w mgnieniu oka zakuli turystów z Warszawy. Bandyci nie zdążyli się nawet bronić, tak bardzo byli zaskoczeni tą zasadzką. Przecież nikt poza Nikosiem nie wiedział, że przyjeżdżają jacyś kozacy ze stolicy.

Czy koniec gangsterów w Polsce? Pershing. 5 grudnia 1999. Zakopane]
2023-12-05 21:42:46

Jest 5 grudnia 1999 roku. Za niecały miesiąc rozleje się pluskwa milenijna, przestaną działać komputery i cały świat pogrąży się w chaosie. Tego dnia w Zakopanem bawi się 46-letni Andrzej Kolikowski, zwany szerzej jako Pershing.20 lat później panowie Filip Czerwiński i Piotr Szatkowski napiszą o nim „Król Życia”. Nawet jeśli rzeczywiście nim był, jego panowanie nie trwało długo, a zakończyło się właśnie 5 grudnia 1999 pod stokiem narciarskim. Był już zmierzch, kiedy Pershing zjechał ze stoku. Łuny świateł rozświetlały niebo i przybrało ono brudnopomarańczwy kolor, jakby chmury płonęły od wewnątrz. Przyjaciel Pershinga, Krzysztof Jackowski, mógłby skojarzyć to z jakimś niebezpieczeństwem albo złym omenem. Ale jego wtedy nie było na miejscu. Widzieli się z Andrzejem kilka dni przed wyjazdem do Zakopanego. Pod koniec listopada byli w Atlantic City na walce Andrzeja Gołoty, któremu z ogromnym zaangażowaniem Pershing kibicował, a później pojechali do Las Vegas. Pershing nie mógł się jednak wyluzować, ciągle chodził spięty, odbierał jakieś niepokojące telefony, zbladł i nie chciał jeść, ani się bawić. Już wtedy mówiło się na mieście, że traci wpływy w Warszawie, że są ludzie, którzy życzą mu źle i dybią na jego życie. Niektórzy znajomi radzili mu nawet, aby został w Stanach, nie wracał do Polski, bo teraz to bardzo niebezpiecznie. Dwa tygodnie przed wyjazdem do Stanów ktoś wysadził w powietrze samochód Florka – osobistego kierowcy Pershinga, który nie tylko go wszędzie woził, ale i wziął na siebie kilka kul za swojego szefa (ale o tym później).

Jest 5 grudnia 1999 roku. Za niecały miesiąc rozleje się pluskwa milenijna, przestaną działać komputery i cały świat pogrąży się w chaosie. Tego dnia w Zakopanem bawi się 46-letni Andrzej Kolikowski, zwany szerzej jako Pershing.20 lat później panowie Filip Czerwiński i Piotr Szatkowski napiszą o nim „Król Życia”.

Nawet jeśli rzeczywiście nim był, jego panowanie nie trwało długo, a zakończyło się właśnie 5 grudnia 1999 pod stokiem narciarskim.

Był już zmierzch, kiedy Pershing zjechał ze stoku. Łuny świateł rozświetlały niebo i przybrało ono brudnopomarańczwy kolor, jakby chmury płonęły od wewnątrz. Przyjaciel Pershinga, Krzysztof Jackowski, mógłby skojarzyć to z jakimś niebezpieczeństwem albo złym omenem. Ale jego wtedy nie było na miejscu.

Widzieli się z Andrzejem kilka dni przed wyjazdem do Zakopanego. Pod koniec listopada byli w Atlantic City na walce Andrzeja Gołoty, któremu z ogromnym zaangażowaniem Pershing kibicował, a później pojechali do Las Vegas. Pershing nie mógł się jednak wyluzować, ciągle chodził spięty, odbierał jakieś niepokojące telefony, zbladł i nie chciał jeść, ani się bawić.

Już wtedy mówiło się na mieście, że traci wpływy w Warszawie, że są ludzie, którzy życzą mu źle i dybią na jego życie. Niektórzy znajomi radzili mu nawet, aby został w Stanach, nie wracał do Polski, bo teraz to bardzo niebezpiecznie. Dwa tygodnie przed wyjazdem do Stanów ktoś wysadził w powietrze samochód Florka – osobistego kierowcy Pershinga, który nie tylko go wszędzie woził, ale i wziął na siebie kilka kul za swojego szefa (ale o tym później).


GRUPA PRUSZKOWSKA – Na początku był BARABASZ
2023-12-01 09:48:42

zanim rozpoczniemy zgłębianie okołopruszkowskich klimatów, przyjrzyjmy się najpierw najbardziej tajemniczemu dla opinii publicznej prawilniakowi, który miał podłożyć podwaliny pod gangi lat 90., choć sam pod koniec swojego życia został od nich odsunięty. Stał się persona non grata, oskarżano go o strzelanie z ucha i donoszenie na innych. Zacznijmy od kilku cytatów na jego temat: "Otwierał nam wszystkie drzwi. Jak uderzył pięścią, to leciały z framug. Bicie to była jedyna rzecz, którą robił naprawdę dobrze, więc tłukł z całego serca" — mówił Jarosław Sokołowski w książce "Masa o bossach polskiej mafii". „Trzymał się grypserskich zasad, zgodnie z którymi w ferajnie obowiązywała swoista lojalność i sprawiedliwość. Główna zasada brzmiała: kto kapuje, ten nie żyje. Ale w rzeczywistości był to dość podły typek, a do tego ponoć miał zwyczaj kapować na kumpli.” „Śmieszy mnie, kiedy wspomina się tego śmiecia Barabasza. W roku 1978 ta już zdechła szmata sprzedała Parasola, Alego, Dzikusa, Liska, Sorka, Kajtka i wielu innych. To było grube bydlę mające 4 klasy szkoły podstawowej. Nawet pisać nie potrafił.” Marek D.B. „Troglodyta, prymitywny kryminalista.” Ireneusz P., czyli Barabasz (lub Barabas), urodzony w latach 50. na Żbikowie, Pruszków, jest legendą Pruszkowa. Dziś już nieco zakurzoną, nieszanowaną, a być może i zupełnie zapomnianą. Ale jednak postacią, przy której przestępczego fachu uczyli się późniejsi bossowie polskiej mafii: Zbigniew K. Ali, Wojciech Kiełbiński Kiełbacha, Czesław B. Dzikus, Ryszard Sz. Kajtek, Ryszard P. Krzyś, Dariusz Ś. Śledź,

zanim rozpoczniemy zgłębianie okołopruszkowskich klimatów, przyjrzyjmy się najpierw najbardziej tajemniczemu dla opinii publicznej prawilniakowi, który miał podłożyć podwaliny pod gangi lat 90., choć sam pod koniec swojego życia został od nich odsunięty. Stał się persona non grata, oskarżano go o strzelanie z ucha i donoszenie na innych.

Zacznijmy od kilku cytatów na jego temat:

"Otwierał nam wszystkie drzwi. Jak uderzył pięścią, to leciały z framug. Bicie to była jedyna rzecz, którą robił naprawdę dobrze, więc tłukł z całego serca" — mówił Jarosław Sokołowski w książce "Masa o bossach polskiej mafii".

„Trzymał się grypserskich zasad, zgodnie z którymi w ferajnie obowiązywała swoista lojalność i sprawiedliwość. Główna zasada brzmiała: kto kapuje, ten nie żyje. Ale w rzeczywistości był to dość podły typek, a do tego ponoć miał zwyczaj kapować na kumpli.”

„Śmieszy mnie, kiedy wspomina się tego śmiecia Barabasza. W roku 1978 ta już zdechła szmata sprzedała Parasola, Alego, Dzikusa, Liska, Sorka, Kajtka i wielu innych. To było grube bydlę mające 4 klasy szkoły podstawowej. Nawet pisać nie potrafił.” Marek D.B.

„Troglodyta, prymitywny kryminalista.”

Ireneusz P., czyli Barabasz (lub Barabas), urodzony w latach 50. na Żbikowie, Pruszków, jest legendą Pruszkowa. Dziś już nieco zakurzoną, nieszanowaną, a być może i zupełnie zapomnianą. Ale jednak postacią, przy której przestępczego fachu uczyli się późniejsi bossowie polskiej mafii:

Zbigniew K. Ali, Wojciech Kiełbiński Kiełbacha, Czesław B. Dzikus, Ryszard Sz. Kajtek, Ryszard P. Krzyś, Dariusz Ś. Śledź,


Czterech niewinnych chłopców i bestia – Mariusz Trynkiewicz – czy porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości?
2023-11-20 14:42:10

Na wschodniej krawędzi Piotrkowa Trybunalskiego, na osiedlu Wierzeje, znajduje się jezioro Bugaj, które od dekad w okresie wakacyjnym nawiedzane jest przez rzesze piotrkowian i mieszkańców pobliskich miejscowości. Na zachód od jeziora, za niewielką łąką znajduje się stadion Polonii – piotrkowskiego klubu piłkarskiego, a kawałek dalej rodzinne ogródki działkowe. W poniedziałek 4 lipca 1988 13-letni Wojtek Pryczek był z mamą na działce. W pewnym momencie stwierdził, że pójdzie nad Bugaj się wykąpać. Nie był to pierwszy raz, kiedy samemu szedł tam popływać. Zwłaszcza że zawsze było tam wielu znajomych, kolegów ze szkoły, czy z ulicy. A z działki nad jezioro jest nieco ponad kilometr, a na skróty nawet mniej. – Cały czas mam tę chwilę przed oczyma – wspominała pani Zofia, mama Wojtka wiele lat później. – Wojtuś powiedział: mamo idę się wykąpać. I poleciał. Pamiętam, jak wybiega w koszulce na ramiączkach, przepasany bluzeczką, w ulubionych spodenkach – takich ciemnych, w jakich chodził na wuef. I te jego trampki pamiętam. Nawet latem nie chciał zakładać sandałów, tylko ubierał wiązane buty.

Na wschodniej krawędzi Piotrkowa Trybunalskiego, na osiedlu Wierzeje, znajduje się jezioro Bugaj, które od dekad w okresie wakacyjnym nawiedzane jest przez rzesze piotrkowian i mieszkańców pobliskich miejscowości. Na zachód od jeziora, za niewielką łąką znajduje się stadion Polonii – piotrkowskiego klubu piłkarskiego, a kawałek dalej rodzinne ogródki działkowe.

W poniedziałek 4 lipca 1988 13-letni Wojtek Pryczek był z mamą na działce. W pewnym momencie stwierdził, że pójdzie nad Bugaj się wykąpać. Nie był to pierwszy raz, kiedy samemu szedł tam popływać. Zwłaszcza że zawsze było tam wielu znajomych, kolegów ze szkoły, czy z ulicy. A z działki nad jezioro jest nieco ponad kilometr, a na skróty nawet mniej.

– Cały czas mam tę chwilę przed oczyma – wspominała pani Zofia, mama Wojtka wiele lat później. – Wojtuś powiedział: mamo idę się wykąpać. I poleciał. Pamiętam, jak wybiega w koszulce na ramiączkach, przepasany bluzeczką, w ulubionych spodenkach – takich ciemnych, w jakich chodził na wuef. I te jego trampki pamiętam. Nawet latem nie chciał zakładać sandałów, tylko ubierał wiązane buty.


SZATAN z Piotrkowa albo NAUCZYCIEL z siódmej klasy – Mariusz Trynkiewicz
2023-10-31 06:59:56

Osiem lat temu, 30 października 2015 roku, w ośrodku w Gostyninie, Mariusz Trynkiewicz poślubił kobietę, która mimo jego ponurej przeszłości postanowiła zostać jego żoną. To wydarzenie wywołało powszechne oburzenie opinii publicznej, bo kto nie zna Mariusza Trynkiewicza? Przez ostatnie 35 lat, od kiedy popełnił cztery najstraszniejsze zbrodnie, powstały o nim setki artykułów, napisane zostały książki i nagrane reportaże oraz oczywiście podcasty. Można by rzec, że wszystko zostało o nim powiedziane. Ale czy na pewno? Przecież nadal nie wiemy, co tak naprawdę popchnęło go do tej katastrofalnej w swoich skutkach zbrodni. Kim tak naprawdę jest ten człowiek, który w chwili popełnienia czterech mor*** był zaledwie 26-letnim chuderlakiem? Czy to nauczyciel szkoły podstawowej, który, jak sam twierdzi, kocha dzieci? Czy też Szatan, jak okrzyknęły go media, który bez mrugnięcia okiem potrafi zam***ć trzech chłopców na raz? Sąsiedzi mówili o nim, że był cichy i spokojny. Koledzy z pracy nazywali go kulturalnym i koleżeńskim, choć nieśmiałym flegmatykiem. Koledzy ze studiów zapamiętali go jako introwertyka i samotnika. Zaś psychologowie i psychiatrzy dostrzegali u niego rozgoryczenie i gniew na otoczenie. Widzieli w nim irytację, porywczość i wreszcie wrogość wobec innych. W opinii dla sądu, biegli napisali między innymi, że: „Pacjent ma zdolność planowania, jest jednostką o sporych ambicjach i potrzebie prestiżu. Uczuciowość pacjenta jest silnie egocentryczna, w małej mierze kontrolowana intelektem. O ile jego uczucia pozytywne, takie jak dzielenie się z innymi, są powierzchowne, o słabej intensywności, o tyle negatywne są bardzo silne, o dużym ładunku agresji do świata.” Profesor Lew-Starowicz nazwał jego zbrodnię mor*** z lubieżności, który wynikać miał z wypierania i tłumienia jego potrzeb. Spróbujmy raz jeszcze zajrzeć w duszę Mariusza Trynkiewicza. Może dostrzeżemy coś, co do tej pory nam umykało.

Osiem lat temu, 30 października 2015 roku, w ośrodku w Gostyninie, Mariusz Trynkiewicz poślubił kobietę, która mimo jego ponurej przeszłości postanowiła zostać jego żoną.

To wydarzenie wywołało powszechne oburzenie opinii publicznej, bo kto nie zna Mariusza Trynkiewicza?

Przez ostatnie 35 lat, od kiedy popełnił cztery najstraszniejsze zbrodnie, powstały o nim setki artykułów, napisane zostały książki i nagrane reportaże oraz oczywiście podcasty.

Można by rzec, że wszystko zostało o nim powiedziane.

Ale czy na pewno?

Przecież nadal nie wiemy, co tak naprawdę popchnęło go do tej katastrofalnej w swoich skutkach zbrodni.

Kim tak naprawdę jest ten człowiek, który w chwili popełnienia czterech mor*** był zaledwie 26-letnim chuderlakiem? Czy to nauczyciel szkoły podstawowej, który, jak sam twierdzi, kocha dzieci? Czy też Szatan, jak okrzyknęły go media, który bez mrugnięcia okiem potrafi zam***ć trzech chłopców na raz?


Sąsiedzi mówili o nim, że był cichy i spokojny. Koledzy z pracy nazywali go kulturalnym i koleżeńskim, choć nieśmiałym flegmatykiem. Koledzy ze studiów zapamiętali go jako introwertyka i samotnika. Zaś psychologowie i psychiatrzy dostrzegali u niego rozgoryczenie i gniew na otoczenie. Widzieli w nim irytację, porywczość i wreszcie wrogość wobec innych.

W opinii dla sądu, biegli napisali między innymi, że:

„Pacjent ma zdolność planowania, jest jednostką o sporych ambicjach i potrzebie prestiżu. Uczuciowość pacjenta jest silnie egocentryczna, w małej mierze kontrolowana intelektem. O ile jego uczucia pozytywne, takie jak dzielenie się z innymi, są powierzchowne, o słabej intensywności, o tyle negatywne są bardzo silne, o dużym ładunku agresji do świata.”

Profesor Lew-Starowicz nazwał jego zbrodnię mor*** z lubieżności, który wynikać miał z wypierania i tłumienia jego potrzeb.


Spróbujmy raz jeszcze zajrzeć w duszę Mariusza Trynkiewicza. Może dostrzeżemy coś, co do tej pory nam umykało.


Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie