:: ::

Mark Rothko przez całe swoje życie zmagał się z demonem depresji. Stawał do tej nierównej walki z taką samą determinacją z jaką Syzyf taszczył swój głaz. Lecz w końcu się poddał. Ostatnie lata dryfował w moralnej próżni, w której ludzie pieniądza infekowali umysły artystów. Zataczał się pijany z ciemności do ciemności, którą pochłaniał każdego dnia. Stawał się przy tym, jeszcze bardziej bezbronny i wrażliwy do granic absurdu. Można go było zranić jednym słowem, ale nawet tysiąc nie wystarczyło, aby go uleczyć. W malarstwie abstrakcyjnym często widzimy to, co sami chcemy zobaczyć. Nie trzeba dosłowności, namacalności. Purytańskiej celebry. Niektórzy potrzebują znaku albo wręcz ilustracji. Mark Rothko dostrzegał w swej twórczości znamion absolutu. Głosu Boga. Sztuka doszła do takiego momentu w swej historii, że niepotrzebne stały jej się symbole czy wręcz namacalne dowody, że obraz przedstawia to, co uznajemy za prawdę. Widzialność i niewidzialność. Tchnienie życia, natury, dotyk człowieka.
O życiu i malarstwie Marka Rothko opowiadam w tym podkaście.

Jest to odcinek podkastu:
w sztuce

Nazywam się Tomasz Rudomino, a to jest podcast wSztuce. Opowiadam o artystach, ich twórczości, także o ich kochankach i codziennym życiu. Co jedli, jak mieszkali i z kim sypiali. Gdzie podróżowali. Do jakich chodzili knajp i gdzie trwonili pieniądze. O tym nie dowiecie się z podręczników do historii. Bo wSztuce - jak w życiu, wszystko jest dwuznaczne.
www.wsztuce.net

Kategorie:
Kultura

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie