:: ::

Autor: Marzena Przekwas-Siemiątkowska
Tytuł: Tosimir
Czyta: Wojciech Strózik
Głosu mamie użyczyła Monika Grabowska

- Mamo, opowiesz mi bajkę? – nie mogę zasnąć.
- Kochanie, musi być dziś? Jestem już zmęczona.
- To chociaż krótką.
- Nie dasz za wygraną, prawda?
- Króciutką.
- Dobra, zamykaj oczy i słuchaj.
Za trzema sernikowymi górami było sobie królestwo rodzynek, które na co dzień trudniło się wypiekaniem serników.
- Mamuś głodny jestem.
- Miałeś zamknąć oczy i spać. Cicho bądź.
Za trzema sernikowymi górami było sobie królestwo rodzynek, które na co dzień trudniło się wypiekaniem serników. W sąsiednim królestwie żył wiecznie głodny olbrzym, o imieniu Tosimir. Tosimir, słynął z tego, że uwielbiał długo spać i dużo zjeść. Jego ulubionymi potrawami było przeróżne wypieki, które kradł, z okolicznych posiadłości.
Któregoś dnia, obudził się okrutnie głodny. Zdał sobie sprawę, z tego, że już nie ma co jeść, bo gospodarze, z pobliskich wsi wynieśli się na południe, by tam olbrzym, nie okradał ich, z wyrobów cukierniczych.
- Co to są wyroby cukiernicze? – wtrąca się Tosiu.
- Ciasta.
Olbrzym postanowił, że pójdzie na spacer i poszuka jakiegoś jedzenia. Tak wędrował i wędrował, aż w końcu ze zmęczenia usiadł. Kiedy tak burczało mu w brzuchu, oparł głowę, o kamień i zasnął. Po przebudzeniu postanowił przejść jeszcze kilka kilometrów, by w końcu się najeść.
Wieczorem jego oczom ukazał się widok trzech gór. Z daleka wyglądały, jak bezy. Wyglądały tak apetycznie, że Tosimir pobiegł ile sił w nogach, by jak najszybciej spróbować tych słodkości. Kiedy znalazł się na miejscu, okazało się, że to wcale nie bezy, a sernikowe góry. Olbrzym nie dowierzał. Najpierw zanurzył palec.
- Mmmmmm – mruczał pod nosem
- Ale pyszne….
Tak jadł, jadł, jadł, aż w końcu jedna góra zniknęła.
Postanowił wrócić do domu, by solidnie się wykąpać i wyspać, a potem wrócić po drugą i trzecią, sernikową górę. Pod nieobecność Tosimira, rodzynki wybrały się na spacer, by sprawdzić, czy góry, z których słynne jest ich królestwo pozostały nietknięte i czy ewentualnie, nie trzeba ich uzupełnić kolejną sernikową masą. Kiedy zobaczyły, co zrobił olbrzym były bardzo rozgniewane. Pracowały cały dzień, by znowu powstała trzecia sernikowa góra. Wymyśliły jednak, że dadzą olbrzymowi nauczkę. Tym razem posypały górę solą.
Olbrzym oczywiście wrócił po nieswoje słodkości. Szybko wkładał do ust kolejne fragmenty góry.
- Bleeeee – co się dzieje? – wrzasnął oburzony.
- Ten sernik, jest słony!
- I najgorsze, że zbiera się na deszcz. Usiądę pod drzewem i przeczekam – pomyślał.
Deszcz padał zaledwie kilka minut, a potem wyszło piękne słońce, które tylko troszeczkę przysłaniała kolorowa tęcza.
- Hmmm, jeśli spadł deszcz, to pewnie zmył sól – pomyślał Tosimir.
Tak też się stało. Tosimir najadł się do syta, po czym wrócił do domu.
Zadowolone z siebie rodzynki, poszły sprawdzić, czy Olbrzym zniechęcił się do sernika i pozostawił góry nietknięte. Kiedy dotarły na miejsce, zaczęły podskakiwać ze złości. Wróciły do swojego królestwa, by naradzić się z pozostałymi rodzynkami, co zrobić, ze złodziejem. Król, po długiej naradzie, z poddanymi stwierdził, że najlepiej będzie, kiedy w górę sernika włoży się łapki na myszy. Kiedy Tosimir włoży dłonie, to łapki zatrzasną się na jego palcach i skutecznie zniechęcą go do jedzenia. Co też zrobiły.
Olbrzym wrócił na miejsce i zanurzył dłonie w serniku.
- Auuuuuuuu – wrzasnął.
- To boli!
Zdenerwował się na rodzynki. Ruszył szybkim krokiem, by się zemścić. Kiedy dotarł na miejsce, rodzynki bawiły się na dziedzińcu, tańce, gra w klasy, skakanki – były zajęte sobą. Sielski widok jeszcze bardziej rozłościł Tosimira. Tupnął nogą, by zwrócić na siebie uwagę.
- Albo będziecie mi co drugi dzień piec sernikową górę albo was zjem.
- Wyprowadzimy się stad jak wszyscy i będziesz już zawsze głodny – zgodnym chórem odpowiedziały rodzynki.
Wtedy olbrzym zaczął płakać:
- Co ja mam zrobić, kiedy jestem głodny, a sam nie potrafię sobie nic upiec.
- Nauczymy cię, jak piecze się sernik, chcesz?
- Naprawdę mogłybyście mnie nauczyć?
- Tak i będziesz mógł sam sobie przyrządzać słodkości.
Zabrali się do pracy. Mieli tylko jeden problem:
- Skąd wziąć taki wielki mikser, by olbrzym mógł zmiksować ciasto? – zachodziły w głowę rodzynki.
- To żaden problem – powiedział Tosimir.
- Użyję do tego swojego palca i zobaczycie, jak szybko ciasto będzie gotowe.
Jak powiedział, tak zrobił. Po kilku minutach można było włożyć placek do piekarnika. Rodzynki miały duży piec ponieważ wypiekały kilkanaście serników dziennie. Toteż i blacha olbrzyma zmieściła się do piekarnika.
Zadowolony Tosimir, podziękował rodzynkom i udał się do domu, by przygotować miejsce, gdzie będzie mógł dla siebie wypiekać różne pyszności. Każdego dnia rodzynki uczyły olbrzyma nowych ciast, a ten próbował je przygotowywać później sam, co zresztą wychodziło mu całkiem nieźle.
W końcu olbrzym i rodzynki zaprzyjaźnili się. Od tej pory olbrzym już nie kradł jedzenia, sam potrafił je przygotować.
- Koniec bajki, a teraz śpi.
- Jak mam spać, kiedy narobiłaś mi takiego apetytu.
- Antekkkkkkkk!!!!!!
- Dobrze już dobrze. Dobranoc mamuś

bajkowypodcast.pl

Jest to odcinek podkastu:
Bajkowy Podcast

Klasyczne i popularne bajki w sam raz dla Twojego dziecka, a może chcesz posłuchać razem z nim?

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie