:: ::

Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej pomaga w zwalczaniu pandemii SARS-CoV-2 nie tylko za granicą, ale również w Polsce. Ma unikalny zespół ekspertów. Organizacja doposaża w razie potrzeby polskie szpitale, ale pomaga też np. Libańczykom po wielkim wybuchu, który przyczynił się do wzrostu zakażeń nowym koronawirusem – podkreśla w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury" Aleksandra Rutkowska, rzeczniczka prasowa PCPM.  – Nie tylko pomagamy za granicą, cały czas pracujemy też w Polsce. W ramach Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej działa Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM – to jest medyczny zespół szybkiego reagowania. Grupa wolontariuszy, ale ekspertów różnych medycznych specjalności, która w ciągu 48 godzin jest w stanie dotrzeć w dowolne miejsce na świecie. Takich zespołów działających przy organizacjach pozarządowych jest tylko 7 – opowiada nam Aleksandra Rutkowska.  Namioty, które wykorzystuje organizacja i służą jej jako szpitale polowe, po ogłoszeniu pandemii COVID-19 przekazała polskim szpitalom. PCPM posiada też magazyn przygotowany na to, że w każdej chwili specjaliści będą musieli wyruszyć na drugi koniec globu.  – Podzieliliśmy się sprzętem, materiałami które mamy. Wspomagaliśmy m.in. szpital w Łańcucie, gdzie pojawiła się pierwsza w Polsce ofiara śmiertelna zakażenia koronawirusem. Niedawno razem z partnerem Citi Foundation przekazaliśmy 300 tys. zł polskim szpitalom. My byliśmy tu podmiotem eksperckim, finansującym był Citi Foundation – tłumaczy nasza rozmówczyni. Organizacja cały czas pomaga w Polsce. Ma 100 specjalistów, którzy na co dzień pracują w swoich macierzystych placówkach na terenie całego kraju.  – Oni wyjeżdżają też na misje. Najpierw były to Północne Włochy, później Kirgistan i Tadżykistan – to misja trzytygodniowa na granicy z Chinami, Afganistanem, Uzbekistanem. Pomagali w miejscach, gdzie np. w szpitalach nie ma bieżącej wody. Ratownicy pracowali na wysokości ponad 3 tys. m n.p.m. To ludzie przygotowani do udzielania pomocy w ekstremalnych warunkach – podkreśla rzeczniczka. Niektórym mogło się wydawać, że nowy koronawirus nie dotarł w tak odległe i słabo dostępne miejsca globu. Jednak jak podkreśla nasza rozmówczyni, to złudzenie, dlatego, że statystyki zachorowań z tych miejsc docierały do nas dość późno.  – Jesteśmy też w Libanie, gdzie w Bejrucie doszło miesiąc temu do ogromnej eksplozji, która doprowadziła do śmierci 200 osób, pozbawiła tysiące ludzi dachu nad głową i dostępu do opieki medycznej – wybuch zniszczył część szpitali. Chorzy byli transportowani do tych placówek, które nie ucierpiały. Doszło do przeludnienia. Liczba zakażeń koronawirusem zaczęła wzrastać. Dziennie w Libanie jest ok. 600 zakażeń SARS-CoV-2, a trzeba pamiętać, że Liban jest wielkości naszego województwa świętokrzyskiego. Czyli to tak jakbyśmy dziennie, w jednym województwie, mieli 600 przypadków zakażeń SARS-CoV-2. Trzeba pamiętać też, że jest to państwo pogrążone w kryzysie gospodarczym, uchodźczym – co 6. osoba w Libanie jest uchodźcą.


Jest to odcinek podkastu:
naTemat.pl

Zapraszamy do odsłuchu naszych programów:
- MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE
- ALLEGRO MA NON TROPPO, CZYLI GODZINA Z JACKIEM
- poliTyka
- HALLO HALLER
- REKLAMIARA
- TALK SLOW
- ZDROWIE BEZ CENZURY
- TYPIARA OD TYPÓW

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie