:: ::

Pierwszy był Stefan W. Jego zmasakrowane, zakrwawione nagie zwłoki, ze skrępowanymi nogami, znaleziono po paru dniach od morderstwa. Zostały przygniecione meblościanką. Ostatni - Kazimierz P., który miał złamany i właściwie rozszarpany nos, liczne rany głowy od ciosów zadanych od tyłu. W sumie ofiar było siedem. Wszyscy zostali zabici w trakcie aktu seksualnego albo tuż po nim.   Kryptonim "Partner" Do pierwszej z serii zbrodni doszło we wrześniu 1988 r. Sprawca działał z różną częstotliwością. Najczęściej narzędziem zbrodni był kuchenny nóż, choć niektóre z jego ofiar zmarły w wyniku uduszenia. Mordował czasem raz na parę miesięcy, czasem co półtora roku. Ostatniej, siódmej zbrodni dokonał w lipcu 1993 r.  Wszystko działo się w Łodzi, w różnych częściach miasta. Tylko do piątego morderstwa doszło we wsi pod Łodzią. Wtedy też policjanci zdecydowali się połączyć dochodzenia dotyczące wszystkich poprzednich zabójstw, nadając sprawie kryptonim "Partner".  Co łączy te sprawy przede wszystkim? To, że każda z ofiar seryjnego mordercy - Stefan W., Jacek C., Bogdan J., Andrzej S., Jakub M., Jan D. i Kazimierz K. - to homoseksualista. Wszyscy ci mężczyźni spotykali się na tak zwanych pikietach, głównie w okolicach dworca PKP Łódź Fabryczna, obok publicznych szaletów. Tam wyszukiwano chętnych na przygodny seks. Do zbrodni jednak nie dochodziło na pikiecie. Mężczyźni ci ginęli w swoich mieszkaniach, do których sami zaprosili swego oprawcę.  Podejrzany potrafił nawiązać kontakt z przedstawicielami tej samej płci, więc zapewne starał się sprawiać pozytywne wrażenie jako potencjalny kochanek, tak aby być atrakcyjnym dla swoich ofiar. Prawdopodobne jest to, iż działał według określonego scenariusza, aby nie wzbudzić podejrzeń odnośnie do swoich rzeczywistych zamiarów. Kluczowa zmiana zachowania następowała w trakcie lub po stosunku seksualnym – wówczas sprawca tracił kontrolę nad racjonalnością swoich odruchów, które zostały wyparta przez silne ładunki emocjonalne w postaci agresji i przemocy, o czym świadczą obrażenia ujawnione na zwłokach denatów. fragment pracy naukowej Tomasza Berdzika poświęconej sprawie pod kryptonimem "Partner". Sprawca uprawiał seks ze swoją ofiarą, po czym mordował - albo w trakcie stosunku, albo tuż po nim. Z mieszkania zawsze ginęły cenne rzeczy: telewizory, magnetowidy, skórzane kurtki czy pieniądze. Jak on z tym wszystkim wychodził niezauważony? To pozostaje zagadką.  Najwięcej śladów po sobie sprawca pozostawił po siódmym zabójstwie. Z ofiarą, 62-letnim Kazimierzem K., zabójcę zapoznał niejaki Skowroński, który wcześniej spędził z zabójcą wieczór, a potem razem byli na imieninach znajomej. Zabójca powiedział świadkowi, że ma 26 lat, że mieszka przy Rzgowskiej z matką, że pracuje w zakładach przemysłu bawełnianego Eskimo przy Piotrkowskiej i że ma na imię Roman. Później to wszystko sprawdzano i nic się nie zgadzało, więc jasne jest, że wszelkie te dane były zmyślone. Ale odtąd umownie poszukiwanego nazywano już "Romanem".  Policyjne dochodzenie zakończyło się jednak niczym. Potem pod lupę sprawę wzięło Archiwum X i też brak danych o przełomie. Dlaczego? Co mogło się stać ze sprawcą? Jakimi motywami się kierował? Gościem odcinka jest Tomasz Berdzik, prawnik, autor pracy naukowej zatytułowanej "Analiza modus operandi i próba ustalenia motywacji sprawcy na podstawie studium przypadku niewyjaśnionych zbrodni z Łodzi – kryptonim 'Partner'".


Jest to odcinek podkastu:
naTemat.pl

Zapraszamy do odsłuchu naszych programów:
- MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE
- ALLEGRO MA NON TROPPO, CZYLI GODZINA Z JACKIEM
- poliTyka
- HALLO HALLER
- REKLAMIARA
- TALK SLOW
- ZDROWIE BEZ CENZURY
- TYPIARA OD TYPÓW

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie