:: ::

wa dni przed wyborami parlamentarnymi agenci CBA zebrali się w ośrodku w Lucieniu. Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik zasugerował, że mogły tam zapaść decyzje o szpiegowaniu polityków demokratycznej opozycji. Według informacji Radia ZET dyrektorzy delegatur CBA mieli "podzielić się posłami", których będą podsłuchiwać. Chodziło głównie o polityków Trzeciej Drogi. Gościem Anny Dryjańskiej w podcaście "poliTYka" jest dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski, który wyjaśnił, po co taka decyzja mogła zapaść tuż przed wyborami i dlaczego celem stali się właśnie politycy tej formacji. - Informacje zdobyte w trakcie tych podsłuchów nie miały służyć już wpłynięciu na wynik wyborczy, tylko na sytuacje po wyborach. Na to, żeby w rozmowach z posłami Trzeciej Drogi, głównie PSL-u, wysłannicy PiS mieli jakieś argumenty, nie tylko w postaci marchewki, czy jakichś stanowisk, czy apanaży, ale również kija w postaci tzw. kompromatów zebranych przez służby — mówi dziennikarz. Czuchnowski twierdzi również, że jeszcze przed wyborami, w trakcie gdy trwała narada w Lucieniu, politycy PiS dzwonili do dziennikarzy i przekazywali im informację, ze PSL jest już dogadany i po wyborach dołączy do koalicji z PiS- em. - Cały czas PSL mówi, że nie tylko nie ma takich rozmów, że nie ma nawet żadnych prób zawiązania jakiegoś porozumienia ze strony PiS-u. A PiS konsekwentnie, dziś też były takie wypowiedzi, mówi, że nic takiego, są rozmowy. Ryszard Terlecki powiedział, że rysują się bardzo ciekawe perspektywy a Anna Zalewska stwierdziła, że jakieś mityczne doły PSL-u domagają się, żeby jednak była koalicja z PiS-em, więc cały czas to jest suflowane — mówi Wojciech Czuchnowski. Dziennikarz ujawnił również, że agentom CBA, którzy mieli mieć wątpliwości co do wydanych poleceń szpiegowania polityków opozycji, ich przełożeni mieli obiecać bezkarność w przypadku, gdyby cała afera wyszła na jaw. - Każdy rozsądny człowiek wie, że ci przełożeni nie mieli żadnych podstaw do tego — mówi Czuchnowski i podsumowuje — Bezkarność w ogóle jest wspólnym mianownikiem łączącym te pierwsze rządy PiS i te rządy, które się kończą. Oni dalej liczą na bezkarność, dlatego, że są nauczeni tej bezkarności. Nic ich nie spotkało za łamanie prawa podczas pierwszych rządów PiS (2005 - 2007 - red.), nawet jeżeli zostali skazani w pierwszej instancji to prezydent Duda ich ułaskawił, więc oni są pewni, że nie spotkają ich żadne konsekwencje.


Jest to odcinek podkastu:
naTemat.pl

Zapraszamy do odsłuchu naszych programów:
- MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE
- ALLEGRO MA NON TROPPO, CZYLI GODZINA Z JACKIEM
- poliTyka
- HALLO HALLER
- REKLAMIARA
- TALK SLOW
- ZDROWIE BEZ CENZURY
- TYPIARA OD TYPÓW

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie