:: ::

Po tygodniu wędrówki pierwsze zmęczenie zaczęło dawać się we znaki. I  to właśnie dzięki niemu Dobry Bóg zaczął otwierać mi oczy na  najważniejszą dla mnie zmianę jaka miała się we mnie dokonać. Ale po  kolei....

Po wieczornej Eucharystii (zawsze te momenty  szczególnie mnie wzruszały ale o tym jeszcze napiszę), po szalonym  przeskakiwaniu trzy metrowych fal, przyszedł czas na wieczorne  przesiadywanie. "Przesiadywanie" - chyba inaczej nie mogę tego nazwać.  To były jedne z moich ulubionych wieczorów, kiedy siadałam z tymi  kilkoma nowo poznanymi przyjaciółmi. W drodze spotkałam wielu ludzi, z  wieloma rozmawiałam i wiele tych rozmów było naprawdę takie "wow" ale  tylko z tymi kilkoma osobami, było mi jakoś tak - dobrze spędzać czas.  Tak więc, przesiedzieliśmy razem kilka wieczorów. Jakaś bagietka  (Hiszpanie do wszystkiego jedzą bagietki), humus, owoce, wino. Trochę  gadaliśmy, trochę milczeliśmy, trochę Józef grał na mini gitarze - nie  mylić z ukulele. (Chłopak specjalnie na Camino zrobił sobie gitarę,  tylko taką mini.) Podczas jednej z taki rozmów próbowałam zastanowić się  nad kolejnym dnie. W całej grupie tylko ja miałam z tym problem. Jechać  czy iść. Być herosem i przekraczać siebie, czy wyluzować i popływać w  Oceanie. Reszta po prostu szła a jak już nie chciała iść, to nie szła. A  ja, chociaż i tak już nieco stonowałam, to wciąż jakiś mini zarys  planów próbowałam zrobić. I wtedy Mari powiedziała zdanie, które stało  się mottem naszego Camino a dla mnie nie tylko Camino… YOU ARE FREE.  JUST GO.

Te kilka słów Mari mówiła trochę z luzem,  trochę ze śmiechem. Dla mnie to było proroctwo. Jestem wolna. Mogę iść,  mogę jechać autobusem. Mogę dziś spać na plaży. Mogę przejść 5 km albo  50. To jak będzie wyglądał mój dzień zależy tylko ode mnie. Nie od jakiś  przewodników, rad innych pielgrzymów, czy nie wiem czego jeszcze.

Te  kilka słów zrobiło coś w moim środku. Dziś wiem, że to był początek  mojego daru Camino. Dobry Bóg podprowadzał mnie do niego małymi krokami.  Zdejmował łuski z moich oczu po woli (najpierw błoto, nałożenie błota  na oczy itd. - kojarzycie tą opowieść z Ewangelii?).

Te kilka słów rozpoczęło proces uwalniania..... Ja naprawdę nic nie muszę..... Jestem wolna....

Jest taka niezwykła piosenka Agnieszki Musiał: Wolnym tempem - polecam.

" I założę buty nowe

Które będą mnie prowadzić do odkrycia w sobie samej

Moich nieodkrytych granic

Wolnym tempem, naturalnym

Znanym tylko moje głowie

Będę śpiewać to co kocham

Czy posłuchasz co opowiem?

Ja jestem wolna"


Jest to odcinek podkastu:
NIEZGODNA

Niezgodna to podcast dla tych, którzy szukają: w życiu, w wierzę, w relacjach, w drodze.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie