Uwiodły mnie pierwsze kadry filmu o konkretnej i niczego nie niewyjaśniającej nazwie Pottersville
Oto słyszymy w tle świąteczną, amerykańską swingującą piosenkę. Na kilka miękkich,żeńskich głosów, cały czas dzwoneczki, do tego delikatnie prószy śnieg, a kamera pokazuje nam uliece wyludnionego, zapyziałego miasteczka. W którym zbankrutowała fabryka. Domy są albo na sprzedaż, albo w wyraźnym upadku, mieszkańcy żyją na kreskę, na kredyt, albo na cuda, bynajmniej nieświąteczne. Im bliżej kamera jest ulic, tym smutniej to wszystko wygląda. Kryzys. I koniec świata.
Ale potem z tego intrygującego początku nie zostaje nic. Co wyjaśniam w dźwięku. Nie oglądaj tego filmu… nie teraz. :)
Pozdrawiam!
Miłka
Jest to odcinek podkastu:
jajo, ach jajo kontra - dość filmowe kwestie...
Myślę, że to efekt uboczny sytuacji pandemicznej, ale wzięłam jajko na spacer na balkon. Balonik raczej. Posiedziało sobie w każdej doniczce, pobawiło się z pszczołą, ubrudziło ziemią, kichnęło dwa razy (sezon pyleń) i oznajmiło, że jest gotowe do świąt. Zważywszy na dalsze losy jajka, uważam, że jest bohaterskie i postaram się nie nadużyć jego wielkanocnego zaufania.
***
Święta minęły (pomyślnie) a sprawy, przedmioty i rzeczy nabrały zaskakujących niekiedy znaczeń. Tropię je uparcie, bo wiem, że ze znaczeń można czasem złożyć nawet sens istnienia (albo samolot). No to... do dzieła!!!!!
A w międzyczasie oglądam obrazy z innych ludzkich światów (filmami zwane) i o nich też tu opowiadać wręcz muszę ;)