Wyjaśnić Niewyjaśnione

Kryminalne zagadki

Kategorie:
Kryminalne

Odcinki od najnowszych:

BRACIA PALASIK I DANUSIA PIZNAL - TAJEMNICA DZIECI Z DOLNEGO ŚLĄSKA | KRYMINALNE
2020-07-26 13:31:36

29 Kwietnia 1979 roku. Stronie Śląskie w województwie Dolnośląskim. To była zwyczajna niedziela, zupełnie nie odbiegająca w niczym od poprzednich. Rodzeństwo Palasików już od samego rana kołysało wszystkich, dziecięcym śmiechem. Było Ich sześcioro – najstarsza Jola, najmłodsza Dorotka. Między siostrami byli jeszcze kolejno: Ewa, Romek, Andrzej i Mariusz – to właśnie dwóm ostatnim z rodziny Palasików będzie poświęcony dzisiejszy odcinek.  Cała historia, miała swój początek kwietniowej niedzieli. To właśnie wtedy dziewięcioletni Andrzej i Jego siedmioletni brat Mariusz zaginęli. Tego dnia nie poprzedzało żadne przeczucie, los też nie dawał znaków. Wyszli z domu tylko na chwilę – ta chwila, trwa do dziś. Od zaginięcia braci Palasików minęło już ponad czterdzieści lat.  Jest to kolejna historia o zaginięciu, która tak bardzo przypomina sprawę Beaty Radke. Kolejny raz, dziecko znika bez śladu. Nikt nie widział, nikt nie zadawał pytań…

29 Kwietnia 1979 roku. Stronie Śląskie w województwie Dolnośląskim. To była zwyczajna niedziela, zupełnie nie odbiegająca w niczym od poprzednich. Rodzeństwo Palasików już od samego rana kołysało wszystkich, dziecięcym śmiechem. Było Ich sześcioro – najstarsza Jola, najmłodsza Dorotka. Między siostrami byli jeszcze kolejno: Ewa, Romek, Andrzej i Mariusz – to właśnie dwóm ostatnim z rodziny Palasików będzie poświęcony dzisiejszy odcinek.  Cała historia, miała swój początek kwietniowej niedzieli. To właśnie wtedy dziewięcioletni Andrzej i Jego siedmioletni brat Mariusz zaginęli. Tego dnia nie poprzedzało żadne przeczucie, los też nie dawał znaków. Wyszli z domu tylko na chwilę – ta chwila, trwa do dziś. Od zaginięcia braci Palasików minęło już ponad czterdzieści lat.  Jest to kolejna historia o zaginięciu, która tak bardzo przypomina sprawę Beaty Radke. Kolejny raz, dziecko znika bez śladu. Nikt nie widział, nikt nie zadawał pytań…

MARIUSZ PERDEK - GDZIE JESTEŚ MARIUSZKU? | KRYMINALNE
2020-07-26 11:36:59

19 Stycznia 2015 roku – Zabierzów Bocheński, leżący nad Wisłą. Województwo małopolskie. To właśnie ta data wstrząsnęła mieszkańcami miejscowości, nieopodal Niepołomic.  Dwudziestopięcioletni Mariusz Perdek ginie bez śladu. Szukają go bliscy, szuka go cała miejscowa społeczność.  Mariusz wychował się w Woli Zabierzowskiej, łączącej się z Zabierzowem Bocheńskim. Był trzecim dzieckiem Państwa Perdek. Najstarsze były dwie siostry: Katarzyna i Beata, później był Mariusz – oczko w głowie całej rodziny. Najmłodszy był Łukasz. Dzieciństwo Mariusza i Jego rodzeństwa było burzliwe, ponieważ w rodzinie występował problem alkoholowy Ojca. Matka kochała dzieci ponad wszystko, będąc dla Nich najważniejszą ostoją i wsparciem. Dbała o nich jak tylko mogła, podczas domowych awantur – to właśnie bezpieczeństwo dzieci było dla Niej najważniejsze.  Całe rodzeństwo było ze sobą bardzo zżyte, choć szczególna więź była między Mariuszem, a Jego o jedenaście lat starszą siostrą Beatą. Byli bardziej jak najlepsi przyjaciele, niż rodzeństwo. Dlatego wspólne pomaganie sobie w problemach, czy zwierzanie się nie stanowiło dla Nich problemu. To właśnie Beata odegra kluczową rolę w późniejszych poszukiwaniach brata.

19 Stycznia 2015 roku – Zabierzów Bocheński, leżący nad Wisłą. Województwo małopolskie. To właśnie ta data wstrząsnęła mieszkańcami miejscowości, nieopodal Niepołomic.  Dwudziestopięcioletni Mariusz Perdek ginie bez śladu. Szukają go bliscy, szuka go cała miejscowa społeczność.  Mariusz wychował się w Woli Zabierzowskiej, łączącej się z Zabierzowem Bocheńskim. Był trzecim dzieckiem Państwa Perdek. Najstarsze były dwie siostry: Katarzyna i Beata, później był Mariusz – oczko w głowie całej rodziny. Najmłodszy był Łukasz. Dzieciństwo Mariusza i Jego rodzeństwa było burzliwe, ponieważ w rodzinie występował problem alkoholowy Ojca. Matka kochała dzieci ponad wszystko, będąc dla Nich najważniejszą ostoją i wsparciem. Dbała o nich jak tylko mogła, podczas domowych awantur – to właśnie bezpieczeństwo dzieci było dla Niej najważniejsze.  Całe rodzeństwo było ze sobą bardzo zżyte, choć szczególna więź była między Mariuszem, a Jego o jedenaście lat starszą siostrą Beatą. Byli bardziej jak najlepsi przyjaciele, niż rodzeństwo. Dlatego wspólne pomaganie sobie w problemach, czy zwierzanie się nie stanowiło dla Nich problemu. To właśnie Beata odegra kluczową rolę w późniejszych poszukiwaniach brata.

BEATA RADKE - OSTATNIA LEKCJA RELIGII | KRYMINALNE
2020-07-26 11:30:39

Lata siedemdziesiąte, to czas, gdy Polska leczyła jeszcze rany powojenne. Wiele z budynków nadal było w odbudowie, życie toczyło się w nowym tempie, zupełnie innym.  Dziś przeniesiemy się do wydarzeń z Poznania, którymi w 1975 roku żyła cała Polska.  14 Kwietnia 1975 roku, wcale nie zapowiadał się na szczególny dzień. Nic nie zapowiadało nadchodzących wydarzeń, tego, że dla jednej rodziny ten dzień stanie się początkiem koszmaru, który trwa do dziś.   Dziewięcioletnia Beata Radke miała udać się na lekcje religii do pobliskiej salki katechetycznej przy ul. Pięknej, do domu miała wrócić po godzinie 10, a następnie udać się do szkoły na drugą zmianę lekcyjną. Tego dnia nikt nie miał możliwości, aby odprowadzić dziewczynkę na zajęcia. Matka dziewczynki miała już wcześniej umówioną wizytę u lekarza, której nie mogła przełożyć. Pan Radke był w pracy – zwykle w takiej sytuacji dziewięciolatkę odprowadzała starsza siostra. Niestety, pogrążona w chorobie nie była w stanie tego zrobić. Dlatego uznano, że Beata jest na tyle duża, aby mogła sama wyruszyć pieszo w kierunku ul. Pięknej. Do pokonania miała jedynie osiemset metrów. Nikt nie spodziewał się, że te kilkaset metrów - może mieć tak ogromne znaczenie w ich życiu. Niestety, na religię, ani na późniejsze zajęcia już nie dotarła, a ślad po Niej zaginął.

Lata siedemdziesiąte, to czas, gdy Polska leczyła jeszcze rany powojenne. Wiele z budynków nadal było w odbudowie, życie toczyło się w nowym tempie, zupełnie innym.  Dziś przeniesiemy się do wydarzeń z Poznania, którymi w 1975 roku żyła cała Polska.  14 Kwietnia 1975 roku, wcale nie zapowiadał się na szczególny dzień. Nic nie zapowiadało nadchodzących wydarzeń, tego, że dla jednej rodziny ten dzień stanie się początkiem koszmaru, który trwa do dziś.   Dziewięcioletnia Beata Radke miała udać się na lekcje religii do pobliskiej salki katechetycznej przy ul. Pięknej, do domu miała wrócić po godzinie 10, a następnie udać się do szkoły na drugą zmianę lekcyjną. Tego dnia nikt nie miał możliwości, aby odprowadzić dziewczynkę na zajęcia. Matka dziewczynki miała już wcześniej umówioną wizytę u lekarza, której nie mogła przełożyć. Pan Radke był w pracy – zwykle w takiej sytuacji dziewięciolatkę odprowadzała starsza siostra. Niestety, pogrążona w chorobie nie była w stanie tego zrobić. Dlatego uznano, że Beata jest na tyle duża, aby mogła sama wyruszyć pieszo w kierunku ul. Pięknej. Do pokonania miała jedynie osiemset metrów. Nikt nie spodziewał się, że te kilkaset metrów - może mieć tak ogromne znaczenie w ich życiu. Niestety, na religię, ani na późniejsze zajęcia już nie dotarła, a ślad po Niej zaginął.

OLA BIELEWSKA - UGOTOWANA W PARNIKU? | POLSKIE ZAGADKI KRYMINALNE
2020-07-08 16:43:48

14 czerwca 2002 roku – to właśnie ta data odmieniła na zawsze życie całej rodziny Bielewskich – Tego dnia nic nie zapowiadało nadchodzących wydarzeń, które do dziś są jedną z największych kryminalnych zagadek w Polsce. Ośmioletnia Ola Bielewska była uczennicą szkoły podstawowej we wsi Biadaszki, na peryferiach województwa Łódzkiego. Rodzina tego samego roku przeprowadziła się do oddalonej o dziesięć kilometrów miejscowości Osowa. Dziewczynka bardzo przeżyła tą zmianę, ponieważ była niezwykle przywiązana do swojej rodzinnej wsi. Dlatego też Państwo Bielewscy. Podjęli decyzję o pozostawieniu dziecka w dotychczasowej szkole – do wakacji zostało raptem trzy tygodnie. Ojciec Oli pracował jako kierowca TIR’a, matka dorabiała dorywczo jako szwaczka. Dlatego to na niej spoczywał obowiązek odprowadzania i przyprowadzenia dziewczynki z przystanku PKS do domu. Rytuał codzienny pozostawał bezimiennym – ośmioletnia Ola, każdego dnia po szkole zachodziła do swoich byłych sąsiadów na obiad, gdzie czekała też na przyjazd autobusu. Tego dnia zjawiła się na obiedzie u Państwa B. Jednak do autobusu już nie wsiadła, a ślad po Niej zaginął.

14 czerwca 2002 roku – to właśnie ta data odmieniła na zawsze życie całej rodziny Bielewskich – Tego dnia nic nie zapowiadało nadchodzących wydarzeń, które do dziś są jedną z największych kryminalnych zagadek w Polsce. Ośmioletnia Ola Bielewska była uczennicą szkoły podstawowej we wsi Biadaszki, na peryferiach województwa Łódzkiego. Rodzina tego samego roku przeprowadziła się do oddalonej o dziesięć kilometrów miejscowości Osowa. Dziewczynka bardzo przeżyła tą zmianę, ponieważ była niezwykle przywiązana do swojej rodzinnej wsi. Dlatego też Państwo Bielewscy. Podjęli decyzję o pozostawieniu dziecka w dotychczasowej szkole – do wakacji zostało raptem trzy tygodnie. Ojciec Oli pracował jako kierowca TIR’a, matka dorabiała dorywczo jako szwaczka. Dlatego to na niej spoczywał obowiązek odprowadzania i przyprowadzenia dziewczynki z przystanku PKS do domu. Rytuał codzienny pozostawał bezimiennym – ośmioletnia Ola, każdego dnia po szkole zachodziła do swoich byłych sąsiadów na obiad, gdzie czekała też na przyjazd autobusu. Tego dnia zjawiła się na obiedzie u Państwa B. Jednak do autobusu już nie wsiadła, a ślad po Niej zaginął.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie