:: ::

PRASKIE AUDIOHISTORIE E04
Anna Mizikowska: W styczniu obchodzimy bardzo ważne święta: Dzień Babci i Dzień Dziadka. Z tej okazji wyszukałam w Archiwum Historii Mówionej Muzeum Warszawskiej Pragi dwa nagrania. Jako pierwsza swoich dziadków wspomina Pani Wanda Iłecka, urodzona w 1914 roku. Jej dziadkiem był Leon Ogórkiewicz, właściciel Fabryki Ślusarskiej (parcela między Brukową, dziś Okrzei a Krowią). A babcia, Maria, wychowywała dziewięcioro dzieci!
Wanda Iłecka: Dziadek ze mną chodził, chodził w pole, wtedy jeszcze pola były, o chodził z laseczką i opowiadał różne... Babcia miała tyle tych mamek, tyle miała tych różnych… Tam cały dom był pełen ludzi… Bardzo kochani byli, bardzo kochani. Pamiętam, dziadek tak się mną ciągle, żeby Wandzia, żeby Wandzia... A w ogóle mi mówili, jak byłam mała: Dziudzia, Dziudzia i Dziudzia, i w końcu dziadek zaoponował: słuchajcie, zostawcie już tą Dziudzię, niech ona ma prawdziwe imię Wandzia.
Dziadek był smirny... Słuchaj, jak on tych chłopaków miał tyle, jak on by był taki… O!, trzymał ich krótko. Surowo Jak tam było ośmiu chłopaków?!. Obiad musiał być dwunasta godzina. To dziadek zasiadał pierwszy... Tam było ze dwie kucharki… A babcia tylko kapelusik na główkę i do Elwirki na Stare Miasto… Sznurowany gorsecik i do Elwirki. Bardzo przystojna była zresztą, blondynka. Oczy takie miała... Ale ja już siwą ją pamiętam. Siwiutka, tylko jej się kręciły włosy, więc zawsze miała wiesz, koczek tu i włoski wyciągnięte.
Dziadek czuprynę miał fajną. O, tylko dziadek później to był już taki, ale jak był młody to był smirny. Czuprynę miał, tak kręciły mu się włosy trochę, falowane, to ja pamiętam, ja. Tak, dobry był, wysoki, zgrabny. ”Marychno, Marychno!” ciągle było. Strofował ciągle babcię. Ona do Elwirki tylko, do siostry tego, to tylko kapelusik na główkę a, dziadek ojca piłował, żeby kupił parcelę i ogródek i ten ogródek, dziadek siedział w ogródku i robił, i kopał i siał, już od rana biegał tam do tego ogrodu, przynosił te warzywa do domu, takie pełen tryumfu.
Anna Mizikowska: Druga relacja przenosi nas do lat 50., do kamienicy przy Targowej 84:
Jacek Natorff: Był rytuał po obiedzie, prawda: babcia zmywała, dziadek ze ściereczką naczynia wycierał i tak to już było utarte, prawda, tak jak ja to pamiętam, to to zawsze się to tak odbywało. Z tym, że pracował tylko dziadek, natomiast babcia zajmowała się najpierw wychowaniem córki, czyli mojej mamy, potem wychowaniem mnie i siostry, bo mama pracowała. Natomiast Babcia cały czas prowadziła gospodarstwo domowe.
Anna Mizikowska: Swoich dziadków: Wandę i Zenona Kozłowskich oraz Zofię Natorff wspomina Pan Jacek Natorff, urodziny w 1947 roku:
Jacek Natorff: Dziadek do emerytury w zasadzie pracował. Po przyjściu z pracy, prawda, miał przygotowany obiad. Potem, tak jak już mówiłem, to zmywanie tych statków, to był taki rytuał. No i potem, po tym zmywaniu, pamiętam, że siadał w fotelu, zapalał papierosa… Papierosy były takie aromatyczne, lubiłem wchodzić do pokoju, jak ten dymek się taki unosił, prawda… Myśmy mieszkali w tych trzech pokojach, w zasadzie była to rodzina,,, w zasadzie mieszkały trzy pokolenia: dlatego że mieszkali dziadkowie, mieszkała mama – nie z ojcem, a z mężem, mieszkałem ja z siostrą. Także trzy pokolenia. To w trzech pokojach wbrew pozorom nie było to za luźno… Dziadkowie mieli ten pokój największy, prawda.
I babcia ze strony ojca, czyli matka mojego ojca, mieszkała na sąsiedniej klatce, przez ścianę mieszkanie. U babci imponujący był stół. Stół chyba na 24 osoby, wielki, potężny, prawda, na którym można było śmiało grać w ping-ponga. Był piękny w tym stołowym pokoju, był piękny żyrandol taki… Taki, który można było podnieść do góry albo opuścić, z pięknymi kloszami…Mnie fascynowały mnie te obciążniki, odważniki, za pomocą których można było to przesuwać do góry i do dołu… No i u babci tez było radio takie, prawda, jak się gałki przełączało to się tam kolory zmieniały, prawda… No, jako małemu chłopakowi to się podobało! Atrakcja!
Babcia miała słodki sklepik. Sklep miała przy Targowej róg Ząbkowskiej, prawda. Ja lubiłem ciastka, lubiłem wodę sodową… Saturator był, sok był do oporu. Człowiek nie musiał płacić rachunku i jeszcze parę groszy wyniósł ze sklepu! No to…Znaczy nie ukradł, a dostał.

Anna Mizikowska: Wszystkim Babciom i Dziadkom życzymy dużo zdrowia! Namawiam, żeby nagrać – choćby na telefon – jak pamiętają Państwo swoich dziadków. I nagranie przesłać do nas, do Muzeum Pragi.

Jest to odcinek podkastu:
Praskie Audiohistorie

Praskie Audiohistorie.
Podcast Archiwum Historii Mówionej Muzeum Warszawskiej Pragi.

Przez cały rok, w każdy wtorek, nadamy nowy odcinek podcastu “Praskie Audiohistorie”.
Będziemy mówić o historii i współczesności prawobrzeżnej Warszawy.
Posłuchasz wspomnień najstarszych prażan, z nagrań zgromadzonych w naszym muzealnym archiwum, dowiesz się, o czym i jak robimy wystawy.
Zdradzimy, czego kuratorzy nie pokazali na wystawie - do jakich materiałów dotarliśmy opracowując wybrany temat.
Czasem coś przeczytamy, coś dopowiemy, coś przypomnimy…
Żyj z nami dawnym i dzisiejszym życiem warszawskiej Pragi. Szukaj nas na muzeumpragi.pl, na kanałach Spotify, Google Podcasts i Apple Podcasts oraz na muzealnym Facebooku.

Podcast nagrywa Anna Mizikowska, kustosz Muzeum Warszawskiej Pragi

Partnerem Projektu jest Totalizator Sportowy. Jubileusz 65 Lat Totalizatora Sportowego.

Kategorie:
Historia

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie