:: ::

Anna Mizikowska: Dziś razem z naszym świadkiem historii zapraszam państwa do praskiego kina. Niezwykłego kina, ponieważ to jest kino sprzed 1939 roku. Pan Zbigniew Rymarz, który mieszkał przy Targowej 63, wspomina swoją fascynację tamtejszym kinem, aktorami, teatrem, która przerodziła się w życiową pasję. Bo pan Zbigniew został kompozytorem, pracował w wielu teatrach po wojnie, akompaniował wielu gwiazdom polskiej estrady.

Zbigniew Rymarz (AHM): Nie było trasy W-Z wobec czego na Pragę ze Śródmieścia jechało się ulicą Królewską, tramwaje zjeżdżały w lewo do Nowego Zjazdu i wjeżdżało się na ulicę Zygmuntowską. Bo obecna ulica Świerczewskiego, właściwie Aleja Solidarności, to jest... to była ulica Zygmuntowska. Po lewej stronie było wesołe miasteczko i najbliżej ulicy była kolejka wysokogórska. Więc zjazdy, wjazdy, piski, krzyki! Dalej, jadąc po prawej stronie, szpital Przemienienia Pańskiego, po lewej stronie, w podobnym układzie, budynek Domu Żołnierza - jedno z najcudowniejszych kin świata.
Ponieważ wtedy dokładnie przy wejściu do kina sprawdzano legitymację. Były filmy dozwolone od lat 12, 14, 16, 18. Ja wtedy miałem niecałe 12 lat. Przychodzę do kina, udało mi się kupić bilet, podchodzę do bramki bileterów przestraszony… “- A kawaler Ile ma lat? - Do kina 24!”. Zaczęli się śmiać, puścili mnie. Ale potem miałem już takie chody w tym kinie, że przychodziłem, to z daleka wołali: “O, idzie ten, co ma 24 lata!”. I albo mi pokazywali ręką, że mogę iść do kasy, albo pokazywali, że nie, dzisiaj nie puszczą.
Dalej dochodząc do Targowej 71, była jedna z trzech kino-rewii przed wojną. Wchodziło się przez długą bramę, która była oświetlona olbrzymią ilością lampek. Z boku były gabloty ze zdjęciami aktorów. I to wyglądało tak, że był seans filmowy i później była rewia.
Targowa wtedy inaczej wyglądała. Bo po pierwsze tam gdzie dzisiaj są torowiska tramwajowe, to od rogu Zygmuntowskiej, Targowej do Kijowskiej to były skwery, po których się spacerowało. Tramwaje jeździły wzdłuż chodnika.
Zawsze w niedzielę był najgorszy kłopot, bo myśmy w poniedziałek dostawali tygodniówkę. A jeszcze w kinach sprzedawali programy kinowe, więc ja jeszcze mało, że płaciłem bilety, to jeszcze kupowałem program. Więc w tej sytuacji te 5 zł tygodniowo, które dostawałem, to było bardzo mało. I w niedzielę czekaliśmy przed 12., jak na zbawienie, żeby do ojca był jakiś telefon… To czekaliśmy, zadzwonił telefon, to wtedy: “Tatusiu, czy możemy iść do kina? Kiwał głową, że tak… “Ale my pieniędzy nie mamy…” Dostawaliśmy złotówkę. Poranki były po 25 groszy, jeszcze miałem na program i na dwie fotki…
Bardzo często korzystałem z trasy Praga-Nowy Zjazd, ponieważ na Krakowskim Przedmieściu przy Miodowej były dwa sklepy z fotkami aktorów. A ponieważ zbierałem fotki, wobec tego byłem częstym gościem w tych sklepach. Fotki były na przykład w czekoladach Wedla. W gorzkiej czekoladzie Jedyna. Nie lubię gorzkiej czekolady, szalenie lubię Manillę, ale w Manili nie było fotek. Więc, jak mama czekoladę chciała kupić, to mówiłem: Jedyną albo Kinową. Kinowa to była nadziewana, też z fotkami. To była loteria bo, oczywiście, można było po raz trzeci trafić na tę samą fotkę. Ale te fotki to się wymieniało z kolegami. Poza tym fotki były w kawie Stella. Ale mama kupowała.... Kawa zbożowa taka na śniadanie….Mama kupowała kawę Enrillo i nie mogłem przekonać, że Stella jest lepsza, bo ma fotki.
Myśmy poszli o 5. po południu, powiedzieliśmy, że idziemy do kina. Wchodziło się nie o określonej godzinie seansu, chyba że było to kino zero-ekranowe, czyli premierowe… Do wszystkich innych kin… No, przy kino-rewiach też trzeba było obchodzić punktualnie. Do wszystkich innych kin wchodziło się i na przykład oglądało się najpierw koniec filmu, a potem początek. I tak było z nami. Obejrzeliśmy końcówkę “Pensjonarki”, zobaczyliśmy “Całe życie ulicy”, całą “Pensjonarkę”, całe “Życie ulicy” i tak na okrągło. O 11. wychodzimy z kina, rodzice czekają pod kinem, ciotka czeka pod kinem. Ojciec mówi: “No, już prędko już do kina nie pójdziecie”. I rzeczywiście. Następnego dnia nie byłem.

Jest to odcinek podkastu:
Praskie Audiohistorie

Praskie Audiohistorie.
Podcast Archiwum Historii Mówionej Muzeum Warszawskiej Pragi.

Przez cały rok, w każdy wtorek, nadamy nowy odcinek podcastu “Praskie Audiohistorie”.
Będziemy mówić o historii i współczesności prawobrzeżnej Warszawy.
Posłuchasz wspomnień najstarszych prażan, z nagrań zgromadzonych w naszym muzealnym archiwum, dowiesz się, o czym i jak robimy wystawy.
Zdradzimy, czego kuratorzy nie pokazali na wystawie - do jakich materiałów dotarliśmy opracowując wybrany temat.
Czasem coś przeczytamy, coś dopowiemy, coś przypomnimy…
Żyj z nami dawnym i dzisiejszym życiem warszawskiej Pragi. Szukaj nas na muzeumpragi.pl, na kanałach Spotify, Google Podcasts i Apple Podcasts oraz na muzealnym Facebooku.

Podcast nagrywa Anna Mizikowska, kustosz Muzeum Warszawskiej Pragi

Partnerem Projektu jest Totalizator Sportowy. Jubileusz 65 Lat Totalizatora Sportowego.

Kategorie:
Historia

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie