Podcast naukowy ADAMED SmartUP

podcast naukowy ADAMED SmartUP dla wszystkich młodych ludzi, którzy interesują się nauką. Seria o wyzwaniach klimatycznych poświęcona sposobom, w jaki nauka może przeciwdziałać zmianom klimatu. W audycjach ciekawe rozmowy z polskimi i zagranicznymi naukowcami oraz ekspertami dotyczące najnowszych prac naukowych prowadzonych z myślą o środowisku i przyrodzie. Seria o uniwersytetach prezentuje najlepsze światowe i polskie szkoły wyższe - rozmawiamy o tym, jak się tam dostać, prezentujemy sylwetki polskich studentów (Politechnika w Zurichu, Oxford, Uniwersytet Edynburski) i pokazujemy studenckie życie "od kuchni".


Odcinki od najnowszych:

Podcast naukowy ADAMED SmartUP: studia na Uniwersytecie Stanforda
2021-02-10 11:50:00

Długo zastanawialiśmy się razem z osobami tworzącymi ADAMED SmartUP jak podsumować naszą pierwszą serię podcastów o roli i szansach jakie tworzą przed Wami najlepsze uniwersytety. Czym dłużej szukaliśmy, tym bardziej zbliżaliśmy się do miejsca wyjątkowego. Nawet na tak wyjątkowej mapie jaką tworzą najlepsze uniwersytety na świecie. Kalifornijski Uniwersytet Stanforda to miejsce legenda. Absolweni tej uczelni założyli takie firmy jak Hewlett-Packard, Electronic Arts, Sun Microsystems, Nvidia, Yahoo, Cisco Systems, Google czy Nike. To w końcu tutaj w tym kampusie w 2005 roku twórca Apple Steve Jobs wygłosił swoje słynne przemówienie, które tak świetnie zdefiniowało sens życiowych wyborów młodych ludzi na całym świecie. [FRAGMENT PRZEMÓWIENIA STEVE’A JOBSA]: Jestem przekonany, że jedyną rzeczą, która dawała mi siłę by iść ciągle naprzód, było to, że kocham to co robię. Praca wypełni dużą część Waszego życia. Zatem jedyną możliwością by być w pełni usatysfakcjonowanym jest dobrze pracować. Jedynym sposobem, by dobrze pracować jest robienie tego, co uważacie za wspaniałe zajęcie. Jeżeli jeszcze tego nie znaleźliście, szukajcie dalej, nie spoczywajcie, szukajcie, dopóki tego nie znajdziecie, nie odpuszczajcie. Nasz czas jest ograniczony, nie marnujmy go na życie cudzym życiem, nie dajmy złapać się w dogmat, nie żyjmy zgodnie z koncepcjami innych ludzi. Nie pozwólmy, aby opinie innych zagłuszyły nasz własny, wewnętrzny głos a co najważniejsze, miejmy odwagę podążać za głosem naszego serca i intuicji. One w jakiś sposób już wiedzą kim naprawdę chcemy być. Pozostańmy głodni, pozostańmy nienasyceni. Steve Jobs rozumiał, że prawdziwa siła komputerów to nie ich procesory i kości pamięci, ale umiejętność uwolnienia kreatywności użytkowników. O tym, że wiedza to tylko punkt wyjścia do odkryć jest przekonany również nasz dzisiejszy rozmówca. Pasją Michała Adamkiewicza jest inżynieria, dlatego obecnie robi magisterium z inżynierii elektronicznej i optymalizacji matematycznej na Uniwersytecie Stanforda, na którym przewodniczył także grupie Stanford Student Robotics. Zanim jednak wyjechał na studia do Stanów Zjednoczonych Michał od najmłodszych lat uczestniczył w wakacyjnych kursach organizowanych przez prestiżowe ośrodki edukacyjne takie ja np. John Hopkins Center For Talented Youths. Dzięki udziałowi w tych projektach wpadł na pomysł realizacji podobnego programu w Polsce. W ten sposób powstał dobrze Wam znany już ADAMED SmartUP, do udziału w którym tak mocno zachęcamy w naszych podcastach.  O tym, że nauka z pasją i pasja do nauki są dostrzegane, Michał przekonał się wybierając swoje studia. Otrzymał ofertę studiowania na Uniwersytecie Harward, Uniwersytecie Cambridge i Uniwersytecie Stanforda. Jak już wiecie wybrał tę ostatnią uczelnię. Zanim połączę się z naszym dzisiejszym gościem dodam tylko, że po Michale widać to o czym mówił Steve Jobs, że gdy się kocha to co się robi to nigdy nie jest się w pracy. Michał udowadnia to szczególnie podczas wakacji, gdyż widać wtedy, że dłuższa przerwa od inżynierii jest dla niego nie do pomyślenia. W czasie letnich miesięcy w ostatnich latach pracował między innymi nad sztuczną inteligencją w firmie Nvidia oraz w STARTUP-ie tworząc nową generacje samostresujących się samolotów. Zapytam dziś mojego gościa jakie refleksje towarzyszą mu na temat studiów zagranicznych z perspektywy czasu. Michale, co przesądziło o Twoim wyborze? Michał Adamkiewicz: Dzień dobry, uważam że między tymi trzema uniwersytetami… Wszystkie to są fantastyczne uniwersytety i wszędzie byłoby bardzo fajnie studiować. W moim przypadku uważam, że Stanford był najbardziej ukierunkowany na konkretne przedmioty, w których ja byłem zaciekawiony. Są to optymalizacja matematyczna, mechatronika, projektowanie rzeczy typu procesory. Mi się wydaje, że w moim przypadku to był konkretny wybór na jakie departamenty jacy profesorowie są na tych uniwersytetach i jakie specjalizacje mają. A powiedz przewodniczyłeś grupie Stanford Student Robotics. Czym zajmowała się Wasza grupa? Jakie najciekawsze projekty realizowaliście? Michał Adamkiewicz: Sposób, w który ja lubię myśleć o takich grupach to jest jak po prostu laboratorium badawcze prowadzone przez studentów. Moja rola w tej grupie to była na początku głównie budowanie zespołu i wymyślanie projektów, tak naprawdę organizacja grupy oprócz pracy technicznej. Jakie projekty zazwyczaj robimy? Jako grupa studencka mamy taki dylemat, że chcemy robić rzeczy, które są nie tylko ciekawe, ale też użyteczne dla ludzi. Niestety jako grupa studencka jest bardzo trudno konkurować z dużymi firmami, które mają dużo większe zasoby czy prawdziwymi laboratoriami prowadzonymi przez dorosłych profesorów. A więc znaleźliśmy taką niszę, że pracujemy wspólnie z laboratoriami badawczymi w dziedzinach innych niż inżynieria, głównie z biologii. Są grupy, które często potrzebują konkretnych rozwiązań inżynieryjnych, które my im po prostu budujemy, bo oni nie są inżynierami, więc nie mogą takich rzeczy budować. Przykłady projektów, które mamy to, mamy autonomiczną łódkę, która pomaga tym, którzy badają oceany. Łódka może dopłynąć i wziąć próbki wody, robić to dwa razy dziennie i że tak powiem, studenci, doktoranci nie muszą dopływać na kajaku i tej wody sami łapać. Mamy też małą robotyczną żabę, którą biolodzy używają do badania interakcji między żabami. Czy też mamy projekt gdzie mamy napisany algorytm dość inteligentny, który jest podłączony do sieci mikrofonów w różnych lasach i na podstawie dźwięków jest w stanie oceniać biodywersyfikację ptaków, które zamieszkują ten las. A czy mógłbyś mi powiedzieć co daje praca w organizacjach studenckich? Co Tobie osobiście dała? Michał Adamkiewicz: Moim zdaniem dała mi kilka rzeczy. Po pierwsze zdolność pracowania nad projektami inżynieryjnymi nie tylko samemu, ale również w grupie nad bardziej ambitnymi projektami, które wymagają 10-15 osób i tego jak w takim zespole się efektywnie komunikować, jak dzielić się pracą. Mi się wydaje, że to wszyscy ludzie, którzy przechodzą przez takie grupy, takie coś dostają. Biorąc pod uwagę, że ja dołączyłem do grupy jak była bardzo mała, tak naprawdę musiałem znaleźć dużo ludzi, namówić dużo ludzi, że to jest grupa, do której powinni dołączyć i myśleć jak to wszystko zorganizować. Mi osobiście też dała dużo, nauczyła mnie dużo organizacji, organizacji ludzi, prowadzenia zespołu.  No właśnie, to zapytam też szerzej. Czy takie grupy są popularne na Twojej uczelni? Jaka jest ich rola w organizacji zajęć? Czy w Twojej opinii są to bardziej spotkania pasjonatów czy też działalność w takich grupach jest obowiązkowa dla studentów Stanforda? Michał Adamkiewicz: Może zacznę tutaj od tego ostatniego pytania, że są dla pasjonatów. Nie powiedziałem, że jest obowiązkowa, uczelnia nie przymusza nikogo do przynależenia do żadnej grupy, ale jakby biorąc pod uwagę ludzi, którzy są na Stanfordzie, wszyscy są pasjonatami czegoś. A więc tacy ludzie ze swojej natury chcą być w grupach takich, które rzeczywiście robią inne rzeczy, gdzie mogą poznać ludzi z podobnymi zainteresowaniami. Przecież grupy są popularne. Grupy studenckie ogólnie są bardzo popularne. Stanford ma ich bardzo dużo z przeróżnych dziedzin. Natomiast powiem, że grupy inżynieryjne są mniej popularne na Stanfordzie niż mi się wydawało. Mi się wydaje, że częściowo jest to dlatego, że dużo ludzi, dużo studentów po prostu idzie pracować w laboratorium bezpośrednio z profesorami i przez to mniejsza liczba osób ma chęć, że tak powiem bawienia się w grupy inżynieryjne i organizacje samemu.  A powiedz z nieco innej strony. Jak wygląda życie studenck...

Długo zastanawialiśmy się razem z osobami tworzącymi ADAMED SmartUP jak podsumować naszą pierwszą serię podcastów o roli i szansach jakie tworzą przed Wami najlepsze uniwersytety. Czym dłużej szukaliśmy, tym bardziej zbliżaliśmy się do miejsca wyjątkowego. Nawet na tak wyjątkowej mapie jaką tworzą najlepsze uniwersytety na świecie. Kalifornijski Uniwersytet Stanforda to miejsce legenda. Absolweni tej uczelni założyli takie firmy jak Hewlett-Packard, Electronic Arts, Sun Microsystems, Nvidia, Yahoo, Cisco Systems, Google czy Nike. To w końcu tutaj w tym kampusie w 2005 roku twórca Apple Steve Jobs wygłosił swoje słynne przemówienie, które tak świetnie zdefiniowało sens życiowych wyborów młodych ludzi na całym świecie.

[FRAGMENT PRZEMÓWIENIA STEVE’A JOBSA]: Jestem przekonany, że jedyną rzeczą, która dawała mi siłę by iść ciągle naprzód, było to, że kocham to co robię. Praca wypełni dużą część Waszego życia. Zatem jedyną możliwością by być w pełni usatysfakcjonowanym jest dobrze pracować. Jedynym sposobem, by dobrze pracować jest robienie tego, co uważacie za wspaniałe zajęcie. Jeżeli jeszcze tego nie znaleźliście, szukajcie dalej, nie spoczywajcie, szukajcie, dopóki tego nie znajdziecie, nie odpuszczajcie. Nasz czas jest ograniczony, nie marnujmy go na życie cudzym życiem, nie dajmy złapać się w dogmat, nie żyjmy zgodnie z koncepcjami innych ludzi. Nie pozwólmy, aby opinie innych zagłuszyły nasz własny, wewnętrzny głos a co najważniejsze, miejmy odwagę podążać za głosem naszego serca i intuicji. One w jakiś sposób już wiedzą kim naprawdę chcemy być. Pozostańmy głodni, pozostańmy nienasyceni.

Steve Jobs rozumiał, że prawdziwa siła komputerów to nie ich procesory i kości pamięci, ale umiejętność uwolnienia kreatywności użytkowników. O tym, że wiedza to tylko punkt wyjścia do odkryć jest przekonany również nasz dzisiejszy rozmówca. Pasją Michała Adamkiewicza jest inżynieria, dlatego obecnie robi magisterium z inżynierii elektronicznej i optymalizacji matematycznej na Uniwersytecie Stanforda, na którym przewodniczył także grupie Stanford Student Robotics. Zanim jednak wyjechał na studia do Stanów Zjednoczonych Michał od najmłodszych lat uczestniczył w wakacyjnych kursach organizowanych przez prestiżowe ośrodki edukacyjne takie ja np. John Hopkins Center For Talented Youths. Dzięki udziałowi w tych projektach wpadł na pomysł realizacji podobnego programu w Polsce. W ten sposób powstał dobrze Wam znany już ADAMED SmartUP, do udziału w którym tak mocno zachęcamy w naszych podcastach. 

O tym, że nauka z pasją i pasja do nauki są dostrzegane, Michał przekonał się wybierając swoje studia. Otrzymał ofertę studiowania na Uniwersytecie Harward, Uniwersytecie Cambridge i Uniwersytecie Stanforda. Jak już wiecie wybrał tę ostatnią uczelnię. Zanim połączę się z naszym dzisiejszym gościem dodam tylko, że po Michale widać to o czym mówił Steve Jobs, że gdy się kocha to co się robi to nigdy nie jest się w pracy. Michał udowadnia to szczególnie podczas wakacji, gdyż widać wtedy, że dłuższa przerwa od inżynierii jest dla niego nie do pomyślenia. W czasie letnich miesięcy w ostatnich latach pracował między innymi nad sztuczną inteligencją w firmie Nvidia oraz w STARTUP-ie tworząc nową generacje samostresujących się samolotów. Zapytam dziś mojego gościa jakie refleksje towarzyszą mu na temat studiów zagranicznych z perspektywy czasu.

Michale, co przesądziło o Twoim wyborze?

Michał Adamkiewicz: Dzień dobry, uważam że między tymi trzema uniwersytetami… Wszystkie to są fantastyczne uniwersytety i wszędzie byłoby bardzo fajnie studiować. W moim przypadku uważam, że Stanford był najbardziej ukierunkowany na konkretne przedmioty, w których ja byłem zaciekawiony. Są to optymalizacja matematyczna, mechatronika, projektowanie rzeczy typu procesory. Mi się wydaje, że w moim przypadku to był konkretny wybór na jakie departamenty jacy profesorowie są na tych uniwersytetach i jakie specjalizacje mają.

A powiedz przewodniczyłeś grupie Stanford Student Robotics. Czym zajmowała się Wasza grupa? Jakie najciekawsze projekty realizowaliście?

Michał Adamkiewicz: Sposób, w który ja lubię myśleć o takich grupach to jest jak po prostu laboratorium badawcze prowadzone przez studentów. Moja rola w tej grupie to była na początku głównie budowanie zespołu i wymyślanie projektów, tak naprawdę organizacja grupy oprócz pracy technicznej. Jakie projekty zazwyczaj robimy? Jako grupa studencka mamy taki dylemat, że chcemy robić rzeczy, które są nie tylko ciekawe, ale też użyteczne dla ludzi. Niestety jako grupa studencka jest bardzo trudno konkurować z dużymi firmami, które mają dużo większe zasoby czy prawdziwymi laboratoriami prowadzonymi przez dorosłych profesorów. A więc znaleźliśmy taką niszę, że pracujemy wspólnie z laboratoriami badawczymi w dziedzinach innych niż inżynieria, głównie z biologii. Są grupy, które często potrzebują konkretnych rozwiązań inżynieryjnych, które my im po prostu budujemy, bo oni nie są inżynierami, więc nie mogą takich rzeczy budować. Przykłady projektów, które mamy to, mamy autonomiczną łódkę, która pomaga tym, którzy badają oceany. Łódka może dopłynąć i wziąć próbki wody, robić to dwa razy dziennie i że tak powiem, studenci, doktoranci nie muszą dopływać na kajaku i tej wody sami łapać. Mamy też małą robotyczną żabę, którą biolodzy używają do badania interakcji między żabami. Czy też mamy projekt gdzie mamy napisany algorytm dość inteligentny, który jest podłączony do sieci mikrofonów w różnych lasach i na podstawie dźwięków jest w stanie oceniać biodywersyfikację ptaków, które zamieszkują ten las.

A czy mógłbyś mi powiedzieć co daje praca w organizacjach studenckich? Co Tobie osobiście dała?

Michał Adamkiewicz: Moim zdaniem dała mi kilka rzeczy. Po pierwsze zdolność pracowania nad projektami inżynieryjnymi nie tylko samemu, ale również w grupie nad bardziej ambitnymi projektami, które wymagają 10-15 osób i tego jak w takim zespole się efektywnie komunikować, jak dzielić się pracą. Mi się wydaje, że to wszyscy ludzie, którzy przechodzą przez takie grupy, takie coś dostają. Biorąc pod uwagę, że ja dołączyłem do grupy jak była bardzo mała, tak naprawdę musiałem znaleźć dużo ludzi, namówić dużo ludzi, że to jest grupa, do której powinni dołączyć i myśleć jak to wszystko zorganizować. Mi osobiście też dała dużo, nauczyła mnie dużo organizacji, organizacji ludzi, prowadzenia zespołu. 

No właśnie, to zapytam też szerzej. Czy takie grupy są popularne na Twojej uczelni? Jaka jest ich rola w organizacji zajęć? Czy w Twojej opinii są to bardziej spotkania pasjonatów czy też działalność w takich grupach jest obowiązkowa dla studentów Stanforda?

Michał Adamkiewicz: Może zacznę tutaj od tego ostatniego pytania, że są dla pasjonatów. Nie powiedziałem, że jest obowiązkowa, uczelnia nie przymusza nikogo do przynależenia do żadnej grupy, ale jakby biorąc pod uwagę ludzi, którzy są na Stanfordzie, wszyscy są pasjonatami czegoś. A więc tacy ludzie ze swojej natury chcą być w grupach takich, które rzeczywiście robią inne rzeczy, gdzie mogą poznać ludzi z podobnymi zainteresowaniami. Przecież grupy są popularne. Grupy studenckie ogólnie są bardzo popularne. Stanford ma ich bardzo dużo z przeróżnych dziedzin. Natomiast powiem, że grupy inżynieryjne są mniej popularne na Stanfordzie niż mi się wydawało. Mi się wydaje, że częściowo jest to dlatego, że dużo ludzi, dużo studentów po prostu idzie pracować w laboratorium bezpośrednio z profesorami i przez to mniejsza liczba osób ma chęć, że tak powiem bawienia się w grupy inżynieryjne i organizacje samemu. 

A powiedz z nieco innej strony. Jak wygląda życie studenck...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP: studia na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Matematyczno-Przyrodniczych
2021-02-03 11:50:00

Podcast naukowy ADAMED SmartUP Dużo mówimy w podcaście naukowym ADAMED SmartUP o najlepszych i najsłynniejszych, zagranicznych uczelniach, ale nie każdy chce i może studiować za granicą. Na szczęście w Polsce nie brakuje uniwersytetów, które potrafią zaoferować swoim studentom wyjątkowe możliwości edukacyjne. Dzisiaj opowiemy Wam o Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Matematyczno-Przyrodniczych na Uniwersytecie Warszawskim. To wyjątkowe miejsce na mapie polskich uniwersytetów. Dlaczego?  Nieraz proste pytania wymagają skomplikowanych odpowiedzi. Na pytanie co studiujesz spodziewamy się zazwyczaj jednego słowa: prawo, historię, matematykę, fizykę, medycynę, ale są w Polsce studenci, którzy po usłyszeniu tego pytania biorą głęboki oddech i zaczynają wymieniać nie tyle kierunki, ile przedmioty. Bo w Polsce podobnie jak na wielu zagranicznych uczelniach wcale nie trzeba być zamkniętym w obrębie jednego wydziału. Swój przebieg studiów można układać jak klocki lego. Wasze naukowe pasje i zainteresowania nie muszą, i bardzo dobrze, koncentrować się na jednym przedmiocie albo na jednej dyscyplinie. Świat jest skomplikowany a Wy macie prawo do skomplikowanych zainteresowań.  Międzywydziałowe Indywidualne Studia Matematyczno-Przyrodnicze na Uniwersytecie Warszawskim, czyli w skrócie MISMaP to wyjątkowy sposób, aby studiować to, co się naprawdę lubi. Czym zatem jest MISMaP? Formalnie są to tzw. studia międzyobszarowe, które pozwalają studiować w obszarach nauk ścisłych, przyrodniczych, społecznych i humanistycznych. W praktyce wygląda to tak, że studentka lub student pod opieką tutora, profesora lub adiunkta samodzielnie układa sobie plan zajęć i wybiera wykłady, które go interesują. A ma z czego wybierać, bo do dyspozycji ma aż 8 uniwersyteckich wydziałów: biologii; chemii; filozofii i socjologii; fizyki; geografii; geologii; matematyki, informatyki i mechaniki; oraz wydział psychologii. Brzmi imponująco prawda? Ale my na naszym podcaście naukowym ADAMED SmartUP jak każdy dobry naukowiec, musimy dane sprawdzić w praktyce. Dlatego zaprosiłam dzisiaj do rozmowy Agatę Momot. Agata była uczestniczką programu ADAMED SmartUP a dziś studiuje w Warszawie na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Matematyczno-Przyrodniczych.  Agato, wyjaśniałam naszym słuchaczom, że w przypadku studentów MISMaP pytanie „co studiujesz” nie jest takie proste, a jak to jest w Twoim przypadku?  Agata Momot: Myślę, że to jest bardzo dobre pytanie, ponieważ ja sama kiedy w październiku rozpoczynałam, ja nie byłam pewna do końca na czym one polegają i tak już teraz na 3 roku, przygotowując się do licencjatu mogę trochę więcej o tym powiedzieć. Przede wszystkim student czy też osoba, która ubiega się o przyjęcie na studia, wybiera jeden kierunek główny, który zamierza studiować, może to być biotechnologia, chemia, filozofia, matematyka, informatyka. Dokładna lista kierunków głównych znajduje się na stronie MISMaPU, ja całości nie pamiętam. I teraz na każdym kierunku realizuje się określone minima programowe, czyli jest to lista przedmiotów, które dana osoba musi zrealizować. Dodatkowo student może zrealizować tak jak już wspominałaś przedmioty wybrane z oferty wszystkich wydziałów UW w szczególności na Kampusie Ochota, gdzie znajduje się większość wydziałów oraz też na wydziale filozofii, socjologii oraz psychologii, które znajdują się po za wydziałami, na Kampusie Ochota. Dodatkowo każdy student jest objęty opieką tutorską, osoby pracującej na Uniwersytecie ze stopniem co najmniej doktora.  Wobec tego jakie są Twoje wiodące zainteresowania? Na co położyłaś nacisk? Agata Momot: Moje zainteresowania trzeba przyznać ewoluowały już od początku studiów, a raczej to na co kładę nacisk, ponieważ od zawsze interesowałam się biologią, natomiast rozpoczynając studia zamierzałam łączyć biologię, biotechnologię z bioinformatyką, czyli główna myśl biochemia i bioinformatyka. Dlatego na pierwszym roku realizowałam przedmioty z biotechnologii, chemii oraz bioinformatyki, na wydziale matematyki, chemii oraz biologii. Wówczas moim głównym kierunkiem była chemia. Na drugim roku zmieniło się to zdecydowałam się już zapisywać, na te dotyczące tylko informatyki, wówczas realizowałam przedmioty na wydziale fizyki, matematyki, informatyki i mechaniki, i wciąż biologii oraz chemii. Natomiast teraz np. skupiam się już tylko na informatyce oraz biotechnologii i nie decyduje się na przedmioty spoza stałych wydziałów, natomiast oficjalnie jestem na kierunku biotechnologia, ponieważ co jest ważne w ramach studiów międzywydziałowych można zmienić swój główny kierunek i wówczas obowiązują nas inne minima programowe, które musimy zrealizować. A powiedz proszę, jak układasz swój plan zajęć? Jaka jest też rola opiekuna naukowego ze strony uniwersytetu? Agata Momot: Dotychczas współpracowałam z dwoma pracownikami naukowymi na uniwersytecie i bardzo dobrze wspominam tę współpracę z profesorem Wojciechem Zwolakiem, natomiast obecnie z prof. Renatą Godlewską. Jeżeli chodzi o samo układanie planu, przede wszystkim musimy skupiać się na przedmiotach, które nas obowiązują i są w wykazie przedmiotów dla kierunku głównego. Podkreślam, że możemy też wybierać przedmioty z pozostałych wydziałów. Jest to określona liczba godzin, ale myślę, że nie jest to najważniejsze, żeby dokładnie przedstawić regulamin studiów tylko mniej więcej zarysować na czym one polegają. Ważne jest to, żeby dobierać tez przedmioty, które nie kolidują ze sobą, ale co też jest ważne nie musimy ograniczać się do danego roku studiów, czyli już na 1 roku jeżeli uważamy, że jesteśmy wystarczająco zaawansowani możemy brać przedmioty z 2 albo i z 3 roku studiów na dowolnym wydziale. Natomiast opiekun naukowy nadzoruje nasz rozwój, możemy się z nim kontaktować w dowolnej chwili, konsultować nasze wątpliwości, może nam doradzać a przede wszystkim też sprawdza czy to co wymyśliliśmy w naszym planie zajęć jest po prostu sensowne. Jak myślisz, co dają takie międzywydziałowe studia? Jaka jest wartość dodana w porównaniu ze zwykłym tokiem studiowania i z jakimi umiejętnościami ekstra wychodzą studenci MISMaP? Agata Momot: Przede wszystkim studia na MISMaP-ie w zależności od tego czy wybieramy tyle przedmiotów ile możemy, albo też ograniczamy się do minimalnej liczby, ponieważ nic nas nie ogranicza w zakresie liczby godzin, które zrealizujemy w danym roku. W zależności od tego jak trudną ścieżkę wybierzemy dla siebie też wyniesiemy różne umiejętności. Przede wszystkim jednak i to praktycznie w każdym przypadku to studia uczą umiejętności organizowania czasu, kiedy musimy nie dość, że ułożyć swój plan zgodnie z planami na różnych wydziałach, ponieważ siatki godzin różnią się to też musimy znaleźć odpowiedni czas na naukę i trzeba przyznać, że uczą też bardzo dużej dozy odpowiedzialności oraz umiejętności organizacji i zarządzania swoimi zadaniami. MISMaP brzmią trochę jak takie studia elitarne. Powiedz nam proszę o tym, jak się tam dostać? Czy rzeczywiście są elitarne? Czy proces rekrutacji jest inny niż w przypadku tradycyjnych wydziałów uniwersyteckich? Agata Momot: Jeżeli chodzi o proces rekrutacyjny, jest on podobny do wszystkich innych wydziałów Uniwersytetu Warszawskiego oraz innych podobnych kierunków. Mogą się różnić wymagania dotyczące przedmiotu, jednak tutaj trzeba przyznać, że maturzyści mają większą dowolność w wyborze przedmiotów, ponieważ ze względu na różnorodność kierunków jest też więcej przedmiotów dodatkowo dostępnych do zrealizowania czy to podania jako dodatkowy wynik w procesie rekrutacyjnym. Przede wszystkim trzeba...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP

Dużo mówimy w podcaście naukowym ADAMED SmartUP o najlepszych i najsłynniejszych, zagranicznych uczelniach, ale nie każdy chce i może studiować za granicą. Na szczęście w Polsce nie brakuje uniwersytetów, które potrafią zaoferować swoim studentom wyjątkowe możliwości edukacyjne. Dzisiaj opowiemy Wam o Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Matematyczno-Przyrodniczych na Uniwersytecie Warszawskim. To wyjątkowe miejsce na mapie polskich uniwersytetów. Dlaczego? 

Nieraz proste pytania wymagają skomplikowanych odpowiedzi. Na pytanie co studiujesz spodziewamy się zazwyczaj jednego słowa: prawo, historię, matematykę, fizykę, medycynę, ale są w Polsce studenci, którzy po usłyszeniu tego pytania biorą głęboki oddech i zaczynają wymieniać nie tyle kierunki, ile przedmioty. Bo w Polsce podobnie jak na wielu zagranicznych uczelniach wcale nie trzeba być zamkniętym w obrębie jednego wydziału. Swój przebieg studiów można układać jak klocki lego. Wasze naukowe pasje i zainteresowania nie muszą, i bardzo dobrze, koncentrować się na jednym przedmiocie albo na jednej dyscyplinie. Świat jest skomplikowany a Wy macie prawo do skomplikowanych zainteresowań. 

Międzywydziałowe Indywidualne Studia Matematyczno-Przyrodnicze na Uniwersytecie Warszawskim, czyli w skrócie MISMaP to wyjątkowy sposób, aby studiować to, co się naprawdę lubi. Czym zatem jest MISMaP? Formalnie są to tzw. studia międzyobszarowe, które pozwalają studiować w obszarach nauk ścisłych, przyrodniczych, społecznych i humanistycznych. W praktyce wygląda to tak, że studentka lub student pod opieką tutora, profesora lub adiunkta samodzielnie układa sobie plan zajęć i wybiera wykłady, które go interesują. A ma z czego wybierać, bo do dyspozycji ma aż 8 uniwersyteckich wydziałów: biologii; chemii; filozofii i socjologii; fizyki; geografii; geologii; matematyki, informatyki i mechaniki; oraz wydział psychologii. Brzmi imponująco prawda? Ale my na naszym podcaście naukowym ADAMED SmartUP jak każdy dobry naukowiec, musimy dane sprawdzić w praktyce. Dlatego zaprosiłam dzisiaj do rozmowy Agatę Momot. Agata była uczestniczką programu ADAMED SmartUP a dziś studiuje w Warszawie na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Matematyczno-Przyrodniczych. 

Agato, wyjaśniałam naszym słuchaczom, że w przypadku studentów MISMaP pytanie „co studiujesz” nie jest takie proste, a jak to jest w Twoim przypadku? 

Agata Momot: Myślę, że to jest bardzo dobre pytanie, ponieważ ja sama kiedy w październiku rozpoczynałam, ja nie byłam pewna do końca na czym one polegają i tak już teraz na 3 roku, przygotowując się do licencjatu mogę trochę więcej o tym powiedzieć. Przede wszystkim student czy też osoba, która ubiega się o przyjęcie na studia, wybiera jeden kierunek główny, który zamierza studiować, może to być biotechnologia, chemia, filozofia, matematyka, informatyka. Dokładna lista kierunków głównych znajduje się na stronie MISMaPU, ja całości nie pamiętam. I teraz na każdym kierunku realizuje się określone minima programowe, czyli jest to lista przedmiotów, które dana osoba musi zrealizować. Dodatkowo student może zrealizować tak jak już wspominałaś przedmioty wybrane z oferty wszystkich wydziałów UW w szczególności na Kampusie Ochota, gdzie znajduje się większość wydziałów oraz też na wydziale filozofii, socjologii oraz psychologii, które znajdują się po za wydziałami, na Kampusie Ochota. Dodatkowo każdy student jest objęty opieką tutorską, osoby pracującej na Uniwersytecie ze stopniem co najmniej doktora. 

Wobec tego jakie są Twoje wiodące zainteresowania? Na co położyłaś nacisk?

Agata Momot: Moje zainteresowania trzeba przyznać ewoluowały już od początku studiów, a raczej to na co kładę nacisk, ponieważ od zawsze interesowałam się biologią, natomiast rozpoczynając studia zamierzałam łączyć biologię, biotechnologię z bioinformatyką, czyli główna myśl biochemia i bioinformatyka. Dlatego na pierwszym roku realizowałam przedmioty z biotechnologii, chemii oraz bioinformatyki, na wydziale matematyki, chemii oraz biologii. Wówczas moim głównym kierunkiem była chemia. Na drugim roku zmieniło się to zdecydowałam się już zapisywać, na te dotyczące tylko informatyki, wówczas realizowałam przedmioty na wydziale fizyki, matematyki, informatyki i mechaniki, i wciąż biologii oraz chemii. Natomiast teraz np. skupiam się już tylko na informatyce oraz biotechnologii i nie decyduje się na przedmioty spoza stałych wydziałów, natomiast oficjalnie jestem na kierunku biotechnologia, ponieważ co jest ważne w ramach studiów międzywydziałowych można zmienić swój główny kierunek i wówczas obowiązują nas inne minima programowe, które musimy zrealizować.

A powiedz proszę, jak układasz swój plan zajęć? Jaka jest też rola opiekuna naukowego ze strony uniwersytetu?

Agata Momot: Dotychczas współpracowałam z dwoma pracownikami naukowymi na uniwersytecie i bardzo dobrze wspominam tę współpracę z profesorem Wojciechem Zwolakiem, natomiast obecnie z prof. Renatą Godlewską. Jeżeli chodzi o samo układanie planu, przede wszystkim musimy skupiać się na przedmiotach, które nas obowiązują i są w wykazie przedmiotów dla kierunku głównego. Podkreślam, że możemy też wybierać przedmioty z pozostałych wydziałów. Jest to określona liczba godzin, ale myślę, że nie jest to najważniejsze, żeby dokładnie przedstawić regulamin studiów tylko mniej więcej zarysować na czym one polegają. Ważne jest to, żeby dobierać tez przedmioty, które nie kolidują ze sobą, ale co też jest ważne nie musimy ograniczać się do danego roku studiów, czyli już na 1 roku jeżeli uważamy, że jesteśmy wystarczająco zaawansowani możemy brać przedmioty z 2 albo i z 3 roku studiów na dowolnym wydziale. Natomiast opiekun naukowy nadzoruje nasz rozwój, możemy się z nim kontaktować w dowolnej chwili, konsultować nasze wątpliwości, może nam doradzać a przede wszystkim też sprawdza czy to co wymyśliliśmy w naszym planie zajęć jest po prostu sensowne.

Jak myślisz, co dają takie międzywydziałowe studia? Jaka jest wartość dodana w porównaniu ze zwykłym tokiem studiowania i z jakimi umiejętnościami ekstra wychodzą studenci MISMaP?

Agata Momot: Przede wszystkim studia na MISMaP-ie w zależności od tego czy wybieramy tyle przedmiotów ile możemy, albo też ograniczamy się do minimalnej liczby, ponieważ nic nas nie ogranicza w zakresie liczby godzin, które zrealizujemy w danym roku. W zależności od tego jak trudną ścieżkę wybierzemy dla siebie też wyniesiemy różne umiejętności. Przede wszystkim jednak i to praktycznie w każdym przypadku to studia uczą umiejętności organizowania czasu, kiedy musimy nie dość, że ułożyć swój plan zgodnie z planami na różnych wydziałach, ponieważ siatki godzin różnią się to też musimy znaleźć odpowiedni czas na naukę i trzeba przyznać, że uczą też bardzo dużej dozy odpowiedzialności oraz umiejętności organizacji i zarządzania swoimi zadaniami.

MISMaP brzmią trochę jak takie studia elitarne. Powiedz nam proszę o tym, jak się tam dostać? Czy rzeczywiście są elitarne? Czy proces rekrutacji jest inny niż w przypadku tradycyjnych wydziałów uniwersyteckich?

Agata Momot: Jeżeli chodzi o proces rekrutacyjny, jest on podobny do wszystkich innych wydziałów Uniwersytetu Warszawskiego oraz innych podobnych kierunków. Mogą się różnić wymagania dotyczące przedmiotu, jednak tutaj trzeba przyznać, że maturzyści mają większą dowolność w wyborze przedmiotów, ponieważ ze względu na różnorodność kierunków jest też więcej przedmiotów dodatkowo dostępnych do zrealizowania czy to podania jako dodatkowy wynik w procesie rekrutacyjnym. Przede wszystkim trzeba...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP: studia na Politechnice Federalnej w Zurichu
2021-01-27 11:50:00

Podcast naukowy ADAMED SmartUp Dzień dobry. Spotykamy się już po raz kolejny, żeby porozmawiać o studiach za granicą. O tym, czy warto próbować swoich sił na renomowanych zagranicznych uczelniach rozmawiam dziś z Martyną Strupczewską z Fundacji Adamed. Co państwa zdaniem dają studia za granicą w najlepszych uniwersytetach? Martyna Strupczewska: Na pewno studiowanie na najlepszych uczelniach, czy to w Polsce, czy za granicą, daje niesamowitą możliwość poznania inspirujących wykładowców, ale też wzrastania i rozwijania się w gronie osób, które mają podobne ambicje i które mogą być też dla nas świetną inspiracją do tego rozwoju. Kiedy według pani młoda osoba powinna zacząć przygotowywać się do studiów zagranicznych? Czy o tym trzeba myśleć już w 1 klasie liceum lub technikum, a może później? Martyna Strupczewska: Na pewno to istotna decyzja w życiu każdej osoby – na jaki uniwersytet, na jaką uczelnię się dostanie, z jaką uczelnią zwiąże tych kilka swoich lat, które tak naprawdę są momentem formującym każdego młodego człowieka, kiedy ma czas na bardzo szeroki rozwój, na poszerzanie horyzontów, na próbowanie i sprawdzanie swoich możliwości. Dlatego tak naprawdę niezwykle istotne jest już na wczesnym etapie liceum czy technikum, czy innej szkoły zastanowić się, jakie mam możliwości, gdzie chciałbym studiować, dlaczego właśnie tam. Czy jest to związane z tym, że znam kogoś, kto tam studiował, czy po prostu gdzieś z tyłu głowy zakodowała mi się taka informacja, że to jest świetna opcja i możliwość. Zbudować sobie taką po prostu mapę i tak naprawdę najlepiej jest tę mapę weryfikować i zastanowić się właśnie, jakie są motywy i dlaczego chcielibyśmy swoje najbliższe kilka lat związać z tą, a nie z inną uczelnią. I bardzo się cieszymy, że nasi uczestnicy rozmawiają między sobą, wymieniają się swoimi doświadczeniami i dzięki temu, mamy nadzieję, podejmują bardziej świadome i przemyślane decyzje. Na koniec jeszcze chciałam panią zapytać: czy wspierają państwo tylko decyzje o studiach zagranicznych, czy również możliwości studiowania w Polsce? Martyna Strupczewska: Możemy się pochwalić, że w szeregach naszych absolwentów są studenci naprawdę najlepszych uczelni zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Jesteśmy bardzo dumni z ich sukcesów, z tego jak się rozwijają, w jakich projektach biorą udział i jakie mają marzenia dotyczące swojego życia i naprawdę z całą pewnością mogę powiedzieć, że jesteśmy przekonani, że będą zmieniać ten świat na lepszy. Dziękuję bardzo za tę rozmowę. Mam nadzieję, że wszystkie wątpliwości zostały tutaj już rozwiane i że wiele osób chętnie skorzysta z oferty ADAMED SmartUp. Dzisiaj przedstawimy Wam najlepszą politechnikę w Europie, według rankingów 3. na świecie. Jest to Politechnika Federalna w Zurychu, w skrócie ETH [Zürich]. Z ETH związanych było lub jest 21 laureatów Nagrody Nobla. Dziesięcioro z chemii, dziewięcioro z fizyki i dwoje z medycyny. To tu matematykę i fizykę studiował przez 4 lata Albert Einstein, który później został na Politechnice Federalnej wykładowcą i profesorem fizyki teoretycznej. Brzmi bardzo poważnie, prawda? To posłuchajcie tego. To, co przed chwilą usłyszeliśmy, to fragment utworu o swojej uczelni nagrany przez studentów ETH, może więc Politechnika Federalna w Zurychu jest miejscem właśnie dla Was. O tym, jak to jest tam studiować, rozmawiam dzisiaj z Michałem Bączykiem, który od września 2019 roku jest studentem Wydziału Fizyki. Dodam tylko, że wcześniej Michał obronił licencjat z fizyki na Uniwersytecie w Cambridge. Michale, co cię skłoniło do podjęcia studiów zagranicznych i kiedy zacząłeś myśleć o takiej możliwości? Michał Bączyk: Kiedy studiowałem na Cambridge, już naturalną kontynuacją wydawało się dla mnie, żeby szukać ofert uczelni właśnie na całym świcie, chcąc przeżywać jakieś przygody i rozszerzać swoje horyzonty. Padło na ETH [Zürich] właśnie dlatego, że jest to w Europie kontynentalnej najlepsza uczelnia, więc jeśli chodzi o Europę, jest to naprawdę dobry wybór, a poza tym z fizyki ETH prezentowało bardzo szeroki wybór kursów z informacji kwantowej, którą się zainteresowałem. I to też był argument, żeby pójść w tę stronę. Dodatkowo magisterka trwa dłużej niż w Anglii, gdzie kończyłem licencjat. Na ETH trwa 2 lata i można więcej czasu poświęcić na znajdowanie swojej specjalności i specjalizacji. Na Cambridge jest to tylko rok, więc bałem się, że będzie to dla mnie za krótko, bo chciałem się rozeznać, w którą stronę dokładnie chcę iść, bo chcę kontynuować moją przygodę z fizyką również na doktoracie. Kierunek, który wybrałeś, to fizyka kwantowa? Michał Bączyk: Ogólnie aplikuje się na fizykę, natomiast można wybierać wiele kursów. I tak, wybrałem informację kwantową, dokładnie mówiąc. Czy mógłbyś nam powiedzieć, jak wygląda przeciętny dzień studenta Politechniki Federalnej? Kontynuujesz naukę na studiach, zatem myślę, że tu już z perspektywy takiego studenta z doświadczeniem możesz nam o tym opowiedzieć. Michał Bączyk: Dzień nie różni się zbyt wiele od tego, jak to wygląda w Polsce, czyli standardowo są wykłady, ćwiczenia, laboratoria. Natomiast ciekawą rzeczą, która jest trochę inna, jest praca magisterska, tj. 6 miesięcy pracy własnej nad jakimś już konkretnym zaawansowanym zagadnieniem. Przez te 6 miesięcy nie robi się absolutnie nic innego, tylko skupia się na magisterce. Czyli nie jest to obok jakichś tam wykładów czy ćwiczeń, tylko potrzebne jest całkowite skupienie na temacie. Czy wiąże się to również ze spotkaniami z profesorami, z wykładowcami? Wygląda to podobnie do sytuacji w Polsce czy nieco inaczej? Michał Bączyk: Tak, ma się swojego supervisora i jest to profesor bądź asystent profesora, jeden z podroków czy doktorantów. Są spotkania regularne, w zależności od grupy się to różni, cotygodniowe, codwutygodniowe. Supervisor kontroluje, czy wszystko idzie do przodu i podpowiada w sytuacjach, kiedy coś jest niejasne. A powiedz nam coś na temat samej uczelni. Czy charakteryzuje ją jakieś wyjątkowe wyposażenie, czy możliwość przeprowadzania niezwykłych eksperymentów? Jakieś takie ciekawostki. Michał Bączyk: Na pewno jeśli chodzi o ETH, to właśnie z dziedziny fizyki kwantowej w kierunku komputerów kwantowych ETH ma bardzo dobre wyposażenie, jedne z najlepszych na świecie. Więc myślę, że jeśli ktoś jest zainteresowany – ja jestem zainteresowany bardziej ze strony teoretycznej –bardziej ze strony praktycznej, to może pracować nad najciekawszymi zagadnieniami, które spędzają sen z powiek naukowcom w dziedzinie komputerów kwantowych. Więc wyposażenie jest naprawdę świetne, notabene ETH planuje otworzyć Centrum Technologii Kwantowych, w którym skupienie będzie właśnie na technologiach kwantowych, ich rozwoju. Bardzo prężnie się rozwija w tym kierunku. Mówiłam wcześniej, że na twojej uczelni studiował Albert Einstein. Czy jego postać jest jakoś szczególnie wyróżniona w kampusie? Michał Bączyk: O ile się nie mylę, jest kafejka Einsteina, gdzieniegdzie można znaleźć jego popiersie. Natomiast tak jak pani powiedziała we wstępie, jest wiele innych, wybitnych laureatów Nagrody Nobla, m.in. Wolfgang Pauli był związany bardzo, nawet jeszcze chyba bardziej niż Einstein, z Zurychem i z ETH, jego popiersie też widnieje na Wydziale Fizyki. Czy trudno było się dostać na twoją uczelnię i czy możesz nam opowiedzieć, jak wygląda proces rekrutacji? Czy konieczna była tutaj matura międzynarodowa? Ja wiem, że ty troszeczkę z innego pułapu startowałeś już, bo kontynuujesz naukę po studiach w Cambridge, ale jak wygląda ten proces rekrutacyjny? Michał Bączyk: Pod koniec lis...

Podcast naukowy ADAMED SmartUp

Dzień dobry. Spotykamy się już po raz kolejny, żeby porozmawiać o studiach za granicą. O tym, czy warto próbować swoich sił na renomowanych zagranicznych uczelniach rozmawiam dziś z Martyną Strupczewską z Fundacji Adamed.

Co państwa zdaniem dają studia za granicą w najlepszych uniwersytetach?

Martyna Strupczewska: Na pewno studiowanie na najlepszych uczelniach, czy to w Polsce, czy za granicą, daje niesamowitą możliwość poznania inspirujących wykładowców, ale też wzrastania i rozwijania się w gronie osób, które mają podobne ambicje i które mogą być też dla nas świetną inspiracją do tego rozwoju.

Kiedy według pani młoda osoba powinna zacząć przygotowywać się do studiów zagranicznych? Czy o tym trzeba myśleć już w 1 klasie liceum lub technikum, a może później?

Martyna Strupczewska: Na pewno to istotna decyzja w życiu każdej osoby – na jaki uniwersytet, na jaką uczelnię się dostanie, z jaką uczelnią zwiąże tych kilka swoich lat, które tak naprawdę są momentem formującym każdego młodego człowieka, kiedy ma czas na bardzo szeroki rozwój, na poszerzanie horyzontów, na próbowanie i sprawdzanie swoich możliwości. Dlatego tak naprawdę niezwykle istotne jest już na wczesnym etapie liceum czy technikum, czy innej szkoły zastanowić się, jakie mam możliwości, gdzie chciałbym studiować, dlaczego właśnie tam. Czy jest to związane z tym, że znam kogoś, kto tam studiował, czy po prostu gdzieś z tyłu głowy zakodowała mi się taka informacja, że to jest świetna opcja i możliwość. Zbudować sobie taką po prostu mapę i tak naprawdę najlepiej jest tę mapę weryfikować i zastanowić się właśnie, jakie są motywy i dlaczego chcielibyśmy swoje najbliższe kilka lat związać z tą, a nie z inną uczelnią. I bardzo się cieszymy, że nasi uczestnicy rozmawiają między sobą, wymieniają się swoimi doświadczeniami i dzięki temu, mamy nadzieję, podejmują bardziej świadome i przemyślane decyzje.

Na koniec jeszcze chciałam panią zapytać: czy wspierają państwo tylko decyzje o studiach zagranicznych, czy również możliwości studiowania w Polsce?

Martyna Strupczewska: Możemy się pochwalić, że w szeregach naszych absolwentów są studenci naprawdę najlepszych uczelni zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Jesteśmy bardzo dumni z ich sukcesów, z tego jak się rozwijają, w jakich projektach biorą udział i jakie mają marzenia dotyczące swojego życia i naprawdę z całą pewnością mogę powiedzieć, że jesteśmy przekonani, że będą zmieniać ten świat na lepszy.

Dziękuję bardzo za tę rozmowę. Mam nadzieję, że wszystkie wątpliwości zostały tutaj już rozwiane i że wiele osób chętnie skorzysta z oferty ADAMED SmartUp.

Dzisiaj przedstawimy Wam najlepszą politechnikę w Europie, według rankingów 3. na świecie. Jest to Politechnika Federalna w Zurychu, w skrócie ETH [Zürich]. Z ETH związanych było lub jest 21 laureatów Nagrody Nobla. Dziesięcioro z chemii, dziewięcioro z fizyki i dwoje z medycyny. To tu matematykę i fizykę studiował przez 4 lata Albert Einstein, który później został na Politechnice Federalnej wykładowcą i profesorem fizyki teoretycznej. Brzmi bardzo poważnie, prawda? To posłuchajcie tego.

To, co przed chwilą usłyszeliśmy, to fragment utworu o swojej uczelni nagrany przez studentów ETH, może więc Politechnika Federalna w Zurychu jest miejscem właśnie dla Was.
O tym, jak to jest tam studiować, rozmawiam dzisiaj z Michałem Bączykiem, który od września 2019 roku jest studentem Wydziału Fizyki. Dodam tylko, że wcześniej Michał obronił licencjat z fizyki na Uniwersytecie w Cambridge.

Michale, co cię skłoniło do podjęcia studiów zagranicznych i kiedy zacząłeś myśleć o takiej możliwości?

Michał Bączyk: Kiedy studiowałem na Cambridge, już naturalną kontynuacją wydawało się dla mnie, żeby szukać ofert uczelni właśnie na całym świcie, chcąc przeżywać jakieś przygody i rozszerzać swoje horyzonty. Padło na ETH [Zürich] właśnie dlatego, że jest to w Europie kontynentalnej najlepsza uczelnia, więc jeśli chodzi o Europę, jest to naprawdę dobry wybór, a poza tym z fizyki ETH prezentowało bardzo szeroki wybór kursów z informacji kwantowej, którą się zainteresowałem. I to też był argument, żeby pójść w tę stronę. Dodatkowo magisterka trwa dłużej niż w Anglii, gdzie kończyłem licencjat. Na ETH trwa 2 lata i można więcej czasu poświęcić na znajdowanie swojej specjalności i specjalizacji. Na Cambridge jest to tylko rok, więc bałem się, że będzie to dla mnie za krótko, bo chciałem się rozeznać, w którą stronę dokładnie chcę iść, bo chcę kontynuować moją przygodę z fizyką również na doktoracie.

Kierunek, który wybrałeś, to fizyka kwantowa?

Michał Bączyk: Ogólnie aplikuje się na fizykę, natomiast można wybierać wiele kursów. I tak, wybrałem informację kwantową, dokładnie mówiąc.

Czy mógłbyś nam powiedzieć, jak wygląda przeciętny dzień studenta Politechniki Federalnej? Kontynuujesz naukę na studiach, zatem myślę, że tu już z perspektywy takiego studenta z doświadczeniem możesz nam o tym opowiedzieć.

Michał Bączyk: Dzień nie różni się zbyt wiele od tego, jak to wygląda w Polsce, czyli standardowo są wykłady, ćwiczenia, laboratoria. Natomiast ciekawą rzeczą, która jest trochę inna, jest praca magisterska, tj. 6 miesięcy pracy własnej nad jakimś już konkretnym zaawansowanym zagadnieniem. Przez te 6 miesięcy nie robi się absolutnie nic innego, tylko skupia się na magisterce. Czyli nie jest to obok jakichś tam wykładów czy ćwiczeń, tylko potrzebne jest całkowite skupienie na temacie.

Czy wiąże się to również ze spotkaniami z profesorami, z wykładowcami? Wygląda to podobnie do sytuacji w Polsce czy nieco inaczej?

Michał Bączyk: Tak, ma się swojego supervisora i jest to profesor bądź asystent profesora, jeden z podroków czy doktorantów. Są spotkania regularne, w zależności od grupy się to różni, cotygodniowe, codwutygodniowe. Supervisor kontroluje, czy wszystko idzie do przodu i podpowiada w sytuacjach, kiedy coś jest niejasne.

A powiedz nam coś na temat samej uczelni. Czy charakteryzuje ją jakieś wyjątkowe wyposażenie, czy możliwość przeprowadzania niezwykłych eksperymentów? Jakieś takie ciekawostki.

Michał Bączyk: Na pewno jeśli chodzi o ETH, to właśnie z dziedziny fizyki kwantowej w kierunku komputerów kwantowych ETH ma bardzo dobre wyposażenie, jedne z najlepszych na świecie. Więc myślę, że jeśli ktoś jest zainteresowany – ja jestem zainteresowany bardziej ze strony teoretycznej –bardziej ze strony praktycznej, to może pracować nad najciekawszymi zagadnieniami, które spędzają sen z powiek naukowcom w dziedzinie komputerów kwantowych. Więc wyposażenie jest naprawdę świetne, notabene ETH planuje otworzyć Centrum Technologii Kwantowych, w którym skupienie będzie właśnie na technologiach kwantowych, ich rozwoju. Bardzo prężnie się rozwija w tym kierunku.

Mówiłam wcześniej, że na twojej uczelni studiował Albert Einstein. Czy jego postać jest jakoś szczególnie wyróżniona w kampusie?

Michał Bączyk: O ile się nie mylę, jest kafejka Einsteina, gdzieniegdzie można znaleźć jego popiersie. Natomiast tak jak pani powiedziała we wstępie, jest wiele innych, wybitnych laureatów Nagrody Nobla, m.in. Wolfgang Pauli był związany bardzo, nawet jeszcze chyba bardziej niż Einstein, z Zurychem i z ETH, jego popiersie też widnieje na Wydziale Fizyki.

Czy trudno było się dostać na twoją uczelnię i czy możesz nam opowiedzieć, jak wygląda proces rekrutacji? Czy konieczna była tutaj matura międzynarodowa? Ja wiem, że ty troszeczkę z innego pułapu startowałeś już, bo kontynuujesz naukę po studiach w Cambridge, ale jak wygląda ten proces rekrutacyjny?

Michał Bączyk: Pod koniec lis...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP: studia na Uniwersytecie Edynburskim
2021-01-20 11:50:00

Podcast naukowy ADAMED SmartUP Dziś kolejny raz spotykamy się, by porozmawiać o studiach za granicą w najlepszych uczelniach na świecie. Pewnie dla wielu osób nadal brzmi to mało realnie. Dlatego warto pamiętać, że są programy i organizacje, które pomagają realizować naukowe marzenia młodych ludzi. O tym, czy warto próbować swoich sił na renomowanych zagranicznych uczelniach, rozmawiam z Martyną Strupczewską z Fundacji Adamed. Przypomnijmy, że w ramach programu ADAMED SmartUP fundacja wspiera najzdolniejszych nastolatków w Polsce, wykazujących talent w zakresie nauk ścisłych i przyrodniczych. Pani Martyno, co roku w wakacje ADAMED SmartUP organizuje obóz naukowy. Co się w jego trakcie dzieje? Jaka jest rola tego obozu? Martyna Strupczewska: Coroczny obóz naukowy ADAMED SmartUP to naprawdę dwa niesamowite tygodnie spotkań 50 nastolatków wybranych w naszym procesie rekrutacji. Są to dwa niesamowite tygodnie, dlatego że oczywiście mają oni mnóstwo zajęć merytorycznych prowadzonych przez świetnych wykładowców, młodych naukowców, którzy sami mają już bardzo wiele doświadczeń, z chęcią się nimi dzielą, ale to przede wszystkim czas, kiedy tych 50 uczestników może się spotkać, może rozmawiać i naprawdę często zmienić swój pomysł na przyszłość, poszerzyć swoje horyzonty, pomyśleć o rozwiązaniach, o których wcześniej nie miało odwagi, bądź nie miało pomysłu. To prawda, ale, jak wiemy, nie samą nauką młody człowiek żyje. Mówiła pani o nowych znajomościach. Czy te przyjaźnie zawarte podczas obozów ADAMED SmartUP są kontynuowane? Martyna Strupczewska: Nasi uczestnicy, nasi absolwenci rozmawiają ze sobą i dzięki temu też ich spojrzenie i perspektywa na otaczający świat się poszerza i mogą korzystać tak naprawdę z doświadczenia innych osób. Trzysta osób wzięło udział w naszych obozach naukowych. To, co nas naprawdę cieszy, to jest fakt, że znajomości, które są zawierane podczas tych dwóch tygodni, są kontynuowane, a bardzo często przeradzają się w wieloletnie przyjaźnie. W poprzednich latach organizowaliśmy również zjazdy absolwentów ADAMED SmartUP i był to czas, kiedy osoby, które uczestniczyły w innych edycjach, mogły się poznać z uczestnikami pozostałych. Dzięki temu mogą chociażby z pierwszej ręki dowiedzieć się, jak to jest studiować na konkretnym, danym kierunku lub konkretnej uczelni. Coś, czego nikt nigdy nie dowie się na żadnej stronie internetowej, nie odnajdzie tego w folderach informacyjnych. A proszę powiedzieć naszym słuchaczom: czy ADAMED SmartUP to także naukowa aktywność pomiędzy trwaniem corocznej edycji programu? Martyna Strupczewska: Dotychczas koncentrowaliśmy się oczywiście na spotkaniach bezpośrednich, na warsztatach naukowych, które były organizowane w całej Polsce. Ten rok przyniósł oczywiście zmiany i przenieśliśmy się do świata online, ale nie zaprzestaliśmy tych spotkań, żeby jak najszerzej zachęcać młodych ludzi do spróbowania swoich sił. Oprócz tego od lat jesteśmy aktywni oczywiście w social mediach i tam staramy się pokazywać, jak interesująca jest nauka, z czym się wiąże; a także pokazywać młodym ludziom, jakie mają możliwości, co robią ich rówieśnicy. Najważniejsza tak naprawdę dla młodego człowieka jest sama świadomość tego, jakie stoją przed nim możliwości. Nie każdy ma takie informacje na wyciągnięcie ręki. Nie każdy od razu wie po prostu, w czym chce się rozwijać i co jest dla niego najbardziej fascynujące. Często też widzimy, że dużo osób dokonuje wyborów, które wydają się po prostu popularne wśród rówieśników. Dlatego tak ważne jest zrozumienie, co mogę robić ze swoim życiem, co mogę studiować, jakie są uczelnie, jakie są kierunki, a tak naprawdę – co jest dla mnie w tym wszystkim najciekawsze i najbardziej fascynujące. Dziękuję bardzo za tę rozmowę. Jestem pewna, że przekona ona naszych słuchaczy do tego, że warto myśleć o uczestnictwie w programie ADAMED SmartUP oraz o studiach zagranicznych. Dzisiaj odwiedzimy Szkocję, a konkretniej Edynburg, rodzinne miasto Aleksandra Grahama Bella, wynalazcy telefonu. To tu od XVI wieku działa Uniwersytet Edynburski, jedna z najlepszych uczelni na świecie. Gdy szukałam informacji o niej, znalazłam na YouTubie fragment ceremonii rozpoczęcia roku akademickiego 2015. Posłuchałam i pomyślałam sobie, że krótka wypowiedź ówczesnego wicerektora tej uczelni powie nam więcej o charakterze tego miejsca niż lista noblistów czy słynnych postaci, które ukończyły Uniwersytet Edynburski, a też jest ich sporo. Posłuchajmy zatem. Znajdziecie tu studentów z ponad 160 krajów. Żadna uczelnia na świecie nie ma tak międzynarodowej grupy. To daje wam okazję nie tylko do uczenia się ciekawych przedmiotów, ale też poznawania ich wśród osób z różnych kultur, to pozwoli wam czerpać z ich doświadczeń. Zobaczycie, że to ogromna przewaga zarówno tutaj, jak i po studiach. Uczelnia o międzynarodowym zasięgu powinna zajmować się problemami całego świata. Nelson Mandela powiedział kiedyś, że najpotężniejszą bronią jest edukacja. Studiując tu, lepiej zrozumiecie wyzwania stojące przed ludzkością – to bieda, głód, zmiany klimatyczne, technologia, wojny i konflikty – oraz dowiecie się o tym, co można z tym zrobić. Na koniec powiem o zakresie tego, czego możecie się tu nauczyć. Przez pierwsze dwa lata będziecie mieli wiele okazji do wykraczania poza wybraną gałąź wiedzy, skorzystajcie z tego. Postęp rodzi się tam, gdzie iskrzy między różnymi dziedzinami wiedzy. To, że nie będziecie wiedzieli, jaką iskrę rozwoju rozpalacie, to tak naprawdę w tym wszystkim najpiękniejsze. Bawcie się dobrze. No cóż, brzmi wspaniale, ale też wiadomo, że przy takiej okazji mówi się same najlepsze rzeczy. Żeby dać Wam jednak wgląd w prawdziwe życie uczelni, zaprosiłam dziś do rozmowy Marcina Maniaka, który od września 2019 roku studiuje nauki biologiczne na Uniwersytecie Edynburskim. Marcinie, co skłoniło cię do podjęcia studiów zagranicznych i kiedy zacząłeś myśleć o takiej możliwości? Marcin Maniak: O możliwości studiowania na uczelni zagranicznej zacząłem myśleć dosyć późno, ponieważ w drugiej klasie liceum. Wcześniej o takiej możliwości w ogóle nie myślałem. Zawsze myślałem, że będę studiować na uczelni polskiej, na kierunku medycznym, ponieważ moja siostra studiuje medycynę. Właściwie już skończyła. I również rodzice zawsze namawiali mnie na podjęcie studiów medycznych. Natomiast ja w drugiej klasie, w trakcie rozwoju swoich zainteresowań i nauki w liceum, zauważyłem, że bardziej interesuje mnie ta strona naukowa nauk biologiczno-chemicznych, a nie kliniczna, i wiedziałem, że bardziej satysfakcjonowałaby mnie właśnie kariera badawcza, a nie praca lekarza, i tu przyszła właśnie ta myśl o podjęciu studiów za granicą, ponieważ wiele mówi się, że w Polsce szanse są mniejsze na podjęcie kariery naukowej. Na pewno te możliwości są, na pewno takie możliwości się znajdą i będzie ich coraz więcej, ale rzeczywiście wydaje mi się, że studia zagraniczne więcej takich możliwości oferują. No i właśnie wtedy, w drugiej klasie, zacząłem więcej czytać o samych studiach zagranicznych, o różnych uczelniach, na które mógłbym się wybrać. Później również jakie kierunki są w ofercie i tak właśnie natrafiłem na Uniwersytet Edynburski, na studia w Szkocji, które z wielu powodów właśnie wydają się dobrym wyborem. No właśnie o to chciałam cię zapytać. Czy Uniwersytet Edynburski był od razu tą wymarzoną uczelnią? Czy może przeglądałeś oferty innych uniwersytetów i zastanawiałeś się nad innym wyborem? Marcin Maniak: W momencie, w którym ten pomysł studiów zagranicznych przyszedł mi do głowy, to takim oczywistym kierunkiem jeszcze wtedy wydawała się Wielka Brytania, bo wiadomo, że wielu Polaków studiuje angielski właśnie w Wielkiej Brytanii. Studia dostępne są w języku angielskim, czyli języku, którego powszechnie ...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP

Dziś kolejny raz spotykamy się, by porozmawiać o studiach za granicą w najlepszych uczelniach na świecie. Pewnie dla wielu osób nadal brzmi to mało realnie. Dlatego warto pamiętać, że są programy i organizacje, które pomagają realizować naukowe marzenia młodych ludzi. O tym, czy warto próbować swoich sił na renomowanych zagranicznych uczelniach, rozmawiam z Martyną Strupczewską z Fundacji Adamed. Przypomnijmy, że w ramach programu ADAMED SmartUP fundacja wspiera najzdolniejszych nastolatków w Polsce, wykazujących talent w zakresie nauk ścisłych i przyrodniczych. Pani Martyno, co roku w wakacje ADAMED SmartUP organizuje obóz naukowy. Co się w jego trakcie dzieje? Jaka jest rola tego obozu?

Martyna Strupczewska: Coroczny obóz naukowy ADAMED SmartUP to naprawdę dwa niesamowite tygodnie spotkań 50 nastolatków wybranych w naszym procesie rekrutacji. Są to dwa niesamowite tygodnie, dlatego że oczywiście mają oni mnóstwo zajęć merytorycznych prowadzonych przez świetnych wykładowców, młodych naukowców, którzy sami mają już bardzo wiele doświadczeń, z chęcią się nimi dzielą, ale to przede wszystkim czas, kiedy tych 50 uczestników może się spotkać, może rozmawiać i naprawdę często zmienić swój pomysł na przyszłość, poszerzyć swoje horyzonty, pomyśleć o rozwiązaniach, o których wcześniej nie miało odwagi, bądź nie miało pomysłu.

To prawda, ale, jak wiemy, nie samą nauką młody człowiek żyje. Mówiła pani o nowych znajomościach. Czy te przyjaźnie zawarte podczas obozów ADAMED SmartUP są kontynuowane?

Martyna Strupczewska: Nasi uczestnicy, nasi absolwenci rozmawiają ze sobą i dzięki temu też ich spojrzenie i perspektywa na otaczający świat się poszerza i mogą korzystać tak naprawdę z doświadczenia innych osób. Trzysta osób wzięło udział w naszych obozach naukowych. To, co nas naprawdę cieszy, to jest fakt, że znajomości, które są zawierane podczas tych dwóch tygodni, są kontynuowane, a bardzo często przeradzają się w wieloletnie przyjaźnie. W poprzednich latach organizowaliśmy również zjazdy absolwentów ADAMED SmartUP i był to czas, kiedy osoby, które uczestniczyły w innych edycjach, mogły się poznać z uczestnikami pozostałych. Dzięki temu mogą chociażby z pierwszej ręki dowiedzieć się, jak to jest studiować na konkretnym, danym kierunku lub konkretnej uczelni. Coś, czego nikt nigdy nie dowie się na żadnej stronie internetowej, nie odnajdzie tego w folderach informacyjnych.

A proszę powiedzieć naszym słuchaczom: czy ADAMED SmartUP to także naukowa aktywność pomiędzy trwaniem corocznej edycji programu?

Martyna Strupczewska: Dotychczas koncentrowaliśmy się oczywiście na spotkaniach bezpośrednich, na warsztatach naukowych, które były organizowane w całej Polsce. Ten rok przyniósł oczywiście zmiany i przenieśliśmy się do świata online, ale nie zaprzestaliśmy tych spotkań, żeby jak najszerzej zachęcać młodych ludzi do spróbowania swoich sił. Oprócz tego od lat jesteśmy aktywni oczywiście w social mediach i tam staramy się pokazywać, jak interesująca jest nauka, z czym się wiąże; a także pokazywać młodym ludziom, jakie mają możliwości, co robią ich rówieśnicy. Najważniejsza tak naprawdę dla młodego człowieka jest sama świadomość tego, jakie stoją przed nim możliwości. Nie każdy ma takie informacje na wyciągnięcie ręki. Nie każdy od razu wie po prostu, w czym chce się rozwijać i co jest dla niego najbardziej fascynujące. Często też widzimy, że dużo osób dokonuje wyborów, które wydają się po prostu popularne wśród rówieśników. Dlatego tak ważne jest zrozumienie, co mogę robić ze swoim życiem, co mogę studiować, jakie są uczelnie, jakie są kierunki, a tak naprawdę – co jest dla mnie w tym wszystkim najciekawsze i najbardziej fascynujące.

Dziękuję bardzo za tę rozmowę. Jestem pewna, że przekona ona naszych słuchaczy do tego, że warto myśleć o uczestnictwie w programie ADAMED SmartUP oraz o studiach zagranicznych.

Dzisiaj odwiedzimy Szkocję, a konkretniej Edynburg, rodzinne miasto Aleksandra Grahama Bella, wynalazcy telefonu. To tu od XVI wieku działa Uniwersytet Edynburski, jedna z najlepszych uczelni na świecie. Gdy szukałam informacji o niej, znalazłam na YouTubie fragment ceremonii rozpoczęcia roku akademickiego 2015. Posłuchałam i pomyślałam sobie, że krótka wypowiedź ówczesnego wicerektora tej uczelni powie nam więcej o charakterze tego miejsca niż lista noblistów czy słynnych postaci, które ukończyły Uniwersytet Edynburski, a też jest ich sporo. Posłuchajmy zatem.

Znajdziecie tu studentów z ponad 160 krajów. Żadna uczelnia na świecie nie ma tak międzynarodowej grupy. To daje wam okazję nie tylko do uczenia się ciekawych przedmiotów, ale też poznawania ich wśród osób z różnych kultur, to pozwoli wam czerpać z ich doświadczeń. Zobaczycie, że to ogromna przewaga zarówno tutaj, jak i po studiach. Uczelnia o międzynarodowym zasięgu powinna zajmować się problemami całego świata. Nelson Mandela powiedział kiedyś, że najpotężniejszą bronią jest edukacja. Studiując tu, lepiej zrozumiecie wyzwania stojące przed ludzkością – to bieda, głód, zmiany klimatyczne, technologia, wojny i konflikty – oraz dowiecie się o tym, co można z tym zrobić. Na koniec powiem o zakresie tego, czego możecie się tu nauczyć. Przez pierwsze dwa lata będziecie mieli wiele okazji do wykraczania poza wybraną gałąź wiedzy, skorzystajcie z tego. Postęp rodzi się tam, gdzie iskrzy między różnymi dziedzinami wiedzy. To, że nie będziecie wiedzieli, jaką iskrę rozwoju rozpalacie, to tak naprawdę w tym wszystkim najpiękniejsze. Bawcie się dobrze.

No cóż, brzmi wspaniale, ale też wiadomo, że przy takiej okazji mówi się same najlepsze rzeczy. Żeby dać Wam jednak wgląd w prawdziwe życie uczelni, zaprosiłam dziś do rozmowy Marcina Maniaka, który od września 2019 roku studiuje nauki biologiczne na Uniwersytecie Edynburskim.

Marcinie, co skłoniło cię do podjęcia studiów zagranicznych i kiedy zacząłeś myśleć o takiej możliwości?

Marcin Maniak: O możliwości studiowania na uczelni zagranicznej zacząłem myśleć dosyć późno, ponieważ w drugiej klasie liceum. Wcześniej o takiej możliwości w ogóle nie myślałem. Zawsze myślałem, że będę studiować na uczelni polskiej, na kierunku medycznym, ponieważ moja siostra studiuje medycynę. Właściwie już skończyła. I również rodzice zawsze namawiali mnie na podjęcie studiów medycznych. Natomiast ja w drugiej klasie, w trakcie rozwoju swoich zainteresowań i nauki w liceum, zauważyłem, że bardziej interesuje mnie ta strona naukowa nauk biologiczno-chemicznych, a nie kliniczna, i wiedziałem, że bardziej satysfakcjonowałaby mnie właśnie kariera badawcza, a nie praca lekarza, i tu przyszła właśnie ta myśl o podjęciu studiów za granicą, ponieważ wiele mówi się, że w Polsce szanse są mniejsze na podjęcie kariery naukowej. Na pewno te możliwości są, na pewno takie możliwości się znajdą i będzie ich coraz więcej, ale rzeczywiście wydaje mi się, że studia zagraniczne więcej takich możliwości oferują. No i właśnie wtedy, w drugiej klasie, zacząłem więcej czytać o samych studiach zagranicznych, o różnych uczelniach, na które mógłbym się wybrać. Później również jakie kierunki są w ofercie i tak właśnie natrafiłem na Uniwersytet Edynburski, na studia w Szkocji, które z wielu powodów właśnie wydają się dobrym wyborem.

No właśnie o to chciałam cię zapytać. Czy Uniwersytet Edynburski był od razu tą wymarzoną uczelnią? Czy może przeglądałeś oferty innych uniwersytetów i zastanawiałeś się nad innym wyborem?

Marcin Maniak: W momencie, w którym ten pomysł studiów zagranicznych przyszedł mi do głowy, to takim oczywistym kierunkiem jeszcze wtedy wydawała się Wielka Brytania, bo wiadomo, że wielu Polaków studiuje angielski właśnie w Wielkiej Brytanii. Studia dostępne są w języku angielskim, czyli języku, którego powszechnie ...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP: studia na Uniwersytecie Oksfordzkim
2021-01-13 11:50:00

  Studia za granicą w najlepszych, renomowanych uczelniach na świecie? Wydaje się, że brzmi to nierealnie. Koszty i skomplikowane procedury wydają się nie do przeskoczenia, a wyjazd staje się marzeniem nie do osiągnięcia. Warto wiedzieć jednak, że są programy i organizacje, które pomagają realizować naukowe marzenia młodych ludzi. Nazywam się Agata Karolczyk-Kozyra i jestem dyplomowaną nauczycielką języka polskiego w liceum we Wschowie w województwie Lubuskim. Od ponad dwóch lat prowadzę blog edukacyjny Kreatywny Polonista. Przez wiele lat w mojej szkole koordynowałam też projekty międzynarodowe Comenius i Erasmus+, dzięki czemu wiem, że nauka za granicą jest realna i nie musi być wyłącznie marzeniem. O tym, czy warto próbować swoich sił na renomowanych zagranicznych uczelniach rozmawiam dzisiaj z Martyną Strupczewską z fundacji ADAMED. Pani Martyno, zacznijmy naszą rozmowę od tego, czym jest program ADAMED SmartUp? -        Martyna Strupczewska: ADAMED SmartUP już od ponad sześciu lat istnieje na mapie Polski, jest to ważny program wspierający młodych uczniów w wieku czternaście-dziewiętnaście lat, którzy są szczególnie zainteresowani naukami ścisłymi i przyrodniczymi. A kto może wziąć udział w programie? -        Martyna Strupczewska: W programie ADAMED SmartUP może wziąć udział każdy uczeń lub uczennica, którzy mieszczą się w widełkach wiekowych czternaście-dziewiętnaście lat, chodzą do szkoły ponad podstawowej oraz przede wszystkim interesują ich nauki ścisłe i przyrodnicze. Pani Martyno, a jakie są kryteria udziału w programie i jak przebiega sam proces rekrutacyjny? -        Martyna Strupczewska: Na pewno osoby biorące udział w naszej rekrutacji mają wiedzę z bardzo różnych dziedzin, począwszy od biologii, chemii, biochemii, nauk medycznych, poprzez fizykę, informatykę, to są naprawdę bardzo rozległe obszary, których dotykamy i tak też staramy się, by wyglądała nasza rekrutacja, by dawała każdemu możliwość pokazania, w czym czuje się najlepiej, w jakich dziedzinach się odnajduje, ale także staramy się, żeby nie tylko wykorzystywać tę konkretną wiedzę z konkretnych dziedzin, ale przede wszystkim dać przestrzeń, by pokazać, że osoba chętna do wzięcia udziału w programie myśli krytycznie, łączy fakty, potrafi po prostu być aktywnym młodym człowiekiem. Pani Martyno, bardzo dziękuję za tę rozmowę, mam nadzieję, że wszystkie rozmowy zostały tutaj już rozwiane i że wiele młodych osób zainteresuje się programem ADAMED SmartUP. Zanim przejdziemy dalej, mam dla was małą zagadkę. Czy wiecie, co łączy Oscara Wilde’a, Johna Ronalda Tolkiena, Aldousa Huxley’a z Hugh Grantem, Rowanem Atkinsonem i Emmą Watson? I co z nimi wszystkimi wspólnego mają Bill Clinton, Indira Gandhi oraz król Norwegii Harald V? Otóż wszyscy oni studiowali na tym samym uniwersytecie. Dziś opowiemy wam o Oksfordzie, jednym z najsławniejszych, jeśli nie najsławniejszym, uniwersytecie świata. W momencie, gdy nagrywamy ten podcast, Oksford ukończyło czterdziestu sześciu laureatów Nagrody Nobla, dwudziestu siedmiu premierów Wielkiej Brytanii i całe mnóstwo innych znakomitości. Ale gdy wy będziecie słuchać tego odcinka, ta lista może być już znacznie, znacznie dłuższa, bo Oksford to naprawdę niezwykła uczelnia, jednak niezwykła nie znaczy niedostępna. Do Oksfordu można się dostać i w Oksfordzie można studiować. Dowodem na to jest moja dzisiejsza rozmówczyni, Kinga Mastej, która od września tego roku studiuje na wydziale chemii uniwersytetu w Oksfordzie. Powiedz nam, proszę, na początek, co skłoniło cię do podjęcia studiów zagranicznych i kiedy zaczęłaś myśleć o takiej możliwości? -        Kinga Mastej: W moim przypadku początek rozmyślań na temat studiów zagranicznych był bardzo określony. Moja przyjaciółka otrzymała list od fundacji, w której proponowano jej pomoc w aplikacji na najlepsze europejskie uniwersytety ze względu na jej niesamowite osiągnięcia naukowe. I pamiętam jak dzisiaj, gdy pokazała mi ten list i pomyślałam „Jeju, jak to byłoby fajnie, jak bardzo chciałabym tam studiować”. I w tym momencie rozpoczęła się moja droga naukowa, gdzie Oksford był zdecydowanie moim celem przez cały okres liceum. No właśnie, czyli od początku wiedziałaś, gdzie chciałabyś studiować? -        Kinga Mastej: Tak, tak, moim pierwszym celem był zdecydowanie Oksford. Oczywiście rozważałam inne angielskie uniwersytety, ponieważ również są bardzo wysoko w rankingach, niemniej zawsze celowałam w Oksford. Wiem, że studiujesz na wydziale chemii, a czy mogłabyś powiedzieć nam dokładnie, jaki kierunek wybrałaś? -        Kinga Mastej: Mój kierunek to jest chemia, czysta chemia. Kingo, a powiedz nam, proszę, jak wygląda przeciętny dzień studenta uniwersytetu w Oksfordzie? Od czego ten dzień się zaczyna i jak przebiega, czym się kończy? -        Kinga Mastej: Zazwyczaj budzę się o godzinie dziewiątej, wstaję, siadam do biurka i uczę się do około godziny trzynastej, to znaczy słucham wykładów oraz robię karty pracy, każdego tygodnia dostajemy od trzech do pięciu kart pracy na nasze przedmioty, które oczywiście trzeba zrobić w trakcie tego tygodnia. Około dwunastej, trzynastej wychodzimy ze znajomymi na kawę i to jest nasza taka główna przerwa w ciągu dnia, gdzie można porozmawiać, odpocząć troszkę, później, oczywiście z przerwami na posiłki, uczę się zazwyczaj do godziny siódmej, ósmej i zaczyna się jakieś życie wieczorne, gdzie robimy normalne rzeczy, które chyba każdy pamięta z czasów życia w akademiku. Karty, origami, telewizja, próby gotowania w mikrofali i od czasu do czasu oczywiście te aktywności przechodzą w jakąś dłuższą imprezę. Wspomniałaś o akademiku, czyli rozumiem, że mieszkasz w takim miejscu, w którym na co dzień masz kontakt z innymi studentami i że to głównie tam toczy się życie studenckie? -        Kinga Mastej: Tak, to jest naprawdę cudowne, biorąc pod uwagę, jak trudno jest spotkać nowe osoby w trakcie pandemii, że my mieliśmy tę możliwość, aby wszyscy pierwszoroczniacy mieszkali w jednym miejscu. My to nazywamy college’ami, nie akademikami, ale college to jest budynek, w którym mieszka zazwyczaj cały rocznik, czyli w moim przypadku sto trzydzieści osób, i to naprawdę ułatwia kontakty, dlatego że można w każdym momencie napisać „Czy chcesz wyjść na kawę?”, „Czy chcesz wyjść na spacer?”, „Czy chcesz wyjść na bieganie?” albo coś zorganizować, bo jesteśmy blisko siebie. Z twojej wypowiedzi wynika, że nie tylko nauka, ale też życie towarzyskie, społeczne. -        Kinga Mastej: Zdecydowanie. Angielskie uniwersytety bardzo koncentrują się na dawaniu studentom możliwości rozwijania miękkich umiejętności, w tym także umiejętności społecznych, ze względu na to, że często okazują się one bardziej przydatne w dorosłym życiu niż wykuta wiedza. A czy mogłabyś jeszcze opowiedzieć naszym słuchaczom, jak wyglądają pierwsze miesiące na uczelni? Jak wyglądają relacje z wykładowcami? Z innymi studentami? Kwestia znajomości języka? Radzenia sobie z nim? Czy to jest trudne dla młodego człowieka, który przyjeżdża z polski i czy dostrzegasz różnicę między zdobywaniem nauki w języku ojczystym a obcym? -        Kinga Mastej: Jeśli chodzi o relacje z wykładowcami, wydaje mi się, że status studenta jest o wiele wyższy niż na polskich uczelniach i prawa studenta są dużo ...


 Studia za granicą w najlepszych, renomowanych uczelniach na świecie? Wydaje się, że brzmi to nierealnie. Koszty i skomplikowane procedury wydają się nie do przeskoczenia, a wyjazd staje się marzeniem nie do osiągnięcia. Warto wiedzieć jednak, że są programy i organizacje, które pomagają realizować naukowe marzenia młodych ludzi. Nazywam się Agata Karolczyk-Kozyra i jestem dyplomowaną nauczycielką języka polskiego w liceum we Wschowie w województwie Lubuskim. Od ponad dwóch lat prowadzę blog edukacyjny Kreatywny Polonista. Przez wiele lat w mojej szkole koordynowałam też projekty międzynarodowe Comenius i Erasmus+, dzięki czemu wiem, że nauka za granicą jest realna i nie musi być wyłącznie marzeniem. O tym, czy warto próbować swoich sił na renomowanych zagranicznych uczelniach rozmawiam dzisiaj z Martyną Strupczewską z fundacji ADAMED. Pani Martyno, zacznijmy naszą rozmowę od tego, czym jest program ADAMED SmartUp?

-        Martyna Strupczewska: ADAMED SmartUP już od ponad sześciu lat istnieje na mapie Polski, jest to ważny program wspierający młodych uczniów w wieku czternaście-dziewiętnaście lat, którzy są szczególnie zainteresowani naukami ścisłymi i przyrodniczymi.

A kto może wziąć udział w programie?

-        Martyna Strupczewska: W programie ADAMED SmartUP może wziąć udział każdy uczeń lub uczennica, którzy mieszczą się w widełkach wiekowych czternaście-dziewiętnaście lat, chodzą do szkoły ponad podstawowej oraz przede wszystkim interesują ich nauki ścisłe i przyrodnicze.

Pani Martyno, a jakie są kryteria udziału w programie i jak przebiega sam proces rekrutacyjny?

-        Martyna Strupczewska: Na pewno osoby biorące udział w naszej rekrutacji mają wiedzę z bardzo różnych dziedzin, począwszy od biologii, chemii, biochemii, nauk medycznych, poprzez fizykę, informatykę, to są naprawdę bardzo rozległe obszary, których dotykamy i tak też staramy się, by wyglądała nasza rekrutacja, by dawała każdemu możliwość pokazania, w czym czuje się najlepiej, w jakich dziedzinach się odnajduje, ale także staramy się, żeby nie tylko wykorzystywać tę konkretną wiedzę z konkretnych dziedzin, ale przede wszystkim dać przestrzeń, by pokazać, że osoba chętna do wzięcia udziału w programie myśli krytycznie, łączy fakty, potrafi po prostu być aktywnym młodym człowiekiem.

Pani Martyno, bardzo dziękuję za tę rozmowę, mam nadzieję, że wszystkie rozmowy zostały tutaj już rozwiane i że wiele młodych osób zainteresuje się programem ADAMED SmartUP.

Zanim przejdziemy dalej, mam dla was małą zagadkę. Czy wiecie, co łączy Oscara Wilde’a, Johna Ronalda Tolkiena, Aldousa Huxley’a z Hugh Grantem, Rowanem Atkinsonem i Emmą Watson? I co z nimi wszystkimi wspólnego mają Bill Clinton, Indira Gandhi oraz król Norwegii Harald V? Otóż wszyscy oni studiowali na tym samym uniwersytecie. Dziś opowiemy wam o Oksfordzie, jednym z najsławniejszych, jeśli nie najsławniejszym, uniwersytecie świata. W momencie, gdy nagrywamy ten podcast, Oksford ukończyło czterdziestu sześciu laureatów Nagrody Nobla, dwudziestu siedmiu premierów Wielkiej Brytanii i całe mnóstwo innych znakomitości. Ale gdy wy będziecie słuchać tego odcinka, ta lista może być już znacznie, znacznie dłuższa, bo Oksford to naprawdę niezwykła uczelnia, jednak niezwykła nie znaczy niedostępna. Do Oksfordu można się dostać i w Oksfordzie można studiować. Dowodem na to jest moja dzisiejsza rozmówczyni, Kinga Mastej, która od września tego roku studiuje na wydziale chemii uniwersytetu w Oksfordzie. Powiedz nam, proszę, na początek, co skłoniło cię do podjęcia studiów zagranicznych i kiedy zaczęłaś myśleć o takiej możliwości?

-        Kinga Mastej: W moim przypadku początek rozmyślań na temat studiów zagranicznych był bardzo określony. Moja przyjaciółka otrzymała list od fundacji, w której proponowano jej pomoc w aplikacji na najlepsze europejskie uniwersytety ze względu na jej niesamowite osiągnięcia naukowe. I pamiętam jak dzisiaj, gdy pokazała mi ten list i pomyślałam „Jeju, jak to byłoby fajnie, jak bardzo chciałabym tam studiować”. I w tym momencie rozpoczęła się moja droga naukowa, gdzie Oksford był zdecydowanie moim celem przez cały okres liceum.

No właśnie, czyli od początku wiedziałaś, gdzie chciałabyś studiować?

-        Kinga Mastej: Tak, tak, moim pierwszym celem był zdecydowanie Oksford. Oczywiście rozważałam inne angielskie uniwersytety, ponieważ również są bardzo wysoko w rankingach, niemniej zawsze celowałam w Oksford.

Wiem, że studiujesz na wydziale chemii, a czy mogłabyś powiedzieć nam dokładnie, jaki kierunek wybrałaś?

-        Kinga Mastej: Mój kierunek to jest chemia, czysta chemia.

Kingo, a powiedz nam, proszę, jak wygląda przeciętny dzień studenta uniwersytetu w Oksfordzie? Od czego ten dzień się zaczyna i jak przebiega, czym się kończy?

-        Kinga Mastej: Zazwyczaj budzę się o godzinie dziewiątej, wstaję, siadam do biurka i uczę się do około godziny trzynastej, to znaczy słucham wykładów oraz robię karty pracy, każdego tygodnia dostajemy od trzech do pięciu kart pracy na nasze przedmioty, które oczywiście trzeba zrobić w trakcie tego tygodnia. Około dwunastej, trzynastej wychodzimy ze znajomymi na kawę i to jest nasza taka główna przerwa w ciągu dnia, gdzie można porozmawiać, odpocząć troszkę, później, oczywiście z przerwami na posiłki, uczę się zazwyczaj do godziny siódmej, ósmej i zaczyna się jakieś życie wieczorne, gdzie robimy normalne rzeczy, które chyba każdy pamięta z czasów życia w akademiku. Karty, origami, telewizja, próby gotowania w mikrofali i od czasu do czasu oczywiście te aktywności przechodzą w jakąś dłuższą imprezę.

Wspomniałaś o akademiku, czyli rozumiem, że mieszkasz w takim miejscu, w którym na co dzień masz kontakt z innymi studentami i że to głównie tam toczy się życie studenckie?

-        Kinga Mastej: Tak, to jest naprawdę cudowne, biorąc pod uwagę, jak trudno jest spotkać nowe osoby w trakcie pandemii, że my mieliśmy tę możliwość, aby wszyscy pierwszoroczniacy mieszkali w jednym miejscu. My to nazywamy college’ami, nie akademikami, ale college to jest budynek, w którym mieszka zazwyczaj cały rocznik, czyli w moim przypadku sto trzydzieści osób, i to naprawdę ułatwia kontakty, dlatego że można w każdym momencie napisać „Czy chcesz wyjść na kawę?”, „Czy chcesz wyjść na spacer?”, „Czy chcesz wyjść na bieganie?” albo coś zorganizować, bo jesteśmy blisko siebie.

Z twojej wypowiedzi wynika, że nie tylko nauka, ale też życie towarzyskie, społeczne.

-        Kinga Mastej: Zdecydowanie. Angielskie uniwersytety bardzo koncentrują się na dawaniu studentom możliwości rozwijania miękkich umiejętności, w tym także umiejętności społecznych, ze względu na to, że często okazują się one bardziej przydatne w dorosłym życiu niż wykuta wiedza.

A czy mogłabyś jeszcze opowiedzieć naszym słuchaczom, jak wyglądają pierwsze miesiące na uczelni? Jak wyglądają relacje z wykładowcami? Z innymi studentami? Kwestia znajomości języka? Radzenia sobie z nim? Czy to jest trudne dla młodego człowieka, który przyjeżdża z polski i czy dostrzegasz różnicę między zdobywaniem nauki w języku ojczystym a obcym?

-        Kinga Mastej: Jeśli chodzi o relacje z wykładowcami, wydaje mi się, że status studenta jest o wiele wyższy niż na polskich uczelniach i prawa studenta są dużo ...

Nauka dla klimatu. Cztery żywioły - OGIEŃ. Podcast naukowy ADAMED SmartUP
2021-01-06 11:50:00

Podcast naukowy ADAMED SmartUP „O 15.45 pożar w okolicach Pedrógão Grande zajmuje już powierzchnię 25 ha”. „Pożary nadal zbierają śmiertelne żniwo. Tylko do tej pory zginęło 6 osób a ponad 50 tys. mieszkańców zostało ewakuowanych. Żywioł od kilku dni pustoszy północną Kalifornię, zniszczenia są ogromne”. Ogień z fizyczno-chemicznego punktu widzenia nie stanowi jednolitego zjawiska, ale koincydencję różnych zjawisk. W kulturze utrwaliło się odbieranie ognia jako pojedynczego, spójnego bytu. Według mitologii greckiej Prometeusz wydarł go bogom na Olimpie, aby ludzie mogli korzystać z jego dobrodziejstw: ogrzać się, ugotować strawę, oświetlić ciemność. Wściekły, gromowładny Zeus skazał go za to na wieczną męczarnię, przykuł do gór Kaukazu, gdzie drapieżny ptak w dzień wydziobywał wątrobę dobroczyńcy ludzkości, w nocy organ regenerował się i wraz ze wschodem słońca tortury rozpoczynały się na nowo. Dzisiaj często zmiany klimatyczne powodują anomalie pogodowe: pożary i inne ekstremalne zjawiska, ale my wiemy, że jest sporo osób, którym ta sprawa leży bardzo na sercu. Osoby te walczą o naszą planetę tak jak my w ADAMED SmartUP lubimy najbardziej, ich bronią jest nauka. Dziś zaczniemy rozmowy od najbardziej spektakularnego problemu związanego z ogniem, z pożarami lasów. Rozmawiam z dr. inż. Piotrem Tyszko-Chmielowcem, arborystą i dendrologiem, inicjatorem i liderem krajowego programu ochrony drzew przydrożnych „Drogi dla natury”, a także wiceprezesem wrocławskiej Fundacji EkoRozwoju . Pan doktor jest absolwentem Wydziału Leśnego SGGW w Warszawie i Virginia Tech w Blacksburgu w USA. Panie doktorze, chcemy porozmawiać o pożarach lasów, ale zanim do tego przejdziemy, dlaczego drzewa są takie ważne? Dr inż. Piotr Tyszko-Chmielowiec: Drzewa są dość wyjątkowymi roślinami, bo potrafią żyć długo i osiągać wielkie rozmiary. Tam, gdzie jest wystarczająco dużo opadów, są w stanie tworzyć własny mikroklimat, własny ekosystem. Jeśli się usunie las tropikalny, który jest pełen wilgoci i życia, powstaje coś w rodzaju takiej suchawej sawanny, pleśń dopiero po trochu odtwarza. Podobnie zresztą jest w naszej strefie, niektóre rodzaje lasów, np. lasy bukowe, tworzą pod parasolem z liści taki specyficzny, wilgotny, chłodny mikroklimat i dzięki tym właściwościom drzewa nam pomagają przeżyć największe upały. Drzewo chłodzi powietrze dzięki temu, że odparowuje wodę z liści i to odparowanie pochłania energię, więc to jest nie tylko to, że daje cień, ale także daje to obniżenie temperatury i właśnie gdyby nasze miasta były całkowicie drzew pozbawione, w letnie upały nie dałoby się w nich żyć. Inną właściwością drzew jest to, że zatrzymują wodę opadową i trochę zmniejszają gwałtowność powodzi wynikających z intensywnych opadów. Niemniej ważne są drzewa dla ludzi i dla przyrody w krajobrazie wiejskim zwłaszcza tam, gdzie mamy do czynienia z dużymi polami, to często te drzewa przy drogach są jedynymi drzewami w krajobrazie i one chronią nasze plony, hamują wiatry, zmniejszają wywiewanie gleby, zmniejszają wysuszanie pól i zwłaszcza teraz, w epoce zmian klimatycznych tych drzew potrzebujemy bardziej niż kiedykolwiek z racji przedłużających się susz. W jaki sposób pożary lasów niszczą drzewa i dlaczego jest to problem? Przecież takie pożary musiały zdarzać się od wieków. Dr inż. Piotr Tyszko-Chmielowiec: Pożary lasów od zawsze się zdarzały w tych strefach klimatycznych, gdzie są długie okresy suszy, gdzie się gromadzą martwe gałęzie, suche trawy, tam, gdzie niska wilgotność powietrza przez dłuższy czas w roku utrudnia rozkładanie tej umierającej materii organicznej i gromadzi się paliwo dla pożaru. Jednocześnie w takich zbiorowiskach w tych klimatach przeżywały te drzewa, te rośliny i te zwierzęta, które mogły z tymi pożarami żyć. Różnica między tym, co się jakby zawsze zdarzało, a tym, co obserwujemy w ostatnich latach, jest w skali. Taki typowy system zależny od pożarów doświadcza tych pożarów co kilka lat, to są pożary nieduże, takie niskie, podczas ich przechodzenia wypala się ten nadmiar suszu, zwierzęta albo uciekają, odlatują, albo się zakopują głębiej w glebę, a rośliny tam żyjące są do tego zjawiska przystosowane. Trawy mają swoje tkanki twórcze, zagłębione w ziemi, a wiele drzew rosnących w takich zbiorowiskach ma specjalne zastosowania, np. u niektórych sosen szyszki się otwierają dopiero w wysokiej temperaturze po przyjściu pożaru, bo wtedy jest największa szansa, że pożar, który zabije część drzew czy krzewów, stworzy przestrzeń, miejsce dla nowych osobników, żeby wykiełkowały i wyrosły za drzewa. No i pomoże funkcjonować, przyroda do każdych warunków się przystosuje. Natomiast jeśli skala pożaru urośnie, jeśli skutek nadzwyczajnego nagromadzenia suchych elementów bądź też specyficznej pogody, ten przyziemny pożar zamieni się w pożar górny, czyli tam, gdzie płoną korony, jeśli rozwinie się z tego burza ogniowa, wtedy destrukcja jest totalna i także odtworzenie tego ekosystemu trwa dłużej. To może być na skutek bardzo specyficznego układu pogodowego, jak to było w Australii. Natomiast katastrofalne pożary w obszarach zamieszkałych przez ludzi są także efektem zagaszania mniejszych pożarów przez strażaków właśnie dla ochrony tych domów czy ochrony lasu. Te pożary takie przyziemne wypalają nadmiar suchej materii, jeśli przez kilkadziesiąt lat pożary są gaszone, no to gromadzi się taka ilość suszu, że mamy katastrofalny pożar. To jest oczywiście pogłębiane przez pogodę, przez upały, przez susze, więc to, co obserwujemy, te wielkie pożary, które no szczęśliwie jak na razie Polskę omijają, to są zjawiska, do których te ekosystemy nie są przystosowane, bo wyrastają te zjawiska skalą poza to, co te ekosystemy i tam żyjące gatunki były w stanie do tej pory znieść. Zastanawiam się, czy zawsze, również jako dziecko, interesował się pan tymi zjawiskami. Jak zostaje się naukowcem–działaczem społecznym? Dr inż. Piotr Tyszko-Chmielowiec: Na studia leśne poprowadziła mnie ciekawość, chciałem się dowiedzieć, jak to jest, że las rośnie. Ja miałem jeszcze w dzieciństwie trochę takich doświadczeń z drzewami, to było bardziej na poziomie emocjonalnym. Mam takie wspomnienia z dzieciństwa drzew, które mnie fascynowały i jakoś przyciągały. Potem, w szkole średniej, spędziłem sporo czasu na obozach harcerskich, gdzie też byłem blisko lasu, blisko drzew i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że to jest coś, co mnie fascynuje. Ta ciekawość, jak las rośnie, poprowadziła mnie na studia leśne w Warszawie, potem na studia doktoranckie na Virginia Tech w Blacksburgu, w Wirginii, w Stanach Zjednoczonych. Przy czym gdzieś tak po połowie mojego doktoratu zdałem sobie sprawę, że mam inny temperament, nie mam temperamentu badacza, mam raczej temperament praktyka–działacza, i po ukończeniu tych studiów pracowałem w różnych sprawach dotyczących ochrony przyrody, ochrony środowiska, przy organizowaniu jakichś kampanii społecznych na rzecz przyrody i środowiska. Po kilkunastu latach wróciłem do zajmowania się konkretnie drzewami i to tymi drzewami wokół człowieka, przy infrastrukturze, tymi drzewami, które nam stwarzają nasze środowisko życia, poprawiają jakość życia, nas jakoś wzruszają. Zajmuję się tymi drzewami zarówno w aspekcie praktycznego gospodarowania nimi, np. wykładam na kursie oceny stanu drzew, uczę inspektorów drzew, a jednocześnie też zajmuję się inspirowaniem ludzi, którzy kochają drzewa, do tego, żeby działali w ich obronie. No i muszę powiedzieć, że moje doświadczenie życiowe bardzo dobrze mi się tu układa, moja praktyka z pracy naukowej jest bardzo przydatna przy pisaniu podręczników czy opracowywaniu metodyki nauczania, metodyki także oceny drzew. Bo z kolegami próbowaliśmy stworzyć nieistniejącą jeszcze w Polsce metodykę oceny stanu drzew, żeby móc uczyć urzędników, drogow...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP

„O 15.45 pożar w okolicach Pedrógão Grande zajmuje już powierzchnię 25 ha”.

„Pożary nadal zbierają śmiertelne żniwo. Tylko do tej pory zginęło 6 osób a ponad 50 tys. mieszkańców zostało ewakuowanych. Żywioł od kilku dni pustoszy północną Kalifornię, zniszczenia są ogromne”.

Ogień z fizyczno-chemicznego punktu widzenia nie stanowi jednolitego zjawiska, ale koincydencję różnych zjawisk. W kulturze utrwaliło się odbieranie ognia jako pojedynczego, spójnego bytu. Według mitologii greckiej Prometeusz wydarł go bogom na Olimpie, aby ludzie mogli korzystać z jego dobrodziejstw: ogrzać się, ugotować strawę, oświetlić ciemność. Wściekły, gromowładny Zeus skazał go za to na wieczną męczarnię, przykuł do gór Kaukazu, gdzie drapieżny ptak w dzień wydziobywał wątrobę dobroczyńcy ludzkości, w nocy organ regenerował się i wraz ze wschodem słońca tortury rozpoczynały się na nowo. Dzisiaj często zmiany klimatyczne powodują anomalie pogodowe: pożary i inne ekstremalne zjawiska, ale my wiemy, że jest sporo osób, którym ta sprawa leży bardzo na sercu. Osoby te walczą o naszą planetę tak jak my w ADAMED SmartUP lubimy najbardziej, ich bronią jest nauka.

Dziś zaczniemy rozmowy od najbardziej spektakularnego problemu związanego z ogniem, z pożarami lasów. Rozmawiam z dr. inż. Piotrem Tyszko-Chmielowcem, arborystą i dendrologiem, inicjatorem i liderem krajowego programu ochrony drzew przydrożnych „Drogi dla natury”, a także wiceprezesem wrocławskiej Fundacji EkoRozwoju. Pan doktor jest absolwentem Wydziału Leśnego SGGW w Warszawie i Virginia Tech w Blacksburgu w USA.

Panie doktorze, chcemy porozmawiać o pożarach lasów, ale zanim do tego przejdziemy, dlaczego drzewa są takie ważne?

Dr inż. Piotr Tyszko-Chmielowiec: Drzewa są dość wyjątkowymi roślinami, bo potrafią żyć długo i osiągać wielkie rozmiary. Tam, gdzie jest wystarczająco dużo opadów, są w stanie tworzyć własny mikroklimat, własny ekosystem. Jeśli się usunie las tropikalny, który jest pełen wilgoci i życia, powstaje coś w rodzaju takiej suchawej sawanny, pleśń dopiero po trochu odtwarza. Podobnie zresztą jest w naszej strefie, niektóre rodzaje lasów, np. lasy bukowe, tworzą pod parasolem z liści taki specyficzny, wilgotny, chłodny mikroklimat i dzięki tym właściwościom drzewa nam pomagają przeżyć największe upały. Drzewo chłodzi powietrze dzięki temu, że odparowuje wodę z liści i to odparowanie pochłania energię, więc to jest nie tylko to, że daje cień, ale także daje to obniżenie temperatury i właśnie gdyby nasze miasta były całkowicie drzew pozbawione, w letnie upały nie dałoby się w nich żyć. Inną właściwością drzew jest to, że zatrzymują wodę opadową i trochę zmniejszają gwałtowność powodzi wynikających z intensywnych opadów. Niemniej ważne są drzewa dla ludzi i dla przyrody w krajobrazie wiejskim zwłaszcza tam, gdzie mamy do czynienia z dużymi polami, to często te drzewa przy drogach są jedynymi drzewami w krajobrazie i one chronią nasze plony, hamują wiatry, zmniejszają wywiewanie gleby, zmniejszają wysuszanie pól i zwłaszcza teraz, w epoce zmian klimatycznych tych drzew potrzebujemy bardziej niż kiedykolwiek z racji przedłużających się susz.

W jaki sposób pożary lasów niszczą drzewa i dlaczego jest to problem? Przecież takie pożary musiały zdarzać się od wieków.

Dr inż. Piotr Tyszko-Chmielowiec: Pożary lasów od zawsze się zdarzały w tych strefach klimatycznych, gdzie są długie okresy suszy, gdzie się gromadzą martwe gałęzie, suche trawy, tam, gdzie niska wilgotność powietrza przez dłuższy czas w roku utrudnia rozkładanie tej umierającej materii organicznej i gromadzi się paliwo dla pożaru. Jednocześnie w takich zbiorowiskach w tych klimatach przeżywały te drzewa, te rośliny i te zwierzęta, które mogły z tymi pożarami żyć. Różnica między tym, co się jakby zawsze zdarzało, a tym, co obserwujemy w ostatnich latach, jest w skali. Taki typowy system zależny od pożarów doświadcza tych pożarów co kilka lat, to są pożary nieduże, takie niskie, podczas ich przechodzenia wypala się ten nadmiar suszu, zwierzęta albo uciekają, odlatują, albo się zakopują głębiej w glebę, a rośliny tam żyjące są do tego zjawiska przystosowane. Trawy mają swoje tkanki twórcze, zagłębione w ziemi, a wiele drzew rosnących w takich zbiorowiskach ma specjalne zastosowania, np. u niektórych sosen szyszki się otwierają dopiero w wysokiej temperaturze po przyjściu pożaru, bo wtedy jest największa szansa, że pożar, który zabije część drzew czy krzewów, stworzy przestrzeń, miejsce dla nowych osobników, żeby wykiełkowały i wyrosły za drzewa. No i pomoże funkcjonować, przyroda do każdych warunków się przystosuje. Natomiast jeśli skala pożaru urośnie, jeśli skutek nadzwyczajnego nagromadzenia suchych elementów bądź też specyficznej pogody, ten przyziemny pożar zamieni się w pożar górny, czyli tam, gdzie płoną korony, jeśli rozwinie się z tego burza ogniowa, wtedy destrukcja jest totalna i także odtworzenie tego ekosystemu trwa dłużej. To może być na skutek bardzo specyficznego układu pogodowego, jak to było w Australii. Natomiast katastrofalne pożary w obszarach zamieszkałych przez ludzi są także efektem zagaszania mniejszych pożarów przez strażaków właśnie dla ochrony tych domów czy ochrony lasu. Te pożary takie przyziemne wypalają nadmiar suchej materii, jeśli przez kilkadziesiąt lat pożary są gaszone, no to gromadzi się taka ilość suszu, że mamy katastrofalny pożar. To jest oczywiście pogłębiane przez pogodę, przez upały, przez susze, więc to, co obserwujemy, te wielkie pożary, które no szczęśliwie jak na razie Polskę omijają, to są zjawiska, do których te ekosystemy nie są przystosowane, bo wyrastają te zjawiska skalą poza to, co te ekosystemy i tam żyjące gatunki były w stanie do tej pory znieść.

Zastanawiam się, czy zawsze, również jako dziecko, interesował się pan tymi zjawiskami. Jak zostaje się naukowcem–działaczem społecznym?

Dr inż. Piotr Tyszko-Chmielowiec: Na studia leśne poprowadziła mnie ciekawość, chciałem się dowiedzieć, jak to jest, że las rośnie. Ja miałem jeszcze w dzieciństwie trochę takich doświadczeń z drzewami, to było bardziej na poziomie emocjonalnym. Mam takie wspomnienia z dzieciństwa drzew, które mnie fascynowały i jakoś przyciągały. Potem, w szkole średniej, spędziłem sporo czasu na obozach harcerskich, gdzie też byłem blisko lasu, blisko drzew i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że to jest coś, co mnie fascynuje. Ta ciekawość, jak las rośnie, poprowadziła mnie na studia leśne w Warszawie, potem na studia doktoranckie na Virginia Tech w Blacksburgu, w Wirginii, w Stanach Zjednoczonych. Przy czym gdzieś tak po połowie mojego doktoratu zdałem sobie sprawę, że mam inny temperament, nie mam temperamentu badacza, mam raczej temperament praktyka–działacza, i po ukończeniu tych studiów pracowałem w różnych sprawach dotyczących ochrony przyrody, ochrony środowiska, przy organizowaniu jakichś kampanii społecznych na rzecz przyrody i środowiska. Po kilkunastu latach wróciłem do zajmowania się konkretnie drzewami i to tymi drzewami wokół człowieka, przy infrastrukturze, tymi drzewami, które nam stwarzają nasze środowisko życia, poprawiają jakość życia, nas jakoś wzruszają. Zajmuję się tymi drzewami zarówno w aspekcie praktycznego gospodarowania nimi, np. wykładam na kursie oceny stanu drzew, uczę inspektorów drzew, a jednocześnie też zajmuję się inspirowaniem ludzi, którzy kochają drzewa, do tego, żeby działali w ich obronie. No i muszę powiedzieć, że moje doświadczenie życiowe bardzo dobrze mi się tu układa, moja praktyka z pracy naukowej jest bardzo przydatna przy pisaniu podręczników czy opracowywaniu metodyki nauczania, metodyki także oceny drzew. Bo z kolegami próbowaliśmy stworzyć nieistniejącą jeszcze w Polsce metodykę oceny stanu drzew, żeby móc uczyć urzędników, drogow...

Nauka dla klimatu. Cztery żywioły - ZIEMIA. Podcast naukowy ADAMED SmartUP
2020-12-30 11:50:00

Podcast naukowy ADAMED SmartUP Chciałabym zadać Wam pytanie: co to jest gleba? Często uczniowie na lekcji mówią: „no tutaj, ziemia w doniczce”. Gleba to ziemia i już… mamy. Rzeczywiście trudno powiedzieć, czym jest gleba. Spróbuję. Jest to mieszanina pokruszonej skały, obumarłej materii organicznej, wody i powietrza. Ta materia obumarła nie byłaby przydatna, gdyby nie została przetworzona przez organizmy żywe, które są w glebie, które właśnie ją przetwarzają na próchnicę. Gleba jest zasadniczym elementem ekosystemów lądowych, decydującym o utrzymaniu życia na Ziemi, dlatego jest bardzo ważna. Dzisiejszym tematem będzie ziemia. Symboliczna jak planeta lub bardzo dosłowna jak gleba pełna dżdżownic. „Pierwszy wschód słońca, który widziałam z Sojuza, to coś, czego nigdy nie zapomnę. Nie mogłam przestać się uśmiechać, to było naprawdę niezwykłe”. „Doświadczenie tego widoku Ziemi jest czymś tak niesamowitym, to coś niemal przytłaczającego za pierwszym razem”. Kiedy patrzymy na Ziemię z kosmosu, znikają narodowe podziały, konflikty dzielące ludzi stają się mniej ważne, a potrzeba wspólnych działań na rzecz ochrony naszej bladoniebieskiej kropki staje się oczywista i konieczna. Doświadczenie ujrzenia Ziemi z kosmosu zmieniło światopogląd wielu astronautów. Psychologowie nazywają to efektem „oglądu”, a dla osób, które nie oderwały się tak daleko od skorupy ziemskiej, konieczność jej ochrony nie zawsze jest taka oczywista. Na szczęście wiemy, że jest sporo osób, którym ta sprawa leży bardzo na sercu. Osoby te walczą o naszą planetę tak, jak my w ADAMED SmartUP lubimy najbardziej. Ich bronią jest nauka. Dr Anna Łosiak jest geologiem planetarnym. Pracuje w Polskiej Akademii Nauk oraz na Uniwersytecie w Exeter. Jest także laureatką programu Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Bada pani kratery uderzeniowe i procesy zachodzące na powierzchni Marsa. Proszę powiedzieć: czy my możemy czegoś się o Ziemi dowiedzieć, patrząc w kosmos? Dr Anna Łosiak: Jeżeli chodzi geologię impaktową, czyli powstawanie kraterów uderzeniowych, to jest to najważniejszy proces geologiczny w naszym układzie słonecznym i najprawdopodobniej we wszystkich innych układach słonecznych, jakie mamy we wszechświecie. A w skrócie chodzi po prostu o to, że rzeczy się ze sobą zderzają i to z bardzo dużą prędkością, i to są prędkości, które są dla nas normalnie zupełnie niewyobrażalne dlatego, że te ciała niebieskie – asteroidy, które np. od czasu do czasu uderzają w Ziemię albo właśnie w Marsa czy w siebie wzajemnie, mogą się poruszać z prędkością od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów na sekundę. Więc to są absolutnie gigantyczne, niesamowite prędkości i podobne rzeczy w zasadzie nie występują na Ziemi w takich normalnych warunkach, a nawet gdy chcemy coś takiego badać w laboratorium, co się dzieje, jeżeli zderzamy ciała poruszające się z takimi prędkościami, to musi być zrobione w bardzo taki skomplikowany, drogi sposób, a i tak dochodzimy wyłącznie do takich niewielkich poziomów tych hiperprędkości. To znaczy wydaje mi się, że najszybszy pocisk, jaki udało nam się wystrzelić, miał prędkość około 7 km/s. Średnio to, co się zderza z Ziemią, ma prędkość 20 km/s. Czasem zdarza się tak, że te dwa ciała, które się zderzają, mają porównywalną wielkość. To już może całkowicie zmienić to, w jaki sposób wygląda Układ Słoneczny. Np. coś podobnego zdarzyło się na naszej planecie i właśnie dzięki takiemu zderzeniu mamy dzisiaj Księżyc bez takiego zderzenia, które nastąpiło bardzo, bardzo, bardzo dawno temu, chwilę po tym, jak powstał Układ Słoneczny, gdy zderzyło się ciało troszkę mniejsze od dzisiejszej Ziemi i z ciałem wielkości mniej więcej Marsa. Oba te ciała niebieskie praktycznie przetopiły się w całości w wyniku tego zderzenia, część masy tak się „wyplumknęła” na orbitę i w ten sposób powstał nasz Księżyc. Bez tego zderzenia nie byłoby nas tutaj. Dlatego że Księżyc to jest coś, co stabilizuje orbitę Ziemi, przez stabilizację orbity stabilizuje klimat na Ziemi. Gdyby nie Księżyc, wahania klimatu byłyby równie ekstremalne co wahania klimatu na Marsie, więc „jeej” dla zderzeń. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć, co jest potrzebne dla naszego własnego funkcjonowania, a także to, że kratery uderzeniowe mają całe mnóstwo takich superpraktycznych zastosowań. Więc to nie jest tylko zrozumienie powstawania naszej planety, co jakby jest istotne, żeby wiedzieć, po to żeby np. lepiej wydobywać różne złoża, które są związane bardzo, bardzo często z kraterami uderzeniowymi właśnie. Np. większość niklu, jaki wydobywaliśmy w przeciągu ostatnich stu lat na świecie, pochodzi właśnie z takiego gigantycznego krateru uderzeniowego w Kanadzie. Większość kraterów uderzeniowych, jakie są w Stanach Zjednoczonych, jest związana z dużymi pokładami ropy i gazu. Czy można powiedzieć, że Mars jest naszym planem B? Czy raczej dla Ziemi i Ziemian planu B na razie nie ma? Dr Anna Łosiak: Absolutnie nie. Nigdy nie będziemy w stanie terraformować Marsa tak, żeby był on takim miejscem dla życia dla nas, jakim jest Ziemia. Ziemia to jest ta planeta, o którą musimy dbać, dlatego że nie ma drugiej takiej. W związku z czym nie. Natomiast absolutnie jest możliwe, ja myślę, że jest nieuniknione wręcz, o ile się w międzyczasie tutaj nie wybijemy w jakiś malowniczy sposób, czego mam nadzieję unikniemy, że ludzkość zasiedli Marsa, że będziemy mieli stałe bazy na Księżycu i na innych ciałach niebieskich. Natomiast to nigdy nie będzie tak jak na Ziemi i Ziemia jest najfajniejszym miejscem do życia dla nas, jakie może być, nie zepsujmy tego. Pani prace są fascynujące. Myślę, że wiele młodych osób chciałoby się zajmować badaniami innych planet. Jakie porady miałaby pani dla przyszłych naukowczyń i naukowców, którzy chcieliby pójść tą drogą? Dr Anna Łosiak: Z jednej strony chciałam powiedzieć, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć. Są absolutnie niesamowici ludzie, którzy zaczęli wcale nie tak wcześnie i doszli do absolutnie cudownych, ważnych rezultatów np. Carolyn Shoemaker, która była żoną jednego z największych geologów zajmującym się kraterami geologicznymi właśnie. Po odchowaniu trójki dzieci, po powstrzymywaniu dużej liczby kolegów swojego męża przed ukatrupieniem tegoż męża, ponieważ miał dość malowniczy charakter (wspaniały naukowiec, średnio miły człowiek podobnież do przebywania, więc zajmowała się nie tylko dziećmi, ale też mężem), i wtedy, jak miała trochę więcej czasu, zajęła się sama nauką, dokładnie astronomią, i odkryła bardzo dużą liczbę nowych komet, asteroid, w tym także asteroidę, która rozpoczęła takie publiczne zainteresowanie się właśnie tematem kraterów uderzeniowych, kiedy na początku lat 90. została ta kometa zaobserwowana chwilę przed zderzeniem się z Jowiszem, chyba Jowiszem… albo Saturnem… chyba Jowiszem. I po tym, jak byliśmy w stanie oglądać na żywo ten niesamowity spektakl bardzo taki dramatyczny i wysokoenergetyczny, do ludzi nagle dotarło, że to może się zdarzyć też na Ziemi i byłoby fajnie tego uniknąć. Dzięki temu nie tylko powstały kilka lat później dwa filmy, jeden z nich to „Armageddon” drugi to „Deep Impact”, które po prostu wdrukowały ludziom w mózgi taką możliwość bycia trafionym przez asteroidę i konieczność uniknięcia tego losu, ale też bardzo, bardzo ułatwiły uzyskiwanie pieniędzy od polityków przez naukowców na śledzenie tego typu asteroid, które mogą nam zagrozić na bieżąco. W związku z tym supernauką można się zająć w każdym wieku. Natomiast jeżeli zaczynałabym jeszcze raz moją karierę, to przede wszystkim sugerowałabym zainteresowanie się różnymi rzeczami, niekoniecznie zawężania swoich zainteresowań do jednej tylko rzeczy, dlatego że jest bardzo dużo specjalistów w jednym konkretnym temacie. Natomiast bardzo trudno jest czasem połączyć różne kawałki wiedzy ze sobą z trochę inn...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP

Chciałabym zadać Wam pytanie: co to jest gleba? Często uczniowie na lekcji mówią: „no tutaj, ziemia w doniczce”. Gleba to ziemia i już… mamy. Rzeczywiście trudno powiedzieć, czym jest gleba. Spróbuję. Jest to mieszanina pokruszonej skały, obumarłej materii organicznej, wody i powietrza. Ta materia obumarła nie byłaby przydatna, gdyby nie została przetworzona przez organizmy żywe, które są w glebie, które właśnie ją przetwarzają na próchnicę. Gleba jest zasadniczym elementem ekosystemów lądowych, decydującym o utrzymaniu życia na Ziemi, dlatego jest bardzo ważna.

Dzisiejszym tematem będzie ziemia. Symboliczna jak planeta lub bardzo dosłowna jak gleba pełna dżdżownic.

„Pierwszy wschód słońca, który widziałam z Sojuza, to coś, czego nigdy nie zapomnę. Nie mogłam przestać się uśmiechać, to było naprawdę niezwykłe”.

„Doświadczenie tego widoku Ziemi jest czymś tak niesamowitym, to coś niemal przytłaczającego za pierwszym razem”.

Kiedy patrzymy na Ziemię z kosmosu, znikają narodowe podziały, konflikty dzielące ludzi stają się mniej ważne, a potrzeba wspólnych działań na rzecz ochrony naszej bladoniebieskiej kropki staje się oczywista i konieczna. Doświadczenie ujrzenia Ziemi z kosmosu zmieniło światopogląd wielu astronautów. Psychologowie nazywają to efektem „oglądu”, a dla osób, które nie oderwały się tak daleko od skorupy ziemskiej, konieczność jej ochrony nie zawsze jest taka oczywista. Na szczęście wiemy, że jest sporo osób, którym ta sprawa leży bardzo na sercu. Osoby te walczą o naszą planetę tak, jak my w ADAMED SmartUP lubimy najbardziej. Ich bronią jest nauka.

Dr Anna Łosiak jest geologiem planetarnym. Pracuje w Polskiej Akademii Nauk oraz na Uniwersytecie w Exeter. Jest także laureatką programu Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.

Bada pani kratery uderzeniowe i procesy zachodzące na powierzchni Marsa. Proszę powiedzieć: czy my możemy czegoś się o Ziemi dowiedzieć, patrząc w kosmos?

Dr Anna Łosiak: Jeżeli chodzi geologię impaktową, czyli powstawanie kraterów uderzeniowych, to jest to najważniejszy proces geologiczny w naszym układzie słonecznym i najprawdopodobniej we wszystkich innych układach słonecznych, jakie mamy we wszechświecie. A w skrócie chodzi po prostu o to, że rzeczy się ze sobą zderzają i to z bardzo dużą prędkością, i to są prędkości, które są dla nas normalnie zupełnie niewyobrażalne dlatego, że te ciała niebieskie – asteroidy, które np. od czasu do czasu uderzają w Ziemię albo właśnie w Marsa czy w siebie wzajemnie, mogą się poruszać z prędkością od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów na sekundę. Więc to są absolutnie gigantyczne, niesamowite prędkości i podobne rzeczy w zasadzie nie występują na Ziemi w takich normalnych warunkach, a nawet gdy chcemy coś takiego badać w laboratorium, co się dzieje, jeżeli zderzamy ciała poruszające się z takimi prędkościami, to musi być zrobione w bardzo taki skomplikowany, drogi sposób, a i tak dochodzimy wyłącznie do takich niewielkich poziomów tych hiperprędkości. To znaczy wydaje mi się, że najszybszy pocisk, jaki udało nam się wystrzelić, miał prędkość około 7 km/s. Średnio to, co się zderza z Ziemią, ma prędkość 20 km/s. Czasem zdarza się tak, że te dwa ciała, które się zderzają, mają porównywalną wielkość. To już może całkowicie zmienić to, w jaki sposób wygląda Układ Słoneczny. Np. coś podobnego zdarzyło się na naszej planecie i właśnie dzięki takiemu zderzeniu mamy dzisiaj Księżyc bez takiego zderzenia, które nastąpiło bardzo, bardzo, bardzo dawno temu, chwilę po tym, jak powstał Układ Słoneczny, gdy zderzyło się ciało troszkę mniejsze od dzisiejszej Ziemi i z ciałem wielkości mniej więcej Marsa. Oba te ciała niebieskie praktycznie przetopiły się w całości w wyniku tego zderzenia, część masy tak się „wyplumknęła” na orbitę i w ten sposób powstał nasz Księżyc. Bez tego zderzenia nie byłoby nas tutaj. Dlatego że Księżyc to jest coś, co stabilizuje orbitę Ziemi, przez stabilizację orbity stabilizuje klimat na Ziemi. Gdyby nie Księżyc, wahania klimatu byłyby równie ekstremalne co wahania klimatu na Marsie, więc „jeej” dla zderzeń. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć, co jest potrzebne dla naszego własnego funkcjonowania, a także to, że kratery uderzeniowe mają całe mnóstwo takich superpraktycznych zastosowań. Więc to nie jest tylko zrozumienie powstawania naszej planety, co jakby jest istotne, żeby wiedzieć, po to żeby np. lepiej wydobywać różne złoża, które są związane bardzo, bardzo często z kraterami uderzeniowymi właśnie. Np. większość niklu, jaki wydobywaliśmy w przeciągu ostatnich stu lat na świecie, pochodzi właśnie z takiego gigantycznego krateru uderzeniowego w Kanadzie. Większość kraterów uderzeniowych, jakie są w Stanach Zjednoczonych, jest związana z dużymi pokładami ropy i gazu.

Czy można powiedzieć, że Mars jest naszym planem B? Czy raczej dla Ziemi i Ziemian planu B na razie nie ma?

Dr Anna Łosiak: Absolutnie nie. Nigdy nie będziemy w stanie terraformować Marsa tak, żeby był on takim miejscem dla życia dla nas, jakim jest Ziemia. Ziemia to jest ta planeta, o którą musimy dbać, dlatego że nie ma drugiej takiej. W związku z czym nie. Natomiast absolutnie jest możliwe, ja myślę, że jest nieuniknione wręcz, o ile się w międzyczasie tutaj nie wybijemy w jakiś malowniczy sposób, czego mam nadzieję unikniemy, że ludzkość zasiedli Marsa, że będziemy mieli stałe bazy na Księżycu i na innych ciałach niebieskich. Natomiast to nigdy nie będzie tak jak na Ziemi i Ziemia jest najfajniejszym miejscem do życia dla nas, jakie może być, nie zepsujmy tego.

Pani prace są fascynujące. Myślę, że wiele młodych osób chciałoby się zajmować badaniami innych planet. Jakie porady miałaby pani dla przyszłych naukowczyń i naukowców, którzy chcieliby pójść tą drogą?

Dr Anna Łosiak: Z jednej strony chciałam powiedzieć, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć. Są absolutnie niesamowici ludzie, którzy zaczęli wcale nie tak wcześnie i doszli do absolutnie cudownych, ważnych rezultatów np. Carolyn Shoemaker, która była żoną jednego z największych geologów zajmującym się kraterami geologicznymi właśnie. Po odchowaniu trójki dzieci, po powstrzymywaniu dużej liczby kolegów swojego męża przed ukatrupieniem tegoż męża, ponieważ miał dość malowniczy charakter (wspaniały naukowiec, średnio miły człowiek podobnież do przebywania, więc zajmowała się nie tylko dziećmi, ale też mężem), i wtedy, jak miała trochę więcej czasu, zajęła się sama nauką, dokładnie astronomią, i odkryła bardzo dużą liczbę nowych komet, asteroid, w tym także asteroidę, która rozpoczęła takie publiczne zainteresowanie się właśnie tematem kraterów uderzeniowych, kiedy na początku lat 90. została ta kometa zaobserwowana chwilę przed zderzeniem się z Jowiszem, chyba Jowiszem… albo Saturnem… chyba Jowiszem. I po tym, jak byliśmy w stanie oglądać na żywo ten niesamowity spektakl bardzo taki dramatyczny i wysokoenergetyczny, do ludzi nagle dotarło, że to może się zdarzyć też na Ziemi i byłoby fajnie tego uniknąć. Dzięki temu nie tylko powstały kilka lat później dwa filmy, jeden z nich to „Armageddon” drugi to „Deep Impact”, które po prostu wdrukowały ludziom w mózgi taką możliwość bycia trafionym przez asteroidę i konieczność uniknięcia tego losu, ale też bardzo, bardzo ułatwiły uzyskiwanie pieniędzy od polityków przez naukowców na śledzenie tego typu asteroid, które mogą nam zagrozić na bieżąco. W związku z tym supernauką można się zająć w każdym wieku. Natomiast jeżeli zaczynałabym jeszcze raz moją karierę, to przede wszystkim sugerowałabym zainteresowanie się różnymi rzeczami, niekoniecznie zawężania swoich zainteresowań do jednej tylko rzeczy, dlatego że jest bardzo dużo specjalistów w jednym konkretnym temacie. Natomiast bardzo trudno jest czasem połączyć różne kawałki wiedzy ze sobą z trochę inn...

Nauka dla klimatu. Cztery żywioły - POWIETRZE. Podcast naukowy ADAMED SmartUP
2020-12-23 11:50:00

Podcast naukowy ADAMED SmartUP Powietrze – mieszanina gazów i aerozoli składająca się na atmosferę ziemską. Jak wiadomo, bez powietrza życie na Ziemi nie byłoby możliwe.  Dr Tedros Adhanom Ghebreyesus – dyrektor WHO, 30 października 2018 roku, Genewa, pierwsza globalna konferencja WHO na temat zanieczyszczeń powietrza i zdrowia: „Jesteśmy tutaj, ponieważ zanieczyszczenie powietrza jest jednym z największych zagrożeń dla zdrowia ludzkości i musimy coś z tym zrobić, pilnie. Proszę pozwolić, że przypomnę kilka liczb. Zanieczyszczenie powietrza zabija 7 milionów osób każdego roku. Na całym świecie 9 z 10 osób oddycha powietrzem zanieczyszczonym emisjami, będącymi pochodnymi ruchu samochodowego, przemysłu, rolnictwa i spalania odpadów. Około 3 miliardów osób używa wysoce dymiących, emitujących substancje smoliste pieców i pali w swoich domach, aby gotować lub ogrzewać się. Nasze ostatnie estymacje wskazują, że nawet 1/3 zgonów z powodu zawałów serca, udarów, nowotworów płuc i przewlekłych chorób dróg oddechowych wywołana jest zanieczyszczeniem powietrza".  O tym, jak jest źle, słyszymy dużo. Spośród 10 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie 7 jest w Polsce. Ale jednocześnie mamy mnóstwo niezwykłych osób, które walczą o czyste powietrze i walczą tak, jak my w ADAMED SmartUP lubimy najbardziej. Ich bronią jest nauka. Nie ma wątpliwości, że smog szkodzi zdrowiu. Choć do niedawna uważano, że smog wpływa niekorzystnie głównie na drogi oddechowe, dziś wiadomo, że toksyczne cząsteczki przedostające się z powietrza do organizmu mogą spowodować stany zapalne i uszkodzenia we wszystkich niemal tkankach i narządach. Dotyczy to także, a może przede wszystkim, dzieci. Dlatego dzisiaj rozmawiam z Panem dr. hab. inż. Arturem Jerzym Badydą, kierownikiem zakładu informatyki i badań jakości środowiska w Politechnice Warszawskiej, współautorem badania przeprowadzonego przez Warszawski Uniwersytet Medyczny, Politechnikę Warszawską i firmę ARC. Panie Doktorze, co to jest smog? Dr hab. inż. Artur Jerzy Badyda: Smog jest to pewne zjawisko – i to trzeba podkreślić. Zjawisko, które jest związane ze współistnieniem dwóch grup czynników. Pierwszą z tych grup czynników, można powiedzieć… Jedna i druga jest kluczowa, ale pierwszą z tych grup czynników są czynniki związane z meteorologią, to znaczy z pewną sytuacją, która w taki czy inny sposób powoduje brak możliwości albo utrudnione możliwości w mieszaniu się mas powietrza. Co jest kluczowe dla tej drugiej grupy czynników, związanej z zanieczyszczeniem powietrza. W okresie, kiedy występuje szczególnie tak zwana wyżowa pogoda, kiedy dochodzi do sytuacji – zwłaszcza w okresie zimowym – tak zwanej inwersji termicznej, a więc sytuacji, w której wraz ze wzrostem wysokości nad poziomem gruntu zaczyna nam rosnąć, a nie spadać, jak to ma miejsce normalnie, temperatura powietrza. Zanika nam tak zwane zjawisko konwekcji, a więc zjawisko polegające na tym, że masy powietrza cieplejsze ku dołu unoszą się do góry. W przypadku inwersji termicznej taka możliwość zostaje zablokowana. Dodatkowo, jeśli występuje pogoda bezwietrzna albo prawie bezwietrzna, w zasadzie można powiedzieć, że masy przestają mieć możliwość ruchu, przestają się przemieszczać. W związku z tym, jeśli równocześnie występuje ta druga grupa czynników, czyli zanieczyszczenie powietrza, emisja zanieczyszczeń powietrza, wówczas w tych masach powietrza zaczynają gromadzić się zanieczyszczenia. Te stężenia zanieczyszczeń zaczynają rosnąć ze względu na to, że te masy powietrza się nie przemieszczają i w efekcie w pewnym momencie dochodzi do takiej sytuacji, że te stężenia są wyjątkowo wysokie, i wówczas zaczynamy mówić o zjawisku smogu. Czyli o wysokich stężeniach zanieczyszczeń w masie powietrza. Niegdyś definiowano ten smog jako właśnie zanieczyszczenia powietrza, grupę zanieczyszczeń, mieszaninę zanieczyszczeń powietrza składającą się przede wszystkim, jeśli mówimy o smogu tak zwanym zimowym, czyli z pyłów, tlenku węgla, dwutlenku siarki i innych substancji w nieco mniejszych stężeniach. Dzisiaj w zasadzie, ponieważ z dwutlenkiem siarki mamy do czynienia raczej w niewielkim stopniu, problem wysokich stężeń dwutlenku siarki w Polsce został w dużej części rozwiązany. W związku z tym ta typowa dotychczasowa definicja smogu, który poza tym, że nazywał się zimowy, to czasem mówiono o nim właśnie siarkowy albo ewentualnie czarny, to dzisiaj ta definicja nie jest do końca spełniona. W związku z tym o zjawisku smogu mówimy w sytuacji, kiedy mamy wysokie stężenia pyłu zawieszonego, pyłów PM10, PM2,5, czyli drobnych cząstek, które są w stanie wnikać do układu oddechowego człowieka, bardzo często również tlenku węgla przy właśnie sprzyjających warunkach atmosferycznych powodujących, że masy powietrza się nie przemieszczają, gdzie występuje brak opadów, które mogłyby wybywać te zanieczyszczenia i powodować zmniejszenie ich stężeń w powietrzu – wówczas mówimy o zjawisku smogu. Mam nadzieję, że może ta przydługa trochę historia na temat smogu, ale może rozjaśni, czym to zjawisko jest. Dodam tylko jeszcze, że bardzo często w przestrzeni publicznej spotykamy się z wymiennym stosowaniem terminu „smog” i „zanieczyszczenie powietrza”. Więc chciałbym tutaj uczulić, że to nie są tożsame terminy. Tak że zanieczyszczenie powietrza to jest jedno, a smog jest pewnym zjawiskiem, w którym te zanieczyszczenia powietrza biorą udział, ale nie jest to synonim zanieczyszczeń powietrza. Jest Pan współautorem niezwykle ciekawych badań o wpływie smogu na zdrowie dzieci. Co Państwo badali? W jaki sposób i jakie są tego wyniki? Dr hab. inż. Artur Jerzy Badyda: Przyglądaliśmy się, w jaki sposób zanieczyszczenie powietrza może wzmagać takie symptomy jak problemy alergiczne, w tym: katar sienny, podrażnianie błon śluzowych nosa, gardła czy wywoływanie stanu zapalnego spojówek. To było badanie, można powiedzieć, kliniczne, natomiast nie było żadnych badań medycznych, żadnych procedur medycznych realizowanych na pacjentach. Badanie miało charakter ankietowy – ankiety, która była skierowana do rodziców dzieci w wieku lat od 3 do 12 z bardzo wielu różnych części Polski. W sumie prawie 1,5 tysiąca respondentów wzięło udział w badaniu, w związku z czym to już jest wystarczająco duża grupa, żeby można było wysnuwać jakieś daleko idące wnioski. Na wyniki tych badań nakładaliśmy właśnie informacje o zanieczyszczeniu powietrza i tutaj przede wszystkim skupiliśmy się na pyle zawieszonym, o którym wspomniałem wcześniej, tzn. na pyle PM10 i PM2,5. Czyli drobnych i bardzo drobnych cząstkach pyłu, które są w stanie wnikać do układu oddechowego. Te większe cząstki zwykle w dużej części pozostają w górnych partiach układu oddechowego, natomiast te mniejsze cząstki są w stanie bez problemu migrować do dolnych partii układu oddechowego. Najdrobniejsze bez problemu przenikają przez pęcherzyki płucne do układu krążenia. Tutaj dodam jeszcze, że nie patrzyliśmy, nie przyglądaliśmy się tak zwanym ultradrobnym cząstkom, ponieważ niestety te nie są monitorowane w systemie państwowego monitoringu środowiska. Ale warto też zwrócić uwagę na to, że te ultradrobne cząstki, czyli cząstki o średnicach poniżej jednego mikrometra, a w szczególności jeszcze mniejsza ich frakcja, czyli cząstki o średnicach poniżej stu nanometrów, mogą bez problemu przenikać barierę krew – mózg, a zatem przenikać również do naczyń mózgowych. Co jest szczególnie niebezpieczne dla dzieci, zwłaszcza będących w fazie rozwoju, ponieważ wraz z tymi zanieczyszczeniami pyłowymi mogą do naczyń mózgowych trafiać np. metale ciężkie, które są silnie związane z tymi ultradrobnymi cząstkami pyłu, a w efekcie powodować problemy w rozwoju tego centralnego układu nerwowego u dzieci. To bardzo cieka...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP

Powietrze – mieszanina gazów i aerozoli składająca się na atmosferę ziemską. Jak wiadomo, bez powietrza życie na Ziemi nie byłoby możliwe. 

Dr Tedros Adhanom Ghebreyesus – dyrektor WHO, 30 października 2018 roku, Genewa, pierwsza globalna konferencja WHO na temat zanieczyszczeń powietrza i zdrowia:

„Jesteśmy tutaj, ponieważ zanieczyszczenie powietrza jest jednym z największych zagrożeń dla zdrowia ludzkości i musimy coś z tym zrobić, pilnie. Proszę pozwolić, że przypomnę kilka liczb. Zanieczyszczenie powietrza zabija 7 milionów osób każdego roku. Na całym świecie 9 z 10 osób oddycha powietrzem zanieczyszczonym emisjami, będącymi pochodnymi ruchu samochodowego, przemysłu, rolnictwa i spalania odpadów. Około 3 miliardów osób używa wysoce dymiących, emitujących substancje smoliste pieców i pali w swoich domach, aby gotować lub ogrzewać się. Nasze ostatnie estymacje wskazują, że nawet 1/3 zgonów z powodu zawałów serca, udarów, nowotworów płuc i przewlekłych chorób dróg oddechowych wywołana jest zanieczyszczeniem powietrza". 

O tym, jak jest źle, słyszymy dużo. Spośród 10 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie 7 jest w Polsce. Ale jednocześnie mamy mnóstwo niezwykłych osób, które walczą o czyste powietrze i walczą tak, jak my w ADAMED SmartUP lubimy najbardziej. Ich bronią jest nauka.

Nie ma wątpliwości, że smog szkodzi zdrowiu. Choć do niedawna uważano, że smog wpływa niekorzystnie głównie na drogi oddechowe, dziś wiadomo, że toksyczne cząsteczki przedostające się z powietrza do organizmu mogą spowodować stany zapalne i uszkodzenia we wszystkich niemal tkankach i narządach. Dotyczy to także, a może przede wszystkim, dzieci. Dlatego dzisiaj rozmawiam z Panem dr. hab. inż. Arturem Jerzym Badydą, kierownikiem zakładu informatyki i badań jakości środowiska w Politechnice Warszawskiej, współautorem badania przeprowadzonego przez Warszawski Uniwersytet Medyczny, Politechnikę Warszawską i firmę ARC.

Panie Doktorze, co to jest smog?

Dr hab. inż. Artur Jerzy Badyda: Smog jest to pewne zjawisko – i to trzeba podkreślić. Zjawisko, które jest związane ze współistnieniem dwóch grup czynników. Pierwszą z tych grup czynników, można powiedzieć… Jedna i druga jest kluczowa, ale pierwszą z tych grup czynników są czynniki związane z meteorologią, to znaczy z pewną sytuacją, która w taki czy inny sposób powoduje brak możliwości albo utrudnione możliwości w mieszaniu się mas powietrza. Co jest kluczowe dla tej drugiej grupy czynników, związanej z zanieczyszczeniem powietrza. W okresie, kiedy występuje szczególnie tak zwana wyżowa pogoda, kiedy dochodzi do sytuacji – zwłaszcza w okresie zimowym – tak zwanej inwersji termicznej, a więc sytuacji, w której wraz ze wzrostem wysokości nad poziomem gruntu zaczyna nam rosnąć, a nie spadać, jak to ma miejsce normalnie, temperatura powietrza. Zanika nam tak zwane zjawisko konwekcji, a więc zjawisko polegające na tym, że masy powietrza cieplejsze ku dołu unoszą się do góry. W przypadku inwersji termicznej taka możliwość zostaje zablokowana. Dodatkowo, jeśli występuje pogoda bezwietrzna albo prawie bezwietrzna, w zasadzie można powiedzieć, że masy przestają mieć możliwość ruchu, przestają się przemieszczać. W związku z tym, jeśli równocześnie występuje ta druga grupa czynników, czyli zanieczyszczenie powietrza, emisja zanieczyszczeń powietrza, wówczas w tych masach powietrza zaczynają gromadzić się zanieczyszczenia. Te stężenia zanieczyszczeń zaczynają rosnąć ze względu na to, że te masy powietrza się nie przemieszczają i w efekcie w pewnym momencie dochodzi do takiej sytuacji, że te stężenia są wyjątkowo wysokie, i wówczas zaczynamy mówić o zjawisku smogu. Czyli o wysokich stężeniach zanieczyszczeń w masie powietrza. Niegdyś definiowano ten smog jako właśnie zanieczyszczenia powietrza, grupę zanieczyszczeń, mieszaninę zanieczyszczeń powietrza składającą się przede wszystkim, jeśli mówimy o smogu tak zwanym zimowym, czyli z pyłów, tlenku węgla, dwutlenku siarki i innych substancji w nieco mniejszych stężeniach. Dzisiaj w zasadzie, ponieważ z dwutlenkiem siarki mamy do czynienia raczej w niewielkim stopniu, problem wysokich stężeń dwutlenku siarki w Polsce został w dużej części rozwiązany. W związku z tym ta typowa dotychczasowa definicja smogu, który poza tym, że nazywał się zimowy, to czasem mówiono o nim właśnie siarkowy albo ewentualnie czarny, to dzisiaj ta definicja nie jest do końca spełniona. W związku z tym o zjawisku smogu mówimy w sytuacji, kiedy mamy wysokie stężenia pyłu zawieszonego, pyłów PM10, PM2,5, czyli drobnych cząstek, które są w stanie wnikać do układu oddechowego człowieka, bardzo często również tlenku węgla przy właśnie sprzyjających warunkach atmosferycznych powodujących, że masy powietrza się nie przemieszczają, gdzie występuje brak opadów, które mogłyby wybywać te zanieczyszczenia i powodować zmniejszenie ich stężeń w powietrzu – wówczas mówimy o zjawisku smogu. Mam nadzieję, że może ta przydługa trochę historia na temat smogu, ale może rozjaśni, czym to zjawisko jest. Dodam tylko jeszcze, że bardzo często w przestrzeni publicznej spotykamy się z wymiennym stosowaniem terminu „smog” i „zanieczyszczenie powietrza”. Więc chciałbym tutaj uczulić, że to nie są tożsame terminy. Tak że zanieczyszczenie powietrza to jest jedno, a smog jest pewnym zjawiskiem, w którym te zanieczyszczenia powietrza biorą udział, ale nie jest to synonim zanieczyszczeń powietrza.

Jest Pan współautorem niezwykle ciekawych badań o wpływie smogu na zdrowie dzieci. Co Państwo badali? W jaki sposób i jakie są tego wyniki?

Dr hab. inż. Artur Jerzy Badyda: Przyglądaliśmy się, w jaki sposób zanieczyszczenie powietrza może wzmagać takie symptomy jak problemy alergiczne, w tym: katar sienny, podrażnianie błon śluzowych nosa, gardła czy wywoływanie stanu zapalnego spojówek. To było badanie, można powiedzieć, kliniczne, natomiast nie było żadnych badań medycznych, żadnych procedur medycznych realizowanych na pacjentach. Badanie miało charakter ankietowy – ankiety, która była skierowana do rodziców dzieci w wieku lat od 3 do 12 z bardzo wielu różnych części Polski. W sumie prawie 1,5 tysiąca respondentów wzięło udział w badaniu, w związku z czym to już jest wystarczająco duża grupa, żeby można było wysnuwać jakieś daleko idące wnioski. Na wyniki tych badań nakładaliśmy właśnie informacje o zanieczyszczeniu powietrza i tutaj przede wszystkim skupiliśmy się na pyle zawieszonym, o którym wspomniałem wcześniej, tzn. na pyle PM10 i PM2,5. Czyli drobnych i bardzo drobnych cząstkach pyłu, które są w stanie wnikać do układu oddechowego. Te większe cząstki zwykle w dużej części pozostają w górnych partiach układu oddechowego, natomiast te mniejsze cząstki są w stanie bez problemu migrować do dolnych partii układu oddechowego. Najdrobniejsze bez problemu przenikają przez pęcherzyki płucne do układu krążenia. Tutaj dodam jeszcze, że nie patrzyliśmy, nie przyglądaliśmy się tak zwanym ultradrobnym cząstkom, ponieważ niestety te nie są monitorowane w systemie państwowego monitoringu środowiska. Ale warto też zwrócić uwagę na to, że te ultradrobne cząstki, czyli cząstki o średnicach poniżej jednego mikrometra, a w szczególności jeszcze mniejsza ich frakcja, czyli cząstki o średnicach poniżej stu nanometrów, mogą bez problemu przenikać barierę krew – mózg, a zatem przenikać również do naczyń mózgowych. Co jest szczególnie niebezpieczne dla dzieci, zwłaszcza będących w fazie rozwoju, ponieważ wraz z tymi zanieczyszczeniami pyłowymi mogą do naczyń mózgowych trafiać np. metale ciężkie, które są silnie związane z tymi ultradrobnymi cząstkami pyłu, a w efekcie powodować problemy w rozwoju tego centralnego układu nerwowego u dzieci.

To bardzo cieka...

Nauka dla klimatu. Cztery żywioły - WODA. Podcast naukowy ADAMED SmartUP
2020-12-16 12:00:00

Podcast naukowy ADAMED SmartUP Woda – 60% naszego ciała. Nasze serce składa się w 73% z wody, a płuca to ponad 80%. Nawet kości są wodniste, 30% naszych kości to woda. I co najważniejsze, mózg to także w ponad 70% woda.  -„Susza, kolejny rok polska ziemia wysycha…” -„ Mokradła wysychają…” - „Polska, ma od mniej więcej 10 lat, permanentną suszę letnią…” Według wielu międzynarodowych agencji, nawet 40% ludzi na świecie, nie ma odpowiedniego dostępu do wody albo z powodu suszy, albo z powodu zanieczyszczeń. Dlatego dzisiaj porozmawiamy z osobami, które walczą o wodę, ale walczą tak jak my w ADAMED SmartUP lubimy najbardziej. Ich  bronią jest nauka. Rozmawiam z dr hab. Mikołajem Piniewskim – laureatem programu Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, pracującym w Katedrze Hydrologii, Meteorologii i Gospodarki Wodnej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Specjalizuje się Pan w badaniu wpływu zmian klimatu na zasoby wodne. Specjalizuje się Pan w badaniu wpływu zmian klimatu na zasoby wodne.  W jaki sposób Pana praca pomaga poradzić sobie z tym wyzwaniem? Dr hab. Mikołaj Piniewski: Dominującym wątkiem mojej pracy badawczej jest modelowanie zjawisk hydrologicznych. I tu musimy sobie wyjaśnić parę tych prostych terminów. Czym jest modelowanie? Modelowanie matematyczne jest wykorzystaniem aparatu matematycznego, a zatem przede wszystkim równań do opisu działania jakiegoś systemu. W hydrologii takim systemem jest na ogół zlewnia rzeczna i mówimy wówczas o opisie matematycznym wszystkich procesów które zachodzą w tej zlewni czyli opadu, parowania, odpływu, skupiając się na tych najważniejszych. System może być też zawężony do jakiegoś odcinka rzeki, wówczas opisujemy transport wody na tym odcinku, wówczas niewiadomymi mogą być stan wody w korycie czy też natężenie przepływu, a parametrami takiego modelu szorstkość dna czy spadek rzeki. To taki przykład. Współcześnie, ale tak naprawdę już od dziesiątek lat takie modele zapisuje się w postaci kodu komputerowego. W tym momencie stają się one programami, a praca modelarza, czyli takiej osoby jak ja, polega między innymi na przetwarzaniu danych wyjściowych, na definiowaniu parametrów modelu, uruchamianiu symulacji wizualizacji wyników i ich analizie. Przechodząc do odpowiedzi na pytanie, jak powiedział znany brytyjski statystyk - George Box: „wszystkie modele są błędne, ale część z nich jest użyteczna”. Do czego zatem użyteczne są nam modele hydrologiczne? A no do tego, aby móc ocenić ilościowo jak pod wpływem zmieniającego się klimatu, zmieni się nasz stan zasobów wodnych. Zarówno ich ilość jak i jakość. W tym celu z pomocą przychodzi nam zupełnie inny rodzaj modeli: modele klimatyczne, zwane też modelami ogólnej cyrkulacji, których zadaniem jest coś w rodzaju, nazwałbym to „mission impossible”, czyli prognoza jak będzie wyglądał klimat za 20, 50 i 100 lat. Nie chodzi tutaj o krótką informację, że będzie cieplej i bardziej sucho, tylko o konkretne dane - szeregi czasowe przyszłych temperatur, opadów i innych zmiennych meteorologicznych. Takie dane pochodzące z tych modeli klimatycznych my, hydrolodzy, wykorzystujemy jako dane wsadowe w naszych narzędziach, modelach hydrologicznych właśnie po to, aby ocenić jak pod wpływem zmian klimatu może zmienić się np. wielkość obszaru zalewowego, intensywność suszy czy też stężenie azotu w rzece. Dodatkowo potrafimy też symulować efektywność pewnych działań adaptacyjnych, którym możemy w gospodarce wodnej zastosować i zbadać i jak może być ryzyko niektórych tych zjawisk zredukowane. Dziękuję a proszę powiedzieć dlaczego w ogóle zajmuje się Pan tą dziedziną nauki? Dr hab. Mikołaj Piniewski: Odpowiedź na to pytanie sprawia mi dużą przyjemność, bo muszę się cofnąć w czasie o ponad 20 lat, do czasów późnej podstawówki oraz liceum w rodzinnym Inowrocławiu i w tamtym czasie stało się dla mnie jasne, że moimi dwoma ulubionymi, szkolnymi przedmiotami są: matematyka oraz geografia, zwłaszcza geografia fizyczna. Z sukcesem startowałem w olimpiadzie matematycznej co dało mi indeks na studia i wybrałem Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Matematyczno-Przyrodniczych na Uniwersytecie Warszawskim. To był świetny wybór. Tam jako wiodące kierunki wybrałem właśnie matematykę i geografię. Szukając swojej niszy, bo tym się zająłem na początku, bardzo szybko zorientowałem się, że najlepszym wyborem dla mnie będzie hydrologia, w której metody matematyczne mają największe wzięcie, tak mówiąc kolokwialnie, spośród różnych dziedzin geografii. Choć dyplom magistra zdobyłem na matematyce ciągnęło mnie mocno w kierunku, bardziej takich praktycznych niż abstrakcyjnych, teoretycznych zagadnień. Dlatego studia doktoranckie podjąłem w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie pod okiem prof. Okruszki. Od tamtej chwili a było to równo 13 lat temu, zajmuję się zawodowo hydrologią i modelowaniem hydrologicznym, i sprawia mi to ogromną przyjemność. - Myślę, że to bardzo inspirująca dla naszych młodych słuchaczy historia. Nie każdy może zostać ratującym świat naukowcem, ale co możemy robić, aby stanąć naprzeciw takim wyzwaniom w naszym codziennym życiu? Dr  hab. Mikołaj Piniewski: Moim zdaniem ogromne znaczenie ma edukacja i świadomość społeczna, świadomość obywatelska. Dlatego z takim uznaniem patrzę na inicjatywę młodzieżowych strajków klimatycznych, chociażby. Oprócz strajków klimatycznych drugim wartym uwagi pomysłem jest wolontariat w organizacjach pozarządowych zajmujących się klimatem, środowiskiem i wodą, i takich organizacji jest obecnie bez liku. Na pytanie co jeszcze możemy zrobić, bardziej konkretnie i praktycznie eksperci często odpowiadają na przykład: zakręcajmy wodę w kranie, przy myciu zębów, żeby ją trochę zaoszczędzić. Ja sądzę, że my wszyscy już tę wodę zakręcamy i mówienie o tym niewiele poprawi. Warto przywołać natomiast w tym kontekście pojęcie tzw. śladu wodnego, czyli sumy wody zużytej przez nas bezpośrednio, czyli np. w trakcie mycia zębów czy prania, ale też pośrednio. Produkcja każdej rzeczy której używamy czy konsumujemy wymaga użycia tak zwanej wody wirtualnej, czyli użytej w procesie produkcji. Warto mieć świadomość, że jednokrotnie zastępując jedzenie hamburgera przez burgera wegetariańskiego redukujemy swój ślad wodny w mniej więcej podobny sposób jak zakręcając kurek w kranie przy myciu zębów, każdego dnia przez kilka lat. - Wygląda na to, że jest wiele drobnych czynności ,którymi możemy przyczynić się do łagodzenia skutków zmian klimatu. Co jednak jeżeli wody zabraknie?  W oryginalnym filmie „Gwiezdne wojny” z 1977 roku, główny bohater desperacko chciał opuścić planetę Tatooine, gdzie jego rodzina handlowała wilgocią z atmosfery, za pomocą urządzeń zwanych parownikami. W gorącym i suchym, pustynnym krajobrazie planety, hodowla wilgoci była ważnym działaniem na rzecz przetrwania. Dr hab. inż. Urszula Stachewicz z Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie – laureatka Nagród Naukowych POLITYKI 2016 i stypendystka Uniwersytetu Cambridge. Inspiruje się rozwiązaniami konstrukcyjnymi występującymi w przyrodzie np. w liściach czy pajęczych sieciach i pracuje także nad poprawą efektywności kolektorów pozyskujących wodę z mgły. Pani Doktor, jak to działa? Dr hab. Inż. Urszula Stachewicz: Zajmujemy się właśnie takimi procesami, w których możemy pozyskać tutaj rzeczywiści wodę z mgły, albo także z innych procesów to jest także deszczowa woda, albo może być to z tzw. procesów kondensacji, czyli skraplania, wynikającego tutaj z różnicy temperatur. Więc próbujemy zbierać właśnie te kropelki, życiodajne kropelki wody, na powierzchni włókien polimerowych czy też nanowłókien. Cz...

Podcast naukowy ADAMED SmartUP

Woda – 60% naszego ciała. Nasze serce składa się w 73% z wody, a płuca to ponad 80%. Nawet kości są wodniste, 30% naszych kości to woda. I co najważniejsze, mózg to także w ponad 70% woda. 

-„Susza, kolejny rok polska ziemia wysycha…”

-„ Mokradła wysychają…”

- „Polska, ma od mniej więcej 10 lat, permanentną suszę letnią…”

Według wielu międzynarodowych agencji, nawet 40% ludzi na świecie, nie ma odpowiedniego dostępu do wody albo z powodu suszy, albo z powodu zanieczyszczeń. Dlatego dzisiaj porozmawiamy z osobami, które walczą o wodę, ale walczą tak jak my w ADAMED SmartUP lubimy najbardziej. Ich  bronią jest nauka.

Rozmawiam z dr hab. Mikołajem Piniewskim – laureatem programu Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, pracującym w Katedrze Hydrologii, Meteorologii i Gospodarki Wodnej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Specjalizuje się Pan w badaniu wpływu zmian klimatu na zasoby wodne. Specjalizuje się Pan w badaniu wpływu zmian klimatu na zasoby wodne. 

W jaki sposób Pana praca pomaga poradzić sobie z tym wyzwaniem?

Dr hab. Mikołaj Piniewski: Dominującym wątkiem mojej pracy badawczej jest modelowanie zjawisk hydrologicznych. I tu musimy sobie wyjaśnić parę tych prostych terminów. Czym jest modelowanie? Modelowanie matematyczne jest wykorzystaniem aparatu matematycznego, a zatem przede wszystkim równań do opisu działania jakiegoś systemu. W hydrologii takim systemem jest na ogół zlewnia rzeczna i mówimy wówczas o opisie matematycznym wszystkich procesów które zachodzą w tej zlewni czyli opadu, parowania, odpływu, skupiając się na tych najważniejszych. System może być też zawężony do jakiegoś odcinka rzeki, wówczas opisujemy transport wody na tym odcinku, wówczas niewiadomymi mogą być stan wody w korycie czy też natężenie przepływu, a parametrami takiego modelu szorstkość dna czy spadek rzeki. To taki przykład. Współcześnie, ale tak naprawdę już od dziesiątek lat takie modele zapisuje się w postaci kodu komputerowego. W tym momencie stają się one programami, a praca modelarza, czyli takiej osoby jak ja, polega między innymi na przetwarzaniu danych wyjściowych, na definiowaniu parametrów modelu, uruchamianiu symulacji wizualizacji wyników i ich analizie. Przechodząc do odpowiedzi na pytanie, jak powiedział znany brytyjski statystyk - George Box: „wszystkie modele są błędne, ale część z nich jest użyteczna”. Do czego zatem użyteczne są nam modele hydrologiczne? A no do tego, aby móc ocenić ilościowo jak pod wpływem zmieniającego się klimatu, zmieni się nasz stan zasobów wodnych. Zarówno ich ilość jak i jakość. W tym celu z pomocą przychodzi nam zupełnie inny rodzaj modeli: modele klimatyczne, zwane też modelami ogólnej cyrkulacji, których zadaniem jest coś w rodzaju, nazwałbym to „mission impossible”, czyli prognoza jak będzie wyglądał klimat za 20, 50 i 100 lat. Nie chodzi tutaj o krótką informację, że będzie cieplej i bardziej sucho, tylko o konkretne dane - szeregi czasowe przyszłych temperatur, opadów i innych zmiennych meteorologicznych. Takie dane pochodzące z tych modeli klimatycznych my, hydrolodzy, wykorzystujemy jako dane wsadowe w naszych narzędziach, modelach hydrologicznych właśnie po to, aby ocenić jak pod wpływem zmian klimatu może zmienić się np. wielkość obszaru zalewowego, intensywność suszy czy też stężenie azotu w rzece. Dodatkowo potrafimy też symulować efektywność pewnych działań adaptacyjnych, którym możemy w gospodarce wodnej zastosować i zbadać i jak może być ryzyko niektórych tych zjawisk zredukowane.

Dziękuję a proszę powiedzieć dlaczego w ogóle zajmuje się Pan tą dziedziną nauki?

Dr hab. Mikołaj Piniewski: Odpowiedź na to pytanie sprawia mi dużą przyjemność, bo muszę się cofnąć w czasie o ponad 20 lat, do czasów późnej podstawówki oraz liceum w rodzinnym Inowrocławiu i w tamtym czasie stało się dla mnie jasne, że moimi dwoma ulubionymi, szkolnymi przedmiotami są: matematyka oraz geografia, zwłaszcza geografia fizyczna. Z sukcesem startowałem w olimpiadzie matematycznej co dało mi indeks na studia i wybrałem Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Matematyczno-Przyrodniczych na Uniwersytecie Warszawskim. To był świetny wybór. Tam jako wiodące kierunki wybrałem właśnie matematykę i geografię. Szukając swojej niszy, bo tym się zająłem na początku, bardzo szybko zorientowałem się, że najlepszym wyborem dla mnie będzie hydrologia, w której metody matematyczne mają największe wzięcie, tak mówiąc kolokwialnie, spośród różnych dziedzin geografii. Choć dyplom magistra zdobyłem na matematyce ciągnęło mnie mocno w kierunku, bardziej takich praktycznych niż abstrakcyjnych, teoretycznych zagadnień. Dlatego studia doktoranckie podjąłem w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie pod okiem prof. Okruszki. Od tamtej chwili a było to równo 13 lat temu, zajmuję się zawodowo hydrologią i modelowaniem hydrologicznym, i sprawia mi to ogromną przyjemność.

- Myślę, że to bardzo inspirująca dla naszych młodych słuchaczy historia. Nie każdy może zostać ratującym świat naukowcem, ale co możemy robić, aby stanąć naprzeciw takim wyzwaniom w naszym codziennym życiu?

Dr  hab. Mikołaj Piniewski: Moim zdaniem ogromne znaczenie ma edukacja i świadomość społeczna, świadomość obywatelska. Dlatego z takim uznaniem patrzę na inicjatywę młodzieżowych strajków klimatycznych, chociażby. Oprócz strajków klimatycznych drugim wartym uwagi pomysłem jest wolontariat w organizacjach pozarządowych zajmujących się klimatem, środowiskiem i wodą, i takich organizacji jest obecnie bez liku. Na pytanie co jeszcze możemy zrobić, bardziej konkretnie i praktycznie eksperci często odpowiadają na przykład: zakręcajmy wodę w kranie, przy myciu zębów, żeby ją trochę zaoszczędzić. Ja sądzę, że my wszyscy już tę wodę zakręcamy i mówienie o tym niewiele poprawi. Warto przywołać natomiast w tym kontekście pojęcie tzw. śladu wodnego, czyli sumy wody zużytej przez nas bezpośrednio, czyli np. w trakcie mycia zębów czy prania, ale też pośrednio. Produkcja każdej rzeczy której używamy czy konsumujemy wymaga użycia tak zwanej wody wirtualnej, czyli użytej w procesie produkcji. Warto mieć świadomość, że jednokrotnie zastępując jedzenie hamburgera przez burgera wegetariańskiego redukujemy swój ślad wodny w mniej więcej podobny sposób jak zakręcając kurek w kranie przy myciu zębów, każdego dnia przez kilka lat.

- Wygląda na to, że jest wiele drobnych czynności ,którymi możemy przyczynić się do łagodzenia skutków zmian klimatu. Co jednak jeżeli wody zabraknie? 

W oryginalnym filmie „Gwiezdne wojny” z 1977 roku, główny bohater desperacko chciał opuścić planetę Tatooine, gdzie jego rodzina handlowała wilgocią z atmosfery, za pomocą urządzeń zwanych parownikami. W gorącym i suchym, pustynnym krajobrazie planety, hodowla wilgoci była ważnym działaniem na rzecz przetrwania. Dr hab. inż. Urszula Stachewicz z Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie – laureatka Nagród Naukowych POLITYKI 2016 i stypendystka Uniwersytetu Cambridge. Inspiruje się rozwiązaniami konstrukcyjnymi występującymi w przyrodzie np. w liściach czy pajęczych sieciach i pracuje także nad poprawą efektywności kolektorów pozyskujących wodę z mgły. Pani Doktor, jak to działa?

Dr hab. Inż. Urszula Stachewicz: Zajmujemy się właśnie takimi procesami, w których możemy pozyskać tutaj rzeczywiści wodę z mgły, albo także z innych procesów to jest także deszczowa woda, albo może być to z tzw. procesów kondensacji, czyli skraplania, wynikającego tutaj z różnicy temperatur. Więc próbujemy zbierać właśnie te kropelki, życiodajne kropelki wody, na powierzchni włókien polimerowych czy też nanowłókien. Cz...

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie