:: ::

„11 października, kilka minut przed godziną 14:00, dyspozytorka pogotowia ratunkowego w Stargardzie Szczecińskim odebrała telefoniczne zgłoszenie o omdleniu dziecka. Kobieta, która wzywała pogotowie, była bardzo zdenerwowana i mówiła niezrozumiale. Dyspozytorka nie potrafiła pojąć, o co chodzi, ale wysłała na miejsce karetkę. Lekarz pogotowia ratunkowego, który zjawił się w kilkanaście minut po wezwaniu, znalazł w mieszkaniu dziecko leżące na podłodze.”

Natychmiast przystąpił do resuscytacji, bo nie potrafił wyczuć oddechu, ani bicia serca. Później miał zeznawać, że dziecko było zaniedbane, że było brudne, miał nawet użyć sformułowania, że cuchnęło.

Dzisiaj udamy się na północny-zachód od Lachna, do niewielkiego miasta o długiej i barwnej historii, sięgającej wczesnych lat średniowiecza, zanim jeszcze w ogóle powstało państwo Piastów. Choć my aż tak daleko nie będziemy się zagłębiać. Miasto to nazywa się dzisiaj Stargardem, tuż po wojnie było Starogrodem, a później, aż do 2015 roku Stargardem Szczecińskim. I narażając się wszystkim mieszkańcom tegoż pięknego miasta, muszę Wam wyznać, że od zawsze myli mi się ono ze Starogardem Gdańskim.Tzn. wiem, który gdzie na mapie, ale nie potrafię zapamiętać, który jest Stargardem, a który Starogardem. Zatem mieszkańcy tych okolic, komentarze są Wasze – przyjmę każdą krytykę i każdy hejt.No ale nie o mnie przecież jest ta historia. Opowiemy sobie dzisiaj o pewnej babci Jadzi, która miała bardzo poprzestawiane swoje priorytety i chyba rozumienie świata jako takiego. Miała poważne problemy z wyrażaniem emocji, z wymaganiem i egzekwowaniem pewnych zachowań, wreszcie ze zrozumieniem potrzeb innej istoty ludzkiej. A to wszystko doprowadziło do tragedii, jaka stopiła serca najzimniejszych kryminalnych.

Najbardziej dotknięci patologicznym sposobem myślenia i postępowania babci Jadzi zostały jej wnuki, ale najprawdopodobniej także ich matka, a córka pani Jadwigi, Nadia też przeżyła gehennę, nie tylko jako dziecko, ale także jako nastolatka i najpewniej, kiedy była już dorosłą kobietą, ale tych szczegółów raczej nigdy nie poznamy.

Opowiadanie to powstało na podstawie rozdziału „Babcia de Sade” z książki o prawdziwych zbrodniach „Bestie – zbrodnie i kary” autorstwa Janusza Macieja Jastrzębskiego


Jest to odcinek podkastu:
Podcast Kryminalny

W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych.
Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią.
Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie.
Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj

Kategorie:
Kryminalne

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie