:: ::

Piętnaście głosowań – tyle potrzeba było, żeby Izba Reprezentantów w końcu zdecydowała o wyborze spikera. Ten wybór to pierwsze i najważniejsze zadanie nowej Izby. Zwykle dokonuje się już w pierwszym głosowaniu, ale nie tym razem. Dlaczego to tak ważne? Bez spikera Izba Reprezentantów nie funkcjonuje: kongresmeni nie mogą zostać zaprzysiężeni, nie można przyjąć regulaminu, obsadzić komisji, przyjmować ustaw itd. Tymczasem Partia Republikańska, choć wygrała wybory i ma większość mandatów w Izbie, przez kilka dni nie była w stanie dogadać się sama ze sobą. Dwudziestu Republikanów nie chciało zgodzić się na kandydaturę Kevina McCarthy’ego i po raz pierwszy od 1923 roku wybór spikera zamienił się w komediodramat rozgrywający się przed oczami wyborców, choć sto lat temu do osiągnięcia celu potrzebne było „jedynie” dziewięć rund głosowania.  McCarthy nie pierwszy raz budzi niechęć członków własnej partii. Spikerem miał być już w 2015 roku, jednak radykałowie zablokowali jego kandydaturę i musiał się wycofać. Od tamtej pory dążył do zajęcia upragnionego stanowiska i żeby zasiąść w fotelu spikera gotów był na wszystko. Cel osiągnął - w nocy z 6 na 7 stycznia - ale jakim kosztem? Opowiemy dziś państwu czego dokładnie żądali buntownicy, kto należy do tej grupy, jak bardzo te ustępstwa osłabią pozycję nowego spikera i czy pod Kevinem McCarthym Izba Reprezentantów będzie w ogóle w stanie normalnie funkcjonować. 

Jest to odcinek podkastu:
Podkast amerykański

Łukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński o Stanach Zjednoczonych - mówimy o tym, co się dzieje w amerykańskiej polityce, przypominamy ważne wydarzenia historyczne, a co jakiś czas omawiamy jakieś ważne zjawisko społeczne czy trapiący Amerykę problem. Nowy odcinek w każdą sobotę.

Jeśli chcecie nas wspierać, zapraszamy na http://patronite.pl/podkastamerykanski

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie