Jan Śpiewak Podcast

Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili.

Kategorie:
Polityka Wiadomości

Odcinki od najnowszych:

Jak zarabiają na nieruchomościach ludzie PiS. Program Pałac +
2021-06-05 11:51:07

W Polsce obrót nieruchomościami jest jednak bardzo ściśle związany z polityką. W branży nieruchomościowej panuje kapitalizm polityczny - sukces zależny jest od koneksji. W sytuacji całkowitej zapaści polskiego wymiaru sprawiedliwości - prokuratury, CBA, sądów - tworzy to ogromne możliwości do tworzenia gigantycznych prywatnych majątków polityków. Nic dziwnego, że politycy inwestują w nieruchomości. I nic dziwnego, że wiele afer III RP miała podłoże nieruchomościowe. Media w ciągu ostatnich dni ujawniły adresy 15 nieruchomości, które należą do Daniela Obajtka prezesa PKN Orlen wartych conajmniej kilkanaście milionów złotych. Ostatnim adresem jest luksusowy apartament na warszawskim Bemowie, za który Obajtek zapłacił jedynie siedem tysięcy złotych z metra kwadratowego, chociaż cennikowo powinien zapłacić trzynaście tysięcy. Skąd Obajtek dorobił się takiej fortuny? Przypominam też historię działki Mateusza Morawieckiego, który dzięki znajomości z kardynałem Henrykiem Gulbinowiczem kupił za młodu od kościoła działkę za jedną piątą wartości. Dzisiaj jest ona warta 70 milionów złotych. Gulbinowicz tuż przed śmiercią został skazany w procesie w Watykanie za czyny pedofilskie i współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Wśród inwestycji nieruchomościowych obozu władzy warto się również przyjrzeć fortunie szefa Najwyższej Izby Kontroli. Chodzi o Mariana Banasia. Skromny urzędnik w czasie swojej kariery publicznej zgromadził 2 domy i 3 mieszkania oraz kamienice w Krakowie. Tę kamienicę podobno dostał w darowiźnie od żołnierza AK. Jakie było zdziwienie, gdy ten konserwatywny chrześcijański polityk wynajął na hotel na godziny a następnie sprzedał kamienicę znanej rodzinie kryminalistów i alfonsów z Krakowa. Nie powinno nas więc dziwić, że program Mieszkanie Plus okazał się absolutnym fiaskiem. Jarosław Kaczyński obiecywał trzy miliony mieszkań a wybudowano około tysiąca. Nie ma woli politycznej ani w rządzie ani w opozycji, żeby budować mieszkania dla ludzi bo oznaczałoby to koniec lukratywnego rynku nieruchomościowego. Ceny nieruchomości by spadły a władza polityków i deweloperów zostałaby znacznie ograniczona. Politycy żyją w symbiozie z deweloperami i gromadzą ogromne majątki. Powstała nowa nomenklatura III RP, która de facto uwłaszczyła się na majątku publicznym. Jak tę nomenklaturę zwalczyć? Wydaje się, że jedyną drogą jest opodatkowanie wielkich fortun i wymiana elit na takie, które nie cofnął się w rozbijaniu układu deweloperskiego w kraju. Tego niestety nie zrobi się bez reformy sądów, prokuratury i służb. Inaczej grozi nam dryfowanie w stronę wschodniej satrapii. Ten film powstał dzięki wsparciu moich patronów. Dołącz do nich na www.patronite.pl/JanekSpiewak
W Polsce obrót nieruchomościami jest jednak bardzo ściśle związany z polityką. W branży nieruchomościowej panuje kapitalizm polityczny - sukces zależny jest od koneksji. W sytuacji całkowitej zapaści polskiego wymiaru sprawiedliwości - prokuratury, CBA, sądów - tworzy to ogromne możliwości do tworzenia gigantycznych prywatnych majątków polityków. Nic dziwnego, że politycy inwestują w nieruchomości. I nic dziwnego, że wiele afer III RP miała podłoże nieruchomościowe.

Media w ciągu ostatnich dni ujawniły adresy 15 nieruchomości, które należą do Daniela Obajtka prezesa PKN Orlen wartych conajmniej kilkanaście milionów złotych. Ostatnim adresem jest luksusowy apartament na warszawskim Bemowie, za który Obajtek zapłacił jedynie siedem tysięcy złotych z metra kwadratowego, chociaż cennikowo powinien zapłacić trzynaście tysięcy. Skąd Obajtek dorobił się takiej fortuny?

Przypominam też historię działki Mateusza Morawieckiego, który dzięki znajomości z kardynałem Henrykiem Gulbinowiczem kupił za młodu od kościoła działkę za jedną piątą wartości. Dzisiaj jest ona warta 70 milionów złotych. Gulbinowicz tuż przed śmiercią został skazany w procesie w Watykanie za czyny pedofilskie i współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa.

Wśród inwestycji nieruchomościowych obozu władzy warto się również przyjrzeć fortunie szefa Najwyższej Izby Kontroli. Chodzi o Mariana Banasia. Skromny urzędnik w czasie swojej kariery publicznej zgromadził 2 domy i 3 mieszkania oraz kamienice w Krakowie. Tę kamienicę podobno dostał w darowiźnie od żołnierza AK. Jakie było zdziwienie, gdy ten konserwatywny chrześcijański polityk wynajął na hotel na godziny a następnie sprzedał kamienicę znanej rodzinie kryminalistów i alfonsów z Krakowa.

Nie powinno nas więc dziwić, że program Mieszkanie Plus okazał się absolutnym fiaskiem. Jarosław Kaczyński obiecywał trzy miliony mieszkań a wybudowano około tysiąca. Nie ma woli politycznej ani w rządzie ani w opozycji, żeby budować mieszkania dla ludzi bo oznaczałoby to koniec lukratywnego rynku nieruchomościowego. Ceny nieruchomości by spadły a władza polityków i deweloperów zostałaby znacznie ograniczona. Politycy żyją w symbiozie z deweloperami i gromadzą ogromne majątki. Powstała nowa nomenklatura III RP, która de facto uwłaszczyła się na majątku publicznym. Jak tę nomenklaturę zwalczyć? Wydaje się, że jedyną drogą jest opodatkowanie wielkich fortun i wymiana elit na takie, które nie cofnął się w rozbijaniu układu deweloperskiego w kraju. Tego niestety nie zrobi się bez reformy sądów, prokuratury i służb. Inaczej grozi nam dryfowanie w stronę wschodniej satrapii.


Ten film powstał dzięki wsparciu moich patronów. Dołącz do nich na www.patronite.pl/JanekSpiewak

Nowy konflikt pokoleń? Boomerzy vs doomerzy
2021-06-05 11:49:53

Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o pokoleniowym konflikcie, który rozgrywa się na naszych oczach. Wszystko wskazuje na to, że pierwszy raz od dawien dawna młode pokolenie będzie miało gorzej niż ich rodzice. To rodzi frustracje, których starsze pokolenie często nie rozumie. Starzy nie rozumieją i narzekają na młodych od początku ludzkiej cywilizacji. Anonimowy skryba z Babilonu w mieście UR 3,700 lat temu narzekał, że "Nigdy nie powiedziałem – idź, pracuj, utrzymuj mnie. A teraz dzień i noc cierpię przez ciebie, a ty dzień i noc marnujesz na przyjemność.” Chociaż konflikt międzypokoleniowy jest stary jak świat są powody ku temu, żeby sądzić, że dzisiejsza sytuacja jest inna niż wcześniej. Pokolenia wychowane po 1989 roku mogą mieć pod wieloma względami gorzej niż ich rodzice. Młodzi ludzie stoją przed wyzwaniami i problemami, które wydają się być największe od czasów powojennej odbudowy. Na spór pokoleniowy nakładają się ekonomiczne, społeczne i klimatyczne podziały. Pokolenie baby boomers pracuję praktycznie wyłącznie na umowę o pracę. 4/5 gospodarstw domowych w Polsce posiada na własność mieszkanie. To dzięki uwłaszczeniu na mieszkaniach zakładowych, komunalnych i spółdzielczych wybudowanych w PRL. Boomerzy mogą też liczyć na relatywnie wysokie emerytury. Nawet w wysokości 2/3 ostatniej pensji. Boomerzy mogli też przeżyć życie w miarę stabilnym klimacie, który panował na świecie od wielu tysięcy lat. Przeżyć śnieżne zimy i cztery pory roku. Roczniki osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte przeżyły na początku swojej drogi zawodowej już dwa kryzysy gospodarcze. Pierwszy w 2008 i teraz wywołany pandemią. Młodzi ludzie są ofiarami neoliberalnej polityki realizowanej po 1989 roku, deregulacji prawa pracy, prywatyzacji polityki mieszkaniowej i niszczenia środowiska. Wszystko rękami ich rodziców. Wychowani w III RP często pracują na śmieciówkach, przez co zarabiają mniej i w gorszych warunkach. Wielu wynajmuje mieszkania, ale blisko 45% ludzi do 34 roku życia mieszka z rodzicami. Ich emerytury będą głodowe - projekcje wskazują, że będą wynosić jedną czwartą ich ostatniej pensji. Pytanie co będzie na emeryturze, bo klimat niebezpiecznie zaczyna wariować i się ocieplać. Sanki zimą niedługo przejdą do historii. Dlatego często nazywani są doomerami, którzy staną w obliczy doomsday - dnia sądu. Potrzebujemy powrotu do solidarności międzypokoleniowej. Bez pomocy boomerów nie uda nam się uratować planety dla przyszłych pokoleń. Rozmawiajmy więc z nimi i tłumaczmy, że nasze problemy to nie narzekania roszczeniowej młodzieży, ale systemowe problemy, które możemy rozwiązać tylko w duchu solidarności. Ten film powstał dzięki moim patronom. Dołącz do nich na https://patronite.pl/JanekSpiewak
Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o pokoleniowym konflikcie, który rozgrywa się na naszych oczach. Wszystko wskazuje na to, że pierwszy raz od dawien dawna młode pokolenie będzie miało gorzej niż ich rodzice. To rodzi frustracje, których starsze pokolenie często nie rozumie.


Starzy nie rozumieją i narzekają na młodych od początku ludzkiej cywilizacji. Anonimowy skryba z Babilonu w mieście UR 3,700 lat temu narzekał, że "Nigdy nie powiedziałem – idź, pracuj, utrzymuj mnie. A teraz dzień i noc cierpię przez ciebie, a ty dzień i noc marnujesz na przyjemność.”


Chociaż konflikt międzypokoleniowy jest stary jak świat są powody ku temu, żeby sądzić, że dzisiejsza sytuacja jest inna niż wcześniej. Pokolenia wychowane po 1989 roku mogą mieć pod wieloma względami gorzej niż ich rodzice. Młodzi ludzie stoją przed wyzwaniami i problemami, które wydają się być największe od czasów powojennej odbudowy. Na spór pokoleniowy nakładają się ekonomiczne, społeczne i klimatyczne podziały.


Pokolenie baby boomers pracuję praktycznie wyłącznie na umowę o pracę. 4/5 gospodarstw domowych w Polsce posiada na własność mieszkanie. To dzięki uwłaszczeniu na mieszkaniach zakładowych, komunalnych i spółdzielczych wybudowanych w PRL. Boomerzy mogą też liczyć na relatywnie wysokie emerytury. Nawet w wysokości 2/3 ostatniej pensji. Boomerzy mogli też przeżyć życie w miarę stabilnym klimacie, który panował na świecie od wielu tysięcy lat. Przeżyć śnieżne zimy i cztery pory roku.


Roczniki osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte przeżyły na początku swojej drogi zawodowej już dwa kryzysy gospodarcze. Pierwszy w 2008 i teraz wywołany pandemią. Młodzi ludzie są ofiarami neoliberalnej polityki realizowanej po 1989 roku, deregulacji prawa pracy, prywatyzacji polityki mieszkaniowej i niszczenia środowiska. Wszystko rękami ich rodziców. Wychowani w III RP często pracują na śmieciówkach, przez co zarabiają mniej i w gorszych warunkach. Wielu wynajmuje mieszkania, ale blisko 45% ludzi do 34 roku życia mieszka z rodzicami. Ich emerytury będą głodowe - projekcje wskazują, że będą wynosić jedną czwartą ich ostatniej pensji. Pytanie co będzie na emeryturze, bo klimat niebezpiecznie zaczyna wariować i się ocieplać. Sanki zimą niedługo przejdą do historii. Dlatego często nazywani są doomerami, którzy staną w obliczy doomsday - dnia sądu.


Potrzebujemy powrotu do solidarności międzypokoleniowej. Bez pomocy boomerów nie uda nam się uratować planety dla przyszłych pokoleń. Rozmawiajmy więc z nimi i tłumaczmy, że nasze problemy to nie narzekania roszczeniowej młodzieży, ale systemowe problemy, które możemy rozwiązać tylko w duchu solidarności.




Ten film powstał dzięki moim patronom. Dołącz do nich na https://patronite.pl/JanekSpiewak

Kto zamordował działaczkę lokatorską Jolantę Brzeską?
2021-06-05 11:48:33

1 marca 2021 roku mija dziesięć lat od zabójstwa Jolanty Brzeskiej. W tym odcinku przybliżam historię morderstwa odważnej działaczki lokatorskiej. Życie Brzeskiej miało całkowicie się odmienić po tym, gdy Marek Mossakowski kupił roszczenia do kamienicy w której mieszkała. Mossakowski kupił roszczenia do nieruchomości na warszawskim Mokotowie za 1500 złotych. Za kolejne 300 złotych kupił prawa do odszkodowania. Kamienica była zburzona w 70% w czasie wojny. W 2006 roku komisarz Warszawy z nadania Prawa i Sprawiedliwości Mirosław Kochalski wydał pozytywną decyzję reprywatyzacyjną na rzecz Marka Mossakowskiego. Niedługo później na konto handlarza roszczeń wpłynęło jeszcze 1,9 miliona złotych tytułem „odszkodowania”. Zaczęło się czyszczenie nieruchomości. Do mieszkania, w którym mieszkała Jolanta Brzeska Mossakowski próbował się włamać za pomocą szliferki. Żądał od lokatorów pięniędzy za korzystanie z chodnika i części wspólnych. Jego pomagierem był Hubert Massalski sekretarz Związku Szlachty Polskiej. Obaj stanowili brutalny duet czyścicieli kamienic. Brzeska nie chciała się ze swojego mieszkania wyprowadzić. Walczyła o sprawiedliwość. Wraz z innymi lokatorami poszkodowanymi przez warszawską aferę reprywatyzacyjną Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. W 2010 roku wraz z przyjaciółmi złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez zorganizowaną grupę, która miała wyłudzać nieruchomości w stolicy. Prokuratura sprawy nie podjęła. W marcu 2011 roku została porwana ze swojego mieszkania i spalona żywcem w Lesie Kabackim. Prokuratura zrobiła wszystko, żeby nie wykryć sprawców. Nie zabezpieczyła całego monitoringu, nie przesłuchiwała długo kluczowych świadków. Miesiącami prowadziła sprawę pod kątem samobójstwa. W 2013 roku śledztwo umorzono. Komisja Weryfikacyjna w 2017 roku wydała decyzje, która odbierała dwa niesprzedane przez Mossakowskiego mieszkania na Nabielaka 9 i nakazała zwrot 2,9 miliona złotych przez Mossakowskiego do budżetu miasta stołecznego Warszawy. Rafał Trzaskowski zaskarżył tę decyzję i zażądał, żeby Mossakowski zatrzymał pieniądze zarobione na Nabielaka i nie oddawał dwóch lokali komunalnych. W 2019 roku sąd przychylił się do skargi Rafała Trzaskowskiego na decyzję odbierającą kamienicę Mossakowskiemu. W 2019 roku sąd skazał Marka Mossakowskiego na 1,5 roku więzienia za próbę wyłudzenia kamienicy na Pradze Północ. Po niecałym roku Sąd Najwyższy wstrzymał wykonywanie wyroku. Marek Mossakowski jest na wolności. Jego majątek szacuje się na około 60 nieruchomości w stolicy wartych conajmniej kilkadziesiąt milionów złotych. W 2016 roku wznowiono śledztwo w sprawie morderstwa Brzeskiej. Do dzisiaj nikomu nie postawiono zarzutów. O tej zbrodni nasze elity chciałby jak najszybciej zapomnieć. Pokazuje ona prawdę o polskim państwie: silnym dla bezsilnych i słabym wobec silnych. Dziesięć lat po morderstwie ciągle nie wykryto sprawców, a sądy trzymają stronę oprawców. Historia morderstwa Jolanty Brzeskiej pokazuje jak w soczewce wszystkie patologie III RP. Nie wiadomo, gdzie kończy się głupota, chciwość, okrucieństwo wobec słabych, a zaczyna zorganizowana przestępczość. Była zbrodnia, nie ma kary. Nie możemy zapomnieć o Jolancie Brzeskiej i warszawskiej aferze reprywatyzacyjnej. Ten film powstał dzięki wsparciu moich patronów. Dołącz do nich na https://patronite.pl/JanekSpiewak
1 marca 2021 roku mija dziesięć lat od zabójstwa Jolanty Brzeskiej. W tym odcinku przybliżam historię morderstwa odważnej działaczki lokatorskiej.

Życie Brzeskiej miało całkowicie się odmienić po tym, gdy Marek Mossakowski kupił roszczenia do kamienicy w której mieszkała. Mossakowski kupił roszczenia do nieruchomości na warszawskim Mokotowie za 1500 złotych. Za kolejne 300 złotych kupił prawa do odszkodowania. Kamienica była zburzona w 70% w czasie wojny. W 2006 roku komisarz Warszawy z nadania Prawa i Sprawiedliwości Mirosław Kochalski wydał pozytywną decyzję reprywatyzacyjną na rzecz Marka Mossakowskiego. Niedługo później na konto handlarza roszczeń wpłynęło jeszcze 1,9 miliona złotych tytułem „odszkodowania”.

Zaczęło się czyszczenie nieruchomości. Do mieszkania, w którym mieszkała Jolanta Brzeska Mossakowski próbował się włamać za pomocą szliferki. Żądał od lokatorów pięniędzy za korzystanie z chodnika i części wspólnych. Jego pomagierem był Hubert Massalski sekretarz Związku Szlachty Polskiej. Obaj stanowili brutalny duet czyścicieli kamienic.

Brzeska nie chciała się ze swojego mieszkania wyprowadzić. Walczyła o sprawiedliwość. Wraz z innymi lokatorami poszkodowanymi przez warszawską aferę reprywatyzacyjną Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. W 2010 roku wraz z przyjaciółmi złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez zorganizowaną grupę, która miała wyłudzać nieruchomości w stolicy. Prokuratura sprawy nie podjęła.

W marcu 2011 roku została porwana ze swojego mieszkania i spalona żywcem w Lesie Kabackim. Prokuratura zrobiła wszystko, żeby nie wykryć sprawców. Nie zabezpieczyła całego monitoringu, nie przesłuchiwała długo kluczowych świadków. Miesiącami prowadziła sprawę pod kątem samobójstwa. W 2013 roku śledztwo umorzono.

Komisja Weryfikacyjna w 2017 roku wydała decyzje, która odbierała dwa niesprzedane przez Mossakowskiego mieszkania na Nabielaka 9 i nakazała zwrot 2,9 miliona złotych przez Mossakowskiego do budżetu miasta stołecznego Warszawy. Rafał Trzaskowski zaskarżył tę decyzję i zażądał, żeby Mossakowski zatrzymał pieniądze zarobione na Nabielaka i nie oddawał dwóch lokali komunalnych. W 2019 roku sąd przychylił się do skargi Rafała Trzaskowskiego na decyzję odbierającą kamienicę Mossakowskiemu.

W 2019 roku sąd skazał Marka Mossakowskiego na 1,5 roku więzienia za próbę wyłudzenia kamienicy na Pradze Północ. Po niecałym roku Sąd Najwyższy wstrzymał wykonywanie wyroku. Marek Mossakowski jest na wolności. Jego majątek szacuje się na około 60 nieruchomości w stolicy wartych conajmniej kilkadziesiąt milionów złotych.

W 2016 roku wznowiono śledztwo w sprawie morderstwa Brzeskiej. Do dzisiaj nikomu nie postawiono zarzutów.

O tej zbrodni nasze elity chciałby jak najszybciej zapomnieć. Pokazuje ona prawdę o polskim państwie: silnym dla bezsilnych i słabym wobec silnych. Dziesięć lat po morderstwie ciągle nie wykryto sprawców, a sądy trzymają stronę oprawców.

Historia morderstwa Jolanty Brzeskiej pokazuje jak w soczewce wszystkie patologie III RP. Nie wiadomo, gdzie kończy się głupota, chciwość, okrucieństwo wobec słabych, a zaczyna zorganizowana przestępczość.
Była zbrodnia, nie ma kary. Nie możemy zapomnieć o Jolancie Brzeskiej i warszawskiej aferze reprywatyzacyjnej.

Ten film powstał dzięki wsparciu moich patronów. Dołącz do nich na https://patronite.pl/JanekSpiewak

Pożar miejskiego archiwum i najsłynniejsze afery z czasów Majchrowskiego
2021-06-05 11:47:08

W Krakowie poszło z dymem oddane do użytku zaledwie dwa lata temu miejskie archiwum a wraz z nim setki tysięcy cennych dokumentów. Dlaczego nie zadziałał system przeciwpożarowy? Czy było to podpalenie, czy jedynie nieszczęśliwy wypadek? Wiele wskazuje na to, że to pierwsze. Strażak, który brał udział w akcji napisał mi, że zaprószenie miało miejsce w czterech miejscach na raz i praktycznie niemożliwe jest, żeby było dziełem przypadku. Z okazji pożaru przypominam największe afery, które wstrząsnęły Krakowem podczas dwóch dekad rządów Jacka Majchrowskiego. Wśród nich nie zabrakło historii dyrektora jednostki odpowiedzialnej za miejskie inwestycje infrastrukturalne Jana Tajstera, który jest oskarżony m.in. o korupcję, mobbing, molestowanie seksualne, fałszerstwa i próbę wyłudzenia. W 2008 roku został aresztowany na niemal dwa lata. Nie przeszkadzało to jednak Jackowi Majchrowskiemu powołać go ponownie na stanowisko dyrektorskie w 2015 roku. Zastępczynie Tajstera, skazaną nieprawomocnie na więzienie w zawieszeniu za ustawianie przetargów, prezydent dalej trzyma na stanowisku. Inną urzędniczkę oskarżoną o przyjęcie 70 tysięcy złotych łapówek za pomoc przy sprzedaży poniżej wartości lokali miejskich Majchrowski awansował na wicedyrektorkę Zarządu Cmentarzy Komunalnych! Jej szefowa, która de facto sama sobie sprzedała pół miejskiej kamienicy poniżej wartości, dalej zajmuje swoje stanowisko. W Krakowie najważniejsza jest lojalność do szefa i jego układu. Wydaje się, że im człowiek jest mniej uczciwy, tym jest wstanie dalej zajść w strukturach krakowskie ratusza. W Krakowie panuje nieprawdopodobne przyzwolenie na korupcję i utrzymywanie bliskich związków między biznesem a urzędnikami. Przyzwolenie płynie nie tylko od samego Majchrowskiego, ale również prokuratury, która m.in. ukręciła łeb sprawom związanym z krakowską mafią reprywatyzacyjną. Mimo zeznań świadka koronnego, który pogrążył mafię, nie pociągnięto do odpowiedzialności nikogo poza... nim samym.
W Krakowie poszło z dymem oddane do użytku zaledwie dwa lata temu miejskie archiwum a wraz z nim setki tysięcy cennych dokumentów. Dlaczego nie zadziałał system przeciwpożarowy? Czy było to podpalenie, czy jedynie nieszczęśliwy wypadek? Wiele wskazuje na to, że to pierwsze. Strażak, który brał udział w akcji napisał mi, że zaprószenie miało miejsce w czterech miejscach na raz i praktycznie niemożliwe jest, żeby było dziełem przypadku.

Z okazji pożaru przypominam największe afery, które wstrząsnęły Krakowem podczas dwóch dekad rządów Jacka Majchrowskiego. Wśród nich nie zabrakło historii dyrektora jednostki odpowiedzialnej za miejskie inwestycje infrastrukturalne Jana Tajstera, który jest oskarżony m.in. o korupcję, mobbing, molestowanie seksualne, fałszerstwa i próbę wyłudzenia. W 2008 roku został aresztowany na niemal dwa lata. Nie przeszkadzało to jednak Jackowi Majchrowskiemu powołać go ponownie na stanowisko dyrektorskie w 2015 roku. Zastępczynie Tajstera, skazaną nieprawomocnie na więzienie w zawieszeniu za ustawianie przetargów, prezydent dalej trzyma na stanowisku. Inną urzędniczkę oskarżoną o przyjęcie 70 tysięcy złotych łapówek za pomoc przy sprzedaży poniżej wartości lokali miejskich Majchrowski awansował na wicedyrektorkę Zarządu Cmentarzy Komunalnych! Jej szefowa, która de facto sama sobie sprzedała pół miejskiej kamienicy poniżej wartości, dalej zajmuje swoje stanowisko.

W Krakowie najważniejsza jest lojalność do szefa i jego układu. Wydaje się, że im człowiek jest mniej uczciwy, tym jest wstanie dalej zajść w strukturach krakowskie ratusza. W Krakowie panuje nieprawdopodobne przyzwolenie na korupcję i utrzymywanie bliskich związków między biznesem a urzędnikami. Przyzwolenie płynie nie tylko od samego Majchrowskiego, ale również prokuratury, która m.in. ukręciła łeb sprawom związanym z krakowską mafią reprywatyzacyjną. Mimo zeznań świadka koronnego, który pogrążył mafię, nie pociągnięto do odpowiedzialności nikogo poza... nim samym.

Szemrane interesy i bajeczne życie wiceszefa SLD
2021-06-05 11:45:27

W tym odcinku ujawniam nagrania, które kompromitują wiceprzewodniczącego SLD jako polityka i urzędnika. Nagrania ujawniają brudną prawdę o warszawskim samorządzie i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Sebastian Wierzbicki to wpływowa postać w Warszawie - wiceprzewodniczący SLD, szef struktur lewicy w stolicy, wysoki urzędnik warszawskiego ratusza, zaufany Rafała Trzaskowskiego, Leszka Millera i Włodzimierza Czarzastego. Złoty chłopiec lewicy. Na Instagramie chwali się luksusowym stylem życia, który nie licuje z funkcją, którą pełni. Drogie fury, drogie łódki, drogie hobby, drogie metki. Za pytania o jego majątek i zachowanie w mediach społecznościowych pozwał mnie. Jego żona na procesie nie była m.in. wstanie odpowiedzieć na pytanie skąd posiada luksusową torebkę za ponad 15 tysięcy złotych. Sprawa zaczęła się jakieś dwa lata temu. Zgłosiła się do mnie wówczas Aleksandra Dorota Kalinowska, która powiedziała, że Wierzbicki zamienił jej życie w koszmar. Straciła przez niego własną firmę, ojciec z nerwów zachorował, a sama poroniła i nigdy nie będzie mieć już dzieci. Jej zdaniem Wierzbicki kierując się chęcią osiągnięcia korzyści majątkowej zablokował jej rodzinie możliwość sprzedania działki budowlanej na Białołęce. Poważne oskarżenie wobec szefa lewicy w Warszawie. Aleksandra Kalinowska miała jednak porażające nagrania, które potwierdzały jej wersję wydarzeń. W nagranej rozmowie Wierzbicki stwierdza, że faktycznie na prośbę mieszkańców wykorzystuje wszystkie wpływy w ratuszu, żeby zablokować budowę na działce Kalinowskiej. Przekonuje, że może zrobić wszystko, żeby ona nigdy tam nic nie wybudowała. Następnie zmienia ton. Deklaruje, że chętnie kupiłby jej działkę tylko "cena jest zabójcza". Następnie proponuje zakopanie wojennego topora "może ja Pani pomogę i po prostu sprzedam ten teren komuś innemu?". Kalinowska szuka potwierdzenia swoich domysłów, że Wierzbicki próbuje wymusić sprzedaż działki poniżej wartości. Idzie do wiceburmistrza Białołęki, który potwierdza jej najgorsze przeczucia. Wierzbicki zdaniem urzędnika robi wszystko, żeby "on zarobił" na całej transakcji. Kalinowska była z nagraniami w prokuraturze, u dziennikarzy, posłów lewicy z Warszawy oraz próbowała się dostać do Leszka Millera. Nikt jej nie chciał wysłuchać. W Polsce panuje prawdziwa omerta jeśli chodzi o korupcję w samorządzie. Pomóżmy jej. Domagajmy się wyjaśnienia tej sprawy do końca i wyciągnięcia konsekwencji wobec upadłego polityka lewicy, który wykorzystując swoje stanowisko i wpływy postanowił zostać deweloperem i pośrednikiem w handlu nieruchomościami. Obejrzyj materiał i wyślij do szefów Wierzbickiego: Włodzimierza Czarzastego i Rafała Trzaskowskiego. Napisz mejla na rzecznik@sld.org.pl i gabinetprezydenta@um.warszawa.pl Ten film nie powstałby bez wsparcia moich patronów. Dołącz do nich na www.patronite.pl/JanekSpiewak
W tym odcinku ujawniam nagrania, które kompromitują wiceprzewodniczącego SLD jako polityka i urzędnika. Nagrania ujawniają brudną prawdę o warszawskim samorządzie i Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Sebastian Wierzbicki to wpływowa postać w Warszawie - wiceprzewodniczący SLD, szef struktur lewicy w stolicy, wysoki urzędnik warszawskiego ratusza, zaufany Rafała Trzaskowskiego, Leszka Millera i Włodzimierza Czarzastego. Złoty chłopiec lewicy.

Na Instagramie chwali się luksusowym stylem życia, który nie licuje z funkcją, którą pełni. Drogie fury, drogie łódki, drogie hobby, drogie metki. Za pytania o jego majątek i zachowanie w mediach społecznościowych pozwał mnie. Jego żona na procesie nie była m.in. wstanie odpowiedzieć na pytanie skąd posiada luksusową torebkę za ponad 15 tysięcy złotych.

Sprawa zaczęła się jakieś dwa lata temu. Zgłosiła się do mnie wówczas Aleksandra Dorota Kalinowska, która powiedziała, że Wierzbicki zamienił jej życie w koszmar. Straciła przez niego własną firmę, ojciec z nerwów zachorował, a sama poroniła i nigdy nie będzie mieć już dzieci. Jej zdaniem Wierzbicki kierując się chęcią osiągnięcia korzyści majątkowej zablokował jej rodzinie możliwość sprzedania działki budowlanej na Białołęce. Poważne oskarżenie wobec szefa lewicy w Warszawie. Aleksandra Kalinowska miała jednak porażające nagrania, które potwierdzały jej wersję wydarzeń.

W nagranej rozmowie Wierzbicki stwierdza, że faktycznie na prośbę mieszkańców wykorzystuje wszystkie wpływy w ratuszu, żeby zablokować budowę na działce Kalinowskiej. Przekonuje, że może zrobić wszystko, żeby ona nigdy tam nic nie wybudowała. Następnie zmienia ton. Deklaruje, że chętnie kupiłby jej działkę tylko "cena jest zabójcza". Następnie proponuje zakopanie wojennego topora "może ja Pani pomogę i po prostu sprzedam ten teren komuś innemu?". Kalinowska szuka potwierdzenia swoich domysłów, że Wierzbicki próbuje wymusić sprzedaż działki poniżej wartości. Idzie do wiceburmistrza Białołęki, który potwierdza jej najgorsze przeczucia. Wierzbicki zdaniem urzędnika robi wszystko, żeby "on zarobił" na całej transakcji.

Kalinowska była z nagraniami w prokuraturze, u dziennikarzy, posłów lewicy z Warszawy oraz próbowała się dostać do Leszka Millera. Nikt jej nie chciał wysłuchać. W Polsce panuje prawdziwa omerta jeśli chodzi o korupcję w samorządzie. Pomóżmy jej. Domagajmy się wyjaśnienia tej sprawy do końca i wyciągnięcia konsekwencji wobec upadłego polityka lewicy, który wykorzystując swoje stanowisko i wpływy postanowił zostać deweloperem i pośrednikiem w handlu nieruchomościami. Obejrzyj materiał i wyślij do szefów Wierzbickiego: Włodzimierza Czarzastego i Rafała Trzaskowskiego. Napisz mejla na rzecznik@sld.org.pl i gabinetprezydenta@um.warszawa.pl


Ten film nie powstałby bez wsparcia moich patronów. Dołącz do nich na www.patronite.pl/JanekSpiewak

Mroczna przeszłość Romana Giertycha. Historia upadku warszawskiej adwokatury
2021-06-05 11:44:22

oman Giertych chce mnie pozwać na sto tysięcy złotych za to, że przypomniałem kilka faktów z jego ciemnej biografii. Giertych symbolizuje niemal wszystkie patologie III RP. Dzisiaj jest pieszczochem liberalnych mediów, bo kreuje się na wielkiego wroga PiS. Jednak jeszcze niedawno stał na czele organizacji odwołującej się wprost do faszyzmu. W 2007 roku wzywał do delegalizacji promocji homoseksualizmu i zakazu aborcji. W 2003 roku w wywiadzie dla VIVY mówił, że homoseksualizm „To jest choroba, jak anoreksja. Trochę trzeba się z tym urodzić, ale trochą wpływ mają na to mody lansowane przez media. Na pewno można to opanować.” W 2007 roku na Marszu Życia i Rodziny mówił: "Jestem tu po to, żeby przeciwstawić się wstrętnym pederastom. W tym samym roku stwierdził podczas wystąpienia w Sejmie, że "homoseksualiści są jak komuniści i faszyści". Był zwolennikiem wpisania zakazu aborcji do polskiej konstytucji, a jego żona twierdziła, że za aborcję powinno być dożywocie. Będąc Ministrem Edukacji Narodowej poddawał w wątpliwość teorię ewolucji, wprowadzał mundurki w gimnazjach i chciał zakazać promocji homoseksualizmu w szkołach. Wśród jego najbliższych współpracowników pełno jest (byłych?) antysemitów i faszystów. Na jego skandalicznie i nie licujące z godnością adwokata zachowanie wpłynęło aż 28 zawiadomień do Okręgowej Rady Adwokackiej. To wszystko nie przeszkadzało Donaldowi Tuskowi uczynić go osobistym adwokatem. Poznajcie historię Giertycha, jego rodziny i najbliższych współpracowników. Ten film powstał dzięki wsparciu moich patronów. Dołącz do nich na https://patronite.pl/JanekSpiewak
oman Giertych chce mnie pozwać na sto tysięcy złotych za to, że przypomniałem kilka faktów z jego ciemnej biografii.

Giertych symbolizuje niemal wszystkie patologie III RP. Dzisiaj jest pieszczochem liberalnych mediów, bo kreuje się na wielkiego wroga PiS. Jednak jeszcze niedawno stał na czele organizacji odwołującej się wprost do faszyzmu. W 2007 roku wzywał do delegalizacji promocji homoseksualizmu i zakazu aborcji. W 2003 roku w wywiadzie dla VIVY mówił, że homoseksualizm „To jest choroba, jak anoreksja. Trochę trzeba się z tym urodzić, ale trochą wpływ mają na to mody lansowane przez media. Na pewno można to opanować.” W 2007 roku na Marszu Życia i Rodziny mówił: "Jestem tu po to, żeby przeciwstawić się wstrętnym pederastom. W tym samym roku stwierdził podczas wystąpienia w Sejmie, że "homoseksualiści są jak komuniści i faszyści". Był zwolennikiem wpisania zakazu aborcji do polskiej konstytucji, a jego żona twierdziła, że za aborcję powinno być dożywocie.

Będąc Ministrem Edukacji Narodowej poddawał w wątpliwość teorię ewolucji, wprowadzał mundurki w gimnazjach i chciał zakazać promocji homoseksualizmu w szkołach.

Wśród jego najbliższych współpracowników pełno jest (byłych?) antysemitów i faszystów. Na jego skandalicznie i nie licujące z godnością adwokata zachowanie wpłynęło aż 28 zawiadomień do Okręgowej Rady Adwokackiej. To wszystko nie przeszkadzało Donaldowi Tuskowi uczynić go osobistym adwokatem. Poznajcie historię Giertycha, jego rodziny i najbliższych współpracowników.

Ten film powstał dzięki wsparciu moich patronów. Dołącz do nich na https://patronite.pl/JanekSpiewak

Dlaczego Polacy mało zarabiają?
2021-06-05 11:42:46

Kilka tygodni temu media obiegał wypowiedź niemieckiego eksperta, który zajmuje się wprowadzaniem niemieckich firm na polski rynek. Reinhard Petzold w wywiadzie dla niemieckiego portalu powiedział: "Polacy zostali rozjechani przez kapitalizm. Również przez nas. Niemcy bardzo mocno przyczynili się do zmian w Polsce, tak by były one dla nas korzystne. (….) Zbudowaliśmy Polskę jako kraj taniej siły roboczej.” Rzeczywiście płace w Polsce na tle krajów unii są bardzo niskie. Mediana zarobków w Polsce wynosiła 2920 złotych. To oznacza, że połowa pracowników zarabiała mniej, a druga połowa więcej. Najczęściej wypłacaną w Polsce pensją w 2018 roku było zaledwie 1900 złotych na rękę. Pensje minimalną w 2020 roku, która wynosi mniej niż 1900 złotych zarabiało półtora miliona Polaków. Polski pracownik jest bardzo tani. Średnio za godzinę pracy pracodawca musi zapłacić wraz ze wszystkimi podatkami i wynagrodzeniem około 10 euro. Średnia Unijna jest blisko trzy razy wyższa. Pracownicy w Unii są tańsi tylko na Węgrzech, Rumunii, Bułgarii i Litwie. Udział płac w całym PKB jest również bardzo niski. Wynosił ledwie 48% PKB, gdy unijna średnia była o 7 punktów procentowych wyższa. Polska znalazła się w grupie krajów o najniższym udziale pensji w produkcji krajowej - obok Słowacji i Węgrów. Od 1995 roku udział płac w PKB spadł o blisko 9 procent. Oznacza to, że w Polsce rosła produktywność, wydajność, ale nie rosły równie szybko wynagrodzenia. Różnica stanowiła zysk firm. Oznacza, to że polska gospodarka już nawet dzisiaj posiada odpowiednie rezerwy, żeby podnosić ludziom płace. Dlaczego się tak nie dzieje? Poznajcie 8 czynników, które sprawiają, że pensje w Polsce są tak niskie.
Kilka tygodni temu media obiegał wypowiedź niemieckiego eksperta, który zajmuje się wprowadzaniem niemieckich firm na polski rynek.


Reinhard Petzold w wywiadzie dla niemieckiego portalu powiedział:
"Polacy zostali rozjechani przez kapitalizm. Również przez nas. Niemcy bardzo mocno przyczynili się do zmian w Polsce, tak by były one dla nas korzystne. (….) Zbudowaliśmy Polskę jako kraj taniej siły roboczej.”

Rzeczywiście płace w Polsce na tle krajów unii są bardzo niskie.

Mediana zarobków w Polsce wynosiła 2920 złotych. To oznacza, że połowa pracowników zarabiała mniej, a druga połowa więcej. Najczęściej wypłacaną w Polsce pensją w 2018 roku było zaledwie 1900 złotych na rękę. Pensje minimalną w 2020 roku, która wynosi mniej niż 1900 złotych zarabiało półtora miliona Polaków.

Polski pracownik jest bardzo tani. Średnio za godzinę pracy pracodawca musi zapłacić wraz ze wszystkimi podatkami i wynagrodzeniem około 10 euro. Średnia Unijna jest blisko trzy razy wyższa. Pracownicy w Unii są tańsi tylko na Węgrzech, Rumunii, Bułgarii i Litwie.

Udział płac w całym PKB jest również bardzo niski. Wynosił ledwie 48% PKB, gdy unijna średnia była o 7 punktów procentowych wyższa. Polska znalazła się w grupie krajów o najniższym udziale pensji w produkcji krajowej - obok Słowacji i Węgrów. Od 1995 roku udział płac w PKB spadł o blisko 9 procent. Oznacza to, że w Polsce rosła produktywność, wydajność, ale nie rosły równie szybko wynagrodzenia. Różnica stanowiła zysk firm. Oznacza, to że polska gospodarka już nawet dzisiaj posiada odpowiednie rezerwy, żeby podnosić ludziom płace.

Dlaczego się tak nie dzieje? Poznajcie 8 czynników, które sprawiają, że pensje w Polsce są tak niskie.

Dlaczego mieszkania w Polsce są tak drogie?
2021-06-05 11:39:07

W filmie przedstawiam 5 powodów, które powodują, że mieszkania są tak drogie. Wedle NBP Ceny mieszkań w Polsce w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosły na rynku pierwotnym o 26 procent a na rynku wtórnym aż o 47 procent. W samym zeszłym roku średnia cena metra kwadratowego wzrosła w Warszawie o 10%, a w Krakowie 13%. W Warszawie cena metra kwadratowego dobiła już do 11 tysięcy. Deweloperzy tłumaczą małe metraże tym, że młode pokolenie lubi taki styl życia. Ma to być trend microlivingu, Józef Wojciechowski, prezes J.W. Construction, przekonywał: „Małe lokale przeznaczone są najczęściej dla ludzi młodych, którzy są na początku drogi życiowej. Potrzebują niezbyt dużych i drogich mieszkań, w których nie spędzają długich godzin. Ich życie koncentruje się w mieście”. Oczywiście to próba dorabiania ideologii do prostego faktu: Polacy są po prostu biedni a mieszkania są koszmarnie drogie. Już nawet dwie trzecie mieszkanie w dużych miastach kupują inwestorzy za gotówkę. Coraz mniej osób stać na wzięcie kredytu. Nawet 70% Polaków nie ma zdolności kredytowej. Dzisiaj, żeby wziąć kredyt na własne M2 trzeba mieć często ponad 100 000 zł wkładu własnego. Nawet dla nieźle zarabiających jest to niemożliwe - koszty życia w Polsce są na tyle wysokie, że odłożenie takiej sumy jest nierealne. Dzisiaj ludzie których stać na kredyt na 30 lat na M2 należą do grona szczęściarzy. Wysokie ceny mieszkań i najmu sprawiają, że blisko 45% młodych ludzi w wieku 24 do 35 lat mieszka ciągle razem z rodzicami. To blisko 3 mln młodych i którzy nie mogą wejść w dorosłość. Średnia Unijna jest niemal dwukrotnie niższa. Wpływa to na i tak już dramatyczną sytuację demograficzną Polski. Młodzi Polacy nie mają po prostu fizycznie gdzie zakładać rodzin. Nic dziwnego, że na założenie rodziny decydują się coraz później, albo w ogóle rezygnują z posiadania dzieci. Wysokim cenom mieszkań towarzyszą bardzo wysokie marże deweloperskie. NBP oceniło je średnio na 20%. Branża deweloperskie jest dwukrotnie bardziej zyskowna niż informatyczna, czy motoryzacyjna. Pokazuje to zacofanie polskiej gospodarki. Ten film powstał dzięki wsparciu moich Patronów. Dołącz do nich na www.patronite.pl/JanekSpiewak
W filmie przedstawiam 5 powodów, które powodują, że mieszkania są tak drogie.

Wedle NBP Ceny mieszkań w Polsce w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosły na rynku pierwotnym o 26 procent a na rynku wtórnym aż o 47 procent. W samym zeszłym roku średnia cena metra kwadratowego wzrosła w Warszawie o 10%, a w Krakowie 13%. W Warszawie cena metra kwadratowego dobiła już do 11 tysięcy.

Deweloperzy tłumaczą małe metraże tym, że młode pokolenie lubi taki styl życia. Ma to być trend microlivingu, Józef Wojciechowski, prezes J.W. Construction, przekonywał: „Małe lokale przeznaczone są najczęściej dla ludzi młodych, którzy są na początku drogi życiowej. Potrzebują niezbyt dużych i drogich mieszkań, w których nie spędzają długich godzin. Ich życie koncentruje się w mieście”.

Oczywiście to próba dorabiania ideologii do prostego faktu: Polacy są po prostu biedni a mieszkania są koszmarnie drogie. Już nawet dwie trzecie mieszkanie w dużych miastach kupują inwestorzy za gotówkę. Coraz mniej osób stać na wzięcie kredytu. Nawet 70% Polaków nie ma zdolności kredytowej. Dzisiaj, żeby wziąć kredyt na własne M2 trzeba mieć często ponad 100 000 zł wkładu własnego. Nawet dla nieźle zarabiających jest to niemożliwe - koszty życia w Polsce są na tyle wysokie, że odłożenie takiej sumy jest nierealne. Dzisiaj ludzie których stać na kredyt na 30 lat na M2 należą do grona szczęściarzy.

Wysokie ceny mieszkań i najmu sprawiają, że blisko 45% młodych ludzi w wieku 24 do 35 lat mieszka ciągle razem z rodzicami. To blisko 3 mln młodych i którzy nie mogą wejść w dorosłość. Średnia Unijna jest niemal dwukrotnie niższa. Wpływa to na i tak już dramatyczną sytuację demograficzną Polski. Młodzi Polacy nie mają po prostu fizycznie gdzie zakładać rodzin. Nic dziwnego, że na założenie rodziny decydują się coraz później, albo w ogóle rezygnują z posiadania dzieci.

Wysokim cenom mieszkań towarzyszą bardzo wysokie marże deweloperskie. NBP oceniło je średnio na 20%. Branża deweloperskie jest dwukrotnie bardziej zyskowna niż informatyczna, czy motoryzacyjna. Pokazuje to zacofanie polskiej gospodarki.

Ten film powstał dzięki wsparciu moich Patronów. Dołącz do nich na www.patronite.pl/JanekSpiewak

Afera szczepionkowa pokazuje prawdę o elitach III RP
2021-06-05 11:37:37

Tomasza Lisa przez Mariusza Szczygła, którzy twierdzili, że afera ze szczepionkami była "prowokacją rządową". Spiskowe teorie próbowały przykryć wizerunkową katastrofę, ale chwilę potem "obrońcy demokracji" zaczęli już wprost mówić o tym, że "cały naród powinien chronić swoje elity". W Polsce podział społeczeństwa na oświecone jaśniepaństwo i żyjące w poddaństwie chamstwo jest ciągle bardzo silny. W Polsce feudalizm skończył się na dobre dopiero w drugiej połowie XIX wieku wraz z wyzwoleniem z niewoli chłopów. Do tego czasu chłop był własnością Pana i miał obowiązek odpracowywać pańszczyznę na folwarku. Szlachta przez setki lat skolonizowała własne państwo i własne społeczeństwo. Wraz ze zniesieniem poddaństwa przez zaborców upadał folwark. Zdeklasowana szlachta przeniosła się do miast. Przed społecznym upadkiem uratowało ją dobre wykształcenie i duża sieć kontaktów. W miastach stworzyła nową warstwę społeczną: inteligencję. W 1989 roku ponad głowami członków Solidarności inteligencja porozumiała się z komunistyczną nomenklaturą. Neoliberalny program Leszka Balcerowicza uderzył przede wszystkim w robotników i rolników. Dzisiaj polskie instytucje publiczne często funkcjonują jak prywatne folwarki. Relacje między podwładnymi i przełożonymi przypominają relacje pan-wasal. Polityczne poparcie tworzy się poprzez budowę sieci klientelistycznych. Znajomości i koneksje decydują o pierwszeństwie w dostępie do usług publicznych - szczególnie w służbie zdrowia, gdzie osobista znajomość z lekarzem otwiera szpitalne drzwi. Polska gospodarka ciągle opiera się na eksploatacji taniej siły roboczej i dostarczaniu zachodowi niskoprzetworzonych produktów. Kredyt hipoteczny zastąpił pańszczyznę, a patodeweloperka chłopskie czworaki. Afera szczepionkowa stała się tak głośna, bo coraz więcej ludzi chce państwa opartego na obywatelskich relacjach, rządach prawa i społecznej sprawiedliwości. W którym nie ma miejsca na prywatę i nepotyzm, a wszystkich traktuje się równo. Musimy zerwać z dziedzictwem feudalizmu i PRL-u. Czas, żeby jaśniepaństwo trafiło tam, gdzie jego miejsce. Na śmietnik historii. Link do filmu na YouTube: https://youtu.be/NZwUDQyoROI Jeśli chcesz wesprzeć moją działalność wejdź na Patronite: https://patronite.pl/JanekSpiewak/
Tomasza Lisa przez Mariusza Szczygła, którzy twierdzili, że afera ze szczepionkami była "prowokacją rządową". Spiskowe teorie próbowały przykryć wizerunkową katastrofę, ale chwilę potem "obrońcy demokracji" zaczęli już wprost mówić o tym, że "cały naród powinien chronić swoje elity".

W Polsce podział społeczeństwa na oświecone jaśniepaństwo i żyjące w poddaństwie chamstwo jest ciągle bardzo silny. W Polsce feudalizm skończył się na dobre dopiero w drugiej połowie XIX wieku wraz z wyzwoleniem z niewoli chłopów. Do tego czasu chłop był własnością Pana i miał obowiązek odpracowywać pańszczyznę na folwarku. Szlachta przez setki lat skolonizowała własne państwo i własne społeczeństwo. Wraz ze zniesieniem poddaństwa przez zaborców upadał folwark. Zdeklasowana szlachta przeniosła się do miast. Przed społecznym upadkiem uratowało ją dobre wykształcenie i duża sieć kontaktów. W miastach stworzyła nową warstwę społeczną: inteligencję. W 1989 roku ponad głowami członków Solidarności inteligencja porozumiała się z komunistyczną nomenklaturą. Neoliberalny program Leszka Balcerowicza uderzył przede wszystkim w robotników i rolników.

Dzisiaj polskie instytucje publiczne często funkcjonują jak prywatne folwarki. Relacje między podwładnymi i przełożonymi przypominają relacje pan-wasal. Polityczne poparcie tworzy się poprzez budowę sieci klientelistycznych. Znajomości i koneksje decydują o pierwszeństwie w dostępie do usług publicznych - szczególnie w służbie zdrowia, gdzie osobista znajomość z lekarzem otwiera szpitalne drzwi. Polska gospodarka ciągle opiera się na eksploatacji taniej siły roboczej i dostarczaniu zachodowi niskoprzetworzonych produktów. Kredyt hipoteczny zastąpił pańszczyznę, a patodeweloperka chłopskie czworaki.

Afera szczepionkowa stała się tak głośna, bo coraz więcej ludzi chce państwa opartego na obywatelskich relacjach, rządach prawa i społecznej sprawiedliwości. W którym nie ma miejsca na prywatę i nepotyzm, a wszystkich traktuje się równo. Musimy zerwać z dziedzictwem feudalizmu i PRL-u. Czas, żeby jaśniepaństwo trafiło tam, gdzie jego miejsce. Na śmietnik historii.

Link do filmu na YouTube: https://youtu.be/NZwUDQyoROI

Jeśli chcesz wesprzeć moją działalność wejdź na Patronite:

https://patronite.pl/JanekSpiewak/

Cyberpunk jest teraz. 7 powodów
2021-06-05 11:33:16

Premiera Cyberpunka była jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w mijającym roku. Wywołała wielkie kontrowersje i wielkie emocje. Sama gra jest jednak jednym z najbardziej doskonałych wizji dystopijnego świata przyszłości, który brzmi niepokojąco prawdziwie i blisko. CyberPunk wyrósł jako nurt w literaturze fantasy w latach 80-tych. To co wówczas mogło wydawać się pieśnią dalekiej przyszłości dzisiaj wydaje się być dzisiaj na wyciągnięcie ręki. Hasło high tech low life odnosi się do sedna doświadczenia życia w świecie CyberPunka. Zaawansowana technologia nie przyniosła światu szczęścia, odwrotnie: doprowadziła do jego upadku i nędzy większości ludzi na planecie. Już dzisiaj możemy doświadczyć elementów życia z Cyberpunka: gigantyczna władza potężnych korporacji nad naszym życiem, która rośnie z roku na rok, ataki hakerskie, czy drony zabójcy, ale to nie koniec. Sam proces powstawania gry przypominał wzorce z Cyberpunka. Oto chciwa korporacja zmuszała przez miesiące pracowników do pracy ponad siły, żeby wypuścić produkt przed świętami. Oszukała graczy w imię zysków i chciwości. Czy CD Projekt wyciągnie wnioski i stworzy bardziej sprawiedliwe warunki pracy? I czy my sprzeciwimy się wszechwładzy chciwych korporacji, które są już tak agresywne, że chcą sprywatyzować źródła pitnej wody? To zależy od nas. Gra jest wspaniałą krytyką rzeczywistości, która już nas otacza. Cyberpunk jest dzisiaj.
Premiera Cyberpunka była jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w mijającym roku. Wywołała wielkie kontrowersje i wielkie emocje. Sama gra jest jednak jednym z najbardziej doskonałych wizji dystopijnego świata przyszłości, który brzmi niepokojąco prawdziwie i blisko.

CyberPunk wyrósł jako nurt w literaturze fantasy w latach 80-tych. To co wówczas mogło wydawać się pieśnią dalekiej przyszłości dzisiaj wydaje się być dzisiaj na wyciągnięcie ręki. Hasło high tech low life odnosi się do sedna doświadczenia życia w świecie CyberPunka. Zaawansowana technologia nie przyniosła światu szczęścia, odwrotnie: doprowadziła do jego upadku i nędzy większości ludzi na planecie.

Już dzisiaj możemy doświadczyć elementów życia z Cyberpunka: gigantyczna władza potężnych korporacji nad naszym życiem, która rośnie z roku na rok, ataki hakerskie, czy drony zabójcy, ale to nie koniec. Sam proces powstawania gry przypominał wzorce z Cyberpunka. Oto chciwa korporacja zmuszała przez miesiące pracowników do pracy ponad siły, żeby wypuścić produkt przed świętami. Oszukała graczy w imię zysków i chciwości.

Czy CD Projekt wyciągnie wnioski i stworzy bardziej sprawiedliwe warunki pracy? I czy my sprzeciwimy się wszechwładzy chciwych korporacji, które są już tak agresywne, że chcą sprywatyzować źródła pitnej wody? To zależy od nas. Gra jest wspaniałą krytyką rzeczywistości, która już nas otacza.

Cyberpunk jest dzisiaj.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie