Na Marginesach

Na Marginesach. Podcast o książkach. Zaprasza Hanna Mirska-Grudzińska z Wydawnictwa Marginesy

Kategorie:
Książki Kultura

Odcinki od najnowszych:

Odc. 61 – „Wszystko, czym jestem, wzięło się z tamtej podróży” – o domach pisarzy na całym świecie rozmawiamy z Marzeną Mróz-Bajon.
2021-08-07 12:23:11

Jaki był widok z okna domu, w którym urodził się Miłosz? Jak wysoka była stodoła, w której Faulkner z butelką bourbona pisał powieści? W jaki sposób układają się po południu promienie słońca w mieszkaniu Kawafisa w Aleksandrii? Marzena Mróz- Bajon pojechała też do hanzeatyckiej Lubeki, po której wąskich uliczkach biegał mały Mann. Do Anchiano, gdzie wciąż stoi dom wielkiego Leonarda da Vinci. Wdarła się podstępem do mieszkania Gombrowicza w Buenos Aires i – całkiem legalnie – do domu Vargasa Llosy w Limie. Spędziła noc w łóżku, w którym umarł Wilde. Aż w końcu dotarła do Macondo – wypranego z barw, ale pełnego motyli miasteczka Aracataca w Kolumbii, w którym Marquez stworzył od nowa świat. Nie ma chyba na świecie nikogo, kto nie miałby swojego ulubionego autora. Jak wygląda jego dom, biurko przy którym pisał, widok z okna, otoczenie? Czy można tam znaleźć ślady bohaterów literackich? Autorka – dziennikarka, podróżniczka, fotografka, redaktorka naczelna magazynu „Business Traveller”, która z okiem przy obiektywie aparatu od lat dokumentuje zmieniający się świat opisała siedemnaście miejsc – domów – przestrzeni życiowej pisarzy podróżując i poszukując ich po całym świecie. Opisała je w bardzo osobisty sposób traktując każde miejsce osobno i osobiście, dając każdej opowieści inną formę i styl. Wiedzie nas po miastach i miasteczkach, po domach zamieszkałych dziś przez spadkobierców lub obecnych domowników nie związanych z pisarzami. Często są to miejsca znane i ogólnie dostępne, a czasami ukryte i w zasadzie nieistniejące. Nie zawsze są to domy, nie zawsze domy te istnieją, ale zawsze jest opowieść, która prowadzi nas wartko, powodując, że nie sposób porzucić lekturę, oderwać się choć na chwilę. Chcemy też tam być!  A kiedy już dotrze do takiego domu, przegląda książki w bibliotekach pisarzy, zagląda do biurek i szaf, najchętniej ugotowałaby jakieś skomplikowane dania w ich kuchniach, gdyby tylko potrafiła gotować. Wszystkim, którzy pytają, dlaczego porzuciła domowy porządek, odpowiada za Marquezem: „Wszystko, czym jestem, wzięło się z tamtej podróży”. Nasza gościnią w podkaście „Na Marginesach” jest Marzena Mróz-Bajon, fanka literatury, dyskutująca o niej przy stoliku Henryka Berezy i Janusza Głowackiego w kawiarni Czytelnika. Prywatnie żona reżysera Filipa Bajona.

Jaki był widok z okna domu, w którym urodził się Miłosz? Jak wysoka była stodoła, w której Faulkner z butelką bourbona pisał powieści? W jaki sposób układają się po południu promienie słońca w mieszkaniu Kawafisa w Aleksandrii? Marzena Mróz- Bajon pojechała też do hanzeatyckiej Lubeki, po której wąskich uliczkach biegał mały Mann. Do Anchiano, gdzie wciąż stoi dom wielkiego Leonarda da Vinci. Wdarła się podstępem do mieszkania Gombrowicza w Buenos Aires i – całkiem legalnie – do domu Vargasa Llosy w Limie. Spędziła noc w łóżku, w którym umarł Wilde. Aż w końcu dotarła do Macondo – wypranego z barw, ale pełnego motyli miasteczka Aracataca w Kolumbii, w którym Marquez stworzył od nowa świat. Nie ma chyba na świecie nikogo, kto nie miałby swojego ulubionego autora. Jak wygląda jego dom, biurko przy którym pisał, widok z okna, otoczenie? Czy można tam znaleźć ślady bohaterów literackich? Autorka – dziennikarka, podróżniczka, fotografka, redaktorka naczelna magazynu „Business Traveller”, która z okiem przy obiektywie aparatu od lat dokumentuje zmieniający się świat opisała siedemnaście miejsc – domów – przestrzeni życiowej pisarzy podróżując i poszukując ich po całym świecie. Opisała je w bardzo osobisty sposób traktując każde miejsce osobno i osobiście, dając każdej opowieści inną formę i styl. Wiedzie nas po miastach i miasteczkach, po domach zamieszkałych dziś przez spadkobierców lub obecnych domowników nie związanych z pisarzami. Często są to miejsca znane i ogólnie dostępne, a czasami ukryte i w zasadzie nieistniejące. Nie zawsze są to domy, nie zawsze domy te istnieją, ale zawsze jest opowieść, która prowadzi nas wartko, powodując, że nie sposób porzucić lekturę, oderwać się choć na chwilę. Chcemy też tam być!  A kiedy już dotrze do takiego domu, przegląda książki w bibliotekach pisarzy, zagląda do biurek i szaf, najchętniej ugotowałaby jakieś skomplikowane dania w ich kuchniach, gdyby tylko potrafiła gotować. Wszystkim, którzy pytają, dlaczego porzuciła domowy porządek, odpowiada za Marquezem: „Wszystko, czym jestem, wzięło się z tamtej podróży”.

Nasza gościnią w podkaście „Na Marginesach” jest Marzena Mróz-Bajon, fanka literatury, dyskutująca o niej przy stoliku Henryka Berezy i Janusza Głowackiego w kawiarni Czytelnika. Prywatnie żona reżysera Filipa Bajona.

Cykl - „Kobiety z obrazów” – odcinek „Afrodyta mego życia” – o Marii Balowej opowiada Małgorzata Czyńska.
2021-07-30 16:55:48

Kochał ją nad życie. Była jego muzą i inspiracją. Wielbił, namalował na prawie wszystkich obrazach. Mówiła o nim „Najdroższy Pan”, „Panie mój”. Był jej kochankiem i mistrzem starszym o 25 lat. Oboje w związkach małżeńskich, spędzili razem wiele lat. Razem, ale osobno. Mowa o Jacku Malczewskim i Marii, a raczej Kinii, jak prosiła, by ją nazywać, Balowej. Ellenai, Beatrycze czy Salomea na obrazach Malczewskiego mają właśnie jej rysy. Na płótnie „Zauroczenie” Malczewski demonstruje wręcz swoje wielkie przywiązanie do niej, bo to ona właśnie pod postacią rusałki, boginki czy muzy przygrywa artyście na skrzypcach i jest symbolem towarzyszki twórczej drogi. Cały swój wspólny czas korespondowali. Zachowało się ponad sto listów Marii do Jacka, a w nich opis uczuć, nastrojów, pracy, spraw, porad i wzruszeń, przemyśleń, obaw, strachów. To przepiękna i bardzo intymna korespondencja. Maria Bal naprawdę nazywała się Jadwiga Maria z Brunickich Balowa. Pochodziła z Kresów Wschodnich. Urodziła się w 1879 roku w rodzinnym dworze w Zaleszczykach. Słynęła z nieprzeciętnej urody, wielkiego uroku osobistego oraz erudycji. Adam Heydel pisał o niej: „Piękna jak misternie wyrzeźbiony klejnot, jak diament rzucająca świetne, różnobarwne, migocące blaski. (…) Rozjaśniła mu ciemne godziny. Z szumem, pędem, jak meteor wdarła się w jego życie i jak meteor przeleciała, zgasła”. Gościnny dwór Tuligłowy – dom Państwa Balów wiele razy gościł artystę. Tam znajdował schronienie, spokój do pracy, zrozumienie. Miał własna pracownie, w osobnym budynku wybudowanym specjalnie dla niego. Balowie kupowali prace od Malczewskiego i zdobili nimi dom, a po rozstaniu i śmierci artysty Maria wyszukiwała w antykwariatach jego obrazy i tworzyła piękną kolekcję. Po 13 latach z niewiadomych powodów rozstali się na zawsze. „Mistyczna komunia dusz”, jak nazywała ich związek Balowa nie przetrwał. Winą za to obarczał się Malczewski. Pozostały piękne, symboliczne płótna i na nich – nieśmiertelna już – Maria Balowa. O niezwykłym związku Marii Balowej i Jacka Malczewskiego jak zwykle zajmująco i pięknie opowiada Małgorzata Czyńska – autorka książki „Kobiety z obrazów”, ale też dziennikarka, pisarka i krytyczka sztuki. Zapraszamy.

Kochał ją nad życie. Była jego muzą i inspiracją. Wielbił, namalował na prawie wszystkich obrazach. Mówiła o nim „Najdroższy Pan”, „Panie mój”. Był jej kochankiem i mistrzem starszym o 25 lat. Oboje w związkach małżeńskich, spędzili razem wiele lat. Razem, ale osobno. Mowa o Jacku Malczewskim i Marii, a raczej Kinii, jak prosiła, by ją nazywać, Balowej. Ellenai, Beatrycze czy Salomea na obrazach Malczewskiego mają właśnie jej rysy. Na płótnie „Zauroczenie” Malczewski demonstruje wręcz swoje wielkie przywiązanie do niej, bo to ona właśnie pod postacią rusałki, boginki czy muzy przygrywa artyście na skrzypcach i jest symbolem towarzyszki twórczej drogi. Cały swój wspólny czas korespondowali. Zachowało się ponad sto listów Marii do Jacka, a w nich opis uczuć, nastrojów, pracy, spraw, porad i wzruszeń, przemyśleń, obaw, strachów. To przepiękna i bardzo intymna korespondencja.

Maria Bal naprawdę nazywała się Jadwiga Maria z Brunickich Balowa. Pochodziła z Kresów Wschodnich. Urodziła się w 1879 roku w rodzinnym dworze w Zaleszczykach. Słynęła z nieprzeciętnej urody, wielkiego uroku osobistego oraz erudycji. Adam Heydel pisał o niej: „Piękna jak misternie wyrzeźbiony klejnot, jak diament rzucająca świetne, różnobarwne, migocące blaski. (…) Rozjaśniła mu ciemne godziny. Z szumem, pędem, jak meteor wdarła się w jego życie i jak meteor przeleciała, zgasła”. Gościnny dwór Tuligłowy – dom Państwa Balów wiele razy gościł artystę. Tam znajdował schronienie, spokój do pracy, zrozumienie. Miał własna pracownie, w osobnym budynku wybudowanym specjalnie dla niego. Balowie kupowali prace od Malczewskiego i zdobili nimi dom, a po rozstaniu i śmierci artysty Maria wyszukiwała w antykwariatach jego obrazy i tworzyła piękną kolekcję.

Po 13 latach z niewiadomych powodów rozstali się na zawsze. „Mistyczna komunia dusz”, jak nazywała ich związek Balowa nie przetrwał. Winą za to obarczał się Malczewski. Pozostały piękne, symboliczne płótna i na nich – nieśmiertelna już – Maria Balowa.

O niezwykłym związku Marii Balowej i Jacka Malczewskiego jak zwykle zajmująco i pięknie opowiada Małgorzata Czyńska – autorka książki „Kobiety z obrazów”, ale też dziennikarka, pisarka i krytyczka sztuki. Zapraszamy.

Odc. 60 – „KSIĄŻKI-PŁYTY-OBRAZY-PAPIER.” – z Danielem Wyszogrodzkim o „Placu Leńskiego”.
2021-07-23 19:43:02

Wracamy. Ciągle wracamy. Czy było dobrze, czy źle i tak wracamy. Przeszłość dla jednych do wspominania dla innych do zapominania - dopadnie nas zawsze. W pewnej chwili, w pewnym czasie. Daniel Wyszogrodzki, dziennikarz, pisarz i wykładowca, fenomenalny tłumacz tekstów piosenek, musicali i biografii muzyków, autor przewodnika po stuleciu musicalu „Ale musicale” zabiera nas na warszawski Plac Leńskiego do lat sześćdziesiątych. Ale symbolicznie, bo każdy z nas ma swój gdyński, beskidzki, gnieźnieński czy jeleniogórski Plac Leńskiego, skądkolwiek jest. Bo tytułowy Plac Leńskiego jest w każdym sercu, w każdym z nas. A łatwiej nam będzie przywołać wspomnienia, gdy poznamy Danka – ucznia praskiej podstawówki, bystrego, ciekawego świata półsierotę, którego kształtują przedwojenne wspomnienia dziadków i bieżące fascynacje wszystkim, co zakazane. Na przemian: partyzanci i hipisi, patriotyzm i onanizm, wczesne lektury i odkrycia muzyczne, ciągły stan zagrożenia ze strony wrogich gitowców i niestrudzone poszukiwanie dorosłości pod sukienkami koleżanek. To wszystko miesza się w barwnej opowieści wypełnionej realistycznym językiem i galerią postaci: kumpli bohatera, koleżanek z wakacji, ojca lekarza, nauczycieli, księdza, a nawet tajemniczego proroka. Wielką nieobecną pozostaje matka. W tej autobiograficznej powieści inicjacyjnej monumentalna, socrealistyczna przestrzeń warszawskiej Nowej Pragi staje się centrum świata, mapą, którą młody bohater stale poszerza w przestrzeni i w czasie. Ożywa park Praski i zoo, Stare i Nowe Miasto oraz stołeczne mosty, którymi przebiegały trasy szczenięcych wypraw pieszych i rowerowych. Jest bazar Różyckiego, są kultowe kina i saturator oraz neon na który z okna swojego pokoju patrzy nasz bohater. Neon mruga napisami: KSIĄŻKI-PŁYTY-OBRAZY-PAPIER. O tej wspaniałej podróży do przeszłości z Danielem Wyszogrodzkim rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska.

Wracamy. Ciągle wracamy. Czy było dobrze, czy źle i tak wracamy. Przeszłość dla jednych do wspominania dla innych do zapominania - dopadnie nas zawsze. W pewnej chwili, w pewnym czasie. Daniel Wyszogrodzki, dziennikarz, pisarz i wykładowca, fenomenalny tłumacz tekstów piosenek, musicali i biografii muzyków, autor przewodnika po stuleciu musicalu „Ale musicale” zabiera nas na warszawski Plac Leńskiego do lat sześćdziesiątych. Ale symbolicznie, bo każdy z nas ma swój gdyński, beskidzki, gnieźnieński czy jeleniogórski Plac Leńskiego, skądkolwiek jest. Bo tytułowy Plac Leńskiego jest w każdym sercu, w każdym z nas. A łatwiej nam będzie przywołać wspomnienia, gdy poznamy Danka – ucznia praskiej podstawówki, bystrego, ciekawego świata półsierotę, którego kształtują przedwojenne wspomnienia dziadków i bieżące fascynacje wszystkim, co zakazane. Na przemian: partyzanci i hipisi, patriotyzm i onanizm, wczesne lektury i odkrycia muzyczne, ciągły stan zagrożenia ze strony wrogich gitowców i niestrudzone poszukiwanie dorosłości pod sukienkami koleżanek. To wszystko miesza się w barwnej opowieści wypełnionej realistycznym językiem i galerią postaci: kumpli bohatera, koleżanek z wakacji, ojca lekarza, nauczycieli, księdza, a nawet tajemniczego proroka. Wielką nieobecną pozostaje matka. W tej autobiograficznej powieści inicjacyjnej monumentalna, socrealistyczna przestrzeń warszawskiej Nowej Pragi staje się centrum świata, mapą, którą młody bohater stale poszerza w przestrzeni i w czasie. Ożywa park Praski i zoo, Stare i Nowe Miasto oraz stołeczne mosty, którymi przebiegały trasy szczenięcych wypraw pieszych i rowerowych. Jest bazar Różyckiego, są kultowe kina i saturator oraz neon na który z okna swojego pokoju patrzy nasz bohater. Neon mruga napisami: KSIĄŻKI-PŁYTY-OBRAZY-PAPIER.

O tej wspaniałej podróży do przeszłości z Danielem Wyszogrodzkim rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska.

Cykl - „Kobiety z obrazów"- odcinek „Chcesz, to giń, psiakrew!" – o Ninie Witkiewiczowej opowiada Małgorzata Czyńska.
2021-07-16 11:00:00

„Woda na młyn Stasia" - myślała pewnie Jadwiga Witkiewiczowa, wkładając papieros do cygarniczki i zaciągając się głęboko dymem. Niewiele jadła, najwyżej jajko czy kawałek twarogu. Była coraz słabsza, coraz chudsza, coraz bardziej schorowana. Dolegało jej serce, przyduszała astma. Papierosów jednak nie mogła sobie odmówić. „Nie wiesz, co robisz, że palisz" - zrzędził Witkacy w listach albo: „Od tego, jak sobie pomyślę, co Ty ze sobą robisz, to mi się zimno robi. To jest po prostu samobójstwo. Cała depresja i brak sił stąd". Tyle lat minęło, a słowa nieżyjącego męża wciąż do niej wracały. Namawiał, żeby chociaż ograniczyła nałóg: „Na moją cześć spróbuj trzy dni" - prosił. On sam co raz to rzucał papierosy i wciąż ją o tym informował. Wiele listów do żony zaczynał od zdania: „Jutro definitywnie przestaję palić". (...) Obiecała mu, że tę korespondencję zachowa tylko dla siebie, że ustrzeże się od ekshibicjonizmu wdów po wielkich mężach. Listów nie spaliła, a po wojnie cały jego dorobek skrzętnie porządkowała i przepisywała. Do końca życia pozostała pod wpływem Stasia. Powtarzała stare dowcipy i powiedzonka, jak mało kto rozumiała jego twórczość, tragizm i poczucie humoru. (...) A ona przecież w swoich wspomnieniach o związku ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem napisała rozbrajająco otwarcie: „Małżeństwo nasze nie było szczęśliwe". (...) Tak, w „Kobietach z obrazów", pisała o nich Małgorzata Czyńska. Nina Witkiewiczowa. Pochodziła z arystokratycznego rodu niemieckich von Unruh. Była córką chrzestną Wojciecha Kossaka, wnuczką Juliusza Kossaka i kuzynką Magdaleny Samozwaniec, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz Zofii Kossak-Szczuckiej. Pobrali się w 1923 roku, ale rozeszli już dwa lata później. Jadwiga stała się powiernicą, przyjaciółką i pełnomocniczką Witkacego. Kontaktowała się z redakcjami czasopism, z wydawcami, osobami, które były właścicielami jego obrazów, kiedy były organizowane wystawy, przepisywała na maszynie jego utwory, robiła korekty artykułów. Była pierwszą czytelniczką większości tekstów literackich i publicystycznych. Pisali do siebie prawie codziennie. To ona ocaliła rękopisy Witkacego zakopując wszystko w pierwszych dniach wojny w piwnicy przy ulicy Brackiej w Warszawie, a listy nosiła zawsze przy sobie, by nie zginęły. Kochała go i rozumiała, wszystko wybaczała. Na nagrobku, który stoi na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku napisano „Wdowa po Witkacym". Piękna, mądra i ... nieszczęśliwa. O burzliwym związku Niny i Stanisława Witkiewiczów opowiada Małgorzata Czyńska – biografka, krytyczka sztuki i pisarka, autorka wspaniałej książki „Kobiety z obrazów".

„Woda na młyn Stasia" - myślała pewnie Jadwiga Witkiewiczowa, wkładając papieros do cygarniczki i zaciągając się głęboko dymem. Niewiele jadła, najwyżej jajko czy kawałek twarogu. Była coraz słabsza, coraz chudsza, coraz bardziej schorowana. Dolegało jej serce, przyduszała astma. Papierosów jednak nie mogła sobie odmówić. „Nie wiesz, co robisz, że palisz" - zrzędził Witkacy w listach albo: „Od tego, jak sobie pomyślę, co Ty ze sobą robisz, to mi się zimno robi. To jest po prostu samobójstwo. Cała depresja i brak sił stąd". Tyle lat minęło, a słowa nieżyjącego męża wciąż do niej wracały. Namawiał, żeby chociaż ograniczyła nałóg: „Na moją cześć spróbuj trzy dni" - prosił. On sam co raz to rzucał papierosy i wciąż ją o tym informował. Wiele listów do żony zaczynał od zdania: „Jutro definitywnie przestaję palić". (...) Obiecała mu, że tę korespondencję zachowa tylko dla siebie, że ustrzeże się od ekshibicjonizmu wdów po wielkich mężach. Listów nie spaliła, a po wojnie cały jego dorobek skrzętnie porządkowała i przepisywała. Do końca życia pozostała pod wpływem Stasia. Powtarzała stare dowcipy i powiedzonka, jak mało kto rozumiała jego twórczość, tragizm i poczucie humoru. (...) A ona przecież w swoich wspomnieniach o związku ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem napisała rozbrajająco otwarcie: „Małżeństwo nasze nie było szczęśliwe". (...) Tak, w „Kobietach z obrazów", pisała o nich Małgorzata Czyńska.

Nina Witkiewiczowa. Pochodziła z arystokratycznego rodu niemieckich von Unruh. Była córką chrzestną Wojciecha Kossaka, wnuczką Juliusza Kossaka i kuzynką Magdaleny Samozwaniec, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz Zofii Kossak-Szczuckiej.

Pobrali się w 1923 roku, ale rozeszli już dwa lata później. Jadwiga stała się powiernicą, przyjaciółką i pełnomocniczką Witkacego. Kontaktowała się z redakcjami czasopism, z wydawcami, osobami, które były właścicielami jego obrazów, kiedy były organizowane wystawy, przepisywała na maszynie jego utwory, robiła korekty artykułów. Była pierwszą czytelniczką większości tekstów literackich i publicystycznych. Pisali do siebie prawie codziennie. To ona ocaliła rękopisy Witkacego zakopując wszystko w pierwszych dniach wojny w piwnicy przy ulicy Brackiej w Warszawie, a listy nosiła zawsze przy sobie, by nie zginęły. Kochała go i rozumiała, wszystko wybaczała. Na nagrobku, który stoi na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku napisano „Wdowa po Witkacym". Piękna, mądra i ... nieszczęśliwa.

O burzliwym związku Niny i Stanisława Witkiewiczów opowiada Małgorzata Czyńska – biografka, krytyczka sztuki i pisarka, autorka wspaniałej książki „Kobiety z obrazów".

Cykl – "Kobiety z obrazów" – odcinek „Misia mon amour” ” – o Misi Godebskiej opowiada Małgorzata Czyńska.
2021-07-02 19:39:45

Komu dom mody Coco Chanel w 2016 roku zadedykował wspaniały zapach „róży, fiołka i irysa pallida, ocieplony benzoiną i bobem tonka”? „Odurzająca aura zapachu przywołuje ekscytującą atmosferę garderoby operowej, wypełnionej naręczami kwiatów oraz pudrową wonią szminki” – piszą projektanci, a wspaniały zapach ukryty w prostym flakonie z napisem MISIA w imieniu kreatorki dedykują fascynującej Misi Godebskiej. „Była świadkiem na ślubie Picassa z Olgą Koklovą i chrzestną matką ich syna. Trzykrotnie zamężna. Emancypantka balansująca na pograniczu skandalu obyczajowego. Dama ze skłonnością do narkotyków, kolekcjonerka dzieł sztuki i natchnienie artystów – Misia” – pisze o swojej bohaterce Małgorzata Czyńska. Królowa francuskich salonów i Paryża belle epoque, muza i mecenaska sztuki, przyjaciółka i protektorka artystów. Portretowana przez Toulouse Lautreca, Renoira, Bonnarda, Picassa. Najbliższa przyjaciółka Coco Chanel i Diagilewa – pomaga i wspiera zdolnych przyjaciół, fascynuje pisarzy i intelektualistów. „Każda kobieta musi kiedyś zdecydować, czy będzie miała osiemnaście, trzydzieści czy osiemdziesiąt lat. Ja zdecydowałam się na trzydziestkę”. Przed Państwem Misia Godebska-Sert. Opowiada Małgorzata Czyńska. A o Misi i innych „Kobietach z obrazów” przeczytamy we wspomnianej książce i posłuchamy w cyklu podcastów „Na Marginesach”. Z autorką rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska. Zapraszamy.

Komu dom mody Coco Chanel w 2016 roku zadedykował wspaniały zapach „róży, fiołka i irysa pallida, ocieplony benzoiną i bobem tonka”? „Odurzająca aura zapachu przywołuje ekscytującą atmosferę garderoby operowej, wypełnionej naręczami kwiatów oraz pudrową wonią szminki” – piszą projektanci, a wspaniały zapach ukryty w prostym flakonie z napisem MISIA w imieniu kreatorki dedykują fascynującej Misi Godebskiej. „Była świadkiem na ślubie Picassa z Olgą Koklovą i chrzestną matką ich syna. Trzykrotnie zamężna. Emancypantka balansująca na pograniczu skandalu obyczajowego. Dama ze skłonnością do narkotyków, kolekcjonerka dzieł sztuki i natchnienie artystów – Misia” – pisze o swojej bohaterce Małgorzata Czyńska.

Królowa francuskich salonów i Paryża belle epoque, muza i mecenaska sztuki, przyjaciółka i protektorka artystów. Portretowana przez Toulouse Lautreca, Renoira, Bonnarda, Picassa. Najbliższa przyjaciółka Coco Chanel i Diagilewa – pomaga i wspiera zdolnych przyjaciół, fascynuje pisarzy i intelektualistów. „Każda kobieta musi kiedyś zdecydować, czy będzie miała osiemnaście, trzydzieści czy osiemdziesiąt lat. Ja zdecydowałam się na trzydziestkę”. Przed Państwem Misia Godebska-Sert. Opowiada Małgorzata Czyńska. A o Misi i innych „Kobietach z obrazów” przeczytamy we wspomnianej książce i posłuchamy w cyklu podcastów „Na Marginesach”. Z autorką rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska. Zapraszamy.

Odc.59 – „Chodź i posadź nam świat w słoiku” – z Małgorzatą Jackowską o działce, która jest wszędzie.
2021-06-25 23:23:01

Nie musisz mieć działki, by mieć ogród i zadowolone dziecko. Zmiana, świata, ludzi i zwierząt, zmiana stylu życia i przyzwyczajeń, zmiana diety i środowiska, a nade wszystko docenienie przyrody, świeżego powietrza i własnych możliwości współpracy i współżycia z przyrodą zmieniły nas dorosłych i nasze dzieci wyłącznie na lepsze. Zaczęliśmy doceniać wspólne bycie razem, podglądanie przyrody i działanie na jej i naszą rzecz z korzyścią dla wszystkich. Wspólnie z dziećmi sadzimy zioła w doniczkach, organizujemy hotelik dla pszczół, bo ogrodnictwo może być i dla nas i dla dzieci świetną zabawą. Nawet nie wiemy dla kogo lepszą… Wystarczy bowiem mieć ogródek, balkon lub po prostu parapet i odrobinę cierpliwości, a owoce własnej pracy na pewno przyniosą dzieciakom wiele satysfakcji. To prawdziwa frajda obserwować dzień po dniu, jak rośnie zasadzony przez nas samych kwiat, jeść kanapki z warzywami lub ziołami wyhodowanymi w domu czy przydomowym ogródku, karmić ptaki i poznawać tajemnice przyrody! Każdy, bez względu na wiek, może stać się świadkiem cudów natury, trzeba tylko zakasać rękawy, wsadzić dłonie w ziemię i zacząć odkrywać przebogaty świat wokół nas! W dzisiejszym podcaście wydawnictw Kropka i Marginesy zatytułowanym „Chodź i posadź nam świat w słoiku!” o książce Kirsten Bradley „To pestka, czyli ogrodnictwo dla dzieci”, naszym codziennym życiu w zgodzie z naturą, dobrym żywieniu i wyprowadzce na wieś opowie Małgorzata Jackowska - specjalistka żywienia człowieka i dietetyki, która zajmuje się tematyką żywienia niemowląt, małych dzieci, a prywatnie jest mamą dwóch chłopców i mieszka na wsi. Prowadzi konsultacje, warsztaty i szkolenia, pisze, dział na rzecz dobrego żywienia. Pretekstem do rozmowy jest książka „To pestka” z której dowiemy się, jak dzięki prostym, dostosowanym do wieku dzieci instrukcjom, dziecko nauczy się między innymi uprawiać warzywa w domu, zaprojektować doniczkę, wyhodować w domu zioła, pielęgnować ogród, przechowywać nasiona, zrobić doniczki z gazet, ulepić kule nasienne, wykonać wiatrak, prowadzić dziennik przyrodnika i tak dalej, i tak dalej. To doskonały kurs cierpliwości, antidotum na nudę, a także cenne źródło wiedzy na temat przyrody, które pomaga kształtować proekologiczną postawę od najmłodszych lat. Jeśli chcielibyście poczytać wskazówki i rady Pani Jackowskiej zapraszamy pod adres: malgorzatajackowska.com . Książkę przełożył Adam Pluszka, a z gościnią rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska.

Nie musisz mieć działki, by mieć ogród i zadowolone dziecko. Zmiana, świata, ludzi i zwierząt, zmiana stylu życia i przyzwyczajeń, zmiana diety i środowiska, a nade wszystko docenienie przyrody, świeżego powietrza i własnych możliwości współpracy i współżycia z przyrodą zmieniły nas dorosłych i nasze dzieci wyłącznie na lepsze. Zaczęliśmy doceniać wspólne bycie razem, podglądanie przyrody i działanie na jej i naszą rzecz z korzyścią dla wszystkich. Wspólnie z dziećmi sadzimy zioła w doniczkach, organizujemy hotelik dla pszczół, bo ogrodnictwo może być i dla nas i dla dzieci świetną zabawą. Nawet nie wiemy dla kogo lepszą… Wystarczy bowiem mieć ogródek, balkon lub po prostu parapet i odrobinę cierpliwości, a owoce własnej pracy na pewno przyniosą dzieciakom wiele satysfakcji. To prawdziwa frajda obserwować dzień po dniu, jak rośnie zasadzony przez nas samych kwiat, jeść kanapki z warzywami lub ziołami wyhodowanymi w domu czy przydomowym ogródku, karmić ptaki i poznawać tajemnice przyrody! Każdy, bez względu na wiek, może stać się świadkiem cudów natury, trzeba tylko zakasać rękawy, wsadzić dłonie w ziemię i zacząć odkrywać przebogaty świat wokół nas!

W dzisiejszym podcaście wydawnictw Kropka i Marginesy zatytułowanym „Chodź i posadź nam świat w słoiku!” o książce Kirsten Bradley „To pestka, czyli ogrodnictwo dla dzieci”, naszym codziennym życiu w zgodzie z naturą, dobrym żywieniu i wyprowadzce na wieś opowie Małgorzata Jackowska - specjalistka żywienia człowieka i dietetyki, która zajmuje się tematyką żywienia niemowląt, małych dzieci, a prywatnie jest mamą dwóch chłopców i mieszka na wsi. Prowadzi konsultacje, warsztaty i szkolenia, pisze, dział na rzecz dobrego żywienia.

Pretekstem do rozmowy jest książka „To pestka” z której dowiemy się, jak dzięki prostym, dostosowanym do wieku dzieci instrukcjom, dziecko nauczy się między innymi uprawiać warzywa w domu, zaprojektować doniczkę, wyhodować w domu zioła, pielęgnować ogród, przechowywać nasiona, zrobić doniczki z gazet, ulepić kule nasienne, wykonać wiatrak, prowadzić dziennik przyrodnika i tak dalej, i tak dalej. To doskonały kurs cierpliwości, antidotum na nudę, a także cenne źródło wiedzy na temat przyrody, które pomaga kształtować proekologiczną postawę od najmłodszych lat. Jeśli chcielibyście poczytać wskazówki i rady Pani Jackowskiej zapraszamy pod adres: malgorzatajackowska.com.

Książkę przełożył Adam Pluszka, a z gościnią rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska.

Cykl – „Kobiety z obrazów” – odcinek "Mona Lisa Północy” – o dziewczynie z perłą opowiada Małgorzata Czyńska.
2021-06-18 20:03:58

Obraz „Dziewczyna z perłą” - arcydzieło z 1665 roku, które zachwyca nawet tych stroniących od sztuki pozostaje tajemniczy ze względu na postać kobiety, którą Johannes Vermeer namalował w sposób wyjątkowy i przykuwający uwagę. Do dziś nie wiadomo kim jest kobieta: ukochaną żoną, którą artysta malował wielokrotnie czy może służącą albo przyjaciółką. Film Petera Webbera na podstawie powieści Tracy Chevalier ze wspaniałą rolą Scarlett Johansson w roli służącej, która pozuje wielkiemu mistrzowi dolał oliwy do ognia, bo nie odpowiedział na podstawowe pytanie: kim była piękna Mona Lisa Północy? W podcaście „Na Marginesach”, w kolejnym odcinku cyklu „Kobiety z obrazów” - "Mona Lisa z Północy", Małgorzata Czyńska opowie o Catharinie Bolnes – żonie wielkiego niderlandzkiego malarza Johannesa Vermeera, która była jego modelką, muzą i miłością życia. Portretował ją wiele razy i w różny sposób. Doczekali się piętnaściorga dzieci stąd na wielu obrazach Catharina jest w ciąży, ale zawsze spełniona i spokojna. Trudne życie w domu ojca-potwora i silny charakter matki sprawiły, że małżeństwo z Vermeerem choć nie usłane różami okazało się dobrym, choć krótkim związkiem. Małgorzata Czyńska biografka i pisarka prowadzi nas w historię i czasy XVII wiecznej Holandii do domu artysty w którym mieszka on i tworzy u boku swej pięknej i dobrej żony. Niestety, nie jest to historia z happy endem. Rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska

Obraz „Dziewczyna z perłą” - arcydzieło z 1665 roku, które zachwyca nawet tych stroniących od sztuki pozostaje tajemniczy ze względu na postać kobiety, którą Johannes Vermeer namalował w sposób wyjątkowy i przykuwający uwagę. Do dziś nie wiadomo kim jest kobieta: ukochaną żoną, którą artysta malował wielokrotnie czy może służącą albo przyjaciółką. Film Petera Webbera na podstawie powieści Tracy Chevalier ze wspaniałą rolą Scarlett Johansson w roli służącej, która pozuje wielkiemu mistrzowi dolał oliwy do ognia, bo nie odpowiedział na podstawowe pytanie: kim była piękna Mona Lisa Północy?
W podcaście „Na Marginesach”, w kolejnym odcinku cyklu „Kobiety z obrazów” - "Mona Lisa z Północy", Małgorzata Czyńska opowie o Catharinie Bolnes – żonie wielkiego niderlandzkiego malarza Johannesa Vermeera, która była jego modelką, muzą i miłością życia. Portretował ją wiele razy i w różny sposób. Doczekali się piętnaściorga dzieci stąd na wielu obrazach Catharina jest w ciąży, ale zawsze spełniona i spokojna. Trudne życie w domu ojca-potwora i silny charakter matki sprawiły, że małżeństwo z Vermeerem choć nie usłane różami okazało się dobrym, choć krótkim związkiem.
Małgorzata Czyńska biografka i pisarka prowadzi nas w historię i czasy XVII wiecznej Holandii do domu artysty w którym mieszka on i tworzy u boku swej pięknej i dobrej żony. Niestety, nie jest to historia z happy endem.

Rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska

Cykl – „Kobiety z obrazów” – odcinek „Skrzydła zamiast nóg” – o Fridzie Kahlo opowiada Małgorzata Czyńska.
2021-06-11 06:00:00

Dziś opowieść o Fridzie Kahlo. Opowieść Małgorzaty Czyńskiej o Fridzie Kahlo w książce ”Kobiety z obrazów” zatytułowana jest „Strzaskana kolumna”. To najbardziej przejmujący i osobisty obraz malarki zawarty w tej opowieści. „Wszyscy mówili, że jej brwi przypominają skrzydła kosa”. Była piękna i niezwykle utalentowana, ale od wczesnego dzieciństwa chora na polio cierpiała z powodu chromej nogi. 17 września 1925 osiemnastoletnia Frida na skutek zderzenia autobusu i tramwaju uległa wypadkowi i stała się już do końca życia cierpiącą kaleką. Złamała kręgosłup, miednicę, obojczyk i żebra, prawą nogę w jedenastu miejscach, a  stalowy uchwyt poręczy autobusu przebił jej podbrzusze i macicę, co przekreśliło szanse na macierzyństwo. W wyniku odniesionych urazów Frida trzy miesiące spędziła w  gipsowej zbroi, która unieruchomiła jej ciało. Mimo ogromnego cierpienia i załamania nigdy się nie poddała. Przeszła trzydzieści pięć operacji, mających usprawnić prawą nogę, prawą stopę oraz kręgosłup. Na skutek odniesionych ran i obrażeń nigdy nie doczekała się upragnionego dziecka. Nieprzytomnie zakochana w malarzu Diego Riverze cierpiała z powodu jego zdrad i romansów. Diego w swojej autobiografii podkreślił, że dzień, w którym umarła Frida, był najbardziej tragicznym dniem jego życia i dopiero wówczas zrozumiał, że najwspanialszą częścią jego życia była żona i miłość do niej. Wspaniała twórczość Fridy Kahlo budzi wielkie emocje. Autoportrety, które malowała na łożu boleści nie mają prekursorów, ale wielu naśladowców. Każdy, kto zetknął się z jej twórczością wie o czym mowa, ból i cierpienie są odczuwalne i namacalne, a forma, która kojarzy się z naiwną jeszcze bardziej podkreśla siłę obrazu. O Fridzie w podkaście „Na Marginesach” opowiada Małgorzata Czyńska. Autorka bestsellerowej opowieści o kobietach z obrazów, biografii Mai Berezowskiej, opowieści o kobietach Witkacego, zapomnianych fotografkach czy Tamarze Łempickiej jest dziś jedną z najchętniej czytanych i cytowanych autorek opowieści biograficznych. Przed nami, już za kilka miesięcy nowe książki Pani Małgorzaty, ale dziś nasze serca i umysły niech zajmie piękna, mądra, zdolna lecz bardzo chora, unieruchomiona i cierpiąca Frida Kahlo. Rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska

Dziś opowieść o Fridzie Kahlo.

Opowieść Małgorzaty Czyńskiej o Fridzie Kahlo w książce ”Kobiety z obrazów” zatytułowana jest „Strzaskana kolumna”. To najbardziej przejmujący i osobisty obraz malarki zawarty w tej opowieści. „Wszyscy mówili, że jej brwi przypominają skrzydła kosa”. Była piękna i niezwykle utalentowana, ale od wczesnego dzieciństwa chora na polio cierpiała z powodu chromej nogi. 17 września 1925 osiemnastoletnia Frida na skutek zderzenia autobusu i tramwaju uległa wypadkowi i stała się już do końca życia cierpiącą kaleką. Złamała kręgosłup, miednicę, obojczyk i żebra, prawą nogę w jedenastu miejscach, a  stalowy uchwyt poręczy autobusu przebił jej podbrzusze i macicę, co przekreśliło szanse na macierzyństwo. W wyniku odniesionych urazów Frida trzy miesiące spędziła w  gipsowej zbroi, która unieruchomiła jej ciało. Mimo ogromnego cierpienia i załamania nigdy się nie poddała. Przeszła trzydzieści pięć operacji, mających usprawnić prawą nogę, prawą stopę oraz kręgosłup. Na skutek odniesionych ran i obrażeń nigdy nie doczekała się upragnionego dziecka. Nieprzytomnie zakochana w malarzu Diego Riverze cierpiała z powodu jego zdrad i romansów. Diego w swojej autobiografii podkreślił, że dzień, w którym umarła Frida, był najbardziej tragicznym dniem jego życia i dopiero wówczas zrozumiał, że najwspanialszą częścią jego życia była żona i miłość do niej. Wspaniała twórczość Fridy Kahlo budzi wielkie emocje. Autoportrety, które malowała na łożu boleści nie mają prekursorów, ale wielu naśladowców. Każdy, kto zetknął się z jej twórczością wie o czym mowa, ból i cierpienie są odczuwalne i namacalne, a forma, która kojarzy się z naiwną jeszcze bardziej podkreśla siłę obrazu.

O Fridzie w podkaście „Na Marginesach” opowiada Małgorzata Czyńska. Autorka bestsellerowej opowieści o kobietach z obrazów, biografii Mai Berezowskiej, opowieści o kobietach Witkacego, zapomnianych fotografkach czy Tamarze Łempickiej jest dziś jedną z najchętniej czytanych i cytowanych autorek opowieści biograficznych. Przed nami, już za kilka miesięcy nowe książki Pani Małgorzaty, ale dziś nasze serca i umysły niech zajmie piękna, mądra, zdolna lecz bardzo chora, unieruchomiona i cierpiąca Frida Kahlo.

Rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska

Odcinek specjalny - "Baśń bez księżniczki" - z okazji Dnia Dziecka o swojej książce opowiada Emilia Kiereś.
2021-06-01 20:32:31

Dzisiaj w Dniu Dziecka porozmawiamy z Emilią Kiereś o Lapis – miasteczku z białego kamienia w którym zło można zwyciężyć dobrem. To przepiękna baśń bez księżniczki za to z wiedźmą, bez czarodzieja za to z dobrym i honorowym Tobiaszem, bez złej królowej, ale z Poczwarą. To baśń dla dziecka i dorosłego, książka, która sprawi, że dziecko nie zaśnie, a rodzic nie będzie odliczał minut sprawdzając czy już może wyjść z sypialni gasząc światło. To opowieść o miłości, przyjaźni i sile słowa, które szczególnie dziś może przybierać, jak zła czarownica różne postaci. Kiedy po raz pierwszy ujrzałam Lapis, jaśniało w słońcu, misterne jak rzeźba z kości słoniowej. Ogarnął mnie zachwyt (...). Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że Lapis jest miastem z legendy, a świetliste mury, które tak mnie zachwyciły, kryją mroczne tajemnice (...). Ta historia ma początek w odległych, legendarnych czasach, dawno, dawno temu, kiedy powstało Lapis i zrodziła się Poczwara. Pewnego dnia wskutek niecnego spisku włodarzy miasta Lapis, życie Tobiasza – młodego architekta o złotym sercu – i jego mądrej, dobrej żony, Elżbiety, wywraca się do góry nogami. Na domiar złego ich ukochane miasto w ciągu jednej nocy zostaje niemal całkowicie zniszczone przez złowrogą siłę, kryjącą się w podziemiach. Pięćdziesiąt lat później do odbudowanego Lapis przybywa Irenka. Ta oczytana, ciekawa świata i nieco zbuntowana dziewczynka postanawia zgłębić tajemnice miasta i dowiedzieć się, dlaczego o pewnych sprawach się tu nie rozmawia. Czy uda jej się rozwikłać wszystkie zagadki? Czy Poczwara to tylko stara legenda? Co się stało z Elżbietą i Tobiaszem i skąd w Lapis latarnia morska, skoro nigdy nie leżało nad morzem? Lapis to pełna przygód i mrocznych tajemnic opowieść o rezolutnej, nieustraszonej dziewczynce, skomplikowanej ludzkiej naturze, samotności, miłości, przyjaźni i odwadze. Przede wszystkim jednak to historia o potędze słowa i o tym, że nie można go lekceważyć, bo bez niego – nic nie ma znaczenia. Książkę napisała Emilia Kiereś, autorka i tłumaczka książek dla dzieci i młodzieży. Napisała ich nieco ponad dziesięć, a przetłumaczyła ponad czterdzieści. Urodzona w Poznaniu, ukończyła filologię polską na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Lubi czytać, spacerować po lesie, chodzić po górach i piec ciasta. Nie lubi hałasu. Hobbystycznie strzela z łuku i gra na gitarze. Z gościnią rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska.

Dzisiaj w Dniu Dziecka porozmawiamy z Emilią Kiereś o Lapis – miasteczku z białego kamienia w którym zło można zwyciężyć dobrem. To przepiękna baśń bez księżniczki za to z wiedźmą, bez czarodzieja za to z dobrym i honorowym Tobiaszem, bez złej królowej, ale z Poczwarą. To baśń dla dziecka i dorosłego, książka, która sprawi, że dziecko nie zaśnie, a rodzic nie będzie odliczał minut sprawdzając czy już może wyjść z sypialni gasząc światło. To opowieść o miłości, przyjaźni i sile słowa, które szczególnie dziś może przybierać, jak zła czarownica różne postaci.

Kiedy po raz pierwszy ujrzałam Lapis, jaśniało w słońcu, misterne jak rzeźba z kości słoniowej.

Ogarnął mnie zachwyt (...). Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że Lapis jest miastem z legendy, a świetliste mury, które tak mnie zachwyciły, kryją mroczne tajemnice (...). Ta historia ma początek w odległych, legendarnych czasach, dawno, dawno temu, kiedy powstało Lapis i zrodziła się Poczwara.

Pewnego dnia wskutek niecnego spisku włodarzy miasta Lapis, życie Tobiasza – młodego architekta o złotym sercu – i jego mądrej, dobrej żony, Elżbiety, wywraca się do góry nogami. Na domiar złego ich ukochane miasto w ciągu jednej nocy zostaje niemal całkowicie zniszczone przez złowrogą siłę, kryjącą się w podziemiach.

Pięćdziesiąt lat później do odbudowanego Lapis przybywa Irenka. Ta oczytana, ciekawa świata i nieco zbuntowana dziewczynka postanawia zgłębić tajemnice miasta i dowiedzieć się, dlaczego o pewnych sprawach się tu nie rozmawia. Czy uda jej się rozwikłać wszystkie zagadki? Czy Poczwara to tylko stara legenda? Co się stało z Elżbietą i Tobiaszem i skąd w Lapis latarnia morska, skoro nigdy nie leżało nad morzem?

Lapis to pełna przygód i mrocznych tajemnic opowieść o rezolutnej, nieustraszonej dziewczynce, skomplikowanej ludzkiej naturze, samotności, miłości, przyjaźni i odwadze. Przede wszystkim jednak to historia o potędze słowa i o tym, że nie można go lekceważyć, bo bez niego – nic nie ma znaczenia.

Książkę napisała Emilia Kiereś, autorka i tłumaczka książek dla dzieci i młodzieży. Napisała ich nieco ponad dziesięć, a przetłumaczyła ponad czterdzieści. Urodzona w Poznaniu, ukończyła filologię polską na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Lubi czytać, spacerować po lesie, chodzić po górach i piec ciasta. Nie lubi hałasu. Hobbystycznie strzela z łuku i gra na gitarze.

Z gościnią rozmawia Hanna Mirska-Grudzińska.

Odcinek specjalny: „Mama zawsze wraca. Zawsze”. Z okazji Dnia Matki o swojej książce opowie Agata Tuszyńska”.
2021-05-26 20:16:32

„Nikt nie wie, że tu mieszka dziewczynka. Będziesz tu mieszkała jak krasnoludek. Tak mi powiedziała. [...] Nie czułam się smutna. Nie było mi źle. Nie wiedziałam w ogóle, że jest inne życie. Myślałam, że tak to jest. Nigdy nie chciałam wyjść, bo nie wiedziałam, że można wyjść”. W dzisiejszym odcinku specjalnym z okazji Dnia Matki -  Agata Tuszyńska, autorka książki „Mama zawsze wraca” opublikowanej w wydawnictwie Dwie siostry opowie o bezgranicznej miłości matki do dziecka i dziecka do matki. Mama zawsze wraca. Jeśli tylko może – wraca. Zosia, córka Natalii i Szymona Zajczyków, była malutkim dzieckiem, gdy wybuchła wojna. Jesienią 1940 roku wraz z rodziną trafiła do warszawskiego getta. By ocalić córkę, Natalia ukryła ją w piwnicy. Dziewczynka spędziła tam długie miesiące tylko z ukochaną lalką, w świecie wyobraźni stworzonym dla niej przez matkę. Nie pamięta muru, głodnych ludzi na ulicach, opasek z gwiazdą Dawida. Pamięta kasztany i listki, które przynosiła jej mama, sanki rysowane węglem na podłodze i odwiedzające ją szczury, których na początku wcale się nie bała. Zosia Zajczyk ocalała, jako jedna z niewielu. Po latach opowiedziała swoją historię. „Mama zawsze wraca” to spisana przez pisarkę i reportażystkę Agatę Tuszyńską opowieść o niezwykłej więzi matki i córki wśród okrucieństwa wojny. Dodatkowy wymiar nadają jej subtelne, poetyckie ilustracje cenionej w Polsce i na świecie artystki Iwony Chmielewskiej. Oparta na wspomnieniach ocalałej z Zagłady, poruszająca historia dziewczynki ukrywanej przez wiele miesięcy na terenie warszawskiego getta. Poetycko zilustrowane świadectwo ocalającej mocy miłości i wyobraźni. Nasza gościnią jest Agata Tuszyńska - pisarka, poetka, reportażystka, tłumaczka, autorka wielu książek biograficznych, m.in. „Singer – pejzaże pamięci”, „Krzywicka – długie życie gorszycielki”, „Oskarżona Wiera Gran”, „Tyrmandowie – romans Ameryki” i autobiograficznych: „Rodzinna historia lęku”, „Wspomnienia z utraty” oraz tej o której rozmawiamy dziś „Mama zawsze wraca”. Z gościnią rozmawiała Hanna Mirska-Grudzińska.

„Nikt nie wie, że tu mieszka dziewczynka. Będziesz tu mieszkała jak krasnoludek. Tak mi powiedziała. [...] Nie czułam się smutna. Nie było mi źle. Nie wiedziałam w ogóle, że jest inne życie. Myślałam, że tak to jest. Nigdy nie chciałam wyjść, bo nie wiedziałam, że można wyjść”.

W dzisiejszym odcinku specjalnym z okazji Dnia Matki -  Agata Tuszyńska, autorka książki „Mama zawsze wraca” opublikowanej w wydawnictwie Dwie siostry opowie o bezgranicznej miłości matki do dziecka i dziecka do matki. Mama zawsze wraca. Jeśli tylko może – wraca.

Zosia, córka Natalii i Szymona Zajczyków, była malutkim dzieckiem, gdy wybuchła wojna. Jesienią 1940 roku wraz z rodziną trafiła do warszawskiego getta. By ocalić córkę, Natalia ukryła ją w piwnicy. Dziewczynka spędziła tam długie miesiące tylko z ukochaną lalką, w świecie wyobraźni stworzonym dla niej przez matkę.

Nie pamięta muru, głodnych ludzi na ulicach, opasek z gwiazdą Dawida. Pamięta kasztany i listki, które przynosiła jej mama, sanki rysowane węglem na podłodze i odwiedzające ją szczury, których na początku wcale się nie bała.

Zosia Zajczyk ocalała, jako jedna z niewielu. Po latach opowiedziała swoją historię.

„Mama zawsze wraca” to spisana przez pisarkę i reportażystkę Agatę Tuszyńską opowieść o niezwykłej więzi matki i córki wśród okrucieństwa wojny. Dodatkowy wymiar nadają jej subtelne, poetyckie ilustracje cenionej w Polsce i na świecie artystki Iwony Chmielewskiej. Oparta na wspomnieniach ocalałej z Zagłady, poruszająca historia dziewczynki ukrywanej przez wiele miesięcy na terenie warszawskiego getta. Poetycko zilustrowane świadectwo ocalającej mocy miłości i wyobraźni.

Nasza gościnią jest Agata Tuszyńska - pisarka, poetka, reportażystka, tłumaczka, autorka wielu książek biograficznych, m.in. „Singer – pejzaże pamięci”, „Krzywicka – długie życie gorszycielki”, „Oskarżona Wiera Gran”, „Tyrmandowie – romans Ameryki” i autobiograficznych: „Rodzinna historia lęku”, „Wspomnienia z utraty” oraz tej o której rozmawiamy dziś „Mama zawsze wraca”.

Z gościnią rozmawiała Hanna Mirska-Grudzińska.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie