Sofizmaty

Sofizmaty, logika, fallacy, zdrowy rozsądek etc.


Odcinki od najnowszych:

21 - Polityczna poprawność
2023-07-31 22:18:46

Chciałbym się dziś zająć terminem “polityczna poprawność”. Co oznacza ten termin? Jaka jest historia jego użycia? Czy należy się stosować do wymagań politycznej poprawności? Zacznijmy od samego terminu. Dlaczego ten termin składa się z dwóch słów? Czy nie wystarczy powiedzieć po prostu “poprawność”? Wg słownika “poprawny” to (1) zgodny z faktami i logiką, (2) zgodny z konwenansem i (3) zgodny z normami. Mi najbliższa jest ta pierwsza definicja. Nagrywając swoje odcinki ja chcę, aby moje wypowiedzi były poprawne czyli zgodne z faktami i logiką. Czy mi się to udaje to już wy oceńcie. Ta druga i trzecia definicja są do siebie dość podobne, bo konwenanse to normy zachowania w jakimś środowisku. Czyli “zgodny z konwenansem” i “zgodny z normami” to podobne terminy. Zauważmy jednak, że pierwsza definicja jest obiektywna, bo “poprawny” wg tej pierwszej definicji to zgodny z faktami i logiką. Za to druga i trzecia definicja są subiektywne, bo przecież ktoś te konwenanse czy normy ustalił. Tak więc ktoś może mówić czy postępować poprawnie wg jednej grupy i jednocześnie niepoprawnie wg innej, bo każda z tych grup może mieć inne normy. Podobnie jest z “poprawnością polityczną”. Sam ten termin wyjawia, że jakiś polityk ustala co jest poprawne, a co nie jest. Gdzie leży tutaj problem? Zauważmy, że np. normy katolickie są stałe. Mogą się komuś nie podobać. Wiadomo jednak jakie są i postępowanie zgodnie z normami katolickimi jest jasne i wiadomo co oznacza poprawne katolickie zachowanie. Niestety “polityczna poprawność” wciąż się zmienia. Np. Barack Obama został wybrany na prezydenta pierwszy raz w 2008 roku. Był wtedy przeciwny małżeństwom homoseksualnym. Jednak podczas drugiej kadencji zmienił w tej sprawie zdanie. Czy możemy uznać Obamę za tego, który decydował co jest poprawne politycznie? Myślę, że tak. Dwukrotnie wygrał on wybory co dowodzi, że większość wyborców uznała jego poglądy. Tak więc w 2004 można było być poprawnym politycznie i jednocześnie przeciwko małżeństwom homoseksualnym. Jednak w 2014 roku bycie przeciwnym takim małżeństwom było już niepoprawne politycznie. Polityczna poprawność oznacza szczególnie unikanie zwrotów, które ktoś może uznać za obraźliwe. Niektórzy zwolennicy “politycznej poprawności” twierdzą, że to jest po prostu grzeczne. Rzeczywiście, jeżeli jakaś czarnoskóra osoba powie mi, że nie lubi słowa “Murzyn” to ja chętnie się dostosuje do jej prośby i użyję innego słowa, które zaproponuje. Oczywiście to zastępcze słowo musi być jednoznaczne. Nagrałem osobny odcinek poświęcony polskiemu określeniu “Murzyn” i krytykowałem tam terminy, które próbuje się używać zamiast tego słowa. Teraz może przykład Cyganów. Gdy przyjechałem do UK mieszkałem na pokoju u cygańskiej rodziny. Byli to litewscy Cyganie, mówiący trochę po polsku. Im nie przeszkadzało słowo “Cygan”. Później poznałem inną rodzinę, też tutaj w UK. Byli to polscy Cyganie. Pytałem tej znajomej o to określenie. Powiedziała, że go nie lubi. Nie lubi, żeby ją nazywać Cyganką. Pytałem jednak o określenia typu “cygańska muzyka”. Z tym nie miała problemu. Nie przeszkadzało jej też użycie słowa “Cygan” w piosence “Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma” czy “Zagraj mi piękny Cyganie”. Moje zdanie jest takie. Jeżeli jakiś Cygan poprosi cię, aby używać słowa Rom to warto się do tego dostosować. Ale jak ktoś wypowiada się jako reprezentant wszystkich Cyganów, że należy używać słowa Romowie to przekracza swoje kompetencje. Nikt nie ma prawa głosić, że jest reprezentantem wszystkich Cyganów. To samo dotyczy słowa Murzyn. Polski poseł Killion Munyama zapytany, czy uważa słowo „Murzyn” za obraźliwe, odpowiedział twierdząco, dodając, że „murzyn kojarzy się ze złymi powiedzeniami typu »sto lat za murzynami« i jest obraźliwym określeniem”. Zauważmy to jest zdanie tego czarnoskórego posła. Ma do niego prawo. Czy jednak ma prawo zmuszać wszystkich Polaków do zaprzestanie używania tego słowa? Na koniec trochę historii. Zwrot “poprawność polityczna” powstał wraz z komunizmem w Rosji w 1917 roku. Chodziło o to, że coś jest poprawne, ale nie jest zgodnie z wytycznymi partyjnymi. Stąd właśnie nazwa. Zauważmy, że to jest oksymoron, bo albo coś jest poprawne, albo jest polityczne. Nie chciałbym uogólniać, ale polityka polega na kłamaniu lub chociaż na mówieniu półprawd. Tak więc połączenie słów “poprawność” i “polityka” mi wydaje się oksymoronem. Na czym dzisiaj polega taka “poprawność polityczna”? Np. na unikaniu słów, które są prawdziwe, ale mogą kogoś urazić. Np. ktoś może być otyły czyli mieć nadwagę. W takim wypadku powiedzenie o tej osobie, że jest otyła jest poprawne, ale niepoprawne politycznie. Zauważcie, że polityczna poprawność zachęca do tego aby unikać poprawnych wyrażeń. Podsumowując. “Poprawność polityczna” to termin stworzony przez komunistów w Rosji w 1917. Został później przeniesiony na zachód przez zachodnich komunistów i socjalistów, a ostatecznie wszedł do całej polityki. Ten termin oznacza, że ktoś, jakiś polityk ustala, co jest poprawne, a co nie. Niestety polityka się wciąż zmienia tak więc i to co jest, a co nie jest poprawne politycznie także się zmienia. Polityczna poprawność to nie jest to samo co grzeczność. Grzeczni jesteśmy wobec konkretnej osoby, np. kogoś czarnoskórego czy kogoś pochodzenia romskiego. Poprawność polityczna to odgórne wyznaczanie norm zachowań.
Chciałbym się dziś zająć terminem “polityczna poprawność”. Co oznacza ten termin? Jaka jest historia jego użycia? Czy należy się stosować do wymagań politycznej poprawności? Zacznijmy od samego terminu. Dlaczego ten termin składa się z dwóch słów? Czy nie wystarczy powiedzieć po prostu “poprawność”? Wg słownika “poprawny” to (1) zgodny z faktami i logiką, (2) zgodny z konwenansem i (3) zgodny z normami. Mi najbliższa jest ta pierwsza definicja. Nagrywając swoje odcinki ja chcę, aby moje wypowiedzi były poprawne czyli zgodne z faktami i logiką. Czy mi się to udaje to już wy oceńcie. Ta druga i trzecia definicja są do siebie dość podobne, bo konwenanse to normy zachowania w jakimś środowisku. Czyli “zgodny z konwenansem” i “zgodny z normami” to podobne terminy. Zauważmy jednak, że pierwsza definicja jest obiektywna, bo “poprawny” wg tej pierwszej definicji to zgodny z faktami i logiką. Za to druga i trzecia definicja są subiektywne, bo przecież ktoś te konwenanse czy normy ustalił. Tak więc ktoś może mówić czy postępować poprawnie wg jednej grupy i jednocześnie niepoprawnie wg innej, bo każda z tych grup może mieć inne normy.

Podobnie jest z “poprawnością polityczną”. Sam ten termin wyjawia, że jakiś polityk ustala co jest poprawne, a co nie jest. Gdzie leży tutaj problem? Zauważmy, że np. normy katolickie są stałe. Mogą się komuś nie podobać. Wiadomo jednak jakie są i postępowanie zgodnie z normami katolickimi jest jasne i wiadomo co oznacza poprawne katolickie zachowanie. Niestety “polityczna poprawność” wciąż się zmienia. Np. Barack Obama został wybrany na prezydenta pierwszy raz w 2008 roku. Był wtedy przeciwny małżeństwom homoseksualnym. Jednak podczas drugiej kadencji zmienił w tej sprawie zdanie. Czy możemy uznać Obamę za tego, który decydował co jest poprawne politycznie? Myślę, że tak. Dwukrotnie wygrał on wybory co dowodzi, że większość wyborców uznała jego poglądy. Tak więc w 2004 można było być poprawnym politycznie i jednocześnie przeciwko małżeństwom homoseksualnym. Jednak w 2014 roku bycie przeciwnym takim małżeństwom było już niepoprawne politycznie.

Polityczna poprawność oznacza szczególnie unikanie zwrotów, które ktoś może uznać za obraźliwe. Niektórzy zwolennicy “politycznej poprawności” twierdzą, że to jest po prostu grzeczne. Rzeczywiście, jeżeli jakaś czarnoskóra osoba powie mi, że nie lubi słowa “Murzyn” to ja chętnie się dostosuje do jej prośby i użyję innego słowa, które zaproponuje. Oczywiście to zastępcze słowo musi być jednoznaczne. Nagrałem osobny odcinek poświęcony polskiemu określeniu “Murzyn” i krytykowałem tam terminy, które próbuje się używać zamiast tego słowa. Teraz może przykład Cyganów. Gdy przyjechałem do UK mieszkałem na pokoju u cygańskiej rodziny. Byli to litewscy Cyganie, mówiący trochę po polsku. Im nie przeszkadzało słowo “Cygan”. Później poznałem inną rodzinę, też tutaj w UK. Byli to polscy Cyganie. Pytałem tej znajomej o to określenie. Powiedziała, że go nie lubi. Nie lubi, żeby ją nazywać Cyganką. Pytałem jednak o określenia typu “cygańska muzyka”. Z tym nie miała problemu. Nie przeszkadzało jej też użycie słowa “Cygan” w piosence “Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma” czy “Zagraj mi piękny Cyganie”.

Moje zdanie jest takie. Jeżeli jakiś Cygan poprosi cię, aby używać słowa Rom to warto się do tego dostosować. Ale jak ktoś wypowiada się jako reprezentant wszystkich Cyganów, że należy używać słowa Romowie to przekracza swoje kompetencje. Nikt nie ma prawa głosić, że jest reprezentantem wszystkich Cyganów. To samo dotyczy słowa Murzyn. Polski poseł Killion Munyama zapytany, czy uważa słowo „Murzyn” za obraźliwe, odpowiedział twierdząco, dodając, że „murzyn kojarzy się ze złymi powiedzeniami typu »sto lat za murzynami« i jest obraźliwym określeniem”. Zauważmy to jest zdanie tego czarnoskórego posła. Ma do niego prawo. Czy jednak ma prawo zmuszać wszystkich Polaków do zaprzestanie używania tego słowa?

Na koniec trochę historii. Zwrot “poprawność polityczna” powstał wraz z komunizmem w Rosji w 1917 roku. Chodziło o to, że coś jest poprawne, ale nie jest zgodnie z wytycznymi partyjnymi. Stąd właśnie nazwa. Zauważmy, że to jest oksymoron, bo albo coś jest poprawne, albo jest polityczne. Nie chciałbym uogólniać, ale polityka polega na kłamaniu lub chociaż na mówieniu półprawd. Tak więc połączenie słów “poprawność” i “polityka” mi wydaje się oksymoronem. Na czym dzisiaj polega taka “poprawność polityczna”? Np. na unikaniu słów, które są prawdziwe, ale mogą kogoś urazić. Np. ktoś może być otyły czyli mieć nadwagę. W takim wypadku powiedzenie o tej osobie, że jest otyła jest poprawne, ale niepoprawne politycznie. Zauważcie, że polityczna poprawność zachęca do tego aby unikać poprawnych wyrażeń.

Podsumowując. “Poprawność polityczna” to termin stworzony przez komunistów w Rosji w 1917. Został później przeniesiony na zachód przez zachodnich komunistów i socjalistów, a ostatecznie wszedł do całej polityki. Ten termin oznacza, że ktoś, jakiś polityk ustala, co jest poprawne, a co nie. Niestety polityka się wciąż zmienia tak więc i to co jest, a co nie jest poprawne politycznie także się zmienia. Polityczna poprawność to nie jest to samo co grzeczność. Grzeczni jesteśmy wobec konkretnej osoby, np. kogoś czarnoskórego czy kogoś pochodzenia romskiego. Poprawność polityczna to odgórne wyznaczanie norm zachowań.

20 - Murzyn czy Afroamerykanin
2023-07-18 16:51:12

My Polacy używamy wobec naszych zachodnich sąsiadów określenia “Niemiec”. Jest to bardzo stare, bo wręcz prasłowiańskie słowo oznaczające kogoś mówiącego niewyraźnie lub wręcz niemego. Było to przezwisko, które przyjęło się jako nazwa kraju zamieszkiwanego przez plemiona germańskie czyli z naszego punktu widzenia ludzi, którzy byli niemi lub bełkotali. Podobne znaczenie ma słowo “barbarzyńca”. Było to określenie przez Greków innych narodów. Wg nich inni ludzie nie potrafili mówić normalnie tylko powtarzali: bar bar i stąd określenie barbarzyńca. Tak więc określenie “Niemiec” jest obraźliwe. Czy powinniśmy je zmienić? Tutaj pojawia się kolejny problem. Ludzie często całą grupę określają mianem tej części, którą najlepiej znają. Np. ktoś zna jednego Chińczyka i myśli, że wszyscy inni Chińczycy są taki sami. Np. Włosi mówią na Niemców “Tedeschi”, Hiszpanie mówią na Niemcy “Alemania”. Jest to spowodowane tym, że Włosi mieli głównie do czynienia z jednym plemieniem germańskim i od tego plemiona nazwali inne Tedeschi. Podobnie Hiszpanie i Francuzi mieli do czynienia z Alamanami i z tego powodu mówią na Niemców “Alemania”. My popełniamy ten sam błąd używając nazwy Holandia. Holandia to tylko jedna z części kraju, a nie całość. Przejdźmy do określenia Murzyn. Słowo “Murzyn” pochodzi od łacińskiego słowa Maurus. Chodzi o plemiona z północnej Afryki, nazywane Maurami. Z nimi walczyli np. Hiszpanie podczas rekonkwisty Hiszpanii i to właśnie Maurów wygnano z powrotem do Afryki. Zauważmy, że ci Maurowie to są ludzie o śniadym kolorze skóry i nie są tak czarni jak pozostali jej mieszkańcy. Mamy więc tutaj typowy błąd jaki popełniają np. Hiszpanie mówiąc na Niemców Alemanes czy Włosi nazywając ich Tedeschi. Tak samo używając nazwy Murzyn w zasadzie mówimy o mieszkańcach północnej Afryki, którzy nie są czarni ale są śniadzi. Jednak przez wieki to słowo zmieniło znaczenie i dzisiaj słowo Murzyn określa właśnie czarnego mieszkańca Afryki. Tak jak hiszpańskie słowo Aleman nie oznacza członka plemienia Alemanów, ale każdego Niemca, nawet takiego, który pochodzi z innego plemiona. Gdybyśmy więc chcieli zmienić określenie Murzyn z tego powodu, że kiedyś miało inne znaczenie to dokładnie to samo powinni zrobić Włosi i Hiszpanie w nazwie Niemców. Z kolei gdyby ktoś twierdził, że należy przestać używać słowa Murzyn bo jest obraźliwe to czy nie powinniśmy najpierw przestać nazywać naszych zachodnich sąsiadów Niemcami. To przecież jest obraźliwe określenie. Zauważmy jednak, że określenie Niemiec jest na pewno obraźliwe. Czy jednak określenie Murzyn także jest obraźliwe? W słownikach polsko-angielskich często tłumaczy się słowo “Murzyn” na angielskie słow “Niger”. To ostatnie określenie jest wysoce obraźliwe i np. w UK dzieci są wyrzucane ze szkoły tylko za użycie słowa “Niger”. Jeżeli więc np. ktoś, kto uważa słowo “Niger” za wysoce obraźliwe wobec osób o czarnym kolorze skóry i sprawdzi w słowniku, że jego polskim odpowiednikiem jest Murzyn to myśli, że Murzyn także jest obraźliwym określeniem. Czy więc należy zaprzestać używania tego słowa. Problemem są zamienniki. W krajach anglosaskich stosuje się termin Afroamerykanin. Zauważmy jednak, że Murzyn mieszkający w Polsce nie jest Amerykaninem, ale Polakiem, a więc nie możemy go nazwać Afroamerykaninem tylko kimś w rodzaju Afropolaka. Jednak aby użyć terminu Afropolak musimy wiedzieć czy ta osoba ma polskie obywatelstwo. Np. turysta z Kenii zwiedzający USA to Afrykańczyk, a nie Afroamerykanin, bo to obywatel Kenii, a nie USA. Tak więc widząc czarny kolor skóry nie możemy użyć poprawnej nazwy nie wiedząc czy ta osoba jest Amerykaninem. Co jednak gdy wiemy, że dany Murzyn ma obywatelstwo USA czy wtedy od razu można użyć określenia Afroamerykanin. Nie, gdzieś tak połowa Murzynów w Stanach Zjednoczonych to Afrokaraibowie. Tak więc aby użyć poprawnego określenia musimy wiedzieć czy dany Murzyn ma obywatelstwo Stanów Zjednoczonych i czy podchodzi z Afryki czy może z Karaibów. Dodatkowym problemem z określeniem Afroamerykanin jest takie, że to określenie nic nie mówi o kolorze skóry takiego mieszkańca. Afroamerykanin znaczy po prostu Amerykanin pochodzenia afrykańskiego. Elon Musk urodził się w Afryce, a teraz mieszka w USA. Tak więc wg tej definicji Elon Musk jest Afroamerykaninem. Podobnie Arab mieszkający w Egipcie, który wyjedzie do USA. Jego też można by nazwać Afroamerykaninem. Bo urodził się w Egipcie i wyemigrował do USA. Jednak ludzie używający określenia Afroamerykanin mają na myśli kogoś o czarnym kolorze skóry. Czy widzicie jak mylące jest określenie Afroamerykanin? Z tego powodu osobiście jestem za określeniem Murzyn, które jest jednoznaczne. O wiele łatwiej jest wymienić określenie Cygan na Rom. Tutaj nie ma problemu ze zrozumieniem. Pojawia się jednak tutaj problem zmuszania innych do stosowania swoich terminów. Romowie uważają, że określeniach ich w różnych krajach nabrały negatywnych znaczeń i z tego powodu promują w XX wieku określenie Romowie. Czy można innych ludzi zmusić do tego aby nazywali jakąś grupę narodową lub etniczną innym określeniem? Zauważmy, że Ukraińcy to są Rusini. Jednak określenie Ruś kojarzy nam się głównie z Rosją. Z tego powodu ukraińscy narodowcy zaczęli promować określenia Ukraina i Ukraińcy. Dzisiaj chyba wszyscy stosują tą nazwę. Dochodzi nawet do takich rzeczy, że pierogi ruskie zaczęto nazywać pierogami ukraińskimi. A przecież ruskie pochodzi od Rusi czyli od państwa, którego stolicą był Kijów czyli Ukraina. Tak więc historycznie ruskie i ukraińskie mają bardzo podobne znaczenie. Ten przykład jednak pokazuje, że jakaś grupa np. Ukraińcy może spowodować, że ludzie z innych narodów zaczną używać nowej nazwy. Podsumowując słowo Murzyn pochodzi od słowa Maur czyli od śniadego mieszkańca Afryki. Później jednak zmieniło znaczenie i teraz określa czarnoskórego mieszkańca tego kontynentu. Nie ma dobrego zamiennika tego słowa, bo Afroamerykanin jest mylącym pojęciem. Dodatkowo w grę wchodzi kwestia tego czy inni ludzie mogą nas zmuszać do używania nowych terminów?
My Polacy używamy wobec naszych zachodnich sąsiadów określenia “Niemiec”. Jest to bardzo stare, bo wręcz prasłowiańskie słowo oznaczające kogoś mówiącego niewyraźnie lub wręcz niemego. Było to przezwisko, które przyjęło się jako nazwa kraju zamieszkiwanego przez plemiona germańskie czyli z naszego punktu widzenia ludzi, którzy byli niemi lub bełkotali. Podobne znaczenie ma słowo “barbarzyńca”. Było to określenie przez Greków innych narodów. Wg nich inni ludzie nie potrafili mówić normalnie tylko powtarzali: bar bar i stąd określenie barbarzyńca. Tak więc określenie “Niemiec” jest obraźliwe. Czy powinniśmy je zmienić?

Tutaj pojawia się kolejny problem. Ludzie często całą grupę określają mianem tej części, którą najlepiej znają. Np. ktoś zna jednego Chińczyka i myśli, że wszyscy inni Chińczycy są taki sami. Np. Włosi mówią na Niemców “Tedeschi”, Hiszpanie mówią na Niemcy “Alemania”. Jest to spowodowane tym, że Włosi mieli głównie do czynienia z jednym plemieniem germańskim i od tego plemiona nazwali inne Tedeschi. Podobnie Hiszpanie i Francuzi mieli do czynienia z Alamanami i z tego powodu mówią na Niemców “Alemania”. My popełniamy ten sam błąd używając nazwy Holandia. Holandia to tylko jedna z części kraju, a nie całość. Przejdźmy do określenia Murzyn.

Słowo “Murzyn” pochodzi od łacińskiego słowa Maurus. Chodzi o plemiona z północnej Afryki, nazywane Maurami. Z nimi walczyli np. Hiszpanie podczas rekonkwisty Hiszpanii i to właśnie Maurów wygnano z powrotem do Afryki. Zauważmy, że ci Maurowie to są ludzie o śniadym kolorze skóry i nie są tak czarni jak pozostali jej mieszkańcy. Mamy więc tutaj typowy błąd jaki popełniają np. Hiszpanie mówiąc na Niemców Alemanes czy Włosi nazywając ich Tedeschi. Tak samo używając nazwy Murzyn w zasadzie mówimy o mieszkańcach północnej Afryki, którzy nie są czarni ale są śniadzi. Jednak przez wieki to słowo zmieniło znaczenie i dzisiaj słowo Murzyn określa właśnie czarnego mieszkańca Afryki. Tak jak hiszpańskie słowo Aleman nie oznacza członka plemienia Alemanów, ale każdego Niemca, nawet takiego, który pochodzi z innego plemiona.

Gdybyśmy więc chcieli zmienić określenie Murzyn z tego powodu, że kiedyś miało inne znaczenie to dokładnie to samo powinni zrobić Włosi i Hiszpanie w nazwie Niemców. Z kolei gdyby ktoś twierdził, że należy przestać używać słowa Murzyn bo jest obraźliwe to czy nie powinniśmy najpierw przestać nazywać naszych zachodnich sąsiadów Niemcami. To przecież jest obraźliwe określenie. Zauważmy jednak, że określenie Niemiec jest na pewno obraźliwe. Czy jednak określenie Murzyn także jest obraźliwe?

W słownikach polsko-angielskich często tłumaczy się słowo “Murzyn” na angielskie słow “Niger”. To ostatnie określenie jest wysoce obraźliwe i np. w UK dzieci są wyrzucane ze szkoły tylko za użycie słowa “Niger”. Jeżeli więc np. ktoś, kto uważa słowo “Niger” za wysoce obraźliwe wobec osób o czarnym kolorze skóry i sprawdzi w słowniku, że jego polskim odpowiednikiem jest Murzyn to myśli, że Murzyn także jest obraźliwym określeniem. Czy więc należy zaprzestać używania tego słowa. Problemem są zamienniki.

W krajach anglosaskich stosuje się termin Afroamerykanin. Zauważmy jednak, że Murzyn mieszkający w Polsce nie jest Amerykaninem, ale Polakiem, a więc nie możemy go nazwać Afroamerykaninem tylko kimś w rodzaju Afropolaka. Jednak aby użyć terminu Afropolak musimy wiedzieć czy ta osoba ma polskie obywatelstwo. Np. turysta z Kenii zwiedzający USA to Afrykańczyk, a nie Afroamerykanin, bo to obywatel Kenii, a nie USA. Tak więc widząc czarny kolor skóry nie możemy użyć poprawnej nazwy nie wiedząc czy ta osoba jest Amerykaninem. Co jednak gdy wiemy, że dany Murzyn ma obywatelstwo USA czy wtedy od razu można użyć określenia Afroamerykanin. Nie, gdzieś tak połowa Murzynów w Stanach Zjednoczonych to Afrokaraibowie. Tak więc aby użyć poprawnego określenia musimy wiedzieć czy dany Murzyn ma obywatelstwo Stanów Zjednoczonych i czy podchodzi z Afryki czy może z Karaibów.

Dodatkowym problemem z określeniem Afroamerykanin jest takie, że to określenie nic nie mówi o kolorze skóry takiego mieszkańca. Afroamerykanin znaczy po prostu Amerykanin pochodzenia afrykańskiego. Elon Musk urodził się w Afryce, a teraz mieszka w USA. Tak więc wg tej definicji Elon Musk jest Afroamerykaninem. Podobnie Arab mieszkający w Egipcie, który wyjedzie do USA. Jego też można by nazwać Afroamerykaninem. Bo urodził się w Egipcie i wyemigrował do USA. Jednak ludzie używający określenia Afroamerykanin mają na myśli kogoś o czarnym kolorze skóry. Czy widzicie jak mylące jest określenie Afroamerykanin?

Z tego powodu osobiście jestem za określeniem Murzyn, które jest jednoznaczne. O wiele łatwiej jest wymienić określenie Cygan na Rom. Tutaj nie ma problemu ze zrozumieniem. Pojawia się jednak tutaj problem zmuszania innych do stosowania swoich terminów. Romowie uważają, że określeniach ich w różnych krajach nabrały negatywnych znaczeń i z tego powodu promują w XX wieku określenie Romowie. Czy można innych ludzi zmusić do tego aby nazywali jakąś grupę narodową lub etniczną innym określeniem?

Zauważmy, że Ukraińcy to są Rusini. Jednak określenie Ruś kojarzy nam się głównie z Rosją. Z tego powodu ukraińscy narodowcy zaczęli promować określenia Ukraina i Ukraińcy. Dzisiaj chyba wszyscy stosują tą nazwę. Dochodzi nawet do takich rzeczy, że pierogi ruskie zaczęto nazywać pierogami ukraińskimi. A przecież ruskie pochodzi od Rusi czyli od państwa, którego stolicą był Kijów czyli Ukraina. Tak więc historycznie ruskie i ukraińskie mają bardzo podobne znaczenie. Ten przykład jednak pokazuje, że jakaś grupa np. Ukraińcy może spowodować, że ludzie z innych narodów zaczną używać nowej nazwy.

Podsumowując słowo Murzyn pochodzi od słowa Maur czyli od śniadego mieszkańca Afryki. Później jednak zmieniło znaczenie i teraz określa czarnoskórego mieszkańca tego kontynentu. Nie ma dobrego zamiennika tego słowa, bo Afroamerykanin jest mylącym pojęciem. Dodatkowo w grę wchodzi kwestia tego czy inni ludzie mogą nas zmuszać do używania nowych terminów?

19 - Feminizm
2023-06-09 18:02:34

Wraz z Katarzyną Nowicką rozmawialiśmy o współczesnym feminizmie. Czym on jest? Dlaczego często jest postrzegany negatywnie? Jakie są dobre, a jakie złe strony feminizmu? Katarzyna Nowicka - profil bookstagramowy https://instagram.com/nowika1_bookstagram
Wraz z Katarzyną Nowicką rozmawialiśmy o współczesnym feminizmie. Czym on jest? Dlaczego często jest postrzegany negatywnie? Jakie są dobre, a jakie złe strony feminizmu?

Katarzyna Nowicka - profil bookstagramowy
https://instagram.com/nowika1_bookstagram

18 - Abiogeneza (Samorództwo)
2023-05-12 14:09:36

Samorództwo lub inaczej abiogeneza jest to teoria o samorzutnym powstaniu życia. Polskiego słowa “samorództwo” nie trzeba chyba wyjaśniać. Chodzi o coś, co się samo narodziło, czyli nie miało rodziców. Słowo “abiogeneza” pochodzi od greckiego “abiogenesis”. Mamy tutaj “a” czyli zaprzeczenie, “bios” czyli życie oraz “genesis” czyli pochodzenie. Tak więc “abiogeneza” oznacza, że coś pochodziło z materii nieożywionej. Czy jest to możliwe? W dawnych czasach wierzono, że myszy rodzą się ze śmieci, muchy z brudu, a węgorze z błota. Louis Pasteur przeprowadził jednak eksperyment dowodzący, że nawet bakterie nie mogą się same narodzić. Innymi słowy życie miało pochodzić tylko od innego życia. Pasteur i Darwin żyli w tym samym czasie. Czy byli oni w konflikcie? Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że teoria ewolucji Darwina nie zajmowała się wcale kwestią powstania życia. Darwin zajmował się wyłącznie przekształcaniem się jednego życia w drugie. Tak więc kwestia samego powstania życia pozostała bez odpowiedzi. Początkowo większość religii była przeciwko teorii ewolucji. Później jednak sporo ludzi religijnych przyjęło tą teorię wskazując jednak, że Bóg stworzył to pierwsze życie, z którego rozwinęły się te wszystkie inne organizmy. Ateistom takie wyjaśnienie oczywiście nie odpowiadało. Jeżeli teoria ewolucji ma rację i jedne organizmy mogą się przekształcić w inne i Bóg nie jest do tego potrzebny, to być może organizmy mogą powstać samorzutnie z materii nieożywionej. W ten sposób Bóg przestałby być potrzebny. Tak powstały współczesne teorie samorództwa i abiogenezy. Ludzie oglądający proste komórki przez słabe mikroskopy widzieli taką galaretkę, która w ich wyobraźni mogła powstać sama. W 1953 Stanley Miller przeprowadził pewien eksperyment. Zakładał, że w przeszłości istniała mieszanina wody, amoniaku, metanu oraz wodoru. Wg niego były też wyładowania atmosferyczne. Miller wprowadził więc te związki do swojej aparatury, a następnie wprowadzał tam iskrę elektryczną. Powstały związki organiczne, np. 13 aminokwasów. Czy to mogło wystarczyć do powstania życia? Miller stworzył 13 z 22 potrzebnych aminokwasów. Białka to połączone aminokwasy. Takie białko może być dość proste i składać się z 50 aminokwasów. Są jednak białka składające się z tysięcy aminokwasów. Te aminokwasy muszą być ułożone w odpowiednim porządku. Tutaj do teorii samorództwa wchodzi prawdopodobieństwo. Czy jest możliwe, aby powstały wszystkie 22 potrzebne aminokwasy? To wydaje się prawdopodobne. Czy jednak jest możliwe, że te aminokwasy ułożą się w odpowiednim ciągu aby powstało jedno białko? Najprostsza komórka składa się z tysięcy białek. Jakie jest prawdopodobieństwo powstania każdego białka, a potem samorzutnego ułożenia się tych białek w prostą komórkę? Do nagrania tego odcinka skłoniła mnie rozmowa Lexa Fridmana z Lee Croninem. W notatkach do tej audycji dam link. Rozmowa była zatytułowana: “Can we create life in the lab from scratch?” Po polsku: “Czy potrafimy stworzyć życie w laboratorium od zera?” Innymi słowy czy mając związki nieorganiczne naukowiec w laboratorium potrafiłby złożyć komórkę? Odpowiedź na to pytanie brzmi nie. Współcześni naukowcy potrafią rozebrać istniejące komórki, wyjąć z nich DNA, coś w nim zmienić i wstawić DNA z powrotem do środka komórki. Nie potrafią jednak stworzyć od zera całej komórki. Wracając teraz do pytania o prawdopodobieństwo. Jeżeli naukowiec mający wszystkie osiągnięcia współczesnej nauki nie potrafi stworzyć życia od zera to czy takie życie mogło powstać samo? Nic dziwnego, że wielu naukowców odchodzi od teorii powstania życia na ziemi i buduje teorie mówiące o tym, że życie przyszło na ziemię w spadających meteorytach. Innym rozwiązaniem kwestii prawdopodobieństwa jest nieskończoność. W przeszłości naukowcy wierzyli, że wszechświat jest stały, że się nie zmienia i istnieje wiecznie. Wierzył w to jeszcze Einstein. Później odkrycie ucieczki galaktyk doprowadziło do powstania teorii wielkiego wybuchu czyli teorii twierdzącej, że wszechświat wcale nie istniał wiecznie, ale, że ma jakieś 14 miliardów lat. Obliczenia prawdopodobieństwa pokazują, że to niewystarczający czas aby powstało życie. Powstała jednak teoria multiwersum. Multiwersum czyli wieloświat to teoria mówiąca o tym, że nasz wszechświat to jeden z nieskończonej ilości wszechświatów. A zauważmy nawet najbardziej nieprawdopodobna rzecz, gdy spróbować ją nieskończoną ilość razy powinna się wydarzyć. Innymi słowy powstanie życia z materii nieożywionej wydaje się nieprawdopodobne, ale jeśli istnieje nieskończona ilość wszechświatów to każda nawet najbardziej nieprawdopodobna rzecz musi wydarzyć się przynajmniej w jednym z nich. Lee Cronin and Lex Fridman - Can we create life in the lab from scratch? https://www.youtube.com/watch?v=B2L8GDr_khw&ab_channel=LexClips
Samorództwo lub inaczej abiogeneza jest to teoria o samorzutnym powstaniu życia. Polskiego słowa “samorództwo” nie trzeba chyba wyjaśniać. Chodzi o coś, co się samo narodziło, czyli nie miało rodziców. Słowo “abiogeneza” pochodzi od greckiego “abiogenesis”. Mamy tutaj “a” czyli zaprzeczenie, “bios” czyli życie oraz “genesis” czyli pochodzenie. Tak więc “abiogeneza” oznacza, że coś pochodziło z materii nieożywionej. Czy jest to możliwe?

W dawnych czasach wierzono, że myszy rodzą się ze śmieci, muchy z brudu, a węgorze z błota. Louis Pasteur przeprowadził jednak eksperyment dowodzący, że nawet bakterie nie mogą się same narodzić. Innymi słowy życie miało pochodzić tylko od innego życia. Pasteur i Darwin żyli w tym samym czasie. Czy byli oni w konflikcie?

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że teoria ewolucji Darwina nie zajmowała się wcale kwestią powstania życia. Darwin zajmował się wyłącznie przekształcaniem się jednego życia w drugie. Tak więc kwestia samego powstania życia pozostała bez odpowiedzi. Początkowo większość religii była przeciwko teorii ewolucji. Później jednak sporo ludzi religijnych przyjęło tą teorię wskazując jednak, że Bóg stworzył to pierwsze życie, z którego rozwinęły się te wszystkie inne organizmy.

Ateistom takie wyjaśnienie oczywiście nie odpowiadało. Jeżeli teoria ewolucji ma rację i jedne organizmy mogą się przekształcić w inne i Bóg nie jest do tego potrzebny, to być może organizmy mogą powstać samorzutnie z materii nieożywionej. W ten sposób Bóg przestałby być potrzebny. Tak powstały współczesne teorie samorództwa i abiogenezy. Ludzie oglądający proste komórki przez słabe mikroskopy widzieli taką galaretkę, która w ich wyobraźni mogła powstać sama.

W 1953 Stanley Miller przeprowadził pewien eksperyment. Zakładał, że w przeszłości istniała mieszanina wody, amoniaku, metanu oraz wodoru. Wg niego były też wyładowania atmosferyczne. Miller wprowadził więc te związki do swojej aparatury, a następnie wprowadzał tam iskrę elektryczną. Powstały związki organiczne, np. 13 aminokwasów. Czy to mogło wystarczyć do powstania życia?

Miller stworzył 13 z 22 potrzebnych aminokwasów. Białka to połączone aminokwasy. Takie białko może być dość proste i składać się z 50 aminokwasów. Są jednak białka składające się z tysięcy aminokwasów. Te aminokwasy muszą być ułożone w odpowiednim porządku. Tutaj do teorii samorództwa wchodzi prawdopodobieństwo.

Czy jest możliwe, aby powstały wszystkie 22 potrzebne aminokwasy? To wydaje się prawdopodobne. Czy jednak jest możliwe, że te aminokwasy ułożą się w odpowiednim ciągu aby powstało jedno białko? Najprostsza komórka składa się z tysięcy białek. Jakie jest prawdopodobieństwo powstania każdego białka, a potem samorzutnego ułożenia się tych białek w prostą komórkę?

Do nagrania tego odcinka skłoniła mnie rozmowa Lexa Fridmana z Lee Croninem. W notatkach do tej audycji dam link. Rozmowa była zatytułowana: “Can we create life in the lab from scratch?” Po polsku: “Czy potrafimy stworzyć życie w laboratorium od zera?” Innymi słowy czy mając związki nieorganiczne naukowiec w laboratorium potrafiłby złożyć komórkę? Odpowiedź na to pytanie brzmi nie. Współcześni naukowcy potrafią rozebrać istniejące komórki, wyjąć z nich DNA, coś w nim zmienić i wstawić DNA z powrotem do środka komórki. Nie potrafią jednak stworzyć od zera całej komórki.

Wracając teraz do pytania o prawdopodobieństwo. Jeżeli naukowiec mający wszystkie osiągnięcia współczesnej nauki nie potrafi stworzyć życia od zera to czy takie życie mogło powstać samo? Nic dziwnego, że wielu naukowców odchodzi od teorii powstania życia na ziemi i buduje teorie mówiące o tym, że życie przyszło na ziemię w spadających meteorytach. Innym rozwiązaniem kwestii prawdopodobieństwa jest nieskończoność.

W przeszłości naukowcy wierzyli, że wszechświat jest stały, że się nie zmienia i istnieje wiecznie. Wierzył w to jeszcze Einstein. Później odkrycie ucieczki galaktyk doprowadziło do powstania teorii wielkiego wybuchu czyli teorii twierdzącej, że wszechświat wcale nie istniał wiecznie, ale, że ma jakieś 14 miliardów lat. Obliczenia prawdopodobieństwa pokazują, że to niewystarczający czas aby powstało życie. Powstała jednak teoria multiwersum.

Multiwersum czyli wieloświat to teoria mówiąca o tym, że nasz wszechświat to jeden z nieskończonej ilości wszechświatów. A zauważmy nawet najbardziej nieprawdopodobna rzecz, gdy spróbować ją nieskończoną ilość razy powinna się wydarzyć. Innymi słowy powstanie życia z materii nieożywionej wydaje się nieprawdopodobne, ale jeśli istnieje nieskończona ilość wszechświatów to każda nawet najbardziej nieprawdopodobna rzecz musi wydarzyć się przynajmniej w jednym z nich.

Lee Cronin and Lex Fridman - Can we create life in the lab from scratch?
https://www.youtube.com/watch?v=B2L8GDr_khw&ab_channel=LexClips

17 - Półprawda
2023-03-24 19:31:34

Logika opiera się na interpretacji faktów. Osoba logiczna potrafi z faktów wyciągnąć właściwe wnioski. Co jednak, jeżeli będzie miała tylko część faktów? Tak jest z historią, nie posiadamy wszystkich faktów na temat tego co się wydarzyło np. w czasach Mieszka I. Historycy więc interpretują znane fakty, ale zdają sobie sprawę, że wyciągnięte wnioski nie muszą być pewne. Ja jednak chciałbym zająć się czymś innym. Powiedzmy, że chcemy wyciągnąć wnioski, ale ktoś dostarczy nam wybrane fakty. Na ich podstawie wyciągniemy wnioski, które będą błędne. Najprostszym przykładem jest odpowiedź dziecka na pytanie: czy odrobiłeś lekcje? Może wtedy paść odpowiedź: odrabiałem lekcje. Odpowiedź ta jest zgodna z faktami, bo to dziecko rzeczywiście zaczęło odrabiać, ale pewnie nie skończyło. Zauważmy, że dziecko dostarczyło prawdziwej informacji: “odrabiałem lekcje”. Na podstawie tego faktu rodzic mógłby wyciągnąć wniosek, że odrabianie zostało zakończone. Na szczęście większość rodziców nie daje się złapać na tą półprawdę. Półprawda to podanie wybranych faktów, które ma sprawić, że ktoś wyciągnie błędne wnioski. Zauważmy to nie jest kłamstwo, bo ktoś podaje prawdziwe informacje. Problem w tym, że taka osoba wybiera informacje, które poda. Część z nich zataja. Ja nagrywam to w marcu 2023 roku. W USA demokraci stracili większość w senacie i speakerem został republikanin. Udostępnił on wszystkie materiały filmowe nt. tego co się wydarzyło podczas tzw. ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Przez dwa lata pokazywano nam materiały prezentujące ludzi włamujących się do Kapitolu. Opowiadano o brutalności, a prezentowane filmy to potwierdzały. Twierdzono, że przywódcą był osobnik w przebraniu bizona. Opowiadano jak ciężkie starcia mieli policjanci z tymi demonstrantami. Teraz po dwóch latach okazało się, że to była tylko część prawdy. Np. osobnik z rogami wszedł do kapitolu drzwiami, a potem był oprowadzany po jego korytarzach przez strażników. Na wszystkich filmach jest spokojny, niczego nie niszczy, współpracuje ze strażą. W pewnym momencie nawet dziękuje w modlitwie strażnikom za współpracę. Te nowe nagrania pokazał Tucker Carlson z FOX News. Został od razu oskarżony o szerzenie półprawdy. Rzeczywiście tak było. Carlson wybrał nagrania pokazujące, że ci demonstranci chodzili sobie po Kapitolu, oglądali, czy jak w wypadku tego z rogami bizona współpracowali ze strażą. Czy to jednak była półprawda? Carlson nie musiał pokazywać tych brutalnych fragmentów, bo przecież wszyscy je znają. Pokazywano je przez ostatnie dwa lata. Czy to coś zmienia w sprawie tzw. ataku na Kapitol. Nie. To dalej był atak motłochu. Okazuje się jednak, że nie wszyscy uczestnicy byli agresywni. Przykładem spokojnego jest ten, którego przedstawiano jako przywódcę. Jake Angeli znany jako Q Shaman, bo miał tabliczkę z napisem “Q sent me!” My go znamy jako człowieka z rogami. Został on skazany. Wyjdzie prawdopodobnie w czerwcu 2023, czyli za trzy miesiące. Prawdopodobnie dowiemy się czegoś więcej. Przez dwa lata demokraci, a szczególnie ich speaker Nancy Pelosi pokazywali tylko część nagrań pokazującą tylko brutalne sceny z tego co się wydarzyło 6 stycznia 2021 podczas ataku na Kapitol. Nowe informacje, nowe wideo jest dostępne od paru tygodni. Większość ludzi jednak o tym nie wie. Przez dwa lata prezentowano im tylko jedną stronę medalu i to im utkwiło w pamięci. Ci, którzy przekazują półprawdę spodziewają się, że odbiorca będzie leniwy i sam nie będzie szukał dalszych faktów. W ten sposób wyciągnie fałszywe wnioski. Podsumowując. Półprawda to wybrane fakty, na podstawie których ktoś ma dojść do błędnych wniosków. Przykładem jest atak na Kapitol podczas liczenia głosów 6 stycznia 2021 roku. Przez dwa lata ukryto część materiałów filmowych i pokazywano tylko te, które pasowały do narracji, że było to bardzo brutalne zajście. Materiałów tych nie pokazano ludziom, ale także nie pokazano ich w sądzie. Czy to zmienia fakty? Część ludzi podczas tego zajścia była agresywna, ale inni byli bardzo spokojni. Trudno powiedzieć czy większość była agresywna czy większość była spokojna, wiadomo jednak, że Q Shaman należał do tych spokojnych. Został jednak skazany jako niebezpieczny terrorysta. Prezentując tylko nagrania tych agresywnych chciano przedstawić to wydarzenie jako coś gorszego niż to w rzeczywistości było. Przekazując półprawdę oczekiwano, że większość ludzi nie będzie poszukiwać innych źródeł i dodatkowych faktów.
Logika opiera się na interpretacji faktów. Osoba logiczna potrafi z faktów wyciągnąć właściwe wnioski. Co jednak, jeżeli będzie miała tylko część faktów? Tak jest z historią, nie posiadamy wszystkich faktów na temat tego co się wydarzyło np. w czasach Mieszka I. Historycy więc interpretują znane fakty, ale zdają sobie sprawę, że wyciągnięte wnioski nie muszą być pewne.
Ja jednak chciałbym zająć się czymś innym. Powiedzmy, że chcemy wyciągnąć wnioski, ale ktoś dostarczy nam wybrane fakty. Na ich podstawie wyciągniemy wnioski, które będą błędne. Najprostszym przykładem jest odpowiedź dziecka na pytanie: czy odrobiłeś lekcje? Może wtedy paść odpowiedź: odrabiałem lekcje. Odpowiedź ta jest zgodna z faktami, bo to dziecko rzeczywiście zaczęło odrabiać, ale pewnie nie skończyło. Zauważmy, że dziecko dostarczyło prawdziwej informacji: “odrabiałem lekcje”. Na podstawie tego faktu rodzic mógłby wyciągnąć wniosek, że odrabianie zostało zakończone. Na szczęście większość rodziców nie daje się złapać na tą półprawdę.

Półprawda to podanie wybranych faktów, które ma sprawić, że ktoś wyciągnie błędne wnioski. Zauważmy to nie jest kłamstwo, bo ktoś podaje prawdziwe informacje. Problem w tym, że taka osoba wybiera informacje, które poda. Część z nich zataja. Ja nagrywam to w marcu 2023 roku. W USA demokraci stracili większość w senacie i speakerem został republikanin. Udostępnił on wszystkie materiały filmowe nt. tego co się wydarzyło podczas tzw. ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 roku.

Przez dwa lata pokazywano nam materiały prezentujące ludzi włamujących się do Kapitolu. Opowiadano o brutalności, a prezentowane filmy to potwierdzały. Twierdzono, że przywódcą był osobnik w przebraniu bizona. Opowiadano jak ciężkie starcia mieli policjanci z tymi demonstrantami. Teraz po dwóch latach okazało się, że to była tylko część prawdy. Np. osobnik z rogami wszedł do kapitolu drzwiami, a potem był oprowadzany po jego korytarzach przez strażników. Na wszystkich filmach jest spokojny, niczego nie niszczy, współpracuje ze strażą. W pewnym momencie nawet dziękuje w modlitwie strażnikom za współpracę.

Te nowe nagrania pokazał Tucker Carlson z FOX News. Został od razu oskarżony o szerzenie półprawdy. Rzeczywiście tak było. Carlson wybrał nagrania pokazujące, że ci demonstranci chodzili sobie po Kapitolu, oglądali, czy jak w wypadku tego z rogami bizona współpracowali ze strażą. Czy to jednak była półprawda? Carlson nie musiał pokazywać tych brutalnych fragmentów, bo przecież wszyscy je znają. Pokazywano je przez ostatnie dwa lata.

Czy to coś zmienia w sprawie tzw. ataku na Kapitol. Nie. To dalej był atak motłochu. Okazuje się jednak, że nie wszyscy uczestnicy byli agresywni. Przykładem spokojnego jest ten, którego przedstawiano jako przywódcę. Jake Angeli znany jako Q Shaman, bo miał tabliczkę z napisem “Q sent me!” My go znamy jako człowieka z rogami. Został on skazany. Wyjdzie prawdopodobnie w czerwcu 2023, czyli za trzy miesiące. Prawdopodobnie dowiemy się czegoś więcej.

Przez dwa lata demokraci, a szczególnie ich speaker Nancy Pelosi pokazywali tylko część nagrań pokazującą tylko brutalne sceny z tego co się wydarzyło 6 stycznia 2021 podczas ataku na Kapitol. Nowe informacje, nowe wideo jest dostępne od paru tygodni. Większość ludzi jednak o tym nie wie. Przez dwa lata prezentowano im tylko jedną stronę medalu i to im utkwiło w pamięci. Ci, którzy przekazują półprawdę spodziewają się, że odbiorca będzie leniwy i sam nie będzie szukał dalszych faktów. W ten sposób wyciągnie fałszywe wnioski.

Podsumowując. Półprawda to wybrane fakty, na podstawie których ktoś ma dojść do błędnych wniosków. Przykładem jest atak na Kapitol podczas liczenia głosów 6 stycznia 2021 roku. Przez dwa lata ukryto część materiałów filmowych i pokazywano tylko te, które pasowały do narracji, że było to bardzo brutalne zajście. Materiałów tych nie pokazano ludziom, ale także nie pokazano ich w sądzie. Czy to zmienia fakty? Część ludzi podczas tego zajścia była agresywna, ale inni byli bardzo spokojni. Trudno powiedzieć czy większość była agresywna czy większość była spokojna, wiadomo jednak, że Q Shaman należał do tych spokojnych. Został jednak skazany jako niebezpieczny terrorysta. Prezentując tylko nagrania tych agresywnych chciano przedstawić to wydarzenie jako coś gorszego niż to w rzeczywistości było. Przekazując półprawdę oczekiwano, że większość ludzi nie będzie poszukiwać innych źródeł i dodatkowych faktów.

16 - Odszkodowania za niewolnictwo
2023-03-21 15:05:26

Odszkodowania za niewolnictwo (ang. reparations for slavery) to temat kontrowersyjny. Ja chciałbym go jednak wykorzystać z punktu widzenia logiki. Na początek może krótki rys historyczny. Gdy ludzie słyszą niewolnik to prawdopodobnie przed oczami staje im postać czarnego niewolnika na plantacji bawełny w Stanach Zjednoczonych przed wojną secesyjną. Należy jednak pamiętać, że niewolnictwo było we wszystkich kulturach i krajach. Ba, niewolnictwo istnieje do dzisiaj i nie mam na myśli ciężkiej pracy za mało pieniędzy. Wielu krytyków kapitalizmu nazywa niewolnictwem ciężką pracę za małe pieniądze. Gdy mówię, że niewolnictwo istnieje do dzisiaj to mam na myśli prawdziwych niewolników. Ludzie byli niewoleni z reguły z dwóch powodów. Po pierwsze aby ich zmusić do pracy fizycznej, po drugie aby ich zmusić do konkubinatu. Do pracy zmuszano pewnie głównie mężczyzn, a do haremów brano głównie kobiety. Dzisiaj dalej zmusza się ludzi do pracy i do konkubinatu, albo do obu tych rzeczy na raz. Niewolnicy i ich właściciele wywodzili się z wszystkich ras i narodów. Np. angielskie słowo “slave” pochodzi od słowa “Slav” czyli Słowianin, bo w pewnym okresie najwięcej było niewolników Słowian. Np. Jan Kochanowski napisał “Pieśń o spustoszeniu Podola”. W utworze tym wspomniał o porwanych kobietach, które będą służyć w haremach tureckich. Ale kiedy ostatnio Polaków spotkała niewola? Podczas II wojny światowej wywożono naszych rodaków na roboty do Niemiec. Traktowano ich tam w różny sposób. Niektórzy mieli całkiem dobre warunki, inni mieli bardzo ciężko. Wszyscy jednak byli tam pozbawieni wolności i zmuszani do pracy czyli byli niewolnikami. Niemcy tworzyli też domy publiczne dla żołnierzy, a kobiety tam pracujące pochodziły często z łapanek. Po wojnie zaczęto tym ludziom wypłacać odszkodowania. Ci, którzy mieli najcięższe warunki, np. praca w obozach koncentracyjnych dostali od państwa niemieckiego 7 tys. euro, a ci którzy pracowali w przemyśle 2,5 tys. euro. Tak więc za pracę niewolniczą Polaków w Niemczech wypłacono odszkodowanie. Czy jednak potomkowie kogoś zmuszonego do pracy niewolniczej także powinien otrzymać odszkodowanie? W USA od lat odbywa się debata na temat odszkodowania za niewolnictwo. Problem jednak w tym, że od czasu zniesienia niewolnictwa minęło już około 80 lat, a więc współcześnie żyjący to czasem nawet 7 pokolenie tamtych niewolników. Czy ci potomkowie niewolników powinni otrzymać odszkodowanie za niewolnictwo swoich przodków? Posłużę się tutaj przykładem przestępstwa gwałtu. Przypuśćmy, że jakaś kobieta została zgwałcona. Gwałciciel był osobą bogatą. Czy kara, która na niego spadnie powinna obejmować odszkodowanie pieniężne? Oczywiście nie można wycenić kosztów gwałtu. Wydaje się jednak sprawiedliwe, że ofiara gwałtu mogłaby chcieć, oprócz zamknięcia w więzieniu, także odszkodowania materialnego. Sprawa wydaje się jasna. Jest poszkodowana kobieta i jest jej oprawca. Wiadomo kto komu powinien zapłacić odszkodowanie. Powiedzmy jednak, że zarówno ta kobieta jak i jej oprawca zmarli. Żyją ich potomkowie. Czy potomkowie tej kobiety mogą domagać się odszkodowania od potomków gwałciciela? Aby tą sprawę skomplikować dodajmy jeszcze jeden fakt. Powiedzmy, że w wyniku gwałtu kobieta ta zaszła w ciążę i urodziła dziecko. To dziecko żąda teraz odszkodowania od dzieci tego gwałciciela. Jeżeli przyjmiemy, że dziecko tej kobiety ma prawo do odszkodowania, bo dziedziczy prawa po matce, to co powiemy o ojcu tego dziecka. Przecież jako potomek tego gwałciciela dziecko to musiałoby dziedziczyć powinność zapłacenia takiego odszkodowania. Jeśli więc przyjęlibyśmy zasadę, że potomkowie poszkodowanych mają prawo do odszkodowania, a potomkowie winnych muszą to odszkodowanie zapłacić, to w takim wypadku ten potomek musiałby sam sobie zapłacić. Ale czy ja nie komplikuję tego za bardzo? Zauważmy, że w kwestii niewolnictwa w USA jest jeszcze trudniej. To nie są już dzieci niewolników, to są ich prawnukowie. Zauważmy teraz, że rodziców mamy dwoje, dziadków czworo, pradziadków już ośmioro. Zachodzi więc pytanie ile osób spośród przodków było niewolnikami, a ile z nich było właścicielami niewolników? To nie cały problem. Właścicielami niewolników był mały procent ludności Stanów Zjednoczonych. Czy wszyscy podatnicy w tym kraju powinni dać pieniądze na takie odszkodowanie za niewolnictwo? Większość ludzi się na to nie zgadzała i z tego powodu wybuchła nawet wojna secesyjna. Czy więc potomek żołnierza z północy, który walczył przeciwko właścicielom niewolników z południa powinien płacić odszkodowania za niewolnictwo? A co powiedzieć o emigrancie z Polski? USA co roku przyjmuje najwięcej emigrantów. Nie ma drugiego takiego kraju, który przyjmowałby tylu emigrantów co Stany Zjednoczone. Ludzie ci pochodzą z wielu krajów, np. z Polski, gdzie nie było czarnych niewolników. Czy należy opodatkować ludzi, w tym emigrantów i innych aby zebrać pieniądze na odszkodowania dla potomków niewolników. Zgodzicie się chyba, że to byłoby raczej niesprawiedliwe. Czy więc powinni zapłacić tylko potomkowie winnych? Przyjęcie założenia, że potomkowie winnych powinni płacić potomkom ofiar jest bardzo trudne, albo wręcz niemożliwe do wykonania. Oczywiście w większości krajów przenoszenie winy na potomków winowajcy jest sprzeczne z prawem. Jest to bardzo stare prawo, które pojawiło się już w Biblii, np. w Ezechiela 18:20 jest mowa o tym, żeby nie karać synów za winy ojców. Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego. http://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Ezechiela/18/20 Odszkodowania można wypłacić gdy żyją ofiary. Tak się stało w wypadku żyjących przymusowych robotników, którzy pracowali w Niemczech. Jednak potomkowie ofiar nie mają prawa do odszkodowania, a potomkowie przestępcy nie muszą płacić. Gdyby jednak takie prawo wprowadzono trudność policzenia ile się komu należy i kto ma ile zapłacić rosłaby z każdym pokoleniem. Ktoś mógłby np. mieć zarówno przodka, który był niewolnikiem jak i takiego, który był właścicielem niewolników. Gdyby jednak zdecydowano, że tak jak w przypadku przymusowych pracowników w Niemczech płaci kraj, czyli podatnicy niemieccy to dochodzi do kolejnego problemu. Zauważmy, że podczas II wojny światowej Niemcy zmuszali Polaków do pracy. Po wojnie do Niemiec przyjechało wielu Turków. Gdy rząd niemiecki postanowił wypłacić odszkodowania Polakom to tak naprawdę zapłacili je podatnicy, w tym także Turcy pracujący w Niemczech. W USA to kto by płacił i komu byłoby jeszcze bardziej skomplikowane.
Odszkodowania za niewolnictwo (ang. reparations for slavery) to temat kontrowersyjny. Ja chciałbym go jednak wykorzystać z punktu widzenia logiki. Na początek może krótki rys historyczny. Gdy ludzie słyszą niewolnik to prawdopodobnie przed oczami staje im postać czarnego niewolnika na plantacji bawełny w Stanach Zjednoczonych przed wojną secesyjną. Należy jednak pamiętać, że niewolnictwo było we wszystkich kulturach i krajach. Ba, niewolnictwo istnieje do dzisiaj i nie mam na myśli ciężkiej pracy za mało pieniędzy. Wielu krytyków kapitalizmu nazywa niewolnictwem ciężką pracę za małe pieniądze. Gdy mówię, że niewolnictwo istnieje do dzisiaj to mam na myśli prawdziwych niewolników.

Ludzie byli niewoleni z reguły z dwóch powodów. Po pierwsze aby ich zmusić do pracy fizycznej, po drugie aby ich zmusić do konkubinatu. Do pracy zmuszano pewnie głównie mężczyzn, a do haremów brano głównie kobiety. Dzisiaj dalej zmusza się ludzi do pracy i do konkubinatu, albo do obu tych rzeczy na raz. Niewolnicy i ich właściciele wywodzili się z wszystkich ras i narodów. Np. angielskie słowo “slave” pochodzi od słowa “Slav” czyli Słowianin, bo w pewnym okresie najwięcej było niewolników Słowian. Np. Jan Kochanowski napisał “Pieśń o spustoszeniu Podola”. W utworze tym wspomniał o porwanych kobietach, które będą służyć w haremach tureckich. Ale kiedy ostatnio Polaków spotkała niewola?

Podczas II wojny światowej wywożono naszych rodaków na roboty do Niemiec. Traktowano ich tam w różny sposób. Niektórzy mieli całkiem dobre warunki, inni mieli bardzo ciężko. Wszyscy jednak byli tam pozbawieni wolności i zmuszani do pracy czyli byli niewolnikami. Niemcy tworzyli też domy publiczne dla żołnierzy, a kobiety tam pracujące pochodziły często z łapanek. Po wojnie zaczęto tym ludziom wypłacać odszkodowania. Ci, którzy mieli najcięższe warunki, np. praca w obozach koncentracyjnych dostali od państwa niemieckiego 7 tys. euro, a ci którzy pracowali w przemyśle 2,5 tys. euro. Tak więc za pracę niewolniczą Polaków w Niemczech wypłacono odszkodowanie. Czy jednak potomkowie kogoś zmuszonego do pracy niewolniczej także powinien otrzymać odszkodowanie?

W USA od lat odbywa się debata na temat odszkodowania za niewolnictwo. Problem jednak w tym, że od czasu zniesienia niewolnictwa minęło już około 80 lat, a więc współcześnie żyjący to czasem nawet 7 pokolenie tamtych niewolników. Czy ci potomkowie niewolników powinni otrzymać odszkodowanie za niewolnictwo swoich przodków? Posłużę się tutaj przykładem przestępstwa gwałtu. Przypuśćmy, że jakaś kobieta została zgwałcona. Gwałciciel był osobą bogatą. Czy kara, która na niego spadnie powinna obejmować odszkodowanie pieniężne? Oczywiście nie można wycenić kosztów gwałtu. Wydaje się jednak sprawiedliwe, że ofiara gwałtu mogłaby chcieć, oprócz zamknięcia w więzieniu, także odszkodowania materialnego. Sprawa wydaje się jasna. Jest poszkodowana kobieta i jest jej oprawca. Wiadomo kto komu powinien zapłacić odszkodowanie. Powiedzmy jednak, że zarówno ta kobieta jak i jej oprawca zmarli. Żyją ich potomkowie. Czy potomkowie tej kobiety mogą domagać się odszkodowania od potomków gwałciciela?

Aby tą sprawę skomplikować dodajmy jeszcze jeden fakt. Powiedzmy, że w wyniku gwałtu kobieta ta zaszła w ciążę i urodziła dziecko. To dziecko żąda teraz odszkodowania od dzieci tego gwałciciela. Jeżeli przyjmiemy, że dziecko tej kobiety ma prawo do odszkodowania, bo dziedziczy prawa po matce, to co powiemy o ojcu tego dziecka. Przecież jako potomek tego gwałciciela dziecko to musiałoby dziedziczyć powinność zapłacenia takiego odszkodowania. Jeśli więc przyjęlibyśmy zasadę, że potomkowie poszkodowanych mają prawo do odszkodowania, a potomkowie winnych muszą to odszkodowanie zapłacić, to w takim wypadku ten potomek musiałby sam sobie zapłacić. Ale czy ja nie komplikuję tego za bardzo?

Zauważmy, że w kwestii niewolnictwa w USA jest jeszcze trudniej. To nie są już dzieci niewolników, to są ich prawnukowie. Zauważmy teraz, że rodziców mamy dwoje, dziadków czworo, pradziadków już ośmioro. Zachodzi więc pytanie ile osób spośród przodków było niewolnikami, a ile z nich było właścicielami niewolników? To nie cały problem. Właścicielami niewolników był mały procent ludności Stanów Zjednoczonych. Czy wszyscy podatnicy w tym kraju powinni dać pieniądze na takie odszkodowanie za niewolnictwo? Większość ludzi się na to nie zgadzała i z tego powodu wybuchła nawet wojna secesyjna. Czy więc potomek żołnierza z północy, który walczył przeciwko właścicielom niewolników z południa powinien płacić odszkodowania za niewolnictwo? A co powiedzieć o emigrancie z Polski?

USA co roku przyjmuje najwięcej emigrantów. Nie ma drugiego takiego kraju, który przyjmowałby tylu emigrantów co Stany Zjednoczone. Ludzie ci pochodzą z wielu krajów, np. z Polski, gdzie nie było czarnych niewolników. Czy należy opodatkować ludzi, w tym emigrantów i innych aby zebrać pieniądze na odszkodowania dla potomków niewolników. Zgodzicie się chyba, że to byłoby raczej niesprawiedliwe. Czy więc powinni zapłacić tylko potomkowie winnych? Przyjęcie założenia, że potomkowie winnych powinni płacić potomkom ofiar jest bardzo trudne, albo wręcz niemożliwe do wykonania. Oczywiście w większości krajów przenoszenie winy na potomków winowajcy jest sprzeczne z prawem. Jest to bardzo stare prawo, które pojawiło się już w Biblii, np. w Ezechiela 18:20 jest mowa o tym, żeby nie karać synów za winy ojców.

Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego.
http://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Ezechiela/18/20

Odszkodowania można wypłacić gdy żyją ofiary. Tak się stało w wypadku żyjących przymusowych robotników, którzy pracowali w Niemczech. Jednak potomkowie ofiar nie mają prawa do odszkodowania, a potomkowie przestępcy nie muszą płacić. Gdyby jednak takie prawo wprowadzono trudność policzenia ile się komu należy i kto ma ile zapłacić rosłaby z każdym pokoleniem. Ktoś mógłby np. mieć zarówno przodka, który był niewolnikiem jak i takiego, który był właścicielem niewolników. Gdyby jednak zdecydowano, że tak jak w przypadku przymusowych pracowników w Niemczech płaci kraj, czyli podatnicy niemieccy to dochodzi do kolejnego problemu. Zauważmy, że podczas II wojny światowej Niemcy zmuszali Polaków do pracy. Po wojnie do Niemiec przyjechało wielu Turków. Gdy rząd niemiecki postanowił wypłacić odszkodowania Polakom to tak naprawdę zapłacili je podatnicy, w tym także Turcy pracujący w Niemczech. W USA to kto by płacił i komu byłoby jeszcze bardziej skomplikowane.

15 - Skromność i pokora
2023-03-08 11:21:06

Skromność i pokora są często używane zamiennie, choć nie znaczą tego samego. Można znaleźć kilka definicji tych pojęć. Zawsze odnoszą się one do nas w porównaniu z innymi. Oba te słowa wskazują na uznanie swojej niższości wobec innych lub uznanie wyższości otaczających nas ludzi. Ludzie mający te cechy są z jednej strony uznawani za miłych, bo np. nie wywyższają się, ale podchodzą z szacunkiem do innych. Z drugiej jednak strony wielu uznaje skromność i pokorę za brak asertywności. Ale jaka jest różnica pomiędzy tymi pojęciami? Ludzie mający te cechy wyróżniają się tym, że się nie chwalą i szanują innych. Jednak robią to z dwóch różnych powodów. Skromność to świadomość własnych braków. Ponieważ wiem, że mam braki, a więc się nie chwalę. Ponieważ mam braki szanuję innych, którzy takich braków nie mają. Innymi słowy skromny to człowiek świadomy swojego miejsca w społeczeństwie. Pokora to coś więcej. Pokorny szanuje innych nawet jeżeli wydaje mu się, że stoją niżej od niego. Dlaczego te cechy mogą się pomylić? Weźmy przykład młodego lekarza, który był utalentowanym studentem wyróżniającym się na swoim roku. W szpitalu, gdzie pracuje widzi innych lekarzy, którzy przewyższają go doświadczeniem, długością stażu, liczbą wykonanych operacji itd. Logicznym zachowaniem wobec takich osób jest skromność. Taki młody lekarz może z szacunkiem podchodzić do takich lekarzy, ale jednocześnie nie szanować swoich kolegów z roku, którzy byli gorsi od niego. Innymi słowy on jest skromny, bo widzi, że inni są lepsi. Jednak tych, których uważa za niższych traktuje bez szacunku. Gdyby miał pokorę to wszystkich traktowałby jednakowo. Jeżeli więc widzimy dwie osoby, jedną skromną, a drugą pokorną i obie z szacunkiem podchodzą do kogoś mądrzejszego to może nam się wydawać, że są takie same. Różnicę zobaczymy w traktowaniu ludzi, których uważają za niższych od siebie. Ktoś jednak powie, że pokora idzie jeszcze dalej i nikogo nie uważa za niższego. Czy jednak jest coś złego w tym, że jesteśmy świadomi tego, że np. nasza wiedza jest większa niż innych? I tutaj przechodzimy do sedna. Wróćmy do przykładu naszego młodego lekarza. Słusznie jest on skromny wobec bardziej doświadczonych kolegów, bo od nich na pewno dużo się nauczy. Jednak traktowanie tych, którzy na studiach mieli gorsze od niego wyniki jest głupie. Dlaczego? Nawet ludzie, którzy mają mniejszą od nas wiedzę mogą w jakiejś jednej konkretnej sprawie być od nas mądrzejsi. W takim wypadku skromny posłucha tylko tych, których uważa za mądrzejszych, ale pokorny posłucha wszystkich. Jeżeli więc wy, drodzy słuchacze, słuchacie mnie dlatego, że uważacie, że jestem od was mądrzejszy to jesteście skromni. Jeżeli jednak nie uważacie mnie za mądrzejszego i pomimo to dalej mnie słuchacie, bo a nuż zdarzy mi się powiedzieć coś mądrego to jesteście pokorni. Czy widzicie dlaczego lepiej być pokornym niż skromnym? Skromny słucha tylko tych, których uważa za mądrzejszych, bardziej doświadczonych, mających większe umiejętności itd. Gdzie popełnia błąd? Zauważmy, że on słucha tych, których UWAŻA za mądrzejszych. A przecież on może się w tym mylić, może uznać za mądrzejszego kogoś, kto taki wcale nie jest i co gorsze może uznać za głupszego kogoś, kto naprawdę jest mądrzejszy. Tak więc pokora jest o wiele lepszą cechą. Pokorny to ktoś, kto może sobie myśleć tak: wydaje mi się, że mój rozmówca jest głupszy ode mnie, ale mogę się mylić. Posłucham go więc. Jeżeli okaże się, że miał rację to wzrośnie moja wiedza. Jeżeli jednak potwierdzi się to, że moja pierwotna ocena była właściwa to stracę trochę czasu. Zauważmy, że bycie pokornym jest związane z kosztami. Płacimy za to naszym czasem. Czy jednak bycie pokornym oznacza, że będę musiał wysłuchać każdego głupca? Zauważmy, że te dwa pojęcia to dwie skrajności. Człowiek skromny słucha tylko tych, których uważa za mądrzejszych. Człowiek pokorny wysłucha każdego. Jednak w prawdziwym życiu nie ma takich ludzi. Każdy z nas jest gdzieś pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. Jesteśmy albo bliżej bycia tylko skromnym, albo bliżej bycia pokornym. Ja zachęcam do tego drugiego, bo nawet, ci którzy nie wydają się mądrzejsi mogą nas zaskoczyć. Na koniec najtrudniejsza rzecz. Dlaczego możemy uważać kogoś za głupszego? Najprawdopodobniej należymy do jakiejś grupy ludzi. Należymy do tej grupy dlatego, że uważamy, że nasza grupa ma rację. Z tego wynika, że ta przeciwna nam grupa nie ma racji. Nie chcę podważać tutaj tej pewności. Być może rzeczywiście nasza grupa ma rację. Czy jednak od wrogów nie możemy się niczego nauczyć? Być może choć w jednej kwestii to właśnie oni mają rację. Warto posłuchać ich argumentów z otwartym umysłem. Podsumowując. Skromny uczy się od tych, których uważa za mądrzejszych. Pokorny uczy się od wszystkich. Obrazuje to przysłowie: pokorne cielę dwie matki ssie. Lepiej być pokornym, bo błąd możemy popełnić uznając kogoś za mądrzejszego choć wcale taki nie będzie. Tak samo moglibyśmy uznać kogoś za głupszego od nas podczas gdy ta osoba nas przewyższa.
Skromność i pokora są często używane zamiennie, choć nie znaczą tego samego. Można znaleźć kilka definicji tych pojęć. Zawsze odnoszą się one do nas w porównaniu z innymi. Oba te słowa wskazują na uznanie swojej niższości wobec innych lub uznanie wyższości otaczających nas ludzi. Ludzie mający te cechy są z jednej strony uznawani za miłych, bo np. nie wywyższają się, ale podchodzą z szacunkiem do innych. Z drugiej jednak strony wielu uznaje skromność i pokorę za brak asertywności. Ale jaka jest różnica pomiędzy tymi pojęciami?

Ludzie mający te cechy wyróżniają się tym, że się nie chwalą i szanują innych. Jednak robią to z dwóch różnych powodów. Skromność to świadomość własnych braków. Ponieważ wiem, że mam braki, a więc się nie chwalę. Ponieważ mam braki szanuję innych, którzy takich braków nie mają. Innymi słowy skromny to człowiek świadomy swojego miejsca w społeczeństwie. Pokora to coś więcej. Pokorny szanuje innych nawet jeżeli wydaje mu się, że stoją niżej od niego. Dlaczego te cechy mogą się pomylić?

Weźmy przykład młodego lekarza, który był utalentowanym studentem wyróżniającym się na swoim roku. W szpitalu, gdzie pracuje widzi innych lekarzy, którzy przewyższają go doświadczeniem, długością stażu, liczbą wykonanych operacji itd. Logicznym zachowaniem wobec takich osób jest skromność. Taki młody lekarz może z szacunkiem podchodzić do takich lekarzy, ale jednocześnie nie szanować swoich kolegów z roku, którzy byli gorsi od niego. Innymi słowy on jest skromny, bo widzi, że inni są lepsi. Jednak tych, których uważa za niższych traktuje bez szacunku. Gdyby miał pokorę to wszystkich traktowałby jednakowo.

Jeżeli więc widzimy dwie osoby, jedną skromną, a drugą pokorną i obie z szacunkiem podchodzą do kogoś mądrzejszego to może nam się wydawać, że są takie same. Różnicę zobaczymy w traktowaniu ludzi, których uważają za niższych od siebie. Ktoś jednak powie, że pokora idzie jeszcze dalej i nikogo nie uważa za niższego. Czy jednak jest coś złego w tym, że jesteśmy świadomi tego, że np. nasza wiedza jest większa niż innych?

I tutaj przechodzimy do sedna. Wróćmy do przykładu naszego młodego lekarza. Słusznie jest on skromny wobec bardziej doświadczonych kolegów, bo od nich na pewno dużo się nauczy. Jednak traktowanie tych, którzy na studiach mieli gorsze od niego wyniki jest głupie. Dlaczego? Nawet ludzie, którzy mają mniejszą od nas wiedzę mogą w jakiejś jednej konkretnej sprawie być od nas mądrzejsi. W takim wypadku skromny posłucha tylko tych, których uważa za mądrzejszych, ale pokorny posłucha wszystkich.

Jeżeli więc wy, drodzy słuchacze, słuchacie mnie dlatego, że uważacie, że jestem od was mądrzejszy to jesteście skromni. Jeżeli jednak nie uważacie mnie za mądrzejszego i pomimo to dalej mnie słuchacie, bo a nuż zdarzy mi się powiedzieć coś mądrego to jesteście pokorni. Czy widzicie dlaczego lepiej być pokornym niż skromnym?

Skromny słucha tylko tych, których uważa za mądrzejszych, bardziej doświadczonych, mających większe umiejętności itd. Gdzie popełnia błąd? Zauważmy, że on słucha tych, których UWAŻA za mądrzejszych. A przecież on może się w tym mylić, może uznać za mądrzejszego kogoś, kto taki wcale nie jest i co gorsze może uznać za głupszego kogoś, kto naprawdę jest mądrzejszy. Tak więc pokora jest o wiele lepszą cechą.

Pokorny to ktoś, kto może sobie myśleć tak: wydaje mi się, że mój rozmówca jest głupszy ode mnie, ale mogę się mylić. Posłucham go więc. Jeżeli okaże się, że miał rację to wzrośnie moja wiedza. Jeżeli jednak potwierdzi się to, że moja pierwotna ocena była właściwa to stracę trochę czasu. Zauważmy, że bycie pokornym jest związane z kosztami. Płacimy za to naszym czasem. Czy jednak bycie pokornym oznacza, że będę musiał wysłuchać każdego głupca?

Zauważmy, że te dwa pojęcia to dwie skrajności. Człowiek skromny słucha tylko tych, których uważa za mądrzejszych. Człowiek pokorny wysłucha każdego. Jednak w prawdziwym życiu nie ma takich ludzi. Każdy z nas jest gdzieś pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. Jesteśmy albo bliżej bycia tylko skromnym, albo bliżej bycia pokornym. Ja zachęcam do tego drugiego, bo nawet, ci którzy nie wydają się mądrzejsi mogą nas zaskoczyć.

Na koniec najtrudniejsza rzecz. Dlaczego możemy uważać kogoś za głupszego? Najprawdopodobniej należymy do jakiejś grupy ludzi. Należymy do tej grupy dlatego, że uważamy, że nasza grupa ma rację. Z tego wynika, że ta przeciwna nam grupa nie ma racji. Nie chcę podważać tutaj tej pewności. Być może rzeczywiście nasza grupa ma rację. Czy jednak od wrogów nie możemy się niczego nauczyć? Być może choć w jednej kwestii to właśnie oni mają rację. Warto posłuchać ich argumentów z otwartym umysłem.

Podsumowując. Skromny uczy się od tych, których uważa za mądrzejszych. Pokorny uczy się od wszystkich. Obrazuje to przysłowie: pokorne cielę dwie matki ssie. Lepiej być pokornym, bo błąd możemy popełnić uznając kogoś za mądrzejszego choć wcale taki nie będzie. Tak samo moglibyśmy uznać kogoś za głupszego od nas podczas gdy ta osoba nas przewyższa.

14 - Czy da się powstrzymać globalne ocieplenie?
2023-03-06 11:13:12

Czy demokracja jest najlepszym ustrojem do walki z globalnym ociepleniem. Czy należy dać większą władzę centralną i pozbawić ludzi części ich wolności dla dobra ogółu. Kto najbardziej odpowiada za globalne ocieplenie i kto powinien wprowadzić najwięcej zmian. Kiedyś ziemia zostanie zniszczona czy więc opłaca się ją chronić. Paweł Pudło podkast Zrównoważony Rozwój https://www.zrownowazonyrozwoj.org/czlowiek-klimat/ https://www.instagram.com/zrownowazonyrozwoj.podcast/ https://www.facebook.com/zrownowazonyrozwoj.podcast
Czy demokracja jest najlepszym ustrojem do walki z globalnym ociepleniem.
Czy należy dać większą władzę centralną i pozbawić ludzi części ich wolności dla dobra ogółu.
Kto najbardziej odpowiada za globalne ocieplenie i kto powinien wprowadzić najwięcej zmian.
Kiedyś ziemia zostanie zniszczona czy więc opłaca się ją chronić.

Paweł Pudło
podkast Zrównoważony Rozwój
https://www.zrownowazonyrozwoj.org/czlowiek-klimat/
https://www.instagram.com/zrownowazonyrozwoj.podcast/
https://www.facebook.com/zrownowazonyrozwoj.podcast

13 - Pozytywy globalnego ocieplenia?
2023-02-28 09:58:05

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Czy to przysłowie pasuje do globalnego ocieplenia? Czy wzrost temperatury oraz wzrost CO2 ma dobre strony? Paweł Pudło podkast Zrównoważony Rozwój https://www.zrownowazonyrozwoj.org/czlowiek-klimat/ https://www.instagram.com/zrownowazonyrozwoj.podcast/ https://www.facebook.com/zrownowazonyrozwoj.podcast
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Czy to przysłowie pasuje do globalnego ocieplenia? Czy wzrost temperatury oraz wzrost CO2 ma dobre strony?

Paweł Pudło
podkast Zrównoważony Rozwój
https://www.zrownowazonyrozwoj.org/czlowiek-klimat/
https://www.instagram.com/zrownowazonyrozwoj.podcast/
https://www.facebook.com/zrownowazonyrozwoj.podcast

12 - Globalne ocieplenie
2023-02-20 12:44:51

Czym się różni globalne ocieplenie od zmiany klimatu. Jak zmierzyć temperaturę jaka jest na ziemi. Jakie argumenty podają obie strony dyskusji i jakie sofizmaty są używane. Omówione sofizmaty: Post hoc ergo propter hoc (z łac., po tym, więc wskutek tego) Wybór głupiego oponenta Fallacy fallacy - Case study - skupienie się na jednym przypadku Cherry picking Katastrofizm (jeremiada) No True Scotsman Association fallacy - np. łączenie globalnego ocieplenia z antyatomem Zarzucanie hipokryzji Paweł Pudło podkast Zrównoważony Rozwój https://www.zrownowazonyrozwoj.org/czlowiek-klimat/ https://www.instagram.com/zrownowazonyrozwoj.podcast/ https://www.facebook.com/zrownowazonyrozwoj.podcast portal Nauka o Klimacie https://naukaoklimacie.pl
Czym się różni globalne ocieplenie od zmiany klimatu. Jak zmierzyć temperaturę jaka jest na ziemi. Jakie argumenty podają obie strony dyskusji i jakie sofizmaty są używane.
Omówione sofizmaty:
Post hoc ergo propter hoc (z łac., po tym, więc wskutek tego)
Wybór głupiego oponenta
Fallacy fallacy -
Case study - skupienie się na jednym przypadku
Cherry picking
Katastrofizm (jeremiada)
No True Scotsman
Association fallacy - np. łączenie globalnego ocieplenia z antyatomem
Zarzucanie hipokryzji

Paweł Pudło
podkast Zrównoważony Rozwój
https://www.zrownowazonyrozwoj.org/czlowiek-klimat/
https://www.instagram.com/zrownowazonyrozwoj.podcast/
https://www.facebook.com/zrownowazonyrozwoj.podcast

portal Nauka o Klimacie
https://naukaoklimacie.pl

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie