Bajkowy Podcast

Klasyczne i popularne bajki w sam raz dla Twojego dziecka, a może chcesz posłuchać razem z nim?
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
123456789101112131415161718192021222324252627282930313233
BP #032 - Bębniarz - Czarodziej serc
2019-10-26 21:16:41
Autor: Małgorzata Bartoszek Tytuł: Bębniarz - Czarodziej serc Czyta: Wojciech Strózik To opowieść o tym, że warto podążać za marzeniami. Czasami droga do ich spełnienia jest dłuższa, ale zawsze owocna w ciekawe doświadczenia i nowe przyjaźnie. Przyjmując cierpliwą i pokorną postawę wobec drogi ku realizacji pragnień nadajemy własnemu życiu głęboki sens, stajemy się inspiracją dla innych, cieszymy się życiem pełniej. Zapraszam do wspólnej drogi z małym Bębniarzem, który dzieli się z nami optymizmem, wypełnia nasze serca lekkością i dziecięcą radością... www.holistycznaostoja.pl
Autor: Małgorzata Bartoszek
Tytuł: Bębniarz - Czarodziej serc
Czyta: Wojciech Strózik
To opowieść o tym, że warto podążać za marzeniami. Czasami droga do ich spełnienia jest dłuższa,
ale zawsze owocna w ciekawe doświadczenia i nowe przyjaźnie.
Przyjmując cierpliwą i pokorną postawę wobec drogi ku realizacji pragnień nadajemy własnemu życiu głęboki sens, stajemy się inspiracją dla innych, cieszymy się życiem pełniej.
Zapraszam do wspólnej drogi z małym Bębniarzem, który dzieli się
z nami optymizmem, wypełnia nasze serca lekkością
i dziecięcą radością...
www.holistycznaostoja.pl
Tytuł: Bębniarz - Czarodziej serc
Czyta: Wojciech Strózik
To opowieść o tym, że warto podążać za marzeniami. Czasami droga do ich spełnienia jest dłuższa,
ale zawsze owocna w ciekawe doświadczenia i nowe przyjaźnie.
Przyjmując cierpliwą i pokorną postawę wobec drogi ku realizacji pragnień nadajemy własnemu życiu głęboki sens, stajemy się inspiracją dla innych, cieszymy się życiem pełniej.
Zapraszam do wspólnej drogi z małym Bębniarzem, który dzieli się
z nami optymizmem, wypełnia nasze serca lekkością
i dziecięcą radością...
www.holistycznaostoja.pl
BP #031 - Mucha Natręciucha
2019-10-26 20:09:29
Autor: Krystyna Grys Tytuł: Mucha natręciucha Czyta: Wojciech Strózik Ledwo brzask, ledwo świt, mucha już przez okno smyk. Zobaczyła śpiącą Zosię. Bzyczy na nią: Obudź no się! Zosia rączką ją odgania, ale z muchy kawał drania. Bzyczy głośno pod sufitem i się z Zosi śmieje przy tym. Siada potem tuż przy uszku. Szepce Zosi: Wstań leniuszku. Teraz Zosi nosek szmera. F-r-r-u! Odfruwa już przechera. O! Na stole zupa z mleka, to śniadanie Zosi czeka. Mucha wszystko pięknie myje: Trąbkę, oczka oraz szyję. I skrzydełka – jak należy, wszystkie brudy na talerzyk. Znów na figle ma ochotę, i wymyśla nową psotę. Ciągle fruwa, wściekle bzyka, niczym jakaś furia dzika. Zosia mówi zagniewana: -Denerwujesz mnie od rana, wykąpałaś się w mej zupie, zaraz ci twój grzbiecik złupię. Ale mucha jej nie słucha i przez okno smyk. -Słychać tylko bzyk.
Autor: Krystyna Grys
Tytuł: Mucha natręciucha
Czyta: Wojciech Strózik
Ledwo brzask,
ledwo świt,
mucha już
przez okno smyk.
Zobaczyła śpiącą Zosię.
Bzyczy na nią: Obudź no się!
Zosia rączką ją odgania,
ale z muchy kawał drania.
Bzyczy głośno pod sufitem
i się z Zosi śmieje przy tym.
Siada potem tuż przy uszku.
Szepce Zosi: Wstań leniuszku.
Teraz Zosi nosek szmera.
F-r-r-u! Odfruwa już przechera.
O! Na stole zupa z mleka,
to śniadanie Zosi czeka.
Mucha wszystko pięknie myje:
Trąbkę, oczka oraz szyję.
I skrzydełka – jak należy,
wszystkie brudy na talerzyk.
Znów na figle ma ochotę,
i wymyśla nową psotę.
Ciągle fruwa, wściekle bzyka,
niczym jakaś furia dzika.
Zosia mówi zagniewana:
-Denerwujesz mnie od rana,
wykąpałaś się w mej zupie,
zaraz ci twój grzbiecik złupię.
Ale mucha
jej nie słucha
i przez okno smyk.
-Słychać tylko bzyk.
Tytuł: Mucha natręciucha
Czyta: Wojciech Strózik
Ledwo brzask,
ledwo świt,
mucha już
przez okno smyk.
Zobaczyła śpiącą Zosię.
Bzyczy na nią: Obudź no się!
Zosia rączką ją odgania,
ale z muchy kawał drania.
Bzyczy głośno pod sufitem
i się z Zosi śmieje przy tym.
Siada potem tuż przy uszku.
Szepce Zosi: Wstań leniuszku.
Teraz Zosi nosek szmera.
F-r-r-u! Odfruwa już przechera.
O! Na stole zupa z mleka,
to śniadanie Zosi czeka.
Mucha wszystko pięknie myje:
Trąbkę, oczka oraz szyję.
I skrzydełka – jak należy,
wszystkie brudy na talerzyk.
Znów na figle ma ochotę,
i wymyśla nową psotę.
Ciągle fruwa, wściekle bzyka,
niczym jakaś furia dzika.
Zosia mówi zagniewana:
-Denerwujesz mnie od rana,
wykąpałaś się w mej zupie,
zaraz ci twój grzbiecik złupię.
Ale mucha
jej nie słucha
i przez okno smyk.
-Słychać tylko bzyk.
BP #030 - SuperMocny wóz strażacki
2019-10-19 21:32:47
Tytuł: SuperMocny wóz strażacki Autor: Ewelina Jaski Czyta: Wojciech Strózik W pokoju Bruna od zawsze było bardzo kolorowo. Różnorakie, pstrokate auta prezentowały się dumnie na białych półeczkach. Natomiast te większe, takie jak: koparki, spychacze, betoniarka oraz duży lśniący wóz strażacki miały swoje miejsce pod niebieskim stoliczkiem przy oknie. Bruno uwielbiał swój pokoik. Kiedy wracał z przedszkola, wbiegał do niego i wywoływał swoje auta do zabawy na dywanie. Lubił bawić się w wyścigi resorakami! Ileż wtedy było emocji, gdy ustawiał je w jednym końcu pokoju i wyznaczał metę w drugim końcu, pod oknem. Na środku ustawiał różne przeszkody, najczęściej zostawiając tam swój kapeć, czy wieżę z lego. - Siuuu….brrrrum….Szuuuuuu….!!!!!-naśladował autka Bruno. Każde autko w wyścigach Bruna wyróżniało się niezwykłą zwinnością, szybkością i lśniąca karoserią. Bo… kiedy mama nie widziała, Bruno polerował autka rękawem swojej flanelowej koszuli w czarno-czerwoną kratę☺ Niemniej jednak tego dnia, przyszła mu ochota na zabawę większymi pojazdami, tymi spod niebieskiego stoliczka. Chciał zorganizować zabawę w budowę placu zabaw. - Będą zjeżdżalnie! Huśtawki! Ooooooo ….taaakie wysokie!- emocjonował się Bruno - Dalej koparki! Dalej spychacze! Do dzieła!-wołał radośnie. Bruno ustawił autka na dywanie, wziął klocki i rozpoczął budowanie placu. Zaczął od zbudowania kolorowego płotu z klocków. - O tak! Ogrodzenie musi być, żeby dzieci na placu zabaw mogły się bezpiecznie bawić- komentował zadowolony z siebie, mały budowniczy. Kiedy ogrodzenie było gotowe, Bruno postanowił zabrać się za zjeżdżalnię. - Hmm…potrzebowałbym jakiejś śliskiej płaskiej powierzchni… Czego, by tu użyć? –zastanawiał się chłopiec? -Już wiem!!- z radością zawołał Bruno i czym prędzej pobiegł do pokoju swojej siostry. - Iga, Iga…. pożycz mi proszę, najdłuższą linijkę, jaką masz w tornistrze!!! Buduję najbardziej niebezpieczną i stromą zjeżdżalnię świata! Eeeee…. to znaczy, najbardziej niebezpieczną zjeżdżalnię w moim pokoju☺ Iga uśmiechnęła się do brata, wyjęła półmetrową przezroczystą linijkę z szuflady swojego biurka, tym samym, stając się częścią budowlanego projektu swojego pomysłowego braciszka☺ - Dziękuję, dziękuję! Juppii! – dziękował siostrze Bruno w locie do swojego pokoju. Zjeżdżalnia miała podpórkę z wieży z klocków. Z drugiej strony przy pomocy plasteliny zamontowana została linijka Igi. Zjeżdżalnia była naprawdę wysoka. Chłopiec użył do jej budowy wszystkich swoich klocków w kolorze żółtym i niebieskim. - Ooo tak, to jest najniebezpieczniejsza zjeżdżalnia w moim pokoju!! – komentował dumny z siebie młody konstruktor. Bruno jednak miał wątpliwości. Plac zabaw powinien być bezpiecznym miejscem. Spojrzał na swoje budowlane pojazdy, kolejno wodząc po nich wzrokiem. Koparka, spychacz i betoniarka spełniły już swoje zadania podczas budowy placu. Koparka wykopała małą piaskownicę z piasku kinetycznego w foremce w kształcie muszelki. Spychacz spychał klocki, potrzebne do budowy odrodzenia w kierunku prawej rączki Bruna, która układała je kolejno jeden na drugim. Betoniarka użyła szarej ciastoliny i wylała ją przy mocowaniu nóg huśtawki, które Bruno zrobił z kolorowych cienkich bierek. Wzrok Bruna utkwił teraz na lśniącym wozie strażackim. - Hmm… przyjacielu, jeszcze Ty nie miałeś okazji się przydać w trakcie budowy… - zamyślił się chłopiec. Myślał, myślał, rozglądał się dookoła… iiii wymyślił! Spojrzał na swoją zjeżdżalnię, tę… najniebezpieczniejszą…., której nieumyślnie nie zbudował schodków, do wspinania się po niej. Poza tym, zjeżdżalnia nie była zbyt bezpieczna. Zabawa na placu zabaw powinna być miła i przyjemna. - Już wiem! - wykrzyczał Bruno. - No, no koleżko, będziesz miał odpowiedzialną rolę - powiedział i wziął do ręki wóz strażacki. Postawię Cię przy zjeżdżalni, będziesz rozciągał swoją strażacką drabinę i przenosił moje ludziki na szczyt zjeżdżalni. - Genialne!!- cieszył się chłopiec -Poza tym….- Bruno kolejny raz zwrócił się do wozu. - Będziesz czuwał nad bezpieczeństwem zabawy na moim placu - oznajmił chłopiec. Gdy właśnie przydzielił ostatnia rolę dla wozu strażackiego, do pokoju weszła Iga. - Brawo Bruno! Jaki ładny plac zabaw!- pochwaliła brata - Widzisz.., jest i wóz strażacki, dba o bezpieczeństwo i przenosi ludziki na zjeżdżalnię- wyraźnie dumny z pomysłu odezwał się Bruno. - Widzę! Ciekawie i mądrze to wymyśliłeś. Straż pożarna nie tylko gasi pożary, ale dba o nasze bezpieczeństwo, tam, gdzie istnieje duże ryzyko jakiegoś przykrego zdarzenia, wśród dużych skupisk ludzi. Na przykład podczas różnych koncertów, festynów, konkursów plenerowych, wydarzeń sportowych. Organizuje też akcję ratowniczą. – doprecyzowała Iga - Wow! Mój wóz strażacki ma naprawdę poważne zadania! Dbanie o bezpieczeństwo to jego SUPERMOC!- podsumował Bruno - Ooo tak! To zdecydowanie jego supermoc. Twoją natomiast jest wymyślanie i konstruowanie przeróżnych budowli braciszku☺ Może zostaniesz inżynierem, architektem, kto wie?! - A może strażakiem?! kto wie?- dodał Bruno i wspólnie z siostrą bawili się w jego pokoiku aż do kolacji pod okiem lśniącego SuperMocnego wozu strażackiego. Ewelina Jasik
Tytuł: SuperMocny wóz strażacki
Autor: Ewelina Jaski
Czyta: Wojciech Strózik
W pokoju Bruna od zawsze było bardzo kolorowo. Różnorakie, pstrokate auta prezentowały się dumnie na białych półeczkach. Natomiast te większe, takie jak: koparki, spychacze, betoniarka oraz duży lśniący wóz strażacki miały swoje miejsce pod niebieskim stoliczkiem przy oknie.
Bruno uwielbiał swój pokoik.
Kiedy wracał z przedszkola, wbiegał do niego i wywoływał swoje auta do zabawy na dywanie.
Lubił bawić się w wyścigi resorakami! Ileż wtedy było emocji, gdy ustawiał je w jednym końcu pokoju i wyznaczał metę w drugim końcu, pod oknem. Na środku ustawiał różne przeszkody, najczęściej zostawiając tam swój kapeć, czy wieżę z lego.
- Siuuu….brrrrum….Szuuuuuu….!!!!!-naśladował autka Bruno.
Każde autko w wyścigach Bruna wyróżniało się niezwykłą zwinnością, szybkością i lśniąca karoserią. Bo… kiedy mama nie widziała, Bruno polerował autka rękawem swojej flanelowej koszuli w czarno-czerwoną kratę☺
Niemniej jednak tego dnia, przyszła mu ochota na zabawę większymi pojazdami, tymi spod niebieskiego stoliczka. Chciał zorganizować zabawę w budowę placu zabaw.
- Będą zjeżdżalnie! Huśtawki! Ooooooo ….taaakie wysokie!- emocjonował się Bruno
- Dalej koparki! Dalej spychacze! Do dzieła!-wołał radośnie.
Bruno ustawił autka na dywanie, wziął klocki i rozpoczął budowanie placu. Zaczął od zbudowania kolorowego płotu z klocków.
- O tak! Ogrodzenie musi być, żeby dzieci na placu zabaw mogły się bezpiecznie bawić- komentował zadowolony z siebie, mały budowniczy.
Kiedy ogrodzenie było gotowe, Bruno postanowił zabrać się za zjeżdżalnię.
- Hmm…potrzebowałbym jakiejś śliskiej płaskiej powierzchni… Czego, by tu użyć? –zastanawiał się chłopiec?
-Już wiem!!- z radością zawołał Bruno i czym prędzej pobiegł do pokoju swojej siostry.
- Iga, Iga…. pożycz mi proszę, najdłuższą linijkę, jaką masz w tornistrze!!! Buduję najbardziej niebezpieczną i stromą zjeżdżalnię świata! Eeeee…. to znaczy, najbardziej niebezpieczną zjeżdżalnię w moim pokoju☺
Iga uśmiechnęła się do brata, wyjęła półmetrową przezroczystą linijkę z szuflady swojego biurka, tym samym, stając się częścią budowlanego projektu swojego pomysłowego braciszka☺
- Dziękuję, dziękuję! Juppii! – dziękował siostrze Bruno w locie do swojego pokoju.
Zjeżdżalnia miała podpórkę z wieży z klocków. Z drugiej strony przy pomocy plasteliny zamontowana została linijka Igi. Zjeżdżalnia była naprawdę wysoka. Chłopiec użył do jej budowy wszystkich swoich klocków w kolorze żółtym i niebieskim.
- Ooo tak, to jest najniebezpieczniejsza zjeżdżalnia w moim pokoju!! – komentował dumny z siebie młody konstruktor.
Bruno jednak miał wątpliwości. Plac zabaw powinien być bezpiecznym miejscem. Spojrzał na swoje budowlane pojazdy, kolejno wodząc po nich wzrokiem.
Koparka, spychacz i betoniarka spełniły już swoje zadania podczas budowy placu.
Koparka wykopała małą piaskownicę z piasku kinetycznego w foremce w kształcie muszelki. Spychacz spychał klocki, potrzebne do budowy odrodzenia w kierunku prawej rączki Bruna, która układała je kolejno jeden na drugim. Betoniarka użyła szarej ciastoliny i wylała ją przy mocowaniu nóg huśtawki, które Bruno zrobił z kolorowych cienkich bierek.
Wzrok Bruna utkwił teraz na lśniącym wozie strażackim.
- Hmm… przyjacielu, jeszcze Ty nie miałeś okazji się przydać w trakcie budowy… - zamyślił się chłopiec.
Myślał, myślał, rozglądał się dookoła… iiii wymyślił!
Spojrzał na swoją zjeżdżalnię, tę… najniebezpieczniejszą…., której nieumyślnie nie zbudował schodków, do wspinania się po niej. Poza tym, zjeżdżalnia nie była zbyt bezpieczna. Zabawa na placu zabaw powinna być miła i przyjemna.
- Już wiem! - wykrzyczał Bruno.
- No, no koleżko, będziesz miał odpowiedzialną rolę - powiedział i wziął do ręki wóz strażacki.
Postawię Cię przy zjeżdżalni, będziesz rozciągał swoją strażacką drabinę i przenosił moje ludziki na szczyt zjeżdżalni.
- Genialne!!- cieszył się chłopiec
-Poza tym….- Bruno kolejny raz zwrócił się do wozu.
- Będziesz czuwał nad bezpieczeństwem zabawy na moim placu - oznajmił chłopiec.
Gdy właśnie przydzielił ostatnia rolę dla wozu strażackiego, do pokoju weszła Iga.
- Brawo Bruno! Jaki ładny plac zabaw!- pochwaliła brata
- Widzisz.., jest i wóz strażacki, dba o bezpieczeństwo i przenosi ludziki na zjeżdżalnię- wyraźnie dumny z pomysłu odezwał się Bruno.
- Widzę! Ciekawie i mądrze to wymyśliłeś. Straż pożarna nie tylko gasi pożary, ale dba o nasze bezpieczeństwo, tam, gdzie istnieje duże ryzyko jakiegoś przykrego zdarzenia, wśród dużych skupisk ludzi. Na przykład podczas różnych koncertów, festynów, konkursów plenerowych, wydarzeń sportowych. Organizuje też akcję ratowniczą. – doprecyzowała Iga
- Wow! Mój wóz strażacki ma naprawdę poważne zadania! Dbanie o bezpieczeństwo to jego SUPERMOC!- podsumował Bruno
- Ooo tak! To zdecydowanie jego supermoc. Twoją natomiast jest wymyślanie i konstruowanie przeróżnych budowli braciszku☺ Może zostaniesz inżynierem, architektem, kto wie?!
- A może strażakiem?! kto wie?- dodał Bruno i wspólnie z siostrą bawili się w jego pokoiku aż do kolacji pod okiem lśniącego SuperMocnego wozu strażackiego.
Ewelina Jasik
Autor: Ewelina Jaski
Czyta: Wojciech Strózik
W pokoju Bruna od zawsze było bardzo kolorowo. Różnorakie, pstrokate auta prezentowały się dumnie na białych półeczkach. Natomiast te większe, takie jak: koparki, spychacze, betoniarka oraz duży lśniący wóz strażacki miały swoje miejsce pod niebieskim stoliczkiem przy oknie.
Bruno uwielbiał swój pokoik.
Kiedy wracał z przedszkola, wbiegał do niego i wywoływał swoje auta do zabawy na dywanie.
Lubił bawić się w wyścigi resorakami! Ileż wtedy było emocji, gdy ustawiał je w jednym końcu pokoju i wyznaczał metę w drugim końcu, pod oknem. Na środku ustawiał różne przeszkody, najczęściej zostawiając tam swój kapeć, czy wieżę z lego.
- Siuuu….brrrrum….Szuuuuuu….!!!!!-naśladował autka Bruno.
Każde autko w wyścigach Bruna wyróżniało się niezwykłą zwinnością, szybkością i lśniąca karoserią. Bo… kiedy mama nie widziała, Bruno polerował autka rękawem swojej flanelowej koszuli w czarno-czerwoną kratę☺
Niemniej jednak tego dnia, przyszła mu ochota na zabawę większymi pojazdami, tymi spod niebieskiego stoliczka. Chciał zorganizować zabawę w budowę placu zabaw.
- Będą zjeżdżalnie! Huśtawki! Ooooooo ….taaakie wysokie!- emocjonował się Bruno
- Dalej koparki! Dalej spychacze! Do dzieła!-wołał radośnie.
Bruno ustawił autka na dywanie, wziął klocki i rozpoczął budowanie placu. Zaczął od zbudowania kolorowego płotu z klocków.
- O tak! Ogrodzenie musi być, żeby dzieci na placu zabaw mogły się bezpiecznie bawić- komentował zadowolony z siebie, mały budowniczy.
Kiedy ogrodzenie było gotowe, Bruno postanowił zabrać się za zjeżdżalnię.
- Hmm…potrzebowałbym jakiejś śliskiej płaskiej powierzchni… Czego, by tu użyć? –zastanawiał się chłopiec?
-Już wiem!!- z radością zawołał Bruno i czym prędzej pobiegł do pokoju swojej siostry.
- Iga, Iga…. pożycz mi proszę, najdłuższą linijkę, jaką masz w tornistrze!!! Buduję najbardziej niebezpieczną i stromą zjeżdżalnię świata! Eeeee…. to znaczy, najbardziej niebezpieczną zjeżdżalnię w moim pokoju☺
Iga uśmiechnęła się do brata, wyjęła półmetrową przezroczystą linijkę z szuflady swojego biurka, tym samym, stając się częścią budowlanego projektu swojego pomysłowego braciszka☺
- Dziękuję, dziękuję! Juppii! – dziękował siostrze Bruno w locie do swojego pokoju.
Zjeżdżalnia miała podpórkę z wieży z klocków. Z drugiej strony przy pomocy plasteliny zamontowana została linijka Igi. Zjeżdżalnia była naprawdę wysoka. Chłopiec użył do jej budowy wszystkich swoich klocków w kolorze żółtym i niebieskim.
- Ooo tak, to jest najniebezpieczniejsza zjeżdżalnia w moim pokoju!! – komentował dumny z siebie młody konstruktor.
Bruno jednak miał wątpliwości. Plac zabaw powinien być bezpiecznym miejscem. Spojrzał na swoje budowlane pojazdy, kolejno wodząc po nich wzrokiem.
Koparka, spychacz i betoniarka spełniły już swoje zadania podczas budowy placu.
Koparka wykopała małą piaskownicę z piasku kinetycznego w foremce w kształcie muszelki. Spychacz spychał klocki, potrzebne do budowy odrodzenia w kierunku prawej rączki Bruna, która układała je kolejno jeden na drugim. Betoniarka użyła szarej ciastoliny i wylała ją przy mocowaniu nóg huśtawki, które Bruno zrobił z kolorowych cienkich bierek.
Wzrok Bruna utkwił teraz na lśniącym wozie strażackim.
- Hmm… przyjacielu, jeszcze Ty nie miałeś okazji się przydać w trakcie budowy… - zamyślił się chłopiec.
Myślał, myślał, rozglądał się dookoła… iiii wymyślił!
Spojrzał na swoją zjeżdżalnię, tę… najniebezpieczniejszą…., której nieumyślnie nie zbudował schodków, do wspinania się po niej. Poza tym, zjeżdżalnia nie była zbyt bezpieczna. Zabawa na placu zabaw powinna być miła i przyjemna.
- Już wiem! - wykrzyczał Bruno.
- No, no koleżko, będziesz miał odpowiedzialną rolę - powiedział i wziął do ręki wóz strażacki.
Postawię Cię przy zjeżdżalni, będziesz rozciągał swoją strażacką drabinę i przenosił moje ludziki na szczyt zjeżdżalni.
- Genialne!!- cieszył się chłopiec
-Poza tym….- Bruno kolejny raz zwrócił się do wozu.
- Będziesz czuwał nad bezpieczeństwem zabawy na moim placu - oznajmił chłopiec.
Gdy właśnie przydzielił ostatnia rolę dla wozu strażackiego, do pokoju weszła Iga.
- Brawo Bruno! Jaki ładny plac zabaw!- pochwaliła brata
- Widzisz.., jest i wóz strażacki, dba o bezpieczeństwo i przenosi ludziki na zjeżdżalnię- wyraźnie dumny z pomysłu odezwał się Bruno.
- Widzę! Ciekawie i mądrze to wymyśliłeś. Straż pożarna nie tylko gasi pożary, ale dba o nasze bezpieczeństwo, tam, gdzie istnieje duże ryzyko jakiegoś przykrego zdarzenia, wśród dużych skupisk ludzi. Na przykład podczas różnych koncertów, festynów, konkursów plenerowych, wydarzeń sportowych. Organizuje też akcję ratowniczą. – doprecyzowała Iga
- Wow! Mój wóz strażacki ma naprawdę poważne zadania! Dbanie o bezpieczeństwo to jego SUPERMOC!- podsumował Bruno
- Ooo tak! To zdecydowanie jego supermoc. Twoją natomiast jest wymyślanie i konstruowanie przeróżnych budowli braciszku☺ Może zostaniesz inżynierem, architektem, kto wie?!
- A może strażakiem?! kto wie?- dodał Bruno i wspólnie z siostrą bawili się w jego pokoiku aż do kolacji pod okiem lśniącego SuperMocnego wozu strażackiego.
Ewelina Jasik
BP #029 - Leśne przygody jelonka Wojtusia
2019-10-12 22:37:58
Autorka: Ewelina Jasik Czyta: Wojciech Strózik LEŚNE PRZYGODY JELONKA WOJTUSIA Wyobraźcie sobie, duży, gęsty las, a w nim głuche…echo, pośród którego zdaje się słyszeć szelest liści. -Cóż to? Zza kępy krzewów próbuje nieporadnie wydostać się mały jelonek. -Dziś jest ten dzień!- wykrzykuje jelonek i pospiesznie strzepuje liście ze swojej sierści. Dzisiaj wszystkie leśne zwierzątka spotykają się przy wodopoju na wysokości mądrego dębu. Każdego roku do wodopoju wpływa złota rybka, która spełnia trzy życzenia. Zwierzątka 12 miesięcy czekały na ten dzień. Każde z nich bardzo liczy na to, że to właśnie jego życzenie spełni złota rybka. Jak co roku trójkę zwycięzców losował spryciarz lis. Jelonek Wojtuś ostatkiem sił dotarł na polanę przy mądrym dębie, kiedy to lis ogłaszał już drugiego szczęściarza-zwycięzcę. W tym roku, tę szansę dostał przyjaciel Wojtusia, zając Leon. - Jupiiii!!!!! Wygrałem! Oooo na wszystkie marchewki świata, wygrałem!- wołał z radości zając. - Ale chwileczkę…zastanawiał się dalej Leon, jakie mam wypowiedzieć życzenie? - myślał nerwowo zając, drapiąc się po prawym uchu. Cieszył się, że to właśnie on w tym roku ma jako jeden z niewielu szansę zrealizowania swojego marzenia. Niemniej mimo rozpierającej go radości, Leon nie mógł skakać z radości tak wysoko, jak chciał. Parę miesięcy wcześniej, późną jesienią, kiedy szedł na spotkanie ze swoim przyjacielem, jelonkiem Wojtusiem, nieopatrznie złapał się w pułapkę kłusownika. Jelonek zniecierpliwiony tym, że przyjaciel zbyt długo nie przychodzi, wyszedł mu naprzeciw.
Szedł i szedł, aż usłyszał jęki i piski zająca. To był Leon. - Na zepsutą marchewkę, dałem się złapać w pułapkę!- zawołał z bólem Leon. - Miluszku, przyjacielu nie martw się, pomogę Ci wyciągnąć łapkę z zatrzasku.- pospieszył z pomocą Wojtuś Jelonek pomógł przyjacielowi i poniósł go na grzbiecie do swojego domku. Tam opiekował się nim, dopóki, dopóty Leon był w stanie samodzielnie pokicać do swojej norki. Jaka była ich radość, kiedy w tym roku spotkali się przy mądrym dębie w oczekiwaniu na złotą rybkę. -Leonie, wygrałeś!- z radością zawołał jelonek, jak tylko sprytny lis wyczytał drugiego zwycięzcę. - Co powiesz rybce? Za jakim życzeniem przyszedłeś?- dopytywał Wojtuś - Wiesz co przyjacielu, właściwie to nie bardzo wiem. Myślałem o zapasie soczystych marchewek na całą zimę, albo przejęciu przytulnej norki lisa, sasasasasa………………………- zastanawiał się zajączek. Jelonek pomyślał przez chwilę i przypomniał sobie życzenie z jakim on przyszedł w tym roku do wodopoju. Gdyby tylko miał szansę je wypowiedzieć…spełnić…. W tym właśnie momencie, Leon, jakby czytał w myślach przyjaciela, zapytał: - A ty Wojtusiu, czego sobie życzysz? - Och, ja? – wstydliwie odparł Jelonek Hmm, ja marzę o tym , by w naszym lesie, żadne zwierzątko nie padło ofiarą kłusowników. Bardzo bym chciał byśmy wszyscy czuli się u siebie w lesie bezpiecznie - jednym tchem odpowiedział Wojtuś. Zając zamyślił się na moment, po czym wdrapał się na wielki głaz stojący od zawsze przy mądrym dębie i oznajmił wszystkim zgromadzonym mieszkańcom lasu, że oddaje w tym roku prawo do wypowiedzenia i zrealizowania przez złotą rybkę swojego życzenia, jelonkowi Wojtusiowi. Złota Rybko, chcę by odtąd każdy czuł się bezpiecznie w swoim domku, bez lęku - głośno i dumnie wyznał jelonek. Złota rybka spełniła życzenie. Z lasu zniknęły wszystkie dotąd zastawione pułapki, a nowych nie przybywało. Zwierzęta były dla siebie życzliwe i przyjazne. Czuły się w lesie i w swoim towarzystwie bezpiecznie.
Autorka: Ewelina Jasik
Czyta: Wojciech Strózik
LEŚNE PRZYGODY JELONKA WOJTUSIA
Wyobraźcie sobie, duży, gęsty las, a w nim głuche…echo, pośród którego zdaje się słyszeć szelest liści.
-Cóż to? Zza kępy krzewów próbuje nieporadnie wydostać się mały jelonek.
-Dziś jest ten dzień!- wykrzykuje jelonek i pospiesznie strzepuje liście ze swojej sierści.
Dzisiaj wszystkie leśne zwierzątka spotykają się przy wodopoju na wysokości mądrego dębu. Każdego roku do wodopoju wpływa złota rybka, która spełnia trzy życzenia. Zwierzątka 12 miesięcy czekały na ten dzień. Każde z nich bardzo liczy na to, że to właśnie jego życzenie spełni złota rybka.
Jak co roku trójkę zwycięzców losował spryciarz lis.
Jelonek Wojtuś ostatkiem sił dotarł na polanę przy mądrym dębie, kiedy to lis ogłaszał już drugiego szczęściarza-zwycięzcę. W tym roku, tę szansę dostał przyjaciel Wojtusia, zając Leon.
- Jupiiii!!!!! Wygrałem! Oooo na wszystkie marchewki świata, wygrałem!- wołał z radości zając.
- Ale chwileczkę…zastanawiał się dalej Leon, jakie mam wypowiedzieć życzenie? - myślał nerwowo zając, drapiąc się po prawym uchu. Cieszył się, że to właśnie on w tym roku ma jako jeden z niewielu szansę zrealizowania swojego marzenia. Niemniej mimo rozpierającej go radości, Leon nie mógł skakać z radości tak wysoko, jak chciał.
Parę miesięcy wcześniej, późną jesienią, kiedy szedł na spotkanie ze swoim przyjacielem, jelonkiem Wojtusiem, nieopatrznie złapał się w pułapkę kłusownika. Jelonek zniecierpliwiony tym, że przyjaciel zbyt długo nie przychodzi, wyszedł mu naprzeciw. Szedł i szedł, aż usłyszał jęki i piski zająca.
To był Leon.
- Na zepsutą marchewkę, dałem się złapać w pułapkę!- zawołał z bólem Leon.
- Miluszku, przyjacielu nie martw się, pomogę Ci wyciągnąć łapkę z zatrzasku.- pospieszył z pomocą Wojtuś
Jelonek pomógł przyjacielowi i poniósł go na grzbiecie do swojego domku. Tam opiekował się nim, dopóki, dopóty Leon był w stanie samodzielnie pokicać do swojej norki.
Jaka była ich radość, kiedy w tym roku spotkali się przy mądrym dębie w oczekiwaniu na złotą rybkę.
-Leonie, wygrałeś!- z radością zawołał jelonek, jak tylko sprytny lis wyczytał drugiego zwycięzcę.
- Co powiesz rybce? Za jakim życzeniem przyszedłeś?- dopytywał Wojtuś
- Wiesz co przyjacielu, właściwie to nie bardzo wiem. Myślałem o zapasie soczystych marchewek na całą zimę, albo przejęciu przytulnej norki lisa, sasasasasa………………………- zastanawiał się zajączek.
Jelonek pomyślał przez chwilę i przypomniał sobie życzenie z jakim on przyszedł w tym roku do wodopoju. Gdyby tylko miał szansę je wypowiedzieć…spełnić….
W tym właśnie momencie, Leon, jakby czytał w myślach przyjaciela, zapytał:
- A ty Wojtusiu, czego sobie życzysz?
- Och, ja? – wstydliwie odparł Jelonek
Hmm, ja marzę o tym , by w naszym lesie, żadne zwierzątko nie padło ofiarą kłusowników.
Bardzo bym chciał byśmy wszyscy czuli się u siebie w lesie bezpiecznie - jednym tchem odpowiedział Wojtuś.
Zając zamyślił się na moment, po czym wdrapał się na wielki głaz stojący od zawsze przy mądrym dębie i oznajmił wszystkim zgromadzonym mieszkańcom lasu, że oddaje w tym roku prawo do wypowiedzenia i zrealizowania przez złotą rybkę swojego życzenia, jelonkowi Wojtusiowi.
Złota Rybko, chcę by odtąd każdy czuł się bezpiecznie w swoim domku, bez lęku - głośno i dumnie wyznał jelonek.
Złota rybka spełniła życzenie. Z lasu zniknęły wszystkie dotąd zastawione pułapki, a nowych nie przybywało. Zwierzęta były dla siebie życzliwe i przyjazne. Czuły się w lesie i w swoim towarzystwie bezpiecznie.
Czyta: Wojciech Strózik
LEŚNE PRZYGODY JELONKA WOJTUSIA
Wyobraźcie sobie, duży, gęsty las, a w nim głuche…echo, pośród którego zdaje się słyszeć szelest liści.
-Cóż to? Zza kępy krzewów próbuje nieporadnie wydostać się mały jelonek.
-Dziś jest ten dzień!- wykrzykuje jelonek i pospiesznie strzepuje liście ze swojej sierści.
Dzisiaj wszystkie leśne zwierzątka spotykają się przy wodopoju na wysokości mądrego dębu. Każdego roku do wodopoju wpływa złota rybka, która spełnia trzy życzenia. Zwierzątka 12 miesięcy czekały na ten dzień. Każde z nich bardzo liczy na to, że to właśnie jego życzenie spełni złota rybka.
Jak co roku trójkę zwycięzców losował spryciarz lis.
Jelonek Wojtuś ostatkiem sił dotarł na polanę przy mądrym dębie, kiedy to lis ogłaszał już drugiego szczęściarza-zwycięzcę. W tym roku, tę szansę dostał przyjaciel Wojtusia, zając Leon.
- Jupiiii!!!!! Wygrałem! Oooo na wszystkie marchewki świata, wygrałem!- wołał z radości zając.
- Ale chwileczkę…zastanawiał się dalej Leon, jakie mam wypowiedzieć życzenie? - myślał nerwowo zając, drapiąc się po prawym uchu. Cieszył się, że to właśnie on w tym roku ma jako jeden z niewielu szansę zrealizowania swojego marzenia. Niemniej mimo rozpierającej go radości, Leon nie mógł skakać z radości tak wysoko, jak chciał.
Parę miesięcy wcześniej, późną jesienią, kiedy szedł na spotkanie ze swoim przyjacielem, jelonkiem Wojtusiem, nieopatrznie złapał się w pułapkę kłusownika. Jelonek zniecierpliwiony tym, że przyjaciel zbyt długo nie przychodzi, wyszedł mu naprzeciw. Szedł i szedł, aż usłyszał jęki i piski zająca.
To był Leon.
- Na zepsutą marchewkę, dałem się złapać w pułapkę!- zawołał z bólem Leon.
- Miluszku, przyjacielu nie martw się, pomogę Ci wyciągnąć łapkę z zatrzasku.- pospieszył z pomocą Wojtuś
Jelonek pomógł przyjacielowi i poniósł go na grzbiecie do swojego domku. Tam opiekował się nim, dopóki, dopóty Leon był w stanie samodzielnie pokicać do swojej norki.
Jaka była ich radość, kiedy w tym roku spotkali się przy mądrym dębie w oczekiwaniu na złotą rybkę.
-Leonie, wygrałeś!- z radością zawołał jelonek, jak tylko sprytny lis wyczytał drugiego zwycięzcę.
- Co powiesz rybce? Za jakim życzeniem przyszedłeś?- dopytywał Wojtuś
- Wiesz co przyjacielu, właściwie to nie bardzo wiem. Myślałem o zapasie soczystych marchewek na całą zimę, albo przejęciu przytulnej norki lisa, sasasasasa………………………- zastanawiał się zajączek.
Jelonek pomyślał przez chwilę i przypomniał sobie życzenie z jakim on przyszedł w tym roku do wodopoju. Gdyby tylko miał szansę je wypowiedzieć…spełnić….
W tym właśnie momencie, Leon, jakby czytał w myślach przyjaciela, zapytał:
- A ty Wojtusiu, czego sobie życzysz?
- Och, ja? – wstydliwie odparł Jelonek
Hmm, ja marzę o tym , by w naszym lesie, żadne zwierzątko nie padło ofiarą kłusowników.
Bardzo bym chciał byśmy wszyscy czuli się u siebie w lesie bezpiecznie - jednym tchem odpowiedział Wojtuś.
Zając zamyślił się na moment, po czym wdrapał się na wielki głaz stojący od zawsze przy mądrym dębie i oznajmił wszystkim zgromadzonym mieszkańcom lasu, że oddaje w tym roku prawo do wypowiedzenia i zrealizowania przez złotą rybkę swojego życzenia, jelonkowi Wojtusiowi.
Złota Rybko, chcę by odtąd każdy czuł się bezpiecznie w swoim domku, bez lęku - głośno i dumnie wyznał jelonek.
Złota rybka spełniła życzenie. Z lasu zniknęły wszystkie dotąd zastawione pułapki, a nowych nie przybywało. Zwierzęta były dla siebie życzliwe i przyjazne. Czuły się w lesie i w swoim towarzystwie bezpiecznie.
BP #028 - Maria Niklewiczowa - Bajarka Opowiada - Kociołek (bajka angielska)
2019-10-05 12:25:36
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i Spółka, kolega Rafał Jasiński przeczyta dla Was gościnnie bajkę pod tytułem "kociołek" ze zbioru bajek "Bajarka opowiada. Zbiór baśni z całego świata". https://sklep.zysk.com.pl/bajarka-opowiada-zbior-basni-z-calego-swiata.html?fbclid=IwAR1Nmp4OSVa0Sc68eCHCW94nMVaBpNb6_Y11A2jqwbIYUGe5mlsqJwjOPWM
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i Spółka, kolega Rafał Jasiński przeczyta dla Was gościnnie bajkę pod tytułem "kociołek" ze zbioru bajek "Bajarka opowiada. Zbiór baśni z całego świata".
https://sklep.zysk.com.pl/bajarka-opowiada-zbior-basni-z-calego-swiata.html?fbclid=IwAR1Nmp4OSVa0Sc68eCHCW94nMVaBpNb6_Y11A2jqwbIYUGe5mlsqJwjOPWM
https://sklep.zysk.com.pl/bajarka-opowiada-zbior-basni-z-calego-swiata.html?fbclid=IwAR1Nmp4OSVa0Sc68eCHCW94nMVaBpNb6_Y11A2jqwbIYUGe5mlsqJwjOPWM
BP #027 - Motyl
2019-09-22 07:00:23
Autor: Krystyna Marczak Tytuł: Motyl Czyta: Wojciech Strózik Ilustracje: Patrycja Kuczyk
Autor: Krystyna Marczak
Tytuł: Motyl
Czyta: Wojciech Strózik
Ilustracje: Patrycja Kuczyk
Tytuł: Motyl
Czyta: Wojciech Strózik
Ilustracje: Patrycja Kuczyk
BP #026 - Kot marzyciel
2019-09-21 10:43:28
Tytuł: Kot marzyciel Autor: Krystyna Marczak Czyta: Wojciech Strózik Ilustracje: Marta Kotecka
Tytuł: Kot marzyciel
Autor: Krystyna Marczak
Czyta: Wojciech Strózik
Ilustracje: Marta Kotecka
Autor: Krystyna Marczak
Czyta: Wojciech Strózik
Ilustracje: Marta Kotecka
BP #025 - Bajka o foczce Zuzi
2019-09-13 21:37:24
Autor: Ewelina Jasik Tytuł: Bajeczka o foczce Zuzi Czyta: Wojciech Strózik Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście. To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka! Dziękuję!
Autor: Ewelina Jasik
Tytuł: Bajeczka o foczce Zuzi
Czyta: Wojciech Strózik
Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście.
To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka!
Dziękuję!
Tytuł: Bajeczka o foczce Zuzi
Czyta: Wojciech Strózik
Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście.
To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka!
Dziękuję!
BP #024 - Bajeczka o Tadku niejadku
2019-09-07 09:32:39
Autor: Ewelina Jasik Tytuł: Bajeczka o Tadku niejadku Czyta: Wojciech Strózik Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście. To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka! Dziękuję!
Autor: Ewelina Jasik
Tytuł: Bajeczka o Tadku niejadku
Czyta: Wojciech Strózik
Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście.
To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka!
Dziękuję!
Tytuł: Bajeczka o Tadku niejadku
Czyta: Wojciech Strózik
Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście.
To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka!
Dziękuję!
BP #023 - W piaskownicy
2019-09-01 06:00:03
Autor: Ewelina Jasik Tytuł: W piaskownicy Czyta: Wojciech Strózik Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście. To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka! Dziękuję!
Autor: Ewelina Jasik
Tytuł: W piaskownicy
Czyta: Wojciech Strózik
Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście.
To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka!
Dziękuję!
Tytuł: W piaskownicy
Czyta: Wojciech Strózik
Bajki powstały dla Franka, który dziś może ich posłuchać także tutaj w bajkowym podcaście.
To wielka radość i zaszczyt móc czytać bajki, które rodzic napisał dla własnego dziecka!
Dziękuję!
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
123456789101112131415161718192021222324252627282930313233