Szymon Barabach. Tratatata.

Nazywam się Szymon Barabach.
I pisuję teksty dla dzieci.
Jestem autorem książek "Rymosmaki czyli co się gdzie je na świecie" (Wyd. Dwie siostry) i "Leksykon strachów domowych" (wyd. Zielona Sowa).
Posłuchaj bajeczek, bajdurzeń, bajek, historyjek i opowiastek, które dla Ciebie mam.

Zapraszam Cię na moją stronę https://www.tratatata.pl

Ważna informacja! Logo podcastu ("facet z trąbą") zaprojektował mój ukochany syn Jeremi. Teraz to wielki chłopak, ale gdy malował logo, miał 7 lub 8 lat.


Odcinki od najnowszych:

Nos
2021-10-02 17:17:13

Nos Mam znajomą Gosię, co się, Chwali, że ma wszystko w nosie. Czy ją spotka to czy tamto, Gosia mruczy: w nosie mam to! Czy jest zima, czy jest lato, Gosia zawsze w nosie ma to. Do niczego nie przekonasz, Gosi. W nosie ma to ona. Lecz im więcej w nosie Gosi, Tym nos bardziej się unosi, I rozrasta się na boki. Jest szeroki, jest wysoki. Pną się w górę nosa skosy, Można rzec by: nos nad nosy! Albo krzyknąć z trwogą w głosie: To największy nos w kosmosie! Taki okrzyk aż się prosi. Ale zaraz, nie ma Gosi? Co się dzieje? O mój losie! Czy ktoś może widział Gosię? Tak! Ryknęły cztery łosie! My widziałyśmy na szosie! Wczoraj rano to stało się: Nos ogromny wessał Gosię! Wessał nogi, wessał ręce, Został tylko nos, nic więcej. Wniosek więc wyciągnąć da się, Że gdy wszystko w nosie ma się, Biorąc jako swój wzór Gosię, Też się w końcu kończy w nosie!
Nos

Mam znajomą Gosię, co się,
Chwali, że ma wszystko w nosie.
Czy ją spotka to czy tamto,
Gosia mruczy: w nosie mam to!
Czy jest zima, czy jest lato,
Gosia zawsze w nosie ma to.
Do niczego nie przekonasz,
Gosi. W nosie ma to ona.
Lecz im więcej w nosie Gosi,
Tym nos bardziej się unosi,
I rozrasta się na boki.
Jest szeroki, jest wysoki.
Pną się w górę nosa skosy,
Można rzec by: nos nad nosy!
Albo krzyknąć z trwogą w głosie:
To największy nos w kosmosie!
Taki okrzyk aż się prosi.
Ale zaraz, nie ma Gosi?
Co się dzieje? O mój losie!
Czy ktoś może widział Gosię?
Tak! Ryknęły cztery łosie!
My widziałyśmy na szosie!
Wczoraj rano to stało się:
Nos ogromny wessał Gosię!
Wessał nogi, wessał ręce,
Został tylko nos, nic więcej.
Wniosek więc wyciągnąć da się,
Że gdy wszystko w nosie ma się,
Biorąc jako swój wzór Gosię,
Też się w końcu kończy w nosie!

Jelenienie
2021-05-22 13:17:58

Jelenienie Na polanie, wśród zieleni, Jeleń sennie się jeleni, Rozprostował cztery nogi, Tuż za rogiem zrzucił rogi, Wolno sobie trawkę zżera, A tu robi się afera! Żaba pośród skrzeku skrzeczy: Czy ktoś widział takie rzeczy? To jest sprawa niesłychana, On jeleni się od rana! Świnia się natychmiast wtrąca: Nie od rana! Od miesiąca! I świntuszy, i świntuszy, (Lepiej przy niej zatkać uszy). Kruk do przodu dał pół kroku. Od miesiąca? Nie od roku! Krzyknął i zakrakał z góry. W kurzu się wkurzają kury, I spod byka patrzą byki, I podnoszą kszyki krzyki. Świstak świsnął, a na koniec, Zasłoniły wszystko słonie. Gdzie historia ta dzieje się? Nie wiem? W zoo? A może w lesie? Może tylko w mojej głowie? Tego nigdy się nie dowiem. Lecz jednego się nie zmieni: Jeleń musi się jelenić! Tak jak człowiek – uczłowieczyć. To są bardzo proste rzeczy!
Jelenienie

Na polanie, wśród zieleni,
Jeleń sennie się jeleni,
Rozprostował cztery nogi,
Tuż za rogiem zrzucił rogi,
Wolno sobie trawkę zżera,
A tu robi się afera!
Żaba pośród skrzeku skrzeczy:
Czy ktoś widział takie rzeczy?
To jest sprawa niesłychana,
On jeleni się od rana!
Świnia się natychmiast wtrąca:
Nie od rana! Od miesiąca!
I świntuszy, i świntuszy,
(Lepiej przy niej zatkać uszy).
Kruk do przodu dał pół kroku.
Od miesiąca? Nie od roku!
Krzyknął i zakrakał z góry.
W kurzu się wkurzają kury,
I spod byka patrzą byki,
I podnoszą kszyki krzyki.
Świstak świsnął, a na koniec,
Zasłoniły wszystko słonie.
Gdzie historia ta dzieje się?
Nie wiem? W zoo? A może w lesie?
Może tylko w mojej głowie?
Tego nigdy się nie dowiem.
Lecz jednego się nie zmieni:
Jeleń musi się jelenić!
Tak jak człowiek – uczłowieczyć.
To są bardzo proste rzeczy!

Bom dia
2021-05-13 18:31:21

Bom dia Kiedy nadchodzi niedziela, Bardzo ważna makrela, Wyrusza z Lizbony wpław, Załatwić kilka spraw. Płynie dostojnie wśród, Ciepłych, błękitnych wód, A każdy, kto ją mija, Mówi jej grzecznie bom dia. Tuńczyki i ośmiornice, Sardynek wielkie ławice, I dorsz, co płetwą wywija, Z szacunkiem mówią: bom dia, Płaskie flądry i sole, Żyjące przy dnie, na dole, Węgorz podobny do kija, Wołają makrelo, bom dia. Także ogromne rekiny, Co mają groźne miny, I się zębiska im bielą, Szepczą bom dia, makrelo. Są w samej Lizbonie tacy, Co twierdzą, że nawet rybacy, Krzyczą, zwijając sieci, Bom dia, makrelo, jak leci? Makrela tylko co chwila, Lekko kapelusz uchyla, I mruczy niezbyt szybko: Bom dia, bom dia rybko… A gdy się kończy niedziela, Bardzo ważna makrela, Wraca w rodzinne strony, Do ukochanej Lizbony. Jeżeli ktoś jest ciekawy, Jakie makrela sprawy, Załatwia właśnie w niedzielę, Podpowiem: nie pytaj zbyt wiele, Lepiej nie wiedzieć chyba… Makrela to gruba ryba!
Bom dia

Kiedy nadchodzi niedziela,
Bardzo ważna makrela,
Wyrusza z Lizbony wpław,
Załatwić kilka spraw.
Płynie dostojnie wśród,
Ciepłych, błękitnych wód,
A każdy, kto ją mija,
Mówi jej grzecznie bom dia.
Tuńczyki i ośmiornice,
Sardynek wielkie ławice,
I dorsz, co płetwą wywija,
Z szacunkiem mówią: bom dia,
Płaskie flądry i sole,
Żyjące przy dnie, na dole,
Węgorz podobny do kija,
Wołają makrelo, bom dia.
Także ogromne rekiny,
Co mają groźne miny,
I się zębiska im bielą,
Szepczą bom dia, makrelo.
Są w samej Lizbonie tacy,
Co twierdzą, że nawet rybacy,
Krzyczą, zwijając sieci,
Bom dia, makrelo, jak leci?
Makrela tylko co chwila,
Lekko kapelusz uchyla,
I mruczy niezbyt szybko:
Bom dia, bom dia rybko…
A gdy się kończy niedziela,
Bardzo ważna makrela,
Wraca w rodzinne strony,
Do ukochanej Lizbony.
Jeżeli ktoś jest ciekawy,
Jakie makrela sprawy,
Załatwia właśnie w niedzielę,
Podpowiem: nie pytaj zbyt wiele,
Lepiej nie wiedzieć chyba…
Makrela to gruba ryba!

Bonjour
2021-05-06 19:09:59

Bonjour W okolicach Marsylii, Wszyscy są bardzo mili, Szczególnie zaś, to nie bzdury, Miłe w Marsylii są kury. Codziennie rano chór kur, Gdy słońce wschodzi wśród chmur, Chór kur w tonacji F-dur, Śpiewa głośno bonjour. Każdy świetnie się czuje, Gdy chór bonjour wykonuje, Bo taki chóralny śpiew kurzy, Dobrze na humor służy. Nawet francuskie gbury, A każdy z nich strasznie ponury, Gdy bonjour poranne brzmi, Chichrają się „chi, chi, chi”. Niejeden zazdrosny ptak, Dziób darł: ja też chciałbym tak! I strosząc każde z piór, Próbował śpiewać bonjour. Śpiewały bonjour kaczory, I miały z tym problem spory: Zaczęły równo „raz, dwa”! Lecz wyszło im „kwa, kwa, kwa”. Gdy spróbowały indyki, Też miały marne wyniki, Bo wśród podmarsylskich pól, Niosło się tylko „gul, gul”. Więc dama z jednego z biur, Przerwała swój manikiur, I rzekła: od dziś bonjour wzór, To będzie kurze bonjour! Na koniec powiem Wam, mili, Że w okolicach Marsylii, Mimo z bonjour marnych prób, Miły jest cały drób.
Bonjour

W okolicach Marsylii,
Wszyscy są bardzo mili,
Szczególnie zaś, to nie bzdury,
Miłe w Marsylii są kury.
Codziennie rano chór kur,
Gdy słońce wschodzi wśród chmur,
Chór kur w tonacji F-dur,
Śpiewa głośno bonjour.
Każdy świetnie się czuje,
Gdy chór bonjour wykonuje,
Bo taki chóralny śpiew kurzy,
Dobrze na humor służy.
Nawet francuskie gbury,
A każdy z nich strasznie ponury,
Gdy bonjour poranne brzmi,
Chichrają się „chi, chi, chi”.
Niejeden zazdrosny ptak,
Dziób darł: ja też chciałbym tak!
I strosząc każde z piór,
Próbował śpiewać bonjour.
Śpiewały bonjour kaczory,
I miały z tym problem spory:
Zaczęły równo „raz, dwa”!
Lecz wyszło im „kwa, kwa, kwa”.
Gdy spróbowały indyki,
Też miały marne wyniki,
Bo wśród podmarsylskich pól,
Niosło się tylko „gul, gul”.

Więc dama z jednego z biur,
Przerwała swój manikiur,
I rzekła: od dziś bonjour wzór,
To będzie kurze bonjour!
Na koniec powiem Wam, mili,
Że w okolicach Marsylii,
Mimo z bonjour marnych prób,
Miły jest cały drób.

Ciotki i plotki
2021-03-28 16:17:30

Ciotki i plotki Spotkały się cztery ciotki, Na plotki. Jest ciotka Honorata, Która szybowcem lata, Szalona ciotka Jadwinia, Co różne figle wyczynia, Ciotka Eulalia spod Łodzi, Która po górach chodzi, I jeszcze ciotka Zyta, Co mnóstwo gazet czyta. I mówi im Zyta: Wiecie, Widziałam w jakiejś gazecie, Że w Grecji jest naukowiec, Ma siedem zielonych owiec, I one codziennie z rana, Cudownie tańczą kankana. Na to Jadwinia: Kochanie! Nie w Grecji lecz Kazachstanie, A tańczą, dobrane w pary, Niebieskie kapibary. Lecz według ciotki Eulalii, To wszystko się dzieje w Italii, Pod Rzymem, kraciaste konie, Jazz grają na saksofonie. A Honorata, po cichu: To chyba było w Wałbrzychu, Nie konie w kratkę, a świnie, I grały na mandolinie! Krzyknęła Eulalia: To bzdury, I wściekła pobiegła w góry, Jadwinię, znaną figlarę, Zmieniło coś w kapibarę, Dyla dała też Zyta, I jest gdzieś w gazetach ukryta. A Honorata w szybowiec, Wsiadła i szuka owiec. I nagle zniknęły ciotki, Choć może to tylko plotki.
Ciotki i plotki
Spotkały się cztery ciotki,
Na plotki.
Jest ciotka Honorata,
Która szybowcem lata,
Szalona ciotka Jadwinia,
Co różne figle wyczynia,
Ciotka Eulalia spod Łodzi,
Która po górach chodzi,
I jeszcze ciotka Zyta,
Co mnóstwo gazet czyta.
I mówi im Zyta: Wiecie,
Widziałam w jakiejś gazecie,
Że w Grecji jest naukowiec,
Ma siedem zielonych owiec,
I one codziennie z rana,
Cudownie tańczą kankana.
Na to Jadwinia: Kochanie!
Nie w Grecji lecz Kazachstanie,
A tańczą, dobrane w pary,
Niebieskie kapibary.
Lecz według ciotki Eulalii,
To wszystko się dzieje w Italii,
Pod Rzymem, kraciaste konie,
Jazz grają na saksofonie.
A Honorata, po cichu:
To chyba było w Wałbrzychu,
Nie konie w kratkę, a świnie,
I grały na mandolinie!
Krzyknęła Eulalia: To bzdury,
I wściekła pobiegła w góry,
Jadwinię, znaną figlarę,
Zmieniło coś w kapibarę,
Dyla dała też Zyta,
I jest gdzieś w gazetach ukryta.
A Honorata w szybowiec,
Wsiadła i szuka owiec.
I nagle zniknęły ciotki,
Choć może to tylko plotki.

Paputki
2021-03-28 16:15:44

Paputki Gdy za oknami deszcz kapie, Gdy dopadają Cię smutki, To usiądź na kanapie, I załóż ciepłe paputki. Paputki na smutki? Nie wierzę! Cóż taki paputek jest wart? Stópki w paputki ubierzesz, I smutki znikną? To żart? Tak! Zwykłe ciepłe paputki, Zrobione z włochatej wełny, Każdy z nich przyjemniutki, I miłej miękkości pełny. Bo gdy świat moknie paskudnie, I deszcz leci ptakom na dzióbki, Gdy szaro jest nawet w południe, Paputki ogrzeją Ci stópki. A gdy jest w stópki cieplutko, Gdy się je mocno ogrzeje, To robi się wesolutko, I wszystko w człowieku się śmieje. Tyle na temat paputków! Reszty ich zalet nie zliczę, Więc kończę już powolutku, Ten drobniuteńki wierszyczek. I robię pięć kroków cichutkich, Stając na palców czubki, Siadam, wkładam paputki, I grzeję szybciutko stópki.
Paputki
Gdy za oknami deszcz kapie,
Gdy dopadają Cię smutki,
To usiądź na kanapie,
I załóż ciepłe paputki.
Paputki na smutki? Nie wierzę!
Cóż taki paputek jest wart?
Stópki w paputki ubierzesz,
I smutki znikną? To żart?
Tak! Zwykłe ciepłe paputki,
Zrobione z włochatej wełny,
Każdy z nich przyjemniutki,
I miłej miękkości pełny.
Bo gdy świat moknie paskudnie,
I deszcz leci ptakom na dzióbki,
Gdy szaro jest nawet w południe,
Paputki ogrzeją Ci stópki.
A gdy jest w stópki cieplutko,
Gdy się je mocno ogrzeje,
To robi się wesolutko,
I wszystko w człowieku się śmieje.
Tyle na temat paputków!
Reszty ich zalet nie zliczę,
Więc kończę już powolutku,
Ten drobniuteńki wierszyczek.
I robię pięć kroków cichutkich,
Stając na palców czubki,
Siadam, wkładam paputki,
I grzeję szybciutko stópki.

Wąs
2021-03-28 16:13:15

Wąs Wujek Janusz nosi wąs! Wąs ten to dla wszystkich wstrząs, Bo od zawsze wuj się dąsał: Nigdy nie zapuszczę wąsa! I naśmiewał się z przekąsem: Kto to widział? Janusz z wąsem? Lecz wuj dość niespodziewanie, W sprawie wąsa zmienił zdanie. I rzekł, choć już nie jest młody: Ten mój wąs to kwestia mody! Ciotka Jadzia wściekła pląsa, I roztrząsa sprawę wąsa. Słychać głośne krzyki cioci: Janusz, Janusz, po co to Ci? Lecz wuj to uparta dusza, Pląsem cioci się nie wzrusza: Wąs mej twarzy jest ozdobą, Goląc go nie będę sobą! Ciotka dalej słowem kąsa: Zgólże wąsa… Zgólże wąsa… Janusz śmieje się radośnie, Ciotka kąsa, a wąs rośnie. Aż pewnego wtorku, rankiem, Janusz zrobił niespodziankę: Powołując się na modę, Zgolił wąs, zapuścił brodę! Lśni na twarzy ciotki pąs: Brawo Janusz! Zniknął wąs! Ach, cóż za wspaniały gest! Wąsa nie ma, Janusz jest!
Wąs
Wujek Janusz nosi wąs!
Wąs ten to dla wszystkich wstrząs,
Bo od zawsze wuj się dąsał:
Nigdy nie zapuszczę wąsa!
I naśmiewał się z przekąsem:
Kto to widział? Janusz z wąsem?
Lecz wuj dość niespodziewanie,
W sprawie wąsa zmienił zdanie.
I rzekł, choć już nie jest młody:
Ten mój wąs to kwestia mody!
Ciotka Jadzia wściekła pląsa,
I roztrząsa sprawę wąsa.
Słychać głośne krzyki cioci:
Janusz, Janusz, po co to Ci?
Lecz wuj to uparta dusza,
Pląsem cioci się nie wzrusza:
Wąs mej twarzy jest ozdobą,
Goląc go nie będę sobą!
Ciotka dalej słowem kąsa:
Zgólże wąsa… Zgólże wąsa…
Janusz śmieje się radośnie,
Ciotka kąsa, a wąs rośnie.
Aż pewnego wtorku, rankiem,
Janusz zrobił niespodziankę:
Powołując się na modę,
Zgolił wąs, zapuścił brodę!
Lśni na twarzy ciotki pąs:
Brawo Janusz! Zniknął wąs!
Ach, cóż za wspaniały gest!
Wąsa nie ma, Janusz jest!

Czas
2021-03-28 16:11:26

Czas Raz marynarz w Szczecinie, Który na żonę czekał, Westchnął: Jak ten czas płynie… Płynie niczym rzeka. Pilot stojący obok, (On też był z miasta Szczecin), Rzekł: nie nabierzesz nikogo! Bo czas nie płynie, a leci. Marynarz nadstawił ucha, I głośno krzyknął: Co ty? Leci? Jak jakaś mucha, Albo komar czy motyl? Czas płynie. Jest jak statek… - Czas płynie? Drogi Panie! I pewnie na dodatek, Nurkuje w oceanie?! Wiedzą to nawet dzieci, W dalekim Kamerunie, Że czas bez przerwy leci! - Leci? A może frunie? A potem do dziupli zerka, Składa ze cztery jajka, Wysiaduje i ćwierka! Czas leci… Co za bajka! I tak chwila po chwili, Godzina po godzinie, Okropnie się kłócili: - Czas płynie! - Leci! - Płynie! A Czas gdzieś z boku stoi, Słuchając tych hałasów. I myśli: Drodzy moi, Na kłótnie szkoda czasu…
Czas

Raz marynarz w Szczecinie,
Który na żonę czekał,
Westchnął: Jak ten czas płynie…
Płynie niczym rzeka.
Pilot stojący obok,
(On też był z miasta Szczecin),
Rzekł: nie nabierzesz nikogo!
Bo czas nie płynie, a leci.
Marynarz nadstawił ucha,
I głośno krzyknął: Co ty?
Leci? Jak jakaś mucha,
Albo komar czy motyl?
Czas płynie. Jest jak statek…

- Czas płynie? Drogi Panie!
I pewnie na dodatek,
Nurkuje w oceanie?!
Wiedzą to nawet dzieci,
W dalekim Kamerunie,
Że czas bez przerwy leci!

- Leci? A może frunie?
A potem do dziupli zerka,
Składa ze cztery jajka,
Wysiaduje i ćwierka!
Czas leci… Co za bajka!

I tak chwila po chwili,
Godzina po godzinie,
Okropnie się kłócili:
- Czas płynie!
- Leci!
- Płynie!
A Czas gdzieś z boku stoi,
Słuchając tych hałasów.
I myśli: Drodzy moi,
Na kłótnie szkoda czasu…

Nuuuda
2020-04-01 16:16:37

Nuuuda Jest wadą niektórych ludzi, Że uwielbiają się nudzić, A każdy z nich szczerze się śmieje, Gdy nic się nie dzieje. Lecz gdyby coś właśnie się działo, To wtedy nudy im mało. Widziałem dziś krasnoluda! Nuda… Płynęła przez Gdańsk barakuda. Nuda… Spadł ponoć śnieg na Bermudach Nuda… Czarna pantera jest ruda. Nuda… Zniknęła z mapy Ostróda. Nuda… Dzwoniła ciotka Gertruda. Nuda… Pingwin gra bluesa na dudach. Nuda… I choćby zdarzały się cuda, Bez przerwy nuda i nuda. A mi zrozumieć jest trudno, Jak może ciągle być nudno, Bo jak mawiał pewien maruda: Nuda to straszna nuda…
Nuuuda

Jest wadą niektórych ludzi,
Że uwielbiają się nudzić,
A każdy z nich szczerze się śmieje,
Gdy nic się nie dzieje.
Lecz gdyby coś właśnie się działo,
To wtedy nudy im mało.
Widziałem dziś krasnoluda!
Nuda…
Płynęła przez Gdańsk barakuda.
Nuda…
Spadł ponoć śnieg na Bermudach
Nuda…
Czarna pantera jest ruda.
Nuda…
Zniknęła z mapy Ostróda.
Nuda…
Dzwoniła ciotka Gertruda.
Nuda…
Pingwin gra bluesa na dudach.
Nuda…
I choćby zdarzały się cuda,
Bez przerwy nuda i nuda.
A mi zrozumieć jest trudno,
Jak może ciągle być nudno,
Bo jak mawiał pewien maruda:
Nuda to straszna nuda…

Różowa sowa
2020-04-01 16:14:11

Różowa sowa Niedaleko Ciechanowa, Mieszka kolorowa sowa. Jaki kolor ma ta sowa? Jest niezwykła, bo różowa! Niczym innym nie zaskoczy: Ma dziób, skrzydła, sowie oczy, Nie za mała jest, nieduża, Lecz różowa niczym róża, Kolorowa jak ze snów. A to dziwi stada sów. Pewien ważny sowi gość, Nawet wrzeszczał: Mamy dość! To się nam nie mieści w głowach, Że ta sowa jest różowa! Co się udowodnić stara, Tym, że nie jest buro – szara, Szaro – bura lub brązowa, Lecz niezwykła i różowa? Po co różni się ptak ów, Od milionów innych sów? Aż ktoś dość niespodziewanie, Zadał sowie to pytanie: Czy wyjaśnić pani może, Czemu w takim jest kolorze? Na to rzekła sowa: Cóż, Ja po prostu kocham róż! Więc gdy wokół jest ponuro, Buro – szaro, szaro – buro, A chcesz w życiu mieć różowo, Sobą bądź. Przepraszam! Sową!
Różowa sowa

Niedaleko Ciechanowa,
Mieszka kolorowa sowa.
Jaki kolor ma ta sowa?
Jest niezwykła, bo różowa!
Niczym innym nie zaskoczy:
Ma dziób, skrzydła, sowie oczy,
Nie za mała jest, nieduża,
Lecz różowa niczym róża,
Kolorowa jak ze snów.
A to dziwi stada sów.
Pewien ważny sowi gość,
Nawet wrzeszczał: Mamy dość!
To się nam nie mieści w głowach,
Że ta sowa jest różowa!
Co się udowodnić stara,
Tym, że nie jest buro – szara,
Szaro – bura lub brązowa,
Lecz niezwykła i różowa?
Po co różni się ptak ów,
Od milionów innych sów?
Aż ktoś dość niespodziewanie,
Zadał sowie to pytanie:
Czy wyjaśnić pani może,
Czemu w takim jest kolorze?
Na to rzekła sowa: Cóż,
Ja po prostu kocham róż!
Więc gdy wokół jest ponuro,
Buro – szaro, szaro – buro,
A chcesz w życiu mieć różowo,
Sobą bądź. Przepraszam! Sową!

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie