Wiersz na poniedziałek

„Wiersz na poniedziałek”, czyli zacznij swój tydzień od poezji wybieranej i omawianej przez redaktorkę naczelną „Pisma”, Magdalenę Kicińską. Cykl powstaje we współpracy z Fundacją Miasto Literatury.

Kategorie:
Książki Kultura

Odcinki od najnowszych:

Wiersz na poniedziałek: Sylwia Jaworska i słodko-gorzkie wspomnienia
2020-01-27 09:04:20

W drugim odcinku podcastu mówię o wierszu Sylwii Jaworskiej i o tym, że na łamach Pisma ukazują się nie tylko teksty uznanych już autorów i autorek, ale również tych na początku swojej twórczej drogi. Propozycji wierszy do opublikowania dostajemy sporo, czasem trudno wybrać spośród wielu propozycji ten jeden utwór. Wiersz Jaworskiej zwrócił moją uwagę, bo autorce udało się uchwycić i opisać pewien stan ducha, który wielu z nas, chyba większość - jeśli miała szczęście - przeżyła. Jaki? Posłuchajcie podcastu, zapraszam. Magdalena Kicińska ------------------------------ (...) SYLWIA JAWORSKA Wylejemy na siebie wrzątek latem. Będziemy sobie parzyć stopy z miłości. Zimą odmrozimy sobie ręce. Włożymy je do piachu. Wykopiemy na wiosnę. Ale teraz jest jesień. Nie ma zagrożenia.
W drugim odcinku podcastu mówię o wierszu Sylwii Jaworskiej i o tym, że na łamach Pisma ukazują się nie tylko teksty uznanych już autorów i autorek, ale również tych na początku swojej twórczej drogi. Propozycji wierszy do opublikowania dostajemy sporo, czasem trudno wybrać spośród wielu propozycji ten jeden utwór. Wiersz Jaworskiej zwrócił moją uwagę, bo autorce udało się uchwycić i opisać pewien stan ducha, który wielu z nas, chyba większość - jeśli miała szczęście - przeżyła. Jaki? Posłuchajcie podcastu, zapraszam.
Magdalena Kicińska

------------------------------
(...)
SYLWIA JAWORSKA

Wylejemy na siebie wrzątek latem.
Będziemy sobie parzyć stopy z miłości.
Zimą odmrozimy sobie ręce.
Włożymy je do piachu.
Wykopiemy na wiosnę.
Ale teraz jest jesień.
Nie ma zagrożenia.

Wiersz na poniedziałek: Bronka Nowicka o empatii i stracie
2020-01-20 15:13:38

Posłuchaj pierwszego odcinka nowego podcastu Pisma autorstwa redaktorki naczelnej magazynu, Magdaleny Kicińskiej. Kolejne odcinki będziemy publikować w każdy poniedziałek. --------------------------- Wiersz na poniedziałek: BRONKA NOWICKA "Bestiariusze. O empatii i stracie" Codziennie kupowała siatkę bułek. – Wstyd mi żyć – mówiła sprzedawczyniom. Widać uznała, że w jej wieku jest to nadużyciem. Chowała kajzerki i uśmiechała się przepraszająco, odsłaniając zęby podobne do macew. Kilka poczerniałych steli zapadło się w dziąsła. Cmentarz w ustach był wiekowym miejscem pochówku. Po wyjściu z piekarni, nie odrywając stóp od ziemi, przesuwała się w stronę parku. Niedołężne ręce nie mogły skubać pieczywa, więc by nakarmić ptaki, darła bułki na grobach. Pluła rozdrobnionym ciastem pod nogi. Gromada przyfruwała, zaczynała dziobanie. Gołębie i staruszka gruchali do siebie godzinami. Jeśli kiedyś na świecie zabranie bułek – pomyślałam – ona zacznie drobić ptakom siebie. Rzuci im resztki zębów, włosy, mięso. Gołębie zjedzą je i polecą ku górze. Stara, unoszona przez stado, wniebowstąpi. Pies umarł jesienią. Latem leżał na tarasie i liniał na sztuczną trawę. Gdy rozłożyłam ją następnego roku, zleciały się wróble. Wyskubywały sierść spomiędzy nylonowych źdźbeł. Ciułały kłaki, aż uzbierały solidne wiązki; wtedy odlatywały. Pies leżał w ziemi pod rdestem. Ubrany w mrówki, żuki i larwy motyli nie szczekał na złodziei własnego futra. Ptaki zamierzały ogrzewać nim pisklęta, dopóki nie wyrosną im pióra. Do psa podpełzały korzenie rdestu, w którym były ukryte lęgowiska, jeszcze puste. Wróble zostawiały tam sierść, po czym wracały na taras. Stałam w ogrodzie i patrzyłam, jak mój pies zamienia się w gniazda. I choć poczułam, że nie istnieje coś takiego jak strata, poszłam pozbierać białe włosy z trawy. Zbiłam je w kłębek, włożyłam do kieszeni i miesiącami – nitka po nitce – jadłam.
Posłuchaj pierwszego odcinka nowego podcastu Pisma autorstwa redaktorki naczelnej magazynu, Magdaleny Kicińskiej. Kolejne odcinki będziemy publikować w każdy poniedziałek.

---------------------------
Wiersz na poniedziałek:

BRONKA NOWICKA
"Bestiariusze. O empatii i stracie"

Codziennie kupowała siatkę bułek. – Wstyd mi żyć – mówiła sprzedawczyniom. Widać uznała, że w jej wieku jest to nadużyciem. Chowała kajzerki i uśmiechała się przepraszająco, odsłaniając zęby podobne do macew. Kilka poczerniałych steli zapadło się w dziąsła. Cmentarz w ustach był wiekowym miejscem pochówku. Po wyjściu z piekarni, nie odrywając stóp od ziemi, przesuwała się w stronę parku. Niedołężne ręce nie mogły skubać pieczywa, więc by nakarmić ptaki, darła bułki na grobach. Pluła rozdrobnionym ciastem pod nogi. Gromada przyfruwała, zaczynała dziobanie. Gołębie i staruszka gruchali do siebie godzinami. Jeśli kiedyś na świecie zabranie bułek – pomyślałam – ona zacznie drobić ptakom siebie. Rzuci im resztki zębów, włosy, mięso. Gołębie zjedzą je i polecą ku górze. Stara, unoszona przez stado, wniebowstąpi.

Pies umarł jesienią. Latem leżał na tarasie i liniał na sztuczną trawę. Gdy rozłożyłam ją następnego roku, zleciały się wróble. Wyskubywały sierść spomiędzy nylonowych źdźbeł. Ciułały kłaki, aż uzbierały solidne wiązki; wtedy odlatywały. Pies leżał w ziemi pod rdestem. Ubrany w mrówki, żuki i larwy motyli nie szczekał na złodziei własnego futra. Ptaki zamierzały ogrzewać nim pisklęta, dopóki nie wyrosną im pióra. Do psa podpełzały korzenie rdestu, w którym były ukryte lęgowiska, jeszcze puste. Wróble zostawiały tam sierść, po czym wracały na taras. Stałam w ogrodzie i patrzyłam, jak mój pies zamienia się w gniazda. I choć poczułam, że nie istnieje coś takiego jak strata, poszłam pozbierać białe włosy z trawy. Zbiłam je w kłębek, włożyłam do kieszeni i miesiącami – nitka po nitce – jadłam.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie