Emocje a życie
Jestem Weronika. Wrażliwa dusza. Kocham emocje, naturę i poszukiwanie piękna w otaczającym nas świecie i drugim człowieku. Znajdziesz tu więc dużo rozmów o uczuciach oraz życiu tak po prostu – bo każdemu z nas jest to potrzebne. Spotkajmy się przy dobrej kawie.
Inni mnie nie lubią. Co dalej?
2023-11-16 19:00:00
Stany lubienia i nielubienia kogoś są tożsame. Tyle, że tak jak z tym pierwszym nam "łatwiej" (czy to my kogoś lubimy, czy ktoś lubi nas), tak z tym drugim jest o wiele trudniej. Nielubienie kogoś nie jest do końca milą sprawą, tym bardziej, gdy ktoś nie lubi nas. Świadomość, że oba z tych stanów są w porządku przychodzi, często, bardzo wolno i późno. Potrzeba akceptacji jest w nas przecież bardzo silna.
Stany lubienia i nielubienia kogoś są tożsame. Tyle, że tak jak z tym pierwszym nam "łatwiej" (czy to my kogoś lubimy, czy ktoś lubi nas), tak z tym drugim jest o wiele trudniej. Nielubienie kogoś nie jest do końca milą sprawą, tym bardziej, gdy ktoś nie lubi nas. Świadomość, że oba z tych stanów są w porządku przychodzi, często, bardzo wolno i późno. Potrzeba akceptacji jest w nas przecież bardzo silna.
Jak dbam o swój spokój? Refleksje z ostatnich dni.
2023-11-06 20:00:00
Co robię, żeby dbać o swój spokój? Refleksje z ostatnich tygodni, dni skłoniły mnie do tego, by opowiedzieć o tym, że spokój w moim życiu staje się dla mnie coraz bardziej ważny (czym też chcę "zarażać" innych). Dodatkowo opowiadam trochę o ostatnim wyjeździe. Zapraszam. Miłego odsłuchu. Weronika.
Co robię, żeby dbać o swój spokój? Refleksje z ostatnich tygodni, dni skłoniły mnie do tego, by opowiedzieć o tym, że spokój w moim życiu staje się dla mnie coraz bardziej ważny (czym też chcę "zarażać" innych). Dodatkowo opowiadam trochę o ostatnim wyjeździe. Zapraszam. Miłego odsłuchu. Weronika.
Zwątpienie. Czy jest etapem drogi?
2023-09-30 21:34:16
Zadajesz sobie pytanie: Po co? Czy ciągle warto? Czy ktoś to będzie słuchał, oglądał? Czy ktoś uzna to za wartościowe? A mimo wszystko nadal kochasz to, co robisz. To Twoja pasja, coś bez czego nie wyobrażasz sobie każdego dnia. Znasz to? Ja tak. W tym odcinku odsłaniam część siebie (przemysleń), którą ostatnio skrywałam.
Zadajesz sobie pytanie: Po co? Czy ciągle warto? Czy ktoś to będzie słuchał, oglądał? Czy ktoś uzna to za wartościowe? A mimo wszystko nadal kochasz to, co robisz. To Twoja pasja, coś bez czego nie wyobrażasz sobie każdego dnia. Znasz to? Ja tak. W tym odcinku odsłaniam część siebie (przemysleń), którą ostatnio skrywałam.
Konta emocjonalne
2023-09-04 18:30:00
Czym są konta emocjonalne? Jak zadbać o harmonię i równowagę w relacjach, aby odpływy nie przeważały wpływów? Zapraszam do refleksji i przemyśleń na temat relacji z innymi ale też z samą sobą. Przytulam, Weronika
Czym są konta emocjonalne? Jak zadbać o harmonię i równowagę w relacjach, aby odpływy nie przeważały wpływów? Zapraszam do refleksji i przemyśleń na temat relacji z innymi ale też z samą sobą. Przytulam, Weronika
Kim dziś jesteś?
2023-08-21 13:00:00
Dziś przychodzę z pytaniem trudnym, ważnym, zmuszającym do głębokich przemyśleń i refleksji. Część mojej odpowiedzi znajdziesz w odcinku. Może jest podobna do Twojej? Miłego odsłuchu. Tulę, Weronika.
Dziś przychodzę z pytaniem trudnym, ważnym, zmuszającym do głębokich przemyśleń i refleksji. Część mojej odpowiedzi znajdziesz w odcinku. Może jest podobna do Twojej? Miłego odsłuchu. Tulę, Weronika.
Dlaczego warto doceniać?
2023-07-30 13:07:47
Docenianie jest stanem, w którym jesteśmy uważni na to co tu i teraz, akceptujemy nasze wybory i drogę życiową. Doceniaj przede wszystkim te małe, drobne, rzeczy i chwile. Ćwiczysz w ten sposób docenianie tego, co przyjdzie. Może czegoś większego? Tego Ci życzę.
Docenianie jest stanem, w którym jesteśmy uważni na to co tu i teraz, akceptujemy nasze wybory i drogę życiową. Doceniaj przede wszystkim te małe, drobne, rzeczy i chwile. Ćwiczysz w ten sposób docenianie tego, co przyjdzie. Może czegoś większego? Tego Ci życzę.
Dlaczego oceniamy?
2023-07-23 10:30:00
Dlaczego tak łatwo i szybko oceniamy innych? Dlaczego tak trudno nam nie oceniać? Jak radzić sobie z oceną innych?
Dlaczego tak łatwo i szybko oceniamy innych? Dlaczego tak trudno nam nie oceniać? Jak radzić sobie z oceną innych?
Czy taka jest natura wrażliwca?
2023-06-30 21:21:31
Tęsknisz czasami za czymś, co jeszcze się nie wydarzyło, albo są małe szanse, że kiedykolwiek się wydarzy? O wspominkach i tęsknotach i o tym, czy tak tylko mają wrażliwcy? Zapraszam, Weronika
*więcej podcastów w tej i podobnej tematyce znajdziesz na moim kanale @WeronikaSienkiewicz_pl
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Cześć, witajcie latem, które się zaczęło wczoraj albo przedwczoraj – nie jestem dobra w datach. Jestem w trakcie pakowania – tak naprawdę na początku pakowania – bo na chwilę wyjeżdżamy nad upragnione morze. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić tymi pragnieniami i tęsknotkami i zastanowić, czy jest to domeną wrażliwców – czy tylko moją – że jeszcze coś się nie zaczęło, a ja już za tym tęsknię.
Nie wiem, czy to zrozumiecie, nie wiem, czy też tak macie: ale jeszcze nie zdążyłam się spakować i wyjechać, a już wiem, że będę tęsknić za morzem, jak będę odjeżdżać i żegnać się z nim. Nigdy nie jestem morzem nasycona, zawsze jest mi go mało. Ostatnio zauważyłam, że chyba zawsze tak miałam, że jeżeli coś bardzo lubiłam, to nigdy nie miałam uczucia sytości, tylko chciałam więcej i więcej chłonąć. I nie chodzi mi tutaj o rzeczy materialne, tylko emocjonalne, jeśli tak to można nazwać.
Bardzo pragnę pojechać nad morze, a jednocześnie nie chce mi się pakować, bo to jest taka przyziemna rzecz, której nigdy nie lubiłam. I tak sobie myślę, że skoro tak bardzo chcę pojechać nad to morze, to to pakowanie nie powinno mi sprawiać problemów. I w sumie nie sprawia, ale sama ta czynność nie jest dla mnie ekscytująca i wciągająca i zawsze odkładam ją na ostatnią chwilę. I to też jest ciekawe, bo przecież bez spakowania się nigdzie nie pojadę, ale jednak odwlekam to. Więc z jednej strony chcę chłonąć, chcę przeżywać, a z drugiej strony te czynności, które trzeba wykonać, żeby to się stało – opóźniam.
Jeszcze przed chwilą w ogóle nie miałam zamiaru nagrywać podcastu. Jestem dziś zmęczona, nie wyspałam się, śnił mi się wycieńczający sen: polecieliśmy do Stanów. Był on krótki, niewiele się w nim działo, ale obudziłam się wykończona i od rana walczę ze zmęczeniem, więc stwierdziłam, że chyba trzeba położyć się na drzemkę. Pewnie nie wiecie, ale u mnie drzemki nie są czymś normalnym. Generalnie nie kładę się na drzemki. Mój mąż zawsze się ze mnie śmieje, że nie wiadomo jakbym była zmęczona, to nigdy się nie położę. I faktycznie tak jest, ponieważ uważam, że potem w nocy nie będę mogła spać, ale dzisiaj byłam na tyle zmęczona, że chciałam położyć się chociaż na 30 minut, żeby potem mieć siłę zmierzyć się z całym dniem.
Więc położyłam się, Wega przy mnie: to jest dobry sposób na to, żeby zasnąć (osoby, które mają psy, to pewnie o tym wiedzą) robi się tak ciepło, przyjemnie i wtedy człowiek ma „lepszą melodię” do snu. Bardzo często jest u mnie tak, że jak chcę się zdrzemnąć, to nie wychodzi mi to i dzisiaj też nie. I pomyślałam sobie, że i tak jestem z siebie dumna, ponieważ się położyłam, co nie jest u mnie normalne. Ale dobrze, że się położyłam na chwilę i zamknęłam oczy, bo przyszedł mi do głowy pomysł, żeby usiąść i nagrać dla Was odcinek na koniec czerwca o moich refleksjach, które od kilku dni mi chodzą po głowie a' propos natury wrażliwca.
Uważam się za osobę bardzo wrażliwą, taka jest moja natura i myślę, że może odnajdziecie w sobie wiele moich cech, ciągłych tęsknot i nostalgii. Czasami coś, co wydaje się oczywiste u kogoś, u mnie nie jest. Często to widzę u innych, że jak ktoś bardzo chce gdzieś pojechać, to i pakowanie nie jest dla niego problemem, a dla mnie jest. To są właśnie te małe rzeczy, które różnią mnie od innych osób i to jest fajne i bardzo lubię to w sobie odkrywać. I myślę, że cały czas będę odkrywać w sobie takie różne rzeczy.
A wracając do morza, wyjazdu i mojej tęsknoty już za czymś, co się jeszcze nie zaczęło, to nie jest tak tylko z wyjazdami. Ogólnie tak mam, że zawsze nie mogę się nacieszyć, porobić sobie zdjęć w głowie z tych chwil na zapas, a chciałabym ich wykonać jak najwięcej.
Tęsknisz czasami za czymś, co jeszcze się nie wydarzyło, albo są małe szanse, że kiedykolwiek się wydarzy? O wspominkach i tęsknotach i o tym, czy tak tylko mają wrażliwcy? Zapraszam, Weronika
*więcej podcastów w tej i podobnej tematyce znajdziesz na moim kanale @WeronikaSienkiewicz_pl
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Cześć, witajcie latem, które się zaczęło wczoraj albo przedwczoraj – nie jestem dobra w datach. Jestem w trakcie pakowania – tak naprawdę na początku pakowania – bo na chwilę wyjeżdżamy nad upragnione morze. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić tymi pragnieniami i tęsknotkami i zastanowić, czy jest to domeną wrażliwców – czy tylko moją – że jeszcze coś się nie zaczęło, a ja już za tym tęsknię.
Nie wiem, czy to zrozumiecie, nie wiem, czy też tak macie: ale jeszcze nie zdążyłam się spakować i wyjechać, a już wiem, że będę tęsknić za morzem, jak będę odjeżdżać i żegnać się z nim. Nigdy nie jestem morzem nasycona, zawsze jest mi go mało. Ostatnio zauważyłam, że chyba zawsze tak miałam, że jeżeli coś bardzo lubiłam, to nigdy nie miałam uczucia sytości, tylko chciałam więcej i więcej chłonąć. I nie chodzi mi tutaj o rzeczy materialne, tylko emocjonalne, jeśli tak to można nazwać.
Bardzo pragnę pojechać nad morze, a jednocześnie nie chce mi się pakować, bo to jest taka przyziemna rzecz, której nigdy nie lubiłam. I tak sobie myślę, że skoro tak bardzo chcę pojechać nad to morze, to to pakowanie nie powinno mi sprawiać problemów. I w sumie nie sprawia, ale sama ta czynność nie jest dla mnie ekscytująca i wciągająca i zawsze odkładam ją na ostatnią chwilę. I to też jest ciekawe, bo przecież bez spakowania się nigdzie nie pojadę, ale jednak odwlekam to. Więc z jednej strony chcę chłonąć, chcę przeżywać, a z drugiej strony te czynności, które trzeba wykonać, żeby to się stało – opóźniam.
Jeszcze przed chwilą w ogóle nie miałam zamiaru nagrywać podcastu. Jestem dziś zmęczona, nie wyspałam się, śnił mi się wycieńczający sen: polecieliśmy do Stanów. Był on krótki, niewiele się w nim działo, ale obudziłam się wykończona i od rana walczę ze zmęczeniem, więc stwierdziłam, że chyba trzeba położyć się na drzemkę. Pewnie nie wiecie, ale u mnie drzemki nie są czymś normalnym. Generalnie nie kładę się na drzemki. Mój mąż zawsze się ze mnie śmieje, że nie wiadomo jakbym była zmęczona, to nigdy się nie położę. I faktycznie tak jest, ponieważ uważam, że potem w nocy nie będę mogła spać, ale dzisiaj byłam na tyle zmęczona, że chciałam położyć się chociaż na 30 minut, żeby potem mieć siłę zmierzyć się z całym dniem.
Więc położyłam się, Wega przy mnie: to jest dobry sposób na to, żeby zasnąć (osoby, które mają psy, to pewnie o tym wiedzą) robi się tak ciepło, przyjemnie i wtedy człowiek ma „lepszą melodię” do snu. Bardzo często jest u mnie tak, że jak chcę się zdrzemnąć, to nie wychodzi mi to i dzisiaj też nie. I pomyślałam sobie, że i tak jestem z siebie dumna, ponieważ się położyłam, co nie jest u mnie normalne. Ale dobrze, że się położyłam na chwilę i zamknęłam oczy, bo przyszedł mi do głowy pomysł, żeby usiąść i nagrać dla Was odcinek na koniec czerwca o moich refleksjach, które od kilku dni mi chodzą po głowie a' propos natury wrażliwca.
Uważam się za osobę bardzo wrażliwą, taka jest moja natura i myślę, że może odnajdziecie w sobie wiele moich cech, ciągłych tęsknot i nostalgii. Czasami coś, co wydaje się oczywiste u kogoś, u mnie nie jest. Często to widzę u innych, że jak ktoś bardzo chce gdzieś pojechać, to i pakowanie nie jest dla niego problemem, a dla mnie jest. To są właśnie te małe rzeczy, które różnią mnie od innych osób i to jest fajne i bardzo lubię to w sobie odkrywać. I myślę, że cały czas będę odkrywać w sobie takie różne rzeczy.
A wracając do morza, wyjazdu i mojej tęsknoty już za czymś, co się jeszcze nie zaczęło, to nie jest tak tylko z wyjazdami. Ogólnie tak mam, że zawsze nie mogę się nacieszyć, porobić sobie zdjęć w głowie z tych chwil na zapas, a chciałabym ich wykonać jak najwięcej.
Dla mamy
2023-05-26 17:44:16
W Dniu Mamy opowiadam o mojej perspektywie patrzenia na relację mama-córka, przy okazji życząc wszystkim mamom wszystkiego najpiękniejszego. Miłego odsłuchu. Weronika :)
Nowość. TRANSKRYPCJA ODCINKA (wykonana przez @czerwonyszafirek - dziękuję i polecam):
Cześć, witajcie w setnym odcinku naszych spotkań w podcaście „Emocje a życie”. Lekko nie dowierzam, że jest tych odcinków już sto. Jestem wzruszona tym bardziej, że postanowiłam – można powiedzieć przed chwilą – poświęcić ten odcinek tematowi, który jest – moim zdaniem – bardzo ważny. Z jednej strony trudny, z drugiej bardzo wzruszający i uwalniający. Na wstępie powiem, że będzie to oczywiście moje doświadczenie, choć możliwe, że się z nim zgodzicie. Może mieliście podobnie.
Tak że dzisiejszy odcinek będzie o mamach, bo dziś jest ich święto i pomyślałam, że poopowiadam Wam o relacji: mama – córka z perspektywy prawie już czterdziestu lat, które mam. I tak jak mówię: to tylko moje doświadczenia, moja perspektywa. Jestem bardzo ciekawa, czy się w niej odnajdziecie. I nie wnikając w szczegóły, powiem tylko, że teraz moja relacja z mamą jest bardzo dobra (śmiech) – i pewnie mama to potwierdzi.
Moja mama była bardzo zapracowaną mamą, teraz to doceniam, natomiast gdy byłam dzieckiem bardzo mi brakowało jej obecności. Mamo, jeżeli tego słuchasz, to wiesz o tym, że bardzo dużo czasu poświęcałaś pracy. Tak po prostu było w latach dziewięćdziesiątych, że wszyscy rodzice – tak jak pamiętam – moich znajomych, moich koleżanek i kolegów dużo pracowali. Po prostu takie były czasy, jako dziecko tego nie rozumiałam i bardzo brakowało mi obecności mamy, którą rekompensowała mi moja kochana babcia.
Co nie znaczy, że mamy nie było w ogóle, bo jak już była, to poświęcała nam czas w stu procentach. To właśnie z mamą jeździłam nad jezioro (śmiech), chociaż nie miała prawo jazdy i do tej pory nie ma. Ale pamiętam te nasze wycieczki, kiedy mama brała rower, wsadzała mnie na siodełko, mojego brata na bagażnik, a sama ten rower prowadziła kilka kilometrów po to, aby spędzić z nami niedzielę nad jeziorem.
Oczywiście – jak to w relacjach – były też trudne momenty, jak i wspaniałe. Z perspektywy czasu doceniam to, jaką mam mamę i bardzo ją kocham. Bardzo Cię kocham, Mamo! Wiem, że zawsze słuchasz każdego odcinka – to też jest dla mnie ważne i wzruszające.
Z perspektywy czasu jestem wdzięczna za to, że miałam taką mamę, jaką miałam. I że mam taką mamę, jaką mam. Obie jesteśmy już dorosłymi kobietami, ja już potrafię wiele rzeczy zrozumieć przez to, że sama wiele przeszłam. I jestem w stanie zrozumieć pewne zachowania, pewne sytuacje i to jak sobie mama z nimi radziła. Bo tłumaczę to tym, że dała nam tyle, ile sama otrzymała. To pokolenie bardzo dużo dostało, a równocześnie temu pokoleniu dużo brakowało, jeśli chodzi o ich relacje z rodzicami, czyli z naszymi babciami i dziadkami. I uważam, że na to, ile mama otrzymała, to i tak bardzo dużo nam przekazała, bardzo dużo nam dała. Bo wiecie: nie ma relacji idealnych, nie ma domów idealnych, ale jeżeli mamy spojrzeć na to tak ogólnie, czy otrzymaliśmy mało, czy dużo – to ja mogę powiedzieć, że otrzymałam dużo.
Mimo wszystko bardzo się cieszę, jak zostaliśmy wszyscy wychowani i jakie wartości zostały nam przekazane. Myślę, że moje rodzeństwo zgodziłoby się ze mną w tym stwierdzeniu. Wszyscy jesteśmy dobrymi ludźmi, radzimy sobie w życiu, idziemy każdy swoją drogą i spełniamy się w tym, co robimy. Korzystamy z życia i cieszymy się nim.
Jestem również wdzięczna mojej mamie za to, że przeszła bardzo długą drogę i że – w dojrzałym już wieku, kiedy my wyprowadziliśmy się z domu i założyli swoje rodziny – w końcu zadbała o siebie. Bo mogę powiedzieć, że tak jest, prawda, Mamo? Mama w końcu pomyślała o sobie i podjęła dużo różnych decyzji, które sprawiły, że po prostu jest dla siebie dobra. I bardzo to doceniam. Mamo! bardzo, bardzo Ci dziękuję za wszystko: za miłość, za troskę, za wsparcie, za to, że byłaś na tyle,
W Dniu Mamy opowiadam o mojej perspektywie patrzenia na relację mama-córka, przy okazji życząc wszystkim mamom wszystkiego najpiękniejszego. Miłego odsłuchu. Weronika :)
Nowość. TRANSKRYPCJA ODCINKA (wykonana przez @czerwonyszafirek - dziękuję i polecam):
Cześć, witajcie w setnym odcinku naszych spotkań w podcaście „Emocje a życie”. Lekko nie dowierzam, że jest tych odcinków już sto. Jestem wzruszona tym bardziej, że postanowiłam – można powiedzieć przed chwilą – poświęcić ten odcinek tematowi, który jest – moim zdaniem – bardzo ważny. Z jednej strony trudny, z drugiej bardzo wzruszający i uwalniający. Na wstępie powiem, że będzie to oczywiście moje doświadczenie, choć możliwe, że się z nim zgodzicie. Może mieliście podobnie.
Tak że dzisiejszy odcinek będzie o mamach, bo dziś jest ich święto i pomyślałam, że poopowiadam Wam o relacji: mama – córka z perspektywy prawie już czterdziestu lat, które mam. I tak jak mówię: to tylko moje doświadczenia, moja perspektywa. Jestem bardzo ciekawa, czy się w niej odnajdziecie. I nie wnikając w szczegóły, powiem tylko, że teraz moja relacja z mamą jest bardzo dobra (śmiech) – i pewnie mama to potwierdzi.
Moja mama była bardzo zapracowaną mamą, teraz to doceniam, natomiast gdy byłam dzieckiem bardzo mi brakowało jej obecności. Mamo, jeżeli tego słuchasz, to wiesz o tym, że bardzo dużo czasu poświęcałaś pracy. Tak po prostu było w latach dziewięćdziesiątych, że wszyscy rodzice – tak jak pamiętam – moich znajomych, moich koleżanek i kolegów dużo pracowali. Po prostu takie były czasy, jako dziecko tego nie rozumiałam i bardzo brakowało mi obecności mamy, którą rekompensowała mi moja kochana babcia.
Co nie znaczy, że mamy nie było w ogóle, bo jak już była, to poświęcała nam czas w stu procentach. To właśnie z mamą jeździłam nad jezioro (śmiech), chociaż nie miała prawo jazdy i do tej pory nie ma. Ale pamiętam te nasze wycieczki, kiedy mama brała rower, wsadzała mnie na siodełko, mojego brata na bagażnik, a sama ten rower prowadziła kilka kilometrów po to, aby spędzić z nami niedzielę nad jeziorem.
Oczywiście – jak to w relacjach – były też trudne momenty, jak i wspaniałe. Z perspektywy czasu doceniam to, jaką mam mamę i bardzo ją kocham. Bardzo Cię kocham, Mamo! Wiem, że zawsze słuchasz każdego odcinka – to też jest dla mnie ważne i wzruszające.
Z perspektywy czasu jestem wdzięczna za to, że miałam taką mamę, jaką miałam. I że mam taką mamę, jaką mam. Obie jesteśmy już dorosłymi kobietami, ja już potrafię wiele rzeczy zrozumieć przez to, że sama wiele przeszłam. I jestem w stanie zrozumieć pewne zachowania, pewne sytuacje i to jak sobie mama z nimi radziła. Bo tłumaczę to tym, że dała nam tyle, ile sama otrzymała. To pokolenie bardzo dużo dostało, a równocześnie temu pokoleniu dużo brakowało, jeśli chodzi o ich relacje z rodzicami, czyli z naszymi babciami i dziadkami. I uważam, że na to, ile mama otrzymała, to i tak bardzo dużo nam przekazała, bardzo dużo nam dała. Bo wiecie: nie ma relacji idealnych, nie ma domów idealnych, ale jeżeli mamy spojrzeć na to tak ogólnie, czy otrzymaliśmy mało, czy dużo – to ja mogę powiedzieć, że otrzymałam dużo.
Mimo wszystko bardzo się cieszę, jak zostaliśmy wszyscy wychowani i jakie wartości zostały nam przekazane. Myślę, że moje rodzeństwo zgodziłoby się ze mną w tym stwierdzeniu. Wszyscy jesteśmy dobrymi ludźmi, radzimy sobie w życiu, idziemy każdy swoją drogą i spełniamy się w tym, co robimy. Korzystamy z życia i cieszymy się nim.
Jestem również wdzięczna mojej mamie za to, że przeszła bardzo długą drogę i że – w dojrzałym już wieku, kiedy my wyprowadziliśmy się z domu i założyli swoje rodziny – w końcu zadbała o siebie. Bo mogę powiedzieć, że tak jest, prawda, Mamo? Mama w końcu pomyślała o sobie i podjęła dużo różnych decyzji, które sprawiły, że po prostu jest dla siebie dobra. I bardzo to doceniam. Mamo! bardzo, bardzo Ci dziękuję za wszystko: za miłość, za troskę, za wsparcie, za to, że byłaś na tyle,
Mam wątpliwości
2023-04-18 17:00:00
Czy posiadanie wątpliwości jest czymś złym? Skąd się biorą? Czego mogą być powodem? Dzielę się ostatnimi przemyśleniami dotyczącymi samych wątpliwości ale i "zgrzytem" pomiędzy tym, co do tej pory było mi wiadome z tym, czego doświadczam.
Zapraszam do dyskusji:)
Miłego słuchania. Weronika
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Ostatnio targają mną duże wątpliwości i nie ma określonego tematu tych rozterek. Nie ma jakiegoś konkretnego tematu, jakiejś konkretnej decyzji, przez którą te wątpliwości mogłyby się pojawić. Tylko jest to jakby taka rozszerzona wątpliwość. Śmieję się, bo w wielu różnych aspektach mojego życia ostatnio te obiekcje się pojawiają i nie do końca jestem w stanie określić dlaczego i chcę się tym z Wami dzisiaj podzielić. Myśląc na temat moich wątpliwości, doszłam do wniosku, że jeszcze do niedawna (właśnie do momentu jak te wątpliwości w rozszerzonej wersji się pojawiły) miałam przeświadczenie, że są one czymś złym. Czymś, co towarzyszy w sytuacjach życiowych, które nie są do końca dobre w naszym życiu.
Miałam takie przeświadczenie, że nieposiadanie wątpliwości jest twardym stąpaniem po ziemi, szybkim podejmowaniem decyzji, uzmysławianiem sobie, czego się chce w życiu. Zawsze miałam poczucie, że właśnie to jest lepszym rozwiązaniem, niż ciągłe zastanawianie się, posiadanie rozterek, niezdecydowanie itd. I musiało mi to zająć trzydzieści parę lat życia, żebym mogła stwierdzić, że posiadanie wątpliwości nie jest czymś złym, a wręcz przeciwnie. Ostatnio doszłam do wniosku, że fakt, że mam zastrzeżenia, świadczy o tym, że się rozwijam, że o czymś myślę, że coś zaprząta mi głowę, więc głowa pracuje, myśli nad czymś. I posiadanie skrupułów w końcu doprowadzi mnie do jakiejś decyzji, a pojawiają się one właśnie po to, żeby rozpatrywać, żeby się przyjrzeć, czy droga, którą idziemy, jest okey. Więc dzisiaj chcę się z Wami tym troszeczkę podzielić i…
Dzień dobry w ogóle. Witam się z Wami: dzień dobry albo dobry wieczór, zależy o której porze dnia tego słuchacie. Witam się z Wami w kwietniu, po Świętach Wielkanocnych, więc mam nadzieję, że spędziliście ten świąteczny czas, jak sobie tylko wymarzyliście, jak tylko pragnęliście i że odpoczęliście. Z moim mężem stwierdziliśmy, że pomimo tego, że ten czas jest zawsze rodzinny i przyjemny, to jest też bardzo intensywny, bo wiadomo, że chciałoby się wszędzie być, wszystkich odwiedzić, a czasu jest mało. Więc zawsze wracamy lekko zmęczeni fizycznie, ale psychicznie jest okey. Tak więc mam nadzieję, że ten czas był dla Was taki, jak sobie zaplanowaliście i że odpoczęliście trochę. Jeśli nie fizycznie, to że chociaż głowa Wam odpoczęła.
A wracając do wątpliwości, to zastanawiając się nad tym głębiej, doszłam do wniosku, że te niepokoje były, odkąd pamiętam, odkąd już świadomie podejmowałam decyzje, nawet w dzieciństwie. I dzięki nim, miałam czas się nad tym zastanowić, miałam czas, żeby dojść do pewnych wniosków i podjąć stosowne decyzje, choć trudno teraz stwierdzić, czy decyzje podejmowane w dzieciństwie były tylko moje. Natomiast w trakcie dorastania i teraz jak jestem już dorosłą osobą, to myślałam, że będę miała coraz mniej wątpliwości i będę twardo stąpała po ziemi, i wiedziała, czego chcę. Jednak zbliżam się do czterdziestki, jestem już dojrzałym człowiekiem, a rozterki nie znikają, a nawet mam wrażenie, że jest ich coraz więcej.I to jest zderzenie moich oczekiwań z rzeczywistością, ale tak sobie myślę, że każda rzecz w naszym życiu wynika z tego, w jaki sposób jesteśmy wychowani i ukształtowani przez otoczenie.
I ja – nawet nie wiem dlaczego – miałam takie przeświadczenie, że z biegiem lat, z biegiem czasu powinnam mieć coraz mniej wahań, a jest odwrotnie. Więc to było dla mnie takim zgrzytem i musiałam dużo o tym pomyśleć, dużo się nad tym zastanawiać, żeby stwierdzić, że to wcale nie jest nic złego. Kiedyś łączyłam posiadanie wątpliwości z tym, że nie mogę podjąć decyzji i nie jestem w pełni ukształtowana. Jeżeli oczywiście można być ukształtowanym w pełni...
Czy posiadanie wątpliwości jest czymś złym? Skąd się biorą? Czego mogą być powodem? Dzielę się ostatnimi przemyśleniami dotyczącymi samych wątpliwości ale i "zgrzytem" pomiędzy tym, co do tej pory było mi wiadome z tym, czego doświadczam.
Zapraszam do dyskusji:)
Miłego słuchania. Weronika
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Ostatnio targają mną duże wątpliwości i nie ma określonego tematu tych rozterek. Nie ma jakiegoś konkretnego tematu, jakiejś konkretnej decyzji, przez którą te wątpliwości mogłyby się pojawić. Tylko jest to jakby taka rozszerzona wątpliwość. Śmieję się, bo w wielu różnych aspektach mojego życia ostatnio te obiekcje się pojawiają i nie do końca jestem w stanie określić dlaczego i chcę się tym z Wami dzisiaj podzielić. Myśląc na temat moich wątpliwości, doszłam do wniosku, że jeszcze do niedawna (właśnie do momentu jak te wątpliwości w rozszerzonej wersji się pojawiły) miałam przeświadczenie, że są one czymś złym. Czymś, co towarzyszy w sytuacjach życiowych, które nie są do końca dobre w naszym życiu.
Miałam takie przeświadczenie, że nieposiadanie wątpliwości jest twardym stąpaniem po ziemi, szybkim podejmowaniem decyzji, uzmysławianiem sobie, czego się chce w życiu. Zawsze miałam poczucie, że właśnie to jest lepszym rozwiązaniem, niż ciągłe zastanawianie się, posiadanie rozterek, niezdecydowanie itd. I musiało mi to zająć trzydzieści parę lat życia, żebym mogła stwierdzić, że posiadanie wątpliwości nie jest czymś złym, a wręcz przeciwnie. Ostatnio doszłam do wniosku, że fakt, że mam zastrzeżenia, świadczy o tym, że się rozwijam, że o czymś myślę, że coś zaprząta mi głowę, więc głowa pracuje, myśli nad czymś. I posiadanie skrupułów w końcu doprowadzi mnie do jakiejś decyzji, a pojawiają się one właśnie po to, żeby rozpatrywać, żeby się przyjrzeć, czy droga, którą idziemy, jest okey. Więc dzisiaj chcę się z Wami tym troszeczkę podzielić i…
Dzień dobry w ogóle. Witam się z Wami: dzień dobry albo dobry wieczór, zależy o której porze dnia tego słuchacie. Witam się z Wami w kwietniu, po Świętach Wielkanocnych, więc mam nadzieję, że spędziliście ten świąteczny czas, jak sobie tylko wymarzyliście, jak tylko pragnęliście i że odpoczęliście. Z moim mężem stwierdziliśmy, że pomimo tego, że ten czas jest zawsze rodzinny i przyjemny, to jest też bardzo intensywny, bo wiadomo, że chciałoby się wszędzie być, wszystkich odwiedzić, a czasu jest mało. Więc zawsze wracamy lekko zmęczeni fizycznie, ale psychicznie jest okey. Tak więc mam nadzieję, że ten czas był dla Was taki, jak sobie zaplanowaliście i że odpoczęliście trochę. Jeśli nie fizycznie, to że chociaż głowa Wam odpoczęła.
A wracając do wątpliwości, to zastanawiając się nad tym głębiej, doszłam do wniosku, że te niepokoje były, odkąd pamiętam, odkąd już świadomie podejmowałam decyzje, nawet w dzieciństwie. I dzięki nim, miałam czas się nad tym zastanowić, miałam czas, żeby dojść do pewnych wniosków i podjąć stosowne decyzje, choć trudno teraz stwierdzić, czy decyzje podejmowane w dzieciństwie były tylko moje. Natomiast w trakcie dorastania i teraz jak jestem już dorosłą osobą, to myślałam, że będę miała coraz mniej wątpliwości i będę twardo stąpała po ziemi, i wiedziała, czego chcę. Jednak zbliżam się do czterdziestki, jestem już dojrzałym człowiekiem, a rozterki nie znikają, a nawet mam wrażenie, że jest ich coraz więcej.I to jest zderzenie moich oczekiwań z rzeczywistością, ale tak sobie myślę, że każda rzecz w naszym życiu wynika z tego, w jaki sposób jesteśmy wychowani i ukształtowani przez otoczenie.
I ja – nawet nie wiem dlaczego – miałam takie przeświadczenie, że z biegiem lat, z biegiem czasu powinnam mieć coraz mniej wahań, a jest odwrotnie. Więc to było dla mnie takim zgrzytem i musiałam dużo o tym pomyśleć, dużo się nad tym zastanawiać, żeby stwierdzić, że to wcale nie jest nic złego. Kiedyś łączyłam posiadanie wątpliwości z tym, że nie mogę podjąć decyzji i nie jestem w pełni ukształtowana. Jeżeli oczywiście można być ukształtowanym w pełni...