Nowa Europa Wschodnia

Nowa Europa Wschodnia przybliża i odczarowuje "Wschód". Ten cudzysłów został użyty celowo, bo obszar tematyczny, o którym opowiadamy, jest bardzo umownie określony, zróżnicowany pod każdym możliwym względem, a przede wszystkim – ogromny.


Odcinki od najnowszych:

Białoruś to nie tylko kryzys na granicy
2021-11-14 12:30:36

Michał Kacewicz podkreśla, że wydarzenia na Białorusi trzeba postrzegać jako osobny, nowy proces historyczny i polityczny. Proste przenoszenie doświadczeń z przeszłości nie pomaga zrozumieć tego, co dzieje się w Mińsku. Ekspert mówi, że Polacy mają tendencję do patrzenia na Białoruś przez pryzmat historii Solidarności  i walki z komunizmem. Jego zdaniem analogie są naturalne, choć nie zawsze pomagają w zrozumieniu to, co się dzieje. Innym obciążeniem jest postrzeganie Białorusi, ale też Ukrainy i Litwy, w odniesienie do tzw. Kresów i  dalszej historii Polski, czy też proste porównywanie "Białoruskiego przebudzenia" z ukraińskim majdanem. Także widzenie  Białorusi niemal jako części Rosji utrudnia zrozumienie trwających procesów społecznych.  Utrudniany przez reżim Alaksandra Łukaszenki dostęp do informacji, w tym represjonowanie dziennikarzy, znacznie utrudnia obserwację i rozumienie tego co dzieje się na Białorusi. Michał Kacewicz zaznacza, że pomimo ekstremalnego ryzyka podejmowanego przez dziennikarzy i protalnego represjonowania mediów, niezależne informacje nadal udaje się uzyskać przede wszystkim dzięki ludziom informującym o wydarzeniach z wykorzystaniem Internetu. Z kolei  władza propaguje toporną propagandę, która ma siać strach przed wojną wewnątrz Białorusi,  a na Zachodzie szerzyć zwątpienie w możliwość dokonania realnych zmian.  Dziennikarze, tacy jak Michał Kacewicz, nie tylko borykają się z wyzwaniem, którym jest docieranie do wiarygodnych informacji, ale także spadek zainteresowania Białorusią. Co więcej, wydarzenia na granicy i celowo wywołany przez reżim w Mińsku kryzys migracyjny odsuwa w cień procesy trwające na Białorusi. Z kolei brak zainteresowania z zewnątrz, przyzwyczajanie się międzynarodowej opinii publicznej, zwiększa swobodę działania Łukaszenki prowadzącemu brutalną kampanię represji przeciwko własnemu społeczeństwu.  - Tak jak to bywa z długotrwałymi wojnami na wyczerpanie partyzantami, one są po prostu nudne dla obserwatorów, którzy nie są w emocjonalnie zaangażowani - mówi Kacewicz. - Zaczęliśmy zapominać o tym, że tam Białorusini są, mówiąc dosadnie, po prostu pod okupacją bezprawnie rządzącego reżimu. Ekspert podkreśla, że Białorusinom przede wszystkich chodzi o normalne życie i wyrwanie się z "postsowieckiego skansenu", w którym usiłuje zamknąć ich Łukaszenka. Dlatego konieczne jest opowiadania i informowanie o brutalności reżimu i odrzucenie jego twierdzeń, że wszystko wraca do normy, a emocje opadają. Bardzo dużo do powiedzenia na ten temat mają sami Białorusini, którzy uciekli z kraju, a teraz żyją i pracują w Polsce.  Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Michał Kacewicz podkreśla, że wydarzenia na Białorusi trzeba postrzegać jako osobny, nowy proces historyczny i polityczny. Proste przenoszenie doświadczeń z przeszłości nie pomaga zrozumieć tego, co dzieje się w Mińsku. Ekspert mówi, że Polacy mają tendencję do patrzenia na Białoruś przez pryzmat historii Solidarności  i walki z komunizmem. Jego zdaniem analogie są naturalne, choć nie zawsze pomagają w zrozumieniu to, co się dzieje. Innym obciążeniem jest postrzeganie Białorusi, ale też Ukrainy i Litwy, w odniesienie do tzw. Kresów i  dalszej historii Polski, czy też proste porównywanie "Białoruskiego przebudzenia" z ukraińskim majdanem. Także widzenie  Białorusi niemal jako części Rosji utrudnia zrozumienie trwających procesów społecznych.

 Utrudniany przez reżim Alaksandra Łukaszenki dostęp do informacji, w tym represjonowanie dziennikarzy, znacznie utrudnia obserwację i rozumienie tego co dzieje się na Białorusi. Michał Kacewicz zaznacza, że pomimo ekstremalnego ryzyka podejmowanego przez dziennikarzy i protalnego represjonowania mediów, niezależne informacje nadal udaje się uzyskać przede wszystkim dzięki ludziom informującym o wydarzeniach z wykorzystaniem Internetu. Z kolei  władza propaguje toporną propagandę, która ma siać strach przed wojną wewnątrz Białorusi,  a na Zachodzie szerzyć zwątpienie w możliwość dokonania realnych zmian. 

Dziennikarze, tacy jak Michał Kacewicz, nie tylko borykają się z wyzwaniem, którym jest docieranie do wiarygodnych informacji, ale także spadek zainteresowania Białorusią. Co więcej, wydarzenia na granicy i celowo wywołany przez reżim w Mińsku kryzys migracyjny odsuwa w cień procesy trwające na Białorusi. Z kolei brak zainteresowania z zewnątrz, przyzwyczajanie się międzynarodowej opinii publicznej, zwiększa swobodę działania Łukaszenki prowadzącemu brutalną kampanię represji przeciwko własnemu społeczeństwu. 

- Tak jak to bywa z długotrwałymi wojnami na wyczerpanie partyzantami, one są po prostu nudne dla obserwatorów, którzy nie są w emocjonalnie zaangażowani - mówi Kacewicz. - Zaczęliśmy zapominać o tym, że tam Białorusini są, mówiąc dosadnie, po prostu pod okupacją bezprawnie rządzącego reżimu.

Ekspert podkreśla, że Białorusinom przede wszystkich chodzi o normalne życie i wyrwanie się z "postsowieckiego skansenu", w którym usiłuje zamknąć ich Łukaszenka. Dlatego konieczne jest opowiadania i informowanie o brutalności reżimu i odrzucenie jego twierdzeń, że wszystko wraca do normy, a emocje opadają. Bardzo dużo do powiedzenia na ten temat mają sami Białorusini, którzy uciekli z kraju, a teraz żyją i pracują w Polsce. 

Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Rosja bliżej zdominowania Białorusi
2021-11-12 16:53:34

Zdaniem białoruskiego politologa Pawła Usowa już samo podpisanie map drogowych jest ważnym momentem w stosunkach Mińska i Moskwy. W rozmowie z Piotrem Pogorzelskim w podcaście Po prostu Wschód ekspert zwraca uwagę, że gdyby te dokumenty nie miały dużej wagi, Alaksandr Łukaszenka podpisałby je w 2019 roku.  - Jestem pewien, że jest to dalekie posunięcie Moskwy w dominacji politycznej nad Białorusią - dodaje.  Dalszym krokiem będzie tworzenie wspólnych instytucji finansowych i gospodarczych. Niewykluczone, że powstanie wspólna służba celna. Już jest daleko posunięta integracja w edukacji i polityce historycznej.  Paweł Usow zwraca też uwagę na zachowanie Alaksandra Łukaszenki, który już wyraźnie jest na podrzędnej pozycji wobec Władimira Putina. Rosyjski prezydent nie przyjechał do Mińska, a połączył się jedynie za pomocą internetu z okupowanego Krymu.  - Imperator do swojego wasala nie jedzie - zaznaczył politolog.  Białoruski dyktator wręcz się wpraszał, aby rosyjski prezydent zaprosił go na Krym “albo chociażby do Petersburga”.  Podcast został udostępniony bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .

Zdaniem białoruskiego politologa Pawła Usowa już samo podpisanie map drogowych jest ważnym momentem w stosunkach Mińska i Moskwy. W rozmowie z Piotrem Pogorzelskim w podcaście Po prostu Wschód ekspert zwraca uwagę, że gdyby te dokumenty nie miały dużej wagi, Alaksandr Łukaszenka podpisałby je w 2019 roku. 

- Jestem pewien, że jest to dalekie posunięcie Moskwy w dominacji politycznej nad Białorusią - dodaje. 

Dalszym krokiem będzie tworzenie wspólnych instytucji finansowych i gospodarczych. Niewykluczone, że powstanie wspólna służba celna. Już jest daleko posunięta integracja w edukacji i polityce historycznej. 

Paweł Usow zwraca też uwagę na zachowanie Alaksandra Łukaszenki, który już wyraźnie jest na podrzędnej pozycji wobec Władimira Putina. Rosyjski prezydent nie przyjechał do Mińska, a połączył się jedynie za pomocą internetu z okupowanego Krymu. 

- Imperator do swojego wasala nie jedzie - zaznaczył politolog. 

Białoruski dyktator wręcz się wpraszał, aby rosyjski prezydent zaprosił go na Krym “albo chociażby do Petersburga”. 

Podcast został udostępniony bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.

Najważniejszy Żyd świata z Wyszogrodu
2021-11-09 15:05:02

Jednym z pierwszych wspomnień Nahuma Sokołowa z dzieciństwa była zabawa w rycerzy na placu przed synagogą w Wyszogrodzie. Teraz z dzielnicy żydowskiej tego mazowieckiego miasteczka, w którym się urodził w 1859 r. nie zostało już prawie nic, a w miejscu synagogi zniszczonej przez Niemców jest warzywnik i stare garaże.  Gdy chłopiec miał 5, może 6 lat, jego rodzice przeprowadzili się do pobliskiego Płocka. Tam szybko bardzo zdolne dziecko zostało dostrzeżone przez władze miejskie, które zaoferowały mu stypendium w miejscowym gimnazjum, jednym z najlepszych na ziemiach polskich.  Sprzeciwił się jednak dziadek Nahuma, który chciał by wnuk został rabinem, a nie uczył się greki czy łaciny. Kompromis polegał na tym, że chłopiec do świeckiego gimnazjum nie poszedł, ale miasto płaciło za prywatne lekcje u nauczycieli z tej szkoły.  Solidne podstawy spowodowały, że już w wieku 17 lat Nahum Sokołów zadebiutował na łamach hebrajskojęzycznego magazynu Ha-Cefira, a jego redaktor naczelny Chaim Zelig Słonimski, dziadek Antoniego, wziął młodego chłopaka pod swoje skrzydła. Z czasem Nahum Sokołów został redaktorem naczelnym tego czasopisma, a jego dom stał się miejscem spotkań warszawskich intelektualistów takich jak Ludwik Zamenhof czy Janusz Korczak. Sokołów wiele podróżował i dzielił swoje życie między domy w Polsce i w Londynie.  Promując pomysł zbudowania państwa żydowskiego w osmańskiej wówczas Palestynie spotykał się z papieżem Benedyktem XV i przywódcami politycznymi Wielkiej Brytanii czy Francji. Wśród syjonistów uważany był nie tylko za "najważniejszego żyda świata", ale także za jedynego spośród nich, który uważał się i nosił jak polski szlachcic.  Pamięć o tym wybitnym dziennikarzu i działaczu trwa do dzisiaj. W Tel Awiwie co roku przyznawana jest nagroda dziennikarska jego imienia będąca uważana za izraelski odpowiednik amerykańskiego Pulitzera. Nie przypadkiem akurat to, największe miasto  w Izraelu, szczególnie upamiętnia Nahuma Sokołowa, bo jak często się podkreśla, to właśnie on wymyślił nazwę Tel Awiw, a pierwszy człon tej nazwy, tel, oznaczający miasto z grodem na wzgórzu wprost kojarzy się z jego rodzinnym Wyszogrodem.   Podcast powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”.  Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Jednym z pierwszych wspomnień Nahuma Sokołowa z dzieciństwa była zabawa w rycerzy na placu przed synagogą w Wyszogrodzie. Teraz z dzielnicy żydowskiej tego mazowieckiego miasteczka, w którym się urodził w 1859 r. nie zostało już prawie nic, a w miejscu synagogi zniszczonej przez Niemców jest warzywnik i stare garaże. 

Gdy chłopiec miał 5, może 6 lat, jego rodzice przeprowadzili się do pobliskiego Płocka. Tam szybko bardzo zdolne dziecko zostało dostrzeżone przez władze miejskie, które zaoferowały mu stypendium w miejscowym gimnazjum, jednym z najlepszych na ziemiach polskich.  Sprzeciwił się jednak dziadek Nahuma, który chciał by wnuk został rabinem, a nie uczył się greki czy łaciny. Kompromis polegał na tym, że chłopiec do świeckiego gimnazjum nie poszedł, ale miasto płaciło za prywatne lekcje u nauczycieli z tej szkoły. 

Solidne podstawy spowodowały, że już w wieku 17 lat Nahum Sokołów zadebiutował na łamach hebrajskojęzycznego magazynu Ha-Cefira, a jego redaktor naczelny Chaim Zelig Słonimski, dziadek Antoniego, wziął młodego chłopaka pod swoje skrzydła. Z czasem Nahum Sokołów został redaktorem naczelnym tego czasopisma, a jego dom stał się miejscem spotkań warszawskich intelektualistów takich jak Ludwik Zamenhof czy Janusz Korczak.

Sokołów wiele podróżował i dzielił swoje życie między domy w Polsce i w Londynie.  Promując pomysł zbudowania państwa żydowskiego w osmańskiej wówczas Palestynie spotykał się z papieżem Benedyktem XV i przywódcami politycznymi Wielkiej Brytanii czy Francji. Wśród syjonistów uważany był nie tylko za "najważniejszego żyda świata", ale także za jedynego spośród nich, który uważał się i nosił jak polski szlachcic. 

Pamięć o tym wybitnym dziennikarzu i działaczu trwa do dzisiaj. W Tel Awiwie co roku przyznawana jest nagroda dziennikarska jego imienia będąca uważana za izraelski odpowiednik amerykańskiego Pulitzera. Nie przypadkiem akurat to, największe miasto  w Izraelu, szczególnie upamiętnia Nahuma Sokołowa, bo jak często się podkreśla, to właśnie on wymyślił nazwę Tel Awiw, a pierwszy człon tej nazwy, tel, oznaczający miasto z grodem na wzgórzu wprost kojarzy się z jego rodzinnym Wyszogrodem.  

Podcast powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”.  Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Rosja nie radzi sobie z Covid-19. Kwitną teorie spiskowe
2021-11-07 11:46:33

Rosja bardzo źle radzi sobie z pandemią Covid-19. Codzienne przybywa około 40 tysięcy chorych, a ponad tysiąc Rosjan umiera. Dr Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu podkreśla, że sytuacja zaczyna negatywnie odbijać się na popularności prezydenta Władimira Putina, choć system walki z chorobą był tak stworzony, aby odpowiedzialność spadła na regiony Kreml pozostawiając poza krytyką. Wynika to z tego, że nie poradzono sobie ze szczepieniami na co nakłada się powszechne wyparcie pandemii ze świadomości. - To wygląda tak, jakby od początku spodziewano się, że walka z pandemią zakończy się niepowodzeniem – mówi ekspertka. – Rosjanie mają namieszane w głowach, nie chcą się szczepić i oszukują kupując fałszywe certyfikaty.  Putin nie lubi przyznawać się do porażek, a walka z pandemią jest bardziej złożona niż podbój Krymu czy wsparcie prezydenta Syrii. Dlatego od początku prezydent unikał zajęcia stanowiska, które mogłoby postawić go w niezręcznej sytuacji i, na przykład, długo unikał odpowiedzi na pytania o to, czy sam się zaszczepił. Gospodarz Kremla, który chętnie pokazuje się z nagim torsem odmówił przyjęcia szczepionki w obecności kamer tłumacząc się wiekiem i nieidealnym ciałem. Rosjanie pokazali, że są podatni na teorie spiskowe i myślenie magiczne, co jest także skutkiem dekad propagandy wojennej skierowanej przeciwko Zachodowi. Bryc podkreśla, że Rosjanie dali sobie wmówić, że szczepionki są nową formą broni biologicznej wykorzystywanej przeciwko ich społeczeństwu – według Instytutu Lewady sądzi tak 61 procent respondentów badania. W rezultacie pojawiła się cała gama teorii spiskowych, poczynając od wiary w wszczepianie chipów pozbawiających człowieczeństwa aż po opowieści o zmianach i degradacji kodu genetycznego. Uzupełniają one nieprawdziwe informacje krążące także w innych częściach świata, jakoby szczepionki produkowano w oparciu o nową, niesprawdzoną technologię, choć w rzeczywistości rozwiązania te zostały opracowane już pod koniec ubiegłego wieku.  - To jest efekt mechanizmu prania Rosjan od lat propagandą wojenną w połączeniu ze stałym syndromem społeczeństwa, którym jest brak zaufania do tego, co mówią władze – zaznacza Bryc. – W rezultacie Rosjanie są głęboko zagubieni, jeśli chodzi o kwestie pandemiczne. Te same badania Lewady pokazują, że połowa Rosjan nie boi się zachorowania na Covid-19, bo przetrwają fake-pandemię, 48 procent boi się, ale tylko 19 procent chce się zaszczepić – dodaje. Pomimo rosnącej liczby zgonów Moskwa nie wprowadza obostrzeń, a jedynie ogłosiła praktycznie pełnopłatny tydzień wolny od pracy. Rosjanie potraktowali to jako dodatkowe wakacje i ruszyli do biur turystycznych sprzedających wycieczki, także zagraniczne. Władze nie egzekwują też wprowadzanych przepisów pandemicznych, co sprzyja tworzeniu fałszywej sfery życia, której przejawem jest kupowanie nieprawdziwych paszportów covidowych.  - Czarny rynek dostarcza wszelkie możliwe świadectwa szczepień, zarówno rosyjskie jak i zagraniczne. – mówi eksperta. – Władze sugerują, że nawet 80 procent tych, którzy zachorowali ale przedstawili certyfikaty szczepionkowe szczepienia mogło posiadać fałszywe świadectwa. Sami Rosjanie mówią, że nie mniej niż jedna-trzecia wszystkich certyfikatów może być fałszywa.  Firma Kaspersky rozpoznała duże zainteresowanie takimi świadectwami w Internecie przy cenach wahających się od 100 do 300 dolarów, w zależności od miejsca i pilności zamówienia. Co więcej, prasa rosyjska potwierdziła, że takie certyfikaty i kody QR działają. Praktycznie nie ma możliwości stwierdzenia, że nie są prawdziwe. W rezultacie jedynie Covid-19 weryfikuje fakt przyjęcia szczepionki lub sfałszowania certyfikatu, bo jak pokazują dane światowe, zdecydowaną większość ofiar stanowią obecnie osoby niezaszczepione, co obejmuje także posiadaczy sfałszowanych paszportów covidowych. Podcast został sfinansowany z grantu przyznanego przez Departament Stanu USA. Opinie, stwierdzenia i wnioski zawarte w tym podcaście należą do jego autorów i nie muszą odzwierciedlać stanowiska Departamentu Stanu USA.

Rosja bardzo źle radzi sobie z pandemią Covid-19. Codzienne przybywa około 40 tysięcy chorych, a ponad tysiąc Rosjan umiera. Dr Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu podkreśla, że sytuacja zaczyna negatywnie odbijać się na popularności prezydenta Władimira Putina, choć system walki z chorobą był tak stworzony, aby odpowiedzialność spadła na regiony Kreml pozostawiając poza krytyką. Wynika to z tego, że nie poradzono sobie ze szczepieniami na co nakłada się powszechne wyparcie pandemii ze świadomości.

- To wygląda tak, jakby od początku spodziewano się, że walka z pandemią zakończy się niepowodzeniem – mówi ekspertka. – Rosjanie mają namieszane w głowach, nie chcą się szczepić i oszukują kupując fałszywe certyfikaty. 

Putin nie lubi przyznawać się do porażek, a walka z pandemią jest bardziej złożona niż podbój Krymu czy wsparcie prezydenta Syrii. Dlatego od początku prezydent unikał zajęcia stanowiska, które mogłoby postawić go w niezręcznej sytuacji i, na przykład, długo unikał odpowiedzi na pytania o to, czy sam się zaszczepił. Gospodarz Kremla, który chętnie pokazuje się z nagim torsem odmówił przyjęcia szczepionki w obecności kamer tłumacząc się wiekiem i nieidealnym ciałem.

Rosjanie pokazali, że są podatni na teorie spiskowe i myślenie magiczne, co jest także skutkiem dekad propagandy wojennej skierowanej przeciwko Zachodowi. Bryc podkreśla, że Rosjanie dali sobie wmówić, że szczepionki są nową formą broni biologicznej wykorzystywanej przeciwko ich społeczeństwu – według Instytutu Lewady sądzi tak 61 procent respondentów badania. W rezultacie pojawiła się cała gama teorii spiskowych, poczynając od wiary w wszczepianie chipów pozbawiających człowieczeństwa aż po opowieści o zmianach i degradacji kodu genetycznego. Uzupełniają one nieprawdziwe informacje krążące także w innych częściach świata, jakoby szczepionki produkowano w oparciu o nową, niesprawdzoną technologię, choć w rzeczywistości rozwiązania te zostały opracowane już pod koniec ubiegłego wieku. 

- To jest efekt mechanizmu prania Rosjan od lat propagandą wojenną w połączeniu ze stałym syndromem społeczeństwa, którym jest brak zaufania do tego, co mówią władze – zaznacza Bryc. – W rezultacie Rosjanie są głęboko zagubieni, jeśli chodzi o kwestie pandemiczne. Te same badania Lewady pokazują, że połowa Rosjan nie boi się zachorowania na Covid-19, bo przetrwają fake-pandemię, 48 procent boi się, ale tylko 19 procent chce się zaszczepić – dodaje.

Pomimo rosnącej liczby zgonów Moskwa nie wprowadza obostrzeń, a jedynie ogłosiła praktycznie pełnopłatny tydzień wolny od pracy. Rosjanie potraktowali to jako dodatkowe wakacje i ruszyli do biur turystycznych sprzedających wycieczki, także zagraniczne. Władze nie egzekwują też wprowadzanych przepisów pandemicznych, co sprzyja tworzeniu fałszywej sfery życia, której przejawem jest kupowanie nieprawdziwych paszportów covidowych. 

- Czarny rynek dostarcza wszelkie możliwe świadectwa szczepień, zarówno rosyjskie jak i zagraniczne. – mówi eksperta. – Władze sugerują, że nawet 80 procent tych, którzy zachorowali ale przedstawili certyfikaty szczepionkowe szczepienia mogło posiadać fałszywe świadectwa. Sami Rosjanie mówią, że nie mniej niż jedna-trzecia wszystkich certyfikatów może być fałszywa. 

Firma Kaspersky rozpoznała duże zainteresowanie takimi świadectwami w Internecie przy cenach wahających się od 100 do 300 dolarów, w zależności od miejsca i pilności zamówienia. Co więcej, prasa rosyjska potwierdziła, że takie certyfikaty i kody QR działają. Praktycznie nie ma możliwości stwierdzenia, że nie są prawdziwe. W rezultacie jedynie Covid-19 weryfikuje fakt przyjęcia szczepionki lub sfałszowania certyfikatu, bo jak pokazują dane światowe, zdecydowaną większość ofiar stanowią obecnie osoby niezaszczepione, co obejmuje także posiadaczy sfałszowanych paszportów covidowych.

Podcast został sfinansowany z grantu przyznanego przez Departament Stanu USA. Opinie, stwierdzenia i wnioski zawarte w tym podcaście należą do jego autorów i nie muszą odzwierciedlać stanowiska Departamentu Stanu USA.

Dla Rosji najważniejsza jest stabilność
2021-11-03 17:13:09

Siergiej Utkin zaznacza, że obecna białoruska opozycja nie stanowi dla Kremla alternatywy dla rządzącego w Mińsku Alaksandra Łukaszenki. Moskwa uważa ją za prozachodnią, wspieraną przez Polskę i Litwę.  - Jedyna alternatywa może pochodzić z samego systemu białoruskiego - mówi Utkin. - Może być jakaś rotacja białoruskiej władzy, ale tu potrzebna jest zgoda Łukaszenki. On może tutaj wiele stracić.  Rosja wie, czego można spodziewać się po białoruskim “prezydencie”, przede wszystkim jeśli chodzi o budowę państwa sojuszniczego.  - Te słowa: stabilność, kontrola, często pojawiają się w rosyjskim życiu politycznym - zaznacza politolog. - Struktura władzy na Białorusi, z punktu widzenia oficjalnej Moskwy, jest mniej ważna niż zachowanie stabilności i obecnego charakteru kontaktów między Moskwą a Mińskiem -.  Siergiej Utkin mówi także o stosunkach ukraińsko - rosyjskich oraz o błędach, które Kreml popełnił w 2014 roku stawiając na prorosyjskie siły na Ukrainie. Tłumaczy także na czym polega pomyłka popełniana  często przez osoby uznające siebie za rosyjskich ekspertów od terytoriów postradzieckich.  Podcast został udostępniony bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .

Siergiej Utkin zaznacza, że obecna białoruska opozycja nie stanowi dla Kremla alternatywy dla rządzącego w Mińsku Alaksandra Łukaszenki. Moskwa uważa ją za prozachodnią, wspieraną przez Polskę i Litwę. 

- Jedyna alternatywa może pochodzić z samego systemu białoruskiego - mówi Utkin. - Może być jakaś rotacja białoruskiej władzy, ale tu potrzebna jest zgoda Łukaszenki. On może tutaj wiele stracić. 

Rosja wie, czego można spodziewać się po białoruskim “prezydencie”, przede wszystkim jeśli chodzi o budowę państwa sojuszniczego. 

- Te słowa: stabilność, kontrola, często pojawiają się w rosyjskim życiu politycznym - zaznacza politolog. - Struktura władzy na Białorusi, z punktu widzenia oficjalnej Moskwy, jest mniej ważna niż zachowanie stabilności i obecnego charakteru kontaktów między Moskwą a Mińskiem -. 

Siergiej Utkin mówi także o stosunkach ukraińsko - rosyjskich oraz o błędach, które Kreml popełnił w 2014 roku stawiając na prorosyjskie siły na Ukrainie. Tłumaczy także na czym polega pomyłka popełniana  często przez osoby uznające siebie za rosyjskich ekspertów od terytoriów postradzieckich. 

Podcast został udostępniony bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.

Kolej w Ełku i język hebrajski
2021-11-02 16:53:54

Kolej połączyła nieduże, mazurskie miasto Ełk, w połowie XIX w. pruskie Lyck, ze światem. Zapewne pociągiem przyjechał tutaj David Gordon, żyd litewski, który pierwotnie szukał szczęścia w Anglii, ale ostatecznie dołączył do redakcji tygodnika Hamagid, Kaznodzieja. To pierwsze hebrajskojęzyczne czasopismo na świecie założone przez Eliezera Lipmana Silbermana z czasem stało się ważnym wydawnictwem publikującym najważniejsze prace syjonistyczne. David Gordon uważany jest za jednego z twórców współczesnego języka hebrajskiego. W Ełku tworzył nowe słowa opisujące nowoczesny świat. Potrzebował ich na potrzeby swoich artykułów, w których nie tylko snuł marzenia o państwie żydowskim czy przekładał myśli innych ludzi. Opisywał zjawiska przyrodnicze i na podstawie periodyków zagranicznych relacjonował najważniejsze wydarzenia końca XIX w.  Następnie egzemplarze Hamagid trafiały na dworzec kolejowy w Ełku, skąd docierały do najdalszych zakątków Europy i dalej, Imperium Brytyjskiego. Trafiły nawet do Chin. Synagoga i redkacja zostały spalone przez nazisów w Noc kryształową z 9 na 10 listopada 1938 r. Wtedy też zdewastowano cmentarz żydowski, na którym w 1886 r. spoczął David Gordon, wieloletni redaktor naczelny Hamagid i uznawany działacz syjonistyczny.  Ruiny synagogi ostatecznie rozebrano po drugiej wojnie światowej, a o cmentarzu przypomina symboliczna macewa w parku im. Jana Pawła II, który obecnie się tu znajduje. Podcast powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”.  Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Kolej połączyła nieduże, mazurskie miasto Ełk, w połowie XIX w. pruskie Lyck, ze światem. Zapewne pociągiem przyjechał tutaj David Gordon, żyd litewski, który pierwotnie szukał szczęścia w Anglii, ale ostatecznie dołączył do redakcji tygodnika Hamagid, Kaznodzieja. To pierwsze hebrajskojęzyczne czasopismo na świecie założone przez Eliezera Lipmana Silbermana z czasem stało się ważnym wydawnictwem publikującym najważniejsze prace syjonistyczne.

David Gordon uważany jest za jednego z twórców współczesnego języka hebrajskiego. W Ełku tworzył nowe słowa opisujące nowoczesny świat. Potrzebował ich na potrzeby swoich artykułów, w których nie tylko snuł marzenia o państwie żydowskim czy przekładał myśli innych ludzi. Opisywał zjawiska przyrodnicze i na podstawie periodyków zagranicznych relacjonował najważniejsze wydarzenia końca XIX w.  Następnie egzemplarze Hamagid trafiały na dworzec kolejowy w Ełku, skąd docierały do najdalszych zakątków Europy i dalej, Imperium Brytyjskiego. Trafiły nawet do Chin.

Synagoga i redkacja zostały spalone przez nazisów w Noc kryształową z 9 na 10 listopada 1938 r. Wtedy też zdewastowano cmentarz żydowski, na którym w 1886 r. spoczął David Gordon, wieloletni redaktor naczelny Hamagid i uznawany działacz syjonistyczny.  Ruiny synagogi ostatecznie rozebrano po drugiej wojnie światowej, a o cmentarzu przypomina symboliczna macewa w parku im. Jana Pawła II, który obecnie się tu znajduje.

Podcast powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”.  Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Białoruski reżim nie odpuści
2021-10-31 11:17:19

  Reżim białoruski celowo prowokuje problemy w krajach europejskich na poziomie sporów i konfliktów wewnętrznych oraz międzynarodowych. Stymulując falę migracyjną Mińsk chce na tyle poważnie uderzyć w Europejczyków, aby ci poszli na ustępstwa, złagodzili sankcje w zamian za zatrzymanie fali migrantów szturmujących granice Polski czy Litwy i często przedostających się dalej na zachód. Czekając na ustępstwa ze strony Europy reżim Alaksandra Łukaszenki wykorzystuje problemy, które sam stworzyć, aby odwrócić uwagę od represji kierowanych przeciwko własnemu społeczeństwu. W czasie, gdy świat zajmuje się migrantami, wysokie kary więzienia otrzymują zarówno aktywiści jak i zwykli ludzie, którzy odważą się skrytykować reżim, albo przynajmniej komuś po stronie władz wydaje się, że skrytykowali. Do więzienia trafić można nawet za komentarze w mediach społecznościowych czy ubiór kojarzący się z działalnością opozycyjną. Dramat Białorusi pogarsza pandemia Covid-19. Anton Saifullayeu ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że trudno jest w Mińsku mówić o spójnej polityce walki z pandemią. Na przykład władze najpierw wprowadziły obowiązek noszenia maseczek, a wkrótce później zniosły wszelkie restrykcje. Białorusini boją się i są nieufni, co także tłumaczy niski poziom wyszczepienia, zwłaszcza że dostępne są wyłącznie szczepionki rosyjskie i chińskie. Pojawiła się nawet turystyka szczepionkowa i ci, którzy mogą, wyjeżdżają tam, gdzie mogą przyjąć szczepionki zachodnie. Wewnętrzny kryzys i represje coraz poważniej uderzają w gospodarkę. Wielu Białorusinów, w szczególności pracowników branży IT, wyjechało z kraju. Poważnym ciosem są kolejne fale sankcji międzynarodowych. Saifullayeu przypuszcza, że im sankcje będą dotkliwsze, tym poważniejsze będą prowokacje reżimu Łukaszenki, także wobec Polski. Zwiększanie liczby migrantów na granicach jest jedną z metod eskalowania konfliktu w nadziei, że Zachód pierwszy ustąpi. Ekspert jest przekonany, że reżim nie ustąpi. Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

 

Reżim białoruski celowo prowokuje problemy w krajach europejskich na poziomie sporów i konfliktów wewnętrznych oraz międzynarodowych. Stymulując falę migracyjną Mińsk chce na tyle poważnie uderzyć w Europejczyków, aby ci poszli na ustępstwa, złagodzili sankcje w zamian za zatrzymanie fali migrantów szturmujących granice Polski czy Litwy i często przedostających się dalej na zachód.

Czekając na ustępstwa ze strony Europy reżim Alaksandra Łukaszenki wykorzystuje problemy, które sam stworzyć, aby odwrócić uwagę od represji kierowanych przeciwko własnemu społeczeństwu. W czasie, gdy świat zajmuje się migrantami, wysokie kary więzienia otrzymują zarówno aktywiści jak i zwykli ludzie, którzy odważą się skrytykować reżim, albo przynajmniej komuś po stronie władz wydaje się, że skrytykowali. Do więzienia trafić można nawet za komentarze w mediach społecznościowych czy ubiór kojarzący się z działalnością opozycyjną.

Dramat Białorusi pogarsza pandemia Covid-19. Anton Saifullayeu ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że trudno jest w Mińsku mówić o spójnej polityce walki z pandemią. Na przykład władze najpierw wprowadziły obowiązek noszenia maseczek, a wkrótce później zniosły wszelkie restrykcje. Białorusini boją się i są nieufni, co także tłumaczy niski poziom wyszczepienia, zwłaszcza że dostępne są wyłącznie szczepionki rosyjskie i chińskie. Pojawiła się nawet turystyka szczepionkowa i ci, którzy mogą, wyjeżdżają tam, gdzie mogą przyjąć szczepionki zachodnie.

Wewnętrzny kryzys i represje coraz poważniej uderzają w gospodarkę. Wielu Białorusinów, w szczególności pracowników branży IT, wyjechało z kraju. Poważnym ciosem są kolejne fale sankcji międzynarodowych. Saifullayeu przypuszcza, że im sankcje będą dotkliwsze, tym poważniejsze będą prowokacje reżimu Łukaszenki, także wobec Polski. Zwiększanie liczby migrantów na granicach jest jedną z metod eskalowania konfliktu w nadziei, że Zachód pierwszy ustąpi. Ekspert jest przekonany, że reżim nie ustąpi.

Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Rosja gra tęsknotą za ZSRR
2021-10-28 15:31:23

- W radzieckich podręcznikach uczono, że Związek Radziecki nigdy nie zaczynał wojny, a pod koniec lat 80. ludzie się dowiedzieli, że było inaczej, była wojna radziecko-fińska, interwencja w Afganistanie, a tego co się stało 17 września 1939 roku nie da się nazwać misją pokojową - mówi.  Kłopoty gospodarcze początku lat 90. sprawiły, że Rosjanie mniej interesowali się kwestiami historycznymi, a raczej zajmowali się codziennym przeżyciem. Stąd powrót starej wizji historii i marzeń o imperialnej wielkości Rosji. Bardzo dobrze wyczuli ten nurt tacy politycy, jak Władimir Putin.  Igor Grecki zwraca też uwagę na różnice między elitą czasów ZSRR, która w dużym stopniu wierzyła w hasła komunizmu, a dzisiejszą.  - Dla niej wszystkie kwestie historyczne związane z radziecką narracją są instrumentem kapitalizacji fobii, strachów i traum, które po dziś dzień ma starsze pokolenie, które się rodziło, wyrosło i sformowało w czasach ZSRR. Podcast został udostępniony bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .

- W radzieckich podręcznikach uczono, że Związek Radziecki nigdy nie zaczynał wojny, a pod koniec lat 80. ludzie się dowiedzieli, że było inaczej, była wojna radziecko-fińska, interwencja w Afganistanie, a tego co się stało 17 września 1939 roku nie da się nazwać misją pokojową - mówi. 

Kłopoty gospodarcze początku lat 90. sprawiły, że Rosjanie mniej interesowali się kwestiami historycznymi, a raczej zajmowali się codziennym przeżyciem. Stąd powrót starej wizji historii i marzeń o imperialnej wielkości Rosji. Bardzo dobrze wyczuli ten nurt tacy politycy, jak Władimir Putin. 

Igor Grecki zwraca też uwagę na różnice między elitą czasów ZSRR, która w dużym stopniu wierzyła w hasła komunizmu, a dzisiejszą. 

- Dla niej wszystkie kwestie historyczne związane z radziecką narracją są instrumentem kapitalizacji fobii, strachów i traum, które po dziś dzień ma starsze pokolenie, które się rodziło, wyrosło i sformowało w czasach ZSRR.

Podcast został udostępniony bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.

NEWs: Rosyjsko-mołdawski spór gazowy
2021-10-27 18:27:45

Brak dostaw gazu z Rosji dla Mołdawii pokazuje jak kryzys energetyczny uderza w Europę. Kiszyniów negocjuje warunki dostaw, ale UE też zaczęła pomagać. Pierwsze dostawy surowca z dotarły z Polski. O jaką stawkę toczy się spór z Rosją tego najbiedniejszego kraju Starego Kontynentu? Jak mocno Rosja uzależnia Mołdawię od swoich surowców i jaką rolę gra Gazprom w wywołaniu "szoku" cenowego? Daniel Czyżewski z portalu Energetyka24 odpowiada na pytania Michała Żakowskiego.
Brak dostaw gazu z Rosji dla Mołdawii pokazuje jak kryzys energetyczny uderza w Europę. Kiszyniów negocjuje warunki dostaw, ale UE też zaczęła pomagać. Pierwsze dostawy surowca z dotarły z Polski. O jaką stawkę toczy się spór z Rosją tego najbiedniejszego kraju Starego Kontynentu? Jak mocno Rosja uzależnia Mołdawię od swoich surowców i jaką rolę gra Gazprom w wywołaniu "szoku" cenowego? Daniel Czyżewski z portalu Energetyka24 odpowiada na pytania Michała Żakowskiego.

Wrota do Izraela są w Płońsku
2021-10-26 14:04:07

David Ben Gurion, a właściwie David Grün, urodził się w Płońsku w 1886 r. Marzenie o państwie żydowskim wyniósł z domu. Jego dziadek i ojciec sympatyzowali z wczesnym ruchem syjonistycznym Miłośników Syjonu, Chowewej Syjon.  Już jako nastolatek Dawid z kolegami założyli klub, w którym nie tylko snuli plany o przyszłości w Palestynie, ale także rozmawiali w języku hebrajskim.  Miejscem takich spotkań, wspominanym po latach, były łąki i rozlewiska rzeczki Płonki, która obecnie płynie niemal przez centrum miasta. W Płońsku nie zachowało się wiele materialnych pamiątek po Dawidzie Ben Gurionie, który wyemigrował do Palestyny  już w 1906 r. Dom, w którym się urodził, został sprzedany, a nowy właściciel jeszcze przed drugą wojną światową rozebrał drewnianą konstrukcję. Praktycznie nic, z niegdyś dużej społeczności żydowskiej, nie przetrwało Zagłady. O przeszłości mówią tablice pamiątkowe, niewielki pomnik na skwerze w miejsce nieistniejącego dom, czy nazwa placu Ben Guriona bądź ulica Wspólna, która prowadziła przez serce części miasta dawniej zamieszkałej przez Żydów. Władze Płońska starają się podtrzymać tradycję. Jednym z oficjalnych partnerów miasta jest Ramat Ha Negew,  region na Pustyni Negew w Izraelu, gdzie Dawid Ben Gurion zbudował dom i tam też spoczął po śmierci. Na jednej ze ścian powstał też mural, ale trudno nie zgodzić się z Andrzejem Pietrasikiem, burmistrzem Płońska, że tę historię należy opowiadać i przypominać przy każdej nadarzającej się okazji, zwłaszcza że od początku do końca jest pozytywna. Nie ma w niej nut fałszywych, a o sympatii wybitnego, izraelskiego męża stanu do tej niewielkiej, mazowieckiej miejscowości świadczy złota, carska świnka, którą przed laty podarował miastu na znak wdzięczności za wszystko, czego w Płońsku doświadczył. Podcast powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”.  Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

David Ben Gurion, a właściwie David Grün, urodził się w Płońsku w 1886 r. Marzenie o państwie żydowskim wyniósł z domu. Jego dziadek i ojciec sympatyzowali z wczesnym ruchem syjonistycznym Miłośników Syjonu, Chowewej Syjon.  Już jako nastolatek Dawid z kolegami założyli klub, w którym nie tylko snuli plany o przyszłości w Palestynie, ale także rozmawiali w języku hebrajskim.  Miejscem takich spotkań, wspominanym po latach, były łąki i rozlewiska rzeczki Płonki, która obecnie płynie niemal przez centrum miasta.

W Płońsku nie zachowało się wiele materialnych pamiątek po Dawidzie Ben Gurionie, który wyemigrował do Palestyny  już w 1906 r. Dom, w którym się urodził, został sprzedany, a nowy właściciel jeszcze przed drugą wojną światową rozebrał drewnianą konstrukcję. Praktycznie nic, z niegdyś dużej społeczności żydowskiej, nie przetrwało Zagłady. O przeszłości mówią tablice pamiątkowe, niewielki pomnik na skwerze w miejsce nieistniejącego dom, czy nazwa placu Ben Guriona bądź ulica Wspólna, która prowadziła przez serce części miasta dawniej zamieszkałej przez Żydów.

Władze Płońska starają się podtrzymać tradycję. Jednym z oficjalnych partnerów miasta jest Ramat Ha Negew,  region na Pustyni Negew w Izraelu, gdzie Dawid Ben Gurion zbudował dom i tam też spoczął po śmierci. Na jednej ze ścian powstał też mural, ale trudno nie zgodzić się z Andrzejem Pietrasikiem, burmistrzem Płońska, że tę historię należy opowiadać i przypominać przy każdej nadarzającej się okazji, zwłaszcza że od początku do końca jest pozytywna. Nie ma w niej nut fałszywych, a o sympatii wybitnego, izraelskiego męża stanu do tej niewielkiej, mazowieckiej miejscowości świadczy złota, carska świnka, którą przed laty podarował miastu na znak wdzięczności za wszystko, czego w Płońsku doświadczył.

Podcast powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”.  Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie