Leszek Prawie.PRO

Leszek Prawie.PRO
O tym jak sport, kolarstwo, triathlon odmienił i odmienia mnie oraz moje życie. Opowiadam o zmianach fizycznych i mentalnych jakie przeszedłem i przechodzę. Każdego dnia. Chcę dzielić się swoją największą pasją i pomagać także tym, którzy są na początku swojej drogi do przemiany.

Chcesz mnie wesprzeć? Sklep Prawie.PRO: https://Prawie.PRO
Mój Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/

O mnie: https://prawie.pro/leszek-sledzinski/


Odcinki od najnowszych:

Pierwsze kroki w sporcie przy dużej nadwadze (28)
2021-01-13 17:28:58

Jak wyglądały moje absolutne początki, kiedy ważyłem grubo ponad 100 kg? Jakich błędów unikać? Które z nich ja popełniłem? Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Dzisiaj taka padlinka z dwóch względów. Za mną ciężki trening biegowy, po drugie i przede wszystkim, miałem okazję już ten podcast nagrywać przed chwilą, jednakże zapomniałem o takim szczególe jak włączenie nagrywania, niestety. Temat dosyć często pojawiający się w pytaniach od Was, zarówno w wiadomościach na Facebooku, na Instagramie jak również na mojej skrzynce mailowej. Za każdym razem staram się pomóc każdej jednej osobie, która walczy z otyłością, tak jak ja przed laty, i które to osoby mają dosyć spory problem, bo nie wiedzą w rzeczywistości, od czego zacząć. Wielokrotnie miałem okazję już przemycać ten rozdział swojego życia, dzieląc się różnymi swoimi przemyśleniami, doświadczeniami i przede wszystkim błędami, które popełniłem wtedy, kiedy, dla przykładu ważyłem 110-120 kg i z tego też względu, większość tych znaków zapytania dotyczy tego, jak biegałem albo jeździłem na rowerze, kiedy było mnie grubo powyżej stówy. Swoje pierwsze kroki, wydaje mi się, że przez przypadek, czyniłem dość mądrze, ponieważ byłem w kontakcie ze swoim ortopedą, którego to wprost miałem okazję zapytać, czy w danej sytuacji bieganie będzie rozwiązaniem najmądrzejszym, w sytuacji, kiedy ja chciałbym redukować masę. I wtedy on powiedział bardzo mądre słowa, że w tym przypadku bieganie jest dosyć ryzykowne, z tego względu, że istnieje dosyć duże ryzyko kontuzji, na skutek sporego obciążenia całego układu kostnego, przede wszystkim stawów jak i również mięśni. Warto jest, więc na początku, zachować troszeczkę wstrzemięźliwości i to bieganie zamienić, być może na intensywne spacery, do granicy, kiedy to będzie marsz, ale jeszcze nie bieg, wtedy, kiedy będziemy spoceni, wtedy, kiedy będziemy mieli zadyszkę, ale jeszcze nie będziemy biegać i tak intensywnie odrywać nóg od ziemi. Nie będzie to wtedy powodowało na następny dzień takiego bólu, który to, być może, utwierdzić naszą podświadomość w przekonaniu, że sport nie jest dla nas, albo, że sport to nie jest coś przyjemnego; po czym czujemy satysfakcję, bo czujemy tylko i wyłącznie ból, gdy następnego dnia nie jesteśmy w stanie zejść z łóżka. Ja także miałem przez chwilę taki moment w swoim życiu, kiedy to myślałem, że przy tych 110 kg jednak mógłbym spróbować przebiec 5 km. Nie był to dobry pomysł i było to ryzykowne. Tym sposobem też miałem okazję nieco pogłębić, dla przykładu, swoje własne płaskostopie, z którym to walczę do dziś, i do dziś posiadam specjalnie dedykowane wkładki, ze względu na bezpieczeństwo mojego stawu skokowego. To wszystko, to jest kwestia powikłań mojej nadwagi. To, co jest bardzo istotne, i to, co bym chciał Wam powiedzieć w tym momencie, to żebyście nie przeceniali roli sportu w redukcji masy. O wiele ważniejsze od sportu jest prawidłowe odżywianie i refleksja nad tym, co my jemy i dlaczego my jemy? Dlaczego ja spożywam codziennie wieczorem jedno piwo przed snem, albo dwa? U mnie był też taki moment w życiu, kiedy to miałem, swojego rodzaju, niezdrowe rytuały wieczorne, codzienne nagradzanie samego siebie słodyczami jak również piwem, co moim zdaniem jest chyba jednym z najgorszych połączeń, jakie mogą w ogóle występować w kontekście, tak naprawdę, nabierania masy. U mnie zresztą, geneza tego złego odżywiania wynikała z braku wiedzy, ponieważ w szkołach w Polsce nie uczy się tego, co jest zdrowe a co jest ślepą uliczką. Drugą kwestią jest depresja, nerwica, różne życiowe niepowodzenia, które

Jak wyglądały moje absolutne początki, kiedy ważyłem grubo ponad 100 kg? Jakich błędów unikać? Które z nich ja popełniłem?

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiaj taka padlinka z dwóch względów. Za mną ciężki trening biegowy, po drugie i przede wszystkim, miałem okazję już ten podcast nagrywać przed chwilą, jednakże zapomniałem o takim szczególe jak włączenie nagrywania, niestety.

Temat dosyć często pojawiający się w pytaniach od Was, zarówno w wiadomościach na Facebooku, na Instagramie jak również na mojej skrzynce mailowej. Za każdym razem staram się pomóc każdej jednej osobie, która walczy z otyłością, tak jak ja przed laty, i które to osoby mają dosyć spory problem, bo nie wiedzą w rzeczywistości, od czego zacząć. Wielokrotnie miałem okazję już przemycać ten rozdział swojego życia, dzieląc się różnymi swoimi przemyśleniami, doświadczeniami i przede wszystkim błędami, które popełniłem wtedy, kiedy, dla przykładu ważyłem 110-120 kg i z tego też względu, większość tych znaków zapytania dotyczy tego, jak biegałem albo jeździłem na rowerze, kiedy było mnie grubo powyżej stówy.

Swoje pierwsze kroki, wydaje mi się, że przez przypadek, czyniłem dość mądrze, ponieważ byłem w kontakcie ze swoim ortopedą, którego to wprost miałem okazję zapytać, czy w danej sytuacji bieganie będzie rozwiązaniem najmądrzejszym, w sytuacji, kiedy ja chciałbym redukować masę. I wtedy on powiedział bardzo mądre słowa, że w tym przypadku bieganie jest dosyć ryzykowne, z tego względu, że istnieje dosyć duże ryzyko kontuzji, na skutek sporego obciążenia całego układu kostnego, przede wszystkim stawów jak i również mięśni. Warto jest, więc na początku, zachować troszeczkę wstrzemięźliwości i to bieganie zamienić, być może na intensywne spacery, do granicy, kiedy to będzie marsz, ale jeszcze nie bieg, wtedy, kiedy będziemy spoceni, wtedy, kiedy będziemy mieli zadyszkę, ale jeszcze nie będziemy biegać i tak intensywnie odrywać nóg od ziemi. Nie będzie to wtedy powodowało na następny dzień takiego bólu, który to, być może, utwierdzić naszą podświadomość w przekonaniu, że sport nie jest dla nas, albo, że sport to nie jest coś przyjemnego; po czym czujemy satysfakcję, bo czujemy tylko i wyłącznie ból, gdy następnego dnia nie jesteśmy w stanie zejść z łóżka. Ja także miałem przez chwilę taki moment w swoim życiu, kiedy to myślałem, że przy tych 110 kg jednak mógłbym spróbować przebiec 5 km. Nie był to dobry pomysł i było to ryzykowne. Tym sposobem też miałem okazję nieco pogłębić, dla przykładu, swoje własne płaskostopie, z którym to walczę do dziś, i do dziś posiadam specjalnie dedykowane wkładki, ze względu na bezpieczeństwo mojego stawu skokowego. To wszystko, to jest kwestia powikłań mojej nadwagi.

To, co jest bardzo istotne, i to, co bym chciał Wam powiedzieć w tym momencie, to żebyście nie przeceniali roli sportu w redukcji masy. O wiele ważniejsze od sportu jest prawidłowe odżywianie i refleksja nad tym, co my jemy i dlaczego my jemy? Dlaczego ja spożywam codziennie wieczorem jedno piwo przed snem, albo dwa? U mnie był też taki moment w życiu, kiedy to miałem, swojego rodzaju, niezdrowe rytuały wieczorne, codzienne nagradzanie samego siebie słodyczami jak również piwem, co moim zdaniem jest chyba jednym z najgorszych połączeń, jakie mogą w ogóle występować w kontekście, tak naprawdę, nabierania masy.

U mnie zresztą, geneza tego złego odżywiania wynikała z braku wiedzy, ponieważ w szkołach w Polsce nie uczy się tego, co jest zdrowe a co jest ślepą uliczką. Drugą kwestią jest depresja, nerwica, różne życiowe niepowodzenia, które

Dlaczego nie warto odkładać postanowień na później? (27)
2021-01-04 17:55:07

Nienawidzę odkładania na potem. Potem to znaczy wieczne nigdy. Często nie zastanawiam się. Po prostu sprawdzam i wyciągam wnioski. A nóż się uda. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Jak to nagrywam jest 04.01.2021 r. czyli to jest pierwszy dzień, po tej takiej noworoczno – świątecznej przerwie, podczas to, której co prawda nie pracowałem, ale na Facebooku i na Instagramie przez cały czas działam. Przez cały czas odpowiadam Wam na różne pytania, staram się pomagać, mam z tego bardzo dużą radość, tak samo, jak z nagrywania wideo, czy też podcastów. Niekiedy te podcasty zawierają takie tematy dosyć niepopularne, które tak naprawdę, na wideo, się nie nadają, bo być może nie są aż tak bardzo tematyczne, nie wiem dlaczego. Dzisiaj mam takie przemyślenie, właśnie po wielu różnych refleksjach, po wielu różnych rozmowach, że najczęściej popełnianym błędem jest zastanawianie się. Często nie warto jest działać at hoc, ale też niekiedy warto jest ryzykować – zwłaszcza wtedy, kiedy nie mamy nic do stracenia. Myślę o tym w kontekście rozpoczęcie uprawiania jakiegoś sportu, czy też zmiany nawyków żywieniowych, zmiany sposobu funkcjonowania życia, itd. To są kwestie, gdzie możemy tylko zyskać i takim fajnym przykładem, który bardzo często przytaczam, jest pytanie mnie w październiku o to, jaki trenażer wybrać? Ja najczęściej odpowiadam na te pytania: wybierz taki, na jaki Ciebie stać, a najlepiej taki, który jest interaktywny. No i ktoś się zastanawia, rozważa. Za tydzień znowu zadaje to pytanie, za dwa po raz kolejny i w końcu dojdzie do takiej sytuacji, że w Polsce nie ma już żadnych trenażerów – a trzeba było wziąć jakikolwiek. Podobnie jest, chociażby z rowerami, czy też z różnego rodzaju dietami. Często pytacie mnie o to, jaką dietę stosuję? Warto jest eksperymentować, warto jest czasami zaryzykować, żeby zobaczyć, czy to da jakiś efekt. Ja też bardzo często odpowiadam, że nigdy nie byłem na żadnej diecie i aktualnie też nie jestem na żadnej diecie i „brak diety” wcale nie przesądzał o tym, że nie schudłem – a schudłem. Nie wiem, czy rozumiecie, o co mi chodzi. Pomimo braku diety , zredukowałem swoją masę. W jaki sposób? Nie przechodząc na dietę tylko zmieniając na stałe nawyki żywieniowe – po prostu – zwiększając objętości treningowe, czyli więcej trenując i jedząc zdrowiej, jedząc więcej warzyw, unikając tak oczywistych błędów, jak chociażby codzienne picie piwa, codzienne jedzenie chipsów, zwłaszcza wtedy, kiedy jestem mało aktywny fizycznie. Wtedy też się nad tym nie zastanawiałem tylko podjąłem decyzję at hoc, bo się wkurzyłem i zaryzykowałem, też popełniając po drodze kilka różnych błędów, ale w końcu się udało. I tak u mnie jest ze wszystkim, także w mojej pracy, że bardzo często się nie zastanawiam, tylko próbuję. OK – 9/10 takich prób skończy się niepowodzeniem, ale ta jedna, okaże się, że odniesiemy zarąbisty sukces. Tak samo było, zarówno wtedy, kiedy pracowałem w radiu, gdzie to zawsze starałem się próbować, nie liczyć na nikogo tylko samemu czegoś się nauczyć, za eksperymentować i zobaczyć, co z tego wyjdzie. To jest akurat jedna z nielicznych pozytywnych cech mojego charakteru, że próbuję, że często jestem takim uparciuchem. Do czego ja dzisiaj zmierzam? Zmierzam do, zwłaszcza, sfery emocjonalnej i psychicznej. Siłą rzeczy, przez to, że dosyć często poruszam tematy trudne, będące gdzieś w sferze tabu, co tyczy się depresji, nerwicy, zrezygnowanie, braku determinacji, że to potem do mnie wraca. Wracają do mnie ludzie bardzo podobni do mnie tyl

Nienawidzę odkładania na potem. Potem to znaczy wieczne nigdy. Często nie zastanawiam się. Po prostu sprawdzam i wyciągam wnioski. A nóż się uda.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Jak to nagrywam jest 04.01.2021 r. czyli to jest pierwszy dzień, po tej takiej noworoczno – świątecznej przerwie, podczas to, której co prawda nie pracowałem, ale na Facebooku i na Instagramie przez cały czas działam. Przez cały czas odpowiadam Wam na różne pytania, staram się pomagać, mam z tego bardzo dużą radość, tak samo, jak z nagrywania wideo, czy też podcastów. Niekiedy te podcasty zawierają takie tematy dosyć niepopularne, które tak naprawdę, na wideo, się nie nadają, bo być może nie są aż tak bardzo tematyczne, nie wiem dlaczego.

Dzisiaj mam takie przemyślenie, właśnie po wielu różnych refleksjach, po wielu różnych rozmowach, że najczęściej popełnianym błędem jest zastanawianie się. Często nie warto jest działać at hoc, ale też niekiedy warto jest ryzykować – zwłaszcza wtedy, kiedy nie mamy nic do stracenia.

Myślę o tym w kontekście rozpoczęcie uprawiania jakiegoś sportu, czy też zmiany nawyków żywieniowych, zmiany sposobu funkcjonowania życia, itd. To są kwestie, gdzie możemy tylko zyskać i takim fajnym przykładem, który bardzo często przytaczam, jest pytanie mnie w październiku o to, jaki trenażer wybrać? Ja najczęściej odpowiadam na te pytania: wybierz taki, na jaki Ciebie stać, a najlepiej taki, który jest interaktywny. No i ktoś się zastanawia, rozważa. Za tydzień znowu zadaje to pytanie, za dwa po raz kolejny i w końcu dojdzie do takiej sytuacji, że w Polsce nie ma już żadnych trenażerów – a trzeba było wziąć jakikolwiek. Podobnie jest, chociażby z rowerami, czy też z różnego rodzaju dietami.

Często pytacie mnie o to, jaką dietę stosuję? Warto jest eksperymentować, warto jest czasami zaryzykować, żeby zobaczyć, czy to da jakiś efekt. Ja też bardzo często odpowiadam, że nigdy nie byłem na żadnej diecie i aktualnie też nie jestem na żadnej diecie i „brak diety” wcale nie przesądzał o tym, że nie schudłem – a schudłem. Nie wiem, czy rozumiecie, o co mi chodzi. Pomimo braku diety, zredukowałem swoją masę. W jaki sposób? Nie przechodząc na dietę tylko zmieniając na stałe nawyki żywieniowe – po prostu – zwiększając objętości treningowe, czyli więcej trenując i jedząc zdrowiej, jedząc więcej warzyw, unikając tak oczywistych błędów, jak chociażby codzienne picie piwa, codzienne jedzenie chipsów, zwłaszcza wtedy, kiedy jestem mało aktywny fizycznie. Wtedy też się nad tym nie zastanawiałem tylko podjąłem decyzję at hoc, bo się wkurzyłem i zaryzykowałem, też popełniając po drodze kilka różnych błędów, ale w końcu się udało.

I tak u mnie jest ze wszystkim, także w mojej pracy, że bardzo często się nie zastanawiam, tylko próbuję. OK – 9/10 takich prób skończy się niepowodzeniem, ale ta jedna, okaże się, że odniesiemy zarąbisty sukces. Tak samo było, zarówno wtedy, kiedy pracowałem w radiu, gdzie to zawsze starałem się próbować, nie liczyć na nikogo tylko samemu czegoś się nauczyć, za eksperymentować i zobaczyć, co z tego wyjdzie. To jest akurat jedna z nielicznych pozytywnych cech mojego charakteru, że próbuję, że często jestem takim uparciuchem.

Do czego ja dzisiaj zmierzam? Zmierzam do, zwłaszcza, sfery emocjonalnej i psychicznej. Siłą rzeczy, przez to, że dosyć często poruszam tematy trudne, będące gdzieś w sferze tabu, co tyczy się depresji, nerwicy, zrezygnowanie, braku determinacji, że to potem do mnie wraca. Wracają do mnie ludzie bardzo podobni do mnie tyl

Sauna: Dlaczego warto z niej korzystać (26)
2020-12-02 16:12:02

Sauna to mój element terapii stresu a także regeneracja. Nie tylko umysłowa, również fizyczna. Zwłaszcza po cięższym okresie treningowym. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Dzisiejszy podcast w towarzystwie kawy. Jest 16.00. Zaszło już słońce i jest totalnie ciemno i to jest troszkę taki depresyjny klimat i szczerze mówiąc, mało rzeczy chce się robić. To, co ja przez cały czas chcę robić i od czego jestem uzależniony, to jest saunowanie. Ja wiem, że taka pierwsza myśl stereotypowa jest taka, że sauna to jest coś przeznaczone dla bogoli. Zabłysnąć w towarzystwie to powiedzieć: idę na saunę, albo podobnie stereotypowo postrzega się chociażby grę w golfa czy też tenis. Nie. Absolutnie sauna to jest coś, co naprawdę ma udowodnione działanie wielopoziomowe i ja chcę być beneficjentem tych wszystkich właściwości prozdrowotnych, jeżeli chodzi o saunę. Wiem, że temat jest  odrobinę nie na czasie, ponieważ mamy epidemię, i większość tego typu miejsc jest pozamykana, ale jak się lepiej poszuka, to można znaleźć saunę, która jest wciąż czynna. Najłatwiejszy dostęp, w normalnej sytuacji, do sauny, pewnie byłby poprzez nasz klub fitness, ponieważ większość takich miejsc ma swoją własną saunę, przynajmniej saunę suchą – fińską, ale umówmy się, że dzisiaj mówimy tylko i wyłącznie o saunie suchej, bo niemalże tylko i wyłącznie korzystam właśnie z takiej. Sauna, w bardzo dużym skrócie, to jest takie miejsce, w którym panuje bardzo niska wilgotność i bardzo wysoka temperatura. To jest mniej więcej 100°C, albo umownie od 80°C do 110°C, w której powinno się spędzić, mniej więcej od 5 do 10 – 13 min., gdzie będziemy odczuwali stan głębokiego relaksu. Jeżeli bolą was nogi, plecy, głowa, macie przewiany kark, to uwierzcie mi, że po 10 min. leżenia sobie nago albo będąc przykrytym ręcznikiem w saunie poczujecie, jak całe Wasze ciało się niesamowicie rozluźnia. Pomijałbym już tutaj fakt wypacania się, przyspieszania metabolizmu, bo to oczywiście też ma miejsce podczas wizyty w saunie, ale z punktu widzenia sportowego, bardzo istotny jest ten relaks fizyczny, to że mięśnie bardzo się rozluźniają w takiej temperaturze, w takich warunkach. Tym bardziej, jeżeli po wyjściu z sauny wylejecie na siebie wiadro zimnej wody albo wejdziecie do zimnego basenu, albo weźmiecie chłodny prysznic. Ja wiem, że tutaj trzeba się przełamać i to też wymaga treningu i stawiania drobnych kroczków, ale wtedy przez całe ciało przechodzi taka niesamowita fala odprężenia – inaczej tego nie jestem w stanie określić. Za każdym razem mówię, że warto było skorzystać z tej chłodnej sauny, ponieważ wtedy rozluźniam się nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Naprawdę jestem niesamowicie zrelaksowany. Ten szok dla organizmu związany z nagrzewaniem się oraz z gwałtownym ochłodzeniem, wyzwala niesamowitą porcję endorfin, więc nie jest to placebo tylko jest to faktyczne działanie za pośrednictwem tak skrajnych czynników zewnętrznych. To tak samo, jak bardzo intensywny trening rozluźnia, albo bardzo intensywnie pikantne potrawy wprowadzają nas w stan niemalże euforii. To wszystko jest związane z tym, że organizm tak wysoką dawką hormonów szczęścia wynagradza sobie ból. Warto właśnie z tego względu się przełamać, warto jest przeżyć chwilowy dyskomfort, kiedy będzie Wam skrajnie gorąco i skrajny dyskomfort, kiedy będzie Wam bardzo zimno, kiedy nagle schłodzicie się wchodząc do lodowatej wody, albo korzystając, tak jak Wam wspominałem, z lodowatego prysznica. Po przeprowadzeniu takiego jednego seansu i po schłodzeniu się, trzeba chwilkę odczekać, poleżeć na leżaku i potem można powtórzyć jeszcze d

Sauna to mój element terapii stresu a także regeneracja. Nie tylko umysłowa, również fizyczna. Zwłaszcza po cięższym okresie treningowym.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiejszy podcast w towarzystwie kawy. Jest 16.00. Zaszło już słońce i jest totalnie ciemno i to jest troszkę taki depresyjny klimat i szczerze mówiąc, mało rzeczy chce się robić. To, co ja przez cały czas chcę robić i od czego jestem uzależniony, to jest saunowanie.

Ja wiem, że taka pierwsza myśl stereotypowa jest taka, że sauna to jest coś przeznaczone dla bogoli. Zabłysnąć w towarzystwie to powiedzieć: idę na saunę, albo podobnie stereotypowo postrzega się chociażby grę w golfa czy też tenis. Nie. Absolutnie sauna to jest coś, co naprawdę ma udowodnione działanie wielopoziomowe i ja chcę być beneficjentem tych wszystkich właściwości prozdrowotnych, jeżeli chodzi o saunę. Wiem, że temat jest  odrobinę nie na czasie, ponieważ mamy epidemię, i większość tego typu miejsc jest pozamykana, ale jak się lepiej poszuka, to można znaleźć saunę, która jest wciąż czynna. Najłatwiejszy dostęp, w normalnej sytuacji, do sauny, pewnie byłby poprzez nasz klub fitness, ponieważ większość takich miejsc ma swoją własną saunę, przynajmniej saunę suchą – fińską, ale umówmy się, że dzisiaj mówimy tylko i wyłącznie o saunie suchej, bo niemalże tylko i wyłącznie korzystam właśnie z takiej.

Sauna, w bardzo dużym skrócie, to jest takie miejsce, w którym panuje bardzo niska wilgotność i bardzo wysoka temperatura. To jest mniej więcej 100°C, albo umownie od 80°C do 110°C, w której powinno się spędzić, mniej więcej od 5 do 10 – 13 min., gdzie będziemy odczuwali stan głębokiego relaksu. Jeżeli bolą was nogi, plecy, głowa, macie przewiany kark, to uwierzcie mi, że po 10 min. leżenia sobie nago albo będąc przykrytym ręcznikiem w saunie poczujecie, jak całe Wasze ciało się niesamowicie rozluźnia. Pomijałbym już tutaj fakt wypacania się, przyspieszania metabolizmu, bo to oczywiście też ma miejsce podczas wizyty w saunie, ale z punktu widzenia sportowego, bardzo istotny jest ten relaks fizyczny, to że mięśnie bardzo się rozluźniają w takiej temperaturze, w takich warunkach. Tym bardziej, jeżeli po wyjściu z sauny wylejecie na siebie wiadro zimnej wody albo wejdziecie do zimnego basenu, albo weźmiecie chłodny prysznic. Ja wiem, że tutaj trzeba się przełamać i to też wymaga treningu i stawiania drobnych kroczków, ale wtedy przez całe ciało przechodzi taka niesamowita fala odprężenia – inaczej tego nie jestem w stanie określić.

Za każdym razem mówię, że warto było skorzystać z tej chłodnej sauny, ponieważ wtedy rozluźniam się nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Naprawdę jestem niesamowicie zrelaksowany. Ten szok dla organizmu związany z nagrzewaniem się oraz z gwałtownym ochłodzeniem, wyzwala niesamowitą porcję endorfin, więc nie jest to placebo tylko jest to faktyczne działanie za pośrednictwem tak skrajnych czynników zewnętrznych. To tak samo, jak bardzo intensywny trening rozluźnia, albo bardzo intensywnie pikantne potrawy wprowadzają nas w stan niemalże euforii. To wszystko jest związane z tym, że organizm tak wysoką dawką hormonów szczęścia wynagradza sobie ból. Warto właśnie z tego względu się przełamać, warto jest przeżyć chwilowy dyskomfort, kiedy będzie Wam skrajnie gorąco i skrajny dyskomfort, kiedy będzie Wam bardzo zimno, kiedy nagle schłodzicie się wchodząc do lodowatej wody, albo korzystając, tak jak Wam wspominałem, z lodowatego prysznica.

Po przeprowadzeniu takiego jednego seansu i po schłodzeniu się, trzeba chwilkę odczekać, poleżeć na leżaku i potem można powtórzyć jeszcze d

Jak się zmotywować do regularnego sportu i odchudzania? (25)
2020-11-17 14:40:19

Minęło wiele miesięcy nim wpadłem w stały rytm. Wszystko przez wieczne, codzienne wymówki. Dziś nie mam tego problemu. Dlaczego? Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Właśnie spisałem i wydrukowałem swój tygodniowy plan treningowy, który wcześniej był obecny tylko i wyłącznie w mojej głowie. Tak oto się prezentuje, a zrobiłem to po to, żeby Wam pokazać, w jaki sposób, funkcjonowanie na takiej kanwie, ułatwia nam codzienną motywację. Udostępnię to w opisie do pobrania, jakby co. Zdaję też sobie z tego sprawę, że ciężko jest to przełożyć na kalkę, bo każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inne cel. To, co jest najważniejsze – to ja aktualnie się nie odchudzam, w związku z tym dbam o zerowy bilans kaloryczny, czyli jem dokładnie tyle ile sobie każdego dnia wypracuję. Zaczynając od początku . Bardzo dużo osób na Facebooku i na Instagramie pisze do mnie pytania w kwestii tego, co zrobić, kiedy tak strasznie się nie chce? Szczerze – nie dziwię się – bo ja kiedyś też z tym walczyłem zwłaszcza, kiedy pogoda na zewnątrz jest tak dramatyczna jak właśnie teraz. To się odbija na naszym samopoczuciu i też na naszej motywacji, mam takie wrażenie. To, co moim zdaniem jest najgorsze w tym wszystkim, to trochę oddziaływanie tego lockdownu, zwłaszcza, jeżeli mało wychodzimy na zewnątrz, to ciężko jest nam się zebrać. Nawet, jeżeli już wyjdziemy na zewnątrz i wracamy do domu z pracy, to pamiętajcie o tym, żeby unikać, na przykład, kładzenia się na kanapie albo siadania przed telewizorem, zanim nie zrobicie treningu, bo strasznie ciężko potem jest się zwlec, moim zdaniem. Czyli to działa tak jak w dzieciństwie; najpierw zadania a potem dopiero przyjemności, nigdy odwrotnie, bo potem to się źle kończy i sam wiem na ten temat, niestety, bardzo dużo. Z doświadczenia powiem Wam, że najtrudniej jest się właśnie wbić w tę kartkę, którą udostępniam Wam poniżej, czyli właśnie w ten, założony z góry rytm, który realizujemy podczas każdego tygodnia, bez względu na to, co się dzieje na zewnątrz, bez względu na to, czy jesteśmy w delegacji, czy też nie. Nawet, jeśli zdarza mi się gdzieś wyjeżdżać służbowo i nie mieć dostępu do roweru, czy też do trenażera, to wtedy zabieram ze sobą buty, zabieram ze sobą rolki i zawsze coś robię, bez względu na to, co by się działo. Wyjątkiem oczywiście są sytuacje nieprzewidziane, takie jak problemy zdrowotne albo nieprzewidziane przygody, które zdarzają nam się w domu. Im dłuższą robimy sobie przerwę w treningu, tym trudniej jest potem wrócić, i każdy jeden taki dzień odkładania czegoś, powoduje to, że kumuluje się w nas takie poczucie wyrzutów sumienia, które napędzają takie błędne koło, przez które znowu ciężko nam się jest wbić. Dlatego, nawet, jeżeli teraz masz do czynienia z taką sytuacją, że załóżmy, przytyło Ci się 5 – 6 kg od nic nie robienia i od zajadania różnych problemów – zapomnij o tym ile Ci przybyło. Pomyśl o tym, ile można zyskać dziś, tu i teraz, z powrotem wracając na prawidłowe tory. Przez pierwsze 2, 3, 4, no może 5 dni będzie boleć powrót do sportowego rytmu i do tej kanwy, ale potem, gwarantuję Ci, po pierwszym, po drugim tygodniu, to wszystko będzie działało już w pełni automatycznie. Ja się już tak do tego przyzwyczaiłem, zarówno do swojego zimowego i letniego planu, zwłaszcza wtedy, kiedy są zawody, że ja już po prostu o tym nie myślę. Ja, 6 dni w tygodniu trenuję, czasem są to treningi bardzo wymagające, czasem to są treningi bardzo lekkie, które są robione tylko i wyłącznie dla głowy, ale one przez cały czas są. Dlaczego jest ich aż tyle? Bo tyle chcę, tyle lubię i tyle też potrze

Minęło wiele miesięcy nim wpadłem w stały rytm. Wszystko przez wieczne, codzienne wymówki. Dziś nie mam tego problemu. Dlaczego?

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Właśnie spisałem i wydrukowałem swój tygodniowy plan treningowy, który wcześniej był obecny tylko i wyłącznie w mojej głowie. Tak oto się prezentuje, a zrobiłem to po to, żeby Wam pokazać, w jaki sposób, funkcjonowanie na takiej kanwie, ułatwia nam codzienną motywację. Udostępnię to w opisie do pobrania, jakby co.

Zdaję też sobie z tego sprawę, że ciężko jest to przełożyć na kalkę, bo każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inne cel. To, co jest najważniejsze – to ja aktualnie się nie odchudzam, w związku z tym dbam o zerowy bilans kaloryczny, czyli jem dokładnie tyle ile sobie każdego dnia wypracuję.

Zaczynając od początku. Bardzo dużo osób na Facebooku i na Instagramie pisze do mnie pytania w kwestii tego, co zrobić, kiedy tak strasznie się nie chce? Szczerze – nie dziwię się – bo ja kiedyś też z tym walczyłem zwłaszcza, kiedy pogoda na zewnątrz jest tak dramatyczna jak właśnie teraz. To się odbija na naszym samopoczuciu i też na naszej motywacji, mam takie wrażenie. To, co moim zdaniem jest najgorsze w tym wszystkim, to trochę oddziaływanie tego lockdownu, zwłaszcza, jeżeli mało wychodzimy na zewnątrz, to ciężko jest nam się zebrać. Nawet, jeżeli już wyjdziemy na zewnątrz i wracamy do domu z pracy, to pamiętajcie o tym, żeby unikać, na przykład, kładzenia się na kanapie albo siadania przed telewizorem, zanim nie zrobicie treningu, bo strasznie ciężko potem jest się zwlec, moim zdaniem. Czyli to działa tak jak w dzieciństwie; najpierw zadania a potem dopiero przyjemności, nigdy odwrotnie, bo potem to się źle kończy i sam wiem na ten temat, niestety, bardzo dużo. Z doświadczenia powiem Wam, że najtrudniej jest się właśnie wbić w tę kartkę, którą udostępniam Wam poniżej, czyli właśnie w ten, założony z góry rytm, który realizujemy podczas każdego tygodnia, bez względu na to, co się dzieje na zewnątrz, bez względu na to, czy jesteśmy w delegacji, czy też nie. Nawet, jeśli zdarza mi się gdzieś wyjeżdżać służbowo i nie mieć dostępu do roweru, czy też do trenażera, to wtedy zabieram ze sobą buty, zabieram ze sobą rolki i zawsze coś robię, bez względu na to, co by się działo. Wyjątkiem oczywiście są sytuacje nieprzewidziane, takie jak problemy zdrowotne albo nieprzewidziane przygody, które zdarzają nam się w domu.

Im dłuższą robimy sobie przerwę w treningu, tym trudniej jest potem wrócić, i każdy jeden taki dzień odkładania czegoś, powoduje to, że kumuluje się w nas takie poczucie wyrzutów sumienia, które napędzają takie błędne koło, przez które znowu ciężko nam się jest wbić. Dlatego, nawet, jeżeli teraz masz do czynienia z taką sytuacją, że załóżmy, przytyło Ci się 5 – 6 kg od nic nie robienia i od zajadania różnych problemów – zapomnij o tym ile Ci przybyło. Pomyśl o tym, ile można zyskać dziś, tu i teraz, z powrotem wracając na prawidłowe tory. Przez pierwsze 2, 3, 4, no może 5 dni będzie boleć powrót do sportowego rytmu i do tej kanwy, ale potem, gwarantuję Ci, po pierwszym, po drugim tygodniu, to wszystko będzie działało już w pełni automatycznie. Ja się już tak do tego przyzwyczaiłem, zarówno do swojego zimowego i letniego planu, zwłaszcza wtedy, kiedy są zawody, że ja już po prostu o tym nie myślę. Ja, 6 dni w tygodniu trenuję, czasem są to treningi bardzo wymagające, czasem to są treningi bardzo lekkie, które są robione tylko i wyłącznie dla głowy, ale one przez cały czas są. Dlaczego jest ich aż tyle? Bo tyle chcę, tyle lubię i tyle też potrze

Depresja, lęk, nerwica a leki. Czy trzeba się ich bać? (24)
2020-11-02 14:17:17

Na temat leczenia depresji i lęku słyszę tyle głupot, że aż mi szkoda osób, które nie chcą rozpocząć leczenia ze względu na mity i debilne teorie spiskowe. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Realizuje swoje postanowienie poprawy, jeżeli chodzi o częstotliwość nagrywania podcastów. Zima mi to umożliwia, bo mam troszeczkę więcej czasu na przemyślenia. Przez cały czas aktywnie dyskutuje z Wami na swoim Instagramie, na Facebooku, także w komentarzach na You Tubie. Serdecznie Was zachęcam do tego, żebyście subskrybowali te moje kanały, do których linki, bardzo często, znajdują się często w moim opisie ­– to też mi bardzo pomaga i bardzo mnie motywuje do tego, żeby działać, tak samo jak rozmowy z Wami motywują mnie do tego, żeby poruszać kolejne tematy, które być może nie są do końca związane ze sportem. To samo tyczy się depresji i nerwicy. Depresja i nerwica, to jest moja geneza sportu, bo gdyby nie te zaburzenia, z którymi walczyłem, i nadal walczę, to sportu, do dziś dnia, chyba bym nie odkrył. To jest moja największa motywacja do regularnego uprawiania sportu; lepsze samopoczucie psychiczne z tego względu, że na swoich filmach, dosyć zdawkowo, ale jednak poruszam tematy związane ze zdrowiem psychicznym i z tym, ile sport mi w tym wszystkim daje. Odzywa się też do mnie sporo osób, które doświadczają czegoś podobnego jak ja doświadczałem w przeszłości i mam niesamowitą radość z tego powodu, że mogę pomagać. Zresztą, kiedyś sobie zrobiłem takie dobre postanowienie, że jeżeli uda mi się wybrnąć z tego, to będę pomagać tym, którzy walczą, z tak samo beznadziejnymi rzeczami, z jakimi ja niegdyś. Z tego względu przychodzi do mnie sporo osób, dla których nie jestem lekarzem, bo nim nie jestem, ale które chciałyby się poradzić kogoś, kto miał różnego rodzaju przykre doświadczenia w zakresie tego, jak sobie z tym radzić, jak zacząć, jak postawić pierwszy krok w walce z depresją. Dosyć często tematy schodzą na leki, na farmakoterapię, której tak wiele osób bardzo się obawia, albo tak wiele bliskich osób odradza kontaktu z lekarzem, w obawie, że będzie on przepisywać jakieś leki. Oczywiście, mówiąc o psychiatrii i mówiąc o lekach, pierwsze skojarzenie osób niewtajemniczonych jest takie, że dostaniemy jakieś magiczne ampułki, po których będziemy chodzić po ścianach, które nas uzależnią, i zrobią z nas wrak człowieka, który zostanie wypruty z emocji. To nie jest prawdą i jest takim stereotypem, mitem, z którym jeszcze długo będziemy walczyć. Wynika to z braku wiedzy, i też z troski po części – i się nie dziwię. Owszem, są stosowane w psychiatrii różnego rodzaju substancje, jedne gorsze, drugie lepsze, ale też mają zupełnie inne przeznaczenie. W leczeniu depresji i stanów zaburzeń emocjonalnych używa się substancji, które są bezpieczne, i które stosuje się długofalowo, i które nie uzależniają. Dlaczego? Ponieważ nie działają w sposób doraźny. Co mam na myśli mówiąc o działaniu doraźnym? To jest takie, które sprawia, że na godzinę po zażyciu jakiejś tabletki, czujemy się lepiej – nie ma takich leków. W leczeniu depresji stosuje się leki z grupy, SSRI, czyli to są selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny i ich działanie następuje po trzech tygodniach terapii. To nie jest substancja, którą bierzemy tu i teraz, i tu i teraz czujemy poprawę – nie. To jest substancja, która ma za zadanie, w takim dużym, nie fachowym uproszczeniu, zmienić sposób, w jaki jest wychwytywana zwrotnie serotonina, pochłaniana przez nasz mózg. Ma to na celu zwiększenie jej stężenia w naszej krwi i nie następuje to od

Na temat leczenia depresji i lęku słyszę tyle głupot, że aż mi szkoda osób, które nie chcą rozpocząć leczenia ze względu na mity i debilne teorie spiskowe.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Realizuje swoje postanowienie poprawy, jeżeli chodzi o częstotliwość nagrywania podcastów. Zima mi to umożliwia, bo mam troszeczkę więcej czasu na przemyślenia. Przez cały czas aktywnie dyskutuje z Wami na swoim Instagramie, na Facebooku, także w komentarzach na You Tubie. Serdecznie Was zachęcam do tego, żebyście subskrybowali te moje kanały, do których linki, bardzo często, znajdują się często w moim opisie ­– to też mi bardzo pomaga i bardzo mnie motywuje do tego, żeby działać, tak samo jak rozmowy z Wami motywują mnie do tego, żeby poruszać kolejne tematy, które być może nie są do końca związane ze sportem. To samo tyczy się depresji i nerwicy.

Depresja i nerwica, to jest moja geneza sportu, bo gdyby nie te zaburzenia, z którymi walczyłem, i nadal walczę, to sportu, do dziś dnia, chyba bym nie odkrył. To jest moja największa motywacja do regularnego uprawiania sportu; lepsze samopoczucie psychiczne z tego względu, że na swoich filmach, dosyć zdawkowo, ale jednak poruszam tematy związane ze zdrowiem psychicznym i z tym, ile sport mi w tym wszystkim daje. Odzywa się też do mnie sporo osób, które doświadczają czegoś podobnego jak ja doświadczałem w przeszłości i mam niesamowitą radość z tego powodu, że mogę pomagać. Zresztą, kiedyś sobie zrobiłem takie dobre postanowienie, że jeżeli uda mi się wybrnąć z tego, to będę pomagać tym, którzy walczą, z tak samo beznadziejnymi rzeczami, z jakimi ja niegdyś. Z tego względu przychodzi do mnie sporo osób, dla których nie jestem lekarzem, bo nim nie jestem, ale które chciałyby się poradzić kogoś, kto miał różnego rodzaju przykre doświadczenia w zakresie tego, jak sobie z tym radzić, jak zacząć, jak postawić pierwszy krok w walce z depresją.

Dosyć często tematy schodzą na leki, na farmakoterapię, której tak wiele osób bardzo się obawia, albo tak wiele bliskich osób odradza kontaktu z lekarzem, w obawie, że będzie on przepisywać jakieś leki. Oczywiście, mówiąc o psychiatrii i mówiąc o lekach, pierwsze skojarzenie osób niewtajemniczonych jest takie, że dostaniemy jakieś magiczne ampułki, po których będziemy chodzić po ścianach, które nas uzależnią, i zrobią z nas wrak człowieka, który zostanie wypruty z emocji. To nie jest prawdą i jest takim stereotypem, mitem, z którym jeszcze długo będziemy walczyć. Wynika to z braku wiedzy, i też z troski po części – i się nie dziwię. Owszem, są stosowane w psychiatrii różnego rodzaju substancje, jedne gorsze, drugie lepsze, ale też mają zupełnie inne przeznaczenie. W leczeniu depresji i stanów zaburzeń emocjonalnych używa się substancji, które są bezpieczne, i które stosuje się długofalowo, i które nie uzależniają. Dlaczego? Ponieważ nie działają w sposób doraźny. Co mam na myśli mówiąc o działaniu doraźnym? To jest takie, które sprawia, że na godzinę po zażyciu jakiejś tabletki, czujemy się lepiej – nie ma takich leków. W leczeniu depresji stosuje się leki z grupy, SSRI, czyli to są selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny i ich działanie następuje po trzech tygodniach terapii. To nie jest substancja, którą bierzemy tu i teraz, i tu i teraz czujemy poprawę – nie. To jest substancja, która ma za zadanie, w takim dużym, nie fachowym uproszczeniu, zmienić sposób, w jaki jest wychwytywana zwrotnie serotonina, pochłaniana przez nasz mózg. Ma to na celu zwiększenie jej stężenia w naszej krwi i nie następuje to od

Największe porażki, które zmieniły moje życie (23)
2020-10-27 14:27:02

Większość rzeczy w moim życiu poszło nie tak. Jednak niepowodzeniom zawdzięczam najwięcej. To najlepsza motywacja do lepszego działania. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Nagrywanie dla Was podcastów sprawia mi ogromną przyjemność i bardzo dużo satysfakcji mam wtedy, kiedy w trochę niezamierzony, przypadkowy sposób dowiaduję się, że to komuś może w czymś pomóc, bo faktycznie, mało osób rozmawia o rzeczach często trudnych. Tak samo trudną będzie dla nas gorycz porażki, ale ona jest nieunikniona, zarówno w sferze osobistej, zawodowej jak i również tej sportowej. To właśnie błędy sprawiają, że mamy możliwość wyciągać wnioski, i być lepszymi. To też często zmiany, których tak bardzo się boimy, a które najczęściej wychodzą nam na dobre i ja sam się dziesiątki razy o tym przekonywałem, że rzeczy z pozoru są złe, tak naprawdę są niezwykle ważne w naszym życiu i pożyteczne, w dłuższej perspektywie. Dzisiaj chciałem Wam powiedzieć o takich sześciu rzeczach, które teoretycznie na początku wydawały się być porażką a potem przekuwały się w coś dobrego. Pamiętam jak to było na samym początku, jak zaczynałem uprawiać sport i jak to bardzo szybko popadłem w samozachwyt , który był tłumiony przez spojrzenie osób z zewnątrz. Krytyka, to jest jedna z najbardziej pożytecznych rzeczy w moim życiu, których sam doświadczyłem, pomimo tego, że na początku nie pałałem radością, kiedy ktoś mi mówił, że źle wyglądam na tym rowerze, bo jestem gruby, albo źle biegam, bo wyglądam jak pokraka. Było to związane z tym dysonansem, że tak naprawdę, te słowa krytyki, niesamowicie mocno zmotywowały mnie do zmian, do tego, żeby być chudszym, albo do tego, żeby poprawiać swoją technikę biegową, żeby nie wyglądać śmiesznie. Do dziś dnia nie wyglądam jak typowy lekkoatleta, bo nie mam niesamowicie zgrabnych nóg i też nie mam niesamowicie poprawnej techniki. Właśnie, tak mi się wydaje, że po 3 tygodniach biegania, czy po 3 tygodniach jazdy na rowerze może przyjść taki moment, kiedy popadniemy w taki samozachwyt. Wtedy musi przyjść osoba, która spojrzy na nas z boku i powie: no nie, słuchaj, kurcze, przed Tobą jest jeszcze wiele do zrobienia. Na pierwszy rzut oka widać, że wyglądasz na totalnego beginera albo noba.  I te słowa, na początku sprawiały mi ból, bo to był mój wrażliwy punkt, bo ja na samym początku bardzo się afiszowałem z tym, że zacząłem uprawiać sport i wtedy też pojawiło się sporo takich spojrzeń politowania, które naprawdę były pożyteczne, i które mnie zmobilizowały do tego, żeby oprócz uprawiania sportu, także pomyśleć o odpowiedniej diecie. Minęło sporo czasu, zanim ja to zrozumiałem, że samym sportem człowiek nie schudnie, jeżeli nie zmieni całkowicie swojego sposobu odżywiania. Drugim punktem, który chciałem zapisać do swoich największych porażek, obok tego samozachwytu, to były pierwsze materiały wideo, które publikowałem na swoim You Tubie Prawie.PRO. Wtedy, również ciężko mi było nabrać tego dystansu i ciężko mi było o gruboskórność w sytuacji, kiedy wzbudzałem powszechny śmiech; cześć, tutaj Leszek, zaczynam swoją przygodę na rowerze… i pod spodem dziesiątki komentarzy: … weź stary, ty lepiej zmień dyscyplinę sportu, nie wiem czy szosa to jest najlepszy sposób dla ciebie, na pewno niczego nie osiągniesz, wyglądasz dramatycznie, jesteś grubasem ulanym… …to wszystko bolało, ale właśnie też sprowadzało się do tego, że ja czułem się jeszcze bardziej, jeszcze mocniej zmotywowany do tego, żeby jeszcze szybciej chudnąć. W pewnym momencie ta krytyka

Większość rzeczy w moim życiu poszło nie tak. Jednak niepowodzeniom zawdzięczam najwięcej. To najlepsza motywacja do lepszego działania. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Nagrywanie dla Was podcastów sprawia mi ogromną przyjemność i bardzo dużo satysfakcji mam wtedy, kiedy w trochę niezamierzony, przypadkowy sposób dowiaduję się, że to komuś może w czymś pomóc, bo faktycznie, mało osób rozmawia o rzeczach często trudnych. Tak samo trudną będzie dla nas gorycz porażki, ale ona jest nieunikniona, zarówno w sferze osobistej, zawodowej jak i również tej sportowej. To właśnie błędy sprawiają, że mamy możliwość wyciągać wnioski, i być lepszymi. To też często zmiany, których tak bardzo się boimy, a które najczęściej wychodzą nam na dobre i ja sam się dziesiątki razy o tym przekonywałem, że rzeczy z pozoru są złe, tak naprawdę są niezwykle ważne w naszym życiu i pożyteczne, w dłuższej perspektywie.

Dzisiaj chciałem Wam powiedzieć o takich sześciu rzeczach, które teoretycznie na początku wydawały się być porażką a potem przekuwały się w coś dobrego.

Pamiętam jak to było na samym początku, jak zaczynałem uprawiać sport i jak to bardzo szybko popadłem w samozachwyt, który był tłumiony przez spojrzenie osób z zewnątrz. Krytyka, to jest jedna z najbardziej pożytecznych rzeczy w moim życiu, których sam doświadczyłem, pomimo tego, że na początku nie pałałem radością, kiedy ktoś mi mówił, że źle wyglądam na tym rowerze, bo jestem gruby, albo źle biegam, bo wyglądam jak pokraka. Było to związane z tym dysonansem, że tak naprawdę, te słowa krytyki, niesamowicie mocno zmotywowały mnie do zmian, do tego, żeby być chudszym, albo do tego, żeby poprawiać swoją technikę biegową, żeby nie wyglądać śmiesznie. Do dziś dnia nie wyglądam jak typowy lekkoatleta, bo nie mam niesamowicie zgrabnych nóg i też nie mam niesamowicie poprawnej techniki. Właśnie, tak mi się wydaje, że po 3 tygodniach biegania, czy po 3 tygodniach jazdy na rowerze może przyjść taki moment, kiedy popadniemy w taki samozachwyt. Wtedy musi przyjść osoba, która spojrzy na nas z boku i powie: no nie, słuchaj, kurcze, przed Tobą jest jeszcze wiele do zrobienia. Na pierwszy rzut oka widać, że wyglądasz na totalnego beginera albo noba.  I te słowa, na początku sprawiały mi ból, bo to był mój wrażliwy punkt, bo ja na samym początku bardzo się afiszowałem z tym, że zacząłem uprawiać sport i wtedy też pojawiło się sporo takich spojrzeń politowania, które naprawdę były pożyteczne, i które mnie zmobilizowały do tego, żeby oprócz uprawiania sportu, także pomyśleć o odpowiedniej diecie. Minęło sporo czasu, zanim ja to zrozumiałem, że samym sportem człowiek nie schudnie, jeżeli nie zmieni całkowicie swojego sposobu odżywiania.

Drugim punktem, który chciałem zapisać do swoich największych porażek, obok tego samozachwytu, to były pierwsze materiały wideo, które publikowałem na swoim You Tubie Prawie.PRO. Wtedy, również ciężko mi było nabrać tego dystansu i ciężko mi było o gruboskórność w sytuacji, kiedy wzbudzałem powszechny śmiech; cześć, tutaj Leszek, zaczynam swoją przygodę na rowerze… i pod spodem dziesiątki komentarzy: …weź stary, ty lepiej zmień dyscyplinę sportu, nie wiem czy szosa to jest najlepszy sposób dla ciebie, na pewno niczego nie osiągniesz, wyglądasz dramatycznie, jesteś grubasem ulanym…

…to wszystko bolało, ale właśnie też sprowadzało się do tego, że ja czułem się jeszcze bardziej, jeszcze mocniej zmotywowany do tego, żeby jeszcze szybciej chudnąć. W pewnym momencie ta krytyka

Przez cały rok jestem dokładnie tak samo aktywny (22)
2020-10-08 16:40:08

Chcąc wyglądać dobrze i nie doświadczać wahania masy ciała czy przeklętego jojo nie ma innej opcji. Musisz przez 12 miesięcy w roku przez cały czas być tak samo aktywny(a). Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro  Cześć. Tutaj Leszek. Dzisiaj w podcastowym tonie z nowego studia, które jest to dla mnie trochę wygodniejsze do robienia; na tym mi zależało, żeby mieć miejsce, w którym będą panowały odpowiednie warunki akustyczne, tak, żebym już tego nie musiał więcej robić w samochodzie. Trochę się śmieję, ale samochód jest, pod względem akustycznym, jednym z najlepszych miejsc w ogóle, w którym można coś nagrywać – nie dziękujcie za ten Prawie.PRO tip. Dzisiaj o tym, że wielu z nas jest w okresie zimowym prawie aktywna. Wkrótce, być może, znowu przestaną działać kluby fitness, wkrótce, być może, znowu spadnie nam motywacja do tego, żeby po powrocie do domu zająć się czymś. To jest niezwykle istotne, że w naszym życiu powinno być coś więcej niż tylko praca i dom, a tak naprawdę, ta monotonia trochę zaczyna nas wszystkich, podświadomie frustrować. Z tego względu, niejako podświadomie, znajdujemy sobie rozrywki, które nie sprzyjają, zarówno formie jak i samopoczuciu psychicznemu, a także wadze. Rozmawiam z bardzo wieloma ludźmi, na co dzień, którzy to, chociażby, podczas ostatniego lock downu, sporo przybrało na masie, ponieważ zostali zamknięci w domu. Nie każdy ma trenażer czy też bieżnię, nie każdy też decyduje się, w obecnej sytuacji, żeby biegać czy spacerować na zewnątrz. Oczywiście, moim zdaniem, nawet, kiedy panował pełny lock down, i kiedy były dosyć duże ograniczenia w przemieszczaniu się, to ja jednak byłem w tej sytuacji zwolennikiem, zarówno wstępu do lasu, jak również żeby biegać w odosobnieniu czy jeździć na rowerze w odosobnieniu, bo żadne badania naukowe nigdy nie potwierdzały tego. Sporo osób wzięło sobie do serca zakaz wychodzenia z domu i w związku z tym, spędzili w nim, na przykład miesiąc, co katastrofalnie odbijało się na sylwetce i na samopoczuciu. Smutek i frustrację często zajadaliśmy, i to właśnie przekładało się na to, że bardzo dużo osób teraz waży o wiele więcej, niż by chciało. To też sprawia, że zamykamy to błędne koło takiej depresji albo braku samoakceptacji, które, w jakiś sposób trzeba rozwiązać. Moim zdaniem, wyjściem z tego koła braku akceptacji, jest oczywiście regularny sport. Dzisiaj nagrywałem materiał o trenażerach, przy okazji będąc w Decathlonie, gdzie to, bardzo szczerze i od serca, powiedziałem, że trenażer, w wielu sytuacjach uratował mi życie, ponieważ dzięki niemu jestem tak samo aktywny w sezonie jak i również poza sezonem. Nie ma dla mnie absolutnie żadnej różnicy, czy jest grudzień, czy jest czerwiec. Jeżdżę, chociażby, na rowerze dokładnie tyle samo tygodniowo. Czasami spędzam na trenażerze 8 godzin, to jeszcze uzupełniam to bieganiem, czasami pójdę na basen. Do aktywności fizycznych zaliczam także wizytę na saunie, gdzie, zarówno proces nagrzewania się, jak i chłodzenia, sprawia, że nasze serducho bardzo szybko bije i to też ma rewelacyjny wpływ na metabolizm. Z punktu widzenia naszego organizmu to też jest wysiłek fizyczny, ale jego bym rezerwował sobie na dzień lub dwa w ciągu danego tygodnia, nie przesadzając w żadną ze stron. Przy tej okazji – sauna świetnie działa na nasze mięśnie, które często mogą być zmęczone po długotrwałym wysiłku, czy to na rowerze, na trenażerze albo podczas biegania. W każdym razie wiem, że chociażby, zakup trenażera to nie jest łatwa sprawa. Dla bardzo wielu osób, maszyna za 1500 zł, za 3 000 zł czy za 5 000 zł to jest bardzo duży wydatek, ale ja

Chcąc wyglądać dobrze i nie doświadczać wahania masy ciała czy przeklętego jojo nie ma innej opcji. Musisz przez 12 miesięcy w roku przez cały czas być tak samo aktywny(a).

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

 Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiaj w podcastowym tonie z nowego studia, które jest to dla mnie trochę wygodniejsze do robienia; na tym mi zależało, żeby mieć miejsce, w którym będą panowały odpowiednie warunki akustyczne, tak, żebym już tego nie musiał więcej robić w samochodzie. Trochę się śmieję, ale samochód jest, pod względem akustycznym, jednym z najlepszych miejsc w ogóle, w którym można coś nagrywać – nie dziękujcie za ten Prawie.PRO tip.

Dzisiaj o tym, że wielu z nas jest w okresie zimowym prawie aktywna. Wkrótce, być może, znowu przestaną działać kluby fitness, wkrótce, być może, znowu spadnie nam motywacja do tego, żeby po powrocie do domu zająć się czymś. To jest niezwykle istotne, że w naszym życiu powinno być coś więcej niż tylko praca i dom, a tak naprawdę, ta monotonia trochę zaczyna nas wszystkich, podświadomie frustrować. Z tego względu, niejako podświadomie, znajdujemy sobie rozrywki, które nie sprzyjają, zarówno formie jak i samopoczuciu psychicznemu, a także wadze.

Rozmawiam z bardzo wieloma ludźmi, na co dzień, którzy to, chociażby, podczas ostatniego lock downu, sporo przybrało na masie, ponieważ zostali zamknięci w domu. Nie każdy ma trenażer czy też bieżnię, nie każdy też decyduje się, w obecnej sytuacji, żeby biegać czy spacerować na zewnątrz. Oczywiście, moim zdaniem, nawet, kiedy panował pełny lock down, i kiedy były dosyć duże ograniczenia w przemieszczaniu się, to ja jednak byłem w tej sytuacji zwolennikiem, zarówno wstępu do lasu, jak również żeby biegać w odosobnieniu czy jeździć na rowerze w odosobnieniu, bo żadne badania naukowe nigdy nie potwierdzały tego. Sporo osób wzięło sobie do serca zakaz wychodzenia z domu i w związku z tym, spędzili w nim, na przykład miesiąc, co katastrofalnie odbijało się na sylwetce i na samopoczuciu. Smutek i frustrację często zajadaliśmy, i to właśnie przekładało się na to, że bardzo dużo osób teraz waży o wiele więcej, niż by chciało. To też sprawia, że zamykamy to błędne koło takiej depresji albo braku samoakceptacji, które, w jakiś sposób trzeba rozwiązać.

Moim zdaniem, wyjściem z tego koła braku akceptacji, jest oczywiście regularny sport. Dzisiaj nagrywałem materiał o trenażerach, przy okazji będąc w Decathlonie, gdzie to, bardzo szczerze i od serca, powiedziałem, że trenażer, w wielu sytuacjach uratował mi życie, ponieważ dzięki niemu jestem tak samo aktywny w sezonie jak i również poza sezonem. Nie ma dla mnie absolutnie żadnej różnicy, czy jest grudzień, czy jest czerwiec. Jeżdżę, chociażby, na rowerze dokładnie tyle samo tygodniowo. Czasami spędzam na trenażerze 8 godzin, to jeszcze uzupełniam to bieganiem, czasami pójdę na basen. Do aktywności fizycznych zaliczam także wizytę na saunie, gdzie, zarówno proces nagrzewania się, jak i chłodzenia, sprawia, że nasze serducho bardzo szybko bije i to też ma rewelacyjny wpływ na metabolizm. Z punktu widzenia naszego organizmu to też jest wysiłek fizyczny, ale jego bym rezerwował sobie na dzień lub dwa w ciągu danego tygodnia, nie przesadzając w żadną ze stron. Przy tej okazji – sauna świetnie działa na nasze mięśnie, które często mogą być zmęczone po długotrwałym wysiłku, czy to na rowerze, na trenażerze albo podczas biegania.

W każdym razie wiem, że chociażby, zakup trenażera to nie jest łatwa sprawa. Dla bardzo wielu osób, maszyna za 1500 zł, za 3 000 zł czy za 5 000 zł to jest bardzo duży wydatek, ale ja

Dlaczego tak naprawdę zacząłem uprawiać sport i jak zmieniło się moje życie (21)
2020-09-10 18:37:10

Tym razem o depresji i nerwicy z którą toczę walkę od 14 lat. Jak bardzo sport pomaga mi każdego dnia. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Nadrabiam zaległości podcastowe, które możecie usłyszeć zarówno na Spotify, w Apple Podcast jak i również na You Tubie. Mam nadzieję, że przynajmniej obrazek na You Tubie będzie dla Was interesujący, bo zdaję sobie z tego sprawę, że temat nie jest, być może tak interesujący jak bicie comów na Gassach razem z Karolem, ale ten kanał jest taki jak ja; czasem sarkastyczny, czasem z przymrużeniem oka, czasami się śmieję, czasami mam ochotę płakać. Taki też jest sport i takie jest życie. Przychodzą gorsze chwile, co ja także odczuwam, również za sprawą Waszych wiadomości, których dostaję bardzo dużo na jesieni i podczas przesilenia wiosennego w temacie moich nieco starszych, zapomnianych filmów, gdzie, zwłaszcza na początku swojej przygody na You Tubie, opowiadałem o tym, jaka jest moja geneza uprawiania sportu. Przyczyną uprawiania sportu przeze mnie, wbrew pozorom, nie jest nadwaga, której się dorobiłem w przeszłości, a jest to samopoczucie psychiczne. Czasami, gdzieś między wierszami, przeplatam Wam właśnie tą informację. Czasami nie mówię w sposób wyraźny, że jeżeli ktoś z Was gorzej się czuje, przestaje wierzyć w siebie albo ma bardzo zaawansowane problemy związane z nerwicą, atakami paniki, poczuciem smutku, niepokoju, nieuzasadnionego stresu, to powinien bardziej zaangażować się w sport. Im jest gorzej w naszej głowie, tym bardziej powinniśmy iść to wybiegać czy wyjeździć, tak jak Forrest Gump, który, pod względem sportowym, jest moim idolem. On po prostu, mając problem, wyszedł z domu i poszedł biec i biegł tak długo, aż to wybiegał. Sport, dla mnie, jest takim katalizatorem, wtedy, kiedy mam problem i katalizatorem wtedy, kiedy chcę żyć w sposób higieniczny, kiedy nie chcę już więcej wracać do swoich przeszłych nawyków. Za jego sprawą, śpię regularnie, jem lepiej, wstaję w weekendy tak samo wcześnie jak w ciągu tygodnia, żeby żyć regularnie. To wszystko w moim życiu zmienił właśnie sport. Regularność, przede wszystkim – to jest niezwykle istotne. Wracając do Waszych wiadomości. Napisał do mnie, nazwijmy go… Przemek, za sprawą jakiegoś mojego starego filmu i pytał, w jaki sposób ja zacząłem tę walkę? Smutna prawda jest taka, że w pierwszej kolejności, moim zdaniem, trzeba iść po prostu do lekarza . Lekarz da nam leki, których, moim zdaniem, nie trzeba się bać, bo one nie działają w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażamy. To nie są substancje uzależniające ani narkotyczne, które wpływają na to, w jaki sposób my postrzegamy świat, albo, że nie będziemy mogli po nich jeździć samochodem, bo to są wszystko bzdury. W drugiej kolejności ważna jest terapia, a doskonałym uzupełnieniem tego wszystkiego, a właściwie rozpoczęciem nowego życia jest właśnie rzucenie się w pasje. OK. Jedni będą wędkować, drudzy będą latać dornami, trzeci śmigać terenówkami w błocie a jeszcze kto inny, tak jak ja, biegać i jeździć na rowerze. Kiedy jestem smutny i kiedy czuję się ogólnie zmęczony albo mam poczucie wewnętrznej beznadziei – wtedy rzucam się jeszcze mocniej, jeszcze bardziej w sport i to mi niesamowicie pomaga. Tak samo jak organizacja wspólnych wyjazdów czy wspólne spotkania w ramach Prawie.PRO Tour , które organizuję z ogromnym uśmiechem na ustach. Chcę, żebyście wiedzieli, że ten uśmiech na ustach pojawia się za sprawą Was i za sprawą, właśnie takich spotkań, człowiek jest w stanie odjechać problemom, złym myślom i tak jakby zatracić gdzieś to

Tym razem o depresji i nerwicy z którą toczę walkę od 14 lat. Jak bardzo sport pomaga mi każdego dnia. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Nadrabiam zaległości podcastowe, które możecie usłyszeć zarówno na Spotify, w Apple Podcast jak i również na You Tubie. Mam nadzieję, że przynajmniej obrazek na You Tubie będzie dla Was interesujący, bo zdaję sobie z tego sprawę, że temat nie jest, być może tak interesujący jak bicie comów na Gassach razem z Karolem, ale ten kanał jest taki jak ja; czasem sarkastyczny, czasem z przymrużeniem oka, czasami się śmieję, czasami mam ochotę płakać. Taki też jest sport i takie jest życie. Przychodzą gorsze chwile, co ja także odczuwam, również za sprawą Waszych wiadomości, których dostaję bardzo dużo na jesieni i podczas przesilenia wiosennego w temacie moich nieco starszych, zapomnianych filmów, gdzie, zwłaszcza na początku swojej przygody na You Tubie, opowiadałem o tym, jaka jest moja geneza uprawiania sportu.

Przyczyną uprawiania sportu przeze mnie, wbrew pozorom, nie jest nadwaga, której się dorobiłem w przeszłości, a jest to samopoczucie psychiczne. Czasami, gdzieś między wierszami, przeplatam Wam właśnie tą informację. Czasami nie mówię w sposób wyraźny, że jeżeli ktoś z Was gorzej się czuje, przestaje wierzyć w siebie albo ma bardzo zaawansowane problemy związane z nerwicą, atakami paniki, poczuciem smutku, niepokoju, nieuzasadnionego stresu, to powinien bardziej zaangażować się w sport. Im jest gorzej w naszej głowie, tym bardziej powinniśmy iść to wybiegać czy wyjeździć, tak jak Forrest Gump, który, pod względem sportowym, jest moim idolem. On po prostu, mając problem, wyszedł z domu i poszedł biec i biegł tak długo, aż to wybiegał. Sport, dla mnie, jest takim katalizatorem, wtedy, kiedy mam problem i katalizatorem wtedy, kiedy chcę żyć w sposób higieniczny, kiedy nie chcę już więcej wracać do swoich przeszłych nawyków. Za jego sprawą, śpię regularnie, jem lepiej, wstaję w weekendy tak samo wcześnie jak w ciągu tygodnia, żeby żyć regularnie.

To wszystko w moim życiu zmienił właśnie sport. Regularność, przede wszystkim – to jest niezwykle istotne.

Wracając do Waszych wiadomości. Napisał do mnie, nazwijmy go… Przemek, za sprawą jakiegoś mojego starego filmu i pytał, w jaki sposób ja zacząłem tę walkę? Smutna prawda jest taka, że w pierwszej kolejności, moim zdaniem, trzeba iść po prostu do lekarza. Lekarz da nam leki, których, moim zdaniem, nie trzeba się bać, bo one nie działają w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażamy. To nie są substancje uzależniające ani narkotyczne, które wpływają na to, w jaki sposób my postrzegamy świat, albo, że nie będziemy mogli po nich jeździć samochodem, bo to są wszystko bzdury. W drugiej kolejności ważna jest terapia, a doskonałym uzupełnieniem tego wszystkiego, a właściwie rozpoczęciem nowego życia jest właśnie rzucenie się w pasje. OK. Jedni będą wędkować, drudzy będą latać dornami, trzeci śmigać terenówkami w błocie a jeszcze kto inny, tak jak ja, biegać i jeździć na rowerze. Kiedy jestem smutny i kiedy czuję się ogólnie zmęczony albo mam poczucie wewnętrznej beznadziei – wtedy rzucam się jeszcze mocniej, jeszcze bardziej w sport i to mi niesamowicie pomaga. Tak samo jak organizacja wspólnych wyjazdów czy wspólne spotkania w ramach Prawie.PRO Tour, które organizuję z ogromnym uśmiechem na ustach. Chcę, żebyście wiedzieli, że ten uśmiech na ustach pojawia się za sprawą Was i za sprawą, właśnie takich spotkań, człowiek jest w stanie odjechać problemom, złym myślom i tak jakby zatracić gdzieś to

Jak się pozbyć stresu przed zawodami w 12 minut? (20)
2020-07-16 10:26:26

Nie zawsze mi wychodzi, ale czasem się udaje uspokoić nerwy, przynajmniej te związane z samooceną. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Może nie jestem Robertem Karasiem, może nie jestem Rafałem Majką i nie mam zbyt dużo startów na swoim koncie, zarówno w triathlonie jak i również w wyścigach szosowych, ale za to, ze stresem jestem za pan brat. Mam bardzo różne doświadczenia i bardzo chętnie się dzielę różnymi swoimi przemyśleniami zwłaszcza tymi, które mogą być przydatne dla debiutantów, albo dla tych, którzy się wahają czy warto jest startować w biegach, triathlonach, czy też w wyścigach szosowych. Jak się do tego przygotować, zarówno od strony technicznej jak i również od mentalnej? Ja jestem człowiekiem, który raczej jest bardzo podatny na stres, który w przeszłości miał bardzo duże problemy związane z samooceną, i jak się przekonacie, właśnie kwestia samooceny jest najistotniejszym problemem mentalnym podczas każdego startu. Dosyć spora część ludzi nie boi się porażki, tylko boi się tego, jak zareagują inni na naszą porażkę. Jest tzw. schemat zerojedynkowy, wszystko albo nic; albo wygram i zajmę świetne miejsce albo w ogóle nie będę startować, bo to nie ma sensu. Nie ma nic po środku. Dlatego, trzeba sobie uświadomić, że każdy start powinniśmy organizować przede wszystkim dla siebie i dla pokonywania własnych celów a nie celu na podium. Prawdopodobieństwo, że się na nim znajdziemy, zwłaszcza podczas debiutu, jest bardzo małe, więc te nasze wewnętrzne cele powinny być adekwatne do zarówno naszego poziomu wytrenowania jak i również doświadczenia. Tak naprawdę, bardzo istotne jest stawianie sobie małych celów. Małe kroczki budują wielki sukces, moim zdaniem. Podobnie jest w moim przypadku przed triathlonem. Dla mnie, celem nr 1 jest go ukończyć w zdrowiu, celem nr 2 jest przełamanie własnej słabości – w tym przypadku, mam tutaj na myśli wodę i poprawienie tego czasu w wodzie, zrobienie tego w sposób pewny, zdecydowany, bez ataku lęku. Właśnie z tym się mierzę w wodzie, że czasami czuję się bardzo niepewnie, zwłaszcza, jeżeli pojawiają się jakieś nieprzewidziane sytuacje; ktoś Was podtopi, kopnie. Celem nr 3 jest poprawienie wartości mocy średniej oddawanej podczas próby czasowej na rowerze, a nr 4 , kolejnym małym kroczkiem, jest szybsze bieganie. Dopiero na ostatnim miejscu stawiam sobie miejsce, które zajmę i wydaje mi się, że mentalnie jestem przygotowany na to, żeby zająć ostatnie i nie będzie to dla mnie problemem. Ba, będzie to dla mnie okazja do tego, żeby pokazać samemu sobie sarkazm, pośmiać się. Przy tej okazji zrealizować wideo, zrobić kilka śmiesznych zdjęć, bo wyobrażam sobie najgorszy scenariusz. Już raz miałem okazję zająć przedostatnie miejsce w swojej grupie wiekowej, kiedy startowałem w duathlonie, na Mistrzostwach Polski z samymi kozakami. Oczywiście pojawiły się w między czasie wytyki gdzieś w Internecie pod wideo na You Tubie w formie relacji z tych zawodów, ale wiem, że ludzie, którzy pozostawiają tego typu komentarze, albo, którzy naśmiewają się z cudzej porażki, są bardzo płytcy. Ja się nie przejmuję tym zdaniem , zawsze tata mi powtarzał, że: nieważne – co po wiedział, ważne – kto powiedział. Więc to, że Józek z Pizdochlewic naśmiewa się ze mnie, że zająłem przedostatnie miejsce na Mistrzostwach Polski, na 10 startujących w mojej grupie wiekowej, czy nawet 20, nie jest dla mnie żadną obelgą. Dla mnie, tego typu porażka, jest też sposobem na motywację – doskonałą motywac

Nie zawsze mi wychodzi, ale czasem się udaje uspokoić nerwy, przynajmniej te związane z samooceną.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Może nie jestem Robertem Karasiem, może nie jestem Rafałem Majką i nie mam zbyt dużo startów na swoim koncie, zarówno w triathlonie jak i również w wyścigach szosowych, ale za to, ze stresem jestem za pan brat. Mam bardzo różne doświadczenia i bardzo chętnie się dzielę różnymi swoimi przemyśleniami zwłaszcza tymi, które mogą być przydatne dla debiutantów, albo dla tych, którzy się wahają czy warto jest startować w biegach, triathlonach, czy też w wyścigach szosowych.

Jak się do tego przygotować, zarówno od strony technicznej jak i również od mentalnej?

Ja jestem człowiekiem, który raczej jest bardzo podatny na stres, który w przeszłości miał bardzo duże problemy związane z samooceną, i jak się przekonacie, właśnie kwestia samooceny jest najistotniejszym problemem mentalnym podczas każdego startu. Dosyć spora część ludzi nie boi się porażki, tylko boi się tego, jak zareagują inni na naszą porażkę. Jest tzw. schemat zerojedynkowy, wszystko albo nic; albo wygram i zajmę świetne miejsce albo w ogóle nie będę startować, bo to nie ma sensu. Nie ma nic po środku. Dlatego, trzeba sobie uświadomić, że każdy start powinniśmy organizować przede wszystkim dla siebie i dla pokonywania własnych celów a nie celu na podium. Prawdopodobieństwo, że się na nim znajdziemy, zwłaszcza podczas debiutu, jest bardzo małe, więc te nasze wewnętrzne cele powinny być adekwatne do zarówno naszego poziomu wytrenowania jak i również doświadczenia. Tak naprawdę, bardzo istotne jest stawianie sobie małych celów.

Małe kroczki budują wielki sukces, moim zdaniem. Podobnie jest w moim przypadku przed triathlonem. Dla mnie, celem nr 1 jest go ukończyć w zdrowiu, celem nr 2 jest przełamanie własnej słabości – w tym przypadku, mam tutaj na myśli wodę i poprawienie tego czasu w wodzie, zrobienie tego w sposób pewny, zdecydowany, bez ataku lęku. Właśnie z tym się mierzę w wodzie, że czasami czuję się bardzo niepewnie, zwłaszcza, jeżeli pojawiają się jakieś nieprzewidziane sytuacje; ktoś Was podtopi, kopnie. Celem nr 3 jest poprawienie wartości mocy średniej oddawanej podczas próby czasowej na rowerze, a nr 4, kolejnym małym kroczkiem, jest szybsze bieganie.

Dopiero na ostatnim miejscu stawiam sobie miejsce, które zajmę i wydaje mi się, że mentalnie jestem przygotowany na to, żeby zająć ostatnie i nie będzie to dla mnie problemem. Ba, będzie to dla mnie okazja do tego, żeby pokazać samemu sobie sarkazm, pośmiać się. Przy tej okazji zrealizować wideo, zrobić kilka śmiesznych zdjęć, bo wyobrażam sobie najgorszy scenariusz. Już raz miałem okazję zająć przedostatnie miejsce w swojej grupie wiekowej, kiedy startowałem w duathlonie, na Mistrzostwach Polski z samymi kozakami. Oczywiście pojawiły się w między czasie wytyki gdzieś w Internecie pod wideo na You Tubie w formie relacji z tych zawodów, ale wiem, że ludzie, którzy pozostawiają tego typu komentarze, albo, którzy naśmiewają się z cudzej porażki, są bardzo płytcy. Ja się nie przejmuję tym zdaniem, zawsze tata mi powtarzał, że: nieważne – co po wiedział, ważne – kto powiedział. Więc to, że Józek z Pizdochlewic naśmiewa się ze mnie, że zająłem przedostatnie miejsce na Mistrzostwach Polski, na 10 startujących w mojej grupie wiekowej, czy nawet 20, nie jest dla mnie żadną obelgą. Dla mnie, tego typu porażka, jest też sposobem na motywację – doskonałą motywac

Dlaczego się bałem reakcji ludzi na mój nowy rower (19)
2020-05-27 13:30:24

Niestety nadal nieco boję się mówić o rzeczach dobrych. Często szczęście drugiej osoby powoduje u ludzi oburzenie lub zawiść. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Wiem, na podcaście dawno mnie nie było, ale też ostatnio bardzo dużo się dzieje. Sytuacja w Polsce jest bardzo dynamiczna. Sytuacja dynamiczna jest też na moim kanale Prawie. PRO , w sklepie internetowym. Bardzo dużo się poświęcam rozwojowi nowej pasji, którą są ciuchy i przez cały czas, z niecierpliwością wyczekuję i cieszę się jednocześnie, na każde jedno zamówienie czy też każde jedno zdjęcie osób, które są ubrane w Prawie.PRO. To jest dla mnie czymś niesamowitym i temu się poświęcam niemalże w zupełności, bo tak jak Wam powtarzałem, moja firma motocyklowa, niestety, trochę ucierpiała na koronawirusie i… …tym głupiej mi było pokazywać ostatnio mój nowy rower Krossa Vento Team Edition na elektryce , na tarczach. Publikowałem też wideo na You Tubie, w jaki sposób stałem się jego posiadaczem, ale pomimo to, myślę, że sporo osób myśli, że go kupiłem, a tak nie jest, bo został on mi przekazany w ramach umowy sponsorskiej z Krossem. Nie zostało to powiedziane wprost, ale myślę, że nietrudno jest się domyślić. Strasznie się cieszę z tego roweru. Aktualnie czekam na zmianę obręczy na nieco wyższy stożek. Nie chodzi o wygląd, ale tylko i wyłącznie o aerodynamikę i na te nowe koła też się niesamowicie cieszę i najśmieszniejsze jest to, że nawet nowy samochód nie jest mi w stanie dać tyle radości, co nowy rower i nowe koła do niego. Ciężko jest to zrozumieć komuś, kto nie jest tak bardzo wkręcony w kolarstwo i w sport jak my, którzy jesteśmy tutaj obecni. Smutne jest to, że nadal bardzo wielu patrzy na markę, wielu ma kompleksy wynikające, że coś zostało wyprodukowane w Polsce i uważa, że to wcale nie jest atut, a wręcz przeciwnie; no, bo rower za 20 000 zł polskiej marki to jest pomysł irracjonalny, bo za te pieniądze można mieć Speca albo Treka. Oczywiście można mieć, ale też trzeba porównać specyfikację, wyposażenie takiego sprzętu, przenieść wartość samego osprzętu czy chociażby wartość kierownicy karbonowej, sztycy karbonowej, kół karbonowych, elektrycznej grupy Ultegra, połączyć to wszystko w całość, czy faktycznie, patrząc z perspektywy wyposażenia, te 20 000 zł to jest kwota przestrzelona czy być może adekwatna do możliwości, jakie daje taki nowy rower. Mimo to, tłumacząc pewne rzeczy, oczywiście część osób tego nie zrozumie i nadal będzie porównywać hasłowo 20 000 zł za Krossa versus 20 000 zł za Cannondale, Treka czy Speca. To są rzeczy, których nie uniknę, tak jak ja patrzę na różne statystyki, to mniej więcej właśnie gdzieś 10% osób będzie miało taki pogląd, że made in Poland to jest coś gorszego. Będzie to pewnie pogląd wynikający jeszcze z lat 90 czy z czasów komuny, gdzie to uważało się, że generalnie, zachodnie, czy też amerykańskie jest dużo lepsze. Moim zdaniem te czasy już minęły i chyba pora jest zmienić sposób myślenia, tym bardziej w tym obrazie postpandemicznym, kiedy to polskie firmy i polskie marki potrzebują bardzo dużo naszego wsparcia. Ten patriotyzm konsumencki jest niezwykle istotny, bo patriotyzmem nie będzie łażenie na 11 listopada w kominiarce i rozwalanie chodników w imię jakiś poglądów nacjonalistycznych. Patriotyzmem, moim zdaniem, będzie właśnie wybieranie polskich produktów, wspieranie polskich marek, dbanie o lokalny biznes tak, żeby to dobro i te pieniądze wydane u nas w Polsce, wracały do nas. Oczywiście, nie można przesadzać też w drugą stronę, chociażby nie stać się nac

Niestety nadal nieco boję się mówić o rzeczach dobrych. Często szczęście drugiej osoby powoduje u ludzi oburzenie lub zawiść.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Wiem, na podcaście dawno mnie nie było, ale też ostatnio bardzo dużo się dzieje. Sytuacja w Polsce jest bardzo dynamiczna. Sytuacja dynamiczna jest też na moim kanale Prawie. PRO, w sklepie internetowym. Bardzo dużo się poświęcam rozwojowi nowej pasji, którą są ciuchy i przez cały czas, z niecierpliwością wyczekuję i cieszę się jednocześnie, na każde jedno zamówienie czy też każde jedno zdjęcie osób, które są ubrane w Prawie.PRO. To jest dla mnie czymś niesamowitym i temu się poświęcam niemalże w zupełności, bo tak jak Wam powtarzałem, moja firma motocyklowa, niestety, trochę ucierpiała na koronawirusie i…

…tym głupiej mi było pokazywać ostatnio mój nowy rower Krossa Vento Team Edition na elektryce, na tarczach. Publikowałem też wideo na You Tubie, w jaki sposób stałem się jego posiadaczem, ale pomimo to, myślę, że sporo osób myśli, że go kupiłem, a tak nie jest, bo został on mi przekazany w ramach umowy sponsorskiej z Krossem. Nie zostało to powiedziane wprost, ale myślę, że nietrudno jest się domyślić. Strasznie się cieszę z tego roweru. Aktualnie czekam na zmianę obręczy na nieco wyższy stożek. Nie chodzi o wygląd, ale tylko i wyłącznie o aerodynamikę i na te nowe koła też się niesamowicie cieszę i najśmieszniejsze jest to, że nawet nowy samochód nie jest mi w stanie dać tyle radości, co nowy rower i nowe koła do niego. Ciężko jest to zrozumieć komuś, kto nie jest tak bardzo wkręcony w kolarstwo i w sport jak my, którzy jesteśmy tutaj obecni.

Smutne jest to, że nadal bardzo wielu patrzy na markę, wielu ma kompleksy wynikające, że coś zostało wyprodukowane w Polsce i uważa, że to wcale nie jest atut, a wręcz przeciwnie; no, bo rower za 20 000 zł polskiej marki to jest pomysł irracjonalny, bo za te pieniądze można mieć Speca albo Treka. Oczywiście można mieć, ale też trzeba porównać specyfikację, wyposażenie takiego sprzętu, przenieść wartość samego osprzętu czy chociażby wartość kierownicy karbonowej, sztycy karbonowej, kół karbonowych, elektrycznej grupy Ultegra, połączyć to wszystko w całość, czy faktycznie, patrząc z perspektywy wyposażenia, te 20 000 zł to jest kwota przestrzelona czy być może adekwatna do możliwości, jakie daje taki nowy rower. Mimo to, tłumacząc pewne rzeczy, oczywiście część osób tego nie zrozumie i nadal będzie porównywać hasłowo 20 000 zł za Krossa versus 20 000 zł za Cannondale, Treka czy Speca.

To są rzeczy, których nie uniknę, tak jak ja patrzę na różne statystyki, to mniej więcej właśnie gdzieś 10% osób będzie miało taki pogląd, że made in Poland to jest coś gorszego. Będzie to pewnie pogląd wynikający jeszcze z lat 90 czy z czasów komuny, gdzie to uważało się, że generalnie, zachodnie, czy też amerykańskie jest dużo lepsze. Moim zdaniem te czasy już minęły i chyba pora jest zmienić sposób myślenia, tym bardziej w tym obrazie postpandemicznym, kiedy to polskie firmy i polskie marki potrzebują bardzo dużo naszego wsparcia. Ten patriotyzm konsumencki jest niezwykle istotny, bo patriotyzmem nie będzie łażenie na 11 listopada w kominiarce i rozwalanie chodników w imię jakiś poglądów nacjonalistycznych. Patriotyzmem, moim zdaniem, będzie właśnie wybieranie polskich produktów, wspieranie polskich marek, dbanie o lokalny biznes tak, żeby to dobro i te pieniądze wydane u nas w Polsce, wracały do nas.

Oczywiście, nie można przesadzać też w drugą stronę, chociażby nie stać się nac

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie