Leszek Prawie.PRO

Leszek Prawie.PRO
O tym jak sport, kolarstwo, triathlon odmienił i odmienia mnie oraz moje życie. Opowiadam o zmianach fizycznych i mentalnych jakie przeszedłem i przechodzę. Każdego dnia. Chcę dzielić się swoją największą pasją i pomagać także tym, którzy są na początku swojej drogi do przemiany.

Chcesz mnie wesprzeć? Sklep Prawie.PRO: https://Prawie.PRO
Mój Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/

O mnie: https://prawie.pro/leszek-sledzinski/


Odcinki od najnowszych:

Budowanie wydolności w kolarstwie i bieganiu. Jak być szybszym biegaczem i kolarzem? (8)
2019-12-11 14:18:21

Biegają i śmigają na rowerze nie tylko mięśnie. Przede wszystkim liczy się wydolność. Ona stanowi o większości naszego sukcesu. Jak ją poprawić? Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Witam Was zarówno na You Tubie jak i również Spotify, iTunes czy też Instagramie. Zachęcam Was do tego, żeby mnie obserwować, tam gdzie posiadacie swoje konta, bo mnie to bardzo motywuje i wspiera jednocześnie. Dziś na temat wydolności i na temat tego, jak być szybszym na rowerze, czy to w butach biegowych czy też na basenie. Ja zaczynałem od zera i to jeszcze w dodatku z dosyć sporą nadwagą i w międzyczasie miałem okazję święcić zarówno tryumfy na miejscu pierwszym od końca jak i również zauważać dosyć wyraźny progres, który był najbardziej kontrastowy wtedy, kiedy zrzuciłem dosyć sporą ilość kilogramów. To, z czego musicie sobie zdać sprawę, to, że największy progres zauważycie wtedy, kiedy nie będziecie obciążeni dodatkowym balastem. Powiem Wam taką śmieszną swoją obserwację. Czasami krążę po świecie i czasami zabieram ze sobą walizkę 20 kg, jako bagaż rejestrowany do samolotu. Ostatnio miałem okazję ją dźwigać gdzieś pomiędzy schodami i wtedy zdałem sobie z tego sprawę, że; kurcze, to 20 kg w tej walizce to jest dokładnie to, co dźwigały moje stopy, czy też moje kolana, kiedy biegałem czy kiedy jeździłem na rowerze. Uświadomiłem sobie, że to jest absolutna masakra. To samo tyczy się chociażby dwóch zgrzewek wody mineralnej gdzieś w sklepie. To są te kilogramy, które kiedyś miałem w sobie w postaci tłuszczu; jak biegać z dwiema zgrzewkami, jak biegać czy jeździć na rowerze ciągnąc za sobą walizkę dwudziestokilogramową? Całe szczęście, że zdałem sobie z tego sprawę w momencie, kiedy już zrzuciłem te 20 kilogramów, ale to jest takie, dla mnie bardzo obrazowe i zarazem, może okaże się, motywujące dla tych, którzy faktycznie mają do zrzucenia jeszcze to 20 kilogramów. Wyobraźcie sobie, że możecie zostawić tę walizkę, te butelki wody i biec bez nich, czy też jechać na rowerze albo płynąć bez nich. Wtedy, kiedy zakończyłem proces odchudzania , kiedy ważę 78 – 79 kg, jestem zdecydowanie lepszy, zdecydowanie szybszy tylko i wyłącznie ze względu na to, że zrzuciłem te kilogramy. Oczywiście, spora część z Was nie ma problemu z nadwagą i mimo tego, na samym początku kariery zastanawiacie się; kurczę, jak to inni są w stanie przejechać ten odcinek w tak krótkim czasie, jak to jest możliwe, że ktoś biega tak szybko? Oczywiście, nikt z nas nie zbudował wydolności czy też formy z dnia na dzień , no chyba, że ktoś biega od małego, i szczerze zazdroszczę tym, którzy byli wychowywani w duchu sportowym i przez cały czas są aktywni, od kiedy to pamiętają, bo oni tak naprawdę, dziś są w zupełnie innym miejscu. Wiele osób, które dziś święci tryumfy w wieku 30 lat, tak naprawdę konsumuje efekty pracy już z czasów dzieciństwa – i to jest fantastyczne. Tego należy pozazdrościć. Niestety, większość z nas, uprawiających triathlon, kolarstwo, czy też bieganie, biorących udział w zawodach, robią to do niedawna, albo mieli za sobą taki etap, kiedy to nic nie robili i w pewnym momencie postanowili uprawiać sport. Wtedy faktycznie jest ciężko ruszyć z miejsca i może to być wręcz frustrujące, że wsiadamy na rower szosowy, i ciężko jest nam utrzymać te 31 czy też 32 km/h. Ja też byłem zaskoczony, że wchodząc na bieżnię , nie jestem w stanie przebiec z prędkością 8 km/h więcej niż 1 km, ale kilka lat pracy nad sobą pozwoliło mi na to, żeby dziś, bez problemu przebiec 10 km z

Biegają i śmigają na rowerze nie tylko mięśnie. Przede wszystkim liczy się wydolność. Ona stanowi o większości naszego sukcesu. Jak ją poprawić?

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Witam Was zarówno na You Tubie jak i również Spotify, iTunes czy też Instagramie. Zachęcam Was do tego, żeby mnie obserwować, tam gdzie posiadacie swoje konta, bo mnie to bardzo motywuje i wspiera jednocześnie.

Dziś na temat wydolności i na temat tego, jak być szybszym na rowerze, czy to w butach biegowych czy też na basenie. Ja zaczynałem od zera i to jeszcze w dodatku z dosyć sporą nadwagą i w międzyczasie miałem okazję święcić zarówno tryumfy na miejscu pierwszym od końca jak i również zauważać dosyć wyraźny progres, który był najbardziej kontrastowy wtedy, kiedy zrzuciłem dosyć sporą ilość kilogramów. To, z czego musicie sobie zdać sprawę, to, że największy progres zauważycie wtedy, kiedy nie będziecie obciążeni dodatkowym balastem.

Powiem Wam taką śmieszną swoją obserwację. Czasami krążę po świecie i czasami zabieram ze sobą walizkę 20 kg, jako bagaż rejestrowany do samolotu. Ostatnio miałem okazję ją dźwigać gdzieś pomiędzy schodami i wtedy zdałem sobie z tego sprawę, że; kurcze, to 20 kg w tej walizce to jest dokładnie to, co dźwigały moje stopy, czy też moje kolana, kiedy biegałem czy kiedy jeździłem na rowerze. Uświadomiłem sobie, że to jest absolutna masakra. To samo tyczy się chociażby dwóch zgrzewek wody mineralnej gdzieś w sklepie. To są te kilogramy, które kiedyś miałem w sobie w postaci tłuszczu; jak biegać z dwiema zgrzewkami, jak biegać czy jeździć na rowerze ciągnąc za sobą walizkę dwudziestokilogramową? Całe szczęście, że zdałem sobie z tego sprawę w momencie, kiedy już zrzuciłem te 20 kilogramów, ale to jest takie, dla mnie bardzo obrazowe i zarazem, może okaże się, motywujące dla tych, którzy faktycznie mają do zrzucenia jeszcze to 20 kilogramów. Wyobraźcie sobie, że możecie zostawić tę walizkę, te butelki wody i biec bez nich, czy też jechać na rowerze albo płynąć bez nich.

Wtedy, kiedy zakończyłem proces odchudzania, kiedy ważę 78 – 79 kg, jestem zdecydowanie lepszy, zdecydowanie szybszy tylko i wyłącznie ze względu na to, że zrzuciłem te kilogramy. Oczywiście, spora część z Was nie ma problemu z nadwagą i mimo tego, na samym początku kariery zastanawiacie się; kurczę, jak to inni są w stanie przejechać ten odcinek w tak krótkim czasie, jak to jest możliwe, że ktoś biega tak szybko? Oczywiście, nikt z nas nie zbudował wydolności czy też formy z dnia na dzień, no chyba, że ktoś biega od małego, i szczerze zazdroszczę tym, którzy byli wychowywani w duchu sportowym i przez cały czas są aktywni, od kiedy to pamiętają, bo oni tak naprawdę, dziś są w zupełnie innym miejscu. Wiele osób, które dziś święci tryumfy w wieku 30 lat, tak naprawdę konsumuje efekty pracy już z czasów dzieciństwa – i to jest fantastyczne. Tego należy pozazdrościć. Niestety, większość z nas, uprawiających triathlon, kolarstwo, czy też bieganie, biorących udział w zawodach, robią to do niedawna, albo mieli za sobą taki etap, kiedy to nic nie robili i w pewnym momencie postanowili uprawiać sport. Wtedy faktycznie jest ciężko ruszyć z miejsca i może to być wręcz frustrujące, że wsiadamy na rower szosowy, i ciężko jest nam utrzymać te 31 czy też 32 km/h.

Ja też byłem zaskoczony, że wchodząc na bieżnię, nie jestem w stanie przebiec z prędkością 8 km/h więcej niż 1 km, ale kilka lat pracy nad sobą pozwoliło mi na to, żeby dziś, bez problemu przebiec 10 km z

Nie mam czasu na sport i odchudzanie. O łączeniu pracy ze sportem (7)
2019-12-05 14:36:26

Nie mam czasu na sport i odchudzanie – to najczęściej powtarzana fraza osób otyłych. Jak często jest to bezmyślnie powtarzana wymówka? Naprawdę nie masz 40 minut dziennie? Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Dzisiaj o łączeniu sportu z pracą, czyli tzw. nie mam czasu. Już wielokrotnie na ten temat się wypowiadałem, przy okazji różnych wideo na You Tubie, do którego odsyłam. Zachęcam Was także do tego, żebyście odwiedzili mnie i obserwowali na Instagramie, to, tak jak Wam też już kiedyś wspominałem, bardzo mi pomaga w rozwoju, i nowym sposobie na życie, i w tym, żeby kiedyś to, co zrobię w najbliższej przyszłości, właśnie było moją jedyną pracą. Łączenie sportu z pracą – chyba nie ma niczego lepszego. Większość z nas amatorów, nie ma możliwości skupienia się tylko i wyłącznie na sporcie. Każdy z nas z czegoś musi żyć. Podejrzewam, że większość z nas ma na koncie jakieś kredyty, i niestety praca okazuje się dla nas priorytetem, choć tego nie chcemy, podobnie zresztą jest z rodziną, ale w tym wszystkim, wydaje mi się, że powinniśmy znaleźć czas dla siebie. Sport może być taką enklawą, do którego nie będziemy raczej nikogo wpuszczać. Wszystko pod warunkiem, że nie zabraknie nam determinacji do tego, żeby naprawdę uprawiać ten sport, albo naprawdę odmienić swoje życie, albo żeby naprawdę schudnąć, albo żeby poprawić swoją wydolność, być może w przyszłości nie zachorować na chorobę wieńcową, nie mieć wylewu albo też cukrzycy. To jest bardzo podstawowe pytanie; czy masz cel? Jeżeli masz cel i szukasz tej motywacji, determinacji do uprawiania sportu, to myślę, że mimo wszystko znajdziesz czas na ten sport i łączenie sportu z pracą nie będzie tak trudne i to jest kwestia najbardziej podstawowa. Drugie zagadnienie to jest posiadanie własnego rytmu treningowego. Ja wielokrotnie wychodzę z pracy, przykładowo o godzinie 20. Wielokrotnie wychodzę o godzinie 19. W szczycie sezonu letniego zdarza się tak, że wychodzę z roboty o 16.00, czy o 15.30, robię trening i z powrotem wracam do biura. Na szczęście mam taką możliwość. Podejrzewam, że nie każdy z Was ma, choć jakby pogadać z szefem, a nasz tryb pracy jest typowo zadaniowy, to być może nie miałby nic przeciwko temu. Oczywiście do tego dochodzi także, w wielu przypadkach przedszkole, że trzeba odebrać malucha albo trzeba go wręcz zawieźć, ale wydaje mi się, że czasami można się dzielić tymi obowiązkami deklarując jasno i czytelnie, że środy, piątki oraz niedziele to są dni, kiedy ja potrzebuję godziny dla siebie po to, żeby uprawiać sport .  Wydaje mi się, że jest mądrze prowadzić wszelkiego rodzaju kalendarze treningowe , chociażby w głowie, po to, żeby organizować sobie życie w taki sposób, żeby ten czas na sport znaleźć. W większości przypadków ludzie, którzy mówią, że nie mają na to czasu, tylko mówią, i muszą bardzo długo przekonywać samego siebie do tego, że to jest bardzo wygodny slogan: NIE MAM CZASU. Znam ludzi, którzy naprawdę nie mają czasu i jakby spędzić jeden dzień z nimi, to myślę, że większość z osób, które mówią, że nie mają 30 czy 40 min. dziennie na uprawianie sportu, zmienią swoje zdanie. To są obiektywne przyczyny, albo obiektywny tryb życia, czy prowadzenia własnego biznesu, który uniemożliwia robienie czegokolwiek innego, przynajmniej w tygodniu. Naprawdę znam ludzi, którzy pracują po 16 godzin na dobę, przez cały czas będąc w biegu pomiędzy samochodem, samolotem a siedzibą własnej firmy. Tak, tutaj też jest ciężko. Jednak mimo wszystko ja, w bardzo wielu przypadkach te

Nie mam czasu na sport i odchudzanie – to najczęściej powtarzana fraza osób otyłych. Jak często jest to bezmyślnie powtarzana wymówka? Naprawdę nie masz 40 minut dziennie?

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiaj o łączeniu sportu z pracą, czyli tzw. nie mam czasu. Już wielokrotnie na ten temat się wypowiadałem, przy okazji różnych wideo na You Tubie, do którego odsyłam. Zachęcam Was także do tego, żebyście odwiedzili mnie i obserwowali na Instagramie, to, tak jak Wam też już kiedyś wspominałem, bardzo mi pomaga w rozwoju, i nowym sposobie na życie, i w tym, żeby kiedyś to, co zrobię w najbliższej przyszłości, właśnie było moją jedyną pracą. Łączenie sportu z pracą – chyba nie ma niczego lepszego.

Większość z nas amatorów, nie ma możliwości skupienia się tylko i wyłącznie na sporcie. Każdy z nas z czegoś musi żyć. Podejrzewam, że większość z nas ma na koncie jakieś kredyty, i niestety praca okazuje się dla nas priorytetem, choć tego nie chcemy, podobnie zresztą jest z rodziną, ale w tym wszystkim, wydaje mi się, że powinniśmy znaleźć czas dla siebie. Sport może być taką enklawą, do którego nie będziemy raczej nikogo wpuszczać. Wszystko pod warunkiem, że nie zabraknie nam determinacji do tego, żeby naprawdę uprawiać ten sport, albo naprawdę odmienić swoje życie, albo żeby naprawdę schudnąć, albo żeby poprawić swoją wydolność, być może w przyszłości nie zachorować na chorobę wieńcową, nie mieć wylewu albo też cukrzycy.

To jest bardzo podstawowe pytanie; czy masz cel? Jeżeli masz cel i szukasz tej motywacji, determinacji do uprawiania sportu, to myślę, że mimo wszystko znajdziesz czas na ten sport i łączenie sportu z pracą nie będzie tak trudne i to jest kwestia najbardziej podstawowa.

Drugie zagadnienie to jest posiadanie własnego rytmu treningowego. Ja wielokrotnie wychodzę z pracy, przykładowo o godzinie 20. Wielokrotnie wychodzę o godzinie 19. W szczycie sezonu letniego zdarza się tak, że wychodzę z roboty o 16.00, czy o 15.30, robię trening i z powrotem wracam do biura. Na szczęście mam taką możliwość. Podejrzewam, że nie każdy z Was ma, choć jakby pogadać z szefem, a nasz tryb pracy jest typowo zadaniowy, to być może nie miałby nic przeciwko temu. Oczywiście do tego dochodzi także, w wielu przypadkach przedszkole, że trzeba odebrać malucha albo trzeba go wręcz zawieźć, ale wydaje mi się, że czasami można się dzielić tymi obowiązkami deklarując jasno i czytelnie, że środy, piątki oraz niedziele to są dni, kiedy ja potrzebuję godziny dla siebie po to, żeby uprawiać sport.  Wydaje mi się, że jest mądrze prowadzić wszelkiego rodzaju kalendarze treningowe, chociażby w głowie, po to, żeby organizować sobie życie w taki sposób, żeby ten czas na sport znaleźć. W większości przypadków ludzie, którzy mówią, że nie mają na to czasu, tylko mówią, i muszą bardzo długo przekonywać samego siebie do tego, że to jest bardzo wygodny slogan: NIE MAM CZASU.

Znam ludzi, którzy naprawdę nie mają czasu i jakby spędzić jeden dzień z nimi, to myślę, że większość z osób, które mówią, że nie mają 30 czy 40 min. dziennie na uprawianie sportu, zmienią swoje zdanie. To są obiektywne przyczyny, albo obiektywny tryb życia, czy prowadzenia własnego biznesu, który uniemożliwia robienie czegokolwiek innego, przynajmniej w tygodniu. Naprawdę znam ludzi, którzy pracują po 16 godzin na dobę, przez cały czas będąc w biegu pomiędzy samochodem, samolotem a siedzibą własnej firmy. Tak, tutaj też jest ciężko. Jednak mimo wszystko ja, w bardzo wielu przypadkach te

Jeśli nie biegasz to wiem, że zaraz zaczniesz. Dlaczego warto? (6)
2019-12-03 15:52:25

Bieganie zmienia. Wiele. Moje życie także. Dlatego tak chętnie dzielę się sportem i zarażam miłością do aktywności. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Ci, którzy, na co dzień uprawiają kolarstwo, być może będą rozczarowani tym tytułem, ale spokojnie, wydaje mi się, że zarówno kolarstwo jak i bieganie mają bardzo dużo wspólnych mianowników. Nawet, jeżeli nie uprawiałbym triathlonu, to nadal bym przekonywał tych, którzy śmigają teraz chociażby na Zwifcie do tego, że warto jest czasami pójść się przebiec, zwłaszcza zimą, kiedy teoretycznie mamy mniej pretekstów do tego, żeby wyjść na, zewnątrz, ponieważ pogoda nie ta, ponieważ temperatury nie te. Ja nie lubię zimna na rowerze, ale podczas biegania mi już nie ono tak bardzo nie przeszkadza, zwłaszcza w sytuacji, kiedy mamy pewne doświadczenie w kompletowaniu sobie odzieży w zależności od temperatury, czy w zależności od tego, czy pada deszcz czy wieje wiatr. Przekonując ludzi do biegania, w pierwszej kolejności powiedziałbym o wszystkich kwestiach zdrowotnych, bo jeżeli chcemy wydłużyć swój czas na tej planecie, to warto jest ruszyć tyłek. Zauważymy to zarówno od strony tej subiektywnej jak i obiektywnej. Obiektywne dane to te, które zapewne znajdziemy w naszych badaniach, zwłaszcza mam tu na myśli cholesterol, będziemy o wiele lepiej się czuli, nie będziemy mieli już problemów z sercem jak wcześniej, nie będziemy narzekać na to, że brakuje nam tchu albo, że w wieku 45 lat mamy już pierwsze objawy choroby wieńcowej. Brak ruchu sprawia, że mamy także problemy metaboliczne, chociażby cukrzycę. Ruch jest lekiem, może nie na całe zło, ale na wiele różnych chorób cywilizacyjnych, zarówno mam tutaj na myśli te fizyczne jak również te, które są związane ze sferą emocjonalną i psychiczną. Dla mnie motywacją do biegania, było to, o czym Wam wspominałem w pierwszym odcinku swojego podcastu, czyli wszelkiego rodzaju zaburzenia związane, chociażby ze stresem, z którym mój organizm bardzo ciężko sobie radził wtedy, kiedy nie ruszałem się, ponieważ, czy to bieganie, czy to jazda na rowerze, czy to pływanie albo inna dyscyplina sportu, która sprawia, że pracujemy na nieco wyższym tętnie niż normalnie, determinuje nasz mózg do większej emisji endorfin do krwiobiegu. To jest najlepszy i w pełni naturalny lek na depresję, na wszelkiego rodzaju zaburzenia nerwicowe, poczucie smutku, czy też lęku, takiego bardzo uogólnionego. Zupełnie inaczej nasz mózg i my odbieramy rzeczywistość, wtedy, kiedy stale jesteśmy w ruchu, kiedy stale biegamy. Gwarantuję Wam, że każdy z Was, biegając chociażby 2 czy 3 razy w tygodniu, robiąc to w sposób dosyć zaangażowany, mam tutaj na myśli nie tylko marszobiegi, ale także momenty, wtedy, kiedy biegamy na granicy naszego komfortu, wtedy nasz organizm nagradza ten wysiłek, potencjalny ból, właśnie serotoniną. Hormon szczęścia działa fantastycznie zarówno, jeżeli chodzi adaptację naszego organizmu jak i również, na wszelkiego rodzaju zaburzenia związane ze sferą psychiczną, zwłaszcza na jesieni, zwłaszcza zimą, kiedy mamy dosyć mało światła na co dzień, wtedy, kiedy najwięcej osób narzeka na wszelkiego rodzaju problemy związane ze stresem, czy też poczuciem smutku, czy też poczuciem dosyć niskiej własnej wartości. To jest bardzo skuteczny, w pełni naturalny lek – po prostu sport, a w największej mierze bieganie, ponieważ ono wymaga od nas najmniejszych nakładów organizacyjnych i finansowych. Jeżeli nie mamy żadnych kontuzji, jeżeli mamy w miarę proste nogi, jeżeli nie mamy platfusa, wystarczą najbardziej podstawowe buty, wystarczą jak

Bieganie zmienia. Wiele. Moje życie także. Dlatego tak chętnie dzielę się sportem i zarażam miłością do aktywności. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Ci, którzy, na co dzień uprawiają kolarstwo, być może będą rozczarowani tym tytułem, ale spokojnie, wydaje mi się, że zarówno kolarstwo jak i bieganie mają bardzo dużo wspólnych mianowników. Nawet, jeżeli nie uprawiałbym triathlonu, to nadal bym przekonywał tych, którzy śmigają teraz chociażby na Zwifcie do tego, że warto jest czasami pójść się przebiec, zwłaszcza zimą, kiedy teoretycznie mamy mniej pretekstów do tego, żeby wyjść na, zewnątrz, ponieważ pogoda nie ta, ponieważ temperatury nie te. Ja nie lubię zimna na rowerze, ale podczas biegania mi już nie ono tak bardzo nie przeszkadza, zwłaszcza w sytuacji, kiedy mamy pewne doświadczenie w kompletowaniu sobie odzieży w zależności od temperatury, czy w zależności od tego, czy pada deszcz czy wieje wiatr.

Przekonując ludzi do biegania, w pierwszej kolejności powiedziałbym o wszystkich kwestiach zdrowotnych, bo jeżeli chcemy wydłużyć swój czas na tej planecie, to warto jest ruszyć tyłek. Zauważymy to zarówno od strony tej subiektywnej jak i obiektywnej. Obiektywne dane to te, które zapewne znajdziemy w naszych badaniach, zwłaszcza mam tu na myśli cholesterol, będziemy o wiele lepiej się czuli, nie będziemy mieli już problemów z sercem jak wcześniej, nie będziemy narzekać na to, że brakuje nam tchu albo, że w wieku 45 lat mamy już pierwsze objawy choroby wieńcowej. Brak ruchu sprawia, że mamy także problemy metaboliczne, chociażby cukrzycę. Ruch jest lekiem, może nie na całe zło, ale na wiele różnych chorób cywilizacyjnych, zarówno mam tutaj na myśli te fizyczne jak również te, które są związane ze sferą emocjonalną i psychiczną. Dla mnie motywacją do biegania, było to, o czym Wam wspominałem w pierwszym odcinku swojego podcastu, czyli wszelkiego rodzaju zaburzenia związane, chociażby ze stresem, z którym mój organizm bardzo ciężko sobie radził wtedy, kiedy nie ruszałem się, ponieważ, czy to bieganie, czy to jazda na rowerze, czy to pływanie albo inna dyscyplina sportu, która sprawia, że pracujemy na nieco wyższym tętnie niż normalnie, determinuje nasz mózg do większej emisji endorfin do krwiobiegu. To jest najlepszy i w pełni naturalny lek na depresję, na wszelkiego rodzaju zaburzenia nerwicowe, poczucie smutku, czy też lęku, takiego bardzo uogólnionego. Zupełnie inaczej nasz mózg i my odbieramy rzeczywistość, wtedy, kiedy stale jesteśmy w ruchu, kiedy stale biegamy.

Gwarantuję Wam, że każdy z Was, biegając chociażby 2 czy 3 razy w tygodniu, robiąc to w sposób dosyć zaangażowany, mam tutaj na myśli nie tylko marszobiegi, ale także momenty, wtedy, kiedy biegamy na granicy naszego komfortu, wtedy nasz organizm nagradza ten wysiłek, potencjalny ból, właśnie serotoniną. Hormon szczęścia działa fantastycznie zarówno, jeżeli chodzi adaptację naszego organizmu jak i również, na wszelkiego rodzaju zaburzenia związane ze sferą psychiczną, zwłaszcza na jesieni, zwłaszcza zimą, kiedy mamy dosyć mało światła na co dzień, wtedy, kiedy najwięcej osób narzeka na wszelkiego rodzaju problemy związane ze stresem, czy też poczuciem smutku, czy też poczuciem dosyć niskiej własnej wartości. To jest bardzo skuteczny, w pełni naturalny lek – po prostu sport, a w największej mierze bieganie, ponieważ ono wymaga od nas najmniejszych nakładów organizacyjnych i finansowych. Jeżeli nie mamy żadnych kontuzji, jeżeli mamy w miarę proste nogi, jeżeli nie mamy platfusa, wystarczą najbardziej podstawowe buty, wystarczą jak

Podstawy: Jak zacząć jeździć na rowerze i biegać? Postanowienia noworoczne i odchudzanie (5)
2019-11-28 15:01:34

Pora postawić pierwsze kroki. Mówię jak zacząć dzień po dniu. Jak wytrwać w tak zwanych postanowieniach, aby nie były jedynie „postanowieniami noworocznymi”. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Dzisiaj kolejna, eksperymentalna część mojego podcastu, który wyjątkowo, eksperymentalnie również, publikuję na You Tubie, ale w formie publicznej i widzicie ten materiał Wszyscy, także na liście subskrypcji. Chcę sprawdzić Wasze reakcje, ponieważ pojawiło się dużo sugestii, żeby nie publikować tego tylko w formie ukrytego wideo na play liście podcast, ale także podzielić się tym wszystkim z szerszą publicznością. Szersza publiczność ma również dostęp do tego wszystkiego, o czym teraz mówię, poprzez iTunes, poprzez podcasty Spotify, właściwie na wszystkich platformach gdzie wpiszecie „Leszek jednoślad.pl” tam mnie znajdziecie. Dzisiaj o stawianiu absolutnie pierwszych kroków, zaraz potem jak postanowimy przejść na tę sportową stronę życia. Wiele osób, właśnie teraz zastanawia się nad postanowieniami noworocznymi, bez względu na to, czy to będzie postanowienie związane z 1 grudnia czy z 1 stycznia, to absolutnie nie ma żadnego znaczenia, to musimy wiedzieć, tak naprawdę, jakich błędów nie popełniać. Tak naprawdę to nagranie powinno się nazywać; „jakie błędy ja popełniałem i czego nie róbcie, żebyście sobie nie zrobili, na samym początku krzywdy”. Kwestia absolutnie nr 1 to jest zdroworozsądkowość i to jest opanowywanie emocji, bo mamy ten karnet, czy kupiliśmy te buty do biegania, albo nawet ich nie kupiliśmy i dochodzimy do wniosku: OK, dzisiaj zrobię dwa kilometry – no nie. Jeżeli ostatnio biegałeś/ biegałaś w liceum 15 czy 20 lat temu, a nawet 5 lat temu, to uwierz mi, że nawet przebiegnięcie 1 km na następny dzień będzie bolesne i ciężko będzie wstać z łóżka, wszystkie mięśnie będą sprawiały wrażenie jakby były napięte jak struna. Mówi się, że to są tzw. „ zakwasy”, ale to nie są zakwasy. Sporo jest osób, które dochodzą do wniosku, OK, to ja zrobię 5 km i zobaczę, czy będę w stanie. Na następny dzień, uwierzcie mi, że będzie masakra, już nie mówiąc o tym, że w trakcie takiego pierwszego biegu można się uszkodzić. Jednakże, najczęściej dochodzi do takiej sytuacji, że faktycznie zachowujemy ten progres: 1 dnia – 1 km, 2 dnia – 2 km, 3 dnia – 3 km, ale ten gradient jest zbyt wysoki. Zrób 1 dnia – 1 km, odpocznij sobie 1 – 2 dni, zobacz jak zareagują Twoje nogi i potem dopiero zwiększaj ten dystans, ale nie o kilometr, ale o 200 metrów. To, co jest też ważne, to obserwowanie swoich nóg i swojego ciała, w jaki sposób ono podlega tej adaptacji, zwłaszcza, jeżeli ważymy dużo więcej niż powinniśmy, to dwukrotnie powinniśmy uważać na stawy, ścięgna, bo tutaj obciążenia będą dużo większe. To samo, wbrew pozorom, tyczy się nie tylko biegania, ale również roweru. Zwłaszcza osoby początkujące, także posiadające nadwagę, będą narzekały w pierwszej kolejności, na tyłek, ale to nie będzie wina złej wkładki, to nie będzie wina złego siodełka, czy też nieprawidłowo ustawionej pozycji. Tyłek na początku będzie boleć – zawsze i każdego, po bardzo długiej przerwie, nawet po półrocznej przerwie. Na nowo nasze pośladki będą musiały się zaadoptować. To też są mięśnie, które są kompresowane, to też są tkanki, które muszą się do tego wszystkiego zaadoptować, do tej dosyć nietypowej pozycji i także do tego, że cała masa spoczywa na dość niewielkiej powierzchni. Mi, tak naprawdę, ważąc powyżej 100 kg, ponad 6 miesięcy zajęło zaadoptowanie się do siodełka. W międzyczasie niepotrzebnie eksperymentowa

Pora postawić pierwsze kroki. Mówię jak zacząć dzień po dniu. Jak wytrwać w tak zwanych postanowieniach, aby nie były jedynie „postanowieniami noworocznymi”.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiaj kolejna, eksperymentalna część mojego podcastu, który wyjątkowo, eksperymentalnie również, publikuję na You Tubie, ale w formie publicznej i widzicie ten materiał Wszyscy, także na liście subskrypcji. Chcę sprawdzić Wasze reakcje, ponieważ pojawiło się dużo sugestii, żeby nie publikować tego tylko w formie ukrytego wideo na play liście podcast, ale także podzielić się tym wszystkim z szerszą publicznością. Szersza publiczność ma również dostęp do tego wszystkiego, o czym teraz mówię, poprzez iTunes, poprzez podcasty Spotify, właściwie na wszystkich platformach gdzie wpiszecie „Leszek jednoślad.pl” tam mnie znajdziecie.

Dzisiaj o stawianiu absolutnie pierwszych kroków, zaraz potem jak postanowimy przejść na tę sportową stronę życia. Wiele osób, właśnie teraz zastanawia się nad postanowieniami noworocznymi, bez względu na to, czy to będzie postanowienie związane z 1 grudnia czy z 1 stycznia, to absolutnie nie ma żadnego znaczenia, to musimy wiedzieć, tak naprawdę, jakich błędów nie popełniać. Tak naprawdę to nagranie powinno się nazywać; „jakie błędy ja popełniałem i czego nie róbcie, żebyście sobie nie zrobili, na samym początku krzywdy”.

Kwestia absolutnie nr 1 to jest zdroworozsądkowość i to jest opanowywanie emocji, bo mamy ten karnet, czy kupiliśmy te buty do biegania, albo nawet ich nie kupiliśmy i dochodzimy do wniosku: OK, dzisiaj zrobię dwa kilometry – no nie. Jeżeli ostatnio biegałeś/ biegałaś w liceum 15 czy 20 lat temu, a nawet 5 lat temu, to uwierz mi, że nawet przebiegnięcie 1 km na następny dzień będzie bolesne i ciężko będzie wstać z łóżka, wszystkie mięśnie będą sprawiały wrażenie jakby były napięte jak struna. Mówi się, że to są tzw. „ zakwasy”, ale to nie są zakwasy. Sporo jest osób, które dochodzą do wniosku, OK, to ja zrobię 5 km i zobaczę, czy będę w stanie. Na następny dzień, uwierzcie mi, że będzie masakra, już nie mówiąc o tym, że w trakcie takiego pierwszego biegu można się uszkodzić. Jednakże, najczęściej dochodzi do takiej sytuacji, że faktycznie zachowujemy ten progres: 1 dnia – 1 km, 2 dnia – 2 km, 3 dnia – 3 km, ale ten gradient jest zbyt wysoki. Zrób 1 dnia – 1 km, odpocznij sobie 1 – 2 dni, zobacz jak zareagują Twoje nogi i potem dopiero zwiększaj ten dystans, ale nie o kilometr, ale o 200 metrów. To, co jest też ważne, to obserwowanie swoich nóg i swojego ciała, w jaki sposób ono podlega tej adaptacji, zwłaszcza, jeżeli ważymy dużo więcej niż powinniśmy, to dwukrotnie powinniśmy uważać na stawy, ścięgna, bo tutaj obciążenia będą dużo większe.

To samo, wbrew pozorom, tyczy się nie tylko biegania, ale również roweru. Zwłaszcza osoby początkujące, także posiadające nadwagę, będą narzekały w pierwszej kolejności, na tyłek, ale to nie będzie wina złej wkładki, to nie będzie wina złego siodełka, czy też nieprawidłowo ustawionej pozycji. Tyłek na początku będzie boleć – zawsze i każdego, po bardzo długiej przerwie, nawet po półrocznej przerwie. Na nowo nasze pośladki będą musiały się zaadoptować. To też są mięśnie, które są kompresowane, to też są tkanki, które muszą się do tego wszystkiego zaadoptować, do tej dosyć nietypowej pozycji i także do tego, że cała masa spoczywa na dość niewielkiej powierzchni. Mi, tak naprawdę, ważąc powyżej 100 kg, ponad 6 miesięcy zajęło zaadoptowanie się do siodełka. W międzyczasie niepotrzebnie eksperymentowa

Rób swoje. Ludzie zawsze będą ciebie krytykować (4)
2019-11-21 15:45:51

Jak było kiedy zaczynałem? Wszyscy się śmiali, szydzili. Mało kto we mnie wierzył, prócz mnie samego. Tymczasem konsekwentnie realizowałem swój cel, płynąc pod prąd. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Dzisiaj witam się z Wami po raz czwarty zarówno na You Tubie w sekcji „podcast” jak również na Spotify, iTunes czy też Instagramie, do obserwowania, którego, przez cały czas Was zachęcam, bo mi to bardzo pomaga właśnie w motywacji i rozwoju mojej działalności. Dzisiaj będzie o pokorze. Dzisiaj będzie o pewności siebie, zwłaszcza na początku drogi do celu, jakikolwiek by on nie był. Zagadnienie bardzo trudne, bo dwustronne. Z jednej strony mamy do czynienia, bardzo często, z osobowością, która jest właśnie przepełniona aż do przesady pokorą, i wielu ludziom, zawłaszcza, kiedy zaczynają, brakuje tej pewności siebie. Brak pewności siebie to także, bardzo często, brak motywacji, bo wychodzimy z założenia, że: to na pewno się nie uda, jestem beznadziejny/ beznadziejna, wszyscy mi mówią dookoła, żeby nie walczyć, bo to nie ma sensu, albo inni też nie walczą. Z trzeciej strony pojawiają się ludzie, którzy nigdy nie mieli żadnych problemów, i uważają się za geniuszy sportu, czy też geniuszy sposobu na życie i mówią tym słabszym, na początku drogi, że są beznadziejni, sprawiając, że człowiek jeszcze bardziej zamyka się w sobie. Dużo wiem na ten temat, bo wiele miałem w swoim życiu takich momentów, które wyglądały jak cykle koniunkturalne; raz byłem przepełniony pewnością siebie, potem przychodziło takie spoliczkowanie mnie i byłem sprowadzany do parteru, zarówno w pracy, jak również wtedy, kiedy podjąłem decyzję o tym, że będę uprawiać sport. No i właśnie. Wtedy, kiedy ważyłem jeszcze 120 kg i po raz pierwszy przyszedłem na siłownię na trening personalny i też na bieżnię, miałem wrażenie, że wszyscy dookoła patrzą na mnie z takim politowaniem. Niestety, często tego nie unikniemy i dosyć często będziemy porównywać siebie do innych uważając, że to właśnie, te trzecioosobowe persony są od nas dużo lepsze a to nieprawda. Zauważyłem, że osoby, które nie posiadają sporej pewności siebie, w dużej mierze opierają się na tym, co jest mało istotne, czyli chociażby na wyglądzie czy też na liczbach; na tych, które widzimy na wadze, na tych, które widzimy na zegarkach sportowych po przebiegnięciu 5 km czy po przejechaniu iluś tam kilometrów na rowerze z jakąś tam inną średnią, gdzie to okazuje się, że sąsiad jest dużo lepszy. Ten arogancki i pełen pychy sąsiad jeszcze mówi do nas: dzieciaku… Może nie wprost, bo wprost, tego rodzaju sformułowań używa się w Internecie, ale często to odczucie jest bardzo przykre i bardzo demotywujące, a tymczasem każdy z nas powinien na tym poletku, troszeczkę zamykać się w sobie i robić swoje. Wszyscy dookoła będą mówili, że nasz cel, czy to będzie uprawianie sportu, czy to będzie przejście na zdrowszą dietę, czy to będzie zejście z masy czy pozyskanie w życiu nowych umiejętności, będzie przez innych krytykowane; no bo, po co? Po co to robisz, przecież dobrze wyglądasz, co ty sobie ubzdurałeś, jaki triathlon, jaki rower? To samo będą mówiły osoby, które już dziś żyją aktywnie. Ja nigdy nie zapomnę jak zacząłem publikować pierwsze filmy; wyglądałem wtedy jak wyglądałem, miałem wiedzę, jaką miąłem, doświadczeń też było mało i wtedy bardzo często słyszałem: weź, daj sobie chłopie spokój, po co ci to wszystko? Wiecie, co mnie najbardziej śmieszyło? To, jak w pewnym momencie zlatywali się ludzie z jakichś innych kanałów na You Tubie i to oni mi to pisali; że ja jeste

Jak było kiedy zaczynałem? Wszyscy się śmiali, szydzili. Mało kto we mnie wierzył, prócz mnie samego. Tymczasem konsekwentnie realizowałem swój cel, płynąc pod prąd.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiaj witam się z Wami po raz czwarty zarówno na You Tubie w sekcji „podcast” jak również na Spotify, iTunes czy też Instagramie, do obserwowania, którego, przez cały czas Was zachęcam, bo mi to bardzo pomaga właśnie w motywacji i rozwoju mojej działalności.

Dzisiaj będzie o pokorze. Dzisiaj będzie o pewności siebie, zwłaszcza na początku drogi do celu, jakikolwiek by on nie był. Zagadnienie bardzo trudne, bo dwustronne. Z jednej strony mamy do czynienia, bardzo często, z osobowością, która jest właśnie przepełniona aż do przesady pokorą, i wielu ludziom, zawłaszcza, kiedy zaczynają, brakuje tej pewności siebie. Brak pewności siebie to także, bardzo często, brak motywacji, bo wychodzimy z założenia, że: to na pewno się nie uda, jestem beznadziejny/ beznadziejna, wszyscy mi mówią dookoła, żeby nie walczyć, bo to nie ma sensu, albo inni też nie walczą. Z trzeciej strony pojawiają się ludzie, którzy nigdy nie mieli żadnych problemów, i uważają się za geniuszy sportu, czy też geniuszy sposobu na życie i mówią tym słabszym, na początku drogi, że są beznadziejni, sprawiając, że człowiek jeszcze bardziej zamyka się w sobie. Dużo wiem na ten temat, bo wiele miałem w swoim życiu takich momentów, które wyglądały jak cykle koniunkturalne; raz byłem przepełniony pewnością siebie, potem przychodziło takie spoliczkowanie mnie i byłem sprowadzany do parteru, zarówno w pracy, jak również wtedy, kiedy podjąłem decyzję o tym, że będę uprawiać sport.

No i właśnie. Wtedy, kiedy ważyłem jeszcze 120 kg i po raz pierwszy przyszedłem na siłownię na trening personalny i też na bieżnię, miałem wrażenie, że wszyscy dookoła patrzą na mnie z takim politowaniem. Niestety, często tego nie unikniemy i dosyć często będziemy porównywać siebie do innych uważając, że to właśnie, te trzecioosobowe persony są od nas dużo lepsze a to nieprawda. Zauważyłem, że osoby, które nie posiadają sporej pewności siebie, w dużej mierze opierają się na tym, co jest mało istotne, czyli chociażby na wyglądzie czy też na liczbach; na tych, które widzimy na wadze, na tych, które widzimy na zegarkach sportowych po przebiegnięciu 5 km czy po przejechaniu iluś tam kilometrów na rowerze z jakąś tam inną średnią, gdzie to okazuje się, że sąsiad jest dużo lepszy. Ten arogancki i pełen pychy sąsiad jeszcze mówi do nas: dzieciaku… Może nie wprost, bo wprost, tego rodzaju sformułowań używa się w Internecie, ale często to odczucie jest bardzo przykre i bardzo demotywujące, a tymczasem każdy z nas powinien na tym poletku, troszeczkę zamykać się w sobie i robić swoje. Wszyscy dookoła będą mówili, że nasz cel, czy to będzie uprawianie sportu, czy to będzie przejście na zdrowszą dietę, czy to będzie zejście z masy czy pozyskanie w życiu nowych umiejętności, będzie przez innych krytykowane; no bo, po co? Po co to robisz, przecież dobrze wyglądasz, co ty sobie ubzdurałeś, jaki triathlon, jaki rower? To samo będą mówiły osoby, które już dziś żyją aktywnie.

Ja nigdy nie zapomnę jak zacząłem publikować pierwsze filmy; wyglądałem wtedy jak wyglądałem, miałem wiedzę, jaką miąłem, doświadczeń też było mało i wtedy bardzo często słyszałem: weź, daj sobie chłopie spokój, po co ci to wszystko? Wiecie, co mnie najbardziej śmieszyło? To, jak w pewnym momencie zlatywali się ludzie z jakichś innych kanałów na You Tubie i to oni mi to pisali; że ja jeste

Dlaczego tyjemy? Jakie błędy popełniałem i jak schudłem? (3)
2019-11-13 17:11:38

Alkohol? Codzienny rytuał kupowania słodyczy. Zbyt duże zakupy „na zapas”. Wypchana lodówka po brzegi. Brak kalkulacji codziennych kcal. O tych błędach opowiadam w trzecim podcaście. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Dzisiaj odcinek 3 eksperymentalnego podcastu, który znajdziecie zarówno na Spotify jak i na iTunes. Wrzucam to także do Podcastów Google, więc, de facto, na wszystkich najważniejszych platformach znajdziecie to. Zachęcam Was także do tego, żeby śledzić mnie na Instagramie. Ten dzisiejszy odcinek, przyznam szczerze, że nagrywam już po raz drugi, dlatego, że wcześniej walczyłem z mega katarem i nie za dobrze to brzmiało, o czym opowiadałem, i o czym dziś, po raz kolejny będę mówić: o utracie wagi, i o tym, dlaczego tyjemy, jaki to są błędy i jak ich unikać, z mojego punktu widzenia. Nie jestem ani psychologiem, ani dietetykiem. Jestem człowiekiem, który kiedyś ważył dużo więcej. Do tego stopnia zmienił się mój wygląd, że ludzie naprawdę nie wierzą w zdjęcia archiwalne, które im pokazuję. Ten sam problem tyczy się chociażby celników, którzy to byli ostatnio łaskawi mnie przesłuchiwać przez kilkadziesiąt minut, kiedy to posługiwałem się dokumentem, który nie był biometryczny; na samo zdjęcie nie chcieli mi uwierzyć i bardzo szczegółowo mnie wałkowali chcąc wpuścić z powrotem do Polski. Wstyd straszny w każdym razie, bo maglowali mnie naprawdę długo na oczach wszystkich. Dlaczego tyjemy? Moim zdaniem, głównie z uwagi na brak pewnej świadomości, ze względu na to, że dużo osób sobie nie zdaje sprawy z tego, że 100 g paczka chipsów, 100 g paczka chrupek, 100 g czekolady – te wszystkie rzeczy mają, na dobrą sprawę ponad 500 kcal. 500 kcal. u mnie to jest 7 km biegania, więc to jest naprawdę sporo, przy czym 7 tyś. kcal. naddatku to jest 1 kg dodatkowej masy. To mówię w bardzo dużym uproszczeniu. W sytuacji, kiedy w sklepie nie toczymy tej matematyki, dowolnie konsumujemy, to odkładamy sobie przez cały czas te kolejne kilogramy. Kwestia świadomości to jest jedno i czytanie składów jak i również wartości energetycznej produktów. Dwa – to jest motywacja, która nam przyświeca podczas poczynania złych decyzji konsumenckich w sklepie. Wynika to z tego, że bardzo często zajadamy stres, bardzo często zajadamy smutek, mamy różne, dziwne rytuały, które także wynikają, po prostu, ze znudzenia. To czasami też się tak zdarza, że Kowalski po ciężkim dniu w pracy, przychodzi do domu, odpala coś słodkiego, albo słonego, do tego piwo i kanapa. To jest codzienność, i załóżmy, że każdy taki wieczór to jest dodatkowe, powiedzmy, 700 kcal, i po 10 dniach zarabiamy 1 kg. Też mówię to w bardzo dużym uproszczeniu. Tym sposobem powstają takie liczby jak 120 kg, które ja widywałem kilka lat temu na swojej wadze. Dziś warzę troszeczkę mniej, bo ponad 50 kg mniej i bardzo dużo wysiłku mnie to kosztowało. Odbijanie się z powrotem od dramatycznej wagi, która rzucała się nie tylko na mój wygląd, nie tylko na moje samopoczucie, ale także skutecznie utrudniała mi uprawianie sportu w sytuacji, kiedy byłem zmuszony do tego żeby chodzić na siłownię, biegać, pływać czy też jeździć na rowerze. Tak jak miałem już okazję Wam wspominać o tym poprzednio, moją motywacją do uprawiania sportu nie było wcale odchudzanie tylko lepsze samopoczucie to psychiczne. Ja miałem do czynienia z nerwicą, z atakami paniki, dowiedziałem się w między czasie, że skutecznym lekiem, oprócz oczywiście psychoterapii czy farmakoterapii jest regularnie uprawiany sport. Dyscypliny aerobowe, które wyciskają z nas siódme poty,

Alkohol? Codzienny rytuał kupowania słodyczy. Zbyt duże zakupy „na zapas”. Wypchana lodówka po brzegi. Brak kalkulacji codziennych kcal. O tych błędach opowiadam w trzecim podcaście.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dzisiaj odcinek 3 eksperymentalnego podcastu, który znajdziecie zarówno na Spotify jak i na iTunes. Wrzucam to także do Podcastów Google, więc, de facto, na wszystkich najważniejszych platformach znajdziecie to. Zachęcam Was także do tego, żeby śledzić mnie na Instagramie.

Ten dzisiejszy odcinek, przyznam szczerze, że nagrywam już po raz drugi, dlatego, że wcześniej walczyłem z mega katarem i nie za dobrze to brzmiało, o czym opowiadałem, i o czym dziś, po raz kolejny będę mówić: o utracie wagi, i o tym, dlaczego tyjemy, jaki to są błędy i jak ich unikać, z mojego punktu widzenia. Nie jestem ani psychologiem, ani dietetykiem. Jestem człowiekiem, który kiedyś ważył dużo więcej. Do tego stopnia zmienił się mój wygląd, że ludzie naprawdę nie wierzą w zdjęcia archiwalne, które im pokazuję. Ten sam problem tyczy się chociażby celników, którzy to byli ostatnio łaskawi mnie przesłuchiwać przez kilkadziesiąt minut, kiedy to posługiwałem się dokumentem, który nie był biometryczny; na samo zdjęcie nie chcieli mi uwierzyć i bardzo szczegółowo mnie wałkowali chcąc wpuścić z powrotem do Polski. Wstyd straszny w każdym razie, bo maglowali mnie naprawdę długo na oczach wszystkich.

Dlaczego tyjemy? Moim zdaniem, głównie z uwagi na brak pewnej świadomości, ze względu na to, że dużo osób sobie nie zdaje sprawy z tego, że 100 g paczka chipsów, 100 g paczka chrupek, 100 g czekolady – te wszystkie rzeczy mają, na dobrą sprawę ponad 500 kcal. 500 kcal. u mnie to jest 7 km biegania, więc to jest naprawdę sporo, przy czym 7 tyś. kcal. naddatku to jest 1 kg dodatkowej masy. To mówię w bardzo dużym uproszczeniu. W sytuacji, kiedy w sklepie nie toczymy tej matematyki, dowolnie konsumujemy, to odkładamy sobie przez cały czas te kolejne kilogramy. Kwestia świadomości to jest jedno i czytanie składów jak i również wartości energetycznej produktów. Dwa – to jest motywacja, która nam przyświeca podczas poczynania złych decyzji konsumenckich w sklepie. Wynika to z tego, że bardzo często zajadamy stres, bardzo często zajadamy smutek, mamy różne, dziwne rytuały, które także wynikają, po prostu, ze znudzenia. To czasami też się tak zdarza, że Kowalski po ciężkim dniu w pracy, przychodzi do domu, odpala coś słodkiego, albo słonego, do tego piwo i kanapa. To jest codzienność, i załóżmy, że każdy taki wieczór to jest dodatkowe, powiedzmy, 700 kcal, i po 10 dniach zarabiamy 1 kg. Też mówię to w bardzo dużym uproszczeniu. Tym sposobem powstają takie liczby jak 120 kg, które ja widywałem kilka lat temu na swojej wadze. Dziś warzę troszeczkę mniej, bo ponad 50 kg mniej i bardzo dużo wysiłku mnie to kosztowało. Odbijanie się z powrotem od dramatycznej wagi, która rzucała się nie tylko na mój wygląd, nie tylko na moje samopoczucie, ale także skutecznie utrudniała mi uprawianie sportu w sytuacji, kiedy byłem zmuszony do tego żeby chodzić na siłownię, biegać, pływać czy też jeździć na rowerze.

Tak jak miałem już okazję Wam wspominać o tym poprzednio, moją motywacją do uprawiania sportu nie było wcale odchudzanie tylko lepsze samopoczucie to psychiczne. Ja miałem do czynienia z nerwicą, z atakami paniki, dowiedziałem się w między czasie, że skutecznym lekiem, oprócz oczywiście psychoterapii czy farmakoterapii jest regularnie uprawiany sport. Dyscypliny aerobowe, które wyciskają z nas siódme poty,

Nerwica i depresja: To przez stres zacząłem uprawiać sport (2)
2019-11-08 13:10:36

Tak. Sport uratował moje życie. Być może zwariowałbym, albo popełnił samobójstwo. O tym mówię otwarcie, bo tak dużo zawdzięczam losowi, który pchnął mnie w tym kierunku. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Dalej nie wierzę, że nagrywam podcasty. To jest drugi odcinek, który nagrywam za sprawą zarąbistej motywacji, którą dostałem od Was; wszystkie zdjęcia, wszystkie informacje dotyczące tego, że ktoś tego słucha są niezwykle dla mnie cenne i przez cały czas ta moja, trochę ograniczona pewność siebie karze mi w to nie wierzyć. Dlatego nadal uważam, że to jest moja działalność testowa na Spotify i na iTunes. To jest strasznie motywujące, chociaż słowa motywacja też nie lubię, tak samo jak słowa influencer. To ma takie pejoratywne brzmienie w Polsce, głównie ze względu na ludzi, którzy przejaskrawiają swoją rolę. Ja przez cały czas bardzo mocno staram się nie przejaskrawiać swojej roli, działać w sposób pokorny, trochę nieśmiały, trochę speszony. Sporo osób pyta mnie o moją genezę; jak to się stało, że w ogóle zacząłem uprawiać sport? Historia jest bardzo długa i pomimo tego, że jestem względnie, obiektywnie mówiąc, bardzo młodym człowiekiem, mam dużo różnych doświadczeń wyniesionych zarówno ze swojego dzieciństwa jak i również ze swojego życia zawodowego, gdzie to wspólnym mianownikiem wszystkich tych okresów był zawsze stres . Permanentny stres związany z wieloma różnymi rzeczami, które to podświadomie dawały mi do zrozumienia, że ja nie mam w życiu nad wszystkim kontroli. Tak wygląda osobowość perfekcjonisty. Tego ode mnie zawsze oczekiwano i także praca, zwłaszcza doświadczenie mobbingu w przeszłości, sprawia, że nasz charakter zmienia się w sposób nieodwracalny, i bardzo często, nie będziemy sobie w stanie sami z tym poradzić. U mnie skutkowało to tym, że w okolicach 22 roku życia pojawiły mi się ataki paniki, które pierwotnie przez lekarzy były interpretowane w niezrozumiały dla mnie sposób. Z perspektywy czasu ciężko jest mi w to uwierzyć, że nikt mnie nie wysłał do psychiatry, kiedy to, czy to pierwszy, czy to drugi czy to trzeci raz witałem na kozetce mówiąc, że mam wrażenie, że dostanę zawału serca, że zemdleję, że się duszę. Badano mnie w sposób fizyczny wzdłuż i wszerz, robiono echo serca, podawano różne środki. Potem się okazało, że to są środki uspokajające, ale to, że nie radzę sobie ze stresem, który to właśnie w taki sposób wybija się na zewnątrz. W jaki sposób organizm go odreagowuje dowiedziałem się przez przypadek przed snem czytając jakiś artykuł, gdzie to sobie powiedziałem : o kurcze, ja chyba mam nerwicę i powinienem pójść do lekarza. Było tak, że zawitałem właśnie u lekarza psychiatry, jakkolwiek śmiesznie to brzmi, jakkolwiek jest to kojarzone zwłaszcza przez nieświadomych ludzi, bo zawsze psychiatra kojarzy się z chodzeniem po ścianach albo z byciem wariatem. Współcześnie psychiatrzy, czym się zajmują? – leczeniem depresji, leczeniem problemów, które są związane z różnymi zaburzeniami nerwicowymi, które objawiają się w bardzo skomplikowany sposób, właśnie w sposób niejednorodny – można powiedzieć; no, bo co uczucie duszności czy też permanentny ból głowy albo problemy ze snem mogą mieć wspólnego z nerwicą, czy też z psychiatrą? Otóż okazuje się, że bardzo często właśnie tak to występuje, tak to się objawiaj, tylko bardzo wiele osób sobie nie zadaje z tego sprawy, z czym tak naprawdę walczą. Ja zauważyłem, w pewnym momencie, że nawet wtedy, kiedy nie musiałem być zestresowany, byłem przez cały czas zestresowany. Żyłem przez cały czas w takim potwornym, n

Tak. Sport uratował moje życie. Być może zwariowałbym, albo popełnił samobójstwo. O tym mówię otwarcie, bo tak dużo zawdzięczam losowi, który pchnął mnie w tym kierunku.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Dalej nie wierzę, że nagrywam podcasty. To jest drugi odcinek, który nagrywam za sprawą zarąbistej motywacji, którą dostałem od Was; wszystkie zdjęcia, wszystkie informacje dotyczące tego, że ktoś tego słucha są niezwykle dla mnie cenne i przez cały czas ta moja, trochę ograniczona pewność siebie karze mi w to nie wierzyć. Dlatego nadal uważam, że to jest moja działalność testowa na Spotify i na iTunes. To jest strasznie motywujące, chociaż słowa motywacja też nie lubię, tak samo jak słowa influencer. To ma takie pejoratywne brzmienie w Polsce, głównie ze względu na ludzi, którzy przejaskrawiają swoją rolę. Ja przez cały czas bardzo mocno staram się nie przejaskrawiać swojej roli, działać w sposób pokorny, trochę nieśmiały, trochę speszony.

Sporo osób pyta mnie o moją genezę; jak to się stało, że w ogóle zacząłem uprawiać sport? Historia jest bardzo długa i pomimo tego, że jestem względnie, obiektywnie mówiąc, bardzo młodym człowiekiem, mam dużo różnych doświadczeń wyniesionych zarówno ze swojego dzieciństwa jak i również ze swojego życia zawodowego, gdzie to wspólnym mianownikiem wszystkich tych okresów był zawsze stres. Permanentny stres związany z wieloma różnymi rzeczami, które to podświadomie dawały mi do zrozumienia, że ja nie mam w życiu nad wszystkim kontroli. Tak wygląda osobowość perfekcjonisty. Tego ode mnie zawsze oczekiwano i także praca, zwłaszcza doświadczenie mobbingu w przeszłości, sprawia, że nasz charakter zmienia się w sposób nieodwracalny, i bardzo często, nie będziemy sobie w stanie sami z tym poradzić. U mnie skutkowało to tym, że w okolicach 22 roku życia pojawiły mi się ataki paniki, które pierwotnie przez lekarzy były interpretowane w niezrozumiały dla mnie sposób. Z perspektywy czasu ciężko jest mi w to uwierzyć, że nikt mnie nie wysłał do psychiatry, kiedy to, czy to pierwszy, czy to drugi czy to trzeci raz witałem na kozetce mówiąc, że mam wrażenie, że dostanę zawału serca, że zemdleję, że się duszę. Badano mnie w sposób fizyczny wzdłuż i wszerz, robiono echo serca, podawano różne środki. Potem się okazało, że to są środki uspokajające, ale to, że nie radzę sobie ze stresem, który to właśnie w taki sposób wybija się na zewnątrz. W jaki sposób organizm go odreagowuje dowiedziałem się przez przypadek przed snem czytając jakiś artykuł, gdzie to sobie powiedziałem: o kurcze, ja chyba mam nerwicę i powinienem pójść do lekarza. Było tak, że zawitałem właśnie u lekarza psychiatry, jakkolwiek śmiesznie to brzmi, jakkolwiek jest to kojarzone zwłaszcza przez nieświadomych ludzi, bo zawsze psychiatra kojarzy się z chodzeniem po ścianach albo z byciem wariatem. Współcześnie psychiatrzy, czym się zajmują? – leczeniem depresji, leczeniem problemów, które są związane z różnymi zaburzeniami nerwicowymi, które objawiają się w bardzo skomplikowany sposób, właśnie w sposób niejednorodny – można powiedzieć; no, bo co uczucie duszności czy też permanentny ból głowy albo problemy ze snem mogą mieć wspólnego z nerwicą, czy też z psychiatrą? Otóż okazuje się, że bardzo często właśnie tak to występuje, tak to się objawiaj, tylko bardzo wiele osób sobie nie zadaje z tego sprawy, z czym tak naprawdę walczą.

Ja zauważyłem, w pewnym momencie, że nawet wtedy, kiedy nie musiałem być zestresowany, byłem przez cały czas zestresowany. Żyłem przez cały czas w takim potwornym, n

Mój pierwszy w życiu podcast (1)
2019-11-07 15:45:46

Historia pierwszego nagrania. Dlaczego zdecydowałem się uruchomić swój kanał z monologami jako uzupełnienie mojego kanału na YouTube. Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na  https://prawie.pro . Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro Cześć. Tutaj Leszek. Jeżeli oglądasz na You Tubie, a właściwie słuchasz You Tuba, to masz też chyba wrażenie, że dotarłeś na sam koniec Internetu. Trochę tak jest, że dużo myślałem kiedyś o robieniu podcastów, jednakże, podcast na You Tubie wydaje mi się trochę bez sensu, z tego względu, że głupio jest, moim zdaniem, nie łączyć dźwięku z obrazem. A może to tak jest, że niektórzy oczekują tego, żeby wyłącznie słyszeć; żeby mógł tutaj działać teatr wyobraźni; tak samo jak radio jest teatrem wyobraźni – podobnie jest też z podcastami. Zastanawiałem się nad tym, chociażby z tego względu, że do dziś nie wiem, jak to połączyć. Czy podcasty o takiej tematyce w ogóle mają sens na You Tubie? Znam kilku podcasterów, którzy robią tego typu rzeczy na tematy sportowe, na temat, ogółem, sportu, motywacji no i jak tak sobie analizuję te dane, a to jest taka moja fetysz; liczby, to mi się wydaje, że to nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Nie wiem, z jakiego powodu. Na pewno, ze względu na te obawy, zdecydowałem się, żeby to coś, co teraz nagrywam właśnie testowo, umieścić na kanale You Tube w formie niepublicznego filmu i tylko w poście Was zaprosić tutaj, żebyście mogli sami stwierdzić, czy to w ogóle ma sens. Pretekst dzisiaj do tego, żeby przemawiać do Was w formie takiej podcastowej do mikrofonu jest dosyć zaskakujący, przynajmniej jak dla mnie. Mówiłem Wam o tym, że nagrywałem ostatnimi czasy film będący podsumowaniem zarówno sezonu 2019 jak i trzech poprzednich. To z okazji przekroczenia 30 000 km na rowerze. Dziękuję serdecznie Stravie, za to, że zlicza każdy jeden kilometr bez względu na jego sens i efektywność. To było wideo, które nagrywałem w poniedziałek rano, po takim dosyć ciężkim weekendzie. Nie wiedziałem, dlaczego w weekend czułem się tak naprawdę beznadziejnie. W poniedziałek po południu okazało się, że wszystko jest jasne. To kwestia gorączki i tego, że po prostu dopadło mnie przeziębienie. Sam byłem zaskoczony, bo zdarza mi się to naprawdę bardzo rzadko i ostatnio, nawet w jednym programie, miałem okazję wspominać o tym, że cieszę się bardzo dobrym zdrowiem ze względu na to, że uprawiam dużo sportu, dużo się ruszam, hartuję ten organizm na saunie, hartuję podczas różnych zmieniających się warunków atmosferycznych na zewnątrz, dbam o powietrze w swoim domu, o jego wilgotność, o wietrzenie, nie przesuszam tego powietrza i też go nie przepalam zbyt mocno. I właśnie to słabe samopoczucie sprawiło, że miałem wrażenie, że ten poniedziałkowy film jest naprawdę słaby, zarówno po względem technicznym jak i pod względem merytorycznym; wiał wiatr. Pomyślałem sobie: nagram to może jakimś innym razem, nie klei mi się to. Mając na time line projekt tego montażu, gdzieś mniej więcej w połowie, gdzieś po 7 min., czy tam 4 min. czy 5 min., stwierdziłem, że: dobra, ja już tego dalej nie robię. Miałem zamiar w programie montażowym nacisnąć, po prostu, „delete this project”, wywalić bezpowrotnie te materiały. I mimo tego złego samopoczucia, i pomimo tego zwątpienia, po jakichś 10 – 15 min. wróciłem do tego, i powiedziałem sobie: dobra, już to wrzucę, bo głupio, że tak długo się nic nie będzie pojawiało a trochę Was przyzwyczaiłem do tego, że zawsze w poniedziałki coś się pojawia, od jakiegoś czasu. No i to tak wrzuciłem, trochę ryzykując, nie wiedząc, jaka będzie Wasza reakcja. Wiedziałem, że nie będzie to jakiś mega klikalny materiał, i nie jest to mega klikalny film, ze względu na to, ż

Historia pierwszego nagrania. Dlaczego zdecydowałem się uruchomić swój kanał z monologami jako uzupełnienie mojego kanału na YouTube.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Jeżeli oglądasz na You Tubie, a właściwie słuchasz You Tuba, to masz też chyba wrażenie, że dotarłeś na sam koniec Internetu. Trochę tak jest, że dużo myślałem kiedyś o robieniu podcastów, jednakże, podcast na You Tubie wydaje mi się trochę bez sensu, z tego względu, że głupio jest, moim zdaniem, nie łączyć dźwięku z obrazem. A może to tak jest, że niektórzy oczekują tego, żeby wyłącznie słyszeć; żeby mógł tutaj działać teatr wyobraźni; tak samo jak radio jest teatrem wyobraźni – podobnie jest też z podcastami.

Zastanawiałem się nad tym, chociażby z tego względu, że do dziś nie wiem, jak to połączyć. Czy podcasty o takiej tematyce w ogóle mają sens na You Tubie? Znam kilku podcasterów, którzy robią tego typu rzeczy na tematy sportowe, na temat, ogółem, sportu, motywacji no i jak tak sobie analizuję te dane, a to jest taka moja fetysz; liczby, to mi się wydaje, że to nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Nie wiem, z jakiego powodu. Na pewno, ze względu na te obawy, zdecydowałem się, żeby to coś, co teraz nagrywam właśnie testowo, umieścić na kanale You Tube w formie niepublicznego filmu i tylko w poście Was zaprosić tutaj, żebyście mogli sami stwierdzić, czy to w ogóle ma sens.

Pretekst dzisiaj do tego, żeby przemawiać do Was w formie takiej podcastowej do mikrofonu jest dosyć zaskakujący, przynajmniej jak dla mnie. Mówiłem Wam o tym, że nagrywałem ostatnimi czasy film będący podsumowaniem zarówno sezonu 2019 jak i trzech poprzednich. To z okazji przekroczenia 30 000 km na rowerze. Dziękuję serdecznie Stravie, za to, że zlicza każdy jeden kilometr bez względu na jego sens i efektywność. To było wideo, które nagrywałem w poniedziałek rano, po takim dosyć ciężkim weekendzie. Nie wiedziałem, dlaczego w weekend czułem się tak naprawdę beznadziejnie. W poniedziałek po południu okazało się, że wszystko jest jasne. To kwestia gorączki i tego, że po prostu dopadło mnie przeziębienie. Sam byłem zaskoczony, bo zdarza mi się to naprawdę bardzo rzadko i ostatnio, nawet w jednym programie, miałem okazję wspominać o tym, że cieszę się bardzo dobrym zdrowiem ze względu na to, że uprawiam dużo sportu, dużo się ruszam, hartuję ten organizm na saunie, hartuję podczas różnych zmieniających się warunków atmosferycznych na zewnątrz, dbam o powietrze w swoim domu, o jego wilgotność, o wietrzenie, nie przesuszam tego powietrza i też go nie przepalam zbyt mocno. I właśnie to słabe samopoczucie sprawiło, że miałem wrażenie, że ten poniedziałkowy film jest naprawdę słaby, zarówno po względem technicznym jak i pod względem merytorycznym; wiał wiatr. Pomyślałem sobie: nagram to może jakimś innym razem, nie klei mi się to. Mając na time line projekt tego montażu, gdzieś mniej więcej w połowie, gdzieś po 7 min., czy tam 4 min. czy 5 min., stwierdziłem, że: dobra, ja już tego dalej nie robię. Miałem zamiar w programie montażowym nacisnąć, po prostu, „delete this project”, wywalić bezpowrotnie te materiały. I mimo tego złego samopoczucia, i pomimo tego zwątpienia, po jakichś 10 – 15 min. wróciłem do tego, i powiedziałem sobie: dobra, już to wrzucę, bo głupio, że tak długo się nic nie będzie pojawiało a trochę Was przyzwyczaiłem do tego, że zawsze w poniedziałki coś się pojawia, od jakiegoś czasu. No i to tak wrzuciłem, trochę ryzykując, nie wiedząc, jaka będzie Wasza reakcja. Wiedziałem, że nie będzie to jakiś mega klikalny materiał, i nie jest to mega klikalny film, ze względu na to, ż

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie