Rzecz w tym

Rzecz W Tym to codzienny podcast "Rzeczpospolitej" ukazujący się od poniedziałku do czwartku o g. 17:00. Dziennikarze i publicyści "Rzeczpospolitej" zapewnią Państwu rzetelną dawkę informacji, o wydarzeniach politycznych, społecznych i ekonomicznych. Prowadzą Marzena Tabor-Olszewska, Bogusław Chrabota, Michał Płociński i Michał Szułdrzyński.

Kategorie:
Wiadomości

Odcinki od najnowszych:

Wielki błąd Bidena i Harris – czy demokraci stracą USA na własne życzenie?
2024-10-31 15:23:36

Czy gafy Joe Bidena, narastający chaos w świecie i słaba kampania Kamali Harris oddadzą Amerykę w ręce Donalda Trumpa? „Demokraci mieli cztery lata, by znaleźć odpowiedź na Trumpa… i tego nie zrobili” – mówi Jędrzej Bielecki w podcaście „Rzecz w tym”. W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Michał Płociński i Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej” oraz były korespondent w Waszyngtonie, analizują nadchodzące wybory prezydenckie w USA, wskazując na kluczowy błąd Partii Demokratycznej – niewykreowanie nowego, silnego lidera. Pomimo czterech lat przy władzy, demokraci nie przedstawili nowej, charyzmatycznej postaci, która mogłaby stanąć do walki z Donaldem Trumpem. Czy ich marazm odda Biały Dom republikanom? Kampania Kamali Harris, zastępującej Joe Bidena, nie przyniosła demokratom spodziewanego efektu. Michał Płociński podkreśla: „Jeżeli ktoś oczekiwał game changera, musi być zawiedziony”. Partia Demokratyczna zawaliła kampanię. Pomimo licznych wezwań do odświeżenia wizerunku partii, demokraci zostali przy sprawdzonych, ale niekoniecznie skutecznych nazwiskach. Bielecki wskazuje, że brak nowej postaci odzwierciedla stagnację, a kandydatura Harris – choć historyczna – niesie ryzyko, że dla części wyborców będzie kojarzyć się z niechcianymi zmianami. Ameryka jest dziś bardziej spolaryzowana niż kiedykolwiek, a różnice te przekładają się bezpośrednio na stabilność poparcia dla kandydatów. „To niemalże dwa osobne narody” – mówi Bielecki, zauważając, że Trump i Harris stali się symbolami tych różnic. Polaryzacja wyborców zmniejsza możliwości, by Harris mogła skutecznie przejąć część elektoratu Trumpa. Choć Partia Demokratyczna przeforsowała ambitne programy reform, to w opinii wielu wyborców pozostaje oderwana od ich codziennych problemów. Zdaniem Bieleckiego „wielkie reformy socjalne i inwestycyjne Bidena to za mało, by przekonać kluczowych wyborców, którym wzrost cen dał się we znaki”. Słaby przekaz i błędy komunikacyjne utrudniają im dotarcie do niezdecydowanych wyborców. Trump szybko przejął inicjatywę, wzmacniając poparcie w kluczowych stanach, w których gafy Bidena i Harris odbiły się głośnym echem. „Każda taka wpadka demokratów to paliwo dla Trumpa” – zauważa Bielecki, dodając, że republikanie skrupulatnie korzystają z tego na finiszu kampanii. Trump i jego zwolennicy coraz głośniej podważają wiarygodność wyborów, co może skutkować chaosem. W sytuacji, gdy wyniki wyborów w kluczowych stanach mogą być kontestowane, Trump liczy na wsparcie Sądu Najwyższego. „Trump jest do tego lepiej przygotowany niż w 2021 roku” – ostrzega Bielecki, analizując plan republikanów, by walczyć o Biały Dom za pomocą prawniczych manewrów. Wynik wyborów w USA może mieć duże znaczenie dla polskiej polityki, zwłaszcza jeśli do Białego Domu wróci Donald Trump. Na początek: kluczową pozycję w polskiej polityce zagranicznej może zdobyć Andrzej Duda mający dobre relacje osobiste z Trumpem. Jak zauważa Płociński, dla wyborów prezydenckich w Polsce i partii, które wciąż nie mogą się zdecydować, na jakich kandydatów postawić. to może być game changer. Rozmówcy rozważają, czy dobrym kandydatem na czasu chaosu będzie Rafał Trzaskowski . „Trzaskowski sprawdza się w czasach stabilizacji, ale gdy chaos narasta, wyborcy mogą widzieć w Pałacu kogoś innego” – spekuluje Płociński. A Bielecki się zastanawia, czy to Jarosław Kaczyński i PiS nie wystawią wówczas zupełnie nowej, nieoczekiwanej postaci. Jędrzej Bielecki podkreśla, że zarówno Donald Trump, jak i Kamala Harris mają dziś równe szanse na wygraną. „Economist” daje obu kandydatom po 50 proc. szans – wynik jest więc niepewny. Czy demokraci zapłacą wysoką cenę za brak nowego lidera? Czy Joe Biden przegapił kluczowy moment na zmianę strategii? W miarę jak Stany Zjednoczone zbliżają się do rozstrzygającego głosowania, napięcie i niepewność rosną, a ostateczny wynik pozostaje nieprzewidywalny.

Czy gafy Joe Bidena, narastający chaos w świecie i słaba kampania Kamali Harris oddadzą Amerykę w ręce Donalda Trumpa? „Demokraci mieli cztery lata, by znaleźć odpowiedź na Trumpa… i tego nie zrobili” – mówi Jędrzej Bielecki w podcaście „Rzecz w tym”.
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Michał Płociński i Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej” oraz były korespondent w Waszyngtonie, analizują nadchodzące wybory prezydenckie w USA, wskazując na kluczowy błąd Partii Demokratycznej – niewykreowanie nowego, silnego lidera. Pomimo czterech lat przy władzy, demokraci nie przedstawili nowej, charyzmatycznej postaci, która mogłaby stanąć do walki z Donaldem Trumpem. Czy ich marazm odda Biały Dom republikanom?
Kampania Kamali Harris, zastępującej Joe Bidena, nie przyniosła demokratom spodziewanego efektu. Michał Płociński podkreśla: „Jeżeli ktoś oczekiwał game changera, musi być zawiedziony”. Partia Demokratyczna zawaliła kampanię. Pomimo licznych wezwań do odświeżenia wizerunku partii, demokraci zostali przy sprawdzonych, ale niekoniecznie skutecznych nazwiskach. Bielecki wskazuje, że brak nowej postaci odzwierciedla stagnację, a kandydatura Harris – choć historyczna – niesie ryzyko, że dla części wyborców będzie kojarzyć się z niechcianymi zmianami.
Ameryka jest dziś bardziej spolaryzowana niż kiedykolwiek, a różnice te przekładają się bezpośrednio na stabilność poparcia dla kandydatów. „To niemalże dwa osobne narody” – mówi Bielecki, zauważając, że Trump i Harris stali się symbolami tych różnic. Polaryzacja wyborców zmniejsza możliwości, by Harris mogła skutecznie przejąć część elektoratu Trumpa. Choć Partia Demokratyczna przeforsowała ambitne programy reform, to w opinii wielu wyborców pozostaje oderwana od ich codziennych problemów. Zdaniem Bieleckiego „wielkie reformy socjalne i inwestycyjne Bidena to za mało, by przekonać kluczowych wyborców, którym wzrost cen dał się we znaki”. Słaby przekaz i błędy komunikacyjne utrudniają im dotarcie do niezdecydowanych wyborców.
Trump szybko przejął inicjatywę, wzmacniając poparcie w kluczowych stanach, w których gafy Bidena i Harris odbiły się głośnym echem. „Każda taka wpadka demokratów to paliwo dla Trumpa” – zauważa Bielecki, dodając, że republikanie skrupulatnie korzystają z tego na finiszu kampanii.
Trump i jego zwolennicy coraz głośniej podważają wiarygodność wyborów, co może skutkować chaosem. W sytuacji, gdy wyniki wyborów w kluczowych stanach mogą być kontestowane, Trump liczy na wsparcie Sądu Najwyższego. „Trump jest do tego lepiej przygotowany niż w 2021 roku” – ostrzega Bielecki, analizując plan republikanów, by walczyć o Biały Dom za pomocą prawniczych manewrów.
Wynik wyborów w USA może mieć duże znaczenie dla polskiej polityki, zwłaszcza jeśli do Białego Domu wróci Donald Trump. Na początek: kluczową pozycję w polskiej polityce zagranicznej może zdobyć Andrzej Duda mający dobre relacje osobiste z Trumpem. Jak zauważa Płociński, dla wyborów prezydenckich w Polsce i partii, które wciąż nie mogą się zdecydować, na jakich kandydatów postawić. to może być game changer. Rozmówcy rozważają, czy dobrym kandydatem na czasu chaosu będzie Rafał Trzaskowski . „Trzaskowski sprawdza się w czasach stabilizacji, ale gdy chaos narasta, wyborcy mogą widzieć w Pałacu kogoś innego” – spekuluje Płociński. A Bielecki się zastanawia, czy to Jarosław Kaczyński i PiS nie wystawią wówczas zupełnie nowej, nieoczekiwanej postaci.
Jędrzej Bielecki podkreśla, że zarówno Donald Trump, jak i Kamala Harris mają dziś równe szanse na wygraną. „Economist” daje obu kandydatom po 50 proc. szans – wynik jest więc niepewny.
Czy demokraci zapłacą wysoką cenę za brak nowego lidera? Czy Joe Biden przegapił kluczowy moment na zmianę strategii? W miarę jak Stany Zjednoczone zbliżają się do rozstrzygającego głosowania, napięcie i niepewność rosną, a ostateczny wynik pozostaje nieprzewidywalny.

Czy Antoni Macierewicz rzeczywiście dopuścił się zdrady dyplomatycznej? Analiza raportu Komisji ds. wpływów rosyjskich
2024-10-30 16:44:41

Jakie będą konsekwencje przedstawionego przez generała Jarosława Stróżyka raportu komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy? Na czym polega zarzut zdrady dyplomatycznej? Czy to koniec kariery politycznej Antoniego Macierewicza? Jak raport komisji wpłynie na sytuację PiS i jakie to ma znaczenie dla bezpieczeństwa państwa? – o tym w najnowszym wydaniu podcastu „Rzecz w tym” Michał Szułdrzyński rozmawia z Michałem Kolanko.     W środę gen. Jarosław Stróżyk przedstawił raport komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy w Polsce.  Powiedział, że w związku z decyzją byłego szefa MON Antoniego Macierewicza o odstąpieniu Polski od programu „Karkonosze”, dotyczącego możliwości tankowania F-16 w powietrzu, komisja rekomenduje przekazanie zebranych materiałów prokuraturze, by dokonano oceny pod kątem możliwości popełnienia przez Macierewicza przestępstwa z art. 129 Kodeksu karnego, który mówi o zdradzie dyplomatycznej. Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego zarzucił Macierewiczowi podejmowanie samodzielnie decyzji narażających bezpieczeństwu państwa, oskarżył rządy PiS o nadwerężenie polskiego bezpieczeństwa poprzez likwidację terenowych delegatur ABW czy podpisywanie kontraktów z firmami lobbingowymi w USA, które były znane z prezentowania rosyjskich interesów. Jaki będzie wpływ raportu na politykę? – Premier Tusk jeszcze niedawno zapowiadał, że rozliczy sprawy związane z bezpieczeństwem Polski. Można się spodziewać, że ten raport da koalicji kolejny argument przeciwko PiS – zauważa Michał Kolanko, przypominając  słowa Tuska o robieniu porządku „żelazną miotłą” . – Jednocześnie każda taka sprawa spycha PiS do kolejnej defensywy – dodaje. Rozmówca Michała Szułdrzyńskiego odnosi się również do tezy, że afera związana z publikacjami Wirtualnej Polski na temat wiceministra rozwoju Jacka Tomczaka i jego późniejsza dymisja przykrywają sprawę Macierewicza. – Taka teza, że coś w polityce przykrywa coś jeszcze innego, często pojawia się w mediach społecznościowych, w tej bańce polityczno-medialnej. Ale bywa tak, że wyborcy po pierwsze nie odbierają tych tematów od razu, a po drugie - to nie jest tak, że nie mogą przyswoić dwóch rzeczy jednocześnie  – zaznacza. W podcaście rozmawiano też o  najnowszym sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej”, który pokazał, że poparcie PiS spadło poniżej bariery 30 proc.

Jakie będą konsekwencje przedstawionego przez generała Jarosława Stróżyka raportu komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy? Na czym polega zarzut zdrady dyplomatycznej? Czy to koniec kariery politycznej Antoniego Macierewicza? Jak raport komisji wpłynie na sytuację PiS i jakie to ma znaczenie dla bezpieczeństwa państwa? – o tym w najnowszym wydaniu podcastu „Rzecz w tym” Michał Szułdrzyński rozmawia z Michałem Kolanko.

 

 W środę gen. Jarosław Stróżyk przedstawił raport komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy w Polsce. Powiedział, że w związku z decyzją byłego szefa MON Antoniego Macierewicza o odstąpieniu Polski od programu „Karkonosze”, dotyczącego możliwości tankowania F-16 w powietrzu, komisja rekomenduje przekazanie zebranych materiałów prokuraturze, by dokonano oceny pod kątem możliwości popełnienia przez Macierewicza przestępstwa z art. 129 Kodeksu karnego, który mówi o zdradzie dyplomatycznej.

Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego zarzucił Macierewiczowi podejmowanie samodzielnie decyzji narażających bezpieczeństwu państwa, oskarżył rządy PiS o nadwerężenie polskiego bezpieczeństwa poprzez likwidację terenowych delegatur ABW czy podpisywanie kontraktów z firmami lobbingowymi w USA, które były znane z prezentowania rosyjskich interesów.

Jaki będzie wpływ raportu na politykę? – Premier Tusk jeszcze niedawno zapowiadał, że rozliczy sprawy związane z bezpieczeństwem Polski. Można się spodziewać, że ten raport da koalicji kolejny argument przeciwko PiS – zauważa Michał Kolanko, przypominając słowa Tuska o robieniu porządku „żelazną miotłą”. – Jednocześnie każda taka sprawa spycha PiS do kolejnej defensywy – dodaje.

Rozmówca Michała Szułdrzyńskiego odnosi się również do tezy, że afera związana z publikacjami Wirtualnej Polski na temat wiceministra rozwoju Jacka Tomczaka i jego późniejsza dymisja przykrywają sprawę Macierewicza. – Taka teza, że coś w polityce przykrywa coś jeszcze innego, często pojawia się w mediach społecznościowych, w tej bańce polityczno-medialnej. Ale bywa tak, że wyborcy po pierwsze nie odbierają tych tematów od razu, a po drugie - to nie jest tak, że nie mogą przyswoić dwóch rzeczy jednocześnie  – zaznacza.

W podcaście rozmawiano też o najnowszym sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej”, który pokazał, że poparcie PiS spadło poniżej bariery 30 proc.

Gruzińskie marzenie – bliżej Rosji czy Zachodu?
2024-10-29 16:18:14

W tym odcinku "Rzecz w tym" redaktor Bogusław Chrabota rozmawia z profesorem Romanem Kuźniarem, politologiem i byłym dyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, o sytuacji w Gruzji po niedawnych wyborach, które wygrała prorosyjska partia "Gruzińskie Marzenie". Ekspert omawia, co ten wynik oznacza dla przyszłości Gruzji i jakie mogą być długofalowe konsekwencje wyboru dla pozycji Gruzji względem Unii Europejskiej oraz NATO. Dodatkowo rozmowa obejmuje temat nadchodzących wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i ich potencjalny wpływ na politykę międzynarodową, a w szczególności na sytuację Europy Środkowo-Wschodniej. Profesor Kuźniar wskazuje, że wynik wyborów w Gruzji raczej nie przybliży jej do Zachodu, choć nie można mówić o rażących fałszerstwach przy urnach. „Społeczeństwo gruzińskie, z wyjątkiem młodzieży i wykształconych elit, oddala się od Zachodu” – komentuje profesor, dodając, że partia rządząca skutecznie przekonała wyborców o korzyściach płynących z neutralności wobec Rosji. To przekonanie wspiera wspólna historia i gospodarcze powiązania między Gruzją a Rosją, co skutecznie wpływa na kierunek polityki Tbilisi. Profesor odnosi się także do bliskich kulturowych związków Gruzji z Rosją. Przypomina, że Gruzini przez wieki byli częścią Imperium Rosyjskiego i Związku Sowieckiego. „To nie przypadek, że Gruzja, choć oficjalnie aspirująca do Unii Europejskiej, nadal przyjmuje tysiące Rosjan, wzmacniających prorosyjski kurs rządu” – zauważa profesor. Choć Gruzja jest formalnym kandydatem do Unii, profesor Kuźniar wyraża pesymizm, czy ten status przełoży się na rzeczywiste zbliżenie do Europy. Kolejnym poruszanym tematem jest "amerykański dylemat", czyli pytanie o przyszłość polityki USA wobec Europy Wschodniej w kontekście nadchodzących wyborów. Profesor Kuźniar analizuje potencjalny wpływ wygranej Donalda Trumpa lub Kamali Harris na relacje między Stanami Zjednoczonymi a Polską i Ukrainą. „Jeśli Trump wróci do Białego Domu, może naciskać na szybkie zakończenie wojny w Ukrainie na niekorzystnych warunkach dla Kijowa” – zauważa ekspert, wskazując na zagrożenie, jakie taka polityka mogłaby stanowić dla całego regionu. Trump w oczach profesora jest symbolem polityki „siły, bogactwa i interesu”, który może opóźniać zaangażowanie USA w obronie sojuszników w Europie, zwłaszcza jeśli jego stosunek do NATO pozostanie sceptyczny. Profesor wyraża obawy, że Trump może próbować osłabić sojusz, co narażałoby kraje Europy Wschodniej na większe ryzyko w obliczu rosyjskich ambicji. Dalsza część rozmowy dotyczy przemian w amerykańskiej polityce wewnętrznej. Profesor Kuźniar analizuje poparcie, jakie Trump zyskał wśród tzw. „trzeciego świata Ameryki”, czyli zaniedbanych grup społecznych i demograficznych. „To paradoks – bogaty miliarder stał się symbolem nadziei dla ludzi z prowincji, którzy wierzą, że odmieni ich życie” – mówi profesor, podkreślając, że populistyczne obietnice Trumpa mogą przyciągnąć tych, którzy czują się pominięci przez elity. Profesor Kuźniar zwraca uwagę na demograficzne i kulturowe napięcia w USA, które Trump umiejętnie wykorzystuje, by pozyskać głosy Latynosów oraz młodych białych mężczyzn, obawiających się utraty tożsamości. Wskazuje, że wybory są coraz bardziej zdominowane przez kwestie tożsamościowe i ekonomiczne, a Partia Demokratyczna, mimo że zgromadziła rekordowe fundusze, niekoniecznie jest w stanie zmobilizować elektorat tak skutecznie jak Trump. Na zakończenie profesor analizuje, jaki wpływ wynik wyborów w USA może mieć na polską politykę. Profesor zauważa, że w Polsce może dojść do podziałów, jeśli Trump zostanie prezydentem. „Współpraca polskiego rządu z administracją republikańską mogłaby przynieść problemy, gdyż sympatie polskich władz są wyraźnie podzielone między Trumpem a demokratami” – dodaje, wskazując na potencjalne trudności w utrzymaniu stabilnych relacji z Waszyngtonem.

W tym odcinku "Rzecz w tym" redaktor Bogusław Chrabota rozmawia z profesorem Romanem Kuźniarem, politologiem i byłym dyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, o sytuacji w Gruzji po niedawnych wyborach, które wygrała prorosyjska partia "Gruzińskie Marzenie". Ekspert omawia, co ten wynik oznacza dla przyszłości Gruzji i jakie mogą być długofalowe konsekwencje wyboru dla pozycji Gruzji względem Unii Europejskiej oraz NATO. Dodatkowo rozmowa obejmuje temat nadchodzących wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i ich potencjalny wpływ na politykę międzynarodową, a w szczególności na sytuację Europy Środkowo-Wschodniej.

Profesor Kuźniar wskazuje, że wynik wyborów w Gruzji raczej nie przybliży jej do Zachodu, choć nie można mówić o rażących fałszerstwach przy urnach. „Społeczeństwo gruzińskie, z wyjątkiem młodzieży i wykształconych elit, oddala się od Zachodu” – komentuje profesor, dodając, że partia rządząca skutecznie przekonała wyborców o korzyściach płynących z neutralności wobec Rosji. To przekonanie wspiera wspólna historia i gospodarcze powiązania między Gruzją a Rosją, co skutecznie wpływa na kierunek polityki Tbilisi.

Profesor odnosi się także do bliskich kulturowych związków Gruzji z Rosją. Przypomina, że Gruzini przez wieki byli częścią Imperium Rosyjskiego i Związku Sowieckiego. „To nie przypadek, że Gruzja, choć oficjalnie aspirująca do Unii Europejskiej, nadal przyjmuje tysiące Rosjan, wzmacniających prorosyjski kurs rządu” – zauważa profesor. Choć Gruzja jest formalnym kandydatem do Unii, profesor Kuźniar wyraża pesymizm, czy ten status przełoży się na rzeczywiste zbliżenie do Europy.

Kolejnym poruszanym tematem jest "amerykański dylemat", czyli pytanie o przyszłość polityki USA wobec Europy Wschodniej w kontekście nadchodzących wyborów. Profesor Kuźniar analizuje potencjalny wpływ wygranej Donalda Trumpa lub Kamali Harris na relacje między Stanami Zjednoczonymi a Polską i Ukrainą. „Jeśli Trump wróci do Białego Domu, może naciskać na szybkie zakończenie wojny w Ukrainie na niekorzystnych warunkach dla Kijowa” – zauważa ekspert, wskazując na zagrożenie, jakie taka polityka mogłaby stanowić dla całego regionu.

Trump w oczach profesora jest symbolem polityki „siły, bogactwa i interesu”, który może opóźniać zaangażowanie USA w obronie sojuszników w Europie, zwłaszcza jeśli jego stosunek do NATO pozostanie sceptyczny. Profesor wyraża obawy, że Trump może próbować osłabić sojusz, co narażałoby kraje Europy Wschodniej na większe ryzyko w obliczu rosyjskich ambicji.

Dalsza część rozmowy dotyczy przemian w amerykańskiej polityce wewnętrznej. Profesor Kuźniar analizuje poparcie, jakie Trump zyskał wśród tzw. „trzeciego świata Ameryki”, czyli zaniedbanych grup społecznych i demograficznych. „To paradoks – bogaty miliarder stał się symbolem nadziei dla ludzi z prowincji, którzy wierzą, że odmieni ich życie” – mówi profesor, podkreślając, że populistyczne obietnice Trumpa mogą przyciągnąć tych, którzy czują się pominięci przez elity.

Profesor Kuźniar zwraca uwagę na demograficzne i kulturowe napięcia w USA, które Trump umiejętnie wykorzystuje, by pozyskać głosy Latynosów oraz młodych białych mężczyzn, obawiających się utraty tożsamości. Wskazuje, że wybory są coraz bardziej zdominowane przez kwestie tożsamościowe i ekonomiczne, a Partia Demokratyczna, mimo że zgromadziła rekordowe fundusze, niekoniecznie jest w stanie zmobilizować elektorat tak skutecznie jak Trump.

Na zakończenie profesor analizuje, jaki wpływ wynik wyborów w USA może mieć na polską politykę. Profesor zauważa, że w Polsce może dojść do podziałów, jeśli Trump zostanie prezydentem. „Współpraca polskiego rządu z administracją republikańską mogłaby przynieść problemy, gdyż sympatie polskich władz są wyraźnie podzielone między Trumpem a demokratami” – dodaje, wskazując na potencjalne trudności w utrzymaniu stabilnych relacji z Waszyngtonem.

Prof. Rafał Chwedoruk: Polska upodabnia się do Izraela
2024-10-28 17:29:54

- Polska upodabnia się do Izraela. Izrael był państwem założonym przez dwanaście partii politycznych, z których dziewięć miało lewicowe oblicze… Obecnie lewica w Izraelu stanowi raczej przypomnienie historii kraju, będąc niewielkim elementem dużego obozu liberalnego. Podobnie jak tam, w Polsce realnie zaczyna brakować miejsca dla partii, która może być wyłącznie lewicowa – mówi w podcaście Rzecz w tym profesor Rafał Chwedoruk, politolog.  Profesor wskazuje w rozmowie na trudności, jakie napotyka polska lewica oraz ryzyko, że – podobnie jak w Izraelu – może zostać zmarginalizowana na rzecz dużych koalicji o bardziej liberalnym charakterze. Dokąd zmierza Partia Razem? Prof. Rafał Chwedoruk analizuje wydarzenia w polskiej lewicy po zakończonym kongresie Partii Razem. Partia zdecydowała się opuścić klub parlamentarny Lewicy i utworzyć własne koło poselskie, co było efektem długo narastających różnic ideologicznych i strategicznych. Prof. Chwedoruk rozważa, jak ta decyzja wpływa na pozycję polskiej lewicy, jakie stoją przed nią wyzwania oraz czy scena polityczna w Polsce pozostawia przestrzeń dla silnych postulatów lewicowych. Część polityków Razem chciała współpracować z koalicją rządzącą, podczas gdy inni opowiadali się za pozostaniem w opozycji. - Działacze Lewicy średniego i młodego pokolenia wybierają związki bliższe ich doświadczeniom życiowym z Platformą, zamiast walczyć o serca wyborców popierających PiS ze względu na ich programy socjalne, a nie poglądy prawicowe – mówi gość podcastu Rzeczpospolitej. Lewica pozostaje rozdarta Profesor Chwedoruk podkreśla, że konflikt wewnątrz partii ma swoje korzenie w głębszych problemach lewicy w Europie: - Tradycyjna agenda społeczno-ekonomiczna lewicy nie współgra z nową, kulturową agendą młodszych pokoleń. Bardzo trudno jest naraz reprezentować przegranych globalizacji, takich jak klasa robotnicza czy emeryci i jednocześnie być lewicą kampusów, skoncentrowaną na emancypacji i afirmatywnym stosunku do migracji – mówi gość podcastu.  Chwedoruk wskazuje również na zmieniającą się rolę lewicy na tle polityki globalnej. Gość Marzeny Tabor - Olszewskiej zauważa, że partie lewicowe, które próbują przyciągnąć zarówno tradycyjny elektorat klasy pracującej, jak i wielkomiejskich wyborców młodego pokolenia, spotykają się z trudnościami. Podobne podziały pojawiają się w Polsce, gdzie Lewica pozostaje rozdarta między próbą samodzielnego działania, a współpracą z szerszym obozem liberalnym. Lewica czeka na kryzys ekonomiczny - Lewicę czeka raczej scenariusz oczekiwania na międzynarodowy kryzys ekonomiczny, który na nowo narysuje podziały w społeczeństwie – wskazuje Chwedoruk. Prof. Chwedoruk podsumowuje, że aby przetrwać, Lewica musi skoncentrować się na swoich kluczowych wartościach i odbudowie struktur społecznych, które pozwolą jej utrzymać wpływ w dłuższej perspektywie.   #RzeczWTymPodcast; #PolskaLewica; #PartiaRazem; #LewicaPolska; #PolskaPolityka; #Wybory2024; #PolitykaPL; #RazemLewica; #ScenaPolityczna; #LewicaNaRozdrożu; #KoalicjaLewicy; #NoweWyzwania; #KongresRazem; #PolskaScenaPolityczna; #LewicaPrzyszłości

- Polska upodabnia się do Izraela. Izrael był państwem założonym przez dwanaście partii politycznych, z których dziewięć miało lewicowe oblicze… Obecnie lewica w Izraelu stanowi raczej przypomnienie historii kraju, będąc niewielkim elementem dużego obozu liberalnego. Podobnie jak tam, w Polsce realnie zaczyna brakować miejsca dla partii, która może być wyłącznie lewicowa – mówi w podcaście Rzecz w tym profesor Rafał Chwedoruk, politolog. 

Profesor wskazuje w rozmowie na trudności, jakie napotyka polska lewica oraz ryzyko, że – podobnie jak w Izraelu – może zostać zmarginalizowana na rzecz dużych koalicji o bardziej liberalnym charakterze.

Dokąd zmierza Partia Razem?

Prof. Rafał Chwedoruk analizuje wydarzenia w polskiej lewicy po zakończonym kongresie Partii Razem. Partia zdecydowała się opuścić klub parlamentarny Lewicy i utworzyć własne koło poselskie, co było efektem długo narastających różnic ideologicznych i strategicznych. Prof. Chwedoruk rozważa, jak ta decyzja wpływa na pozycję polskiej lewicy, jakie stoją przed nią wyzwania oraz czy scena polityczna w Polsce pozostawia przestrzeń dla silnych postulatów lewicowych.

Część polityków Razem chciała współpracować z koalicją rządzącą, podczas gdy inni opowiadali się za pozostaniem w opozycji. - Działacze Lewicy średniego i młodego pokolenia wybierają związki bliższe ich doświadczeniom życiowym z Platformą, zamiast walczyć o serca wyborców popierających PiS ze względu na ich programy socjalne, a nie poglądy prawicowe – mówi gość podcastu Rzeczpospolitej.

Lewica pozostaje rozdarta

Profesor Chwedoruk podkreśla, że konflikt wewnątrz partii ma swoje korzenie w głębszych problemach lewicy w Europie: - Tradycyjna agenda społeczno-ekonomiczna lewicy nie współgra z nową, kulturową agendą młodszych pokoleń. Bardzo trudno jest naraz reprezentować przegranych globalizacji, takich jak klasa robotnicza czy emeryci i jednocześnie być lewicą kampusów, skoncentrowaną na emancypacji i afirmatywnym stosunku do migracji – mówi gość podcastu. 

Chwedoruk wskazuje również na zmieniającą się rolę lewicy na tle polityki globalnej. Gość Marzeny Tabor - Olszewskiej zauważa, że partie lewicowe, które próbują przyciągnąć zarówno tradycyjny elektorat klasy pracującej, jak i wielkomiejskich wyborców młodego pokolenia, spotykają się z trudnościami. Podobne podziały pojawiają się w Polsce, gdzie Lewica pozostaje rozdarta między próbą samodzielnego działania, a współpracą z szerszym obozem liberalnym.
Lewica czeka na kryzys ekonomiczny

- Lewicę czeka raczej scenariusz oczekiwania na międzynarodowy kryzys ekonomiczny, który na nowo narysuje podziały w społeczeństwie – wskazuje Chwedoruk.

Prof. Chwedoruk podsumowuje, że aby przetrwać, Lewica musi skoncentrować się na swoich kluczowych wartościach i odbudowie struktur społecznych, które pozwolą jej utrzymać wpływ w dłuższej perspektywie.

 

#RzeczWTymPodcast; #PolskaLewica; #PartiaRazem; #LewicaPolska; #PolskaPolityka; #Wybory2024; #PolitykaPL; #RazemLewica; #ScenaPolityczna; #LewicaNaRozdrożu; #KoalicjaLewicy; #NoweWyzwania; #KongresRazem; #PolskaScenaPolityczna; #LewicaPrzyszłości

Donald Trump kontra Kamala Harris – dynamiczna walka o Biały Dom
2024-10-24 17:19:05

Wybory w USA wydają się być jednym z najbardziej emocjonujących pojedynków politycznych ostatnich lat. Kamala Harris i Donald Trump dwoją się i troją aby na ostatniej prostej przekonać do siebie jak najwięcej wyborców.  Jakie strategie przyjmują kandydaci i co decyduje o ich przewadze w kampanii? Dlaczego Kamala Harris dystansuje się od Joe Bidena, a Donald Trump zdobywa coraz większą popularność? Na te pytania odpowiadamy w najnowszym odcinku podcastu Rzecz w tym, którego gościem był dziennikarz działu zagranicznego Rzeczpospolitej Andrzej Łomanowski. Kamala Harris, próbując zdobyć poparcie Amerykanów, coraz wyraźniej odcina się od obecnej administracji. - Administracja Harris nie będzie kontynuacją administracji Bidena – deklaruje kandydatka. Andrzej Łomanowski wyjaśnia, dlaczego postać Joe Bidena staje się dla Harris politycznym obciążeniem, mimo że sama próbuje przedstawiać siebie jako młodszą, energiczną alternatywę. Joe Biden – symbol marazmu?Zdaniem Łomanowskiego, Joe Biden miał być „przyjaznym dziadkiem”, który zjednoczy podzieloną Amerykę. Jednak obecnie wielu Amerykanów postrzega go jako symbol marazmu. Harris, próbując zdystansować się od jego wizerunku, prezentuje siebie jako dynamiczną i kompetentną liderkę, ale jednocześnie nie może całkowicie odciąć się od dziedzictwa, które współtworzy jako wiceprezydent. Donald Trump – autorytarny, ale dynamicznyZ kolei Donald Trump jest zupełnym przeciwieństwem Bidena – autorytarny, dynamiczny, często kontrowersyjny. Według byłego szefa personelu Białego Domu, Johna Kelly’ego, Trump „podziwia dyktatorów”, a jego działania – ja mówił Kelly - „mieszczą się w ogólnej definicji faszysty”.  Łomanowski podkreśla jednak, że choć Trump posiada autorytarne skłonności, trudno uznać go za faszystę. Zwraca uwagę, że Trump budzi niechęć elit politycznych, ale jego agresywny styl działania daje mu przewagę w oczach wielu wyborców. Oligarchizacja Stanów ZjednoczonychW podcaście pojawia się także temat oligarchizacji Stanów Zjednoczonych. Łomanowski zauważa, że już w latach 70. CIA ostrzegała przed rosnącym wpływem oligarchów na politykę kraju. Choć Trump zdaje się być przedstawicielem tej klasy, jego retoryka obrońcy „zwykłego Amerykanina” zyskuje poparcie wyborców, a jego dystans do elit działa na jego korzyść. Czy Trump może przywrócić „porządek” w polityce międzynarodowej?Jednym z kluczowych punktów kampanii Trumpa jest jego zapowiedź zakończenia wojny w Ukrainie jeszcze przed inauguracją. Łomanowski komentuje te deklaracje z dystansem, ale zauważa, że Trump jako prezydent promował „strategiczną nieokreśloność” – oznacza to, że wrogowie Ameryki nie powinni wiedzieć, jak USA zareagują na ich działania. Problem polega jednak na tym, że ta nieokreśloność wprowadzała także zamieszanie wśród sojuszników USA. Relacje Trumpa z dyktatoramiDziennikarz Rzeczpospolitej podkreśla, że Trump, mimo swojego autorytarnego stylu, miał trudności w kontaktach z doświadczonymi politykami, takimi jak Władimir Putin.  - Putin potrafi się dostosować do każdego rozmówcy -  mówi Łomanowski, co stawiało Trumpa w niekorzystnej sytuacji podczas spotkań z rosyjskim przywódcą. Wojna w Ukrainie i Bliskim Wschodzie – kluczowe dla wyborów?Według Łomanowskiego, eskalacja konfliktów na Bliskim Wschodzie czy Ukrainie może mieć kluczowe znaczenie w nadchodzących wyborach. - Jeśli te wojny zaczną eskalować, Trump może zebrać dodatkowe głosy – zauważa dziennikarz. Amerykanie mogą bowiem uznać, że obecna administracja nie radzi sobie z sytuacją międzynarodową, a Trump jako „człowiek porządku” przywróci stabilizację.Dynamiczna walka do samego końcaNa zakończenie rozmowy Łomanowski podkreśla, że kampania wyborcza jest niezwykle dynamiczna. Trump, swoimi nietypowymi zachowaniami, jak smażenie frytek w McDonaldzie, próbuje pokazać, że jest „zwykłym człowiekiem”, co działa na jego korzyść. Jednak ostateczny wynik wyborów pozostaje niepewny, a zarówno Harris, jak i Trump będą walczyć o każdy głos. 

Wybory w USA wydają się być jednym z najbardziej emocjonujących pojedynków politycznych ostatnich lat. Kamala Harris i Donald Trump dwoją się i troją aby na ostatniej prostej przekonać do siebie jak najwięcej wyborców.  Jakie strategie przyjmują kandydaci i co decyduje o ich przewadze w kampanii? Dlaczego Kamala Harris dystansuje się od Joe Bidena, a Donald Trump zdobywa coraz większą popularność? Na te pytania odpowiadamy w najnowszym odcinku podcastu Rzecz w tym, którego gościem był dziennikarz działu zagranicznego Rzeczpospolitej Andrzej Łomanowski. Kamala Harris, próbując zdobyć poparcie Amerykanów, coraz wyraźniej odcina się od obecnej administracji. - Administracja Harris nie będzie kontynuacją administracji Bidena – deklaruje kandydatka. Andrzej Łomanowski wyjaśnia, dlaczego postać Joe Bidena staje się dla Harris politycznym obciążeniem, mimo że sama próbuje przedstawiać siebie jako młodszą, energiczną alternatywę. Joe Biden – symbol marazmu?Zdaniem Łomanowskiego, Joe Biden miał być „przyjaznym dziadkiem”, który zjednoczy podzieloną Amerykę. Jednak obecnie wielu Amerykanów postrzega go jako symbol marazmu. Harris, próbując zdystansować się od jego wizerunku, prezentuje siebie jako dynamiczną i kompetentną liderkę, ale jednocześnie nie może całkowicie odciąć się od dziedzictwa, które współtworzy jako wiceprezydent. Donald Trump – autorytarny, ale dynamicznyZ kolei Donald Trump jest zupełnym przeciwieństwem Bidena – autorytarny, dynamiczny, często kontrowersyjny. Według byłego szefa personelu Białego Domu, Johna Kelly’ego, Trump „podziwia dyktatorów”, a jego działania – ja mówił Kelly - „mieszczą się w ogólnej definicji faszysty”.  Łomanowski podkreśla jednak, że choć Trump posiada autorytarne skłonności, trudno uznać go za faszystę. Zwraca uwagę, że Trump budzi niechęć elit politycznych, ale jego agresywny styl działania daje mu przewagę w oczach wielu wyborców. Oligarchizacja Stanów ZjednoczonychW podcaście pojawia się także temat oligarchizacji Stanów Zjednoczonych. Łomanowski zauważa, że już w latach 70. CIA ostrzegała przed rosnącym wpływem oligarchów na politykę kraju. Choć Trump zdaje się być przedstawicielem tej klasy, jego retoryka obrońcy „zwykłego Amerykanina” zyskuje poparcie wyborców, a jego dystans do elit działa na jego korzyść. Czy Trump może przywrócić „porządek” w polityce międzynarodowej?Jednym z kluczowych punktów kampanii Trumpa jest jego zapowiedź zakończenia wojny w Ukrainie jeszcze przed inauguracją. Łomanowski komentuje te deklaracje z dystansem, ale zauważa, że Trump jako prezydent promował „strategiczną nieokreśloność” – oznacza to, że wrogowie Ameryki nie powinni wiedzieć, jak USA zareagują na ich działania. Problem polega jednak na tym, że ta nieokreśloność wprowadzała także zamieszanie wśród sojuszników USA. Relacje Trumpa z dyktatoramiDziennikarz Rzeczpospolitej podkreśla, że Trump, mimo swojego autorytarnego stylu, miał trudności w kontaktach z doświadczonymi politykami, takimi jak Władimir Putin.  - Putin potrafi się dostosować do każdego rozmówcy -  mówi Łomanowski, co stawiało Trumpa w niekorzystnej sytuacji podczas spotkań z rosyjskim przywódcą. Wojna w Ukrainie i Bliskim Wschodzie – kluczowe dla wyborów?Według Łomanowskiego, eskalacja konfliktów na Bliskim Wschodzie czy Ukrainie może mieć kluczowe znaczenie w nadchodzących wyborach. - Jeśli te wojny zaczną eskalować, Trump może zebrać dodatkowe głosy – zauważa dziennikarz. Amerykanie mogą bowiem uznać, że obecna administracja nie radzi sobie z sytuacją międzynarodową, a Trump jako „człowiek porządku” przywróci stabilizację.Dynamiczna walka do samego końcaNa zakończenie rozmowy Łomanowski podkreśla, że kampania wyborcza jest niezwykle dynamiczna. Trump, swoimi nietypowymi zachowaniami, jak smażenie frytek w McDonaldzie, próbuje pokazać, że jest „zwykłym człowiekiem”, co działa na jego korzyść. Jednak ostateczny wynik wyborów pozostaje niepewny, a zarówno Harris, jak i Trump będą walczyć o każdy głos. 

To co stanie się w mediach społecznościowych, może zaważyć na wyniku wyborów
2024-10-23 17:00:00

Jaka będzie rola mediów społecznościowych w nadchodzących wyborach prezydenckich? Jak wielkie platformy wpływają na wizerunek kandydatów? Dlaczego lider sondaży Rafał Trzaskowski zmaga się z coraz większą falą negatywnych komentarzy w sieci i czy wpłynie to na jego szanse w wyborach prezydenckich. O tym mówił Michał Fedorowicz, analityk internetu. - Media społecznościowe stały się nieodzownym narzędziem w polityce – mówi Michał Fedorowicz, przewodniczący europejskiego kolektywu analitycznego Res Futura. Jak pokazują wcześniejsze kampanie, począwszy od zwycięstwa Andrzeja Dudy w 2015 roku, social media mają ogromny wpływ na postrzeganie kandydatów. - Media społecznościowe to puste naczynie, które zapełniamy treścią. To, jak zostanie ono wypełnione, decyduje o odbiorze polityków - mówi Fedorowicz.Zdaniem eksperta politycy opierają swoje kampanie na polaryzacji, wiedząc, że negatywne treści generują więcej interakcji. W kampanii wyborczej, podobnie jak w sprzedaży, liczy się szybkość i intensywność przekazu. Przykładem jest Rafał Trzaskowski, który według Fedorowicza już teraz staje się celem coraz bardziej zorganizowanej kampanii oszczerstw. Kreowanie nastrojów wokół kandydatówFedorowicz wyjaśnia, że analiza nastrojów w sieci nie polega tylko na liczeniu komentarzy, ale także na badaniu ich sentymentu. Negatywne komentarze, nawet jeśli są mniejszością, mogą zdominować dyskusję i wpłynąć na wizerunek kandydata. - Rafał Trzaskowski od lat jest na celowniku prawicowych baniek informacyjnych, które wykorzystują każdą okazję, aby podważyć jego wiarygodność – podkreśla Fedorowicz.Jako przykład przywołuje kampanię Bronisława Komorowskiego, którego wizerunek przed wyborami 2015 roku został zniszczony przez memy i negatywne komentarze w sieci. Podobna strategia, jak twierdzi Fedorowicz, może być teraz stosowana wobec Trzaskowskiego, co może odbić się na jego szansach w wyborach prezydenckich. Zorganizowane kampanie internetowe – zagrożenie dla procesu wyborczego?Jednym z głównych zagrożeń dla nadchodzących wyborów jest, zdaniem Fedorowicza, aktywność zorganizowanych grup internetowych, które sztucznie podbijają negatywne nastroje wokół wybranych kandydatów. Chociaż Rafał Trzaskowski prowadzi w sondażach, to w sieci coraz częściej pojawiają się negatywne komentarze. - To nie przypadek – za tym stoją dobrze zorganizowane działania, które mają na celu osłabienie jego pozycji – twierdzi ekspert.Fedorowicz przywołuje przykład kampanii w Stanach Zjednoczonych, gdzie zorganizowane grupy wykorzystywały media społecznościowe do osłabienia pozycji Hillary Clinton w 2016 roku, a podobne mechanizmy mogą działać w Polsce. – Jesteśmy świadkami podobnego procesu – ataków na Trzaskowskiego, mających na celu zniechęcenie wyborców do oddania na niego głosu – mówi Fedorowicz. Sztaby muszą nadążać za technologiąEkspert zwraca uwagę, że skuteczna kampania w mediach społecznościowych wymaga nie tylko dużych nakładów finansowych, ale także sprawnej strategii. Kandydaci, którzy nie opanują algorytmów i nie potrafią generować treści angażujących, będą mieli trudności w walce o głosy.W przypadku kandydatów PiS, takich jak Karol Nawrocki czy Przemysław Czarnek, Fedorowicz zauważa, że mimo ich obecności w mediach, nie mają oni jeszcze wystarczającego zasięgu, aby skutecznie rywalizować na poziomie mediów społecznościowych. - Budowanie wizerunku w sieci to proces długotrwały, a dzisiejsze kampanie są oparte na szybkich reakcjach i zorganizowanych działaniach – dodaje. Rafał Trzaskowski – lider sondaży czy internetu?Choć Trzaskowski dominuje w sondażach, to Fedorowicz ostrzega, że rosnąca liczba negatywnych komentarzy może podważyć jego szanse na zwycięstwo. - Ataki w sieci mogą stworzyć obraz kandydata, który nie jest godny zaufania – a to może zniechęcić wielu wyborców do oddania głosu – mówi ekspert. Kluczowym wyzwaniem dla sztabu Trzaskowskiego będzie walka z tym negatywnym wizerunkiem.Wybory prezydenckie w 2024 roku będą wyjątkowe ze względu na ogromną rolę mediów społecznościowych. Dobrze zorganizowane kampanie internetowe mogą wpłynąć na wynik wyborów, a negatywna kampania wobec Rafała Trzaskowskiego już się rozpoczęła. - To, co zobaczymy w mediach społecznościowych, może zaważyć na ostatecznym wyniku wyborów – podsumowuje Fedorowicz. Więcej na stronie: rp.pl Twitterze: twitter.com/rzeczpospolita Facebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolita Linkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/ #Wybory2024 #RafałTrzaskowski #DonaldTusk #KampaniaPrezydencka #SondażePolityczne #MediaSpołecznościowe #PolitykaOnline #ManipulacjaMediami #Dezinformacja #RzeczWTym #PodcastPolityczny #HejtOnline #WalkaOPrezydenturę

Jaka będzie rola mediów społecznościowych w nadchodzących wyborach prezydenckich? Jak wielkie platformy wpływają na wizerunek kandydatów? Dlaczego lider sondaży Rafał Trzaskowski zmaga się z coraz większą falą negatywnych komentarzy w sieci i czy wpłynie to na jego szanse w wyborach prezydenckich. O tym mówił Michał Fedorowicz, analityk internetu. - Media społecznościowe stały się nieodzownym narzędziem w polityce – mówi Michał Fedorowicz, przewodniczący europejskiego kolektywu analitycznego Res Futura. Jak pokazują wcześniejsze kampanie, począwszy od zwycięstwa Andrzeja Dudy w 2015 roku, social media mają ogromny wpływ na postrzeganie kandydatów. - Media społecznościowe to puste naczynie, które zapełniamy treścią. To, jak zostanie ono wypełnione, decyduje o odbiorze polityków - mówi Fedorowicz.Zdaniem eksperta politycy opierają swoje kampanie na polaryzacji, wiedząc, że negatywne treści generują więcej interakcji. W kampanii wyborczej, podobnie jak w sprzedaży, liczy się szybkość i intensywność przekazu. Przykładem jest Rafał Trzaskowski, który według Fedorowicza już teraz staje się celem coraz bardziej zorganizowanej kampanii oszczerstw. Kreowanie nastrojów wokół kandydatówFedorowicz wyjaśnia, że analiza nastrojów w sieci nie polega tylko na liczeniu komentarzy, ale także na badaniu ich sentymentu. Negatywne komentarze, nawet jeśli są mniejszością, mogą zdominować dyskusję i wpłynąć na wizerunek kandydata. - Rafał Trzaskowski od lat jest na celowniku prawicowych baniek informacyjnych, które wykorzystują każdą okazję, aby podważyć jego wiarygodność – podkreśla Fedorowicz.Jako przykład przywołuje kampanię Bronisława Komorowskiego, którego wizerunek przed wyborami 2015 roku został zniszczony przez memy i negatywne komentarze w sieci. Podobna strategia, jak twierdzi Fedorowicz, może być teraz stosowana wobec Trzaskowskiego, co może odbić się na jego szansach w wyborach prezydenckich. Zorganizowane kampanie internetowe – zagrożenie dla procesu wyborczego?Jednym z głównych zagrożeń dla nadchodzących wyborów jest, zdaniem Fedorowicza, aktywność zorganizowanych grup internetowych, które sztucznie podbijają negatywne nastroje wokół wybranych kandydatów. Chociaż Rafał Trzaskowski prowadzi w sondażach, to w sieci coraz częściej pojawiają się negatywne komentarze. - To nie przypadek – za tym stoją dobrze zorganizowane działania, które mają na celu osłabienie jego pozycji – twierdzi ekspert.Fedorowicz przywołuje przykład kampanii w Stanach Zjednoczonych, gdzie zorganizowane grupy wykorzystywały media społecznościowe do osłabienia pozycji Hillary Clinton w 2016 roku, a podobne mechanizmy mogą działać w Polsce. – Jesteśmy świadkami podobnego procesu – ataków na Trzaskowskiego, mających na celu zniechęcenie wyborców do oddania na niego głosu – mówi Fedorowicz. Sztaby muszą nadążać za technologiąEkspert zwraca uwagę, że skuteczna kampania w mediach społecznościowych wymaga nie tylko dużych nakładów finansowych, ale także sprawnej strategii. Kandydaci, którzy nie opanują algorytmów i nie potrafią generować treści angażujących, będą mieli trudności w walce o głosy.W przypadku kandydatów PiS, takich jak Karol Nawrocki czy Przemysław Czarnek, Fedorowicz zauważa, że mimo ich obecności w mediach, nie mają oni jeszcze wystarczającego zasięgu, aby skutecznie rywalizować na poziomie mediów społecznościowych. - Budowanie wizerunku w sieci to proces długotrwały, a dzisiejsze kampanie są oparte na szybkich reakcjach i zorganizowanych działaniach – dodaje. Rafał Trzaskowski – lider sondaży czy internetu?Choć Trzaskowski dominuje w sondażach, to Fedorowicz ostrzega, że rosnąca liczba negatywnych komentarzy może podważyć jego szanse na zwycięstwo. - Ataki w sieci mogą stworzyć obraz kandydata, który nie jest godny zaufania – a to może zniechęcić wielu wyborców do oddania głosu – mówi ekspert. Kluczowym wyzwaniem dla sztabu Trzaskowskiego będzie walka z tym negatywnym wizerunkiem.Wybory prezydenckie w 2024 roku będą wyjątkowe ze względu na ogromną rolę mediów społecznościowych. Dobrze zorganizowane kampanie internetowe mogą wpłynąć na wynik wyborów, a negatywna kampania wobec Rafała Trzaskowskiego już się rozpoczęła. - To, co zobaczymy w mediach społecznościowych, może zaważyć na ostatecznym wyniku wyborów – podsumowuje Fedorowicz. Więcej na stronie: rp.pl Twitterze: twitter.com/rzeczpospolita Facebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolita Linkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/ #Wybory2024 #RafałTrzaskowski #DonaldTusk #KampaniaPrezydencka #SondażePolityczne #MediaSpołecznościowe #PolitykaOnline #ManipulacjaMediami #Dezinformacja #RzeczWTym #PodcastPolityczny #HejtOnline #WalkaOPrezydenturę

800 plus. Likwidować, czy nie likwidować?
2024-10-22 17:09:53

Temat świadczenia 500+, a później 800+, od lat wywołuje liczne emocje w Polsce, zarówno społeczne, jak i polityczne. W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Bartoszem Marczukiem, ekspertem ds. polityki rodzinnej, który był odpowiedzialny za wprowadzenie programu. Dyskusja koncentruje się na wpływie 500+ na demografię, a także na przyszłości programu oraz możliwościach jego modyfikacji w celu poprawy wskaźnika dzietności. Już po ośmiu latach od wprowadzenia 500+ Polska odnotowuje spadek dzietności do poziomu 1,17, co dalekie jest od progu zapewniającego stabilność populacyjną na poziomie 2,1. Jak wskazuje Marczuk, początkowy wzrost dzietności do 1,45 w latach 2017-2019 dawał nadzieję, ale wiele czynników, takich jak pandemia, wojna i inflacja, wpłynęło na pogorszenie sytuacji. - Mimo wprowadzenia programu 500+, nie udało się osiągnąć wskaźnika dzietności gwarantującego odtworzenie populacji - zauważa Bogusław Chrabota. Co nie zadziałało w programie 500+? Marczuk wyjaśnia, że choć 500+ pomogło w walce z ubóstwem, to nie rozwiązało problemu niskiej dzietności. Zwraca uwagę na zmiany kulturowe i niepewność ekonomiczną jako na główne czynniki, które zaważyły na decyzjach o posiadaniu dzieci. - Od 2020 roku żyjemy w permanentnym czasie niepewności – najpierw COVID, potem wojna i kryzys energetyczny - tłumaczy. Dodaje, że młodsze pokolenia, które dorastały w czasach stabilności i wzrostu gospodarczego, nie są przygotowane na tak intensywne kryzysy, co skutkuje niższą dzietnością. Chrabota proponuje wprowadzenie kryterium dochodowego do programu 800+, co według niego mogłoby lepiej skierować wsparcie do najuboższych. Marczuk podchodzi do tego z rezerwą, wskazując, że wprowadzenie progów dochodowych mogłoby mieć jedynie symboliczny efekt, a oszczędności byłyby niewielkie. Jego zdaniem, kluczowe jest utrzymanie długoterminowej stabilności programów prorodzinnych, aby Polacy mogli planować przyszłość w poczuciu bezpieczeństwa. Alternatywy dla 800+ – bon mieszkaniowy? Podczas rozmowy Bogusława Chraboty z Bartoszem Marczukiem pojawia się również pomysł zastąpienia części środków przeznaczanych na 800+ innymi programami wspierającymi rodziny, na przykład bonem mieszkaniowym. - Bon mieszkaniowy mógłby pomóc młodym rodzinom w zakładaniu własnych gospodarstw domowych, co mogłoby przełożyć się na wzrost dzietności - ocenia Marczuk. Wylicza, że taki program kosztowałby ok. 18 miliardów złotych, co jest niższym kosztem niż podniesienie wysokości świadczenia 500+ do 800złotych. W dyskusji pojawia się także wątek roli zmian kulturowych w spadku dzietności. Marczuk zwraca uwagę na rosnącą indywidualizację społeczeństwa oraz opóźnianie decyzji o założeniu rodziny z powodu kariery zawodowej. - To proces globalny, którego nie da się odwrócić jednym programem socjalnym - podkreśla. Chrabota z kolei przekonuje, że za pieniądze nie da się kupić dzietności i zwraca uwagę na potrzebę wsparcia relacji między kobietami a mężczyznami oraz walki z kryzysem męskości. Czy ograniczenie prawa do aborcji wpłynęło na dzietność? Bogusław Chrabota pyta też o wpływ prawa dotyczącego aborcji na dzietność. Marczuk odpowiada, że badania Instytutu Pokolenia nie potwierdzają takiego wpływu, podkreślając, że Polacy generalnie chcą mieć dzieci, ale nie realizują swoich planów z powodów ekonomicznych i społecznych. - Ograniczenia aborcji nie mają wpływu na decyzje o posiadaniu dzieci - stwierdza. Wsparcie dla rodzin w Polsce Marczuk sugeruje rozważenie wprowadzenia tzw. ilorazu rodzinnego, wzorowanego na rozwiązaniach francuskich. Dzięki niemu rodziny mogłyby korzystać z bardziej korzystnych rozliczeń podatkowych, uwzględniających liczbę dzieci. - To mogłoby realnie odciążyć finansowo rodziny i zachęcić do posiadania większej liczby dzieci - mówi. W odpowiedzi na pytanie Chraboty o związki partnerskie, Marczuk wskazuje, że nie mają one realnego wpływu na dzietność. Zaznacza, że ułatwienie zawierania takich związków mogłoby przynieść korzyści w zakresie bezpieczeństwa prawnego i majątkowego partnerów. W podcaście pada stwierdzenie, że potrzeba długoterminowej, stabilnej polityki prorodzinnej, która obejmowałaby nie tylko wsparcie finansowe, ale również programy związane z mieszkalnictwem i elastycznym rynkiem pracy. - Nie da się co kilka lat zmieniać polityki rodzinnej. Ludzie muszą mieć pewność, że wsparcie ze strony państwa będzie trwałe - mówi Marczuk. Więcej na stronie: rp.pl Twitterze: twitter.com/rzeczpospolita Facebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolita Linkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/ #800plus #500plus #demografiaPolski #politykaRodzinna #dzietność #BartoszMarczuk #BogusławChrabota #bonMieszkaniowy #kryzysDemograficzny #ubóstwo #inwestycjaWRodziny #reforma500plus #wsparcieRodzin #podcastPolityczny #Rzeczwtym #polityka

Temat świadczenia 500+, a później 800+, od lat wywołuje liczne emocje w Polsce, zarówno społeczne, jak i polityczne. W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Bartoszem Marczukiem, ekspertem ds. polityki rodzinnej, który był odpowiedzialny za wprowadzenie programu. Dyskusja koncentruje się na wpływie 500+ na demografię, a także na przyszłości programu oraz możliwościach jego modyfikacji w celu poprawy wskaźnika dzietności. Już po ośmiu latach od wprowadzenia 500+ Polska odnotowuje spadek dzietności do poziomu 1,17, co dalekie jest od progu zapewniającego stabilność populacyjną na poziomie 2,1. Jak wskazuje Marczuk, początkowy wzrost dzietności do 1,45 w latach 2017-2019 dawał nadzieję, ale wiele czynników, takich jak pandemia, wojna i inflacja, wpłynęło na pogorszenie sytuacji. - Mimo wprowadzenia programu 500+, nie udało się osiągnąć wskaźnika dzietności gwarantującego odtworzenie populacji - zauważa Bogusław Chrabota. Co nie zadziałało w programie 500+? Marczuk wyjaśnia, że choć 500+ pomogło w walce z ubóstwem, to nie rozwiązało problemu niskiej dzietności. Zwraca uwagę na zmiany kulturowe i niepewność ekonomiczną jako na główne czynniki, które zaważyły na decyzjach o posiadaniu dzieci. - Od 2020 roku żyjemy w permanentnym czasie niepewności – najpierw COVID, potem wojna i kryzys energetyczny - tłumaczy. Dodaje, że młodsze pokolenia, które dorastały w czasach stabilności i wzrostu gospodarczego, nie są przygotowane na tak intensywne kryzysy, co skutkuje niższą dzietnością. Chrabota proponuje wprowadzenie kryterium dochodowego do programu 800+, co według niego mogłoby lepiej skierować wsparcie do najuboższych. Marczuk podchodzi do tego z rezerwą, wskazując, że wprowadzenie progów dochodowych mogłoby mieć jedynie symboliczny efekt, a oszczędności byłyby niewielkie. Jego zdaniem, kluczowe jest utrzymanie długoterminowej stabilności programów prorodzinnych, aby Polacy mogli planować przyszłość w poczuciu bezpieczeństwa. Alternatywy dla 800+ – bon mieszkaniowy? Podczas rozmowy Bogusława Chraboty z Bartoszem Marczukiem pojawia się również pomysł zastąpienia części środków przeznaczanych na 800+ innymi programami wspierającymi rodziny, na przykład bonem mieszkaniowym. - Bon mieszkaniowy mógłby pomóc młodym rodzinom w zakładaniu własnych gospodarstw domowych, co mogłoby przełożyć się na wzrost dzietności - ocenia Marczuk. Wylicza, że taki program kosztowałby ok. 18 miliardów złotych, co jest niższym kosztem niż podniesienie wysokości świadczenia 500+ do 800złotych. W dyskusji pojawia się także wątek roli zmian kulturowych w spadku dzietności. Marczuk zwraca uwagę na rosnącą indywidualizację społeczeństwa oraz opóźnianie decyzji o założeniu rodziny z powodu kariery zawodowej. - To proces globalny, którego nie da się odwrócić jednym programem socjalnym - podkreśla. Chrabota z kolei przekonuje, że za pieniądze nie da się kupić dzietności i zwraca uwagę na potrzebę wsparcia relacji między kobietami a mężczyznami oraz walki z kryzysem męskości. Czy ograniczenie prawa do aborcji wpłynęło na dzietność? Bogusław Chrabota pyta też o wpływ prawa dotyczącego aborcji na dzietność. Marczuk odpowiada, że badania Instytutu Pokolenia nie potwierdzają takiego wpływu, podkreślając, że Polacy generalnie chcą mieć dzieci, ale nie realizują swoich planów z powodów ekonomicznych i społecznych. - Ograniczenia aborcji nie mają wpływu na decyzje o posiadaniu dzieci - stwierdza. Wsparcie dla rodzin w Polsce Marczuk sugeruje rozważenie wprowadzenia tzw. ilorazu rodzinnego, wzorowanego na rozwiązaniach francuskich. Dzięki niemu rodziny mogłyby korzystać z bardziej korzystnych rozliczeń podatkowych, uwzględniających liczbę dzieci. - To mogłoby realnie odciążyć finansowo rodziny i zachęcić do posiadania większej liczby dzieci - mówi. W odpowiedzi na pytanie Chraboty o związki partnerskie, Marczuk wskazuje, że nie mają one realnego wpływu na dzietność. Zaznacza, że ułatwienie zawierania takich związków mogłoby przynieść korzyści w zakresie bezpieczeństwa prawnego i majątkowego partnerów. W podcaście pada stwierdzenie, że potrzeba długoterminowej, stabilnej polityki prorodzinnej, która obejmowałaby nie tylko wsparcie finansowe, ale również programy związane z mieszkalnictwem i elastycznym rynkiem pracy. - Nie da się co kilka lat zmieniać polityki rodzinnej. Ludzie muszą mieć pewność, że wsparcie ze strony państwa będzie trwałe - mówi Marczuk. Więcej na stronie: rp.pl Twitterze: twitter.com/rzeczpospolita Facebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolita Linkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/ #800plus #500plus #demografiaPolski #politykaRodzinna #dzietność #BartoszMarczuk #BogusławChrabota #bonMieszkaniowy #kryzysDemograficzny #ubóstwo #inwestycjaWRodziny #reforma500plus #wsparcieRodzin #podcastPolityczny #Rzeczwtym #polityka

„Zwycięstwo Trumpa może szybko zakończyć wojnę, choć poprzez kontrowersyjne rozwiązania"
2024-10-21 17:00:00

Jędrzej Bielecki o napięciach geopolitycznych w Europie i na świecie Wynik wyborów w USA będzie miał kluczowy wpływ na przyszłość Ukrainy. Zwycięstwo Donalda Trumpa mogłoby doprowadzić do szybkiego zakończenia wojny, choć poprzez kontrowersyjne rozwiązania, które mogłyby być bolesne dla Ukrainy. O obecnej sytuacji w Europie i na świecie oraz roli Polski w sprawach międzynarodowych mówił Jędrzej Bielecki dziennikarz działu zagranicznego Rzeczpospolitej – gość podcastu Rzecz w tym.    Bielecki odniósł się do fotografii, na której przedstawieni są liderzy USA, Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, co wzbudziło liczne spekulacje dotyczące wykluczenia Polski z ważnych rozmów. - To spotkanie w Berlinie to jest konsekwencja niedoszłego spotkania w Rammstein. Prezydent Biden w czasie tej pożegnalnej wizyty już nie chciał spotykać się z Andrzejem Dudą – mówi Jędrzej Bielecki.    Stosunki polsko-niemieckie: nadzieje były duże   Dziennikarz wskazuje też na impas w relacji Polski z Niemcami, gdzie mimo wcześniejszych nadziei na odbudowanie więzi, współpraca pozostaje ograniczona. Donald Tusk, który jeszcze w lipcu próbował przeforsować inicjatywę „Tarcza Wschód”, spotkał się z chłodnym przyjęciem kanclerza Scholza, co przyczyniło się do dalszego pogorszenia relacji. Problem reparacji wojennych również pozostaje otwartą kwestią, co dodatkowo komplikuje wzajemne stosunki. - Nadzieje były bardzo duże, ale zawód zaczął się już wcześniej, latem, gdy Donald Tusk z projektem ‘Tarcza Wschód’ spotkał się z chłodną reakcją kanclerza Scholza – mówi Bielecki.    Szybkie zakończenie wojny może być bolesne   Dziennikarz odnosi się także do amerykańskiej polityki i zbliżających się wyborów prezydenckich. Jego zdaniem wynik wyborów w USA będzie miał kluczowy wpływ na przyszłość wsparcia dla Ukrainy. Wskazuje, że zwycięstwo Donalda Trumpa mogłoby doprowadzić do szybkiego zakończenia wojny, choć poprzez kontrowersyjne rozwiązania, które mogłyby być bolesne dla Ukrainy. - Trump zadzwoni do Putina i albo wymusi negocjacje, albo wyśle broń bez żadnych ograniczeń – dywaguje Bielecki, zwracając uwagę na nieprzewidywalność byłego prezydenta USA.   Kamala Harris, potencjalna rywalka Trumpa, postrzegana jest jako kontynuatorka obecnej polityki Stanów Zjednoczonych, która według Bieleckiego nie prowadzi do rzeczywistego zakończenia konfliktu, lecz utrzymuje Ukrainę w stanie permanentnej wojny na wyczerpanie.   Rozmówcy poświęcili również uwagę wyborom i referendum w Mołdawii - Mołdawia jest kluczowa dla strategicznej pozycji Rosji w Europie Wschodniej – mówi Bielecki, podkreślając, jak ważne są tamtejsze wydarzenia dla sytuacji Ukrainy.

Jędrzej Bielecki o napięciach geopolitycznych w Europie i na świecie
Wynik wyborów w USA będzie miał kluczowy wpływ na przyszłość Ukrainy. Zwycięstwo Donalda Trumpa mogłoby doprowadzić do szybkiego zakończenia wojny, choć poprzez kontrowersyjne rozwiązania, które mogłyby być bolesne dla Ukrainy. O obecnej sytuacji w Europie i na świecie oraz roli Polski w sprawach międzynarodowych mówił Jędrzej Bielecki dziennikarz działu zagranicznego Rzeczpospolitej – gość podcastu Rzecz w tym. 

 

Bielecki odniósł się do fotografii, na której przedstawieni są liderzy USA, Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, co wzbudziło liczne spekulacje dotyczące wykluczenia Polski z ważnych rozmów. - To spotkanie w Berlinie to jest konsekwencja niedoszłego spotkania w Rammstein. Prezydent Biden w czasie tej pożegnalnej wizyty już nie chciał spotykać się z Andrzejem Dudą – mówi Jędrzej Bielecki. 

 

Stosunki polsko-niemieckie: nadzieje były duże

 

Dziennikarz wskazuje też na impas w relacji Polski z Niemcami, gdzie mimo wcześniejszych nadziei na odbudowanie więzi, współpraca pozostaje ograniczona. Donald Tusk, który jeszcze w lipcu próbował przeforsować inicjatywę „Tarcza Wschód”, spotkał się z chłodnym przyjęciem kanclerza Scholza, co przyczyniło się do dalszego pogorszenia relacji. Problem reparacji wojennych również pozostaje otwartą kwestią, co dodatkowo komplikuje wzajemne stosunki. - Nadzieje były bardzo duże, ale zawód zaczął się już wcześniej, latem, gdy Donald Tusk z projektem ‘Tarcza Wschód’ spotkał się z chłodną reakcją kanclerza Scholza – mówi Bielecki. 

 

Szybkie zakończenie wojny może być bolesne

 

Dziennikarz odnosi się także do amerykańskiej polityki i zbliżających się wyborów prezydenckich. Jego zdaniem wynik wyborów w USA będzie miał kluczowy wpływ na przyszłość wsparcia dla Ukrainy. Wskazuje, że zwycięstwo Donalda Trumpa mogłoby doprowadzić do szybkiego zakończenia wojny, choć poprzez kontrowersyjne rozwiązania, które mogłyby być bolesne dla Ukrainy. - Trump zadzwoni do Putina i albo wymusi negocjacje, albo wyśle broń bez żadnych ograniczeń – dywaguje Bielecki, zwracając uwagę na nieprzewidywalność byłego prezydenta USA.

 

Kamala Harris, potencjalna rywalka Trumpa, postrzegana jest jako kontynuatorka obecnej polityki Stanów Zjednoczonych, która według Bieleckiego nie prowadzi do rzeczywistego zakończenia konfliktu, lecz utrzymuje Ukrainę w stanie permanentnej wojny na wyczerpanie.

 

Rozmówcy poświęcili również uwagę wyborom i referendum w Mołdawii - Mołdawia jest kluczowa dla strategicznej pozycji Rosji w Europie Wschodniej – mówi Bielecki, podkreślając, jak ważne są tamtejsze wydarzenia dla sytuacji Ukrainy.

Zmiana trenera Igi Świątek – czy Wim Fissette pomoże utrzymać dominację naszej zawodniczki?
2024-10-17 16:14:28

Belg Wim Fissette został nowym trenerem Igi Świątek. Liderka rankingu WTA podkreśla, że Fissette wnosi do zespołu bogate doświadczenie oraz jasną wizję przyszłości. W podcaście "Rzecz w Tym" Olgierd Kwiatkowski, dziennikarz działu sportowego „Rzeczpospolitej” analizuje, co ta zmiana oznacza dla Igi i całego polskiego tenisa. - Iga nie pozwoli, by ktoś narzucał jej swoją wolę – to ona podejmuje kluczowe decyzje – mówi Kwiatkowski, podkreślając, że chociaż Fissette ma ogromne doświadczenie, musi dostosować się do specyfiki pracy z liderką światowego tenisa. Kim jest Wim Fissette? Kwiatkowski przypomina, że Fissette współpracował z wieloma najlepszymi tenisistkami na świecie, takimi jak Naomi Osaka, Angelique Kerber czy Kim Clijsters. Jego kariera trenerska rozpoczęła się właśnie od pracy z Clijsters, której pomógł zdobyć trzy tytuły wielkoszlemowe. To zbudowało jego reputację jako jednego z czołowych trenerów WTA. - To trener światowej czołówki – podkreśla Kwiatkowski, zwracając uwagę na jego sukcesy z innymi zawodniczkami.   „Laptop coach” – nowoczesne podejście Fissette'a   Fissette zyskał przydomek „laptop coach” z powodu zamiłowania do wykorzystania danych i analiz statystycznych w swojej pracy. Gość Marzeny Tabor - Olszewskiej zauważa, że choć nowoczesne technologie są dla niego ważne, Fissette przede wszystkim buduje dobre relacje z zawodniczkami. To cecha, która może pomóc w efektywnej współpracy z Igą Świątek, znaną z mocnego charakteru i profesjonalizmu.   Dziennikarz Rzeczpospolitej zwraca uwagę na fakt, że w tenisie to zawodnik jest „pracodawcą” swojego trenera. Iga Świątek, mająca już ogromne doświadczenie, musi ufać swojemu trenerowi, ale sama decyduje o kierunku swojej kariery. - Iga nie pozwoli, by ktoś narzucał jej swoją wolę – to ona podejmuje kluczowe decyzje – mówi Kwiatkowski, wskazując na równowagę, którą Fissette będzie musiał odnaleźć.   Co poszło nie tak z Wiktorowskim?   Dlaczego Świątek zakończyła współpracę z Tomaszem Wiktorowskim, który doprowadził ją na szczyt światowego tenisa? Kwiatkowski sugeruje, że „wyczerpała się formuła”, a Świątek może potrzebować świeżego podejścia, aby dalej się rozwijać. Chociaż nie ma oficjalnych informacji na temat powodów rozstania, Kwiatkowski zwraca uwagę na możliwe zmiany, które mogą wpłynąć na grę Polki.   Oczekiwania wobec Fissette'a   Jakie zmiany może wprowadzić nowy trener? Kwiatkowski wskazuje na aspekty gry Świątek, które wymagają poprawy, jak większa aktywność przy siatce i wykorzystanie skrótów. Czy Fissette zdecyduje się na takie zmiany? Czas pokaże, ale eksperci są zgodni, że belgijski trener będzie dążył do maksymalnego wykorzystania potencjału Polki.   Iga Świątek stoi przed ważnymi decyzjami dotyczącymi swojej przyszłości turniejowej. Chociaż zrezygnowała z kilku turniejów w Azji, wciąż zamierza walczyć o utrzymanie pozycji liderki w WTA Finals w Arabii Saudyjskiej. Jak wskazuje Kwiatkowski, wynik tego prestiżowego turnieju może być kluczowy dla dalszego rozwoju kariery Świątek pod okiem Fissette'a.   Nie bez znaczenia pozostaje także możliwy udział Świątek w finałach Billie Jean King Cup, gdzie Polska ma silną reprezentację. Świątek, znana ze swojego zaangażowania w grę dla kraju, może rozważać udział w tym turnieju. Czy nowy trener wpłynie na tę decyzję? Czas pokaże.   Czy Świątek zdoła utrzymać swoją dominację na korcie pod okiem nowego trenera? Kwiatkowski podkreśla, że Fissette jest jednym z najlepszych trenerów dostępnych na rynku, a jego doświadczenie z pewnością pomoże Polce w dalszym rozwoju. Jednak czy nowa współpraca przyniesie oczekiwane rezultaty, dowiemy się dopiero za kilka miesięcy. #igaswiatek, #tenis, #wimfissette, #rzeczwtym, #coach, #podcast, #sport

Belg Wim Fissette został nowym trenerem Igi Świątek. Liderka rankingu WTA podkreśla, że Fissette wnosi do zespołu bogate doświadczenie oraz jasną wizję przyszłości. W podcaście "Rzecz w Tym" Olgierd Kwiatkowski, dziennikarz działu sportowego „Rzeczpospolitej” analizuje, co ta zmiana oznacza dla Igi i całego polskiego tenisa.

- Iga nie pozwoli, by ktoś narzucał jej swoją wolę – to ona podejmuje kluczowe decyzje – mówi Kwiatkowski, podkreślając, że chociaż Fissette ma ogromne doświadczenie, musi dostosować się do specyfiki pracy z liderką światowego tenisa.


Kim jest Wim Fissette?


Kwiatkowski przypomina, że Fissette współpracował z wieloma najlepszymi tenisistkami na świecie, takimi jak Naomi Osaka, Angelique Kerber czy Kim Clijsters. Jego kariera trenerska rozpoczęła się właśnie od pracy z Clijsters, której pomógł zdobyć trzy tytuły wielkoszlemowe. To zbudowało jego reputację jako jednego z czołowych trenerów WTA. - To trener światowej czołówki – podkreśla Kwiatkowski, zwracając uwagę na jego sukcesy z innymi zawodniczkami.

 

„Laptop coach” – nowoczesne podejście Fissette'a

 

Fissette zyskał przydomek „laptop coach” z powodu zamiłowania do wykorzystania danych i analiz statystycznych w swojej pracy. Gość Marzeny Tabor - Olszewskiej zauważa, że choć nowoczesne technologie są dla niego ważne, Fissette przede wszystkim buduje dobre relacje z zawodniczkami. To cecha, która może pomóc w efektywnej współpracy z Igą Świątek, znaną z mocnego charakteru i profesjonalizmu.

 

Dziennikarz Rzeczpospolitej zwraca uwagę na fakt, że w tenisie to zawodnik jest „pracodawcą” swojego trenera. Iga Świątek, mająca już ogromne doświadczenie, musi ufać swojemu trenerowi, ale sama decyduje o kierunku swojej kariery. - Iga nie pozwoli, by ktoś narzucał jej swoją wolę – to ona podejmuje kluczowe decyzje – mówi Kwiatkowski, wskazując na równowagę, którą Fissette będzie musiał odnaleźć.

 

Co poszło nie tak z Wiktorowskim?

 

Dlaczego Świątek zakończyła współpracę z Tomaszem Wiktorowskim, który doprowadził ją na szczyt światowego tenisa? Kwiatkowski sugeruje, że „wyczerpała się formuła”, a Świątek może potrzebować świeżego podejścia, aby dalej się rozwijać. Chociaż nie ma oficjalnych informacji na temat powodów rozstania, Kwiatkowski zwraca uwagę na możliwe zmiany, które mogą wpłynąć na grę Polki.

 

Oczekiwania wobec Fissette'a

 

Jakie zmiany może wprowadzić nowy trener? Kwiatkowski wskazuje na aspekty gry Świątek, które wymagają poprawy, jak większa aktywność przy siatce i wykorzystanie skrótów. Czy Fissette zdecyduje się na takie zmiany? Czas pokaże, ale eksperci są zgodni, że belgijski trener będzie dążył do maksymalnego wykorzystania potencjału Polki.

 

Iga Świątek stoi przed ważnymi decyzjami dotyczącymi swojej przyszłości turniejowej. Chociaż zrezygnowała z kilku turniejów w Azji, wciąż zamierza walczyć o utrzymanie pozycji liderki w WTA Finals w Arabii Saudyjskiej. Jak wskazuje Kwiatkowski, wynik tego prestiżowego turnieju może być kluczowy dla dalszego rozwoju kariery Świątek pod okiem Fissette'a.

 

Nie bez znaczenia pozostaje także możliwy udział Świątek w finałach Billie Jean King Cup, gdzie Polska ma silną reprezentację. Świątek, znana ze swojego zaangażowania w grę dla kraju, może rozważać udział w tym turnieju. Czy nowy trener wpłynie na tę decyzję? Czas pokaże.

 

Czy Świątek zdoła utrzymać swoją dominację na korcie pod okiem nowego trenera? Kwiatkowski podkreśla, że Fissette jest jednym z najlepszych trenerów dostępnych na rynku, a jego doświadczenie z pewnością pomoże Polce w dalszym rozwoju. Jednak czy nowa współpraca przyniesie oczekiwane rezultaty, dowiemy się dopiero za kilka miesięcy.

#igaswiatek, #tenis, #wimfissette, #rzeczwtym, #coach, #podcast, #sport

„Lekceważenie Nawrockiego przez Trzaskowskiego byłoby błędem”
2024-10-16 16:39:33

Karol Nawrocki z 22,2 procent poparcia rzuca rękawicę Rafałowi Trzaskowskiemu, który prowadzi w sondażu z wynikiem 34,2 procent. Jakie są szanse, że były bokser i prezes Instytutu Pamięci Narodowej zmobilizuje elektorat Prawa i Sprawiedliwości i podejmie skuteczną walkę o fotel prezydenta? – o tym mówiła w najnowszym odcinku podcastu "Rzecz w Tym" Estera Flieger. W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w Tym”, Estera Flieger, publicystka Rzeczpospolitej, analizuje możliwe starcie między Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim. Jej zdaniem PiS stoi przed dwoma głównymi wyzwaniami: - Po pierwsze, zbudowanie rozpoznawalności kandydata poza elektoratem PiS i po drugie, mobilizacja własnego elektoratu – uważa Flieger. Czy poparcie Nawrockiego będzie rosło? Publicystka przewiduje, że poparcie dla Nawrockiego będzie rosło, szczególnie po ewentualnym oficjalnym ogłoszeniu jego kandydatury. Jej zdaniem to polityk niezwykle ambitny. – Jak zajmowałam się muzeum II Wojny Światowej w 2018 stwierdziłam, że to będzie kiedyś kandydat PiS na prezydenta. Zobaczyłam wtedy, pisząc o muzeum, człowieka o ogromnych ambicjach – opowiada.   Flieger przypomina, że Nawrocki, dawny bokser i historyk, zyskał polityczną rozpoznawalność realizując politykę historyczną Prawa i Sprawiedliwości w Muzeum II Wojny Światowej. Flieger podkreśla, że Nawrocki jest mocno kojarzony z „twardym antykomunizmem i polityką historyczną PiS”, co może być atutem w walce o głosy bardziej konserwatywnych wyborców. – Samo oparcie się na polityce historycznej jednak nie wystarczy by wygrać – wskazuje Flieger, sugerując, że kandydat PiS będzie musiał zaprezentować bardziej szeroką wizję polityczną, aby zdobyć poparcie szerszej grupy wyborców. Jak wyglądałoby starcie Nawrockiego z Trzaskowskim w II turze wyborów prezydenckich?   Lekceważenie Nawrockiego byłoby błędem – mówiła Flieger pytana o jego szanse w II turze wyborczej, zwłaszcza w starciu z Trzaskowskim. Jej zdaniem Radosław Sikorski miałby lepsze szanse w bezpośrednim pojedynku z kandydatem PiS.   Ekspertka zauważa również, że „Nawrocki może liczyć na głosy wyborców Konfederacji”, co może być istotnym elementem jego strategii, zwłaszcza jeśli pojawi się na Marszu Niepodległości 11 listopada, budując swoją pozycję wśród prawicowego elektoratu.   Więcej o przyszłości polskiej sceny politycznej, sondażach i możliwych scenariuszach w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w Tym”.

Karol Nawrocki z 22,2 procent poparcia rzuca rękawicę Rafałowi Trzaskowskiemu, który prowadzi w sondażu z wynikiem 34,2 procent. Jakie są szanse, że były bokser i prezes Instytutu Pamięci Narodowej zmobilizuje elektorat Prawa i Sprawiedliwości i podejmie skuteczną walkę o fotel prezydenta? – o tym mówiła w najnowszym odcinku podcastu "Rzecz w Tym" Estera Flieger.


W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w Tym”, Estera Flieger, publicystka Rzeczpospolitej, analizuje możliwe starcie między Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim. Jej zdaniem PiS stoi przed dwoma głównymi wyzwaniami: - Po pierwsze, zbudowanie rozpoznawalności kandydata poza elektoratem PiS i po drugie, mobilizacja własnego elektoratu – uważa Flieger.


Czy poparcie Nawrockiego będzie rosło?


Publicystka przewiduje, że poparcie dla Nawrockiego będzie rosło, szczególnie po ewentualnym oficjalnym ogłoszeniu jego kandydatury.

Jej zdaniem to polityk niezwykle ambitny. – Jak zajmowałam się muzeum II Wojny Światowej w 2018 stwierdziłam, że to będzie kiedyś kandydat PiS na prezydenta. Zobaczyłam wtedy, pisząc o muzeum, człowieka o ogromnych ambicjach – opowiada.

 

Flieger przypomina, że Nawrocki, dawny bokser i historyk, zyskał polityczną rozpoznawalność realizując politykę historyczną Prawa i Sprawiedliwości w Muzeum II Wojny Światowej. Flieger podkreśla, że Nawrocki jest mocno kojarzony z „twardym antykomunizmem i polityką historyczną PiS”, co może być atutem w walce o głosy bardziej konserwatywnych wyborców. – Samo oparcie się na polityce historycznej jednak nie wystarczy by wygrać – wskazuje Flieger, sugerując, że kandydat PiS będzie musiał zaprezentować bardziej szeroką wizję polityczną, aby zdobyć poparcie szerszej grupy wyborców.


Jak wyglądałoby starcie Nawrockiego z Trzaskowskim w II turze wyborów prezydenckich?

 

Lekceważenie Nawrockiego byłoby błędem – mówiła Flieger pytana o jego szanse w II turze wyborczej, zwłaszcza w starciu z Trzaskowskim. Jej zdaniem Radosław Sikorski miałby lepsze szanse w bezpośrednim pojedynku z kandydatem PiS.

 

Ekspertka zauważa również, że „Nawrocki może liczyć na głosy wyborców Konfederacji”, co może być istotnym elementem jego strategii, zwłaszcza jeśli pojawi się na Marszu Niepodległości 11 listopada, budując swoją pozycję wśród prawicowego elektoratu.

 

Więcej o przyszłości polskiej sceny politycznej, sondażach i możliwych scenariuszach w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w Tym”.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie