Rzecz w tym

Rzecz W Tym to codzienny podcast "Rzeczpospolitej" ukazujący się od poniedziałku do czwartku o g. 17:00. Dziennikarze i publicyści "Rzeczpospolitej" zapewnią Państwu rzetelną dawkę informacji, o wydarzeniach politycznych, społecznych i ekonomicznych. Prowadzą Marzena Tabor-Olszewska, Bogusław Chrabota, Michał Płociński i Michał Szułdrzyński.

Kategorie:
Wiadomości

Odcinki od najnowszych:

Między Izbą Cywilną Sądu Najwyższego a Norymbergą
2024-09-10 17:10:21

Koalicja rządząca stosuje wersję formuły Radbrucha. Zmiany wprowadzone za czasów PiS w sądownictwie są nielegalne, dlatego premier wycofał kontrasygnatę – mówił w podcaście „Rzecz w tym” Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospoltej” odpowiedzialny za newsroom prawny.   Deklaracja premiera Donalda Tuska o wycofaniu kontrasygnaty do decyzji Andrzej Dudy, który powołał sędziego Krzysztofa Wesołowskiego do przeprowadzenia wyborów w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego wywołała wielkie poruszenie w środowisku prawników. Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej nazwał decyzję premiera „opcją atomową”. - A zawsze trzeba szukać rozwiązań proporcjonalnych do sytuacji, której chcemy bronić albo którą chcemy w jakikolwiek sposób zakończyć – mówił w TVN24 adwokat. Zdaniem Tomasza Pietrygi ruchy premiera Donalda Tuska świadczą o stosowaniu współczesnej wersji formuły Radbrucha. Ten filozof prawa sformułował koncepcję pomagającą rozliczać nazistowskich zbrodniarzy. Głosiła, że skrajnie niemoralne prawo nie jest prawem, nawet jeśli jest uchwalone z pozorami legalności. - To dlatego premier Donald Tusk w piątek w dyskusji ze środowiskami prawniczymi wspomniał procesy norymberskie – dopytywał Michał Szułdrzyński. - Wydaje mi się, że tak – odparł Pietryga. Jego zdaniem część radykalnie nastawionych przedstawicieli środowiska prawniczego uważa wszystkie zmiany wprowadzone przez PiS za nielegalne. Więc i ich konsekwencje są nielegalne. – Zgodnie z tą formułą Radbrucha. Choć porównywanie III Rzeszy i PiS to przesada – podkreślił. Jego zdaniem rozwiązaniem sporu może być tylko kompromis. – To musi być decyzja polityczna o kompromisie, za którą pójdzie kompromis prawny – stwierdził Pietryga. Choć przyznał, że szans na niego dziś nie widzi. – Premier Tusk jest pod wpływem najbardziej radykalnych przedstawicieli środowisk prawniczych, którzy wykluczają jakikolwiek kompromis z prezydentem Andrzejem Dudą, KRS czy neosędziami – zauważył. Choć nie ma w tej sprawie jednomyślności w środowiskach prawniczych. – Przykładem może być głos Przemysława Rosatiego czy Andrzeja Zolla, ale oni nie stanowią większości w środowiskach prawniczych. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Koalicja rządząca stosuje wersję formuły Radbrucha. Zmiany wprowadzone za czasów PiS w sądownictwie są nielegalne, dlatego premier wycofał kontrasygnatę – mówił w podcaście „Rzecz w tym” Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospoltej” odpowiedzialny za newsroom prawny.


 


Deklaracja premiera Donalda Tuska o wycofaniu kontrasygnaty do decyzji Andrzej Dudy, który powołał sędziego Krzysztofa Wesołowskiego do przeprowadzenia wyborów w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego wywołała wielkie poruszenie w środowisku prawników.


Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej nazwał decyzję premiera „opcją atomową”. - A zawsze trzeba szukać rozwiązań proporcjonalnych do sytuacji, której chcemy bronić albo którą chcemy w jakikolwiek sposób zakończyć – mówił w TVN24 adwokat.

Zdaniem Tomasza Pietrygi ruchy premiera Donalda Tuska świadczą o stosowaniu współczesnej wersji formuły Radbrucha. Ten filozof prawa sformułował koncepcję pomagającą rozliczać nazistowskich zbrodniarzy. Głosiła, że skrajnie niemoralne prawo nie jest prawem, nawet jeśli jest uchwalone z pozorami legalności.


- To dlatego premier Donald Tusk w piątek w dyskusji ze środowiskami prawniczymi wspomniał procesy norymberskie – dopytywał Michał Szułdrzyński.


- Wydaje mi się, że tak – odparł Pietryga. Jego zdaniem część radykalnie nastawionych przedstawicieli środowiska prawniczego uważa wszystkie zmiany wprowadzone przez PiS za nielegalne. Więc i ich konsekwencje są nielegalne. – Zgodnie z tą formułą Radbrucha. Choć porównywanie III Rzeszy i PiS to przesada – podkreślił.


Jego zdaniem rozwiązaniem sporu może być tylko kompromis. – To musi być decyzja polityczna o kompromisie, za którą pójdzie kompromis prawny – stwierdził Pietryga. Choć przyznał, że szans na niego dziś nie widzi. – Premier Tusk jest pod wpływem najbardziej radykalnych przedstawicieli środowisk prawniczych, którzy wykluczają jakikolwiek kompromis z prezydentem Andrzejem Dudą, KRS czy neosędziami – zauważył. Choć nie ma w tej sprawie jednomyślności w środowiskach prawniczych. – Przykładem może być głos Przemysława Rosatiego czy Andrzeja Zolla, ale oni nie stanowią większości w środowiskach prawniczych.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Estera Flieger: Jarosław Kaczyński szuka księcia z bajki
2024-09-09 17:01:44

Jarosław Kaczyński – prezes PiS szuka do wyścigu prezydenckiego kandydata „młodego, wysokiego, okazałego, przystojnego, który ma rodzinę, zna bardzo dobrze język angielski, a najlepiej dwa języki obce”. – Oznacza to, że szuka księcia z bajki – komentuje Estera Flieger, dziennikarka "Rzeczpospolitej". – Do tych kryteriów powinien zostać jeszcze przymiotnik „bogaty”, biorąc pod uwagę problemy PiS z subwencją. Pozostał już niecały rok do wyboru kolejnego prezydenta Polski. Na dzisiaj wiadomo niewiele i dlatego arena politycznych rozgrywek jawi się dość tajemniczo. Co wiemy dzisiaj o możliwym scenariuszu na przyszłoroczne wybory? Marzena Tabor – Olszewska rozmawia o tym z Esterą Flieger – dziennikarką „Rzeczpospolitej ” w podcaście „Rzecz w tym”. Estera Flieger uważa, że istotną cechą potencjalnego prezydenta jest zdolność do konsensusu. – Potrzeba osoby, która będzie potrafiła stworzyć wspólnotę, zwłaszcza w kontekście sytuacji wojny na wschodzie – mówi dziennikarka „Rzeczpospolitej”. Flieger nie wyklucza scenariusza, w którym zostanie wystawiony jakiś kandydat PiS i jeśli nie będzie się sprawdzał, to w trakcie kampanii po prostu partia zdecyduje się wystawić kogoś innego. Dziennikarka w podcaście „Rzecz w tym” mówi także o tym, że złośliwi mogliby powiedzieć, że wymienione przez Jarosława Kaczyńskiego cechy idealnie opisują… Rafała Trzaskowskiego – polityka wskazywanego jako potencjalnego kandydata PO na prezydenta Polski. - Rafał Trzaskowski na pewno by chciał. Na ten moment nie mamy pewności czy na pewno Donald Tusk postawi na Trzaskowskiego. Możliwe, że jeśli kampania będzie oparta na takim totalnym „antyPiSie” to w grze pojawi się Radosław Sikorski – mówi Estera Flieger. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Jarosław Kaczyński – prezes PiS szuka do wyścigu prezydenckiego kandydata „młodego, wysokiego, okazałego, przystojnego, który ma rodzinę, zna bardzo dobrze język angielski, a najlepiej dwa języki obce”. – Oznacza to, że szuka księcia z bajki – komentuje Estera Flieger, dziennikarka "Rzeczpospolitej". – Do tych kryteriów powinien zostać jeszcze przymiotnik „bogaty”, biorąc pod uwagę problemy PiS z subwencją.


Pozostał już niecały rok do wyboru kolejnego prezydenta Polski. Na dzisiaj wiadomo niewiele i dlatego arena politycznych rozgrywek jawi się dość tajemniczo. Co wiemy dzisiaj o możliwym scenariuszu na przyszłoroczne wybory? Marzena Tabor – Olszewska rozmawia o tym z Esterą Flieger – dziennikarką „Rzeczpospolitej ” w podcaście „Rzecz w tym”.


Estera Flieger uważa, że istotną cechą potencjalnego prezydenta jest zdolność do konsensusu. – Potrzeba osoby, która będzie potrafiła stworzyć wspólnotę, zwłaszcza w kontekście sytuacji wojny na wschodzie – mówi dziennikarka „Rzeczpospolitej”.


Flieger nie wyklucza scenariusza, w którym zostanie wystawiony jakiś kandydat PiS i jeśli nie będzie się sprawdzał, to w trakcie kampanii po prostu partia zdecyduje się wystawić kogoś innego.


Dziennikarka w podcaście „Rzecz w tym” mówi także o tym, że złośliwi mogliby powiedzieć, że wymienione przez Jarosława Kaczyńskiego cechy idealnie opisują… Rafała Trzaskowskiego – polityka wskazywanego jako potencjalnego kandydata PO na prezydenta Polski. - Rafał Trzaskowski na pewno by chciał. Na ten moment nie mamy pewności czy na pewno Donald Tusk postawi na Trzaskowskiego. Możliwe, że jeśli kampania będzie oparta na takim totalnym „antyPiSie” to w grze pojawi się Radosław Sikorski – mówi Estera Flieger.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Putin mówi, że głosowałby na Kamalę Harris i widzi szansę na pokój. O co mu chodzi?
2024-09-05 16:40:30

Czy wypowiedzi Władimira Putina o Kamali Harris i o tym, kto powinien być mediatorem w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą, to sygnał wysłany do USA i administracji Joe Bidena? O tym w podcaście „Rzecz w tym” rozmawiają Michał Płociński i Jędrzej Bielecki. Gdy w Polsce kończy się Forum Ekonomiczne w Karpaczu, w Rosji rozkręca się Wschodnie Forum Ekonomiczne we Władywostoku. Władimir Putin postanowił je wykorzystać jako platformę do opowiedzenia światu o tym, jak widzi pokój w Ukrainie, a także kogo popierałby w wyborach prezydenckich w USA. Rosyjski dyktator oświadczył we Władywostoku, że mediatorami w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą powinny być trzy państwa: Chiny, Indie i Brazylia. – Putin jeszcze raz za darmo, nie robiąc niczego konkretnego w tym kierunku, prezentuje się jako ten, który proponuje pokój – tłumaczy Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”. – A Zełenski nie proponuje – analizuje narrację Putina Bielecki. – Bo przypomnijmy, że prezydent Ukrainy za chwilę leci do Waszyngtonu, by na marginesie dorocznej sesji Rady Ogólnej ONZ spotkać się z prezydentem Joe Bidenem i najprawdopodobniej przedstawić mu to, co nazywa „planem zwycięstwa. Czyli jemu nie chodzi o pokój, tylko o zwycięstwo, a o pokój chodzi wyłącznie Putinowi. To on się dziś przedstawia światu jako zwolennik zakończenia wojny, którą przecież, jak doskonale wiemy, blisko trzy lata temu sam rozpoczął. Na Wschodnim Forum Ekonomicznym rosyjski dyktator opowiadał także, na kogo by postawił w wyborach prezydenckich w USA. Ocenił, że Kamala Harris ma „zaraźliwy uśmiech”, i skrytykował Donalda Trumpa, który miał być bardzo złym prezydentem USA dla Rosji, bo narzucił jej dużo ograniczeń i sankcji. Putin wierzy, że „Harris powstrzyma się od podobnych działań” – relacjonuje wypowiedź Putina prowadzący podcast Michał Płociński. – Gdyby Władimir Putin mówił o tobie, że jesteś znakomitym dziennikarzem, który doskonale wpisuje się w potrzeby Kremla, byłbyś z tego zadowolony? – odpowiada Jędrzej Bielecki. – Tak samo jest tutaj. To znaczy, jeżeli Putin mówi, że Harris jest wspaniała, no to jednak podważa ją bardzo mocno w oczach ludzi kochających demokrację, wolność i podobne postawy. Ale czy te dwie wypowiedzi – o pokoju i Kamali Harris – to nie jest przypadkiem sygnał wysłany do Joe Bidena? Demokratom podobno ma zależeć na tym, by samemu doprowadzić do jakiegoś rozejmu z Putinem, nim władzę przejmie Donald Trump i dogada się z rosyjskim dyktatorem na własnych warunkach. Jędrzej Bielecki tłumaczy jednak, że choć demokratom taki rozejm rzeczywiście by się przydał, szczególnie na czas kampanii wyborczej, to jest on raczej niemożliwy. – Wiadomo doskonale, na jakich warunkach Putin by na taki rozejm przystał. Są dwa podstawowe. Pierwszy: nie wycofują się z tego, co zdobyli. I drugi, znacznie ważniejszy: Ukraina zobowiązuje się, że nie będzie wchodziła do NATO, być może do Unii Europejskiej. Bo chodzi cały czas o jedno, od wielu wielu lat, czyli żeby całą Ukrainę poddać kontroli Kremla, nie tylko te tereny bezpośrednio przejęte przez Rosję – tłumaczy Bielecki. I dodaje, że Putin nie może po takiej liczbie ofiar zrezygnować ze swoich podstawowych celów. Co nas więc czeka? – Wojna na wycieńczenie. Drugi Wietnam. Poza tym w podcaście „Rzecz w tym” dziennikarze rozmawiają o kluczu do pokoju, który leży w Azji, i o szansach nacisku Zachodu na Indie i Chiny. A także o Turcji, która złożyła akces do BRICS. I jakie szanse ma NATO w długofalowej konfrontacji z nowym sojuszem państw autorytarnych i nastawionych sceptycznie do globalnego przywództwa USA. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Czy wypowiedzi Władimira Putina o Kamali Harris i o tym, kto powinien być mediatorem w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą, to sygnał wysłany do USA i administracji Joe Bidena? O tym w podcaście „Rzecz w tym” rozmawiają Michał Płociński i Jędrzej Bielecki.

Gdy w Polsce kończy się Forum Ekonomiczne w Karpaczu, w Rosji rozkręca się Wschodnie Forum Ekonomiczne we Władywostoku. Władimir Putin postanowił je wykorzystać jako platformę do opowiedzenia światu o tym, jak widzi pokój w Ukrainie, a także kogo popierałby w wyborach prezydenckich w USA.

Rosyjski dyktator oświadczył we Władywostoku, że mediatorami w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą powinny być trzy państwa: Chiny, Indie i Brazylia. – Putin jeszcze raz za darmo, nie robiąc niczego konkretnego w tym kierunku, prezentuje się jako ten, który proponuje pokój – tłumaczy Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.

– A Zełenski nie proponuje – analizuje narrację Putina Bielecki. – Bo przypomnijmy, że prezydent Ukrainy za chwilę leci do Waszyngtonu, by na marginesie dorocznej sesji Rady Ogólnej ONZ spotkać się z prezydentem Joe Bidenem i najprawdopodobniej przedstawić mu to, co nazywa „planem zwycięstwa. Czyli jemu nie chodzi o pokój, tylko o zwycięstwo, a o pokój chodzi wyłącznie Putinowi. To on się dziś przedstawia światu jako zwolennik zakończenia wojny, którą przecież, jak doskonale wiemy, blisko trzy lata temu sam rozpoczął.

Na Wschodnim Forum Ekonomicznym rosyjski dyktator opowiadał także, na kogo by postawił w wyborach prezydenckich w USA. Ocenił, że Kamala Harris ma „zaraźliwy uśmiech”, i skrytykował Donalda Trumpa, który miał być bardzo złym prezydentem USA dla Rosji, bo narzucił jej dużo ograniczeń i sankcji. Putin wierzy, że „Harris powstrzyma się od podobnych działań” – relacjonuje wypowiedź Putina prowadzący podcast Michał Płociński.

– Gdyby Władimir Putin mówił o tobie, że jesteś znakomitym dziennikarzem, który doskonale wpisuje się w potrzeby Kremla, byłbyś z tego zadowolony? – odpowiada Jędrzej Bielecki. – Tak samo jest tutaj. To znaczy, jeżeli Putin mówi, że Harris jest wspaniała, no to jednak podważa ją bardzo mocno w oczach ludzi kochających demokrację, wolność i podobne postawy.

Ale czy te dwie wypowiedzi – o pokoju i Kamali Harris – to nie jest przypadkiem sygnał wysłany do Joe Bidena? Demokratom podobno ma zależeć na tym, by samemu doprowadzić do jakiegoś rozejmu z Putinem, nim władzę przejmie Donald Trump i dogada się z rosyjskim dyktatorem na własnych warunkach. Jędrzej Bielecki tłumaczy jednak, że choć demokratom taki rozejm rzeczywiście by się przydał, szczególnie na czas kampanii wyborczej, to jest on raczej niemożliwy.

– Wiadomo doskonale, na jakich warunkach Putin by na taki rozejm przystał. Są dwa podstawowe. Pierwszy: nie wycofują się z tego, co zdobyli. I drugi, znacznie ważniejszy: Ukraina zobowiązuje się, że nie będzie wchodziła do NATO, być może do Unii Europejskiej. Bo chodzi cały czas o jedno, od wielu wielu lat, czyli żeby całą Ukrainę poddać kontroli Kremla, nie tylko te tereny bezpośrednio przejęte przez Rosję – tłumaczy Bielecki. I dodaje, że Putin nie może po takiej liczbie ofiar zrezygnować ze swoich podstawowych celów. Co nas więc czeka? – Wojna na wycieńczenie. Drugi Wietnam.

Poza tym w podcaście „Rzecz w tym” dziennikarze rozmawiają o kluczu do pokoju, który leży w Azji, i o szansach nacisku Zachodu na Indie i Chiny. A także o Turcji, która złożyła akces do BRICS. I jakie szanse ma NATO w długofalowej konfrontacji z nowym sojuszem państw autorytarnych i nastawionych sceptycznie do globalnego przywództwa USA.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Dyrektor OSW: Dymisja Dmytra Kułeby nie ma związku z jego wypowiedzią o Wołyniu
2024-09-04 15:37:54

Rekonstrukcja w ukraińskim rządzie to efekt rosnących wpływów Andrieja Jermaka, szefa administracji prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich w podcaście „Rzecz w Tym”.    To było polityczne trzęsienie ziemi – tak o dymisjach siedmiu ministrów ukraińskiego rządu mówił Wojciech Konończuk, szef Ośrodka Studiów Wschodnich. Ekspert przypomniał, że już wcześniej stanowiska straciło kilku szefów resortów, a ich fotele były nieobsadzone. W ten sposób, jak twierdzi Konończuk, prezydent Wołodymyr Zełeński szykuje dużą rekonstrukcję, która zwiększy wpływy administracji prezydenta w rządzie. Dlatego też wykluczył możliwość spełnienia postulatów opozycji ws. stworzenia – jak w Izraelu – gabinetu wojennego, w którym zasiadają również przedstawiciele opozycji. Co Dmytro Kułeba powiedział o Wołyniu? Pytany o związek dymisji Dmytro Kułeby, ministerstwa spraw zagranicznych, z jego wypowiedzią w czasie Campusu Polska Przyszłości, Konończuk zaprzeczył, jakoby miała ona coś wspólnego z jego wypowiedzią na temat Wołynia. Kułeba zrównał wówczas zbrodnię wołyńską z akcją Wisła i mówił o ukraińskich ziemiach odnosząc się do terenów obecnej Polski. – Plotki o jego dymisji pojawiały się już wcześniej – wskazał ekspert. Największe szanse na objęcie resortu spraw zagranicznych ma jego dotychczasowy zastępca, Andrij Sybiha, zaufany człowiek Andrieja Jermaka, stojącego na czele biura prezydenta. Sybiha wcześniej był zastępcą Jermaka w prezydenckiej administracji. Konończuk jednak wątpi, by nowy minister rozwiązał napięcia na tle historycznym między Polską a Ukrainą. Zwrócił też uwagę na trudność sytuacji związanej z rzezią wołyńską. – Ukraińcy nie rozumieją, że strona polska domaga się poszukiwań i ekshumacji szczątków ofiar, by móc je po chrześcijańsku pożegnać i pochować. Ukraińcy twierdzą też, że nie ma odgórnego zakazu poszukiwań i ekshumacji. Bo jak strona polska występuje z wnioskami o takie zgody, one nie są rozpatrywane – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich. Na Ukrainie nie ma alternatywy dla Wołodymyra Zełenskiego Zachód rekonstrukcją rządu, według Konończuka, nie będzie zachwycony, ponieważ narusza ona równowagę między prezydentem, rządem i parlamentem, która jest zapisana w ukraińskiej konstytucji. Jednak nikt poważny na Zachodzie nie będzie krytykował Zełenskiego za to, że sprawuje urząd mimo upływu kadencji. – Nie ma dla niego alternatywy. Opozycja ukraińska też uznaje jego mandat. To Rosja chciałaby nas poróżnić i pokazać Zełenskiego jako uzurpatora. Również kwestia korupcji jest używana do poróżnienia Ukrainy z Zachodem. Na początku Zełenski z nią walczył, ale to problem systemowy. Przed wejściem do Unii Europejskiej, będzie musiał zostać rozwiązany – zauważa Konończuk. Jego zdaniem jednak teraz z powodu korupcji nikt nie będzie blokował pomocy dla Ukrainy. Ekspert skomentował też krwawe bombardowania Charkowa, Połtawy i Lwowa, które miały miejsce w ostatnich dniach. – To odpowiedź Putina na ofensywę na Kursk i zajęcie 1000 km kwadratowych terytorium Federacji Rosyjskiej przez zgrupowanie kilkunastu tysięcy ukraińskich żołnierzy – tłumaczył. – A że od ponad dwudziestu lat Rosja jest państwem bandyckim, to odpowiedź jest bandycka - tłumaczył. Jego zdaniem ofensywa na Kursk nie przyniosła w pełni efektów militarnych – nie zmusiła Putina do wycofania części wojsk z Donbasu. – Do obrony obwodu kurskiego przerzucono wojska z okręgu leningradzkiego. Putin zacisnął zęby, ale nie odpuścił ofensywy na Pokrowsk – tłumaczył Konończuk. Mimo to operacja pod względem politycznym jest sukcesem. – Zełenski pokazał światu, że Ukraina nie jest ani tak słaba, by nie móc zając części ziem Federacji Rosyjskiej, ani Rosja nie jest taka potężna, jak się niektórym na Zachodzie wydaje – tłumaczył.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Rekonstrukcja w ukraińskim rządzie to efekt rosnących wpływów Andrieja Jermaka, szefa administracji prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich w podcaście „Rzecz w Tym”.

  

To było polityczne trzęsienie ziemi – tak o dymisjach siedmiu ministrów ukraińskiego rządu mówił Wojciech Konończuk, szef Ośrodka Studiów Wschodnich. Ekspert przypomniał, że już wcześniej stanowiska straciło kilku szefów resortów, a ich fotele były nieobsadzone. W ten sposób, jak twierdzi Konończuk, prezydent Wołodymyr Zełeński szykuje dużą rekonstrukcję, która zwiększy wpływy administracji prezydenta w rządzie. Dlatego też wykluczył możliwość spełnienia postulatów opozycji ws. stworzenia – jak w Izraelu – gabinetu wojennego, w którym zasiadają również przedstawiciele opozycji.


Co Dmytro Kułeba powiedział o Wołyniu?


Pytany o związek dymisji Dmytro Kułeby, ministerstwa spraw zagranicznych, z jego wypowiedzią w czasie Campusu Polska Przyszłości, Konończuk zaprzeczył, jakoby miała ona coś wspólnego z jego wypowiedzią na temat Wołynia. Kułeba zrównał wówczas zbrodnię wołyńską z akcją Wisła i mówił o ukraińskich ziemiach odnosząc się do terenów obecnej Polski.


– Plotki o jego dymisji pojawiały się już wcześniej – wskazał ekspert. Największe szanse na objęcie resortu spraw zagranicznych ma jego dotychczasowy zastępca, Andrij Sybiha, zaufany człowiek Andrieja Jermaka, stojącego na czele biura prezydenta. Sybiha wcześniej był zastępcą Jermaka w prezydenckiej administracji.


Konończuk jednak wątpi, by nowy minister rozwiązał napięcia na tle historycznym między Polską a Ukrainą. Zwrócił też uwagę na trudność sytuacji związanej z rzezią wołyńską. – Ukraińcy nie rozumieją, że strona polska domaga się poszukiwań i ekshumacji szczątków ofiar, by móc je po chrześcijańsku pożegnać i pochować. Ukraińcy twierdzą też, że nie ma odgórnego zakazu poszukiwań i ekshumacji. Bo jak strona polska występuje z wnioskami o takie zgody, one nie są rozpatrywane – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich.


Na Ukrainie nie ma alternatywy dla Wołodymyra Zełenskiego


Zachód rekonstrukcją rządu, według Konończuka, nie będzie zachwycony, ponieważ narusza ona równowagę między prezydentem, rządem i parlamentem, która jest zapisana w ukraińskiej konstytucji. Jednak nikt poważny na Zachodzie nie będzie krytykował Zełenskiego za to, że sprawuje urząd mimo upływu kadencji. – Nie ma dla niego alternatywy. Opozycja ukraińska też uznaje jego mandat. To Rosja chciałaby nas poróżnić i pokazać Zełenskiego jako uzurpatora. Również kwestia korupcji jest używana do poróżnienia Ukrainy z Zachodem. Na początku Zełenski z nią walczył, ale to problem systemowy. Przed wejściem do Unii Europejskiej, będzie musiał zostać rozwiązany – zauważa Konończuk. Jego zdaniem jednak teraz z powodu korupcji nikt nie będzie blokował pomocy dla Ukrainy.


Ekspert skomentował też krwawe bombardowania Charkowa, Połtawy i Lwowa, które miały miejsce w ostatnich dniach. – To odpowiedź Putina na ofensywę na Kursk i zajęcie 1000 km kwadratowych terytorium Federacji Rosyjskiej przez zgrupowanie kilkunastu tysięcy ukraińskich żołnierzy – tłumaczył. – A że od ponad dwudziestu lat Rosja jest państwem bandyckim, to odpowiedź jest bandycka - tłumaczył.


Jego zdaniem ofensywa na Kursk nie przyniosła w pełni efektów militarnych – nie zmusiła Putina do wycofania części wojsk z Donbasu. – Do obrony obwodu kurskiego przerzucono wojska z okręgu leningradzkiego. Putin zacisnął zęby, ale nie odpuścił ofensywy na Pokrowsk – tłumaczył Konończuk. Mimo to operacja pod względem politycznym jest sukcesem. – Zełenski pokazał światu, że Ukraina nie jest ani tak słaba, by nie móc zając części ziem Federacji Rosyjskiej, ani Rosja nie jest taka potężna, jak się niektórym na Zachodzie wydaje – tłumaczył. 


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Zatrzymanie Michała K. w Londynie jest bardzo ryzykowne dla Donalda Tuska
2024-09-03 16:59:09

– Jeżeli do ekstradycji Michała K. nie dojdzie, to Donald Tusk i Koalicja Obywatelska będą mieć duży problem. Bo się okaże, że Wielka Brytania nie chce go nam wydać, uznając tę sprawę za polityczną. Czyli że nasi sojusznicy uważają, że jest to polityczne polowanie na czarownice – mówi Jacek Nizinkiewicz w podcaście „Rzecz w tym”.   Serial z Michałem K. się rozkręca. Były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) i bliski współpracownik premiera Mateusza Morawieckiego czeka w Londynie na decyzję o ekstradycji. Samo jego zatrzymanie zostało wręcz euforycznie przyjęte przez wyborców koalicji rządzącej. Wydawać by się mogło, że po serii wizerunkowych wpadek Donaldowi Tuskowi uda się wreszcie przełamać polityczną niemoc. – Rząd Donalda Tuska musi pokazać sprawczość. Jeżeli w kampanii wyborczej mówili o rozliczeniach, jeżeli przez pierwsze miesiące swoich rządów cały czas mówili, że ci, którzy kradli, będą rozliczeni, to teraz muszą wskazać złodziei i pokazać, że ten rząd, ta władza jest skuteczna. I za winę będzie kara – mówi Jacek Nizinkiewicz z działu krajowego „Rzeczpospolitej”. – Za rządów Prawa i Sprawiedliwości niejednokrotnie bywałem w gabinetach ministerialnych i słyszałem, co ministrowie mówili na temat samego Mateusza Morawieckiego, a także jego otoczenia – dodaje dziennikarz. – A Mateusz Morawiecki otoczył się ludźmi, którzy politykami nie są, ale byli ludźmi z biznesu, ludźmi zaufanymi byłego premiera. Niejednokrotnie słyszałem, że tam były kwestie wręcz gangsterskie. I jest, myślę, pokaźna teczka na Mateusza Morawieckiego, na jego ludzi, a co za tym idzie na Prawo i Sprawiedliwość. I to uderzy na pewno w PiS i pewnie doda punktów Koalicji Obywatelskiej, która pokaże: „Rzeczywiście rozliczamy”. Bo jeżeli chodzi o te rozliczenia, to zwróćmy uwagę, że to nie Trzecia Droga, to nie Lewica, to nie PSL, to nie Polska 2050 gardłują w kwestii rozliczeń. U nich te kwestie właściwie się nie pojawiają. One padają jedynie z ust polityków partii Donalda Tuska Ale co, jeśli sąd w Londynie uzna, że Michał K. powinien zostać jednak w Wielkiej Brytanii i nie zostanie wydany Polsce? Czy to nie będzie powtórka ze sprawy wiceministra Marcina Romanowskiego? – To będzie coś znacznie większego – odpowiada Nizinkiewicz. – Bo to będzie jednak pokazywało, że opinia międzynarodowa, nasz zagraniczny partner, uważa, że w Polsce dochodzi do zatrzymań politycznych. No i jak to wytłumaczyć? Prawo i Sprawiedliwość ma wtedy na tacy podaną narrację. Poniekąd obóz władzy sam kręci na siebie bicz, jest za dużo wypowiedzi politycznych, które mogą wskazywać, że jest wywierana presja organy ścigania, prokuraturę itd. – Podobnie sytuacja wyglądała przed decyzją PKW, było wiele politycznych wypowiedzi przedstawicieli partii rządzącej i właściwie nie widziałem żadnego rozsądnego, który by powiedział: „Pani redaktor, nie wypada mi w tej kwestii się wypowiadać, to jest niezależna decyzja niezawisłego organu, który nie może czuć presji, tym bardziej partii rządzącej, więc pozwoli pani, że ja na to pytanie nie odpowiem”. Nie było czegoś takiego, oni wszyscy tak jakby w amoku, w szale rwali się do tego, by powiedzieć: „Tak, powinniśmy odebrać im maksymalnie dużo pieniędzy” – przypomina dziennikarz.   Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

– Jeżeli do ekstradycji Michała K. nie dojdzie, to Donald Tusk i Koalicja Obywatelska będą mieć duży problem. Bo się okaże, że Wielka Brytania nie chce go nam wydać, uznając tę sprawę za polityczną. Czyli że nasi sojusznicy uważają, że jest to polityczne polowanie na czarownice – mówi Jacek Nizinkiewicz w podcaście „Rzecz w tym”.

 

Serial z Michałem K. się rozkręca. Były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) i bliski współpracownik premiera Mateusza Morawieckiego czeka w Londynie na decyzję o ekstradycji. Samo jego zatrzymanie zostało wręcz euforycznie przyjęte przez wyborców koalicji rządzącej. Wydawać by się mogło, że po serii wizerunkowych wpadek Donaldowi Tuskowi uda się wreszcie przełamać polityczną niemoc.

– Rząd Donalda Tuska musi pokazać sprawczość. Jeżeli w kampanii wyborczej mówili o rozliczeniach, jeżeli przez pierwsze miesiące swoich rządów cały czas mówili, że ci, którzy kradli, będą rozliczeni, to teraz muszą wskazać złodziei i pokazać, że ten rząd, ta władza jest skuteczna. I za winę będzie kara – mówi Jacek Nizinkiewicz z działu krajowego „Rzeczpospolitej”.

– Za rządów Prawa i Sprawiedliwości niejednokrotnie bywałem w gabinetach ministerialnych i słyszałem, co ministrowie mówili na temat samego Mateusza Morawieckiego, a także jego otoczenia – dodaje dziennikarz. – A Mateusz Morawiecki otoczył się ludźmi, którzy politykami nie są, ale byli ludźmi z biznesu, ludźmi zaufanymi byłego premiera. Niejednokrotnie słyszałem, że tam były kwestie wręcz gangsterskie. I jest, myślę, pokaźna teczka na Mateusza Morawieckiego, na jego ludzi, a co za tym idzie na Prawo i Sprawiedliwość. I to uderzy na pewno w PiS i pewnie doda punktów Koalicji Obywatelskiej, która pokaże: „Rzeczywiście rozliczamy”. Bo jeżeli chodzi o te rozliczenia, to zwróćmy uwagę, że to nie Trzecia Droga, to nie Lewica, to nie PSL, to nie Polska 2050 gardłują w kwestii rozliczeń. U nich te kwestie właściwie się nie pojawiają. One padają jedynie z ust polityków partii Donalda Tuska

Ale co, jeśli sąd w Londynie uzna, że Michał K. powinien zostać jednak w Wielkiej Brytanii i nie zostanie wydany Polsce? Czy to nie będzie powtórka ze sprawy wiceministra Marcina Romanowskiego? – To będzie coś znacznie większego – odpowiada Nizinkiewicz. – Bo to będzie jednak pokazywało, że opinia międzynarodowa, nasz zagraniczny partner, uważa, że w Polsce dochodzi do zatrzymań politycznych. No i jak to wytłumaczyć? Prawo i Sprawiedliwość ma wtedy na tacy podaną narrację. Poniekąd obóz władzy sam kręci na siebie bicz, jest za dużo wypowiedzi politycznych, które mogą wskazywać, że jest wywierana presja organy ścigania, prokuraturę itd.

– Podobnie sytuacja wyglądała przed decyzją PKW, było wiele politycznych wypowiedzi przedstawicieli partii rządzącej i właściwie nie widziałem żadnego rozsądnego, który by powiedział: „Pani redaktor, nie wypada mi w tej kwestii się wypowiadać, to jest niezależna decyzja niezawisłego organu, który nie może czuć presji, tym bardziej partii rządzącej, więc pozwoli pani, że ja na to pytanie nie odpowiem”. Nie było czegoś takiego, oni wszyscy tak jakby w amoku, w szale rwali się do tego, by powiedzieć: „Tak, powinniśmy odebrać im maksymalnie dużo pieniędzy” – przypomina dziennikarz.


 


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Joanna Ćwiek–Świdecka: Nie znamy na razie wizji szkoły Barbary Nowackiej
2024-09-02 14:38:55

Dziennikarka Rzeczpospolitej Joanna Ćwiek-Świdecka przyznaje, że na razie nie wiadomo jaka jest docelowa wizja szkoły Barbary Nowackiej. – Mam gorącą nadzieję, że ministra Nowacka wie, co chce osiągnąć, ale my na razie tej wizji nie znamy. Coraz głośniej się o tym mówi, że działania są doraźne. Póki co nie wiemy. Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Rok temu polską edukacją rządził jeszcze Przemysław Czarnek, zatem realne zmiany, które powoli wprowadza Barbara Nowaka rozpoczęły się właśnie dzisiaj. O kondycji polskiej edukacji w podcaście „Rzecz w tym” Marzena Tabor–Olszewska rozmawia z Joanną Ćwiek–Świdecką – dziennikarką Rzeczpospolitej. - W szkole za dużo dotychczas się nie zmieniło. Zniknęły prace domowe w szkołach podstawowych od kwietnia. Odchudzono od tego roku podstawę programową, natomiast największą zmianą jest to, że jest więcej luzu. Kuratoria mniej kontrolują, a więcej doradzają. Dzieci też są mniej przyłapywane na błędach. Jest większe zrozumienie dla szkoły i dla dzieci – mówi Joanna Ćwiek-Świdecka. Dziennikarka przyznaje jednak, że zmiany są wprowadzane zbyt wolno. Ekspertka przypomina, że dotychczasowa podstawa programowa była przeładowana liczbą informacji. Dzieci musiały się uczyć na pamięć. Zapominano natomiast o wyciąganiu wniosków, o tłumaczeniu przyczyn zjawisk i faktów. – Myślę, że dzieci uczyły się więcej w poprzedniej podstawie programowej niż pokolenie ich rodziców – mówi Ćwiek-Świdecka. Wskazuje natomiast, że informacje są powszechnie dostępne w sieci, dlatego szkoła powinna uczyć rzeczy, które zostaną nam w głowach w dorosłym życiu, a nie szczegółów, które w naturalny sposób wylatują z pamięci. Ćwiek- Świdecka przyznaje, że nie wie jaka jest docelowa wizja szkoły Barbary Nowackiej. – Mam gorącą nadzieję, że ministra Nowacka wie, co chce osiągnąć, ale my na razie tej wizji nie znamy. Coraz głośniej się o tym mówi, że działania są doraźne. Póki co nie wiemy – mówi dziennikarka Rzeczpospolitej. Rozmówczyni podcastu „Rzecz w tym” uważa, że szkoła powinna uczyć także jak zdobywać informacje i jak się ustrzec przed fake newsami. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Dziennikarka Rzeczpospolitej Joanna Ćwiek-Świdecka przyznaje, że na razie nie wiadomo jaka jest docelowa wizja szkoły Barbary Nowackiej. – Mam gorącą nadzieję, że ministra Nowacka wie, co chce osiągnąć, ale my na razie tej wizji nie znamy. Coraz głośniej się o tym mówi, że działania są doraźne. Póki co nie wiemy.


Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Rok temu polską edukacją rządził jeszcze Przemysław Czarnek, zatem realne zmiany, które powoli wprowadza Barbara Nowaka rozpoczęły się właśnie dzisiaj. O kondycji polskiej edukacji w podcaście „Rzecz w tym” Marzena Tabor–Olszewska rozmawia z Joanną Ćwiek–Świdecką – dziennikarką Rzeczpospolitej.

- W szkole za dużo dotychczas się nie zmieniło. Zniknęły prace domowe w szkołach podstawowych od kwietnia. Odchudzono od tego roku podstawę programową, natomiast największą zmianą jest to, że jest więcej luzu. Kuratoria mniej kontrolują, a więcej doradzają. Dzieci też są mniej przyłapywane na błędach. Jest większe zrozumienie dla szkoły i dla dzieci – mówi Joanna Ćwiek-Świdecka.

Dziennikarka przyznaje jednak, że zmiany są wprowadzane zbyt wolno. Ekspertka przypomina, że dotychczasowa podstawa programowa była przeładowana liczbą informacji. Dzieci musiały się uczyć na pamięć. Zapominano natomiast o wyciąganiu wniosków, o tłumaczeniu przyczyn zjawisk i faktów. – Myślę, że dzieci uczyły się więcej w poprzedniej podstawie programowej niż pokolenie ich rodziców – mówi Ćwiek-Świdecka. Wskazuje natomiast, że informacje są powszechnie dostępne w sieci, dlatego szkoła powinna uczyć rzeczy, które zostaną nam w głowach w dorosłym życiu, a nie szczegółów, które w naturalny sposób wylatują z pamięci.

Ćwiek- Świdecka przyznaje, że nie wie jaka jest docelowa wizja szkoły Barbary Nowackiej. – Mam gorącą nadzieję, że ministra Nowacka wie, co chce osiągnąć, ale my na razie tej wizji nie znamy. Coraz głośniej się o tym mówi, że działania są doraźne. Póki co nie wiemy – mówi dziennikarka Rzeczpospolitej.

Rozmówczyni podcastu „Rzecz w tym” uważa, że szkoła powinna uczyć także jak zdobywać informacje i jak się ustrzec przed fake newsami.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Ukraiński atak na obwód kurski to cios w wizerunek Putina
2024-08-13 15:42:55

Od kilku dni mamy nową, radykalnie nową odsłonę wojny na wschodzie. Ukraińcy z prześladowanych stali się myśliwymi. Atak na obwód kurski wstrząsnął światem. Przeraził Władimira Putina. Możliwe nawet, że Rosjanie zrozumieją, że mamy do czynienia z wojną, a nie specjalną operacją militarną. O ukraińskiej ofensywie generał Stanisław Koziej, znawca wojska, wojen i były szef BBN mówi, że bije głównie w wizerunek Putina i stawia go przed pytaniem "co dalej?". Nie świadczy też najlepiej o kompetencji rosyjskich wojskowych. A komunikat dla świata? Bardzo jasny, Ukraina nie jest skazana na przegranie tej wojny, ale może w niej odnieść sukces. I jeszcze jedno: generał Koziej twierdzi, że ukraiński manewr odsuwa perspektywę konfrontacji Rosji z Zachodem. A to oznacza większe bezpieczeństwo dla Polski. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Od kilku dni mamy nową, radykalnie nową odsłonę wojny na wschodzie. Ukraińcy z prześladowanych stali się myśliwymi. Atak na obwód kurski wstrząsnął światem. Przeraził Władimira Putina. Możliwe nawet, że Rosjanie zrozumieją, że mamy do czynienia z wojną, a nie specjalną operacją militarną.


O ukraińskiej ofensywie generał Stanisław Koziej, znawca wojska, wojen i były szef BBN mówi, że bije głównie w wizerunek Putina i stawia go przed pytaniem "co dalej?". Nie świadczy też najlepiej o kompetencji rosyjskich wojskowych.


A komunikat dla świata? Bardzo jasny, Ukraina nie jest skazana na przegranie tej wojny, ale może w niej odnieść sukces. I jeszcze jedno: generał Koziej twierdzi, że ukraiński manewr odsuwa perspektywę konfrontacji Rosji z Zachodem. A to oznacza większe bezpieczeństwo dla Polski.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Rafał Trzaskowski czy Donald Tusk? Założyliśmy się o prezydenta
2024-08-07 17:00:17

Kto zostanie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta? – Rafał Trzaskowski jest do tej roli predystynowany, a dla Tuska to byłoby za duże ryzyko – mówi Jacek Nizinkiewicz. – To będzie jednak Donald Tusk, bo chce zwieńczyć swoją polityczną karierę – odpowiada Michał Płociński.   Platforma Obywatelska zwleka z potwierdzeniem, że ponownie kandydatem na prezydenta będzie Rafał Trzaskowski. Czy czeka na odpowiedni moment, by to ogłosić, czy może decyzja wciąż nie zapadła? A może nawet zapadła, ale ktoś chciałby ją jednak zmienić? Dziennikarze „Rzeczpospolitej” założyli się o dobrą książkę. Jacek Nizinkiewicz z działu krajowego stawia zdecydowanie na to, że kandydatem będzie Rafał Trzaskowski. Michał Płociński z działu opinii twierdzi, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że będzie to jednak Donald Tusk. Jakie mają argumenty? Wykładają je w codziennym podcaście „Rzeczpospolitej”. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Kto zostanie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta? – Rafał Trzaskowski jest do tej roli predystynowany, a dla Tuska to byłoby za duże ryzyko – mówi Jacek Nizinkiewicz. – To będzie jednak Donald Tusk, bo chce zwieńczyć swoją polityczną karierę – odpowiada Michał Płociński.

 

Platforma Obywatelska zwleka z potwierdzeniem, że ponownie kandydatem na prezydenta będzie Rafał Trzaskowski. Czy czeka na odpowiedni moment, by to ogłosić, czy może decyzja wciąż nie zapadła? A może nawet zapadła, ale ktoś chciałby ją jednak zmienić?

Dziennikarze „Rzeczpospolitej” założyli się o dobrą książkę. Jacek Nizinkiewicz z działu krajowego stawia zdecydowanie na to, że kandydatem będzie Rafał Trzaskowski. Michał Płociński z działu opinii twierdzi, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że będzie to jednak Donald Tusk. Jakie mają argumenty? Wykładają je w codziennym podcaście „Rzeczpospolitej”.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Prof. Bogdan Góralczyk: Chiny szykują się do wojny
2024-08-06 16:22:47

Chiny szykują się do wojny, ale w Białym Domu wolą ekipę Kamali Harris. O tym, ale i o Victorze Orbanie orientującym się na wschód, w podkaście "Rzecz w Tym" z prof. Bogdanem Góralczykiem rozmawiał Bogusław Chrabota. Chiny szykują się do wojny. Tak twierdzą eksperci. Ma to wynikać z wymykającego się rachunkowi ekonomicznego gromadzenia surowców strategicznych. Po przeciwnej stronie cieśniny tajwańskiej paniki jednak nie ma. Ale Tajwan snuje wizje inwazji; w Tajpej pokazano zwiastun serialu "Dzień Zero", o tym, jak wyspę atakują komunistyczni Chińczycy. Emisja całej serii w przyszłym roku. Wypada mieć nadzieję, że plany przewodniczącego Xi jej nie pokrzyżują.  A w Ameryce potencjalna zmiana władzy; Donald Trump może zastąpić ekipę, której dziś jeszcze przewodzi Joe Biden. Która ekipa byłaby milej widziana ze strony Pekinu? Jednak administracja Kamali Harris, bo Pekin nie lubi nieprzewidywalności – twierdzi prof. Bogdan Góralczyk, gość podkastu "Rzecz w Tym".  Na koniec o Orbanie. Ten zdecydowanie stawia na wschód. A skoro tak, czy należy go jeszcze tolerować w Unii Europejskiej? A może zawiesić członkostwo Węgier w grupie państw Schengen? O tym wszystkim dla "Rzeczpospolitej" mówi prof. Bogdan Góralczyk, wytrawny znawca Chin i Węgier. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Chiny szykują się do wojny, ale w Białym Domu wolą ekipę Kamali Harris. O tym, ale i o Victorze Orbanie orientującym się na wschód, w podkaście "Rzecz w Tym" z prof. Bogdanem Góralczykiem rozmawiał Bogusław Chrabota.


Chiny szykują się do wojny. Tak twierdzą eksperci. Ma to wynikać z wymykającego się rachunkowi ekonomicznego gromadzenia surowców strategicznych. Po przeciwnej stronie cieśniny tajwańskiej paniki jednak nie ma. Ale Tajwan snuje wizje inwazji; w Tajpej pokazano zwiastun serialu "Dzień Zero", o tym, jak wyspę atakują komunistyczni Chińczycy. Emisja całej serii w przyszłym roku. Wypada mieć nadzieję, że plany przewodniczącego Xi jej nie pokrzyżują. 

A w Ameryce potencjalna zmiana władzy; Donald Trump może zastąpić ekipę, której dziś jeszcze przewodzi Joe Biden. Która ekipa byłaby milej widziana ze strony Pekinu? Jednak administracja Kamali Harris, bo Pekin nie lubi nieprzewidywalności – twierdzi prof. Bogdan Góralczyk, gość podkastu "Rzecz w Tym". 

Na koniec o Orbanie. Ten zdecydowanie stawia na wschód. A skoro tak, czy należy go jeszcze tolerować w Unii Europejskiej? A może zawiesić członkostwo Węgier w grupie państw Schengen? O tym wszystkim dla "Rzeczpospolitej" mówi prof. Bogdan Góralczyk, wytrawny znawca Chin i Węgier.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Przemysław Tychmanowicz: Nałożyło się kilka czynników strachu
2024-08-05 17:01:21

Czarny poniedziałek na światowych giełdach. Kluczowy japoński indeks spadł o ponad 13 proc. Mocnymi spadkami zaczęły dzień giełdy europejskie, w tym oczywiście Polska. Wartość inwestycji zmalała, rośnie napięcie, pękają bańki. O giełdowych zawirowaniach Marzena Tabor-Olszewska rozmawia dzisiaj w podcaście „Rzecz w tym” z Przemysławem Tychmanowiczem, dziennikarzem działu ekonomicznego Rzeczpospolitej. Nikkei 225 spadł dzisiaj o 13,5 proc. Akcje Toyoty straciły 19 proc., Subaru - ponad 18 proc., Mitsubishi i Hondy niewiele poniżej18 proc. – Dzień jest wyjątkowy. Nie pamiętam żeby Nikkei spadł aż tak mocno w jeden dzień – mówi Przemysław Tychmanowicz. Nałożyło się kilka czynników strachu – komentuje gość podcastu „Rzecz w tym”. Kontrolowany przez Warrena Buffetta wehikuł finansowy Berkshire Hathaway masowo pozbywał się akcji innych firm dzięki czemu w drugim kwartale jego zasoby gotówki wrosły do rekordowego poziomu. – Wszyscy patrzą na Buffetta, bo rynek traktuje go jak wyrocznię. Natomiast trzeba pamiętać, że Buffett zawsze szuka innych, korzystniejszych klas aktywów – mówi Tychmanowicz. Krzysztof Kowalczyk napisał dzisiaj w komentarzu: Światowy krach giełdowy bije w kursy spółek na GPW i w złotego - rp.pl: Bańki pękają, sypiąc odłamkami dokoła. Gość podcastu „Rzecz w tym” uważa, że tymi odłamkami mogą zostać trafione rynki wschodzące takie jak nasz. – Kiedy Ameryka kichnie, to my mamy grypę – komentuje Tychmanowicz. Przyczyny niestabilnej sytuacji na giełdach należy się dopatrywać też w wydarzeniach konfliktach światowych: Bliski Wschód jest o krok od wojny. Ataki Hutich wydłużają szlaki żeglugowe z Azji do Europy. Wojna w Ukrainie trwa, a wybory w USA mają niepewny wynik, a poprzedza je dość nerwowa kampania. – Najważniejszym jednak czynnikiem w sytuacji giełdowej są wskaźniki amerykańskiej gospodarki – tłumaczy gość podcastu. – Rynki bardzo szybko potrafią przejść do porządku dziennego. Kiedy wyklaruje się sytuacja na Bliskim Wschodzie lub w USA, to sytuacja się uspokoi i wróci rynkowa normalność. Wtedy będziemy patrzeć na to jakie są fundamenty, a nie skupiać się na emocjach – podsumowuje Tychmanowicz. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Czarny poniedziałek na światowych giełdach. Kluczowy japoński indeks spadł o ponad 13 proc. Mocnymi spadkami zaczęły dzień giełdy europejskie, w tym oczywiście Polska. Wartość inwestycji zmalała, rośnie napięcie, pękają bańki. O giełdowych zawirowaniach Marzena Tabor-Olszewska rozmawia dzisiaj w podcaście „Rzecz w tym” z Przemysławem Tychmanowiczem, dziennikarzem działu ekonomicznego Rzeczpospolitej.


Nikkei 225 spadł dzisiaj o 13,5 proc. Akcje Toyoty straciły 19 proc., Subaru - ponad 18 proc., Mitsubishi i Hondy niewiele poniżej18 proc. – Dzień jest wyjątkowy. Nie pamiętam żeby Nikkei spadł aż tak mocno w jeden dzień – mówi Przemysław Tychmanowicz. Nałożyło się kilka czynników strachu – komentuje gość podcastu „Rzecz w tym”.


Kontrolowany przez Warrena Buffetta wehikuł finansowy Berkshire Hathaway masowo pozbywał się akcji innych firm dzięki czemu w drugim kwartale jego zasoby gotówki wrosły do rekordowego poziomu. – Wszyscy patrzą na Buffetta, bo rynek traktuje go jak wyrocznię. Natomiast trzeba pamiętać, że Buffett zawsze szuka innych, korzystniejszych klas aktywów – mówi Tychmanowicz.


Krzysztof Kowalczyk napisał dzisiaj w komentarzu: Światowy krach giełdowy bije w kursy spółek na GPW i w złotego - rp.pl: Bańki pękają, sypiąc odłamkami dokoła. Gość podcastu „Rzecz w tym” uważa, że tymi odłamkami mogą zostać trafione rynki wschodzące takie jak nasz. – Kiedy Ameryka kichnie, to my mamy grypę – komentuje Tychmanowicz.


Przyczyny niestabilnej sytuacji na giełdach należy się dopatrywać też w wydarzeniach konfliktach światowych: Bliski Wschód jest o krok od wojny. Ataki Hutich wydłużają szlaki żeglugowe z Azji do Europy. Wojna w Ukrainie trwa, a wybory w USA mają niepewny wynik, a poprzedza je dość nerwowa kampania. – Najważniejszym jednak czynnikiem w sytuacji giełdowej są wskaźniki amerykańskiej gospodarki – tłumaczy gość podcastu. – Rynki bardzo szybko potrafią przejść do porządku dziennego. Kiedy wyklaruje się sytuacja na Bliskim Wschodzie lub w USA, to sytuacja się uspokoi i wróci rynkowa normalność. Wtedy będziemy patrzeć na to jakie są fundamenty, a nie skupiać się na emocjach – podsumowuje Tychmanowicz.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie