Znacie? To posłuchajcie!

Głosy, głosy, głosy...


Odcinki od najnowszych:

Prasówka z 4 maja 2025 r. (17/2025)
2025-05-04 14:01:04

Ludzie, ludzie, posłuchajcie o Dudzie... i innych "artystach" polskiej polityki. Wszystko w krzywym zwierciadle Tamary Olszewskiej.

Ludzie, ludzie, posłuchajcie o Dudzie... i innych "artystach" polskiej polityki. Wszystko w krzywym zwierciadle Tamary Olszewskiej.

Prasówka z 13 kwietnia 2025 r. (15/2025)
2025-04-13 21:11:06

W dwudziestowiecznych państwach totalitarnych przywódcy nie tylko chcieli budować nowy świat, ale go również objaśniać. W imię mrzonki dopuszczali się nadużyć a często również i zbrodni na wielką skalę. Dbali nie tylko o to, co obywatele mają myśleć ale także o to czego mają nie myśleć. Wszelkie odstępstwa były surowo karane. Propaganda sączyła się z mediów, które spoczywały wówczas w ich rękach. Trudno było im się przeciwstawić na równie masową skalę. W XXI w. gdy media rozwinęły się na niespotykaną wcześniej skalę a dostęp do nich stał się powszechny próba dotarcia do rzetelnej i prawdziwej informacji jest utrudniona a nawet niemożliwa, jak kiedyś. Aparat propagandy, kontrolowany przez państwo przekształcił się w aparat dezinformacji i fake newsów. Trudno się odnaleźć w zalewie informacji, dezinformacji, manipulacji i bazujących na emocjach próbach oczarowania odbiorców. Nie już o prawdę bądź jej ukrycie, chodzi o postprawdę, czyli to, w co społeczeństwo uwierzy. Nie inaczej stało się po debacie przedwyborczej kandydatów na prezydenta w Końskich. Sztaby ogłosiły zwycięstwa swoich kandydatów, kontrolowane przez nie media bezrefleksyjnie podają dalej te rewelacje. Gdzie znaleźć bezstronną analizę tej debaty, ze wskazaniem mocnych i słabych wypowiedzi jej uczestników, i wskazanie kto był najsilniejszy a kto najsłabszy? Kiedyś politycy nie oceniali sami siebie. Czekali na artykuły w opiniotwórczych gazetach i magazynach. Pozytywna enuncjacja była powodem do dumy, negatywna skłaniała do przemyśleń i zmiany. Teraz politycy wzięli się również za publicystykę, tyle że ma ona niewiele wspólnego z najzwyklejszą przyzwoitością. 7 maja br. wszedł w życie nowy unijny akt prawny regulujący sektor mediów. Jest to Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/1083 z dnia 11 kwietnia 2024 r. w sprawie ustanowienia wspólnych ram dla usług medialnych na rynku wewnętrznym -- EMFA. Podstawowym celem EMFA jest harmonizacja niektórych aspektów przepisów krajowych związanych z pluralizmem mediów i niezależnością redakcyjną. Krótko mówiąc regulacja ma ukrócić zapędy polityków, którzy wchodzą w rolę dziennikarzy. Zabronione ma być tworzenie własnych mediów przez samorządy. Z definicji, media finansowane przez miasto, powiat, gminę są od nich zależne. Praktyka pokazała, że chwalą mocodawców i pomijają niewygodne dla nich tematy. Dopóki politycy nie odczepią się od mediów na każdym poziomie władzy, dopóty szum informacyjny będzie utrudniał zrozumienie nam naszego świata. Politycy nie są dziennikarzami, chociaż często zdarza się, że dziennikarze zostają politykami. Jest to jednak droga w jedną stronę. Powrotów nie ma.

W dwudziestowiecznych państwach totalitarnych przywódcy nie tylko chcieli budować nowy świat, ale go również objaśniać. W imię mrzonki dopuszczali się nadużyć a często również i zbrodni na wielką skalę. Dbali nie tylko o to, co obywatele mają myśleć ale także o to czego mają nie myśleć. Wszelkie odstępstwa były surowo karane. Propaganda sączyła się z mediów, które spoczywały wówczas w ich rękach. Trudno było im się przeciwstawić na równie masową skalę. W XXI w. gdy media rozwinęły się na niespotykaną wcześniej skalę a dostęp do nich stał się powszechny próba dotarcia do rzetelnej i prawdziwej informacji jest utrudniona a nawet niemożliwa, jak kiedyś. Aparat propagandy, kontrolowany przez państwo przekształcił się w aparat dezinformacji i fake newsów. Trudno się odnaleźć w zalewie informacji, dezinformacji, manipulacji i bazujących na emocjach próbach oczarowania odbiorców. Nie już o prawdę bądź jej ukrycie, chodzi o postprawdę, czyli to, w co społeczeństwo uwierzy.

Nie inaczej stało się po debacie przedwyborczej kandydatów na prezydenta w Końskich. Sztaby ogłosiły zwycięstwa swoich kandydatów, kontrolowane przez nie media bezrefleksyjnie podają dalej te rewelacje. Gdzie znaleźć bezstronną analizę tej debaty, ze wskazaniem mocnych i słabych wypowiedzi jej uczestników, i wskazanie kto był najsilniejszy a kto najsłabszy?

Kiedyś politycy nie oceniali sami siebie. Czekali na artykuły w opiniotwórczych gazetach i magazynach. Pozytywna enuncjacja była powodem do dumy, negatywna skłaniała do przemyśleń i zmiany. Teraz politycy wzięli się również za publicystykę, tyle że ma ona niewiele wspólnego z najzwyklejszą przyzwoitością.

7 maja br. wszedł w życie nowy unijny akt prawny regulujący sektor mediów. Jest to Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/1083 z dnia 11 kwietnia 2024 r. w sprawie ustanowienia wspólnych ram dla usług medialnych na rynku wewnętrznym -- EMFA. Podstawowym celem EMFA jest harmonizacja niektórych aspektów przepisów krajowych związanych z pluralizmem mediów i niezależnością redakcyjną.

Krótko mówiąc regulacja ma ukrócić zapędy polityków, którzy wchodzą w rolę dziennikarzy. Zabronione ma być tworzenie własnych mediów przez samorządy. Z definicji, media finansowane przez miasto, powiat, gminę są od nich zależne. Praktyka pokazała, że chwalą mocodawców i pomijają niewygodne dla nich tematy.

Dopóki politycy nie odczepią się od mediów na każdym poziomie władzy, dopóty szum informacyjny będzie utrudniał zrozumienie nam naszego świata. Politycy nie są dziennikarzami, chociaż często zdarza się, że dziennikarze zostają politykami. Jest to jednak droga w jedną stronę. Powrotów nie ma.

Prasówka z 6 kwietnia 2025 r. (14/2025)
2025-04-06 13:09:10

Kaczyński oszalał po raz drugi. Nie walił pięścią w mównicę sejmową. Wraz z kolesiami obsiedli mównicę i krzyczeli do przemawiającego właśnie Romana Giertycha "złaź morderco" i inne nienawistne hasła. Prowodyrem był oczywiście wariatuńcio Kaczyński. Awantura jednak wyglądał na przygotowaną z premedytacją ustawkę. Rzecz trzeba nazwać po imieniu, to bandytyzm polityczny. Do fizycznej konfrontacji było niedaleko. Kiedyś komuś nie wytrzymają nerwy i obrady polskiego Sejmu będą przypominały parlamenty krajów, gdzie sprawy załatwia się biciem w mordę. Co zrobić z krewkimi pisowskimi chuliganami politycznymi łącznie ze zblazowanym Kaczyńskim? Jak to rozliczyć? Czy karać? Czy zakazać działalności partii PiS, czy tolerować wybryki polityków tego ugrupowania? Czy czekać aż w naturalny sposób ich guru zakończy swój haniebny żywot, co zdaje się rozwiąże sprawę? Jeśli rubikon zostanie przekroczony, to i to nie pomoże. Wygląda na to, że, cytując klasykę gatunku "taki mamy klimat"... Polityczny!

Kaczyński oszalał po raz drugi. Nie walił pięścią w mównicę sejmową. Wraz z kolesiami obsiedli mównicę i krzyczeli do przemawiającego właśnie Romana Giertycha "złaź morderco" i inne nienawistne hasła. Prowodyrem był oczywiście wariatuńcio Kaczyński. Awantura jednak wyglądał na przygotowaną z premedytacją ustawkę.

Rzecz trzeba nazwać po imieniu, to bandytyzm polityczny. Do fizycznej konfrontacji było niedaleko. Kiedyś komuś nie wytrzymają nerwy i obrady polskiego Sejmu będą przypominały parlamenty krajów, gdzie sprawy załatwia się biciem w mordę.

Co zrobić z krewkimi pisowskimi chuliganami politycznymi łącznie ze zblazowanym Kaczyńskim? Jak to rozliczyć? Czy karać? Czy zakazać działalności partii PiS, czy tolerować wybryki polityków tego ugrupowania? Czy czekać aż w naturalny sposób ich guru zakończy swój haniebny żywot, co zdaje się rozwiąże sprawę? Jeśli rubikon zostanie przekroczony, to i to nie pomoże. Wygląda na to, że, cytując klasykę gatunku "taki mamy klimat"... Polityczny!

Prasówka z 30 marca 2025 roku (13/2025)
2025-03-30 13:04:22

Niejaki Menzen dorobił się ksywki "polski talib". Ciężko na to pracował w ostatnim czasie. Podpadł kobietom, mówiąc, że dziecko nie może być zabijane, bo jego poczęcie związane było z "pewną nieprzyjemnością". Podpadł młodym i ich rodzicom, bo raczył był oznajmić, że jeśli studia, to tylko płatne. Oberwało się też Trzaskowskiemu, którego wyzwał od tchórzy! No i podpadł dziennikarzom, bo stwierdził, że to taki sam zawód jak prostytucja. Wydawało się dotąd, że to Duda spadł na samo dno polityczne, jednak Menzen w tej roli byłby jeszcze gorszy. W przypadku koalicji PiS-Konfederacja, po ewentualnych wygranych wyborach parlamentarnych za dwa lata, Polska stałaby się piekłem z Kaczyńskim w roli Belzebuba i Menzenem w roli Mefista. Zastanawiające, że ma poparcie wśród młodych ludzi, że powstają koła kobiet Konfederacji, występujące pod hasłem "Kobiety murem za Menzenetm". Obrzucanie przeciwników politycznych błotem a w tym przypadku wyzywanie od tchórzy, to żadna politya a chuligaństwo. Komu to się podoba? Mainstreamowe media z kolei napędzają mu zwolenników poprzez ciągłe informowanie o jego wygłupach, oraz rosnących słupkach poparcia. Rozumiem, że są różne motywacje i dewiacje, ale żeby w takiej skali?! Informacja to jedno, ale publicystyka, to już wybór autora. I jeszcze jedno. Panie Menzen, być może część środowiska dziennikarskiego nie zasługuje na szacunek, znam kilku łajdaków, psychopatów i karierowiczów. Są wszędzie, w każdej grupie zawodowej, generalizowanie jednak to nadużycie. Większość dziennikarzy, to ludzie uczciwi, ciężko pracujący za marne grosze, często na śmieciówkach, tylko dlatego, że wierzą w swoją misję. Gdzie indziej zarobiliby dużo więcej. Coraz większą część tej grupy tworzą dziennikarze obywatelscy, którzy nie pobierają żadnego wynagrodzenia. Pełnią misję publiczną w imię niezależności i lepszej przyszłości. Nie zadziera się z dziennikarzami, bo lepiej mieć dobrą niż złą prasą, ewentualnie nie mieć jej wcale... jak terroryści!

Niejaki Menzen dorobił się ksywki "polski talib". Ciężko na to pracował w ostatnim czasie. Podpadł kobietom, mówiąc, że dziecko nie może być zabijane, bo jego poczęcie związane było z "pewną nieprzyjemnością". Podpadł młodym i ich rodzicom, bo raczył był oznajmić, że jeśli studia, to tylko płatne. Oberwało się też Trzaskowskiemu, którego wyzwał od tchórzy! No i podpadł dziennikarzom, bo stwierdził, że to taki sam zawód jak prostytucja.

Wydawało się dotąd, że to Duda spadł na samo dno polityczne, jednak Menzen w tej roli byłby jeszcze gorszy. W przypadku koalicji PiS-Konfederacja, po ewentualnych wygranych wyborach parlamentarnych za dwa lata, Polska stałaby się piekłem z Kaczyńskim w roli Belzebuba i Menzenem w roli Mefista.

Zastanawiające, że ma poparcie wśród młodych ludzi, że powstają koła kobiet Konfederacji, występujące pod hasłem "Kobiety murem za Menzenetm". Obrzucanie przeciwników politycznych błotem a w tym przypadku wyzywanie od tchórzy, to żadna politya a chuligaństwo. Komu to się podoba? Mainstreamowe media z kolei napędzają mu zwolenników poprzez ciągłe informowanie o jego wygłupach, oraz rosnących słupkach poparcia. Rozumiem, że są różne motywacje i dewiacje, ale żeby w takiej skali?! Informacja to jedno, ale publicystyka, to już wybór autora.

I jeszcze jedno. Panie Menzen, być może część środowiska dziennikarskiego nie zasługuje na szacunek, znam kilku łajdaków, psychopatów i karierowiczów. Są wszędzie, w każdej grupie zawodowej, generalizowanie jednak to nadużycie. Większość dziennikarzy, to ludzie uczciwi, ciężko pracujący za marne grosze, często na śmieciówkach, tylko dlatego, że wierzą w swoją misję. Gdzie indziej zarobiliby dużo więcej. Coraz większą część tej grupy tworzą dziennikarze obywatelscy, którzy nie pobierają żadnego wynagrodzenia. Pełnią misję publiczną w imię niezależności i lepszej przyszłości.

Nie zadziera się z dziennikarzami, bo lepiej mieć dobrą niż złą prasą, ewentualnie nie mieć jej wcale... jak terroryści!

Prasówka z 23 marca 2025 r. (12/2025)
2025-03-23 14:36:54

Tamara Olszewska zaprasza do wysłuchania najnowszego odcinka "Prasówki tygodniówki". Czyta Janusz Wiertel.

Tamara Olszewska zaprasza do wysłuchania najnowszego odcinka "Prasówki tygodniówki". Czyta Janusz Wiertel.

Prasówka z 16 marca 2025 r. (11/2025)
2025-03-16 14:23:56

Trzeba zgodzić się z Władysławem Frasyniukiem, że wszelkie ograniczanie praw obywatelskich jest niedopuszczalne. Prawa te są fundamentem demokracji. A chodzi o prawo do azylu. Niby nie dotyczy ono bezpośrednio obywateli Polski, jednak, jak dowodzi opozycjonista, taki precedens otwiera drogę do podobnych regulacji w tym obszarze w przyszłości. Koalicja Obywatelska rozczarowuje coraz bardziej, warto więc zadać pytanie, czy wzmocnienie tej partii poprzez wybór Prezydenta z tego ugrupowania jest dobrym pomysłem? Demokracja, to ustój, który charakteryzuje się dążeniem do dekoncentracji władzy i przekazywaniem jej obywatelom. Przykład ograniczania praw obywatelskich powinien więc skłaniać do większej ostrożności, rozważenia, na kandydata którego ugrupowania zagłosować w nadchodzących wyborach prezydenckich, bo być może ludzie u władzy poczuli piracki wiatr w czarnych żaglach. Nawrocki i Mentzen, to nie jedyna opcja i z klucza dla wyborców centrum i centrolewicowych nie do zaakceptowania. Nie jest jednak tak, że nie ma na kogo zagłosować. Są jeszcze Hołownia i Biejat. Wokół tego pierwszego od jakiegoś czasu przeciwnicy polityczni tworzą negatywną aurę, ma on jednak swoją wizję rządzenia, która jest akceptowalna. Magdalena Biejat z kolei, wydaje się nie do końca wierzyć w wygraną. Ciągnie się także za nią zła sława lewicy, wciąż kojarzonej z PZPR-em. Jest jednak kompetentna i sprawia wrażenie, że jej prezydentura byłaby rozważna i spokojna. Ma również swoją wizję na poprawę sytuacji kobiet. Warto rozważyć te kandydatury, bo czas już najwyższy na zmianę.

Trzeba zgodzić się z Władysławem Frasyniukiem, że wszelkie ograniczanie praw obywatelskich jest niedopuszczalne. Prawa te są fundamentem demokracji. A chodzi o prawo do azylu. Niby nie dotyczy ono bezpośrednio obywateli Polski, jednak, jak dowodzi opozycjonista, taki precedens otwiera drogę do podobnych regulacji w tym obszarze w przyszłości.

Koalicja Obywatelska rozczarowuje coraz bardziej, warto więc zadać pytanie, czy wzmocnienie tej partii poprzez wybór Prezydenta z tego ugrupowania jest dobrym pomysłem?

Demokracja, to ustój, który charakteryzuje się dążeniem do dekoncentracji władzy i przekazywaniem jej obywatelom. Przykład ograniczania praw obywatelskich powinien więc skłaniać do większej ostrożności, rozważenia, na kandydata którego ugrupowania zagłosować w nadchodzących wyborach prezydenckich, bo być może ludzie u władzy poczuli piracki wiatr w czarnych żaglach.

Nawrocki i Mentzen, to nie jedyna opcja i z klucza dla wyborców centrum i centrolewicowych nie do zaakceptowania. Nie jest jednak tak, że nie ma na kogo zagłosować. Są jeszcze Hołownia i Biejat. Wokół tego pierwszego od jakiegoś czasu przeciwnicy polityczni tworzą negatywną aurę, ma on jednak swoją wizję rządzenia, która jest akceptowalna. Magdalena Biejat z kolei, wydaje się nie do końca wierzyć w wygraną. Ciągnie się także za nią zła sława lewicy, wciąż kojarzonej z PZPR-em. Jest jednak kompetentna i sprawia wrażenie, że jej prezydentura byłaby rozważna i spokojna. Ma również swoją wizję na poprawę sytuacji kobiet.

Warto rozważyć te kandydatury, bo czas już najwyższy na zmianę.

Prasówka z 9 marca 2025 r. (10/2025)
2025-03-09 12:16:28

W formie "pisanej" znaleźć można najnowszą "Prasówkę tygodniówkę" w gazecie ⁠⁠Wyżyny PRESS⁠⁠ w zakładce "Publicystyka"."Prasówka tygodniówka" Tamary Olszewskiej to wybór informacji o politykach i polskiej polityce, zwłaszcza partyjnej, ukazujących się w prasie. Autorka wyłapuje fałsz, śmieszność, hipokryzję, nadużycia finansowe. Efekty jej pracy w cotygodniowym przeglądzie. Czyta Janusz Wiertel.

W formie "pisanej" znaleźć można najnowszą "Prasówkę tygodniówkę" w gazecie ⁠⁠Wyżyny PRESS⁠⁠ w zakładce "Publicystyka"."Prasówka tygodniówka" Tamary Olszewskiej to wybór informacji o politykach i polskiej polityce, zwłaszcza partyjnej, ukazujących się w prasie. Autorka wyłapuje fałsz, śmieszność, hipokryzję, nadużycia finansowe. Efekty jej pracy w cotygodniowym przeglądzie. Czyta Janusz Wiertel.

Prasówka z 2 marca 2025 r (9/2025)
2025-03-09 12:15:33

W formie "pisanej" znaleźć można najnowszą "Prasówkę tygodniówkę" w gazecie ⁠Wyżyny PRESS⁠ w zakładce "Publicystyka"."Prasówka tygodniówka" Tamary Olszewskiej to wybór informacji o politykach i polskiej polityce, zwłaszcza partyjnej, ukazujących się w prasie. Autorka wyłapuje fałsz, śmieszność, hipokryzję, nadużycia finansowe. Efekty jej pracy w cotygodniowym przeglądzie. Czyta Janusz Wiertel.

W formie "pisanej" znaleźć można najnowszą "Prasówkę tygodniówkę" w gazecie ⁠Wyżyny PRESS⁠ w zakładce "Publicystyka"."Prasówka tygodniówka" Tamary Olszewskiej to wybór informacji o politykach i polskiej polityce, zwłaszcza partyjnej, ukazujących się w prasie. Autorka wyłapuje fałsz, śmieszność, hipokryzję, nadużycia finansowe. Efekty jej pracy w cotygodniowym przeglądzie. Czyta Janusz Wiertel.

Prasówka z 23 lutego 2025 r. (8/2025)
2025-02-23 14:20:58

W "Kawie na Ławę" z 23 lutego br. Andrzej Zybertowicz, doradca Prezydenta RP powiedział do Bartosza Arłukowicza z PO słowa mniej więcej takiej treści: “wystarczy jeden telefon do von der Leyen i jawohl ”. Zybertowicz znany jest z kontrowersyjnych wypowiedzi, wykraczających poza dobry obyczaj, nie powinna więc dziwić jego reakcja na wypowiedź Bartosza Arłukowicza, który podsumował spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem podczas konferencji CPAC pod Waszyngtonem, w dosadny sposób. Stwierdził, że wystarczył jeden telefon Tuska do Trumpa, aby skutecznie zadbać o sprawy Polski. Dodał, że nie zastąpi tego nawet trzynaście wizyt Dudy w Waszyngtonie. Trudno powiedzieć, co w tej wypowiedzi tak rozsierdziło Zybertowicza. Powinien być na takie zaczepki gotowy. Niewiele mu jednak potrzeba, aby wyprowadzić go z równowagi, co udowodnił niejednokrotnie. Być może ośmieliła go wypowiedź Stanisława Tyszki z Konfederacji, który po występie à la Trump kandydującego na Prezydenta Sławomira Mentzena dzień wcześniej na konwencji w Bełchatowie, unosił się w powietrzu i nie czuł, że plecie bzdury. Zybertowicz uległ nastrojowi i posunął się do zakamuflowanego zarzutu zdrady przez polskiego premiera na rzecz niemieckiej polityk Ursuli von der Leyen, piastującej od grudnia 2019 r. funkcję Przewodniczącej Komisji Europejskiej. Co prawda to, czym sprowokował go  Arłukowicz balansowało na granicy dobrego smaku, jednak nie wykraczało poza akceptowalne normy sporu politycznego. Zybertowiczowi zabrakło refleksu. Chęć odgryzienia się w takiej sytuacji jest normalnym odruchem, nad odruchami zwłaszcza w polityce powinno się panować. Stare porzekadło mówi, że cynizm jest tu wybaczalny, ale głupota nigdy, a więc jeśli już decydować się na ripostę, warto to zrobić subtelnie i z finezją. Zybertowicz tego nie potrafi, bo kierują nim emocje. Ujawnił swoim wystąpieniem, że jest bojaźliwy i wystraszony. To nic złego, można jednak i należy sobie pomóc, bo takie sugestie wypowiadane publicznie bywają niebezpieczne dla wszystkich. 

W "Kawie na Ławę" z 23 lutego br. Andrzej Zybertowicz, doradca Prezydenta RP powiedział do Bartosza Arłukowicza z PO słowa mniej więcej takiej treści: “wystarczy jeden telefon do von der Leyen i jawohl”.

Zybertowicz znany jest z kontrowersyjnych wypowiedzi, wykraczających poza dobry obyczaj, nie powinna więc dziwić jego reakcja na wypowiedź Bartosza Arłukowicza, który podsumował spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem podczas konferencji CPAC pod Waszyngtonem, w dosadny sposób. Stwierdził, że wystarczył jeden telefon Tuska do Trumpa, aby skutecznie zadbać o sprawy Polski. Dodał, że nie zastąpi tego nawet trzynaście wizyt Dudy w Waszyngtonie.

Trudno powiedzieć, co w tej wypowiedzi tak rozsierdziło Zybertowicza. Powinien być na takie zaczepki gotowy. Niewiele mu jednak potrzeba, aby wyprowadzić go z równowagi, co udowodnił niejednokrotnie. Być może ośmieliła go wypowiedź Stanisława Tyszki z Konfederacji, który po występie à la Trump kandydującego na Prezydenta Sławomira Mentzena dzień wcześniej na konwencji w Bełchatowie, unosił się w powietrzu i nie czuł, że plecie bzdury. Zybertowicz uległ nastrojowi i posunął się do zakamuflowanego zarzutu zdrady przez polskiego premiera na rzecz niemieckiej polityk Ursuli von der Leyen, piastującej od grudnia 2019 r. funkcję Przewodniczącej Komisji Europejskiej. Co prawda to, czym sprowokował go  Arłukowicz balansowało na granicy dobrego smaku, jednak nie wykraczało poza akceptowalne normy sporu politycznego. Zybertowiczowi zabrakło refleksu.

Chęć odgryzienia się w takiej sytuacji jest normalnym odruchem, nad odruchami zwłaszcza w polityce powinno się panować. Stare porzekadło mówi, że cynizm jest tu wybaczalny, ale głupota nigdy, a więc jeśli już decydować się na ripostę, warto to zrobić subtelnie i z finezją. Zybertowicz tego nie potrafi, bo kierują nim emocje. Ujawnił swoim wystąpieniem, że jest bojaźliwy i wystraszony. To nic złego, można jednak i należy sobie pomóc, bo takie sugestie wypowiadane publicznie bywają niebezpieczne dla wszystkich. 

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie