Historia Jakiej Nie Znacie

Czy program nauczania historii przypadkiem nie pomija najciekawszych faktów i ważnych procesów skupiając się tylko na końcowych efektach w postaci wojen i bitew. W naszym podcaście staramy się poruszać szerzej nieznane tematy, odpowiadać na kontrowersyjne pytania, czy także prezentować wyjątkowe postaci i przełomy technologiczne. To podcast największego na polskim Facebooku fanpage historycznego. Możecie nas słuchać na wszystkich dostępnych platformach. Będzie świetnie jeżeli podzielicie się komentarzem, zasubskrybujecie nasz kanał albo wystawicie pozytywną recenzję choćby na Apple Podcast.
Historia
Narwik 1940. Bezsensowna kampania aliantów?
2021-06-11 09:00:00
Wiosną 1940 roku celem brytyjsko-francuskiego dowództwa toczącego nadal tzw. dziwną wojnę przeciwko Hitlerowi stało się opanowanie Narwiku zajętego przez Niemców po ataku na Norwegię. Położony poza kręgiem polarnym niezamarzający w wyniku działania ciepłych prądów oceanicznych port był ważnym miejscem transportu szwedzkiej rudy żelaza dla przemysłu III Rzeszy. Do walki wysłano statki Royal Navy, jednostki gwardii brytyjskiej, strzelców alpejskich armii francuskiej, oddziały Legii Cudzoziemskiej oraz wojska polskie, sformowaną we Francji Samodzielną Brygadę Strzelców Podhalańskich których dowódcą był generał Zygmunt Bohusz-Szyszko. W walkach pod Narwikiem miały wziąć udział także polskie niszczyciele ORP „Grom”, „Burza”, „Błyskawica” oraz statki pasażerskie (jako transportowce wojska) MS „Chrobry”, „Batory”, „Sobieski”.
Narwik do dziś jest symbolem pierwszej bitwy jaką siły alianckie stoczyły z wojskami niemieckimi, ale o czym zapominamy także świadectwem braku konsekwencji koalicji antyhitlerowskiej i nie liczeniem się z życiem żołnierzy. Na północy Norwegii zginęło 97 Polaków z SBSP i 59 członków załogi ORP Grom zatopionego przez atak niemieckich bombowców. Bohaterowie z Narwiku dziś są upamiętnieni i na grobie nieznanego żołnierza w Warszawie, w Norwegii oraz Paryżu.
Po wycofaniu się z Norwegii Brygada nie została w Wielkiej Brytanii, gdzie już ewakuowały się wojska armii Polskiej, ale w bezsensowny sposób skierowana do Francji gdzie miała walczyć przeciwko armii niemieckiej. Brygada została kompletnie rozbita, a część jej żołnierzy ewakuowała się do Wielkiej Brytanii przez teren Hiszpanii. W roku 1940 wyniku klęski Francji, armia polska straciła ponad 66% swojego stanu, gdyż ponad 16 tys. żołnierzy trafiło do niewoli, a kolejne 11 tys. zostało internowanych w Szwajcarii. W czasie przemieszczania się polskiego wojska z upadającej Francji, gdzie wkrótce powstał kolaboracyjny rząd, uratowało się jedynie 19 tysięcy żołnierzy, którzy byli zaczątkiem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie formowanych w Wielkiej Brytanii.
Alianci i zdrada Polski w II wojnie światowej. Historia londyńskiej parady [1946]
2021-06-05 09:00:00
Rok po zakończeniu wojny Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie stawały się dla aliantów coraz bardziej niewygodnym problemem. Rząd emigracyjny nie był już uznawany przez żadne znaczące mocarstwo. W roku 1946 w Polsce na dobre rozgościł się nie tylko komunizm ale i armia czerwona. Gwoździem do trumny naszej niepodległości i demokracji miało być referendum, które odbyło się 30 czerwca. Jednak o tym, że Polska dostanie się pod sowiecką strefę wpływów postanowiono wcześniej na konferencjach w Teheranie i Jałcie. Po zakończeniu wojny, gdy nawet jeszcze żołnierze gen. Andersa nie wrócili z Włoch, a gen. Maczka ze strefy okupacyjnej w Niemczech uznano, że PSZ pozostaną tymczasowo pod dowództwem brytyjskim, zachowując dotychczasowy status. Władze brytyjskie miały nadal utrzymywać polskich żołnierzy zapewniając im zakwaterowanie, obsługę medyczną oraz niezbędne do życia środki.
Jednocześnie, siły alianckie planowały wielką defiladę zwycięstwa na czerwiec 1946 roku. Miała być wydarzeniem o znaczeniu globalnym, wielkim świętem zwycięstwa nad Hitlerem i Japonią. Początkowo zaproszenie zostało wysłane w pierwszej kolejności do Moskwy. Józef Stalin odmówił jednak udziału w święcie w Londynie i nie chodziło o Polaków, ale przekonanie ZSRR że to oni byli główną siłą która zadecydowała o rezultacie II wojny światowej.
Zresztą Sowieci mieli już swoje święto: Wielka parada zwycięstwa odbyła się 24 czerwca 1945 r. w Moskwie z udziałem wszystkich rodzajów sił zbrojnych i żołnierzy dziesięciu frontów. Jej kulminacją była chwila, gdy 200 żołnierzy czerwonej armii przy biciu bębnów rzuciło u stóp mauzoleum Lenina 200 sztandarów rozgromionej armii niemieckiej.
Ostatecznie 8 czerwca 1946 roku ulicami Londynu szła największa parada wojskowa, jaką widział świat. Kompanie reprezentujące wszystkie wojska alianckie, które rok wcześniej pokonały III Rzeszę maszerowały ulicami miasta podnoszącego się z wojennych zniszczeń. Przeglądu wojsk dokonywała rodzina królewska z 20-letnią wówczas księżniczką, przyszłą królową Elżbietą II. Honorowym gościem był architekt zwycięstwa były już wtedy premier Winston Churchill, któremu towarzyszył szef brytyjskiego rządu Clement Richard Attlee. Owacje blisko dwumilionowego tłumu wywołał przelot 300 samolotów RAF, a przez główne ulice miasta przejeżdżały czołgi, wozy pancerne i sprzęt używany przez aliantów w czasie II wojny światowej. Defilowały oddziały Royal Navy, sił sojuszniczych, a nawet personel obrony cywilnej, strażacy i pielęgniarki. W triumfalnym pochodzie zwycięstwa nie szedł jednak ani jeden polski żołnierz. Brak Polskich Sił Zbrojnych na słynnej London Victory Celebrations w czerwcu 1946 roku był smutnym potwierdzeniem tego, jak tak naprawdę w czasie wojny potraktowały nas wielkie mocarstwa.
Bitwa o Anglię i nie tylko. Dlaczego polscy piloci w II wojnie światowej nie byli pilotami RAF
2021-05-30 22:21:00
Kolejny odcinek naszego podcastu o Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Dziś o jednym z najciekawszych tematów, czyli Polakach w powietrzu i to nie tylko w Bitwie o Anglię. Jest kilka rzeczy do wyjaśnienia.
Polskie Siły Powietrzne (Polish Air Force, PAF) w Wielkiej Brytanii liczyły ok. 17 tys. osób personelu w 15 różnych dywizjonach. Pod względem wielkości były to trzecie alianckie siły powietrzne na froncie zachodnim. Jako jedyni alianccy piloci w II wojnie światowej walczyliśmy z Niemcami od 1 września 1939 roku aż do kwietnia 1945 roku, gdy piloci 309 Dywizjonu Myśliwskiego nad Hamburgiem zestrzelili cztery niemieckie odrzutowce Me262, a jeden uszkodzili. Najbardziej spektakularny był jednak udział Polaków w Bitwie o Anglię, w tym wyczyny Dywizjonu 303, który dołączył do walki w połowie bitwy, a i tak odnotował największą ilość zestrzeleń ze wszystkich formacji alianckich. Stwierdził to dowódca lotnictwa myśliwskiego RAF, gen. Hugh Dowding, który w sprawozdaniu z bitwy pisał: „Pierwszy polski Dywizjon (nr 303) w 11. Grupie w ciągu jednego miesiąca zestrzelił więcej Niemców niż jakakolwiek brytyjska jednostka w tym samym okresie”. Oficjalne zaliczenie wszystkim polskim pilotom zestrzelenia ponad dwustu samolotów niemieckich zniszczonych na pewno oraz kilkudziesięciu prawdopodobnie zniszczonych i uszkodzonych było znakomitym wynikiem. Dywizjon 303 miał przy tym 120 pewnych zestrzeleń, co oznaczało iż był najefektywniejszą jednostką spośród sześćdziesięciu sześciu dywizjonów myśliwskich biorących udział w Bitwie o Anglię. Wokół udziału Polaków w walkach lotniczych były jednak kontrowersje. Wbrew postępowaniu RAF bez wahania otwierali ogień do ratujących się na spadochronach pilotów Luftwaffe, co zostało opisane m.in w książkach do dziś wydawanych w Wielkiej Brytanii. I wcale nie są to informacje nieprawdziwe, ani przynoszące hańbę naszym pilotom, gdyż to zachowanie nie było uregulowane konwencjami, a Niemcy wcześniej atakujący w Polsce cele cywilne bez znaczenia strategicznego czy kolumny cywilne w taki sam sposób traktowali polskich pilotów we wrześniu 1939 roku.
Jak powstawały Polskie Siły Zbrojne. Czy gen. Sikorski dokonał zamachu stanu we Francji?
2021-05-21 16:55:07
Do dziś trwają spory historyków, jak dalece to Francja po klęsce wrześniowej wspierała generała Władysława Sikorskiego w objęciu teki premiera i szefa Polskich Sił Zbrojnych. Jesienią roku 1939 policja francuska zablokowała redakcji „Monitora Polskiego” możliwość ogłoszenia, iż funkcję prezydenta RP obejmie Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
17 września roku 1939 Armia Czerwona wkracza na teren II Rzeczypospolitej, Warszawa i Lwów są okrążone przez wojska niemieckie, a ostrzelany ogniem artyleryjskim Zamek Królewski płonie. Naczelny Wódz, marszałek Edward Rydz Śmigły nakazuje wycofanie wojska na Rumunię i Węgry, niepodejmowanie walki z bolszewikami i utrzymanie obrony Warszawy. Stolica broni się do 28 września, a władze II Rzeczypospolitej zostają internowane w Rumunii. Znamienne jest to, że do Francji przedostają się głównie politycy przedwojennej opozycji, a proces formowania Rządu Polskiego na Uchodźstwie przebiega nie bez pomocy Paryża.
W urzędowym „Monitorze Polskim” z 29 września 1939 r. opublikowano stosowne wyjaśnienie tzw. kryzysu prezydenckiego wraz z informacją, iż wobec wycofania się Wieniawy-Długoszowskiego nabiera mocy nominacja dla marszałka Senatu RP Władysława Raczkiewicza (również podpisana 20 IX, ale także antydatowana: Kuty, 17 września 1939 r.). Po latach wiadomo, iż Długoszowski zgodnie z Konstytucją był nominowany na przezydenta RP przez przebywającego na internowaniu prezydenta Ignacego Mościckiego, a do nieopublikowania obwieszczenia przyczyniły się francuskie służby.
Choć z dzisiejszej perspektywy trudno to zrozumieć, ale pokonanie Hitlera jeszcze w roku 1940 przez Francję było czymś w co mogli wierzyć Polacy. Nasz sojusznik dysponował wtedy armią liczniejszą niż Wehrmacht, o podobnym potencjale wojsk pancernych, większej liczbie samolotów niż Luftwaffe. W połączeniu z Wielką Brytanią siła aliantów była znacznie większa niż potencjał III Rzeszy. Kilkadziesiąt tysięcy Polaków, którzy z fałszywymi dokumentami, cywilnych przebraniach przedostali się z Węgier i Rumunii do Francji mogło wierzyć, że nasza armia odbuduje się na zachodzie i rychło zaatakuje Hitlera. Polscy dowódcy po doświadczeniach z września wiedzieli, że dla priorytetem w walce z Niemcami jest stworzenie oddziałów wojsk pancernych i zmechanizowanych.
Klęska państwa, w oparciu o które budowaliśmy struktury rządu emigracyjnego oraz armię była tragedią także dla Polski. Wiosną roku 1940 nasze wojska składające się nie tylko z żołnierzy września, ale także licznej francuskiej Polonii czy byłych republikańskich weteranów wojny w Hiszpanii liczyły kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Przed ewakuacją Dunkierki Polacy wzięli licznie udział w obronie Francji wykazując się niekiedy determinacją większą niż zdemoralizowana armia francuska.
Orzeł i ostatni patrol. Nasz okręt został zatopiony przez RAF?
2021-05-15 09:57:11
Z Wehrmachtu do Armii Andersa
2021-05-08 19:00:00
Polskie Siły Zbrojne walczące w 1944 i 1945 roku na zachodzie Europy i we Włoszech miały w swoich szeregach 90 tysięcy żołnierzy, którzy byli jeńcami lub dezerterami z Wehrmachtu.
Ponad 375 tysięcy Polaków zostało w czasie wojny przymusowo wcielonych do Wehrmachtu, kolejne dziesiątki tysięcy do innych sił zbrojnych hitlerowskich Niemiec. Zginęło na froncie ponad 220 tysięcy. Aż 90 tysięcy Polaków, którzy zostało jeńcami lub dezerterowało na froncie trafiał od 1943 r. do wojska polskiego. Pod koniec wojny byli żołnierze Wehrmachtu stanowili najliczniejszą grupę Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, liczniejszą nawet od żołnierzy wyprowadzonych przez gen. Andersa ze Związku Sowieckiego.
Wcześniej obywatele przedwojennej II RP byli wcielani do niemieckiego wojska ze względu na anektowanie części Polski jako terenu III Rzeszy. Dramat rodzin i samych Polaków wcielanych w szeregi armii niemieckiej zaczął się praktycznie już w roku 1940 i miał uzasadnienie w polityce narodowościowej III Rzeszy na terenach podbitych. Porażka Polski w wojnie obronnej roku 1939 przyniosła nie tylko podział dotychczasowego terytorium II Rzeczypospolitej pomiędzy dwóch agresorów: III Rzeszę i ZSRR, ale także dwie kategorie terenów podbitych przez Niemcy. Część włączono do państwa niemieckiego, a część traktowano jako teren okupowany. Już jesienią roku 1939. Górny Śląsk, Pomorze i Wielkopolska zostały inkorporowane do państwa niemieckiego, podobnie jak tereny daleko wykraczające poza granicę rozbioru z roku 1914. Od października 1939 w Trzeciej Rzeszy formalnie znalazły się również takie obszary jak Mazowsze z Ciechanowem, Łódź, ale także Zagłębie Dąbrowskie czy część Małopolski.
Na Górnym Śląsku polityka okupanta oznaczała nakłanianie miejscowej ludności do podpisywania tzw. Volkslisty. Następnie, po weryfikacji przydzielanie ich do jednej kategorii Niemieckiej Listy Narodowej. Do końca roku 1942 na Górnym Śląsku trafiło na nią ponad 1 milion 400 tysięcy osób, na terenie tzw. Gdańska-Prus Zachodnich 1 milion 153 tysiące, w sumie ponad 3 miliony przedwojennych obywateli II Rzeczypospolitej, z których raptem 1/6 była faktycznie przedwojenną mniejszością niemiecką.
Tymczasem po rozpoczęciu działań lądowych w Północnej Afryce okazywało się, że znaczną część niemieckich żołnierzy stanową stanowili Polacy, którzy siłą zostali wcieleni do Wehrmachtu. Wkrótce mieli oni możliwość dołączenia Polskich Sił Zbrojnych, brygady pancernej gen. Maczka oraz wojsk 2 Korpusu gen. Andersa. Praktycznie dzięki jeńcom i dezerterom z Wehrmachtu można było znacznie rozbudować Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie. Tego typu przypadki miały miejsce i po lądowaniu aliantów w Normandii, jak i we Włoszech. Polskie wojsko miało ze sobą nawet dodatkowe komplety umundurowania przeznaczanie dla rodaków, którzy zrzucali mundur Wehrmachtu już na linii frontu. Między innymi dzięki temu udało się sformować trzecie brygady w obu dywizjach piechoty. Ślązacy czy Pomorzanie, którzy przechodzili na naszą stronę służyli pod obcym nazwiskiem, gdyż w przypadku trafienia do niewoli groziła im śmierć i represje rodzin, które zostały na terenach Polski włączonych do III Rzeszy.
Poniatowski i "czarna legenda" ostatniego króla Polski
2021-04-28 09:39:45
Dlatego dziś mamy dwóch Poniatowskich, z których jeden Józef jest wielkim patronem walki o niepodległość, a drugi jego stryj Stanisław August symbolem uległości wobec najeźdźcy.
Ocena dokonań Stanisława Augusta Poniatowskiego na papierze może być bardzo prosta. Obejmował tron jako władca jednego z największych krajów w Europie, liczącego dziesięć milionów mieszkańców z powierzchnią ponad 700 tys. km kwadratowych. Kończył jako żałosny monarcha państwa, które zniknęło z mapy Europy. Jego osiągnięcia były umniejszane jeszcze przed trzecim rozbiorem. Ostatni Król był dla wszystkich wygodnym kozłem ofiarnym, na którego można było zrzucić winę. Już w wydanej na emigracji broszurze O ustanowieniu i upadku Konstytucji 3 maja autorzy Hugo Kołłątaj i Ignacy Potocki, niedawni współpracownicy króla i współtwórcy zupełnie minimalizowali jego udział w tworzeniu konstytucji, rozsiewając tą informację w krajach zachodniej Europy.
Ostatni król Polski został nad Wisłą potraktowany w wymiarze symbolicznym bardziej surowo niż Ludwik XVI przez Francuzów. Wprawdzie tamtemu ścięto głowę, ale dziś są w Paryżu miejsca noszące jego imię. W Warszawie imieniem Stanisława Augusta jest nazwana malutka uliczka w podwarszawskim Izabelinie. Odchodzi a jakże by inaczej od alejki 3-maja, ale gdzieś między Projektowaną o Słoneczną. Nawet Świątynia Opatrzności Bożej której inicjatorem powstania był Stanisław August jakoś specjalnie nie chwali się kto wmurował kamień węgielny po uchwaleniu Konstytucji. Nie wiemy, gdzie są szczątki króla, a o ich złożeniu na Wawelu nigdy nawet nie było mowy. W kolejnym odcinku specjalnego cyklu “Historii jakiej nie znacie” opowiemy o czarnej legendzie ostatniego króla Polski. Dlaczego był nam potrzebny w terapii po upadku, do którego sami doprowadziliśmy w XVII wieku.
Ekspertami opowiadającymi o schyłku Rzeczpospolitej Obojga Narodów są prof. Zofia Zielińska z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz prof. Richard Butterwick-Pawlikowski z Uniwersytetu Londyńskiego. Obraz „Król Stanisław August w Petersburgu” przybliży nam dr Sebastian Adamkiewicz.
Targowica. Największa zdrada w historii Polski [1792]
2021-04-28 09:27:14
Konfederacja targowicka [1792] była wręcz zwieńczeniem trwającej kilka dekad degeneracji części magnatów, konszachtów z obcym mocarstwem i stała się impulsem dla wojny i drugiego rozbioru Polski. Czy targowiczan rozliczyła historia? Nie do końca. Wprawdzie w czasie insurekcji kościuszkowskiej wykonano kilka wyroków śmierci, ale główni przywódcy zostali powieszeni in effigie jedynie w formie portretów na szubienicach. Po ostatnim rozbiorze Seweryn Rzewuski żył w Wiedniu. Ksawery Branicki przywdział generalski mundur armii rosyjskiej i mieszkał w swoich majątkach na Ukrainie, a Szczęsny Potocki wybudował dla żony jeden z najbardziej okazałych parków w Europie, czyli Zofiówkę w Humaniu. Polski już nie było na mapie Europy.
Jak chyba zdążyliśmy zauważyć, dzieje polskiej historii to od trzech wieków zasadniczo walka o niezależność od Rosji. Germańskie mocarstwa oczywiście też próbowały nas zniewolić, ale Rosja, czy to w formie imperium carskiego, czy bolszewickiego przez ostatnich 300 lat realizowała to wyjątkowo skutecznie i perfidnie. Targowica o której opowiadamy w tym odcinku, była doskonałym wręcz modelowym przykładem takiego działania. Czy Rosjanie w 1792 roku musieli przekupić Polaków i co i przede wszystkim kto motywował zdrajców pisząc scenariusz który doprowadził do drugiego rozbioru.
Co ciekawe na swoim słynnym obrazie wątki targowickie zaznaczył mistrz Jan Matejko. I nie trzeba lupy, by je na jego płótnie znaleźć, są wręcz na pierwszym planie, o czym opowie nam dr Sebastian Adamkiewicz z Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi. Ekspertami opowiadającymi o schyłku Rzeczpospolitej Obojga Narodów są prof. Zofia Zielińska z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz prof. Richard Butterwick-Pawlikowski z Uniwersytetu Londyńskiego.
Konstytucja 3 maja nie była pierwsza w Europie. Kulisy wielkiego mitu [1791]
2021-04-28 09:18:34
Szwecja i Korsyka niestety miały swoje konstytucje zakładające trójpodział władzy, jeszcze zanim Rzeczpospolita Obojga Narodów uchwaliła swoją. Mało tego, nawet swoją "konstytucję" mieli już na początku XVIII wieku Kozacy. Konstytucja Filipa Orlika składa się z preambuły oraz XVI artykułów. Z treści Konstytucji wynika, że autorzy pragnęli nadać jej formę umowy społecznej między Hetmanem, Wojskiem Zaporoskim oraz narodem ukraińskim (ruskim).
Mimo wszystko to polska Konstytucja 3 maja, choć nie pierwsza w Europie i druga na świecie - jak przez lata uczono nas w szkołach - była najpełniejszym aktem prawnym XVIII-wiecznej Europy. Wprowadzała rewolucyjne zmiany, bez rewolucji. 230 lat temu, w naprawdę niełatwej sytuacji geopolitycznej sami z siebie wypracowaliśmy rozwiązania ustrojowe wyprzedzające epokę. Degeneracja i chaos miały być zastąpione trójpodziałem władzy, szlachecka anarchia – rządami prawa. W tym odcinku opowiemy o kulisach przyjmowania Konstytucji 3 maja. Czy jednak sama ustawa rządowa z której jesteśmy tak dumni nie była przypadkiem wprowadzona z pominięciem przepisów. I czy tak naprawdę wcale nie była pierwszą czy nawet i drugą w Europie. W rozwiewaniu mitów o Konstytucji 3 maja pomogą nam profesor Zofia Zielińska i profesor Richard Butterwick Pawlikowski. Dzieło sztuki związane z wydarzeniem omawia dla nas dr Sebastian Adamkiewicz z Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.
Czy w Rzeczpospolitej Obojga Narodów istniało niewolnictwo?
2021-04-28 09:04:47
Czy dziś po blisko 250 latach możemy mówić o tym, że legendarna Rzeczpospolita Obojga Narodów była w istocie państwem, w którym obok wolności szlacheckiej istniało także niewolnictwo chłopów?
Rozpiętość poziomu życia i majątku pomiędzy panami i włościanami jest sprawą oczywistą, ale w Rzeczpospolitej Obojga Narodów występowała ona także między szlachcicami najbogatszymi a masami bez ziemi. Magnatów stać było nie tylko na to by fundować budowę okazałych na rezydencji na terenie Korony i Litwy, wydawać tysiące liwrów i dukatów na wytworne towary. Po utracie państwowości rodziny Potockich, Lubomirskich, Czartoryskich czy stawały się właścicielami nieruchomości w Hamburgu, Livorno, Florencji czy Paryżu. Przez lata zachwycaliśmy się okazałymi pałacami magnatów, traktowaliśmy wymienione nazwiska rodowe jako symbol minionej świetności.
Źródłem bogactwa była wyjątkowa koniunktura na zboże, która sprawiała, iż żyzne czarnoziemy Ukrainy w XVII wieku nadal były spichlerzem Europy. Majątki rodów kumulowały się przez dobrą strategię matrymonialną, pozyskiwania urzędów, ale także nabywanie dóbr na szlakach komunikacyjnych. Spośród XVII magnatów na szczególnego krezusa wyrósł jeden, późniejszy targowiczanin Szczęsny Potocki dysponujący 30 tys. km kwadratowych ziemi, co dziś odpowiada wielkości naszych największych województw. Liczba poddanych magnata dochodziła do 240 tys. osób a roczny dochód stanowił jedną szóstą dochodów całego państwa. Co ciekawe właśnie późniejszy zdrajca Rzeczypospolitej w swoich majątkach wprowadzał reformy zamieniające pańszczyznę na czynsz.
Ekspertami, którzy występują w naszym podcaście są prof. Zofia Zielińska z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz prof. Richard Butterwick-Pawlikowski z Uniwersytetu Londyńskiego. Ciekawe dzieło sztuki omawia dr Sebastian Adamkiewicz z Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.