Historia Jakiej Nie Znacie

https://podcasters.spotify.com/pod/show/historia-jakiejnieznacie/subscribe

Czy program nauczania historii przypadkiem nie pomija najciekawszych faktów i ważnych procesów skupiając się tylko na końcowych efektach w postaci wojen i bitew. W naszym podcaście staramy się poruszać szerzej nieznane tematy, odpowiadać na kontrowersyjne pytania, czy także prezentować wyjątkowe postaci i przełomy technologiczne. To podcast największego na polskim Facebooku fanpage historycznego. Możecie nas słuchać na wszystkich dostępnych platformach. Będzie świetnie jeżeli podzielicie się komentarzem, zasubskrybujecie nasz kanał albo wystawicie pozytywną recenzję choćby na Apple Podcast.

Kategorie:
Historia

Odcinki od najnowszych:

Niemiecki zbrodniarz, CIA i kokaina. Jak ścigano Klausa Barbiego
2022-10-10 06:10:30

Po 30 latach od zbrodni popełnianych w okupowanej Europie Niemiec Klaus Barbie został namierzony w Boliwii. Dopiero po kilkunastu latach usłyszał wyrok, który przyjmował z charakterystycznym dla siebie szyderczym uśmieszkiem. Kim był, jakich okrucieństw dokonywał we Francji i dlaczego przez 40 lat pozostawał na wolności będąc użyteczny zarówno dla CIA, jak i karteli narkotykowych. O tym posłuchasz w dzisiejszym odcinku.  Na kanale „Historia jakiej nie znacie” rozpoczynamy nowy cykl podcastów: “Książka bez fikcji”, w którym przedstawiamy najciekawsze książki historyczne i rozmawiamy z ich autorami. Partnerem tego odcinka jest Grupa Wydawnicza FILIA, wydawca takich tytułów jak “Idealny tata” Johna Glatta czy “Dzieci nazistów” Jarosława Molendy. Gościem tego odcinka jest Marcel Woźniak autor książki "Rzeźnik z Lyonu". 

Po 30 latach od zbrodni popełnianych w okupowanej Europie Niemiec Klaus Barbie został namierzony w Boliwii. Dopiero po kilkunastu latach usłyszał wyrok, który przyjmował z charakterystycznym dla siebie szyderczym uśmieszkiem. Kim był, jakich okrucieństw dokonywał we Francji i dlaczego przez 40 lat pozostawał na wolności będąc użyteczny zarówno dla CIA, jak i karteli narkotykowych. O tym posłuchasz w dzisiejszym odcinku. 

Na kanale „Historia jakiej nie znacie” rozpoczynamy nowy cykl podcastów: “Książka bez fikcji”, w którym przedstawiamy najciekawsze książki historyczne i rozmawiamy z ich autorami. Partnerem tego odcinka jest Grupa Wydawnicza FILIA, wydawca takich tytułów jak “Idealny tata” Johna Glatta czy “Dzieci nazistów” Jarosława Molendy. Gościem tego odcinka jest Marcel Woźniak autor książki "Rzeźnik z Lyonu". 

Kurierzy AK. Niesamowita historia emisariuszy Polskiego Państwa Podziemnego
2022-09-09 19:26:42

Elżbieta Zawacka odbyła niezliczoną liczbę podróży na trasie pomiędzy Berlinem a Katowicami i Warszawą. W podcaście zaczynamy od jednej z jej misji w trakcie której musiała wyskoczyć z pędzącego pociągu pod Żyrardowem. Wydział Łączności Zagranicznej Komendy Głównej AK był prawdziwym fenomenem II wojny światowej. Żaden kurier nie mógłby funkcjonować w tamtej rzeczywistości gdyby nie sprawnie sfałszowane dokumenty. Zajmowało się tym specjalne biuro legalizacji. O tym wszystkim opowiadamy w kolejnym odcinku, w którym ujawniamy także kulisy spotkania Jana Karskiego z generałem Władysławem Sikorskim. 

Elżbieta Zawacka odbyła niezliczoną liczbę podróży na trasie pomiędzy Berlinem a Katowicami i Warszawą. W podcaście zaczynamy od jednej z jej misji w trakcie której musiała wyskoczyć z pędzącego pociągu pod Żyrardowem. Wydział Łączności Zagranicznej Komendy Głównej AK był prawdziwym fenomenem II wojny światowej. Żaden kurier nie mógłby funkcjonować w tamtej rzeczywistości gdyby nie sprawnie sfałszowane dokumenty. Zajmowało się tym specjalne biuro legalizacji. O tym wszystkim opowiadamy w kolejnym odcinku, w którym ujawniamy także kulisy spotkania Jana Karskiego z generałem Władysławem Sikorskim. 

W imieniu Polski podziemnej... Zdrajcy AK i egzekutorzy
2022-09-09 17:29:11

Wiedzieli, że współpracował z gestapowcem Erichem Mertenem, zeznania mogły pomóc uratować ludzi który systematycznie wyłapywała niemiecka służba bezpieczeństwa.  Przyznał się do wszystkiego wyjawiając najważniejszą tajemnicę, która zaskoczyła grupę egzekucyjną. To on miał przed rokiem przyczynić się do denuncjacji komendanta głównego AK „Grota”. Po tym wyznaniu próbował desperackiej ucieczki, ale przytrzymano go, założono sznur na szyję i powieszono. Zwłoki zostały zakopane pod podłogą piwnicy. Tak zginął zdrajca, ale losy pozostałych członków tej siatki agentów gestapo pozostały nieznane, w kilku przypadkach także przez wiele lat po wojnie.

Wiedzieli, że współpracował z gestapowcem Erichem Mertenem, zeznania mogły pomóc uratować ludzi który systematycznie wyłapywała niemiecka służba bezpieczeństwa.  Przyznał się do wszystkiego wyjawiając najważniejszą tajemnicę, która zaskoczyła grupę egzekucyjną. To on miał przed rokiem przyczynić się do denuncjacji komendanta głównego AK „Grota”. Po tym wyznaniu próbował desperackiej ucieczki, ale przytrzymano go, założono sznur na szyję i powieszono. Zwłoki zostały zakopane pod podłogą piwnicy. Tak zginął zdrajca, ale losy pozostałych członków tej siatki agentów gestapo pozostały nieznane, w kilku przypadkach także przez wiele lat po wojnie.

„Akcja N”. Mistrzowie fake newsów w służbie Polski
2022-09-09 12:13:07

Historia Armii Krajowej, jakiej nie znacie. Akcja „N” była bezprecedensowym przykładem działań dezinformujących niemieckiego okupanta, stosowała proste triki, które dziś nazwać by można wzorowym rozsiewaniem fake newsów. Nie zawsze wiązało się to jednak z kolportowaniem nieprawdy. Bardzo często, pod płaszczem gazet pisanych charakterystyczną czcionką gotycką, dostarczano rzetelnych informacji z frontu, informowano o bestialstwie jakie odbywało się w obozach koncentracyjnych czy w gettach. Była to część potężnego ruchu sabotażu jaki rozwinął się w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, sabotażu, który nawet na chwilę nie dawał spokoju okupantom.

Historia Armii Krajowej, jakiej nie znacie. Akcja „N” była bezprecedensowym przykładem działań dezinformujących niemieckiego okupanta, stosowała proste triki, które dziś nazwać by można wzorowym rozsiewaniem fake newsów. Nie zawsze wiązało się to jednak z kolportowaniem nieprawdy. Bardzo często, pod płaszczem gazet pisanych charakterystyczną czcionką gotycką, dostarczano rzetelnych informacji z frontu, informowano o bestialstwie jakie odbywało się w obozach koncentracyjnych czy w gettach. Była to część potężnego ruchu sabotażu jaki rozwinął się w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, sabotażu, który nawet na chwilę nie dawał spokoju okupantom.

Największe agentki wywiadu AK. Zapomniany wkład Polski w zwycięstwo aliantów
2022-08-16 06:30:46

Latem 1943 roku nad Hamburg nadciągnęło 728 maszyn zrzucających na miasto ponad 2200 ton bomb. Nalot zniszczył fabryki i zabudowania stoczniowe. Łunę ognia nad Hamburgiem było widać ponoć z odległości 200 kilometrów. Zniszczeniu uległy też ratusz, centrala telefoniczna, siedziba policji oraz…lokalne ZOO. Przez kolejne dni miasto trawiła łuna pożarów, które wybuchły karmione nagromadzonymi zapasami węgla. Do kolejnych nalotów dochodziło przez następne 9 dni. Blisko 74% zabudowy miasta zamieniono w ruinę. Zniszczono też stocznię U-bootów oraz wytwórnię silników diesla. Kilka miesięcy wcześniej miasto odwiedziła niepozorna dziewczyna z Litzmannstadt jak po wcieleniu i utworzeniu Kraju Warty oficjalnie nazywano Łódź. Dziewczęta z żeńskiej sekcji Hitlerjugend imponowały chłopakom, tym bardziej że owa nieznajoma była przykładem najpełniejszej niemieckiej urody. Chłopak pływający w porcie motorówką szybko wypatrzył dziewczynę i postanowił zaprosić ją na motorówkę. Ona delikatnie zakłopotana, przy asyście wsiadła niepewnie na łódkę. Mówiła ze wschodnim akcentem Niemców mieszkających przed wojną w Polsce, ale była urocza i piękna. Chłopak puszył się coraz bardziej, pokazywał jej kolejne zakamarki portu, zdradzając coś co na co wielokrotnie zwracano mu uwagę. Nie mów nikomu co jest produkowane w dokach. Tylko że każdy Niemiec dobrze wiedział, gdzie przez Łabę przeprawiają się pracownicy. W tej części portu w ukrytych przed atakiem z powietrza zakładach produkowano U-booty, najgroźniejszą z broni Kriegsmarine.  Chłopak z Hamburga pewnie nigdy nie dowiedział się, że tego pięknego dnia zafundował wycieczkę agentce aliantów. Halina Kłąb była jedną z najbardziej użytecznych szpiegów Armii Krajowej operujących w III Rzeszy. Historia jest jedną z wielu historii bohaterstwa agentów polskiego wywiadu działającego w okresie II wojny światowej. Nasz wywiad  odegrał ogromną rolę w działaniach aliantów i pozwolił skutecznie sparaliżować niemiecki system obronny i ofensywny.

Latem 1943 roku nad Hamburg nadciągnęło 728 maszyn zrzucających na miasto ponad 2200 ton bomb. Nalot zniszczył fabryki i zabudowania stoczniowe. Łunę ognia nad Hamburgiem było widać ponoć z odległości 200 kilometrów. Zniszczeniu uległy też ratusz, centrala telefoniczna, siedziba policji oraz…lokalne ZOO. Przez kolejne dni miasto trawiła łuna pożarów, które wybuchły karmione nagromadzonymi zapasami węgla. Do kolejnych nalotów dochodziło przez następne 9 dni. Blisko 74% zabudowy miasta zamieniono w ruinę. Zniszczono też stocznię U-bootów oraz wytwórnię silników diesla.

Kilka miesięcy wcześniej miasto odwiedziła niepozorna dziewczyna z Litzmannstadt jak po wcieleniu i utworzeniu Kraju Warty oficjalnie nazywano Łódź. Dziewczęta z żeńskiej sekcji Hitlerjugend imponowały chłopakom, tym bardziej że owa nieznajoma była przykładem najpełniejszej niemieckiej urody. Chłopak pływający w porcie motorówką szybko wypatrzył dziewczynę i postanowił zaprosić ją na motorówkę. Ona delikatnie zakłopotana, przy asyście wsiadła niepewnie na łódkę. Mówiła ze wschodnim akcentem Niemców mieszkających przed wojną w Polsce, ale była urocza i piękna. Chłopak puszył się coraz bardziej, pokazywał jej kolejne zakamarki portu, zdradzając coś co na co wielokrotnie zwracano mu uwagę. Nie mów nikomu co jest produkowane w dokach. Tylko że każdy Niemiec dobrze wiedział, gdzie przez Łabę przeprawiają się pracownicy. W tej części portu w ukrytych przed atakiem z powietrza zakładach produkowano U-booty, najgroźniejszą z broni Kriegsmarine.  Chłopak z Hamburga pewnie nigdy nie dowiedział się, że tego pięknego dnia zafundował wycieczkę agentce aliantów. Halina Kłąb była jedną z najbardziej użytecznych szpiegów Armii Krajowej operujących w III Rzeszy.

Historia jest jedną z wielu historii bohaterstwa agentów polskiego wywiadu działającego w okresie II wojny światowej. Nasz wywiad  odegrał ogromną rolę w działaniach aliantów i pozwolił skutecznie sparaliżować niemiecki system obronny i ofensywny.

Akcja Góral. Jak "Komandosi AK" ukradli Niemcom 105 mln
2022-08-16 06:00:39

Przygotowania trwały 14 miesięcy. Priorytetem było zminimalizowanie ewentualnych strat i ryzyka wpadki, co pociągnąć mogło za sobą dekonspirację struktur Polski podziemnej. Celem był transport banknotów z warszawskiego Banku Emisyjnego. Z ulicy Bielańskiej – gdzie mieściła się siedziba banku – codziennie wyjeżdżał furgon wyładowany pieniędzmi wiezionymi na Dworzec Wschodni. Wzdłuż trasy ustawione były patrole, a w samym samochodzie majątku pilnowali specjalnie oddelegowani pracownicy banku. Akcja rozegrała się pewnego sierpniowego poranka. Transport jak zawsze szybkim tempem zbliżał się do celu mijając kolejne ulice. O godzinie 10:17 znalazł się w pobliżu Placu Zamkowego. Tam czekała na niego pułapka. Konspiratorzy wiedzieli, że czasem furgon zmieniał trasę i zamiast jechać w kierunku mostu Kierbedzia, skręcał w Krakowskie Przedmieście. Upozorowano więc roboty drogowe upewniając się, że ponad wszelką wątpliwość trafi w zasadzkę. Gdy tylko samochód znalazł się w planowanym miejscu niespodziewanie jego drogę przeciął wózek wyładowany warzywami. Zaskoczony tym szofer z trudem z trudem wyhamował. Z okolicznych zaułków posypały się strzały. Padły pierwsze ofiary. Po krótkiej strzelaninie transport trafił w ręce żołnierzy podziemia. Akcja trwała zaledwie 2 i pół minuty. Pieniądze przewieziono na Wolę, na ulicę Sowińskiego 47 gdzie znajdował się ogród i niewielka szklarnia. Po dokładnym przeliczeniu okazało się, że w ręce Polaków trafiło 105 mln zł. Niemcy, pomimo starań, nigdy nie trafili na trop napastników. Do końca sądzili, że akcja miała motyw wyłącznie rabunkowy i nie wiązali jej z działalnością podziemia…

Przygotowania trwały 14 miesięcy. Priorytetem było zminimalizowanie ewentualnych strat i ryzyka wpadki, co pociągnąć mogło za sobą dekonspirację struktur Polski podziemnej. Celem był transport banknotów z warszawskiego Banku Emisyjnego. Z ulicy Bielańskiej – gdzie mieściła się siedziba banku – codziennie wyjeżdżał furgon wyładowany pieniędzmi wiezionymi na Dworzec Wschodni. Wzdłuż trasy ustawione były patrole, a w samym samochodzie majątku pilnowali specjalnie oddelegowani pracownicy banku. Akcja rozegrała się pewnego sierpniowego poranka. Transport jak zawsze szybkim tempem zbliżał się do celu mijając kolejne ulice. O godzinie 10:17 znalazł się w pobliżu Placu Zamkowego. Tam czekała na niego pułapka. Konspiratorzy wiedzieli, że czasem furgon zmieniał trasę i zamiast jechać w kierunku mostu Kierbedzia, skręcał w Krakowskie Przedmieście. Upozorowano więc roboty drogowe upewniając się, że ponad wszelką wątpliwość trafi w zasadzkę.

Gdy tylko samochód znalazł się w planowanym miejscu niespodziewanie jego drogę przeciął wózek wyładowany warzywami. Zaskoczony tym szofer z trudem z trudem wyhamował. Z okolicznych zaułków posypały się strzały. Padły pierwsze ofiary. Po krótkiej strzelaninie transport trafił w ręce żołnierzy podziemia. Akcja trwała zaledwie 2 i pół minuty. Pieniądze przewieziono na Wolę, na ulicę Sowińskiego 47 gdzie znajdował się ogród i niewielka szklarnia. Po dokładnym przeliczeniu okazało się, że w ręce Polaków trafiło 105 mln zł. Niemcy, pomimo starań, nigdy nie trafili na trop napastników. Do końca sądzili, że akcja miała motyw wyłącznie rabunkowy i nie wiązali jej z działalnością podziemia…

Hitler mógł zginąć w 1939 r w Warszawie?
2022-08-15 19:17:44

Pierwsza część naszego nowego cyklu poświęconego historii Armii Krajowej.  Zgodnie z przewidywaniami 5 października 1939 roku na lotnisku Okęcie wylądował czterosilnikowy samolot Condor „Immelmann III” wiozący wodza nazistowskich Niemiec. Następnie Mercedesem W31 typu G4 Hitler udał się na Aleje Ujazdowskie gdzie czekała na niego trybuna honorowa. Całość uroczystości filmowała ekipa głównej propagandzistki Leni Riefenstahl. Po zakończeniu wielkiej defilady zwycięstwa wódz wyruszył aby obejrzeć podbite miasto. Kolumna nieuchronnie zmierzała w stronę Nowego Światu. Już tylko metry dzieliły ją od bezwzględnej pułapki zastawionej przez Polaków. Spiskowcy czekali już tylko na znak. Ten nie przychodził. Niemcy, przeczuwając, że może być przygotowywany zamach, wcześniej ograniczyli możliwość dostępu dla przypadkowych gapiów, co w zasadzie uniemożliwiło obserwację. Cała odpowiedzialność spoczęła na zamachowcach. Od ich decyzji zależało wszystko…

Pierwsza część naszego nowego cyklu poświęconego historii Armii Krajowej. 

Zgodnie z przewidywaniami 5 października 1939 roku na lotnisku Okęcie wylądował czterosilnikowy samolot Condor „Immelmann III” wiozący wodza nazistowskich Niemiec. Następnie Mercedesem W31 typu G4 Hitler udał się na Aleje Ujazdowskie gdzie czekała na niego trybuna honorowa. Całość uroczystości filmowała ekipa głównej propagandzistki Leni Riefenstahl. Po zakończeniu wielkiej defilady zwycięstwa wódz wyruszył aby obejrzeć podbite miasto. Kolumna nieuchronnie zmierzała w stronę Nowego Światu. Już tylko metry dzieliły ją od bezwzględnej pułapki zastawionej przez Polaków. Spiskowcy czekali już tylko na znak. Ten nie przychodził. Niemcy, przeczuwając, że może być przygotowywany zamach, wcześniej ograniczyli możliwość dostępu dla przypadkowych gapiów, co w zasadzie uniemożliwiło obserwację. Cała odpowiedzialność spoczęła na zamachowcach. Od ich decyzji zależało wszystko…

Seks w IIRP. Przedwojenna epoka hipokryzji
2022-06-06 05:57:18

Druga Rzeczpospolita absolutnie bez pruderii i bez cenzury.  Gdy wyobrażamy sobie epokę dwudziestolecia międzywojennego z pewnością nie brakuje w tym wyidealizowanej wizji Polski. Z mozołem odzyskana niepodległość miała swoje mity i swoich bohaterów. Oficerów w mundurach i eleganckie damy. Ale jak w tych czasach wyglądała polska obyczajowość? Okazuje się, że była w wielu aspektach bardziej progresywna niż ta dzisiejsza, a okres lat 20. i 30. oznaczał w naszym społeczeństwie prawdziwą seksualną rewolucję. W dzisiejszym odcinku zaglądamy pod kołdrę przedwojennych Polaków, porozmawiamy o największych skandalach z udziałem sanacyjnych elit, opowiemy o tym jak wyglądało zjawisko prostytucji, homoseksualizm i odpowiemy na pytanie czy w okresie międzywojennym został nakręcony nasz pierwszy film pornograficzny. „Seks w IIRP. Przedwojenna epoka hipokryzji”. Zapraszam na wyjątkowy odcinek historii jakiej nie znacie. Gościem odcinka jest Kamil Janicki, autor książki "Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce" [Wydawnictwo Poznańskie 2022\

Druga Rzeczpospolita absolutnie bez pruderii i bez cenzury. 

Gdy wyobrażamy sobie epokę dwudziestolecia międzywojennego z pewnością nie brakuje w tym wyidealizowanej wizji Polski. Z mozołem odzyskana niepodległość miała swoje mity i swoich bohaterów. Oficerów w mundurach i eleganckie damy. Ale jak w tych czasach wyglądała polska obyczajowość? Okazuje się, że była w wielu aspektach bardziej progresywna niż ta dzisiejsza, a okres lat 20. i 30. oznaczał w naszym społeczeństwie prawdziwą seksualną rewolucję. W dzisiejszym odcinku zaglądamy pod kołdrę przedwojennych Polaków, porozmawiamy o największych skandalach z udziałem sanacyjnych elit, opowiemy o tym jak wyglądało zjawisko prostytucji, homoseksualizm i odpowiemy na pytanie czy w okresie międzywojennym został nakręcony nasz pierwszy film pornograficzny.

„Seks w IIRP. Przedwojenna epoka hipokryzji”. Zapraszam na wyjątkowy odcinek historii jakiej nie znacie. Gościem odcinka jest Kamil Janicki, autor książki "Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce" [Wydawnictwo Poznańskie 2022\

Co było pierwsze: cyfra czy litera? Pismo. Najważniejszy wynalazek w historii cywilizacji
2022-04-23 08:20:49

Zapraszamy na najnowszy odcinek podcastu zrealizowany z okazji Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich w partnerstwie z Book Beat, aplikacją z audiobookami i ebookami. Dla Was mamy kod na 30-dniowy bezpłatny dostęp. Przy rejestracji należy wpisać hasło HJNZ. https://www.bookbeat.pl/hjnz?utm_source=spotify&utm_medium=podcast&utm_campaign=historia+jakiej+nie+znacie+30+days&utm_content=epi+description

Zapraszamy na najnowszy odcinek podcastu zrealizowany z okazji Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich w partnerstwie z Book Beat, aplikacją z audiobookami i ebookami. Dla Was mamy kod na 30-dniowy bezpłatny dostęp. Przy rejestracji należy wpisać hasło HJNZ. https://www.bookbeat.pl/hjnz?utm_source=spotify&utm_medium=podcast&utm_campaign=historia+jakiej+nie+znacie+30+days&utm_content=epi+description

Konopie. Nie taka krótka historia
2022-03-20 14:50:37

Rosnące w Europie i dobrze znane także wśród Słowian, a później mieszkańców ziem Rzeczypospolitej konopie były szeroko używane w medycynie ludowej naszych przodków. Znachorzy używali wyciągu z rośliny jako środka przeciwbólowego (w przypadkach bólu głowy i zębów), a napój z siemienia podawano w przypadkach biegunki, gorączki, kaszlu czy kobietom w połogu. Siemię stosowano zewnętrznie także przy schorzeniach skóry i ranach. Co ciekawe, to wszystko ma swoją bogatą dokumentację w zapisach z epoki polskiego renesansu i pierwszych naszych medyków. Nie inaczej było w amerykańskiej farmacji w XIX wieku, gdy preparaty z cannabis sativa uznano za mniej uzależniające od morfiny. Stosowanie związków haszyszu stało się powszechne w prawie wszystkich krajach europejskich i w USA. Naukowcy z Anglii, Francji, Niemiec, prekursorzy nowoczesnych koncernów farmaceutycznych wytrwale kontynuowali badania nad konopiami. Dużą rolę odegrała w tym znana dziś jedna z największych firm Merck z Darmstadt w Niemczech, która pod koniec XIX wieku produkowała dużą ilość medykamentów opartych na związkach konopi. W tym najpopularniejszy Cannabinum tannicum. Tylko, że historia upraw konopi jest czymś co wykracza daleko poza obszar naszego kontynentu i należy do jednej z najstarszych i najważniejszych w dziejach ludzkości. Niektórzy archeolodzy twierdzą, że zbieranie konopnego włókna było pierwszą quasi rolniczą aktywnością człowieka, zanim zaczął na poważnie uprawiać zboże. Na stanowisku archeologicznym na Wyspach Oki w pobliżu Japonii znaleziono łupiny konopi pochodzące sprzed około 8000 lat p.n.e., co wskazuje, że roślina już wtedy była znana na Dalekim Wschodzie. Podobnie w Chinach. Na ceramice kultury Yangshao znaleziono odciski włókien konopi sprzed 5 tysiąclecia p.n.e. Góry Pamiru na pograniczu dzisiejszych Chin, Tadżykistanu i Afganistanu skrywają w sobie tajemnicze znalezisko, które całkiem niedawno zaintrygowało archeologów. Położone na wysokości aż 3000 tysięcy metrów nad poziomem morza cmentarzysko sprzed 2,5 tysiąca lat skrywało w jednym z grobów tajemnicze naczynie. Analiza molekularna wykazała, że na jego ściankach jest duże stężenie THC. Drewniany kociołek do którego wkładano gorące kamienie i szczyty konopi jest najstarszym znaleziskiem archeologicznym będącym zestawem do palenia marihuany. Odkrycie jest przełomowe, gdyż potwierdza relacje Herodota, który jako pierwszy opisywał zwyczaj odurzania się konopiami przez mieszkańców krain na wschód od antycznej Europy. Daje nam także dowód, że ta używka towarzyszy człowiekowi od wieków. Ale konopie to przecież nie tylko używka.

Rosnące w Europie i dobrze znane także wśród Słowian, a później mieszkańców ziem Rzeczypospolitej konopie były szeroko używane w medycynie ludowej naszych przodków. Znachorzy używali wyciągu z rośliny jako środka przeciwbólowego (w przypadkach bólu głowy i zębów), a napój z siemienia podawano w przypadkach biegunki, gorączki, kaszlu czy kobietom w połogu. Siemię stosowano zewnętrznie także przy schorzeniach skóry i ranach. Co ciekawe, to wszystko ma swoją bogatą dokumentację w zapisach z epoki polskiego renesansu i pierwszych naszych medyków.

Nie inaczej było w amerykańskiej farmacji w XIX wieku, gdy preparaty z cannabis sativa uznano za mniej uzależniające od morfiny. Stosowanie związków haszyszu stało się powszechne w prawie wszystkich krajach europejskich i w USA. Naukowcy z Anglii, Francji, Niemiec, prekursorzy nowoczesnych koncernów farmaceutycznych wytrwale kontynuowali badania nad konopiami. Dużą rolę odegrała w tym znana dziś jedna z największych firm Merck z Darmstadt w Niemczech, która pod koniec XIX wieku produkowała dużą ilość medykamentów opartych na związkach konopi. W tym najpopularniejszy Cannabinum tannicum.

Tylko, że historia upraw konopi jest czymś co wykracza daleko poza obszar naszego kontynentu i należy do jednej z najstarszych i najważniejszych w dziejach ludzkości. Niektórzy archeolodzy twierdzą, że zbieranie konopnego włókna było pierwszą quasi rolniczą aktywnością człowieka, zanim zaczął na poważnie uprawiać zboże. Na stanowisku archeologicznym na Wyspach Oki w pobliżu Japonii znaleziono łupiny konopi pochodzące sprzed około 8000 lat p.n.e., co wskazuje, że roślina już wtedy była znana na Dalekim Wschodzie. Podobnie w Chinach. Na ceramice kultury Yangshao znaleziono odciski włókien konopi sprzed 5 tysiąclecia p.n.e.

Góry Pamiru na pograniczu dzisiejszych Chin, Tadżykistanu i Afganistanu skrywają w sobie tajemnicze znalezisko, które całkiem niedawno zaintrygowało archeologów. Położone na wysokości aż 3000 tysięcy metrów nad poziomem morza cmentarzysko sprzed 2,5 tysiąca lat skrywało w jednym z grobów tajemnicze naczynie. Analiza molekularna wykazała, że na jego ściankach jest duże stężenie THC. Drewniany kociołek do którego wkładano gorące kamienie i szczyty konopi jest najstarszym znaleziskiem archeologicznym będącym zestawem do palenia marihuany. Odkrycie jest przełomowe, gdyż potwierdza relacje Herodota, który jako pierwszy opisywał zwyczaj odurzania się konopiami przez mieszkańców krain na wschód od antycznej Europy. Daje nam także dowód, że ta używka towarzyszy człowiekowi od wieków. Ale konopie to przecież nie tylko używka.


Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie