Ekonomia i cała reszta

Kamil Fejfer z wykształcenia jest politologiem, a z zawodu dziennikarzem piszącym o ekonomii i gospodarce. Współpracuje z Pismem, Miesięcznikiem Znak, Gazetą Wyborczą, Krytyką Polityczną, NOIZZem, Dwutygodnikiem. Autor książek „O kobiecie pracującej” oraz „Zawód”.


Łukasz Komuda to ekonomista, który po 17 latach pisania i redagowania tekstów o biznesie przeniósł się do sektora pozarządowego, by zajmować się tematyką rynku pracy oraz ekonomii społecznej. Przełożył z angielskiego dwie książki zajmujące się źródłami kryzysu finansowego - w tym tymi aksjologicznymi.


Razem rozmawiamy o rzeczach ciekawych, na które w mediach głównego nurtu jest za mało miejsca. Które są mało zrozumiałe dla większości odbiorców. Dla których powstało sporo mitów, nadmiernych uproszczeń lub niepotrzebnych uprzedzeń. Wszystko to z obszaru ekonomii i powiązanej z nią ściśle socjologii, psychologii, demografii, etnografii, antropologii, nauk politycznych, a nawet neurobiologii i paru innych dziedzin.


Bo wszystko jest powiązane i zwykle bardziej skomplikowane, niż sądzimy. A w życiu pewne są dwie rzeczy: ekonomia i cała reszta.

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.


Odcinki od najnowszych:

Piguła 31: Polska przestaje być krajem katolickim
2022-11-17 08:12:37

Polska przestaje być krajem tradycyjnie katolickim. Na zadane przez CBOS pytanie „Na co, Pana(i) zdaniem, powinni zwrócić szczególną uwagę rodzice wychowujący dzieci? Czego głównie powinni uczyć dzieci” jedynie 16 proc. respondentów odpowiedziało „religijności”. W 1990 roku było to aż 62 proc. Ale to niejedyna zmiana jeśli chodzi o preferencje Polaków odnoszące się do tego, czego powinno być uczone młode pokolenie. Zdaniem 51 proc. badanych rodzice powinni uczyć dzieci niezależności. W 1990 roku jedynie 12 proc. Uważało, że jest to istotna wartość. Podobny proces zaszedł również w przypadku kategorii „posłuszeństwo”. W 2022 roku jedynie 6 proc. respondentów uważało, że właśnie tego rodzice powinni uczyć swoich dzieci. Ponad trzy dekady temu uważało tak 42 proc. społeczeństwa. Co to oznacza? Polska z pewnością się liberalizuje. Zapewne ma to związek z bogaceniem się społeczeństwa oraz zmianą struktury gospodarki i przesunięciem jej w stronę w stronę zawodów kognitywnych. Z pewnością swoją rolę odegrała również edukacja. == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Polska przestaje być krajem tradycyjnie katolickim. Na zadane przez CBOS pytanie „Na co, Pana(i) zdaniem, powinni zwrócić szczególną uwagę rodzice wychowujący dzieci? Czego głównie powinni uczyć dzieci” jedynie 16 proc. respondentów odpowiedziało „religijności”. W 1990 roku było to aż 62 proc.


Ale to niejedyna zmiana jeśli chodzi o preferencje Polaków odnoszące się do tego, czego powinno być uczone młode pokolenie. Zdaniem 51 proc. badanych rodzice powinni uczyć dzieci niezależności. W 1990 roku jedynie 12 proc. Uważało, że jest to istotna wartość.


Podobny proces zaszedł również w przypadku kategorii „posłuszeństwo”. W 2022 roku jedynie 6 proc. respondentów uważało, że właśnie tego rodzice powinni uczyć swoich dzieci. Ponad trzy dekady temu uważało tak 42 proc. społeczeństwa.


Co to oznacza? Polska z pewnością się liberalizuje. Zapewne ma to związek z bogaceniem się społeczeństwa oraz zmianą struktury gospodarki i przesunięciem jej w stronę w stronę zawodów kognitywnych. Z pewnością swoją rolę odegrała również edukacja.


==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Piguła 30: Globalne ubóstwo wzrosło tak gwałtownie po raz pierwszy od ponad 70 lat
2022-11-09 06:00:19

W wyniku pandemii Covid i spowodowanego przez nią załamania gospodarczego na świecie przybyło około 70 milionów ludzi skrajnie ubogich. Bank Światowy granicę skrajnej biedy wyznacza na 2,15 dolarów z poprawką na parytet siły nabywczej dziennie. W 2019 roku na całym globie za mniejszy dochód żyło około 650 milionów ludzi. Ale już w 2020 było ich 720 milionów. W tym pierwszym roku 8,4 proc. populacji świata cierpiało najbardziej skrajny niedostatek. W kolejnym - 9,3 proc. To największy wzrost nie tylko od rozpoczęcia systematycznych badań nad skrajnym ubóstwem, czyli od 1990 roku. Prawdopodobnie był to największy wzrost odsetka i liczby skrajnie biednych od zakończenia II Wojny Światowej. Warto jednak pamiętać, że od początku lat 90-tych skrajne ubóstwo niemal z roku na rok spada. Naukowcy szacują (mniej precyzyjne dane), że proces ten postępuje od początku lat 50-tych XX wieku. Wtedy w skrajnej biedzie żyło niemal 60 proc. populacji całego świata. Od dekad dokonywał się więc cichy, mało obecny w mediach postęp. Rok 2020 oznaczał cofnięcie się trendu do roku 2017. Było to więc tąpnięcie, które odebrało ludzkości kilka lat postępu. Ale – co prawdopodobnie jest marnym pocieszeniem dla samych skrajnie ubogich – nie był to kataklizm cofający nas o całe dekady. Pewną poprawę przyniósł rok 2021, kiedy liczba osób skrajnie ubogich spadła (względem roku 2020) o 30 milionów. Trend byłby kontynuowany również w 2022 roku, gdyby nie agresja Władimira Putina na Ukrainę. To nie znaczy, że w obecnym roku nie spadnie liczba skrajnie ubogich. Spadnie, ale w mniejszym stopniu niż miałoby to miejsce w świecie bez inwazji wojsk rosyjskich. Czego potrzeba, aby zmniejszy liczbę osób skrajnie biednych? Bank Światowy stawia na rozwiązania typowo socjaldemokratyczne: transfery pieniężne dla najbiedniejszych, inwestycje w edukacje i infrastrukturę. Zdaniem instytucji podatki te powinny być finansowane z progresywnych podatków od dochodów i firm oraz podatków od nieruchomości i podatków węglowych. == Bibliografia: Global Progress in Reducing Extreme Poverty Grinds to a Halt, The World Bank, https://www.worldbank.org/en/news/press-release/2022/10/05/global-progress-in-reducing-extreme-poverty-grinds-to-a-halt?fbclid=IwAR37xNa9vS2bq0qWrFOXjFYENc5fKjryHRMj5b-9cDKDU8ZVLuLR3_gEWmw Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

W wyniku pandemii Covid i spowodowanego przez nią załamania gospodarczego na świecie przybyło około 70 milionów ludzi skrajnie ubogich. Bank Światowy granicę skrajnej biedy wyznacza na 2,15 dolarów z poprawką na parytet siły nabywczej dziennie.


W 2019 roku na całym globie za mniejszy dochód żyło około 650 milionów ludzi. Ale już w 2020 było ich 720 milionów. W tym pierwszym roku 8,4 proc. populacji świata cierpiało najbardziej skrajny niedostatek. W kolejnym - 9,3 proc. To największy wzrost nie tylko od rozpoczęcia systematycznych badań nad skrajnym ubóstwem, czyli od 1990 roku. Prawdopodobnie był to największy wzrost odsetka i liczby skrajnie biednych od zakończenia II Wojny Światowej.


Warto jednak pamiętać, że od początku lat 90-tych skrajne ubóstwo niemal z roku na rok spada. Naukowcy szacują (mniej precyzyjne dane), że proces ten postępuje od początku lat 50-tych XX wieku. Wtedy w skrajnej biedzie żyło niemal 60 proc. populacji całego świata. Od dekad dokonywał się więc cichy, mało obecny w mediach postęp.


Rok 2020 oznaczał cofnięcie się trendu do roku 2017. Było to więc tąpnięcie, które odebrało ludzkości kilka lat postępu. Ale – co prawdopodobnie jest marnym pocieszeniem dla samych skrajnie ubogich – nie był to kataklizm cofający nas o całe dekady.


Pewną poprawę przyniósł rok 2021, kiedy liczba osób skrajnie ubogich spadła (względem roku 2020) o 30 milionów. Trend byłby kontynuowany również w 2022 roku, gdyby nie agresja Władimira Putina na Ukrainę.


To nie znaczy, że w obecnym roku nie spadnie liczba skrajnie ubogich. Spadnie, ale w mniejszym stopniu niż miałoby to miejsce w świecie bez inwazji wojsk rosyjskich.


Czego potrzeba, aby zmniejszy liczbę osób skrajnie biednych? Bank Światowy stawia na rozwiązania typowo socjaldemokratyczne: transfery pieniężne dla najbiedniejszych, inwestycje w edukacje i infrastrukturę. Zdaniem instytucji podatki te powinny być finansowane z progresywnych podatków od dochodów i firm oraz podatków od nieruchomości i podatków węglowych.


==


Bibliografia:

Global Progress in Reducing Extreme Poverty Grinds to a Halt, The World Bank, https://www.worldbank.org/en/news/press-release/2022/10/05/global-progress-in-reducing-extreme-poverty-grinds-to-a-halt?fbclid=IwAR37xNa9vS2bq0qWrFOXjFYENc5fKjryHRMj5b-9cDKDU8ZVLuLR3_gEWmw



Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

#28 Rosnący kryzys psychiczny młodych może być wynikiem oddziaływania social mediów
2022-11-02 06:00:43

Od miesięcy mówi się o rosnących problemach psychicznych młodych ludzi. Zazwyczaj temat pojawia się w kontekście niedofinansowania psychiatrii dziecięcej. O ile problem ten jest istotny, tak nie jest on przyczyną rosnących i zauważalnych w całym rozwiniętym świecie kłopotów z dobrostanem psychicznym osób młodych. Trend pogarszania się jakości zdrowia psychicznego jest widoczny od mniej więcej dekady nie tylko w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych (stamtąd mamy najlepsze dane), w Wielkiej Brytanii, czy w Kanadzie. Widać to nie tylko w deklaracjach, ale również w twardych danych odnoszących się do konkretnych czynów. Autorzy tacy jak Jean Twenge wskazują na bardzo silną zależność między pojawieniem się social mediów i spadkiem poczucia własnej wartości, zadowolenia z życia oraz epizodów depresyjnych wśród młodych. Jonathan Haidt, autor między innymi książki „Prawy umysł”, twierdzi z kolei, że media społecznościowe szczególnie źle wpływają na młode dziewczyny. Zwłaszcza te media społecznościowe, które są skalibrowane pod treści wizualne (głównie Instagram). Tymczasem ostatnio otrzymaliśmy niemal niezbity dowód na to, że media społecznościowe powodują pogarszanie się kondycji psychicznej (a nie tylko z tym trendem korelują). Badanie wykonane pod kierownictwem Luki Braghieriego badało wpływ pojawiania się Facebooka w kolejnych kampusach uniwersyteckich (przypomnijmy, że Facebook zanim stał się globalną megakorporacją rozwijał swoją działalność na amerykańskich kampusach) na takie kategorie jak depresja i zaburzenia lękowe. Okazało się, że w tych miejscach gdzie się wchodziła platforma społecznościowa pogarszały się wskaźniki zdrowia psychicznego w porównaniu do naturalnej grupy kontrolnej – uczelni Facebooka nie było. Bibliografia: Jean Twenge, iGen. Dlaczego dzieciaki dorastające w sieci są mniej zbuntowane, bardziej tolerancyjne, mniej szczęśliwe – I zupełnie nieprzygotowane do dorosłości. I co to znaczy dla nas wszystkich, przeł. Olga Dziedzic, Sopot 2019 (pozostała część bibliografii do znalezienia w opisie odcinka na youtube). == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Od miesięcy mówi się o rosnących problemach psychicznych młodych ludzi. Zazwyczaj temat pojawia się w kontekście niedofinansowania psychiatrii dziecięcej. O ile problem ten jest istotny, tak nie jest on przyczyną rosnących i zauważalnych w całym rozwiniętym świecie kłopotów z dobrostanem psychicznym osób młodych.


Trend pogarszania się jakości zdrowia psychicznego jest widoczny od mniej więcej dekady nie tylko w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych (stamtąd mamy najlepsze dane), w Wielkiej Brytanii, czy w Kanadzie. Widać to nie tylko w deklaracjach, ale również w twardych danych odnoszących się do konkretnych czynów.


Autorzy tacy jak Jean Twenge wskazują na bardzo silną zależność między pojawieniem się social mediów i spadkiem poczucia własnej wartości, zadowolenia z życia oraz epizodów depresyjnych wśród młodych.


Jonathan Haidt, autor między innymi książki „Prawy umysł”, twierdzi z kolei, że media społecznościowe szczególnie źle wpływają na młode dziewczyny. Zwłaszcza te media społecznościowe, które są skalibrowane pod treści wizualne (głównie Instagram).


Tymczasem ostatnio otrzymaliśmy niemal niezbity dowód na to, że media społecznościowe powodują pogarszanie się kondycji psychicznej (a nie tylko z tym trendem korelują). Badanie wykonane pod kierownictwem Luki Braghieriego badało wpływ pojawiania się Facebooka w kolejnych kampusach uniwersyteckich (przypomnijmy, że Facebook zanim stał się globalną megakorporacją rozwijał swoją działalność na amerykańskich kampusach) na takie kategorie jak depresja i zaburzenia lękowe. Okazało się, że w tych miejscach gdzie się wchodziła platforma społecznościowa pogarszały się wskaźniki zdrowia psychicznego w porównaniu do naturalnej grupy kontrolnej – uczelni Facebooka nie było.


Bibliografia:

Jean Twenge, iGen. Dlaczego dzieciaki dorastające w sieci są mniej zbuntowane, bardziej tolerancyjne, mniej szczęśliwe – I zupełnie nieprzygotowane do dorosłości. I co to znaczy dla nas wszystkich, przeł. Olga Dziedzic, Sopot 2019 (pozostała część bibliografii do znalezienia w opisie odcinka na youtube).


==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Piguła 29: Jak dolar wpływa na inflację w Polsce?
2022-10-26 06:00:45

Kurs dolara względem złotego notuje historycznie wysokie wartości. Ale od wielu miesięcy amerykańska waluta wzmacnia się także wobec innych walut. Jest to związane z od dawna zapowiadanym okresem spadku koniunktury gospodarczej, rosyjską agresją na Ukrainę oraz globalną inflacją. Kapitał bojąc się niestabilnej sytuacji na świecie ucieka w inwestycje, które są mniej ryzykowne. Taką „bezpieczną przystanią” jest właśnie dolar. Popyt na dolara podbija jego cenę, a osłabia cenę każdej innej waluty, która wymieniana jest, by kupić USD. I nie jest to zjawisko typowe tylko dla naszego regionu. US Dollar Index, mierzący siłę dolara w relacji do koszyka walut złożonego z euro, jena, funta szterlinga, dolara kanadyjskiego, szwedzkiej korony i szwajcarskiego franka, w ciągu roku skoczył o 20%. Jako, że sporą część towarów na rynkach międzynarodowych kupujemy za dolary, to w ten właśnie sposób „importujemy” inflację. Jednym ze skutków takiej sytuacji są między innymi wysokie ceny paliw, które widzimy na stacjach benzynowych. Bo ropę Polska w dużej części kupuje za dolary. Co prawda cena ropy na międzynarodowych rynkach znacznie spadła od czerwca bieżącego roku (z około 120 dolarów do mniej więcej 90 dolarów), ale na stacjach wciąż jest drogo. Jest to właśnie wynik słabej złotówki względem amerykańskiej waluty. Drogi dolar wpływa również negatywnie na rozwój gospodarczy w krajach rozwijających się. Z jednej strony powoduje odpływ kapitału (a więc przystopowanie koniecznych inwestycji), z drugiej powoduje wspomniany wyżej import inflacji, na co banki centralne muszą reagować podnoszeniem stóp procentowych ryzykując recesję, a przynajmniej stagnację gospodarczą. == Bibliografia: World Economic Situation and Prospects: October 2022 Briefing, No. 165, United Nations, Department of Economic and Social Affairs (DESA) https://www.un.org/development/desa/dpad/publication/world-economic-situation-and-prospects-october-2022-briefing-no-165/?fbclid=IwAR2LPcKVD9ijVSm5BH0Rbw36o4gM2jUb4tM59IDvcRWvaoCNKoGKUnRWtdk == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Kurs dolara względem złotego notuje historycznie wysokie wartości. Ale od wielu miesięcy amerykańska waluta wzmacnia się także wobec innych walut. Jest to związane z od dawna zapowiadanym okresem spadku koniunktury gospodarczej, rosyjską agresją na Ukrainę oraz globalną inflacją. Kapitał bojąc się niestabilnej sytuacji na świecie ucieka w inwestycje, które są mniej ryzykowne. Taką „bezpieczną przystanią” jest właśnie dolar. Popyt na dolara podbija jego cenę, a osłabia cenę każdej innej waluty, która wymieniana jest, by kupić USD. I nie jest to zjawisko typowe tylko dla naszego regionu. US Dollar Index, mierzący siłę dolara w relacji do koszyka walut złożonego z euro, jena, funta szterlinga, dolara kanadyjskiego, szwedzkiej korony i szwajcarskiego franka, w ciągu roku skoczył o 20%.


Jako, że sporą część towarów na rynkach międzynarodowych kupujemy za dolary, to w ten właśnie sposób „importujemy” inflację. Jednym ze skutków takiej sytuacji są między innymi wysokie ceny paliw, które widzimy na stacjach benzynowych. Bo ropę Polska w dużej części kupuje za dolary.


Co prawda cena ropy na międzynarodowych rynkach znacznie spadła od czerwca bieżącego roku (z około 120 dolarów do mniej więcej 90 dolarów), ale na stacjach wciąż jest drogo. Jest to właśnie wynik słabej złotówki względem amerykańskiej waluty.


Drogi dolar wpływa również negatywnie na rozwój gospodarczy w krajach rozwijających się. Z jednej strony powoduje odpływ kapitału (a więc przystopowanie koniecznych inwestycji), z drugiej powoduje wspomniany wyżej import inflacji, na co banki centralne muszą reagować podnoszeniem stóp procentowych ryzykując recesję, a przynajmniej stagnację gospodarczą.


==


Bibliografia:

World Economic Situation and Prospects: October 2022 Briefing, No. 165, United Nations, Department of Economic and Social Affairs (DESA) https://www.un.org/development/desa/dpad/publication/world-economic-situation-and-prospects-october-2022-briefing-no-165/?fbclid=IwAR2LPcKVD9ijVSm5BH0Rbw36o4gM2jUb4tM59IDvcRWvaoCNKoGKUnRWtdk


==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Piguła 28: Ceny wynajmu mieszkań. Dlaczego tak absurdalnie wzrosły?
2022-10-19 06:00:54

We wszystkich większych miastach w Polsce rok do roku wzrosty czynszu za najem mieszkania były dwucyfrowe. W Gdańsku i Krakowie wynajem kawalerek podrożał o ponad 40%. W tym pierwszym mieście za wynajem kawalerki w lipcu średnio trzeba było zapłacić 2577 zł. Gdańsk tym samym przebił po raz pierwszy Warszawę, gdzie za kawalerkę w tym samym czasie płaciło się 2551 zł. Skąd te podwyżki? Po pierwsze wojna, po drugie stopy procentowe, po trzecie chciwość właścicieli. Wojna spowodowała ogromny napływ uchodźców, którzy musieli gdzieś mieszkać. W pierwszych tygodniach po inwazji Putina na Ukrainę z rynku – w zależności od miasta – zniknęło 50-80% ofert mieszkań na wynajem. Podwyżki stóp procentowych oznaczają nie tylko wyższe raty, ale również niższą zdolność kredytową dziesiątek tysięcy ludzi, którzy właśnie stali przed decyzją o kupnie pierwszego własnego M. To spowodowało, że z rynku nie odpłynęło „na swoje” tysiące ludzi. I nie zrobili oni tym samym miejsca dla młodszych roczników wyprowadzających się od rodziców. To wszystko oznacza, że przewagę negocjacyjną zyskują właściciele mieszkań, którzy mogą teraz podwyższać czynsze, ponieważ najemcy nie mają większego wyboru jeśli chodzi o mieszkania: są zmuszeni płakać i płacić. Wynajmujący kryją sobie zresztą w ten sposób część inflacji – robią to pieniędzmi najemców. Bibliografia: Raport Expandera i Rentier.io – Najem mieszkań, sierpień 2022, https://www.expander.pl/raport-expandera-i-rentier-io-najem-mieszkan-sierpien-2022/ Michał Kisiel, Na rynku najmu nadal wzrosty – "w kawalerkach" Gdańsk wyprzedza Warszawę [Nowy raport], https://www.bankier.pl/wiadomosc/Ceny-ofertowe-wynajmu-mieszkan-sierpien-2022-Raport-Bankier-pl-8394772.html Danuta Pawłowska, Mieszkania na wynajem i rynek klienta? Zapomnij, w dodatku sezon w tym roku zaczął się wcześniej, https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,28885860,mieszkania-na-wynajem-rynek-klienta-zapomnij-w-dodatku-sezon.html To już zapaść. BIK: popyt na kredyty mieszkaniowe spadł w sierpniu o 72,9 proc., https://www.money.pl/banki/to-juz-zapasc-bik-popyt-na-kredyty-mieszkaniowe-spadl-w-sierpniu-o-72-9-proc-6809711658363488a.html Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu 2022 roku, GUS, https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-w-sierpniu-2022-roku,2,130.htm == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

We wszystkich większych miastach w Polsce rok do roku wzrosty czynszu za najem mieszkania były dwucyfrowe. W Gdańsku i Krakowie wynajem kawalerek podrożał o ponad 40%. W tym pierwszym mieście za wynajem kawalerki w lipcu średnio trzeba było zapłacić 2577 zł. Gdańsk tym samym przebił po raz pierwszy Warszawę, gdzie za kawalerkę w tym samym czasie płaciło się 2551 zł.


Skąd te podwyżki? Po pierwsze wojna, po drugie stopy procentowe, po trzecie chciwość właścicieli. Wojna spowodowała ogromny napływ uchodźców, którzy musieli gdzieś mieszkać. W pierwszych tygodniach po inwazji Putina na Ukrainę z rynku – w zależności od miasta – zniknęło 50-80% ofert mieszkań na wynajem.


Podwyżki stóp procentowych oznaczają nie tylko wyższe raty, ale również niższą zdolność kredytową dziesiątek tysięcy ludzi, którzy właśnie stali przed decyzją o kupnie pierwszego własnego M. To spowodowało, że z rynku nie odpłynęło „na swoje” tysiące ludzi. I nie zrobili oni tym samym miejsca dla młodszych roczników wyprowadzających się od rodziców.


To wszystko oznacza, że przewagę negocjacyjną zyskują właściciele mieszkań, którzy mogą teraz podwyższać czynsze, ponieważ najemcy nie mają większego wyboru jeśli chodzi o mieszkania: są zmuszeni płakać i płacić. Wynajmujący kryją sobie zresztą w ten sposób część inflacji – robią to pieniędzmi najemców.


Bibliografia:

Raport Expandera i Rentier.io – Najem mieszkań, sierpień 2022, https://www.expander.pl/raport-expandera-i-rentier-io-najem-mieszkan-sierpien-2022/


Michał Kisiel, Na rynku najmu nadal wzrosty – "w kawalerkach" Gdańsk wyprzedza Warszawę [Nowy raport], https://www.bankier.pl/wiadomosc/Ceny-ofertowe-wynajmu-mieszkan-sierpien-2022-Raport-Bankier-pl-8394772.html


Danuta Pawłowska, Mieszkania na wynajem i rynek klienta? Zapomnij, w dodatku sezon w tym roku zaczął się wcześniej, https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,28885860,mieszkania-na-wynajem-rynek-klienta-zapomnij-w-dodatku-sezon.html


To już zapaść. BIK: popyt na kredyty mieszkaniowe spadł w sierpniu o 72,9 proc., https://www.money.pl/banki/to-juz-zapasc-bik-popyt-na-kredyty-mieszkaniowe-spadl-w-sierpniu-o-72-9-proc-6809711658363488a.html


Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu 2022 roku, GUS, https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-w-sierpniu-2022-roku,2,130.htm


==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Piguła 27: Quiet quitting. Chwilowa moda, czy prawdziwy trend?
2022-10-12 12:55:33

Od kilku tygodni w internecie popularność zdobywa nowe zjawisko, czyli quiet quitting, co można przetłumaczyć jako „ciche odchodzenie”. Jest to trend na rynku pracy, który miałby objawiać się tym, że pracownicy rezygnują z ponadnormatywnych zajęć i robią „tylko” to, do czego zobowiązuje ich umowa. Quiet quitting przeciwstawiane jest kulturze zapierdolu, czyli kultowi pracy ponad siły w nadziei na uzyskanie upragnionego awansu – zawodowego, ekonomicznego i społecznego. Tymczasem w badaniach opinii publicznej nie widać wielkiej zmiany, jeśli chodzi o zaangażowanie w obowiązki zawodowe. Quiet quitting zyskał popularność dzięki platformie Tik Tok. Możliwe jest więc, że jest taką samą efemerydą jak inne treści na tym błyskawicznym medium społecznościowym. Niektóre przejawy takiej postawy (czy też pragnienia jej realizacji) mogą być zupełnie zrozumiałe. Ponadnormatywna praca, za którą nierzadko nie dostaje się dodatkowych pieniędzy i która nie zostaje doceniona może naprawdę frustrować. Odpowiedzią na tę frustrację może być właśnie quiet quitting. Warto jednak pamiętać, że na quiet quitting mogą sobie pozwolić osoby, które mają pewien przywilej ekonomicznego bezpieczeństwa. Te, które w przypadku utraty pracy z powodu „bierności” nie będą się przejmowały niezapłaconymi rachunkami, ponieważ albo mają oszczędności, albo partnerów albo rodziców, którzy za te rachunki zapłacą. == Bibliografia: JIM HARTER, Is Quiet Quitting Real?, https://www.gallup.com/workplace/3983... Anita Błaszczak, Minęła Wielka Rezygnacja, ale jest ciche odchodzenie pracowników, https://www.rp.pl/rynek-pracy/art3707... == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Od kilku tygodni w internecie popularność zdobywa nowe zjawisko, czyli quiet quitting, co można przetłumaczyć jako „ciche odchodzenie”. Jest to trend na rynku pracy, który miałby objawiać się tym, że pracownicy rezygnują z ponadnormatywnych zajęć i robią „tylko” to, do czego zobowiązuje ich umowa. Quiet quitting przeciwstawiane jest kulturze zapierdolu, czyli kultowi pracy ponad siły w nadziei na uzyskanie upragnionego awansu – zawodowego, ekonomicznego i społecznego.


Tymczasem w badaniach opinii publicznej nie widać wielkiej zmiany, jeśli chodzi o zaangażowanie w obowiązki zawodowe.


Quiet quitting zyskał popularność dzięki platformie Tik Tok. Możliwe jest więc, że jest taką samą efemerydą jak inne treści na tym błyskawicznym medium społecznościowym.


Niektóre przejawy takiej postawy (czy też pragnienia jej realizacji) mogą być zupełnie zrozumiałe. Ponadnormatywna praca, za którą nierzadko nie dostaje się dodatkowych pieniędzy i która nie zostaje doceniona może naprawdę frustrować. Odpowiedzią na tę frustrację może być właśnie quiet quitting.


Warto jednak pamiętać, że na quiet quitting mogą sobie pozwolić osoby, które mają pewien przywilej ekonomicznego bezpieczeństwa. Te, które w przypadku utraty pracy z powodu „bierności” nie będą się przejmowały niezapłaconymi rachunkami, ponieważ albo mają oszczędności, albo partnerów albo rodziców, którzy za te rachunki zapłacą.


==


Bibliografia:

JIM HARTER, Is Quiet Quitting Real?, https://www.gallup.com/workplace/3983...


Anita Błaszczak, Minęła Wielka Rezygnacja, ale jest ciche odchodzenie pracowników, https://www.rp.pl/rynek-pracy/art3707...


==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

#27 Kiedy (i czy w ogóle) Polska dogoni ekonomicznie Niemcy?
2022-10-05 09:14:01

To pytanie trapi Polaków co najmniej od 30 lat (a prawdopodobnie od wielu, wielu dekad wcześniej). Kiedy w końcu dogonimy Niemcy? Kiedy Kowalski będzie zarabiał tyle co Schmidt? Jeśli porównamy niemieckie i polskie pensje (i przeliczymy te drugie na euro), to okaże się, że przeciętny Niemiec za godzinę pracy zarabia prawie trzy i pół razy więcej niż przeciętny Polak. Wiemy jednak, że w Niemczech są wyższe ceny znacznej większości towarów i usług. Potrzebujemy więc jakiejś miary, która te różnice brałaby pod uwagę. Taką miarą jest eurostatowski Standard Siły Nabywczej, w skrócie PPS. Jest to sztuczna waluta, która ma niwelować różnice w sile nabywczej. Według PPS Schmidt zarabia od Kowalskiego niecałe dwa razy więcej. Różnica wciąż znaczna, ale nie tak wielka, jakby mogło się wydawać. Mało tego, polska pensja, mimo tego, że wciąż pozostaje w tyle za niemiecką, do tej ostatniej zbliża nieustannie od ponad 30 lat. Podobnie jest PKB per capita i z majątkami. Kiedy więc osiągniemy poziom płac i poziom gospodarczego rozwoju Niemiec? No cóż, możliwe, że nigdy. I to jest pesymistyczna wiadomość. A jaka jest optymistyczna? Taka, że wcale nie musimy dogonić naszych zachodnich sąsiadów, żeby Polska była dla swoich mieszkańców dobrym miejscem do życia. Obecny poziom PKB Niemiec osiągniemy około połowy lat 40-tych XXI wieku. Dzisiaj jesteśmy zresztą na poziomie Niemiec sprzed kilkunastu lub dwudziestu kilku lat. Czy Niemcy wtedy były złym krajem do życia? Nie. W bogatych krajach (a takim jest Polska, a w przyszłych dekadach będziemy najprawdopodobniej jeszcze bogatsi) istotniejsze niż gonienie króliczka PKB jest to, w jaki sposób jest bogactwo jest dzielone i jak zaprojektowany jest kraj. == Bibliografia: Wages and labour costs, Eurostat, https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=Wages_and_labour_costs The Global wealth report 2021, Credit Suisse, https://www.credit-suisse.com/about-us/en/reports-research/global-wealth-report.html Real GDP long-term forecast, OECD, https://data.oecd.org/gdp/real-gdp-long-term-forecast.htm#indicator-chart International Wage Projections to 2040, PwC, https://www.pwc.co.uk/economic-services/assets/iwp-report-feb-2019-final.pdf Unię dogonimy dopiero za kilkadziesiąt lat. Od zarobków Niemców dzieli nas przepaść, AZI, źródło: Sedlak&Sedlak https://www.money.pl/gospodarka/zarobki-unie-dogonimy-za-kilkadziesiat-lat-od-niemiec-dzieli-nas-przepasc-6784981697268288a.html?fbclid=IwAR3TmamZmapoLCxgPfU4wBZXTIC_Veqn8C8vU4WNzjIx1wKhtgN9rcEBdfE Average wage per month in select countries in 2017 and 2040, Statista.com, https://www.statista.com/statistics/974101/average-wage-per-month-select-countries/ == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

To pytanie trapi Polaków co najmniej od 30 lat (a prawdopodobnie od wielu, wielu dekad wcześniej). Kiedy w końcu dogonimy Niemcy? Kiedy Kowalski będzie zarabiał tyle co Schmidt?


Jeśli porównamy niemieckie i polskie pensje (i przeliczymy te drugie na euro), to okaże się, że przeciętny Niemiec za godzinę pracy zarabia prawie trzy i pół razy więcej niż przeciętny Polak. Wiemy jednak, że w Niemczech są wyższe ceny znacznej większości towarów i usług. Potrzebujemy więc jakiejś miary, która te różnice brałaby pod uwagę. Taką miarą jest eurostatowski Standard Siły Nabywczej, w skrócie PPS. Jest to sztuczna waluta, która ma niwelować różnice w sile nabywczej.


Według PPS Schmidt zarabia od Kowalskiego niecałe dwa razy więcej. Różnica wciąż znaczna, ale nie tak wielka, jakby mogło się wydawać. Mało tego, polska pensja, mimo tego, że wciąż pozostaje w tyle za niemiecką, do tej ostatniej zbliża nieustannie od ponad 30 lat. Podobnie jest PKB per capita i z majątkami.


Kiedy więc osiągniemy poziom płac i poziom gospodarczego rozwoju Niemiec? No cóż, możliwe, że nigdy. I to jest pesymistyczna wiadomość. A jaka jest optymistyczna? Taka, że wcale nie musimy dogonić naszych zachodnich sąsiadów, żeby Polska była dla swoich mieszkańców dobrym miejscem do życia. Obecny poziom PKB Niemiec osiągniemy około połowy lat 40-tych XXI wieku. Dzisiaj jesteśmy zresztą na poziomie Niemiec sprzed kilkunastu lub dwudziestu kilku lat. Czy Niemcy wtedy były złym krajem do życia? Nie.


W bogatych krajach (a takim jest Polska, a w przyszłych dekadach będziemy najprawdopodobniej jeszcze bogatsi) istotniejsze niż gonienie króliczka PKB jest to, w jaki sposób jest bogactwo jest dzielone i jak zaprojektowany jest kraj.


==


Bibliografia:


Wages and labour costs, Eurostat, https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=Wages_and_labour_costs


The Global wealth report 2021, Credit Suisse, https://www.credit-suisse.com/about-us/en/reports-research/global-wealth-report.html


Real GDP long-term forecast, OECD, https://data.oecd.org/gdp/real-gdp-long-term-forecast.htm#indicator-chart


International Wage Projections to 2040, PwC, https://www.pwc.co.uk/economic-services/assets/iwp-report-feb-2019-final.pdf


Unię dogonimy dopiero za kilkadziesiąt lat. Od zarobków Niemców dzieli nas przepaść, AZI, źródło: Sedlak&Sedlak https://www.money.pl/gospodarka/zarobki-unie-dogonimy-za-kilkadziesiat-lat-od-niemiec-dzieli-nas-przepasc-6784981697268288a.html?fbclid=IwAR3TmamZmapoLCxgPfU4wBZXTIC_Veqn8C8vU4WNzjIx1wKhtgN9rcEBdfE


Average wage per month in select countries in 2017 and 2040, Statista.com, https://www.statista.com/statistics/974101/average-wage-per-month-select-countries/



==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Piguła 26: Czy warto się przebranżowić na programistę?
2022-09-28 08:58:12

Branża IT od lat kusi wysokimi zarobkami. Coraz więcej osób marzy o karierze programisty. Czy warto więc się przekwalifikować na programistę? Czy warto porzucić dotychczasowy zawód i zająć się programowaniem? W Polsce w branży ICT pracuje około 600 tys. ludzi. W całej Unii Europejskiej pracowników tego sektora jest około 8 mln. I będzie ich przybywać. Również w naszym kraju. W UE 4,5 proc. pracowników to IT. W Polsce jest około 3,5 proc. Największy odsetek osób pracuje w tym sektorze w Szwecji, około 8 proc. Zasada jest prosta: im wyżej gospodarka znajduje się w łańcuchu wartości tym – w pewnym uproszczeniu – jest w niej więcej pracy związanej z programowaniem i technologiami. Wraz z awansowaniem naszego kraju w hierarchii gospodarczej będzie więc również rósł odsetek osób zatrudnionych w rzeczonym sektorze. W dalszej przyszłości istnieje jednak ryzyko dualizacji rynku – najlepiej wykształceni specjaliści będą nadal zarabiać kokosy, a ludzi, którzy przyszli z zewnątrz może czekać los dzisiejszych dziennikarzy, czy specjalistów marketingu. Czyli nienajlepsze pensje i prekaryzacja pracy. Czy więc bootcampy i kursy mają sens? Jaka ścieżka daje największe prawdopodobieństwo naprawdę godnych zarobków i czym trzeba się cechować, żeby nie tylko trafić do branży, ale również, żeby się w niej utrzymać? == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Branża IT od lat kusi wysokimi zarobkami. Coraz więcej osób marzy o karierze programisty. Czy warto więc się przekwalifikować na programistę? Czy warto porzucić dotychczasowy zawód i zająć się programowaniem?


W Polsce w branży ICT pracuje około 600 tys. ludzi. W całej Unii Europejskiej pracowników tego sektora jest około 8 mln. I będzie ich przybywać. Również w naszym kraju.


W UE 4,5 proc. pracowników to IT. W Polsce jest około 3,5 proc. Największy odsetek osób pracuje w tym sektorze w Szwecji, około 8 proc.


Zasada jest prosta: im wyżej gospodarka znajduje się w łańcuchu wartości tym – w pewnym uproszczeniu – jest w niej więcej pracy związanej z programowaniem i technologiami. Wraz z awansowaniem naszego kraju w hierarchii gospodarczej będzie więc również rósł odsetek osób zatrudnionych w rzeczonym sektorze.


W dalszej przyszłości istnieje jednak ryzyko dualizacji rynku – najlepiej wykształceni specjaliści będą nadal zarabiać kokosy, a ludzi, którzy przyszli z zewnątrz może czekać los dzisiejszych dziennikarzy, czy specjalistów marketingu. Czyli nienajlepsze pensje i prekaryzacja pracy.


Czy więc bootcampy i kursy mają sens? Jaka ścieżka daje największe prawdopodobieństwo naprawdę godnych zarobków i czym trzeba się cechować, żeby nie tylko trafić do branży, ale również, żeby się w niej utrzymać?


==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Piguła 25: Spirala płacowo-cenowa. Czy to ona napędza drożyznę?
2022-09-21 02:39:16

Spirala płacowo-cenowa w ostatnich miesiącach w mediach jest odmieniana przez wszystkie przypadki. Narracja wygląda mniej więcej w ten sposób: poza tym, że rząd podbija inflację transferami społecznymi, to ludzie nieodpowiedzialnie chodzą po podwyżki dokładając się w ten sposób do wzrostu cen. Tymczasem przez pewien czas po prostu powinniśmy zacisnąć pasa. Na marginesie: ciekawe jest czy ci, którzy namawiają do zaciskania pasa, sami właśnie tak robią, czy owszem chodzi im o zaciskanie pasów, ale raczej nie swoich. Tak, to prawda, że podwyższanie pensji może podwyższać inflację. Jednak waga tego czynnika wśród innych czynników (takich jak pandemia, wojna skutkująca ogromnymi podwyżkami cen energii, utrwalone oczekiwania inflacyjne, czy wykorzystywanie przez firmy inflacji do podwyższania cen i pobijania swoich zysków) nie jest szczególnie duża. Jest jeszcze jedna sprawa. Chodzenie po podwyżki w momencie wysokiej inflacji jest wtórne wobec samej inflacji: ludzie chcą po prostu przynajmniej utrzymać swój poziom życia, dlatego oczekują podwyżek, które (przynajmniej w części) zrekompensują spadek ich konsumpcji. Najpierw musi wystąpić inflacja - i to raczej nie skromna. Dopiero potem może pojawić się spirala płacowo-cenowa. == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Spirala płacowo-cenowa w ostatnich miesiącach w mediach jest odmieniana przez wszystkie przypadki. Narracja wygląda mniej więcej w ten sposób: poza tym, że rząd podbija inflację transferami społecznymi, to ludzie nieodpowiedzialnie chodzą po podwyżki dokładając się w ten sposób do wzrostu cen. Tymczasem przez pewien czas po prostu powinniśmy zacisnąć pasa.

Na marginesie: ciekawe jest czy ci, którzy namawiają do zaciskania pasa, sami właśnie tak robią, czy owszem chodzi im o zaciskanie pasów, ale raczej nie swoich.

Tak, to prawda, że podwyższanie pensji może podwyższać inflację. Jednak waga tego czynnika wśród innych czynników (takich jak pandemia, wojna skutkująca ogromnymi podwyżkami cen energii, utrwalone oczekiwania inflacyjne, czy wykorzystywanie przez firmy inflacji do podwyższania cen i pobijania swoich zysków) nie jest szczególnie duża.

Jest jeszcze jedna sprawa. Chodzenie po podwyżki w momencie wysokiej inflacji jest wtórne wobec samej inflacji: ludzie chcą po prostu przynajmniej utrzymać swój poziom życia, dlatego oczekują podwyżek, które (przynajmniej w części) zrekompensują spadek ich konsumpcji. Najpierw musi wystąpić inflacja - i to raczej nie skromna. Dopiero potem może pojawić się spirala płacowo-cenowa.


==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Piguła 24: Windfall tax. Czy fartowny zysk firm powinien być ekstra opodatkowany?
2022-09-13 13:18:52

Windfall Tax, czyli podatek od zysków nadzwyczajnych jest nie tylko coraz szerzej dyskutowanym, ale również coraz częściej stosowanym mechanizmem radzenia sobie z wielowymiarowym kryzysem gospodarczym. Czym jest windfall tax? Jest to podatek nakładany na firmy odnotowujące bardzo duże zyski, które jednak nie wynikają z przyjętych przez te przedsiębiorstwa modeli biznesowych, innowacji, czy inwestycji. To podatek od zysków, które „przyszły same” w wyniku specyficznej sytuacji rynkowej, danina od korzyści, które „spadły z nieba”. Przykładem zysków spadających z nieba są choćby rekordowe marże sektora wydobywczego, który skorzystał na kryzysie energetycznym wywołanym agresją Rosji na Ukrainę. Kiedy Rosja zaczęła stosować energetyczne szantaże ceny surowców wystrzeliły w górę. Przy zachowanym na tym samym poziomie wydobyciu zwiększył się więc zysk przedsiębiorstw energetycznych. I to właśnie firmy z sektora paliwowego są najczęściej na celowniku europejskich regulatorów. Windfall tax w Europie w ostatnim czasie wprowadziły Węgry, Włochy, Hiszpania i Wielka Brytania. Czy takie podatki są jednak sprawiedliwe? I czy zyski spadające z nieba są zasłużone? Istotniejsze niż odpowiedzi na te pytania jest fakt, że środki pozyskane z windfall tax pomogą chronić najbardziej ubogich. W zamyśle mają one bowiem finansować część pakietów osłonowych dla gospodarstw domowych zmagających się z drożejącą energią. == Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Windfall Tax, czyli podatek od zysków nadzwyczajnych jest nie tylko coraz szerzej dyskutowanym, ale również coraz częściej stosowanym mechanizmem radzenia sobie z wielowymiarowym kryzysem gospodarczym.


Czym jest windfall tax? Jest to podatek nakładany na firmy odnotowujące bardzo duże zyski, które jednak nie wynikają z przyjętych przez te przedsiębiorstwa modeli biznesowych, innowacji, czy inwestycji. To podatek od zysków, które „przyszły same” w wyniku specyficznej sytuacji rynkowej, danina od korzyści, które „spadły z nieba”.


Przykładem zysków spadających z nieba są choćby rekordowe marże sektora wydobywczego, który skorzystał na kryzysie energetycznym wywołanym agresją Rosji na Ukrainę. Kiedy Rosja zaczęła stosować energetyczne szantaże ceny surowców wystrzeliły w górę. Przy zachowanym na tym samym poziomie wydobyciu zwiększył się więc zysk przedsiębiorstw energetycznych.


I to właśnie firmy z sektora paliwowego są najczęściej na celowniku europejskich regulatorów. Windfall tax w Europie w ostatnim czasie wprowadziły Węgry, Włochy, Hiszpania i Wielka Brytania. Czy takie podatki są jednak sprawiedliwe? I czy zyski spadające z nieba są zasłużone? Istotniejsze niż odpowiedzi na te pytania jest fakt, że środki pozyskane z windfall tax pomogą chronić najbardziej ubogich. W zamyśle mają one bowiem finansować część pakietów osłonowych dla gospodarstw domowych zmagających się z drożejącą energią.


==


Możesz nas wesprzeć na patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie