Wszechnica.org.pl - Nauka

„Wszechnica.org.pl - Nauka” to baza wykładów zrealizowanych we współpracy z prestiżowymi instytucjami naukowymi. Wśród naszych partnerów znajdują się m.in. Festiwal Nauki w Warszawie, Muzeum Ziemi PAN, Kampus Ochota UW, Instytut Biologii Doświadczalnej im. Nenckiego PAN oraz kawiarnie naukowe. Wszechnica.org.pl nagrywa też własne rozmowy z ludźmi nauki. Projekt realizowany jest przez Fundację Wspomagania Wsi. Do korzystania z naszego serwisu zapraszamy wszystkich, którzy cenią sobie rzetelną wiedzę oraz ciekawe dyskusje. Zapraszamy też na nasz drugi kanał "Wszechnica.org.pl - Historia".

Kategorie:
Edukacja Kursy

Odcinki od najnowszych:

44. Skąd się bierze prognoza pogody? Modelowanie numeryczne prognoz - Maciej Cytowski
2020-02-24 12:53:47

Prezentacja Macieja Cytowskiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. XIX Festiwal Nauki [26 września 2015] Jak powstaje numeryczna prognoza pogody dla popularnego serwisu internetowego meteo.pl, mogli dowiedzieć się słuchacze wykładu Macieja Cytowskiego, który odbył się podczas ostatniego, XIX Festiwalu Nauki w Warszawie. Pracownik Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW opowiedział, jak tworzone są modele komputerowe pozwalające przewidzieć stan atmosfery w perspektywie trzech dni. Do opracowania modelu pogodowego niezbędne są dane obserwacyjne. ICM pozyskuje je z brytyjskiego Met Office. Na ich podstawie, z wykorzystaniem wiedzy o oddziaływaniach fizycznych, powstają modele matematyczne, które opisują możliwe zmiany w czasie różnych czynników atmosferycznych. Należą do nich temperatura powietrza, ciśnienie i wilgotność powietrza, promieniowanie, prędkość i kierunek wiatru oraz opady atmosferyczne. Modele te przekładane są na język informatyki. Superkomputer ICM najpierw wylicza każdy model z osobna, a następnie na podstawie uzyskanych wyników oszacowuje prognozę pogody, która publikowana jest w serwisie meteo.pl. Słuchacze wykładu Macieja Cytowskiego mogli prześledzić szczegółowo poszczególne etapy wyżej opisanego procesu. Prowadzący pokazał też „na żywo”, jak wygląda praca operatora ICM, który odpowiedzialny jest za prawidłowy przebieg prognozowania.

Prezentacja Macieja Cytowskiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. XIX Festiwal Nauki [26 września 2015]

Jak powstaje numeryczna prognoza pogody dla popularnego serwisu internetowego meteo.pl, mogli dowiedzieć się słuchacze wykładu Macieja Cytowskiego, który odbył się podczas ostatniego, XIX Festiwalu Nauki w Warszawie. Pracownik Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW opowiedział, jak tworzone są modele komputerowe pozwalające przewidzieć stan atmosfery w perspektywie trzech dni.

Do opracowania modelu pogodowego niezbędne są dane obserwacyjne. ICM pozyskuje je z brytyjskiego Met Office. Na ich podstawie, z wykorzystaniem wiedzy o oddziaływaniach fizycznych, powstają modele matematyczne, które opisują możliwe zmiany w czasie różnych czynników atmosferycznych. Należą do nich temperatura powietrza, ciśnienie i wilgotność powietrza, promieniowanie, prędkość i kierunek wiatru oraz opady atmosferyczne. Modele te przekładane są na język informatyki. Superkomputer ICM najpierw wylicza każdy model z osobna, a następnie na podstawie uzyskanych wyników oszacowuje prognozę pogody, która publikowana jest w serwisie meteo.pl.

Słuchacze wykładu Macieja Cytowskiego mogli prześledzić szczegółowo poszczególne etapy wyżej opisanego procesu. Prowadzący pokazał też „na żywo”, jak wygląda praca operatora ICM, który odpowiedzialny jest za prawidłowy przebieg prognozowania.

43. Czy rządzą nami bakterie? - dr Paweł Grzesiowski
2020-02-24 12:41:19

Wykład dr Pawła Grzesiowskiego, Kawiarnia Naukowa Festiwalu Nauki [16 listopada 2015 r.] Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, jak wiele jest w nas drobnoustrojów. Bez nich byśmy nie żyli – mówił podczas wykładu w Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog, ekspert ds. szczepień, prezes Fundacji Instytutu Profilaktyki Zakażeń. Tematem wystąpienia lekarza były bakterie egzystujące w ludzkim organizmie, ich rola w prawidłowym jego funkcjonowaniu oraz choroby do jakich mogą prowadzić zaburzenia flory bakteryjnej. Bakterie żyjące w ciele człowieka są odpowiedzialne za wiele istotnych procesów w organizmie. Wspierają układ odpornościowy, wytwarzają witaminy, regulują gospodarkę hormonalną i wspomagają proces trawienia. Dlatego musimy dbać o zachowanie właściwej flory bakteryjnej w organizmie, podkreślił Paweł Grzesiowski. Negatywny wpływ na istniejącą w ciele człowieka florę bakteryjną mają antybiotyki, ostrzegał lekarz. Chodzi tu nie tylko o leki stosowane w medycynie, ale też antybiotyki używane przy uprawie roślin i hodowli zwierząt. Ujemnie na florę bakteryjną działają też popularne leki przeciwbólowe i zwalczające zgagę. Należy się się też wystrzegać cukrów prostych i tłuszczy. Warto zadbać natomiast, aby w naszej diecie nie brakowało pokarmów o dużej zawartości błonnika. Współczesna medycyna daje nadzieję ludziom cierpiącym na choroby powodowane złym stanem flory bakteryjnej. Paweł Grzesiowski przypomniał, że pionierskiego jej przeszczepu do układu pokarmowego człowieka dokonano w 1958 roku. W Polsce po raz pierwszy wykonano taki zabieg w 2012 roku w Wejherowie. Obecnie stosuje się go już w ponad 20 szpitalach. Cały czas prowadzone są też badania nad nowymi metodami terapii.

Wykład dr Pawła Grzesiowskiego, Kawiarnia Naukowa Festiwalu Nauki [16 listopada 2015 r.]

Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, jak wiele jest w nas drobnoustrojów. Bez nich byśmy nie żyli – mówił podczas wykładu w Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog, ekspert ds. szczepień, prezes Fundacji Instytutu Profilaktyki Zakażeń. Tematem wystąpienia lekarza były bakterie egzystujące w ludzkim organizmie, ich rola w prawidłowym jego funkcjonowaniu oraz choroby do jakich mogą prowadzić zaburzenia flory bakteryjnej.

Bakterie żyjące w ciele człowieka są odpowiedzialne za wiele istotnych procesów w organizmie. Wspierają układ odpornościowy, wytwarzają witaminy, regulują gospodarkę hormonalną i wspomagają proces trawienia. Dlatego musimy dbać o zachowanie właściwej flory bakteryjnej w organizmie, podkreślił Paweł Grzesiowski.

Negatywny wpływ na istniejącą w ciele człowieka florę bakteryjną mają antybiotyki, ostrzegał lekarz. Chodzi tu nie tylko o leki stosowane w medycynie, ale też antybiotyki używane przy uprawie roślin i hodowli zwierząt. Ujemnie na florę bakteryjną działają też popularne leki przeciwbólowe i zwalczające zgagę. Należy się się też wystrzegać cukrów prostych i tłuszczy. Warto zadbać natomiast, aby w naszej diecie nie brakowało pokarmów o dużej zawartości błonnika.

Współczesna medycyna daje nadzieję ludziom cierpiącym na choroby powodowane złym stanem flory bakteryjnej. Paweł Grzesiowski przypomniał, że pionierskiego jej przeszczepu do układu pokarmowego człowieka dokonano w 1958 roku. W Polsce po raz pierwszy wykonano taki zabieg w 2012 roku w Wejherowie. Obecnie stosuje się go już w ponad 20 szpitalach. Cały czas prowadzone są też badania nad nowymi metodami terapii.

42. Alan Turing, czyli o myślących komputerach
2020-02-19 15:26:01

Prezentacja Kamila Kuleszy i Julii Nojek, XIX Festiwal Nauki w Warszawie [22 września 2015] Sztuczna Inteligencja (SI) to dziedzina informatyki, która zajmuje się opracowywaniem modeli ludzkich zachowań i tworzeniem programów komputerowych, które je wykonują. Pionierskie osiągnięcia w tej dziedzinie położył brytyjski matematyk Alan Turing, który w czasie drugiej wojny światowej zasłynął stworzeniem urządzenia, które ułatwiło odczytywanie kodu niemieckiej Enigmy (bomba Turinga). O historii badań nad sztuczną inteligencją podczas XIX Festiwalu Nauki w Warszawie opowiedzieli Kamil Kulesza i Julia Nojek. Wyobrażenia o sztucznej inteligencji możemy znaleźć już mitologii greckiej. O rozpoczęciu prac naukowych nad jej powstaniem możemy jednak mówić dopiero od XX wieku. W 1936 r. Alan Turing opublikował pracę „O liczbach obliczalnych”. Przedstawił w niej ideę maszyny (maszyna Turinga) składającej się z nieskończenie długiej taśmy podzielonej na pola. W zależności od zapisanego na taśmie algorytmu pola maszyny mogły przesuwać się o określoną ilość pól w lewo lub w prawo. Współcześnie sztuczną inteligencję wykorzystuje się do wielu zastosowań. Może m.in. rozpoznawać mowę, sterować samochodem czy tworzyć obrazy. Trwają też prace nad stworzeniem sztucznego mózgu. W 2011 roku udało się odwzorować układ nerwowy pszczoły, a w 2014 roku szczura. Naukowcy skupieni w projekcie Blue Brain Project zapowiadają, że do 2023 roku uda im się odtworzyć mózg człowieka. Możemy jednak mówić tylko póki co o odwzorowaniu sieci neuronowej, bowiem nie istnieje współcześnie maszyna, której moc obliczeniowa pozwalałaby na pracę według tego modelu modelu.

Prezentacja Kamila Kuleszy i Julii Nojek, XIX Festiwal Nauki w Warszawie [22 września 2015]

Sztuczna Inteligencja (SI) to dziedzina informatyki, która zajmuje się opracowywaniem modeli ludzkich zachowań i tworzeniem programów komputerowych, które je wykonują. Pionierskie osiągnięcia w tej dziedzinie położył brytyjski matematyk Alan Turing, który w czasie drugiej wojny światowej zasłynął stworzeniem urządzenia, które ułatwiło odczytywanie kodu niemieckiej Enigmy (bomba Turinga). O historii badań nad sztuczną inteligencją podczas XIX Festiwalu Nauki w Warszawie opowiedzieli Kamil Kulesza i Julia Nojek.

Wyobrażenia o sztucznej inteligencji możemy znaleźć już mitologii greckiej. O rozpoczęciu prac naukowych nad jej powstaniem możemy jednak mówić dopiero od XX wieku. W 1936 r. Alan Turing opublikował pracę „O liczbach obliczalnych”. Przedstawił w niej ideę maszyny (maszyna Turinga) składającej się z nieskończenie długiej taśmy podzielonej na pola. W zależności od zapisanego na taśmie algorytmu pola maszyny mogły przesuwać się o określoną ilość pól w lewo lub w prawo.

Współcześnie sztuczną inteligencję wykorzystuje się do wielu zastosowań. Może m.in. rozpoznawać mowę, sterować samochodem czy tworzyć obrazy.

Trwają też prace nad stworzeniem sztucznego mózgu. W 2011 roku udało się odwzorować układ nerwowy pszczoły, a w 2014 roku szczura. Naukowcy skupieni w projekcie Blue Brain Project zapowiadają, że do 2023 roku uda im się odtworzyć mózg człowieka. Możemy jednak mówić tylko póki co o odwzorowaniu sieci neuronowej, bowiem nie istnieje współcześnie maszyna, której moc obliczeniowa pozwalałaby na pracę według tego modelu modelu.


41. Czy pamięć jest w głowach czy pomiędzy ludźmi?
2020-02-19 15:14:23

Dyskusja z udziałem biolożki molekularnej dr hab. Katarzyny Radwańskiej, neurobiologa prof. dr. hab. Jerzego Vetulaniego, historyka prof. dr. hab. Marcina Kuli oraz antropolożki prof. dr. hab. Katarzyny Kaniowskiej. Debatę moderował historyk prof. dr hab. Dariusz Stola. Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN [24 września 2015] Czy pamięć można modyfikować? Czy może być przekazywana z pokolenia na pokolenie? Czy możliwe jest zapamiętanie cudzego doświadczenia? To tylko niektóre pytania, na jakie próbowali udzielić odpowiedzi w trakcie debaty zorganizowanej w ramach XIX Festiwalu Nauki w Warszawie biolożka molekularna dr hab. Katarzyna Radwańska, neurobiolog prof. dr. hab. Jerzy Vetulani, historyk prof. dr. hab. Marcin Kula oraz antropolożka prof. dr. hab. Katarzyna Kaniowska. Katarzyna Radwańska opowiedziała o doświadczeniach laboratoryjnych nad pamięcią zwierząt. Pierwsze z opisanych przez biolożkę molekularną badań polegało na analizie skrawków mózgów zwierząt, pobranych w okresie, gdy uczyły się jakichś czynności. Badano ekspresję genu charakterystycznego dla aktywowanych w procesie zapamiętywania komórek. Udało się dzięki temu ustalić obszary mózgu odpowiedzialne za proces zapamiętywania. Inne opisane przez Katarzynę Radwańską badanie pozwoliło ustalić, które obszary mózgu służą do przechowywania pamięci. Do jego przeprowadzenia wykorzystano zmodyfikowane genetycznie zwierzęta, które w komórkach odpowiedzialnych za proces uczenia się generują fluorescencyjne białka. Dzięki temu udało się zaobserwować, jak przemieszczają się one w czasie, zmieniają kształt oraz jakie mają właściwości elektrofizjologiczne. Biolożka molekularna opowiedziała też o doświadczeniach nad modyfikacją pamięci. W tym celu wykorzystano zwierzęta, którym wszczepiono gen glonu, dzięki czemu w ich mózgu wykształciły się receptory reagujące na światło. Poddając mózg takiego zwierzęcia działaniu światła, badacze byli w stanie stworzyć sztuczny ślad pamięciowy lub zablokować jego powstawanie. Jedne zwierzęta umieszczano w pomieszczeniach, gdzie czuły się bezpiecznie, inne w pomieszczeniach, gdzie były poddawane „szokowi elektrycznemu”. To zdarzenie powodowało w komórkach aktywnych ekspresję receptorów wrażliwych na światło. Gdy te same obszary mózgu u zwierząt nie poddanych „szokowi elektrycznemu” oświetlono, zachowywały się tak, jakby się bały. Dowiodło to, że ich pamięć została zmodyfikowana. Czy pamięć jest głowach, czy pomiędzy ludźmi? Jerzy Vetulani swoją wypowiedź rozpoczął od odpowiedzi na pytanie, do czego zwierzęta i ludzie wykorzystują pamięć. Jak wyjaśnił, pozwala ona powtarzać określone czynności bez straty czasu. W pamięć wyposażone są więc wszystkie istoty poruszające się w wolnym środowisku, co odróżnia je  na przykład od tasiemca, który pamięci nie wykorzystuje. Neurobiolog nawiązał też do tytułowego pytania debaty: „czy pamięć jest głowach, czy pomiędzy ludźmi?”. Odpowiadając stwierdził, że obecnie najczęściej lokuje się ona w informatycznej chmurze, wcześniej znajdowała się w bibliotecznych księgozbiorach, a w najbardziej zamierzchłych czasach przechowywano ją w głowach. Wynalazek pisma umożliwił utrwalenie pamięci na zewnątrz, co przyczyniło się znacząco do rozwoju ludzkiej cywilizacji. Jerzy Vetultani zauważył też, że istnieje co najmniej kilka rodzajów pamięci. Jedna to pamięć faktów. Inna to pamięć, z której czerpiemy informacje, jak zachowywać się między ludźmi. Nie wszystkie rodzaje pamięci można zwerbalizować. Nie umiemy na przykład przekazać, jak utrzymać równowagę na rowerze.

Dyskusja z udziałem biolożki molekularnej dr hab. Katarzyny Radwańskiej, neurobiologa prof. dr. hab. Jerzego Vetulaniego, historyka prof. dr. hab. Marcina Kuli oraz antropolożki prof. dr. hab. Katarzyny Kaniowskiej. Debatę moderował historyk prof. dr hab. Dariusz Stola. Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN [24 września 2015]

Czy pamięć można modyfikować? Czy może być przekazywana z pokolenia na pokolenie? Czy możliwe jest zapamiętanie cudzego doświadczenia? To tylko niektóre pytania, na jakie próbowali udzielić odpowiedzi w trakcie debaty zorganizowanej w ramach XIX Festiwalu Nauki w Warszawie biolożka molekularna dr hab. Katarzyna Radwańska, neurobiolog prof. dr. hab. Jerzy Vetulani, historyk prof. dr. hab. Marcin Kula oraz antropolożka prof. dr. hab. Katarzyna Kaniowska.

Katarzyna Radwańska opowiedziała o doświadczeniach laboratoryjnych nad pamięcią zwierząt. Pierwsze z opisanych przez biolożkę molekularną badań polegało na analizie skrawków mózgów zwierząt, pobranych w okresie, gdy uczyły się jakichś czynności. Badano ekspresję genu charakterystycznego dla aktywowanych w procesie zapamiętywania komórek. Udało się dzięki temu ustalić obszary mózgu odpowiedzialne za proces zapamiętywania.

Inne opisane przez Katarzynę Radwańską badanie pozwoliło ustalić, które obszary mózgu służą do przechowywania pamięci. Do jego przeprowadzenia wykorzystano zmodyfikowane genetycznie zwierzęta, które w komórkach odpowiedzialnych za proces uczenia się generują fluorescencyjne białka. Dzięki temu udało się zaobserwować, jak przemieszczają się one w czasie, zmieniają kształt oraz jakie mają właściwości elektrofizjologiczne.

Biolożka molekularna opowiedziała też o doświadczeniach nad modyfikacją pamięci. W tym celu wykorzystano zwierzęta, którym wszczepiono gen glonu, dzięki czemu w ich mózgu wykształciły się receptory reagujące na światło. Poddając mózg takiego zwierzęcia działaniu światła, badacze byli w stanie stworzyć sztuczny ślad pamięciowy lub zablokować jego powstawanie. Jedne zwierzęta umieszczano w pomieszczeniach, gdzie czuły się bezpiecznie, inne w pomieszczeniach, gdzie były poddawane „szokowi elektrycznemu”. To zdarzenie powodowało w komórkach aktywnych ekspresję receptorów wrażliwych na światło. Gdy te same obszary mózgu u zwierząt nie poddanych „szokowi elektrycznemu” oświetlono, zachowywały się tak, jakby się bały. Dowiodło to, że ich pamięć została zmodyfikowana.

Czy pamięć jest głowach, czy pomiędzy ludźmi?

Jerzy Vetulani swoją wypowiedź rozpoczął od odpowiedzi na pytanie, do czego zwierzęta i ludzie wykorzystują pamięć. Jak wyjaśnił, pozwala ona powtarzać określone czynności bez straty czasu. W pamięć wyposażone są więc wszystkie istoty poruszające się w wolnym środowisku, co odróżnia je  na przykład od tasiemca, który pamięci nie wykorzystuje.

Neurobiolog nawiązał też do tytułowego pytania debaty: „czy pamięć jest głowach, czy pomiędzy ludźmi?”. Odpowiadając stwierdził, że obecnie najczęściej lokuje się ona w informatycznej chmurze, wcześniej znajdowała się w bibliotecznych księgozbiorach, a w najbardziej zamierzchłych czasach przechowywano ją w głowach. Wynalazek pisma umożliwił utrwalenie pamięci na zewnątrz, co przyczyniło się znacząco do rozwoju ludzkiej cywilizacji.

Jerzy Vetultani zauważył też, że istnieje co najmniej kilka rodzajów pamięci. Jedna to pamięć faktów. Inna to pamięć, z której czerpiemy informacje, jak zachowywać się między ludźmi. Nie wszystkie rodzaje pamięci można zwerbalizować. Nie umiemy na przykład przekazać, jak utrzymać równowagę na rowerze.

40. Mięso z probówki - jak zrobić hamburgera w laboratorium?
2020-02-19 14:49:09

Wykład dr Iwony Grabowskiej z Wydziału biologii Uniwersytetu Warszawskiego (Instytut Zoologii, Zakład Cytologii) XIX Festiwal Nauki w Warszawie [22.09.2015 r.] Czy mięso pochodzące z uboju zwierząt zastąpi w przyszłości na talerzach mięso wyhodowane z laboratorium? O prowadzonych nad tym badaniach opowiedziała podczas XIX Festiwalu Nauki dr Iwona Grabowska, pracownik Wydziału Biologii UW. W ostatnich latach rośnie popularność badań związanych z biologią syntetyczną i nowymi metodami uzyskiwania żywności. Pierwszy hamburger „z probówki” powstał i został zjedzony w 2013 roku. Wołowina potrzebna do przygotowania hamburgera została uzyskana z bezboleśnie pobranych od żywej krowy komórek mięśni – wykonano tzw. biopsję przy znieczuleniu. Następnie naukowcy hodowali komórki tak, by uzyskać ich bardzo dużo i tak by powstała z nich struktura przypominająca tkankę mięśniową (która jest głównym składnikiem mięsa, które jemy). Mark Post, profesor Uniwersytetu w Maastricht, twierdzi, że udało mu się uzyskać mięso in vitro dokładnie takie, jak to pochodzące z krów. Czy możliwe jest więc pozyskiwanie mięsa z probówek na szeroką skalę? Obecnie jest to nieopłacalne, bowiem koszt wyprodukowania takiego hamburgera (ok. 100 gr kotlet) wyniósł ok. 250 000 euro, czyli ponad 1 000 000 zł. Doktor Iwona Grabowska opowiedziała o tym, jak przebiegały badania nad mięśniami i nad ich regeneracją. Mówiła o budowie mięśni szkieletowych, technikach uzyskiwania i hodowli komórek z których powstają mięśnie i o tym, jak uzyskać mięso za pomocą in vitro. Jak uzyskać różne rodzaje mięsa – karkówkę, polędwicę, mostek? Pierwsze badania, które dotyczą mięśni szkieletowych i zdolności do regeneracji pochodzą z 1864 roku (opis uszkodzonych mięśni w wyniku duru brzusznego). W 1867 roku opisano regenerację uszkodzonych mięśni. W 1961 roku dokonano najważniejszego odkrycia dotyczącego mięśni szkieletowych – odkryto, że w mięśniach szkieletowych znajdują się komórki satelitowe. W kolejnych latach udowodniono, że to właśnie komórki satelitowe są odpowiedzialne za wzrost i regenerację mięśni po urodzeniu. W 1978 roku po raz pierwszy dokonano transplantacji komórek satelitowych do uszkodzonych mięśni, aby sprawdzić,  czy mogą wspomagać regenerację. Mięsień szkieletowy (potrzebny do wyprodukowania hamburgera) zbudowany jest z włókien mięśniowych. Na włókna mięśniowe składają się miofibryle. Włókna są bardzo długie, mają wiele jąder komórkowych, które są położone tuż pod błoną komórkową włókna mięśniowego (pod sarkolemmą). Z włóknami mięśniowymi związane są komórki satelitowe. Położone są pomiędzy błoną komórkową (sarkolemmą) a błoną podstawną włókna mięśniowego. Wiązka włókien mięśniowych jest otoczona tkanką łączną. Mięśnie są przyczepione do kości za pomocą ścięgien. W mięśniach szkieletowych znajduje się również krew (naczynia krwionośne), tkanka nerwowa (neurony, które indukują ruch mięśni). Do tej pory nikomu nie udało się uzyskać prawdziwych dojrzałych włókien mięśniowych. Udało się uzyskać miotuby – wielojądrowe syncytia, które są zdolne na szalce do spontanicznych skurczów. Żeby hodowla komórek in vitro trochę bardziej przypominała to, co dzieje się w organizmie, stosuje się różne sztuczki, żeby komórki miały możliwość zachowywania się jak w trakcie prawdziwej regeneracji. Mięśnie szkieletowe nie są identyczne. Są zbudowane z różnych typów włókien mięśniowych, większość to mozaika dwóch typów włókien szybkokurczących się i wolnokurczących się. Szybkość procesu regeneracji mięśnia zależy od tego, jaki typ włókien mięśniowych przeważa w składzie mięśnia.

Wykład dr Iwony Grabowskiej z Wydziału biologii Uniwersytetu Warszawskiego (Instytut Zoologii, Zakład Cytologii) XIX Festiwal Nauki w Warszawie [22.09.2015 r.]

Czy mięso pochodzące z uboju zwierząt zastąpi w przyszłości na talerzach mięso wyhodowane z laboratorium? O prowadzonych nad tym badaniach opowiedziała podczas XIX Festiwalu Nauki dr Iwona Grabowska, pracownik Wydziału Biologii UW.

W ostatnich latach rośnie popularność badań związanych z biologią syntetyczną i nowymi metodami uzyskiwania żywności. Pierwszy hamburger „z probówki” powstał i został zjedzony w 2013 roku. Wołowina potrzebna do przygotowania hamburgera została uzyskana z bezboleśnie pobranych od żywej krowy komórek mięśni – wykonano tzw. biopsję przy znieczuleniu. Następnie naukowcy hodowali komórki tak, by uzyskać ich bardzo dużo i tak by powstała z nich struktura przypominająca tkankę mięśniową (która jest głównym składnikiem mięsa, które jemy).

Mark Post, profesor Uniwersytetu w Maastricht, twierdzi, że udało mu się uzyskać mięso in vitro dokładnie takie, jak to pochodzące z krów. Czy możliwe jest więc pozyskiwanie mięsa z probówek na szeroką skalę? Obecnie jest to nieopłacalne, bowiem koszt wyprodukowania takiego hamburgera (ok. 100 gr kotlet) wyniósł ok. 250 000 euro, czyli ponad 1 000 000 zł.

Doktor Iwona Grabowska opowiedziała o tym, jak przebiegały badania nad mięśniami i nad ich regeneracją. Mówiła o budowie mięśni szkieletowych, technikach uzyskiwania i hodowli komórek z których powstają mięśnie i o tym, jak uzyskać mięso za pomocą in vitro.

Jak uzyskać różne rodzaje mięsa – karkówkę, polędwicę, mostek?

Pierwsze badania, które dotyczą mięśni szkieletowych i zdolności do regeneracji pochodzą z 1864 roku (opis uszkodzonych mięśni w wyniku duru brzusznego). W 1867 roku opisano regenerację uszkodzonych mięśni. W 1961 roku dokonano najważniejszego odkrycia dotyczącego mięśni szkieletowych – odkryto, że w mięśniach szkieletowych znajdują się komórki satelitowe. W kolejnych latach udowodniono, że to właśnie komórki satelitowe są odpowiedzialne za wzrost i regenerację mięśni po urodzeniu. W 1978 roku po raz pierwszy dokonano transplantacji komórek satelitowych do uszkodzonych mięśni, aby sprawdzić,  czy mogą wspomagać regenerację.

Mięsień szkieletowy (potrzebny do wyprodukowania hamburgera) zbudowany jest z włókien mięśniowych. Na włókna mięśniowe składają się miofibryle. Włókna są bardzo długie, mają wiele jąder komórkowych, które są położone tuż pod błoną komórkową włókna mięśniowego (pod sarkolemmą). Z włóknami mięśniowymi związane są komórki satelitowe. Położone są pomiędzy błoną komórkową (sarkolemmą) a błoną podstawną włókna mięśniowego. Wiązka włókien mięśniowych jest otoczona tkanką łączną. Mięśnie są przyczepione do kości za pomocą ścięgien. W mięśniach szkieletowych znajduje się również krew (naczynia krwionośne), tkanka nerwowa (neurony, które indukują ruch mięśni).

Do tej pory nikomu nie udało się uzyskać prawdziwych dojrzałych włókien mięśniowych. Udało się uzyskać miotuby – wielojądrowe syncytia, które są zdolne na szalce do spontanicznych skurczów. Żeby hodowla komórek in vitro trochę bardziej przypominała to, co dzieje się w organizmie, stosuje się różne sztuczki, żeby komórki miały możliwość zachowywania się jak w trakcie prawdziwej regeneracji. Mięśnie szkieletowe nie są identyczne. Są zbudowane z różnych typów włókien mięśniowych, większość to mozaika dwóch typów włókien szybkokurczących się i wolnokurczących się. Szybkość procesu regeneracji mięśnia zależy od tego, jaki typ włókien mięśniowych przeważa w składzie mięśnia.

39. Po co komu matematyka?
2020-02-19 14:39:28

Dyskusja z udziałem prof. dr. hab. Pawła Strzeleckiego, prof. dr hab. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, dr. hab. Bartosza Klina, prof. dr. hab. Jacka Miękisza oraz dr inż. Anny Tofiluk, XIX Festiwal Nauki w Warszawie, Aula Starej Biblioteki Uniwersyteckiej [19 września 2015] Debatę rozpoczął Paweł Strzelecki. Matematyk zreferował dyskusję, która od dłuższego czasu prowadzona jest na temat sensu nauczania matematyki. Przypomniał w tym kontekście artykuł Jarosław Mikołajewskiego „Moja szkolna utopia” w „Gazecie Wyborczej”. Sugerował on m.in. aby nauczanie algebry w szkole zastąpić lekturą książki Janusza Korczaka „Bankructwo małego Dżeka”, która zawiera wykład z przedsiębiorczości, „czyli z praktyki życia codziennego, w tym z matematyki stosowanej”. „Książka byłaby dobrą trampoliną do wykładu o świecie współczesnym”, pisał autor wspomnianego artykułu. Strzelecki w kontrze do tej opinii przywołał stwierdzenie angielskiego matematyka, wybitnego popularyzatora nauki prof. Iana Stewarda. Proponował on naklejać na przedmiotach codziennego użytku etykietę „to jest matematyka”, by uświadomić, że ich skonstruowanie nie byłoby możliwe bez zastosowania wiedzy matematycznej. Kontynuując tę myśl, Strzelecki podsumował swoje wystąpienie stwierdzeniem, że „matematyka jest niezauważalnym szkieletem kultury naszej cywilizacji”. Kolejny głos zabrał Jacek Miękisz. Reprezentant matematyki stosowanej przekonywał, że wszyscy jesteśmy otoczeni przez liczby. Na ich podstawie codziennie podejmujemy decyzje, które powinny być poparte racjonalnym rozumowaniem. Do tego właśnie potrzebna jest matematyka. Odpowiadając na tezę postawioną w artykule Jarosława Mikołajewskiego, przywołał polemiczny tekst prof. Łukasza A. Turskiego. Jego autor stwierdził, że „trójmian kwadratowy nie gryzie się z Michałem Aniołem”. Miękisz polemizował też ze zwolennikami tezy, że stworzenie „teorii wszystkiego” będzie oznaczało koniec matematyki. Po jej sformułowaniu matematyka miałaby stać się zbędna, bo maszyny wyposażone w kompletne algorytmy będą w stanie wszystkie problemy rozwiązać same. Prelegent wyraził pogląd, że nawet gdyby opracowanie takiej teorii było możliwe, to i tak matematyka pozostanie uniwersalnym językiem komunikacji między uczonymi reprezentującymi różne dziedziny wiedzy, np. fizykami i biologami. Anna Tofiluk mówiła o swoich osobistych doświadczeniach z nauką matematyki. Architektka stwierdziła, że w codziennej pracy i życiu zupełnie wystarcza jej wiedza matematyczna na poziomie wymaganym na maturze (sama zdała na 6!). Stwierdziła jednocześnie, że dostrzega problem z nauczaniem matematyki w szkole. Jej wydział organizuje specjalne „douczki” dla studentów, bo nie dają sobie rady z matematyką na pierwszym roku, choć całkiem dobrze zdali wcześniej maturę. Bartosz Klin przekonywał, że matematyki nie można uczyć intuicyjnie. Choć byłoby to znacznie prostsze, bo ludziom znacznie łatwiej rozwiązywać problemy matematyczne, gdy myślą o znanych sobie rzeczach niż symbolach matematycznych. Informatyk wyjaśnił jednak, że musimy nauczyć się operować symbolami. Jest to bowiem jedyny język, w którym możemy się skomunikować z komputerami. Zasadniczą część dyskusji zamknęło wystąpienie Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej. Pedagożka dużą część życia poświęciła na badanie kompetencji matematycznych uczniów. Prelegentka mówiła, że więcej niż połowa dzieci może odnosić sukcesy w edukacji matematycznej. Znaczniej mniej – 1/5 w grupie pięciolatków i 1/6 w grupie sześciolatków – wykazuje szczególne uzdolnienia matematyczne. Gruszczyk-Kolczyńska wyraziła pogląd, że tym szczególnie uzdolnionym dzieciom szkoła szkodzi. Dzieje się tak w wyniku procesu socjalizacji, której poddawane są w szkole. Program nauczania jest bowiem skrojony na potrzeby średniego ucznia. Dzieci wybitnie uzdolnione się w szkole rozleniwiają, bo nie znajdują dla siebie umysłowych wyzwań.

Dyskusja z udziałem prof. dr. hab. Pawła Strzeleckiego, prof. dr hab. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, dr. hab. Bartosza Klina, prof. dr. hab. Jacka Miękisza oraz dr inż. Anny Tofiluk, XIX Festiwal Nauki w Warszawie, Aula Starej Biblioteki Uniwersyteckiej [19 września 2015]

Debatę rozpoczął Paweł Strzelecki. Matematyk zreferował dyskusję, która od dłuższego czasu prowadzona jest na temat sensu nauczania matematyki. Przypomniał w tym kontekście artykuł Jarosław Mikołajewskiego „Moja szkolna utopia” w „Gazecie Wyborczej”. Sugerował on m.in. aby nauczanie algebry w szkole zastąpić lekturą książki Janusza Korczaka „Bankructwo małego Dżeka”, która zawiera wykład z przedsiębiorczości, „czyli z praktyki życia codziennego, w tym z matematyki stosowanej”. „Książka byłaby dobrą trampoliną do wykładu o świecie współczesnym”, pisał autor wspomnianego artykułu. Strzelecki w kontrze do tej opinii przywołał stwierdzenie angielskiego matematyka, wybitnego popularyzatora nauki prof. Iana Stewarda. Proponował on naklejać na przedmiotach codziennego użytku etykietę „to jest matematyka”, by uświadomić, że ich skonstruowanie nie byłoby możliwe bez zastosowania wiedzy matematycznej. Kontynuując tę myśl, Strzelecki podsumował swoje wystąpienie stwierdzeniem, że „matematyka jest niezauważalnym szkieletem kultury naszej cywilizacji”.

Kolejny głos zabrał Jacek Miękisz. Reprezentant matematyki stosowanej przekonywał, że wszyscy jesteśmy otoczeni przez liczby. Na ich podstawie codziennie podejmujemy decyzje, które powinny być poparte racjonalnym rozumowaniem. Do tego właśnie potrzebna jest matematyka. Odpowiadając na tezę postawioną w artykule Jarosława Mikołajewskiego, przywołał polemiczny tekst prof. Łukasza A. Turskiego. Jego autor stwierdził, że „trójmian kwadratowy nie gryzie się z Michałem Aniołem”. Miękisz polemizował też ze zwolennikami tezy, że stworzenie „teorii wszystkiego” będzie oznaczało koniec matematyki. Po jej sformułowaniu matematyka miałaby stać się zbędna, bo maszyny wyposażone w kompletne algorytmy będą w stanie wszystkie problemy rozwiązać same. Prelegent wyraził pogląd, że nawet gdyby opracowanie takiej teorii było możliwe, to i tak matematyka pozostanie uniwersalnym językiem komunikacji między uczonymi reprezentującymi różne dziedziny wiedzy, np. fizykami i biologami.

Anna Tofiluk mówiła o swoich osobistych doświadczeniach z nauką matematyki. Architektka stwierdziła, że w codziennej pracy i życiu zupełnie wystarcza jej wiedza matematyczna na poziomie wymaganym na maturze (sama zdała na 6!). Stwierdziła jednocześnie, że dostrzega problem z nauczaniem matematyki w szkole. Jej wydział organizuje specjalne „douczki” dla studentów, bo nie dają sobie rady z matematyką na pierwszym roku, choć całkiem dobrze zdali wcześniej maturę.

Bartosz Klin przekonywał, że matematyki nie można uczyć intuicyjnie. Choć byłoby to znacznie prostsze, bo ludziom znacznie łatwiej rozwiązywać problemy matematyczne, gdy myślą o znanych sobie rzeczach niż symbolach matematycznych. Informatyk wyjaśnił jednak, że musimy nauczyć się operować symbolami. Jest to bowiem jedyny język, w którym możemy się skomunikować z komputerami.

Zasadniczą część dyskusji zamknęło wystąpienie Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej. Pedagożka dużą część życia poświęciła na badanie kompetencji matematycznych uczniów. Prelegentka mówiła, że więcej niż połowa dzieci może odnosić sukcesy w edukacji matematycznej. Znaczniej mniej – 1/5 w grupie pięciolatków i 1/6 w grupie sześciolatków – wykazuje szczególne uzdolnienia matematyczne. Gruszczyk-Kolczyńska wyraziła pogląd, że tym szczególnie uzdolnionym dzieciom szkoła szkodzi. Dzieje się tak w wyniku procesu socjalizacji, której poddawane są w szkole. Program nauczania jest bowiem skrojony na potrzeby średniego ucznia. Dzieci wybitnie uzdolnione się w szkole rozleniwiają, bo nie znajdują dla siebie umysłowych wyzwań.

38. Świat komórek macierzystych - Barbara Świerczek
2020-02-19 14:25:18

Wykład Barbary Świerczek z Zakładu Cytologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, XIX Festiwal Nauki w Warszawie [19 września 2015 r.] Wykorzystanie komórek macierzystych w biologii i medycynie budzi wielkie nadzieje, ale też kontrowersje. O metodach ich uzyskiwania przez naukowców oraz prowadzonych badaniach nad ich użyciem opowiedziała Barbara Świerczek z Zakładu Cytologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Wszystkie organizmy żywe w przyrodzie zbudowane są z komórek. Z wszystkich komórek można wyróżnić dwie główne grupy – komórki dojrzałe (w pełni wyspecjalizowane, które budują nasz organizm, pełnią określone funkcje i które się nie dzielą, nie mnożą) i komórki macierzyste (komórki, które zachowują zdolność podziału, w wyniku którego tworzą komórki potomne). Komórki macierzyste mają również zdolność do różnicowania, w wyniku którego nabierają specjalizacji charakterystycznych dla komórek w pełni dojrzałych, jednocześnie tracąc zdolność do podziału. W ten sposób z komórek macierzystych mogą powstać komórki tak wyspecjalizowane, jak komórki nerwowe, komórki krwi czy komórki nabłonka. Komórki macierzyste można znaleźć w organizmach na różnych etapach rozwoju. Wyróżniamy więc komórki macierzyste zarodkowe (które izoluje się z organizmów na etapie zarodka), komórki macierzyste płodowe (które izoluje się z organizmu na etapie płodowym, gdy możemy wyróżnić już specyficzne cechy morfologiczne dla danego gatunku), ale też komórki od dorosłych organizmów. W zależności od tego, na którym etapie życia izolujemy komórki macierzyste, różnią się one zdolnością do różnicowania. Im wcześniej w rozwoju zarodkowym wyizolujemy, tym więcej komórek możemy z komórki macierzystej uzyskać. Wyróżniamy komórki totipotencjalne (mogą różnicować we wszystkie komórki budujące organizm, które wejdą w skład struktur pozazarodkowych, takie jak błony płodowe zarodka), pluripotencjalne (mogą różnicować we wszystkie rodzaje komórek budujące dorosły organizm, których jest ok. 200 rodzajów dojrzałych komórek), multipotencjalne (mogą różnicować kilka rodzajów dojrzałych komórek) i unipotencjalne (różnicują tylko w jeden rodzaj dojrzałych komórek). Badaczy najbardziej interesują komórki macierzyste pluripotencjalne i to na nich też skupiła się w wykładzie pani Barbara Świerczek. Komórki pluripotencjalne mogą różnicować we wszystkie rodzaje komórek dorosłego organizmu. Uzyskać je można przez izolacje komórek z węzła zarodkowego. Na wczesnym etapie rozwoju zarodkowego każdy ssak tworzy strukturę tzw. blastocysty, kiedy to po raz pierwszy komórki dzielą się na dwie populacje – komórki węzła zarodkowego (które w przyszłości utworzą ciało zarodka) i komórki trofektodermy (które otaczają węzeł zarodkowy i utworzą struktury pozazarodkowe, które umożliwią zarodkowi dalszy rozwój). Przez izolacje komórek z węzła zarodkowego i poddanie ich kreślonym procedurom i żmudnemu procesowi ustalania warunków w jakich można te komórki hodować, uzyskano zarodkowe komórki macierzyste – komórki pluripotencjalne, zdolne do różnicowania w komórki organizmu. Zarodkowe komórki macierzyste w hodowli na szalce (tzw. hodowli in vitro) tworzą kuliste kolonie.

Wykład Barbary Świerczek z Zakładu Cytologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, XIX Festiwal Nauki w Warszawie [19 września 2015 r.]

Wykorzystanie komórek macierzystych w biologii i medycynie budzi wielkie nadzieje, ale też kontrowersje. O metodach ich uzyskiwania przez naukowców oraz prowadzonych badaniach nad ich użyciem opowiedziała Barbara Świerczek z Zakładu Cytologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Wszystkie organizmy żywe w przyrodzie zbudowane są z komórek. Z wszystkich komórek można wyróżnić dwie główne grupy – komórki dojrzałe (w pełni wyspecjalizowane, które budują nasz organizm, pełnią określone funkcje i które się nie dzielą, nie mnożą) i komórki macierzyste (komórki, które zachowują zdolność podziału, w wyniku którego tworzą komórki potomne).

Komórki macierzyste mają również zdolność do różnicowania, w wyniku którego nabierają specjalizacji charakterystycznych dla komórek w pełni dojrzałych, jednocześnie tracąc zdolność do podziału. W ten sposób z komórek macierzystych mogą powstać komórki tak wyspecjalizowane, jak komórki nerwowe, komórki krwi czy komórki nabłonka.

Komórki macierzyste można znaleźć w organizmach na różnych etapach rozwoju. Wyróżniamy więc komórki macierzyste zarodkowe (które izoluje się z organizmów na etapie zarodka), komórki macierzyste płodowe (które izoluje się z organizmu na etapie płodowym, gdy możemy wyróżnić już specyficzne cechy morfologiczne dla danego gatunku), ale też komórki od dorosłych organizmów. W zależności od tego, na którym etapie życia izolujemy komórki macierzyste, różnią się one zdolnością do różnicowania. Im wcześniej w rozwoju zarodkowym wyizolujemy, tym więcej komórek możemy z komórki macierzystej uzyskać. Wyróżniamy komórki totipotencjalne (mogą różnicować we wszystkie komórki budujące organizm, które wejdą w skład struktur pozazarodkowych, takie jak błony płodowe zarodka), pluripotencjalne (mogą różnicować we wszystkie rodzaje komórek budujące dorosły organizm, których jest ok. 200 rodzajów dojrzałych komórek), multipotencjalne (mogą różnicować kilka rodzajów dojrzałych komórek) i unipotencjalne (różnicują tylko w jeden rodzaj dojrzałych komórek).

Badaczy najbardziej interesują komórki macierzyste pluripotencjalne i to na nich też skupiła się w wykładzie pani Barbara Świerczek. Komórki pluripotencjalne mogą różnicować we wszystkie rodzaje komórek dorosłego organizmu. Uzyskać je można przez izolacje komórek z węzła zarodkowego. Na wczesnym etapie rozwoju zarodkowego każdy ssak tworzy strukturę tzw. blastocysty, kiedy to po raz pierwszy komórki dzielą się na dwie populacje – komórki węzła zarodkowego (które w przyszłości utworzą ciało zarodka) i komórki trofektodermy (które otaczają węzeł zarodkowy i utworzą struktury pozazarodkowe, które umożliwią zarodkowi dalszy rozwój). Przez izolacje komórek z węzła zarodkowego i poddanie ich kreślonym procedurom i żmudnemu procesowi ustalania warunków w jakich można te komórki hodować, uzyskano zarodkowe komórki macierzyste – komórki pluripotencjalne, zdolne do różnicowania w komórki organizmu. Zarodkowe komórki macierzyste w hodowli na szalce (tzw. hodowli in vitro) tworzą kuliste kolonie.

37. Stereotypy związane z konsumpcją żywności i zdrowiem - dr hab. Marzena Jeżewska-Zychowicz
2020-02-19 14:07:56

Wykład dr hab. Marzeny Jeżewskiej-Zychowicz, XVIII Festiwal Nauki w Warszawie [wrzesień 2014] Spożywanie pokarmów i sposób w jaki to robimy to nie tylko przedmiot zainteresowania dietetyków, ale też socjologów. Katarzyna Jeżewska-Zychowicz podczas XVIII Festiwalu Nauki opowiedziała o wynikach badań naukowych na temat stereotypów społecznych związanych z tym, co i w jaki sposób ludzie jedzą. Stereotyp to zbiorowe przekonanie zawierające fałszywe przeświadczenie dotyczące różnych zjawisk. Jak wynika z przytoczonych w trakcie wykładu badań, rodzaj i sposób spożywanych przez człowieka pokarmów wpływa powszechnie na przypisywanie mu przez innych ludzi cech, które nie mają nic wspólnego z jedzeniem. Wagi nabiera m.in. w tym kontekście powiedzenie „jesteś tym, co jesz”. Okazuje się bowiem, że osoby, które spożywają „dobrą” żywność, postrzegane są najczęściej jako bardziej atrakcyjne, inteligentne, spokojniejsze i sumienne od ogółu. Jednocześnie przypisywane jest im mniejsze poczucie humoru i nudziarstwo. Ujawniła się też wśród badanych niechęć do utrzymywania z takimi osobami kontaktów towarzyskich. Stereotypy dotyczą też ludzi, którzy jedzą „złą” żywność. Osoby, w których diecie dominują pokarmy o wysokiej zawartości tłuszczu, uważane są za mniej atrakcyjne fizycznie, inteligentne i pilne od reszty. Jednocześnie postrzegane są jako bardziej towarzyskie, chętne do spożywania alkoholu oraz beztroskie od pozostałych. Na to, jak nas postrzegają, wpływa także nasza sylwetka. Ludzie o zaokrąglonych kształtach oceniani są jako leniwi, niesumienni, nie dbający o siebie, trudni we współpracy oraz zbyt wymagający. Najgorzej spośród takich indywiduów widziany jest korpulentny na szef. Najlepiej postrzegane są, co w naszej kulturze nie dziwi, osoby szczupłe i umięśnione. Jedzenie służy nie tylko zaspokojeniu głodu, ale może też być manifestacją społeczną. Mieć na celu wykreowanie pożądanego obrazu siebie. Na przykład kobieta na randce w eleganckiej restauracji prędzej wybierze dietetyczną sałatkę niż golonkę, choćby na tę ostatnią miała większą ochotę. Ta społeczna funkcja jedzenie związana jest bezpośrednio ze zjawiskiem powstawania mód żywieniowych. Na ich przemiany wpływają dwie przeciwstawne siły. Klasy niższe starają się przejmować symbole statusu obowiązujące wśród klas wyższych – dążąc do awansu społecznego, a grupy wyższe, chcąc zachować swój unikalny status, sięgają wciąż po nowe wzorce. Jeśli więc myślimy o zmianie zachowań żywieniowych, nie wolno nam zapominać o wyżej opisanych zjawiskach. Jedzenie to bowiem nie tylko prosta czynność fizjologiczna, ale szeroki problem społeczny.

Wykład dr hab. Marzeny Jeżewskiej-Zychowicz, XVIII Festiwal Nauki w Warszawie [wrzesień 2014]

Spożywanie pokarmów i sposób w jaki to robimy to nie tylko przedmiot zainteresowania dietetyków, ale też socjologów. Katarzyna Jeżewska-Zychowicz podczas XVIII Festiwalu Nauki opowiedziała o wynikach badań naukowych na temat stereotypów społecznych związanych z tym, co i w jaki sposób ludzie jedzą.

Stereotyp to zbiorowe przekonanie zawierające fałszywe przeświadczenie dotyczące różnych zjawisk. Jak wynika z przytoczonych w trakcie wykładu badań, rodzaj i sposób spożywanych przez człowieka pokarmów wpływa powszechnie na przypisywanie mu przez innych ludzi cech, które nie mają nic wspólnego z jedzeniem. Wagi nabiera m.in. w tym kontekście powiedzenie „jesteś tym, co jesz”. Okazuje się bowiem, że osoby, które spożywają „dobrą” żywność, postrzegane są najczęściej jako bardziej atrakcyjne, inteligentne, spokojniejsze i sumienne od ogółu. Jednocześnie przypisywane jest im mniejsze poczucie humoru i nudziarstwo. Ujawniła się też wśród badanych niechęć do utrzymywania z takimi osobami kontaktów towarzyskich.

Stereotypy dotyczą też ludzi, którzy jedzą „złą” żywność. Osoby, w których diecie dominują pokarmy o wysokiej zawartości tłuszczu, uważane są za mniej atrakcyjne fizycznie, inteligentne i pilne od reszty. Jednocześnie postrzegane są jako bardziej towarzyskie, chętne do spożywania alkoholu oraz beztroskie od pozostałych.

Na to, jak nas postrzegają, wpływa także nasza sylwetka. Ludzie o zaokrąglonych kształtach oceniani są jako leniwi, niesumienni, nie dbający o siebie, trudni we współpracy oraz zbyt wymagający. Najgorzej spośród takich indywiduów widziany jest korpulentny na szef. Najlepiej postrzegane są, co w naszej kulturze nie dziwi, osoby szczupłe i umięśnione.

Jedzenie służy nie tylko zaspokojeniu głodu, ale może też być manifestacją społeczną. Mieć na celu wykreowanie pożądanego obrazu siebie. Na przykład kobieta na randce w eleganckiej restauracji prędzej wybierze dietetyczną sałatkę niż golonkę, choćby na tę ostatnią miała większą ochotę. Ta społeczna funkcja jedzenie związana jest bezpośrednio ze zjawiskiem powstawania mód żywieniowych. Na ich przemiany wpływają dwie przeciwstawne siły. Klasy niższe starają się przejmować symbole statusu obowiązujące wśród klas wyższych – dążąc do awansu społecznego, a grupy wyższe, chcąc zachować swój unikalny status, sięgają wciąż po nowe wzorce.

Jeśli więc myślimy o zmianie zachowań żywieniowych, nie wolno nam zapominać o wyżej opisanych zjawiskach. Jedzenie to bowiem nie tylko prosta czynność fizjologiczna, ale szeroki problem społeczny.

36. Prawda i mity na temat kosmetyków - dr n. med. Katarzyna Pytkowska
2020-02-19 13:50:51

Wykład dr n. med. Katarzyny Pytkowskiej, XVIII Festiwal Nauki w Warszawie [24 września 2014 r.] Mity na temat kosmetyków oraz ich źródła były tematem wykładu dr n. med. Katarzyny Pytkowskiej, który odbył się w ramach XVIII Festiwalu Nauki w Warszawie. Podczas swojego wystąpienia prelegentka zajęła się dekonstrukcją trzech popularnych do dziś twierdzeń na temat higieny włosów i ochrony skóry. Mit 1 – Częste mycie włosów wpływa na ich większe przetłuszczanie Jak wyjaśniła dr Pytkowska, twierdzenie to straciło rację bytu już w l. 80 XX w. Wzięło się stąd, że do lat 60. XX w. w USA i do lat 70. XX w. w Europie do mycia włosów stosowano środki drażniące, które wzmagały łojotok. Takie działanie miały używane w tym celu roztwory amoniaku, kora Panama, nafta, eter czy szampony oparte na mydle. Włosów nie można było więc myć często, nie powodując ich podrażnienia. Stosowane obecnie środki do mycia głowy są dużo bardziej przyjazne dla skóry, w związku z czym nie ma przeciwwskazań przed codziennym ich stosowaniem. Mit 2 – Nafta jest świetnym środkiem do pielęgnacji włosów, który przyspiesza ich wzrost Pogląd ten wziął się prawdopodobnie stąd, że spośród innych środków stosowanych dawniej do higieny włosów nafta była najmniej drażniąca. Twierdzenie, że ten produkt destylacji ropy naftowej wpływa pozytywnie na ich przyrost mogło narodzić się stąd, że działanie drażniące, którego nafta też nie jest pozbawiona, wpływa jednocześnie na zwiększenie krążenia i lepszy transport substancji odżywczych.  W zależności od źródła pochodzenia, nafta mogła zawierać też składniki wpływające na porost włosów. Wreszcie, w porównaniu do innych środków stosowanych do ich pielęgnacji (amoniak, eter), nafta była najbezpieczniejsza w przechowywaniu i użyciu. Mit 3 – Używanie kremów nawilżających zimą grozi zamarznięciem ich na twarzy i uszkodzeniem skóry Pogląd ten jest całkowicie pozbawiony racjonalności, bo woda zawarta w kremie nałożonym na twarz odparowuje. Fałszywe przekonanie o groźnym działaniu kremu nawilżającego mogło wziąć się stąd, że dające najlepszą ochronę przed zimnem naturalne tłuszcze wyglądały nieestetycznie na skórze. Aby zachęcić młode kobiety do ich stosowania, wymyślono ten mit.

Wykład dr n. med. Katarzyny Pytkowskiej, XVIII Festiwal Nauki w Warszawie [24 września 2014 r.]

Mity na temat kosmetyków oraz ich źródła były tematem wykładu dr n. med. Katarzyny Pytkowskiej, który odbył się w ramach XVIII Festiwalu Nauki w Warszawie.

Podczas swojego wystąpienia prelegentka zajęła się dekonstrukcją trzech popularnych do dziś twierdzeń na temat higieny włosów i ochrony skóry.

Mit 1 – Częste mycie włosów wpływa na ich większe przetłuszczanie

Jak wyjaśniła dr Pytkowska, twierdzenie to straciło rację bytu już w l. 80 XX w. Wzięło się stąd, że do lat 60. XX w. w USA i do lat 70. XX w. w Europie do mycia włosów stosowano środki drażniące, które wzmagały łojotok. Takie działanie miały używane w tym celu roztwory amoniaku, kora Panama, nafta, eter czy szampony oparte na mydle. Włosów nie można było więc myć często, nie powodując ich podrażnienia. Stosowane obecnie środki do mycia głowy są dużo bardziej przyjazne dla skóry, w związku z czym nie ma przeciwwskazań przed codziennym ich stosowaniem.

Mit 2 – Nafta jest świetnym środkiem do pielęgnacji włosów, który przyspiesza ich wzrost

Pogląd ten wziął się prawdopodobnie stąd, że spośród innych środków stosowanych dawniej do higieny włosów nafta była najmniej drażniąca. Twierdzenie, że ten produkt destylacji ropy naftowej wpływa pozytywnie na ich przyrost mogło narodzić się stąd, że działanie drażniące, którego nafta też nie jest pozbawiona, wpływa jednocześnie na zwiększenie krążenia i lepszy transport substancji odżywczych.  W zależności od źródła pochodzenia, nafta mogła zawierać też składniki wpływające na porost włosów. Wreszcie, w porównaniu do innych środków stosowanych do ich pielęgnacji (amoniak, eter), nafta była najbezpieczniejsza w przechowywaniu i użyciu.

Mit 3 – Używanie kremów nawilżających zimą grozi zamarznięciem ich na twarzy i uszkodzeniem skóry

Pogląd ten jest całkowicie pozbawiony racjonalności, bo woda zawarta w kremie nałożonym na twarz odparowuje. Fałszywe przekonanie o groźnym działaniu kremu nawilżającego mogło wziąć się stąd, że dające najlepszą ochronę przed zimnem naturalne tłuszcze wyglądały nieestetycznie na skórze. Aby zachęcić młode kobiety do ich stosowania, wymyślono ten mit.

35. Nauka i religia. Konflikt, współpraca czy cohabitation? - Piotr Szwajcer
2020-02-19 13:16:35

Wykład Piotra Szwajcera, Kawiarnia Naukowa Festiwalu Nauki [18 maja 2015] Nauka i wiara to dwa zbiory twierdzeń niemożliwe do pogodzenia. Taką tezę postawił i starał się udowodnić w trakcie swojego wykładu Piotr Szwajcer, wydawca i tłumacz książek popularnonaukowych, m.in. bestsellerowego „Boga urojonego” Richarda Dawkinsa. Gość Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki za punkt odniesienia dla swojego wystąpienia przyjął teorię ewolucji. Jak starał się wykazać, nauka Kościoła katolickiego jest całkowicie sprzeczna z procesem opisanym przez Darwina w dziele „O powstawaniu gatunków”. Szwajcer podkreślił, że twierdzenie, jakoby Kościół kiedykolwiek teorię ewolucji zaakceptował, jest mitem nieznajdującym żadnego potwierdzenia w faktach. Autor wystąpienia przytoczył oficjalne dokumenty Kościoła katolickiego, które jego zdaniem stoją w oczywistej rozbieżności z darwinowskim ewolucjonizmem. Zacytował m.in. stanowisko watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, wedle której „Kościół nie potępia teorii ewolucji Darwina, lecz jedynie darwinizm ideologiczny, odmawiający roli stwórczej Bogu, rozwojowi człowieka i ewolucji świata racjonalności i boskiego planu”. Zdaniem Szwajcera treści tego i podobnych dokumentów nie można pogodzić z darwinowską teorią. Człowiek bowiem albo został stworzony jako realizacja bożych planów, albo wyewoluował – jak uznaje nauka –  w bezcelowym i bezkierunkowym procesie doboru naturalnego. Jak podkreślił mówca, oba te twierdzenia nie mogą być prawdziwe jednocześnie. Gość Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki zakończył swój wywód stwierdzeniem, że – choć jemu samemu bliska jest apateistyczna wizja świata – to nie zamierza rozstrzygać, która z konkurujących ze sobą koncepcji rozwoju życia na Ziemi jest prawdziwa. Jak stwierdził, chciał tylko pokazać, że konflikt pomiędzy „nauczaniem współczesnych kościołów a nauką jest nieunikniony”.

Wykład Piotra Szwajcera, Kawiarnia Naukowa Festiwalu Nauki [18 maja 2015]

Nauka i wiara to dwa zbiory twierdzeń niemożliwe do pogodzenia. Taką tezę postawił i starał się udowodnić w trakcie swojego wykładu Piotr Szwajcer, wydawca i tłumacz książek popularnonaukowych, m.in. bestsellerowego „Boga urojonego” Richarda Dawkinsa.

Gość Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki za punkt odniesienia dla swojego wystąpienia przyjął teorię ewolucji. Jak starał się wykazać, nauka Kościoła katolickiego jest całkowicie sprzeczna z procesem opisanym przez Darwina w dziele „O powstawaniu gatunków”. Szwajcer podkreślił, że twierdzenie, jakoby Kościół kiedykolwiek teorię ewolucji zaakceptował, jest mitem nieznajdującym żadnego potwierdzenia w faktach.

Autor wystąpienia przytoczył oficjalne dokumenty Kościoła katolickiego, które jego zdaniem stoją w oczywistej rozbieżności z darwinowskim ewolucjonizmem. Zacytował m.in. stanowisko watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, wedle której „Kościół nie potępia teorii ewolucji Darwina, lecz jedynie darwinizm ideologiczny, odmawiający roli stwórczej Bogu, rozwojowi człowieka i ewolucji świata racjonalności i boskiego planu”. Zdaniem Szwajcera treści tego i podobnych dokumentów nie można pogodzić z darwinowską teorią. Człowiek bowiem albo został stworzony jako realizacja bożych planów, albo wyewoluował – jak uznaje nauka –  w bezcelowym i bezkierunkowym procesie doboru naturalnego. Jak podkreślił mówca, oba te twierdzenia nie mogą być prawdziwe jednocześnie.

Gość Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki zakończył swój wywód stwierdzeniem, że – choć jemu samemu bliska jest apateistyczna wizja świata – to nie zamierza rozstrzygać, która z konkurujących ze sobą koncepcji rozwoju życia na Ziemi jest prawdziwa. Jak stwierdził, chciał tylko pokazać, że konflikt pomiędzy „nauczaniem współczesnych kościołów a nauką jest nieunikniony”.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie