Wszechnica.org.pl - Nauka

„Wszechnica.org.pl - Nauka” to baza wykładów zrealizowanych we współpracy z prestiżowymi instytucjami naukowymi. Wśród naszych partnerów znajdują się m.in. Festiwal Nauki w Warszawie, Muzeum Ziemi PAN, Kampus Ochota UW, Instytut Biologii Doświadczalnej im. Nenckiego PAN oraz kawiarnie naukowe. Wszechnica.org.pl nagrywa też własne rozmowy z ludźmi nauki. Projekt realizowany jest przez Fundację Wspomagania Wsi. Do korzystania z naszego serwisu zapraszamy wszystkich, którzy cenią sobie rzetelną wiedzę oraz ciekawe dyskusje. Zapraszamy też na nasz drugi kanał "Wszechnica.org.pl - Historia".

Kategorie:
Edukacja Kursy

Odcinki od najnowszych:

64. Czy depresję wymyśliły firmy farmaceutyczne? - dr. n. med. Dariusz Myszka
2020-03-04 11:04:01

Wykład dr. n. med. Dariusza Myszki, Kawiarnia Naukowa 1a [8 grudnia 2016] Czy gwiazda, która opowiada o przeżytej depresji w kolorowym magazynie, na pewno wie o czym mówi? Podczas popularnonaukowego wykładu w Kawiarni Naukowej 1a psychiatra Dariusz Myszka wyjaśnił, kiedy z medycznego punktu widzenia można mówić o depresji. Opowiedział również słuchaczom o historii opisywania tej choroby, jej diagnostyki oraz leczenia. Dariusz Myszka rozpoczął swoje wystąpienie od przedstawienie historycznych opisów depresji (dawniej określanej mianem melancholii) – począwszy od Hipokratesa, a skończywszy na pierwszym opisie choroby autorstwa Esquirola. Można się było dowiedzieć, że depresja była nie tylko przedmiotem zainteresowania medycyny, ale również religii (acedia) i kultury (Weltschmerz). W kolejnej części wykładu prelegent opisał kryteria, którymi kierują się psychiatrzy podczas diagnozowania depresji. Opowiedział słuchaczom, czym jest epizod depresyjny, zespół depresyjny i kiedy możemy mówić o chorobie. Dariusz Myszka podkreślał, że słowo „depresja” jest często nadużywane nie tylko w potocznym języku i w mediach, ale również przez lekarzy. Ostatnią część wystąpienia prelegent poświęcił na przedstawianie opisanych w medycynie przyczyn choroby, ze szczególnym uwzględnieniem hipotezy zaburzeń neuroprzekaźnictwa (monoaminowana hipoteza zaburzeń afektywnych) oraz zaburzeń neurogenezy. Opisał również, jak powstawały leki antydepresyjne – od tofranilu, przez inhibitory monoaminooksydazy i popularny prozac, po farmaceutyki będące obecnie w fazie testów.

Wykład dr. n. med. Dariusza Myszki, Kawiarnia Naukowa 1a [8 grudnia 2016]

Czy gwiazda, która opowiada o przeżytej depresji w kolorowym magazynie, na pewno wie o czym mówi? Podczas popularnonaukowego wykładu w Kawiarni Naukowej 1a psychiatra Dariusz Myszka wyjaśnił, kiedy z medycznego punktu widzenia można mówić o depresji. Opowiedział również słuchaczom o historii opisywania tej choroby, jej diagnostyki oraz leczenia.

Dariusz Myszka rozpoczął swoje wystąpienie od przedstawienie historycznych opisów depresji (dawniej określanej mianem melancholii) – począwszy od Hipokratesa, a skończywszy na pierwszym opisie choroby autorstwa Esquirola. Można się było dowiedzieć, że depresja była nie tylko przedmiotem zainteresowania medycyny, ale również religii (acedia) i kultury (Weltschmerz).

W kolejnej części wykładu prelegent opisał kryteria, którymi kierują się psychiatrzy podczas diagnozowania depresji. Opowiedział słuchaczom, czym jest epizod depresyjny, zespół depresyjny i kiedy możemy mówić o chorobie. Dariusz Myszka podkreślał, że słowo „depresja” jest często nadużywane nie tylko w potocznym języku i w mediach, ale również przez lekarzy.

Ostatnią część wystąpienia prelegent poświęcił na przedstawianie opisanych w medycynie przyczyn choroby, ze szczególnym uwzględnieniem hipotezy zaburzeń neuroprzekaźnictwa (monoaminowana hipoteza zaburzeń afektywnych) oraz zaburzeń neurogenezy. Opisał również, jak powstawały leki antydepresyjne – od tofranilu, przez inhibitory monoaminooksydazy i popularny prozac, po farmaceutyki będące obecnie w fazie testów.

63. Geometryczne piękno wszechświata - Ks. prof. Michał Heller
2020-02-29 17:54:13

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [2 października 2016] Wszechświat można opisać za pomocą równań geometrycznych. Ks. prof. Michał Heller przekonywał podczas popularnonaukowego wykładu w ramach XX Festiwalu Nauki, że w ich uniwersalności tkwi piękno. Jako klucza do jego odczytania kosmolog użył… obrazów słynnych impresjonistów. Ks. prof. Heller tłumaczył, że geometria ma charakter uniwersalny. Światło, które zainspirowało malarstwo Moneta czy Van Gogha, jak i odbierane z kosmosu przez teleskopy, można opisać za pomocą tych samych równań. Możemy dzięki nim odtwarzać obraz wszechświata na podstawie sygnałów, które zostały wyemitowane w jego odległych zakątkach przed dziesiątkami milionów lat. Kosmolog mówił, jak geometria opisuje czasoprzestrzeń i czarne dziury. A prawdziwość tego opisu znajduje empiryczne potwierdzenie w postaci takich odkryć, jak rejestracja fal grawitacyjnych. Opowiadał też o modelach geometrycznych, które próbują opisać wszechświat nie tylko w największej skali, ale również na poziomie cząstek elementarnych. Na koniec – odwołując się do Weinberga i Einsteina – wyjaśnił, kiedy dla fizyka teoria staje się piękna. Po wykładzie ks. prof. Heller odpowiedział na kilka pytań słuchaczy obecnych na sali. Ciekawiło ich, z czego składa się kosmos, czy Wielki Wybuch można określić jako piękny i czy w ogóle miał miejsce oraz jak czytać równanie E=mc2.

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [2 października 2016]

Wszechświat można opisać za pomocą równań geometrycznych. Ks. prof. Michał Heller przekonywał podczas popularnonaukowego wykładu w ramach XX Festiwalu Nauki, że w ich uniwersalności tkwi piękno. Jako klucza do jego odczytania kosmolog użył… obrazów słynnych impresjonistów.

Ks. prof. Heller tłumaczył, że geometria ma charakter uniwersalny. Światło, które zainspirowało malarstwo Moneta czy Van Gogha, jak i odbierane z kosmosu przez teleskopy, można opisać za pomocą tych samych równań. Możemy dzięki nim odtwarzać obraz wszechświata na podstawie sygnałów, które zostały wyemitowane w jego odległych zakątkach przed dziesiątkami milionów lat.

Kosmolog mówił, jak geometria opisuje czasoprzestrzeń i czarne dziury. A prawdziwość tego opisu znajduje empiryczne potwierdzenie w postaci takich odkryć, jak rejestracja fal grawitacyjnych. Opowiadał też o modelach geometrycznych, które próbują opisać wszechświat nie tylko w największej skali, ale również na poziomie cząstek elementarnych. Na koniec – odwołując się do Weinberga i Einsteina – wyjaśnił, kiedy dla fizyka teoria staje się piękna.

Po wykładzie ks. prof. Heller odpowiedział na kilka pytań słuchaczy obecnych na sali. Ciekawiło ich, z czego składa się kosmos, czy Wielki Wybuch można określić jako piękny i czy w ogóle miał miejsce oraz jak czytać równanie E=mc2.

62. Kwantowa fizyka i metafizyka - Jan Chwedeńczuk i Tomasz Stawiszyński
2020-02-29 17:38:46

Rozmowa Jana Chwedeńczuka i Tomasza Stawiszyńskiego. Kawiarnia Naukowa Festiwalu Nauki [21 listopada 2016 r.] Mechanika kwantowa podważa intuicyjne postrzeganie przez nas rzeczywistości. Na poziomie cząstek elementarnych zostało bowiem empirycznie dowiedzione, że mogą się one znajdować w superpozycji, czyli dwóch stanach jednocześnie. Czy mechanika kwantowa może opisać również zjawiska zachodzące w makroświecie? Czy zburzy to jego obraz, jaki znamy? O tym dyskutowali w Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki redaktor Tomasz Stawiszyński oraz fizyk dr hab. Jan Chwedeńczuk i przybyli na spotkanie słuchacze. Punktem wyjścia do rozważań stał się dla uczestników spotkania kot Schrödingera, czyli eksperyment myślowy nazwany nazwiskiem jego autora a jednocześnie jednego z twórców mechaniki kwantowej, Erwina Schrödingera. W sformułowanym przez niego paradoksie zwierzę jest jednocześnie żywe i martwe. Eksperyment ten pokazuje obrazowo, w jaki sposób przeniesienie zasad mechaniki kwantowej do makroświata zmieniłoby zupełnie nasze postrzeganie rzeczywistości i siebie jako istot w niej funkcjonujących. Czy jednak można tego dokonać w tak prosty sposób? Prowadzący rozmowę redaktor Stawiszyński oraz zabierający głos zgromadzeni na sali słuchacze zadawali wiele pytań, z którymi musiał się zmierzyć gość Kawiarni. Wśród ujawnionych w toku dyskusji problemów pojawił się niedostatek naszego języka, który dobrze opisuje doświadczaną przez każdego człowieka rzeczywistość, ale nie przekłada się prosto na język mechaniki kwantowej. Mimo tego, zastanawiano się, czy i jak zjawiska zachodzące w mikroświecie znajdują odzwierciedlenie w znanej nam rzeczywistości, także w aspekcie metafizycznym. Fizyk tłumaczył nawet, czy mechanika kwantowa – jak chciałby Fritjof Capra, autor książki „Tao fizyki” – jest komplementarna z religiami Dalekiego Wschodu, czy można za jej pomocą wytłumaczyć fenomen bilokacji Ojca Pio (nie można!) oraz czy ludzie mogą odczuwać splątanie kwantowe. https://wszechnica.org.pl/wyklad/kwantowa-fizyka-i-metafizyka/ Znajdź nas:    https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/ https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/ https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka https://wszechnica.org.pl/

Rozmowa Jana Chwedeńczuka i Tomasza Stawiszyńskiego. Kawiarnia Naukowa Festiwalu Nauki [21 listopada 2016 r.]

Mechanika kwantowa podważa intuicyjne postrzeganie przez nas rzeczywistości. Na poziomie cząstek elementarnych zostało bowiem empirycznie dowiedzione, że mogą się one znajdować w superpozycji, czyli dwóch stanach jednocześnie. Czy mechanika kwantowa może opisać również zjawiska zachodzące w makroświecie? Czy zburzy to jego obraz, jaki znamy? O tym dyskutowali w Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki redaktor Tomasz Stawiszyński oraz fizyk dr hab. Jan Chwedeńczuk i przybyli na spotkanie słuchacze.

Punktem wyjścia do rozważań stał się dla uczestników spotkania kot Schrödingera, czyli eksperyment myślowy nazwany nazwiskiem jego autora a jednocześnie jednego z twórców mechaniki kwantowej, Erwina Schrödingera. W sformułowanym przez niego paradoksie zwierzę jest jednocześnie żywe i martwe. Eksperyment ten pokazuje obrazowo, w jaki sposób przeniesienie zasad mechaniki kwantowej do makroświata zmieniłoby zupełnie nasze postrzeganie rzeczywistości i siebie jako istot w niej funkcjonujących. Czy jednak można tego dokonać w tak prosty sposób?

Prowadzący rozmowę redaktor Stawiszyński oraz zabierający głos zgromadzeni na sali słuchacze zadawali wiele pytań, z którymi musiał się zmierzyć gość Kawiarni. Wśród ujawnionych w toku dyskusji problemów pojawił się niedostatek naszego języka, który dobrze opisuje doświadczaną przez każdego człowieka rzeczywistość, ale nie przekłada się prosto na język mechaniki kwantowej. Mimo tego, zastanawiano się, czy i jak zjawiska zachodzące w mikroświecie znajdują odzwierciedlenie w znanej nam rzeczywistości, także w aspekcie metafizycznym. Fizyk tłumaczył nawet, czy mechanika kwantowa – jak chciałby Fritjof Capra, autor książki „Tao fizyki” – jest komplementarna z religiami Dalekiego Wschodu, czy można za jej pomocą wytłumaczyć fenomen bilokacji Ojca Pio (nie można!) oraz czy ludzie mogą odczuwać splątanie kwantowe.

https://wszechnica.org.pl/wyklad/kwantowa-fizyka-i-metafizyka/

Znajdź nas:   
https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/
https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/
https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia
https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka
https://wszechnica.org.pl/

61. Komety – wyprawa do granic Układu Słonecznego - prof. Małgorzata Królikowska-Sołtan
2020-02-29 17:24:00

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [2 października 2016] Astronomowie dzielą komety ze względu na długość ich orbity na krótkookresowe i długookresowe. Pierwsze z nich, jak słynna kometa Halleya, powracają w pobliże Ziemi co kilkadziesiąt lat. Drugie przybywają dużo rzadziej z najodleglejszych krańców Układu Słonecznego, z Obłoku Oorta. Ci goście z bardzo daleka byli tematem popularnonaukowego wykładu prof. Małgorzaty Królikowskiej-Sołtan, który odbył się w ramach XX Festiwalu Nauki. Astronom podczas swojego wystąpienia przedstawiła niedawno odkryte komety długookresowe, oznaczane literą C. Słuchacze mogli poznać historię i własności komet C/2011 L4 PanSTARRS, C/2013 X1 PanSTARRS, McNaught, Lulin i Ison. Prelegentka opisała też, z czego składają się komety – wyjaśniła dlaczego autor ich definicji prof. Fred Lawrence Whipple (1906-2004) określił je mianem „konglomeratów lodowych”, a autorzy popularnych artykułów „brudnymi kulami śniegowymi”. Podczas wykładu można się również było dowiedzieć, czym są i jak powstają warkocze komet, dlaczego badania komet mogą poszerzyć naszą wiedzę o początkach Układu Słonecznego i życia na Ziemi, a także jak ich orbity mogą się zmieniać wskutek oddziaływania na nie innych ciał niebieskich oraz aktywności ich samych (efekt niegrawitacyjny). Prof. Królikowska-Sołtan opowiedziała też o historycznych obserwacjach „wielkich komet”, w tym tej z 1811 roku, opisanej przez Adama Mickiewicza w „Panu Tadeuszu”. Na koniec pokazała, jak orbity niektórych komet ułożone są względem płaszczyzny ekliptyki

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [2 października 2016]

Astronomowie dzielą komety ze względu na długość ich orbity na krótkookresowe i długookresowe. Pierwsze z nich, jak słynna kometa Halleya, powracają w pobliże Ziemi co kilkadziesiąt lat. Drugie przybywają dużo rzadziej z najodleglejszych krańców Układu Słonecznego, z Obłoku Oorta. Ci goście z bardzo daleka byli tematem popularnonaukowego wykładu prof. Małgorzaty Królikowskiej-Sołtan, który odbył się w ramach XX Festiwalu Nauki.

Astronom podczas swojego wystąpienia przedstawiła niedawno odkryte komety długookresowe, oznaczane literą C. Słuchacze mogli poznać historię i własności komet C/2011 L4 PanSTARRS, C/2013 X1 PanSTARRS, McNaught, Lulin i Ison. Prelegentka opisała też, z czego składają się komety – wyjaśniła dlaczego autor ich definicji prof. Fred Lawrence Whipple (1906-2004) określił je mianem „konglomeratów lodowych”, a autorzy popularnych artykułów „brudnymi kulami śniegowymi”.

Podczas wykładu można się również było dowiedzieć, czym są i jak powstają warkocze komet, dlaczego badania komet mogą poszerzyć naszą wiedzę o początkach Układu Słonecznego i życia na Ziemi, a także jak ich orbity mogą się zmieniać wskutek oddziaływania na nie innych ciał niebieskich oraz aktywności ich samych (efekt niegrawitacyjny). Prof. Królikowska-Sołtan opowiedziała też o historycznych obserwacjach „wielkich komet”, w tym tej z 1811 roku, opisanej przez Adama Mickiewicza w „Panu Tadeuszu”. Na koniec pokazała, jak orbity niektórych komet ułożone są względem płaszczyzny ekliptyki

60. Śladami dinozaurów od Tatr do Bałtyku - dr Gerard Gierliński
2020-02-29 17:10:26

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [30 września 2016 r.] Każdy kręgowiec pozostawia po sobie tylko jeden szkielet, który rzadko zachowuje się w materiale kopalnym. Odciska za to w ciągu życia miliony śladów stóp, które badacze odkrywają znacznie częściej. O takich tropach dinozaurów zachowanych od słowackich Tatr po środek Bałtyku opowiedział podczas popularnonaukowego wykładu w ramach XX Festiwalu Nauki dr Gerard Gierliński. Paleontolog rozpoczął swoje wystąpienie od wyjaśnienia, w jaki sposób odciski stóp prehistorycznych zwierząt pozostawione miliony lat temu zachowały się do dziś. Następnie opisał, jakimi metodami naukowcy identyfikują ślady dinozaurów. Jak się okazuje, można je przyporządkować do odnalezionych szkieletów gadów na podstawie kierunku stawiania stopy oraz ułożenia znajdujących się na niej poduszek. Zasadniczą część wykładu prelegent poświęcił odkryciom śladów protodinozaurów i dinozaurów. W Polsce prekursorem ich badań był doc. Władysław Karaszewski, który w 1959 r. opisał tropy odkryte na terenie Gór Świętokrzyskich. Od tego czasu odnaleziono ślady w wielu miejscach. Prelegent opowiedział o tych zidentyfikowanych na terenie Świętokrzyskiego, Śląskiego, a także w słowackich Tatrach i na szwedzkim Bornholmie. Ostatni fragment swojego wystąpienia dr Gierliński poświęcił legendom, który wzięły swój początek od odkrycia odcisków stóp dinozaurów. Jedna z nich, wyjaśniająca genezę powstania śladu na Czarciej Stopce w Bałtowie, zaprowadziła paleontologa na Roztocze, gdzie odkrył tropy sprzed 70 mln lat. Na koniec dr Gierliński wymienił muzea, gdzie można obejrzeć ślady dinozaurów.

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [30 września 2016 r.]

Każdy kręgowiec pozostawia po sobie tylko jeden szkielet, który rzadko zachowuje się w materiale kopalnym. Odciska za to w ciągu życia miliony śladów stóp, które badacze odkrywają znacznie częściej. O takich tropach dinozaurów zachowanych od słowackich Tatr po środek Bałtyku opowiedział podczas popularnonaukowego wykładu w ramach XX Festiwalu Nauki dr Gerard Gierliński.

Paleontolog rozpoczął swoje wystąpienie od wyjaśnienia, w jaki sposób odciski stóp prehistorycznych zwierząt pozostawione miliony lat temu zachowały się do dziś. Następnie opisał, jakimi metodami naukowcy identyfikują ślady dinozaurów. Jak się okazuje, można je przyporządkować do odnalezionych szkieletów gadów na podstawie kierunku stawiania stopy oraz ułożenia znajdujących się na niej poduszek.

Zasadniczą część wykładu prelegent poświęcił odkryciom śladów protodinozaurów i dinozaurów. W Polsce prekursorem ich badań był doc. Władysław Karaszewski, który w 1959 r. opisał tropy odkryte na terenie Gór Świętokrzyskich. Od tego czasu odnaleziono ślady w wielu miejscach. Prelegent opowiedział o tych zidentyfikowanych na terenie Świętokrzyskiego, Śląskiego, a także w słowackich Tatrach i na szwedzkim Bornholmie.

Ostatni fragment swojego wystąpienia dr Gierliński poświęcił legendom, który wzięły swój początek od odkrycia odcisków stóp dinozaurów. Jedna z nich, wyjaśniająca genezę powstania śladu na Czarciej Stopce w Bałtowie, zaprowadziła paleontologa na Roztocze, gdzie odkrył tropy sprzed 70 mln lat.

Na koniec dr Gierliński wymienił muzea, gdzie można obejrzeć ślady dinozaurów.

59. Choroba Alzheimera, problem pacjenta i rodziny - prof. Urszula Wojda
2020-02-29 16:57:51

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [26 września 2016] Choroba Alzheimera (AD) w związku ze starzeniem się społeczeństw w krajach rozwiniętych określana jest przez specjalistów mianem „największego kryzysu społecznego świata”. Prof. Urszula Wojda podczas popularnonaukowego wykładu w ramach XX Festiwalu Nauki opisała możliwe przyczyny i przebieg choroby oraz metody jej diagnostyki i leczenia. Prelegentka przedstawiła czynniki zwiększające oraz zmniejszające ryzyko zapadnięcia na chorobę Alzheimera. Opisała również jej przebieg. Wyjaśniła, jak atrofia poszczególnych obszarów mózgu u chorego wpływa na zanik zdolności do twórczego myślenia, kłopoty z pamięcią i orientacją w przestrzeni czy wyrażaniem emocji. Przedstawiła również stosowane obecnie metody diagnozowania AD. Słuchacze wykładu mogli też poznać zasady działania dostępnych obecnie leków spowalniających rozwój choroby oraz wyniki badań mających na celu znalezienie skuteczniejszych sposobów jej leczenia. Te ostatnie skupiają się na poszukiwaniu metod diagnostycznych pozwalających wykryć AD w fazie przedobjawowej. Zajmuje się tym m.in. kierowana przez prof. Wojdę Pracownia Badań Przedklinicznych o Podwyższonym Standardzie . Na zakończenie wykładu prelegentka przedstawiła nowe nadzieje na walkę z chorobą Alzheimera, jakie niosą ze sobą inżynieria tkankowa i medycyna regeneracyjna z wykorzystaniem komórek macierzystych.

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [26 września 2016]

Choroba Alzheimera (AD) w związku ze starzeniem się społeczeństw w krajach rozwiniętych określana jest przez specjalistów mianem „największego kryzysu społecznego świata”. Prof. Urszula Wojda podczas popularnonaukowego wykładu w ramach XX Festiwalu Nauki opisała możliwe przyczyny i przebieg choroby oraz metody jej diagnostyki i leczenia.

Prelegentka przedstawiła czynniki zwiększające oraz zmniejszające ryzyko zapadnięcia na chorobę Alzheimera. Opisała również jej przebieg. Wyjaśniła, jak atrofia poszczególnych obszarów mózgu u chorego wpływa na zanik zdolności do twórczego myślenia, kłopoty z pamięcią i orientacją w przestrzeni czy wyrażaniem emocji. Przedstawiła również stosowane obecnie metody diagnozowania AD.

Słuchacze wykładu mogli też poznać zasady działania dostępnych obecnie leków spowalniających rozwój choroby oraz wyniki badań mających na celu znalezienie skuteczniejszych sposobów jej leczenia. Te ostatnie skupiają się na poszukiwaniu metod diagnostycznych pozwalających wykryć AD w fazie przedobjawowej. Zajmuje się tym m.in. kierowana przez prof. Wojdę Pracownia Badań Przedklinicznych o Podwyższonym Standardzie.

Na zakończenie wykładu prelegentka przedstawiła nowe nadzieje na walkę z chorobą Alzheimera, jakie niosą ze sobą inżynieria tkankowa i medycyna regeneracyjna z wykorzystaniem komórek macierzystych.

58. Jak powstaje nowotwór? - prof. Janusz A. Siedlecki
2020-02-29 16:44:54

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki [28 września 2016] Powstawanie nowotworu związane jest z zaburzeniem homeostazy komórki na skutek uszkodzenia materiału genetycznego. Prof. Janusz A. Siedlecki opisał w popularnonaukowym wykładzie wygłoszonym podczas XX Festiwalu Nauki, jak przebiega proces karcerogenezy – począwszy od jego źródeł a skończywszy na wzroście guza i powstawaniu przerzutów do organizmu. Prelegent rozpoczął swój wykład od przypomnienia, co to jest materiał genetyczny i jak zbudowane jest ludzkie DNA. Następnie przedstawił różnice pomiędzy normalną komórką a komórką nowotworową. Te ostatnie cechuje zdolność do podziału w sposób nieskończony i migracji. Wyjątkiem od tej reguły są jedynie komórki macierzyste i komórki systemu immunologicznego. Po wyjaśnieniu elementarnych pojęć niezbędnych do zrozumienia dalszego wywodu, prof. Siedlecki przeszedł do opisania procesu powstawania nowotworu. Prelegent przedstawił czynniki sprzyjające karcerogenezie i opisał mechanizmy obrony ludzkiego organizmu przed niepożądanymi zmianami genetycznymi. Następnie wyjaśnił słuchaczom, jak w wyniku uszkodzenia materiału genetycznego dochodzi do zachwiania procesów metabolicznych w komórce, wskutek czego następuje namnażanie komórek nowotworowych. W ostatnie części wykładu prof. Siedlecki opisał, jak powstaje guz nowotworowy oraz proces powstawania przerzutów.

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki [28 września 2016]

Powstawanie nowotworu związane jest z zaburzeniem homeostazy komórki na skutek uszkodzenia materiału genetycznego. Prof. Janusz A. Siedlecki opisał w popularnonaukowym wykładzie wygłoszonym podczas XX Festiwalu Nauki, jak przebiega proces karcerogenezy – począwszy od jego źródeł a skończywszy na wzroście guza i powstawaniu przerzutów do organizmu.

Prelegent rozpoczął swój wykład od przypomnienia, co to jest materiał genetyczny i jak zbudowane jest ludzkie DNA. Następnie przedstawił różnice pomiędzy normalną komórką a komórką nowotworową. Te ostatnie cechuje zdolność do podziału w sposób nieskończony i migracji. Wyjątkiem od tej reguły są jedynie komórki macierzyste i komórki systemu immunologicznego.

Po wyjaśnieniu elementarnych pojęć niezbędnych do zrozumienia dalszego wywodu, prof. Siedlecki przeszedł do opisania procesu powstawania nowotworu. Prelegent przedstawił czynniki sprzyjające karcerogenezie i opisał mechanizmy obrony ludzkiego organizmu przed niepożądanymi zmianami genetycznymi. Następnie wyjaśnił słuchaczom, jak w wyniku uszkodzenia materiału genetycznego dochodzi do zachwiania procesów metabolicznych w komórce, wskutek czego następuje namnażanie komórek nowotworowych.

W ostatnie części wykładu prof. Siedlecki opisał, jak powstaje guz nowotworowy oraz proces powstawania przerzutów.

57. Ta straszna chemia! - Adam Zahler
2020-02-29 16:25:02

Wykład Adama Zahlera, Kawiarnia Naukowa 1a, Wawerskie Centrum Kultury [13 października 2016 r.] Znaki na etykietach środków chemicznych ostrzegają przed różnymi zagrożeniami, które mogą powodować. W wyniku tego chemia w powszechnym odczuciu kojarzy się z czymś niebezpiecznym. Tymczasem wszystko co nas otacza jest wyrobem chemicznym, w związku z czym straszenie się nawzajem chemią jest straszeniem się samym sobą – przekonywał podczas wykładu w Kawiarni Naukowej 1a chemik i popularyzator wiedzy Adam Zahler. Gość rozpoczął spotkanie od przedstawienia słuchaczom zagrożeń związanych z „tajemniczym” DHMO. Substancja ta jest pozbawiona smaku, zapachu i barwy. Może powodować zwiększone pocenie, oddawanie moczu, wymioty i zaburzenia równowagi elektrolitycznej organizmu. W ciągu ostatnich 6 lat była w Polsce przyczyną śmierci ok. 3300 osób. W postaci pary stanowi 90 proc. wszystkich gazów cieplarnianych. W formie stałej jest przyczyną wielu wypadków, w tym licznych katastrof morskich. Mowa o monotlenku diwodoru (ang. dihydrogen monoxide), czyli…. o wodzie. Powyższy przypadek pokazuje – tłumaczył Zahler – że można łatwo żonglować informacjami, jeśli chcemy kogoś przestraszyć. Człowiek może umrzeć po wypiciu w krótkim czasie 11 litrów wody, ale trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś uczynił to w rzeczywistości. Innym „groźnie” brzmiącym przykładem przywołanym przez chemika była mieszanina, w której składzie znalazły się oksydan, alkaidowa truzizna protoplazmatyczna, O-ß-D-fruktofuranozylo-(2→1)-α-D-glukopiranozyd oraz dodatek E330. Mieszanina ta, jak udowodnił gość spotkania, świeci w świetle UV. Chodzi w tym przypadku o…. popularny tonik. „Podejrzanie” brzmiące substancje wchodzące w skład napoju to nic innego jak woda, chinina, cukier i kwasek cytrynowy. Niezrozumiałość chemicznego żargonu to według prelegenta kolejne źródło strachu przed chemią. Zahler wyjaśniał, że nie ma się czego bać: „Chodzi o uniwersalizację pojęć. Chemicy idą na łatwiznę, żeby byli pewni, że się zawsze ze sobą dogadają, niezależnie z jakiego kraju pochodzą” – tłumaczył. Niektóre związki zawierają pierwiastki, które występując osobno mogą być szkodliwe, jednak bez ich udziału nie byłoby możliwe życie. Jako przykład chemik podał TCP, czyli diwodorotlenek dekawapnia (ang. tricalcium phosphate), a mówiąc „po ludzku” fosforan wapnia, z którego zbudowane są nasze kości. „Jakby ktoś ugryzł kawałek wapnia – pewnie by zmarł, jakby ktoś ugryzł kawałek fosforu – nie zdążyłby nawet tego pogryźć do końca, a połączenie wapnia i fosforu – jeszcze z tlenem i wodorem – już nie jest szkodliwe” – wyjaśniał gość Kawiarni. Powinniśmy podchodzić sceptycznie do straszenia chemią, jednocześnie uważając na zagrożenia – apelował Zahler.

Wykład Adama Zahlera, Kawiarnia Naukowa 1a, Wawerskie Centrum Kultury [13 października 2016 r.]

Znaki na etykietach środków chemicznych ostrzegają przed różnymi zagrożeniami, które mogą powodować. W wyniku tego chemia w powszechnym odczuciu kojarzy się z czymś niebezpiecznym. Tymczasem wszystko co nas otacza jest wyrobem chemicznym, w związku z czym straszenie się nawzajem chemią jest straszeniem się samym sobą – przekonywał podczas wykładu w Kawiarni Naukowej 1a chemik i popularyzator wiedzy Adam Zahler.

Gość rozpoczął spotkanie od przedstawienia słuchaczom zagrożeń związanych z „tajemniczym” DHMO. Substancja ta jest pozbawiona smaku, zapachu i barwy. Może powodować zwiększone pocenie, oddawanie moczu, wymioty i zaburzenia równowagi elektrolitycznej organizmu. W ciągu ostatnich 6 lat była w Polsce przyczyną śmierci ok. 3300 osób. W postaci pary stanowi 90 proc. wszystkich gazów cieplarnianych. W formie stałej jest przyczyną wielu wypadków, w tym licznych katastrof morskich. Mowa o monotlenku diwodoru (ang. dihydrogen monoxide), czyli…. o wodzie.

Powyższy przypadek pokazuje – tłumaczył Zahler – że można łatwo żonglować informacjami, jeśli chcemy kogoś przestraszyć. Człowiek może umrzeć po wypiciu w krótkim czasie 11 litrów wody, ale trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś uczynił to w rzeczywistości.

Innym „groźnie” brzmiącym przykładem przywołanym przez chemika była mieszanina, w której składzie znalazły się oksydan, alkaidowa truzizna protoplazmatyczna, O-ß-D-fruktofuranozylo-(2→1)-α-D-glukopiranozyd oraz dodatek E330. Mieszanina ta, jak udowodnił gość spotkania, świeci w świetle UV. Chodzi w tym przypadku o…. popularny tonik.

„Podejrzanie” brzmiące substancje wchodzące w skład napoju to nic innego jak woda, chinina, cukier i kwasek cytrynowy. Niezrozumiałość chemicznego żargonu to według prelegenta kolejne źródło strachu przed chemią. Zahler wyjaśniał, że nie ma się czego bać: „Chodzi o uniwersalizację pojęć. Chemicy idą na łatwiznę, żeby byli pewni, że się zawsze ze sobą dogadają, niezależnie z jakiego kraju pochodzą” – tłumaczył.

Niektóre związki zawierają pierwiastki, które występując osobno mogą być szkodliwe, jednak bez ich udziału nie byłoby możliwe życie. Jako przykład chemik podał TCP, czyli diwodorotlenek dekawapnia (ang. tricalcium phosphate), a mówiąc „po ludzku” fosforan wapnia, z którego zbudowane są nasze kości. „Jakby ktoś ugryzł kawałek wapnia – pewnie by zmarł, jakby ktoś ugryzł kawałek fosforu – nie zdążyłby nawet tego pogryźć do końca, a połączenie wapnia i fosforu – jeszcze z tlenem i wodorem – już nie jest szkodliwe” – wyjaśniał gość Kawiarni.

Powinniśmy podchodzić sceptycznie do straszenia chemią, jednocześnie uważając na zagrożenia – apelował Zahler.

56. Mars – badania, plany, nadzieje - dr Natalia Zalewska
2020-02-29 16:15:54

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [2 października 2016] Mars to czwarta planeta Układu Słonecznego. Jedyna, na której potwierdzono ślady obecności wody. O osobliwościach geologicznych będących wynikiem jej działania na Czerwonej Planecie mówiła podczas XX Festiwalu Nauki planetolog dr Natalia Zalewska. Opowiedziała też o swojej wizycie w Mars Desert Research Station w USA, gdzie symulowane są warunki pobytu podobne do tych, z jakimi musiałaby się zmierzyć misja kolonizacyjna na Marsie. Marsa można dostrzec z Ziemi. „Na pewno ktoś widział, patrząc w gwiazdy, pomarańczowo święcącą planetę” – mówiła dr Zalewska. Nasz sąsiad jest jednak o połowę mniejszy od ziemskiego globu, w związku z czym jego siła przyciągania jest dużo mniejsza. Posiada dwa satelity: Phobos i Deimos. Ma rzadszą atmosferę od ziemskiej. „Kosmonauci, którzy by tam wylądowali, musieliby nosić skafandry jak na Księżycu” – tłumaczyła planetolog. Temperatury panujące na Czerwonej Planecie są bardzo zróżnicowane. Od oscylujących wokół minus stu kilkudziesięciu stopni Celsjusza do trzydziestu w okolicach równika. Na Marsie występuje też zjawisko pór roku. Jak mówiła dr Zalewska, o istnieniu wody na Czerwonej Planecie przypuszczano już pod koniec XIX w. Słynny włoski astronom Giovanni Schiaparelli dostrzegł na Marsie kanały (w rzeczywistości jasne i ciemne obszary, czyli tak zwane albeda), co pozwalało sądzić, że płyną tam rzeki. Potwierdzenie udało się uzyskać dzięki zdjęciom wykonanym w l. 70 XX w. przez sondy Viking 1 i Viking 2. Znacznie dokładniejszych fotografii dostarczyły na przełomie wieków sondy Mars Global Surveyor i Mars Express. Ostatnio dostarczone zdjęcia pokazały smugi na zboczach marsjańskich kraterów obecne między wiosną a wczesną jesienią. Przypuszcza się, że są one efektem działania wody lub solanki. „Solanka zamarza w niższych temperaturach, więc jest możliwość, że rozmarza jeszcze w minusowej temperaturze przy większym nasłonecznieniu” – wyjaśniała dr Zalewska. Na Marsie znajdują się także formy erozyjne podobne do ziemskich. Część z nich jest efektem działania wiatru, który wieje z bardzo dużą siłą mimo rzadkiej atmosfery. Niektóre jednak mogą być świadectwem rozsadzania skały przez lód. Jako jeden z przykładów planetolog wymieniła słynną twarz marsjańską. Jak mówiła, na zdjęciach w wysokiej rozdzielczości widać, że to zwykły ostaniec erozyjny lub pingo. „Czyli taka góra, która ma w środku rdzeń lodowy, porównywany z pingo w Kanadzie. Świadczyło by to o tym. że mamy lud pod powierzchnią Marsa” – zauważyła dr Zalewska. Planetolog mówiła też o przypuszczalnych śladach eksplozji metanu na Czerwonej Planecie. Pozostałościami po nich mogą być bardzo głębokie jamy, widoczne w okolicach kraterów Alba Patera i Alba Mons. „Na Syberii takie doły tworzą się przez rozmarzanie wiecznej zmarzliny, która w sobie zawiera metan, ten metan wybucha i tworzy kilkudziesięciometrowe okrągłe dziury” – opisywała planetolog  źródła tych przypuszczeń. Na zdjęciach w wysokiej rozdzielczości można również dostrzec jęzory lodowe, podobne do ziemskich. „Prawdopodobnie na Marsie są lodowce, które byłyby zapasem wody dla przyszłych astronautów. Tylko że one są niestety nie białe, tylko przykurzone. Mars jest bardzo zapylony, są burze pyłowe” – mówiła dr Zalewska. Efektem działania wody mogą być też kulki o średnicy około 1 cm, które zostały sfotografowane przez łazik Curiosity. Jak wyjaśniła planetolog, za Ziemi podobne struktury powstają w wyniku przesączania przez piasek wody z dużą zawartością minerałów. Innym przykładem działania wody mogą być obiekty wyglądające jak otoczaki. „Nieraz państwo na pewno widzieli potok i otoczone kamienie w potoku. Tutaj są podobne struktury odnalezione” – opisywała planetolog.

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [2 października 2016]

Mars to czwarta planeta Układu Słonecznego. Jedyna, na której potwierdzono ślady obecności wody. O osobliwościach geologicznych będących wynikiem jej działania na Czerwonej Planecie mówiła podczas XX Festiwalu Nauki planetolog dr Natalia Zalewska. Opowiedziała też o swojej wizycie w Mars Desert Research Station w USA, gdzie symulowane są warunki pobytu podobne do tych, z jakimi musiałaby się zmierzyć misja kolonizacyjna na Marsie.

Marsa można dostrzec z Ziemi. „Na pewno ktoś widział, patrząc w gwiazdy, pomarańczowo święcącą planetę” – mówiła dr Zalewska. Nasz sąsiad jest jednak o połowę mniejszy od ziemskiego globu, w związku z czym jego siła przyciągania jest dużo mniejsza. Posiada dwa satelity: Phobos i Deimos. Ma rzadszą atmosferę od ziemskiej. „Kosmonauci, którzy by tam wylądowali, musieliby nosić skafandry jak na Księżycu” – tłumaczyła planetolog. Temperatury panujące na Czerwonej Planecie są bardzo zróżnicowane. Od oscylujących wokół minus stu kilkudziesięciu stopni Celsjusza do trzydziestu w okolicach równika. Na Marsie występuje też zjawisko pór roku.

Jak mówiła dr Zalewska, o istnieniu wody na Czerwonej Planecie przypuszczano już pod koniec XIX w. Słynny włoski astronom Giovanni Schiaparelli dostrzegł na Marsie kanały (w rzeczywistości jasne i ciemne obszary, czyli tak zwane albeda), co pozwalało sądzić, że płyną tam rzeki. Potwierdzenie udało się uzyskać dzięki zdjęciom wykonanym w l. 70 XX w. przez sondy Viking 1 i Viking 2. Znacznie dokładniejszych fotografii dostarczyły na przełomie wieków sondy Mars Global Surveyor i Mars Express.

Ostatnio dostarczone zdjęcia pokazały smugi na zboczach marsjańskich kraterów obecne między wiosną a wczesną jesienią. Przypuszcza się, że są one efektem działania wody lub solanki. „Solanka zamarza w niższych temperaturach, więc jest możliwość, że rozmarza jeszcze w minusowej temperaturze przy większym nasłonecznieniu” – wyjaśniała dr Zalewska.

Na Marsie znajdują się także formy erozyjne podobne do ziemskich. Część z nich jest efektem działania wiatru, który wieje z bardzo dużą siłą mimo rzadkiej atmosfery. Niektóre jednak mogą być świadectwem rozsadzania skały przez lód. Jako jeden z przykładów planetolog wymieniła słynną twarz marsjańską. Jak mówiła, na zdjęciach w wysokiej rozdzielczości widać, że to zwykły ostaniec erozyjny lub pingo. „Czyli taka góra, która ma w środku rdzeń lodowy, porównywany z pingo w Kanadzie. Świadczyło by to o tym. że mamy lud pod powierzchnią Marsa” – zauważyła dr Zalewska.

Planetolog mówiła też o przypuszczalnych śladach eksplozji metanu na Czerwonej Planecie. Pozostałościami po nich mogą być bardzo głębokie jamy, widoczne w okolicach kraterów Alba Patera i Alba Mons. „Na Syberii takie doły tworzą się przez rozmarzanie wiecznej zmarzliny, która w sobie zawiera metan, ten metan wybucha i tworzy kilkudziesięciometrowe okrągłe dziury” – opisywała planetolog  źródła tych przypuszczeń.

Na zdjęciach w wysokiej rozdzielczości można również dostrzec jęzory lodowe, podobne do ziemskich. „Prawdopodobnie na Marsie są lodowce, które byłyby zapasem wody dla przyszłych astronautów. Tylko że one są niestety nie białe, tylko przykurzone. Mars jest bardzo zapylony, są burze pyłowe” – mówiła dr Zalewska.

Efektem działania wody mogą być też kulki o średnicy około 1 cm, które zostały sfotografowane przez łazik Curiosity. Jak wyjaśniła planetolog, za Ziemi podobne struktury powstają w wyniku przesączania przez piasek wody z dużą zawartością minerałów. Innym przykładem działania wody mogą być obiekty wyglądające jak otoczaki. „Nieraz państwo na pewno widzieli potok i otoczone kamienie w potoku. Tutaj są podobne struktury odnalezione” – opisywała planetolog.

55. Czy jesteśmy właścicielami naszych ciał? - prof. Paweł Łuków
2020-02-29 16:08:32

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [26 września 2016] W trakcie dyskusji dotyczących aborcji, macierzyństwa zastępczego, przeszczepów organów, dawstwa komórek czy eksperymentów medycznych pada argument, że ludzie mają swobodę dysponowania swoim ciałem, bo są jego właścicielami. Ale zdaniem prof. Pawła Łukowa, który poświęcił temu problemowi wykład podczas XX Festiwalu Nauki, opisując tę relację za pomocą pojęć ekonomicznych, pozbawiamy się istotnej wartości społecznej towarzyszącej temu zagadnieniu. Etyk i filozof wskazał na ograniczenia, jakie nakłada postrzeganie związku pomiędzy człowiekiem i jego ciałem w kategoriach własności. Prof. Łukow zwrócił m.in. uwagę, że własność nie jest pojęciem absolutnym, ale elementem konwencji społecznej. Nie można w związku tym mówić, że jesteśmy właścicielami swoich ciał z natury. Prelegent zwrócił też uwagę, że ciało nie jest czymś, co możemy z kimś wymienić. Według niego postrzeganie interakcji między osobami w kategoriach wymiany dóbr wynika z faktu, że „jesteśmy ofiarami ideologii, która mówi, że podstawowe relacje między ludźmi są relacjami ekonomicznymi”. „Jeśli mamy sądzić, że relacje między osobami to relacje między właścicielami, to kim jesteśmy my – właściciele tych ciał?” – pytał etyk i filozof. „Ja nie czuję się właścicielem i nie czuję, że jestem czymś zasadniczo odrębnym” – mówił prof. Łuków. Bioetyk i filozof podkreślił, że każdy człowiek w poczuciu swojej tożsamości uwzględnia cielesność. Ludzie swoimi ciałami odbierają bodźce i wchodzą w interakcje. „Gdy chorujemy, czujemy się gorzej. Nie nasze ciała, tylko my” – mówił prof. Łuków. Zwrócił uwagę, że przekłada się to również na relacje społeczne. „Inni nas znają przez nasze ciała i my ich przez nie znamy” – podkreślił. Zdaniem prof. Łukowa wobec powyższych zastrzeżeń o relacji pomiędzy człowiekiem a ciałem lepiej jest mówić w kategoriach tożsamości. Odwołał się on do amerykańskiej filozofki Lynne Rudder Baker, która zaproponowała, by traktować człowieka jako jedność ciała i niepowtarzalnej pierwszoosobowej perspektywy. „Nie jestem właścicielem, ale ciało jest jest elementem konstytuującym mnie” – tłumaczył filozof i bioetyk. Według prof. Łukowa, jeśli przyjmie się, że ludzie są ukonstytuowani w swoich ciałach, zmieni to perspektywę patrzenia na kontrowersyjne zagadnienie z dziedziny biomedycyny. Np. udostępnienie swojego ciała na potrzeby ciąży surogacyjnej nie będzie wówczas traktowane jako udostępnienie swojej własności, ale pomoc swoim ciałem. „Jak przy dźwiganiu z kimś ciężaru” – mówił bioetyk i filozof. Prof. Łuków podkreślił, że gdy przyjmiemy przedstawioną przez niego perspektywę, relacje między ludźmi nabiorą charakteru więzi. Prawdziwych, a nie wyobrażonych.

Wykład towarzyszący XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [26 września 2016]

W trakcie dyskusji dotyczących aborcji, macierzyństwa zastępczego, przeszczepów organów, dawstwa komórek czy eksperymentów medycznych pada argument, że ludzie mają swobodę dysponowania swoim ciałem, bo są jego właścicielami. Ale zdaniem prof. Pawła Łukowa, który poświęcił temu problemowi wykład podczas XX Festiwalu Nauki, opisując tę relację za pomocą pojęć ekonomicznych, pozbawiamy się istotnej wartości społecznej towarzyszącej temu zagadnieniu.

Etyk i filozof wskazał na ograniczenia, jakie nakłada postrzeganie związku pomiędzy człowiekiem i jego ciałem w kategoriach własności. Prof. Łukow zwrócił m.in. uwagę, że własność nie jest pojęciem absolutnym, ale elementem konwencji społecznej. Nie można w związku tym mówić, że jesteśmy właścicielami swoich ciał z natury.

Prelegent zwrócił też uwagę, że ciało nie jest czymś, co możemy z kimś wymienić. Według niego postrzeganie interakcji między osobami w kategoriach wymiany dóbr wynika z faktu, że „jesteśmy ofiarami ideologii, która mówi, że podstawowe relacje między ludźmi są relacjami ekonomicznymi”. „Jeśli mamy sądzić, że relacje między osobami to relacje między właścicielami, to kim jesteśmy my – właściciele tych ciał?” – pytał etyk i filozof. „Ja nie czuję się właścicielem i nie czuję, że jestem czymś zasadniczo odrębnym” – mówił prof. Łuków.

Bioetyk i filozof podkreślił, że każdy człowiek w poczuciu swojej tożsamości uwzględnia cielesność. Ludzie swoimi ciałami odbierają bodźce i wchodzą w interakcje. „Gdy chorujemy, czujemy się gorzej. Nie nasze ciała, tylko my” – mówił prof. Łuków. Zwrócił uwagę, że przekłada się to również na relacje społeczne. „Inni nas znają przez nasze ciała i my ich przez nie znamy” – podkreślił.

Zdaniem prof. Łukowa wobec powyższych zastrzeżeń o relacji pomiędzy człowiekiem a ciałem lepiej jest mówić w kategoriach tożsamości. Odwołał się on do amerykańskiej filozofki Lynne Rudder Baker, która zaproponowała, by traktować człowieka jako jedność ciała i niepowtarzalnej pierwszoosobowej perspektywy. „Nie jestem właścicielem, ale ciało jest jest elementem konstytuującym mnie” – tłumaczył filozof i bioetyk.

Według prof. Łukowa, jeśli przyjmie się, że ludzie są ukonstytuowani w swoich ciałach, zmieni to perspektywę patrzenia na kontrowersyjne zagadnienie z dziedziny biomedycyny. Np. udostępnienie swojego ciała na potrzeby ciąży surogacyjnej nie będzie wówczas traktowane jako udostępnienie swojej własności, ale pomoc swoim ciałem. „Jak przy dźwiganiu z kimś ciężaru” – mówił bioetyk i filozof.

Prof. Łuków podkreślił, że gdy przyjmiemy przedstawioną przez niego perspektywę, relacje między ludźmi nabiorą charakteru więzi. Prawdziwych, a nie wyobrażonych.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie