Podcast Kryminalny

W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych.
Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią.
Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie.
Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj

Kategorie:
Kryminalne

Odcinki od najnowszych:

Przyjaźń do grobowej deski || Niebezpieczne dziewczyny || Kronika Kryminalna Podcast s04e01
2022-08-17 06:27:04

Z pewnością słyszeliście o niedawnych wypadkach w Poznaniu, kiedy trzydziestodziewięcio-letnia Paulina namówiła swoją córkę Laurę oraz kilkoro jej przyjaciół, aby podwieźli ich czternastoletnią koleżankę, bez jej zgody, do ustronnego miejsca, gdzie wspólnie bawili się bardzo brzydko.   Owa podwieziona koleżanka, którą odebrali w biały dzień spod biedronki, i dla której nie było już miejsca na fotelach, więc pojechała w bagażniku, nie była tą imprezą w najmniejszy sposób zainteresowana. A jednak to ona była jej główną atrakcją.   Bez swojej woli, a nawet ze zdecydowanym sprzeciwem, oddała się goleniu głowy oraz brwi, służyła za popielniczkę, na której można było zgasić papierosa, tarzała się w błocie i dawała się ciągnąć po ziemi w stroju Ewy. Ostatecznie odbyła stosunek z siedemnastoletnim Alanem, choć bez swojego czynnego udziału. Chyba rozumiecie o czym mówię.  Czym się naraziła dziewczyna? Podobno zniszczyła wspomnianej Laurze, córce Pauliny e-papierosa. No i nazwała tę drugą bardzo brzydko. Z łaciny zakrętem, łukiem. Czyli naszą swojską …   Nieładnie – przyznacie. Ale to, co ją za to spotkało, nie mieści się normalnym ludziom w głowie. Chciałoby się rzec – czegoś takiego to w Polsce jeszcze nie było! Żeby dziewczynka (bo Laura ma też lat 14) dopuściła do tak okrutnej zbrodni! Żeby kobieta, jej matka, ją do tego zachęcała, a nawet zorganizowała to wszystko. Takie rzeczy nie mieszczą się w głowie! To przecież mężczyźni są okrutnikami.   Ale może kobiety też potrafią być bezwzględne?  T a historia sprzed kilkunastu dni zainspirowała mnie do pogrzebanie nieco w historii kobiecych zbrodni i postanowiłem zaprezentować Wam nową serię: Niebezpieczne dziewczyny.  Koresponduje ona nieco z Polskimi Nastoletnimi Zbrodniarzami, którą nagrywałem w zeszłym roku. Jeśli nie znacie, to wrzucę tutaj link, bo wydaje mi się, że warto się z tym zapoznać.  O Paulinie i Larze nie będę opowiadał. Jak dla mnie to zbyt świeża sprawa. Nie cofniemy się jednak bardzo daleko, a mianowicie do 2016 roku, kiedy to 14-letnia Roksana była zakochana w pewnym chłopaku. Pech chciał, że chłopak wolał Paulinę.   #true #crime #podcast

Z pewnością słyszeliście o niedawnych wypadkach w Poznaniu, kiedy trzydziestodziewięcio-letnia Paulina namówiła swoją córkę Laurę oraz kilkoro jej przyjaciół, aby podwieźli ich czternastoletnią koleżankę, bez jej zgody, do ustronnego miejsca, gdzie wspólnie bawili się bardzo brzydko.  

Owa podwieziona koleżanka, którą odebrali w biały dzień spod biedronki, i dla której nie było już miejsca na fotelach, więc pojechała w bagażniku, nie była tą imprezą w najmniejszy sposób zainteresowana. A jednak to ona była jej główną atrakcją.  

Bez swojej woli, a nawet ze zdecydowanym sprzeciwem, oddała się goleniu głowy oraz brwi, służyła za popielniczkę, na której można było zgasić papierosa, tarzała się w błocie i dawała się ciągnąć po ziemi w stroju Ewy. Ostatecznie odbyła stosunek z siedemnastoletnim Alanem, choć bez swojego czynnego udziału. Chyba rozumiecie o czym mówię.  Czym się naraziła dziewczyna? Podobno zniszczyła wspomnianej Laurze, córce Pauliny e-papierosa. No i nazwała tę drugą bardzo brzydko. Z łaciny zakrętem, łukiem. Czyli naszą swojską …  

Nieładnie – przyznacie. Ale to, co ją za to spotkało, nie mieści się normalnym ludziom w głowie. Chciałoby się rzec – czegoś takiego to w Polsce jeszcze nie było! Żeby dziewczynka (bo Laura ma też lat 14) dopuściła do tak okrutnej zbrodni! Żeby kobieta, jej matka, ją do tego zachęcała, a nawet zorganizowała to wszystko. Takie rzeczy nie mieszczą się w głowie! To przecież mężczyźni są okrutnikami.  

Ale może kobiety też potrafią być bezwzględne?  T

a historia sprzed kilkunastu dni zainspirowała mnie do pogrzebanie nieco w historii kobiecych zbrodni i postanowiłem zaprezentować Wam nową serię: Niebezpieczne dziewczyny.  Koresponduje ona nieco z Polskimi Nastoletnimi Zbrodniarzami, którą nagrywałem w zeszłym roku. Jeśli nie znacie, to wrzucę tutaj link, bo wydaje mi się, że warto się z tym zapoznać.  O Paulinie i Larze nie będę opowiadał. Jak dla mnie to zbyt świeża sprawa. Nie cofniemy się jednak bardzo daleko, a mianowicie do 2016 roku, kiedy to 14-letnia Roksana była zakochana w pewnym chłopaku. Pech chciał, że chłopak wolał Paulinę.  

#true #crime #podcast

Krótki odcinek o zabi… o kłusownikach - Krwawa tajemnica Białowieży || Kronika Kryminalna Podcast Specjal
2022-08-10 15:29:59

Artykuł z Dziennika Białostockiego, datowany na 14 lipca, opisujący zabójstwo leśniczego, o którym będzie dziś mowa i do którego doszło zaledwie 3 dni wcześniej, zaczyna się od następujących słów: „Puszcza ma swój byt, swoje życie i kryje wiele niezbadanych tajemnic.” „W kniejach i uroczyskach Puszczy Białowieskiej mniej jest już dzisiaj [jednak] dzikiego zwierza, którego tępią nielitościwie kłusownicy, natomiast w gąszczach i parowach kryją się bandy zbrodniarzy i wyrzutków najpodlejszego gatunku.” Z tymi bandami zmagała się nie tylko policja, organizując od czasu do czasu obławy, ale zwłaszcza Straż Leśnia, która na co dzień zwalczała „kłusowników i złodziei leśnych. W walce tej, cytując dalej Dziennik Białostocki, odznaczał się wytrwałością i poświęceniem szczególnem leśniczy Nadleśnictwa Narewskiego Marian Skąpski.”

Artykuł z Dziennika Białostockiego, datowany na 14 lipca, opisujący zabójstwo leśniczego, o którym będzie dziś mowa i do którego doszło zaledwie 3 dni wcześniej, zaczyna się od następujących słów:

„Puszcza ma swój byt, swoje życie i kryje wiele niezbadanych tajemnic.”

„W kniejach i uroczyskach Puszczy Białowieskiej mniej jest już dzisiaj [jednak] dzikiego zwierza, którego tępią nielitościwie kłusownicy, natomiast w gąszczach i parowach kryją się bandy zbrodniarzy i wyrzutków najpodlejszego gatunku.”

Z tymi bandami zmagała się nie tylko policja, organizując od czasu do czasu obławy, ale zwłaszcza Straż Leśnia, która na co dzień zwalczała „kłusowników i złodziei leśnych. W walce tej, cytując dalej Dziennik Białostocki, odznaczał się wytrwałością i poświęceniem szczególnem leśniczy Nadleśnictwa Narewskiego Marian Skąpski.”

Nie ma ciała, nie ma zbrodni? || Kronika Kryminalna Podcast s03e18
2022-08-03 05:00:09

Wiadomym nie od dziś jest, że nie należy kalać swego gniazda. A jednak postanowiłem poruszyć temat pewnego Youtubera, może podcastera, jeśli chcecie influencera, bo ta historia, którą Wam opowiem jest tak wstrząsająca, że nie można jej przemilczeć. I mimo osobistej znajomości z jej głównym protagonistą, postanowiłem ją Wam opowiedzieć. Michał Mostowiak, bo o nim mowa, zaczął nagrywać podcasty true crime zanim stały się popularne. Nagrywał długo przed Marcinem Myszką, Justyną Mazur czy Karoliną Anną. Zastanawiasz się teraz z pewnością – dlaczego ja go nie znam? Dlaczego o nim nie słyszałem? Postaram się odpowiedzieć na te pytania w dzisiejszym odcinku Kroniki Kryminalnej, jedynego, z tego co mi wiadomo, fabularyzowanego słuchowiska true crime na polskim YouTube i Spotify.
Wiadomym nie od dziś jest, że nie należy kalać swego gniazda. A jednak postanowiłem poruszyć temat pewnego Youtubera, może podcastera, jeśli chcecie influencera, bo ta historia, którą Wam opowiem jest tak wstrząsająca, że nie można jej przemilczeć. I mimo osobistej znajomości z jej głównym protagonistą, postanowiłem ją Wam opowiedzieć. Michał Mostowiak, bo o nim mowa, zaczął nagrywać podcasty true crime zanim stały się popularne. Nagrywał długo przed Marcinem Myszką, Justyną Mazur czy Karoliną Anną. Zastanawiasz się teraz z pewnością – dlaczego ja go nie znam? Dlaczego o nim nie słyszałem? Postaram się odpowiedzieć na te pytania w dzisiejszym odcinku Kroniki Kryminalnej, jedynego, z tego co mi wiadomo, fabularyzowanego słuchowiska true crime na polskim YouTube i Spotify.

Nawrócony bandyta? || Kronika Kryminalna Podcast s03e16
2022-07-29 20:13:40

Chłopak, dajmy mu na imię Darek, miał zaledwie osiemnaście lat, kiedy późną nocą zaczepił nieznajomego mężczyznę i poprosił go o papierosa. A kiedy ten mu odmówił – Darek stracił nad sobą panowanie. Lecz to był zaledwie koniec jego przestępczej drogi. Zaczęło się o wiele wcześniej, kiedy Darek miał 14 lat. Zaczęło się od chodzenia wtedy na wagary i wszczynania bójek. Później włamywał się do samochodów, żeby sobie pojeździć albo wygrać zakład z kolegami. Potem napady, pobicia – za te rozboje trafił do poprawczaka. A kiedy wyszedł na przepustkę, dokonał 17 napadów w przeciągu 3 dni. Gdyby wspomniany mężczyzna dał mu tego papierosa, być może napadów byłoby więcej.

Chłopak, dajmy mu na imię Darek, miał zaledwie osiemnaście lat, kiedy późną nocą zaczepił nieznajomego mężczyznę i poprosił go o papierosa. A kiedy ten mu odmówił – Darek stracił nad sobą panowanie.

Lecz to był zaledwie koniec jego przestępczej drogi. Zaczęło się o wiele wcześniej, kiedy Darek miał 14 lat. Zaczęło się od chodzenia wtedy na wagary i wszczynania bójek. Później włamywał się do samochodów, żeby sobie pojeździć albo wygrać zakład z kolegami. Potem napady, pobicia – za te rozboje trafił do poprawczaka. A kiedy wyszedł na przepustkę, dokonał 17 napadów w przeciągu 3 dni. Gdyby wspomniany mężczyzna dał mu tego papierosa, być może napadów byłoby więcej.

Toksyczna miłość || Kronika Kryminalna Podcast s03e17
2022-07-27 19:49:53

Rodzina Sarasockich, o której dzisiaj będzie mowa, pojawiła się w Lachnie nagle i znikąd. Nikt z mieszkańców miasta ich nie znał, nikt nie wiedział, skąd pochodzą. Kupili dom na osiedlu Nadziei, które możecie znać z odcinka „Zbrodnie Miłości”, z „Naiwności w sieci” albo „Zbrodni w sąsiedztwie” – jednych z pierwszych słuchowisk, jakie przez ostatnie półtora roku popełniłem. Tym, którzy nie słyszeli tych historii, serdecznie je polecam i podlinkowuje. Osiedle Nadziei to zdecydowanie najbogatsza dzielnica Lachna, gdzie stoją obok siebie wymyślne wille, zazwyczaj otoczone wysokimi płotami, obsadzone tujami. Na podjazdach domów stoją drogie auta, o których większość z nas może sobie jedynie pomarzyć. A mimo że to taka ekskluzywna dzielnica, to dochodzi i tam do wielu przestępstw, a często bywają to zbrodnie bardzo poważne. I chyba o takim wypadku będzie dzisiaj mowa.

Rodzina Sarasockich, o której dzisiaj będzie mowa, pojawiła się w Lachnie nagle i znikąd. Nikt z mieszkańców miasta ich nie znał, nikt nie wiedział, skąd pochodzą. Kupili dom na osiedlu Nadziei, które możecie znać z odcinka „Zbrodnie Miłości”, z „Naiwności w sieci” albo „Zbrodni w sąsiedztwie” – jednych z pierwszych słuchowisk, jakie przez ostatnie półtora roku popełniłem.

Tym, którzy nie słyszeli tych historii, serdecznie je polecam i podlinkowuje.

Osiedle Nadziei to zdecydowanie najbogatsza dzielnica Lachna, gdzie stoją obok siebie wymyślne wille, zazwyczaj otoczone wysokimi płotami, obsadzone tujami. Na podjazdach domów stoją drogie auta, o których większość z nas może sobie jedynie pomarzyć.

A mimo że to taka ekskluzywna dzielnica, to dochodzi i tam do wielu przestępstw, a często bywają to zbrodnie bardzo poważne. I chyba o takim wypadku będzie dzisiaj mowa.

Krzysztof Pańków – Wampir z Byczyny || Kronika Kryminalna Podcast S03e15
2022-07-10 07:49:35

Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze, witajcie w Kronice Kryminalnej – jedynym fabularyzowanym true crime w Polsce – przynajmniej z tego, co ja wiem…   Dziś opowiemy sobie o historii, która miała miejsce w niewielkim miasteczku Byczyna w październiku roku 1996.   Miasteczko to liczy sobie nieco ponad 3,5 tys. mieszkańców. Wszyscy tu się znają, a najpoważniejszymi przestępstwami przez wiele dziesięcioleci były bójki pod sklepem monopolowym lub kradzież roweru.   Aż do tego felernego dnia, kiedy Kasia, wzorowa uczennica 3 klasy szkoły podstawowej, zaginęła w drodze do szkoły.  Znaleziono ją dopiero po kilku dniach.   Mieszkańcy miasteczka przez lata dochodzili do siebie po traumie, jaką zbiorowo przeżyli. Trudno było im uwierzyć, że w ich spokojnym miasteczku doszło do tragedii.   Lecz, jak już z pewnością wiecie – ta historia wydarzyła się naprawdę.   Aby zachować jej spójność, brak niektórych faktów wypełniony został koniekturą i presumpcją.  

Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze,

witajcie w Kronice Kryminalnej – jedynym fabularyzowanym true crime w Polsce – przynajmniej z tego, co ja wiem…  

Dziś opowiemy sobie o historii, która miała miejsce w niewielkim miasteczku Byczyna w październiku roku 1996.  

Miasteczko to liczy sobie nieco ponad 3,5 tys. mieszkańców. Wszyscy tu się znają, a najpoważniejszymi przestępstwami przez wiele dziesięcioleci były bójki pod sklepem monopolowym lub kradzież roweru.  

Aż do tego felernego dnia, kiedy Kasia, wzorowa uczennica 3 klasy szkoły podstawowej, zaginęła w drodze do szkoły.  Znaleziono ją dopiero po kilku dniach.  

Mieszkańcy miasteczka przez lata dochodzili do siebie po traumie, jaką zbiorowo przeżyli. Trudno było im uwierzyć, że w ich spokojnym miasteczku doszło do tragedii.  

Lecz, jak już z pewnością wiecie – ta historia wydarzyła się naprawdę.  

Aby zachować jej spójność, brak niektórych faktów wypełniony został koniekturą i presumpcją.  

Milczenie owiec po polsku || Kronika Kryminalna Podcast s03e14
2022-07-04 06:13:26

31 maja 1999 roku dyżurny policji odebrał z rana telefon. Roztrzęsiony mężczyzna powiedział, że u niego w domu doszło do przestępstwa i możliwe, że ktoś nie żyje. Zdążył jeszcze podać adres i rozłączył się, nie dodając żadnych szczegółów więcej.   Dyżurny nie zbagatelizował tego telefonu i natychmiast wysłał patrol pod wskazany adres. Komisarz Bagieta, który opowiadał mi tę historię, twierdzi, że był jednym z policjantów, który został wysłany na miejsce zdarzenia.   – Nie wyobrażasz sobie, co tam zastaliśmy – mówił mi z przejęciem. Jego źrenice się rozszerzyły i mam wrażenie, że pobladł, kiedy zaczął sobie przypominać tamte obrazy. – Widziałem przecież już wiele miejsc zbrodni – mówił. – Ale pierwszy raz miałem wrażenie, że jestem na planie amerykańskiego thrillera. To wyglądało jak jakieś rytualne zabójstwo. Weszliśmy do piwnicy. Panował tam półmrok i nie działało światło. Jedynie z niewielkiego okna padała szara łuna, która ledwie oświetlała jakąś bryłę przywiązaną do krat okna. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do ciemności, dostrzegliśmy, że to nogi. Zobaczyliśmy po chwili też tułów. Mężczyzna miał rozłożone ręce, jak gdyby ktoś chciał ułożyć z niego krzyż i powiesić go do góry nogami, jak świętego Piotra. W tej całej układance brakowało głowy.   #true #crime #podcast

31 maja 1999 roku dyżurny policji odebrał z rana telefon. Roztrzęsiony mężczyzna powiedział, że u niego w domu doszło do przestępstwa i możliwe, że ktoś nie żyje. Zdążył jeszcze podać adres i rozłączył się, nie dodając żadnych szczegółów więcej.  

Dyżurny nie zbagatelizował tego telefonu i natychmiast wysłał patrol pod wskazany adres. Komisarz Bagieta, który opowiadał mi tę historię, twierdzi, że był jednym z policjantów, który został wysłany na miejsce zdarzenia.  

– Nie wyobrażasz sobie, co tam zastaliśmy – mówił mi z przejęciem. Jego źrenice się rozszerzyły i mam wrażenie, że pobladł, kiedy zaczął sobie przypominać tamte obrazy. – Widziałem przecież już wiele miejsc zbrodni – mówił. – Ale pierwszy raz miałem wrażenie, że jestem na planie amerykańskiego thrillera. To wyglądało jak jakieś rytualne zabójstwo. Weszliśmy do piwnicy. Panował tam półmrok i nie działało światło. Jedynie z niewielkiego okna padała szara łuna, która ledwie oświetlała jakąś bryłę przywiązaną do krat okna. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do ciemności, dostrzegliśmy, że to nogi. Zobaczyliśmy po chwili też tułów. Mężczyzna miał rozłożone ręce, jak gdyby ktoś chciał ułożyć z niego krzyż i powiesić go do góry nogami, jak świętego Piotra. W tej całej układance brakowało głowy.  

#true #crime #podcast

Kochanki z piekła rodem || Kronika kryminalna podcast s03e12
2022-06-05 12:39:18

– Jesteś tego pewna? – zapytała Pati już po raz kolejny. Roksi zagryzła wargi, ale kiwnęła głową.   – Robimy to – powiedziała i podniosła ze stołu ciężką klamkę, po czym wsunęła ją sobie za pasek. – Raz się żyje! – dodała.   Pati uśmiechnęła się i pocałowała Roksi w usta.   – Kocham cię – rzekła i sama też wzięła żelastwo ze stołu. Przez chwilę ważyła ciężar w dłoniach, a kiedy wreszcie wsunęła je sobie za pasek, poczuła na biodrze zimno metalu. Dreszcz przeszedł ją po plecach. Dziewczyny zaciągnęły na głowy kaptury czarnych bluz i pojechały tramwajem na najdalej położone osiedle, aby nie narazić się na rozpoznanie przez kogoś znajomego. Zbliżała się 21:00 i ulice się wyludniały. W tramwaju znajdowało się jedynie kilkoro zmęczonych po pracy ludzi, zatopionych w swoich telefonach komórkowych, z tyłu wagonu jakaś rozgadana młodzież. Było już ciemno. W betonowej dżungli, w której się znalazły, ledwo majaczyły uliczne latarnie. W oknach odbijały się zimne refleksy telewizorów.  Dziewczyny nie odzywały się do siebie całą drogę. Nawet na siebie nie patrzyły, wlepiając wzrok w podłogę, w swoje buty, jakby w nich było coś fascynującego. Obie czuły na żołądku zimny, oślizgły ciężar, obie czuły niewypowiedzianą obawę, że może im się nie udać. Ale przecież przygotowywały się do tego od tygodni. Wszystko zaplanowały w szczegółach, każdy krok i każde słowo. Nic nie może pójść źle – przekonywały się. Dziś odmieni się ich życie!   Kiedy stanęły wreszcie przed sklepem, spojrzały sobie głęboko w oczy i pocałowały się z wielką czułością, dla kurażu, dla dodania animuszu. Roksi założyła kominiarkę na twarz, spojrzała raz jeszcze na Pati i po głębokim oddechu wparowała do sklepu.   Wymachując ekspedientce przed nosem klamką, krzyknęła:  – To napad!   #true #crime #podcast

– Jesteś tego pewna? – zapytała Pati już po raz kolejny.

Roksi zagryzła wargi, ale kiwnęła głową.  

– Robimy to – powiedziała i podniosła ze stołu ciężką klamkę, po czym wsunęła ją sobie za pasek. – Raz się żyje! – dodała.  

Pati uśmiechnęła się i pocałowała Roksi w usta.  

– Kocham cię – rzekła i sama też wzięła żelastwo ze stołu. Przez chwilę ważyła ciężar w dłoniach, a kiedy wreszcie wsunęła je sobie za pasek, poczuła na biodrze zimno metalu. Dreszcz przeszedł ją po plecach.

Dziewczyny zaciągnęły na głowy kaptury czarnych bluz i pojechały tramwajem na najdalej położone osiedle, aby nie narazić się na rozpoznanie przez kogoś znajomego. Zbliżała się 21:00 i ulice się wyludniały. W tramwaju znajdowało się jedynie kilkoro zmęczonych po pracy ludzi, zatopionych w swoich telefonach komórkowych, z tyłu wagonu jakaś rozgadana młodzież. Było już ciemno. W betonowej dżungli, w której się znalazły, ledwo majaczyły uliczne latarnie. W oknach odbijały się zimne refleksy telewizorów. 

Dziewczyny nie odzywały się do siebie całą drogę. Nawet na siebie nie patrzyły, wlepiając wzrok w podłogę, w swoje buty, jakby w nich było coś fascynującego. Obie czuły na żołądku zimny, oślizgły ciężar, obie czuły niewypowiedzianą obawę, że może im się nie udać. Ale przecież przygotowywały się do tego od tygodni. Wszystko zaplanowały w szczegółach, każdy krok i każde słowo. Nic nie może pójść źle – przekonywały się. Dziś odmieni się ich życie!  

Kiedy stanęły wreszcie przed sklepem, spojrzały sobie głęboko w oczy i pocałowały się z wielką czułością, dla kurażu, dla dodania animuszu. Roksi założyła kominiarkę na twarz, spojrzała raz jeszcze na Pati i po głębokim oddechu wparowała do sklepu.  

Wymachując ekspedientce przed nosem klamką, krzyknęła: 

– To napad!  


#true #crime #podcast

Cyklista-podpalacz. Foliarz i szur? || Kronika Kryminalna Podcast s03e11
2022-05-22 08:15:41

5 sierpnia 2021 regionalna telewizja pokazała nagrania z kamer monitoringu. W jednym z domów we wsi pod miejscem zdarzenia rodzina H. zasiadła do kolacji przed telewizorem przy stole w pokoju gościnnym. Pan H. przekroił kiełbasę, nadział jej kawałek na widelec i skierował go do ust. Zanim jednak udało mu się przełknąć smakowity kąsek zmielonych podrobów z jałowcem, zakrztusił się i wypluł wszystko, co miał w ustach na stół, na czysty, biały obrus. Jego żona siedziała blada i jakby zahipnotyzowana. Nie zwracała jednak w ogóle na niego uwagi, ale wzrok miała wlepiony w telewizor. Córka też skupiała całą uwagę na programie, który leciał w regionalnej telewizji. – Żabciu – zapytała żona czule męża – czy to ty? W telewizji pani dziennikarka mówiła o tchórzliwym i podłym akcie wandalizmu, który miał miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek. Sprawa była na tyle poważna, że w jej temacie wypowiedział się premier, a minister zdrowia przybył do miasta osobiście, aby złorzeczyć sprawcy na tle spalonego budynku. Wypowiadał się także komendant policji, który obiecywał znaleźć sprawcę w przeciągu najbliższych dni. Obiecywał także nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za pomoc w namierzeniu sprawcy.

5 sierpnia 2021 regionalna telewizja pokazała nagrania z kamer monitoringu. W jednym z domów we wsi pod miejscem zdarzenia rodzina H. zasiadła do kolacji przed telewizorem przy stole w pokoju gościnnym. Pan H. przekroił kiełbasę, nadział jej kawałek na widelec i skierował go do ust. Zanim jednak udało mu się przełknąć smakowity kąsek zmielonych podrobów z jałowcem, zakrztusił się i wypluł wszystko, co miał w ustach na stół, na czysty, biały obrus.

Jego żona siedziała blada i jakby zahipnotyzowana. Nie zwracała jednak w ogóle na niego uwagi, ale wzrok miała wlepiony w telewizor. Córka też skupiała całą uwagę na programie, który leciał w regionalnej telewizji.

– Żabciu – zapytała żona czule męża – czy to ty?

W telewizji pani dziennikarka mówiła o tchórzliwym i podłym akcie wandalizmu, który miał miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek. Sprawa była na tyle poważna, że w jej temacie wypowiedział się premier, a minister zdrowia przybył do miasta osobiście, aby złorzeczyć sprawcy na tle spalonego budynku. Wypowiadał się także komendant policji, który obiecywał znaleźć sprawcę w przeciągu najbliższych dni. Obiecywał także nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za pomoc w namierzeniu sprawcy.

Zabójcze małżeństwo Paśnik || Kronika Kryminalna Podcast s03e10
2022-05-15 12:06:42

rzenieśmy się do 7 marca 1922 roku na dworzec Wiedeński w Warszawie. Dworzec ten w połowie XIX wieku i miał służyc jako tzw. dworzec przyjazdowy dla pasażerów, którzy przyjechali do Warszawy. Ale od 1919 służył jako Dworzec Główny, choć tę funkcję miał przejąć na kilka miesięcy, aż nie powstanie Dworzec Główny z prawdziwego zdarzenia. Jak wiele prowizorek w Polsce, dworzec ten przetrwał w swojej funkcji aż do tragedii w 1939 roku. Dworce chyba zawsze były miejscami, w których przewijały się wszelkiego rodzaju typy spod ciemnej gwiazdy. Na dworcach koczowali bezdomni, na dworcach przemieszkiwały dzieci z dworca zoo, dworce pełne były drobnych przestępców, prostytuujących się młodocianych, na dworcach grasowali doliniarze.  Nie inaczej było w 1922. 7 marca na dworcu było ruchliwie jak zawsze. Ale miedzy koczujących tu migrantów wmieszali się policjanci w cywilu. Wśród nich także niejaka Feliksa Zarzycka, która lustrowała twarze przechodniów. W pewnym momencie Feliksa złapała przodownika Józefa Sikorskiego za rękaw. Przodownik to, tak na marginesie, stopień równy dzisiejszemu sierżantowi. – To on – szepnęła, wskazując ruchem głowy niepozornego, choć szerokiego w barach mężczyznę o pooranej, kościstej twarzy. Obiecane źródła o stanie II RP: https://krowoderska.pl/bieda-ii-rzeczpospolitej-na-zdjeciach-mam-20-lat-pragne-pracowac-i-zyc-uczciwie/ https://krowoderska.pl/stanislaw-wyspianski-i-teodora-pytkowna-skandal-i-najdrozszy-polski-obraz/ https://wielkahistoria.pl/bezrobocie-w-przedwojennej-polsce-rzeczywistosc-byla-tak-tragiczna-ze-nawet-gus-falszowal-liczby/

rzenieśmy się do 7 marca 1922 roku na dworzec Wiedeński w Warszawie. Dworzec ten w połowie XIX wieku i miał służyc jako tzw. dworzec przyjazdowy dla pasażerów, którzy przyjechali do Warszawy. Ale od 1919 służył jako Dworzec Główny, choć tę funkcję miał przejąć na kilka miesięcy, aż nie powstanie Dworzec Główny z prawdziwego zdarzenia. Jak wiele prowizorek w Polsce, dworzec ten przetrwał w swojej funkcji aż do tragedii w 1939 roku.

Dworce chyba zawsze były miejscami, w których przewijały się wszelkiego rodzaju typy spod ciemnej gwiazdy. Na dworcach koczowali bezdomni, na dworcach przemieszkiwały dzieci z dworca zoo, dworce pełne były drobnych przestępców, prostytuujących się młodocianych, na dworcach grasowali doliniarze.  Nie inaczej było w 1922.

7 marca na dworcu było ruchliwie jak zawsze. Ale miedzy koczujących tu migrantów wmieszali się policjanci w cywilu. Wśród nich także niejaka Feliksa Zarzycka, która lustrowała twarze przechodniów. W pewnym momencie Feliksa złapała przodownika Józefa Sikorskiego za rękaw. Przodownik to, tak na marginesie, stopień równy dzisiejszemu sierżantowi.

– To on – szepnęła, wskazując ruchem głowy niepozornego, choć szerokiego w barach mężczyznę o pooranej, kościstej twarzy.


Obiecane źródła o stanie II RP:

https://krowoderska.pl/bieda-ii-rzeczpospolitej-na-zdjeciach-mam-20-lat-pragne-pracowac-i-zyc-uczciwie/
https://krowoderska.pl/stanislaw-wyspianski-i-teodora-pytkowna-skandal-i-najdrozszy-polski-obraz/
https://wielkahistoria.pl/bezrobocie-w-przedwojennej-polsce-rzeczywistosc-byla-tak-tragiczna-ze-nawet-gus-falszowal-liczby/

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie