Podcast Kryminalny

W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych.
Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią.
Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie.
Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj
Kryminalne
Nie był pewien, czy na swoim koncie miał 125 czy 1008 dusz
2021-08-11 06:00:00
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
w poprzednim odcinku postawiliśmy stopę na nowym kontynencie. Poznaliśmy córkę, która podniosła rękę na matkę. Jeśli nie słyszeliście, to zachęcam. Podlinkuję też od razu.
Dziś pozostajemy w Ameryce i przyjrzymy się jednej z najdziwniejszych kreatur ludzkich, o jakich dane mi było słyszeć. Przepraszał, że odczłowieczam tego osobnika, ale poznając go, ciarki przechodziły mi po plecach i ogarniało mnie zdumienie.
Od czego zacząć? Może od jadłodajni dla bezdomnych, w której wspomniany jegomość pałaszował miskę zupy i rozmyślał o swoim marnym losie. To punkt zwrotny w jego życiu i, wybaczcie to nietrafione określenie, w jego karierze.
Gdyby tego chłodnego dnia 1976 nie znalazł się w tej jadłodajni, nie poznałby tego, kto zaraz miał się przysiąść do jego stolika, i nie rozpoczęłaby się ich kilkuletnia tułaczka. Gdyby nie ta tułaczka, nie powstałaby legenda. A ja nie miałbym tematu na dzisiejszy odcinek.
Kiedy czyta się o jego osiągnięciach [a słowo to mówię w wielkim cudzysłowie], można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z geniuszem zbrodni. Gdyby udowodniono mu wszystko, do czego się przyznał, byłby w pierwszej topce zbrodniarzy stulecia. Panowie w czarnych mundurach od Hugo Bossa czuliby się przy nim jak chłopcy w krótkich spodenkach.
A jednak, kiedy się mu przyjrzeć, ukazuje się naszym oczom nieporadny pan o fizjonomii neandertalczyka i miłym, może nieco infantylnym uosobieniu. Jeśli czytaliście Myszy i Ludzie Steinbecka albo widzieliście film o tym samym tytule, to Ottis przypomina Lenniego Small, którego zagrał John Malkovitch. Jak taki przygłup – myślicie sobie od razu, nie zważając na poprawność polityczną – byłby w stanie pozbawić ducha tak wiele osób?
I zaczyna od razu coś śmierdzieć. Tak, trochę on, bo nie przepada za higieną. Jest prawie bezdomny. Jak to prawie? No bo gdzieś tam pomieszkuje, choć nigdzie na stałe, nie ma bieżącej wody, nie ma mydła. Zresztą, higiena zdaje się być dla niego niepotrzebnym zbytkiem. Jego grubo ciosana twarz zdaje się apelować, że Ottis Toole, bo o nim mowa, lubi naturalność. Że drwi sobie z tych wszystkich ekstrawagancji, jak praca, czysty ubiór, czy inne takie takie.
Zatem – kim jest Ottis Toole – geniuszem zbrodni, czy też cwanym rzezimieszkiem, który wykoncypował sobie dość ciekawy patent na życie?
Matkę kochać należy i szanować
2021-08-09 04:55:15
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
kończymy sezon nastoletnich zbrodnicieli (a przynajmniej zawieszamy go na jakiś czas, aby moje skołatane nerwy odpoczęły trochę od tych rodzimych, a przez to angażujących emocjonalnie o wiele bardziej, niż odległe zbrodnie). Jednakowoż, aby jakoś naturalnie przejść do nowego sezonu, pochylimy się dziś nad dziewczynką, która popełniając zbrodnię była przekonana, że wciąż jest nastolatką, choć metryka jej wskazywała na ukończone 24 lata.
Zarazem dzisiejszy odcinek będzie swojego rodzaju preludium do najnowszego sezonu, którego akcja będzie miała miejsce w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, w ojczyźnie profilowania, kojarzenia spraw i nazywania ich seryjnymi. Zatem w następnych odcinkach odświeżymy sobie takie nazwiska jak Henry Lee Lucas, Ed Kemper czy sam Charles Manson.
Ale póki co wróćmy do dzisiejszego odcinka. Niemiecki filozof Theodor Adorno, jeden z głównych przedstawicieli tzw. szkoły frankfurckiej, sformułował w jednym ze swoich esejów maksymę „Nie ma prawdziwego życia w fałszywym”. Nie będziemy się zagłębiać w to, jakie miały te słowa znaczenie dla młodzieży lat 60 oraz ich interpretację. Podejdziemy do nich bezpośrednio i potraktujemy jako motto do naszej historii, bo w rzeczy samej „nie ma prawdziwego życia w fałszywym”, a to udowodniły całym swoim jestestwem nasze dzisiejsze bohaterki.
Sam fakt, że dziewczynka (a będę ją tak nazywał mimo jej wieku, bo nigdy nie dane było jej dojrzeć) myślała, że ma lat dziewiętnaście, kiedy w rzeczywistości miała 24, a sąsiedzi i znajomi byli przekonani, że nie jest nawet pełnoletnia – sam ten fakt intryguje. A to przecież dopiero początek historii, której nie wymyśliłby żaden powieściopisarz. Dziewczynka ta spędziła całe swoje życie w fikcji, wykreowanej przez jej matkę, a ostatnie lata żyła w bajkowym świecie iluzji.
Wraz ze swoją matką mieszkały w pudrowo-różowym domku na przedmieściu Springfield w Missouri, od czasu do czasu latały do Disneylandu, aby córka mogła zatańczyć (mimo że na wózku inwalidzkim) z prawdziwymi książętami z bajki i zjeść najpyszniejsze purée ziemniaczane na zachód od Missisipi. Kiedy nie gościły akurat w zamku Kopciuszka, latały prywatnymi samolotami do lekarzy w Kansas City albo były goszczone przez samego Ronalda McDonalda w jego restauracjach.
Zapytacie więc zatem – po co dziewczynka miała burzyć tę sielankę? Co strzeliło jej do głowy?
Mam nadzieję, że tym słuchowiskiem choć trochę przybliżę Wam odpowiedź na to pytanie.
Gdzie leży patologia? - zupełnie inna historia.
2021-07-25 17:00:00
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
Vox populi, vox dei – demokracja zwyciężyła i za sprawą Waszych głosów wrzucam dziś kolejny odcinek, choć jak przestrzegałem – zupełnie inny, niż większość. To informacja zwłaszcza dla nowych słuchaczek i słuchaczy, którzy nie znajdą tego kanału – od czasu do czasu zapuszczamy się w inne regiony niż takie standardowe. Ale gdyby Wam się spodobało, pozostańcie z nami, subskrybując ten kanał.
Dziś zapuścimy się w rejony, w jakich jeszcze nigdy nie byliśmy, choć znajdziemy się w Lachnie. Może są wśród Was tacy, którzy nie znajdą Lachna – to miejscowość, w której osadzona jest większa część słuchowisk z pierwszego sezonu. To niewielkie miasteczko położone między kujawami a wielkopolską, gdzieś między Poznaniem a Toruniem. I tutaj znowu się udamy, choć nie będziemy towarzyszyć komisarzowi Bagiecie ani posterunkowemu Pawlakowi.
Poznajcie Rafała, to ten facet, który idzie w tym, nieco przydrogim jak na tę dzielnicę, garniturze, i ciągnie za sobą walizkę na kółkach, a w prawicy trzyma kurczowo skórzaną teczkę, jakby w niej były największe skarby całego świata. Idzie niepewnym krokiem, rozglądając się nerwowo, między dwoma rzędami zapuszczonych wolnostojących domków, które rzucają posępne spojrzenia na wąską ulicę. Przed domami siedzą starcy o szarych twarzach, ze zmarszczkami wypełnionymi warstwą kurzu, wygrzewają się leniwie na słońcu i piją tanie wino. Ich puste oczy obserwują każdy jego ruch.
Nagle skrzek wron wzbija się w suche powietrze, a za nim szum skrzydeł i ujadanie psów. Rafał przystanął i rozejrzał się nerwowo. Czuł, że jego serce zabiło mocniej. Lecz po krótkiej chwili ruszył dalej. Przeszły go ciarki, kiedy pod sklepem spożywczym zauważył kilku chudych, obszarpanych mężczyzn, opróżniających karton wina, którzy przyglądali mu się z wrogim zaciekawieniem, jak gdyby nigdy nie widzieli człowieka.
Żółtozębny pijak splunął smarkami na ziemię i wytarł usta rękawem, nie spuszczając Rafała z oczu. „Bezrobotny pasożyt, pomyślał Rafał, przestępca, na którego utrzymanie muszę płacić podatki.”
Już zaczął żałować, że postanowił tu przyjść. Może trzeba było się udać gdzie indziej? Wcześniej nie przyszło mu do głowy, że tu może być aż tak niebezpiecznie i dopiero teraz dostrzegł dwunastoletniego smarkacza ze śmierdzącym, tanim papierosem w ustach, który z zaciekawieniem zerkał na jego zegarek.
Jak podleci, a ja mu go nie oddam, zwoła kilku z jego kilkunastu braci i wywiozą mnie stąd w plastikowym worku.
Praskie wychowanie - zabójstwo dziennikarza radiowego Artura Korczaka
2021-07-11 21:34:51
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
dzisiaj przeniesiemy się do Warszawy na Pragę Północ w lata dziewięćdziesiąte.
KAROL Kot - CZŁOWIEK, który został WAMPIREM
2021-07-04 23:15:56
Dziewczyna gangstera
2021-06-11 07:09:52
Czym grozi podrywanie dziewczęcia w Słonnem w Dolinie Sanu?
2021-05-28 06:08:10
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
Dzisiaj wybierzemy się na podkarpacie, nad rzekę San, gdzie w jej zakolu, otoczona niby fosą, leży wieś Słonne. To niewielka miejscowość licząca sobie mniej niż dwustu mieszkańców, położona wśród olsów bagiennych i szuwarów, otoczona łąkami i lasami łęgowymi. Ze względu na piękne okoliczności przyrody, miejscowość ta jest chętnie odwiedzana przez turystów, a co za tym idzie, poza kilkudziesięcioma domostwami i mikro-gospodarstwami rolnymi, przyklejonymi do niewielkiej drogi, wokół Słonnego znajdują się pola namiotowe, ośrodki wypoczynkowe i agroturystyki.
Wsi spokojna, wsi wesoła – chciałoby się powiedzieć, gdyby nie incydent sprzed dwóch lat.
Pan Edek pracował wtedy na budowie mostu w Sielnicy, oddalonej od Słonnego ze trzy, cztery kilometry. Był nocnym stróżem i kończył swoją zmianę. Był wczesny poranek, słońce dopiero wschodziło, nad Sanem unosiły się serpentyny oparów mgły. Pod koniec kwietnia poranki były jeszcze bardzo chłodne i pan Edek czuł skostnienie w dłoniach i stopach. Marzył o powrocie do domu i położeniu się w łóżku, w ciepłej pościeli, którą całą noc grzała jego żona.
Przekazał plac budowy robotnikom, którzy zaczęli się schodzić, wsiadł do swojego kilkunastoletniego samochodu i odjechał.
Przejechał niecałe trzy kilometry, kiedy kątem oka spostrzegł leżącego w rowie mężczyznę. Normalnie nie wzruszyłby nawet ramionami i pojechałby dalej, bo przecież nie pierwszy raz widział w tych okolicach śpiącego w rowie chłopa. Najczęściej przytulonego do swojego roweru, który przecież drogę do domu zna.
Ale tym razem odniósł wrażenie, że facet leży tam w samej bieliźnie. Musiał ostro zapić, żeby biegać w samych tylko gaciach i podkoszulce żonobijce po wsi, a przy temperaturze niższej niż pięć stopni przy gruncie mógł przemarznąć, mógł nabawić się hipotermii. Pan Edek, nie chcąc mieć pijaka na sumieniu, zatrzymał samochód i się cofnął.
– Panie, żyjesz pan? – zawołał z auta, ale mężczyzna nie odpowiedział.
Panu Edkowi nie uśmiechało się wysiadać z samochodu, nie miał też najmniejszej ochoty rozmawiać z nieprzytomnym pijakiem, być może agresywnym, bo zmarzniętym i niewyspanym. Jednak przemógł się. Zgasił silnik i wysiadł. Podszedł do faceta, chcąc go szturchnąć, ale kiedy go zobaczył, jak możecie się już domyślać, zrozumiał, że ten i tak nie odpowie. Na ciele miał wiele ran ciętych i rąbanych.
Święto wiosny, czyli kto porwał radnego i nastolatkę?
2021-05-14 06:29:25
Do stworzenie dzisiejszego, specjalnego odcinka, przyczyniły się: Ilona Maciejewska Elwira Domagała Iviva04 Aneta Alien Wilkomira Anna Monika Chruściel
Dzięki Wam!