Podkast amerykański

Łukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński o Stanach Zjednoczonych - mówimy o tym, co się dzieje w amerykańskiej polityce, przypominamy ważne wydarzenia historyczne, a co jakiś czas omawiamy jakieś ważne zjawisko społeczne czy trapiący Amerykę problem. Nowy odcinek w każdą sobotę.

Jeśli chcecie nas wspierać, zapraszamy na http://patronite.pl/podkastamerykanski


Odcinki od najnowszych:

113. Święto Dziękczynienia czy Dzień Żałoby? O losach najsłynniejszego amerykańskiego święta
2022-11-26 06:30:18

W ostatnich odcinkach dużo było o bieżącej polityce, więc obecnie sięgamy do historii i to sięgamy głęboko, bo do początków nie tylko Stanów Zjednoczonych, lecz także mitów założycielskich narodu amerykańskiego. Wszystkim, którzy choćby w minimalnym stopniu interesują się USA, doroczne Święto Dziękczynienia kojarzy się z indykiem na talerzu, rodziną przy stole, meczem futbolu amerykańskiego w telewizji, paradami na ulicach i dość kuriozalną ceremonią „ułaskawienia” indyka przez prezydenta. Jak wszystkie tradycje, tak i te wydają się odwieczne i niezmienne, choć w rzeczywistości mają swoją burzliwą historię – zaskakująco długą albo przeciwnie, zaskakująco krótką. Dowiecie się, na przykład, który prezydent jako pierwszy darował życie indykowi i czy inne gatunki zwierząt także miały takie szczęście. W jaki sposób Święto Dziękczynienia stało się świętem ogólnonarodowym, co w tej sprawie zrobił Abraham Lincoln, a co Franklin D. Roosevelt. Przede wszystkim jednak opowiemy wam jak brzmi oficjalna narracja o początkach Święta Dziękczynienia – statku „Mayflower”, Pielgrzymach i Ousamequinie, wodzu Wampanoagów. A następnie spróbujemy tę opowieść nieco zdekonstruować, pokazać istniejące w niej przekłamania i konfabulacje. Dowiecie się dlaczego „oficjalna” wersja początków najsłynniejszego amerykańskiego święta opiera się na zmitologizowanej wersji przeszłości, upraszcza lub pomija rolę rdzennych mieszkańców Ameryki. I dlaczego część społeczności Indian, zamiast obchodzić Święto Dziękczynienia woli upamiętniać „Dzień Żałoby”. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

W ostatnich odcinkach dużo było o bieżącej polityce, więc obecnie sięgamy do historii i to sięgamy głęboko, bo do początków nie tylko Stanów Zjednoczonych, lecz także mitów założycielskich narodu amerykańskiego.

Wszystkim, którzy choćby w minimalnym stopniu interesują się USA, doroczne Święto Dziękczynienia kojarzy się z indykiem na talerzu, rodziną przy stole, meczem futbolu amerykańskiego w telewizji, paradami na ulicach i dość kuriozalną ceremonią „ułaskawienia” indyka przez prezydenta. Jak wszystkie tradycje, tak i te wydają się odwieczne i niezmienne, choć w rzeczywistości mają swoją burzliwą historię – zaskakująco długą albo przeciwnie, zaskakująco krótką. Dowiecie się, na przykład, który prezydent jako pierwszy darował życie indykowi i czy inne gatunki zwierząt także miały takie szczęście. W jaki sposób Święto Dziękczynienia stało się świętem ogólnonarodowym, co w tej sprawie zrobił Abraham Lincoln, a co Franklin D. Roosevelt.

Przede wszystkim jednak opowiemy wam jak brzmi oficjalna narracja o początkach Święta Dziękczynienia – statku „Mayflower”, Pielgrzymach i Ousamequinie, wodzu Wampanoagów. A następnie spróbujemy tę opowieść nieco zdekonstruować, pokazać istniejące w niej przekłamania i konfabulacje. Dowiecie się dlaczego „oficjalna” wersja początków najsłynniejszego amerykańskiego święta opiera się na zmitologizowanej wersji przeszłości, upraszcza lub pomija rolę rdzennych mieszkańców Ameryki. I dlaczego część społeczności Indian, zamiast obchodzić Święto Dziękczynienia woli upamiętniać „Dzień Żałoby”.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

112. Więcej Trumpa, partia wytrzyma?
2022-11-19 00:07:41

Republikanie przejęli kontrolę nad Izbą Reprezentantów, to już pewne. Dlaczego jednak ich przewaga będzie tak skromna? Dlaczego wielkie zwycięstwo Republikanów się nie zmaterializowało? Próbujemy odpowiedzieć na te pytania przyglądając się wynikom exit polls, a także odwiedzając dwa miejsca na mapie wyborczej Stanów Zjednoczonych: Arizonę, gdzie przegrała Republikanka Kari Lake, oraz Scranton w Pensylwanii, gdzie w głosującym na Trumpa okręgu po raz kolejny zwyciężył Demokrata. Rozmawiamy z Borysem Krawczeniukiem, wieloletnim dziennikarzem lokalnej gazety „Scranton Times Tribune”. Amerykanie w wyborach odrzucili wielu kandydatów popieranych przez Trumpa i powtarzających jego kłamstwa o sfałszowanych wyborach sprzed dwóch lat. Ale to nie znaczy, że Trump schodzi ze sceny. Zgodnie z przewidywaniami oficjalne zapowiedział, że będzie ubiegał się o prezydenturę w 2024 roku. Dlaczego ogłosił tę decyzję tak wcześnie, bo aż dwa lata przed wyborami? Jak zareagowała Partia Republikańska i którzy politycy uświetnili ten wieczór swoją obecnością? Co zrobiły prawicowe media? Czy to oznaka siły, czy słabości Trumpa? I wreszcie – dlaczego wyborcy, którzy odrzucili radykalizm, dostaną w styczniu bardziej radykalny Kongres, niż kiedykolwiek wcześniej. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Republikanie przejęli kontrolę nad Izbą Reprezentantów, to już pewne. Dlaczego jednak ich przewaga będzie tak skromna? Dlaczego wielkie zwycięstwo Republikanów się nie zmaterializowało? Próbujemy odpowiedzieć na te pytania przyglądając się wynikom exit polls, a także odwiedzając dwa miejsca na mapie wyborczej Stanów Zjednoczonych: Arizonę, gdzie przegrała Republikanka Kari Lake, oraz Scranton w Pensylwanii, gdzie w głosującym na Trumpa okręgu po raz kolejny zwyciężył Demokrata. Rozmawiamy z Borysem Krawczeniukiem, wieloletnim dziennikarzem lokalnej gazety „Scranton Times Tribune”.

Amerykanie w wyborach odrzucili wielu kandydatów popieranych przez Trumpa i powtarzających jego kłamstwa o sfałszowanych wyborach sprzed dwóch lat. Ale to nie znaczy, że Trump schodzi ze sceny. Zgodnie z przewidywaniami oficjalne zapowiedział, że będzie ubiegał się o prezydenturę w 2024 roku. Dlaczego ogłosił tę decyzję tak wcześnie, bo aż dwa lata przed wyborami? Jak zareagowała Partia Republikańska i którzy politycy uświetnili ten wieczór swoją obecnością? Co zrobiły prawicowe media? Czy to oznaka siły, czy słabości Trumpa? I wreszcie – dlaczego wyborcy, którzy odrzucili radykalizm, dostaną w styczniu bardziej radykalny Kongres, niż kiedykolwiek wcześniej.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

111. Republikanie wygrali i... szukają winnych: podsumowanie powyborcze prosto z Waszyngtonu
2022-11-12 04:47:20

Liczenie głosów po wtorkowych wyborach jeszcze trwa, ale i tak sporo już wiemy. Chociaż okoliczności były dla Republikanów wymarzone – wysoka inflacja, nisko oceniany prezydent, rosnąca przestępczość – nadzieje na wielki sukces spełzły na niczym. Większość w Izbie Reprezentantów zapewne uda się im uzyskać, ale nawet jeśli tak się stanie, przewaga będzie niewielka. A to oznacza kłopoty dla nowego spikera Izby Reprezentantów, który będzie uzależniony od głosów najbardziej radykalnych członków republikańskiego klubu. Część nowo wybranych kongresmanów już powiedziała, że Kevin McCarthy nie może liczyć na ich bezwarunkowe poparcie. Oto pierwszy paradoks tych wyborów – mimo że Amerykanie odrzucili najbardziej radykalnych prawicowych kandydatów, to niewielka przewaga Republikanów w Kongresie sprawi, że wrosną wpływy tych radykałów, którzy swoje wybory wygrali. Niemal wszelkie historyczne analogie i przedwyborcze przewidywania okazały się chybione. I znów dlatego, że ogromną rolę w kampanii odgrywał Donald Trump. Tym razem jednak wielu Republikanów nie ma wątpliwości, że była to rola negatywna. W partii zaczęło się szukanie winnych, a były prezydent jest na szczycie listy. Media Ruperta Murdocha, z Fox News na czele, oraz rozliczni konsultanci namawiają Republikanów do zmiany przywództwa, a nowym liderem już obwołują gubernatora Florydy, Rona DeSantisa. Co z tego wszystkiego wyniknie? W odcinku omawiamy procedury wyborcze, wyjaśniamy dlaczego tak długo trzeba czekać na ostateczne rezultaty, komentujemy już znane wyniki wyborów gubernatorskich, do Senatu i do Izby Reprezentantów, ale także – na co mało kto zwraca uwagę – do legislatur stanowych i tłumaczymy, dlaczego mają tak duże znaczenie. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Liczenie głosów po wtorkowych wyborach jeszcze trwa, ale i tak sporo już wiemy. Chociaż okoliczności były dla Republikanów wymarzone – wysoka inflacja, nisko oceniany prezydent, rosnąca przestępczość – nadzieje na wielki sukces spełzły na niczym.

Większość w Izbie Reprezentantów zapewne uda się im uzyskać, ale nawet jeśli tak się stanie, przewaga będzie niewielka. A to oznacza kłopoty dla nowego spikera Izby Reprezentantów, który będzie uzależniony od głosów najbardziej radykalnych członków republikańskiego klubu. Część nowo wybranych kongresmanów już powiedziała, że Kevin McCarthy nie może liczyć na ich bezwarunkowe poparcie. Oto pierwszy paradoks tych wyborów – mimo że Amerykanie odrzucili najbardziej radykalnych prawicowych kandydatów, to niewielka przewaga Republikanów w Kongresie sprawi, że wrosną wpływy tych radykałów, którzy swoje wybory wygrali.

Niemal wszelkie historyczne analogie i przedwyborcze przewidywania okazały się chybione. I znów dlatego, że ogromną rolę w kampanii odgrywał Donald Trump. Tym razem jednak wielu Republikanów nie ma wątpliwości, że była to rola negatywna. W partii zaczęło się szukanie winnych, a były prezydent jest na szczycie listy. Media Ruperta Murdocha, z Fox News na czele, oraz rozliczni konsultanci namawiają Republikanów do zmiany przywództwa, a nowym liderem już obwołują gubernatora Florydy, Rona DeSantisa.

Co z tego wszystkiego wyniknie? W odcinku omawiamy procedury wyborcze, wyjaśniamy dlaczego tak długo trzeba czekać na ostateczne rezultaty, komentujemy już znane wyniki wyborów gubernatorskich, do Senatu i do Izby Reprezentantów, ale także – na co mało kto zwraca uwagę – do legislatur stanowych i tłumaczymy, dlaczego mają tak duże znaczenie.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

110. Na wiecu Donalda Trumpa: odcinek specjalny
2022-11-07 15:23:01

Dziś zapraszamy was na odcinek wyjątkowy – i to nie tylko dlatego, że publikujemy go w poniedziałek. W sobotę spędziliśmy łącznie ponad 6 godzin na płycie lokalnego lotniska w Latrobe, w zachodniej Pensylwanii, gdzie odbył się wiec poparcia dla republikańskich kandydatów z tego stanu: Douga Mastriano i Mehmeta Oza. Główną atrakcją był jednak – nie ma co do tego wątpliwości – eksprezydent Donald Trump, który przyleciał do Latrobe swoim „Trump Force One”. W tym odcinku opowiemy wam cośmy na wiecu widzieli, cośmy słyszeli, jak zorganizowane jest takie wydarzenie, co nas zaskoczyło, a co rozbawiło. Jeśli chcecie wiedzieć jak to jest słuchać Donalda Trumpa przez bite dwie godziny, posłuchajcie naszego odcinka specjalnego, w przeddzień wyborów, prosto z Pensylwanii! Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Dziś zapraszamy was na odcinek wyjątkowy – i to nie tylko dlatego, że publikujemy go w poniedziałek. W sobotę spędziliśmy łącznie ponad 6 godzin na płycie lokalnego lotniska w Latrobe, w zachodniej Pensylwanii, gdzie odbył się wiec poparcia dla republikańskich kandydatów z tego stanu: Douga Mastriano i Mehmeta Oza. Główną atrakcją był jednak – nie ma co do tego wątpliwości – eksprezydent Donald Trump, który przyleciał do Latrobe swoim „Trump Force One”. W tym odcinku opowiemy wam cośmy na wiecu widzieli, cośmy słyszeli, jak zorganizowane jest takie wydarzenie, co nas zaskoczyło, a co rozbawiło. Jeśli chcecie wiedzieć jak to jest słuchać Donalda Trumpa przez bite dwie godziny, posłuchajcie naszego odcinka specjalnego, w przeddzień wyborów, prosto z Pensylwanii!

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

109. American Film Festival
2022-11-05 02:27:10

Podkast amerykański jest jednym z patronów medialnych 13. edycji American Film Festival, która od 8 do 13 listopada tego roku odbędzie się we Wrocławiu, zaś w wersji online od 8 do 20 listopada. Z tej okazji w dzisiejszym odcinku omawiamy kilka filmów dokumentalnych, które możecie obejrzeć na festiwalu, a także dwa filmy Roberta Altmana z pierwszej części retrospektywy tego reżysera, zaplanowanej na tę i przyszłoroczną edycję AFF. Opowiadamy o „Buntowniczce Rosie Parks” (reż. Johanna Hamilton, Yoruba Richen) i próbie odczarowania mitu tej ikonicznej postaci ruchu na rzecz praw obywatelskich. Czy twórcom udało się  spojrzeć na Rosę Parks nie tylko jak na ikonę, ale na pełnowymiarową, złożoną postać? Nieco spieramy się o esej filmowy „Riotsville, USA” (reż. Sierra Pettengill) na temat niepokojów lat 60. i siłowych metodach tłumienia zamieszek społecznych. Zachwycamy się filmem „Węgiel diabli nadali” (reż. Lucas Sabean, Peter Hutchison) o tragicznym uzależnieniu Wirginii Zachodniej od węgla, który w teorii jest bogactwem tego stanu, a w praktyce jego przekleństwem. Wreszcie mówimy o „Polu walki” (reż. Cynthia Lowen), kolejnym filmie na temat sporu wokół prawa Amerykanek do przerywania ciąży. Na koniec dwa filmy Altmana: Łukasz opowiada o anarchistycznym „MASH” (1970), pierwszym zauważonym filmie tego reżysera, a Piotr o wspaniałym „Nashville” (1975). Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Podkast amerykański jest jednym z patronów medialnych 13. edycji American Film Festival, która od 8 do 13 listopada tego roku odbędzie się we Wrocławiu, zaś w wersji online od 8 do 20 listopada. Z tej okazji w dzisiejszym odcinku omawiamy kilka filmów dokumentalnych, które możecie obejrzeć na festiwalu, a także dwa filmy Roberta Altmana z pierwszej części retrospektywy tego reżysera, zaplanowanej na tę i przyszłoroczną edycję AFF.

Opowiadamy o „Buntowniczce Rosie Parks” (reż. Johanna Hamilton, Yoruba Richen) i próbie odczarowania mitu tej ikonicznej postaci ruchu na rzecz praw obywatelskich. Czy twórcom udało się  spojrzeć na Rosę Parks nie tylko jak na ikonę, ale na pełnowymiarową, złożoną postać? Nieco spieramy się o esej filmowy „Riotsville, USA” (reż. Sierra Pettengill) na temat niepokojów lat 60. i siłowych metodach tłumienia zamieszek społecznych. Zachwycamy się filmem „Węgiel diabli nadali” (reż. Lucas Sabean, Peter Hutchison) o tragicznym uzależnieniu Wirginii Zachodniej od węgla, który w teorii jest bogactwem tego stanu, a w praktyce jego przekleństwem. Wreszcie mówimy o „Polu walki” (reż. Cynthia Lowen), kolejnym filmie na temat sporu wokół prawa Amerykanek do przerywania ciąży. Na koniec dwa filmy Altmana: Łukasz opowiada o anarchistycznym „MASH” (1970), pierwszym zauważonym filmie tego reżysera, a Piotr o wspaniałym „Nashville” (1975).

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

108. Wybory w połowie kadencji: wszystko, co musicie wiedzieć
2022-10-29 06:00:26

Dziś podsumowanie przedwyborcze z którego dowiecie się o co toczy się rywalizacja, które wyścigi są kluczowe, jak wyglądają strategie obu partii, jacy są najważniejsi, najciekawsi (ale i najdziwniejsi) kandydaci do fotela gubernatora czy sekretarza stanu, do Izby Reprezentantów i do Senatu. Zapraszamy was na przegląd kraju: przechodzimy z zachodu na wschód, od Alaski po Wisconsin. Dowiecie się dlaczego w zdawałoby się bezpiecznych „niebieskich” stanach –Oregonie, Waszyngtonie i Kalifornii – sfrustrowani Demokratami wyborcy mogą nieoczekiwanie wybrać republikańskich polityków. Dlaczego w konserwatywnym, mormońskim Utah może przegrać urzędujący konserwatywny senator. Opowiemy wam o Arizonie, gdzie wschodzi nowa republikańska gwiazda, i o Teksasie i Florydzie, gdzie demokratyczne gwiazdy rozbłysły na chwilę, ale – jak się wydaje - nie dadzą rady Republikanom. W Georgii posłuchacie o remake'u wyścigu gubernatorskiego sprzed czterech lat i przedziwnych wyborach do Senatu, gdzie realne szanse na wygraną ma kandydat, który na zdrowy rozsądek w ogóle nie powinien mieć żadnych szans. W Ohio opowiemy o kandydacie Demokratów, który chwali się tym, że nie zgadza się z Demokratami, a w Pensylwanii o  niezwykłym kandydacie, którego Republikanie próbują zdyskredytować problemami zdrowotnymi. A na końcu zastanowimy się, co oznaczać mogą te wybory: co zmieni się w amerykańskiej polityce, jeśli Demokraci stracą Izbę Reprezentantów, a co jeśli stracą także Senat. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Dziś podsumowanie przedwyborcze z którego dowiecie się o co toczy się rywalizacja, które wyścigi są kluczowe, jak wyglądają strategie obu partii, jacy są najważniejsi, najciekawsi (ale i najdziwniejsi) kandydaci do fotela gubernatora czy sekretarza stanu, do Izby Reprezentantów i do Senatu.

Zapraszamy was na przegląd kraju: przechodzimy z zachodu na wschód, od Alaski po Wisconsin. Dowiecie się dlaczego w zdawałoby się bezpiecznych „niebieskich” stanach –Oregonie, Waszyngtonie i Kalifornii – sfrustrowani Demokratami wyborcy mogą nieoczekiwanie wybrać republikańskich polityków. Dlaczego w konserwatywnym, mormońskim Utah może przegrać urzędujący konserwatywny senator. Opowiemy wam o Arizonie, gdzie wschodzi nowa republikańska gwiazda, i o Teksasie i Florydzie, gdzie demokratyczne gwiazdy rozbłysły na chwilę, ale – jak się wydaje - nie dadzą rady Republikanom. W Georgii posłuchacie o remake'u wyścigu gubernatorskiego sprzed czterech lat i przedziwnych wyborach do Senatu, gdzie realne szanse na wygraną ma kandydat, który na zdrowy rozsądek w ogóle nie powinien mieć żadnych szans. W Ohio opowiemy o kandydacie Demokratów, który chwali się tym, że nie zgadza się z Demokratami, a w Pensylwanii o  niezwykłym kandydacie, którego Republikanie próbują zdyskredytować problemami zdrowotnymi.

A na końcu zastanowimy się, co oznaczać mogą te wybory: co zmieni się w amerykańskiej polityce, jeśli Demokraci stracą Izbę Reprezentantów, a co jeśli stracą także Senat.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

107. Pomoc dla Ukrainy czy America First? Co się dzieje w amerykańskiej polityce zagranicznej
2022-10-22 08:44:16

Polityka zagraniczna zwykle nie odgrywa w wyborach tak ważnej roli jak sprawy wewnętrzne. W przypadku nadchodzących wyborów w USA sprawy zaangażowania w świecie przebijają się jednak do kampanii. A jako że mowa o wciąż najpotężniejszym militarnie państwie globu, to także my powinniśmy się tym dyskusjom przysłuchiwać. I tak Kevin McCarthy – lider Republikanów w Izbie Reprezentantów – postawił dalszą pomoc dla Ukrainy pod znakiem zapytania. Stwierdził, że jeśli jego partia odzyska kontrolę nad Izbą, dalsze wsparcie nie będzie już przekazywane na zasadzie czeku in blanco. Słowa partyjnego kolegi skrytykował m.in. były wiceprezydent Mike Pence, mówiąc, że w ruchu konserwatywnym nie ma miejsca dla apologetów Putina, a jedynie dla obrońców wolności. O dalszym wsparciu zapewniali także inni wpływowi Republikanie. Problem w tym, że wypowiedź McCarthy’ego odzwierciadla realne wpływy frakcji izolacjonistycznej w partii, które naszym zdaniem wzrosną po wyborach. Politycy GOP doskonale o tym wiedzą – niektórzy jednak łudzą się, że uda im się te frakcję zdominować. Nie mamy takiej pewności. I nie ma jej chyba administracja Bidena. Do tej pory USA zatwierdziły około 60 mld dolarów pomocy. Pojawiają się jednak plotki, że jeszcze w tym roku Kongres uchwali nowy pakiet właśnie po to, żeby nie mogła go zablokować nowa republikańska większość. Ale prezydent i jego ludzie niezmiennie podkreślają, że to nie Rosja, lecz Chiny są dla USA największym wyzwaniem. Kilka tygodni temu Waszyngton wprowadził potężne sankcje, które mogą bardzo spowolnić rozwój technologiczny konkurenta. Tłumaczymy na czym polegają i jakie mogą mieć skutki. Opowiadamy też o innych ważnych wydarzeniach, w tym decyzji o przekształceniu Tajwanu w „jeżozwierza” i załamaniu w relacjach z Arabią Saudyjską, która – m.in. przy udziale Rosji – zdecydowała o ograniczeniu wydobycia ropy. Krok podjęto wbrew wyraźnym prośbom Bidena, a skutek jest oczywisty – ceny benzyny w USA już wzrosły. To tylko wzmocni i tak nasilające się w USA nastroje izolacjonistyczne. A taka zmiana, będzie miała konsekwencje także dla nas. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Polityka zagraniczna zwykle nie odgrywa w wyborach tak ważnej roli jak sprawy wewnętrzne. W przypadku nadchodzących wyborów w USA sprawy zaangażowania w świecie przebijają się jednak do kampanii. A jako że mowa o wciąż najpotężniejszym militarnie państwie globu, to także my powinniśmy się tym dyskusjom przysłuchiwać.

I tak Kevin McCarthy – lider Republikanów w Izbie Reprezentantów – postawił dalszą pomoc dla Ukrainy pod znakiem zapytania. Stwierdził, że jeśli jego partia odzyska kontrolę nad Izbą, dalsze wsparcie nie będzie już przekazywane na zasadzie czeku in blanco. Słowa partyjnego kolegi skrytykował m.in. były wiceprezydent Mike Pence, mówiąc, że w ruchu konserwatywnym nie ma miejsca dla apologetów Putina, a jedynie dla obrońców wolności. O dalszym wsparciu zapewniali także inni wpływowi Republikanie.

Problem w tym, że wypowiedź McCarthy’ego odzwierciadla realne wpływy frakcji izolacjonistycznej w partii, które naszym zdaniem wzrosną po wyborach. Politycy GOP doskonale o tym wiedzą – niektórzy jednak łudzą się, że uda im się te frakcję zdominować. Nie mamy takiej pewności. I nie ma jej chyba administracja Bidena. Do tej pory USA zatwierdziły około 60 mld dolarów pomocy. Pojawiają się jednak plotki, że jeszcze w tym roku Kongres uchwali nowy pakiet właśnie po to, żeby nie mogła go zablokować nowa republikańska większość.

Ale prezydent i jego ludzie niezmiennie podkreślają, że to nie Rosja, lecz Chiny są dla USA największym wyzwaniem. Kilka tygodni temu Waszyngton wprowadził potężne sankcje, które mogą bardzo spowolnić rozwój technologiczny konkurenta. Tłumaczymy na czym polegają i jakie mogą mieć skutki. Opowiadamy też o innych ważnych wydarzeniach, w tym decyzji o przekształceniu Tajwanu w „jeżozwierza” i załamaniu w relacjach z Arabią Saudyjską, która – m.in. przy udziale Rosji – zdecydowała o ograniczeniu wydobycia ropy. Krok podjęto wbrew wyraźnym prośbom Bidena, a skutek jest oczywisty – ceny benzyny w USA już wzrosły. To tylko wzmocni i tak nasilające się w USA nastroje izolacjonistyczne. A taka zmiana, będzie miała konsekwencje także dla nas.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

106. Inflacja, imigracja, aborcja i inne problemy Demokratów
2022-10-15 09:28:29

Do wyborów w połowie kadencji został niecały miesiąc. Omawialiśmy już losy różnych kandydatów Partii Republikańskiej, ich słabości, a także poważne spory wewnątrzpartyjne. Dziś koncentrujemy się na Demokratach, dla których ostatnie miesiące były jak przejażdżka kolejką górską – po ostrym zjeździe przed kilkoma miesiącami, wyrok Sądu Najwyższego znoszący ogólnokrajowe prawo do przerywania ciąży zmienił dynamikę kampanii. Skazywani na pożarcie Demokraci nagle dostrzegli szansę na podjęcie walki – w wyborach do Izby Reprezentantów na zmniejszenie strat, a w wyborach do Senatu nawet na zwycięstwo. W ostatnim czasie ponownie dają jednak o sobie znać problemy trapiące partię prezydenta Bidena. Sytuacja gospodarcza – przez wielu Amerykanów oceniana nie przez pryzmat niskiego bezrobocia, ale rosnących cen, zwłaszcza benzyny – znów się pogarsza. A wśród wyborców, dla których to gospodarka jest najważniejszym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji wyraźną przewagę mają Republikanie. Podobnie jak wśród tych, dla których najistotniejsza jest walka z przestępczością czy ograniczanie imigracji. Jeśli te tematy zdominują ostatnie tygodnie kampanii, szanse Demokratów zmaleją, a ich wyborcy zostaną w domach. Jednym z rozwiązań byłoby przekonanie do siebie wyborców jeszcze niezdecydowanych. Jest ich niewielu, ale jeśli już gdzieś ich szukać to przede wszystkim wśród Latynosów. Demokraci przez dłuższy czas traktowali tę drugą grupę jako monolit i swój naturalny elektorat. Oba założenia okazują się błędne. Jak to możliwe, że Republikanie – chociaż prezydent z ich partii mówił o gwałcicielach i narkomanach przybywających z Meksyku, a na granicy budował mur – potrafią przekonać do siebie wyborców z tej grupy? Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Do wyborów w połowie kadencji został niecały miesiąc. Omawialiśmy już losy różnych kandydatów Partii Republikańskiej, ich słabości, a także poważne spory wewnątrzpartyjne. Dziś koncentrujemy się na Demokratach, dla których ostatnie miesiące były jak przejażdżka kolejką górską – po ostrym zjeździe przed kilkoma miesiącami, wyrok Sądu Najwyższego znoszący ogólnokrajowe prawo do przerywania ciąży zmienił dynamikę kampanii. Skazywani na pożarcie Demokraci nagle dostrzegli szansę na podjęcie walki – w wyborach do Izby Reprezentantów na zmniejszenie strat, a w wyborach do Senatu nawet na zwycięstwo.

W ostatnim czasie ponownie dają jednak o sobie znać problemy trapiące partię prezydenta Bidena. Sytuacja gospodarcza – przez wielu Amerykanów oceniana nie przez pryzmat niskiego bezrobocia, ale rosnących cen, zwłaszcza benzyny – znów się pogarsza. A wśród wyborców, dla których to gospodarka jest najważniejszym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji wyraźną przewagę mają Republikanie. Podobnie jak wśród tych, dla których najistotniejsza jest walka z przestępczością czy ograniczanie imigracji. Jeśli te tematy zdominują ostatnie tygodnie kampanii, szanse Demokratów zmaleją, a ich wyborcy zostaną w domach.

Jednym z rozwiązań byłoby przekonanie do siebie wyborców jeszcze niezdecydowanych. Jest ich niewielu, ale jeśli już gdzieś ich szukać to przede wszystkim wśród Latynosów. Demokraci przez dłuższy czas traktowali tę drugą grupę jako monolit i swój naturalny elektorat. Oba założenia okazują się błędne. Jak to możliwe, że Republikanie – chociaż prezydent z ich partii mówił o gwałcicielach i narkomanach przybywających z Meksyku, a na granicy budował mur – potrafią przekonać do siebie wyborców z tej grupy?

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

105. Kryzys kubański 60 lat później: Kennedy i Chruszczow, Biden i Putin
2022-10-08 09:12:57

W październiku 1962 roku świat wstrzymał oddech: przez trzynaście dni Stany Zjednoczone i Związek Radziecki znalazły się o włos od wybuchu wojny nuklearnej, która najpewniej obróciłaby świat w gruzy. W powszechnie znanej wersji tamtych wydarzeń prezydent John F. Kennedy wykazał się nadzwyczajnymi umiejętnościami: był stanowczy, ale rozważny; oparł się zarówno bezmyślnym wojskowym, którzy parli do użycia siły, jak i tchórzliwym dyplomatom, którzy woleli ustąpić Sowietom. W ostatecznym rozrachunku to Chruszczow „mrugnął” i ustąpił Kennedy'emu. Czy jednak rzeczywiście tak było? W sześćdziesiątą rocznicę tamtych wydarzeń opowiadamy wam o przyczynach konfliktu; wyjaśniamy dlaczego Nikita Chruszczow umieścił rakiety na Kubie i dlaczego John F. Kennedy zarządził „kwarantannę”; dlaczego eskalacja i deeskalacja odbywały się niemal równolegle; mówimy kto chciał bombardować Kubę, a kto Stany Zjednoczone. Dowiecie się jak to się stało, że choć obaj przywódcy popełniali błąd za błędem w rozpoznaniu sytuacji, celów i ocenie przeciwnika, zdołali uniknąć wybuchu wojny. Zastanawiamy się też na ile ma sens porównywanie dziś kryzysu kubańskiego z wojną w Ukrainie, doszukiwanie się analogii między tamtymi wydarzeniami, a dzisiejszym szantażem nuklearnym Putina. I czy rzeczywiście – jak twierdzą niektórzy – Biden powinien „zachować się jak JFK”. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

W październiku 1962 roku świat wstrzymał oddech: przez trzynaście dni Stany Zjednoczone i Związek Radziecki znalazły się o włos od wybuchu wojny nuklearnej, która najpewniej obróciłaby świat w gruzy. W powszechnie znanej wersji tamtych wydarzeń prezydent John F. Kennedy wykazał się nadzwyczajnymi umiejętnościami: był stanowczy, ale rozważny; oparł się zarówno bezmyślnym wojskowym, którzy parli do użycia siły, jak i tchórzliwym dyplomatom, którzy woleli ustąpić Sowietom. W ostatecznym rozrachunku to Chruszczow „mrugnął” i ustąpił Kennedy'emu. Czy jednak rzeczywiście tak było?

W sześćdziesiątą rocznicę tamtych wydarzeń opowiadamy wam o przyczynach konfliktu; wyjaśniamy dlaczego Nikita Chruszczow umieścił rakiety na Kubie i dlaczego John F. Kennedy zarządził „kwarantannę”; dlaczego eskalacja i deeskalacja odbywały się niemal równolegle; mówimy kto chciał bombardować Kubę, a kto Stany Zjednoczone. Dowiecie się jak to się stało, że choć obaj przywódcy popełniali błąd za błędem w rozpoznaniu sytuacji, celów i ocenie przeciwnika, zdołali uniknąć wybuchu wojny.

Zastanawiamy się też na ile ma sens porównywanie dziś kryzysu kubańskiego z wojną w Ukrainie, doszukiwanie się analogii między tamtymi wydarzeniami, a dzisiejszym szantażem nuklearnym Putina. I czy rzeczywiście – jak twierdzą niektórzy – Biden powinien „zachować się jak JFK”.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

104. Nowa wojna domowa?
2022-10-01 08:47:47

O tym, że amerykańskie społeczeństwo jest głęboko podzielone nie trzeba nikogo przekonywać. Odsetek Republikanów mających „bardzo negatywną opinię” o Demokratach wzrósł z 21 procent w roku 1994 do 62 procent obecnie. Nieco ponad połowa Demokratów ma równie negatywne zdanie o Republikanach, chociaż jeszcze w 1994 roku było to jedynie 17 procent. Coraz częściej za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju Amerykanie uznają nie wpływy innych państw, ale właśnie swoich rodaków. Zwolennicy obu partii często różnią się pod względem wieku, pochodzenia etnicznego, religijności, gdzie indziej mieszkają i nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego. Te negatywne oceny przekładają się na poglądy dotyczące tego jak walczyć z politycznymi przeciwnikami. Czy należy powstrzymać ich siłą? Rozmaite sondaże wskazują na identyczne zjawisko – poziom akceptacji dla przemocy politycznej rośnie. Dziś nawet co trzeci Amerykanin uznaje ją za niekiedy uzasadnioną. Mowa o dziesiątkach milionów obywateli. Rzecz jasna, od zdania wyrażonego w sondażu do działania daleka droga. Problem w tym, że wielu Amerykanów przechodzi od opinii do czynów. Liczba gróźb kierowanych pod adresem polityków rośnie, podobnie jak liczba organizacji paramilitarnych i ataków motywowanych politycznie. Zagrożenie nie rozkłada się jednak równomiernie między prawicę i lewicę. FBI i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego już w czasach Donalda Trumpa i przed atakiem na Kapitol ostrzegały, że największe zagrożenie terrorystyczne stanowią obecnie prawicowi ekstremiści. Amerykanie spodziewają się narastania przemocy politycznej, a liczba sprzedawanych sztuk broni osiąga rekordowe poziomy. O możliwości wybuchu nowej wojny domowej dyskutuje się w największych mediach, powstają na ten temat książki oraz sążniste analizy zamawiane przez think-tanki. Jak miałaby wyglądać taka wojna? Dlaczego dziś wydaje się bardziej prawdopodobna niż, powiedzmy, w burzliwych latach 60. XX wieku? Co można zrobić, aby jej zapobiec? I czy w ogóle rozmawiając na ten temat nie sprawiamy, że zagrożenie wrasta?
O tym, że amerykańskie społeczeństwo jest głęboko podzielone nie trzeba nikogo przekonywać. Odsetek Republikanów mających „bardzo negatywną opinię” o Demokratach wzrósł z 21 procent w roku 1994 do 62 procent obecnie. Nieco ponad połowa Demokratów ma równie negatywne zdanie o Republikanach, chociaż jeszcze w 1994 roku było to jedynie 17 procent. Coraz częściej za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju Amerykanie uznają nie wpływy innych państw, ale właśnie swoich rodaków. Zwolennicy obu partii często różnią się pod względem wieku, pochodzenia etnicznego, religijności, gdzie indziej mieszkają i nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego. Te negatywne oceny przekładają się na poglądy dotyczące tego jak walczyć z politycznymi przeciwnikami. Czy należy powstrzymać ich siłą? Rozmaite sondaże wskazują na identyczne zjawisko – poziom akceptacji dla przemocy politycznej rośnie. Dziś nawet co trzeci Amerykanin uznaje ją za niekiedy uzasadnioną. Mowa o dziesiątkach milionów obywateli. Rzecz jasna, od zdania wyrażonego w sondażu do działania daleka droga. Problem w tym, że wielu Amerykanów przechodzi od opinii do czynów. Liczba gróźb kierowanych pod adresem polityków rośnie, podobnie jak liczba organizacji paramilitarnych i ataków motywowanych politycznie. Zagrożenie nie rozkłada się jednak równomiernie między prawicę i lewicę. FBI i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego już w czasach Donalda Trumpa i przed atakiem na Kapitol ostrzegały, że największe zagrożenie terrorystyczne stanowią obecnie prawicowi ekstremiści. Amerykanie spodziewają się narastania przemocy politycznej, a liczba sprzedawanych sztuk broni osiąga rekordowe poziomy. O możliwości wybuchu nowej wojny domowej dyskutuje się w największych mediach, powstają na ten temat książki oraz sążniste analizy zamawiane przez think-tanki. Jak miałaby wyglądać taka wojna? Dlaczego dziś wydaje się bardziej prawdopodobna niż, powiedzmy, w burzliwych latach 60. XX wieku? Co można zrobić, aby jej zapobiec? I czy w ogóle rozmawiając na ten temat nie sprawiamy, że zagrożenie wrasta?

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie