Radio Naukowe
Radio Naukowe to podcast naukowy tworzony przez dziennikarkę Karolinę Głowacką. Tu na pierwszym planie są naukowczynie i naukowcy. Opowiadają - fenomenalnie! - o swoich dziedzinach wiedzy, aktualnych badaniach i wyzwaniach na przyszłość. Rozmawiamy nie tylko o tym CO wiemy, ale też SKĄD to wiemy. Zobacz nasze Wydawnictwo RN: https://radionaukowe.pl/wydawnictwo/
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
1234567891011121314151617181920212223242526272829
#137 Islam, kobiety i seks – jak wygląda życie muzułmanek? | prof. Katarzyna Pachniak
2023-03-09 08:00:02
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/ Podcast dziala dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe *** - Dobrze, mówiła pani o filozofii, a teraz proszę powiedzieć coś na temat kobiet w islamie. Wielokrotnie słyszałam to na konferencjach, niezależnie od tematu – opowiada w Radiu Naukowym prof. Katarzyna Pachniak, kierowniczka Katedry Arabistyki i Islamistyki Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Temat sytuacji kobiet w krajach muzułmańskich jest bowiem równie popularny, co złożony. - Pozycja kobiet w różnych państwach jest bardzo różna pod względem miejsca, jakie w tych państwach zajmuje religia. Są państwa bardziej ortodoksyjne, są państwa bardziej nowoczesne. To się naprawdę niezwykle różni. Różniło się to oczywiście też w poprzednich epokach – podkreśla badaczka. Wiadomym jest, że islam ogromny nacisk kładzie na kwestie cielesności. – Kobieta ma być ubrana skromnie i jest ważnym wyznacznikiem honoru mężczyzny. Od jej dziewictwa, od tego, czy ona rodzi dziecko swojemu mężowi, czy komuś innemu zależy honor mężczyzny, honor plemienia. Właściwie możemy wręcz powiedzieć, że honor mężczyzny wisi na tej cienkiej błonie dziewiczej kobiety – mówi prof. Pachniak. Jednocześnie, według islamu, kobiety mają prawo do satysfakcji seksualnej. – Kobieta miała i ma prawo domagać się od mężczyzny, żeby ją zaspokoił, żeby przeżywała w sypialni rozkosze, żeby była doceniona. Czyli nie miała być tylko obiektem. I nadal seksualność jest częścią, to może nam się wydawać paradoksem, życia religijnego – podkreśla. Co więcej, kobieta nie jest odpowiedzialna za status materialny rodziny. - Jeżeli wychodziła za mąż i była zamożna z domu, to nie musiała przeznaczać swojego majątku na utrzymanie domu. To była całkowicie domena mężczyzny. Jeżeli chciała, to mogła, jeżeli nie, to nie – wyjaśnia prof. Pachniak. Młodzi mężczyźni w krajach muzułmańskich często muszą brać kredyty, żeby było ich stać na ślub. Idealna sytuacja, prawda? Zapewniony byt, spokój, opieka, docenienie. Jeden „szkopuł”: brak wolności. – To są bardzo trudne rozmowy z muzułmańskimi teologami, bo oni twierdzą, że przecież kobieta ma świetnie, ona jest całkowicie pod opieką mężczyzny. I kiedy wysuwa się im argumenty, że ona nie może o sobie stanowić, bo musi tego mężczyznę czy np. ojca prosić o pozwolenie na pracę zawodową, to to nie jest dla nich argument. „Wy jesteście biedne, że w ogóle musicie pracować zawodowo” odpowiadają – relacjonuje. W podcaście poruszamy masę wątków: czy islam jest u swoich fundamentów antykobiecy? czy to patriarchalna interpretacja? Kto i dlaczego zatrzymał się mentalnie w VII wieku. Jest feminizmie islamskim, zbrodniach honorowych, dramacie Afganek i walczących Irankach. A także: co by było, gdyby biskupi katoliccy mogli swobodnie stanowić prawo? Bardzo polecam!
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/
Podcast dziala dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe
***
- Dobrze, mówiła pani o filozofii, a teraz proszę powiedzieć coś na temat kobiet w islamie. Wielokrotnie słyszałam to na konferencjach, niezależnie od tematu – opowiada w Radiu Naukowym prof. Katarzyna Pachniak, kierowniczka Katedry Arabistyki i Islamistyki Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Temat sytuacji kobiet w krajach muzułmańskich jest bowiem równie popularny, co złożony. - Pozycja kobiet w różnych państwach jest bardzo różna pod względem miejsca, jakie w tych państwach zajmuje religia. Są państwa bardziej ortodoksyjne, są państwa bardziej nowoczesne. To się naprawdę niezwykle różni. Różniło się to oczywiście też w poprzednich epokach – podkreśla badaczka.
Wiadomym jest, że islam ogromny nacisk kładzie na kwestie cielesności. – Kobieta ma być ubrana skromnie i jest ważnym wyznacznikiem honoru mężczyzny. Od jej dziewictwa, od tego, czy ona rodzi dziecko swojemu mężowi, czy komuś innemu zależy honor mężczyzny, honor plemienia. Właściwie możemy wręcz powiedzieć, że honor mężczyzny wisi na tej cienkiej błonie dziewiczej kobiety – mówi prof. Pachniak.
Jednocześnie, według islamu, kobiety mają prawo do satysfakcji seksualnej. – Kobieta miała i ma prawo domagać się od mężczyzny, żeby ją zaspokoił, żeby przeżywała w sypialni rozkosze, żeby była doceniona. Czyli nie miała być tylko obiektem. I nadal seksualność jest częścią, to może nam się wydawać paradoksem, życia religijnego – podkreśla. Co więcej, kobieta nie jest odpowiedzialna za status materialny rodziny. - Jeżeli wychodziła za mąż i była zamożna z domu, to nie musiała przeznaczać swojego majątku na utrzymanie domu. To była całkowicie domena mężczyzny. Jeżeli chciała, to mogła, jeżeli nie, to nie – wyjaśnia prof. Pachniak. Młodzi mężczyźni w krajach muzułmańskich często muszą brać kredyty, żeby było ich stać na ślub.
Idealna sytuacja, prawda? Zapewniony byt, spokój, opieka, docenienie. Jeden „szkopuł”: brak wolności. – To są bardzo trudne rozmowy z muzułmańskimi teologami, bo oni twierdzą, że przecież kobieta ma świetnie, ona jest całkowicie pod opieką mężczyzny. I kiedy wysuwa się im argumenty, że ona nie może o sobie stanowić, bo musi tego mężczyznę czy np. ojca prosić o pozwolenie na pracę zawodową, to to nie jest dla nich argument. „Wy jesteście biedne, że w ogóle musicie pracować zawodowo” odpowiadają – relacjonuje.
W podcaście poruszamy masę wątków: czy islam jest u swoich fundamentów antykobiecy? czy to patriarchalna interpretacja? Kto i dlaczego zatrzymał się mentalnie w VII wieku. Jest feminizmie islamskim, zbrodniach honorowych, dramacie Afganek i walczących Irankach. A także: co by było, gdyby biskupi katoliccy mogli swobodnie stanowić prawo? Bardzo polecam!
Podcast dziala dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe
***
- Dobrze, mówiła pani o filozofii, a teraz proszę powiedzieć coś na temat kobiet w islamie. Wielokrotnie słyszałam to na konferencjach, niezależnie od tematu – opowiada w Radiu Naukowym prof. Katarzyna Pachniak, kierowniczka Katedry Arabistyki i Islamistyki Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Temat sytuacji kobiet w krajach muzułmańskich jest bowiem równie popularny, co złożony. - Pozycja kobiet w różnych państwach jest bardzo różna pod względem miejsca, jakie w tych państwach zajmuje religia. Są państwa bardziej ortodoksyjne, są państwa bardziej nowoczesne. To się naprawdę niezwykle różni. Różniło się to oczywiście też w poprzednich epokach – podkreśla badaczka.
Wiadomym jest, że islam ogromny nacisk kładzie na kwestie cielesności. – Kobieta ma być ubrana skromnie i jest ważnym wyznacznikiem honoru mężczyzny. Od jej dziewictwa, od tego, czy ona rodzi dziecko swojemu mężowi, czy komuś innemu zależy honor mężczyzny, honor plemienia. Właściwie możemy wręcz powiedzieć, że honor mężczyzny wisi na tej cienkiej błonie dziewiczej kobiety – mówi prof. Pachniak.
Jednocześnie, według islamu, kobiety mają prawo do satysfakcji seksualnej. – Kobieta miała i ma prawo domagać się od mężczyzny, żeby ją zaspokoił, żeby przeżywała w sypialni rozkosze, żeby była doceniona. Czyli nie miała być tylko obiektem. I nadal seksualność jest częścią, to może nam się wydawać paradoksem, życia religijnego – podkreśla. Co więcej, kobieta nie jest odpowiedzialna za status materialny rodziny. - Jeżeli wychodziła za mąż i była zamożna z domu, to nie musiała przeznaczać swojego majątku na utrzymanie domu. To była całkowicie domena mężczyzny. Jeżeli chciała, to mogła, jeżeli nie, to nie – wyjaśnia prof. Pachniak. Młodzi mężczyźni w krajach muzułmańskich często muszą brać kredyty, żeby było ich stać na ślub.
Idealna sytuacja, prawda? Zapewniony byt, spokój, opieka, docenienie. Jeden „szkopuł”: brak wolności. – To są bardzo trudne rozmowy z muzułmańskimi teologami, bo oni twierdzą, że przecież kobieta ma świetnie, ona jest całkowicie pod opieką mężczyzny. I kiedy wysuwa się im argumenty, że ona nie może o sobie stanowić, bo musi tego mężczyznę czy np. ojca prosić o pozwolenie na pracę zawodową, to to nie jest dla nich argument. „Wy jesteście biedne, że w ogóle musicie pracować zawodowo” odpowiadają – relacjonuje.
W podcaście poruszamy masę wątków: czy islam jest u swoich fundamentów antykobiecy? czy to patriarchalna interpretacja? Kto i dlaczego zatrzymał się mentalnie w VII wieku. Jest feminizmie islamskim, zbrodniach honorowych, dramacie Afganek i walczących Irankach. A także: co by było, gdyby biskupi katoliccy mogli swobodnie stanowić prawo? Bardzo polecam!
Osobliwy przypadek dr. Barry’ego | Seria "Beyond Curie" #01 [NOWY FORMAT RN]
2023-03-06 15:04:37
Z przyjemnością przedstawiam nowy format Radia Naukowego: moja narracja z delikatnym udźwiękowieniem. Przed Wami historia niezwykłej osoby, która przez dekady - mimo, że była osobą publiczną - skutecznie skrywała wielki sekret. Wszystko wyszło na jaw dopiero po jej śmierci. Wiktoriańska Anglia była w szoku. *** Cztery eksperymentalne odcinki powstały we współpracy z Muzeum Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie. Promują wystawę „Beyond Curie/ Nie tylko Curie” dostępną do sierpnia 2023 roku. Gorąco zapraszam do wysłuchania odcinka i odwiedzenia wystawy! Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/ Źródła: Książka: Michael du Preez, Jeremy Dronfield "Dr James Barry: A Woman Ahead of Her Time" https://www.newsweek.pl/historia/oszukala-imperium/wjrpkm3 https://ciekawostkihistoryczne.pl/2021/01/21/sekretne-zycie-jamesa-barryego-dlaczego-wybitny-lekarz-przez-50-lat-ukrywal-swoja-prawdziwa-plec/ https://www.sciencehistory.org/distillations/how-history-keeps-ignoring-james-barry Radio Naukowe nadaje: www https://radionaukowe.pl/ Spotify https://cutt.ly/JbHd9bx Google Podcast https://cutt.ly/DbHd8xg Apple Podcast https://cutt.ly/IbHd5wx YouTube https://www.youtube.com/c/RadioNaukowe Radio Naukowe - włącz wiedzę! #płatnawspółpraca
Z przyjemnością przedstawiam nowy format Radia Naukowego: moja narracja z delikatnym udźwiękowieniem.
Przed Wami historia niezwykłej osoby, która przez dekady - mimo, że była osobą publiczną - skutecznie skrywała wielki sekret. Wszystko wyszło na jaw dopiero po jej śmierci. Wiktoriańska Anglia była w szoku.
***
Cztery eksperymentalne odcinki powstały we współpracy z Muzeum Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie. Promują wystawę „Beyond Curie/ Nie tylko Curie” dostępną do sierpnia 2023 roku. Gorąco zapraszam do wysłuchania odcinka i odwiedzenia wystawy!
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/
Źródła:
Książka: Michael du Preez, Jeremy Dronfield "Dr James Barry: A Woman Ahead of Her Time"
https://www.newsweek.pl/historia/oszukala-imperium/wjrpkm3https://ciekawostkihistoryczne.pl/2021/01/21/sekretne-zycie-jamesa-barryego-dlaczego-wybitny-lekarz-przez-50-lat-ukrywal-swoja-prawdziwa-plec/https://www.sciencehistory.org/distillations/how-history-keeps-ignoring-james-barry
Radio Naukowe nadaje:
www https://radionaukowe.pl/
Spotify https://cutt.ly/JbHd9bx
Google Podcast https://cutt.ly/DbHd8xg
Apple Podcast https://cutt.ly/IbHd5wx
YouTube https://www.youtube.com/c/RadioNaukowe
Radio Naukowe - włącz wiedzę!
#płatnawspółpraca
Przed Wami historia niezwykłej osoby, która przez dekady - mimo, że była osobą publiczną - skutecznie skrywała wielki sekret. Wszystko wyszło na jaw dopiero po jej śmierci. Wiktoriańska Anglia była w szoku.
***
Cztery eksperymentalne odcinki powstały we współpracy z Muzeum Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie. Promują wystawę „Beyond Curie/ Nie tylko Curie” dostępną do sierpnia 2023 roku. Gorąco zapraszam do wysłuchania odcinka i odwiedzenia wystawy!
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/
Źródła:
Książka: Michael du Preez, Jeremy Dronfield "Dr James Barry: A Woman Ahead of Her Time"
https://www.newsweek.pl/historia/oszukala-imperium/wjrpkm3https://ciekawostkihistoryczne.pl/2021/01/21/sekretne-zycie-jamesa-barryego-dlaczego-wybitny-lekarz-przez-50-lat-ukrywal-swoja-prawdziwa-plec/https://www.sciencehistory.org/distillations/how-history-keeps-ignoring-james-barry
Radio Naukowe nadaje:
www https://radionaukowe.pl/
Spotify https://cutt.ly/JbHd9bx
Google Podcast https://cutt.ly/DbHd8xg
Apple Podcast https://cutt.ly/IbHd5wx
YouTube https://www.youtube.com/c/RadioNaukowe
Radio Naukowe - włącz wiedzę!
#płatnawspółpraca
#136 Synchrotron Solaris - potężne narzędzie polskiej nauki | prof. M. Stankiewicz, dr A. Wawrzyniak
2023-03-02 08:43:23
Pełna transkrypcja + foto/video na https://radionaukowe.pl/ Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe Dziękuję! *** - Funkcjonujemy dzięki zasilaniu przez promieniowanie elektromagnetyczne ze Słońca. W związku z tym wiedza, jak materia oddziałuje z promieniowaniem elektromagnetycznym, jakie mechanizmy są generowane przez nie generowane, jest niezwykle ważna – podkreśla w Radiu Naukowym prof. Marek Stankiewicz, dyrektor Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego Solaris. –Promieniowanie elektromagnetyczne jest tutaj wykorzystywane jako taka sonda, którą możemy zajrzeć w głąb materii. Możemy badać strukturę tej materii, możemy też stymulować pewne reakcje i sprawdzać, czy nie potrafimy ich wykorzystać do naszych celów – dodaje. Centrum Solaris znajduje się w Krakowie. To jedyny taki ośrodek w Polsce. Podobnych na świecie jest wiele, bo promieniowanie synchrotronowe jest bardzo atrakcyjne badawczo. Jest niezwykle jasne, ale to nie jedyna jego zaleta. Pochodzi z rozpędzanych do niemal prędkości światła elektronów. – Elektron emituje promieniowanie w dość szerokim zakresie energetycznym, od podczerwieni do twardych iksów. A na danej linii pomiarowej może pani sobie wybrać dany zakres energetyczny takiego promieniowania. Czyli jest to uniwersalna żarówka – porównuje dr Adriana Wawrzyniak, zastępczyni Dyrektora ds. Akceleratorów. Dr Wawrzyniak oprowadza nas po całym synchrotronie, wyjaśniając m.in. jak zmusza się elektrony do wyemitowania potrzebnego nam światła. Elektrony są przyspieszane, natomiast, jak wiadomo, nie mogą osiągnąć prędkości światła. – Dlatego przy każdym przyspieszeniu w pewien sposób wytracają część tej energii w postaci promieniowania elektromagnetycznego – mówi dr Wawrzyniak. W „Solaris” można prowadzić badania z inżynierii biomedycznej, geologii, biologii, farmakologii czy elektroniki. W podcaście zwierzamy hale synchrotronu, zaglądamy do linii badawczych, sterowni, dowiadujemy się czym żywią się naukowcy pracujący na miejscu non-stop oraz czy jedna mucha może zepsuć eksperyment. Centrum zwiedzam w czasie przerwy technicznej i rozbudowy. Ale już na dniach, 6 marca, urządzenie znów ruszy pełną parą.
Pełna transkrypcja + foto/video na https://radionaukowe.pl/
Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe Dziękuję!
***
- Funkcjonujemy dzięki zasilaniu przez promieniowanie elektromagnetyczne ze Słońca. W związku z tym wiedza, jak materia oddziałuje z promieniowaniem elektromagnetycznym, jakie mechanizmy są generowane przez nie generowane, jest niezwykle ważna – podkreśla w Radiu Naukowym prof. Marek Stankiewicz, dyrektor Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego Solaris. –Promieniowanie elektromagnetyczne jest tutaj wykorzystywane jako taka sonda, którą możemy zajrzeć w głąb materii. Możemy badać strukturę tej materii, możemy też stymulować pewne reakcje i sprawdzać, czy nie potrafimy ich wykorzystać do naszych celów – dodaje.
Centrum Solaris znajduje się w Krakowie. To jedyny taki ośrodek w Polsce. Podobnych na świecie jest wiele, bo promieniowanie synchrotronowe jest bardzo atrakcyjne badawczo. Jest niezwykle jasne, ale to nie jedyna jego zaleta. Pochodzi z rozpędzanych do niemal prędkości światła elektronów. – Elektron emituje promieniowanie w dość szerokim zakresie energetycznym, od podczerwieni do twardych iksów. A na danej linii pomiarowej może pani sobie wybrać dany zakres energetyczny takiego promieniowania. Czyli jest to uniwersalna żarówka – porównuje dr Adriana Wawrzyniak, zastępczyni Dyrektora ds. Akceleratorów.
Dr Wawrzyniak oprowadza nas po całym synchrotronie, wyjaśniając m.in. jak zmusza się elektrony do wyemitowania potrzebnego nam światła. Elektrony są przyspieszane, natomiast, jak wiadomo, nie mogą osiągnąć prędkości światła. – Dlatego przy każdym przyspieszeniu w pewien sposób wytracają część tej energii w postaci promieniowania elektromagnetycznego – mówi dr Wawrzyniak. W „Solaris” można prowadzić badania z inżynierii biomedycznej, geologii, biologii, farmakologii czy elektroniki.
W podcaście zwierzamy hale synchrotronu, zaglądamy do linii badawczych, sterowni, dowiadujemy się czym żywią się naukowcy pracujący na miejscu non-stop oraz czy jedna mucha może zepsuć eksperyment.
Centrum zwiedzam w czasie przerwy technicznej i rozbudowy. Ale już na dniach, 6 marca, urządzenie znów ruszy pełną parą.
Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe Dziękuję!
***
- Funkcjonujemy dzięki zasilaniu przez promieniowanie elektromagnetyczne ze Słońca. W związku z tym wiedza, jak materia oddziałuje z promieniowaniem elektromagnetycznym, jakie mechanizmy są generowane przez nie generowane, jest niezwykle ważna – podkreśla w Radiu Naukowym prof. Marek Stankiewicz, dyrektor Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego Solaris. –Promieniowanie elektromagnetyczne jest tutaj wykorzystywane jako taka sonda, którą możemy zajrzeć w głąb materii. Możemy badać strukturę tej materii, możemy też stymulować pewne reakcje i sprawdzać, czy nie potrafimy ich wykorzystać do naszych celów – dodaje.
Centrum Solaris znajduje się w Krakowie. To jedyny taki ośrodek w Polsce. Podobnych na świecie jest wiele, bo promieniowanie synchrotronowe jest bardzo atrakcyjne badawczo. Jest niezwykle jasne, ale to nie jedyna jego zaleta. Pochodzi z rozpędzanych do niemal prędkości światła elektronów. – Elektron emituje promieniowanie w dość szerokim zakresie energetycznym, od podczerwieni do twardych iksów. A na danej linii pomiarowej może pani sobie wybrać dany zakres energetyczny takiego promieniowania. Czyli jest to uniwersalna żarówka – porównuje dr Adriana Wawrzyniak, zastępczyni Dyrektora ds. Akceleratorów.
Dr Wawrzyniak oprowadza nas po całym synchrotronie, wyjaśniając m.in. jak zmusza się elektrony do wyemitowania potrzebnego nam światła. Elektrony są przyspieszane, natomiast, jak wiadomo, nie mogą osiągnąć prędkości światła. – Dlatego przy każdym przyspieszeniu w pewien sposób wytracają część tej energii w postaci promieniowania elektromagnetycznego – mówi dr Wawrzyniak. W „Solaris” można prowadzić badania z inżynierii biomedycznej, geologii, biologii, farmakologii czy elektroniki.
W podcaście zwierzamy hale synchrotronu, zaglądamy do linii badawczych, sterowni, dowiadujemy się czym żywią się naukowcy pracujący na miejscu non-stop oraz czy jedna mucha może zepsuć eksperyment.
Centrum zwiedzam w czasie przerwy technicznej i rozbudowy. Ale już na dniach, 6 marca, urządzenie znów ruszy pełną parą.
#135 Boom na geopolitykę - czy internetowych ekspertów należy brać na poważnie?
2023-02-23 08:00:00
„(…) z całą pewnością nie jest to książka o tej zwulgaryzowanej wersji geopolityki, która została spopularyzowana przez polskich „geopolityków” z Jackiem Bartosiakiem na czele” – pisze w przedmowie do książki „Geopolityka” Klausa Doddsa, prof. Tomasz Kamiński z Uniwersytetu Łódzkiego. Prof. Kamiński zajmuje się polityką zagraniczną, paradyplomacją i stosunkami Europy z Chinami. W podcaście dopytuję prof. Kamińskiego, skąd tak ostre stanowisko i czym ma być ta „zwulgaryzowana” wersja. - To taka wersja, która mówi nam, że geopolityka ma pewne prawa. One mają nam wyjaśniać świat, pozwalać przewidywać wydarzenia. A tak naprawdę ona nam przedstawia bardzo uproszczoną wizję rzeczywistości – mówi w Radiu Naukowym. Jacek Bartosiak, zdaniem gościa RN, ma być właśnie na etapie takiego upraszczania. – To jest trochę tak, jakby ktoś dzisiaj psychologię i zachowania człowieka chciał wyjaśnić w pełni np. popędem seksualnym – porównuje. Jak podkreśla, tezy o tym, że jesteśmy „więźniami geografii” pochodzą z geopolityki klasycznej sprzed ponad 100 lat. – Geografowie próbowali podejść do geografii, jak do fizyki. Znaleźć pewne prawa, które nią rządzą, rozkładem władzy w przestrzeni. Dalszy rozwój nauki pokazał, że to jest po prostu nieprawda, nie ma takich obiektywnych uwarunkowań – wyjaśnia. Geopolityka klasyczna zresztą była bardzo mocno krytykowana, jako intelektualny nurt, z którego korzystali m.in. naziści wierzący w swoją potrzebę „przestrzeni życiowej”. – Lebensraum to pojęcie geopolityczne – zauważa prof. Kamiński. - Dzisiaj twórczość Dugina, rosyjskiego geopolityka jest bardzo dobrym przykładem, w jaki sposób on tłumaczy Rosjanom miejsce na świecie, jakie „powinno być”. Rosja jako imperium, Rosja jako Trzeci Rzym – dodaje. Współcześnie, na poważnie rozumiana geopolityka, jest geopolityką krytyczną – pokazującą zniuansowany obraz rzeczywistości i jej różne interpretacje. Aktorów na świecie jest zresztą dużo więcej. Państw organizacje międzynarodowe, organizacje pozarządowe, miasta, regiony, wielkie firmy technologiczne, czy nawet silne medialnie jednostki. Zamiast widzieć świat, jako partię szachów, bardziej powinniśmy widzieć sieć wzajemnych powiązań i interesów. W podcaście rozmawiamy również o tym, gdzie zaczyna się i kończy Europa, czy to się, aby czasem nie zmienia, o wpływie map na nasze postrzeganie rzeczywistości (wyszukajcie sobie mapę świata z perspektywy Chin albo Nowej Zelandii) oraz o tym, co może Unia Europejska wobec Chin. Odcinek powstał we współpracy z Wydawnictwem Uniwersytetu Łódzkiego, wydającego serię „Krótkie wprowadzenie”. Inspiracją do rozmowy jest książka Klausa Doddsa „Geopolityka”, do której prof. Kamiński napisał wstęp. https://wydawnictwo.uni.lodz.pl/produkt/geopolityka/ ***
„(…) z całą pewnością nie jest to książka o tej zwulgaryzowanej wersji geopolityki, która została spopularyzowana przez polskich „geopolityków” z Jackiem Bartosiakiem na czele” – pisze w przedmowie do książki „Geopolityka” Klausa Doddsa, prof. Tomasz Kamiński z Uniwersytetu Łódzkiego. Prof. Kamiński zajmuje się polityką zagraniczną, paradyplomacją i stosunkami Europy z Chinami. W podcaście dopytuję prof. Kamińskiego, skąd tak ostre stanowisko i czym ma być ta „zwulgaryzowana” wersja. - To taka wersja, która mówi nam, że geopolityka ma pewne prawa. One mają nam wyjaśniać świat, pozwalać przewidywać wydarzenia. A tak naprawdę ona nam przedstawia bardzo uproszczoną wizję rzeczywistości – mówi w Radiu Naukowym. Jacek Bartosiak, zdaniem gościa RN, ma być właśnie na etapie takiego upraszczania. – To jest trochę tak, jakby ktoś dzisiaj psychologię i zachowania człowieka chciał wyjaśnić w pełni np. popędem seksualnym – porównuje. Jak podkreśla, tezy o tym, że jesteśmy „więźniami geografii” pochodzą z geopolityki klasycznej sprzed ponad 100 lat. – Geografowie próbowali podejść do geografii, jak do fizyki. Znaleźć pewne prawa, które nią rządzą, rozkładem władzy w przestrzeni. Dalszy rozwój nauki pokazał, że to jest po prostu nieprawda, nie ma takich obiektywnych uwarunkowań – wyjaśnia. Geopolityka klasyczna zresztą była bardzo mocno krytykowana, jako intelektualny nurt, z którego korzystali m.in. naziści wierzący w swoją potrzebę „przestrzeni życiowej”. – Lebensraum to pojęcie geopolityczne – zauważa prof. Kamiński. - Dzisiaj twórczość Dugina, rosyjskiego geopolityka jest bardzo dobrym przykładem, w jaki sposób on tłumaczy Rosjanom miejsce na świecie, jakie „powinno być”. Rosja jako imperium, Rosja jako Trzeci Rzym – dodaje. Współcześnie, na poważnie rozumiana geopolityka, jest geopolityką krytyczną – pokazującą zniuansowany obraz rzeczywistości i jej różne interpretacje. Aktorów na świecie jest zresztą dużo więcej. Państw organizacje międzynarodowe, organizacje pozarządowe, miasta, regiony, wielkie firmy technologiczne, czy nawet silne medialnie jednostki. Zamiast widzieć świat, jako partię szachów, bardziej powinniśmy widzieć sieć wzajemnych powiązań i interesów. W podcaście rozmawiamy również o tym, gdzie zaczyna się i kończy Europa, czy to się, aby czasem nie zmienia, o wpływie map na nasze postrzeganie rzeczywistości (wyszukajcie sobie mapę świata z perspektywy Chin albo Nowej Zelandii) oraz o tym, co może Unia Europejska wobec Chin. Odcinek powstał we współpracy z Wydawnictwem Uniwersytetu Łódzkiego, wydającego serię „Krótkie wprowadzenie”. Inspiracją do rozmowy jest książka Klausa Doddsa „Geopolityka”, do której prof. Kamiński napisał wstęp. https://wydawnictwo.uni.lodz.pl/produkt/geopolityka/ ***
#134 Komety – skąd przychodzą i dokąd zmierzają kosmiczni wędrowcy? | dr Michał Drahus
2023-02-16 08:00:02
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/ Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe Historia dr. Michała Drahusa jest jak z bajki o naukowcu: z zachwytu nad naturą rodzi się jej badacz. - Byłem w szkole podstawowej, kiedy na niebie zagościła wspaniała kometa Hyakutake. Była widoczna z łatwością gołym okiem, miała ogromny warkocz. Widok zapierający dech w piersi. A już rok później przyleciała ogromna kometa Kale'a-Boppa. Dla mnie jeszcze piękniejsza, ponieważ miałem okazję obserwować ją ze szczytu Łomnicy w słowackich Tatrach. Ten widok został ze mną na całe życie – opowiada dr Drahus, dziś badacz komet pracujący w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rozmawiamy w bibliotece Obserwatorium, gdzie – zupełnym przypadkiem - znalazłam stary numer „Uranii”, w którym donoszono o pierwszej komecie odkrytej przez Polaka. Była to kometa Orkisza z 1925 roku. Współcześnie, komety możemy obserwować nie tylko z Ziemi. W dniu nagrywania naszego podcastu ogłoszono, że dr Drahus otrzymał grant Europejskiej Rady ds. Badań (ERC) Consolidator. - W ramach tego grantu będziemy chcieli zbudować czy raczej zakupić satelitę specjalnie do badań małych ciał w Układzie Słonecznym – wyjaśnia astronom. Mówimy więc o własnej misji kosmicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. W odcinku zastanawiamy się też czy komety mogą być roznosicielkami życia po Wszechświecie, astronom wyjaśnia skąd biorą się ekstremalne orbity komet oraz zdradza, jak gęsta (a raczej rzadka) jest materia w komecim warkoczu. Na okładce kometa Hale’a-Boppa. Zdjęcie wykonali E. Kolmhofer i H. Raab z Obserwatorium Jana Keplera w Linzu, w Austrii.
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/
Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe
Historia dr. Michała Drahusa jest jak z bajki o naukowcu: z zachwytu nad naturą rodzi się jej badacz. - Byłem w szkole podstawowej, kiedy na niebie zagościła wspaniała kometa Hyakutake. Była widoczna z łatwością gołym okiem, miała ogromny warkocz. Widok zapierający dech w piersi. A już rok później przyleciała ogromna kometa Kale'a-Boppa. Dla mnie jeszcze piękniejsza, ponieważ miałem okazję obserwować ją ze szczytu Łomnicy w słowackich Tatrach. Ten widok został ze mną na całe życie – opowiada dr Drahus, dziś badacz komet pracujący w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rozmawiamy w bibliotece Obserwatorium, gdzie – zupełnym przypadkiem - znalazłam stary numer „Uranii”, w którym donoszono o pierwszej komecie odkrytej przez Polaka. Była to kometa Orkisza z 1925 roku.
Współcześnie, komety możemy obserwować nie tylko z Ziemi. W dniu nagrywania naszego podcastu ogłoszono, że dr Drahus otrzymał grant Europejskiej Rady ds. Badań (ERC) Consolidator. - W ramach tego grantu będziemy chcieli zbudować czy raczej zakupić satelitę specjalnie do badań małych ciał w Układzie Słonecznym – wyjaśnia astronom. Mówimy więc o własnej misji kosmicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W odcinku zastanawiamy się też czy komety mogą być roznosicielkami życia po Wszechświecie, astronom wyjaśnia skąd biorą się ekstremalne orbity komet oraz zdradza, jak gęsta (a raczej rzadka) jest materia w komecim warkoczu.
Na okładce kometa Hale’a-Boppa. Zdjęcie wykonali E. Kolmhofer i H. Raab z Obserwatorium Jana Keplera w Linzu, w Austrii.
Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe
Historia dr. Michała Drahusa jest jak z bajki o naukowcu: z zachwytu nad naturą rodzi się jej badacz. - Byłem w szkole podstawowej, kiedy na niebie zagościła wspaniała kometa Hyakutake. Była widoczna z łatwością gołym okiem, miała ogromny warkocz. Widok zapierający dech w piersi. A już rok później przyleciała ogromna kometa Kale'a-Boppa. Dla mnie jeszcze piękniejsza, ponieważ miałem okazję obserwować ją ze szczytu Łomnicy w słowackich Tatrach. Ten widok został ze mną na całe życie – opowiada dr Drahus, dziś badacz komet pracujący w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rozmawiamy w bibliotece Obserwatorium, gdzie – zupełnym przypadkiem - znalazłam stary numer „Uranii”, w którym donoszono o pierwszej komecie odkrytej przez Polaka. Była to kometa Orkisza z 1925 roku.
Współcześnie, komety możemy obserwować nie tylko z Ziemi. W dniu nagrywania naszego podcastu ogłoszono, że dr Drahus otrzymał grant Europejskiej Rady ds. Badań (ERC) Consolidator. - W ramach tego grantu będziemy chcieli zbudować czy raczej zakupić satelitę specjalnie do badań małych ciał w Układzie Słonecznym – wyjaśnia astronom. Mówimy więc o własnej misji kosmicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W odcinku zastanawiamy się też czy komety mogą być roznosicielkami życia po Wszechświecie, astronom wyjaśnia skąd biorą się ekstremalne orbity komet oraz zdradza, jak gęsta (a raczej rzadka) jest materia w komecim warkoczu.
Na okładce kometa Hale’a-Boppa. Zdjęcie wykonali E. Kolmhofer i H. Raab z Obserwatorium Jana Keplera w Linzu, w Austrii.
#133 Dziedziczenie i geny - co mamy po tacie, a co po mamie? | prof. Ewa Bartnik
2023-02-09 08:00:02
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/ Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe Różne były w historii pomysły na to, jak to się dzieje, że dzieci są podobne do rodziców. Pitagoras był przekonany, że istotne jest wyłącznie męskie nasienie. Miało ono krążyć po ciele i zbierać informacje do przekazania kolejnemu pokoleniu. W tej wizji brak było wyjaśnienia jak dziedziczone miałyby być cechy kobiece. Arystoteles nieco nadrobił to niedopatrzenie uważając, że nasienie jest informacją, a krew menstruacyjna budulcem nowego człowieka. Później przez stulecia wierzono, że w spermie są już gotowe miniaturowe człowieczki (nawet je "dostrzegano" pod mikroskopem), zwane homunkulusami. Trzeba było dopiero Gregora Mendla, Charlesa Darwina (który dostrzegł potrzebę możliwości pojawiania się zmienności między pokoleniami), trzeba było odkrycia DNA i zrozumienia, że to ono jest nośnikiem kodu, żebyśmy zrozumieli, jak działa dziedziczenie. Jak dziś nauka zapatruje się na popularne twierdzenia, że na przykład inteligencję dziedziczymy po matce? - To wraca co pewien czas. ale to totalna bzdura - mówi w Radiu Naukowym prof. Ewa Bartnik, genetyczka z Instytutu Genetyki i Biotechnologii na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Podobnie niesłuszne jest przekonanie, że urodę dziedziczy się po ojcu. - Mamy połowę genów od ojca, połowę genów od matki. Jak ta kombinacja wyjdzie, trudno jest powiedzieć, znam przykłady dzieci niesłychanie podobnych do któregoś z rodziców, znam przykłady dzieci niepodobnych do żadnego rodzica - mówi naukowczyni. Znaczenie mają nie tylko geny. - Znałam bliźniaków jednojajowych, gdzie jeden z braci był o połowę niższy. Prawdopodobnie efekt niedożywienia w czasie ciąży jednego z płodów - opowiada. Jednocześnie, w związku z możliwościami technologicznymi, wracają pytania, na ile możemy w proces dziedziczenia ingerować. Modyfikować zarodki? Selekcjonować je? Czy zbliżymy się w ten sposób niebezpiecznie do Sparty i eugeniki, czy damy ludzkości szczęście pozbywając się chorób genetycznych? O tym wszystkim dyskutujemy w odcinku okolicznościowym, inspirowanym Dniem Darwina, który świętujemy 12 lutego w dniu urodzin Geniusza. PS. Wspomniana przez prof. Ewę Bartnik książka to "Hakowanie Darwina. Kiedy genetyczna przyszłość stanie się naszą codziennością) Polecam książkę prof. Bartnik "Co kryje się w naszych genach?". Sporo informacji, które przytaczam w podcaście pochodzi z książki "Gen. Ukryta historia" autorstwa Siddhartha Mukherjee.
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/
Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe
Różne były w historii pomysły na to, jak to się dzieje, że dzieci są podobne do rodziców. Pitagoras był przekonany, że istotne jest wyłącznie męskie nasienie. Miało ono krążyć po ciele i zbierać informacje do przekazania kolejnemu pokoleniu. W tej wizji brak było wyjaśnienia jak dziedziczone miałyby być cechy kobiece. Arystoteles nieco nadrobił to niedopatrzenie uważając, że nasienie jest informacją, a krew menstruacyjna budulcem nowego człowieka.
Później przez stulecia wierzono, że w spermie są już gotowe miniaturowe człowieczki (nawet je "dostrzegano" pod mikroskopem), zwane homunkulusami. Trzeba było dopiero Gregora Mendla, Charlesa Darwina (który dostrzegł potrzebę możliwości pojawiania się zmienności między pokoleniami), trzeba było odkrycia DNA i zrozumienia, że to ono jest nośnikiem kodu, żebyśmy zrozumieli, jak działa dziedziczenie.
Jak dziś nauka zapatruje się na popularne twierdzenia, że na przykład inteligencję dziedziczymy po matce? - To wraca co pewien czas. ale to totalna bzdura - mówi w Radiu Naukowym prof. Ewa Bartnik, genetyczka z Instytutu Genetyki i Biotechnologii na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Podobnie niesłuszne jest przekonanie, że urodę dziedziczy się po ojcu. - Mamy połowę genów od ojca, połowę genów od matki. Jak ta kombinacja wyjdzie, trudno jest powiedzieć, znam przykłady dzieci niesłychanie podobnych do któregoś z rodziców, znam przykłady dzieci niepodobnych do żadnego rodzica - mówi naukowczyni. Znaczenie mają nie tylko geny. - Znałam bliźniaków jednojajowych, gdzie jeden z braci był o połowę niższy. Prawdopodobnie efekt niedożywienia w czasie ciąży jednego z płodów - opowiada.
Jednocześnie, w związku z możliwościami technologicznymi, wracają pytania, na ile możemy w proces dziedziczenia ingerować. Modyfikować zarodki? Selekcjonować je? Czy zbliżymy się w ten sposób niebezpiecznie do Sparty i eugeniki, czy damy ludzkości szczęście pozbywając się chorób genetycznych? O tym wszystkim dyskutujemy w odcinku okolicznościowym, inspirowanym Dniem Darwina, który świętujemy 12 lutego w dniu urodzin Geniusza.
PS. Wspomniana przez prof. Ewę Bartnik książka to "Hakowanie Darwina. Kiedy genetyczna przyszłość stanie się naszą codziennością) Polecam książkę prof. Bartnik "Co kryje się w naszych genach?". Sporo informacji, które przytaczam w podcaście pochodzi z książki "Gen. Ukryta historia" autorstwa Siddhartha Mukherjee.
Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe
Różne były w historii pomysły na to, jak to się dzieje, że dzieci są podobne do rodziców. Pitagoras był przekonany, że istotne jest wyłącznie męskie nasienie. Miało ono krążyć po ciele i zbierać informacje do przekazania kolejnemu pokoleniu. W tej wizji brak było wyjaśnienia jak dziedziczone miałyby być cechy kobiece. Arystoteles nieco nadrobił to niedopatrzenie uważając, że nasienie jest informacją, a krew menstruacyjna budulcem nowego człowieka.
Później przez stulecia wierzono, że w spermie są już gotowe miniaturowe człowieczki (nawet je "dostrzegano" pod mikroskopem), zwane homunkulusami. Trzeba było dopiero Gregora Mendla, Charlesa Darwina (który dostrzegł potrzebę możliwości pojawiania się zmienności między pokoleniami), trzeba było odkrycia DNA i zrozumienia, że to ono jest nośnikiem kodu, żebyśmy zrozumieli, jak działa dziedziczenie.
Jak dziś nauka zapatruje się na popularne twierdzenia, że na przykład inteligencję dziedziczymy po matce? - To wraca co pewien czas. ale to totalna bzdura - mówi w Radiu Naukowym prof. Ewa Bartnik, genetyczka z Instytutu Genetyki i Biotechnologii na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Podobnie niesłuszne jest przekonanie, że urodę dziedziczy się po ojcu. - Mamy połowę genów od ojca, połowę genów od matki. Jak ta kombinacja wyjdzie, trudno jest powiedzieć, znam przykłady dzieci niesłychanie podobnych do któregoś z rodziców, znam przykłady dzieci niepodobnych do żadnego rodzica - mówi naukowczyni. Znaczenie mają nie tylko geny. - Znałam bliźniaków jednojajowych, gdzie jeden z braci był o połowę niższy. Prawdopodobnie efekt niedożywienia w czasie ciąży jednego z płodów - opowiada.
Jednocześnie, w związku z możliwościami technologicznymi, wracają pytania, na ile możemy w proces dziedziczenia ingerować. Modyfikować zarodki? Selekcjonować je? Czy zbliżymy się w ten sposób niebezpiecznie do Sparty i eugeniki, czy damy ludzkości szczęście pozbywając się chorób genetycznych? O tym wszystkim dyskutujemy w odcinku okolicznościowym, inspirowanym Dniem Darwina, który świętujemy 12 lutego w dniu urodzin Geniusza.
PS. Wspomniana przez prof. Ewę Bartnik książka to "Hakowanie Darwina. Kiedy genetyczna przyszłość stanie się naszą codziennością) Polecam książkę prof. Bartnik "Co kryje się w naszych genach?". Sporo informacji, które przytaczam w podcaście pochodzi z książki "Gen. Ukryta historia" autorstwa Siddhartha Mukherjee.
#132 Mokradła, bagna, torfowiska - portale między przeszłością a przyszłością | prof. Mariusz Lamentowicz
2023-02-02 08:00:01
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/ Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe *** Gdyby zebrać w jedno miejsce wszystkie mokradła w Polsce można by wydzielić nowe województwo. I byłoby ono największe zajmując obszar aż 14 proc. powierzchni Polski! Dziw, że nad dziwami kryjącymi się w mokradłach tak cicho. Te tajemnicze miejsca zapisują skrupulatnie przeszłość i dają nam prognozy, co do przyszłości. Przeszłość bada paleoekologia, dziedzina wykorzystująca konserwujące właściwości mokrych środowisk. Wykorzystując je, prof. Mariusz Lamentowicz z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych Uniwersytetu Adama Mickiewicza wraz z zespołem analizował skalę ekspansji czarnej śmierci. – Analiza pyłkowa z rdzeni pobranych z jezior i torfowisk, różnych mokradeł w Europie pozwoliła nam spojrzeć na realizowane zagospodarowanie terenu – opowiada w Radiu Naukowym. Wyniki pokazały wpływ człowieka na zmiany w roślinności. - Byliśmy w stanie zrekonstruować, w których miejscach ludzie byli bardziej aktywni w trakcie tego dość dramatycznego dla Europy epizodu, a w których mniej. I w tych miejscach mogliśmy się domyślać, że jednak czarna śmierć była bardziej dramatyczna – wyjaśnia naukowiec. Ogólnie wyniki wskazały, że epidemia była mniej powszechna niż wcześniej zakładano (https://amu.edu.pl/dla-mediow/komunikaty-prasowe/czarna-smierc-nie-byla-tak-powszechna,-jak-dotad-myslano). Mokradła i ich stan dużo nam mówią o naszej przyszłości – klimatycznej. Obecnie są naszymi sprzymierzeńcami akumulując węgiel. Do czasu. – Do 2100 roku globalnie torfowiska mogą akumulować materię organiczną, przekształcając ją w torf. Natomiast po tym czasie będą głównie emitentami dwutlenku węgla ze względu na przesuszenie. W Europie już dominują obiekty przesuszone – alarmuje prof. Lamentowicz. Już teraz przyrodę nękają tzw. pożary zombie, czyli ciągnące się miesiącami tlące się pożary torfu pod ziemią. Na Syberii takie pożary trwają nawet przy 50-stopniowym mrozie! Rozmawiamy również o tym, jak zakochać się w mokradłach, gdzie w kraju są najciekawsze tego typu tereny. Dopytuję, z niedowierzaniem, czy prof. Lamentowicz naprawdę ani trochę nie boi się być na mokradłach ciemną nocą. Odcinek publikujemy w Międzynarodowym Dniu Mokradeł (2 lutego). W dniach 4-7 lutego 2023 odbywa się konferencja naukowa poświęcona ich ochronie. https://pakt.bagna.pl/#/start Zdjęcie okładkowe wykonał Maciej Bielec: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:K%C5%82adka_na_jeziorze_Moszne.jpg
Pełna transkrypcja na https://radionaukowe.pl/
Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe
***
Gdyby zebrać w jedno miejsce wszystkie mokradła w Polsce można by wydzielić nowe województwo. I byłoby ono największe zajmując obszar aż 14 proc. powierzchni Polski! Dziw, że nad dziwami kryjącymi się w mokradłach tak cicho.
Te tajemnicze miejsca zapisują skrupulatnie przeszłość i dają nam prognozy, co do przyszłości. Przeszłość bada paleoekologia, dziedzina wykorzystująca konserwujące właściwości mokrych środowisk. Wykorzystując je, prof. Mariusz Lamentowicz z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych Uniwersytetu Adama Mickiewicza wraz z zespołem analizował skalę ekspansji czarnej śmierci. – Analiza pyłkowa z rdzeni pobranych z jezior i torfowisk, różnych mokradeł w Europie pozwoliła nam spojrzeć na realizowane zagospodarowanie terenu – opowiada w Radiu Naukowym. Wyniki pokazały wpływ człowieka na zmiany w roślinności. - Byliśmy w stanie zrekonstruować, w których miejscach ludzie byli bardziej aktywni w trakcie tego dość dramatycznego dla Europy epizodu, a w których mniej. I w tych miejscach mogliśmy się domyślać, że jednak czarna śmierć była bardziej dramatyczna – wyjaśnia naukowiec. Ogólnie wyniki wskazały, że epidemia była mniej powszechna niż wcześniej zakładano (https://amu.edu.pl/dla-mediow/komunikaty-prasowe/czarna-smierc-nie-byla-tak-powszechna,-jak-dotad-myslano).
Mokradła i ich stan dużo nam mówią o naszej przyszłości – klimatycznej. Obecnie są naszymi sprzymierzeńcami akumulując węgiel. Do czasu. – Do 2100 roku globalnie torfowiska mogą akumulować materię organiczną, przekształcając ją w torf. Natomiast po tym czasie będą głównie emitentami dwutlenku węgla ze względu na przesuszenie. W Europie już dominują obiekty przesuszone – alarmuje prof. Lamentowicz.
Już teraz przyrodę nękają tzw. pożary zombie, czyli ciągnące się miesiącami tlące się pożary torfu pod ziemią. Na Syberii takie pożary trwają nawet przy 50-stopniowym mrozie! Rozmawiamy również o tym, jak zakochać się w mokradłach, gdzie w kraju są najciekawsze tego typu tereny. Dopytuję, z niedowierzaniem, czy prof. Lamentowicz naprawdę ani trochę nie boi się być na mokradłach ciemną nocą.
Odcinek publikujemy w Międzynarodowym Dniu Mokradeł (2 lutego). W dniach 4-7 lutego 2023 odbywa się konferencja naukowa poświęcona ich ochronie. https://pakt.bagna.pl/#/start
Zdjęcie okładkowe wykonał Maciej Bielec:
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:K%C5%82adka_na_jeziorze_Moszne.jpg
Podcast działa dzięki: https://patronite.pl/radionaukowe
***
Gdyby zebrać w jedno miejsce wszystkie mokradła w Polsce można by wydzielić nowe województwo. I byłoby ono największe zajmując obszar aż 14 proc. powierzchni Polski! Dziw, że nad dziwami kryjącymi się w mokradłach tak cicho.
Te tajemnicze miejsca zapisują skrupulatnie przeszłość i dają nam prognozy, co do przyszłości. Przeszłość bada paleoekologia, dziedzina wykorzystująca konserwujące właściwości mokrych środowisk. Wykorzystując je, prof. Mariusz Lamentowicz z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych Uniwersytetu Adama Mickiewicza wraz z zespołem analizował skalę ekspansji czarnej śmierci. – Analiza pyłkowa z rdzeni pobranych z jezior i torfowisk, różnych mokradeł w Europie pozwoliła nam spojrzeć na realizowane zagospodarowanie terenu – opowiada w Radiu Naukowym. Wyniki pokazały wpływ człowieka na zmiany w roślinności. - Byliśmy w stanie zrekonstruować, w których miejscach ludzie byli bardziej aktywni w trakcie tego dość dramatycznego dla Europy epizodu, a w których mniej. I w tych miejscach mogliśmy się domyślać, że jednak czarna śmierć była bardziej dramatyczna – wyjaśnia naukowiec. Ogólnie wyniki wskazały, że epidemia była mniej powszechna niż wcześniej zakładano (https://amu.edu.pl/dla-mediow/komunikaty-prasowe/czarna-smierc-nie-byla-tak-powszechna,-jak-dotad-myslano).
Mokradła i ich stan dużo nam mówią o naszej przyszłości – klimatycznej. Obecnie są naszymi sprzymierzeńcami akumulując węgiel. Do czasu. – Do 2100 roku globalnie torfowiska mogą akumulować materię organiczną, przekształcając ją w torf. Natomiast po tym czasie będą głównie emitentami dwutlenku węgla ze względu na przesuszenie. W Europie już dominują obiekty przesuszone – alarmuje prof. Lamentowicz.
Już teraz przyrodę nękają tzw. pożary zombie, czyli ciągnące się miesiącami tlące się pożary torfu pod ziemią. Na Syberii takie pożary trwają nawet przy 50-stopniowym mrozie! Rozmawiamy również o tym, jak zakochać się w mokradłach, gdzie w kraju są najciekawsze tego typu tereny. Dopytuję, z niedowierzaniem, czy prof. Lamentowicz naprawdę ani trochę nie boi się być na mokradłach ciemną nocą.
Odcinek publikujemy w Międzynarodowym Dniu Mokradeł (2 lutego). W dniach 4-7 lutego 2023 odbywa się konferencja naukowa poświęcona ich ochronie. https://pakt.bagna.pl/#/start
Zdjęcie okładkowe wykonał Maciej Bielec:
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:K%C5%82adka_na_jeziorze_Moszne.jpg
#131 Fizyka w 2D – jakie supermoce mają atomowe warstwy materii? | prof. Andrzej Wysmołek
2023-01-26 08:00:01
Pełna transkrypcja dostępna na https://radionaukowe.pl/ Podcast rozwija się dzieki: https://patronite.pl/radionaukowe *** Co to właściwie znaczy, kiedy fizyk mówi o materiałach dwuwymiarowych? – Tu chodzi o pewne uwięzienie, o możliwość ruchu – wyjaśnia w Radiu Naukowym prof. Andrzej Wysmołek z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. – To tak, jakbyśmy szli bardzo wąskim korytarzem. Możemy pójść do przodu, do tyłu, podskoczyć, ale ruch na bok uniemożliwiają nam ściany. I to jest istota dwuwymiarowego świata: ograniczony ruch w płaszczyźnie – dodaje. W ten właśnie sposób elektron ma ograniczony ruch w materiałach o cienkości jednego atomu. – To powoduje szereg bardzo, bardzo ciekawych zjawisk, które lubimy badać – opowiada naukowiec. Na przykład disiarczek molibdenu (możecie go znać z olejów silnikowych, ta substancja zmniejsza tarcie) w warstwie monowarstwowej przejawia wielokrotnie lepsze właściwości optyczne niż w tradycyjnej wielowarstwowej formie. - Niektórzy mówią, że mamy efekt socjologiczny. Warstwa przez oddziaływanie ze swoimi „toksycznymi” koleżankami i kolegami zatraciła swoje prawdziwe właściwości, to, że ona naprawdę jest gwiazdą, która może świecić – śmieje się fizyk. Takie monowarstwy są wytwarzane w wielu miejscach na świecie. W celach naukowych również na Wydziale Fizyki UW. Nie jest jednak łatwe. Materia „nie zwykła” funkcjonować w takim stanie. – Natura się broni. Kiedy próbujemy robić coś idealnego, to pojawiają się problemy – opisuje prof. Wysmołek. Właśnie dlatego naukowcy wciąż nie są w stanie wytwarzać dużych (czyli np. centymetrów kwadratowych) powierzchni o idealnych właściwościach. – Taki idealny grafen jest silniejszy niż stal, ma przewodnictwo lepsze niż srebro, jest superwytrzymały. Natomiast to, co my jesteśmy w stanie aktualnie wytworzyć, to są ciągle materiały, które mają ziarnistą strukturę – wyjaśnia fizyk. Naukowcy jednak nie ustają w wysiłkach, bo kandydatów na super-materiały jest sporo. Prof. Wysmołek nazywa pracę nad nimi „nanolego” albo „nanokanapki”. Układając materiały o niezwykłych właściwościach warstwa po warstwie będziemy mogli tworzyć fenomenalne rozwiązania technologiczne. Rozmawiamy też o rozbudzonych nadziejach wokół grafenu, o tym jak sobie poradzić ze zwijaniem się tak ekstremalnie cienkich materiałów, jakby to było dotknąć coś dwuwymiarowego oraz czy dałoby się to dostrzec gołym okiem.
Pełna transkrypcja dostępna na https://radionaukowe.pl/
Podcast rozwija się dzieki: https://patronite.pl/radionaukowe
***
Co to właściwie znaczy, kiedy fizyk mówi o materiałach dwuwymiarowych? – Tu chodzi o pewne uwięzienie, o możliwość ruchu – wyjaśnia w Radiu Naukowym prof. Andrzej Wysmołek z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. – To tak, jakbyśmy szli bardzo wąskim korytarzem. Możemy pójść do przodu, do tyłu, podskoczyć, ale ruch na bok uniemożliwiają nam ściany. I to jest istota dwuwymiarowego świata: ograniczony ruch w płaszczyźnie – dodaje. W ten właśnie sposób elektron ma ograniczony ruch w materiałach o cienkości jednego atomu. – To powoduje szereg bardzo, bardzo ciekawych zjawisk, które lubimy badać – opowiada naukowiec. Na przykład disiarczek molibdenu (możecie go znać z olejów silnikowych, ta substancja zmniejsza tarcie) w warstwie monowarstwowej przejawia wielokrotnie lepsze właściwości optyczne niż w tradycyjnej wielowarstwowej formie. - Niektórzy mówią, że mamy efekt socjologiczny. Warstwa przez oddziaływanie ze swoimi „toksycznymi” koleżankami i kolegami zatraciła swoje prawdziwe właściwości, to, że ona naprawdę jest gwiazdą, która może świecić – śmieje się fizyk. Takie monowarstwy są wytwarzane w wielu miejscach na świecie. W celach naukowych również na Wydziale Fizyki UW. Nie jest jednak łatwe. Materia „nie zwykła” funkcjonować w takim stanie. – Natura się broni. Kiedy próbujemy robić coś idealnego, to pojawiają się problemy – opisuje prof. Wysmołek. Właśnie dlatego naukowcy wciąż nie są w stanie wytwarzać dużych (czyli np. centymetrów kwadratowych) powierzchni o idealnych właściwościach. – Taki idealny grafen jest silniejszy niż stal, ma przewodnictwo lepsze niż srebro, jest superwytrzymały. Natomiast to, co my jesteśmy w stanie aktualnie wytworzyć, to są ciągle materiały, które mają ziarnistą strukturę – wyjaśnia fizyk. Naukowcy jednak nie ustają w wysiłkach, bo kandydatów na super-materiały jest sporo. Prof. Wysmołek nazywa pracę nad nimi „nanolego” albo „nanokanapki”. Układając materiały o niezwykłych właściwościach warstwa po warstwie będziemy mogli tworzyć fenomenalne rozwiązania technologiczne. Rozmawiamy też o rozbudzonych nadziejach wokół grafenu, o tym jak sobie poradzić ze zwijaniem się tak ekstremalnie cienkich materiałów, jakby to było dotknąć coś dwuwymiarowego oraz czy dałoby się to dostrzec gołym okiem.
Podcast rozwija się dzieki: https://patronite.pl/radionaukowe
***
Co to właściwie znaczy, kiedy fizyk mówi o materiałach dwuwymiarowych? – Tu chodzi o pewne uwięzienie, o możliwość ruchu – wyjaśnia w Radiu Naukowym prof. Andrzej Wysmołek z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. – To tak, jakbyśmy szli bardzo wąskim korytarzem. Możemy pójść do przodu, do tyłu, podskoczyć, ale ruch na bok uniemożliwiają nam ściany. I to jest istota dwuwymiarowego świata: ograniczony ruch w płaszczyźnie – dodaje. W ten właśnie sposób elektron ma ograniczony ruch w materiałach o cienkości jednego atomu. – To powoduje szereg bardzo, bardzo ciekawych zjawisk, które lubimy badać – opowiada naukowiec. Na przykład disiarczek molibdenu (możecie go znać z olejów silnikowych, ta substancja zmniejsza tarcie) w warstwie monowarstwowej przejawia wielokrotnie lepsze właściwości optyczne niż w tradycyjnej wielowarstwowej formie. - Niektórzy mówią, że mamy efekt socjologiczny. Warstwa przez oddziaływanie ze swoimi „toksycznymi” koleżankami i kolegami zatraciła swoje prawdziwe właściwości, to, że ona naprawdę jest gwiazdą, która może świecić – śmieje się fizyk. Takie monowarstwy są wytwarzane w wielu miejscach na świecie. W celach naukowych również na Wydziale Fizyki UW. Nie jest jednak łatwe. Materia „nie zwykła” funkcjonować w takim stanie. – Natura się broni. Kiedy próbujemy robić coś idealnego, to pojawiają się problemy – opisuje prof. Wysmołek. Właśnie dlatego naukowcy wciąż nie są w stanie wytwarzać dużych (czyli np. centymetrów kwadratowych) powierzchni o idealnych właściwościach. – Taki idealny grafen jest silniejszy niż stal, ma przewodnictwo lepsze niż srebro, jest superwytrzymały. Natomiast to, co my jesteśmy w stanie aktualnie wytworzyć, to są ciągle materiały, które mają ziarnistą strukturę – wyjaśnia fizyk. Naukowcy jednak nie ustają w wysiłkach, bo kandydatów na super-materiały jest sporo. Prof. Wysmołek nazywa pracę nad nimi „nanolego” albo „nanokanapki”. Układając materiały o niezwykłych właściwościach warstwa po warstwie będziemy mogli tworzyć fenomenalne rozwiązania technologiczne. Rozmawiamy też o rozbudzonych nadziejach wokół grafenu, o tym jak sobie poradzić ze zwijaniem się tak ekstremalnie cienkich materiałów, jakby to było dotknąć coś dwuwymiarowego oraz czy dałoby się to dostrzec gołym okiem.
#130 Filozofia fizyki - czy fizycy wiedzą co robią? | prof. Wojciech Sady
2023-01-19 08:00:02
Zaczytywanie się w filozofach zmieniło plany życiowe młodego Wojciecha Sadego. - To mnie wypchnęło poza obręb fizyków – opowiada dziś filozof, profesor na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Śląskiego. Jako student fizyki, zaczął się zastanawiać, jak to jest, że do różnych obszarów rzeczywistości używa się różnych teorii. Skutecznie i praktycznie, ale jednak niespójnie. - Jak jest naprawdę? Która z tych teorii jest bliższa światu? Ja mogłem zadawać sobie takie pytania, bo jakoś zacząłem czytać filozofów. Na swoje nieszczęście, bo mi to uniemożliwiło zostanie fizykiem – dodaje. Bo fizyka to zwykle praktyka. - Typowy fizyk używa tych teorii raz jednej, raz drugiej. Jak opisuje działanie elektrowni wodnej, to najpierw ta woda mu spada na turbinę zgodnie z prawami mechaniki, a potem wytwarza w prądnicy prąd zgodnie z prawami elektrodynamiki. I jakoś tak sobie radzi fizyk, potrafi wygłosić o tym wykład, jakby nie zauważając, że przeskakuje między dwoma zupełnie różnymi sposobami myślenia – zauważa filozof. Proszę jednak nie odczytywać tego opacznie, jakoby fizycy byli niemądrzy. - Dzięki nim mamy tę cywilizację (…) to są niesłychanie inteligentni ludzie, pod pewnymi względami nikt im nie może dorównać – podkreśla prof. Sady. Interesujące połączenie myślenia fizycznego i filozoficznego obserwowaliśmy na przełomie XIX i XX wieku. - Kiedy podstawy fizyki klasycznej zaczęły się kruszyć, wtedy główni uczestnicy tych wydarzeń – i Albert Einstein, i Max Planck, i Niels Bohr, i Werner Heisenberg, i Erwin Schrödinger – oni zostawili po sobie teksty, które my rozpoznajemy jako jakoś filozoficzne – mówi gość Radia Naukowego. Rozmawiamy również o tym czy filozofowie mogą pomóc fizykom, nieco żartujemy z Arystotelesa i zastanawiamy się, czy fizyka rzeczywiście opisuje naturę. Gorąco polecam! *** Odcinek powstał we współpracy z Wydawnictwem Uniwersytetu Łódzkiego, wydającego serię „Krótkie wprowadzenie”. Inspiracją do rozmowy jest książka Dawida Wallace’a „Filozofia fizyki”, którą prof. Sady przetłumaczył i opatrzył posłowiem Link do książki: https://wydawnictwo.uni.lodz.pl/produkt/filozofia-fizyki/ *** Kanał na YT prof. Sadego: https://www.youtube.com/@wojciechsady480
Zaczytywanie się w filozofach zmieniło plany życiowe młodego Wojciecha Sadego. - To mnie wypchnęło poza obręb fizyków – opowiada dziś filozof, profesor na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Śląskiego. Jako student fizyki, zaczął się zastanawiać, jak to jest, że do różnych obszarów rzeczywistości używa się różnych teorii. Skutecznie i praktycznie, ale jednak niespójnie. - Jak jest naprawdę? Która z tych teorii jest bliższa światu? Ja mogłem zadawać sobie takie pytania, bo jakoś zacząłem czytać filozofów. Na swoje nieszczęście, bo mi to uniemożliwiło zostanie fizykiem – dodaje. Bo fizyka to zwykle praktyka.
- Typowy fizyk używa tych teorii raz jednej, raz drugiej. Jak opisuje działanie elektrowni wodnej, to najpierw ta woda mu spada na turbinę zgodnie z prawami mechaniki, a potem wytwarza w prądnicy prąd zgodnie z prawami elektrodynamiki. I jakoś tak sobie radzi fizyk, potrafi wygłosić o tym wykład, jakby nie zauważając, że przeskakuje między dwoma zupełnie różnymi sposobami myślenia – zauważa filozof.
Proszę jednak nie odczytywać tego opacznie, jakoby fizycy byli niemądrzy. - Dzięki nim mamy tę cywilizację (…) to są niesłychanie inteligentni ludzie, pod pewnymi względami nikt im nie może dorównać – podkreśla prof. Sady. Interesujące połączenie myślenia fizycznego i filozoficznego obserwowaliśmy na przełomie XIX i XX wieku. - Kiedy podstawy fizyki klasycznej zaczęły się kruszyć, wtedy główni uczestnicy tych wydarzeń – i Albert Einstein, i Max Planck, i Niels Bohr, i Werner Heisenberg, i Erwin Schrödinger – oni zostawili po sobie teksty, które my rozpoznajemy jako jakoś filozoficzne – mówi gość Radia Naukowego. Rozmawiamy również o tym czy filozofowie mogą pomóc fizykom, nieco żartujemy z Arystotelesa i zastanawiamy się, czy fizyka rzeczywiście opisuje naturę. Gorąco polecam!
***
Odcinek powstał we współpracy z Wydawnictwem Uniwersytetu Łódzkiego, wydającego serię „Krótkie wprowadzenie”. Inspiracją do rozmowy jest książka Dawida Wallace’a „Filozofia fizyki”, którą prof. Sady przetłumaczył i opatrzył posłowiem Link do książki: https://wydawnictwo.uni.lodz.pl/produkt/filozofia-fizyki/
***
Kanał na YT prof. Sadego: https://www.youtube.com/@wojciechsady480
- Typowy fizyk używa tych teorii raz jednej, raz drugiej. Jak opisuje działanie elektrowni wodnej, to najpierw ta woda mu spada na turbinę zgodnie z prawami mechaniki, a potem wytwarza w prądnicy prąd zgodnie z prawami elektrodynamiki. I jakoś tak sobie radzi fizyk, potrafi wygłosić o tym wykład, jakby nie zauważając, że przeskakuje między dwoma zupełnie różnymi sposobami myślenia – zauważa filozof.
Proszę jednak nie odczytywać tego opacznie, jakoby fizycy byli niemądrzy. - Dzięki nim mamy tę cywilizację (…) to są niesłychanie inteligentni ludzie, pod pewnymi względami nikt im nie może dorównać – podkreśla prof. Sady. Interesujące połączenie myślenia fizycznego i filozoficznego obserwowaliśmy na przełomie XIX i XX wieku. - Kiedy podstawy fizyki klasycznej zaczęły się kruszyć, wtedy główni uczestnicy tych wydarzeń – i Albert Einstein, i Max Planck, i Niels Bohr, i Werner Heisenberg, i Erwin Schrödinger – oni zostawili po sobie teksty, które my rozpoznajemy jako jakoś filozoficzne – mówi gość Radia Naukowego. Rozmawiamy również o tym czy filozofowie mogą pomóc fizykom, nieco żartujemy z Arystotelesa i zastanawiamy się, czy fizyka rzeczywiście opisuje naturę. Gorąco polecam!
***
Odcinek powstał we współpracy z Wydawnictwem Uniwersytetu Łódzkiego, wydającego serię „Krótkie wprowadzenie”. Inspiracją do rozmowy jest książka Dawida Wallace’a „Filozofia fizyki”, którą prof. Sady przetłumaczył i opatrzył posłowiem Link do książki: https://wydawnictwo.uni.lodz.pl/produkt/filozofia-fizyki/
***
Kanał na YT prof. Sadego: https://www.youtube.com/@wojciechsady480
#129 Styczeń'45 - Sowieci podbijają Polskę. Kto z nimi współpracuje? | prof. Andrzej Friszke
2023-01-12 08:00:02
Pełna transkrypcja https://radionaukowe.pl/ | wsparcie: https://patronite.pl/radionaukowe *** Pamiętacie ulice styczniowe w Waszych miastach? A może jeszcze się zachowały? Nadawane przez komunistów nazwy ulic "17 stycznia" (wyzwolenie Warszawy), "19 stycznia" (Łódź) w fali dekomunizacji w wielu miejscach zmieniły nazwy. Ale gdzieniegdzie jeszcze są (np. w moim rodzinnym Skarżysku-Kamiennej). Styczeń 1945 to był niezwykły czas. Po kilku miesiącach przygotowań rozpoczyna się wielka ofensywa Armii Czerwonej zwana wiślano-odrzańską lub po prostu styczniową. W niecały miesiąc front jest przesunięty o kilkaset kilometrów na zachód. Znikają hitlerowcy, nadchodzą sowieci. – Co było robić? Cieszyć się czy bać? – pytam prof. Andrzeja Friszkego, historyka z Instytutu Nauki Politycznych Polskiej Akademii Nauk. - I to, i to. To znaczy, oczywiście, proporcja strachu i radości rozkłada się bardzo różnie w różnych grupach społecznych i regionach – odpowiada. - W poznańskim strach przed Rosją nie jest tak silny, jak np. w województwach wschodnich czy na Lubelszczyźnie, która jest od lata 1944 roku pod radziecką okupacją, gdzie trwały już wielkie represje, wywożenie AK-owców do Rosji, zakładano obozy jenieckie dla Polaków z AK i innych niepodległościowych formacji – przypomina. Jednocześnie, jak ocenia, dla ludzi, dla których polityka czy postawa niepodległościowa nie była bardzo istotnym pryncypium, to jest przede wszystkim ulga. - Bo to jest koniec łapanek, wywózek na roboty do Niemiec, to jest koniec zagrożenia życia, to jest początek możliwości układania sobie jakiegoś normalnego cywilnego życia, że tak powiem, zwykłego – dodaje. W tym czasie rząd polski w Londynie usiłuję walczyć o niezależność Polski od Stalina. Premier Tomasz Arciszewski wystosowuje oświadczenie, w którym pisze odwołując się do Powstania Warszawskiego: „Pod koniec 63-dniowej walki ginący obrońcy próbując wstrząsnąć sumieniem świata wołali w swej rozpaczy: >>walczymy o wolność, walczymy o prawo do wolności.<< Dziś, podobnie jak wówczas, słowa te wyrażają to czego Polska od świata żąda”. Ale sytuacja była stracona. – [Arciszewszki] nie będzie już w ogóle słuchany. Premier i inni ministrowie nie będą już przyjmowani przez miarodajnych Brytyjczyków. Polityka aliantów Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych też pójdzie w kierunku popierania Stanisława Mikołajczyka, który godzi się na bardzo głębokie kompromisy z Sowietami i z komunistami – opowiada prof. Friszke. A sami komuniści, zanim całkiem przejmą władzę, kuszą. Zaczynają odbudowywać Polskę. Warszawę, odblokowują porty, aby mogła tamtędy płynąć pomoc. – To w gruncie rzeczy daje im legitymację. Nie ideologiczną, tylko taką pragmatyczną – zauważa prof. Friszke. Dlaczego wiele osób, nie zgadzając się z komunistami, decyduje się na współpracę w imię dobra kraju. – Przedwojenny wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski był jedną z czołowych postaci związanych z odbudową wybrzeża, odbudową portów. Cała grupa architektów związanych z podziemiem, z delegaturą rządu, z Armią Krajową pracowała przy odbudowie Warszawy – mówi historyk. - Ogromne masy inteligencji otwierające uniwersytety, szkoły też jakby rezygnują z dosłownego mówienia o tym, co sądzą o rządzących, co sądzą o zbrodni sowieckiej w ogóle, w tym o Katyniu, gdzie często wśród zabitych byli ich bliscy, nie mówią o tym. W imię czego? W imię tego, że trzeba się skoncentrować na tym, co można robić – dodaje. Kolejnym sposobem na uzyskanie legitymacji społecznej dla swojej władzy jest umożliwienia awansu społecznego tysiącom osób. - W wojsku, w milicji, w UB i w innych formacjach. Mnóstwo dzieci z rodzin robotniczych, chłopskich dostaje możliwość awansu i lepszej pracy – przypomina prof. Friszke. W podcaście dyskutujemy o tym, czy postawa Mikołajczyka była naiwnością, o psychologicznych traumach milionów osób, o tym kto decydował o odbudowie Warszawy, a także o tym, czy dało się po 1945 „wreszcie pożyć”. Gorąco polecam. Podobnie jak książkę pana prof. Andrzeja Friszkego: „Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989".
Pełna transkrypcja https://radionaukowe.pl/ | wsparcie: https://patronite.pl/radionaukowe
***
Pamiętacie ulice styczniowe w Waszych miastach? A może jeszcze się zachowały? Nadawane przez komunistów nazwy ulic "17 stycznia" (wyzwolenie Warszawy), "19 stycznia" (Łódź) w fali dekomunizacji w wielu miejscach zmieniły nazwy. Ale gdzieniegdzie jeszcze są (np. w moim rodzinnym Skarżysku-Kamiennej).
Styczeń 1945 to był niezwykły czas. Po kilku miesiącach przygotowań rozpoczyna się wielka ofensywa Armii Czerwonej zwana wiślano-odrzańską lub po prostu styczniową. W niecały miesiąc front jest przesunięty o kilkaset kilometrów na zachód. Znikają hitlerowcy, nadchodzą sowieci. – Co było robić? Cieszyć się czy bać? – pytam prof. Andrzeja Friszkego, historyka z Instytutu Nauki Politycznych Polskiej Akademii Nauk.
- I to, i to. To znaczy, oczywiście, proporcja strachu i radości rozkłada się bardzo różnie w różnych grupach społecznych i regionach – odpowiada. - W poznańskim strach przed Rosją nie jest tak silny, jak np. w województwach wschodnich czy na Lubelszczyźnie, która jest od lata 1944 roku pod radziecką okupacją, gdzie trwały już wielkie represje, wywożenie AK-owców do Rosji, zakładano obozy jenieckie dla Polaków z AK i innych niepodległościowych formacji – przypomina.
Jednocześnie, jak ocenia, dla ludzi, dla których polityka czy postawa niepodległościowa nie była bardzo istotnym pryncypium, to jest przede wszystkim ulga. - Bo to jest koniec łapanek, wywózek na roboty do Niemiec, to jest koniec zagrożenia życia, to jest początek możliwości układania sobie jakiegoś normalnego cywilnego życia, że tak powiem, zwykłego – dodaje.
W tym czasie rząd polski w Londynie usiłuję walczyć o niezależność Polski od Stalina. Premier Tomasz Arciszewski wystosowuje oświadczenie, w którym pisze odwołując się do Powstania Warszawskiego: „Pod koniec 63-dniowej walki ginący obrońcy próbując wstrząsnąć sumieniem świata wołali w swej rozpaczy: >>walczymy o wolność, walczymy o prawo do wolności.<< Dziś, podobnie jak wówczas, słowa te wyrażają to czego Polska od świata żąda”.
Ale sytuacja była stracona. – [Arciszewszki] nie będzie już w ogóle słuchany. Premier i inni ministrowie nie będą już przyjmowani przez miarodajnych Brytyjczyków. Polityka aliantów Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych też pójdzie w kierunku popierania Stanisława Mikołajczyka, który godzi się na bardzo głębokie kompromisy z Sowietami i z komunistami – opowiada prof. Friszke.
A sami komuniści, zanim całkiem przejmą władzę, kuszą. Zaczynają odbudowywać Polskę. Warszawę, odblokowują porty, aby mogła tamtędy płynąć pomoc. – To w gruncie rzeczy daje im legitymację. Nie ideologiczną, tylko taką pragmatyczną – zauważa prof. Friszke. Dlaczego wiele osób, nie zgadzając się z komunistami, decyduje się na współpracę w imię dobra kraju. – Przedwojenny wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski był jedną z czołowych postaci związanych z odbudową wybrzeża, odbudową portów. Cała grupa architektów związanych z podziemiem, z delegaturą rządu, z Armią Krajową pracowała przy odbudowie Warszawy – mówi historyk. - Ogromne masy inteligencji otwierające uniwersytety, szkoły też jakby rezygnują z dosłownego mówienia o tym, co sądzą o rządzących, co sądzą o zbrodni sowieckiej w ogóle, w tym o Katyniu, gdzie często wśród zabitych byli ich bliscy, nie mówią o tym. W imię czego? W imię tego, że trzeba się skoncentrować na tym, co można robić – dodaje.
Kolejnym sposobem na uzyskanie legitymacji społecznej dla swojej władzy jest umożliwienia awansu społecznego tysiącom osób. - W wojsku, w milicji, w UB i w innych formacjach. Mnóstwo dzieci z rodzin robotniczych, chłopskich dostaje możliwość awansu i lepszej pracy – przypomina prof. Friszke.
W podcaście dyskutujemy o tym, czy postawa Mikołajczyka była naiwnością, o psychologicznych traumach milionów osób, o tym kto decydował o odbudowie Warszawy, a także o tym, czy dało się po 1945 „wreszcie pożyć”. Gorąco polecam.
Podobnie jak książkę pana prof. Andrzeja Friszkego: „Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989".
***
Pamiętacie ulice styczniowe w Waszych miastach? A może jeszcze się zachowały? Nadawane przez komunistów nazwy ulic "17 stycznia" (wyzwolenie Warszawy), "19 stycznia" (Łódź) w fali dekomunizacji w wielu miejscach zmieniły nazwy. Ale gdzieniegdzie jeszcze są (np. w moim rodzinnym Skarżysku-Kamiennej).
Styczeń 1945 to był niezwykły czas. Po kilku miesiącach przygotowań rozpoczyna się wielka ofensywa Armii Czerwonej zwana wiślano-odrzańską lub po prostu styczniową. W niecały miesiąc front jest przesunięty o kilkaset kilometrów na zachód. Znikają hitlerowcy, nadchodzą sowieci. – Co było robić? Cieszyć się czy bać? – pytam prof. Andrzeja Friszkego, historyka z Instytutu Nauki Politycznych Polskiej Akademii Nauk.
- I to, i to. To znaczy, oczywiście, proporcja strachu i radości rozkłada się bardzo różnie w różnych grupach społecznych i regionach – odpowiada. - W poznańskim strach przed Rosją nie jest tak silny, jak np. w województwach wschodnich czy na Lubelszczyźnie, która jest od lata 1944 roku pod radziecką okupacją, gdzie trwały już wielkie represje, wywożenie AK-owców do Rosji, zakładano obozy jenieckie dla Polaków z AK i innych niepodległościowych formacji – przypomina.
Jednocześnie, jak ocenia, dla ludzi, dla których polityka czy postawa niepodległościowa nie była bardzo istotnym pryncypium, to jest przede wszystkim ulga. - Bo to jest koniec łapanek, wywózek na roboty do Niemiec, to jest koniec zagrożenia życia, to jest początek możliwości układania sobie jakiegoś normalnego cywilnego życia, że tak powiem, zwykłego – dodaje.
W tym czasie rząd polski w Londynie usiłuję walczyć o niezależność Polski od Stalina. Premier Tomasz Arciszewski wystosowuje oświadczenie, w którym pisze odwołując się do Powstania Warszawskiego: „Pod koniec 63-dniowej walki ginący obrońcy próbując wstrząsnąć sumieniem świata wołali w swej rozpaczy: >>walczymy o wolność, walczymy o prawo do wolności.<< Dziś, podobnie jak wówczas, słowa te wyrażają to czego Polska od świata żąda”.
Ale sytuacja była stracona. – [Arciszewszki] nie będzie już w ogóle słuchany. Premier i inni ministrowie nie będą już przyjmowani przez miarodajnych Brytyjczyków. Polityka aliantów Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych też pójdzie w kierunku popierania Stanisława Mikołajczyka, który godzi się na bardzo głębokie kompromisy z Sowietami i z komunistami – opowiada prof. Friszke.
A sami komuniści, zanim całkiem przejmą władzę, kuszą. Zaczynają odbudowywać Polskę. Warszawę, odblokowują porty, aby mogła tamtędy płynąć pomoc. – To w gruncie rzeczy daje im legitymację. Nie ideologiczną, tylko taką pragmatyczną – zauważa prof. Friszke. Dlaczego wiele osób, nie zgadzając się z komunistami, decyduje się na współpracę w imię dobra kraju. – Przedwojenny wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski był jedną z czołowych postaci związanych z odbudową wybrzeża, odbudową portów. Cała grupa architektów związanych z podziemiem, z delegaturą rządu, z Armią Krajową pracowała przy odbudowie Warszawy – mówi historyk. - Ogromne masy inteligencji otwierające uniwersytety, szkoły też jakby rezygnują z dosłownego mówienia o tym, co sądzą o rządzących, co sądzą o zbrodni sowieckiej w ogóle, w tym o Katyniu, gdzie często wśród zabitych byli ich bliscy, nie mówią o tym. W imię czego? W imię tego, że trzeba się skoncentrować na tym, co można robić – dodaje.
Kolejnym sposobem na uzyskanie legitymacji społecznej dla swojej władzy jest umożliwienia awansu społecznego tysiącom osób. - W wojsku, w milicji, w UB i w innych formacjach. Mnóstwo dzieci z rodzin robotniczych, chłopskich dostaje możliwość awansu i lepszej pracy – przypomina prof. Friszke.
W podcaście dyskutujemy o tym, czy postawa Mikołajczyka była naiwnością, o psychologicznych traumach milionów osób, o tym kto decydował o odbudowie Warszawy, a także o tym, czy dało się po 1945 „wreszcie pożyć”. Gorąco polecam.
Podobnie jak książkę pana prof. Andrzeja Friszkego: „Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989".
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
1234567891011121314151617181920212223242526272829