Radio Naukowe
Radio Naukowe to podcast naukowy tworzony przez dziennikarkę Karolinę Głowacką. Tu na pierwszym planie są naukowczynie i naukowcy. Opowiadają - fenomenalnie! - o swoich dziedzinach wiedzy, aktualnych badaniach i wyzwaniach na przyszłość. Rozmawiamy nie tylko o tym CO wiemy, ale też SKĄD to wiemy. Zobacz nasze Wydawnictwo RN: https://radionaukowe.pl/wydawnictwo/
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
12345678910111213141516171819202122232425262728
#48 Dlaczego czasem tracimy nad sobą kontrolę i jak temu zaradzić? O neurobiologii emocji | dr Alicja Puścian
2021-06-17 08:00:20
Jak to możliwe, że zachowujemy się inaczej, gdy coś (lub ktoś) nas „wyprowadzi z równowagi”? Dlaczego w złości mówimy i robimy rzeczy, których potem żałujemy? – To nasza cecha, nasza jako zwierząt, bo nie tylko ludzi to dotyczy, która jest niezbędna z punktu widzenia przetrwania – mówi w Radiu Naukowym dr Alicja Puścian, neurobiolożka zachowania z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego Polskiej Akademii Nauk. To ciekawe, prawda? Wydawałoby się, że takie reakcje są niepraktyczne. Jednak u ich źródła leżą automatyzmy chroniące nas przed zagrożeniem. – Emocje służą sprawnemu reagowaniu, na wydarzenia z otaczającego nas środowiska. W niektórych przypadkach nie ma czasu, żeby się zastanawiać – tłumaczy badaczka. I wtedy, np. w przypadku niebezpieczeństwa i emocji strachu, reagujemy automatycznie, bo w mózgu zachodzą błyskawiczne procesy. – Informacja o zagrożeniu jest początkowo przesyłana z pominięciem obwodów neuronalnych, które umożliwiłyby regulację zachowania. To idzie „skrótem”, który od razu rekrutuje do działania cały organizm. Rośnie pobudzenie, przyspiesza oddech – wyjaśnia dr Puścian. Po chwili również obszary mózgu, które odpowiadają ze regulacje zachowania „są informowane” o tym, co się dzieje, ale wtedy jest nam się już trudniej opanować, bo ciało jest już w stanie pobudzenia. – Właśnie dlatego emocje wymykają nam się spod kontroli. Ale to nie znaczy, że nie możemy ich regulować – podkreśla. Naukowczyni podaje tutaj klasyczny przykład strachu, ale ten mechanizm uruchamia się również wtedy, kiedy się na przykład złościmy. – Kiedy wydarza się coś, co powoduje przekroczenie pewnego progu, za którym systemy automatyczne muszą zareagować – dodaje dr Puścian, podkreślając, że te automatyzmy to też „my”, są naszą integralną częścią, jak oko czy nogi. Na szczęście są sposoby, dzięki którym można szybciej odzyskiwać równowagę. Trzeba wiedzieć, że emocje są silnie związane z wegetatywnym (autonomicznym) układem nerwowym współkontrolującym np. szybkość bicia serca. I tu jest nasze pole do działania. – Możesz „wysłać” do swojego układu wegetatywnego informację, że już jest lepiej, że można się uspokajać – mówi dr Puścian. – Oprócz szybko bijącego serca, napięcia w mięśniach, jednym z najważniejszych sygnałów wysokiego stresu jest rosnące stężenie dwutlenku węgla we krwi. Można sobie z tym poradzić naśladując tzw. fizjologiczne westchnienie ulgi (ang. physiological sigh). Bierze się dwa wdechy, jeden po drugim, pierwszy głębszy, drugi trochę płytszy, i robi się głęboki długi wydech… I tak kilka, kilkanaście razy, ile potrzebujemy. Tą metodą dostarczamy do płuc więcej tlenu i wspomagamy wydalanie dwutlenku węgla. A z racji tego, że jesteśmy systemem naczyń połączonych, to na inne systemy w ciele również zaczynają na to odpowiadać i cały organizm się uspokaja. To jedna z najskuteczniejszych metod – podkreśla badaczka. To jedna z metod do wykorzystania w momencie kryzysowym, ale trzeba pamiętać, że o nasze emocje trzeba dbać codziennie. Ogromne znaczenie ma wysypianie się, zdrowe odżywianie. To naprawdę ważne, aby mózg mógł dobrze działać, musi mieć wszystkie potrzebne mu składniki. W podcaście rozmawiamy również o tym, gdzie mieszkają emocje, jak uspokoić się regulując oddech, ale również jak odwrotnością tej samej metody pobudzić się do działania. Podejmujemy trudny temat rozróżnienia treści naukowych od nienaukowych w kwestii neurobiologii i psychologii emocji oraz mówimy o znaczeniu reprezentacji w środowisku badawczym (dr Puścian jest członkinią Rady organizacji Women in Science at Nencki). Soczysty, pełen wiedzy odcinek! Koniecznie! https://www.nencki.edu.pl/people/puscian-alicja/ https://www.facebook.com/NenckiWomeninScience/ https://www.nencki.edu.pl/education/information/phd-student-council/projects/women-in-science/ https://radionaukowe.pl/ https://patronite.pl/radionaukowe
Jak to możliwe, że zachowujemy się inaczej, gdy coś (lub ktoś) nas „wyprowadzi z równowagi”? Dlaczego w złości mówimy i robimy rzeczy, których potem żałujemy? – To nasza cecha, nasza jako zwierząt, bo nie tylko ludzi to dotyczy, która jest niezbędna z punktu widzenia przetrwania – mówi w Radiu Naukowym dr Alicja Puścian, neurobiolożka zachowania z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego Polskiej Akademii Nauk.
To ciekawe, prawda? Wydawałoby się, że takie reakcje są niepraktyczne. Jednak u ich źródła leżą automatyzmy chroniące nas przed zagrożeniem. – Emocje służą sprawnemu reagowaniu, na wydarzenia z otaczającego nas środowiska. W niektórych przypadkach nie ma czasu, żeby się zastanawiać – tłumaczy badaczka. I wtedy, np. w przypadku niebezpieczeństwa i emocji strachu, reagujemy automatycznie, bo w mózgu zachodzą błyskawiczne procesy.
– Informacja o zagrożeniu jest początkowo przesyłana z pominięciem obwodów neuronalnych, które umożliwiłyby regulację zachowania. To idzie „skrótem”, który od razu rekrutuje do działania cały organizm. Rośnie pobudzenie, przyspiesza oddech – wyjaśnia dr Puścian.
Po chwili również obszary mózgu, które odpowiadają ze regulacje zachowania „są informowane” o tym, co się dzieje, ale wtedy jest nam się już trudniej opanować, bo ciało jest już w stanie pobudzenia. – Właśnie dlatego emocje wymykają nam się spod kontroli. Ale to nie znaczy, że nie możemy ich regulować – podkreśla.
Naukowczyni podaje tutaj klasyczny przykład strachu, ale ten mechanizm uruchamia się również wtedy, kiedy się na przykład złościmy. – Kiedy wydarza się coś, co powoduje przekroczenie pewnego progu, za którym systemy automatyczne muszą zareagować – dodaje dr Puścian, podkreślając, że te automatyzmy to też „my”, są naszą integralną częścią, jak oko czy nogi.
Na szczęście są sposoby, dzięki którym można szybciej odzyskiwać równowagę.
Trzeba wiedzieć, że emocje są silnie związane z wegetatywnym (autonomicznym) układem nerwowym współkontrolującym np. szybkość bicia serca. I tu jest nasze pole do działania. – Możesz „wysłać” do swojego układu wegetatywnego informację, że już jest lepiej, że można się uspokajać – mówi dr Puścian. – Oprócz szybko bijącego serca, napięcia w mięśniach, jednym z najważniejszych sygnałów wysokiego stresu jest rosnące stężenie dwutlenku węgla we krwi. Można sobie z tym poradzić naśladując tzw. fizjologiczne westchnienie ulgi (ang. physiological sigh). Bierze się dwa wdechy, jeden po drugim, pierwszy głębszy, drugi trochę płytszy, i robi się głęboki długi wydech… I tak kilka, kilkanaście razy, ile potrzebujemy. Tą metodą dostarczamy do płuc więcej tlenu i wspomagamy wydalanie dwutlenku węgla. A z racji tego, że jesteśmy systemem naczyń połączonych, to na inne systemy w ciele również zaczynają na to odpowiadać i cały organizm się uspokaja. To jedna z najskuteczniejszych metod – podkreśla badaczka.
To jedna z metod do wykorzystania w momencie kryzysowym, ale trzeba pamiętać, że o nasze emocje trzeba dbać codziennie. Ogromne znaczenie ma wysypianie się, zdrowe odżywianie. To naprawdę ważne, aby mózg mógł dobrze działać, musi mieć wszystkie potrzebne mu składniki.
W podcaście rozmawiamy również o tym, gdzie mieszkają emocje, jak uspokoić się regulując oddech, ale również jak odwrotnością tej samej metody pobudzić się do działania. Podejmujemy trudny temat rozróżnienia treści naukowych od nienaukowych w kwestii neurobiologii i psychologii emocji oraz mówimy o znaczeniu reprezentacji w środowisku badawczym (dr Puścian jest członkinią Rady organizacji Women in Science at Nencki).
Soczysty, pełen wiedzy odcinek! Koniecznie!
https://www.nencki.edu.pl/people/puscian-alicja/
https://www.facebook.com/NenckiWomeninScience/
https://www.nencki.edu.pl/education/information/phd-student-council/projects/women-in-science/
https://radionaukowe.pl/
https://patronite.pl/radionaukowe
To ciekawe, prawda? Wydawałoby się, że takie reakcje są niepraktyczne. Jednak u ich źródła leżą automatyzmy chroniące nas przed zagrożeniem. – Emocje służą sprawnemu reagowaniu, na wydarzenia z otaczającego nas środowiska. W niektórych przypadkach nie ma czasu, żeby się zastanawiać – tłumaczy badaczka. I wtedy, np. w przypadku niebezpieczeństwa i emocji strachu, reagujemy automatycznie, bo w mózgu zachodzą błyskawiczne procesy.
– Informacja o zagrożeniu jest początkowo przesyłana z pominięciem obwodów neuronalnych, które umożliwiłyby regulację zachowania. To idzie „skrótem”, który od razu rekrutuje do działania cały organizm. Rośnie pobudzenie, przyspiesza oddech – wyjaśnia dr Puścian.
Po chwili również obszary mózgu, które odpowiadają ze regulacje zachowania „są informowane” o tym, co się dzieje, ale wtedy jest nam się już trudniej opanować, bo ciało jest już w stanie pobudzenia. – Właśnie dlatego emocje wymykają nam się spod kontroli. Ale to nie znaczy, że nie możemy ich regulować – podkreśla.
Naukowczyni podaje tutaj klasyczny przykład strachu, ale ten mechanizm uruchamia się również wtedy, kiedy się na przykład złościmy. – Kiedy wydarza się coś, co powoduje przekroczenie pewnego progu, za którym systemy automatyczne muszą zareagować – dodaje dr Puścian, podkreślając, że te automatyzmy to też „my”, są naszą integralną częścią, jak oko czy nogi.
Na szczęście są sposoby, dzięki którym można szybciej odzyskiwać równowagę.
Trzeba wiedzieć, że emocje są silnie związane z wegetatywnym (autonomicznym) układem nerwowym współkontrolującym np. szybkość bicia serca. I tu jest nasze pole do działania. – Możesz „wysłać” do swojego układu wegetatywnego informację, że już jest lepiej, że można się uspokajać – mówi dr Puścian. – Oprócz szybko bijącego serca, napięcia w mięśniach, jednym z najważniejszych sygnałów wysokiego stresu jest rosnące stężenie dwutlenku węgla we krwi. Można sobie z tym poradzić naśladując tzw. fizjologiczne westchnienie ulgi (ang. physiological sigh). Bierze się dwa wdechy, jeden po drugim, pierwszy głębszy, drugi trochę płytszy, i robi się głęboki długi wydech… I tak kilka, kilkanaście razy, ile potrzebujemy. Tą metodą dostarczamy do płuc więcej tlenu i wspomagamy wydalanie dwutlenku węgla. A z racji tego, że jesteśmy systemem naczyń połączonych, to na inne systemy w ciele również zaczynają na to odpowiadać i cały organizm się uspokaja. To jedna z najskuteczniejszych metod – podkreśla badaczka.
To jedna z metod do wykorzystania w momencie kryzysowym, ale trzeba pamiętać, że o nasze emocje trzeba dbać codziennie. Ogromne znaczenie ma wysypianie się, zdrowe odżywianie. To naprawdę ważne, aby mózg mógł dobrze działać, musi mieć wszystkie potrzebne mu składniki.
W podcaście rozmawiamy również o tym, gdzie mieszkają emocje, jak uspokoić się regulując oddech, ale również jak odwrotnością tej samej metody pobudzić się do działania. Podejmujemy trudny temat rozróżnienia treści naukowych od nienaukowych w kwestii neurobiologii i psychologii emocji oraz mówimy o znaczeniu reprezentacji w środowisku badawczym (dr Puścian jest członkinią Rady organizacji Women in Science at Nencki).
Soczysty, pełen wiedzy odcinek! Koniecznie!
https://www.nencki.edu.pl/people/puscian-alicja/
https://www.facebook.com/NenckiWomeninScience/
https://www.nencki.edu.pl/education/information/phd-student-council/projects/women-in-science/
https://radionaukowe.pl/
https://patronite.pl/radionaukowe
Terapie genowe – czy idzie rewolucja w medycynie? Odcinek studencki
2021-06-14 14:37:58
- Dla mnie to jest ekscytujące, że w przyszłości mógłbym moim pacjentom dobrać lepsze leczenie dzięki znajomości ich genów. Myślę, że genetyka może stać się filarem medycyny XXI wieku – mówi Bartosz Nowak. – Myślę, że dojdzie do rewolucji. Stopniowo będziemy redefiniować to, jak podchodzimy do pacjenta. Wszystkie dane wskazują, że najbardziej opłacalna jest profilaktyka nawet chorób, które są silnie uwarunkowane w rodzinach. To oraz sekwencjonowanie w onkologii dużo zmienią – dodaje Marta Andrzejewska. Oboje są przedstawicielami Studenckiego Koła Naukowego Genetyki Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Rozmawiamy o tym, jak widzą przyszłość terapii genowych, jak widzą siebie jako przyszłych lekarzy korzystających z osiągnięć genetyki. Zastanawiamy się czy kiedyś do lekarza pierwszego kontaktu będziemy przychodzili z zsekwencjonowanym własnym genomem i wszystkie leki będą dopierane pod kątem naszych genów. Marta i Bartek zdradzają także, czy studenci medycyny lubią się uczyć genetyki (tak sobie). Wszystko to przy okazji Konferencji GENialne terapie. Konferencję organizuje Studenckie Koło Naukowe Genetyki Medycznej oraz Katedra i Zakład Genetyki Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. https://www.facebook.com/SKNGenMed Termin: 19.06, godz. 10:00 Na konferencję można się zarejestrować pod tym linkiem https://stnump.clickmeeting.com/genialne-terapie/register Strona FB wydarzenia https://www.facebook.com/events/323508462506613/ Niektóre wystąpienia: Prof. Ewa Bartnik w wykładzie otwarcia opowie o terapiach genowych, dotychczasowych osiągnięciach i perspektywach, prof. Maciej Krawczyński o terapiach genowych w okulistyce, dr Magdalena Socha o CRISPR/Cas9 w terapiach genowych, mgr farm. Anna Kordala o terapiach w rdzeniowym zaniku mięśni (SMA) „od zera do trzech leków w pięć lat”. Radio Naukowe jest patronem medialnym konferencji. Pełna lista prelegentów i prelegentek: prof. dr hab. n. biol. Ewa Bartnik, sekretarz generalny Polskiego Towarzystwa Genetycznego, genetyk z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii UW i Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN Prof. dr hab. n. med. Lidia Gil, kierownik Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku UMP Prof. dr hab. n. med. Maciej Krawczyński, kierownik Pracowni Poradnictwa Genetycznego w Chorobach Narządu Wzroku Katedry i Zakładu Genetyki Medycznej UMP, Konsultant Wojewódzki w zakresie genetyki klinicznej dla województwa lubuskiego dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, adiunkt w Katedrze i Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej WUM dr. n. med. Magdalena Socha, asystent w Katedrze i Zakładzie Genetyki Medycznej UMP dr. n. med. Grzegorz Jakubiak, asystent badawczo-dydaktyczny w Katedrze i Oddziale Klinicznym Chorób Wewnętrznych, Angiologii i Medycyny Fizykalnej Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu mgr Anna Kordala, doktorantka na Wydziale Fizjologii, Anatomii i Genetyki Uniwersytetu Oksfordzkiego lek. Magdalena Jutrzenka, rezydentka pracująca w Klinice Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej UMP, rodzic dziecka chorującego na SMA. Za pomoc w organizacji nagrania serdecznie dziękuję Studiu Nagrań Centrum E-learningu Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. https://radionaukowe.pl/ https://patronite.pl/radionaukowe
- Dla mnie to jest ekscytujące, że w przyszłości mógłbym moim pacjentom dobrać lepsze leczenie dzięki znajomości ich genów. Myślę, że genetyka może stać się filarem medycyny XXI wieku – mówi Bartosz Nowak. – Myślę, że dojdzie do rewolucji. Stopniowo będziemy redefiniować to, jak podchodzimy do pacjenta. Wszystkie dane wskazują, że najbardziej opłacalna jest profilaktyka nawet chorób, które są silnie uwarunkowane w rodzinach. To oraz sekwencjonowanie w onkologii dużo zmienią – dodaje Marta Andrzejewska. Oboje są przedstawicielami Studenckiego Koła Naukowego Genetyki Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Rozmawiamy o tym, jak widzą przyszłość terapii genowych, jak widzą siebie jako przyszłych lekarzy korzystających z osiągnięć genetyki. Zastanawiamy się czy kiedyś do lekarza pierwszego kontaktu będziemy przychodzili z zsekwencjonowanym własnym genomem i wszystkie leki będą dopierane pod kątem naszych genów. Marta i Bartek zdradzają także, czy studenci medycyny lubią się uczyć genetyki (tak sobie).
Wszystko to przy okazji Konferencji GENialne terapie. Konferencję organizuje Studenckie Koło Naukowe Genetyki Medycznej oraz Katedra i Zakład Genetyki Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. https://www.facebook.com/SKNGenMed
Termin: 19.06, godz. 10:00
Na konferencję można się zarejestrować pod tym linkiem https://stnump.clickmeeting.com/genialne-terapie/register
Strona FB wydarzenia https://www.facebook.com/events/323508462506613/
Niektóre wystąpienia:
Prof. Ewa Bartnik w wykładzie otwarcia opowie o terapiach genowych, dotychczasowych osiągnięciach i perspektywach, prof. Maciej Krawczyński o terapiach genowych w okulistyce, dr Magdalena Socha o CRISPR/Cas9 w terapiach genowych, mgr farm. Anna Kordala o terapiach w rdzeniowym zaniku mięśni (SMA) „od zera do trzech leków w pięć lat”.
Radio Naukowe jest patronem medialnym konferencji.
Pełna lista prelegentów i prelegentek:
prof. dr hab. n. biol. Ewa Bartnik, sekretarz generalny Polskiego Towarzystwa Genetycznego, genetyk z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii UW i Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN
Prof. dr hab. n. med. Lidia Gil, kierownik Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku UMP
Prof. dr hab. n. med. Maciej Krawczyński, kierownik Pracowni Poradnictwa Genetycznego w Chorobach Narządu Wzroku Katedry i Zakładu Genetyki Medycznej UMP, Konsultant Wojewódzki w zakresie genetyki klinicznej dla województwa lubuskiego
dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, adiunkt w Katedrze i Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej WUM
dr. n. med. Magdalena Socha, asystent w Katedrze i Zakładzie Genetyki Medycznej UMP
dr. n. med. Grzegorz Jakubiak, asystent badawczo-dydaktyczny w Katedrze i Oddziale Klinicznym Chorób Wewnętrznych, Angiologii i Medycyny Fizykalnej Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu
mgr Anna Kordala, doktorantka na Wydziale Fizjologii, Anatomii i Genetyki Uniwersytetu Oksfordzkiego
lek. Magdalena Jutrzenka, rezydentka pracująca w Klinice Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej UMP, rodzic dziecka chorującego na SMA.
Za pomoc w organizacji nagrania serdecznie dziękuję Studiu Nagrań Centrum E-learningu Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
https://radionaukowe.pl/
https://patronite.pl/radionaukowe
Rozmawiamy o tym, jak widzą przyszłość terapii genowych, jak widzą siebie jako przyszłych lekarzy korzystających z osiągnięć genetyki. Zastanawiamy się czy kiedyś do lekarza pierwszego kontaktu będziemy przychodzili z zsekwencjonowanym własnym genomem i wszystkie leki będą dopierane pod kątem naszych genów. Marta i Bartek zdradzają także, czy studenci medycyny lubią się uczyć genetyki (tak sobie).
Wszystko to przy okazji Konferencji GENialne terapie. Konferencję organizuje Studenckie Koło Naukowe Genetyki Medycznej oraz Katedra i Zakład Genetyki Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. https://www.facebook.com/SKNGenMed
Termin: 19.06, godz. 10:00
Na konferencję można się zarejestrować pod tym linkiem https://stnump.clickmeeting.com/genialne-terapie/register
Strona FB wydarzenia https://www.facebook.com/events/323508462506613/
Niektóre wystąpienia:
Prof. Ewa Bartnik w wykładzie otwarcia opowie o terapiach genowych, dotychczasowych osiągnięciach i perspektywach, prof. Maciej Krawczyński o terapiach genowych w okulistyce, dr Magdalena Socha o CRISPR/Cas9 w terapiach genowych, mgr farm. Anna Kordala o terapiach w rdzeniowym zaniku mięśni (SMA) „od zera do trzech leków w pięć lat”.
Radio Naukowe jest patronem medialnym konferencji.
Pełna lista prelegentów i prelegentek:
prof. dr hab. n. biol. Ewa Bartnik, sekretarz generalny Polskiego Towarzystwa Genetycznego, genetyk z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii UW i Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN
Prof. dr hab. n. med. Lidia Gil, kierownik Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku UMP
Prof. dr hab. n. med. Maciej Krawczyński, kierownik Pracowni Poradnictwa Genetycznego w Chorobach Narządu Wzroku Katedry i Zakładu Genetyki Medycznej UMP, Konsultant Wojewódzki w zakresie genetyki klinicznej dla województwa lubuskiego
dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, adiunkt w Katedrze i Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej WUM
dr. n. med. Magdalena Socha, asystent w Katedrze i Zakładzie Genetyki Medycznej UMP
dr. n. med. Grzegorz Jakubiak, asystent badawczo-dydaktyczny w Katedrze i Oddziale Klinicznym Chorób Wewnętrznych, Angiologii i Medycyny Fizykalnej Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu
mgr Anna Kordala, doktorantka na Wydziale Fizjologii, Anatomii i Genetyki Uniwersytetu Oksfordzkiego
lek. Magdalena Jutrzenka, rezydentka pracująca w Klinice Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej UMP, rodzic dziecka chorującego na SMA.
Za pomoc w organizacji nagrania serdecznie dziękuję Studiu Nagrań Centrum E-learningu Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
https://radionaukowe.pl/
https://patronite.pl/radionaukowe
#47 Przyroda mówi językiem smoków. O matematyce i o tym czy da się policzyć wszystko | dr hab. Jacek Szczytko
2021-06-10 08:00:12
- Proszę popatrzeć na niebo, na płynące w oddali statki, na działanie wiatru.. to nie było proste, żeby pomyśleć, że to wszystko opisuje matematyka; że matematyka nadaje się np. do opisu ruchu ciał – zwraca uwagę w Radiu Naukowym dr hab. Jacek Szczytko, z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. W odcinku rozmawiamy o tym, jak fascynujące, ale i niełatwe jest komunikowanie się z przyrodą w jej języku. Przywołujemy nie byle kogo, bo samego Galileusza. Geniusz notował: „Filozofia zapisana jest w tej ogromnej księdze, którą mamy stale otwartą przed naszymi oczami: myślę o wszechświecie. Ale nie można jej zrozumieć, jeśli się wpierw nie nauczy rozumieć języka i odróżniać liter, jakimi została zapisana. Zapisana zaś została w języku matematyki, a jej litery, to trójkąty, koła i inne figury geometryczne, bez pomocy których nie podobna z niej pojąć ludzkim umysłem ani słowa; bez nich jest to próżne błądzenie po mrocznym labiryncie.”* – Zasadniczo się zgadzam z Galileuszem – uśmiecha się Jacek Szczytko. – Co więcej, wydaje mi się, że wtedy Galileuszowi zależało, żeby opisać nasz świat. A my, szczególnie w XX i XXI wieku, nauczyliśmy się również słuchać języka matematyki. Ten dialog z przyrodą jest dwutorowy – podkreśla fizyk. Przykładem jest chociażby odkrycie świata kwantowego dokonane najpierw na poziomie matematycznym. - Trudność z językiem matematyki jest taka sama, jak przy nauce dowolnego innego języka. Trzeba umieć przetłumaczyć z polskiego na angielski i z polskiego na matematykę – porównuje gość Radia Naukowego. Dokładnie to wszyscy robiliśmy w szkole rozwiązując zadania z treścią. Za każdym razem wynik obliczeń danego zadania będzie taki sam. Matematyka nie kłamie, jeśli stosuje się ją zgodnie z zasadami. – Kiedyś użyłem porównania, że matematyka jest językiem smoków – mówi Jacek Szczytko. Metafora pochodzi z powieści Ursuli Le Guin „Ziemiomorze”, w których zaczytywał się jako młody człowiek (czyli niedawno). – Tam był właśnie język smoków. Człowiek posługujący się tym językiem nie mógł skłamać. Smoki mogły mówić wszystko, ale człowiek mógł powiedzieć tylko prawdę. Dla mnie matematyka jest językiem smoków. Jeśli państwo zapiszą coś w języku matematyki, to stosując gramatykę tego języka nie da się powiedzieć bzdury – podkreśla fizyk. Matematyka jest więc potężnym narzędziem nauki, jednak mimo wysiłków pokoleń przyrodników, matematyków, fizyków, dalej nie potrafimy wszystkiego. – Większość rzeczy w fizyce, moim zdaniem, jest nieobliczalna. Jeżeli mówimy w zadaniu, że pociąg jedzie z A do B… to stosujemy abstrakty, uproszczone opisy – zauważa Jacek Szczytko. Kiedy zechcemy obliczyć rzeczywiste sytuacje, to zaczynają się schody. – Weźmy na przykład dwa ciała związane potencjałem grawitacyjnym, dajmy na to Ziemię i Słońce. Spokojnie policzymy wszystkie prawa Keplera, krzywe stożkowe… układ będzie stabilny. Ale jak dorzucimy do tego trzecie ciało, np. Jowisza i zadamy proste pytanie: wymyśl konfigurację, żeby ten układ nie rozpadł się przez wieki, to okazuje się, że nie ma rozwiązań. Jest bardzo wiele różnych zjawisk, gdzie po prostu nie umiemy tych rozwiązań podać – przyznaje fizyk. Ten odcinek to ćwiczenia dla mózgu, wyobraźni, z dawką historii, zwrotami akcji i dobrym humorem. Nie możecie go przegapić! https://www.fuw.edu.pl/~szczytko/ https://radionaukowe.pl/ https://patronite.pl/radionaukowe * https://open.uj.edu.pl/mod/book/view.php?id=16&chapterid=69
- Proszę popatrzeć na niebo, na płynące w oddali statki, na działanie wiatru.. to nie było proste, żeby pomyśleć, że to wszystko opisuje matematyka; że matematyka nadaje się np. do opisu ruchu ciał – zwraca uwagę w Radiu Naukowym dr hab. Jacek Szczytko, z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. W odcinku rozmawiamy o tym, jak fascynujące, ale i niełatwe jest komunikowanie się z przyrodą w jej języku.
Przywołujemy nie byle kogo, bo samego Galileusza. Geniusz notował:
„Filozofia zapisana jest w tej ogromnej księdze, którą mamy stale otwartą przed naszymi oczami: myślę o wszechświecie. Ale nie można jej zrozumieć, jeśli się wpierw nie nauczy rozumieć języka i odróżniać liter, jakimi została zapisana. Zapisana zaś została w języku matematyki, a jej litery, to trójkąty, koła i inne figury geometryczne, bez pomocy których nie podobna z niej pojąć ludzkim umysłem ani słowa; bez nich jest to próżne błądzenie po mrocznym labiryncie.”*
– Zasadniczo się zgadzam z Galileuszem – uśmiecha się Jacek Szczytko. – Co więcej, wydaje mi się, że wtedy Galileuszowi zależało, żeby opisać nasz świat. A my, szczególnie w XX i XXI wieku, nauczyliśmy się również słuchać języka matematyki. Ten dialog z przyrodą jest dwutorowy – podkreśla fizyk. Przykładem jest chociażby odkrycie świata kwantowego dokonane najpierw na poziomie matematycznym.
- Trudność z językiem matematyki jest taka sama, jak przy nauce dowolnego innego języka. Trzeba umieć przetłumaczyć z polskiego na angielski i z polskiego na matematykę – porównuje gość Radia Naukowego. Dokładnie to wszyscy robiliśmy w szkole rozwiązując zadania z treścią. Za każdym razem wynik obliczeń danego zadania będzie taki sam. Matematyka nie kłamie, jeśli stosuje się ją zgodnie z zasadami.
– Kiedyś użyłem porównania, że matematyka jest językiem smoków – mówi Jacek Szczytko. Metafora pochodzi z powieści Ursuli Le Guin „Ziemiomorze”, w których zaczytywał się jako młody człowiek (czyli niedawno). – Tam był właśnie język smoków. Człowiek posługujący się tym językiem nie mógł skłamać. Smoki mogły mówić wszystko, ale człowiek mógł powiedzieć tylko prawdę. Dla mnie matematyka jest językiem smoków. Jeśli państwo zapiszą coś w języku matematyki, to stosując gramatykę tego języka nie da się powiedzieć bzdury – podkreśla fizyk.
Matematyka jest więc potężnym narzędziem nauki, jednak mimo wysiłków pokoleń przyrodników, matematyków, fizyków, dalej nie potrafimy wszystkiego. – Większość rzeczy w fizyce, moim zdaniem, jest nieobliczalna. Jeżeli mówimy w zadaniu, że pociąg jedzie z A do B… to stosujemy abstrakty, uproszczone opisy – zauważa Jacek Szczytko. Kiedy zechcemy obliczyć rzeczywiste sytuacje, to zaczynają się schody. – Weźmy na przykład dwa ciała związane potencjałem grawitacyjnym, dajmy na to Ziemię i Słońce. Spokojnie policzymy wszystkie prawa Keplera, krzywe stożkowe… układ będzie stabilny. Ale jak dorzucimy do tego trzecie ciało, np. Jowisza i zadamy proste pytanie: wymyśl konfigurację, żeby ten układ nie rozpadł się przez wieki, to okazuje się, że nie ma rozwiązań. Jest bardzo wiele różnych zjawisk, gdzie po prostu nie umiemy tych rozwiązań podać – przyznaje fizyk.
Ten odcinek to ćwiczenia dla mózgu, wyobraźni, z dawką historii, zwrotami akcji i dobrym humorem. Nie możecie go przegapić!
https://www.fuw.edu.pl/~szczytko/
https://radionaukowe.pl/
https://patronite.pl/radionaukowe
*https://open.uj.edu.pl/mod/book/view.php?id=16&chapterid=69
Przywołujemy nie byle kogo, bo samego Galileusza. Geniusz notował:
„Filozofia zapisana jest w tej ogromnej księdze, którą mamy stale otwartą przed naszymi oczami: myślę o wszechświecie. Ale nie można jej zrozumieć, jeśli się wpierw nie nauczy rozumieć języka i odróżniać liter, jakimi została zapisana. Zapisana zaś została w języku matematyki, a jej litery, to trójkąty, koła i inne figury geometryczne, bez pomocy których nie podobna z niej pojąć ludzkim umysłem ani słowa; bez nich jest to próżne błądzenie po mrocznym labiryncie.”*
– Zasadniczo się zgadzam z Galileuszem – uśmiecha się Jacek Szczytko. – Co więcej, wydaje mi się, że wtedy Galileuszowi zależało, żeby opisać nasz świat. A my, szczególnie w XX i XXI wieku, nauczyliśmy się również słuchać języka matematyki. Ten dialog z przyrodą jest dwutorowy – podkreśla fizyk. Przykładem jest chociażby odkrycie świata kwantowego dokonane najpierw na poziomie matematycznym.
- Trudność z językiem matematyki jest taka sama, jak przy nauce dowolnego innego języka. Trzeba umieć przetłumaczyć z polskiego na angielski i z polskiego na matematykę – porównuje gość Radia Naukowego. Dokładnie to wszyscy robiliśmy w szkole rozwiązując zadania z treścią. Za każdym razem wynik obliczeń danego zadania będzie taki sam. Matematyka nie kłamie, jeśli stosuje się ją zgodnie z zasadami.
– Kiedyś użyłem porównania, że matematyka jest językiem smoków – mówi Jacek Szczytko. Metafora pochodzi z powieści Ursuli Le Guin „Ziemiomorze”, w których zaczytywał się jako młody człowiek (czyli niedawno). – Tam był właśnie język smoków. Człowiek posługujący się tym językiem nie mógł skłamać. Smoki mogły mówić wszystko, ale człowiek mógł powiedzieć tylko prawdę. Dla mnie matematyka jest językiem smoków. Jeśli państwo zapiszą coś w języku matematyki, to stosując gramatykę tego języka nie da się powiedzieć bzdury – podkreśla fizyk.
Matematyka jest więc potężnym narzędziem nauki, jednak mimo wysiłków pokoleń przyrodników, matematyków, fizyków, dalej nie potrafimy wszystkiego. – Większość rzeczy w fizyce, moim zdaniem, jest nieobliczalna. Jeżeli mówimy w zadaniu, że pociąg jedzie z A do B… to stosujemy abstrakty, uproszczone opisy – zauważa Jacek Szczytko. Kiedy zechcemy obliczyć rzeczywiste sytuacje, to zaczynają się schody. – Weźmy na przykład dwa ciała związane potencjałem grawitacyjnym, dajmy na to Ziemię i Słońce. Spokojnie policzymy wszystkie prawa Keplera, krzywe stożkowe… układ będzie stabilny. Ale jak dorzucimy do tego trzecie ciało, np. Jowisza i zadamy proste pytanie: wymyśl konfigurację, żeby ten układ nie rozpadł się przez wieki, to okazuje się, że nie ma rozwiązań. Jest bardzo wiele różnych zjawisk, gdzie po prostu nie umiemy tych rozwiązań podać – przyznaje fizyk.
Ten odcinek to ćwiczenia dla mózgu, wyobraźni, z dawką historii, zwrotami akcji i dobrym humorem. Nie możecie go przegapić!
https://www.fuw.edu.pl/~szczytko/
https://radionaukowe.pl/
https://patronite.pl/radionaukowe
*https://open.uj.edu.pl/mod/book/view.php?id=16&chapterid=69
#46 Biolog z NASA buduje sztuczne komórki. To pomoże w poszukiwaniu życia w kosmosie | dr Tomasz Zajkowski
2021-06-03 09:30:18
- Jestem jednym z nielicznych biologów w NASA - przyznaje dr Tomasz Zajkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Astrobiologicznego. Jak opowiada w Radiu Naukowym, dla amerykańskiej agencji kosmicznej (i nie tylko amerykańskiej) biologia jest istotna ze względu na medycynę kosmiczną (czyli wpływ podróży kosmicznych na ciało człowieka), biologię syntetyczną (budowanie sztucznych komórek oraz wykorzystywanie zdolności organizmów żywych do podboju kosmosu) oraz z punktu widzenia zagadki pochodzenia życia. Dzięki jak najlepszemu zrozumieniu, jak powstało życie na Ziemi, łatwiej będzie nam szukać go w kosmosie. - W szukaniu odpowiedzi na to pytanie przydaje się budowanie komórek od zera. I ja w zasadzie w obu tych zadaniach biorę udział: budowaniu komórek i odpowiadaniu na pytanie, czym w zasadzie życie jest - mówi. Tomasz porusza się więc na fascynującej granicy materii ożywionej i nieożywione. Komórka jest żywa, ale składa się z chemicznych cząsteczek, które są martwe. Co się dzieje pomiędzy? - Granica jest w zasadzie niezbadana. Jest wiele spekulacji, w którym momencie można coś nazwać żywym. Gdybyśmy znaleźli życie w kosmosie, które dzieli się raz na milion lat, to czy nadal nazywalibyśmy życiem? - pyta. W odcinku rozmawiamy przede wszystkim o budowaniu sztucznych komórek. Tomasz buduje je z dwóch powodów. - Pierwszy: by sprawdzić jak u zarania dziejów powstawały pierwsze komórki, jak te podstawowe elementy które były dostępne na wczesnej Ziemi mogły wchodzić w interakcji. Drugi jest biotechnologiczny. Budując komórkę mamy dużo kontroli nad tym, z jakich podzespołów się składa. Możemy dzięki temu lepiej kontrolować co i w kiedy produkuje. Taką komórkę możemy wysuszyć albo zamrozić i poczekać aż będziemy jej potrzebowali. To bardzo przydatna cecha chociażby w podróżach kosmicznych - tłumaczy biolog. Dzięki temu, zamiast zabierać całą aptekę, astronauci będą mogli wyprodukować dzięki leki białkowe na statku. Wystarczyłoby do wysuszonej komórki dodać trochę wody i uruchomić w niej proces produkcji potrzebnego białka. Takie przenośne mini fabryki leków mogłyby przydać się również na tych terenach na Ziemi, gdzie trudno o bezpieczne przechowywanie. Sztuczne komórki, dzięki dobrej kontroli nad ich zachowaniem, mogą być precyzyjną bronią w walce z nowotworami, być może pomogą w chorobach neurodegeneracyjnych, itd. Możliwości jest mnóstwo! W odcinku rozmawiamy też o codzienności pracy biologa w NASA, o tym czy "szalony naukowiec" byłby w stanie stworzyć szkodliwą sztuczną komórkę oraz czy Tomasz nie obawia się, że jego molekularne robociki (używamy takiej metafory) nagle zaczną się dzielić i... no cóż, żyć. Odcinek obowiązkowy! Zajrzyjcie: https://astrobio.pl/zajkowski/ https://radionaukowe.pl/ https://patronite.pl/radionaukowe
- Jestem jednym z nielicznych biologów w NASA - przyznaje dr Tomasz Zajkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Astrobiologicznego. Jak opowiada w Radiu Naukowym, dla amerykańskiej agencji kosmicznej (i nie tylko amerykańskiej) biologia jest istotna ze względu na medycynę kosmiczną (czyli wpływ podróży kosmicznych na ciało człowieka), biologię syntetyczną (budowanie sztucznych komórek oraz wykorzystywanie zdolności organizmów żywych do podboju kosmosu) oraz z punktu widzenia zagadki pochodzenia życia. Dzięki jak najlepszemu zrozumieniu, jak powstało życie na Ziemi, łatwiej będzie nam szukać go w kosmosie. - W szukaniu odpowiedzi na to pytanie przydaje się budowanie komórek od zera. I ja w zasadzie w obu tych zadaniach biorę udział: budowaniu komórek i odpowiadaniu na pytanie, czym w zasadzie życie jest - mówi.
Tomasz porusza się więc na fascynującej granicy materii ożywionej i nieożywione. Komórka jest żywa, ale składa się z chemicznych cząsteczek, które są martwe. Co się dzieje pomiędzy? - Granica jest w zasadzie niezbadana. Jest wiele spekulacji, w którym momencie można coś nazwać żywym. Gdybyśmy znaleźli życie w kosmosie, które dzieli się raz na milion lat, to czy nadal nazywalibyśmy życiem? - pyta.
W odcinku rozmawiamy przede wszystkim o budowaniu sztucznych komórek. Tomasz buduje je z dwóch powodów. - Pierwszy: by sprawdzić jak u zarania dziejów powstawały pierwsze komórki, jak te podstawowe elementy które były dostępne na wczesnej Ziemi mogły wchodzić w interakcji. Drugi jest biotechnologiczny. Budując komórkę mamy dużo kontroli nad tym, z jakich podzespołów się składa. Możemy dzięki temu lepiej kontrolować co i w kiedy produkuje. Taką komórkę możemy wysuszyć albo zamrozić i poczekać aż będziemy jej potrzebowali. To bardzo przydatna cecha chociażby w podróżach kosmicznych - tłumaczy biolog. Dzięki temu, zamiast zabierać całą aptekę, astronauci będą mogli wyprodukować dzięki leki białkowe na statku. Wystarczyłoby do wysuszonej komórki dodać trochę wody i uruchomić w niej proces produkcji potrzebnego białka.
Takie przenośne mini fabryki leków mogłyby przydać się również na tych terenach na Ziemi, gdzie trudno o bezpieczne przechowywanie. Sztuczne komórki, dzięki dobrej kontroli nad ich zachowaniem, mogą być precyzyjną bronią w walce z nowotworami, być może pomogą w chorobach neurodegeneracyjnych, itd. Możliwości jest mnóstwo!
W odcinku rozmawiamy też o codzienności pracy biologa w NASA, o tym czy "szalony naukowiec" byłby w stanie stworzyć szkodliwą sztuczną komórkę oraz czy Tomasz nie obawia się, że jego molekularne robociki (używamy takiej metafory) nagle zaczną się dzielić i... no cóż, żyć.
Odcinek obowiązkowy!
Zajrzyjcie:
https://astrobio.pl/zajkowski/
https://radionaukowe.pl/
https://patronite.pl/radionaukowe
Tomasz porusza się więc na fascynującej granicy materii ożywionej i nieożywione. Komórka jest żywa, ale składa się z chemicznych cząsteczek, które są martwe. Co się dzieje pomiędzy? - Granica jest w zasadzie niezbadana. Jest wiele spekulacji, w którym momencie można coś nazwać żywym. Gdybyśmy znaleźli życie w kosmosie, które dzieli się raz na milion lat, to czy nadal nazywalibyśmy życiem? - pyta.
W odcinku rozmawiamy przede wszystkim o budowaniu sztucznych komórek. Tomasz buduje je z dwóch powodów. - Pierwszy: by sprawdzić jak u zarania dziejów powstawały pierwsze komórki, jak te podstawowe elementy które były dostępne na wczesnej Ziemi mogły wchodzić w interakcji. Drugi jest biotechnologiczny. Budując komórkę mamy dużo kontroli nad tym, z jakich podzespołów się składa. Możemy dzięki temu lepiej kontrolować co i w kiedy produkuje. Taką komórkę możemy wysuszyć albo zamrozić i poczekać aż będziemy jej potrzebowali. To bardzo przydatna cecha chociażby w podróżach kosmicznych - tłumaczy biolog. Dzięki temu, zamiast zabierać całą aptekę, astronauci będą mogli wyprodukować dzięki leki białkowe na statku. Wystarczyłoby do wysuszonej komórki dodać trochę wody i uruchomić w niej proces produkcji potrzebnego białka.
Takie przenośne mini fabryki leków mogłyby przydać się również na tych terenach na Ziemi, gdzie trudno o bezpieczne przechowywanie. Sztuczne komórki, dzięki dobrej kontroli nad ich zachowaniem, mogą być precyzyjną bronią w walce z nowotworami, być może pomogą w chorobach neurodegeneracyjnych, itd. Możliwości jest mnóstwo!
W odcinku rozmawiamy też o codzienności pracy biologa w NASA, o tym czy "szalony naukowiec" byłby w stanie stworzyć szkodliwą sztuczną komórkę oraz czy Tomasz nie obawia się, że jego molekularne robociki (używamy takiej metafory) nagle zaczną się dzielić i... no cóż, żyć.
Odcinek obowiązkowy!
Zajrzyjcie:
https://astrobio.pl/zajkowski/
https://radionaukowe.pl/
https://patronite.pl/radionaukowe
#45 Jak odpowiadać na dziecięce pytania? Odcinek okolicznościowy na Dzień Dziecka | prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska
2021-06-01 02:33:30
Chociaż wszyscy byliśmy dziećmi, to w przedziwny sposób trudno nam odtworzyć dziecięcy sposób rozumowania. – Te cegiełki, z których dziecko buduje świat, zostały w naszym umyśle już tyle razy przebudowane, że nie ma w nas śladu tego sposobu rozumowania – mówi w Radiu Naukowym prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej. Profesor specjalizuje się w edukacji matematycznej, a dla Radia Naukowego opowiada szeroko o tym, jak rozmawiać z dziećmi, młodymi naukowcami. Co ciekawe, aby najskuteczniej podejrzeć dziecięcy sposób rozumowania, trzeba namówić starsze dziecko do wejścia w rolę małego nauczyciela. Kiedy między dziećmi jest niewielka różnica, to starsze jeszcze pamięta schemat rozumowania młodszego. Natomiast kiedy my, dorośli, rozmawiamy z dziećmi, kluczowe jest to, abyśmy nie przytłoczyli ich młodych umysłów. Trzeba dać im pole do własnych interpretacji. – Mój dziadek pytał mnie, małą dziewczynkę, jak myślisz: jak pada deszcz? A czy Ziemia jest okrągła? Za każdym razem, kiedy próbowałam różne rzeczy wyjaśniać, starszy pan patrzył na mnie i mówił: mądrą jesteś dziewczynką. Nie zdarzyło mu się zdziwić, wykpić czy roześmiać. To pozwoliło mi mieć poczucie siły intelektualnej, które wystarczyło aż do moich dojrzałych lat – opowiada prof. Gruszczyk-Kolczyńska. Nie wiesz? Przyznaj to To nie znaczy, że nie mamy rozmawiać dziećmi na poważnie, przekazując to, co wiemy o świecie. – Wspaniałe są dziecięce rozumowania, ale to nie jest tak, że mają zastąpić wiedzę. Mnie chodzi o tolerancję dla dziecięcego rozumowania – podkreśla ekspertka. Kiedy dziecko pyta, udzielajmy odpowiedzi prawidłowych, dokładnych i precyzyjnych. – To ważne, ponieważ dzieci tę odpowiedź przyjmują jako własną. Dopełniają swój schemat rozumowania i nigdy dorosłego nie krytykują – mówi prof. Gruszczyk-Kolczyńska. Dlatego, jeśli nie znamy odpowiedzi na pytanie, nie kombinujmy, tylko przyznajmy się do niewiedzy. – Powiedzmy: twoje pytanie jest bardzo ważne, nie mogę opowiadać ci głupot. Muszę sprawdzić – radzi badaczka. Nie uciekajmy też w świat baśni, wróżek i krasnoludków, który miałby wyjaśniać zjawiska przyrody. – Potrzebny jest świat wróżek, czarodziejów. Natomiast nie można mylić świata wiedzy ze światem iluzji – zaznacza prof. Gruszczyk-Kolczyńska. Posłuchaj podcastu o dziecięcym umyśle W podcaście rozmawiamy też o tym, jak ważne dla dzieci jest fizyczny kontakt ze światem, zmysł dotyku (m.in. dlatego trzeba uważać na tablety/smartfony), o tym czy wszystkie dzieci są zdolne (tak) i jak rozpoznać uzdolnienie (warto u specjalisty). Jest też o zmieniającym się w ciągu życia stylu rozumowania. Odcinek jest prologiem do Letniej Akademii Młodych Umysłów Radia Naukowego. Zapraszamy dzieci, posiadaczy i posiadaczki młodych umysłów do nagrywania na dyktafon (np. w smartfonie) pytań i przesyłania ich na adres kontakt@radionaukowe.pl . Odpowiedzi będą udzielać najlepsi naukowcy w letnich, specjalnych odcinkach Radia Naukowego.
Chociaż wszyscy byliśmy dziećmi, to w przedziwny sposób trudno nam odtworzyć dziecięcy sposób rozumowania. – Te cegiełki, z których dziecko buduje świat, zostały w naszym umyśle już tyle razy przebudowane, że nie ma w nas śladu tego sposobu rozumowania – mówi w Radiu Naukowym prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej. Profesor specjalizuje się w edukacji matematycznej, a dla Radia Naukowego opowiada szeroko o tym, jak rozmawiać z dziećmi, młodymi naukowcami.
Co ciekawe, aby najskuteczniej podejrzeć dziecięcy sposób rozumowania, trzeba namówić starsze dziecko do wejścia w rolę małego nauczyciela. Kiedy między dziećmi jest niewielka różnica, to starsze jeszcze pamięta schemat rozumowania młodszego.
Natomiast kiedy my, dorośli, rozmawiamy z dziećmi, kluczowe jest to, abyśmy nie przytłoczyli ich młodych umysłów. Trzeba dać im pole do własnych interpretacji. – Mój dziadek pytał mnie, małą dziewczynkę, jak myślisz: jak pada deszcz? A czy Ziemia jest okrągła? Za każdym razem, kiedy próbowałam różne rzeczy wyjaśniać, starszy pan patrzył na mnie i mówił: mądrą jesteś dziewczynką. Nie zdarzyło mu się zdziwić, wykpić czy roześmiać. To pozwoliło mi mieć poczucie siły intelektualnej, które wystarczyło aż do moich dojrzałych lat – opowiada prof. Gruszczyk-Kolczyńska.
Nie wiesz? Przyznaj to
To nie znaczy, że nie mamy rozmawiać dziećmi na poważnie, przekazując to, co wiemy o świecie. – Wspaniałe są dziecięce rozumowania, ale to nie jest tak, że mają zastąpić wiedzę. Mnie chodzi o tolerancję dla dziecięcego rozumowania – podkreśla ekspertka.
Kiedy dziecko pyta, udzielajmy odpowiedzi prawidłowych, dokładnych i precyzyjnych. – To ważne, ponieważ dzieci tę odpowiedź przyjmują jako własną. Dopełniają swój schemat rozumowania i nigdy dorosłego nie krytykują – mówi prof. Gruszczyk-Kolczyńska. Dlatego, jeśli nie znamy odpowiedzi na pytanie, nie kombinujmy, tylko przyznajmy się do niewiedzy. – Powiedzmy: twoje pytanie jest bardzo ważne, nie mogę opowiadać ci głupot. Muszę sprawdzić – radzi badaczka.
Nie uciekajmy też w świat baśni, wróżek i krasnoludków, który miałby wyjaśniać zjawiska przyrody. – Potrzebny jest świat wróżek, czarodziejów. Natomiast nie można mylić świata wiedzy ze światem iluzji – zaznacza prof. Gruszczyk-Kolczyńska.
Posłuchaj podcastu o dziecięcym umyśle
W podcaście rozmawiamy też o tym, jak ważne dla dzieci jest fizyczny kontakt ze światem, zmysł dotyku (m.in. dlatego trzeba uważać na tablety/smartfony), o tym czy wszystkie dzieci są zdolne (tak) i jak rozpoznać uzdolnienie (warto u specjalisty). Jest też o zmieniającym się w ciągu życia stylu rozumowania.
Odcinek jest prologiem do Letniej Akademii Młodych Umysłów Radia Naukowego. Zapraszamy dzieci, posiadaczy i posiadaczki młodych umysłów do nagrywania na dyktafon (np. w smartfonie) pytań i przesyłania ich na adres kontakt@radionaukowe.pl. Odpowiedzi będą udzielać najlepsi naukowcy w letnich, specjalnych odcinkach Radia Naukowego.
Co ciekawe, aby najskuteczniej podejrzeć dziecięcy sposób rozumowania, trzeba namówić starsze dziecko do wejścia w rolę małego nauczyciela. Kiedy między dziećmi jest niewielka różnica, to starsze jeszcze pamięta schemat rozumowania młodszego.
Natomiast kiedy my, dorośli, rozmawiamy z dziećmi, kluczowe jest to, abyśmy nie przytłoczyli ich młodych umysłów. Trzeba dać im pole do własnych interpretacji. – Mój dziadek pytał mnie, małą dziewczynkę, jak myślisz: jak pada deszcz? A czy Ziemia jest okrągła? Za każdym razem, kiedy próbowałam różne rzeczy wyjaśniać, starszy pan patrzył na mnie i mówił: mądrą jesteś dziewczynką. Nie zdarzyło mu się zdziwić, wykpić czy roześmiać. To pozwoliło mi mieć poczucie siły intelektualnej, które wystarczyło aż do moich dojrzałych lat – opowiada prof. Gruszczyk-Kolczyńska.
Nie wiesz? Przyznaj to
To nie znaczy, że nie mamy rozmawiać dziećmi na poważnie, przekazując to, co wiemy o świecie. – Wspaniałe są dziecięce rozumowania, ale to nie jest tak, że mają zastąpić wiedzę. Mnie chodzi o tolerancję dla dziecięcego rozumowania – podkreśla ekspertka.
Kiedy dziecko pyta, udzielajmy odpowiedzi prawidłowych, dokładnych i precyzyjnych. – To ważne, ponieważ dzieci tę odpowiedź przyjmują jako własną. Dopełniają swój schemat rozumowania i nigdy dorosłego nie krytykują – mówi prof. Gruszczyk-Kolczyńska. Dlatego, jeśli nie znamy odpowiedzi na pytanie, nie kombinujmy, tylko przyznajmy się do niewiedzy. – Powiedzmy: twoje pytanie jest bardzo ważne, nie mogę opowiadać ci głupot. Muszę sprawdzić – radzi badaczka.
Nie uciekajmy też w świat baśni, wróżek i krasnoludków, który miałby wyjaśniać zjawiska przyrody. – Potrzebny jest świat wróżek, czarodziejów. Natomiast nie można mylić świata wiedzy ze światem iluzji – zaznacza prof. Gruszczyk-Kolczyńska.
Posłuchaj podcastu o dziecięcym umyśle
W podcaście rozmawiamy też o tym, jak ważne dla dzieci jest fizyczny kontakt ze światem, zmysł dotyku (m.in. dlatego trzeba uważać na tablety/smartfony), o tym czy wszystkie dzieci są zdolne (tak) i jak rozpoznać uzdolnienie (warto u specjalisty). Jest też o zmieniającym się w ciągu życia stylu rozumowania.
Odcinek jest prologiem do Letniej Akademii Młodych Umysłów Radia Naukowego. Zapraszamy dzieci, posiadaczy i posiadaczki młodych umysłów do nagrywania na dyktafon (np. w smartfonie) pytań i przesyłania ich na adres kontakt@radionaukowe.pl. Odpowiedzi będą udzielać najlepsi naukowcy w letnich, specjalnych odcinkach Radia Naukowego.
#44 Zyzuś tłuścioch i inni nasi ośmionożni sąsiedzi. Podcast o pająkach w mieście i kosmosie | prof. Agnieszka Babczyńska
2021-05-27 19:12:00
Zyzuś tłuścioch lubi mieszkać na klatkach schodowych, koniecznie w pobliżu lampy. Tam łatwo o smaczny posiłek. Nasosznik trzęś chętnie zajmuje piwnice, mając za sąsiada kątnika. Ściany zewnętrzne to miłe miejsce dla skakunów. Czasem balkonowy parapet odwiedzi ślizgun. Bywa, że trafi do mieszkania naukowczyni. – Ślizgun jest śliczny w kolorze szarego różu – mówi prof. Agnieszka Babczyńska z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, która od lat zajmuje się badaniem pająków, szczególnie ich przystosowaniem do życia w mieście. Jest też ich fanką. - Pająki są świetne! – mówi zdecydowanie w nowym odcinku Radia Naukowego. - Nie wszystkie są piękne, ale często jest na co popatrzeć. Na przykład kwietniki żyjące na kwiatach. Uważam, że równie dobrze można je wkomponowywać w bukiet ślubny jak motylki – podkreśla. Dla pająków miejskie warunki to analogie do tych występujących w naturze. Ściany budynków są podobne do skał, piwnice do jaskiń, itp. Wiele z nich uwielbia pobliże lamp. – Korzystają z tego, że do światła ciągną owady. Wykorzystują to, żeby się najadać – mówi prof. Babczyńska. Ale pająki w mieście nie mają łatwo, bo pełno tu zanieczyszczeń. Prof. Babczyńska bada właśnie przystosowanie pająków do radzenia sobie z metalami ciężkimi. Przygląda się mechanizmom, jakie funkcjonują u gatunków żyjących na hałdach. Posłuchajcie podcastu, w którym Agnieszka opowiada jak łapie pająki (złapanie nie jest proste, ale trzeba pilnować też, żeby przynieść do laboratorium tyle pająków, ile się złapało), jak zadowolić te kapryśne istoty oraz dlaczego wysłała je w kosmos (i co poszło nie tak) To jest podcast dla mnie poniekąd terapeutyczny. Boję się pająków, ale wiem, że to nie ich wina. Może im więcej będę o nich wiedzieć, tym będzie mi łatwiej? Napiszcie w komentarzach, jak Wam się podobał odcinek! || https://ab.us.edu.pl/emp?id=472 || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
Zyzuś tłuścioch lubi mieszkać na klatkach schodowych, koniecznie w pobliżu lampy. Tam łatwo o smaczny posiłek. Nasosznik trzęś chętnie zajmuje piwnice, mając za sąsiada kątnika. Ściany zewnętrzne to miłe miejsce dla skakunów. Czasem balkonowy parapet odwiedzi ślizgun. Bywa, że trafi do mieszkania naukowczyni. – Ślizgun jest śliczny w kolorze szarego różu – mówi prof. Agnieszka Babczyńska z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, która od lat zajmuje się badaniem pająków, szczególnie ich przystosowaniem do życia w mieście. Jest też ich fanką. - Pająki są świetne! – mówi zdecydowanie w nowym odcinku Radia Naukowego. - Nie wszystkie są piękne, ale często jest na co popatrzeć. Na przykład kwietniki żyjące na kwiatach. Uważam, że równie dobrze można je wkomponowywać w bukiet ślubny jak motylki – podkreśla.
Dla pająków miejskie warunki to analogie do tych występujących w naturze. Ściany budynków są podobne do skał, piwnice do jaskiń, itp. Wiele z nich uwielbia pobliże lamp. – Korzystają z tego, że do światła ciągną owady. Wykorzystują to, żeby się najadać – mówi prof. Babczyńska.
Ale pająki w mieście nie mają łatwo, bo pełno tu zanieczyszczeń. Prof. Babczyńska bada właśnie przystosowanie pająków do radzenia sobie z metalami ciężkimi. Przygląda się mechanizmom, jakie funkcjonują u gatunków żyjących na hałdach.
Posłuchajcie podcastu, w którym Agnieszka opowiada jak łapie pająki (złapanie nie jest proste, ale trzeba pilnować też, żeby przynieść do laboratorium tyle pająków, ile się złapało), jak zadowolić te kapryśne istoty oraz dlaczego wysłała je w kosmos (i co poszło nie tak)
To jest podcast dla mnie poniekąd terapeutyczny. Boję się pająków, ale wiem, że to nie ich wina. Może im więcej będę o nich wiedzieć, tym będzie mi łatwiej? Napiszcie w komentarzach, jak Wam się podobał odcinek!
|| https://ab.us.edu.pl/emp?id=472 || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
Dla pająków miejskie warunki to analogie do tych występujących w naturze. Ściany budynków są podobne do skał, piwnice do jaskiń, itp. Wiele z nich uwielbia pobliże lamp. – Korzystają z tego, że do światła ciągną owady. Wykorzystują to, żeby się najadać – mówi prof. Babczyńska.
Ale pająki w mieście nie mają łatwo, bo pełno tu zanieczyszczeń. Prof. Babczyńska bada właśnie przystosowanie pająków do radzenia sobie z metalami ciężkimi. Przygląda się mechanizmom, jakie funkcjonują u gatunków żyjących na hałdach.
Posłuchajcie podcastu, w którym Agnieszka opowiada jak łapie pająki (złapanie nie jest proste, ale trzeba pilnować też, żeby przynieść do laboratorium tyle pająków, ile się złapało), jak zadowolić te kapryśne istoty oraz dlaczego wysłała je w kosmos (i co poszło nie tak)
To jest podcast dla mnie poniekąd terapeutyczny. Boję się pająków, ale wiem, że to nie ich wina. Może im więcej będę o nich wiedzieć, tym będzie mi łatwiej? Napiszcie w komentarzach, jak Wam się podobał odcinek!
|| https://ab.us.edu.pl/emp?id=472 || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
#43 Kratery, asteroidy i obrona planetarna. Podcast o kamieniach spadających z nieba | dr Anna Łosiak
2021-05-20 18:34:07
- Przeciętna asteroidka porusza się z prędkością 20 kilometrów na sekundę – mówi w Radiu Naukowym dr Anna Łosiak, geolożka planetarna z Instytutu Badań Geologicznych PAN. Ta gigantyczna prędkość ma znaczenie. – Zderzenie asteroidalne jest najbardziej porównywalne do wybuchu bomby jądrowej. Praktycznie w jednym punkcie następuje wyzwolenie ogromnej ilości energii, która przekształca się w falę uderzeniową – tłumaczy badaczka. W Ziemię przez miliardy lat uderzały większe i mniejsze asteroidy. Najsłynniejsza, która w konsekwencji doprowadziła do wyginięcia dinozaurów (i zrobiła miejsce ssakom) miała około 9 km średnicy. Lepiej więc wiedzieć z wyprzedzeniem, czy coś podobnego nam grozi. - Jeżeli wypatrzymy asteroidę na pół roku, rok, to jest po ptakach. Przy obecnym stanie systemów nie damy rady niczego zrobić – mówi dr Łosiak. Właśnie dlatego na wszelki wypadek prowadzi się programy monitorowania nieba w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Dzięki nim wiemy, że w najbliższym czasie nic strasznego nam nie grozi. - Natomiast wiemy też, że jest kilka podejrzanych ciał, którym musimy się przypatrywać. Jedną z nich jest Bennu, asteroida mająca około 0,5 km średnicy. Nie stworzyłaby katastrofy globalnej, ale gdyby uderzyła w Berlin to jego fragmenty dotarłyby gdzieś w okolice Londynu. Wyliczenia wskazują, że takie zderzenie może nastąpić najwcześniej około 2175 roku, więc mamy trochę czasu, żeby się ewentualnie przygotować – opowiada geolożka. Jakie mamy opcje działania? – Jeśli będzie np. 100 lat do zderzenia to możemy wysłać na orbitę bohaterski bezzałogowy statek kosmiczny, który przemaluje nam pół asteroidy w określony sposób, Sama zmiana koloru asteroidy spowoduje, że będzie trochę inaczej odbijać światło, a przez to odrobinę inaczej poruszać się na orbicie. I to może wystarczyć, żeby nas minęła – mówi dr Łosiak. – Jest też opcja, żeby zderzyć statek kosmiczny z taką asteroidą. W listopadzie wystartuje misja kosmiczna DART, która ma na celu zderzenie się z jedną z asteroid, żeby sprawdzić jak bardzo możemy zmienić jej trajektorię – dodaje. Geologia planetarna i badania asteroid są kluczowe dla bezpieczeństwa lotów kosmicznych. - Uderzenie asteroidy wielkości ziarnka piasku może się skończyć śmiertelnie dla astronauty, który jest w skafandrze w przestrzeni kosmicznej. Niebezpieczne może być również dla całego statku. Największy problem jest właśnie z takimi małymi ciałami, których nie widać. Trzeba liczyć na szczęście i odpowiednią konstrukcję statku – przyznaje dr Anna Łosiak. Z podcastu dowiecie się też dlaczego na Ziemi mamy stosunkowo niewiele śladów po zderzeniach, skąd wziął się Księżyc, a także co robić jeśli zobaczymy na niebie bardzo jasny, powiększający się obiekt (byle dalej od okna!) https://www.ing.pan.pl/pracownicy/anna-losiak || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
- Przeciętna asteroidka porusza się z prędkością 20 kilometrów na sekundę – mówi w Radiu Naukowym dr Anna Łosiak, geolożka planetarna z Instytutu Badań Geologicznych PAN. Ta gigantyczna prędkość ma znaczenie. – Zderzenie asteroidalne jest najbardziej porównywalne do wybuchu bomby jądrowej. Praktycznie w jednym punkcie następuje wyzwolenie ogromnej ilości energii, która przekształca się w falę uderzeniową – tłumaczy badaczka.
W Ziemię przez miliardy lat uderzały większe i mniejsze asteroidy. Najsłynniejsza, która w konsekwencji doprowadziła do wyginięcia dinozaurów (i zrobiła miejsce ssakom) miała około 9 km średnicy. Lepiej więc wiedzieć z wyprzedzeniem, czy coś podobnego nam grozi. - Jeżeli wypatrzymy asteroidę na pół roku, rok, to jest po ptakach. Przy obecnym stanie systemów nie damy rady niczego zrobić – mówi dr Łosiak.
Właśnie dlatego na wszelki wypadek prowadzi się programy monitorowania nieba w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Dzięki nim wiemy, że w najbliższym czasie nic strasznego nam nie grozi. - Natomiast wiemy też, że jest kilka podejrzanych ciał, którym musimy się przypatrywać. Jedną z nich jest Bennu, asteroida mająca około 0,5 km średnicy. Nie stworzyłaby katastrofy globalnej, ale gdyby uderzyła w Berlin to jego fragmenty dotarłyby gdzieś w okolice Londynu. Wyliczenia wskazują, że takie zderzenie może nastąpić najwcześniej około 2175 roku, więc mamy trochę czasu, żeby się ewentualnie przygotować – opowiada geolożka.
Jakie mamy opcje działania? – Jeśli będzie np. 100 lat do zderzenia to możemy wysłać na orbitę bohaterski bezzałogowy statek kosmiczny, który przemaluje nam pół asteroidy w określony sposób, Sama zmiana koloru asteroidy spowoduje, że będzie trochę inaczej odbijać światło, a przez to odrobinę inaczej poruszać się na orbicie. I to może wystarczyć, żeby nas minęła – mówi dr Łosiak. – Jest też opcja, żeby zderzyć statek kosmiczny z taką asteroidą. W listopadzie wystartuje misja kosmiczna DART, która ma na celu zderzenie się z jedną z asteroid, żeby sprawdzić jak bardzo możemy zmienić jej trajektorię – dodaje.
Geologia planetarna i badania asteroid są kluczowe dla bezpieczeństwa lotów kosmicznych. - Uderzenie asteroidy wielkości ziarnka piasku może się skończyć śmiertelnie dla astronauty, który jest w skafandrze w przestrzeni kosmicznej. Niebezpieczne może być również dla całego statku. Największy problem jest właśnie z takimi małymi ciałami, których nie widać. Trzeba liczyć na szczęście i odpowiednią konstrukcję statku – przyznaje dr Anna Łosiak.
Z podcastu dowiecie się też dlaczego na Ziemi mamy stosunkowo niewiele śladów po zderzeniach, skąd wziął się Księżyc, a także co robić jeśli zobaczymy na niebie bardzo jasny, powiększający się obiekt (byle dalej od okna!)
https://www.ing.pan.pl/pracownicy/anna-losiak || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
W Ziemię przez miliardy lat uderzały większe i mniejsze asteroidy. Najsłynniejsza, która w konsekwencji doprowadziła do wyginięcia dinozaurów (i zrobiła miejsce ssakom) miała około 9 km średnicy. Lepiej więc wiedzieć z wyprzedzeniem, czy coś podobnego nam grozi. - Jeżeli wypatrzymy asteroidę na pół roku, rok, to jest po ptakach. Przy obecnym stanie systemów nie damy rady niczego zrobić – mówi dr Łosiak.
Właśnie dlatego na wszelki wypadek prowadzi się programy monitorowania nieba w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Dzięki nim wiemy, że w najbliższym czasie nic strasznego nam nie grozi. - Natomiast wiemy też, że jest kilka podejrzanych ciał, którym musimy się przypatrywać. Jedną z nich jest Bennu, asteroida mająca około 0,5 km średnicy. Nie stworzyłaby katastrofy globalnej, ale gdyby uderzyła w Berlin to jego fragmenty dotarłyby gdzieś w okolice Londynu. Wyliczenia wskazują, że takie zderzenie może nastąpić najwcześniej około 2175 roku, więc mamy trochę czasu, żeby się ewentualnie przygotować – opowiada geolożka.
Jakie mamy opcje działania? – Jeśli będzie np. 100 lat do zderzenia to możemy wysłać na orbitę bohaterski bezzałogowy statek kosmiczny, który przemaluje nam pół asteroidy w określony sposób, Sama zmiana koloru asteroidy spowoduje, że będzie trochę inaczej odbijać światło, a przez to odrobinę inaczej poruszać się na orbicie. I to może wystarczyć, żeby nas minęła – mówi dr Łosiak. – Jest też opcja, żeby zderzyć statek kosmiczny z taką asteroidą. W listopadzie wystartuje misja kosmiczna DART, która ma na celu zderzenie się z jedną z asteroid, żeby sprawdzić jak bardzo możemy zmienić jej trajektorię – dodaje.
Geologia planetarna i badania asteroid są kluczowe dla bezpieczeństwa lotów kosmicznych. - Uderzenie asteroidy wielkości ziarnka piasku może się skończyć śmiertelnie dla astronauty, który jest w skafandrze w przestrzeni kosmicznej. Niebezpieczne może być również dla całego statku. Największy problem jest właśnie z takimi małymi ciałami, których nie widać. Trzeba liczyć na szczęście i odpowiednią konstrukcję statku – przyznaje dr Anna Łosiak.
Z podcastu dowiecie się też dlaczego na Ziemi mamy stosunkowo niewiele śladów po zderzeniach, skąd wziął się Księżyc, a także co robić jeśli zobaczymy na niebie bardzo jasny, powiększający się obiekt (byle dalej od okna!)
https://www.ing.pan.pl/pracownicy/anna-losiak || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
#42 Kwantowa zasada względności, czyli nadświetlni obserwatorzy brani na serio | prof. Andrzej Dragan
2021-05-13 09:48:39
- Można by sądzić, że Einstein się przewraca w grobie*. Nie dość, że nie cierpiał mechaniki kwantowej to jeszcze my twierdzimy, że z jego szczególnej teorii względności ta teoria wynika – mówi w Radiu Naukowym prof. Andrzej Dragan z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i National University of Singapore. Trzeba tylko złamać pewne „tabu”. – Dopuszczając do opisu nadświetlnych obserwatorów w zasadzie możemy odtworzyć najważniejsze cechy mechaniki kwantowej – dodaje fizyk. Wzięcie na serio nadświetlnych obserwatorów było pomysłem prof. Dragana. Zainteresował się nim typowany do Nobla prof. Artur Ekert, twórca kwantowej kryptografii. Wspólnie koncepcję dopracowali i opublikowali artykuł pt. „Kwantowa zasada względności” („ Quantum principle of relativity” w „New Journal of Physics”) Jak opowiada Andrzej Dragan, chociaż „na pierwszy rzut oka to wygląda na coś zupełnie ześwirowanego”, to póki co nikt nie wskazał żadnej oczywistej sprzeczności. Tylko zaraz, jak można rozważać fizykę na poważnie biorąc pod uwagę nadświetlnych obserwatorów? - Granicy prędkości światła nie da się przekroczyć rozpędzając jakiegokolwiek ciało. Nie da się tego zrobić, nie mamy tyle energii. Ale z tego samego powodu nie można by było spowolnić poniżej prędkości światła ciała nadświetlnego – tłumaczy fizyk. - Z perspektywy naszej pracy nie ma żadnego znaczenia czy te cząstki istnieją czy nie. (…) Sama szczególna teoria względności dopuszcza, że istnieją cząstki różnych rodzajów, także nadświetlne – dodaje. – My generalnie badamy konsekwencje samej szczególnej teorii względności, tak jakby nic innego o świecie nie było wiadomo. Te konsekwencje są takie, że świat wydaje się niedeterministyczny, że pewne obiekty będą poruszać po wielu trajektoriach na raz, będą w wielu miejscach na raz, dokładnie tak jak to przewiduje mechanika kwantowa – mówi gość Radia Naukowego. A wszystko sięga jeszcze Galileusza i jego papugi. Posłuchajcie podcastu, w który rozmawiamy też o tym, jak Andrzej Dragan myśli, czy czuje się rebeliantem oraz czy jesteśmy mądrzy czy głupi. Polecam. * Niewykluczone, że jednak byłby zaciekawiony. Twitterowy Albert Einstein polecał czytelnikom pracę Dragana i Ekerta ;) || https://andrzejdragan.com/ || https://patronite.pl/radionaukowe || https://radionaukowe.pl/
- Można by sądzić, że Einstein się przewraca w grobie*. Nie dość, że nie cierpiał mechaniki kwantowej to jeszcze my twierdzimy, że z jego szczególnej teorii względności ta teoria wynika – mówi w Radiu Naukowym prof. Andrzej Dragan z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i National University of Singapore.
Trzeba tylko złamać pewne „tabu”. – Dopuszczając do opisu nadświetlnych obserwatorów w zasadzie możemy odtworzyć najważniejsze cechy mechaniki kwantowej – dodaje fizyk.
Wzięcie na serio nadświetlnych obserwatorów było pomysłem prof. Dragana. Zainteresował się nim typowany do Nobla prof. Artur Ekert, twórca kwantowej kryptografii. Wspólnie koncepcję dopracowali i opublikowali artykuł pt. „Kwantowa zasada względności” („ Quantum principle of relativity” w „New Journal of Physics”)
Jak opowiada Andrzej Dragan, chociaż „na pierwszy rzut oka to wygląda na coś zupełnie ześwirowanego”, to póki co nikt nie wskazał żadnej oczywistej sprzeczności.
Tylko zaraz, jak można rozważać fizykę na poważnie biorąc pod uwagę nadświetlnych obserwatorów? - Granicy prędkości światła nie da się przekroczyć rozpędzając jakiegokolwiek ciało. Nie da się tego zrobić, nie mamy tyle energii. Ale z tego samego powodu nie można by było spowolnić poniżej prędkości światła ciała nadświetlnego – tłumaczy fizyk. - Z perspektywy naszej pracy nie ma żadnego znaczenia czy te cząstki istnieją czy nie. (…) Sama szczególna teoria względności dopuszcza, że istnieją cząstki różnych rodzajów, także nadświetlne – dodaje.
– My generalnie badamy konsekwencje samej szczególnej teorii względności, tak jakby nic innego o świecie nie było wiadomo. Te konsekwencje są takie, że świat wydaje się niedeterministyczny, że pewne obiekty będą poruszać po wielu trajektoriach na raz, będą w wielu miejscach na raz, dokładnie tak jak to przewiduje mechanika kwantowa – mówi gość Radia Naukowego.
A wszystko sięga jeszcze Galileusza i jego papugi. Posłuchajcie podcastu, w który rozmawiamy też o tym, jak Andrzej Dragan myśli, czy czuje się rebeliantem oraz czy jesteśmy mądrzy czy głupi. Polecam.
* Niewykluczone, że jednak byłby zaciekawiony. Twitterowy Albert Einstein polecał czytelnikom pracę Dragana i Ekerta ;)
|| https://andrzejdragan.com/ || https://patronite.pl/radionaukowe || https://radionaukowe.pl/
Trzeba tylko złamać pewne „tabu”. – Dopuszczając do opisu nadświetlnych obserwatorów w zasadzie możemy odtworzyć najważniejsze cechy mechaniki kwantowej – dodaje fizyk.
Wzięcie na serio nadświetlnych obserwatorów było pomysłem prof. Dragana. Zainteresował się nim typowany do Nobla prof. Artur Ekert, twórca kwantowej kryptografii. Wspólnie koncepcję dopracowali i opublikowali artykuł pt. „Kwantowa zasada względności” („ Quantum principle of relativity” w „New Journal of Physics”)
Jak opowiada Andrzej Dragan, chociaż „na pierwszy rzut oka to wygląda na coś zupełnie ześwirowanego”, to póki co nikt nie wskazał żadnej oczywistej sprzeczności.
Tylko zaraz, jak można rozważać fizykę na poważnie biorąc pod uwagę nadświetlnych obserwatorów? - Granicy prędkości światła nie da się przekroczyć rozpędzając jakiegokolwiek ciało. Nie da się tego zrobić, nie mamy tyle energii. Ale z tego samego powodu nie można by było spowolnić poniżej prędkości światła ciała nadświetlnego – tłumaczy fizyk. - Z perspektywy naszej pracy nie ma żadnego znaczenia czy te cząstki istnieją czy nie. (…) Sama szczególna teoria względności dopuszcza, że istnieją cząstki różnych rodzajów, także nadświetlne – dodaje.
– My generalnie badamy konsekwencje samej szczególnej teorii względności, tak jakby nic innego o świecie nie było wiadomo. Te konsekwencje są takie, że świat wydaje się niedeterministyczny, że pewne obiekty będą poruszać po wielu trajektoriach na raz, będą w wielu miejscach na raz, dokładnie tak jak to przewiduje mechanika kwantowa – mówi gość Radia Naukowego.
A wszystko sięga jeszcze Galileusza i jego papugi. Posłuchajcie podcastu, w który rozmawiamy też o tym, jak Andrzej Dragan myśli, czy czuje się rebeliantem oraz czy jesteśmy mądrzy czy głupi. Polecam.
* Niewykluczone, że jednak byłby zaciekawiony. Twitterowy Albert Einstein polecał czytelnikom pracę Dragana i Ekerta ;)
|| https://andrzejdragan.com/ || https://patronite.pl/radionaukowe || https://radionaukowe.pl/
#41 Celibat, dziwne fryzury, hierarchia - powstanie i profesjonalizacja kleru | prof. Robert Wiśniewski
2021-05-06 16:03:26
[Odcinek ma kontynuację w epizodzie nr 51] Chrześcijaństwo bez kapłanów? Jak najbardziej. Takie właśnie było w samych początkach – W Ewangeliach nic nie sugeruje, żebyśmy potrzebowali w tej religii grupy kapłańskiej – mówi w Radiu Naukowym prof. Robert Wiśniewski, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, szef Centrum Badań nad Cywilizacjami Starożytnymi UW. Przez pierwsze dekady rozwoju religii chrześcijańskiej nie było osób, które miały pośredniczyć między wiernymi a Bogiem. A tym bardziej osób, dla których byłaby to jedyna praca. Przywódcy gmin zajmowali się nauczaniem i organizacją, ale nie monopolizowali kultu. Jak wiadomo, biskupi są w tradycji Kościoła uważani za następców apostołów. - Jednak pomysł na to, żeby biskupi jednoosobowo kierowali gminami chrześcijańskimi jest koncepcją, która nijak ma się do tego, jak funkcjonowały gminy chrześcijańskie w pierwszym i na początku drugiego wieku – mówi prof. Wiśniewski. I widać to w tekstach doskonale znanych, nawet w Dziejach Apostolskich. Przywódcy gmin wymieniani zawsze w liczbie mnogiej i określani jako episkopoi=zarządcy lub presbyteroi=starsi. Dlaczego kolegialne kierowanie gminami zostało zastąpione przez jednoosobowe przywództwo biskupów? Prawdopodobnie chodziło o to, by przy rozrastającym się chrześcijaństwie jako tako trzymać doktrynę w ryzach. Dopiero w II wieku zaczyna się pojawiać kapłan, ołtarz, świątynia. Proces zmian jest niezwykle powolny, a zadaniem prof. Wiśniewskiego jedną z przyczyn wprowadzania takich rozwiązań mogło być upodabnianie się chrześcijaństwa do otaczających go religii. Przez stulecia kler zyskiwał kolejne funkcje, przywileje, ale też zaczął wyróżniać się wizualnie. Strój liturgiczny powoli zaczyna pojawiać się w IV wieku. Potem dochodzą charakterystyczne wygolone czubki głów zwane tonsurami. Jak opowiada prof. Wiśniewski, tonsury służyły m.in. temu, żeby duchowni byli rozpoznawani… również tam, gdzie mogliby zrzucić sutannę czy – ku zgorszeniu – wszystkie części garderoby, aby oddać się grzesznym uciechom. – Sutanna jest dla tych, którzy chcą wyglądać inaczej, a tonsura jest dla tych, którzy mają wyglądać inaczej. Moim zdaniem, tonsura w VI wieku jest elementem wyglądu, który jest narzucony klerowi przez zwierzchników. To jest sposób kontrolowania kleru przez biskupów – ocenia historyk. Jednym z najwcześniejszych ikonograficznych poświadczeń tonsury jest mozaika z kościoła San Vitale w Rawennie, gdzie widać biskupa Maksymiana. Otaczający go diakoni mają czubek głowy bez włosów. U diakonów jest on wygolony, a biskupa wygląda na związany z wiekiem. Zobacz tu: https://radionaukowe.pl/podcast/celibat-dziwne-fryzury-hierarchia-powstanie-i-profesjonalizacja-kleru-e41 To tylko niektóre fascynujące wątki rozmowy o profesjonalizacji kleru. Rozmawiamy, jak to się stało, że bycie księdzem to „full time job”, skąd wziął się celibat, a także w jaki sposób historyk może taki proces wyłuskać analizując stare teksty. Uwaga - to nie jest rozmowa teologiczna, a historyczna. Zapraszam! || http://historia.uw.edu.pl/personel/robert-wisniewski/ || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
[Odcinek ma kontynuację w epizodzie nr 51]
Chrześcijaństwo bez kapłanów? Jak najbardziej. Takie właśnie było w samych początkach – W Ewangeliach nic nie sugeruje, żebyśmy potrzebowali w tej religii grupy kapłańskiej – mówi w Radiu Naukowym prof. Robert Wiśniewski, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, szef Centrum Badań nad Cywilizacjami Starożytnymi UW.
Przez pierwsze dekady rozwoju religii chrześcijańskiej nie było osób, które miały pośredniczyć między wiernymi a Bogiem. A tym bardziej osób, dla których byłaby to jedyna praca. Przywódcy gmin zajmowali się nauczaniem i organizacją, ale nie monopolizowali kultu.
Jak wiadomo, biskupi są w tradycji Kościoła uważani za następców apostołów. - Jednak pomysł na to, żeby biskupi jednoosobowo kierowali gminami chrześcijańskimi jest koncepcją, która nijak ma się do tego, jak funkcjonowały gminy chrześcijańskie w pierwszym i na początku drugiego wieku – mówi prof. Wiśniewski. I widać to w tekstach doskonale znanych, nawet w Dziejach Apostolskich. Przywódcy gmin wymieniani zawsze w liczbie mnogiej i określani jako episkopoi=zarządcy lub presbyteroi=starsi. Dlaczego kolegialne kierowanie gminami zostało zastąpione przez jednoosobowe przywództwo biskupów? Prawdopodobnie chodziło o to, by przy rozrastającym się chrześcijaństwie jako tako trzymać doktrynę w ryzach.
Dopiero w II wieku zaczyna się pojawiać kapłan, ołtarz, świątynia. Proces zmian jest niezwykle powolny, a zadaniem prof. Wiśniewskiego jedną z przyczyn wprowadzania takich rozwiązań mogło być upodabnianie się chrześcijaństwa do otaczających go religii.
Przez stulecia kler zyskiwał kolejne funkcje, przywileje, ale też zaczął wyróżniać się wizualnie. Strój liturgiczny powoli zaczyna pojawiać się w IV wieku. Potem dochodzą charakterystyczne wygolone czubki głów zwane tonsurami. Jak opowiada prof. Wiśniewski, tonsury służyły m.in. temu, żeby duchowni byli rozpoznawani… również tam, gdzie mogliby zrzucić sutannę czy – ku zgorszeniu – wszystkie części garderoby, aby oddać się grzesznym uciechom. – Sutanna jest dla tych, którzy chcą wyglądać inaczej, a tonsura jest dla tych, którzy mają wyglądać inaczej. Moim zdaniem, tonsura w VI wieku jest elementem wyglądu, który jest narzucony klerowi przez zwierzchników. To jest sposób kontrolowania kleru przez biskupów – ocenia historyk.
Jednym z najwcześniejszych ikonograficznych poświadczeń tonsury jest mozaika z kościoła San Vitale w Rawennie, gdzie widać biskupa Maksymiana. Otaczający go diakoni mają czubek głowy bez włosów. U diakonów jest on wygolony, a biskupa wygląda na związany z wiekiem.
Zobacz tu: https://radionaukowe.pl/podcast/celibat-dziwne-fryzury-hierarchia-powstanie-i-profesjonalizacja-kleru-e41
To tylko niektóre fascynujące wątki rozmowy o profesjonalizacji kleru. Rozmawiamy, jak to się stało, że bycie księdzem to „full time job”, skąd wziął się celibat, a także w jaki sposób historyk może taki proces wyłuskać analizując stare teksty. Uwaga - to nie jest rozmowa teologiczna, a historyczna.
Zapraszam!
|| http://historia.uw.edu.pl/personel/robert-wisniewski/ || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
Chrześcijaństwo bez kapłanów? Jak najbardziej. Takie właśnie było w samych początkach – W Ewangeliach nic nie sugeruje, żebyśmy potrzebowali w tej religii grupy kapłańskiej – mówi w Radiu Naukowym prof. Robert Wiśniewski, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, szef Centrum Badań nad Cywilizacjami Starożytnymi UW.
Przez pierwsze dekady rozwoju religii chrześcijańskiej nie było osób, które miały pośredniczyć między wiernymi a Bogiem. A tym bardziej osób, dla których byłaby to jedyna praca. Przywódcy gmin zajmowali się nauczaniem i organizacją, ale nie monopolizowali kultu.
Jak wiadomo, biskupi są w tradycji Kościoła uważani za następców apostołów. - Jednak pomysł na to, żeby biskupi jednoosobowo kierowali gminami chrześcijańskimi jest koncepcją, która nijak ma się do tego, jak funkcjonowały gminy chrześcijańskie w pierwszym i na początku drugiego wieku – mówi prof. Wiśniewski. I widać to w tekstach doskonale znanych, nawet w Dziejach Apostolskich. Przywódcy gmin wymieniani zawsze w liczbie mnogiej i określani jako episkopoi=zarządcy lub presbyteroi=starsi. Dlaczego kolegialne kierowanie gminami zostało zastąpione przez jednoosobowe przywództwo biskupów? Prawdopodobnie chodziło o to, by przy rozrastającym się chrześcijaństwie jako tako trzymać doktrynę w ryzach.
Dopiero w II wieku zaczyna się pojawiać kapłan, ołtarz, świątynia. Proces zmian jest niezwykle powolny, a zadaniem prof. Wiśniewskiego jedną z przyczyn wprowadzania takich rozwiązań mogło być upodabnianie się chrześcijaństwa do otaczających go religii.
Przez stulecia kler zyskiwał kolejne funkcje, przywileje, ale też zaczął wyróżniać się wizualnie. Strój liturgiczny powoli zaczyna pojawiać się w IV wieku. Potem dochodzą charakterystyczne wygolone czubki głów zwane tonsurami. Jak opowiada prof. Wiśniewski, tonsury służyły m.in. temu, żeby duchowni byli rozpoznawani… również tam, gdzie mogliby zrzucić sutannę czy – ku zgorszeniu – wszystkie części garderoby, aby oddać się grzesznym uciechom. – Sutanna jest dla tych, którzy chcą wyglądać inaczej, a tonsura jest dla tych, którzy mają wyglądać inaczej. Moim zdaniem, tonsura w VI wieku jest elementem wyglądu, który jest narzucony klerowi przez zwierzchników. To jest sposób kontrolowania kleru przez biskupów – ocenia historyk.
Jednym z najwcześniejszych ikonograficznych poświadczeń tonsury jest mozaika z kościoła San Vitale w Rawennie, gdzie widać biskupa Maksymiana. Otaczający go diakoni mają czubek głowy bez włosów. U diakonów jest on wygolony, a biskupa wygląda na związany z wiekiem.
Zobacz tu: https://radionaukowe.pl/podcast/celibat-dziwne-fryzury-hierarchia-powstanie-i-profesjonalizacja-kleru-e41
To tylko niektóre fascynujące wątki rozmowy o profesjonalizacji kleru. Rozmawiamy, jak to się stało, że bycie księdzem to „full time job”, skąd wziął się celibat, a także w jaki sposób historyk może taki proces wyłuskać analizując stare teksty. Uwaga - to nie jest rozmowa teologiczna, a historyczna.
Zapraszam!
|| http://historia.uw.edu.pl/personel/robert-wisniewski/ || https://radionaukowe.pl/ || https://patronite.pl/radionaukowe
#40 Życie na ostro wśród sielskich kwiatów. Wiosenny podcast o zapylaczach | prof. Piotr Bębas
2021-04-29 22:04:37
Kiedy my będziemy się relaksować w otoczeniu przyrody, na kwiatach będzie toczyło się życie na ostro: seks, polowanie, jazda na gapę i podszywanie się pod groźniejszych kolegów. Zapraszam do odcinka o zapylaczach, w sam raz na wiosnę. A kto w Polsce jest mistrzem zapylania kwiatów? - Pszczołowate. To są liderzy w fabryce zapylania - mówi bez wahania w Radiu Naukowym prof. Piotr Bębas - Natomiast nie są to jedyni zapylacze. Poza owadami w zapylaniu mogą brać udział inne zwierzęta, w skali całego świata to są też gady, płazy, ssaki. W Polsce to jednak są owady, a wśród nich właśnie przeważającą większość stanowią pszczołowate. Jednak musimy pamiętać, że wiele grup takich jak chociażby muchówki, chrząszcze czy motyle albo bardzo drobne owady wciornastki są bardzo skutecznymi zapylaczami - podkreśla. Piotr przedstawia katalog najważniejszych zapylaczy, odpowiada na pytanie czy wszystkie mają trąbki (okazuje się, że aparaty gębowe to zmora studentów biologii), pytam o ewolucję współpracy między roślinami a zwierzętami przenoszącymi pyłki. Wreszcie, na koniec, wypytuję o to czy zapylacze, a szczególnie pszczoły, są w Polsce zagrożone zagładą. Zajrzyjcie do galerii zdjęć na FB i radionaukowe.pl, gdzie umieściłam zdjęcia owadów, o których mówimy w podcaście. || https://patronite.pl/radionaukowe || https://radionaukowe.pl/
Kiedy my będziemy się relaksować w otoczeniu przyrody, na kwiatach będzie toczyło się życie na ostro: seks, polowanie, jazda na gapę i podszywanie się pod groźniejszych kolegów. Zapraszam do odcinka o zapylaczach, w sam raz na wiosnę.
A kto w Polsce jest mistrzem zapylania kwiatów? - Pszczołowate. To są liderzy w fabryce zapylania - mówi bez wahania w Radiu Naukowym prof. Piotr Bębas
- Natomiast nie są to jedyni zapylacze. Poza owadami w zapylaniu mogą brać udział inne zwierzęta, w skali całego świata to są też gady, płazy, ssaki. W Polsce to jednak są owady, a wśród nich właśnie przeważającą większość stanowią pszczołowate. Jednak musimy pamiętać, że wiele grup takich jak chociażby muchówki, chrząszcze czy motyle albo bardzo drobne owady wciornastki są bardzo skutecznymi zapylaczami - podkreśla.
Piotr przedstawia katalog najważniejszych zapylaczy, odpowiada na pytanie czy wszystkie mają trąbki (okazuje się, że aparaty gębowe to zmora studentów biologii), pytam o ewolucję współpracy między roślinami a zwierzętami przenoszącymi pyłki.
Wreszcie, na koniec, wypytuję o to czy zapylacze, a szczególnie pszczoły, są w Polsce zagrożone zagładą.
Zajrzyjcie do galerii zdjęć na FB i radionaukowe.pl, gdzie umieściłam zdjęcia owadów, o których mówimy w podcaście. || https://patronite.pl/radionaukowe || https://radionaukowe.pl/
A kto w Polsce jest mistrzem zapylania kwiatów? - Pszczołowate. To są liderzy w fabryce zapylania - mówi bez wahania w Radiu Naukowym prof. Piotr Bębas
- Natomiast nie są to jedyni zapylacze. Poza owadami w zapylaniu mogą brać udział inne zwierzęta, w skali całego świata to są też gady, płazy, ssaki. W Polsce to jednak są owady, a wśród nich właśnie przeważającą większość stanowią pszczołowate. Jednak musimy pamiętać, że wiele grup takich jak chociażby muchówki, chrząszcze czy motyle albo bardzo drobne owady wciornastki są bardzo skutecznymi zapylaczami - podkreśla.
Piotr przedstawia katalog najważniejszych zapylaczy, odpowiada na pytanie czy wszystkie mają trąbki (okazuje się, że aparaty gębowe to zmora studentów biologii), pytam o ewolucję współpracy między roślinami a zwierzętami przenoszącymi pyłki.
Wreszcie, na koniec, wypytuję o to czy zapylacze, a szczególnie pszczoły, są w Polsce zagrożone zagładą.
Zajrzyjcie do galerii zdjęć na FB i radionaukowe.pl, gdzie umieściłam zdjęcia owadów, o których mówimy w podcaście. || https://patronite.pl/radionaukowe || https://radionaukowe.pl/
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
12345678910111213141516171819202122232425262728