Stan Wyjątkowy

"Stan Wyjątkowy" to program, w którym Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Renata Grochal i Kamil Dziubka dyskutować będą o najważniejszych politycznych wydarzeniach tygodnia. Czołowi dziennikarze Onetu i Newsweeka zapewnią słuchaczom i widzom nieszablonową, często żartobliwą, ale zawsze merytoryczną rozmowę, a ich ogromne doświadczenie dziennikarskie i znajomość kulisów polskiej sceny politycznej gwarantują potężną dawkę informacji.
#95 - Girzyński przystawił Kaczyńskiemu pistolet do głowy. Czy sfrustrowani posłowie zaczną opuszczać szeregi PiS?
2021-06-26 16:58:21
Kiedy wydawało się, że gra w obozie władzy toczy się wyłącznie wokół Jarosława Gowina i trwały spekulacje, kiedy lider Porozumienia opuści szeregi Zjednoczonej Prawicy, w tle działał mały polityczny żuczek, który wymyślił, że to on postawi się Jarosławowi Kaczyńskiemu i pozbawi go większości w Sejmie. I udało mu się. Poseł PiS Zbigniew Girzyński, bo o nim mowa, uznał, że skoro Kaczyński musi dziś negocjować z Gowinem, Ziobrą czy Kukizem, to może też z nim. A polityka udowodniła jak bardzo nie lubi oczywistych scenariuszy. Pokazuje to zresztą także historia Donalda Tuska, który od kilku tygodni próbuje wrócić do władz Platformy. Na razie zamiast come back Tuska, mamy powrót Grzegorza Schetyny. O tym wszystkim posłuchają Państwo w najnowszym odcinku słuchowiska politycznego "Stan po Burzy", które prowadzą Agnieszka Burzyńska z "Faktu" oraz Andrzej Stankiewicz z Onetu.
#94 - Kaczyński oskarża Putina o cyberatak. Jak doszło do wycieku e-maili szefa Kancelarii Premiera?
2021-06-19 18:30:50
Choć politycy PiS oficjalnie bagatelizują „aferę e-mailową” — czyli wyciek korespondencji szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka — to tak naprawdę obawiają się tego, co hakerzy mogą jeszcze ujawnić. W mijającym tygodniu w popularnym na Wschodzie serwisie Telegram pojawiło się kilka kłopotliwych dla PiS maili. Pokazują one relacje wewnątrz obozu władzy i obnażają sposób działania ścisłego otoczenia premiera. Kryzysowi w otoczeniu Mateusza Morawieckiego towarzyszy próba sił w koalicji. Zjednoczonej Prawicy znów nie udało się wybrać rzecznika praw obywatelskich. Ale nie o wybory tu chodziło, nie o rzecznika, nie o prawa obywatelskie. To głosowanie miało pokazać, że PiS jest w stanie rządzić bez Jarosława Gowina i jego ludzi. Jednym słowem kandydatka PiS na RPO Lidia Staroń miała zostać wybrana mimo sprzeciwu Porozumienia. Choć w sejmowym głosowaniu taka większość była, to Staroń przepadła w opozycyjnym Senacie. W całej sprawie istotne jest jednak nie głosowanie senatorów, bo to decyzja przewidywalna. Istotniejsze jest to, że choć Jarosław Kaczyński przepchnął swą kandydatkę przez Sejm, to zrobił to głosami kilku posłów Konfederacji. A to dowód, że PiS bez Gowina lub innej partii mieć większości nie będzie. O tym wszystkim posłuchają Państwo w najnowszym odcinku słuchowiska politycznego "Stan po Burzy", które prowadzą Agnieszka Burzyńska z "Faktu" oraz Andrzej Stankiewicz z Onetu.
#93 - Druh Dworczyk i „Pies” Terlecki w tarapatach. Czy Rosjanie bawią się politykami PiS?
2021-06-12 17:24:07
Dwie gwiazdy obozu rządzącego błysnęły odbitym, wschodnim światłem. Ryszard Terlecki — zwany „Psem” od czasów hippisowskiej przeszłości — postanowił pouczyć liderkę białoruskiej opozycji Swietłanę Cichanouską, że jeśli będzie utrzymywać kontakty z Platformą, to lepiej, żeby liczyła na pomoc Putina, a nie na rząd PiS. Czy to sobotni wieczór przejął kontrolę nad kontem Terleckiego na Twitterze? Czy to — jak drwi opozycja — skutki wąchanego przez Terleckiego w młodość preparatu „tri”? A może to przesadna, rutynowa buta, wszak Terlecki w imieniu Kaczyńskiego trzyma Sejm twardą ręką? Nie, to całkowicie świadoma polityka PiS — polski MSZ już wcześniej wysyłał do Cichanouskiej sygnały, że nie powinna się bratać z polską opozycją. To pierwsza w historii polskiej polityki sytuacja, gdy władza zakazuje wschodnim dysydentom kontaktów z polską opozycją i jednocześnie każe wybierać między Warszawą a Moskwą.
Odpowiedź przyszła dość szybko i wykazała całkowite dyletanctwo rządu na najbardziej aktualnym froncie walki z Moskwą — w Internecie.
Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk — zwany „Druhem” z racji długiej, harcerskiej przeszłości — postanowił ze swojego prywatnego, darmowego konta pocztowego, zrobić główne źródło przepływu informacji służbowych, narażając się na atak hakerów ze Wschodu. Zaliczył włamanie na konto i media w serwisach społecznościowych, które miał podpięte pod to konto. Podobny problem ma jego małżonka, bo to na jej koncie hakerzy umieścili link do ukradzionych Dworczykowi plików. Dziś na popularnym na Wschodzie komunikatorze Telegram można czytać maile Dworczyka do premiera, antyamerykańskie wynurzenia jego proputinowskiego doradcy, czytać wojskowe analizy, oglądać zdjęcia rodzinne i dokumenty osobiste.
Cóż na to władza, która wszędzie widzi długie ramię Moskwy, która przerzuca czołgi na Wschód i która tropi dostawy sprzętu wojskowego do Rosji? Otóż ta władza nic.
Hakerzy — czy ze Wschodu czy udający wschodnich — robią sobie jaja z poważnego, najbardziej polskiego i bardzo narodowego gabinetu najzupełniej bezkarnie. W sumie nie ma się co dziwić, skoro koordynator specsłużb jest człowiekiem cyfrowo wykluczonym.
#92 - Kaczyński chce odstrzelić Gowina. Prezes PiS wykorzystuje Kukiza do zbudowania nowej większości w Sejmie
2021-06-05 15:53:47
Kaczyński chciałby też wyrzucić szefa NIK Mariana Banasia.
Banaś, czując pismo nosem, postanowił donieść na Kaczyńskiego do prokuratury - to ma pokazywać, że gotów jest się bronić. Bardzo prawdopodobne jest, że do operacji usunięcia Banasia, szef PiS potrzebował będzie opozycji. Tyle, że opozycja zajęta jest teraz sama sobą. I kolejnym planowanym powrotem Donalda Tuska.
#91 - Rozgoryczony Gowin daje prztyczek w nos Kaczyńskiemu. Kulisy umowy lidera Porozumienia z opozycją
2021-05-29 17:27:34
Polityczna burza wokół wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich wchodzi w nową fazę. Ponieważ Zjednoczona Prawica nie jest w stanie wskazać kandydata, który ma szanse na wybór, wicepremier Jarosław Gowin postanawia dogadać się z opozycją. Jeśli Gowin pod rękę z Budką, Kosiniakiem-Kamyszem, Czarzastym, Hołownią, a może nawet Bosakiem doprowadzi do wyboru swego kandydata, będzie to dotkliwa porażka prezesa PiS. Właśnie o to chodzi Gowinowi — chce pokazać Jarosławowi Kaczyńskiemu, że kilkunastu posłów Porozumienia decyduje o tym, kto ma większość w Sejmie. To ma być sygnał, że jeśli Kaczyński nie będzie respektował postulatów Gowina — choćby w sprawie ograniczenia podwyżki podatków i składek dla kasy średniej — to Porozumienie gotowe jest występować przeciwko PiS.
Gowin próbuje wybijać się na niepodległość by nie stracić swoich – i tak już nielicznych - wyborców, których lekceważą Kaczyński z Morawieckim.
Nad premierem wiszą zresztą czarne chmury. Doniesienie do prokuratury na Morawieckiego i jego trzech ministrów złożył Marian Banaś. Premierowi i szefowi jego kancelarii Michałowi Dworczykowi szef NIK zarzuca złamanie prawa podczas próby organizacji wyborów korespondencyjnych rok temu. Wedle swej specyficznej logiki Banaś ściga jednocześnie Jacka Sasina i Mariusza Kamińskiego za to, że tych naruszających prawo poleceń premiera nie realizowali. Czy te wnioski do prokuratury mają znaczenie? Na pewno Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro chętnie zrobiłby krzywdę premierowi. Ale jako szef partii koalicyjnej w tej chwili tego zrobić nie może. Prokuratura zatem odpuści Morawieckiemu — to pewne. Tyle, że sąd może zmienić decyzję prokuratury i nakazać śledztwo przeciw premierowi.
#90 - Kaczyński znalazł sposób na wykończenie Ziobry i Gowina. Czy dojdzie do wcześniejszych wyborów?
2021-05-22 16:11:22
Pogrążona w kryzysie Platforma Obywatelska nie ustaje w poszukiwaniach swego zbawcy. Do łask zaczyna wracać Donald Tusk, dla którego politycy PO przygotowali specjalny plan.
Ferment nie tylko w Platformie. Do formacji Szymona Hołowni przyłącza się kolejny poseł, ale tym razem nie opozycyjny, tylko prosto z ław obozu rządzącego. Prof. Wojciech Maksymowicz zamienia Porozumienie Jarosława Gowina na Polskę 2050. Nie wygląda to jednak na wrogie przejęcie, a na rozgrywkę polityczną lidera Porozumienia, bez zgody którego Maksymowicz nie odważyłby się na taki krok. Gowin zaczyna negocjować z Hołownią, bo czuje, że Kaczyński próbuje go wykończyć. Prezes PiS wykorzystuje do tego „Polski Ład”, który jest próbą politycznego uśmiercenia koalicjantów. Czy czekają nas zatem przyspieszone wybory? O tym wszystkim posłuchają Państwo w najnowszym odcinku słuchowiska politycznego „Stan po Burzy”, które prowadzą Agnieszka Burzyńska z „Faktu” oraz Andrzej Stankiewicz z Onetu.
#89 - Morawiecki poświęca swoich ludzi, by ratować stanowisko. PiS chce przejąć całkowitą kontrolę nad pieniędzmi z UE
2021-05-15 15:45:39
Marian Banaś przedstawił raport NIK dotyczący wyborów kopertowych, który pokazuje działanie premiera bez podstawy prawnej. Ale jednocześnie Banaś nie donosi na Mateusza Morawieckiego do prokuratury. Prezes NIK niespokojny o swoją przyszłość, jeszcze raz wyciąga negocjacyjną dłoń do Kaczyńskiego, mając nadzieję, że uda mu się obronić swoją pozycję. To, co jak do tej pory udaje się Banasiowi, nie udało się prezesowi PKO BP, Zbigniewowi Jagiełło. Zaufany człowiek Morawieckiego, został przez niego zrzucony z ssań w ramach rozgrywek politycznych. Morawiecki broniąc swojego stanowiska, postanowił poświęcić przyjaciela. Następny może być szef Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys. O co w tym wszystkim chodzi? Jak nie wiadomo, o co, to znaczy, że o chodzi o pieniądze. Kierownictwo obozu władzy próbuje zdetronizować tercet Morawiecki - Jagiełło - Borys, który do tej pory zarządzał polskimi finansami. Celem jest przejęcie pełnej kontroli nad funduszami, płynącymi z Unii Europejskiej. O tym, jaka jest pozycja Mateusza Morawieckiego, czy Rafał Trzaskowski będzie zbawcą Platformy Obywatelskiej i jak firma produkująca trawę przy pomocy dzików wysadziła z siodła sędziego dublera z Trybunału Konstytucyjnego, dowiecie się państwo słuchając najnowszego odcinka podcastu “Stan po Burzy”. Zapraszają Agnieszka Burzyńska z “Faktu” i Andrzej Stankiewicz z Onetu.
#88 - Umowa PiS z Lewicą. W tle Aleksander Kwaśniewski, Trybunał Konstytucyjny i emerytury esbeckie
2021-05-08 15:59:33
Sejm przyjął ustawę pozwalającą na uruchomienie unijnego Funduszu Odbudowy. To głosowanie pokazało poważne pęknięcia w Zjednoczonej Prawicy, która w tej kadencji nie będzie w stanie przeprowadzić żadnego ważnego projektu. Nie oznacza to jednak, że konflikty w obozie władzy mogły doprowadzić do upadku rządu. A w to głęboko wierzyli liderzy Platformy Obywatelskiej, wykazując się kompletną nieznajomością politycznej metody Jarosława Kaczyńskiego. Tym samym przywódca PO Borys Budka dał pożywkę tym, którzy chcą zmiany szefa partii. W upadek rządu nie uwierzyła jednak Lewica, która wiedziała, że jest to politycznie i arytmetycznie niemożliwe. Zamiast jednolitego frontu na opozycji, mieliśmy więc współpracę Lewicy z PiS. Pytanie tylko – co było nieznanym elementem umowy między tymi dwoma ugrupowaniami?
#87 - Lewica ratuje rządy Kaczyńskiego. Prezes PiS może zacierać ręce, delektując się wzajemnymi wyzwiskami liderów opozycji
2021-05-01 15:59:07
Lewica podaje pomocną dłoń PiS-owi, zapewniając tym samym spokój Jarosławowi Kaczyńskiemu. Prezes PiS, walcząc o zatwierdzenie w Sejmie unijnego Funduszu Odbudowy, skorzystał z pomocy trzech tenorów Lewicy, rozbijając tym samym opozycję. I nie musi się na razie martwić o przyspieszone wybory. W batalii o Fundusz Odbudowy okoniem stanął Zbigniew Ziobro. I wygrał - Kaczyński nie wymusił na nim poparcia. To kolejne zwycięstwo Ziobry nad Kaczyńskim. Lider Solidarnej Polski doprowadził na jesieni do tego, że ustawa o bezkarności, która miała być ochroną dla Mateusza Morawieckiego nie została przyjęta. A jak wskazuje raport NIK na temat wyborów korespondencyjnych, ochrona by się premierowi dziś bardzo przydała. Za sprawą tego raportu, do gry na dobre włączył się także szef NIK Marian Banaś, który do niedawna chciał dogadać się z Kaczyńskim, a teraz jest gotowy na wojnę z PiS. Czy w Zjednoczonej Prawicy wybuchnie wojna wszystkich ze wszystkimi?
#86 - Kaczyński zmęczony koalicjantami. Czy zrealizuje plan na przyspieszone wybory bez Ziobry i Gowina?
2021-04-24 18:01:05
Telewizja Polska wsparła spiskowe smoleńskie teorie, emitując film Ewy Stankiewicz „Stan Zagrożenia”. Wydźwięk filmu jest jasny — katastrofę przeżyło kilka osób, a Rosjan należy podejrzewać o dobijanie rannych. Jednak to nie te spiskowe teorie, wsparte przez TVP, stały się przedmiotem awantury. Tak się złożyło, że awantura wybuchła wokół zaprezentowanych przelotnie w tym filmie zdjęć Ewy Kopacz z pracownikami moskiewskiego prosektorium, do których sama reżyserka nie przywiązuje wielkiej wagi. Czy to nie jest świadome odwracanie uwagi od niewygodnych dla PiS teorii Stankiewicz?
Obóz władzy nie chce problemów ze Smoleńskiem, bo ma już wystarczająco dużo kłopotów.
W mijającym tygodniu z porządku obrad Sejmu zdjęto chociażby projekt likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych. Powód? Pieniądze z OFE miałyby trafić pod kontrolę człowieka premiera — Pawła Borysa. A na to absolutnie nie ma zgody ze strony Zbigniewa Ziobry, który robi wszystko, by szkalować Borysa i usunąć Morawieckiego.
W dodatku sędzia z nadania Ziobry zablokował możliwość zatrzymania sędziego Igora Tuleyi, który miał usłyszeć zarzuty ujawnienia tajemnicy. Jakaż to tajemnica? To tajemnica Ryszarda Terleckiego, znanego jako pierwszy hipPiS — jako w młodości był „dzieckiem kwiatem” i pozował do nagich fotek, a dziś jest twardym narodowym konserwatystą.
Czy TVP sfinansuje film o dobijaniu rannych w Smoleńsku?
Telewizja rządowa TVP zaprezentowała film Ewy Stankiewicz „Stan Zagrożenia” poświęcony katastrofie smoleńskiej. To obraz lansujący teorie spiskowe, choćby takie, że katastrofę przeżyło kilka osób. Tyle, że awantura nie wybuchła wokół tego typu spiskowych teorii Stankiewicz, które poprzez emisje filmu wsparła TVP. Awantura wybuchła wokół zaprezentowanych w filmie zdjęć Ewy Kopacz. Ówczesna minister zdrowia, która pojechała do Moskwy reprezentować polskie władze, opiekować się rodzinami smoleńskimi i czuwać nad sekcjami ofiar katastrofy smoleńskiej, fotografowała się z pracownikami moskiewskiego prosektorium — i to w dość swobodnym stylu. Pozowanie w prosektorium, zwłaszcza w obliczu takiej tragedii, nie było najlepszym pomysłem. Ale ważniejsze jest to, jak wyglądały relacje ówczesnych polskich władz z Rosją w pierwszych dniach po Smoleńsku. Ewa Kopacz pojechała do Moskwy 11 kwietnia, dzień po katastrofie smoleńskiej. Zabrała zespół lekarzy patomorfologów, by współpracowali z Rosjanami podczas identyfikacji ciał i sekcji. Ale niestety, nie wszystko w Moskwie wyglądało tak, jak powinno. W praktyce Kopacz została zostawiona sama sobie. Co prawda, na miejscu był z nią szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski, tyle, że od oglądania zwłok chodził zielony i nie stanowił większego wsparcia. Kopacz, które nie miała doświadczenia w relacjach międzynarodowych, a tym bardziej w relacjach z Rosją, nie udźwignęła tego ciężaru. Rosjanie robili więc, co chcieli, a Kopacz popełniła jeden, wielki błąd: udawała, że wszystko jest w porządku i mówiła rzeczy, które później okazały się nieprawdą. Słowa Ewy Kopacz o tym, że z wielką uwagą obserwowała pracę naszych patomorfologów ręka w rękę z Rosjanami, dementował później Andrzej Seremet, ówczesny prokurator generalny. Seremet przyznał, że kiedy polska delegacja pojawiła się w Moskwie, było już po sekcjach zwłok — Rosjanie zrobili je sami. Po powrocie do Polski natomiast, Ewa Kopacz złożyła w Sejmie deklarację, że cały teren katastrofy został dokładnie sprawdzony i przekopany na metr w głąb. Niedługo potem, stenogram jej wystąpienia został zmieniony. Jak się okazało, nie był badany cały teren katastrofy, a jedynie miejsca konkretnych znalezisk. Kiedy pojawiły się informacje o pomyleniu ciał ofiar i o tym, że w jednej trumnie znajdowały się szczątki kilku osób, mit współpracy z Rosjanami ostatecznie runął. W tym sensie zdjęcia ukazane w filmie Ewy Stankiewicz są ilustracją szerszego problemu, a nie głównym problemem. Zresztą sama reżyserka nie przywiązuje do tych zdjęć szczególnej wagi. Dla niej ważniejsze jest to, czy Rosjanie dobijali rannych. Twierdzi, że TVP sfinansuje jej kolejny film na ten temat. Czy Jacek Kurski wyłoży kilkaset tysięcy złotych na taki materiał?
Sędzia Ziobry sprzeciwił się prokuraturze Ziobry
W miniony czwartek Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego odmówiła wyrażenia zgody na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Igora Tuleyi. Sędzia Tuleya konsekwentnie odmawia stawienia się w prokuraturze, bo – jak podkreśla - nie uznaje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego za sąd, w związku z czym dla niego decyzje tej izby nie są ważne. A co jest powodem całej tej sprawy? Chodzi o wyjątkowo czuły majestat Ryszarda Terleckiego, znanego jako pierwszy hipPiS — w młodości był „dzieckiem kwiatem” i pozował do nagich fotek, a dziś jest twardym narodowym konserwatystą.
Pod koniec 2016 roku PiS wpadł na pomysł, żeby pozbyć się dziennikarzy z Sejmu, doszło do protestu mediów — 16 grudnia dziennikarze przez jeden dzień w ogóle nie informowali o polityce. Tego dnia podczas debaty w Sejmie, opozycja zaatakowała PiS za plany usunięcia dziennikarzy z parlamentu. Do wybuchu doszło gdy poseł PO Michał Szczerba, który zwrócił się do Marka Kuchcińskiego per „Panie marszałku kochany”. Marszałek Sejmu, oburzony tym zwrotem, wyrzucił posła z obrad. Doprowadziło to do okupacji przez opozycję sali plenarnej Sejmu. Wtedy PiS przeniósł obrady do mniejszej Sali Kolumnowej, nie wpuścił tam posłów opozycji i przegłosował to, co chciał. Do prokuratury trafiło doniesienie, że PiS złamało prawo, utrudniając udział w głosowaniach posłom opozycji. Prokuratura, kierowana przez Zbigniewa Ziobrę, uznała oczywiście, że wszystko było w porządku. I wtedy w sprawie pojawił się Igor Tuleya — do niego trafiło odwołanie polityków opozycji od decyzji prokuratury. Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie nakazał prokuraturze wszcząć śledztwo jeszcze raz, ujawniając jednocześnie zeznania Ryszarda Terleckiego, który przyznał, że wyrugowano wtedy posłów opozycji z Sali Kolumnowej - tym samym naruszając prawo. Prokuratura uznała, że ujawnienie tych zeznań było złamaniem tajemnicy śledztwa. I właśnie z tego powodu — obnażenia Terleckiego — sędzią Tuleyą zajęła się prokuratura. Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego złożona z ludzi Zbigniewa Ziobry zgodziła się na postawienie mu zarzutów ujawnienia tajemnicy, dlatego uchyliła mu immunitet i zawiesiła jako sędziego. Jednak Tuleya konsekwentnie nie stawiał się do prokuratury na przesłuchanie w charakterze podejrzanego, więc prokuratura złożyła wniosek do Izby Dyscyplinarnej, by sędziego doprowadzić na przesłuchanie siłą. Wszystko wydawało się formalnością. Ale niespodziewanie, tym razem Izba Dyscyplinarna po dziesiątkach godzin rozpraw nie wyraziła zgody na poranną wizytę smutnych panów u Tulei. Stało się to za sprawą sędziego Adama Rocha, który dziś przez sympatyków obozu władzy, odsądzany jest od czci i wiary. Roch to człowiek Ziobry. Czy to przypadek, że nie zgodził się na spektakularne zatrzymanie sędziego? A może to element większej układanki politycznej? Wszak w obozie władzy wrze.
Kaczyński, Gowin i Ziobro podkładają sobie świnie
W niedzielę ma się spotkać tzw. „rada koalicji” — Jarosław Kaczyński, Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro. Rozmowa została umówiona przez mediatora, bo panowie w ostatnich tygodniach praktycznie ze sobą nie rozmawiają, tylko podkładają sobie nawzajem świnie. W mijającym tygodniu z porządku obrad Sejmu zdjęto chociażby projekt likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych. Powód? Pieniądze z OFE miałyby trafić pod kontrolę człowieka premiera - Pawła Borysa. A na to absolutnie nie ma zgody ze strony Ziobry, który robi wszystko, by szkalować Borysa i usunąć Morawieckiego. Czy koalicja rządząca jest jeszcze w stanie zrobić cokolwiek wspólnie? Prezes PiS bardzo źle znosi sytuacje, w których jest politycznym impotentem — nie może rządzić, a jedynie administruje. Receptą mogłyby być przyspieszone wybory, poprzedzone wyrzuceniem Ziobry i Gowina ze Zjednoczonej Prawicy. Ale czy wcześniejsze wybory są możliwe? Wszyscy ludzie, którzy dzięki PiS trafili do instytucji publicznych i spółek skarbu państwa są przerażenie takim scenariuszem. Boją się, że Kaczyński nie wytrzyma stanu bezradności, podejmie ryzyko wyborcze — i że przegra, co będzie oznaczać czystkę wśród beneficjentów państwowej kasy. Blokowany przez koalicjantów program gospodarczy Nowy Ład, przygotowywany przez Mateusza Morawieckiego, wygląda jak program wyborczy PiS.
Znalazł się w nim między innymi pomysł kwoty wolnej od podatku na poziomie 30 tysięcy złotych (czyli każdy kto zarobi do 30 tys. zł rocznie, nie płaci podatku dochodowego). To plan przekupienia wyborców, bo w takim wariancie ogromna część emerytów — czyli żelaznego elektoratu PiS — uniknie płacenia podatku. Kaczyński liczy, że dzięki temu PiS uda się dobić od 30 procent w sondażach i w razie przyspieszonych wyborów, utrzymać władzę. Kaczyński jest już bardzo zmęczony koalicjantami, a z kolei Ziobro i Gowin zakładają, że niezależnie od wyniku spotkań umawianych przez mediatorów, w kolejnych wyborach nie będzie dla nich miejsca na listach PiS.