Stan Wyjątkowy

"Stan Wyjątkowy" to program, w którym Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka i Jacek Gądek dyskutować będą o najważniejszych politycznych wydarzeniach tygodnia. Czołowi dziennikarze Onetu i Newsweeka zapewnią słuchaczom i widzom nieszablonową, często żartobliwą, ale zawsze merytoryczną rozmowę, a ich ogromne doświadczenie dziennikarskie i znajomość kulisów polskiej sceny politycznej gwarantują potężną dawkę informacji.
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
12345678910111213141516171819202122232425262728293031323334
#125 - Poczet szczepionkowych kłamców. Prezes Kaczyński receptą na pandemię
2022-01-29 15:53:10
Premier Mateusz Morawiecki ma nowy pseudonim — „minus 1400”. Tak go ponadpartyjnie zwą posłowie, którzy po wejściu w życie Polskiego Ładu dostali przelewy mniejsze o 1400 zł. Szef rządu dramatycznie walczy o to, by zacerować dziury w sztandarowym projekcie podatkowym rządu, który miał zapewnić PiS wieczne rządy, a — jak na razie — grozi utratą rządu. Szef rządu do porządkowania Ładu wysłał do Ministerstwa Finansów swego zaufanego człowieka. Wiceminister Artur Soboń — to już jego piąty resort od dojścia PiS do władzy. „Stan po Burzy” słyszy, że po wejściu do resortu Soboń jest i wstrząśnięty i zmieszany — a to nie jest zapowiedź zakończenia podatkowego kryzysu PiS. Jeśli Państwo też — jak posłowie — dostali po kieszeni, „Stan po Burzy” poleca sztandarową ulgę Polskiego Ładu: ulgę na renowację pałacyku. Po raz kolejny dochodzimy do wniosku, że Daniel Obajtek jest wizjonerem biznesu — on kupował dworki jeszcze zanim stało się to programem PiS.
Obóz władzy musi się mierzyć z jeszcze jednym zagrożeniem — utratą większości. Ważą się losy powołania komisji śledczej ds. Pegasusa. Jarosław Kaczyński będzie odwlekał głosowanie, bo już nie tylko sojusznik PiS Paweł Kukiz domaga się powołania komisji. Być może PiS byłoby w stanie wygrać głosowanie z Kukizem wspieranym przez całą opozycję. Ale żeby to osiągnąć, cały sejmowy klub PiS musi być zmobilizowany. A pojawiają się pęknięcia — jednym z inwigilowanych Pegasusem był prawdopodobnie poseł PiS Jak Krzysztof Ardanowski, który stracił posadę ministra rolnictwa, gdy zadarł z Kaczyńskim. Ardanowski i jego 2-3 ludzie mogliby poprzeć komisję — a wtedy PiS przegra. Jako przestrogę PiS podsyca plotki zapowiadające efektowne aresztowania wokół ważnych polityków opozycji (choćby w sprawie rzekomej korupcji marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego), ale i władzy (w tym wśród ludzi Ardanowskiego).
Nakazując Morawieckiemu poprawki w Polskim Ładzie i dyscyplinując posłów do odrzucenia komisji śledczej, Kaczyński bierze się także za bary z covidem. „Lex Kaczyński” — tak nazywana ustawa ma być receptą na pandemię. Pokrótce: pracodawcy będą mogli żądać od pracowników wyniku testu. Co wtedy, kiedy pracownik odmówi? Nadal będzie pracować na swym stanowisku. Za to „lex Kaczyński” wprowadza procedurę, wedle której w razie zarażenia innego pracownika, będzie on mógł żądać odszkodowania od swego kolegi, który nie pokazał testu — chodzi o maksymalnie 14 tysięcy złotych. Po drodze będzie pracodawca, wojewoda i sąd administracyjny — to oni będą musieli udowodnić, że człowiek bez testu był chory i zarażał.
Autorzy „Stanu po Burzy” Agnieszka Burzyńska z „Faktu” i Andrzej Stankiewicz z Onetu widzieli wiele głupich ustaw, ale tak głupiej nie widzieli nigdy.
W tym wydaniu swego słuchowiska politycznego Burzyńska i Stankiewicz ujawniają także listę szczepionkowych kłamców. Chodzi zarówno o polityków PiS, którzy — wbrew linii rządu — się nie szczepią, skrupulatnie to ukrywając. A z drugiej strony — o tych na prawicy, którzy publicznie atakują szczepienia, a samemu, po cichu, nastawili się do zastrzyków. Prezes Kaczyński jest zaszczepiony, ale w jego otoczeniu jest paru znanych antyszczepów — Jacek Kurski, Antoni Macierewicz, Krystyna Pawłowicz. Jest także najważniejszy polski ksiądz, który otwarcie inspiruje ruchy antyszczepionkowe, a jednocześnie w tajemnicy nakłuwał się maksymalną ilość razy.
#124 - Kukiz może pozbawić Kaczyńskiego władzy. Ziobro i Kamiński obnażeni Pegasusem
2022-01-22 16:06:55
Widmo komisji śledczej krąży nad obozem władzy. To za sprawą Pawła Kukiza, dla którego może to być najważniejszy koncert w życiu. Podpisując z Kukizem pakt o współpracy, szef PiS Jarosław Kaczyński był przekonany, że kupił jego duszę i głosy jego ludzi za czapkę gruszek — przyjęcie paru niezbyt istotnych projektów ustaw, które nie zagrażają rządom PiS.
Ale śpiewając z Kukizem pieśni biesiadne po wielu kieliszkach trunków, Kaczyński nie zdawał sobie sprawy, że rockman ma jeszcze inne pasje. Jedną z nich są służby specjalne. Dlatego gdy na jaw wyszło — co przyznał sam Kaczyński — że władza kupiła superprogram do inwigilacji Pegasus, w Kukizie zawrzało. Postanowił doprowadzić do powstania komisji śledczej, która zbada i Pegasusa i stosowanie podsłuchów za poprzednich rządów. Początkowo politycy opozycji, zwłaszcza posłowie Platformy, wyśmiewali Kukiza, uznając, że działa w cichym porozumieniu z PiS, a komisja śledcza ma służyć ukryciu Pegasusa pod stertą spraw podsłuchowych z czasów rządu Tuska. Ale lider PO szybko pokazał, że znacznie lepiej od swych ludzi rozumie sytuację w obozie władzy — dał zielone światło na poparcie projektu Kukiza. To dlatego, że powołanie komisji śledczej w krótkiej perspektywie doprowadzi do rozpadu paktu Kukiza z Kaczyńskim, przypieczętowanego na śpiewnych biesiadach. To pierwszy zysk opozycji: bez ludzi Kukiza obóz władzy traci większość. A zysk drugi — sejmowa komisja śledcza to potężne narzędzie polityczne, które odpowiednio wykorzystane może wysadzić rząd PiS w powietrze. Kaczyński rozumie te ryzyka, dlatego próbuje przeciągnąć do PiS ludzi Kukiza, szuka także możliwości doprowadzenia do rozłamu w PSL i skaperowania paru ludowców.
Kaczyński robi jednocześnie wszystko, aby przejąć władzę w Najwyższej Izby Kontroli. Kierujący NIK zbuntowany pisowiec Marian Banaś ewidentnie stara się pomóc opozycji. W sprawie Pegasusa odtajnia niejawne dokumenty kontrolne, które kompromitują ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. To ich ludzie kupili ten agresywny program do inwigilacji, nieudolnie maskując to, że zakup został dokonany z pieniędzy, które powinny zostać przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw. Na razie dokumenty NIK dostała opozycyjna komisja badająca Pegasusa w Senacie. Senackiej, bezzębnej komisji Kaczyński obawiać się nie musi. Prawdziwe ryzyko to komisja sejmowa, która ma uprawnienia śledcze — tak jak prokuratura. W obliczu buntu Kukiza, Kaczyński próbuje zbudować większość nie tylko do zablokowania takiej komisji, ale także do uchylenia immunitetu Banasiowi. CBA i prokuratura zarzucają szefowi Najwyższej Izby Kontroli ukrywanie majątku, a uchylenie immunitetu Kaczyński chce wykorzystać, by zawiesić Banasia i na czele NIK postawić swego nominata. Komisja śledcza i Banaś — to dla Kaczyńskiego śmiertelnie niebezpieczny tandem.
#123 - Morawiecki biczowany Polskim Ładem. Z rządu uciekają doradcy od walki z pandemią. Rekonstrukcja wisi w powietrzu
2022-01-15 15:13:46
W obozie władzy panika — trwa łatanie dziur w Polskim Ładzie. Partyjna wierchuszka kalkuluje, jakie będą straty sondażowe na tym sztandarowym programie podatkowym, dzięki któremu PiS miało zmieść konkurencję. Na razie obóz władzy zamiata sam siebie.
Napięcia w rządzie powodują, że nie wszyscy są szczególnie zmartwieni wtopą Polskiego Ładu. Ręce zaciera Zbigniew Ziobro — stali słuchacze „Stanu po Burzy” znają skalę wylewnych uczuć głównego narodowego prokuratora wobec narodowego premiera. Ale nie tylko w bunkrze Ziobry przy Alejach Ujazdowskich w Warszawie słychać wystrzały korków od szampana. Cieszy się także wicepremier od spółek Jacek Sasin. Nareszcie ma okazję do rewanżu na Morawieckim, który probował go wrobić w odpowiedzialność za naruszanie prawa podczas przygotowań do wyborów korespondencyjnych. Sasin od kilku miesięcy — z błogosławieństwem głównego lokatora partyjnego bunkra przy ulicy Nowogrodzkiej — wycina ludzi Morawieckiego z państwowych społek. Teraz jednak nastąpiła kumulacja w przyduszaniu premiera. Po konfliktach z sasinowcami z grupy PGE odchodzi kuzynka premiera Monika Morawiecka. Jednocześnie Sasin przejął od Morawieckiego kierowanie Komitetem Ekonomicznym Rady Ministrów — w efekcie szef rządu traci kontrolę nad polityką gospodarczą własnego gabinetu. W tle są awantury dotyczące polityki klimatycznej UE, która ma wpływ na rosnące ceny energii. Trwają też spory, jak rozmawiać z Brukselą, która wstrzymuje pomoc finansową dla Polski. Morawiecki chciałby się z Unią dogadać, a Sasin prze do konfrontacji. Jak widać, w nowogrodzkim bunkrze wojna się bardziej podoba.
To i tak może nie być koniec przyciskania premiera do ściany. W obozie władzy coraz częściej słychać, że potrzebna jest ucieczka do przodu — chodzi o rekonstrukcję rządu, której głównymi ofiarami staliby się zaufani ludzie szefa rządu: kierownictwo Ministerstwa Finansów, szef kancelarii Michał Dworczyk i minister ds europejskich Konrad Szymański.
W mijającym tygodniu Morawiecki dostał dodatkowy wizerunkowy cios — został praktycznie bez doradców antycovidowych, bo zdecydowana większość profesorów z Rady Medycznej przy premierze podała się do dymisji. Tak naprawdę upadek rady był przesądzony od tygodni — PiS, naciskany przez własne zaplecze antyszczepionkowe, całkowicie ignorował obostrzeniowe postulaty medycznych profesorów. Efekty widać gołym okiem — w tym tygodniu przekroczyliśmy granicę 100 tys. ofiar pandemii. W Polsce na COVID-19 umiera rekordowa liczba pacjentów.
Kroplą, która przepełniła czarę goryczy epidemiologów, było pobłażliwe potraktowanie przez szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego małopolskiej kurator Barbary Nowak, która oświadczyła, że szczepionki są medycznym eksperymentem. Dymisji Nowak ostro domagało się nawet wielu polityków PiS, na czele z europosłanką Beatą Mazurek, która atakowała ministra edukacji Przemysława Czarnka za brak reakcji na antyszczepionkowe rozprawki Nowak. Może Mazurek atakowała Czarnka, bo wierzy w siłę szczepień? A może dlatego, że jest jej politycznym konkurentem na Lubelszczyźnie i wycina ją z programów regionalnej TVP? Możliwe, choć „Stan po Burzy” przedstawia własną interpretację tych żenujących zdarzeń — w formie pamfletu.
Na swe słuchowisko polityczne zapraszają Agnieszka Burzyńska z „Faktu” oraz Andrzej Stankiewicz z Onetu.
#122 - Czy Kaczyński obroni nas przed Putinem? Czy Ziobro przebije Morawieckiego osinowym kołkiem? Czy Tusk zjednoczy opozycję?
2022-01-08 16:00:03
Na progu nowego roku autorzy słuchowiska „Stan po Burzy” biorą się za polityczne podsumowanie 2021 roku. Agnieszka Burzyńska z „Faktu” i Andrzej Stankiewicz z Onetu przedstawiają swój ranking dziesięciu najważniejszych wydarzeń minionego roku, a przy okazji przypominają także pierwszoplanowych bohaterów ostatnich 12 miesięcy. O roku, uff!
#121 - Najlepsze momenty - psychoanaliza Pawłowicz, Ziobro sojusznikiem Tuska, łajdactwo Mejzy
2021-12-25 13:42:50
W drugiej połowie 2021 roku politycy dostarczyli nam tylu tematów, że zmuszeni byliśmy robić odcinki dłuższe niż zwykle. W tym specjalnym odcinku Stanu po Burzy przypominamy najlepsze fragmenty naszego słuchowiska politycznego.
Ziejący do siebie nienawiścią Zbigniew Ziobro i Donald Tusk mają wspólny interes: wziąć PiS w kleszcze. Tusk będzie wykorzystywał antyunijną retorykę ludzi Ziobry, żeby straszyć wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej przez PiS. W tym sensie Ziobro stał się sojusznikiem Tuska. Atakując PiS z pozycji antyunijnych, dostarcza Tuskowi paliwo do straszenia Polexitem - a już widać, że to jedna z zasadniczych strategii szefa Platformy Obywatelskiej. Z perspektywy Ziobry natomiast atakowanie PiS jest nieuchronne, bo minister sprawiedliwości chce budować swoją autonomię i pokazywać, że ma jeszcze bardziej radykalne poglądy niż prezes PiS. To połączyło dwóch wielkich wrogów."Stan po Burzy" postarał się wyjaśnić pasję pani profesor Krystyny Pawłowicz do kolan i zdrad. Andrzej Stankiewicz i Agnieszka Burzyńska jako znani polityczni psychoanalitycy postanowili odnaleźć klucz do duszy pani profesor. Jaką rolę w tym wszystkim odegrał Mariusz Kamiński?
W maju 2021 r. doszło do porwania opozycyjnego białoruskiego dziennikarza, Romana Protasiewicza, który leciał z Grecji na Litwę. Łukaszenka zatrzymał samolot, wsadził Protasiewicza do więzienia i skłonił do współpracy z reżimem. W czerwcu 2021 r. Unia Europejska uchwaliła kolejne sankcje na Białoruś, a w odpowiedzi białoruskie władze zapowiedziały wstrzymanie działania umowy o readmisji. De facto Łukaszenka zapowiedział, że przestanie odbierać imigrantów, którzy nielegalnie przeszli przez granicę polsko-białoruską i zostali złapani. Polski rząd nie zrozumiał, czym to grozi. We wrześniu 2021 r. doszło do rosyjsko-białoruskich manewrów "Zapad", gdzie ćwiczona była inwazja na Polskę, a kilka tygodniu temu - jak ustalił "Stan po Burzy" - doszło do zmasowanych ataków hakerskich na polskie banki. Od maja 2021 roku mieliśmy masę sygnałów, że coś na Wschodzie się szykuje. Czym wtedy zajmował się wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński? Przepychał przez Sejm ustawę anty-TVN i ścierał się z Unią Europejską. Walczył zatem z Amerykanami i Unią, których w razie konfliktu na Wschodzie wyjątkowo potrzebujemy. "Stan po Burzy" podziwia unikatowy zmysł geopolityczny prezesa.
#120 - Ziobro przydusza Morawieckiego, Pawlak puszcza oko do PiS, a Kurski daje dowód miłości
2021-12-18 17:10:02
Zaciska się pętla wokół premiera. W kluczowych obszarach działalności rządu Mateusz Morawiecki znajduje się pod ostrzałem radykałów na czele ze swym śmiertelnym wrogiem Zbigniewem Ziobrą. To działania ludzi Ziobry, zabiegających o elektorat antyszczepionkowy, utrudniają Morawieckiemu przygotowanie strategii walki z koronawirusem. To także ziobryści popychają Morawieckiego do konfliktu z Unią wokół rosnących cen energii, próbując obsadzić premiera w roli odpowiedzialnego za drastyczne podwyżki, które ruszą od nowego roku. To wreszcie Ziobro lansuje projekt drastycznych zmian w sądach, które rozsierdzą Brukselę i mogą przyczynić się do wstrzymania pomocy unijnej — za co znów politycznie oberwie Morawiecki.
Ziobro ma wsparcie swej wieloletniej sojuszniczki, sfrustrowanej utratą stanowiska byłej premier Beaty Szydło. Taktycznie wspomagają ich minister skarbu Jacek Sasin, a także szef MON Mariusz Błaszczak. Ta specyficzna „banda czworga” liczy na korzyści w razie kłopotów premiera, lub po prostu chce się na nim zemścić.
Dysponujący kruchą większością PiS rozgląda się za wzmocnieniami. Na celowniku obozu władzy znalazło się kilku polityków PSL, zwłaszcza tych, którzy robią interesy z państwem i przez to od państwa zależą. W szeregach ludowców — zwłaszcza dużych przedsiębiorców z branży spożywczej — zapanowała panika: obawiają się, że stracą rządowe kontrakty. Efektem tej sytuacji są zmiany we władzach PSL. Na niedawnym kongresie partii Władysław Kosiniak-Kamysz co prawda obronił prezesurę z imponującym wynikiem, ale jednocześnie delegaci dobrali mu wymagającego recenzenta — byłego premiera i lidera PSL Waldemara Pawlaka, który został szefem Rady Naczelnej PSL. To rodzaj rady nadzorczej, która może nawet wymienić prezesa partii. W partyjnych szeregach słychać, że życzliwy PiS Pawlak ma tonować antyrządową retorykę Kosiniaka-Kamysza, a po wyborach może popychać ludowców w objęcia Kaczyńskiego.
W przedświątecznym „Stanie po Burzy” nie może zabraknąć opowieści o miłości. Tym razem dokonujemy egzegezy uczucia Jacka Kurskiego do jego nowej żony na bazie ich czułych wiadomości przesyłanych gorylom prezesa TVP, dotyczących zakupu czekoladek i lodów oraz sprawdzenia bezpieczeństwa kota w podwarszawskim bungalowie zakochanych.
Dużo miłości na Święta życzą Czytelnikom, Słuchaczom i Widzom autorzy „Stanu po Burzy” Agnieszka Burzyńska („Fakt”) oraz Andrzej Stankiewicz (Onet).
#119 - Kaczyński pomagierem Orbana, marny koniec Macierewicza, a Mejza wziął wolne na Święta
2021-12-11 17:08:16
Lider PiS Jarosław Kaczyński poczuł się jak prawdziwy europejski lider — na jego zaproszenie zjechali do Warszawy szefowie kilkunastu antyunijnych i nacjonalistycznych ugrupowań z całej Europy. Choć po spotkaniu politycy PiS odtrąbili sukces na drodze do stworzenia silnej antyunijnej koalicji, gotowej do wojny na noże z Brukselą, to „Stan po Burzy” obnaża nicość tego nowego „Układu Warszawskiego” — nikt się z nikim nie dogadał.
Ba, część liderów prawicowych formacji ominęła Warszawę szerokim łukiem. Nie przyjechali Włosi z Ligi Północnej, którzy nie zamierzają się jednoczyć pod batutą PiS. Zlot w Warszawie zbojkotował także czeski ODS, który zamiast negocjacji z Kaczyńskim wybrał rozmowy z Czeską Partią Piratów o stworzeniu wspólnego rządu. W tej sytuacji gwiazdą nowego „Układu Warszawskiego” została francuska nacjonalistka Marine Le Pen. Nie zmieniła się ani o jotę — nawet będąc w Warszawie promowała linię polityczną Władimira Władimirowicza, podkreślając, że Ukraina leży w rosyjskiej strefie wpływów. Co na to liderzy PiS, straszący Putinem i deklarujący wsparcie dla Ukrainy? Otóż nic. Pan premier raczył oznajmić, że nie we wszystkim PiS się musi z Le Pen zgadzać. Jednym słowem — pani Le Pen ma gdzieś to, czy Putin najedzie Ukrainę i przeparkuje swe tanki na granicę z Polską, a premier uważa to za naturalną różnicę zdań. Cudny ten nowy „Układ Warszawski”. Geostrategiczny majstersztyk, normalnie.
Kto wepchnął PiS w to szambo? Premier Węgier Viktor Orban. Wyrzucony z największej formacji politycznej w UE — czyli chadecji, gdzie są Niemcy z CDU oraz m.in. polskie PO i PSL — próbuje stworzyć nową grupę, która ochroni go, gdy zaostrzy się konflikt z Brukselą. To Orban wyreżyserował zjazd w Warszawie, w którym zarezerwował dla Kaczyńskiego jedynie rolę wodzireja i płatnika rachunków za wyszynk. „Stan po Burzy” przygląda się także tajnym sojusznikom PiS na gruncie krajowym. Z najnowszych maili Michała Dworczyka wynika, że rozmaite frakcje w PiS wręcz walczą o względy lidera narodowców Roberta Bąkiewicza. Przyznajemy: wiedzieliśmy o pragmatycznym sojuszu PiS z „Bączekjugend”, podsypanym milionami dotacji z państwowej sakiewki. Ale nie sądziliśmy, że szwadrony Bąkiewicza są aż tak politycznie powabne.
Najnowsze maile pokazują także, że Antoni Macierewicz — jeszcze parę lat temu nr 2 w państwie — to polityk skończony. Dworczyk, który był jego zastępcą w resorcie obrony pisząc do ścisłego grona PiS ujawnia gigantyczne nadużycia i niekompetencję Macierewicza. „Najgorsze jest to, że niekompetencja, nieudolność i głupota, a czasem różne, ciemne interesy są zawsze podlewane (…) obrzydliwym sosem bogoojczyźnianym pełnym frazesów” — miażdży dawnego patrona Dworczyk. Macierewicz mógłby to sobie wpisać na wizytówce.
Choć w sumie ta maksyma jest bardziej uniwersalna, bo pasuje do paru innych ludzi obozu władzy. Weźmy wiceministra sportu Łukasza Mejzę, toż to niemal jego życiowe motto.
Uciekając od kolejnych afer, Mejza oznajmił, że zawiesza się jako wiceminister sportu i poseł. Nie bardzo wiadomo, jak to sobie wyobraża, bo nie ma formuły „zawieszenia się” przez członka rządu. Okazuje się po prostu, że Mejza wziął urlop do końca roku. A zatem Wesołych Świąt, panie samozawieszony ministrze!
#118 - Kaczyński idzie na wojnę z Rzeszą Europejską, Mejza podbija Amerykę, a Trzaskowski szantażuje Tuska
2021-12-04 16:02:27
Niewidziany od dawna Jarosław Kaczyński objawił się z nową energią. Nie ma się co dziwić — na horyzoncie wypatrzył sobie nowego wroga, a wtedy zawsze prezes dostaje przyspieszenia. Któż jest owym wrogiem? To hasło brzmi złowrogo, zwłaszcza w ustach prezesa: IV Rzesza, którą zaczynają budować Niemcy. Prezes wie, że aby poruszyć opinię publiczną musi rzucać coraz bardziej toporne hasła. Ale tym razem przeszedł samego siebie. Bo jeśli dokonać egzegezy jego słów — a to ulubiona rozrywka „Stanu po Burzy” — to okaże się, że tym nowym Reichem ma być... Unia Europejska. Im starszy Kaczyński, tym bardziej wierzy, że historia zatacza koło. Widzi dzisiejszą Polskę jak II Rzeczpospolitą, zagrożoną przez ZSRR i Rzeszę jednocześnie.
Można byłoby teorie o kolejnej Rzeszy zlekceważyć jako jedną z wielu fantasmagorii prezesa, ale niestety: „Stan po Burzy” przewiduje, że wkraczamy w nową fazę konfliktu z Unią Europejską. Jeśli Kaczyński sam uważa siebie za reinkarnację Piłsudskiego — a megalomanii prezesowi nigdy nie brakowało — to logiczne, że na wzór Marszałka wysunie koncepcję wojny prewencyjnej z Rzeszą. To będzie wojna na pieniądze i trybunały, obliczona na wyprowadzenie Polski z Unii.
Idąc na wojnę, Kaczyński potrzebuje karnych szeregów. Kiedyś mówił, że w PiS nie muszą być ludzie szczególnie błyskotliwi, byleby byli zdyscyplinowani i uczciwi. Teraz po błyskotliwości, odpuszcza także uczciwość. Przykładem tego jest wiceminister sportu Łukasz Mejza, który próbował naciągać rodziców ciężko chorych dzieci na niesprawdzone terapie w egzotycznych krajach. Mejza broni się, przekonując, że nie wystawił żadnej faktury za szamańskie usługi swej firmy Vinci NeoClinic sp z o.o. Tak, „Stan po Burzy” przyznaje Mejzie rację: Vinci NeoClinic sp z o.o rzeczywiście nie wystawiła faktury, bo zrobiła to zarejestrowana w USA spółka Vinci NeoClinic LLC — za leczenie 6-letniej Poli chorej na mukowiscydozę zażądała 170 tys. dolarów w pierwszej transzy. Idziemy tropem tej faktury, by pokazać, jak w amerykańskim raju podatkowym została założona spółka, która pozwala ukrywać dochody przed polską skarbówką. Kto jest jej właścicielem? Nie wiadomo, bo została założona przez Internet (1400 PLN na rok) z opcją ukrycia udziałowców (500 PLN na rok).
„Stan po Burzy” pozostanie wierny rozumowi, ryzykując surową odpowiedzialność prawną: jest dla nas oczywiste, że właścicielem lub współwłaścicielem Vinci NeoClinic LLC jest Mejza. Panie Łukaszu, dziwimy się tylko, czemu za siedzibę swego amerykańskiego koncernu wybrał pan chałupę w środku prerii w stanie Wyoming (800 PLN na rok), a nie biurowiec w NY albo LA (1200 PLN na rok). Mógł pan być sąsiadem Woody Allena albo nawet Bruce’a Willisa. To byłoby coś, co nie?
Amerykański sen Mejzy jest prezentem dla opozycji — dlatego Donald Tusk wykorzystuję podły proceder Vinci NeoClinic do ataku na Kaczyńskiego. W Platformie czuć jednak rosnącą frustrację, że Tusk poza atakami na PiS nie ma nic więcej do zaoferowania. W partii odtworzył się dwór polityków, którzy otaczają Tuska — to w dużej mierze ci sami ludzie, którzy usługiwali mu, gdy był premierem. Na marginesie znalazł się prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, który jednak nie zasypia gruszek w popiele. Trzaskowski zdaje sobie sprawę, że opozycja liberalna będzie musiała przed wyborami wskazać kandydata na premiera — i że to nie będzie Tusk, który jest regularnie opluwany przez TVP i ma marne sondaże. Dlatego Trzaskowski gra o premierostwo, jednocześnie stawiając Tuska przed szantażem: jeśli nie dostanie nominacji, to przed wyborami może się dogadać z Szymonem Hołownią i wystawić wspólną listę. Taka lista Trzaskowski/Hołownia to śmiertelne zagrożenie dla Tuska. O tym wszystkim rozmawiają Agnieszka Burzyńska („Fakt”) oraz Andrzej Stankiewicz (Onet.pl) w swym słuchowisku politycznym „Stan po Burzy”
#117 - Przyłębska ukrywa kasę Morawieckiego, Mejza leczy raka, a Bortniczuk nic nie wciąga
2021-11-27 17:27:24
Zaraz po utworzeniu Ministerstwa Sportu jego szefowie błysnęli talentem. Minister Kamil Bortniczuk mieszkał rok w hotelu kumpla i obaj nie potrafią pokazać rachunków za tę permanentną imprezę. Minister Kamil balował tak bardzo, że teraz dostaje anonimy przestrzegające go przed kompromitującymi materiałami z tych imprez. Minister uspokaja: — Słyszałem od kolegi, o nagraniu z hotelu, gdzie miała być kokaina i różne przygody. Nigdy tam nie byłem i nigdy nie używałem kokainy.
Bortniczuk ma to szczęście, że jeszcze większe kłopoty ma jego zastępca i najnowszy kumpel z imprez Łukasz Mejza. Otóż Mejza przez lata prowadził rozmaite biznesy, z których część była mocno śmierdząca. Najbardziej obrzydliwy interes polegał na obiecywaniu ludziom chorym na choroby nieuleczalne leczenia nowatorskimi metodami. Leczenie umierających na raka, chorych na stwardnienie rozsiane, Alzheimera, Parkinsona — Mejza przekonywał, że to możliwe, wystarczy mu zapłacić kilkaset tysięcy.
Bortniczuk i Mejza zostali ministrami nie dlatego, że PiS kocha ich młodość, werwę i imprezowy luz. Dostali posady, bo Kaczyński nie miał większości w Sejmie i musiał dokupić parę głosów. Bortniczuk i Mejza reprezentują tzw. Republikanów, szemraną grupkę polityków po przejściach, dzięki którym PiS może rządzić. Formalnie Kaczyński nie ponosi odpowiedzialności za to, czy Bortniczuk wciągał i został nagrany, a Mejza kantował chorych i został przyłapany. Szef PiS mógłby co prawda ich wyrzucić z rządu, ale straciłby dwie duszyczki — a na to nie może sobie pozwolić. To jasno pokazuje, że polityka jest ważniejsza od przyzwoitości. Na razie więc pisowcy liczą na to, że sprawa przycichnie. Ale nie przycichnie. „Stan po Burzy” przepowiada, że ministrów sportu czeka w najbliższych dniach prawdziwy maraton.
Już w przyszłym tygodniu dowiemy się, czy Mejza legalnie zainkasował milion, który jego firma dostała od państwa. W ukrywaniu majątku nie pomoże mu szefowa Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska. Dla pani Julii Mejza jest zbyt małym żuczkiem. Jeśli chodzi o majątek, to Przyłębska ratuje skórę samemu premierowi. Mateusz Morawiecki przed wejściem do polityki grube miliony przepisał na żonę i nie chciałby, byśmy się dowiedzieli ile tych milionów znajduje się na kontach pani Iwony Morawieckiej. Dwa lata temu wyszły na jaw bardzo — mówiąc delikatnie — korzystne transakcje Morawieckich, którzy za bezcen kupili od Kościoła działki, które biskupi dostali wcześniej od państwa. W oświadczeniu majątkowym Morawieckiego ich nie uświadczysz — bo formalne działkowcem została pani Iwona. Prezes Kaczyński udawał oburzenie. Rzucił wtedy twardą obietnicę: „Jesteśmy gotowi w bardzo krótkim czasie uchwalić ustawę, na podstawie której będzie trzeba ujawniać także majątki małżonek, osób pozostających we wspólnym pożyciu oraz dorosłych dzieci”.
Efektem była ustawa o jawności majątków rodzin polityków, przyjęta przed wyborami w 2019 r. Teraz pani Julia bezczelnie wyrzuciła tę ustawę do kosza — uznała, że poznanie przez nas całego majątku Morawieckich byłoby niezgodne z Konstytucją. Po raz kolejny Przyłębska pokazała, że z Konstytucji jest w stanie wywieść wszystko, pod warunkiem, że chce tego pasjonat jej kuchni Jarosław Kaczyński. A nie ma wątpliwości, że Kaczyński 2 lata temu zapowiadając jawność majątków odgrywał cyrk, bo akurat szły wybory i chciał w kampanii uciec od zasobnej kiesy Morawieckiego. Nigdy ujawnienie majątku Morawieckiego nie było w interesie Kaczyńskiego. A najbardziej teraz, gdy PiS dociska klasę średnią „Polskim Ładem” twierdząc, że jeśli ktoś zarabia powyżej 10 tys zł brutto to jest bogaty. To kimże jest w takim razie Morawiecki, który w samych nieruchomościach ma z szanowną małżonką co najmniej 40 mln złotych? — pytają autorzy „Stanu po Burzy” Agnieszka Burzyńska („Fakt”) oraz Andrzej Stankiewicz (Onet.pl).
#116 - Gniew Kaczyńskiego przeraził Łukaszenkę, Kurski poluje na Morawieckiego, sojusz PiS-u z foliarzami
2021-11-20 16:18:41
Koronawirusowe statystyki wystrzeliły, zapewniając Polsce miejsce w światowej czołówce zachorowań i zgonów związanych z COVID-19. Mimo to władza nie zamierza kiwnąć palcem. Powód jest prosty — lockdown albo inne ograniczenia musiałyby w pierwszej kolejności objąć niezaszczepionych, a to w dużej mierze wyborcy PiS. Drżąc w obawie o utratę poparcia w najbardziej foliowym elektoracie, rząd pozwala koronie wzbierać w kolejną falę. Kto ma szczęście i trochę zdrowia, może przetrwa. Kto szczęścia nie ma i brakuje mu zdrowia — może zachorować, a nawet umrzeć. To kolejna polityczna ruletka PiS, w której stawką jest nasze zdrowie — od wyborów prezydenckich decyzje w sprawie koronawirusa podejmowane są głównie przez pryzmat interesu politycznego PiS. Szefowie resortu zdrowia robią efektowne szpagaty z jednej strony przestrzegając przed rosnącym zagrożeniem, a z drugiej uzasadniając nonszalancką strategię rządu. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska błysnął myślą, że ograniczenia nie mają sensu, bo w Polakach jest gen buntu i będą je lekceważyć. Czemu więc PiS nie przejmował się genem buntu, gdy atakował sądy albo zaostrzał aborcję? Bo liczy się tylko możliwy bunt własnego elektoratu. Jeszcze bardziej popłynął pryncypał Kraski, minister Adam Niedzielski. Dowodzi on mianowicie, że brak nowych restrykcji to ukłon w kierunku... osób zaszczepionych. Wedle tej teorii rząd jest sojusznikiem zaszczepionych i nie chce, by zostali poddani zbiorowym restrykcjom tylko dlatego, że inni się nie szczepią. „Stan po Burzy” zakłada, że Niedzielski mówi to, co musi — bo każe mu PiS. Nie bardzo rozumiemy na czym polegać ma wspieranie przez rząd zaszczepionych, skoro są oni narażani na złapanie korony od foliarzy, którym rząd pozwala swobodnie hasać. Wszędzie na świecie ograniczenia zaczyna się wprowadzać od niezaszczepionych — a polski rząd boi się kiwnąć palcem. „Stan po Burzy” analizuje sytuację w klubie PiS i wychodzi nam, że jest tam masa foliarzy, szurów i innych sanitariatów. A to znaczy, że zagrożony jest nawet projekt, który prawo do wprowadzenia ograniczeń przenosi z państwa na pracodawców — w PiS wybuchła wokół niego ostra wojna. Jeszcze w kwietniu — gdy dopiero ruszały szczepienia — Jarosław Kaczyński wyzywał Unię, że przez nią Polska ma za mało szczepionek, przez co umierają ludzie. Dziś rząd PiS ma nadmiar szczepionek, ale nie szczepi, tylko opycha je za granicę. Nie zajmuje się szczepieniami rodaków, choć dzięki temu — rzeczywiście — mogłoby być mniej pogrzebów.
Kaczyński pomstuje teraz na Unię w innej kwestii — konfliktu na granicy polsko-białoruskiej. Czy właściwie: pomstował. Przez wiele dni marszczył czoło i demonstrował gniew za to, że Angela Merkel i Emmanuel Macron rozmawiają z Łukaszenką i Putinem z pominięciem jego skromnej osoby. Jaki Kaczyński miał pomysł na rozwiązanie kryzysu imigracyjnego? Więcej wojska, więcej policji i więcej Straży Granicznej. Żadnych rozmów ze wschodnimi satrapami i bajdurzenie, że zła Unia nie jest naszym sojusznikiem. Tyle, że zła Unia niezbyt się marsem prezesa oraz towarzyszącym mu marsom prezydenta i premiera przejęła. Choć to dość obrzydliwi rozmówcy, to wstępnie dogadała się Łukaszenką i Putinem, by przestali siłą pchać imigrantów na polskie zasieki. Wtedy nagle okazało się, że to także sukces polskiego rzadu. Tak — teraz od rządu PiS słyszymy, że Merkel i Macron najpierw dostali instrukcje z Warszawy, a po telefonach na Wschód zawsze dzwonili do Warszawy złożyć raporty. Jednym słowem: to gniew prezesa załatwił Łukaszenkę. Niestety, niektórzy liderzy PiS załapali tę zmianę propagandy z opóźnieniem — jak była premier Beata Szydło, która wciąż atakuje Merkel za to, za co rząd PiS ją chwali.Nie ma się co dziwić. Szydło jest dziś oddalona od Nowogrodzkiej, choć wciąż wierzy, że uda jej się wysadzić z siodła Mateusza Morawieckiego. Ma w tym planie wielu sojuszników, a ostatnio znów uaktywnił się szef TVP Jacek Kurski. Sączy od do głowy Jarosława Kaczyńskiego wizję utraty władzy ze względu na polityczne błędy Morawieckiego — choćby zgodę na wyśrubowane cele klimatyczne UE, co oznacza odchodzenie od węgla i doprowadzi do drastycznych podwyżek cen energii. Kurski sam chciałby zostać premierem. Ale „Stan po Burzy” mówi, jak jest: panie Jacku, bez szans.
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
12345678910111213141516171819202122232425262728293031323334