Nowa Europa Wschodnia

Nowa Europa Wschodnia przybliża i odczarowuje "Wschód". Ten cudzysłów został użyty celowo, bo obszar tematyczny, o którym opowiadamy, jest bardzo umownie określony, zróżnicowany pod każdym możliwym względem, a przede wszystkim – ogromny.


Odcinki od najnowszych:

Białoruski samolot tu nie przyleci
2021-06-01 16:18:06

23 maja białoruskie władze zmusiły do lądowania samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna. Na lotnisku w Mińsku zatrzymano współtwórcę kanału Nexta w komunikatorze Telegram Ramana Pratasiewicza i jego partnerkę, obywatelkę Rosji, Sofię Sapiegę, które została oskarżona o administrowanie innego kanału. Działania Alaksandra Łukaszenki wywołały oburzenie Zachodu. Unia Europejska zapowiedziała wprowadzenie kolejnego pakietu sankcji, w tym gospodarczych, wobec Białorusi, zapowiedziała też zamknięcie nieba Wspólnoty dla białoruskich linii lotniczych i zaapelowała o rezygnację z wykorzystania białoruskiej przestrzeni powietrznej. Przewoźnicy już omijają Białoruś, a Belavia i inne linie zarejestrowane na Białorusi już spotykają się z zakazami korzystania z przestrzeni powietrznej wydawanymi przez poszczególne kraje Unii Europejskiej i Ukrainę.  O tym, co to oznacza dla rynku lotniczego w Europie, ile stracą białoruskie linie, a ile zachodnie i czy skorzysta na tym Rosja Piotr Pogorzelski rozmawiał w swoim podcaście Po prostu Wschód z Dominikiem Sipińskim, analitykiem do spraw transportu Polityka Insight .  Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia . Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .  

23 maja białoruskie władze zmusiły do lądowania samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna. Na lotnisku w Mińsku zatrzymano współtwórcę kanału Nexta w komunikatorze Telegram Ramana Pratasiewicza i jego partnerkę, obywatelkę Rosji, Sofię Sapiegę, które została oskarżona o administrowanie innego kanału.

Działania Alaksandra Łukaszenki wywołały oburzenie Zachodu. Unia Europejska zapowiedziała wprowadzenie kolejnego pakietu sankcji, w tym gospodarczych, wobec Białorusi, zapowiedziała też zamknięcie nieba Wspólnoty dla białoruskich linii lotniczych i zaapelowała o rezygnację z wykorzystania białoruskiej przestrzeni powietrznej. Przewoźnicy już omijają Białoruś, a Belavia i inne linie zarejestrowane na Białorusi już spotykają się z zakazami korzystania z przestrzeni powietrznej wydawanymi przez poszczególne kraje Unii Europejskiej i Ukrainę. 

O tym, co to oznacza dla rynku lotniczego w Europie, ile stracą białoruskie linie, a ile zachodnie i czy skorzysta na tym Rosja Piotr Pogorzelski rozmawiał w swoim podcaście Po prostu Wschód z Dominikiem Sipińskim, analitykiem do spraw transportu Polityka Insight

Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.

 

30 lat po... Rosjanie lubią Amerykanów, ale nie USA
2021-05-30 13:38:44

W czasach zimnej wojny oficjalna propaganda ostro atakowała USA za imperializm czy moralną zgniliznę. Maria Domańska z Ośrodka Studiów Wschodnich podkreśla, że nie wiemy dokładnie co w cym czasie myśleli mieszkańcy ZSRR, jednak na podstawie istniejących przekazów można dość do wniosku, że stosunki osobiste, międzyludzkie znacznie różniły się od tych oficjalnych, propagandowych. Po rozpadzie ZSRR Rosjanie przeżyli okres zachwytu stylem życia i nowoczesnością idealizowanej Amerykami. W latach 90. ubiegłego wieku większość Rosjan deklarowała przyjazny stosunek, a nawet zaufanie wobec USA pomimo tego, że ambicje mocarstwowe nigdy nie zostały porzucone. Pojawiła się nadzieja na demokrację. Adam Balcer z Kolegium Europy Wschodniej zwraca uwagę na załamanie relacji w 1999 r. w następstwie natowskich nalotów na Jugosławię. Kolejne punkty zapalne, rozszerzenie NATO, ale także rosnąca świadomość słabości Moskwy w porównaniu z Waszyngtonem, powodowały kaskadowo pogarszające się relacje. Katastrofa nastąpiła w 2014 r. po nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję i wojnie na Ukrainie. Podziw Rosjan przerodził się w zawód i bezsilność wobec USA. Od tej pory wielu Rosjan, wiedzionych kompleksem imperialnym wzmacnianym przez propagandę putinowską, ponownie postrzega Amerykanów jako wrogów.  Anna Domańska zaznacza jednak, że to nie rządzący narzucają antyamerykanizm. Oni rozpoznali istniejące emocje i nauczyli się umiejętnie je wykorzystywać i wzmacniać. Do rozpędzenia propagandowej kampanii nienawiści posłużyły, m. in.,   media przejęte przez Kreml. Niemniej  nawet teraz stosunek Rosjan do USA nie jest jednoznacznie negatywny. Większość młodych ludzi krytykuje politykę Waszyngtonu, ale nadal pozytywne patrzy na samych Amerykanów. W rezultacie młodzi Rosjanie chętnie wyjechaliby do Ameryki na wycieczkę czy na studia, ale gdyby mieli mieszkać poza ojczyzną, to wybrali by Europę.  Zmiana postaw młodych Rosjan stwarza szansę na nowe relacje, choć będzie to proces długi, a Zachód także musi zdać sobie sprawę z błędów z przeszłości. Istotny stał się też „czynnik Nawalnego”, dysydenta cieszącego się sympatią młodzieży, która krytycznie potraktowała jego prześladowania. Nic jednak nie jest przesądzone, a pomimo słabnących tendencji antyzachodnich, Maria Domańska potrafi sobie wyobrazić „putinizm po Putinie”, który wcześniej czy później będzie musiał odejść.

W czasach zimnej wojny oficjalna propaganda ostro atakowała USA za imperializm czy moralną zgniliznę. Maria Domańska z Ośrodka Studiów Wschodnich podkreśla, że nie wiemy dokładnie co w cym czasie myśleli mieszkańcy ZSRR, jednak na podstawie istniejących przekazów można dość do wniosku, że stosunki osobiste, międzyludzkie znacznie różniły się od tych oficjalnych, propagandowych.

Po rozpadzie ZSRR Rosjanie przeżyli okres zachwytu stylem życia i nowoczesnością idealizowanej Amerykami. W latach 90. ubiegłego wieku większość Rosjan deklarowała przyjazny stosunek, a nawet zaufanie wobec USA pomimo tego, że ambicje mocarstwowe nigdy nie zostały porzucone. Pojawiła się nadzieja na demokrację.

Adam Balcer z Kolegium Europy Wschodniej zwraca uwagę na załamanie relacji w 1999 r. w następstwie natowskich nalotów na Jugosławię. Kolejne punkty zapalne, rozszerzenie NATO, ale także rosnąca świadomość słabości Moskwy w porównaniu z Waszyngtonem, powodowały kaskadowo pogarszające się relacje. Katastrofa nastąpiła w 2014 r. po nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję i wojnie na Ukrainie. Podziw Rosjan przerodził się w zawód i bezsilność wobec USA. Od tej pory wielu Rosjan, wiedzionych kompleksem imperialnym wzmacnianym przez propagandę putinowską, ponownie postrzega Amerykanów jako wrogów. 

Anna Domańska zaznacza jednak, że to nie rządzący narzucają antyamerykanizm. Oni rozpoznali istniejące emocje i nauczyli się umiejętnie je wykorzystywać i wzmacniać. Do rozpędzenia propagandowej kampanii nienawiści posłużyły, m. in.,   media przejęte przez Kreml. Niemniej  nawet teraz stosunek Rosjan do USA nie jest jednoznacznie negatywny. Większość młodych ludzi krytykuje politykę Waszyngtonu, ale nadal pozytywne patrzy na samych Amerykanów. W rezultacie młodzi Rosjanie chętnie wyjechaliby do Ameryki na wycieczkę czy na studia, ale gdyby mieli mieszkać poza ojczyzną, to wybrali by Europę. 

Zmiana postaw młodych Rosjan stwarza szansę na nowe relacje, choć będzie to proces długi, a Zachód także musi zdać sobie sprawę z błędów z przeszłości. Istotny stał się też „czynnik Nawalnego”, dysydenta cieszącego się sympatią młodzieży, która krytycznie potraktowała jego prześladowania. Nic jednak nie jest przesądzone, a pomimo słabnących tendencji antyzachodnich, Maria Domańska potrafi sobie wyobrazić „putinizm po Putinie”, który wcześniej czy później będzie musiał odejść.

Radziecka ziemia obiecana
2021-05-25 15:00:00

Pomysł na utworzenie żydowskiego terytorium narodowego pojawił się jeszcze pod koniec lat ‘20. Według teorii Stalina, każdy naród powinien mieć swoje terytorium. Próbowano osiedlać ludność żydowską na Krymie, później jednak zdecydowano się na zasiedlenie dalekiego wschodu Związku Radzieckiego. Stolicą żydowskiego obwodu stał się Birobidżan.  Władze starały się zachęcać wszelkimi możliwymi środkami do przeprowadzki na wschód. Byli też tacy, którzy byli tam zsyłani. Wielu wierzyło w lepszą przyszłość, jednak bardzo trudne warunki, w tym wyjątkowo mroźne bezśnieżne zimy, sprawiały, że dużo osób decydowało się na powrót do europejskiej części Rosji.  Liczba ludności żydowskiej nigdy nie przekroczyła tam jednej trzeciej wszystkich mieszkańców. Zmniejszyła się drastycznie na przełomie lat ‘80 i ‘90, gdy Żydzi z całego Związku Radzieckiego, a potem z państw powstałych po jego rozpadzie, zaczęli wyjeżdżać do Izraela. Obecnie, formalnie tylko 1 procent mieszkańców Żydowskiego Obwodu Autonomicznego stanowią osoby tej narodowości.  Tak naprawdę jednak ludzi, którzy mają korzenie żydowskiego jest tam o wiele więcej. Jak wygląda kultywowanie kultury jidysz, czy czasem nie przypomina to cepelii i czy ci, którzy szukają żydowskich korzeni nie robią tego tylko po to żeby jak najszybciej opuścić Birobidżan i wyjechać do Izraela - o tym Piotr Pogorzelski w podcaście Po prostu Wschód rozmawiał z rosyjską historyczką i dziennikarką Maszą Makarową.  Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia . Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .

Pomysł na utworzenie żydowskiego terytorium narodowego pojawił się jeszcze pod koniec lat ‘20. Według teorii Stalina, każdy naród powinien mieć swoje terytorium. Próbowano osiedlać ludność żydowską na Krymie, później jednak zdecydowano się na zasiedlenie dalekiego wschodu Związku Radzieckiego. Stolicą żydowskiego obwodu stał się Birobidżan. 

Władze starały się zachęcać wszelkimi możliwymi środkami do przeprowadzki na wschód. Byli też tacy, którzy byli tam zsyłani. Wielu wierzyło w lepszą przyszłość, jednak bardzo trudne warunki, w tym wyjątkowo mroźne bezśnieżne zimy, sprawiały, że dużo osób decydowało się na powrót do europejskiej części Rosji. 

Liczba ludności żydowskiej nigdy nie przekroczyła tam jednej trzeciej wszystkich mieszkańców. Zmniejszyła się drastycznie na przełomie lat ‘80 i ‘90, gdy Żydzi z całego Związku Radzieckiego, a potem z państw powstałych po jego rozpadzie, zaczęli wyjeżdżać do Izraela. Obecnie, formalnie tylko 1 procent mieszkańców Żydowskiego Obwodu Autonomicznego stanowią osoby tej narodowości. 

Tak naprawdę jednak ludzi, którzy mają korzenie żydowskiego jest tam o wiele więcej. Jak wygląda kultywowanie kultury jidysz, czy czasem nie przypomina to cepelii i czy ci, którzy szukają żydowskich korzeni nie robią tego tylko po to żeby jak najszybciej opuścić Birobidżan i wyjechać do Izraela - o tym Piotr Pogorzelski w podcaście Po prostu Wschód rozmawiał z rosyjską historyczką i dziennikarką Maszą Makarową. 

Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.

Łukaszenka i Putin. Związek z rozsądku
2021-05-23 15:00:00

Politycy nie muszą się lubić, ale jak trzeba, muszą ze sobą współpracować. Tak wygląda relacja między Aleksandrem Łukaszenką  i Władimirem Putinem. Trudno zarzucić im przyjaźń, co jednak nie przeszkadza im często się spotykać i  podejmować decyzje o znaczeniu strategicznym dla obu krajów. Równocześnie trudno nie zauważyć, że jeden drugiego próbuje "ograć". Kiedyś Łukaszenka marzył o schedzie po Borysie Jelcynie. Gdy to stało się niemożliwe regularnie wykorzystuje chwile słabości Rosji żeby poprawić sytuację swoją i Mińska. Z drugiej strony Putin potrafi obraźliwie wyrażać się o Białorusi, praktycznie kontroluje obronność tego kraju, nie lubi Łukaszenki, a mimo to w 2020 r. wsparł go i możliwe, że uratował przed upadkiem.  Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich opowiada o charakterze relacji między Łukaszenką a Putinem i o tym, jak przekładają się one na stosunki między Białorusią a Rosją. Na pewno nie ma w tym sympatii między przywódcami, choć Białorusini i Rosjanie są sobie bardzo bliscy. Jednak nawet to zaczęło się zmieniać pod wpływem wydarzeń ostatniego roku, a liczba Białorusini coraz częściej i chętniej spoglądają na zachód niż na wschód. To stwarza też okazję dla Unii Europejskiej i dla Polski, aby wesprzeć proces demokratyzacji i rozwoju Białorusi. Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Politycy nie muszą się lubić, ale jak trzeba, muszą ze sobą współpracować. Tak wygląda relacja między Aleksandrem Łukaszenką  i Władimirem Putinem. Trudno zarzucić im przyjaźń, co jednak nie przeszkadza im często się spotykać i  podejmować decyzje o znaczeniu strategicznym dla obu krajów.

Równocześnie trudno nie zauważyć, że jeden drugiego próbuje "ograć". Kiedyś Łukaszenka marzył o schedzie po Borysie Jelcynie. Gdy to stało się niemożliwe regularnie wykorzystuje chwile słabości Rosji żeby poprawić sytuację swoją i Mińska. Z drugiej strony Putin potrafi obraźliwie wyrażać się o Białorusi, praktycznie kontroluje obronność tego kraju, nie lubi Łukaszenki, a mimo to w 2020 r. wsparł go i możliwe, że uratował przed upadkiem. 

Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich opowiada o charakterze relacji między Łukaszenką a Putinem i o tym, jak przekładają się one na stosunki między Białorusią a Rosją. Na pewno nie ma w tym sympatii między przywódcami, choć Białorusini i Rosjanie są sobie bardzo bliscy. Jednak nawet to zaczęło się zmieniać pod wpływem wydarzeń ostatniego roku, a liczba Białorusini coraz częściej i chętniej spoglądają na zachód niż na wschód. To stwarza też okazję dla Unii Europejskiej i dla Polski, aby wesprzeć proces demokratyzacji i rozwoju Białorusi.

Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Strzelanina w szkole i Internet w Rosji
2021-05-18 10:22:11

Chodzi przede wszystkim o wolność wypowiadania się w Internecie, która i tak już jest w Rosji znacznie ograniczona. Wszystko dlatego, że sprawca udostępnił tuż przed strzelaniną w jednym z komunikatorów nagranie wideo, na którym zapowiada atak na gimnazjum.  Pojawiły się też propozycje dotyczące ograniczenia dostępu do broni. W Rosji prawo jest dość liberalne, nie potrzeba nawet zaświadczenia o niekaralności. Potrzebne są zaświadczenia od lekarzy, między innymi, o stanie zdrowia psychicznego, ale ze względu na dużą korupcję, nie ma problemu z ich kupnem. Sprawca strzelaniny jeszcze w zeszłym roku miał zdiagnozowaną chorobę mózgu, a mimo to wiosną tego roku otrzymał pozwolenie. Rosyjscy politycy zapowiadają zmianę prawa. Poprzednie zapowiedzi nie przyniosły jednak jego zaostrzenia.  Piotr Pogorzelski  w podcaście Po prostu Wschód rozmawiał z dr Marią Domańską z Ośrodka Studiów Wschodnich na temat tego, co doprowadziło do tragedii. Jakie znaczenie ma militaryzacja rosyjskiego społeczeństwa, a także problemy szkolnictwa. W placówkach oświatowych młodzież najczęściej nie może liczyć na pomoc psychologiczną.  Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia . Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .

Chodzi przede wszystkim o wolność wypowiadania się w Internecie, która i tak już jest w Rosji znacznie ograniczona. Wszystko dlatego, że sprawca udostępnił tuż przed strzelaniną w jednym z komunikatorów nagranie wideo, na którym zapowiada atak na gimnazjum. 

Pojawiły się też propozycje dotyczące ograniczenia dostępu do broni. W Rosji prawo jest dość liberalne, nie potrzeba nawet zaświadczenia o niekaralności. Potrzebne są zaświadczenia od lekarzy, między innymi, o stanie zdrowia psychicznego, ale ze względu na dużą korupcję, nie ma problemu z ich kupnem. Sprawca strzelaniny jeszcze w zeszłym roku miał zdiagnozowaną chorobę mózgu, a mimo to wiosną tego roku otrzymał pozwolenie. Rosyjscy politycy zapowiadają zmianę prawa. Poprzednie zapowiedzi nie przyniosły jednak jego zaostrzenia. 

Piotr Pogorzelski  w podcaście Po prostu Wschód rozmawiał z dr Marią Domańską z Ośrodka Studiów Wschodnich na temat tego, co doprowadziło do tragedii. Jakie znaczenie ma militaryzacja rosyjskiego społeczeństwa, a także problemy szkolnictwa. W placówkach oświatowych młodzież najczęściej nie może liczyć na pomoc psychologiczną. 

Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.

30 lat po... Czy rozpad się opłacił?
2021-05-16 17:25:22

Przed upadkiem Związku Radzieckiego Moskwa stała na czele drugiej potęgi gospodarczej świata. Organizm ekonomiczny budowany pod sztandarem socjalizmu obejmował nie tylko republiki ZSRR, ale także wiele państw bloku wschodniego i krajów rozwijających się.  Obecnie Rosja nadal jest największą gospodarką byłego Związku Radzieckiego, ale w skali globalnej jest dopiero na miejscu 11. Nie wykorzystuje przy tym ogromnego potencjału, jakim są mieszkańcy tego kraju. Rosja posiada uczelnie i naukowców, którzy potrafili stworzyć własną szczepionkę na COVID-19, dysponuje nowoczesnymi technologiami, ale nadal uzależniona jest od sprzedaży surowców naturalnych.  Dorota Niedziółka ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie podkreśla, że polityka jest jednym z głównych hamulców uniemożliwiających rozwój. W rezultacie nie tylko kapitał zewnętrzny nie napływa, ale także  własny kapitał ucieka z kraju. Kryzysy często są wydarzeniami, które w gospodarkę uderzają, ale równocześnie stanowią okazję dla modyfikacji systemu i rozwoju. Rosja jednak nie wykorzystała żadnego  z dramatycznych wydarzeń ostatnich trzech dekad, aby dokonać udanej transformacji. Teraz stoi przed kolejnym wyzwanie, a zarazem szansą, którą jest kryzys klimatyczny. Nic nie wskazuje jednak na to, aby Kreml dokonał zmian politycznych koniecznych dla uwolnienia przedsiębiorczości Rosjan i przestawienia kraju z gospodarki surowcowej na zieloną gospodarkę przyjazną dla środowiska.

Przed upadkiem Związku Radzieckiego Moskwa stała na czele drugiej potęgi gospodarczej świata. Organizm ekonomiczny budowany pod sztandarem socjalizmu obejmował nie tylko republiki ZSRR, ale także wiele państw bloku wschodniego i krajów rozwijających się. 

Obecnie Rosja nadal jest największą gospodarką byłego Związku Radzieckiego, ale w skali globalnej jest dopiero na miejscu 11. Nie wykorzystuje przy tym ogromnego potencjału, jakim są mieszkańcy tego kraju. Rosja posiada uczelnie i naukowców, którzy potrafili stworzyć własną szczepionkę na COVID-19, dysponuje nowoczesnymi technologiami, ale nadal uzależniona jest od sprzedaży surowców naturalnych. 

Dorota Niedziółka ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie podkreśla, że polityka jest jednym z głównych hamulców uniemożliwiających rozwój. W rezultacie nie tylko kapitał zewnętrzny nie napływa, ale także  własny kapitał ucieka z kraju. Kryzysy często są wydarzeniami, które w gospodarkę uderzają, ale równocześnie stanowią okazję dla modyfikacji systemu i rozwoju. Rosja jednak nie wykorzystała żadnego  z dramatycznych wydarzeń ostatnich trzech dekad, aby dokonać udanej transformacji. Teraz stoi przed kolejnym wyzwanie, a zarazem szansą, którą jest kryzys klimatyczny. Nic nie wskazuje jednak na to, aby Kreml dokonał zmian politycznych koniecznych dla uwolnienia przedsiębiorczości Rosjan i przestawienia kraju z gospodarki surowcowej na zieloną gospodarkę przyjazną dla środowiska.

Uwaga trolle! Prosimy nie karmić
2021-05-09 13:54:55

Trollami są sieciowi napastnicy, a nie są internauci, którzy nie zgadzają się wyrażanymi opiniami. Każdy ma prawo do własnego zdania, a media społecznościowe dają możliwość przedstawienia i przedyskutowania poglądu czy stanowiska. Anton Saifullayeu z Instytutu Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego za trolli uważa ludzi, którzy samodzielnie lub zawodowo usiłują wpływać na dyskusję, wywoływać reakcje emocjonalne innych użytkowników i wypaczać debatę.  Czasem absurdalnymi stwierdzeniami usiłują poddawać w wątpliwość rzeczy wydające się nie budzić kontrowersji. Ich celem jest sprawienie wrażenia, że nawet oczywistości podlegają dyskusji.  Rzeczą charakterystyczną jest gromadzenie się trolli wokół konkretnych tematów, takich jak zagadnienia Białoruskie, i forsowanie przez nich opinii często zasadniczo odbiegających od sentymentów społecznych czy powszechnego przekazu medialnego. W tej sytuacji internetowi napastnicy usiłują tworzyć sztuczny dyskurs i forsować bardzo jasno określone, na przykład antyzachodnie narracje, bo czyż Białorusin nie powinien tęsknić za porządkiem pod rządami Baćki, zamiast ryzykować zniewolenie przez Zachód z Polską na czele?  Saifullayeu zwraca przy tym uwagę, że trolle zazwyczaj nie głoszą oczywistych poglądów prorosyjskich, które zbyt łatwo zdemaskowałyby źródło dezinformacji. Zdaniem eksperta, niekiedy można dostrzec pewną sztuczność języka, ale także sztampowość wypowiedzi. Trolle równie szybko znikają z dyskusji, jak je inicjują. Jeżeli wzbudzą kontrowersje, wypromują zadaną narrację i skutecznie rozpoczną dyskusję, której w przeciwnym wypadku by nie było, uznają zadanie za wykonane i porzucają wątek. Rozwiązaniem nie jest cenzurowanie wypowiedzi. Paradoksalnie takie działania jedynie uwiarygadniają informacyjnych napastników stwarzając wrażenie, że publikujący treść ma coś do ukrycia, jakiś tajny cel ujawniany przez trolli. Najskuteczniejszą metodą neutralizacji ludzi siejących dezinformację jest uzbrajanie się w rzetelną wiedzę, obserwowanie własnych emocji i unikanie wątków, które wyraźnie je wzbudzają, ale także, a może przede wszystkim, ignorowanie - nie karmienie - trolli. Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Trollami są sieciowi napastnicy, a nie są internauci, którzy nie zgadzają się wyrażanymi opiniami. Każdy ma prawo do własnego zdania, a media społecznościowe dają możliwość przedstawienia i przedyskutowania poglądu czy stanowiska. Anton Saifullayeu z Instytutu Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego za trolli uważa ludzi, którzy samodzielnie lub zawodowo usiłują wpływać na dyskusję, wywoływać reakcje emocjonalne innych użytkowników i wypaczać debatę.

 Czasem absurdalnymi stwierdzeniami usiłują poddawać w wątpliwość rzeczy wydające się nie budzić kontrowersji. Ich celem jest sprawienie wrażenia, że nawet oczywistości podlegają dyskusji. 

Rzeczą charakterystyczną jest gromadzenie się trolli wokół konkretnych tematów, takich jak zagadnienia Białoruskie, i forsowanie przez nich opinii często zasadniczo odbiegających od sentymentów społecznych czy powszechnego przekazu medialnego. W tej sytuacji internetowi napastnicy usiłują tworzyć sztuczny dyskurs i forsować bardzo jasno określone, na przykład antyzachodnie narracje, bo czyż Białorusin nie powinien tęsknić za porządkiem pod rządami Baćki, zamiast ryzykować zniewolenie przez Zachód z Polską na czele? 

Saifullayeu zwraca przy tym uwagę, że trolle zazwyczaj nie głoszą oczywistych poglądów prorosyjskich, które zbyt łatwo zdemaskowałyby źródło dezinformacji. Zdaniem eksperta, niekiedy można dostrzec pewną sztuczność języka, ale także sztampowość wypowiedzi. Trolle równie szybko znikają z dyskusji, jak je inicjują. Jeżeli wzbudzą kontrowersje, wypromują zadaną narrację i skutecznie rozpoczną dyskusję, której w przeciwnym wypadku by nie było, uznają zadanie za wykonane i porzucają wątek.

Rozwiązaniem nie jest cenzurowanie wypowiedzi. Paradoksalnie takie działania jedynie uwiarygadniają informacyjnych napastników stwarzając wrażenie, że publikujący treść ma coś do ukrycia, jakiś tajny cel ujawniany przez trolli. Najskuteczniejszą metodą neutralizacji ludzi siejących dezinformację jest uzbrajanie się w rzetelną wiedzę, obserwowanie własnych emocji i unikanie wątków, które wyraźnie je wzbudzają, ale także, a może przede wszystkim, ignorowanie - nie karmienie - trolli.

Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Albańczycy wchodzą trzeci raz do tej samej rzeki
2021-05-01 17:08:50

Nie można powiedzieć aby to ugrupowanie odnosiło duże sukcesy w kierowaniu krajem. Raczej wręcz przeciwnie, korupcja się umacnia, system klientystyczny funkcjonuje bardzo dobrze, a pandemia pokazała, że państwo nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej opieki medycznej. Stąd Albańczycy musieli znieść bardzo ostry lockdown, trudny do porównania z ograniczeniami, które były w Polsce. Pogorszyło to i tak nie najlepszą sytuację gospodarczą, między innymi, z powodu tego, że w wyniku pandemii bardzo ucierpiała turystyka.  Na czym polega zatem fenomen Partii Socjalistycznej? Marta Szpala z Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z Piotrem Pogorzelskim w podcaście Po prostu Wschód wyjaśnia, że ugrupowanie to właściwie nie ma odpowiedniej konkurencji na scenie politycznej, ale -co więcej- Edi Rama zapewnił sobie poparcie lokalnych władz i państwowych instytucji. Pojawiły się też oskarżenia o kupowanie głosów.  Mimo to UE, czy Stany Zjednoczone raczej ostro nie krytykowały tych wyborów nie chcąc destabilizować Albanii. Kraj ten w tym roku ma zacząć rozmowy akcesyjne z Brukselą. Od 2009 roku jest członkiem NATO.  Marta Szpala odpowiada też na pytania, dlaczego Edi Rama jest tak lubiany przez Zachód, a także dlaczego młodzi Albańczycy patrzą z nadzieją na kosowską politykę.  Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia . Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .

Nie można powiedzieć aby to ugrupowanie odnosiło duże sukcesy w kierowaniu krajem. Raczej wręcz przeciwnie, korupcja się umacnia, system klientystyczny funkcjonuje bardzo dobrze, a pandemia pokazała, że państwo nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej opieki medycznej. Stąd Albańczycy musieli znieść bardzo ostry lockdown, trudny do porównania z ograniczeniami, które były w Polsce. Pogorszyło to i tak nie najlepszą sytuację gospodarczą, między innymi, z powodu tego, że w wyniku pandemii bardzo ucierpiała turystyka. 

Na czym polega zatem fenomen Partii Socjalistycznej? Marta Szpala z Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z Piotrem Pogorzelskim w podcaście Po prostu Wschód wyjaśnia, że ugrupowanie to właściwie nie ma odpowiedniej konkurencji na scenie politycznej, ale -co więcej- Edi Rama zapewnił sobie poparcie lokalnych władz i państwowych instytucji. Pojawiły się też oskarżenia o kupowanie głosów. 

Mimo to UE, czy Stany Zjednoczone raczej ostro nie krytykowały tych wyborów nie chcąc destabilizować Albanii. Kraj ten w tym roku ma zacząć rozmowy akcesyjne z Brukselą. Od 2009 roku jest członkiem NATO. 

Marta Szpala odpowiada też na pytania, dlaczego Edi Rama jest tak lubiany przez Zachód, a także dlaczego młodzi Albańczycy patrzą z nadzieją na kosowską politykę. 

Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.

Białorusini uciekają do Polski
2021-04-25 14:15:22

Represje na Białorusi są coraz bardziej dotkliwe. Ich ofiarami padają poszczególne osoby, które chociażby wyraziły niezadowolenie z sytuacji kraju, a nawet ich bliscy. Szykany obejmują też całe grupy, takie jak obrońcy praw człowieka, niezależni dziennikarze, aktywiści, uczestnicy protestów czy przedsiębiorcy wspierający protesty. Reżim czasem dosłownie, fizycznie niszczy ludziom życie, a niekiedy pozbawia środków do życia.  - Białoruś stosuje chyba wszystkie metody [represji], o których możemy przypomnieć sobie patrząc na historię Polski albo innych państw komunistycznych czy radzieckich – mówi  Olga Salomatowa z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W oparciu o własne doświadczenia  Salomatowa opowiada, jak głęboki wpływ na psychikę człowieka ma życie w warunkach ciągłego zagrożenia i niepewności, ze świadomością otaczającej przemocy. Dla wielu Białorusinów Polska jest pierwszym miejscem, w którym mogą szukać pomocy czy nadziei na nowe życie. Przyjeżdżają ludzie straumatyzowani, po bardzo trudnych przeżyciach a nawet torturach. W Polsce muszą ułożyć sobie życie od nowa.   - Każda osoba, która wyjeżdża z ze swojego kraju musi podjąć bardzo ważną decyzję, zrezygnować z czego bardzo ważnego w swoim życia i w Polsce odnaleźć się na nowo –mówi Salomatova. Helsińska Fundacja Praw Człowieka zauważyła, że nasilenie represji na Białorusi wpłynęło na wyraźny wzrost liczby uciekinierów. Dla części z nich Polska jest krajem docelowym, a dla innych – tranzytowym. Na przykład, członkowie społeczności LGBT czy ludzie z problemami zdrowotnymi wolą w Polsce nie zostawać, jednak osoby zmuszone do pilnej ucieczki nie zawsze mają możliwość wyboru kraju, do którego trafią. Zdarza się, że ludzie są ostrzegani o zbliżającym się aresztowaniu, a czasem wzywani do stawienia się przed śledczymi. Procedury często są niejasne. Niekiedy przychodzi jedynie SMS od władz, a osoba, do której zwrócił się przedstawiciel reżimu, ponosi pełną odpowiedzialność za to czy i jak zareaguje. To jej problem, jeżeli wiadomość przeoczy. Białorusini, którzy w ciągu ostatniego roku byli już szykanowani wiedzą, że są na celowniku. Rezultatem potrafi być zredukowanie, w ciągu doby czy dwóch, życia człowieka do rozmiarów bagażu lotniczego. Zdarza się, że rozbijane są rodziny, a bliscy nie wiedzą ile czasu będzie trwać rozłąka. To łamie ludziom życie, jednak wielu z nich wyjeżdża z głębokim przekonaniem, że to sytuacja tymczasowa. Uciekinierzy wierzą, że nie wyjeżdżają na zawsze, choć nie wiedzą na jak długo. Lądowa droga ucieczki jest bardzo ograniczona i dostępna jest tylko dla tych, którzy spełniają określone i niełatwe kryteriach. W rezultacie pozostaje ucieczka samolotem, co z kolei jest drogie, zwłaszcza dla ludzi, którym władze zarekwirowały wszystkie pieniądze.  - Po wylądowaniu w Warszawie Białorusin musi dać sobie radę – podkreśla Salomatowa. - Część osób przyjeżdża ze świadomością bycia uchodźcą i zwraca się z prośbą o ochronę międzynarodową. Są też tacy, którzy nie chcą być uchodźcami, tylko starają się zbudować w Polsce normalne życie.  Dużym ułatwieniem było wprowadzenie przez Polskę wiz humanitarnych dających prawo do pracy. Działają też organizacje, które wspierają Białorusinów uciekających z kraju. Wielu z nich wcześniej już wie, gdzie szukać pomocy.  Jednym z problemów, z którymi borykają się Białorusini w Polsce jest pandemia koronawirusa. Obcokrajowiec, a zwłaszcza taki, który nie mówi po polsku, ma problemy z przeprowadzeniem testów i otrzymaniem pomocy. Były sytuacje, w których ktoś zachorował i decydował się na test, jednak nie mógł otrzymać wyniku, bo nie znał języka. Z kolei zasady RODO uniemożliwiały komuś innemu uzyskanie takiej informacji w jego imieniu, a infolinia rosyjskojęzyczna nie działała. Zwłaszcza na początku pandemii brakowało bezpłatnej pomocy dla ludzi, którzy często uciekali bez środków do życia. Problemem były też często zmieniające się zasady wjazdów do kraju, wydawania wiz i reguły często niezrozumiałe dla obcokrajowców. - Człowiek [w takiej sytuacji] jest zdany sam na siebie i musi walczyć. – mówi Salomatova, choć podkreśla, że Polska deklaruje chęć, wspiera Białorusinów i bardzo dużo zrobiła, żeby pomóc uciekinierom. Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Represje na Białorusi są coraz bardziej dotkliwe. Ich ofiarami padają poszczególne osoby, które chociażby wyraziły niezadowolenie z sytuacji kraju, a nawet ich bliscy. Szykany obejmują też całe grupy, takie jak obrońcy praw człowieka, niezależni dziennikarze, aktywiści, uczestnicy protestów czy przedsiębiorcy wspierający protesty. Reżim czasem dosłownie, fizycznie niszczy ludziom życie, a niekiedy pozbawia środków do życia. 

- Białoruś stosuje chyba wszystkie metody [represji], o których możemy przypomnieć sobie patrząc na historię Polski albo innych państw komunistycznych czy radzieckich – mówi  Olga Salomatowa z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

W oparciu o własne doświadczenia  Salomatowa opowiada, jak głęboki wpływ na psychikę człowieka ma życie w warunkach ciągłego zagrożenia i niepewności, ze świadomością otaczającej przemocy. Dla wielu Białorusinów Polska jest pierwszym miejscem, w którym mogą szukać pomocy czy nadziei na nowe życie. Przyjeżdżają ludzie straumatyzowani, po bardzo trudnych przeżyciach a nawet torturach. W Polsce muszą ułożyć sobie życie od nowa.  

- Każda osoba, która wyjeżdża z ze swojego kraju musi podjąć bardzo ważną decyzję, zrezygnować z czego bardzo ważnego w swoim życia i w Polsce odnaleźć się na nowo –mówi Salomatova.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka zauważyła, że nasilenie represji na Białorusi wpłynęło na wyraźny wzrost liczby uciekinierów. Dla części z nich Polska jest krajem docelowym, a dla innych – tranzytowym. Na przykład, członkowie społeczności LGBT czy ludzie z problemami zdrowotnymi wolą w Polsce nie zostawać, jednak osoby zmuszone do pilnej ucieczki nie zawsze mają możliwość wyboru kraju, do którego trafią.

Zdarza się, że ludzie są ostrzegani o zbliżającym się aresztowaniu, a czasem wzywani do stawienia się przed śledczymi. Procedury często są niejasne. Niekiedy przychodzi jedynie SMS od władz, a osoba, do której zwrócił się przedstawiciel reżimu, ponosi pełną odpowiedzialność za to czy i jak zareaguje. To jej problem, jeżeli wiadomość przeoczy. Białorusini, którzy w ciągu ostatniego roku byli już szykanowani wiedzą, że są na celowniku.

Rezultatem potrafi być zredukowanie, w ciągu doby czy dwóch, życia człowieka do rozmiarów bagażu lotniczego. Zdarza się, że rozbijane są rodziny, a bliscy nie wiedzą ile czasu będzie trwać rozłąka. To łamie ludziom życie, jednak wielu z nich wyjeżdża z głębokim przekonaniem, że to sytuacja tymczasowa. Uciekinierzy wierzą, że nie wyjeżdżają na zawsze, choć nie wiedzą na jak długo.

Lądowa droga ucieczki jest bardzo ograniczona i dostępna jest tylko dla tych, którzy spełniają określone i niełatwe kryteriach. W rezultacie pozostaje ucieczka samolotem, co z kolei jest drogie, zwłaszcza dla ludzi, którym władze zarekwirowały wszystkie pieniądze. 

- Po wylądowaniu w Warszawie Białorusin musi dać sobie radę – podkreśla Salomatowa. - Część osób przyjeżdża ze świadomością bycia uchodźcą i zwraca się z prośbą o ochronę międzynarodową. Są też tacy, którzy nie chcą być uchodźcami, tylko starają się zbudować w Polsce normalne życie. 

Dużym ułatwieniem było wprowadzenie przez Polskę wiz humanitarnych dających prawo do pracy. Działają też organizacje, które wspierają Białorusinów uciekających z kraju. Wielu z nich wcześniej już wie, gdzie szukać pomocy. 

Jednym z problemów, z którymi borykają się Białorusini w Polsce jest pandemia koronawirusa. Obcokrajowiec, a zwłaszcza taki, który nie mówi po polsku, ma problemy z przeprowadzeniem testów i otrzymaniem pomocy. Były sytuacje, w których ktoś zachorował i decydował się na test, jednak nie mógł otrzymać wyniku, bo nie znał języka. Z kolei zasady RODO uniemożliwiały komuś innemu uzyskanie takiej informacji w jego imieniu, a infolinia rosyjskojęzyczna nie działała. Zwłaszcza na początku pandemii brakowało bezpłatnej pomocy dla ludzi, którzy często uciekali bez środków do życia. Problemem były też często zmieniające się zasady wjazdów do kraju, wydawania wiz i reguły często niezrozumiałe dla obcokrajowców.

- Człowiek [w takiej sytuacji] jest zdany sam na siebie i musi walczyć. – mówi Salomatova, choć podkreśla, że Polska deklaruje chęć, wspiera Białorusinów i bardzo dużo zrobiła, żeby pomóc uciekinierom.

Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Czesko - rosyjska wojna dyplomatyczna
2021-04-24 21:06:10

W wybuchu w 2014 roku zginęło 2 obywateli Czech. Prawdopodobnie na składach była zgromadzona amunicja, która miała trafić, za pośrednictwem bułgarskiego handlarza bronią, na Ukrainę i do Syrii - do rąk oponentów wspieranego przez Moskwę prezydent Assada.  Czesi nie tylko wydalili rosyjskich dyplomatów, ale też zrezygnowali z kupna od Rosji szczepionki Sputnik V oraz postanowili, że RosAtom nie zostanie dopuszczony do rozbudowy elektrowni jądrowej w Dukovanach. To ostatnie może być szczególnie bolesne dla Moskwy.  Sytuacja stała się na tyle poważna, że moskiewskie media zaczęły pisać, że w stosunkach między Czechami a Rosją nastała “praska zima” i są one najgorsze od rozpadu Czechosłowacji. Media zaczęły nawet rozważać, iż Moskwa może zakazać importu czeskiego piwa. Na szczęście dla rosyjskich fanów tego napoju, większość marek i tak jest produkowana na miejscu na licencji.  Postawa Pragi pokazała przy tym, że coraz więcej krajów Unii Europejskiej, i szerzej Europy, dołącza do antyrosyjskiej koalicji, a Moskwie zostaje już na naszym kontynencie coraz mniej sojuszników.  Więcej na ten temat w rozmowie Piotra Pogorzelskiego z Davidem Stulikiem z praskiego Centrum Bezpieczeństwa Wartości Europejskie  w podcaście Po prostu Wschód . Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia . Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .

W wybuchu w 2014 roku zginęło 2 obywateli Czech. Prawdopodobnie na składach była zgromadzona amunicja, która miała trafić, za pośrednictwem bułgarskiego handlarza bronią, na Ukrainę i do Syrii - do rąk oponentów wspieranego przez Moskwę prezydent Assada. 

Czesi nie tylko wydalili rosyjskich dyplomatów, ale też zrezygnowali z kupna od Rosji szczepionki Sputnik V oraz postanowili, że RosAtom nie zostanie dopuszczony do rozbudowy elektrowni jądrowej w Dukovanach. To ostatnie może być szczególnie bolesne dla Moskwy. 

Sytuacja stała się na tyle poważna, że moskiewskie media zaczęły pisać, że w stosunkach między Czechami a Rosją nastała “praska zima” i są one najgorsze od rozpadu Czechosłowacji. Media zaczęły nawet rozważać, iż Moskwa może zakazać importu czeskiego piwa. Na szczęście dla rosyjskich fanów tego napoju, większość marek i tak jest produkowana na miejscu na licencji. 

Postawa Pragi pokazała przy tym, że coraz więcej krajów Unii Europejskiej, i szerzej Europy, dołącza do antyrosyjskiej koalicji, a Moskwie zostaje już na naszym kontynencie coraz mniej sojuszników. 

Więcej na ten temat w rozmowie Piotra Pogorzelskiego z Davidem Stulikiem z praskiego Centrum Bezpieczeństwa Wartości Europejskie  w podcaście Po prostu Wschód.

Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite .

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie