Nowa Europa Wschodnia

Nowa Europa Wschodnia przybliża i odczarowuje "Wschód". Ten cudzysłów został użyty celowo, bo obszar tematyczny, o którym opowiadamy, jest bardzo umownie określony, zróżnicowany pod każdym możliwym względem, a przede wszystkim – ogromny.


Odcinki od najnowszych:

Protesty są w sercach Białorusinów, rzadziej na ulicach
2021-03-28 14:27:36

Białorusini nie są ludźmi, którym mroźna zima przeszkodziłaby w wyjściu na ulice. Protesty nie wymarzły, choć rzeczywiście wielotysięczne tłumy znikły z ulic Mińska, Grodna i innych miast. To skutek fali przemocy i represji, które dotykają przedstawicieli praktycznie wszystkich grup społecznych. Każdego, kto w jakikolwiek sposób pokaże niezadowolenie z działań władz. Aleksandr Łukaszenka, prezydent nieuznawany przez Zachód po sfałszowaniu wyborów w sierpniu 2020 r., zniweczył też plan Władimira Putina. Wielu obserwatorów uważało, że prezydent Rosji chciał zastąpić Łukaszenkę kimś „mniej toksycznym”, co pozwoliłoby mu bezpiecznie umocnić wpływy Rosji na Białorusi. Musiał jednak zaczekać, aż sytuacja się nieco uspokoi, aby uniknąć wrażenia, że dyktator został usunięty na skutek presji społecznej. Na taki precedens gospodarz Kremla nie może sobie pozwolić.  Tymczasem Łukaszenka nie czeka na rozwój wypadków. Przeszedł do ofensywy, która oznacza, że represjonowanym można być nawet za takie, wydawać by się mogło, błahostki, jak wywieszenie biało-czerwono-białego proporczyka czy zdjęcia jednego z liderów opozycji. Justyna Prus przekonuje jednak, że Białorusini są jak produkowane przez nich traktory. Taka maszyna ma ogromna moc i nie jest łatwo ją zatrzymać, gdy już się ją uruchomi.  Zachód zajęty jest walką z koronawirusem, a złe, powtarzające się wiadomości płynące z Białorusi powszednieją. Zainteresowanie tracą też politycy. Dziennikarka podkreśla, że Zachód nie ma prawa przestać mówić o tym, co spotyka Białorusinów i ich kraj.  Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Białorusini nie są ludźmi, którym mroźna zima przeszkodziłaby w wyjściu na ulice. Protesty nie wymarzły, choć rzeczywiście wielotysięczne tłumy znikły z ulic Mińska, Grodna i innych miast. To skutek fali przemocy i represji, które dotykają przedstawicieli praktycznie wszystkich grup społecznych. Każdego, kto w jakikolwiek sposób pokaże niezadowolenie z działań władz.

Aleksandr Łukaszenka, prezydent nieuznawany przez Zachód po sfałszowaniu wyborów w sierpniu 2020 r., zniweczył też plan Władimira Putina. Wielu obserwatorów uważało, że prezydent Rosji chciał zastąpić Łukaszenkę kimś „mniej toksycznym”, co pozwoliłoby mu bezpiecznie umocnić wpływy Rosji na Białorusi. Musiał jednak zaczekać, aż sytuacja się nieco uspokoi, aby uniknąć wrażenia, że dyktator został usunięty na skutek presji społecznej. Na taki precedens gospodarz Kremla nie może sobie pozwolić. 

Tymczasem Łukaszenka nie czeka na rozwój wypadków. Przeszedł do ofensywy, która oznacza, że represjonowanym można być nawet za takie, wydawać by się mogło, błahostki, jak wywieszenie biało-czerwono-białego proporczyka czy zdjęcia jednego z liderów opozycji. Justyna Prus przekonuje jednak, że Białorusini są jak produkowane przez nich traktory. Taka maszyna ma ogromna moc i nie jest łatwo ją zatrzymać, gdy już się ją uruchomi. 

Zachód zajęty jest walką z koronawirusem, a złe, powtarzające się wiadomości płynące z Białorusi powszednieją. Zainteresowanie tracą też politycy. Dziennikarka podkreśla, że Zachód nie ma prawa przestać mówić o tym, co spotyka Białorusinów i ich kraj. 

Projekt dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Budowniczy niewidzialnych mostów z Polski
2021-03-22 16:15:05

Kryzys wspólnotowości widać dziś wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej w ostatnich dekadach. Podzielone stały się nie tylko społeczeństwa, ale i rodziny. Krzysztof Czyżewski od ponad 30 lat poszukuje tego, co wspólne. Kreuje, podążając za Czesławem Miłoszem, „tkankę łączną”, czyli doświadczenia i idee, które potrafią zbliżyć do siebie dawnych wrogów, skróconych sąsiadów i napędzane rywalizacją społeczności.  W zbiorze esejów pod tytułem W stronę Xenopolis przedstawia wnioski z pracy w miejscach konfliktu – w Bośni, Kosowie, ale także w Polsce. W Sejnach, gdzie osiadł na początku lat 90. XX wieku, zetknął się z silnym konfliktem pamięci polskiej, litewskiej i żydowskiej. Snuje rozważania nad nacjonalizmem, wskazując jego źródła na peryferiach, wśród ludzi żyjących z kompleksem centrum. Dlatego proponuje tworzyć małe centra świata – tak jak to zrobił w Sejnach w Krasnogrudzie, gdzie mieszka nieopodal rodzinnego dworu polskiego noblisty Czesława Miłosza.  Krzysztof Czyżewski, choć mówi przede wszystkim o współczesności, jest głęboko zanurzony w przeszłości. Dziadek do orzechów kupiony w lwowskim antykwariacie staje się wehikułem czasu. Przenosi nas do wcześniejszych epok, gdy granice przebiegały zupełnie inaczej niż dziś.  Z morenowych wzgórz wokół domu Krzysztofa Czyżewskiego nie widać granic. Widać Litwę, Białoruś, Puszczę Augustowską i jeziora. Przy dobrej pogodzie można nawet dostrzec Kaliningrad. W podcaście wykorzystane zostały fragmenty nagrań Sejneńskiej Spółdzielni Jazzowej, Michaela Alperta i Orkiestry Tratwy Muzykantów oraz Orkiestry Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego, wydane przez Ośrodek „Pogranicze – Sztuk, Kultur, Narodów” w Sejnach.

Kryzys wspólnotowości widać dziś wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej w ostatnich dekadach. Podzielone stały się nie tylko społeczeństwa, ale i rodziny. Krzysztof Czyżewski od ponad 30 lat poszukuje tego, co wspólne. Kreuje, podążając za Czesławem Miłoszem, „tkankę łączną”, czyli doświadczenia i idee, które potrafią zbliżyć do siebie dawnych wrogów, skróconych sąsiadów i napędzane rywalizacją społeczności. 

W zbiorze esejów pod tytułem W stronę Xenopolis przedstawia wnioski z pracy w miejscach konfliktu – w Bośni, Kosowie, ale także w Polsce. W Sejnach, gdzie osiadł na początku lat 90. XX wieku, zetknął się z silnym konfliktem pamięci polskiej, litewskiej i żydowskiej. Snuje rozważania nad nacjonalizmem, wskazując jego źródła na peryferiach, wśród ludzi żyjących z kompleksem centrum. Dlatego proponuje tworzyć małe centra świata – tak jak to zrobił w Sejnach w Krasnogrudzie, gdzie mieszka nieopodal rodzinnego dworu polskiego noblisty Czesława Miłosza. 

Krzysztof Czyżewski, choć mówi przede wszystkim o współczesności, jest głęboko zanurzony w przeszłości. Dziadek do orzechów kupiony w lwowskim antykwariacie staje się wehikułem czasu. Przenosi nas do wcześniejszych epok, gdy granice przebiegały zupełnie inaczej niż dziś. 

Z morenowych wzgórz wokół domu Krzysztofa Czyżewskiego nie widać granic. Widać Litwę, Białoruś, Puszczę Augustowską i jeziora. Przy dobrej pogodzie można nawet dostrzec Kaliningrad.

W podcaście wykorzystane zostały fragmenty nagrań Sejneńskiej Spółdzielni Jazzowej, Michaela Alperta i Orkiestry Tratwy Muzykantów oraz Orkiestry Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego, wydane przez Ośrodek „Pogranicze – Sztuk, Kultur, Narodów” w Sejnach.

30 lat po... Europa Wschodnia
2021-03-21 15:05:15

Trzydzieści lat temu nie tylko rozpadł się Związek Radziecki, ale także oficjalnie rozwiązany został Układ Warszawski. Wielu mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej odetchnęło wolnością. Nastąpił okres przemian politycznych i gospodarczych, który doprowadził do ogromnego zróżnicowania w regionie. Część krajów weszło do Uniii Europejskiej i NATO. Wybuchły konflikty zbrojne od Kaukazu po Ukrainę. Białoruś pogrążyła się w swoistym letargu. Adam Balcer zwraca uwagę na to, Rosji łatwiej było zaakceptować integrację z Zachodem państw, które utrzymały niepodległość w okresie między pierwszą a drugą wojną światową. Należą do nich, między innymi, Polska czy Węgry, ale także trzy byłe republiki radzieckie, Litwa, Łotwa i Estonia. Powstałą też  nowa linia podziału, któram zdaniem dziennikarki Oleny Babakovej, bardziej przypomina membranę, niż nową żelazną kurtynę. Co prawda epidemia Covid-19 podkreśliła ponowny  podział kontynentu przebiegający wzdłuż granicy strefy Schengen, jednak w odróżnieniu od czasów ZSRR,  nie jest to bariera, której przekroczenie może grozić śmiercią. Wbrew niezwykłemu optymizmowi ostatniej dekady ubiegłego wieku, Europa Środkowo-Wschodnia nie stała się obszarem niekwestionowanej wolności i bogactwa. Transformacja stworzyła nowe wyzwania ekonomiczne dla mieszkańców regionu, pojawiły się też konflikty zbrojne, a ostatnie lata pokazały spadek atrakcyjności Zachodu i wzrost tendencji autorytarnych. Babakowa podkreśla, że wielu mieszkańców wschodniej części Starego Kontynentu, bardziej niż sukcesu gospodarczego, brakuje obecnie poczucia godności, co skutecznie wykorzystują polityczni populiści.  

Trzydzieści lat temu nie tylko rozpadł się Związek Radziecki, ale także oficjalnie rozwiązany został Układ Warszawski. Wielu mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej odetchnęło wolnością. Nastąpił okres przemian politycznych i gospodarczych, który doprowadził do ogromnego zróżnicowania w regionie. Część krajów weszło do Uniii Europejskiej i NATO. Wybuchły konflikty zbrojne od Kaukazu po Ukrainę. Białoruś pogrążyła się w swoistym letargu.

Adam Balcer zwraca uwagę na to, Rosji łatwiej było zaakceptować integrację z Zachodem państw, które utrzymały niepodległość w okresie między pierwszą a drugą wojną światową. Należą do nich, między innymi, Polska czy Węgry, ale także trzy byłe republiki radzieckie, Litwa, Łotwa i Estonia. Powstałą też  nowa linia podziału, któram zdaniem dziennikarki Oleny Babakovej, bardziej przypomina membranę, niż nową żelazną kurtynę. Co prawda epidemia Covid-19 podkreśliła ponowny  podział kontynentu przebiegający wzdłuż granicy strefy Schengen, jednak w odróżnieniu od czasów ZSRR,  nie jest to bariera, której przekroczenie może grozić śmiercią.

Wbrew niezwykłemu optymizmowi ostatniej dekady ubiegłego wieku, Europa Środkowo-Wschodnia nie stała się obszarem niekwestionowanej wolności i bogactwa. Transformacja stworzyła nowe wyzwania ekonomiczne dla mieszkańców regionu, pojawiły się też konflikty zbrojne, a ostatnie lata pokazały spadek atrakcyjności Zachodu i wzrost tendencji autorytarnych. Babakowa podkreśla, że wielu mieszkańców wschodniej części Starego Kontynentu, bardziej niż sukcesu gospodarczego, brakuje obecnie poczucia godności, co skutecznie wykorzystują polityczni populiści.

 

30 lat po... Rosja i Chiny
2021-03-07 14:35:46

W czasach Związku Radzieckiego relacje między Moskwą a Pekinem przeżywały wzloty i upadki, od bliskiej współpracy po graniczne konflikty. Niezmiennie jednak to ZSRR było tu stroną dominującą. W ostatnich dekadach ta sytuacja się wyraźnie odwróciła. Chiny, po długiej przerwie, odzyskały prym. Co więcej, te dysproporcje z czasem będą  jedynie narastać.  Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej, podkreśla, że nierównowaga nie wynika już tylko z różnicy skali, ale z rozwoju Chin, których obywatele stali się statystycznie bogatsi od Rosjan.  Oba kraje potrzebują się wzajemnie. W skrócie, Rosjanie szukają rynków zbytu, a Chińczycy zasobów. Katarzyna Sarek, adiunktka Uniwersytetu Jagiellońskiego, Zakład Japonistyki i Sinologii, zaznacza, że obawy wielu Rosjan, iż Chińczycy ich podbiją i ograbią są nieuzasadnione.  Pekin działa w sposób przemyślany, merkantylistyczny i zrównoważony. Może w Moskwie kupić to, czego potrzebuje bez wchodzenia w spory, zwłaszcza że to nie Rosja, tylko USA są rywalem strategicznym. Wzajemnym relacjom towarzyszy niemal teatralnie podkreślana przyjaźń. Częste wizyty i wzniosłe słowa, na których przede wszystkim zależy prezydentowi Władimirowi Putinowi. Prezydent Xi Jinping nie skąpi pięknych gestów, które niewiele kosztują, a pomagają budować potęgę jego państwa. Współpraca nie oznacza jednak pełnej harmonii i wspólnoty interesów. W bardzo racjonalnym podejściu do rzeczywistości jest też miejsce na rywalizację, w szczególności w Azji Środkowej. Jednak żadna ze stron nie zrobi nic, by poważnie zagrozić drugiej, zwłaszcza że uwaga Moskwy skupia się na Europie, a Pekinu na Pacyfiku i rywalizacji z Waszyngtonem.

W czasach Związku Radzieckiego relacje między Moskwą a Pekinem przeżywały wzloty i upadki, od bliskiej współpracy po graniczne konflikty. Niezmiennie jednak to ZSRR było tu stroną dominującą. W ostatnich dekadach ta sytuacja się wyraźnie odwróciła. Chiny, po długiej przerwie, odzyskały prym. Co więcej, te dysproporcje z czasem będą  jedynie narastać.  Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej, podkreśla, że nierównowaga nie wynika już tylko z różnicy skali, ale z rozwoju Chin, których obywatele stali się statystycznie bogatsi od Rosjan. 

Oba kraje potrzebują się wzajemnie. W skrócie, Rosjanie szukają rynków zbytu, a Chińczycy zasobów. Katarzyna Sarek, adiunktka Uniwersytetu Jagiellońskiego, Zakład Japonistyki i Sinologii, zaznacza, że obawy wielu Rosjan, iż Chińczycy ich podbiją i ograbią są nieuzasadnione.  Pekin działa w sposób przemyślany, merkantylistyczny i zrównoważony. Może w Moskwie kupić to, czego potrzebuje bez wchodzenia w spory, zwłaszcza że to nie Rosja, tylko USA są rywalem strategicznym.

Wzajemnym relacjom towarzyszy niemal teatralnie podkreślana przyjaźń. Częste wizyty i wzniosłe słowa, na których przede wszystkim zależy prezydentowi Władimirowi Putinowi. Prezydent Xi Jinping nie skąpi pięknych gestów, które niewiele kosztują, a pomagają budować potęgę jego państwa. Współpraca nie oznacza jednak pełnej harmonii i wspólnoty interesów. W bardzo racjonalnym podejściu do rzeczywistości jest też miejsce na rywalizację, w szczególności w Azji Środkowej. Jednak żadna ze stron nie zrobi nic, by poważnie zagrozić drugiej, zwłaszcza że uwaga Moskwy skupia się na Europie, a Pekinu na Pacyfiku i rywalizacji z Waszyngtonem.

Covid-19 niszczy to, czego nie zburzyła wojna
2021-02-28 15:11:55

Koronawirus na dużą skalę dotarł do Donbasu jesienią 2020 r. wraz z powrotami ludzi pracujących na zachodzie Ukrainy i za granicą, w tym w Polsce. Pandemia bardzo mocno uderzyła w społeczności doświadczone przez lata wojny. Do traum wywołanych konfliktem zbrojnym doszedł strach przed chorobą. Marta Titaniec z Fundacji Most Solidarności podkreśla dramatyczną sytuację ludzi, którzy nie zachowują kwarantanny, bo  muszą pracować, żeby przeżyć. Często czują się porzuceni przez własny kraj.  Tim Bohse z niemieckiej organizacji DRA od lat pracuje na wschodzie Ukrainy. Podkreśla nie tylko wagę kampanii informacyjnych, ale także ciągłego lobbowania wśród społeczeństw i polityków na Zachodzie na rzecz Ukrainy i Białorusi. Uważa przy tym, że Kijów działa racjonalnie odmawiając skorzystania ze  szczepionki Sputnik V w sytuacji rosyjskiej agresji i okupacji Krymu. Jego zdaniem Zachód powinien pomóc w szczepieniach, a od wsparcia udzielonego Ukraińcom i Białorusinom zależy, jak będą wyglądały wzajemne relacje w przyszłości. Równocześnie dostrzega działanie propagandy rosyjskiej, która podsyca nieufność wobec Kijowa i Zachodu. O ile Ukraina jest zainteresowana współpracą z Unią Europejską, to pomaganie na Białorusi jest niemal niemożliwe. Przynajmniej na poziomie oficjalnym. Tim Bohse uważa, że Niemcy powinni wzorować się tutaj na Polakach, którzy mają ogromne doświadczenie we współpracy na poziomie społecznym i to w warunkach trudności stwarzanych przez reżim. 

Koronawirus na dużą skalę dotarł do Donbasu jesienią 2020 r. wraz z powrotami ludzi pracujących na zachodzie Ukrainy i za granicą, w tym w Polsce. Pandemia bardzo mocno uderzyła w społeczności doświadczone przez lata wojny. Do traum wywołanych konfliktem zbrojnym doszedł strach przed chorobą. Marta Titaniec z Fundacji Most Solidarności podkreśla dramatyczną sytuację ludzi, którzy nie zachowują kwarantanny, bo  muszą pracować, żeby przeżyć. Często czują się porzuceni przez własny kraj. 

Tim Bohse z niemieckiej organizacji DRA od lat pracuje na wschodzie Ukrainy. Podkreśla nie tylko wagę kampanii informacyjnych, ale także ciągłego lobbowania wśród społeczeństw i polityków na Zachodzie na rzecz Ukrainy i Białorusi. Uważa przy tym, że Kijów działa racjonalnie odmawiając skorzystania ze  szczepionki Sputnik V w sytuacji rosyjskiej agresji i okupacji Krymu. Jego zdaniem Zachód powinien pomóc w szczepieniach, a od wsparcia udzielonego Ukraińcom i Białorusinom zależy, jak będą wyglądały wzajemne relacje w przyszłości. Równocześnie dostrzega działanie propagandy rosyjskiej, która podsyca nieufność wobec Kijowa i Zachodu.

O ile Ukraina jest zainteresowana współpracą z Unią Europejską, to pomaganie na Białorusi jest niemal niemożliwe. Przynajmniej na poziomie oficjalnym. Tim Bohse uważa, że Niemcy powinni wzorować się tutaj na Polakach, którzy mają ogromne doświadczenie we współpracy na poziomie społecznym i to w warunkach trudności stwarzanych przez reżim. 

Niemcy i Państwa Bałtyckie. Pragmatyzm ponad różnicami
2021-02-22 17:40:27

Relacja między Niemcami i Państwami Bałtyckimi charakteryzuje rozbudowana sieć interesów gospodarczych i politycznych. Nie zawsze tak było. Po upadku komunizmu Berlin nie był zachwycony ambicjami niepodległościowymi Bałtów. Postrzegał je jako potencjalną przeszkodę na drodze do zjednoczenia Niemiec.  Z czasem to się zmieniło. Obecnie, pomimo wielkiej dysproporcji  Niemcy i Bałtowie są sobie potrzebni. Agresywna polityka Rosji wobec Ukrainy, wydarzenia na Białorusi, a także brexit, podkreśliły  znaczenie tej współpracy. Co więcej  Litwa, Łotwa i Estonia należą do Unii Europejskiej, są w strefie euro i wstąpiły do NATO, co, mimo niewielkich rozmiarów, czyni je pożądanymi partnerami międzynarodowymi.   Te relacje są jednak dalekie od ideału. Ciążą nad nimi  gospodarcze powiązania pomiędzy Berlinem i Moskwą, a zwłaszcza gazociąg Nord Stream 2.  O ile Bałtowie  cieszą się  dobrą opinią Niemców, to wielu krytykuje ich za stanowczą politykę antyrosyjską. Jednak tu także wiele zmienił rok 2014 i agresja Rosji na Ukrainie. Od tamtej pory Berlin wyraźnie zwiększa swoje zaangażowanie militarne w basenie Morza Bałtyckiego, choć nadal ma wiele do zrobienia.   

Relacja między Niemcami i Państwami Bałtyckimi charakteryzuje rozbudowana sieć interesów gospodarczych i politycznych. Nie zawsze tak było. Po upadku komunizmu Berlin nie był zachwycony ambicjami niepodległościowymi Bałtów. Postrzegał je jako potencjalną przeszkodę na drodze do zjednoczenia Niemiec.  Z czasem to się zmieniło.

Obecnie, pomimo wielkiej dysproporcji  Niemcy i Bałtowie są sobie potrzebni. Agresywna polityka Rosji wobec Ukrainy, wydarzenia na Białorusi, a także brexit, podkreśliły  znaczenie tej współpracy. Co więcej  Litwa, Łotwa i Estonia należą do Unii Europejskiej, są w strefie euro i wstąpiły do NATO, co, mimo niewielkich rozmiarów, czyni je pożądanymi partnerami międzynarodowymi.  

Te relacje są jednak dalekie od ideału. Ciążą nad nimi  gospodarcze powiązania pomiędzy Berlinem i Moskwą, a zwłaszcza gazociąg Nord Stream 2.  O ile Bałtowie  cieszą się  dobrą opinią Niemców, to wielu krytykuje ich za stanowczą politykę antyrosyjską. Jednak tu także wiele zmienił rok 2014 i agresja Rosji na Ukrainie. Od tamtej pory Berlin wyraźnie zwiększa swoje zaangażowanie militarne w basenie Morza Bałtyckiego, choć nadal ma wiele do zrobienia. 

 

30 lat po... Kaukaz
2021-02-21 17:47:20

Niedawna wojna w Górskim Karabachu wstrząsnęła mieszkańcami Kaukazu pobudzając rozmaite, często sprzeczne nadzieje i ambicje. W regionie zajmującym  powierzchnię, mniej więcej, połowy Polski żyje  prawie 70 grup narodowych. Funkcjonują tam  3 kraje,  3 ustroje,  kilk nieuznawanych enklaw para-państwowych, a liczba problemów, sporów, kłótni i historycznych zaszłości przyprawia o zawrót głowy.  Anna Żamejć, analityczka i dziennikarka, podkreśla, że wbrew mitom powtarzanym na Zachodzie, religia nie należy do najważniejszych elementów dzielących mieszkańców regionu. Adam Balcer zaznacza, że po rozpadzie Związku Radzieckiego Rosja utraciła niepodzielną kontrolę nad Kaukazem, co nie oznacza, że się z tym pogodziła. Gruzini patrzą na Zachód nieustannie wyrażając chęć integracji z UE i NATO.  Ormianom  Zachodem rozczarowanym najbliżej jest do Moskwy. Azerowie przychylnie patrzą w kierunku Turcji, która z kolei gotowa jest traktować region jako pole rywalizacji, jeśli nie konfrontacji z Kremlem. Nie można też zapominać o Iranie, który obecnie "boksuje poniżej swoje kategorii wagowej", ale nie oznacza to, że tak będzie już zawsze. 

Niedawna wojna w Górskim Karabachu wstrząsnęła mieszkańcami Kaukazu pobudzając rozmaite, często sprzeczne nadzieje i ambicje. W regionie zajmującym  powierzchnię, mniej więcej, połowy Polski żyje  prawie 70 grup narodowych. Funkcjonują tam  3 kraje,  3 ustroje,  kilk nieuznawanych enklaw para-państwowych, a liczba problemów, sporów, kłótni i historycznych zaszłości przyprawia o zawrót głowy.  Anna Żamejć, analityczka i dziennikarka, podkreśla, że wbrew mitom powtarzanym na Zachodzie, religia nie należy do najważniejszych elementów dzielących mieszkańców regionu.

Adam Balcer zaznacza, że po rozpadzie Związku Radzieckiego Rosja utraciła niepodzielną kontrolę nad Kaukazem, co nie oznacza, że się z tym pogodziła. Gruzini patrzą na Zachód nieustannie wyrażając chęć integracji z UE i NATO.  Ormianom  Zachodem rozczarowanym najbliżej jest do Moskwy. Azerowie przychylnie patrzą w kierunku Turcji, która z kolei gotowa jest traktować region jako pole rywalizacji, jeśli nie konfrontacji z Kremlem. Nie można też zapominać o Iranie, który obecnie "boksuje poniżej swoje kategorii wagowej", ale nie oznacza to, że tak będzie już zawsze. 

Zielony Ład nad Bałtykiem
2021-02-14 15:02:35

 Wspólnotowy „Zielony Ład” w najbliższych latach mocno wpłynie na gospodarki i społeczeństwa regionów kiedyś należących do Związku Radzieckiego. Niemcy są przy tym największym orędownikiem zwiększenia ambicji polityki klimatycznej.  Liderzy tych przemian, w tym państwa nordyckie, śrubują normy i cele redukcji  dwutlenku węgla w środowisku naszego globu. To także poważne wyzwanie dla Litwy, Łotwy i Estonii. Katarzyna Dośpiał – Borysiak z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego opowiada, jak państwa, które kiedyś należały do Związku Radzieckiego, radzą sobie z tym trudnym dziedzictwem. Czy dążąca do Unii Europejskiej Ukraina, kraj pełen problemów politycznych, gospodarczych i społecznych myśli w ogóle o wejściu w orbitę zadań na rzecz klimatu? A przecież właśnie  to może w przyszłości decydować o jej być albo nie być we Wspólnocie.   

 Wspólnotowy „Zielony Ład” w najbliższych latach mocno wpłynie na gospodarki i społeczeństwa regionów kiedyś należących do Związku Radzieckiego. Niemcy są przy tym największym orędownikiem zwiększenia ambicji polityki klimatycznej.  Liderzy tych przemian, w tym państwa nordyckie, śrubują normy i cele redukcji  dwutlenku węgla w środowisku naszego globu. To także poważne wyzwanie dla Litwy, Łotwy i Estonii.

Katarzyna Dośpiał – Borysiak z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego opowiada, jak państwa, które kiedyś należały do Związku Radzieckiego, radzą sobie z tym trudnym dziedzictwem. Czy dążąca do Unii Europejskiej Ukraina, kraj pełen problemów politycznych, gospodarczych i społecznych myśli w ogóle o wejściu w orbitę zadań na rzecz klimatu? A przecież właśnie  to może w przyszłości decydować o jej być albo nie być we Wspólnocie. 

 

Berlin może dużo, ale nie wszystko. Białoruska i ukraińska polityka Niemiec
2021-02-09 10:19:34

Wydarzenia na Białorusi spotkały się ze stosunkowo dużym odzewem w Niemczech. Niemniej kolejne fale pandemii Covid-19 zepchnęły protesty na daleki plan polityki europejskiej. Dowodzą tego niejednoznacznie oceniane sankcje  wymierzone w reżim Łukaszenki. Sytuację komplikują rozbudowane powiązania gospodarcze.  W tej sytuacji opozycja białoruska często przecenia  wpływ Niemiec na rozwój wydarzeń, a zwłaszcza na Rosję.  Unia Europejska, w tym Niemcy, obawiają się destabilizacji Białoursi  i powtórki z Ukrainy. Berlin śledzi wydarzenia w Kijowie i wspiera reformatorskie działania prezydenta Zełenskiego. Niemcy zainteresowani są pokojowym zakończeniem konfliktu na wschodzie Ukrainy, ale nie mają złudzeń co do tego, że Kijów i Moskwa fundamentalnie różnią się co do przyszłości Donbasu.   

Wydarzenia na Białorusi spotkały się ze stosunkowo dużym odzewem w Niemczech. Niemniej kolejne fale pandemii Covid-19 zepchnęły protesty na daleki plan polityki europejskiej. Dowodzą tego niejednoznacznie oceniane sankcje  wymierzone w reżim Łukaszenki. Sytuację komplikują rozbudowane powiązania gospodarcze.  W tej sytuacji opozycja białoruska często przecenia  wpływ Niemiec na rozwój wydarzeń, a zwłaszcza na Rosję. 

Unia Europejska, w tym Niemcy, obawiają się destabilizacji Białoursi  i powtórki z Ukrainy. Berlin śledzi wydarzenia w Kijowie i wspiera reformatorskie działania prezydenta Zełenskiego. Niemcy zainteresowani są pokojowym zakończeniem konfliktu na wschodzie Ukrainy, ale nie mają złudzeń co do tego, że Kijów i Moskwa fundamentalnie różnią się co do przyszłości Donbasu. 

 

30 lat po... smutna historia Azji Środkowej
2021-02-08 15:50:50

Po rozpadzie Związku Radzieckiego w Azji Środkowej powstało pięć nowych krajów: Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Uzbekistan. Ludwika Włodek podkreśla, że państwa te nie były przygotowane na zmiany, które dla wielu ich mieszkańców oznaczały katastrofę. Pomimo niezależności i różnych dróg rozwoju,  region jako taki nadal jest bardzo mocno uzależniony od Rosji.  Do rozgrywki o wpływy w tej części świata po trwającej 100 lat przerwie wróciły Chiny. Zyskać na dostępie do regionu  starają się też Turcy i Irańczycy, jednak nie mogą konkurować z potęgą i siłą przyciągania Moskwy i Pekinu. Skutkiem traktowania regionu jako "zaplecza" Rosji i Chin jest drenaż mózgów. Największy gospodarczy sukces w regionie Kazachstan, który niedługo, statystycznie, będzie bogatszy od Rosji. Zdaniem Ludwiki Włodek nie zmienia to faktu, że bilans ostatnich 30 lat w Azji Środkowej jest negatywny.

Po rozpadzie Związku Radzieckiego w Azji Środkowej powstało pięć nowych krajów: Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Uzbekistan. Ludwika Włodek podkreśla, że państwa te nie były przygotowane na zmiany, które dla wielu ich mieszkańców oznaczały katastrofę. Pomimo niezależności i różnych dróg rozwoju,  region jako taki nadal jest bardzo mocno uzależniony od Rosji. 

Do rozgrywki o wpływy w tej części świata po trwającej 100 lat przerwie wróciły Chiny. Zyskać na dostępie do regionu  starają się też Turcy i Irańczycy, jednak nie mogą konkurować z potęgą i siłą przyciągania Moskwy i Pekinu. Skutkiem traktowania regionu jako "zaplecza" Rosji i Chin jest drenaż mózgów. Największy gospodarczy sukces w regionie Kazachstan, który niedługo, statystycznie, będzie bogatszy od Rosji. Zdaniem Ludwiki Włodek nie zmienia to faktu, że bilans ostatnich 30 lat w Azji Środkowej jest negatywny.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie